Szpital

Awatar użytkownika
Hikari
Martwa postać
Posty: 2493
Rejestracja: 24 sie 2015, o 18:56
Wiek postaci: 26
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Prawe oko mocna zieleń, lewe intensywnej czerwieni. Długie kruczoczarne włosy sięgające do połowy ud. Ogólnie mówiąc dobrze zbudowany mężczyzna mierzący 182cm.

Re: Szpital

Post autor: Hikari »

Większość rozmów kończyła się zazwyczaj jakimiś kompromisami, w tym wypadku każda osoba widziała po prostu swoją stronę medalu i nie chciała z niej zrezygnować. Ironia Terumiego nie była zrozumiana, chociaż za bardzo taka nie mogła być. To człowiek, który udawał emocje. W przypadku niektórych tematów nie mógł tego wykonywać, szczególnie jak chodziło o naprawienie tego świata i nie rozumiał pewnych spraw. Jak może całe społeczeństwo przestrzegać prawa, bo tak po prostu trzeba? Wpajano im do głowy od małego? Czy to by wystarczyło w jego rejonach? Nie potrafił tego sobie wyobrazić, ale nie zamierzał też jakkolwiek negować. Ostatecznie nie przebywał wiele w górach, głównie tylko teraz podczas wojny więc kiwnął głową zapisując tą informację.
- Nie zapominaj jeszcze o jednej różnicy, na Hanamurze nie spodziewano się was, a Kami no Hikage było ich największym wrogiem. Mimo to potrafili nie wyrządzić wam żadnej krzywdy, podzielić się posiłkiem, a także noclegiem. Tutaj do Soso najemnicy są ściągani i zachęcani do walki, po ich stronie, a potem bywają traktowani nieodpowiednio. A powód? Może się znaleźć zawsze.
Hikari wiedział, że niestety świat nie jest tak prosty jak myśli Inoshi. Wiele osób woli umrzeć niżeli się poddać. Sam spotkał się z takim przypadkiem, nie raz ani nie dwa. Widział na świecie ludzi, którzy tworzyli nawet jakieś wielkie potwory, a ich pożywieniem byli ludzie. Nie martwili się o siebie, póki czuli się zupełnie niepokonani. Wierzyli, że są niepokonani, a w momencie porażki mogli błagać o swoje życie. Czy to się liczyło jakkolwiek? Za takie uczynki jedyną adekwatną karą jest czyjaś śmierć.
- W inny sposób nie przeżyje, to prawda, ale czy to wystarczy? Na świecie jako shinobi ludzie są uczeni, że mają poświęcić nawet własne życie w celach misji. W innym przypadku, jak nie spełnią swojego obowiązku będą w niebezpieczeństwie nie tylko jego rodzina, ale cała kraina. W takim przypadku człowiek nie boi się poświęcić swojego istnienia. Pamiętam jak próbowałem złapać szpiega w mojej gałęzi klanu, a gdy oferowałem aby się poddał wolał użyć stu notek na raz, aby nie umrzeć samotnie.
Wojna przynosiła tylko zło i nienawiść między dwoma krainami, niczego to nie poprawia kompletnie. Zemsta jest jak perpetuum mobile. Po pierwszej śmierci, nadchodzi kolejna która tylko zakręca coraz bardziej spiralą nienawiści. W pełni się z tym zgadzał, tylko co na to poradzić? Nie znał rozwiązania, bo wiedział, że nie wszystkich można też uratować.
- Próbując każdego oszczędzić nie tylko dostrzegą to osoby dobre, ale też nasi wrogowie, którzy zechcą to prędzej czy później wykorzystać.
Lekko nasz Yogańczyk westchnął, a potem się uśmiechnął.
- Tylko nie zrozum mnie źle. Darowanie życia innym jest bardzo szlachetne, cieszę się, że szukasz sposobu do poprawy tego świata, ale... Musimy pamiętać o ostrożności, bo zawsze może się dziać coś nieoczekiwanego. Jeżeli zginiesz nie będziesz mogła iść do przodu, ku realizacji marzenia.
Ciężko mu było kontynuować ten temat widząc osobiście głównie ślepe zaułki. Jakiej drogi nie poszuka do naprawienia świata widzi tylko luki, uznając najbardziej barbarzyńską metodę za najlepszą. Świat liczy się z jednostkami, które posiadały siłę. To jest prawda, tylko zdobywając moc możemy zmieniać całą historię. Tylko czy na pewno? Terumi na pewno będzie musiał jeszcze nie raz wszystko przeanalizować. Tylko jedno było pewne.
- Długa którą chcesz wybrać jest na pewno dłuższa od innych, a poza tym trudniejsza. Przynosi zazwyczaj nam więcej cierpienia, czasem też poświęcenia i nie jeden zawód czy błąd po drodze.
Nie chciał zmieniać sposobu myślenia Inoshi, zresztą może z czasem się przekona o co chodziło Yogańczykowi. Przecież każdy powinien mieć własny cel życiowy i go spełniać. Każda jednostka jest odpowiedzialna za siebie, chociaż brakuje tych dobrych wszędzie.
0 x
I'm never on fire
Cause i'm the real fire.
Awatar użytkownika
Yamanaka Inoshi
Postać porzucona
Posty: 3434
Rejestracja: 12 lut 2018, o 22:35
Wiek postaci: 18
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: - Akcent Karmazynowych szczytów - Francuski
- Blond włosy długością do ramion
- Zielone oczy - w stylu Yamanaka
- Wzrost 161
- Łuskowaty kombinezon
- Widoczne bandaże na dłoniach.
Widoczny ekwipunek: Stalowe elementy pancerza, maska
Duży miecz na plecach
Plecak
Kabura z prawej strony na udzie.
GG/Discord: Tario#3987/64789656
Multikonta: Hoshigaki Maname
Aktualna postać: Jun
Lokalizacja: Soso

Re: Szpital

Post autor: Yamanaka Inoshi »

0 x
Awatar użytkownika
Seinaru
Martwa postać
Posty: 2530
Rejestracja: 5 lip 2017, o 13:55
Wiek postaci: 29
Ranga: Samuraj
Krótki wygląd: Trupioblada cera, charakterystyczny brak głowy
Widoczny ekwipunek: Nagrobek

Re: Szpital

Post autor: Seinaru »

Urlop w Saimin przebiegał naprawdę przyjemnie. O ile te trwające dopiero od kilku dni tułanie się po onsenach, barach i restauracjach mogły być nazywane urlopem. Nie pił, co to to nie. Po prostu zwiedzał, spacerował i łapał spokojne powietrze, tylko że w swoim własnym, najlepszym towarzystwie. Tubylcy nie byli do niego jakoś przychylnie nastawieni. Jego wyczyny z frontu i echa misji były tutaj niektórym znane i Kei wielokrotnie czuł na plecach nieprzychylny wzrok Yamanaka, lecz nikt (poza tamtym jednym razem), nie wyrzucił mu niego w twarz.
Nie spotkał już więcej tamtej przyjaznej duszyczki... jak jej tam było... Misałka? Cóż, miał czas żeby poukładać sobie swoje kolejne "zbrodnie". Oczywiście nie odczytywał ich jako czyny, które zarobiły mu minusów tam na górze. Po tylu potyczkach podchodził już do sprawy bardziej profesjonalnie, stał się chyba mistrzem w ignorowaniu własnego sumienia, stąd najbardziej teraz znów martwił się o siebie. O tym żeby doszedł do formy, o tym czy jego zbroja i broń nie zostały poważnie naruszone podczas misji, a nade wszystko czy po drobnych oparzeniach na lewej ręce nie pozostaną szpetne blizny. Nie znał się na medycynie, dlatego postanowił zasięgnąć porad specjalisty i prewencyjnie udać się do szpitala, aby ktoś jeszcze raz na to spojrzał. Już w obozie na froncie został zapewniony że nie zostanie oszpecony, ale jednak chciał usłyszeć to chyba po prostu jeszcze raz.
- Dzień dobry, chciałem zgłosić się... na kontrolę. - Opowiedział w recepcji historię swojego życia, a konkretnie fragment jak nabawił się tych powierzchownych oparzeń, których w ogóle już nie czuł. Gdyby nie pozostawiły śladu, prawdopodobnie już dawno by o nich zapomniał. Zdziwiła go jednak odpowiedź pielęgniarki za ladą. Otóż ta Pani(!), ta Paniusia(!!) kazała mu czekać! Jemu, p o t ę ż n e m u zwycięzcy turnieju! Nie no spoko, ile można było jechać na sławie sprzed dwóch lat. Poza tym liczył się z tym, że dookoła na pewno znajdzie się ktoś, kto pilniej potrzebuje pomocy medyka, niż taki rozpieszczony gwiazdor jak Kei. No cóż, postanowił odstać swoje, a raczej odspacerować, bo z nudów zaczął w końcu kluczyć po szpitalnym korytarzu, czekając aż wyczytają jego numerek.
0 x
Jeśli czytasz ten podpis to znaczy, że jestem już martwy...
Awatar użytkownika
Hikari
Martwa postać
Posty: 2493
Rejestracja: 24 sie 2015, o 18:56
Wiek postaci: 26
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Prawe oko mocna zieleń, lewe intensywnej czerwieni. Długie kruczoczarne włosy sięgające do połowy ud. Ogólnie mówiąc dobrze zbudowany mężczyzna mierzący 182cm.

Re: Szpital

Post autor: Hikari »

Hikari nie oceniał wszystkich mieszkańców Soso z powodu tego, kogo spotkał w wiosce. W swoim życiu poznał wyjątki, które były dla niego miłe mimo nienawiści niemalże całego Yogan-Ryu. Tutaj też się znalazły osoby o wiele milsze, jak na przykład Michio. Nie podobały mi się działania jakich dokonywał shinobi z Yusetsu, ale wciąż potrafił się zachować co najmniej porządnie. Czy to było z strachu? Możliwe, że początkowo. Potem chyba jakoś się zaczynali rozumieć, szczególnie w podróży powrotnej.
- Nikt nie zasługuje na to, aby być z góry oceniany. Każdy człowiek jest inny i działa na swoje konto indywidualnie, ostatecznie też nie mam im tego za złe.
Terumi się uśmiechał i lekko drapał po głowie, bo wiedział, że jego późniejsze zachowanie wcale nie było idealne. W żaden sposób.
- Jak to się mówi, było minęło. Nie ma co rozpamiętywać nad takimi głupotami, aczkolwiek trzeba pamiętać, że nie ma miejsca idealnego. Każde ma swoje wady, zalety.
Na koniec machnął delikatnie dłonią, w tym momencie nie przejmował się zupełnie jak go potraktowali. Gdyby tak prawdę mówiąc nie ta rozmowa niemalże zapomniałby o tym i następnym razem spotykając ponownie strażników Notsuki okazałby im pełen szacunek. Z pewnością po małym pokazie ognia na niebie już nie powtórzyli by swojego błędu. Nawet z względu na strach.
Yogańczyk trafił swoimi słowami w sedno, młoda dziewczyna sama wiedziała zapewne do czego jest zdolny shinobi w ramach obowiązków. Dosłownie do wszystkiego, tak jak mały przykład z samobójcą posiadającym sto notek. Opowieść o nim przyniosła kolejne pytania, na które odpowiedź młodej może się nie spodobać. Ludzie są zdolni do różnych okrucieństw w ramach wydobycia prawdy.
- Świat jest okrutny, dlatego jak Twój sojusznik wpadnie w wrogie ręce musisz przyjąć, że dowiedzą się od niego wszystkiego. Osoby zajmujące się torturami potrafią zadać niewyobrażalne ilości bólu, a każdy ma jakiś swój próg.
Hikari zmienił się w pełni poważnego, a do tego zamknął na chwilę oczy współczując tym ofiarom. Westchnął zanim kontynuował temat.
- Zamiast cierpieć długo, zdradzić tajemnice, których gałąź nie mogła się dowiedzieć wolał szybko umrzeć. W końcu był szpiegiem, kto wie. Mogli nawet z góry dać takie ostatnie zadanie. Można tylko zgadywać.
Wzruszył lekko ramionami i otworzył oczy, które wyglądały dość smutno. Hikari zdawał sobie sprawę, że sam byłby gotowy wywoływać cierpienia wśród innych bez problemu. Gdyby to miało służyć do wykonania niekontrowersyjnego zadania, które się podjął mógłby mieć lekkie wahania, zależnie od sytuacji. W momencie szansy złączenia szczepu? Był gotów ponieść swoją cenę, prawie każdą jaką tylko musiał. Ból, który przeżył w swoim życiu od innych był najlepszym kopem do skończenia tego w rodzinnej wiosce na zawsze. Tylko jak skasować zemstę, która żarzy się w sercach ludzi tak głęboko? Jedna wielka niewiadoma.
- Szczęście... Może to prawda, sam go miewałem więcej niż rozumu kilkakrotnie. Myślę jednak, że ono lubi dopisywać silnym osobom.
Ile to razy narzekał, że fortuna Terumiemu za bardzo ratuje tyłek w porównaniu do umiejętności? W swojej głowie nieskończoność. Chociaż, czy to prawda? Ostatecznie każdy taki moment sprawiał, że czuł się coraz silniejszy. Potrafił się uczyć na błędach. Wiedział w jakich dziedzinach musi jeszcze się podciągać i dążył do tego celu za wszelką cenę. Teraz można powiedzieć, że był dwukrotnie szybszy niż podczas spotkania samuraja w Ryuzaku. Mógłby się porównywać do cesarza na wyspach, a on właśnie był najszybszą osobą mu znaną na świecie.
Spoglądał też jak młoda dziewczyna pokazywała mu swoje bandaże na większości ciała. Musiała doprawdy paskudnie oberwać, o wiele gorzej niż to jakkolwiek zakładał. Rany, chociaż nie mógł ich dostrzec podejrzewał, że były głównie od ognia lub jakiegoś wybuchu. Skoro to pułapka to może zwykła notka była?
- Wygląda nieciekawie, wciąż bardzo dokucza?
W głosie dało się usłyszeć lekką nutkę troski, a nawet zobaczyć na twarzy. Mimo braku odczuwania normalnie emocji, to była kolejna, która przez chwilę wylała się na zewnątrz. Przebywając z Arisą, towarzystwem w domu, swoją uczennicą może powoli się otwierał w tym kierunku? Dalej musi jeszcze przeskoczyć parę kanionów zanim wróci do swojego stanu z dzieciństwa, kiedy miał z osiem lat.
Yogańczyk niemalże podskoczył słysząc głos z korytarza, przez moment się rozkojarzył w myślach. Natychmiastowo się odwrócił do pielęgniarki i uśmiechnął z lekkim ukłonem tradycyjnym dla prowincji Soso. Nie można powiedzieć, że jego przygody nie powodowały żadnej zmian, nauki manier czy przyswajania wiedzy. Starał się to robić w każdej sekundzie, aby stać się lepszym człowiekiem. Nie chciał się wtrącać, skoro zdecydowanie rozmowa nie była skierowana do niego, tylko słuchał nie uczestnicząc. Gdyby to było zabronione nakazano by mu opuścić salę.
Milcząc dowiadywał się o szczegółach misji uczennicy. Powoli rozumiał, dlaczego nie chciała się dzielić szczegółami swojego zadania, przeżyła stratę swojego towarzysza. Jak bardzo ta dwójka się z sobą zżyła? Bardzo. Czy znali się wcześniej? To pytanie bez odpowiedzi, a nacisk nie przyniesie niczego dobrego. Wręcz przeciwnie, aby podzielić się smutkiem znajdzie wciąż wiele okazji w przyszłości. Czekał, aż zostaną sami w dwójkę, odpowiadając na pożegnanie kiwnięciem głowy, a następnie zadał jedno ważne pytanie.
- Czujesz się na siłach, abyśmy poszli razem dzisiaj na kurhan? W razie czego służę każdą możliwą mi pomocą.
0 x
I'm never on fire
Cause i'm the real fire.
Awatar użytkownika
Yamanaka Inoshi
Postać porzucona
Posty: 3434
Rejestracja: 12 lut 2018, o 22:35
Wiek postaci: 18
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: - Akcent Karmazynowych szczytów - Francuski
- Blond włosy długością do ramion
- Zielone oczy - w stylu Yamanaka
- Wzrost 161
- Łuskowaty kombinezon
- Widoczne bandaże na dłoniach.
Widoczny ekwipunek: Stalowe elementy pancerza, maska
Duży miecz na plecach
Plecak
Kabura z prawej strony na udzie.
GG/Discord: Tario#3987/64789656
Multikonta: Hoshigaki Maname
Aktualna postać: Jun
Lokalizacja: Soso

Re: Szpital

Post autor: Yamanaka Inoshi »

0 x
Awatar użytkownika
Seinaru
Martwa postać
Posty: 2530
Rejestracja: 5 lip 2017, o 13:55
Wiek postaci: 29
Ranga: Samuraj
Krótki wygląd: Trupioblada cera, charakterystyczny brak głowy
Widoczny ekwipunek: Nagrobek

Re: Szpital

Post autor: Seinaru »

Wyszurał już nawet taką ścieżkę na korytarzu, bo nikt nie podchodził ani nie wołał go od ponad dziesięciu minut. Tłumaczył sobie to opóźnienie dużą ilością rannych wracających z frontu, łóżka w tym szpitalu na pewno wszystkie są zajęte, a rotacja pacjentów jest taka, że nawet pościeli pomiędzy nimi nie zmieniają. Samuraj zaczął w końcu tuptać nóżką ze zdenerwowania, gdy drzwi od sali znajdującej się obok niego otworzyły się, a z sali wyszła jakaś para. Jakaś dziwna, bo dziewczynka wyglądała na dziewczynkę bardzo młodą, natomiast jej towarzysz... nie, nie, nie... to na pewno tylko jej brat. Chociaż podobieństwa w ogóle Kei nie dostrzegł. Mimo to zaintrygowały go bandaże na ciele dziewczyny, przynajmniej tyle ile mógł zobaczyć na dłoniach i przy szyi, jednak to wystarczyło. A więc trafił swój na swego, to znaczy... poparzenia Keia nie umywały się nawet do ran tamtej, bo on nie nosił nawet żadnego opatrunku i tylko trochę go swędziało, ale jednak.
- Przepraszam bardzo... - Zaczepił ich przy recepcji.
- Nie wiecie może kto zajmuje się takimi wstrętnymi przypadkami? - Wskazał na Inosię.
- To znaczy... mówię o tych bandażach. O bandażach oczywiście. Ja sam jestem poparzony i nie chciałbym żeby mi jakiś ślad został. O, patrzcie. - Pokazał im na szybko swoją zaczerwienioną rączkę z kilkom małymi, gojącymi się już bąbelkami.
- Wiem że to nic poważnego, ale pacjent to pacjent, prawda? A oni w ogóle tu nie dbają o kombatantów. Nieprawdopodobne. - No nie do pomyślenia, aby nie obsługiwać weteranów bez kolejki, ale jak może ta dwójka poleci go jakiemuś medykowi, to szybciej dostanie się do gabinetu?
- Jestem Seinaru tak w ogóle. Seinaru Kei, pasterz z Teiz. - Przedstawił się jeszcze na koniec, bo przecież tak wypadało. Może mu się odwdzięczą, może pomogą.
0 x
Jeśli czytasz ten podpis to znaczy, że jestem już martwy...
Awatar użytkownika
Hikari
Martwa postać
Posty: 2493
Rejestracja: 24 sie 2015, o 18:56
Wiek postaci: 26
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Prawe oko mocna zieleń, lewe intensywnej czerwieni. Długie kruczoczarne włosy sięgające do połowy ud. Ogólnie mówiąc dobrze zbudowany mężczyzna mierzący 182cm.

Re: Szpital

Post autor: Hikari »

Gdy tylko zostali sam na sam w pokoju mogli kontynuować rozmowę, a Inoshi była w stanie odpowiedzieć na pytanie zadane wcześniej odnośnie bólu. Młodej Yamanace chodziło o ból serca, zresztą jakby się zastanowić po opiece medycznej z kimś znającym się na sztukach medycznych poparzenia powinny już dawno się w większości zagoić. Wciąż potrzeba więcej czasu, blizny mogą zostać, ale dokuczanie niemalże ustawać. Dla Hikariego, jego wnętrze od dawna jest zamknięte, jak coś czuł negatywnego szybko odcinał się od tego. Miało to swoje plusy, ale brakuje mu bycia kimś ludzkim. Obecnie jest jak zaprogramowana maszyna, nie chciałby aby ktoś inny trafił w ten stan.
- Znam, chociaż nigdy nie w takim stopniu.
Nawet na swojej ostatniej misji sam był winny podrażnienia swojej skóry, ale mógł to niemalże natychmiastowo ignorować. Skupiał się głównie na przeżyciu w nie łatwej sytuacji, gdzie wrogowie posiadali dużą przewagę liczebną. Skóra piekła, była podrażniania przez wszystkie okoliczne czynniki, a Terumi nic, a nic nie odpuszczał. W sercu współczuł jak musi się denerwować młoda dziewczyna reagując na cokolwiek, ale to rzecz tymczasowo niezmienna. Jak wiele innych, zawsze są fakty, przed którymi stajemy chcąc lub też nie. Nawet niemalże nie pamięta początku jak tutaj trafiła, widocznie było to zbyt wiele dla człowieka do wytrzymania bez jakiegoś skutku ubocznego.
- Niech zgadnę. To było niemalże jak znalezienie się w krainie ciemności?
Yomi, to miejsce w które nie wierzyło sporo osób, ale powinno być dość znane każdemu. Głównie z powodu straszenia rodziców, że niegrzeczne dzieci potem tam kończą w wiecznych mękach, ale brzmiało bardziej niczym jakiś mit.
- Powiedz mu to co czujesz w sobie, a jak dalej nie przyjdzie nic do głowy to wystarczy podziękować. Słowa... Tu nie chodzi o jakąś formułkę, a aby otworzyć serce przed kimś, kto już nas opuścił.
Yogańczyk zgodnie z nazwą rejonu najbardziej znał wietrzne bóstwo, to głównie do Shine-Tsu-Hiko się modlił przy bardzo rzadkich okolicznościach. Jak to się mówi, wierzący, ale nie praktykujący za bardzo. Nie odwiedza świątyń z sam siebie, nie odmawia codziennych modlitw tylko za zmarłe dusze. Chciał udzielić jak najlepszych rad, ale sam nie był w tym najlepszy. Nie pamięta kiedy opłakiwał bliską sobie osobę, dawno temu rodziców, którzy go zostawili. Nawet jak wie, że ojciec żyje to dla niego jako członek rodziny jest martwy. Widząc, że uczennica zbiera się jednak do przebrania wyszedł z sali zanim miała okazję ponownie chwalić się swoimi bandażami, zamknął za sobą drzwi i poczekał na korytarzu samotnie.
Trwało to kilkanaście minut, aż Inoshi dołączyła do swojego nauczyciela w nowym ubraniu. Pierwszy raz widział ten strój, ale z pewnością w domu posiadała ich multum zależnie od okoliczności. Kto chodzi ciągle w tym samym? No głównie Hikari, ma podobne stroje, ale to z względu na wygodę bojową. Przyzwyczaił się do posiadania niewielu ograniczeń i chociaż lubił bardzo kimona, te nadawały się najbardziej do chodzenia po tylko po swojej posesji. Przeklęty zawód, który wymaga wiele poświęceń, ale daje też możliwości. Słysząc słowa gotowości odpowiedział kiwnięciem oraz uśmiechem i powoli skierował się w kierunku wyjścia. Nie wiedział jak druga strona, ale on posiadał informacje jak tam dotrzeć, jakoś tutaj przybył prawda?
- Nie ma problemu, jest ona po drodze przy wyjściu.
Dotarcie tam to niemalże chwila, bo dosłownie paręnaście kroków, ale nim zwrócili się do obsługi zostali zaczepieni przez... Jakiegoś samuraja, bo to się dało poznać niemal natychmiast po tym akcencie. Bardzie nieprzyjemne akcentowanie nosowych głosek, a poza tym ten brak płynności. Spotkał się z tym kilkukrotnie, nie da się tego pomylić z niczym innym. mówił on szybko, co sprawiało, że ciężkie to było do zrozumienia. Przynajmniej bez jakiegokolwiek doświadczenia, na szczęście gesty wspomagały. Spojrzał na jego lekko poparzoną ranę i od razu miał swoją radę do przekazania.
- Ja byłem wysłany do lekarza na końcu korytarza, ale z tym wątpię aby ciebie przyjęto. Najlepiej zostawić na świeżym powietrzu, rany od gorąca kiepsko się leczą pod bandażami.
W końcu oczekiwał chyba aby dostać jakiś materiał, którym mógłby to zasłonić. Inaczej po co mówiłby o białym opatrunku, który pokrywa większość ciała towarzyszki? Co ciekawe i zabawne, był to kolejny najemnik, który narzekał na tutejsze traktowanie.
- Mogliby się w niektórych aspektach bardziej postarać.
Nie chciał po raz kolejny za bardzo rozwijać ten temat, ale potwierdzało to wcześniejszą rozmowę z uczennicą.
- Hikari Terumi, shinobi z Yusetsu, a to moja uczennica. Inoshi Yamanaka. Miło nam poznać, długo już tutaj wojujesz?
0 x
I'm never on fire
Cause i'm the real fire.
Awatar użytkownika
Yamanaka Inoshi
Postać porzucona
Posty: 3434
Rejestracja: 12 lut 2018, o 22:35
Wiek postaci: 18
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: - Akcent Karmazynowych szczytów - Francuski
- Blond włosy długością do ramion
- Zielone oczy - w stylu Yamanaka
- Wzrost 161
- Łuskowaty kombinezon
- Widoczne bandaże na dłoniach.
Widoczny ekwipunek: Stalowe elementy pancerza, maska
Duży miecz na plecach
Plecak
Kabura z prawej strony na udzie.
GG/Discord: Tario#3987/64789656
Multikonta: Hoshigaki Maname
Aktualna postać: Jun
Lokalizacja: Soso

Re: Szpital

Post autor: Yamanaka Inoshi »

0 x
Awatar użytkownika
Seinaru
Martwa postać
Posty: 2530
Rejestracja: 5 lip 2017, o 13:55
Wiek postaci: 29
Ranga: Samuraj
Krótki wygląd: Trupioblada cera, charakterystyczny brak głowy
Widoczny ekwipunek: Nagrobek

Re: Szpital

Post autor: Seinaru »

Wow, to była naprawdę jakaś szycha. To znaczy ten obcy shinobi, który trenuje tutejszą dziewczynkę. Czyli to był to jej prywatny nauczyciel, a jej rodzice muszą być bardzo bogaci żeby pozwolić sobie na indywidualne nauczanie swojej córeczki. Czyli wniosek z tego, że Inoshi to rozpieszczony bachor? Nie, na pewno. Nie mógł od razu zakładać tego najbardziej zepsutego scenariusza. Chyba po prostu za daleko wybiegł myślami, jednak szybko wrócił do szpitalnego korytarza i tylko tego co miał aktualnie przed sobą.
- Miło poznać. To wojuje tutaj już... to będzie... hm... jakiś tydzień albo może nawet i dwa. To znaczy wojowałem, teraz się relaksuję, chodzę po onsenach i takie tam, ogólnie to miałem zamiar niedługo wracać... do siebie na gospodarkę... - Odpowiedział przez nos ze swoim dziwnym akcentem.
- Zdarzyło mi się być w oddziale Riri Yamanaka, taka szczupła, blond włosy... jak one wszystkie tutaj... - Domyślił się w pół zdania, że ten opis w Soso nikomu nic nie powie, bo to właśnie było chyba charakterystyczną cechą większości Yamanaków.
- A Wy, skąd... TO? - Wskazał znowu na jej bandaże, cóż... ciekawski był z natury, a swoją drogą ciekawe jak doszło do tego, że koleżanka musiała owinąć się od samych kciuków aż po kark. Bo domyślał się jedynie, że tam wszystko pod spodem też ma mocno ściśnięte. To znaczy nie był amatorem taki zabaw, nie był w ogóle jeszcze amatorem kobiet nasz niewinny Seinaru, a tym bardziej nieletnich. Chodziło mu głównie o aspekt zawodowy.
- Nah, nie przejmuj się. Ja nawet tego nie czuję, po prostu nie chciałem mieć takiej skóry pomarszczonej, rozumiesz... - Odpowiedział na ofertę pomocy. No tak, to miała być tylko kontrola, a nie zmiana opatrunku czy coś w tym stylu. Nie było sensu się w sumie tym przejmować, tym bardziej że już zapomniał w ogóle po co tutaj przyszedł, tak mu się spodobała ta parka.
- Też byliście na froncie? Jako część szkolenia, panie sensei? - Zwrócił się ponownie do Hikariego. On chyba grał w tym duecie pierwsze skrzypce. Był bardziej doświadczony, a i ona o wiele częściej spoglądała na niego, niż on na nią.
0 x
Jeśli czytasz ten podpis to znaczy, że jestem już martwy...
Awatar użytkownika
Hikari
Martwa postać
Posty: 2493
Rejestracja: 24 sie 2015, o 18:56
Wiek postaci: 26
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Prawe oko mocna zieleń, lewe intensywnej czerwieni. Długie kruczoczarne włosy sięgające do połowy ud. Ogólnie mówiąc dobrze zbudowany mężczyzna mierzący 182cm.

Re: Szpital

Post autor: Hikari »

Poznany samuraj był dość specyficzny, a jego zachowanie mogłoby być odebrane jako brak kultury. Takowej można zarzucić dużej ilości osób, ale tutaj uznawał to bardziej jako prostotę chłopa, który nie przejmuje się duperelami. Tak, chociaż nie wypowiada niepotrzebnych wyzwisk, co Terumiemu najzupełniej wystarczało. Dziwne było, że Inoshi milczała, ale widocznie chciała im dać porozmawiać. Dość szybko zaczęli wymieniać między sobą zdania. Ten mężczyzna może i przedstawiał się jako pasterz, ale skoro uczestniczył w wojnie wciąż musiał się znać na rzemiośle walki. Tylko teraz chyba skupiał się na lizaniu ran chodząc po onsenach.
- To jestem trochę dłużej, chociaż wiele misji mi nie chcieli dać.
Hikari zamiast tego miał samotną eskapadę na teren wroga, sama podróż zajmowała sporo czasu. Zresztą, nie ważne, bo padają tutaj kolejne słowa rzucane przez nos. Mówił o jakiejś Riri Yamanaka, szczupłej blondynce... Tak rzeczywiście, wręcz idealny opis, pasuje do więcej niż połowy kobiet prowincji zapewne. Nie mając co tutaj odpowiedzieć jakkolwiek tylko wzruszył swoimi ramionami. Nie kojarzył żadnego takiego imienia, praktycznie nikogo nie zna w wiosce. Co tutaj wiele zresztą opowiadać, bo nasz pasterz zadał kolejne pytanie. Odnośnie bandaży, kolejna rzecz, którą zostawi bez odpowiedzi. Przecież sam nie poznał tej historii.
Wtedy Inoshi dała swoją propozycję odnośnie uleczenia rąk Seinaru, ale ta została odrzucona. Chłop martwił się, aby nie zostać na zawsze z takim brzydkim kawałkiem ciała. Kolejne zapewnienia od osób musiały wystarczyć, bo za takie coś podziękował. Wielka szkoda, dałoby to możliwość ujrzenia rezultatów samotnego treningu, w którym nie mógł pomóc. Ostatecznie te dziedziny są całkowicie obce dla shinobiego z wietrznych równin. Milczenie z jego strony nie trwało niesamowicie długo, bo miał okazję powiedzieć coś na temat bycia na wojnie.
- Nie dostaliśmy wspólnej misji, te przyszły z góry, a będący w siedzibie urzędnicy raczej nie zdają sobie sprawy z naszej relacji.
Powiedział zgodnie z prawdą, bo po co miał kłamać.
- Mogłoby to być dobre doświadczenie, ale nadejdzie jeszcze ten czas. Do tej pory byłem wysłany jedynie do wioski Notsuka, aby rozwiązać problem z znikającymi zapasami. Co prawda trafiłem za linię wroga samotnie, ale to z własnej decyzji pościgu zamiast czekania aż spróbują to zrobić ponownie i wpadną. Nie chciałem tracić za dużo czasu, nawet jak przez to miałem parę więcej wrogów na sobie.
Powiedział to trochę bez emocji, bo omijając kwestie jego osobowości to niby co tutaj mogło być radosnego czy też smutnego? Raczej to tylko fakt, który się zdarzył. Czekał też na jakiekolwiek reakcje uczennicy, ale czy one nastąpią? A może się ona zamknie w sobie? Większość czasu milczała, a chociaż chciała pomóc to miała wyraźnie buczący głos. Hikari słyszał go parę razy i teraz łączył go raczej z irytacją? Byciem lekko złym? Możliwe, będzie musiał na to zwrócić większą uwagę.
- Wybacz, że tak przerywam, ale byliśmy w drodze na kurhan Orito. Nie chciałbym, aby moja uczennica nadwyrężała się ponad swoje siły, więc wypadałoby nam się ruszyć.
0 x
I'm never on fire
Cause i'm the real fire.
Awatar użytkownika
Yamanaka Inoshi
Postać porzucona
Posty: 3434
Rejestracja: 12 lut 2018, o 22:35
Wiek postaci: 18
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: - Akcent Karmazynowych szczytów - Francuski
- Blond włosy długością do ramion
- Zielone oczy - w stylu Yamanaka
- Wzrost 161
- Łuskowaty kombinezon
- Widoczne bandaże na dłoniach.
Widoczny ekwipunek: Stalowe elementy pancerza, maska
Duży miecz na plecach
Plecak
Kabura z prawej strony na udzie.
GG/Discord: Tario#3987/64789656
Multikonta: Hoshigaki Maname
Aktualna postać: Jun
Lokalizacja: Soso

Re: Szpital

Post autor: Yamanaka Inoshi »

0 x
Awatar użytkownika
Seinaru
Martwa postać
Posty: 2530
Rejestracja: 5 lip 2017, o 13:55
Wiek postaci: 29
Ranga: Samuraj
Krótki wygląd: Trupioblada cera, charakterystyczny brak głowy
Widoczny ekwipunek: Nagrobek

Re: Szpital

Post autor: Seinaru »

- Ah, rozumiem. Szukałeś zaginionych bułek. Fascynujące. - No właśnie kompletnie nie. Problem znikających zapasów równie dobrze mógł oznaczać plagę myszy w obozowym magazynie, dlatego Seinaru nie ciągnął już dalej tego tematu, bo w sumie... nie miał jakiejś wielkiej potrzeby słuchać o misji jakich wiele. Zamiast tego, teraz znalazł wspólny temat z panienką Inosią, która bardzo zainteresowała się z kolei jego znajomą. To znaczy słowo znajoma to chyba zbyt wiele powiedziane, bo póki co mieli ze sobą styczność tylko przy jednej okazji. Niemniej jednak Seinaru dostał na koniec zaproszenie do Marmuru, całkiem prywatnie i niezobowiązująco, więc chyba oprócz towarzyszy broni rzeczywiście byli już znajomymi. Sam nie wiedział już w sumie, ale do tej pory nawet się nad tym nie zastanawiał.
- Jak to "czy znałeś"? To ona nie żyje? - Wybałuszył oczy na dziewczynę, bo w sumie... moment... przecież ostatnie co o niej wiedział, to że Riri wróciła już z frontu i udała się do siebie, do Sogen. W drodze coś jej się stało?
- No w sumie to tak, znałem ją. Robiliśmy razem jedno zadanko. I przyznam szczerze, że niewiele z tego rozumiem. W dużym skrócie, to ratowaliśmy chyba matkę tego Orito, a on był zdrajcą, a potem się okazało że jednak nie, a potem to ta matka w ogóle popełniła samobójstwo. Mówię wam, dom wariatów, co ci ludzie mają w głowach... - Westchnął ciężko.
- Szkoda Riri, dobra z niej była dziewczyna, tylko taka trochę że zadzierała nosa, wiecie co mam na myśli... - No tak, ale ogólnie to raczej oddana służbie, klanowi i te wszystkie pozytywne cechy w sobie miała i pewnie to ostatecznie przyczyniło się do jej zgonu.
- No dobrze no, to chodźmy na ten cmentarz w takim razie... Tam będziesz mogła sobie poeksperymentować na mojej ręce, uparta Ty... - Powiedział to ostatnie trochę z przekąsem i nawet przez myśl mu nie przeszło, że duet mówiąc "chodźmy" i "nam" może mieć na myśli dwie, a nie trzy osoby.

// róbcie już zt ze mną jak chcecie.
0 x
Jeśli czytasz ten podpis to znaczy, że jestem już martwy...
Awatar użytkownika
Hikari
Martwa postać
Posty: 2493
Rejestracja: 24 sie 2015, o 18:56
Wiek postaci: 26
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Prawe oko mocna zieleń, lewe intensywnej czerwieni. Długie kruczoczarne włosy sięgające do połowy ud. Ogólnie mówiąc dobrze zbudowany mężczyzna mierzący 182cm.

Re: Szpital

Post autor: Hikari »

Bułki? Cóż, ktoś nie zna się zupełnie na ścieżce wojennej, bo głupie pieczywo może stanowić o wygranej lub przegranej. Zresztą poza tym był w tym zawarty ekwipunek, różna broń przydatna na froncie. Nie ma co się kłócić z kimś takim, bo czy zrozumie całkowite przesłanie? Pewnie nie, a poza tym nie był jego nauczycielem, aby uzupełniać wiedzę o podstawy. Kontrola pożywienia potrafiła wygrać wojnę, tylko przy shinobich jest to dość ciężkie. Jedna jednostka jest w stanie zniszczyć cały wspaniały plan, który mógł doprowadzić w dłuższej perspektywie do wewnętrznego buntu. Szkoda strzępić języka na ignorancje samuraja wobec otaczającego go świata.
Dalej przyszło mu słuchać pytań na temat tej Riri, która była mu zupełnie nieznajoma, bo Inoshi nie chciała podzielić się swoją historią ran. Cóż, z tego co usłyszał do tej pory nie mogła to być dumna opowieść, w której ratowała czyjeś życie. Nie mogła usłyszeć ostatnich słów Orito, a także wpadła w jakąś pułapkę, której nie przewidział nawet członek Sakki. Przynajmniej tak wnioskował Hikari z informacji otrzymanych, ale analizował kolejne. Podobno zmarły, którego mają odwiedzić był zdrajcą, ale jednak potem nie? Jego matka popełniła samobójstwo? To z pewnością pierdolnie jego uczennicą, zupełnie jakby ktoś wyjebał jej młotem w twarz. Jakimś strasznie ciężkim. Cokolwiek doda, na tą sekundę mógłby to tylko zepsuć zamiast naprawić, tak więc milczał. Nie posiadał odpowiedniej wiedzy, aby się odzywać samemu.
Zdezorientowanie, to najlepsze określenie stanu głowy Yogańczyka. Śmierć samej blondynki z opowieści Seinara mogło być jednym wielkim nieporozumieniem, bo to równie dobrze mogło być tylko czepianie się jednego niefortunnie użytego zwrotu. Był osobą, która pośpieszyła tutaj pozostałych, więc wypadało działać z błogosławieniem reszty. Przy okazji okazało się, że będzie mu dane zobaczyć efekty samodzielnych treningów towarzyszącej mu jakiś czas Yamanaki. Szczęście potrafi się do nas uśmiechnąć, chociażby raz. Nic dziwnego, jako sensei oceniał rozwój podopiecznej. Przyjmował to zadanie dość poważnie, a po wypadku miał zamiar zabrać się poważniej do roboty. Mogła przecież równie dobrze już nie żyć...
- To tylko załatwmy zwolnienie Inoshi z tego miejsca i możemy się zbierać.
Wskazał głową w kierunku recepcji pasterzowi, a potem ruszył w tamtym kierunku. Po załatwieniu wszelakich formalności cała trójka mogła opuścić budynek, a następnie zmierzyć na cmentarz.
0 x
I'm never on fire
Cause i'm the real fire.
Awatar użytkownika
Yamanaka Inoshi
Postać porzucona
Posty: 3434
Rejestracja: 12 lut 2018, o 22:35
Wiek postaci: 18
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: - Akcent Karmazynowych szczytów - Francuski
- Blond włosy długością do ramion
- Zielone oczy - w stylu Yamanaka
- Wzrost 161
- Łuskowaty kombinezon
- Widoczne bandaże na dłoniach.
Widoczny ekwipunek: Stalowe elementy pancerza, maska
Duży miecz na plecach
Plecak
Kabura z prawej strony na udzie.
GG/Discord: Tario#3987/64789656
Multikonta: Hoshigaki Maname
Aktualna postać: Jun
Lokalizacja: Soso

Re: Szpital

Post autor: Yamanaka Inoshi »

0 x
Awatar użytkownika
Seinaru
Martwa postać
Posty: 2530
Rejestracja: 5 lip 2017, o 13:55
Wiek postaci: 29
Ranga: Samuraj
Krótki wygląd: Trupioblada cera, charakterystyczny brak głowy
Widoczny ekwipunek: Nagrobek

Re: Szpital

Post autor: Seinaru »

Spojrzał na nią, potem niego, potem znowu na nią... potem jeszcze raz na niego, a potem to już tylko na drzwi za którymi zniknęła.
- Ona jest jakaś nie teges? Może trafiła do złego szpitala. - Zakręcił palcem przy skroni, sugerując, że uczennica Hikariego nie ma wszystkich klepek na swoim miejscu. Nie widział w swojej wypowiedzi niczego bulwersującego, ludzie podejmują własne decyzje i jakiekolwiek by one nie były, to należy je uszanować, a nie się przeciwko nim buntować. Poczekał chwile, czy sensei Inosi pobiegnie pod drzwi aby wyperswadować jej rozpacz i ewentualną kradzież ogromnej ilości środków nasennych, bo nie był pewien, czy to ten nadopiekuńczy typ.
Zostawi ją, czy zareaguje? Kei teraz bardziej obserwował sytuację, czekał na to co wydarzy się dalej, choć zupełnie nie czuł się winny.
- No to będziemy szli na ten cmentarz czy nie? Przydałoby się zaczerpnąć tworzę świeżego powietrza i rozruszać kości. Szpitale dziwnie pachną... - Zagaił ponownie do Hikariego. Tylko czy można było ją tu zostawić i mieć pewność, że ta histeryczka dojdzie do siebie? Samuraj poczekał jeśli było to konieczne, aż wszyscy się uspokoją i otrą łzy rozpaczy, jednak szczerze mówiąc, wolałby żeby nastąpiło to wcześniej niż później.
- Przecież to nie moja wina, że ktoś znowu się przeze mnie zabił, taki już jestem. - Wzruszył ramionami nawiązując jeszcze do swoich poprzednich przedwcześnie zakończonych znajomości. On już pogodził się ze swoim fatum, więc kolejna i kolejna ofiara, tym razem praktycznie nieznajoma... nie tyle, że nie robiła na nim żadnego wrażenia, lecz nauczył się szybko odpychać od siebie jakiekolwiek strzępki odpowiedzialności, jakie pozostawały na ciałach.
0 x
Jeśli czytasz ten podpis to znaczy, że jestem już martwy...
ODPOWIEDZ

Wróć do „Saimin (Osada Rodu Yamanaka)”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości