Klinika Mujina

Awatar użytkownika
Mujin
Postać porzucona
Posty: 1143
Rejestracja: 1 paź 2019, o 22:14
Wiek postaci: 34
Ranga: Wyrzutek
Krótki wygląd: Wysoki (197cm). Kobieca uroda i długie włosy ukryte pod czapką. Wątłej, niepozornej budowy. Maska na twarzy. Bandaże na rękach. Kurta, workowate spodnie, czapka z niewielkim daszkiem. Wszystko w ciemnozielonym kolorze. Lekkie buty ninja.
Widoczny ekwipunek: Duża torba przy prawym boku, duży zwój na plecach, po bukłaku przy pasie, ręce obwinięte bandażami
GG/Discord: Wolfig#2761

Re: Klinika Mujina

Post autor: Mujin »

Przez tak długi okres współpracy pomiędzy Isane i Mujinem, nie dochodziło zazwyczaj do poważniejszych desput czy ideologicznych starć. Nie zżywali się ze sobą w aż takim stopniu, w jakim można by przypuszczać. Ich relacja była bardzo profesjonalna? Tak można by to określić, teraz dopiero ujawniały się słabości każdej ze stron. Ludzie nie liby idealnymi, wyrzeźbionymi w kamieniu istotami. Byli wadliwi, słabi, mieli swoje niepewności i lęki. Każdy tak miał, nawet najtwardsi i najsilniejsi. Na każdym człowieku była taka skaza, taka rana. Coś niewłaściwego. Może to właśnie poznanie tego, właśnie teraz, pozwoliło tej dwójce na zbliżenie się do siebie? A jednak, gdy Isane postanowiła z jakiegoś powodu naruszyć przestrzeń osobistą Mujina, ten lekko drgnął. Gest był słaby, ale jednak wyczuwalny. Nie przerwał jednak kontaktu. Skupił się na zadanym mu pytaniu.
- "Medyk powinien zachowywać sterylność swoją i miejsca pracy". Tak zostałem nauczony. Mój sensei trzymał się tego na tyle mocno, że odkażał alkoholem wszystko i absolutnie nie pozwalał się dotykać. Był bardzo surowy pod tym względem i wymagał tego samego ode mnie. I tak postępuję jak zostałem nauczony. Nawet jeśli dotyk nie niesie ze sobą żadnych złych implikacji, to jest to wbite we mnie jako podstawa. - wyjaśnił Mujin, dokładniej niż kiedykolwiek. Jedna z fundamentalnych zasad postępowania została mu wbita rygorystycznym treningiem i regularnym powtarzaniem. Mujin uznawał to za podstawę i faktycznie ma to sporo sensu, bardzo dużo sensu. Jeśli ktoś faktycznie jest chory przez posiadanie bezobjawowej choroby, to oczywiście że przez dotyk można było się zarazić. Prawda? A chory medyk nie mógł zajmować się poprawnie swoim przypadkiem, co było bezpośrednim zagrożeniem dla jego życia.
- Akuhara-sensei ogólnie był bardzo ekscentryczny, ale wpoił mi wszystko, co musiałem wiedzieć. Praktycznie stworzył mnie takim medykiem, jakim jestem teraz. Wskazał mi kierunek. Wcześniej wiedziałem, że chcę być medykiem, ale nie wiedziałem po co. - powiedział jeszcze. Nie musiał, ale to zrobił. Nawet bez konkretnego powodu. Ta odrobina szczerości z jego strony była faktycznie rzadka. Nie miał żadnego celu w powiedzeniu tego, nikt go konkretnie nie pytał. Po prostu ta część jego życia chciała zostać ujawniona. I tyle. Nie było w tym większej filozofii.
Mujin tego nie wiedział, ale Isane raczej miała o nim mniemanie człowieka altruistycznego. O ile prawdziwy altruizm faktycznie istnieje. Można było na to popatrzeć z tej strony: Jeśli nie zrobisz czegoś dla innych, to najpewniej samemu poczujesz się źle. W takim wypadku dobry uczynek i podjęcie akcji, pomoc innym, jest bezpośrednio w twoim interesie. A czy w takim razie można mówić o bezinteresownej pomocy? W ostatecznym rozrachunku jego intencje czy powód nie miał znaczenia. Grunt, że pomagał innym.
- Cokolwiek to będzie, jeśli będzie w ramach twojej nauki, to postaram się ci z tym pomóc. - jak najbardziej posiadanie specjalizacji było sensowne w przypadku ogólnie poprawnych zdolności medycznych. Trucizny, zabiegi, medycyna polowa... Było dużo możliwości rozwoju dla medyka. Nawet medyk "bojowy" mógł opierać się na skalpelach, ciosach wzmacnianych chakrą albo truciznach. Możliwości był ogrom i wystarczyło znaleźć jedną rzecz, w której czuło się najlepiej. Dla Mujina były to zabiegi wykonywane w bezpiecznych warunkach, skomplikowane i trudne operacje. Ale w innych dziedzinach także przodował.
- Nie mam pojęcia. Nie znalazłem jeszcze odpowiedniego Limitu Krwi. - nie miał pojęcia, czego tak właściwie szukał. Wiedział, że ma to zwiększyć jego możliwości medyczne przez odpowiednią kombinację nowego elementu i Iryojutsu. I tylko to. Nie wiedział, czy jest to możliwe, ale tak zakładał. Nie był to jego główny cel, a jedynie możliwość. Boczna ścieżka, z której szybko wróci na główny tor. Może dokładniejsza wiedza o pustynnych klanach zagwarantuje mu odpowiedź, której szukał? Będzie się o to musiał zapytać Isane, ale może lepiej nie dzisiaj. Wygląda na wystarczająco zmęczoną.
- Razem się w nim nie zmieścimy, przykro mi. - odpowiedział żartobliwie w odpowiedzi na jej żart. Zamierzał tutaj z nią zostać przynajmniej do momentu, gdy zaśnie. Potem może jeszcze nieco popracuje? A potem pewnie samemu pójdzie na poddasze.
0 x
Awatar użytkownika
Isane
Postać porzucona
Posty: 374
Rejestracja: 15 kwie 2021, o 18:12
Wiek postaci: 22
Ranga: Dōkō
Multikonta: Nana

Re: Klinika Mujina

Post autor: Isane »

