Walka rozpoczęła się szybciej, niż Arata się spodziewała. Lalki poruszane przez nici sterowane przez dziwną istotę w momencie gdy weszły w zasięg kobiet, rzuciły się odrazu do ataku. Jedna i druga była na to przygotowana, więc sparowały ataki i starały się wytrzymać do momentu, gdy będzie jak najwięcej marionetek na schodach. Wtedy też Arata wyprostowała rękę i wykonała szybkie pieczęcie, by uderzyć dłonią w ziemię i poprowadzić elektryczny atak w kierunku nadciągającego zagrożenia.
Wszystkie marionetki nagle upadły jak rażone piorunem, po czym w powietrzu zaczął unosić się charakterystyczny...zapach spalonego ciała? Kobieta odruchowo zasłoniła nozdrza swoim rękawem, patrząc w bok jak Saori nie wytrzymuje i wymiotuje gdzieś na boku. Samej Aracie aż odbiło się w nieprzyjemny sposób od tego wszystkiego, jednak ostatniem sił powstrzymała się przed zwróceniem posiłku. Saori skomentowała to wszystko tym, że jest to w jakiś sposób...nie ludzkie. Arata obserwowała uważnie okolicę.
-
Pamiętaj, że to jest to po co tu przyszłyśmy. Wkońcu znalazłyśmy to, co da nam siłę. Tylko, że te marionetki...są jakieś takie, jakby albo niedokończone, albo zrobione na odpierdziel. - powiedziała, nadal przyciskając rękaw do nosa. Do jej oczu naszły łzy. -
Muszę złapać jedną, ale cały czas jest ich za dużo. Może, jak wyjdziemy na otwartą przestrzeń będzie łatwiej. - dodała.
Przez chwilę jeszcze przygladała się spopielonym truchłom, jednak nie chciała do nich podchodzić. Musi złapać...musi złapać marionetkę, która będzie sprawna. Wtedy będzie mogła ją rozebrać na części i dowie się, jaki sekret za tym wszystkim stoi.
Kobiety ruszyły ponownie po schodach, a wokół zapanowała cisza. Dziewczyny pozostawały czujne na otoczenie, ale też nie dało sie być czujnym cały czas. Nie wiedziały ile już spędziły czasu w osadzie, a i adrenalina nie jest w stanie wydzielać się cały czas. Wkońcu musiało nadejść zmęczenie, więc Arata korzystając z tego, że była doświadczoną kunoichi i wiedziała jak operować na swoich emocjach, postanowiła na czas wchodzenia po schodach lekko opuścić gardę i złapać kilka głębszych oddechów, odpoczywając. Opuściła dłonie wzdłuż i jedynie poruszała palcami, by marionetka szła w ciszy za nimi.
Nie wiedziała ile idą. Droga wydawała się nie kończyć, ale cały pobyt w osadzie przestał już dawno opiewać o zdrowie zmysły. Gdyby nie fakt, że rzuciła Kai na samym początku, uznałaby, że to genjutsu. Jednak nie w tym konkretnym przypadku. Coś, co wychodziło poza zdrowe zmysły. Coś, czego nie dawało się już racjonalnie wytłumaczyć. Jednak nadal, Arata do końca pozostawała w przekonaniu, że cokolwiek tu się dzieje, jest to po prostu bardzo dobrze przygotowana sztuczka. A każdy magik, odkryty na swoich zdolnościach, pozostawał nikim innym, jak rozbrojonym dzieckiem. Tak też i ona chciała do tego podejść.
Wkońcu jednak zobaczyły szczyt i gdy wyszły na prostą, przed ich twarzami ukazała się świątynia. Bardzo stara świątynia. Arata podeszła do latarni, przyglądając się jej.
-
Kto buduje w Odnogach takie świątynie? Wejście tutaj dla ninja jest problematyczne, ale dla zwykłych ludzi? - powiedziała dość zaniepokojna tym, kto miał cel w postawieniu jej tutaj. -
Wiemy tyle, że to bardzo stara osada, która została wybudowana jak Odnogi nie były tym, co znamy teraz...ale jednak są tutaj marionetki, które się poruszaja, którymi ktoś porusza. Nigdy nie widziałam Ayatsuri, który potrafiłby z taką dokładnością i na taki zasięg kontrolować aż tyle marionetek. Maksymalna ilość to dziesięć, każdy na jeden palec, ale... - kobieta rozejrzała się, a na jej skroni pojawiła się pierwsza kropla potu. -
... nadal jest to dziwne. Nawet jakby...jakby była jakaś możliwość, to...niee, to niemożliwe. A może...a może... - Arata rozglądała się. Ona po prostu musiała rozszyfrować to, co się dzieje. -
A może to działa jak klony? Ktoś znalazł sposób, jak zrobić ninjutsu pozwalające ożywiać marionetki bez pomocy kuglarza. Matko, to by było... - spojrzała w kierunku świątyni. -
... niesamowite ...
Cicho westchnęła i ponownie skupiła się na maksymalnych obrotach. Nie wiedziała, ile da radę podtrzymywać ten stan.
Wiedziała jedno.
-
Za tymi drzwiami poznamy prawdę. Lata treningów, miesiące przygotowań, tygodnie wyprawy po nieznanym, by znaleźć to, co tam będzie. - powiedziała, po czym spojrzała na Saori. Powoli wyciągnęła do niej dłoń. -
Przejdźmy przez to razem.
W jej oczach była nutka...naukowego szaleństwa.