Krótki wygląd: Białe, rozczochrane włosy. Różnokolorowe oczy - prawe czarne jak smoła, lewe czerwone, czarny garnitur, zbroja z białym futrem przy szyi oraz czarny płaszcz z wyhaftowanym szarym logo Klepsydry na plecach
Widoczny ekwipunek: Wakizashi przy lewej nodze. Katana z białą rękojeścią w czerwonej pochwie przy pasie od lewej strony, katana przy lędźwi w czarnej pochwie.
Krótki wygląd: Wysoki (197cm). Kobieca uroda i długie włosy ukryte pod czapką. Wątłej, niepozornej budowy. Maska na twarzy. Bandaże na rękach. Kurta, workowate spodnie, czapka z niewielkim daszkiem. Wszystko w ciemnozielonym kolorze. Lekkie buty ninja.
Widoczny ekwipunek: Duża torba przy prawym boku, duży zwój na plecach, po bukłaku przy pasie, ręce obwinięte bandażami
Miał dwie opcje, każda z nich była równie intrygująca. Kominek czy klapa? Z oczywistych względów wybrał klapę w podłodze. Klony - dla bezpieczeństwa. Żeby chronić go od tyłu i od przodu. Nie miał zamiaru pakować się do pomieszczenia którego nie znał. Do ciasnego tunelu w którym mógłby zostać zaatakowany i nie miałby jak odskoczyć. Sam chciał wybierać warunki w których będzie walczył i same walki. To on był tutaj siłą dominującą. Nie był w stanie tego zrobić gdyby przykładowo został zaskoczony od razu po wejściu. Dlatego też klon. Nawet gdyby chciał to dokładniej wyjaśniać, to nie byłoby potrzeby. Wszystko było jasne i klarowne. Kiedy zszedł na dół, wprost po schodach, miał już pewne wątpliwości. Wygodniej chyba by było użyć drabiny. Dzięki temu mógłby umieścić pomieszczenie głębiej, utrudnić dostęp, a potencjalne ciała czy inne efekty eksperymentu mógłby wynieść już w zwoju. No tak, starzy ludzie nie mogli wchodzić po drabinach. Schody były stosunkowo wygodniejsze dla nich. Raczej nie wynikało to z troski o pacjentów, ale fakt ten został przez Mujina zarejestrowany i wzięty pod uwagę podczas eksploracji nieznanej mu części domu. Klon ostatecznie trafił na przeszkodę. Drzwi. Stuknął dwa czy trzy razy. Metal. Okolice zamka? Zatrzaśnięte. Zabite metalową plombą. Co on, zabarykadował się? Może jakiś sposób mieli na wejście? Może wchodzili tylko za pomocą techniki Dotonu? Brzmiało dobrze jako opcja, ale jakoś musieliby je otwierać od wewnątrz. Chociażby żeby wynosić pacjentów. Zakładając że to właśnie to jest ich laboratorium. Co zrobić? Zawiasy? Chyba od wewnątrz. Obejść robakami? Ech... w sumie to zawsze chciał spróbować tej techniki, ale nie miał jak. Nigdy nie było okazji, a konfrontacja fizyczna nigdy nie była jego mocną stroną. Nie potrafił nawet walczyć kontaktowo. Ale uderzenie pięścią? Chyba nie było to nic skomplikowanego. Skupił więc chakrę w swojej dłoni. W prawej pięści. Podszedł do metalowych drzwi i wymierzył jeden, prosty cios. W zamyśle chciał wywalić drzwi całkowicie, ale nie był pewien czy to możliwe. Dlatego uderzył w zamek. W metalową płytkę. Raz. Drugi. Trzeci. Dopóki nie odniosło to skutku. Dopóki drzwi nie staną przed nim otworem. Bandaże na dłoniach chroniły go przed chłodnym metalem, ale uderzał. Raz za razem. Czuł palącą potrzebę rozwalenia tych drzwi, przetestowania jak potężne są jego uderzenia. Tylko po to, żeby następnie jego robaki wleciały do środka, atakując wszystko co tylko się ruszało i co mogło stwarzać zagrożenie. Rzecz jasna klon ruszy pierwszy, potencjalnie przyjmując na siebie pierwszy atak. A potem dopiero wejdzie Mujin.
Krótki wygląd: Białe, rozczochrane włosy. Różnokolorowe oczy - prawe czarne jak smoła, lewe czerwone, czarny garnitur, zbroja z białym futrem przy szyi oraz czarny płaszcz z wyhaftowanym szarym logo Klepsydry na plecach
Widoczny ekwipunek: Wakizashi przy lewej nodze. Katana z białą rękojeścią w czerwonej pochwie przy pasie od lewej strony, katana przy lędźwi w czarnej pochwie.
Krótki wygląd: Wysoki (197cm). Kobieca uroda i długie włosy ukryte pod czapką. Wątłej, niepozornej budowy. Maska na twarzy. Bandaże na rękach. Kurta, workowate spodnie, czapka z niewielkim daszkiem. Wszystko w ciemnozielonym kolorze. Lekkie buty ninja.
Widoczny ekwipunek: Duża torba przy prawym boku, duży zwój na plecach, po bukłaku przy pasie, ręce obwinięte bandażami
Udało się. Raz, drugi, trzeci. Jebnął porządnie. Na początku mocno zaskoczyło go jak jego uderzenia są mocne. On dosłownie wyginał nimi metal. Cholera, wypuszczanie chakry w momencie uderzenia było naprawdę genialnym konceptem. Gdyby tylko potrafił walczyć kontaktowo to z pewnością używałby tej techniki w znacznie większym stopniu. I gdyby w jakikolwiek sposób miał brutalne skłonności, do zadawania bólu czy też po prostu walki kontaktowej. A nie był, do tej pory technika nie była dla niego jakkolwiek użyteczna. Ale w końcu się udało. Zależało mu na tym, by wszystko w jego arsenale miało swoją funkcję i było użyteczne. I to się udało. Do czystej destrukcji na krótkim zasięgu. Czyli pokrywało to jego umiejętności. Rozwalił drzwi na kawałki i wszedł do środka. I oczywiście ich tam nie było. Cholera jasna, ile można było uciekać? Mujin powoli zaczynał się ich obecnością denerwować. Nie po to pofatygował się do nich i zmarnował sporą część swojego życia na zajęcie się ich problemem. I jeszcze ich tutaj nie było. No kurwa mać. Czy powinien dokładnie przeszukiwać pomieszczenie? Nie, priorytetem było znalezienie gagatków. I unieszkodliwienie ich. W przeciwnym razie uciekną, zniszczą dowody. Znajdą sobie inne gniazdko i może zabiją któregoś ze swoich pacjentów. Nie mógł do tego dopuścić i to było oczywistą oczywistością. Dlatego chciał na początku unieszkodliwić tą dwójkę. Gdzie w takim razie powinien się udać? W prawo czy lewo? I dokąd właściwie te korytarze prowadziły? Cholera wie. Ale nie mógł iść w obydwie strony jednocześnie. Dlatego w pomieszczeniu musiał zostawić klona. Na wszelki wypadek. Musiał coś zrobić, żeby nie uciekli. Dlatego postanowił stworzyć ze swoich robaków coś na wzór cienkiej siatki, której rozerwanie miało alarmować Mujina o tym, że ktoś tam jest. Siatka w miejscu starych drzwi, która jasno by mówiła - nie ma drogi powrotnej. I poszedł w prawo. Czekał na wroga. Chciał w końcu go dopaść, no co miał powiedzieć. Wysłał swoje robaki na około 30m przed siebie, ale w niewielkiej ilości. Żeby informowały go o tym co tam będzie i co dokładnie na niego czeka.
Krótki wygląd: Białe, rozczochrane włosy. Różnokolorowe oczy - prawe czarne jak smoła, lewe czerwone, czarny garnitur, zbroja z białym futrem przy szyi oraz czarny płaszcz z wyhaftowanym szarym logo Klepsydry na plecach
Widoczny ekwipunek: Wakizashi przy lewej nodze. Katana z białą rękojeścią w czerwonej pochwie przy pasie od lewej strony, katana przy lędźwi w czarnej pochwie.
Krótki wygląd: Wysoki (197cm). Kobieca uroda i długie włosy ukryte pod czapką. Wątłej, niepozornej budowy. Maska na twarzy. Bandaże na rękach. Kurta, workowate spodnie, czapka z niewielkim daszkiem. Wszystko w ciemnozielonym kolorze. Lekkie buty ninja.
Widoczny ekwipunek: Duża torba przy prawym boku, duży zwój na plecach, po bukłaku przy pasie, ręce obwinięte bandażami
Dobra, tak więc oto pojawił się jeden z nich. Ukryty w cieniu. Niczym jakiś ninja czy inny skurwesyn. Ukryty przed jego robakami. Zabunkrował się niczym jakiś kret czy inna mysz. Stworzenie nocne. Poszukiwał go i oto był. Tylko teraz... co? Mujin widocznie przerwał mu składanie pieczęci. Co mógł z tego wykombinować? Ogień? Pioruny? Może chciał go tutaj zasypać? O, miało sens. Taktycznie poprawne zagranie. Zakładając że jest to kompleks szczelny i zamknięty, to jedyną opcją byłoby pozostanie ponad schodami. I przy założeniu, że sam Mujin nie potrafił w Doton. Przynajmniej zakładając, że będzie bardzo wolny i nie zareaguje odpowiednio szybko. I pozbycie się dowodów, bardzo sprytne zagranie. Oj bardzo sprytne. Teraz pozostała tylko inna kwestia - co zrobić? W pomieszczeniu miał sporo miejsca. Mógł bardzo łatwo uciec, ale sam nie wiedział przed czym. Czy było to bardziej pociskowe czy obszarowe? Mujin nie potrafił w walkę. Nie rozważał wszystkiego po kolei, mimo że takie zachowanie jak najbardziej pasowałoby pod medyka. Kiedy chodziło o konfrontację, nie był zbyt dobry. Mało kiedy walczył, nie miał okazji do trenowania przez jego samotny tryb życia. No generalnie - bardziej działał niż planował w przypadku zagrożenia czynnikiem ludzkim. Ale mimo tego udało mu się coś wymyślić. Odskoczyć w prawy bok, żeby pomiędzy nim a przeciwnikiem stała gruba ściana. I posłał swoje robaki w sporej chmarze, rozproszone aczkolwiek gotowe do wgryzienia się w jego ciało, oczy, usta. Kolejne robaki czekały na granicy korytarza, w taki sposób żeby po zakończeniu ewentualnej techniki móc dołączyć i atakować. A klon? Klon pobiegł w kierunku drugiego korytarza.
Krótki wygląd: Białe, rozczochrane włosy. Różnokolorowe oczy - prawe czarne jak smoła, lewe czerwone, czarny garnitur, zbroja z białym futrem przy szyi oraz czarny płaszcz z wyhaftowanym szarym logo Klepsydry na plecach
Widoczny ekwipunek: Wakizashi przy lewej nodze. Katana z białą rękojeścią w czerwonej pochwie przy pasie od lewej strony, katana przy lędźwi w czarnej pochwie.
Krótki wygląd: Wysoki (197cm). Kobieca uroda i długie włosy ukryte pod czapką. Wątłej, niepozornej budowy. Maska na twarzy. Bandaże na rękach. Kurta, workowate spodnie, czapka z niewielkim daszkiem. Wszystko w ciemnozielonym kolorze. Lekkie buty ninja.
Widoczny ekwipunek: Duża torba przy prawym boku, duży zwój na plecach, po bukłaku przy pasie, ręce obwinięte bandażami
Czy chciał tak naprawdę bycia lepszym wojownikiem? Zdecydowanie nie. Znaczy się - zależnie od ścieżki kariery jaką chciałby obrać. Jeśli faktycznie jego powołaniem miałoby być narażanie życia na placach boju, żeby wyciągać ludzi z niebezpiecznych sytuacji i ich ratować, to owszem. Tak by zrobił, trenowałby się w tej sztuce. Na polu bitwy wymagane są jednak inne umiejętności niż w jego zamkniętym laboratorium i klinice. Tam w grę wchodziła prowizorka, tutaj - nie. Tam musiał marnować chakrę na ratowanie i dezynfekcję. W klinice - nie. Mógł się skupić tylko i wyłącznie na tym, czego chciał. Na warzeniu trucizn i leków, na eksperymentowaniu. Nie był poganiany przez nic. miał swoje tempo i swój tryb życia. Mógł na spokojnie robić co chciał, operować kogo chciał i nie być pod niczyimi rozkazami. I właśnie to było dominujące. A także... nie miał wystarczająco skupienia do bycia wojownikiem. No widać było to nawet teraz. Gdyby dokładniej się przyjrzał to pewnie by udało mu się zobaczyć przeciwnika w cieniu wcześniej. Albo jego robaki byłyby nieco szybsze. Sam skończyłby to w znacznie bardziej optymalnym tempie. A tak? Stał za ścianą i o tym myślał, podczas gry robaki instynktownie były kierowane do ataku na wroga. Tak, korzystał z wody. Wody. Więc co, chciał go tutaj zalać? Nie głupie. Bez powietrza i bez umiejętności oddychania pod wodą wiele nie mógł zrobić. Tak samo jak jego robaki. Może powinien pomyśleć nad znalezieniem i wyhodowaniem robactwa które mogłoby swobodnie podróżować w wodzie? Tak jak te jego, ale zamiast w powietrzu podróżowałyby w wodzie. Genialne, to też będzie musiał przemyśleć. Tymczasem kolejne bodźce wyrwały go z zamyślenia. Robaki zaatakowały przeciwnika. Ten drugi był pod klatką. To znaczy przed kratą którą stworzył. Poważnie? Czy on był na tyle głupi, żeby faktycznie to zrobić? Cóż. Robaki Mujina tworzące klatkę po prostu się na niego rzuciły. Klon rozpadł się na pojedyncze robaczki i miał doń dołączyć. Tempo które było było chyba optymalne. Robaki pożrą ich chakrę bardzo szybko. W zupełności starczy. Sam będzie bezpieczny, ale rękę nadal trzymał na dużym zwoju w razie gdyby potrzebował szybko uwolnić ogromne ilości robactwa. Do obrony na przykład. Tak samo - robaki wbijające się w oczy i wszelkie inne otwory miały na tyle zdekoncentrować delikwenta, żeby nie był w stanie jakkolwiek zareagować.
Krótki wygląd: Białe, rozczochrane włosy. Różnokolorowe oczy - prawe czarne jak smoła, lewe czerwone, czarny garnitur, zbroja z białym futrem przy szyi oraz czarny płaszcz z wyhaftowanym szarym logo Klepsydry na plecach
Widoczny ekwipunek: Wakizashi przy lewej nodze. Katana z białą rękojeścią w czerwonej pochwie przy pasie od lewej strony, katana przy lędźwi w czarnej pochwie.
Krótki wygląd: Wysoki (197cm). Kobieca uroda i długie włosy ukryte pod czapką. Wątłej, niepozornej budowy. Maska na twarzy. Bandaże na rękach. Kurta, workowate spodnie, czapka z niewielkim daszkiem. Wszystko w ciemnozielonym kolorze. Lekkie buty ninja.
Widoczny ekwipunek: Duża torba przy prawym boku, duży zwój na plecach, po bukłaku przy pasie, ręce obwinięte bandażami
W końcu coś zaczęło się dziać! Ile mógł na nich czekać? Chcieli go załatwić? Zwabić do zamkniętego kompleksu? Tak tak, miało sens. Jeden strzelający wodą z jednej strony i drugi z ogniem od strony wyjścia. Bardzo dobra strategia. Nawet ich umiejętności były bardzo dobre do radzenia sobie z jego robakami. W końcu ogień spalał materię organiczną na węgiel. Woda potrafiła zmoczyć robaki i sprawić że nie będą dyspozycyjne. Owszem, to mógł być ogromny problem. Obszarowe techniki w ograniczonej przestrzeni z technik które mają ogromną szansę na zniszczenie jego robaków. Czy to mógł być problem? Definitywnie. Czy był? Raczej nie teraz. Robactwa miał jeszcze sporo. Pomijając nieco utraconego robactwa, to chyba miał ich jeszcze sporo. Dużo siedziało już na pierwszym wrogu. Klona zniszczył więc miał nieco więcej. Znaczy miałby gdyby nie to że zostały spalone. Ogień był dziwny, nie był strumieniem a bardziej ścianą. Przez co mógł jej użyć, żeby uciec. To mógł być poważny problem, bardzo poważny. Jego robaki mogłyby po prostu nie dać sobie rady. Przejść przez ogień znaczy się. Przelecieć. Najlepszym dla Mujina byłoby kontynuowanie dotychczasowego planu odnośnie wyczyszczenia ich organizmów z chakry przez podgryzanie. Stworzenie potężnej obrony wokoło siebie i pozwolenie robakom na dokończenie roboty. I tak też miał zamiar zrobić. Po prostu. Będzie miał mnóstwo czasu na regenerację swoich robaków po tym wszystkim. Dlatego też postanowił się nie bawić i wypuścił wszystkie swoje robaki. Cała kolekcja. Jej cel - potężny strumień robaków miał się przebić przez obydwie zasłony i dotrzeć do ich twórców. Robaki miały rzecz jasna praktycznie całkowicie wyssać ich z chakry, sprawić żeby nie mogli dłużej używać chakry i się poruszać. Robaki które miał przy sobie z kolei miały za zadanie stworzenie chmurki na której mógłby szybko się oddalić od wiru, na wypadek gdyby w miejscu w którym przed chwilą był dotarł strumień wody. Oczywiście było to możliwe. Całą resztę zostawił na potencjalną ochronę przed zagrożenie.
Krótki wygląd: Białe, rozczochrane włosy. Różnokolorowe oczy - prawe czarne jak smoła, lewe czerwone, czarny garnitur, zbroja z białym futrem przy szyi oraz czarny płaszcz z wyhaftowanym szarym logo Klepsydry na plecach
Widoczny ekwipunek: Wakizashi przy lewej nodze. Katana z białą rękojeścią w czerwonej pochwie przy pasie od lewej strony, katana przy lędźwi w czarnej pochwie.
Krótki wygląd: Wysoki (197cm). Kobieca uroda i długie włosy ukryte pod czapką. Wątłej, niepozornej budowy. Maska na twarzy. Bandaże na rękach. Kurta, workowate spodnie, czapka z niewielkim daszkiem. Wszystko w ciemnozielonym kolorze. Lekkie buty ninja.
Widoczny ekwipunek: Duża torba przy prawym boku, duży zwój na plecach, po bukłaku przy pasie, ręce obwinięte bandażami
Walka na przetrzymanie nigdy nie była jego konikiem. Walka nigdy nie była jego konikiem. Ale doskonale wiedział, na ile może sobie pozwolić w kwestii wysysania chakry z przeciwników. Miał gdzieś w głowie to proste równanie - im więcej robaków tym więcej wyssanej chakry. A pozbycie się robactwa mimo wszystko nie było prostym zadaniem. Właziło ci do oczu i innych otworów w twarzy, wchodziło pod ubrania. Przylegało do skóry i wbijało swoje żuwaczki. Nie mógł sobie wyobrazić uczucia setek małych insektów jednocześnie cię podgryzających. Nawet nie miał zamiaru próbować, pewnie zwróciłby zawartość obiadu na podłogę. Znaczy się śniadania, bo obiadu jeszcze nie spożył. Ale to uczucie... Jakiekolwiek by ono nie było, zdecydowanie nie żałował tej trójki. Że musieli to przeżywać. Naprawdę wisiało mu jak i co czują. Ważne, że uczucie było zdecydowanie nieprzyjemne. W pełni zasłużyli. Początkowo ogień wokoło napawał go sporą wątpliwością. Gdyby ogień się zacieśnił i zaczął go otaczać - to mógłby już być problem do obejścia. Ale chyba dałby radę. Gdyby zebrał wszystkie robaki i uderzył z całej siły to pewnie by się przebił. Nie chciał używać swojego zapasu robaków, wolał zachować chakrę na techniki medyczne niż na kontrolę robaków. Ale ponieważ w tym momencie nie miał kogo leczyć, to mógł iść na całość. Jeden z przeciwników był wypłukany z chakry, nie był nawet w stanie podtrzymać techniki którą aktywował. Heh, skąd się oni urwali? Kilka ugryzień i już nie mieli paliwa. Żałosne istoty. - Halo, zaczynasz walkę a potem uciekasz? Miej jaja i wytrzymaj do końca! - krzyknął za nim, wysyłając kolejną porcję robaków. Nie mógł się powstrzymać, do tej pory walczyli na w miarę równych warunkach. A teraz uciekał jak jakaś mała piczka. Doprawdy godne pożałowania. Jak nie mógł wydrwić niższy element społeczny w sytuacji wyraźnego triumfu? No musiał, musiał po prostu. I jak pomyślał, tak zrobił - robaki z ciała pokonanego i generalnie większa część pozostałych robaczków rzuciła się na niego. Jednym ogromnym strumieniem.
Krótki wygląd: Białe, rozczochrane włosy. Różnokolorowe oczy - prawe czarne jak smoła, lewe czerwone, czarny garnitur, zbroja z białym futrem przy szyi oraz czarny płaszcz z wyhaftowanym szarym logo Klepsydry na plecach
Widoczny ekwipunek: Wakizashi przy lewej nodze. Katana z białą rękojeścią w czerwonej pochwie przy pasie od lewej strony, katana przy lędźwi w czarnej pochwie.
Krótki wygląd: Wysoki (197cm). Kobieca uroda i długie włosy ukryte pod czapką. Wątłej, niepozornej budowy. Maska na twarzy. Bandaże na rękach. Kurta, workowate spodnie, czapka z niewielkim daszkiem. Wszystko w ciemnozielonym kolorze. Lekkie buty ninja.
Widoczny ekwipunek: Duża torba przy prawym boku, duży zwój na plecach, po bukłaku przy pasie, ręce obwinięte bandażami
Czuł to. Słodki smak zwycięstwa. Zarówno intelektualnego, jak i ideologicznego. Dwójkę miał w garści, całkowicie wycieńczonych i całkowicie pozbawionych jakichkolwiek możliwości obrony. Mógłby teraz zrobić z nimi co tylko chciał. Upuścić nieco krwi. Wyciąć to i owo do jego projektów... Oj tak, miał teraz ich dwójkę dla siebie. Trójkę znaczy się. Ale nie zamierzał wykorzystywać ich ot tak, o nie... Żaden z nich nie był w stanie się poruszać. Bardzo dobrze, oszczędziło mu to wielu problemów. Płomienie zdążyły już zniknąć, dlatego mógł bezpiecznie przejść się po całym kompleksie i znaleźć konkretne przedmioty których potrzebował. Jakieś szmaty, łańcuchy. Coś z czego mógłby zrobić knebel. Każdemu z nich wsadził do ust takowy, żeby ograniczyć możliwości wydawania jakichkolwiek dźwięków. Ręce związał łańcuchami. Ciasno i dokładnie, żeby nie mieli szans na uwolnienie się. No cóż, teraz mógł rozpocząć to i owo. Oj mógł. Oj zamierzał. - No to któryś niech mi teraz powie, co ciekawego tutaj porabiacie. Ze szczegółami. - powiedział do wszystkich. A następnie posłał nieco swoich robaczków na ich ciała, tak w ramach przekonania któregoś. Wszyscy bardzo szybko się aktywowali, w szczególności jeden z nich. Postanowił go przepytać. Dokładnie, długo i ze szczegółami. Spytał co jest za kominkiem, gdzie trzymają swoje notatki, listy pacjentów... Wszystko co mogło mieć dla niego jakikolwiek pożytek. Robaczki cały czas ich podgryzały, żeby ich chakra utrzymała się na tym samym, żałosnym poziomie. - Hmh, rozumiem. Dziękuję za współpracę, postaram się by dali wam nieco lżejsze wyroki. A teraz czekajcie tutaj grzecznie. - powiedział, kładąc ich obok siebie i otaczając pierścieniem robactwa, podczas gdy on przeszukiwał wszelkie miejsca które tylko był w stanie. Znalazł nieco notatek, które szybko i dyskretnie przepisał do swojego notesiku. Znalazł spis pacjentów. Znalazł cała resztę różnego rodzaju sprzętu, papierów opisujących eksperymenty... Marzenie. Znaczy się, marzeniem byłoby dojście do tego wszystkiego samemu, bez rozlewu krwi i ofiar, ale tak też zdobył informacje których potrzebował. W czystych rękawiczkach, na dodatek. Zostałą jeszcze jedna sprawa. Skoro miał już ludzkie obiekty testowe, to nie sposób było Mujinowi się oprzeć... Wiedział że jego technika działa na szczury i małe zwierzęta. Ale ale, miał jeszcze jedną zagwozdkę - czy zadziała na ludzi. Robaki wzięły siła jednego z drabów i przytrzymały mu gałkę oczną. Mujin znalazł gdzieś skalpel i wykonał całkiem duże nacięcie na jego oku. Mężczyzna krzyczał i wierzgał się, ale nie miał siły się oprzeć. Mujin przyglądał się temu przez kilka długich chwil z nieukrywanym zainteresowaniem, obserwując cały proces. Następnie złożył serię pieczęci i przyłożył dłoń do owego oka. Poczuł, jak siły opuszczają jego ciało. Ale zdecydowanie nie na tyle, żeby zasłabł. Po prostu poczuł przypływ zmęczenia. Oko w tym czasie na jego oczach zaczęło się regenerować. Komórka po komórce, ubytki zostały zastąpione całkowicie nową tkanką, identyczną do tej sąsiadującej. Po chwili mężczyzna zemdlał z bólu, ale rany już nie było. Otarł oko kawałkiem chusty, ażeby posprzątać po sobie. Co dalej? Chyba tyle. A nie nie, jeszcze nie. - No dobrze, To teraz cierpliwie czekajcie. - powiedział, zabrał ze sobą swoje robactwo i ruszył przed siebie. Gdzie? Do siedziby władzy. Tam spędził nieco czasu na sporządzaniu raportu i poinformowaniu odpowiednich organów o całym zajściu. Wskazał miejsca pobytu poszkodowanych i światków, w tym mężczyzny którego wyleczył. Wręczył im lek na truciznę wyprodukowaną przez to trio, w zamian otrzymując nieco pieniążków. I chyba tyle. Wrócił do siebie.