Wysłuchała jego opowieści o Akuhara-sensei w ciszy. Widocznie nauki, Jake pobierał Mujin były trochę inne, cięższe niż te, które sam przekazywał. Czyżby nauczył się na błędach własnego sensei i wyciągnął z nich odpowiednie wnioski? Oczywiście jego nauczyciel miał rację. Sterylność i higiena były podstawami narzędziami każdego medyka. Bez nich ich praca nie miała większogo sensu. Inaczej szkodziliby tylko swoim pacjentom, zamiast im pomagać. Wszystko jednak powinno mieć swój umiar. Złoty środek, często tak ciężki do znalezienia. Chorobliwe unikanie kontaktu z innym człowiekiem na pewno nie było zdrowe.
- Twój nauczyciel chyba chciał, żebyś na zawsze był samotny - skwitowała z nutą rozbawienia w głosie. Nie śmiała się z Mujina, jedynie wskazywała na - jej zdaniem - błąd w całkowitym braku kontaktu z innymi. W jaki sposób Mujin miał sobie ułożyć życie bez fizyczności? Jedynie samotna egzystencja wchodziła w rachubę przy takim mankamencie jak brak ludzkiego dotyku. Nie osądzała go, jeśli taki fakt mu nie przeszkadzał. Jeśli tego chciał. W innym wypadku wydało jej się to smutne. Tracił przecież tak wiele. Wszystkie momenty zbliżenia, dotyku i przyjemności. Zdawał sobie sprawę, jak wiele go omijało? Jego decyzja, jego przyzwyczajenie i jego życie. Nie miała prawa w nie ingerować. Nie ciągnęła więc też tego tematu. Jej zamiarem nie było urażenie Mujina, wręcz przeciwnie. - Dotyk potrafi być cudowny - powiedziała cicho zamykając powieki. Na jej karminowych ustach błąkał się wesoły uśmieszek. Jakie psoty chodziły jej w tym momencie po głowie?
Mujinowy plan na przyszłość był prosty. Jego celem było nic innego jak poświęcenie siebie dla innych. Oczywiście, że uważała go za altruistę. W jej oczach pomoc innym właśnie tym była. Sama przecież działała na innych zasadach. innych pobudkach. Całkowicie różnych, przez które chyba nie do końca nadawała się na dobrego medyka, jednak nie brakowało jej talentu. Nikt się nie czepiał, dopóki wszystko działało.
- Twoje pobudki są takie czyste i proste. Pomoc innym - westchnęła z wyczuwalną, lekką zazdrością. - Moje całkiem inne. Uczę się dla samego faktu posiadania wiedzy, udoskonalenia umiejętności. Leczenie chorych jest tylko dodatkiem - wyjaśniła nie kryjąc się za bardzo ze swoim celem. Chyba nie było sensu. Nikt nie uwierzyłby w jej bezinteresowne, dobre intencje. Bywała samolubna i nie było to nic nowego. Mujin pewnie już dawno temu mógł zauważyć, że jej kręgosłup moralny nie był zbyt prosty. Wręcz przeciwnie. Uwielbiała badać granice, więc często je przekraczała. Raz specjalnie, raz nieświadomie. Nie miała problemu z dolaniem komuś trucizny do herbaty, żeby potwierdzić jej działanie. Nie brzydziła się grzebania w trupach, ale także w żywych umysłach innych osób. Wychodziła z założenia, że cel uświęcał środki. Jeśli życie badanego musiało zostać poświęcone, w imię wyniku i przełomu - była to cena, którą pewnie była w stanie zapłacić. Kiedyś znajdowała się po drugiej stronie medalu. Obiekt eksperymentalny, nie naukowiec. Może właśnie dlatego posiadała taką znieczulicę? Od dziecka traktowano ją jak przedmiot i nie mogła się wyzbyć tego nawyku, tak jak Mujin obrzydzenia ludzkim dotykiem.
Limit Krwi. Była ciekawa jaką zdolność wybierze sobie Mujin. Jakim efektem byłby zainteresowany. I która umiejętność klanowa byłaby w stanie spełnić jego wymagania. Potem oczywiście pozostawały aspekty jej pozyskania i samego przeszczepu. Był w stanie zrobić go samemu? A może znał kogoś innego, kto zechciałby mu pomóc? Wymagało to na pewno sporych przygotowań. Będzie potrzebował pomocy? Będzie potrzebował jej pomocy? Na dzień obecny była jednak zbyt słaba. Jej umiejętności zbyt podstawowe. - Sam wykonasz zabieg? - Zapytała na koniec. Potem powoli zniknęła w krainie snu i już nie usłyszała jego ostatnich słów na temat łóżka. Pewnie dobrze, inaczej na pewno miałaby na nie przygotowaną jakaś ciętą ripostę. Zasnęła oddychając miarowo. Już nie drżała, kocyk wyraźnie pomógł.
0 x
Volatile Arrogant Passionate Selfish Confident Inventive
Charming Ruthless Manipulative Insincere Intense Mercurial
Awatar użytkownika
Mujin
Postać porzucona
Posty: 1143
Rejestracja: 1 paź 2019, o 22:14
Wiek postaci: 34
Ranga: Wyrzutek
Krótki wygląd: Wysoki (197cm). Kobieca uroda i długie włosy ukryte pod czapką. Wątłej, niepozornej budowy. Maska na twarzy. Bandaże na rękach. Kurta, workowate spodnie, czapka z niewielkim daszkiem. Wszystko w ciemnozielonym kolorze. Lekkie buty ninja.
Widoczny ekwipunek: Duża torba przy prawym boku, duży zwój na plecach, po bukłaku przy pasie, ręce obwinięte bandażami
GG/Discord: Wolfig#2761

Re: Klinika Mujina

Post autor: Mujin »

Z perspektywy czasu wspominał czas spędzony u swojego mistrza jako trudny, wymagający i pełen stresu. To prawdopodobnie wtedy zebrał mu się nawyk kumulowania go pod postacią agresji, na który sposób musiał opracowywać we współpracy z Akuhara-sensei. Pamiętał rzucane książki, konieczność ćwiartowania i przeprowadzania sekcji na zwierzętach i ludziach. Ale te wszystkie trudy i nadwyrężenia niewinności doprowadziły ostatecznie do produktu końcowego, jakim był Yokage Mujin - medyk gotowy do parcia naprzód i odkrywania nowych granic w medycynie. Zdolny do przeprowadzenia każdego zabiegu, pobrania każdej części ciała. Wyleczenia zdecydowanej większości obrażeń, wyciągania trucizn. On sam sobie pasował idealnie, jego cykl życia i życie prowadzone - idealne. Nawet jego zdolność do znalezienia i szkolenia uczennicy, nowej generacji - był zadowolony z tego. Oczywiście było to jego pierwsze doświadczenie w tym temacie i można było oczekiwać błędów, ale radził sobie zaskakująco dobrze. Swojego terminu nie zamieniłby na nic innego, u kogokolwiek innego.
- No cóż, był wyjątkowo ekscentryczny. Ale posiadał ogromną wiedzę i był gotów mi ją przekazać. Wybitnym jednostkom wybacza się więcej. - to przekonanie też zresztą było jednym z wielu, które zostały wbite do jego głowy. Do ludzi wybitnych podchodzi się inaczej. Jeśli jest coś, co tylko ty możesz zrobić, to ludzie nie mają wyjścia i muszą się z tobą porozumieć. Bo twoja decyzja może całkowicie zablokować i dostęp do tego, czego potrzebują. Nie ważne czy chodziło o jakiś przedmiot czy usługę. Monopol dawał nieprzyzwoitą pozycję. Jeśli tylko on mógł wykonać konkretny zabieg i znajdzie stałą grupę klientów, praktycznie nigdy nie będzie musiał martwić się o finanse. Z drugiej strony jego klinika była w stanie sama się utrzymać. Mujin nie czuł się niezbędny, ale czuł się jednostką wybitną. Najbardziej wybitną w medycznych kategoriach w tej osadzie i prawdopodobnie na całym kontynencie. Jego ego akurat, Akuhara-sensei nie był w stanie się pozbyć.
- Hmh. Kto by pomyślał. Dziecko udziela mi rad na temat życia. - odpowiedział, widząc jej cwaniacki uśmiech. Teraz dodatkowo mógł podejrzewać jak bardzo fizyczna jest jej relacja z Mur... Muna... Munraito? No, nieważne jego imię. Jakiekolwiek miało to znaczenie? Żadne. Mujin był jaki był i była to konsekwencja jego własnych wyborów. Do tej pory nie potrzebował nawiązywać stałego, fizycznego kontaktu z kimkolwiek. A te krótkotrwałe przez ubrania czy bandaże właśnie, wystarczały mu do przeprowadzania podstawowych ludzkich interakcji. Gdyby od początku był inaczej szkolony to najprawdopodobniej wyglądałoby to inaczej. Ale istniała też niewielka szansa, że ten tryb życia pozwolił mu uniknąć wielu śmierci przez choroby przenoszone drogą kontaktową. Nie powinien wręcz osądzać swojej filozofii pracy, bo mogła ona równie dobrze być powodem jego przeżycia.
- Dodatkiem, ale i tak jesteś wartością dodaną. Twoje umiejętności nadal będą użyteczne dla rannych. To się liczy. - sama motywacja w ostatecznym rozrachunku faktycznie była ważna, ale nawet jeśli pomaganie innym było zwykłym dodatkiem, poboczną aktywnością, to była to aktywność użyteczna dla społeczności. Nie każdy musiał poświęcać swoje życie w całości na pomocy innym, Isane ewidentnie była bardziej osobą samolubną niż altruistyczną. A różnica w perspektywach i podejściach raczej nie czyniła jej nauki bezcelowej. Z tego, co do tej pory wywnioskował i usłyszał od niej, pewnie będzie chciała się skupić na truciznach. Albo na bardziej ofensywnych aspektach Iryojusu. Niestety. Wyjątkowo udało mu się nie skrzywić na samą myśl o tym. Trzeba będzie ją naprowadzić na odpowiedni kierunek, inaczej się nie da.
- Wolałbym nie. Ale mamy jeszcze sporo czasu. - odpowiedział. W teorii byłby w stanie, jak najbardziej. Nie wiedział, jakie mogło mieć to konsekwencje, bo istniała szansa że wyniknęłyby z tego jakieś powikłania. Musiał poczynić odpowiednie kroki w ramach sprawdzenia tego, ale najlepszą okolicznością byłoby wytrenowanie Isane na tyle dobrze, by była w stanie przeprowadzić zabieg w sposób poprawny. W tym mniej więcej momencie zauważył, że jego słowa już do niej nie docierają. Zasypiała na jego oczach. Cokolwiek musiała dzisiaj robić i w jakikolwiek sposób się zmęczyć. Mujin został jeszcze chwilę i upewnił się, że faktycznie śpi i nie jest to kolejny z jej żartów. Następnie ostrożnie odsunął się i wstał z kozetki. Dopił herbatę, posprzątał i udał się na spoczynek samemu. Podróż była zaskakująco męcząca pomimo powtarzalności i monotonii. Nie wymagała wysiłku intelektualnego, ale skupianie uwagi na otoczeniu i ciągły, nieprzerwany marsz... Faktycznie potrafiło to zmęczyć. Położył się więc na swoim legowisku.
0 x
Awatar użytkownika
Isane
Postać porzucona
Posty: 374
Rejestracja: 15 kwie 2021, o 18:12
Wiek postaci: 22
Ranga: Dōkō
Multikonta: Nana

Re: Klinika Mujina

Post autor: Isane »

Nie chciała się z niego nabijać w żaden sposób. Może delikatnie wbić igłę, tam gdzie odrobinę zaboli. Nic nowego, nic specjalnego. Uśmiechnęła się trochę głupkowato na to wszystko co było dla niej nowe i czego widocznie Mujin jeszcze nie poznał. A może źle go oceniała? Z drugiej strony był tak pedantyczny względem siebie i własnego ciała, własnej skóry, że nie mogła pomyśleć inaczej. Zaśmiała się pod nosem niczym mała modliszka, wciąż trzymając swoje stopy zawinięte w kocykowy kokon na jego udach. Słysząc jego uwagę zachichotała jeszcze bardziej. No co, było to całkiem zabawne z jej perspektywy. „Dziecko” rzeczywiście był od niej starszy, ale bez przesady. Potrafiła zachowywać się dziecinnie. Miała na końcu języka nazwanie Mujina dziadkiem jako riposty.
- Nawet nie wiesz ile Cię omija, Staruszku - zaśmiała się po raz enty, aż bolał ją brzuch. Dawno się tak nie bawiła. Oczywiście się nie powstrzymała. Bo niby czemu? Żartowała sobie, tak naprawdę fizyczność Mujina nie była jej sprawą. Nie chciała go obrazić czy urazić, jedynie odrobinę się podroczyć. Zobaczyć jak daleko mogła się posunąć, aż… Aż co? No właśnie, aż coś się wydarzy. Ciekawość, czysta ludzka ciekawość. Było to jednak całkiem zaskakujące, jak swobodnie mogli rozmawiać nawet na takie tematy. Może rozłąka dobrze im zrobiła? Czy dzięki temu zaczęli się bardziej cenić?
Prychnęła. A tam ranni. Jasne potrafiła im pomóc i udzielała im pomocy bez większego zastanowienia, jednak ich los - całkowicie obcych ludzi - był jej okropnie obojętny. Posiadała znieczulicę na ich ból i cierpienie. Do pacjentów podchodziła z empatią, jednak było to bardziej wyuczone niż prawdziwe. Była tym kogo potrzebowali w danym momencie. Medykiem, matką czy opiekunką. Nakładała na siebie maskę i grała główną rolę w teatrzyku ich życia. Oczywiście Mujin miał rację. Liczył się w końcu wynik, nie pobudki. Dopóki udzielała innym pomocy, jej obojętność nie miała większego znaczenia. Co się jednak stanie, kiedy w pewnym momencie przestanie jej się uśmiechać płaszczyć przed ludźmi? Tego była nauczona. Zależności. Nie lubiła być posłuszna, ale jak najbardziej zależna. Widocznie trafiło na odpowiednią osobę, która udawała posiadanie własnego zdania, chociaż naprawdę podporządkowywała się komuś innemu. Ludzie ze spaczoną psychiką bywali nieprzewidywalni. Mujin powinien się pilnować. Niby ją znał, połowicznie jej ufał. Nigdy jednak nie wiadomo, kiedy coś dziwnego strzeli jej do głowy. Nawet ona sama nie potrafiła tego przewidzieć. Dlatego ciągle nosiła w sobie strach. Strach, że wyrządzi komuś krzywdę. Hiroyukiemu, albo Mujinowi. Nieumyślnie, albo specjalnie - obojętnie. Zawsze po prostu istniała taka możliwość. Z a w s z e.
- Jeśli mnie nauczysz, zrobię co zechcesz - bąknęła bardziej niż powiedziała odpływając gdzieś daleko w piękną krainę snu. Nie obudziły ją szmery w kuchni, krzątanie się Mujina. Nic z tyć rzeczy. Spała niczym kamień i z początku - na całe szczęście - nie śniło jej się absolutnie nic. Błoga cisza i spokój umysłu. Czarna otchłań, wszystko to co mogła sobie wymarzyć. Prawdziwy odpoczynek. Była zwyczajnie wykończona. Po całym dniu treningu, kontroli, wytwarzania specyfiku, konfrontacji z Mujinem. Fizycznie i emocjonalnie. Spała dalej, nie zdając sobie nawet sprawy, w którym momencie Mujin wstał i sam poszedł spać. W klinice nastała absolutna cisza. No może nie licząc popiskiwań szczurowych obiektów naukowych.
Związane małe rączki, oślepiająco jasne światło skierowane prosto na jej buzię, płasko leżała na plecach, nie mogąc się ruszyć; błysk igły ze strzykawki z dziwnym płynem, stłumione głosy i to okropne uczucie przerażenia i bezradności. Policz do trzech, okropnie znajomy głos zagrzmiał w jej głowie. Raz, dwa, trzy - dławiła się własnymi słowami. Potem nastała już tylko ciemność, strach i krzyk. Obudziła się momentalnie nie zdając sobie sprawy, że krzyczała naprawdę. Odruchowo usiadła na kozetce kryjąc twarz w dłoniach. Drżała na całym ciele, chociaż była rozpalona. Koszmary czy wspomnienia? Dawno nie spała sama, już prawie zapominając jak potrafiły wyglądać jej bezsenne noce. Strach przed koszmarami, spędzał jej sen z powiek. Paraliżujący s t r a c h.
0 x
Volatile Arrogant Passionate Selfish Confident Inventive
Charming Ruthless Manipulative Insincere Intense Mercurial
Awatar użytkownika
Mujin
Postać porzucona
Posty: 1143
Rejestracja: 1 paź 2019, o 22:14
Wiek postaci: 34
Ranga: Wyrzutek
Krótki wygląd: Wysoki (197cm). Kobieca uroda i długie włosy ukryte pod czapką. Wątłej, niepozornej budowy. Maska na twarzy. Bandaże na rękach. Kurta, workowate spodnie, czapka z niewielkim daszkiem. Wszystko w ciemnozielonym kolorze. Lekkie buty ninja.
Widoczny ekwipunek: Duża torba przy prawym boku, duży zwój na plecach, po bukłaku przy pasie, ręce obwinięte bandażami
GG/Discord: Wolfig#2761

Re: Klinika Mujina

Post autor: Mujin »

Zignorował już słowa odnośnie omijania. I to, że został nazwany staruszkiem. Faktycznie mógł spodziewać się, że i jego wiek zostanie użyty jako broń przeciwko niemu. Skoro użył go do dyskredytowania opinii Isane przez jej młody wiek? I tak miał pełną świadomość tego, że słowa te wypowiedziane zostały w ramach żartu, dowcipnego przekomarzania się. Nie mógł być na nią wściekły, dostał swoją bronią i nawet go to nie bolało. Dobrze było czasem wyrwać się ze stałego trybu "poważny medyk" i oddać się prostej rozrywce szermierki słownej. Dobrze, że nie szturchnęła go tym kijem w innym złym momencie, gdy poziom nagromadzonego stresu był wystarczająco duży. Chyba nie zdarzyło się, by Isane złapała go w takim krytycznym stanie, gdy nie był w stanie kontrolować swoich akcji przez czystą złość. Dobrze racjonował tą trucizną, upuszczając ją regularnie w kluczowych momentach.
Jeśli ją nauczy, to zrobi co Mujin zechce? Oczywiście chodziło o przeprowadzenie zabiegu, to jasno wynikało z kontekstu rozmowy. Mógłby ją nauczyć tej procedury i wykorzystać ją do przeprowadzenia tego zabiegu. Jak najbardziej była to opcja. Dodatkowo musiałby przekazać jej inne techniki, w tym tą do znieczulania pacjenta za pomocą swojej chakry. Musiałby zrobić wszystko, by wyedukować ją w możliwie jak największym stopniu. I tak to planował, pokrywało się to z jego celem przekazania jej całej jego wiedzy. Mógłby więc użyć jej wiedzy, jego wiedzy, by pozyskać czyjeś umiejętności. Nada pozostawała kwestia jakie dokładnie miałyby to być geny, ale miał jeszcze dużo czasu na zastanawianie się i podjęcie decyzji.
Sen przyszedł szybko, gwałtownie nawet. Ot położył się i zasnął. Nic wyjątkowego, podróż i reszta atrakcji dnia dzisiejszego zmęczyły go znacząco. Ale równie gwałtownie został obudzony. Mujin miał sen różnej "twardości" w zależności od sytuacji, ale zazwyczaj był to sen płytki. Przerywany byle czym. A tym, co go przerwało, był krzyk. Kobiety. Isane. Natychmiast go zidentyfikował. W piżamowym kimono błyskawicznie doskoczył do włazu pokoju i zeskoczył z niego. Nie zszedł, zeskoczył. Jakby ktoś właśnie wchodził na jego posesję i ta potrzebowała gwałtownej ochrony przed zagrożeniem. No i Isane rzecz jasna. Jego pieczęci na ręce powinny go ostrzec, jeśli faktycznie ktoś wszedł do środka. Czyli jednak to jutsu było wadliwe w jakiś sposób. Czyli jego niekompetencja...
- ISANE! Co się stało? - krzyknął Mujin, rozglądając się za Isane i za zagrożeniem. Był gotowy do wypuszczenia robaków na każdego, kto wszedł, ale pierw rzecz jasna musiał rozeznać się w terenie.
0 x
Awatar użytkownika
Isane
Postać porzucona
Posty: 374
Rejestracja: 15 kwie 2021, o 18:12
Wiek postaci: 22
Ranga: Dōkō
Multikonta: Nana

Re: Klinika Mujina

Post autor: Isane »

Chociaż większość czasu posiadała jedynie szczątkowe wspomnienia z dzieciństwa, podczas snu wszystko się zmieniało. Wracały w pełnej krasie i we wszystkich barwach tęczy. Nie było tam już miejsca na cenzurę czy zwykłe zapomnienie. Przeżywała je na nowo, tak samo żywo jak kiedyś. Na szczęście większości koszmarów nie pamiętała po wybudzeniu. Czasami jednak pojedyncze urywki pozostawały. Jej umysł konsekwentnie tłumił wspomnienia w ciągu dnia, jednak w nocy widocznie nie zawsze potrafił. Koszmary były dla niej czymś normalnym. Kiedyś były podstawową częścią jej życia. Pojawiały się niespodziewanie, czasem nawet co noc. Rzadko kiedy jednak budziła się z nich z krzykiem. Raczej przeżywała je w ciszy, samotnie. Budząc się wystraszona z okropnym uczuciem, jak gdyby miało wydarzyć się coś niedobrego. Teraz jednak było inaczej. Wszystko wylało się również na świat zewnętrzny. Dlaczego? Pewnie przez ostatnie miesiące bez chociażby jednego koszmaru. Bliskość drugiej osoby. Dawno przecież nie spała sama. Zawsze miała przy sobie Hiro na straży jej snów. Pewność, że nie była sama dawała jej widocznie komfort. Już dawno przestała się bać zasypiania. Teraz strach powrócił na nowo. Tak samo barwny jak kiedyś.
Siedziała z twarzą ukrytą w dłoniach. Oddychała płytko, w totalnym bezruchu, jak gdyby bała się, że coś się stanie. Nie działo się jednak absolutnie nic. Był to przecież tylko sen. Drżała, chociaż nie było jej zimno. Jej ciało było wręcz rozpalone. Nie zdała sobie sprawy, w którym momencie obudziła Mujina i kiedy znalazł się na dole. Dopiero jego głos przywrócił ją do świata rzeczywistego. Drgnęła lekko, jak gdyby własne imię ją przestraszyło - bo po prostu tak było. Podniosła powoli głowę spoglądając na niego. Jej oczy były mokre, jak gdyby od łez, chociaż nie pamiętała własnego płaczu. Rozejrzała się po pomieszczeniu totalnie zagubiona. Kilka dłuższych chwil zajęło jej ogarnięcie gdzie się znajdowała. Ryuzaku, klinika, kozetka.
- Przepraszam - wymamrotała niewyraźnie nagle zawstydzona całą sytuacją. - To tylko sen - dodała cicho podciągając nogi pod brodę. Oparła na nich swój policzek biorąc kilka głębszych, uspokajających wdechów. Siedziała tak jakiś czas. Wpatrywała się bokiem w Mujina, który wyglądał na przejętego, w bojowej pozycji. Takiego jeszcze nigdy go nie widziała. Bojowy Mujin, kto by się spodziewał. Zdała sobie sprawę, że pewnie go przestraszyła. Gdyby nie była tak bardzo roztrzęsiona na pewno posiliłaby się na jakąś kąśliwą uwagę i chochlikowy chichot. Nic takiego jednak nie nadeszło.
W końcu zdecydowała się usiąść na kozetce bokiem. Spuściła nogi w dół nachylając się do przodu. Okropnie kręciło jej się w głowie. Pewnie gdyby teraz wstała, nie byłaby w stanie ustać na nogach. Dlatego postanowiła  nie próbować żadnych gwałtownych ruchów w obecnej sytuacji. Może rzeczywiście powinna była pójść do domu. Z drugiej strony przeprawa przez całą wioskę nocą nie była najmądrzejszym pomysłem. Czy Hiro się martwił? Powinna już sobie pójść. Zdecydowała w końcu powoli wstać. Kiedy tylko się wyprostowała fala zawrotów głowy szybko posadziła ją z powrotem na kozetce. Westchnęła odrobinę sfrustrowana. Najwyżej wyślę mu jakąś wiadomość. Poprosi kuriera lub zapłaci komuś innemu. Prędzej czy później musiała jednak stąd pójść, nie miała w klinice swoich ubrań. Zabrała wszystkie swoje rzeczy, kiedy Mujin wyruszył na wyprawę. Zdecydowała się wtedy nigdy więcej tutaj nie wracać. Oczywiście nie wytrzymała w postanowieniu. Jak mogłaby inaczej?
- Zasiedziałam się - powiedziała spoglądając na Mujina ze sztucznym, uprzejmym uśmiechem przyklejonym do jej pełnych ust. Nie było jej do śmiechu, nie miała ochoty się uśmiechać. Mimo wszystko przybrała maskę pod tytułem „nic mi nie jest. Nie trzeba się martwić”, bo tak było najwygodniej. Która w ogóle była godzina? Wciąż noc czy może już poranek? Potrzebowała jeszcze trochę czasu, żeby dojść do siebie. Może śniadania i kąpieli. Czegokolwiek co by ją orzeźwiło. Powrót do snu nie wchodził przecież w grę. Nie w takim stanie. Nie sama.
0 x
Volatile Arrogant Passionate Selfish Confident Inventive
Charming Ruthless Manipulative Insincere Intense Mercurial
Awatar użytkownika
Mujin
Postać porzucona
Posty: 1143
Rejestracja: 1 paź 2019, o 22:14
Wiek postaci: 34
Ranga: Wyrzutek
Krótki wygląd: Wysoki (197cm). Kobieca uroda i długie włosy ukryte pod czapką. Wątłej, niepozornej budowy. Maska na twarzy. Bandaże na rękach. Kurta, workowate spodnie, czapka z niewielkim daszkiem. Wszystko w ciemnozielonym kolorze. Lekkie buty ninja.
Widoczny ekwipunek: Duża torba przy prawym boku, duży zwój na plecach, po bukłaku przy pasie, ręce obwinięte bandażami
GG/Discord: Wolfig#2761

Re: Klinika Mujina

Post autor: Mujin »

Nigdy nie spotkał kogoś na tyle głupiego, by próbował się włamywać do jego kliniki. Albo bezpośrednio mu grozić, wiedząc kim jest. Jego życie nie było wolne od wrogów, chociaż na ten moment nie był w stanie wskazać żadnego z nich. Może kiedyś nadepnął komuś na odcisk, ale żeby posuwać się do takich ekstremów... Zaraz, a może to byli ci z Shigashi? Robienie interesów z potencjalnie zorganizowaną grupą przestępczą mogło być jego błędem. Przedstawił się normalnie, ale nie doszło między nimi do żadnych komplikacji ani nieporozumień. On wykonał swoje, oni swoje i rozstali się w zgodzie. A może jednak Isane była celem? Pod jego nieobecność związała się z Ryuzaku, prawda, może więc to ona nadepnęła na odcisk jakiemuś groźnemu typowi. Albo nawet jej facet okazał się szują i chciał ją porwać, wsadzić do beczki i sprzedać. Cokolwiek by to nie było, skierowane na którekolwiek z nich, nie mógł po prostu pozwolić na obecność tego. Nie w jego przybytku, nie pod jego dachem.
Mina medyka musiała być nietęga, gdy nikogo nie zastał. Żart Isane? Brutalna pobudka wycelowana w jego zaufanie? Nie, jak się okazało. Po prostu ona miała zły sen. Tylko i aż. Musiał być to naprawdę zły sen, skoro zastał ją w takim stanie. On sam prawie nigdy nie miał snów, nic nie dręczyło go w nocy. Po prostu tak miał, spał jakby nic złego w życiu nie zrobił.
- A... Rozumiem. Nic się nie stało. - odpowiedział, schodząc z "pozycji bojowej" i podchodząc do niej, jeszcze nieco zamyślony. Próbowała mu wmówić, że wszystko było dobrze. Ale on znał już wystarczająco dobrze jej maskę "jestem cała". To znaczy nie do końca był pewien, ale miał swoje podejrzenia. Wyglądała, jakby potrącił ją rozpędzony wóz. To znaczy wyglądała tak poza oczywistymi ranami, które powstałyby podczas kolizji. Mujin odwrócił się, podszedł do szafki i wyciągnął z niej niewielki słoiczek z czymś, co wyglądało jak biały proszek. Nalał wody do szklanki, rozpuścił nieco substancji w wodzie. Starał się, by ten konkretnie etap, dodawania środka uspokajającego, odbywał się poza wzrokiem dziewczęcia. Taki napój podał swojej uczennicy. Ewidentnie go potrzebowała.
- Masz, napij się. Pomoże ci. - powiedział, siadając obok niej i podając szklankę wody. Skoro już wstał i miał pacjenta wymagającego medycznej pomocy, to musiał jej udzielić. I tyle, innej opcji po prostu nie było.
0 x
Awatar użytkownika
Isane
Postać porzucona
Posty: 374
Rejestracja: 15 kwie 2021, o 18:12
Wiek postaci: 22
Ranga: Dōkō
Multikonta: Nana

Re: Klinika Mujina

Post autor: Isane »

Po co ktoś miałby się włamywać do kliniki? Po lekarstwa? Może ktoś uzależniony od jakiegoś leku lub dla zabawy. Inaczej nie miałoby to najmniejszego sensu. Zresztą większość sąsiadów wiedziała, że medyk tutaj urzędujący był również Shinobi. Atak i kradzież nie miałaby najmniejszego sensu, wiadomo w jaki sposób by się to wszystko skończyło. Na całe szczęście niczyj facet nie okazał się szują i nie chciał nikogo wsadzać do beczki. Prawda? Prawda?! Na szczęście Isane nie wiedziała o pomysłach Mujina, bo pewnie śmiałaby się tak głośno, że nawet w Daishi by ją usłyszeli. Widząc jego niepocieszoną i nieszczęśliwą minę od razu zrobiło jej się głupio, nie żeby miała na to jakiś wpływ. Koszmary pojawiały się same i nie potrafiła ich kontrolować. Już tyle lat, a wciąż brały nad nią górę i budziły w taki lub mniej głośny sposób. Czasami czuła jedynie paraliż, bezsilność i nie potrafiła się obudzić. A innym razem krzyk i strach. Zwłaszcza, kiedy była po prostu sama. Na jego „nic się nie stało” - potaknęła zapewniająco głową ze sztucznym uśmiechem. Wciąż lekko drżała, blada jak kreda. Mogła kłamać i chować się za uprzejmym uśmiechem, ale niektórych reakcji własnego ciała nawet ona nie potrafiła ukryć. Odetchnęła w końcu, kiedy Mujin odszedł w stronę szafki i zaczął coś przygotowywać. Ponownie schowała twarz w dłoniach zwijając się w małą kulkę. Raz, dwa, trzy wciąż brzmiało jej w głowie. Tak znajomy i tak obcy głos. Do kogo należał? Nie potrafiła sobie przypomnieć, a w tym momencie chciała pamiętać. Chciała wiedzieć przez kogo miała takie koszmary. Przez kogo brakowało jej wspomnień. Jednak ani twarz ani imię do niej nie przychodziły, wciąż ukryte gdzieś głęboko w jej umyśle. Może dla własnego dobra? Minuty mijały i zdała sobie sprawę, że Mujin do niej wrócił dopiero kiedy usłyszała jego słowa tuż obok siebie. Podniosła głowę, przyjęła szklankę i bez zastanowienia wypiła całą zawartość.
- Dziękuję - odparła cicho podając mu pustą szklankę. Zaufanie? Chyba właśnie tak wyglądało zaufanie. Z jednej strony wierzyła w jego dobre intencje, z drugiej zawsze przyjmowała specyfiki, które chciał na niej wypróbować. Nigdy nie marudziła, nie zastanawiała się nad ewentualnymi konsekwencjami i to się nie zmieniło. Zależna, podświadomie pozostawała po protu zależna. - Co to było? - Zapytała w końcu kładąc się z powrotem na kozetce na boku. Podciągnęła kocyk pod sam nos. Było jej tak okropnie zimno. Lodowate dłonie i nos. Już zapomniała jak to było budzić się przez mary senne. Nie była zadowolona z faktu, że musiała sobie na nowo przypomnieć. Gdzie podziewał się Hiroyuki jak go potrzebowała? Nie mogła na nim przecież już zawsze polegać. Mimo wszystko, niczym typowa kobieta, czuła zawód, że go przy niej nie było. Z drugiej strony sama nie wróciła do domu na noc. Martwił się?
Nie minęło kilka minut, a powoli zaczynała się czuć coraz bardziej spokojna. Spokojna i splątana. Chciała się zbierać, jednak ręce i nogi trochę odmawiały jej posłuszeństwa. Czuła się jak gdyby cala była z miękkiego materiału. Zaśmiała się pod nosem. Śmieszne uczucie błogości. Zniknęły wszystkie troski i problemy. Nie potrafiła też za trzeźwo myśleć. Znów się zaśmiała. Mujin, what have you done? Może to przez to, że cały dzień nic nie jadła? Kopnęło ją odrobinę mocniej niż można by się spodziewać. Chyba, że było to z zamiarem samego pana Yokage.
- Tęskniłeś za mną? - Zapytała chichocząc jak nastolatka na swoje głupie pytanie. Zawsze przysparzała mu samych kłopotów. Biedny, miał zwyczajnie przerąbane. Z jednej strony potrafiła być pocieszna i przy Mujinie często zachowywała się dziecinnie i kapryśnie. Sama zdawała sobie z tego sprawę, jednak nie potrafiła tego do końca wytłumaczyć. Może to przez ich relację uczeń - nauczyciel? A może chodziło o coś jeszcze innego.
0 x
Volatile Arrogant Passionate Selfish Confident Inventive
Charming Ruthless Manipulative Insincere Intense Mercurial
Awatar użytkownika
Mujin
Postać porzucona
Posty: 1143
Rejestracja: 1 paź 2019, o 22:14
Wiek postaci: 34
Ranga: Wyrzutek
Krótki wygląd: Wysoki (197cm). Kobieca uroda i długie włosy ukryte pod czapką. Wątłej, niepozornej budowy. Maska na twarzy. Bandaże na rękach. Kurta, workowate spodnie, czapka z niewielkim daszkiem. Wszystko w ciemnozielonym kolorze. Lekkie buty ninja.
Widoczny ekwipunek: Duża torba przy prawym boku, duży zwój na plecach, po bukłaku przy pasie, ręce obwinięte bandażami
GG/Discord: Wolfig#2761

Re: Klinika Mujina

Post autor: Mujin »

Powód zawsze by się znalazł. Ludzie ze spaczonym poczuciem moralności, niepasujący do społeczeństwa albo nawet ci kierujący się wyłącznie własnym interesem zawsze znajdą powód do zrobienia krzywdy drugiej osobie. Morale można nagiąć, zasady pominąć, sumienie wyczyścić licznymi wymówkami. Jeśli faktycznie czegoś się chciało, to można było to zdobyć każdą metodą i móc spać spokojnie tej samej nocy. Jeśli ktoś chciał pieniędzy to oczywiście mógł trafić na klinikę Mujina, mały domek tak właściwie, i dojść do oczywistych wniosków. "Tam muszą być leki, pieniądze i inne drogie sprzęty". A to, że ludzie wokoło nie będą mieli przez to konkretnej opieki medycznej? A to już bez znaczenia. I samolubne pobudki i jakieś większe idee - bez znaczenia. Z odpowiednią motywacją i ułomnym kręgosłupem moralnym można było dokonać wszystkiego. A Mujin, który starał się być zaopatrzony w każdym momencie i być gotowym na każdą ewentualność, miał pełne prawo myśleć, że krzyk Isane spowodowany jest wejściem do kliniki jakiegoś niepożądanego elementu.
Na szczęście Mujin zawsze miał w klinice nieco środka na uspokojenie własnej produkcji. Jak już wcześniej wyjawił, używał go do uspokajania głównie siebie w krytycznych sytuacjach nagromadzenia dużych ilości stresu. No i dla panikujących pacjentów. Teraz miał właśnie taką jedną panikującą osobę na swojej kozetce, która potrzebowała tego. Nie wahał się ani chwili i zdecydował za nią. Pewnie by odmówiła, powołując się na swój dobry stan albo użyła dowolnej innej wymówki. Ale jako medyk z ogromnym doświadczeniem w diagnozowaniu pacjentów, Mujin od razu zobaczył, że nie jest w stanie samodzielnie podejmować racjonalnych decyzji.
- Na uspokojenie. Pomoże ci się odprężyć. - odpowiedział, szczerze i zgodnie z prawdą. Skoro już przyjęła specyfik, to nie było potrzeby ukrywać jego działania. Grunt, że teraz powoli ukoi jej nerwy. Mujin usiadł na krawędzi kozetki i obserwował efekty.
Dość szybko zaczęło się jej poprawiać. Może nawet za bardzo. Źle dobrał dawkę? Nie, dla dorosłej osoby w jej wieku i jej wysokości powinno starczyć. Może to przez pusty żołądek? Cokolwiek było powodem, to środek nie miał żadnych właściwości śmiertelnych i nie opierał się na substancjach uzależniających. Był bezpieczny nawet w nieco większej dawce. Jednak konsekwencją tego, dość niespodziewaną, był jej dziwnie dobry nastrój. Aż za dobry jak na stan, w którym była chwilę temu. Może faktycznie pomylił proszki i dał jej białe opium czy inną dziwność?
- Uznajmy, że tak. Bardziej dręczyło mnie twoje pożegnanie, prawdę mówiąc. W takim razie moje pytanie. Czy ty tęskniłaś za mną? - odbił piłeczkę w jej stronę. Nie miał zamiaru otwarcie przyznawać, że nieobecność jego uczennicy wprawiała go w dyskomfort i faktem było, że to forma pożegnania była bardziej zastanawiająca i kłopotliwa, niż nieobecność Isane.
0 x
Awatar użytkownika
Isane
Postać porzucona
Posty: 374
Rejestracja: 15 kwie 2021, o 18:12
Wiek postaci: 22
Ranga: Dōkō
Multikonta: Nana

Re: Klinika Mujina

Post autor: Isane »

Czy przyjęłaby od Mujina specyfik, gdyby znała jego właściwości? Z jednej strony nie - miał rację - tak naprawdę powoli zbierała się właśnie do wyjścia. Zasiedziała się zbyt długo. Te czasy, kiedy beztrosko mieszkała w klinice już dawno minęły bezpowrotnie. Miała teraz swoje miejsce. Nie musiała być intruzem w jego małej przestrzeni. Pamiętała doskonale jak bardzo był niezadowolony z jej obecności w klinice nie w godzinach pracy. Chciał mieć swoją prywatność. Teraz doskonale to rozumiała. Czasy się zmieniły i każdy kiedyś musiał dorosnąć. Wiedziała, że powinna wrócić, jednak nie ruszyła się z miejsca. Z drugiej strony zawsze przyjmowała wszystko co jej podsuwał. Czemu tym razem miałoby być inaczej? Zawinięta w kocyk spojrzała na Mujina, który właśnie przysiadł na kozetce. Czekali na efekty w ciszy. No pewnej chwili robiło się coraz spokojniej, widocznie ten w końcu zaczął działać. Wszechogarniający spokój i ukojenie wiecznie zszarganych nerwów. Zrobiło jej się okropnie wesoło. Może Mujin przesadził z dawką, a może rzeczywiście chodziło o pusty żołądek. Mujin robił wszystko jednak z wyuczoną precyzją. Wątpliwe, żeby się w jakikolwiek sposób pomylił. Po prostu dawno nie czuła się tak błogo, jak gdyby została zmuszona odpuścić i w końcu poddać się temu co się działo. Straciła kontrolę i nie potrafiła nałożyć na siebie maski powagi i obojętności. Było jej po prostu wszystko jedno. Obojętne co Mujin sobie pomyśli, co się stanie. Nieczuła na przyszłość i wszystko co działo się wokół. Zwyczajnie splątana. 
Zaśmiała się na swoje pytanie, wyszło tak spontanicznie. Zazwyczaj starannie dobierała słowa, kreowała konwersację po swojemu, żeby było jej łatwo ją kontrolować. Teraz mówiła co jej ślina naniosła na język, bez wcześniejszych komplikacji. Słysząc jego odpowiedź uśmiechnęła się pod nosem. Oczywiście musiał dodać „uznajmy”, żeby oficjalnie nic nie przyznawać. Chyba momentami nie byli od siebie aż tak różni. Każdy starał się zachować swoje uczucia i emocje dla siebie. Mujin posiadał jednak znacznie więcej cierpliwości niż Isane. Ta jak już się wkurwiła to porządnie.
- Nie lubię pożegnań - zignorowała trochę jego kończące pytanie i odpowiedziała jedynie na początek jego wypowiedzi. - Bałeś się samego pocałunku czy konsekwencji, jakie mógł ze sobą przynieść? - Zapytała odrobinę zmieniając temat. Niewygodne pytania były przecież jej specjalnością. Ciekawił ja jednak fakt czy Mujin rzeczywiście bardziej obawiał się fizyczności i dotyku drugiej osoby - brudu i zarazek - czy uczuć i emocji, jakie mogło to ze sobą przynieść. To, że brzydził się dotykiem już wiedzieli obydwoje od dawna. Ale czy ewentualne przywiązanie i uczucia również traktował z taką samą niechęcią? Badała wtedy jego reakcję. Chciała zamącić mu w głowie za karę, że ją opuszczał. Specjalnie zasiała w nim ziarenko niepewności, które kiełkowało całą jego wyprawę. Strife and discord. Była z siebie trochę dumna. Z drugiej strony, chociaż ukryte, posiadała jakieś uczucia względem Mujina. Jakie? Sama dokładnie nie wiedziała, więc najprostszym sposobem na przekonanie się było próbowanie czegoś nowego. Przekraczanie granic. Oczywiście istniała jeszcze opcja, że pomimo całe tej otoczki była jedynie zwykłą, samotną kobietą potrzebującą uwagi. Coś tak zwykłego i prymitywnego. W końcu ludzie to tylko ludzie.
A może chodziło mu o drugą część pożegnania. Nie będę na Ciebie czekała. I tak też się stało. Ruszyła ze swoim życiem nie patrząc na to czy Mujin kiedykolwiek wróci czy nie. Wmawiała sobie, że klinika była dla niej skończona - tylko i wyłącznie stanowiła przeszłość, o której chciała zapomnieć. Więc dlaczego, pod nieobecność medyka, wracała tutaj kilka razy? Wmawianie sobie czegokolwiek było zwykłą, głupią hipokryzją i doskonale o tym wiedziała. Tak jednak było po prostu łatwiej.
0 x
Volatile Arrogant Passionate Selfish Confident Inventive
Charming Ruthless Manipulative Insincere Intense Mercurial
Awatar użytkownika
Mujin
Postać porzucona
Posty: 1143
Rejestracja: 1 paź 2019, o 22:14
Wiek postaci: 34
Ranga: Wyrzutek
Krótki wygląd: Wysoki (197cm). Kobieca uroda i długie włosy ukryte pod czapką. Wątłej, niepozornej budowy. Maska na twarzy. Bandaże na rękach. Kurta, workowate spodnie, czapka z niewielkim daszkiem. Wszystko w ciemnozielonym kolorze. Lekkie buty ninja.
Widoczny ekwipunek: Duża torba przy prawym boku, duży zwój na plecach, po bukłaku przy pasie, ręce obwinięte bandażami
GG/Discord: Wolfig#2761

Re: Klinika Mujina

Post autor: Mujin »

Odpowiedź na zadane przez niego pytanie nie była w zasadzie odpowiedzią. Migała się od niej? Może powinien faktycznie stworzyć jakiś specyfik osłabiający świadomość albo wprowadzający w stan upojenia, który uniemożliwia kłamanie? Który wymusza tylko odpowiedzi zgodne z prawdą? Dało się coś takiego zrobić, tak właściwie? Wymusić na kimś mówienie prawdy za pomocą specyfiku ziołowego? Brzmiało jak coś możliwego do wykonania, ale nie bezpośrednio. To znaczy że pewnie nie dało się osiągnąć takiego efektu bezpośrednio, ale dało się wprowadzić pacjenta w stan znacznie bardziej podatnego na sugestię. Po co mu to było? Pewnie by uzyskać odpowiedzi na nurtujące go pytania od osoby, która nie potrafiła być do końca szczera sama w sobie. Właściwie to on sam też nie był całkowicie szczery, więc ich relacja była tym dziwniejsza. Jakby dało się to jeszcze udziwnić.
- Hojnie się zakładasz, że czegoś się wtedy bałem. - odpowiedział nieco drwiąco nawet, ale kontynuował w standardowym dla siebie stylu. - To ty inicjowałaś pocałunek, ja tylko z ciekawością obserwowałem twoje poczynania. - tak niestety było, pasywnie czekał na rozwój wypadków. Nie odsuwał się, nie przybliżał. Nie robił niczego, pozwalał wykazać się swojej uczennicy. Chociaż takie stanowisko implikowałoby, że na coś oczekiwał. Na jakiś konkretny rezultat. A tak nie było, był jedynie bezmyślnym, pasywnym obserwatorem. Isane mogła się zastanawiać, czego bardziej się bał i czym przejmował w tym pożegnaniu. Ale faktem było to, że Mujin w drodze do Shigashi zastanawiał się bardzo dużo nad genezą decyzji Isane, potencjalnych implikacjach jakie mogłyby nieść za sobą uczucia w stronę Mujina... Rozważał sytuację na wiele sposobów i z wielu perspektyw, by przygotować się na konfrontację. I ostatecznie nie do końca się przygotował, postanawiając "iść na żywioł" I liczyć na rozwiązanie sprawy na miejscu przez mnogość czynników niezależnych od niego, które mogły pojawić się podczas jego nieobecności. I, jak się okazało, jednym z tych czynników było poddanie się władzom wioski. A jeszcze innym związanie się z kimś.
- Ale przyznam, że dużo się zastanawiałem nad tym pożegnaniem podczas drogi do Shigashi. Jeśli twoim zamiarem było wprowadzenie chaosu w moją głowę, to ci się udało. Ale postaraj się na przyszłość być bardziej bezpośrednią, znacznie ułatwisz mi sprawę.
0 x
Awatar użytkownika
Aki
Postać porzucona
Posty: 131
Rejestracja: 15 wrz 2021, o 11:38

Re: Klinika Mujina

Post autor: Aki »

0 x
Awatar użytkownika
Isane
Postać porzucona
Posty: 374
Rejestracja: 15 kwie 2021, o 18:12
Wiek postaci: 22
Ranga: Dōkō
Multikonta: Nana

Re: Klinika Mujina

Post autor: Isane »

Oczywiście, że unikała niewygodnych odpowiedzi. Po co utrudniać sobie życie, kiedy można było zwyczajnie odpowiedzieć pytaniem na pytanie. Z drugiej strony sama do końca nie była jej po prostu pewna. W końcu była jedynie człowiekiem. Nie wszystkie odczucia i emocje były jej znane. Czasami dawała się jedynie ponieść chwili. Nie była pewna czemu w taki a nie inny sposób pożegnała się z Mujinem i czy za nim tęskniła. Składało się na to tyle możliwości i opcji, że ciężko było coś z tego wywnioskować.
- Każdy się czegoś boi - odparowała z lekkim poirytowaniem, bo według niej Mujin bał się ludzkiego dotyku. Mógł sobie mówić i myśleć co chciał, taką miała na ten temat opinię. Migał się przed samym sobą? A może omylnie go oceniła. Nie miało to tak naprawdę większego znaczenia. - Wolałbyś inne pożegnanie? - Odpowiedziała pytaniem śmiejąc się pod nosem. Następnym razem pewnie mu pomacha na dowidzenia. Gdyby teraz odszedł byłoby jej na pewno łatwiej. Nie zostałaby w końcu sama. Miałaby Hiro. Istniał jeszcze Aki i Yue. Jej znajomość z tą dwójką była raczej krótka, ale nie posiadała w swoim świecie nikogo innego, więc nawet oni zajęli całkiem ważne miejsce. Spędziła z Akim całkiem sporo czasu podczas ich wspólnej podróży do Sogen. Chociaż ten nie był za rozmowny, a Isane w towarzystwie pani Eriko również zdecydowała się cierpieć w ciszy. Dobrali się świetnie. Z drugiej strony miała też nadzieję, że następnym razem - jeśli taki nadejdzie - Mujin zabierze ją ze sobą. Może po ich szczerej rozmowie przestanie uważać ją za zbędny balast. Kto wie.
Usiadła powoli na kozetce. Nie kręciło jej się już w głowie, jednak przyjemne uczucie spokoju wciąż pozostało. Pewnie byłby lepiej dla wszystkich, gdyby została taka na zawsze. Niestety lekarstwo prędzej czy później przestanie działać, a ona wróci do bycia wybuchową sobą. Może i dobrze? Nie chciała, żeby specyfik stępił jej umysł. W końcu nigdy nie wiadomo, kiedy będzie musiała go użyć. Zaśmiała się przygryzając karminowe usta. Trafił w sedno sprawy. Czyżby aż tak dobrze ją znał? A może w końcu nauczył się w jaki sposób działała.
- Chaos to moja specjalność. Polecam się na przyszłość - zażartowała, ale czy aby na pewno? Rzeczywiście lubiła wyprowadzać ludzi z równowagi. Miało to swój urok i zawsze kończyło się czymś interesującym. Miłość, strach czy gniew. Wszystko to zabijało nudę i monotonię. Dawało mały zastrzyk adrenaliny, chęć przygód. Niektórzy Shinobi pragnęli ciągłych wyznań, misji, walki. Isane lubowała się w sferze emocjonalnej. Niczym okropna pijawka pasożytowała na biednych zagubionych duszach.
Wtedy na zewnątrz rozległ się wrzask. Najpierw jeden, potem następny. Ciężko było go zignorować. Spojrzała na Mujina unosząc pytająco brwi. Spodziewał się gości? Jeśli wstał, zrobiła to samo. Oczywiście pozwoliła mu iść przodem, bo wątpiła, żeby zdecydował się dać jej grać pierwsze skrzypce. On tutaj rządził, był przecież u siebie. Za pewne wspólnie wyszli na zewnątrz szukając jakiś odpowiedzi. Co się stało? Ktoś był ranny?
0 x
Volatile Arrogant Passionate Selfish Confident Inventive
Charming Ruthless Manipulative Insincere Intense Mercurial
Awatar użytkownika
Mujin
Postać porzucona
Posty: 1143
Rejestracja: 1 paź 2019, o 22:14
Wiek postaci: 34
Ranga: Wyrzutek
Krótki wygląd: Wysoki (197cm). Kobieca uroda i długie włosy ukryte pod czapką. Wątłej, niepozornej budowy. Maska na twarzy. Bandaże na rękach. Kurta, workowate spodnie, czapka z niewielkim daszkiem. Wszystko w ciemnozielonym kolorze. Lekkie buty ninja.
Widoczny ekwipunek: Duża torba przy prawym boku, duży zwój na plecach, po bukłaku przy pasie, ręce obwinięte bandażami
GG/Discord: Wolfig#2761

Re: Klinika Mujina

Post autor: Mujin »

Chochlik. Mała bestia bawiąca się zakłopotaniem i problemami innych. Isane. Jedno zjawisko, ale bardzo wiele nazw. W sumie od samego początku Mujin mógł przewidywać taki obrót spraw, odkąd sama włamała się do jego domu w poszukiwaniu schronienia. To nie był znak rzetelności i chłodnego umysłu. Medyk jednak znalazł u niej talent do medycznych technik, a ta zgodziła się na zostanie jego uczennicą. Czy chciałby kogoś innego? Na pewno chciałby kogoś, kto generuje mniej chaosu dookoła bez widocznego powodu poza zwróceniem na siebie uwagi. Ale, jak to się mawiało, pracuje się z tym, co jest. Czy by ją wymienił? Na takim etapie? Zdecydowanie nie, za punkt honoru postawił sobie wyszkolenie jej w odpowiedni sposób, by w swojej medycznej karierze osiągnęła poziom Mujina, przynajmniej poziom jaki on sam reprezentował po skończeniu edukacji u swojego mistrza. Przynajmniej. A do tego czasu będzie musiał ją chyba szprycować lekami na uspokojenie.
- Nie mówię, że nie. - odpowiedział medyk, mając na myśli rzecz jasna stwierdzenie "każdy się czegoś boi". Mujin rzecz jasna człowiekiem był i także miał swoje obawy i strachy. Był jednak na tyle sprytny, by nie musieć ich wywlekać na światło dzienne przy byle okazji. A że nie miał konkretnie zaufanej osoby, na pewno nie do tego stopnia, to nigdy nie musiał owych strachów ujawniać. Niektórych rzeczy lepiej było nie mówić, zwłaszcza swoich słabości. Ludzie to istoty skłonne do przemocy i aktów niegodziwości, więc dawanie im do rąk dodatkowych narzędzi do potencjalnego skrzywdzenia Mujina? To nie miało sensu i nie trzymało się jakkolwiek logiki.
Ich zacieśnianie więzi i rozmowy zostały przerwane przez krzyk. Kobiecy i ewidentnie nie był to krzyk radości. Mujin wstał gwałtownie, jak tylko to usłyszał. Gest intuicyjny, bezmyślny wręcz. Usłyszał ludzie cierpienie i jest w stanie natychmiastowej gotowości. W takich sytuacjach, gdzie każda sekunda może decydować o czyimś życiu, nie można było czekać i analizować. Trzeba było działać i tak też medyk postąpił. Szybko podbiegł do drzwi i wyszedł na zewnątrz. Jego oczywistym zamiarem było zlokalizowanie osoby cierpiącej. Potencjalnie osoby odpowiedzialnej, za wywołanie tego dźwięku. Mujin od razu zakładał gorszy scenariusz, w którym w sytuację wplątane były osoby trzecie o mało altruistycznych pobudkach. W takim wypadku musiałby mieć dwa obowiązki do wykonania - złapać element i uratować życie.
0 x
Awatar użytkownika
Aki
Postać porzucona
Posty: 131
Rejestracja: 15 wrz 2021, o 11:38

Re: Klinika Mujina

Post autor: Aki »

0 x
ODPOWIEDZ

Wróć do „Tereny mieszkalne”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość