Mieszkanie Seshira 聖心琉 (czyt. Cecila || dawniej Mieszkanie Natsume)

Awatar użytkownika
Mei
Posty: 454
Rejestracja: 3 cze 2019, o 11:33
Wiek postaci: 30
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Niewysoki wzrost, niebieskie do pasa włosy oraz oczy z heterochromią. Lewe szkarłatne, zaś prawe koloru lodowego sopla. Budowa ciała szczupła, skóra śnieżnobiała o niskiej temperaturze. Strój miko. W skrócie młody wygląd jak na 29 lat.
Widoczny ekwipunek: Jedną z bardziej widocznych rzeczy jest wachlarz noszony przez kobietę na plecach. Zaraz po nim uplasowała się duża torba znajdująca się pod nim. Poza nimi ma jeszcze dwie kabury, każda przypada na jedno udo (od czasu do czasu są widoczne spod ubrania). Do kompletu dochodzą rękawiczki z ochraniaczami, a także sznureczek obwiązany na ręce z kluczykiem zawieszonym na nim.
GG/Discord: Mei#0402
Multikonta: Yona

Mieszkanie Seshira 聖心琉 (czyt. Cecila || dawniej Mieszkanie Natsume)

Post autor: Mei »

0 x
Obrazek Kolor wypowiedzi || Głos Mei Przydział misji D-B
Awatar użytkownika
Natsume Yuki
Postać porzucona
Posty: 1885
Rejestracja: 11 lut 2015, o 23:22
Wiek postaci: 31
Ranga: Nukenin S
GG/Discord: 6078035 / Exevanis#4988
Multikonta: Iwan zza Miedzy

Re: Mieszkanie Natsumego

Post autor: Natsume Yuki »

Natsume powoli wkroczył do mieszkania, które zostało mu załatwione przez ród Yuki jeszcze w niedawnych czasach, gdy jeszcze był tylko Doko, a on sam musiał się zjawić w tym miejscu tylko i wyłącznie przez zarządzenie możnowładców. Ha, pomyślałby kto... jeszcze niedawno zupełnie nie widział sensu, by przebywać w całej tej osadzie, widział to tylko jako kolejną przeszkodę na jego drodze do tytułu silnego shinobi. A tutaj, na dłuższą metę, wydarzyła się większość ważnych dla niego samego scen z jego życia - to tutaj poznał Shigeru Senju, z którym walczył ramię w ramię na arenie pośród żądnych krwi władców podziemia Shigashi no Kibu, i dzięki tej znajomości odzyskał rodowy artefakt - Hakuhyo. To tutaj zaczęła się jego niespodziewanie szybka ścieżka na awans do poziomu Akoraito. I, co prawdopodobnie było jedną z najważniejszych sytuacji w jego wypadku - przez zupełny przypadek spotkał dziewczynę, która najwidoczniej była jego siostrą. Rodziną, której nigdy nie miał. Takie coś zawsze zmienia człowieka, czyż nie?
I być może właśnie dlatego dziewiętnastoletni Yuki przez całą drogę na swoje miejsce zamieszkania czuł się znacznie... lżejszy. Spokojniejszy. Spokojny spacer, połączony z rozmową. Niewiele, a w zupełności wystarczyło.
Pierwsze co zrobił po otworzeniu drzwi, to zdjęcie butów w genkanie i stanięcie na stopniach prowadzących do salonu. Poczekał przy tym, aż Mei wkroczy do środka, i gestem zaprosił ją do domu.
-Może to niewiele, ale przynajmniej zawsze coś. Zapraszam, zaraz coś na szybko ugotuję - powiedział spokojnie, po czym ruszył w kierunku kuchni. Uprzednio jednak podszedł do manekina i zaczął zdejmować swój ekwipunek - powiesił na nim swoje podróżne szaty, do tego Hakuhyo i Shiroi So (dwie katany, z którymi się nie rozdzielał) i torby z ekwipunkiem. Na wszelki wypadek wysunął z rękawów Karanbito (karambity, zakrzywione noże bojowe) i położył je na stole. Ostatnią część ekwipunku, wachlarz, oparł o ścianę pianina, stojącego w rogu pokoju. Następnie ruszył w kierunku kuchni, narzucając na siebie swoją niemal już tradycyjną niebieską yukatę, w której chodził po domu. Przyjrzał się też, czy Mei weszła już do środka.
-Głębiej w mieszkaniu są dwa pokoje, jeden jest wolny. Możesz tam zostawić co ci niepotrzebne... futon rozłożę później, w szafie powinny być yukaty, przebierz się jeśli chcesz. - Tutaj wychylił się z kuchni ze swoim zwykłym, zadziornym uśmiechem. - Przez ten czas zdążę się porządzić w kuchni.
Przystanął przed piecykiem na drewno i rozpalił pod nim, czekając aż się nagrzeje, po czym postawił na nim garnek z wodą. Miał już pewien pomysł, jakie danie wykona, potrzebował jednak na to chwili, by ryż zdążył się ugotować. Uchylił okno, by zminimalizować straty - krojenie cebuli to nie przelewki... sięgnął po nóż kucharski o szerokim ostrzu, i kilkoma sprawnymi ruchami zaczął skrajać roślinę na piórka, przy okazji stawiając też na ogień resztę dashi z tego, co jadł wcześniej, zanim poszedł na gorące źródła - uprzednio dodawszy do niej sos sojowy, trochę sake i odrobinkę cukru (tego nie miał zbyt wiele, ale jakoś radzić sobie trzeba). Dosypał do tego cebulę i pozostawił, by się poddusiły i uzyskały razem odpowiedni aromat. No, to teraz ma czas się zająć kurczakiem... Sięgnął po filety i nóż.
Cholera, zapomniał już jak bardzo lubi gotować.
0 x
Mei

Re: Mieszkanie Natsumego

Post autor: Mei »

Podróż do tego, ot skromnego miejsca strasznie mi się spodobało. Trzymałam się blisko brata, by się nie zgubić i jednocześnie podziwiałam domy innych mieszkańców. Niektóre były małe, a inne duże, przez co będąc w dobrym humorze, czulam się jak dziecko, zachwycające się każdą możliwą rzeczą. W sumie pasowało to dosłownie, bo z wyglądu można mnie było porównać do 12-latki. Długa pidżama w formie sukienki z kokardką, włosy porozrzucane we wszystkie strony oraz bose stopy, gdyż kozaki zostały schowane do toreb zdobytych na rynku. W sumie to popatrzyłam na nie i przypomniałam sobie o białej istocie, która nie poszła za mną. Lekko zmartwiona spojrzałam w lewo, potem prawo, ale nic się nie stało. Cecil - biała kulka, którą dostałam od Kaiena po prostu zaginęła, przez co dopadły mnie wyrzuty sumienia. Lubiłam kotka, bo był do mnie taki podobny - nie lubił ciepłej wody oraz był niewinny przez wczesny wiek. Westchnęłam, myśląc o jego wyglądzie, słodkich pomrukach oraz jak wyjadał mi kolacje.
-Cecil! - krzyknęłam w celu sprowadzenia zwierzątka, jednak ten się dalej nie pojawił.
Miauuu.
Usłyszałam jego cichy głos, rozbrzmiewający wśród drzew. Spojrzałam w jedną to w drugą stronę, ale nikogo nie zobaczyłam. Sięgnęłam dłonią na swoją głowę, gdzie poczułam miękkie futerko, pomrukujące w chwili gdy go podrapałam za uchem.
-Cecil, głuptasie! - uśmiechnęłam się wesoło, ściągając malucha z głowy i przybliżając go do swojej piersi. Słodziak. Znowu próbował ugryźć delikatnie mojego palca na co zaczęłam się z nim bawić, odsuwając i go przybliżając. Ten w odpowiedzi jedna łapka próbował go pochwycić.
No i tak minęła podróż do jednego z ładniejszych domów. Z początku myślałam, że nie będzie w nim dla mnie miejsca, ale gdy tylko przekroczyłam próg domu, lekko kłaniając się gospodarzowi, zobaczyłam, że śmiało mogę tu zamieszkać. Dwa pokoje, klasyczna łazienka z dużą wanna. W dodatku jeden z tych pokoi należał do mnie. Klasnęłam w dłonie, po czym wzrokiem odszukałam łazienki. Hmm wypadałoby obmyć lekko pokaleczone stopy, na które nie założyłam butów. Krew powoli wypływała, ale ja niezbyt się tym martwiłam. Dotknęłam dłonią pięt, które od razu zostały pokryte lodową powłoką. Trochę się przez to ślizgałam, ale nie było tak źle. Z resztą miałam ściany, które służyły mi jako podpora.
-Hm. Dobrze to ja się przebiorę i umyje stopki. Zaraz wracam! - krzyknęłam radośnie niczym łyżwiarka, mknąc do swego pokoju. Gdy już do niego weszłam to poszukałam szafy, w której znalazłam tradycyjne, domowe yukatty. Można by rzec, że podobną chcieli mi wręczyć juz będąc na terenie źródeł, ale jak to ja - odmówiłam. Teraz mimo wszystko chciałam jedną z nich wybrać. Sięgnęłam po niebiesko-białą we wzorze smoka. Miała coś takiego, że od razu chciałam ją sobie przywłaszczyć.
- No to teraz, kierunek łazienka - uśmiechnęłam się do siebie, trzymając satynową część ubioru. W międzyczasie zerknęłam na kota, który zwinął się w kulkę i poszedł spać.
Po cichu rozsunęłam drzwi i wyszłam do łazienki, gdzie obmyłam swoje stopy. Cienka warstwa lodu rozpuściła się w ciepłej temperaturze wody, przy czym gdy tylko to nastąpiło od razu się cofnęłam, nie mogąc ponownie się przekonać do ciepła przezroczystej cieczy. Następnie zdjęłam z siebie pidżame i założyłam na siebie yukatte, którą zgrabnie obwiązałam specjalnym pasem. Co do włosów to miałam pewien dylemat, gdyż nie wiedziałam co z nimi zrobić. Czesanie niezbyt mi wychodziło, więc postanowiłam je tylko rozczesać, zostając w rozpuszczonych.
Gotowa wyszłam z pomieszczenia i nie chcą przeszkadzać Natsume skierowałam się do manekina, przy którym zdjęłam swoją torebkę oraz powiesiłam, białą pelerynkę. Jakoś wcześniej zapomniałam o tej prostej niby czynności. Co do reklamówki z ciuchami to zgrabnie je złożyłam i położyłam do szafy, która była w moim pokoju. Cecil wciąż spał, więc zostawiłam go w spokoju, sama przenosząc się do pokoju ze stołem i wygodnymi poduszkami. Na jednej z nich uklęknęłam, rozglądając się za jedzeniem, którego zapach rozniósł się po domu.
0 x
Awatar użytkownika
Natsume Yuki
Postać porzucona
Posty: 1885
Rejestracja: 11 lut 2015, o 23:22
Wiek postaci: 31
Ranga: Nukenin S
GG/Discord: 6078035 / Exevanis#4988
Multikonta: Iwan zza Miedzy

Re: Mieszkanie Natsumego

Post autor: Natsume Yuki »

Młodzieniec uśmiechnął się delikatnie, słysząc głos Mei i ciche kroki zmierzające w głębsze części domu. Ha, musiał przyznać że jak do tej pory, chyba nigdy nie zdarzyło mu się mieszkać w jednym domu z innymi ludźmi. Niezależnie gdzie znajdowało się jego miejsce zamieszkania, zawsze wokół panowała cisza, a jedyną rzeczą która mogła mu odpowiedzieć, gdy się odzywał, była cisza. A tu proszę, nie tylko przebywa tutaj jeszcze jedna osoba, ale jeszcze najprawdopodobniej będzie tutaj mieszkać razem z nim. Była to dość zaskakująca odmiana, ale cóż - będzie musiał się do tego z czasem przyzwyczaić. W końcu nie będzie mógł żyć jak pustelnik do końca życia... przypuszczalnie.
No, ale trzeba się ponownie skupić na gotowaniu, czyż nie? W końcu nie chcemy aby całe mieszkanie poszło z dymem, a o takie coś przy żywym ogniu trudno nie jest. Zastanawiał się tylko, jak najlepiej będzie przygotować kurczaka... niektórzy niezbyt przepadają za normalnie skrojonymi filetami, a zmielenie mięsa to była dla niego granica między bzdurą a świętokradztwem. W końcu przypomniał sobie sposób, by kurczak był nieco miększy niż normalnie, nie tracąc przy tym formy jaką powinien mieć - delikatnie przejechał nożem po kawałkach, by uzyskać kilka równoległych linii. Powtórzył proces, tym razem nacinając w poprzek, tworząc tym samym siatkę. By dokończyć dzieła, zaczął ciąć mięso po przekątnej, tak by utworzone w ten sposób kawałki były miękkie. Dodał kurczaka do sosu i kontynuował duszenie, doglądając przy okazji ryżu. Już niedługo będzie zdatny do spożycia, że się tak wyrazi.
Sięgnął po jajka i za pomocą pałeczek wymieszał żółtka z białkami, dodając je do gotowego już kurczaka z sosem. W końcu wziął dwa talerze, nałożył na nie ryż, kurczaka z jajkami i pozostały na patelni sos. Tak przygotowane jedzenie zaniósł na stół, przy którym była już Mei. Postawił przed nią jeden z talerzy razem z czystymi pałeczkami i powiedział:
-Proszę bardzo. Oyakodon, nie wiem czy kiedykolwiek coś takiego jadłaś. Mam nadzieję, że będzie smakować - po czym samemu przyklęknął przy stole i zaczął posiłek.
0 x
Mei

Re: Mieszkanie Natsumego

Post autor: Mei »

Czekanie na posiłek było czymś czego nigdy nie doświadczyłam. Głód zazwyczaj został zabijany przez sztucznie wytwarzane substancje, które nigdy nie przypominały posiłków. W sumie, to można by powiedzieć, ze jako eksperyment laboratoryjny to nie potrzebowałam jedzenia. Nigdy nie odczuwałam głodu i nawet teraz nie do końca wiedziałam, co to za uczucie. Popatrzyłam w stronę rozsuwanych drzwi, jakby wyczekując momentu nadejścia mojego brata. Cóż, to pierwszy raz gdy jem obiad. Wcześniej jadłam śniadanie, teraz obiad, a może kolacje? Wzruszyłam ramionami, zamykając oczy i kładąc swoje ręce na smukłe uda.
- Ciekawe, jaki ma smak.. - przeszło mi przez myśl, gdy próbowałam wyobrazić sobie posiłek jaki dostanę. Na myśl od razu przyszły mi kolorowe kulki, które znane były wszystkim pod nazwą dango. Ich słodycz, pochłaniała mnie bez reszty. Można powiedzieć, że wszystkie myśli przeniosły mnie na kolorowe pole rojące się od rodziny tych słodkości. Byłam w niebie dopóki nie zawirował wokół mnie zapach nowego dania.
- Sugoi, Onii-sama! - powiedziałam niczym małe dziecko, zachwycone czymś, co widzi przed sobą. Aromatyczny zapach kusił, w taki sposób, że od razu moje dłonie powędrowały do pałeczek, których obsługi nauczyłam się jedząc swoja pierwszą jajecznice.
- Itadakimas! - ostatnie słowa i pierwszy kawałek wylądował w ustach. Był on smaczny, a nawet pyszny. Dobrze zrobione mięso, które nie było suche, również jajko idealnie zrobione wydawało się, jakby cały posiłek rozpływał się w ustach.
- Oishi! - słowa pomiędzy jedzeniem trafnie określiły jakie było danie. Pomimo, że dodałabym o wiele więcej określeń to i tak byłam z siebie zadowolona. Żołądek powoli się przyzwyczajał do tego, że przyjmuje jedzenie. Wszak trzeba dodać, że gdy pierwszy raz coś zjadłam, chciało mi się wymiotować z nieprzyzwyczajenia. Natomiast teraz zapragnęłam zjeść tego więcej, niż mam teraz. Powoli jadłam, przeżuwałam każdy kęs, delektując się niezwykłym posmakiem. Mięso zostało zjedzone o wiele później, niż jajko, które potraktowałam jako danie główne. Co prawda, wciąż nie do końca potrafiłam chwytać jedzenie pałeczkami, więc schwytanie jajka, które rozlatywało się przy mocniejszym zaciśnięciu było dla mnie nie lada wyzwaniem. Prawdę mówiąc to po którymś razie zrezygnowałam, próbując namówić gospodarza do udzielenia mi pomocy.
- Natsume-san, pomożesz mi? Coś nie za bardzo sobie radzę...- nieśmiało przyznałam się do swojej porażki, która w pewnym stopniu ograniczała mnie. Jeśli prędko się nie nauczę jak korzystać z pałeczek, a raczej, jak nimi manewrować, by moc chwytać najdrobniejsze kawałki to nie będę mogła zjeść wielu posiłków. Również ryż, który mi podano był czymś, czemu za szybko nie sprostam. Spróbowałam parę razy, by poćwiczyć, ale niekoniecznie mi to szło. Parę razy zjadłam dość duże jego porcje, ale było i tak, co wszystko się rozlatywało przed włożeniem do buzi.
Westchnęłam, będąc bezsilna i nieporadna. Oby tylko braciszek zgodził się pomóc, inaczej będę stała w miejscu, nie mogąc zrobić kroku do przodu...
0 x
Awatar użytkownika
Natsume Yuki
Postać porzucona
Posty: 1885
Rejestracja: 11 lut 2015, o 23:22
Wiek postaci: 31
Ranga: Nukenin S
GG/Discord: 6078035 / Exevanis#4988
Multikonta: Iwan zza Miedzy

Re: Mieszkanie Natsumego

Post autor: Natsume Yuki »

A Natsu? Tak jak zazwyczaj, gdy spożywał, każdą część jedzenia zjadał bardzo powoli i z uwzględnieniem wszystkich możliwych aspektów dania. W końcu był perfekcjonistą, zawsze wszystko sprawdzał kilkukrotnie i upewniał się, że naprawdę niczego nie da się już zrobić lepiej. I czepiał się szczegółów. Tym razem jednak nie był w stanie znaleźć niczego, do czego byłby w stanie mieć jakiekolwiek niepewności. Ech, w końcu mu się udało ugotować coś jadalnego (a nawet całkiem niezłego - choć tego by nie przyznał wprost, nie cierpiał samochwalstwa) i przy okazji nie spalić kilku budynków wokół. Jest postęp, jest postęp. Kontynuował jedzenie w ciszy, przyglądając się tylko raz na jakiś czas siedzącej naprzeciw Mei. Wyglądało na to, że miała lekkie problemy z odpowiednim łapaniem jedzenia za pomocą pałeczek. Cóż, pierwszy raz widział kogoś w jej wieku, kto musiał się wysilić by podnieść do ust ugotowane jajko. No, ale zważając na jej opowieść, że podobno do tej pory była ona tylko eksperymentem w laboratorium czy coś w tym stylu... Domyślał się, że w nielegalnych laboratoriach najpewniej nie bawią się w takie szczegóły, jak wychowywanie obiektów do wykonywania najprostszych czynności. Westchnął cicho, odkładając opróżnioną miskę.
-Hm... już, moment - powiedział spokojnie, po czym wstał na moment i usiadł obok siostry, przyglądając się sposobowi, w jaki trzyma pałeczki. Sięgnął rękami ku jej dłoniom i lekkimi, delikatnymi ruchami pokazał jej, jak powinno się trzymać ten wyrafinowany rodzaj drewnianych sztućców.
-Poczekaj, trzymając pałeczki w ten sposób, jajko będzie się po prostu prześlizgiwało między nimi. Spróbuj tak. - Przesunął jeden z patyczków na zgięcie jej kciuka i oparł go na złączonych palcach małym i serdecznym. Następnie pozwolił jej przytrzymać drugi za pomocą pozostałych palców. Sięgnął po swoje pałeczki i zaprezentował, jak to powinno wyglądać. Uniósł kawałek jajka na wysokość jej twarzy, aby mogła zobaczyć sposób chwytu. I przypuszczalnie mogła spróbować tej części dania.
-Wygląda na to, że będziesz musiała to trochę poćwiczyć. Momencik, mam dobry sposób na ćwiczenie...
  Ukryty tekst
Klon młodzieńca wstał powoli i ruszył w stronę kuchni. Zanim wrócił, Natsu zdążył odsunąć cały szpej który rzucił w okolice pianina i usiadł za nim, zabierając się za granie. Palce chłopaka delikatnie muskały klawisze, wydzielając dźwięk.
Przez ten czas powrócił klon, trzymając na tacce trochę ziaren fasoli azuki, kostki tofu, wodorosty... Przykłady twardego i miękkiego jedzenia, przygotowane w odpowiednich odstępach.
-Spróbuj podnieść wszystko, co tu widzisz, tylko za pomocą pałeczek. Trochę treningu ci nie zaszkodzi - powiedział z uśmiechem, kontynuując grę. Same plusy - przypomni sobie różne utwory, a gdy Mei będzie potrzebowała pomocy - będzie pod ręką.
0 x
Mei

Re: Mieszkanie Natsumego

Post autor: Mei »

Próba jedzenia nowego dania było czymś fascynującym jak i okropnym. Męczarnie jakie przeżywałam w kółko i w kółko sprawiały, że coraz bardziej chciałam porzucić przyjemność jedzenia. Na szczęście uratował mnie z opresji Natsume, który podszedł do mnie i pomógł mi z pałeczkami. Poluźniłam dłonie, by spokojnie mógł nimi manipulować, po czym gdy tylko prawidłowo je ustawił, spróbowałam sama coś złapać. Nie było to łatwe, lecz powoli krok po kroku, przyglądając się jak to robi braciszek próbowałam nimi poruszać. Wychodziło mi to całkiem zgrabnie, lecz nie do końca. Wciąż musiałam poćwiczyć, jednakże, a cóż to?
Zerknęłam w stronę brązowowłosego, wyczuwając lekki chłód. Energia w powietrzu powoli zaczęła nabierać kształtów chłopaka. Po chwili wyglądali tak samo, lecz z drobną różnicą. Nasze kekkei-genkai było koloru błękitnego przy grubszych warstwach, przez co mogłam ich na spokojnie odróżnić. Chwilę przyglądałam się klonowi, po czym dostrzegłam, że ta zaczyna nabierać kolorów. Szata stała się taka sama jak oryginału. Cera, oczy i włosy robiły się powoli, coraz bardziej identyczne do tego, co widziałam przez cały czas. Postanowiłam na krótki moment odłożyć pałeczki i dotknąć zimnego tworu. Był może nieco chłodniejszy, niż braciszek, lecz coraz bardziej jego przypominał. Z początku był niczym lalka, lecz gdy tylko drgnął, to od razu zabrałam dłoń z jego policzka. Popatrzyłam w jego oczy nie będąc pewną co się stało. Niby zwykły lód, a teraz.. człowiek. Normalnie się poruszał, mógł mi pomagać, lecz czy potrafi mówić. Wlepiłam w niego swoje oczy, z nadzieją patrząc na jego kolejny ruch. Hmm, nic się nie stało, przynajmniej z jego strony, ale za to członek klanu Yuki postanowił umilić nam czas swoją muzyką, która w brzmieniu była tak piękna, że się topiłam. Ciepło jak i błogie uczucie było czymś, co potrzebowałam od wielu dni, a nawet lat. Jeszcze tylko bym mogła usiąść koło niego i położyć mu głowę na ramieniu, wtedy byłoby świetnie, lecz zdecydowanie za dużo sobie pozwalam. Puknęłam siebie w czoło, po czym zamknęłam na chwilę oczy i złapałam za pałeczki.
Na chwilę skupiłam się na otoczeniu. Powietrze wokół mnie zawirowało, a chakra znajdująca się we mnie zaczęła płynąć, coraz szybciej i szybciej, aż postanowiłam ją miarowo uwalniać. Nieco zimniejsza temperatura zaczęła otaczać moje drobne ciało, po czym po otworzeniu oczu, zaczęłam formować malutkie kryształki lodu. Większość z nich osadziła się na pałeczkach, udoskonalając je o niedługie, wąskie kolce. Gdy tylko to skończyłam, od razu wstałam ze swojego miejsca, by pokazać piękny przedmiot, po czym podskoczyłam wysoko do góry, przyczepiając się do sufitu. Nowy widok na sytuacje oraz resztę kryształków, które leżąc na stole mieniły się jasnym światłem, był niesamowity. W dodatku dzięki chakrze przyczepiłam się do sufitu, przez co przeszłam kawałek na ścianę, a zaraz potem usiadłam obok Natsume. W jednej chwili, w mojej ręce pojawiła się lodowa łezka, którą zaczęłam udoskonalać. Drobne ryski, udoskonalenia, kolejne dekoracje i powstał statyczny naszyjnik, który mógł połamać się w jednej chwili. Pomimo to zrobiłam parę kostek, po czym zamieniłam się w króliczka, który popatrzył na niego dwukolorowymi oczami. Kicnęłam na chwilę na dół, po czym sięgnęłam łapką, po pałeczki i z powrotem przybrałam swoją formę. W końcu podszkoliłam się i mogłam o wiele lepiej, niż dotychczas władać chakrą.
Uśmiechając się radośnie, chwyciłam za zmodyfikowane pałeczki po czym o wiele lepiej, niż wcześniej chwyciłam za wodorosty, które ładnie się zawinęły. Następnie postarałam się, przy schwytaniu fasoli azuki, lecz ta o mało mi wybiła jeden ze starannie robionych kolców. Westchnęłam, po czym wzięłam się za tofu, które no niestety, ale się rozpadło..
- Ech, chyba za dużo siły.. - poprawiłam swoje włosy, patrząc z zamyśleniem na kawałki, które jeszcze niedawno były całością.
0 x
Awatar użytkownika
Natsume Yuki
Postać porzucona
Posty: 1885
Rejestracja: 11 lut 2015, o 23:22
Wiek postaci: 31
Ranga: Nukenin S
GG/Discord: 6078035 / Exevanis#4988
Multikonta: Iwan zza Miedzy

Re: Mieszkanie Natsumego

Post autor: Natsume Yuki »

Natsu na chwilę podniósł wzrok znad klawiszy i spojrzał na Mei. Gdy zobaczył jej rozwiązanie na początkowe problemy z użytkowaniem pałeczkami, uśmiechnął się tylko delikatnie. Cóż, tak też można. Poza tym nietrudno było zauważyć, że dziewczyna miała predyspozycje na naprawdę porządnego shinobi - skoro zwykłe czynności, takie jak jedzenie, przychodziły jej z trudnością, a kontrola chakry i bezproblemowe tworzenie Hyotonu było dla niej zajęciem cokolwiek prostym... Ha, nie zdziwiłby się, gdyby kiedyś udało jej się popchnąć granice władzy chakrą dalej, niż on sam był w stanie się tym zajmować. W sumie, to najpewniej takie coś wcale nie byłoby trudne... Potrząsnął lekko głową, by wybić się z zamyślenia, po czym ponownie położył palce na klawiszach.
-Całkiem nieźle przemyślane - powiedział cicho, spoglądając na jej modyfikacje pałeczek. - A tofu się nie przejmuj, ma to do siebie że cholernie ciężko je złapać.
Palce ponownie poruszyły się po klawiszach, zaś struny pianina wydały z siebie kolejne harmonijne dźwięki, układające się w jeden utwór. "Nadzieja". Jeden z pierwszych utworów, które kiedykolwiek opanował, i przypuszczalnie jeden z tych, które uwielbiał najbardziej. Miał nadzieję, że przypadnie do gustu również Mei. Przez chwilę jeszcze spoglądał na siostrę, przyglądając się jej ćwiczeniom w obsłudze pałeczek, po czym westchnął cicho i powiedział:
-No dobra, na dziś wystarczy. Przydługie korzystanie z pałeczek nie jest zbytnio wygodne dla palców. - Klon od razu podszedł i pozbierał wszystko ze stołu. Spojrzał tylko na moment na Natsu, tak jakby chciał coś powiedzieć, po czym tylko machnął ręką i poszedł do kuchni. A młodzieniec rzucił okiem na niebieskowłosą, kontynuując grę.
-Więc, Mei? Jak ci się tu podoba? Co prawda mieszkanie niewielkie, a mieszkaniec trochę bez wyrazu, ale...
0 x
Mei

Re: Mieszkanie Natsumego

Post autor: Mei »

Mój pomysł na nowe pałeczki wydał mi się nie kiepski, poza tym cieszyłam się z nowych pomysłów, które przychodziły mi do głowy. Najpierw udoskonalenia sztudźców, zaraz potem nowe bronie, czy ozdoby do pokoju. Wszystko sprawiało, że mój umysł otwierał się na to nowe sposoby ułatwienia nam życia. Jednakże mimo, że chciałabym niektóre wcielić w życie to najważniejszy teraz był mój cel. Podnoszenie wszystkiego, co przygotował dla mnie braciszek było wyzwaniem, któremu chciałam podołać. Jak powszechnie wiadomo w całym teście popełniłam jeden kluczowy błąd przy podnoszeniu tofu. Ach, gdyby tylko cofnąć czas, lecz tego nie potrafiłam zrobić. Z nieco smutnym uśmiechem Popatrzyłam na Natsu, który grał piękne melodie, przypadające mi od razu do gustu. Ponad to, gdy zabrzmiała nowa melodia, postanowiłam, że zatańczę, ale nie sama. Jako, że złotooki był zajęty, to postanowiłam wyciągnąć na środek jego klona, którego złapałam za dłoń, za nim zdążył cokolwiek zrobić. Następnie chwyciłam wszystkie naczynia, jakie miał w ręce i pobiegłam do kuchni, by wszystko pięknie posprzątać. Jako, że byłam dziewczyną to miałam predyspozycje do zostania panią domu. Wszak będąc w laboratorium uczyłam się sprzątać po operacjach, więc to chyba wyglądało podobnie, prawda?
Zaczęłam najpierw od przygotowania wody, a gdy już to zrobiłam, to przy użyciu dostępnych środków umyłam wszystkie brudne przedmioty, które posłużyły nam do jedzenia. Następnie przy pomocy ręcznika szybko je wytarłam i odłożyłam na miejsce, które odkryłam dopiero po dziesięciominutowych poszukiwaniach.
- Hmm, przydałoby się coś do picia, może herbata? - zapytałam sama siebie, po czym zabrałam się za przygotowania, do którego włożyłam całe swoje serce. W końcu nie umiałam gotować, a to robiłam pierwszy raz. Można by pomyśleć, że skoro nigdy się za to nie brałam, to prawdopodobnie stworzę jakąś truciznę, lecz na usprawiedliwienie swojego pomysłu, mam nic innego jak wspomnienia z poranka spędzonego z nikim innym jak Ryu. Przyglądając się jego sposobowi mogłam spróbować sama zapażyć idealną herbatę. Cóż potrwało to znacznie dłużej, niż myślałam, ale koniec końców stworzyłam coś, co moim zdaniem miało dobry posmak... Oby tylko bratowi się spodobało...
Ruszyłam do pokoju z dwoma kubkami, których też się niestety naszukałam. Następnie usiadłam koło brązowowłosego i podałam mu jeden z nich, a następnie ciepło się uśmiechając, spojrzałam w jego oczy, by wiedział, że zależało mi tym, by od razu spróbował.
- Mój drugi lodowy bracie, mógłbyś zagrać dla mnie, gdybym chciała zatańczyć z Natsume, proszę? - odezwałam się w następnej kolejności do klona, odwracając się do niego z nadzieją w oczach. Zawsze marzyłam, by coś podobnego zrobić, jednakże nie było to takie proste, nigdy zazwyczaj nie było okazji. Poza tym, gdy go oto prosiłam, wiedziałam, że kolejna reakcja czeka mnie ze strony pierwowzoru, lecz no cóż raz się żyje.
W międzyczasie złapałam za kubek i upiłam z niego dwa łyki. Następnie, zamykając na chwilę oczy dalam sobie odpocząć po tym, co mnie ostatnio spotkało. Ponad to postanowiłam odpowiedzieć na pytanie zadane znacznie wcześniej. Wiedziałam, że mogłam to zrobić o wiele wcześniej, lecz chciałam pomóc w domowych obowiązkach.
- Co do tamtego pytania to można powiedzieć, że jestem spełniona. Zawsze marzyłam o życiu u boku swojej rodziny. Teraz dałeś mi taką możliwość, więc dziękuję. Poza tym nie mów, że jesteś bez wyrazu. Podobasz mi się taki jaki jesteś, z resztą tak jak Twój dom, który pomimo wielkości jest naprawdę przytulny - gdy tylko zaczęłam mówić, od razu uniosłam swe powieki i z uśmiechem popatrzyłam na jego buzie. Ponad to mówiłam głosem wypełnionym ciepłem i miłością jaką pawałam do niego, od momentu, gdy dowiedziałam się jak się nazywa.
0 x
Awatar użytkownika
Natsume Yuki
Postać porzucona
Posty: 1885
Rejestracja: 11 lut 2015, o 23:22
Wiek postaci: 31
Ranga: Nukenin S
GG/Discord: 6078035 / Exevanis#4988
Multikonta: Iwan zza Miedzy

Re: Mieszkanie Natsumego

Post autor: Natsume Yuki »

Chłopak przymknął oczy, skupiając się na przypominaniu sobie kolejnych dźwięków w różnego rodzaju utworach klawiszowych, na które się natknął przez te kilka lat od kiedy tylko zaczął w ogóle naukę gry na wszelakich instrumentach. W sumie, o ile pianino zawsze lubił najbardziej, o tyle chyba na nim grywał najrzadziej. Najczęściej korzystał ze swojej fletni pana, którą zawsze miał w sakwie przy pasie. Nie był to instrument najtrudniejszy do opanowania, a w zamian dawał dość duże możliwości... nie wspominając już o tym, że pozwalał on doskonale wyrazić swoje emocje poprzez muzykę. No, ale po tak długiej nieobecności, wolał skorzystać z danej mu okazji przysiadnięcia do klawiszy.
Po chwili zauważył, że Mei poszła do kuchni, i sądząc z dźwięków - zmywała naczynia i gotowała wodę. Uśmiechnął się lekko. Zazwyczaj sam odkładał zmywanie naczyń tak długo, jak tylko się dało, a pijał tylko zwykłą, zimną wodę, bo był zbyt leniwy by zaparzyć sobie herbatę. W sumie, dla Yukiego zimna woda smakowała jak letnia, więc nigdy się tym nie przejmował. I zawsze twierdził, że picie czystej wody jest zdrowsze niż jakiekolwiek napoje. Zawsze to było jakieś usprawiedliwienie, żeby nie musieć robić niczego twórczego, bo gdy ktoś inny go częstował, to nigdy się jakoś tym nie przejmował... ha, to się właśnie nazywa hipokryzja lenia.
Gdy Mei podeszła do niego z herbatą, odruchowo posłał klona do kuchni, by przyniósł trochę cukru. Przypuszczał, że skoro Mei nigdy nie jadła niczego pałeczkami, to pewnie nie miała też zbyt dużo doświadczenia z robieniem herbaty. I nie chodziło nawet o to, że mogła zrobić coś szkodliwego. Po prostu nie tolerował herbaty bez cukru. Taka słabość. Spróbował odrobinę bez żadnego słodzika. Smakowała najnormalniej w świecie, więc pewnie wykorzystała dobre proporcje... jeno cukru brak. Dlatego poczekał na klona i po jego przybyciu dosypał sobie trochę tej "białej trucizny" do napoju. Wziął wtedy solidny łyk i westchnął, uśmiechając się lekko.
-Dzięki, Mei. Znakomita herbata. Po posłodzeniu nie jest ani za gorzka, ani zbyt wodnista, świetna robota - powiedział wesoło, popijając ją łyk po łyku.
Co nie zmienia faktu, że prawie się napojem zakrztusił, gdy usłyszał prośbę siostry skierowaną do jego klona (przez chwilę miał taki wyraz twarzy). Zaraz... tańczyć? TAŃCZYĆ!? Tej umiejętności nigdy nie opanował, i jakoś szczerze niezbyt się palił, by ją posiąść - był wyszkolonym szermierzem, specjalizował się w cięciach, paradach, unikach, gardach, pchnięciach. Znał się na mordowaniu ludzi na różnorakie sposoby, i w tym się po części specjalizował. Taniec to była dla niego czarna magia, której wolał unikać jak ognia. Dlatego tylko pociesznie pomachał rękami na boki z równie zabawnym wyrazem twarzy. A klon wykonał dokładnie taki sam gest.
-Uwierz mi, taniec to nie jest dobry pomysł - powiedzieli chórem. - Taniec to akurat jedna z tych rzeczy, do której zupełnie się nie nadaję!
Na odpowiedź na jego słowa zaś zareagował tylko uśmiechem. W sumie, to mieszkanie w niczym nie przypominało jego faktycznego miejsca zamieszkania na Hyuo, ale rzeczywiście - przytulne dość było. A że o swojej osobie wolał po prostu nie myśleć...
-Więc, Mei? Co planujesz teraz robić?
0 x
Mei

Re: Mieszkanie Natsumego

Post autor: Mei »

Oczekiwanie na wypicie przez brata herbaty było czymś, co wzbudzało mnie do granic. Po raz pierwszy próbowałam zrobić coś w kuchni i..? Jaki był rezultat? Spojrzałam na niego z szeroko otwartymi oczami, zagryzając lekko dolną wargę. Jednocześnie zaczęłam trzymać kciuki, by przypadkiem nie zniesmaczyć bliską mi osobę. Jego każdy ruch, od złapania za filiżankę, aż do przytrzymania jej przy ustach, widziałam jakby w zwolnionym tempie. Wstrzymałam oddech w momencie, kiedy pił po czym, gdy tylko powiedział, że mu smakuje, gwałtownie wypuściłam powietrze. Od razu na mojej buzi pojawił się szeroki uśmiech, a oczka zalśniły z przypływy emocji, które się we mnie zaczęły gromadzić. Następnie, gdy tylko położył filiżankę w bezpiecznej odległości od razu się do niego przytuliłam.
- Cieszę się, że Ci smakuje to wiele dla mnie znaczy - słodko zamknęłam oczy, po czym odsunęłam się, dając mu dokończyć tym razem ,,doprawioną" herbatę. Cukier.. ciekawe jak smakuje. Ponoć słodki, lecz w większych ilościach zabójczy, a przynajmniej tak kiedyś słyszałam. Westchnęłam, odsuwając się od braciszka i przeczesując palcami długie włosy. Kto, by pomyślał, że życie kiedykolwiek będzie mogło być takie beztroskie.
Ponad to rozwój akcji sprawił, że się głośno roześmiałam, widząc jaką minę zrobił mój braciszek. Szok po zaproponowaniu takiej propozycji był warty pytania. Poza tym udało mi się dowiedzieć, że stworzony przez Natsumego klon potrafi mówić, co akurat ja skwitowałam zasłonięciem dłonią ust i wstrzymaniem oddechu. Jednocześnie odsunęłam się na skraj ławki, wbijając w niego wzrok. Można było uznać mnie za przestraszoną, jednakże rozbawienie wzięło w górę przez co znowu zaczęłam się śmiać. Gdy już przestałam, popatrzyłam na nich niewinnie i kiwnęłam głową.
- Hmmm, skoro nie umiecie tańczyć to ja was kiedyś nauczę, jeszcze będziecie w tym mistrzami! - powiedziałam z uśmiechem, po czym podniosłam palec do ust, zastanawiając się nad planem dnia. Hmm, a gdyby tak komuś pomóc? Pewnie na mieście jest wiele starszych pań, które aż się proszą o pomoc z ich bagażami.
- Myślę, że pójdę do miasta. W końcu trzeba zrobić coś dla siebie, tak dawno już sama sobie nie radziłam, że nie chcę się od was uzależnić. - posłałam im wdzięczne spojrzenie, wstając na dwie równe nogi.
Następnie zabrałam swój ekwipunek, który mieścił się w mojej białej torebce i puściłam im oczko, tak na pożegnanie.
- Wrócę za nim się ściemni, trzymaj za mnie kciuki, Onii-san! - następnie wybiegłam z domu, nie dbając oto jak wyglądam.
[z/t]
0 x
Murai

Re: Mieszkanie Natsumego

Post autor: Murai »

0 x
Awatar użytkownika
Natsume Yuki
Postać porzucona
Posty: 1885
Rejestracja: 11 lut 2015, o 23:22
Wiek postaci: 31
Ranga: Nukenin S
GG/Discord: 6078035 / Exevanis#4988
Multikonta: Iwan zza Miedzy

Re: Mieszkanie Natsumego

Post autor: Natsume Yuki »

Natsu kontynuował spokojne granie na pianinie, starając się odprężyć. Mei wyszła, zaś sam chłopak starał się ponownie uporządkować myśli po tym wszystkim, co się dziś wydarzyło w jego życiu. Czyli przez zupełny przypadek odnalazł swoją siostrę, niedawno otrzymał awans na Akoraito, stawał się z każdym dniem coraz silniejszy. Jest całkiem nieźle. Ale jednak... przez ten czas, gdy przebywał z Mei, oprócz nieodczuwanego dawno spokoju duszy wyczuwał również... niezręczność. Głównie przez to, że sam chłopak nigdy nie miał zbyt częstych kontaktów międzyludzkich - przez większość swojej młodości był szkolony na shinobi. Wojownika. Skrytobójcę. To właśnie w tym się specjalizował, a nie w dialogach z innymi ludźmi. Dlatego, gdy dziewczyna opuściła mieszkanie, chłopak od razu założył na siebie swój rynsztunek. Czuł się dziwnie, nie mając przy sobie żadnej broni... nie licząc sztyletów, których nigdy nie wyciągał z rękawa.
I jak się okazało, dobrze uczynił, przygotowując się do wyjścia - tuż obok jego domu dochodziło właśnie do jakiejś sceny przemocy, przynajmniej sądząc z dźwięków. Tuż za ścianą, czyli wystarczyło szybko wyjść przez drzwi ogrodowe i przeskoczyć przez ogrodzenie, by znaleźć się na miejscu. I tak też uczynił - rozsunął drzwi i ruszył szybko w kierunku rabanu, trzymając rękę na rękojeści miecza. Gdy dotarł wreszcie na miejsce i faktycznie stał się świadkiem pobicia, spogląda tylko na sprawców z nieprzyjemnym uśmiechem.
-Nieuprzejmie tak przerywać odpoczywającym ludziom - mówi spokojnie.
Gdyby zaś było to coś innego, stara się odpowiednio zareagować, by pomóc osobie która krzyczała.
0 x
Murai

Re: Mieszkanie Natsumego

Post autor: Murai »

0 x
Awatar użytkownika
Natsume Yuki
Postać porzucona
Posty: 1885
Rejestracja: 11 lut 2015, o 23:22
Wiek postaci: 31
Ranga: Nukenin S
GG/Discord: 6078035 / Exevanis#4988
Multikonta: Iwan zza Miedzy

Re: Mieszkanie Natsumego

Post autor: Natsume Yuki »

No proszę, czyli faktycznie wyglądało to jak scena ciężkiego pobicia, z jedyną różnicą w postaci nieco wytworniejszych strojów mężczyzn znajdujących się pod ścianą domu zamieszkanego przez akolitę. Jeden z nich wyglądał jak standardowy paker w garniturze, o twarzy nieskalanej żadnymi oznakami funkcji umysłowych (czy to emocji, czy to myśli - jego twarz po prostu była), zaś drugi - zakrwawiony, leżał pod jego ścianą, z twarzą zakrytą włosami. Ten pierwszy po chwili jednak zaczął się tłumaczyć z tego całego zajścia. Natsume jednak miał wrażenie, że w całej tej historii coś mu się nie klei... Wyprostował się, puszczając dłonią rękojeść katany, i zaplótł ręce na piersi z miną wyrażającą mieszaninę niezadowolenia i sarkazmu. W końcu skoro to badziewo wydarzyło się na jego oczach, będzie musiał coś zrobić z tą całą kabałą... co prawda średnio mu się to uśmiechało, ale skoro już tu jest. Tym bardziej, że to jego dom uwalili krwią.
-Tak, był pan w domu - sarknął, nie ukrywając zniecierpliwienia. Rzadko odczuwał tego typu emocje (na co dzień był on osobą raczej spokojną i ułożoną), lecz taki nieprzyjemny charakterek zdarzało mu się uzewnętrzniać, gdy przez zachowania innych to on będzie obciążony dodatkową robotą. Jak tutaj, na przykład, malowaniem domu. Po chwili jednak westchnął, wypuszczając z siebie parę, i odezwał się już uprzejmiej - Yuki Natsume, shinobi, również mi miło. A co do tego...
Tutaj spojrzał na leżącego długowłosego i zastanowił się przez moment. Oczywiście, istniała taka możliwość, że facet faktycznie sam sobie zadawał obrażenia, udając scenę pobicia, żeby wyszło na jego, lecz to też jakoś brzmiało tak... bez sensu. Gość musiał naprawdę solidnie tłuc głową w mur, żeby zrobić sobie coś takiego, a rzadko kto miał na tyle sił, by po tak silnym trzaśnięciu mieć jeszcze zdrowie na kilka następnych. A ten facet tutaj po prostu leżał, zakrwawiony i skulony, najwidoczniej faktycznie obawiając się następnego uderzenia. Poza tym, profesjonalny zbieracz długów też brzmiał jakoś tak nie halo. Ale, póki co zagra w tę grę, może się dowie co i jak. Na wszelki wypadek upewnił się jednak, że karambit dostatecznie łatwo wychodzi z rękawa.
-Pół roku temu w Kaigan? To jak duża musiała być ta kwota, żeby od razu podejmować aż tak drastyczne kroki w celu odzyskania pieniędzy? Poza tym - ten koleś nie wygląda na siłach, żeby samemu sobie przywalić aż z taką krzepą - powiedział, wskazując kciukiem na leżącego człowieka.
Natsumego jednak ciekawiła jeszcze jedna kwestia. Zawartość torby, którą posiadał leżący mężczyzna. Być może w niej był w stanie znaleźć jakieś odpowiedzi na trapiące go pytania. Młodzieniec po prostu zaczął powoli podchodzić do miejsca zdarzenia, starając się mieć nóż w pogotowiu. Nie wiadomo, co karkowi mogłoby odwalić, gdyby się okazało, że torba ma dla niego jakieś znaczenie.

PS W fabule tuż przed misją miałem stworzonego klona z Hyoton Bunshin (10% chakry). Jeśli mogę go ponownie użyć, na wszelki wypadek podsyłam go od tyłu domu, z drugiej strony, tak by kark go nie widział. Ot, zabezpieczenie. :D
0 x
ODPOWIEDZ

Wróć do „Tereny mieszkalne”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości