Ryokan " Siedem kotów "

Awatar użytkownika
Misae
Posty: 1523
Rejestracja: 17 gru 2017, o 10:38
Wiek postaci: 28
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Białowłosa, o dwukolorowych tęczówkach - lewa srebrzysto-biała, a prawa fiołkowa, ubrana w płaszcz, rękawiczki ze stalowym ochraniaczem. Na szyi kwiatowa kolia, powyżej, po prawej stronie pozioma blizna; różowe kanzashi we włosach
Widoczny ekwipunek: Torba na lewym i prawym biodrze;plecak
GG/Discord: Misae#1695

Re: Ryokan " Siedem kotów "

Post autor: Misae »



Czekała popijając herbatę. W sumie nie wiedziała zbyt wiele o tym z kim jej przyjdzie rozmawiać. Wiedziała na pewno, że chłopak jest młodszy od niej. No nie ukrywajmy, że to nie było trudne. Już babka od dawno wisiała nad jej głową, że już jest naprawdę starą panną. No ale co się dziwić, skoro kiedy tylko miała szansę uciekała gdzieś na wyspy czy kontynent skutecznie unikając tematu. Za każdym razem serce biło jej mocniej kiedy miała czytać list od rodziców. No ale przecież nie zorganizowaliby zaręczyn bez jej wiedzy, prawda? Prawda...?
Siedziała pogrążona w swoich myślach. W sumie nie stresować za bardzo. Już tyle razy była na takich spotkaniach, że wiedziała jak należy się zachować oraz czego spodziewać. Nie chciała się nakręcać w żadną stronę. Miała być grzeczna, poukładana i kulturalna aby przynieść dumę rodzicom. I pojawił się on. Zdecydowanie młodszy od niej blondyn. Od razu kiedy wyłonił się zza woalki dziewczyna obdarowała go pogodnym uśmiechem. Była otwarta na poznawanie nowych ludzi i szczera w swoim postępowaniu, więc nie miała większych problemów w nawiązywaniu nowych relacji.
-Dobry wieczór, Yamanaka Misae - przedstawiła się z lekkim skinieniem głowy jako oddanie szacunku rozmówcy. Na pytanie o możliwość zajęcia miejsca wskazała przygotowane siedzenie tuż naprzeciw siebie.
-Usiądź proszę, na pewno długa droga za tobą - pociągnęła dalej. Znała te wszystkie formułki, zasady. Wiedziała jak należy rozmawiać. Ba! Nie było to, że od tak się nauczyła. Były to długie ćwiczenia z rodzicami i nauczycielami, by zrozumieć te wszystkie małe niuanse. Uczyła się jak rozmawiać. O czym rozmawiać i jak prowadzić dialog. Zdecydowanie wolała dużo bardziej rozmowę w luźniej atmosferze kiedy nie patrzyło na nią oko klanu, jednak teraz była w pracy, a nie na randce. Mus to mus.
Spojrzała na chłopaka, który chyba nieco nie znał się na tych politycznych gierkach. Troszkę jak wyrwany z buszu. Może jednak nie będzie skazana na taki sztywny dialog jakiego się spodziewała? A może po prostu wychodził z chłopaka jego młody wiek. Nawet jeśli jego twarz to ukrywała, to oczy mówiły wszystko.
-Rozluźnij się, chcesz coś zjeść? Może napić? - zagadnęła. Była w końcu w pewnym sensie gospodarzem, więc i takie obowiązki musiała przejąć. Zależnie od odpowiedzi zawołała gestem dłoni kogoś z obsługi i zamówiła jedzenie dla siebie i niego.
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Tsuyoshi
Gracz nieobecny
Posty: 459
Rejestracja: 25 maja 2020, o 13:18
Wiek postaci: 16
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Blond włosy, złote oczy; czarne bufiaste spodnie, czarna koszulina, wszystko związane czarnym pasem na wysokości bioder, czarne trzewiki z miękką podeszwą.
Widoczny ekwipunek: •Kabura na prawym udzie,
•Duża torba nad lędźwiami,
•Miecz obosieczny pod dużą torbą,
•Rękawiczki z blaszkami na dłoniach,
•Manierka obok torby,
•Odznaka ninja przyczepiona do koszuli.
GG/Discord: cichuteńko#0324
Multikonta: -

Re: Ryokan " Siedem kotów "

Post autor: Tsuyoshi »

Złapał jeszcze za kotarę, która skutecznie spełniała swoje zadanie, wyciszając przy tym odgłosy z zewnątrz, toteż nikt, ani nic nie będzie wiedzieć, co takiego dzieje się w środku. Nikt nie lubił, gdy inni patrzyli na niego podczas prywatnych rozmów, choć z tyłu głowy powinni mieć, że… To nie do końca tak, że jest to sprawa prywatna. W tym momencie ważą się losy klanów, być może kolejne parę godzin stworzy coś nierozerwalnego, coś, czego pozazdrości im cały świat… Albo wszystko się odwróci i wybuchnie kolejny konflikt, którego nikt by nie chciał. Tsu nie przepadał za gierkami politycznymi, choć te miał we krwi, ale co z tego, jeśli to doświadczenie decydowało o wszystkim. Na nic mu książki, na nic mu nauczyciele, czy rodzice, gdy ten nigdy nie sprawdził się w boju z osobą z innych kręgów.

- Obejdzie się - gestem ręki podziękował swojej nowej towarzyszce. - Dziękuję, Misae-san. - W razie czego zaasekurował się słowami, bo różne gesty odbierane są inaczej w zależności do tego w jakiej części świata się znajdowali. Nie można ukryć tego, że był onieśmielony urodą kobiety. Nigdy nie miał przyjemności rozmowy albo nawet i przebywania obok kogokolwiek z rodu Yamanaka. Do tego młody wiek i okres dorastania robiły swoje. Dziewczyny i kobiety z poziomu “fe, nie dotknę” przechodziły na poziom “dotknę jak najbardziej”, w końcu hormony robiły swoje… A to potrafiło przeszkadzać w rozmowie.

- A więc… Jaki jest powód naszego spotkania? - Nie oczekiwał, że Misae będzie wiedzieć o wiele więcej od niego, choć on sam już zdążył się domyślić o co w tym wszystkim chodzi za co karcił ojca w myślach niemiłosiernie. Zawsze dawał radę uniknąć tych wszystkich schadek wymigując się, czy to treningiem, czy tym, że musiał pomóc braciom, w czymkolwiek, w czym Ci świetnie dawali sobie radę sami. Lekkim ruchem dłoni oparł ręce o blat stołu. Może i nie było to jakieś piękne, czy pełne gracji tak, jak wymagały tego wszelkie zasady, ale z każdą sekundą te obchodziły go coraz mniej. Wiedział, że i tak nic z tego nie wyniknie, bo choćby jego ojciec na rzęsach stanął, Tsu nie miał zamiaru iść w żaden ożenek. Za dużo wolności by go to kosztowało, przywiązać się tak do kogoś, tłumaczyć mu każdy krok, który się podejmuje… I do tego, ha tfu, współpracować.

Tym bardziej, że o dzieciach nawet nie myślał. Sam był jak dziecko, a przynajmniej w swoich oczach, ojciec mógł myśleć coś innego, ale młodzieńczy bunt nie pozwoli się z nim zgodzić, choćby ten miał rację na miliard procent. Zabawnym było to, jaka różnica lat była pomiędzy nimi, choć Tsu nie był tego świadomy. Dla niego Misae nie miała nawet dwóch dekad za sobą, bo i nie wyglądała na taką… A on sam miał dopiero szesnaście lat, prawda? Na niego też nie dało się spojrzeć poważnie, tym bardziej, że poziom ich rodu był całkiem podobny… Z lekką przewagą dla Senju, bo ich nikt nie dogoni. Nie był więc jakimś specjalnym kandydatem w oczach kobiety, tym bardziej, że widziała ich już wielu i prawdopodobnie miała ich wielu. Śmiesznym było, jak bardzo rodzice byli nieświadomi tego wszystkiego… A może wręcz przeciwnie? Może wiedzą o tym i dlatego kierują ich ku sobie? Być może będą tworzyć zgrany zespół?

Co jakiś czas śmiechy Keijiego, jak i Hinoriego przebijały się przez zasłonę. Były stłumione, ale Ci z całą pewnością mieli niezły ubaw, wspominając stare czasy… Albo z tego, że niezły żart skombinowali swoim latoroślom? Cholera ich wie.
0 x
Obrazek

|| THEME ||
Awatar użytkownika
Misae
Posty: 1523
Rejestracja: 17 gru 2017, o 10:38
Wiek postaci: 28
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Białowłosa, o dwukolorowych tęczówkach - lewa srebrzysto-biała, a prawa fiołkowa, ubrana w płaszcz, rękawiczki ze stalowym ochraniaczem. Na szyi kwiatowa kolia, powyżej, po prawej stronie pozioma blizna; różowe kanzashi we włosach
Widoczny ekwipunek: Torba na lewym i prawym biodrze;plecak
GG/Discord: Misae#1695

Re: Ryokan " Siedem kotów "

Post autor: Misae »


Chłopak nie chciał niczego do jedzenia, ale Misae nie zamierzała sobie odmawiać. Swoje zachowanie opierała na szczerości - ten kto wychowywał się wśród ludu Yamanak doskonale wiedział, że kłamanie nie jest mądrym wyjściem - nie dość, że prawda i tak zostanie odkryta, a jeszcze do tego rodzice się pogniewają. Gdyby nie to, że było to dla niej zupełnie naturalne, zapewne mogłaby żałować, że nie wychowała się w innej rodzinie, gdzie dociekanie prawdy było trudniejsze. W Soso wszystko było proste. Kontrole były większe, ale za to poziom przestępczości była jedna z najniższych na świecie. Było to coś czego wszyscy mogli im pozazdrościć.
Zamówiła swój ulubiony rosół z dodatkami i na potem jakiś deser. Nie było sensu aby zamawiała drugie danie, bo o dziwo jak na tak bogate lokale porcje jakie podawali były bardziej niż syte. Wywar mięsno-warzywny, makaron ryżowy, owoce morze, warzywa i na samym środku ugotowane jajko. Wiedziała, że nie zje wszystkiego, bo będzie musiała poluzować gorset, który sprawiał, że jej normalnie i tak wąska talia była jeszcze bardziej wąska.
Słysząc pytanie pokręciła lekko głową.
-Nie wiem za dużo, zapewne po prostu budowanie relacji. Ojcowie rozmawiają tam i wspominają stare czasy, my rozmawiamy tu - odparła szczerze na temat poziomu swojej wiedzy. Co jakiś czas faktycznie dało się słyszeć jak panowie donośnie się śmieją, ale na pewno nikt nie odważyłby się im zwrócić uwagi. Ich pozycja była zbyt wysoka by od tak ktoś miał się wtrącić w ich dialog.
Jako, że Tsuyoshi zadał takie, a nie inne pytanie świadczyło o tym, że zapewne poziom jego wiedzy był równie nikły jak jej. Nie zamierzała za bardzo dociekać. Skoro i tak sobie coś nagadają to już wiele nie zrobi. Wiedziała chociaż tyle, że jej ojciec po pijaku ważnych decyzji nie podejmował, chociaż tyle. Chłopak zdawał się nie przejmować tymi konwenansami więc i ona się rozluźniła, czując, że nie musi być zbyt sztywna. Zapewne nawet lekko by się zgarbiła, ale gorset, który utrudniał oddychanie skutecznie podtrzymywał jej postawę.
-Byłeś wcześniej w Soso, Senju-san? - zagadnęła by nieprzyjemna cisza nie zapadła między nimi. Takie rozmowy miała chociaż troszkę szansy na roztopienie pierwszych lodów. Co będzie dalej, czas pokaże.
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Tsuyoshi
Gracz nieobecny
Posty: 459
Rejestracja: 25 maja 2020, o 13:18
Wiek postaci: 16
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Blond włosy, złote oczy; czarne bufiaste spodnie, czarna koszulina, wszystko związane czarnym pasem na wysokości bioder, czarne trzewiki z miękką podeszwą.
Widoczny ekwipunek: •Kabura na prawym udzie,
•Duża torba nad lędźwiami,
•Miecz obosieczny pod dużą torbą,
•Rękawiczki z blaszkami na dłoniach,
•Manierka obok torby,
•Odznaka ninja przyczepiona do koszuli.
GG/Discord: cichuteńko#0324
Multikonta: -

Re: Ryokan " Siedem kotów "

Post autor: Tsuyoshi »

Tsu wciąż zastanawiał się kim był ten człowiek z którym siedział jego ojciec. Pewnym było, że był to rodzic Misae, ale… Kim był dla Keijiego? Dawnym towarzyszem? Sojusznikiem? Przyjacielem? Kimś z areny politycznej? Choć widząc ich zachowanie łatwo można było to wywnioskować, on nadal próbował zrozumieć, co to wszystko ma na celu. Czy liderzy w ogóle wiedzieli o ich spotkaniu? No i czy w ogóle z takiego spotkania trzeba byłoby się tłumaczyć? Coraz więcej pytań, a odpowiedzi nadal tyle samo… Czyli zero.

Jego postawa faktycznie była luźna. Powoli zaczynał rozumieć, że jest tu tylko po to, aby się odprężyć. Wyluzować po tym wszystkim, czego był świadkiem. Jego ojciec naturalnie nie wiedział o tym, bo i dowiedzieć się nie miał kiedy, głównie przez to, że wyruszył jeszcze przed tym, jak Tsu został wezwany na misję, ale chłopak nie miał mu tego za złe, Keiji miał swoje obowiązki, jako że nie był byle kim w rodzie.

- Nie, nigdy nie miałem okazji - pokręcił w głowie, uśmiechając się. Prawda była taka, że podróżował wiele, ale pewne rejony świata nadal były pominięte. Dlaczego? Prawdopodobnie przez zbieg okoliczności. Gdy Tsu był mniejszy, Keiji zabierał go na przeróżne wyprawy, ukazując świat takim, jaki jest. Poznawał wielu ludzi, widywał wiele sytuacji i uczył się ze wszystkiego z czego się dało. Był dzieckiem ciekawym świata i nadal tak jest, choć ta ciekawość przerodziła się w pewnego rodzaju poczucie wyższości, bo wie o wiele więcej od reszty.

- Ale podoba mi się tu. Piękny macie kraj - dodał po chwili. - I mów mi Tsuyoshi, błagam. Tylko nie zmuszaj mnie, żebym robił to na kolanach. - Machnął ręką z pewną dozą nonszalancji, żartując przy tym. Nie była ona [nonszalancja] skierowana do kobiety, bowiem szacunek okazywał jej każdorazowo… Chodziło bardziej o tę cholerną atmosferę, ciężką i gęstą, jak zupa, która pojawiła się na stole. Chłopak dosyć miał tej oficjalności, której zakosztował, gdy rozmawiał z Kogane. Chciał się rozluźnić, pożartować, porozmawiać o wszystkim o czym się dało. Nie znał Misae, ale nie przeszkadzało mu to. Chciał odciąć się od zgiełku panującego w Ryokanie, odciąć się od świata… Tak, aby czas mijał jednocześnie wolno i szybko. Tak, aby z nocy zrobił się dzień… Tak, aby wszystkie głosy zmyły się w jeden, wspólny szum. Marzyło mu się wyjścia stąd. Spacer w lesie. Tam czuł się jak u siebie. Wśród drzew, wśród roślin. To był jego dom. Drzewa i lasy pozwalały mu odpocząć.

- Wiesz, ojciec o tym nie wie, ale dopiero co wróciłem z misji. Znaczy z cztery dni temu? - W jego głosie słychać było pełen luz. Stres zszedł z niego całkowicie. Chciał już zacząć rozmowę do której zachęcała go Misae. Zagaiła, więc miała ochotę na jakiegoś rodzaju dialog. Pytanie tylko o czym? Zresztą to nieważne. Najważniejsze jest, aby w końcu dwójka się rozgadała nie przejmując się niczym.
- A Ty, Misae-san, byłaś kiedykolwiek w Shinrin? - Musiał spytać. Przecież nie ma piękniejszej krainy od tej w której się urodził.
0 x
Obrazek

|| THEME ||
Awatar użytkownika
Misae
Posty: 1523
Rejestracja: 17 gru 2017, o 10:38
Wiek postaci: 28
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Białowłosa, o dwukolorowych tęczówkach - lewa srebrzysto-biała, a prawa fiołkowa, ubrana w płaszcz, rękawiczki ze stalowym ochraniaczem. Na szyi kwiatowa kolia, powyżej, po prawej stronie pozioma blizna; różowe kanzashi we włosach
Widoczny ekwipunek: Torba na lewym i prawym biodrze;plecak
GG/Discord: Misae#1695

Re: Ryokan " Siedem kotów "

Post autor: Misae »

Wieczór miał być miły. Bo chyba takie mieli założenie jej rodzice, kiedy kazali jej się przygotować. Nie chciała myśleć o tym czy mieli jakieś ukryte pomysły. Raczej w kraju ludzi czytających w myślach ludzie nie zwykli robić sobie przykrych niewiadomych. W zamian za to dużo trudniej było zrobić komuś innemu niespodziankę, jednak coś za coś.
Mimo było, że chłopak podjął rozmowę, a na samą prośbę aby mówiła do niego po imieniu zaśmiała się serdecznie.
-Dobrze, dobrze Tsuyoshi-san - odparła radośnie. Zdecydowanie nikt tu przed nikim nie musiał klęczeć. Ale w sumie bardzo ucieszyła się, że chłopak sam chciał przejść na dużo bardziej luźny przebieg rozmowy. Dobrze, że mogła sama się nieco rozluźnić. Tak jak zakładała, ta rozmowa na pewno przyjemna i miła, a ten wieczór będzie należał do udanych. Takie miała przeczucie. Zdecydowanie dużo łatwiej rozmawiało jej się z kimś w podobnym do siebie wieku, niż w takiej atmosferze jak starsi panowie obok. Może też dlatego, że nie pijała za dużo alkoholu, a ostatni raz skończył się dłuuugim odsypianiem.
-To musisz nas odwiedzić na wiosnę! Jak wszystko kwitnie, opcjonalnie jesienią. Kiedy jest pełno złota, czerwieni i pomarańczy. Zdecydowanie to są dwie moje ulubione pory roku. - pociągnęła temat rodzinnego Soso. Była naprawdę dumna ze swojego pochodzenia i miejsca, które ukształtowało ją w tego kim była teraz. A kim była? To już nieco inna opowieść, a ona sama nie raz nie dwa zadawała sobie to pytanie. Tym chyba właśnie było dorastanie? Choć to podobno mężczyźni dorastali powoli, a ona w tym wieku powinna już był ukształtowaną, silną kobietą, która wie kim jest i czego chce. Szybko podłapała temat wyprawy.
-Jakiej misji? - miała nadzieję, że pociągnie temat i opowie jej nieco więcej. Z chęcią posłucha ciekawych przygód. Sama miała ich troszkę na swoim koncie.
-Nie, ale bardzo chętnie kiedyś odwiedzę, ostatnio byłam za to na turnieju w YinZin - zagadnęła, może tam był? A może ona zainteresuje nieco jego? Zobaczymy. I tak na ten moment układało się całkiem nieźle, więc nie mogła narzekać.

0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Tsuyoshi
Gracz nieobecny
Posty: 459
Rejestracja: 25 maja 2020, o 13:18
Wiek postaci: 16
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Blond włosy, złote oczy; czarne bufiaste spodnie, czarna koszulina, wszystko związane czarnym pasem na wysokości bioder, czarne trzewiki z miękką podeszwą.
Widoczny ekwipunek: •Kabura na prawym udzie,
•Duża torba nad lędźwiami,
•Miecz obosieczny pod dużą torbą,
•Rękawiczki z blaszkami na dłoniach,
•Manierka obok torby,
•Odznaka ninja przyczepiona do koszuli.
GG/Discord: cichuteńko#0324
Multikonta: -

Re: Ryokan " Siedem kotów "

Post autor: Tsuyoshi »

Musiał przyznać, że jej śmiech był bardzo przyjemny do słuchania. Oczywiście nie powie jej tego wprost, bo spaliłby się ze wstydu, ale taka właśnie myśl przeszła mu przez głowę. Nawet nie pomyślał, że kogoś takiego rozbawi żart tak… Niskich lotów. Każda kobieta, czy dziewczyna z wyższych sfer z którą rozmawiał była zazwyczaj sztywna, jakby miotła tkwiła na stałe w ich tyłkach. I to nie tak, że to one odrzucały Tsu, była wręcz na odwrót. Te udawały, że go słuchają, gdy w rzeczywistości marzyły o bogactwie i pozycji, które zapewniłby małżeństwo z młodzieńcem. Jemu natomiast w głowie było zupełnie co innego… Ale to też materiał na dłuższą odpowiedź i rozważania. W zasadzie to nikt nigdy nie usłyszał o tym, czego chce sam Tsu. Nikogo to nie obchodziło na tyle, aby tego słuchać, bo przecież to słowa ojca były najważniejsze, a ten - choć miły i bardzo sympatyczny to wychowywał wszystkich synów bardzo twardą ręką tak, aby finalnie doszli do wyznaczonego dla nich celu. Nie obchodziła go sama droga, jakiej się podejmą, najważniejsze, że to cel został zrealizowany. Cel uświęca środki i po trupach do celu… Piękne motta wpajane od zawsze.

Na myśl o misji mina chłopaka zrzedła nieco. Nie było to nic, czym mógłby się pochwalić, bo była to jedna z niewielu porażek, których doświadczył w życiu, choć dowódca twierdził, że ten zachował się bardzo dobrze i rozważnie, chłopak nadal sądził, że mógł zrobić o wiele więcej… Że gdyby zareagował to być może wszyscy wyszli by z tego cało.
- Cóż… Nie wiem, czy mogę o tym mówić, ale niech będzie - przybliżył się nieco do niej, nachylając się nad stołem. Mówił szeptem. - Generalnie to zostałem wysłany na obserwację terenu i myślę sobie… Że no nudno będzie, że te dwa dni to będę siedział i się gapił w drogę… No i tak było, ale do czasu - wtedy też przerwał, aby odwrócić się na chwilę. Chciał mieć pewność, że nikt go nie słyszy. Ojcowie nadal roześmiani, opowiadali sobie jakieś historie, więc nie zwróciliby uwagi na to, co mówi Tsu. - No… A więc w nocy słyszę jakieś konie. Zbiegłem na dół, aby zobaczyć kto to… A tam jacyś łysi z kitkami na bordowo ubrani, rozumiesz? No i jeden z nich to miał fryza takiego o. - Przetrzepał sobie włosy tak, aby ta była w charakterystycznym nieładzie. Mógł wyglądać uroczo, mógł wyglądać głupio… Zależało to od interpretacji. - I wyobraź sobie szukali mnie. Nie wiem skąd wiedzieli, że tam byłem, ale chcieli mnie zabić, no to się schowałem i obserwowałem ich. To byli ludzie z Równin. Na bank. Ale to tam najmniej ważne. - Machnął wtedy ręką, żeby momentalnie zmienić ton na o wiele bardziej poważny, bo tamte słowa brzmiały bardziej, jak zabawna historyjka, niźli coś poważnego.

- Potem… Gdy odjechali, może godzinę później, wioska zaczęła płonąć… Wymordowali wszystkich. - Jego dłonie zacisnęły się w pięści. To wspomnienie było jeszcze nazbyt świeże, aby mógł o nim rozmawiać spokojnie. Zbyt wielki żal istniał w chłopaku, aby ten nie dawał ponieść się emocjom. Miał tylko nadzieję, że młoda Yamanaka nie będzie mieć do niego za to wszystko pretensji i nie oceni go nazbyt szybko… On nie był tchórzem, a przynajmniej nie chciał nim być. Gdyby wiedział, co się stanie, gdy nie stanie do walki… Z całą pewnością zmieniłby swoją decyzję i stanąłby z nimi do walki, choćby miało go to kosztować życie.
- Nieważne. - Zakończył, odwracając wzrok na chwilę. Po dosłownie sekundzie na jego twarzy pojawił się delikatny uśmiech, jakby ten zresetował się ze wszystkich odczuć, jakie widoczny były wcześniej. Potrafił nakładać maski, ale kiepski był to sposób na członków rodu do którego należała jego towarzyszka. Ich przecież nie da się oszukać, ale on… tego nie wiedział. Nie wiedział wielu rzeczy. Był w końcu młody.

- Kiedyś ich znajdę i odpłacę się za tych ludzi… Ale wpierw muszę urosnąć w siłę. Jestem za słaby. - Mówił to z wielkim spokojem i lekkością. Dawno pogodził się z tą myślą, że jeszcze nie nadaje się na wojaka. Był tylko Doko. Byle kim. Mięchem armatnim w armii rodu… ale niedługo to wszystko się zmieni. Wtedy też postanowił wspomnieć o YinZin. Kojarzył tę krainę, a raczej wyspę. Był tam niegdyś z ojcem.
- Nienawidzę YinZin. Nic tam nie wyrośnie… Ale ludzie mili. - Awersja do terenów, gdzie nic nie rośnie była chyba wrodzona u każdego Senju… Tym bardziej u osoby pokroju Tsu. Był romantykiem. Uwielbiał kwiaty, uwielbiał drzewa i naturę, a tego brakowało zarówno na pustyni, jak i na wyspach.
- Wiesz. Wydaje mi się, że jeśli wszystko pójdzie tak, jak chce tego tamta dwójka - wtedy wskazał dłonią za swoje plecy, czyli tam, gdzie znajdowali się ojcowie. - To będziesz miałą wiele okazji, aby odwiedzić Shinrin. A co do odwiedzin… To i ja zapewne będę miał ku temu okazję, ale to… Jest to jeśli. Nie wiem, co knuje mój staruszek, ale wiem, że czeka nas przez to wiele podróży w tę i z powrotem.
0 x
Obrazek

|| THEME ||
Awatar użytkownika
Misae
Posty: 1523
Rejestracja: 17 gru 2017, o 10:38
Wiek postaci: 28
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Białowłosa, o dwukolorowych tęczówkach - lewa srebrzysto-biała, a prawa fiołkowa, ubrana w płaszcz, rękawiczki ze stalowym ochraniaczem. Na szyi kwiatowa kolia, powyżej, po prawej stronie pozioma blizna; różowe kanzashi we włosach
Widoczny ekwipunek: Torba na lewym i prawym biodrze;plecak
GG/Discord: Misae#1695

Re: Ryokan " Siedem kotów "

Post autor: Misae »


Rozmowa toczyła się bardzo przyjemnie, ale wszystko niestety do momentu. Zupełne nie spodziewała się, że jak poruszy temat wyprawy, o którym sam wspomniał pociągnie tylu bólu i smutku. Gdyby wiedziała wcześniej, zapewne sama gryzłaby się w język. To była metoda na szybkie popsucie wieczora. Zwykle panowie cieszą się, że mogą opowiedzieć o swoich niezwykłych przygodach i męskich wyczynach, jednak to co spotkało Tsu ni jak się miało do przygód pełnych zwycięstw i sukcesów. Aż sama poczuła, że zasycha jej w gardle a jakaś dziwna, trudna do przełknięcia kula utrudniała odezwanie się. Jej serduszko aż krwawiło od tych wszystkich okropności jakie spotkały młodzieńca. Jedyne co przyszło jej do głowy to najzwyczajniej w świecie chwycić jego dłoń i delikatnie uścisnąć. Dobrze wiedziała, że są gesty, które mówią dużo więcej niż nawet godzinna rozmowa. Miała nadzieję, że i on się z tym zgadza.
Kiedy tylko pociągnął temat o YinZin szybko również zdecydowała się na niego przeskoczyć. Im szybciej zostawią temat tym lepiej. A tutaj przynajmniej mogła odzyskać język i odezwać się, odzyskując nieco koloru - bo tak, co tu kryć, nawet makijaż nie ukrył, jak mocno zmartwiła się i pobladła.
-Oj klimat faktycznie jest tam bardzo nieprzyjazny. Ludzie bardzo tradycyjni. Miałam przyjemność poznać również wojowników z całego świata. Oglądanie zdolności tych wszystkich niezwykłych ludzi... prawdziwy zaszczyt. - opowiedziała z przejęciem. Zapewne na całe życie zapamięta to czego było świadkiem oraz niezwykłych ludzi, których dane jej było poznać i polubić całym serduszkiem. Wiedziała, że część z tych znajomości na pewno nie zniknie, a będzie kwitnąć z biegiem czasu.
Na aluzje chłopaka odetchnęła ciężko. Oparła brodę o łokcie, który jakże bardzo niekulturalnie wylądował na stole. Jak już zachowujemy się luźno to na pełnej linii. Spojrzała w kierunku gdzie siedzieli panowie i rzuciła ni to do siebie ni to do niego.
-Może to po prostu spotkanie po latach? Ojciec opowiadał, że dawno się nie spotykał z panem Senju i mają kilka lat do nadrobienia - słychać było, że pytanie nie jest do nikogo skierowana. Dziewczyna szybko się jednak podniosła, jakby przypominając sobie, że ktoś może ją zobaczyć. Zwróciła oczy teraz na blondyna, a jej mina przypominała zawstydzonego ucznia przyłapanego na gorącym uczynku.
-Tak tylko między nami Tsuyoshi-san... - szepnęła pochylając się nieco w jego stronę - Nie chcę abyś myślał o mnie źle... i wydajesz się być niezwykle ciekawą osoba... ale mam cichą nadzieję, że nie o "TO" chodzi. Może już ze mnie stara panna, ale do tej pory skutecznie udawało mi się jakoś uciec przed tematem - wyznała zupełnie szczerze. Miała poczucie, że może mu zaufać, a jeśli chodziło o TO, to lepiej chyba aby wiedział co ona o tym myśli. Podobno związek ma się opierać na szczerości.

0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Tsuyoshi
Gracz nieobecny
Posty: 459
Rejestracja: 25 maja 2020, o 13:18
Wiek postaci: 16
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Blond włosy, złote oczy; czarne bufiaste spodnie, czarna koszulina, wszystko związane czarnym pasem na wysokości bioder, czarne trzewiki z miękką podeszwą.
Widoczny ekwipunek: •Kabura na prawym udzie,
•Duża torba nad lędźwiami,
•Miecz obosieczny pod dużą torbą,
•Rękawiczki z blaszkami na dłoniach,
•Manierka obok torby,
•Odznaka ninja przyczepiona do koszuli.
GG/Discord: cichuteńko#0324
Multikonta: -

Re: Ryokan " Siedem kotów "

Post autor: Tsuyoshi »

Chłopak zwrócił uwagę na reakcję Misae… Na to, jak jej już blada skóra zrobiła się jeszcze bledsza. Niewiele więcej mówiąc - poczuł jeszcze większe zakłopotanie. Nie chciał obarczać nikogo, ani niczego swoimi problemami. Były to w końcu rzeczy, które odczuwał wewnętrznie, trzymając je w sobie, a to, że w ogóle postanowił się nimi podzielić było wielkim błędem. Przynajmniej w jego oczach. W pewnym momencie miał już zabierać rękę, gdy widział, co zamierza zrobić jego towarzyszka, ale coś… Go powstrzymało. Kazało trzymać dłoń w miejscu w którym była, aby ta mogła zostać przez nią uściśnięta. Co prawda, nie zarumienił się, ani nic, ale widać było pewnego rodzaju zawstydzenie, czy też onieśmielenie tym wszystkim. Nikt nigdy nie złapał go od tak za rękę. Tak po prawdzie to nie trzymał za ręce w żaden sposób, toteż nie zwracał na to zbyt wielkiej okazji. Nigdy nie ciągnęło go do kontaktu z innymi. Wolał być sam… Ale dzisiaj robił wyjątek i o dziwo - nie męczył się przy tym tak, jak było to zazwyczaj.

- Turnieje to ciekawa sprawa. - Zaczął temat, choć on… Miał zupełnie inne zdanie na ten temat. - Ale ja ich nie lubię. Pokazują wszystkim swoją potęgę, fakt… Ale wprawne oko wyłapie, kiedy się odsłaniają, a później, czego im nie życzę, dochodzi do walki, gdzie nagle przegrywają. Ale nie jest to walka w kontrolowanych warunkach, gdzie w ostatniej chwili obroni Cię sędzia. Nie ma co pokazywać swoich umiejętności. Cała ta sława, rozgłos. Na co to wszystko? Wystarczy przegrać raz, a wszystko upada… - Wtedy też spojrzał jej prosto w oczy, wbijając wzrok w duszę dziewczyny, a to akurat miał opanowane do perfekcji. - ...jak kolos na glinianych nogach. Albo znikają. Albo giną od ostrza byle kogo i nie mam tu na myśli rangi. O wielu się takich słyszało. - Zakończył już wtedy, wzdychając lekko. To wszystko mogło się nie spodobać Misae, ale czy było to ważne? Miała go poznać, więc robił wszystko, aby ta mogła osiągnąć swój cel. To w końcu było najważniejsze. Tsu mógł wyglądać na kogoś rozpuszczonego, żyjącego łatwo… Bez żadnych problemów. Ale było zupełnie inaczej. Żył w cieniu wielkich przodków, których musiał kiedyś przegonić… I nie chciał zrobić tego tym samym sposobem, co pozostali. Wiedział, że kiedyś będzie potężny. To kwestia lat, długich lat, ale w końcu musi mu się udać.

Spotkanie po latach? Najpewniej tak, ale nie mogło ono odbyć się bez powodu. Czemu mieliby się spotykać akurat tutaj… Zabierając do tego swoje dzieci? To wszystko nie trzymało się kupy, gdyby trzymało się narracji nadanej przez Misae. Przecież Keiji nie fatygowałby się tak daleko tylko po to, aby spotkać się ze starym znajomym. Miał ich wiele, a mimo tego nie odwiedzał ich w tak odległym kraju, do tego ściągając swojego syna. Wtedy też towarzyszka nachyliła się w jego stronę, aby podzielić się swoimi podejrzeniami. Chłopak uśmiechnął się do niej szeroko, słysząc to wszystko. Chciał już powiedzieć, że to jest oczywiste, że chodzi o TO, ale nie chciał wyjść na chama, czy gbura.

- Wiesz, Misae-san… Mnie się do tego nie spieszy, powiem nawet, że nie jest mi to na rękę, ale wątpię, że oni mogliby tak łatwo odpuścić. - Znowu spojrzał w kierunku z którego dobiegały głosy ojców. - Dogadali się już dawno zanim przybyłem, inaczej nie byliby pijani. Głupotą byłoby tu jechać, gdy zaraz obok dzieje się wojna, prawda? Tym bardziej, że mój ojciec odpowiada za wojska. To musi być coś ważnego dla klanu i wiem, że oni nie odpuszczą. Być może był to nakaz Shirei-kana, być może i kogoś ważniejszego. Nie wiem. Nic mi nie powiedzieli, ale Ty też nie zrozum mnie źle. Jeśli będą musieli to i siłą nas zmuszą. Taka to już tradycja, tak to już oni zostali dobrani ze swoimi żonami. - Tsu nienawidził tych tradycji. To wszystko było tak odrealnione, tak… Przestarzałe, że miał ochotę zwymiotować na samą myśl ślubu z osobą, której nie znał, czy nie darzył czymś więcej. Ale fakt. Relacje powinny opierać się na szczerości i zaufaniu, ale to nie przychodzi od tak. Trzeba na to pracować, tym bardziej na jego zaufanie.

- Nieważne jednak czego nie podejmą, to my musimy jakoś współpracować. Zawsze jest jakiś sposób na obejście tego, czego chcą rodzice. Coś o tym wiem. - I miał w tym pewność, w końcu szedł na okrętkę tym, że zaczął od najniższego szczebla, zamiast trzymać się tyłka ojca. On wszystko robił przeciw rodzicom, bo nie chciał być w ich cieniu… I na pewno nie dam im ułożyć sobie reszty życia, gdy nie on będzie tego chciał, choćby miało go to kosztować i szacunek, którym darzy go ojciec.
0 x
Obrazek

|| THEME ||
Awatar użytkownika
Misae
Posty: 1523
Rejestracja: 17 gru 2017, o 10:38
Wiek postaci: 28
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Białowłosa, o dwukolorowych tęczówkach - lewa srebrzysto-biała, a prawa fiołkowa, ubrana w płaszcz, rękawiczki ze stalowym ochraniaczem. Na szyi kwiatowa kolia, powyżej, po prawej stronie pozioma blizna; różowe kanzashi we włosach
Widoczny ekwipunek: Torba na lewym i prawym biodrze;plecak
GG/Discord: Misae#1695

Re: Ryokan " Siedem kotów "

Post autor: Misae »


Śmierć młodych ludzi była straszna. Kiedy ich rodzice musieli ich grzebać sami nie doczekując swojego czasu. To było okropne. Równie straszne było chyba również słuchanie słów Tsu. Już ostatnio była uczulana przez Hikariego oraz Yamiego, że świat nie jest taki różowy i ludzie dybią na las niewinnych. Ludzie są źli, ludzie są przebiegli i ludzie zrobią wszystko aby osiągnąć swój cel. Jednak wtedy utwierdziła się w tym, że wcale tak źle nie było. Handlarz jednak nie kłamał. Okazało się, że był dobry i jednak jedynie martwił się o swoje bezpieczeństwo.
A tak oto siedział tu młody, dużo młodszy od niej chłopak, którego spojrzenie na świat chyba jeszcze bardziej przeraziło ją niż chyba to co chciał przekazać. Jak wiele okropnych rzeczy musiało spotkać go w przeszłości, że teraz na wspomnienie o turnieju jedyne co dostrzegał to podłożenie się pod nogi przyszłym oprawcom. Nie mogła tego nie skomentować.
-Tsuyoshi-san... nie wszystko jest, aż tak czarne jak ci się wydaje... wiem, że ostatni czas nie był dla ciebie łaskawy, ale naprawdę nie każdy patrzy na każdy twój ruch by znaleźć moment słabości i wepchnąć nóż w plecy. - nie znała go jeszcze zbyt dobrze, ale chciała przepchnąć choć odrobinę swojego poglądu na świat. Wiedziała doskonale, że tych kilka słów nie zmieni zbyt wiele jednak liczyła, że będzie to nic mały zapalnik, który kiedyś pomoże mu odnaleźć innego siebie. Nadzieja może i była nikła, ale jakaś była.
Słuchała w skupieniu jego rozważań. Zdecydowanie było w nich bardzo dużo logiki i analizy sytuacji. Zapewne dużo więcej niż u dziewczyny ponieważ ta starała się nie dopuszczać do siebie tej wizji. Chyba to jednak on był tym bardziej dojrzałym z ich dwójki. Zabawne. Niby ona miała przewagę ze względu na rocznik, oraz płeć - bo to kobiety niby dojrzewają szybciej, jednak tu okazywało się coś zupełnie innego.
-Pamiętam podobną scenę z czasów jak byłam zupełnie mała. Rozmowy, alkohol, śmiechy. No może nieco mniej siwych włosów na głowie. Nigdy jednak nie miałam potrzeby pytać, nie miałam potrzeby dociekać. - odparła. Pamiętała, że spotkali się we dwójkę, jednak nie wiedziała o czym rozmawiają. Może spotkali się kiedyś na jakiejś wojnie? Może wykonali jakieś ważne zadanie? Trudno było powiedzieć, ale zdecydowanie przypominali starych stęsknionych za sobą przyjaciół. Podobnie jak teraz. Jakby dopiero teraz znaleźli czas aby narobić te wszystkie lata.
Dziewczyna słuchała chłopaka. Zdecydowanie mówiła w nim rozwaga. Białowłosa jednak przez swoje ostatnie podróże zrozumiała coś o sobie. Wiedziała czego chce, ale to na pewno nie było to, co było ważne dla jej serduszka.
-Czy to nie jest dobry czas aby każdy z nas został kowalem swojego losu? Wziąć ślub z miłości, decydować za siebie i przynieść dumę swojemu klanowi nie zmianą stanu matrymonialnego, ale osiągnięciami w polu bitwy? - co prawda oni nie chciała zabłysnąć na wojnie, a bardziej jako medyk leczący tych walczących, jednak taki skrót myślowy był chyba na miejscu. Zobaczymy czy chłopak da jej się sprowokować i podłapie temat. Miała tylko nadzieję, że rodzice nie będą mieli jej za złe takiego samodzielnego myślenia. Jakby nie było chyba córka powinna być dla nich najważniejszą na świecie.
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Tsuyoshi
Gracz nieobecny
Posty: 459
Rejestracja: 25 maja 2020, o 13:18
Wiek postaci: 16
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Blond włosy, złote oczy; czarne bufiaste spodnie, czarna koszulina, wszystko związane czarnym pasem na wysokości bioder, czarne trzewiki z miękką podeszwą.
Widoczny ekwipunek: •Kabura na prawym udzie,
•Duża torba nad lędźwiami,
•Miecz obosieczny pod dużą torbą,
•Rękawiczki z blaszkami na dłoniach,
•Manierka obok torby,
•Odznaka ninja przyczepiona do koszuli.
GG/Discord: cichuteńko#0324
Multikonta: -

Re: Ryokan " Siedem kotów "

Post autor: Tsuyoshi »

Tsu był świadomy tego, jak okropne było jego spojrzenie na świat i to, jak bardzo nie pasowało do tego, jak patrzy na świat jego być może przyszła towarzyszka. Nie uważał jej sposobu za coś dziecinnego, broń Boże, on nic nie uważał za dziecinne. Było po prostu inne, dlatego się z tym nie zgadzał. Nie zabraniał też, aby tak myślała. W końcu to czyni ją człowiekiem. Pewna wyjątkowość i odmienność. Zabawnym było stwierdzenie, że nie każdy patrzy, kiedy to parę dni temu… Każdy patrzył i szukał młodzieńca, gdy ten był zmuszony kryć się w krzakach notując wszystko, co robili Ci bandyci. Gdyby mógł, cofnąłby wszystko, pomyślał o każdym podjętym działaniu i najzwyczajniej w świecie wziął ich z zaskoczenia. Kolce z ziemi byłyby na tyle szybkie, że żaden z tamten trójki nie zdążyłby zareagować ginąc natychmiastowo. W chłopaku istniała gigantyczna siła o której on sam nie miał jeszcze pojęcia, ale pewnym było to, że coś kiedyś zmusi go do ukazania pełni potencjału.

Analiza i logika - jego dwa ulubione przedmioty, a raczej umiejętności na których skupiał najwięcej uwagi. W końcu te umiejętności uratowały mu życie. To dzięki nim chłopak siedzi tutaj i rozmawia z kandydatką na… Na co tak właściwie? Czemu ich rody miałyby chcieć się połączyć? Są oddalone od siebie aż nadto, do tego nie przypominał sobie, aby mieli aż tyle wspólnego kulturowo. Więc gdzie tkwił haczyk? Nie mógł być to przegrany zakład, bo byłoby to na granicy idiotyzmu… Może to ktoś postanowił zadecydować za nich i przeciwstawienie się myśli byłoby zdradą? Gdyby liderzy stali za tym planem - a jest to możliwe - młodzi nie mieliby, jak uciec. Z drugiej strony zawsze można się poddać, dać im za wygraną, a na boku… Robić zupełnie coś innego. Podstęp zwalczyć podstępem. Z tej sytuacji było wiele wyjść, a chłopak widział je wszystkie.

- Źle mi się kojarzą takie sytuacje. Alkohol nigdy nie był dobry i nie będzie. Być może pozwala się odprężyć, ale przyćmiewa zmysły. Bezsens. - Jego ton był dość zimny w porównaniu do tego, którym uraczył ją wcześniej. Zbyt wiele nieprzyjemnych tematów zostało poruszanych, aby ten w, bądź co bądź, już luźnej rozmowie mógł kryć emocje. Ale chyba nie było w tym nic złego, co? Wydawał się dzięki temu o wiele bardziej autentyczny, o wiele bardziej swój… Różniło ich wiele, ale to nie wiek był tą barierą, której być może żadne z nich nie przeskoczy. Było to spojrzenie na świat, były to ambicje, choć te na pierwszy rzut oka były zbliżone.

Śmiesznym było, gdy wspomniała o czasie. Tsu jednak nie było teraz do śmiechu. Zastanawiał się kto taki mógł uknuć ten plan. Ożenki zazwyczaj nie odbywały się z miłości. Młodzi byli do tego zmuszani, aby zawrzeć niezniszczalne sojusze… No i te trzymały się świetnie, tego odebrać im nie można. Problem w tym, że nikogo nie obchodziło, czy młodzi są szczęśliwi. Mieli to gdzieś, bo nie jednostki były ważne, a dobro ogółu. Miał tylko nadzieję, że nie będą w sytuacji bez wyjścia, bo to bardzo, ale to bardzo źle się skończy, jeśli zaczną kombinować.

- Polu bitwy? Nie słyszałem, aby wasz ród kiedykolwiek miał jakiegoś wroga. Żyjecie w dostatku… Ale chyba gdzieś pojawiło się coś, czego i Senju, i Yamanaka się obawiają, skoro próbują zrobić to, co robią. - Było to bardziej głośne myślenie. Nie znał historii tego świata na tyle, aby znać się na wszystkim, dlatego też zaznaczył, że to on nie słyszał o niczym, bo taka była prawda. Zwykle uczył się o swoich rejonach i tych bliższych Shinrin. Reszta go nie obchodziła. Przynajmniej na razie. - Być może chodzi o to, co działo się u nas w lesie. Niezły syf… Ale nie powinniśmy o tym teraz rozmawiać. Nie po to tu jesteśmy. A przynajmniej nie ja. Choć sam nie wiem po co tu jestem. - W duszy modlił się, że dziewczyna ponownie zmieni temat na coś lekkiego… Głupkowatego, luźnego… Wszystko potoczyło się tak szybko, że Tsu powoli odsłaniał wszystkie karty swojego charakteru, ale nie pokazał najważniejszego… Nadal miał jakąś maskę, której nie da się zdjąć. Trzeba by ją zerwać siłą albo wejść mu do głowy, aby wyczytać to wszystko, co działo się w środku.

Nieważne jednak, czy Misae zmieni temat, czy nie, ten zacznie robić wszystko, aby tak się stało. Dosyć miał rozmów na tematy poważne, chciał odpocząć, a tymczasem zaczął myśleć o tematach o wiele poważniejszych niż jego klęska na misji.
- Wasz klan ma jakieś specjalne... Umiejętności? My na przykład potrafimy manipulować drewnem... Nie brzmi to jak coś niesamowitego, ale no... To tylko tak brzmi, jak nic. Mógłbym Ci kiedyś coś zademonstrować gdybyś chciała. - To była czysta ciekawość. Niegdyś ojciec opowiadał mu o przyjacielu z tegoż rodu. Śmiesznym byłoby to, gdyby mówił o ojcu Misae. Ponoć potrafili sterować ludźmi. On sam nie miał pojęcia o niczym, ale miał nadzieję, że dziewczyna uchyli mu rąbka tajemnicy.
0 x
Obrazek

|| THEME ||
Awatar użytkownika
Misae
Posty: 1523
Rejestracja: 17 gru 2017, o 10:38
Wiek postaci: 28
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Białowłosa, o dwukolorowych tęczówkach - lewa srebrzysto-biała, a prawa fiołkowa, ubrana w płaszcz, rękawiczki ze stalowym ochraniaczem. Na szyi kwiatowa kolia, powyżej, po prawej stronie pozioma blizna; różowe kanzashi we włosach
Widoczny ekwipunek: Torba na lewym i prawym biodrze;plecak
GG/Discord: Misae#1695

Re: Ryokan " Siedem kotów "

Post autor: Misae »


Tsu zdecydowanie musiał odnaleźć jedno. Swoje wewnętrzne dziecko. Choć nie powinien zachowywać się infantylnie to fakt, że ktoś w jego życiu patrzy na wszystko w kategorii 0-1 było przerażające. W takich przypadkach chłopakowi przepadała większość piękna świata do podziwiania... i to taka zdecydowana większość. Dla Misae było to nie do zrozumienia. Ona była zupełną odwrotnością chłopaka. Z niej z reguły ten entuzjazm wypływam jak przesiąknięty wodą materiał. W sumie powinna się była tego spodziewać, że w końcu na kogoś takiego trafi.
Przy rozmowie o alkoholu uniosła jeden kącik ust w półuśmiechu.
-Wszystko mocno zależy od sytuacji. Nie jestem osobą, która regularnie pija alkohol, jednak zdarzyło mi się w miłym towarzystwie, przy rozmowie napić się... może świat był dla mnie łaskawy, jednak poza lekkim szumem obyło się bez żadnych tragedii. - do końca życia będzie pamiętać spotkanie w Ryokanie. Bardzo ją bawiło i poza problemami z lokum do spania nie zamieniłaby tego wieczoru na żaden inny. Oczywiście te problemy również rozwiązały się bardzo szybko same z sobą. Hikari szybko zareagował, a jakby nie on to i tak Kot zaproponował jej nocleg. Był to ten moment kiedy nie narzekała na bycie damą w opresji.
Chłopak zagadnął o wojnach i widać było jak przez twarz dziewczyny przebiegł cień. Zdecydowanie Senju był jeszcze dzieckiem i nie wiedział zbyt wiele.
-To jeszcze niewiele wiesz Tsuyoshi-san... nie dalej niż 4 lata temu toczyliśmy wojnę z naszymi sąsiadami z Kyuzo. Nigdy nie możesz być pewien kiedy ktoś z góry pokłóci się z kimś innym. - jej głos pierwszy raz od czasu kłótni z Yamim stał się nieco oschły. Bardzo źle wspominała tamten czas. Nie spała po nocach bojąc się o swoich najbliższych, o rodzinę przyjaciół. Nikomu tego nie życzyła. Ponownie spojrzała w kierunku mężczyzn - W naszej rodzinie nie zwykliśmy mieć przed sobą tajemnic. Jeżeli mój ojciec planuje wydać mnie za mąż powiedziałby mi to przed naszym spotkaniem. - kto jak kto, ale oni nie kłamią. Nie było u nich sensu. Nie kiedy każdy mógł to zweryfikować dosyć szybko.
Na pytanie o umiejętności jej oczy szybko przeskoczyły na chłopaka. Ostatnimi czasy był to dla niej temat dosyć drażliwy.
-Tsuyoshi-san z jednej strony traktujesz obnażanie swoich zdolności jako podkładanie się pod kogoś, a z drugiej pytasz o moje umiejętności klanowe. - słychać było, że jest powoli podirytowana. Nie tak miał się układać ten wieczór. Jednak biorąc pod uwagę, że on coś powiedział i ona postanowiła uchylić rąbka tajemnicy... bo w sumie czemu nie - Drewnem? Brzmi interesująco. Do tej pory widziałam władców piasku, kryształu oraz metalu. Jakby się nad tym zastanowić władanie drewnem było chyba zdolnością, o której istnieniu można się domyślić bez problemu. Yamanaki... hm... jakby to powiedzieć elokwentnie... nie bez powodu jesteśmy rodziną znaną na całym świecie ze swoich zdolności szpiegowskich oraz politycznych. Nasz klan oraz klan Hyuga może poszczycić się najniższym współczynnikiem przestępstw ze wszystkich krajów nie tylko na kontynencie ale i na wyspach.

0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Tsuyoshi
Gracz nieobecny
Posty: 459
Rejestracja: 25 maja 2020, o 13:18
Wiek postaci: 16
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Blond włosy, złote oczy; czarne bufiaste spodnie, czarna koszulina, wszystko związane czarnym pasem na wysokości bioder, czarne trzewiki z miękką podeszwą.
Widoczny ekwipunek: •Kabura na prawym udzie,
•Duża torba nad lędźwiami,
•Miecz obosieczny pod dużą torbą,
•Rękawiczki z blaszkami na dłoniach,
•Manierka obok torby,
•Odznaka ninja przyczepiona do koszuli.
GG/Discord: cichuteńko#0324
Multikonta: -

Re: Ryokan " Siedem kotów "

Post autor: Tsuyoshi »

Niewiele wiedział, dlatego też to zaznaczył. Był świadomy tego, że były rzeczy o których nie wiedział, czy nie słyszał, ale nie przeszkadzało mu to. Miał do tego prawo takie samo, jak i każdy inny, nieważne od wieku, czy pozycji, każdy mógł w jakiś sposób być nieświadomym pewnych rzeczy. Być może nie wypadało, aby mówić do innych w taki sposób, ale on jakoś niezbyt się tym teraz przejmował. Nie przejmował się tym skąd pochodzi, bo według niego zarówno Misae, jak i on byli w tym momencie na równi.

- Ano, nic nie wiem. Na świecie pełno jest wojen o byle co… Bo ktoś miał zły dzień. - Podparł się na łokciu gapiąc się przy tym w te… Puste oczy. Były dziwne, bardzo dziwne. Nigdy nie widział kogoś z tak wyróżniającymi się ślepiami. Nie miała źrenic. Wcześniej niespecjalnie zwrócił na to uwagę, ale teraz, właśnie w tej chwili, to one skupiły na sobie pełną uwagę chłopaka. Misae była zirytowana, a on to rozumiał. Od zawsze słaby był w rozmowach z innymi, ale cóż poradzić? Albo trzeba go znosić, albo… Kopnąć w dupę i zignorować.

Jeśli faktycznie tak było to mieli ogromne szczęście, że nie chodziło o TO o czym myśleli. Oboje mogli odetchnąć z ulgą, ale z drugiej strony… Czemu miałby mówić jej o czymś, co nie zostało jeszcze ustalone? No i poza tym, gdzie byłby sens zaciągania swoich latorośli na takie spotkanie? Tsu cały czas nie widział sensu w takim postępowaniu, ale to już nie jego sprawa i nie jego problem. To ojcowie będą musieli się spowiadać przed młodymi, gdy wszystko zostanie ustalone. Być może najzwyczajniej w świecie chcieli ich ze sobą poznać? Może Keiji chciał, aby Tsu poznał kogoś na swoim albo wyższym od swojego poziomie? W końcu to on był tym bez znajomości, tym kimś skrytym w cieniu ojca… Misae była obieżyświatem. Znała wiele osób, które darzyły ją szacunkiem i w przeciwieństwie do Tsu potrafiła rozmawiać.

Na wieść o zdradzaniu swoich umiejętności chłopak roześmiał się donośnie, ale nie był to śmiech chamski, czy gburowaty. Nie, nie. Po prostu zabawnym było usłyszeć o tym, gdy na plecach nosiło się herb Senju znanych na całym świecie.
- Misae-san, nie zrozum mnie źle, ani nic, ale… Prawie każdy na świecie wie jakie umiejętności posiadają członkowie mojego klanu. Znać umiejętności to jedno… To w zasadzie nic nie zdradza. Najważniejszy jest znać to. - Wtedy dwoma palcami klepnął się delikatnie w skroń. - Jak ktoś działa. Wtedy można kombinować. - Skinął głową. Rozmowa do tej pory nie przebiegała zbyt miło, trzeba było to zmienić. Problem w tym, że to zadanie spoczywało na barkach Tsu, bo dla jego towarzyszki było już za późno… To ona się wściekła, dając ponieść się dumie, czy emocjom. Czy przyszło jej rozmawiać z aż tak irytującym osobnikiem, że nerwy, które trzymała do tej pory na wodzy przejęły nad nią kontrolę?

Z całego tego “tłumaczenia” nie dowiedział się praktycznie nic. Informacja o tym, że współczynnik przestępstw był niski z pewnością była przydatna, ale niewystarczająca. No cóż, będzie musiał zaspokoić swoją ciekawość takim skrawkiem wiedzy. Przebywanie w ryokanie było nudne. Co prawda zasłony tłumiły dźwięki z zewnątrz, ale męczyła go ta cała atmosfera. Nie zwykł siedzieć w takich miejscach zbyt często, a nawet jeśli miał ku temu okazję to skracał pobyt do minimum.
- Dużo niesamowitych umiejętności znajduje się na tym naszym… Malutkim świecie, co? - Było to bardziej pytanie retoryczne niźli takie prawdziwe. Oczywistą oczywistością było to, że im więcej klanów na świecie, tym więcej umiejętności… Pytanie tylko, czy kiedyś pojawi się coś nowego? Czy któryś klan zdoła połączyć swoje umiejętności w coś niesamowitego, czego świat nie widział?

- Hm… Skoro nie chodziłoby o TO to myślisz, że czemu tu jestem? W sensie no… Jest ciekawie, nie powiem, że nie, ale sama widzisz. Pochodzę z daleka, a ojciec kazał mi przybyć aż tutaj tylko po to, żeby móc z Tobą porozmawiać? - Nadal był ciekawy tego, co powie jego towarzyszka. Wcześniej już nawiązali do tego tematu, ale może warto byłoby się zastanowić nad tym nieco dłużej? Może któreś z nich wpadnie na odpowiedź, która usatysfakcjonuje obydwoje? - Zawsze w ostateczności mogę tam wyjść i zapytać o co chodzi, ale wtedy to… - Wtedy też ściszył głos do maksimum, schylając się nad stołem. -...musisz mnie ubezpieczać, bo nie wiem, czy mi łba któryś nie urwie. - Przymknął jedno oko, obwieszczając przy tym, że to tylko żart. Bardzo wątpił w to, że stałoby mu się cokolwiek tylko dlatego, że zadał pytanie.
0 x
Obrazek

|| THEME ||
Awatar użytkownika
Misae
Posty: 1523
Rejestracja: 17 gru 2017, o 10:38
Wiek postaci: 28
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Białowłosa, o dwukolorowych tęczówkach - lewa srebrzysto-biała, a prawa fiołkowa, ubrana w płaszcz, rękawiczki ze stalowym ochraniaczem. Na szyi kwiatowa kolia, powyżej, po prawej stronie pozioma blizna; różowe kanzashi we włosach
Widoczny ekwipunek: Torba na lewym i prawym biodrze;plecak
GG/Discord: Misae#1695

Re: Ryokan " Siedem kotów "

Post autor: Misae »


Po pierwsze zawsze zachowywać kamienną twarz i grać swoją rolę. Tacy byli politycy. Znali te wszystkie gry i gierki. Wiedzieli co powiedzieć, jak się zachować i co zrobić by osiągnąć zamierzony sobie cel. Chyba zdecydowanie zapomniała o tej złotej zasadzie bo pozwalała zbyt dużej ilości emocji sobą zawładnąć. Nie do końca nawet wiedziała jak powinna się usprawiedliwić. Czyżby zrzuciła na bogom ducha winnego chłopaka swoją niechęć i irytację na możliwe plany ich rodziców? Przecież jedyne co zrobił to urodził się w takiej a nie innej rodzinie. Nie mogła go za to winić bo było to zdecydowanie bezsensowne... i to jak. Mogło też wychodzić ogromne zmęczenie po ostatnich przygodach i przeżyciach. No ale z tym również zazwyczaj sobie radziła. Trochę snu, dobrego nastawienia i jakoś życie ponownie stawało się lepsze.
Jedyne co jej pozostawało to ostatnia opcja. Ta, która również bardzo jej się nie podobała bo oznaczała, że jeżeli wieczór się jeszcze troszkę przeciągnie to jej piękna szata przestanie już być taka piękna. Czy naprawdę ten dzień musiał być taki denerwujący? Czy nie mogła zjeść w spokoju kolacji, porozmawiać z Tsu i pozwolić aby wszystko jakoś rozeszło się po kościach? No nie, wszak poziom jej zirytowania ewentualnymi potknięciami już i tak osiągnął pewien za wysoki pułap i jeżeli nie chciała jeszcze bardziej popsuć wieczora wiedziała, że nie będzie on trwał zbyt długo.
-To prawda. Jeden klan bardziej zaskakujący od drugiego. - odparła dosyć lakonicznie. W sumie to nawet nie sądziła, że jej odpowiedź może nie mówić niemal niczego chłopakowi. Pewnie dlatego, że wiedziała co chce ukryć między wierszami i o czym opowiada. To prawda, że zazwyczaj takie półsłówka wystarczyły w rozmowie, ale tylko wtedy kiedy obie strony były równie świadome tematu, w innym razie pojawiał się dość spory problem.
Zagryzła lekko wargę słuchając jego rozważań.
-Hm... w sumie też nie wiem - odparła ponownie bardzo zamyślona. Zapewne chłopak mógł być przekonany, że rozmyśla nad powodem ich spotkania i ewentualnych zaręczynach. Zapewne bardzo by się przejął. Kobieta to kobieta. Ona nawet w czasie seksu potrafi rozmyślać o tym co zrobić jutro na obiad. Teraz jednak pozostawiła kwestie kulinarne na bok - od czegoś miała ludzi pracujących na terenie jej posiadłości. Tu temat był dużo bardziej trywialny. Czuła coraz mocniejsze bóle w podbrzuszu. No nie da rady. Choćby bardzo nawet chciała.
-Wybacz Tsuyoshi-san... jestem pewna, że niedługo będziemy kontynuowali naszą znajomość, jednak dzisiaj muszę już wyjść... są pewne rzeczy, których nie pokonam... - powiedziała kłaniając się nisko. Zdecydowanie nie wiedziała jak inaczej ubrać to w słowa, szczególnie, że jednak dla większości mężczyzn ten temat był... tabu o którym kompletnie lepiej zapomnieć.
Powoli podniosła się ponownie przepraszając i zeszła z loży kierując się do mężczyzn. Podeszła do ojca i położyła dłoń na jego. Nie musiała i nie chciała niczego mówić. Wiedziała co mu ma przekazać i jak opuścić lokal, nie zwracając większej uwagi na siebie przez resztę rodziny Senju. Co ojciec zrobi ze zdobytymi informacjami, a było ich tam więcej niż mniej, zależało od niego i jego umiejętności dyplomatycznych. Zażegna sytuację czy będziemy mówić o konflikcie między przyjaciółmi? Na pewno usłyszy to w domu... oj zapewne dużo się nasłucha.


ZT
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Tsuyoshi
Gracz nieobecny
Posty: 459
Rejestracja: 25 maja 2020, o 13:18
Wiek postaci: 16
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Blond włosy, złote oczy; czarne bufiaste spodnie, czarna koszulina, wszystko związane czarnym pasem na wysokości bioder, czarne trzewiki z miękką podeszwą.
Widoczny ekwipunek: •Kabura na prawym udzie,
•Duża torba nad lędźwiami,
•Miecz obosieczny pod dużą torbą,
•Rękawiczki z blaszkami na dłoniach,
•Manierka obok torby,
•Odznaka ninja przyczepiona do koszuli.
GG/Discord: cichuteńko#0324
Multikonta: -

Re: Ryokan " Siedem kotów "

Post autor: Tsuyoshi »

Cała ta sytuacja od samego początku była dziwaczna, rozmowa układała im się tylko wtedy, gdy narzucone mieli maski politykowania, tylko wtedy, gdy udawali przed sobą ludzi, którymi w rzeczywistości nie byli. To przedsięwzięcie, którym zajęli się ojcowie okazało się kompletną farsą, bo ewidentnym było to, że ta dwójka do siebie ani trochę nie pasuje, ale Tsu… Nie przejął się tym jakoś specjalnie. Rozmowa z nią była dziwna, sztywna, a każda próba porozmawiania o czymś bardziej ambitnym kończyła się nerwami ze strony jego towarzyszki. Ale być może tak będzie lepiej? Ojciec zobaczy w końcu, że swatanie Tsu nie ma najmniejszego sensu, da mu święty spokój, dzięki czemu chłopak będzie mógł rozłożyć skrzydła nie będąc krępowanym przez spotkania z jego adoratorkami. Za to był wdzięczny Misae, pokazała im, że nawet, gdy oni będą bardzo chcieli osiągnąć jakiekolwiek porozumienie między swoimi pociechami to to nie ma racji bytu. Oni mogli się przyjaźnić, ale nie oznaczało to, że taka sama relacja powstanie między latoroślą.

Twarz chłopca stała się luźniejsza, jakby spuszczono z niej całe ciśnienie. I co? To tyle? Króciutka rozmowa zakończona wyjściem tłumaczonym “to nie twoja wina” i tym podobnymi zwrotami? Zmarnowany czas, to właśnie kosztowała go ta próba. Siedział tam tak, wpatrując się w resztki zupy pozostawione przez Misae. Ona miała zupełnie coś innego w głowie, albo kogoś, ale nie było mu tego oceniać. To nie jego bajka… Choć jedne słowa zapadły mu w pamięci szczególnie “jestem pewna, że niedługo będziemy kontynuowali naszą znajomość” . Skąd ta pewność? Skąd pewność, że w ogóle pozna Tsu, gdy kolejny raz staną twarzą w twarz? Odpowiedź była prosta - nie pozna. Do kolejnej takiej okazji dojdzie, to było pewne, bo ich ojcowie raczej nie odpuszczą, tym bardziej, że stała przed nimi szansa pojednania rodów… Ale musi minąć sporo czasu zanim Ci spotkają się ponownie. Blondyn jakoś nieszczególnie się do tego spieszył. W głowie siedziała mu teraz chęć rozwoju, udowodnienia swojej siły przed samym sobą… I chęć ucieczki z cienia ojca. To chyba będzie najcięższe. W końcu Keiji był wielkim człowiekiem, zarówno ciałem, duchem, jak i osiągnięciami.

Nie wiedział, ile czasu minęło, ale sytuacja na zewnątrz wcale, a wcale się nie zmieniła, gdyby nie brać pod uwagę ojców. Ci brzmieli już o wiele bardziej poważnie. Śmiechy się skończyły, skończyły się także ich wspominki. Teraz rozmowa przeszła na coś o wiele poważniejszego. Czuć było, że to, co zrobiła Misae nieco rozeźliło Keijiego, bo w końcu… Nie taka była umowa. Ale był on wyrozumiałym człowiekiem, tym bardziej dla przyjaciół. Zdawał sobie też sprawę z tego, że nie ma tu miejsca na kłótnię. Trzeba rozmawiać, bardzo długo i cierpliwie. Tsu wstał od stolika, po czym odsłonił kotarę, która oddzielała lożę od reszty ryokanu. Spojrzał na ojca ze znudzoną miną, po czym powędrował oczami w stronę wyjścia. Ten od razu zrozumiał o co chodzi. Chłopak nie miał ochoty na odpoczynek, bo ten już poniekąd odbył. Siedział na tyle długo, że zarówno mięśnie, jak i stawy przestały dawać o sobie znać w nieprzyjemny sposób. Nadszedł czas na wieczorny spacer… Taki dzięki któremu będzie mógł wszystko przemyśleć.

- Do widzenia - rzucił jeszcze na odchodne, kłaniając się przed ojcami. Współczuł Misae tego, co mogłoby się wydarzyć, gdy ta będzie miała szansę porozmawiać z rodzicami na osobności. Nie mogłoby być to nic przyjemnego.


z/t
0 x
Obrazek

|| THEME ||
Awatar użytkownika
Kutaro
Posty: 885
Rejestracja: 25 lip 2020, o 21:35
Wiek postaci: 23
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Wysoki, młody mężczyzna. Czarne ścięte przy czaszce włosy, ciemne okrągłe okulary, kwadratowa szczęka. Popielaty płaszcz do kolan, bez rękawów, ciemne spodnie.
Widoczny ekwipunek: Duży kunai przy pasie, czerwony karwasz na lewej ręce
GG/Discord: Templar#5431
Multikonta: Templar

Re: Ryokan " Siedem kotów "

Post autor: Kutaro »

0 x
"ale odkąd doszedł Templar, stał się wyrocznią na wszystko,
samemu wkładając w cokolwiek minimum pracy i effortu"

Obrazek
ODPOWIEDZ

Wróć do „Saimin (Osada Rodu Yamanaka)”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości