Klinika Mujina
- Mujin
- Postać porzucona
- Posty: 1143
- Rejestracja: 1 paź 2019, o 22:14
- Wiek postaci: 34
- Ranga: Wyrzutek
- Krótki wygląd: Wysoki (197cm). Kobieca uroda i długie włosy ukryte pod czapką. Wątłej, niepozornej budowy. Maska na twarzy. Bandaże na rękach. Kurta, workowate spodnie, czapka z niewielkim daszkiem. Wszystko w ciemnozielonym kolorze. Lekkie buty ninja.
- Widoczny ekwipunek: Duża torba przy prawym boku, duży zwój na plecach, po bukłaku przy pasie, ręce obwinięte bandażami
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33 ... ab4e4c54f1
- GG/Discord: Wolfig#2761
Re: Klinika Mujina
Manufaktur pigułek żywnościowych. Kto by pomyślał. No jedna osoba zdecydowanie nie mogłaby wyprodukować tyle produktu, żeby zapełnić cały rynek w Ryuzaku i potencjalne potrzeby eksportu. Więc miało sens, że zajmowała się tym grupa ludzi. Ale gdzie, na jakich zasadach i ile - tego już nie wiedział i nie miał nawet podstaw, żeby się domyślał. Ale czy ktoś wykupuje piguły? Chce sobie zrobić na nie monopol przez zapotrzebowanie pośród ninja? Ta, to jest coś, co mógłby zrobić jakiś podły bogacz. Czekaj, strajki? Robotnicy robią strajki? Więc nie chcą pracować, dlatego nie ma pigułek. Ma sens jak najbardziej. Więc co, jeśli chciałby się tym zająć to w teorii powinien zgłosić się do tego kogoś, kto tą manufakturę posiada. A następnie spróbować przywrócić stan faktyczny. Albo postawić się z robotnikami, zaoferować im swoją pomoc i potem z kolei zebrać plony w postaci reputacji dobrego medyka troszczącego się o masy. Jedno z dwóch. Tylko... no właśnie. Gdyby by chciał, to po pierwsze musiałby znaleźć kto jest właścicielem. I gdzie ona się znajduje. Tak, to mogłoby być interesujące. Ale czy Mujin chciał się pchać w takie problemy?
- Powodzenia. Żegnam i miłego dnia. - odpowiedział do odchodzącego mężczyzny. Już bez nikogo, kto mógł go dręczyć, usiadł i się zastanowił. Miał na nim robaczka, więc w razie czego będzie mógł go znaleźć. Zasięg ma całkiem przyzwoity. No i tak. Co teraz? Chyba pójdzie. To idealna okazja i do pozyskania nowych klientów i do podjęcia się zarobkowej pracy. A pieniędzy będzie potrzebował. Wyszedł zatem. Obrócił tabliczkę na "zamknięte", zamknął drzwi i wyszedł. Gdzie się udał? Na poszukiwania, ot co. Skoro strajkowali, to pewnie musieli siedzieć blisko miejsca pracy. Więc kwestia znalezienia odpowiedniego miejsca. Gdzie szukać takich informacji? Biblioteka, najlepiej. Tam znajdą się jakieś księgi czy rekordy. Mapy okolicy zawierające takie szczegóły. Ewentualnie, jak to nie wyjdzie, to po prostu pójdzie do sklepu i zapyta. Jeśli powie, że zechce zająć się problemem strajku i przywróceniem stałych dostaw jego towaru, to powinien pomóc i wskazać miejsce. A co dalej to się zobaczy.
- Powodzenia. Żegnam i miłego dnia. - odpowiedział do odchodzącego mężczyzny. Już bez nikogo, kto mógł go dręczyć, usiadł i się zastanowił. Miał na nim robaczka, więc w razie czego będzie mógł go znaleźć. Zasięg ma całkiem przyzwoity. No i tak. Co teraz? Chyba pójdzie. To idealna okazja i do pozyskania nowych klientów i do podjęcia się zarobkowej pracy. A pieniędzy będzie potrzebował. Wyszedł zatem. Obrócił tabliczkę na "zamknięte", zamknął drzwi i wyszedł. Gdzie się udał? Na poszukiwania, ot co. Skoro strajkowali, to pewnie musieli siedzieć blisko miejsca pracy. Więc kwestia znalezienia odpowiedniego miejsca. Gdzie szukać takich informacji? Biblioteka, najlepiej. Tam znajdą się jakieś księgi czy rekordy. Mapy okolicy zawierające takie szczegóły. Ewentualnie, jak to nie wyjdzie, to po prostu pójdzie do sklepu i zapyta. Jeśli powie, że zechce zająć się problemem strajku i przywróceniem stałych dostaw jego towaru, to powinien pomóc i wskazać miejsce. A co dalej to się zobaczy.
0 x
-
- Martwa postać
- Posty: 597
- Rejestracja: 10 lis 2020, o 00:32
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=157118#p157118
- GG/Discord: Harry #6706
- Multikonta: Harikido
- Mujin
- Postać porzucona
- Posty: 1143
- Rejestracja: 1 paź 2019, o 22:14
- Wiek postaci: 34
- Ranga: Wyrzutek
- Krótki wygląd: Wysoki (197cm). Kobieca uroda i długie włosy ukryte pod czapką. Wątłej, niepozornej budowy. Maska na twarzy. Bandaże na rękach. Kurta, workowate spodnie, czapka z niewielkim daszkiem. Wszystko w ciemnozielonym kolorze. Lekkie buty ninja.
- Widoczny ekwipunek: Duża torba przy prawym boku, duży zwój na plecach, po bukłaku przy pasie, ręce obwinięte bandażami
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33 ... ab4e4c54f1
- GG/Discord: Wolfig#2761
Re: Klinika Mujina
Mujin miał już podstawy do poszukiwań, jakkolwiek marne by one nie były. Ale zawsze były. Położenia miejsca produkcji niestety nie znalazł, no bo czemu miałby, dlatego musiał porozumieć się bezpośrednio z właścicielami. A szkoda, wolałby pracować z ludźmi strajkującymi niż potencjalnie uciskającym ich, skąpiącymi pieniędzy i godnych warunków pracy. Bo takie chyba są powodu strajków, prawda? Że pracownicy są źle traktowani. Albo mogą rościć sobie prawa do czegoś, do czego praw nie mieli. Do czego dokładnie, tego nie wiedział, nigdy nie strajkował. Sam sobie był sterem, wędkarzem i rybą. Nie ograniczało go nic, poza własnym umysłem i nogami.
Tymi oto nogami dotarł do siebie, do swojego domu. Tylko głupiec poruszałby się w środku nocy poza murami. Nawet jeśli na szlakach byłyby jakieś patrole, to nie będzie sobie utrudniał zadania. No jak tam dotrze, to prawdopodobnie będzie ciemno. Po nocach do ludzi się nie chodzi, chyba że potrzeba była ważna. A to nie było aż tak ważne, by ryzykować swoim życiem. Pomyślał człowiek, który z jednej strony ryzykował życie w Oniniwie, dla nieznanych mu ludzi i za sprawę która jakkolwiek go nie obchodziła, ale z drugiej strony nie chciał wychodzić po zmroku. Zabawnie, zabawnie. Czysta komedia.
W domu miał jeszcze nieco rzeczy do zrobienia. Schowanie przyrządów, posprzątanie, oczywiście odkażenie się w bali z wodą. Raz jeszcze musiał przeglądnąć swój ekwipunek. Wszystko miał przy sobie, jak zawsze. Ale nic nie miał zamiaru zostawiać. Musiał być gotowy na wszystko, a do tego mogło mu się przydać absolutnie wszystko. Nawet leki niższego rzędu, które przy sobie nosił. Jeśli jego nieprzygotowanie spowoduje czyjś zgon, to nie będzie w stanie nazwać się medykiem. Rano był gotowy do drogi. Z samego rana. Wstał, zjadł śniadanie, zebrał swoje rzeczy i wyszedł. Zamykając klinikę i odwracając tabliczkę na stronę "zamknięte", odciął się od swoich powinności w tym budynku. Teraz mógł udać się do znalezionej wioski i poszukać odpowiedniej osoby.
Tymi oto nogami dotarł do siebie, do swojego domu. Tylko głupiec poruszałby się w środku nocy poza murami. Nawet jeśli na szlakach byłyby jakieś patrole, to nie będzie sobie utrudniał zadania. No jak tam dotrze, to prawdopodobnie będzie ciemno. Po nocach do ludzi się nie chodzi, chyba że potrzeba była ważna. A to nie było aż tak ważne, by ryzykować swoim życiem. Pomyślał człowiek, który z jednej strony ryzykował życie w Oniniwie, dla nieznanych mu ludzi i za sprawę która jakkolwiek go nie obchodziła, ale z drugiej strony nie chciał wychodzić po zmroku. Zabawnie, zabawnie. Czysta komedia.
W domu miał jeszcze nieco rzeczy do zrobienia. Schowanie przyrządów, posprzątanie, oczywiście odkażenie się w bali z wodą. Raz jeszcze musiał przeglądnąć swój ekwipunek. Wszystko miał przy sobie, jak zawsze. Ale nic nie miał zamiaru zostawiać. Musiał być gotowy na wszystko, a do tego mogło mu się przydać absolutnie wszystko. Nawet leki niższego rzędu, które przy sobie nosił. Jeśli jego nieprzygotowanie spowoduje czyjś zgon, to nie będzie w stanie nazwać się medykiem. Rano był gotowy do drogi. Z samego rana. Wstał, zjadł śniadanie, zebrał swoje rzeczy i wyszedł. Zamykając klinikę i odwracając tabliczkę na stronę "zamknięte", odciął się od swoich powinności w tym budynku. Teraz mógł udać się do znalezionej wioski i poszukać odpowiedniej osoby.
0 x
-
- Martwa postać
- Posty: 597
- Rejestracja: 10 lis 2020, o 00:32
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=157118#p157118
- GG/Discord: Harry #6706
- Multikonta: Harikido
- Isane
- Postać porzucona
- Posty: 374
- Rejestracja: 15 kwie 2021, o 18:12
- Wiek postaci: 22
- Ranga: Dōkō
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9457
- Multikonta: Nana
Re: Klinika Mujina
W końcu trafiła w odpowiednie miejsce. Przynajmniej tak jej się wydawało. Szukanie medyka z jej wspomnień zajęło jej dużo czasu. Zdecydowanie więcej niż się spodziewała. Tygodnie? Miesiące? Nie była pewna. Nie należała jednak do tych co się łatwo poddają. Oczywiście nie była pewna, czy trafiła do odpowiedniego miejsca. Zamierzała się jednak osobiście przekonać. Najpierw odszukała jednego ze starych kupców z jej dzieciństwa, który miał do czynienia z tym całym medykiem. Wyruszyła z Atsui według jego wskazówek. Podobno to były okolice, gdzie medyk ją znalazł i zostawił z powozem kupieckim podróżującym do Unii Samotnych Wydm. Wydobyła od starucha tylko "Yokage" Nazwisko nic jej nie mówiło, ale trochę o nie popytała po drodze. Powoli zdobywała informacje brnąć ciągle przed siebie, do swojego celu. Trzeba było przyznać, że Isane była zawzięta.
Teraz wreszcie stała przed 'kliniką' i była mega rozczarowana. Zwyczajna, mała chatka. Nie tego się spodziewała, ale nie oceniała książki po okładce. Szyld rzeczywiście wskazywał na pana Yokage. Wzięła głęboki oddech, była lekko zestresowana. Bez ociągania się podeszła do drzwi wejściowych i zapukała raz, potem drugi, potem trzeci. Niestety nikogo nie było w domu lub ktoś nie chciał przyjmować gości. Dalej się nie zniechęcała. Przeszła dookoła dokładnie oglądając domek. Szukała jakiejś wskazówki, niedomkniętego okna czy drzwi. Po dokładnych oględzinach okazało się, że wszystko było jak najbardziej zamknięte - niestety. Dziewczyna wiedziała, że musiała przejść do bardziej radykalnych metod. Podeszła do drzwi wejściowych i przykucnęła przy zamku. Najpierw zaczęła w nim grzebać kunaiem, wiadomo dlaczego. Niestety po kilku próbach nic się nie stało. Wstała przeciągając się ukradkiem rozglądając po okolicy. W końcu nie chciała, aby jacyś ludzie zwrócili uwagę na jej małą próbę wejścia do środka, która wręcz krzyczała 'breaking and entering'. Było jej odrobine smutno, że nie udało jej się wejść do środka w taki delikatny sposób. Musiała po prostu skorzystać z najbardziej prymitywnych metod. Podeszła do drzwi i pchnęła je z całej siły łokciem, napierając na nie ciężarem swojego ciała. Była raczej krucha, ale nie brakowało jej siły. Powtórzyła to kilka razy, aż drzwi ustąpiły i dziewczyna wpadła prosto do środka. Potknęła się zaskoczona upadając prosto na rozwalony zamek leżący na podłodze. Oczywiście pokaleczyła sobie kolana. No trudno. Ważne, że udało jej się wejść. Była z siebie mega dumna. Zamknęła za sobą drzwi udając, że nic się nie stało. Pozbierała śrubki i zepsuty zamek wyrzucając całość do kosza. Zaczęła myszkować po domu. Przeszła cały parter rozglądając się tu i tam. Kiedy już skończyła oględziny, znalazła klapę prowadzącą na poddasze. Na szczęście, bo już myślała, że ten gościu nigdy nie spał, lol.
Na poddaszu znajdowało się małe mieszkanko. Sufit był dosyć nisko, ale Isane była raczej mała, więc mogła stać wyprostowana. Po pierwsze poszukała czegoś do jedzenia i jeśli znalazła, to od razu coś sobie przekąsiła. Potem jakieś źródło wody! Czuła się taka zmęczona i brudna. Zrzuciła z siebie swój podróżny strój. Umyła się i przeprała swoje rzeczy. Następnie znalazła jakieś ubrania, które zapewne należały do właściciela domu. Narzuciła na siebie jakąś górną część nieswojej garderoby i od razu poczuła się lepiej. Świeżo! Była jednak na prawdę zmęczona. Po prostu pożyczyła sobie poduszkę i kołderkę leżące na łóżku i położyła się na ziemi okrywając szczelnie. Tak zasnęła, jednak nic jej się nie śniło.
Teraz wreszcie stała przed 'kliniką' i była mega rozczarowana. Zwyczajna, mała chatka. Nie tego się spodziewała, ale nie oceniała książki po okładce. Szyld rzeczywiście wskazywał na pana Yokage. Wzięła głęboki oddech, była lekko zestresowana. Bez ociągania się podeszła do drzwi wejściowych i zapukała raz, potem drugi, potem trzeci. Niestety nikogo nie było w domu lub ktoś nie chciał przyjmować gości. Dalej się nie zniechęcała. Przeszła dookoła dokładnie oglądając domek. Szukała jakiejś wskazówki, niedomkniętego okna czy drzwi. Po dokładnych oględzinach okazało się, że wszystko było jak najbardziej zamknięte - niestety. Dziewczyna wiedziała, że musiała przejść do bardziej radykalnych metod. Podeszła do drzwi wejściowych i przykucnęła przy zamku. Najpierw zaczęła w nim grzebać kunaiem, wiadomo dlaczego. Niestety po kilku próbach nic się nie stało. Wstała przeciągając się ukradkiem rozglądając po okolicy. W końcu nie chciała, aby jacyś ludzie zwrócili uwagę na jej małą próbę wejścia do środka, która wręcz krzyczała 'breaking and entering'. Było jej odrobine smutno, że nie udało jej się wejść do środka w taki delikatny sposób. Musiała po prostu skorzystać z najbardziej prymitywnych metod. Podeszła do drzwi i pchnęła je z całej siły łokciem, napierając na nie ciężarem swojego ciała. Była raczej krucha, ale nie brakowało jej siły. Powtórzyła to kilka razy, aż drzwi ustąpiły i dziewczyna wpadła prosto do środka. Potknęła się zaskoczona upadając prosto na rozwalony zamek leżący na podłodze. Oczywiście pokaleczyła sobie kolana. No trudno. Ważne, że udało jej się wejść. Była z siebie mega dumna. Zamknęła za sobą drzwi udając, że nic się nie stało. Pozbierała śrubki i zepsuty zamek wyrzucając całość do kosza. Zaczęła myszkować po domu. Przeszła cały parter rozglądając się tu i tam. Kiedy już skończyła oględziny, znalazła klapę prowadzącą na poddasze. Na szczęście, bo już myślała, że ten gościu nigdy nie spał, lol.
Na poddaszu znajdowało się małe mieszkanko. Sufit był dosyć nisko, ale Isane była raczej mała, więc mogła stać wyprostowana. Po pierwsze poszukała czegoś do jedzenia i jeśli znalazła, to od razu coś sobie przekąsiła. Potem jakieś źródło wody! Czuła się taka zmęczona i brudna. Zrzuciła z siebie swój podróżny strój. Umyła się i przeprała swoje rzeczy. Następnie znalazła jakieś ubrania, które zapewne należały do właściciela domu. Narzuciła na siebie jakąś górną część nieswojej garderoby i od razu poczuła się lepiej. Świeżo! Była jednak na prawdę zmęczona. Po prostu pożyczyła sobie poduszkę i kołderkę leżące na łóżku i położyła się na ziemi okrywając szczelnie. Tak zasnęła, jednak nic jej się nie śniło.
0 x
Volatile Arrogant Passionate Selfish Confident Inventive
Charming Ruthless Manipulative Insincere Intense Mercurial
Charming Ruthless Manipulative Insincere Intense Mercurial
- Mujin
- Postać porzucona
- Posty: 1143
- Rejestracja: 1 paź 2019, o 22:14
- Wiek postaci: 34
- Ranga: Wyrzutek
- Krótki wygląd: Wysoki (197cm). Kobieca uroda i długie włosy ukryte pod czapką. Wątłej, niepozornej budowy. Maska na twarzy. Bandaże na rękach. Kurta, workowate spodnie, czapka z niewielkim daszkiem. Wszystko w ciemnozielonym kolorze. Lekkie buty ninja.
- Widoczny ekwipunek: Duża torba przy prawym boku, duży zwój na plecach, po bukłaku przy pasie, ręce obwinięte bandażami
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33 ... ab4e4c54f1
- GG/Discord: Wolfig#2761
Re: Klinika Mujina
Kodeks moralny Mujina mówił dość jasno i wyraźnie, co stało u niego na pierwszym miejscu w podejmowanych przez niego decyzjach i co powinien w danej sytuacji zrobić. Trzymał się tego moralnego kręgosłupa i opierał na nim całą swoją karierę, profesję medyka. Został mu wpojony silną ręką przez jego senseia, który nie może niestety zobaczyć jak wybitne osiągnięcia zdobył jego uczeń dziesięć lat później. I teraz Mujin miał przed sobą personifikację żalu i ciągnięcia go za jego ludzkie odruchy. Kogoś, kto uważał Mujina za kłamliwą szuję. Kogoś, kto się na nim zawiódł. Czy Mujin prawił jakieś deklaracje odnośnie uratowania ich wszystkich? Początkowo jego jedynym planem była pomoc wieśniakom. Pomoc przez zawiadomienie osady o chamskim wyzysku, który miał tu miejsce. O przypadkach śmierci, o złej osobie właściciela miejsca. Ale potem doszła masa nowych informacji. To, że mężczyzna ma za sobą Radę. Że zwój z tajemnicami nie znajduje się w jego posiadaniu. I to, że aktualnie do wioski kieruje się inny ninja w celu rozwiązania tej sprawy. Był przyciśnięty przez czas, przez swoje możliwości i brak bojowego wykształcenia. Co miał zrobić Mujin? Co mógł zrobić?
Mujin milczał dłuższą chwilę, kiedy patrzył się na mężczyznę. Tuż przed odlotem. Co powinien powiedzieć? Co mógł zrobić? Patrząc z perspektywy czasu, miał następujące rozwiązania. Przemoc. Wobec grubasa. Rzucić go w tłum i oczekiwać sprawiedliwości. Oni sami powiedzieli jednak, że przyjdzie kolejny. Ich sytuacja się nie zmieni. Mujin uznał ten przebieg wydarzeń za prawdopodobny. Dalej. Pokonać ninja, który był w drodze. Bezpośrednia konfrontacja, której jednak nie mógł zakończyć śmiercią. To oznaczało, że wróciłby do Rady i opowiedział o wszystkim. Przysłaliby kolejnego. Mujin nie mógł czekać tutaj na każdego z kolei jegomościa. Nie był obrońcą tej wioski. Dalej, dalej... Wszystko wydawało się takie proste dla nich. Ot przychodzi kolejny ninja, uciekajmy. Ten jeden nie chciał współpracować jak mu się powiedziało. Sytuacja, którą zastał, Mujina przerosła. Nie miał mocy, wpływów, umiejętności. Nie potrafił zmieniać mentalności ludzi, jakkolwiek by to nie działało. Gdyby tylko mógł naginać wolę innych za pomocą pieczęci. Coś w rodzaju tej techniki od pieczęci na języku. Cokolwiek takiego? Hmh. Warte zastanowienia. Narzucanie innym swojej woli za pomocą pieczęci uwalniającej śmiertelną truciznę. To trzeba rozważyć. To trzeba przemyśleć.
Nie powiedział ostatecznie nic. Wskoczył na chmurkę, odleciał. Miał ważniejszą sprawę, zdecydowanie ważniejszą. Mając do wyboru swoją pracownię i wioskę pełną ludzi, zdecydowanie ruszy do swojej pracowni. Podczas przepisywania zwoju poczuł coś, czego nie chciał poczuć. Całkowicie zapomniał o pieczęciach na palcach. Uznał je za eksperyment, który się nie powiódł. Za coś, co nie działało na ogromne odległości. A tutaj pieczęci zaczęły go swędzieć. Najpierw jedna na palcu od drzwi wejściowych, potem ta od klapy. Ktoś był w jego domu. Potencjalnie przeszukiwał szafki. Mógł trafić na jego produkty. Może nawet wejść do jego piwnicy. Zimny dreszcz przeszedł po jego ciele. Może to ludzie od rady? Nie, nie. Nie miło opcji. Skąd mieliby się dowiedzieć. Na swojej szybkiej chmurce z robaków leciał prosto do bram osady. Robaki nadmiarowe zapieczętował. Przeszedł przez nią. Piechotą już poszedł do dzielnicy mieszkalnej. Prosto do swojej kliniki. Nie wchodził co prawda od razu do środka, ale chciał przekonać się z bezpiecznej odległości, czy drzwi faktycznie są uszkodzone.
Mujin milczał dłuższą chwilę, kiedy patrzył się na mężczyznę. Tuż przed odlotem. Co powinien powiedzieć? Co mógł zrobić? Patrząc z perspektywy czasu, miał następujące rozwiązania. Przemoc. Wobec grubasa. Rzucić go w tłum i oczekiwać sprawiedliwości. Oni sami powiedzieli jednak, że przyjdzie kolejny. Ich sytuacja się nie zmieni. Mujin uznał ten przebieg wydarzeń za prawdopodobny. Dalej. Pokonać ninja, który był w drodze. Bezpośrednia konfrontacja, której jednak nie mógł zakończyć śmiercią. To oznaczało, że wróciłby do Rady i opowiedział o wszystkim. Przysłaliby kolejnego. Mujin nie mógł czekać tutaj na każdego z kolei jegomościa. Nie był obrońcą tej wioski. Dalej, dalej... Wszystko wydawało się takie proste dla nich. Ot przychodzi kolejny ninja, uciekajmy. Ten jeden nie chciał współpracować jak mu się powiedziało. Sytuacja, którą zastał, Mujina przerosła. Nie miał mocy, wpływów, umiejętności. Nie potrafił zmieniać mentalności ludzi, jakkolwiek by to nie działało. Gdyby tylko mógł naginać wolę innych za pomocą pieczęci. Coś w rodzaju tej techniki od pieczęci na języku. Cokolwiek takiego? Hmh. Warte zastanowienia. Narzucanie innym swojej woli za pomocą pieczęci uwalniającej śmiertelną truciznę. To trzeba rozważyć. To trzeba przemyśleć.
Nie powiedział ostatecznie nic. Wskoczył na chmurkę, odleciał. Miał ważniejszą sprawę, zdecydowanie ważniejszą. Mając do wyboru swoją pracownię i wioskę pełną ludzi, zdecydowanie ruszy do swojej pracowni. Podczas przepisywania zwoju poczuł coś, czego nie chciał poczuć. Całkowicie zapomniał o pieczęciach na palcach. Uznał je za eksperyment, który się nie powiódł. Za coś, co nie działało na ogromne odległości. A tutaj pieczęci zaczęły go swędzieć. Najpierw jedna na palcu od drzwi wejściowych, potem ta od klapy. Ktoś był w jego domu. Potencjalnie przeszukiwał szafki. Mógł trafić na jego produkty. Może nawet wejść do jego piwnicy. Zimny dreszcz przeszedł po jego ciele. Może to ludzie od rady? Nie, nie. Nie miło opcji. Skąd mieliby się dowiedzieć. Na swojej szybkiej chmurce z robaków leciał prosto do bram osady. Robaki nadmiarowe zapieczętował. Przeszedł przez nią. Piechotą już poszedł do dzielnicy mieszkalnej. Prosto do swojej kliniki. Nie wchodził co prawda od razu do środka, ale chciał przekonać się z bezpiecznej odległości, czy drzwi faktycznie są uszkodzone.
Ukryty tekst
0 x
-
- Martwa postać
- Posty: 597
- Rejestracja: 10 lis 2020, o 00:32
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=157118#p157118
- GG/Discord: Harry #6706
- Multikonta: Harikido
Re: Klinika Mujina
Wyprawa zakończona sukcesem, cel wyprawy osiągnięty.
0 x
Pięć linijek i do przodu, to moje nindo. Dobre nie?
- Mujin
- Postać porzucona
- Posty: 1143
- Rejestracja: 1 paź 2019, o 22:14
- Wiek postaci: 34
- Ranga: Wyrzutek
- Krótki wygląd: Wysoki (197cm). Kobieca uroda i długie włosy ukryte pod czapką. Wątłej, niepozornej budowy. Maska na twarzy. Bandaże na rękach. Kurta, workowate spodnie, czapka z niewielkim daszkiem. Wszystko w ciemnozielonym kolorze. Lekkie buty ninja.
- Widoczny ekwipunek: Duża torba przy prawym boku, duży zwój na plecach, po bukłaku przy pasie, ręce obwinięte bandażami
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33 ... ab4e4c54f1
- GG/Discord: Wolfig#2761
Re: Klinika Mujina
Mujin dbał o to, by nie był śledzony. Co prawda latająca chmura robaków w nocy była mocno niepewnym widokiem, ale
nocami na szlakach zazwyczaj nie było nikogo. Groźne zwierzęta, może jakieś zbóje. Cholera wiedziała, medyk nie był specjalnie zainteresowanymi nocnymi podróżami i też nigdy tak nie robił. Tutaj jednak trafił na przypadek dość specyficzny. Do osady nie było aż tak daleko, a w wiosce nie miał jak i nie miał zamiaru się zatrzymywać. Może gdyby miał jakiś zestaw obozowy? Może gdyby posiadał sposób na zrobienie jakiegoś alarmu? To chyba wymagałoby rozciągnięcia żyłek na drzewach, doczepienia dzwoneczków. Może zawieszenia garnka pełnego metalu, który spadając obudziłby Mujina? Pieczęcią raczej alarmu nie rozwiąże, jego jutsu służy do punktowej ochrony obiektów, a nie jakiegoś konkretnego obszaru otwartego.
Tak, po drodze oczywiście znowu odleciał. Nie mógł się skupić na tym, że w tym momencie ktoś przeglądał jego dom. Buszował po jego szafkach, potencjalnie nawet niszczył jego sprzęt. Na samą myśl jego nerwy zaczęły krzyczeć. Jeśli, zgodnie z tym co mówią niektórzy ludzie, wewnątrz każdego człowieka siedzi zwierzę, to jego właśnie miało zamiar rozszarpać gardło jakiejś sarnie. Z ledwością spokoju wszedł do wioski, chowając zawczasu nadwyżki robaków do zwoju. Czekał na moment aktywacji dodatkowych pieczęci, ale nic takiego się nie stało. I dobrze, nikt nie pchał się do jego piwnicy z notatkami. Bardzo dobrze, tylko by spróbowali. Ilu ich było? Jakie były ich umiejętności? Cholera wie, Mujinowi zależało tylko na wywaleniu ich i oddaniu w ręce straży. Nawet nie do końca, zaleje ich swoimi robakami, wyssie z nich chakrę do cna i wtedy odda, nie mogących się sprzeciwić ani próbować wymigać.
Mujin stanął kawałek przed swoim domem, gdzieś na jednym z dachów. Wskoczenie tam nie powinno stanowić żadnego problemu. I wysłał do środka swoje robaki. W rozsądnej ilości, by nie zostały zbyt szybko wykryte. Ale mają po cichu wlecieć, zebrać informacje, wrócić. Znaleźć jakieś notki, żyłki, inne pułapki na niego przyszykowane. Mujin od razu zauważył naruszone drzwi. Złamany zamek. Nie było go. Czyli taka metoda, dobrze. Od frontu, jak medyk oczekiwał. Dalej. Pootwieranych kilka szafek, ale tylko tyle. Żadnych uszkodzeń sprzętu. No, chociaż tyle. I otwarta klapa. Robaki szybko wróciły z informacjami. Jakaś dziewczyna zrobiła sobie posłanie obok jego łóżka. Nosiła jego rzeczy. I spała.
- ...co? - mruknął pod nosem Mujin, zaskoczony jak cholera. Nie tego się spodziewał. Raczej kilku rosłych osiłków z zamiarem zniszczenia wszystkiego do cna w poszukiwaniu jednego, konkretnego przedmiotu. Jego notatnika z sekretami, na przykład. Całe skumulowane zdenerwowanie nieco przycichło. Ale nadal trzeba było coś z tym zrobić. Obudzić? Raczej tak? Zaraz, może to tylko iluzja? Hmh. Jego robaki nie są takie głupie. Dobrze zatem, trzeba było spróbować inaczej. Robaki Mujina stworzyły podobizny dwóch strażników stojących przy bramie wejściowej. Dał im jakieś głosy, bez znaczenia. Mogły być głosami wieśniaków, których niedawno spotkał. I wszedł nimi do środka. Nic. Zero wybuchów. To chyba znaczyło, że mógł wchodzić sam. Wszedł, ostrożnie uchylając drzwi.
Tak, to jego dom. Nie pomylił się, szyld wisiał i wnętrze było dokładnie takie, jak je zapamiętał. Przez chwilę rozważał opcję, że przez zmęczenie uznał czyjś dom za swoją klinikę. Mogło tak być przecież. Teraz co zrobić z tym fantem? Nie zapalał świec w domu, wchodził na ciemno. Natychmiast zauważyłby coś, gdyby nie było w normie. A może i nie? Był nieco zmęczony, więc pewnie mogło mu coś umknąć. I co? Jego dwójka pomagierów weszła na samą górę, drabiną. Mujin tylko się wychylił, by zobaczyć dziewczę. Obiektywnie patrząc, była młoda. Młodsza od niego. Mniejsza. I całkiem urodziwa. Niestety z lochów nie wypuszczali wcześniej za ładną buzię. Mujin usiadł na krześle i rozkazał swoim klonom obudzenie dziewczyny. Szturchną ją nie tak subtelnie, a następnie jeden z nich zapyta stanowczym głosem:
- Przepraszam? Co Pani robi w tym domu? - tak, dokładnie tak. Uformowani na podobiznę strażników miejskich obudzą ją. Wymuszą reakcję, odpowiedzi. Które uzyska Mujin. On w tym czasie zapalił świece w domu, żeby nieco rozjaśnić mroczne pomieszczenie. Był pod kontrolą i nawet nie zamierzał ukrywać swojej dominacji w aktualnej sytuacji.
nocami na szlakach zazwyczaj nie było nikogo. Groźne zwierzęta, może jakieś zbóje. Cholera wiedziała, medyk nie był specjalnie zainteresowanymi nocnymi podróżami i też nigdy tak nie robił. Tutaj jednak trafił na przypadek dość specyficzny. Do osady nie było aż tak daleko, a w wiosce nie miał jak i nie miał zamiaru się zatrzymywać. Może gdyby miał jakiś zestaw obozowy? Może gdyby posiadał sposób na zrobienie jakiegoś alarmu? To chyba wymagałoby rozciągnięcia żyłek na drzewach, doczepienia dzwoneczków. Może zawieszenia garnka pełnego metalu, który spadając obudziłby Mujina? Pieczęcią raczej alarmu nie rozwiąże, jego jutsu służy do punktowej ochrony obiektów, a nie jakiegoś konkretnego obszaru otwartego.
Tak, po drodze oczywiście znowu odleciał. Nie mógł się skupić na tym, że w tym momencie ktoś przeglądał jego dom. Buszował po jego szafkach, potencjalnie nawet niszczył jego sprzęt. Na samą myśl jego nerwy zaczęły krzyczeć. Jeśli, zgodnie z tym co mówią niektórzy ludzie, wewnątrz każdego człowieka siedzi zwierzę, to jego właśnie miało zamiar rozszarpać gardło jakiejś sarnie. Z ledwością spokoju wszedł do wioski, chowając zawczasu nadwyżki robaków do zwoju. Czekał na moment aktywacji dodatkowych pieczęci, ale nic takiego się nie stało. I dobrze, nikt nie pchał się do jego piwnicy z notatkami. Bardzo dobrze, tylko by spróbowali. Ilu ich było? Jakie były ich umiejętności? Cholera wie, Mujinowi zależało tylko na wywaleniu ich i oddaniu w ręce straży. Nawet nie do końca, zaleje ich swoimi robakami, wyssie z nich chakrę do cna i wtedy odda, nie mogących się sprzeciwić ani próbować wymigać.
Mujin stanął kawałek przed swoim domem, gdzieś na jednym z dachów. Wskoczenie tam nie powinno stanowić żadnego problemu. I wysłał do środka swoje robaki. W rozsądnej ilości, by nie zostały zbyt szybko wykryte. Ale mają po cichu wlecieć, zebrać informacje, wrócić. Znaleźć jakieś notki, żyłki, inne pułapki na niego przyszykowane. Mujin od razu zauważył naruszone drzwi. Złamany zamek. Nie było go. Czyli taka metoda, dobrze. Od frontu, jak medyk oczekiwał. Dalej. Pootwieranych kilka szafek, ale tylko tyle. Żadnych uszkodzeń sprzętu. No, chociaż tyle. I otwarta klapa. Robaki szybko wróciły z informacjami. Jakaś dziewczyna zrobiła sobie posłanie obok jego łóżka. Nosiła jego rzeczy. I spała.
- ...co? - mruknął pod nosem Mujin, zaskoczony jak cholera. Nie tego się spodziewał. Raczej kilku rosłych osiłków z zamiarem zniszczenia wszystkiego do cna w poszukiwaniu jednego, konkretnego przedmiotu. Jego notatnika z sekretami, na przykład. Całe skumulowane zdenerwowanie nieco przycichło. Ale nadal trzeba było coś z tym zrobić. Obudzić? Raczej tak? Zaraz, może to tylko iluzja? Hmh. Jego robaki nie są takie głupie. Dobrze zatem, trzeba było spróbować inaczej. Robaki Mujina stworzyły podobizny dwóch strażników stojących przy bramie wejściowej. Dał im jakieś głosy, bez znaczenia. Mogły być głosami wieśniaków, których niedawno spotkał. I wszedł nimi do środka. Nic. Zero wybuchów. To chyba znaczyło, że mógł wchodzić sam. Wszedł, ostrożnie uchylając drzwi.
Tak, to jego dom. Nie pomylił się, szyld wisiał i wnętrze było dokładnie takie, jak je zapamiętał. Przez chwilę rozważał opcję, że przez zmęczenie uznał czyjś dom za swoją klinikę. Mogło tak być przecież. Teraz co zrobić z tym fantem? Nie zapalał świec w domu, wchodził na ciemno. Natychmiast zauważyłby coś, gdyby nie było w normie. A może i nie? Był nieco zmęczony, więc pewnie mogło mu coś umknąć. I co? Jego dwójka pomagierów weszła na samą górę, drabiną. Mujin tylko się wychylił, by zobaczyć dziewczę. Obiektywnie patrząc, była młoda. Młodsza od niego. Mniejsza. I całkiem urodziwa. Niestety z lochów nie wypuszczali wcześniej za ładną buzię. Mujin usiadł na krześle i rozkazał swoim klonom obudzenie dziewczyny. Szturchną ją nie tak subtelnie, a następnie jeden z nich zapyta stanowczym głosem:
- Przepraszam? Co Pani robi w tym domu? - tak, dokładnie tak. Uformowani na podobiznę strażników miejskich obudzą ją. Wymuszą reakcję, odpowiedzi. Które uzyska Mujin. On w tym czasie zapalił świece w domu, żeby nieco rozjaśnić mroczne pomieszczenie. Był pod kontrolą i nawet nie zamierzał ukrywać swojej dominacji w aktualnej sytuacji.
Ukryty tekst
0 x
- Isane
- Postać porzucona
- Posty: 374
- Rejestracja: 15 kwie 2021, o 18:12
- Wiek postaci: 22
- Ranga: Dōkō
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9457
- Multikonta: Nana
Re: Klinika Mujina
Isane spała sobie smacznie. Była na prawdę zmęczona. Podróżowała od wielu dni, nie wysypiała się i mało jadła. Nic więc dziwnego, że kiedy już trafiła do celu swojej podróży, w końcu zajęła się sobą. Kąpiel, umyte włosy, mała przekąska i świeże ubranko. Nie wyobrażała sobie pozostania w tych samych ciuchach ani chwili dłużej. Na szczęście udało jej się je uprać zanim ktoś postanowił ją odwiedzić. Szczerze nie przypuszczała, że ktoś zjawi się tutaj tak szybko. Szacowała, że pozostało jej jeszcze trochę wolnego czasu. Chciała go wykorzystać do posprzątania, ogarnięcia domu i zrobienia herbatki powitalnej. Niestety wszystkie jej plany dały w łeb z czego oczywiście była bardzo niezadowolona. Jak już sobie dziewczyna coś zaplanowała to nie sposób było jej teraz zmieniać wszystkie postanowienia.
Kiedy ktoś obudził ją w dosyć brutalny sposób warknęła nieprzyjemnie. Od razu zerwała się na równe nogi zasłaniając się poduszką jak tarczą. Była to jej jedyna broń, jednak dziewczyna w ogóle nie wyglądała na zniechęconą lub wystraszoną. Raczej na nieźle wkurzoną. Spiorunowała 'strażników' wzrokiem machając poduszką jak mieczem.
- Jak to co! - Zaczęła podniesionym głosem. - Czekam na właściciela przecież! - Odpowiedziała w 100% zgodnie z prawdą. Po co było jej kłamać? Jakoś nie widziała w swoim zachowaniu nic złego. Oczywiście po chwili dotarło do niej, z kim miała do czynienia. Co robili strażnicy w takim miejscu? Do niej mieli pretensje, a sami weszli bez pozwolenia do czyjegoś domu. Nieładne! Od zawsze wiedziała, że straż nadużywała swojej władzy, a co.
- A co Panowie tutaj robią, hm? To teren prywatny - dodała po chwili unosząc jedną brew. Gdyby któryś odważył się do niej zbliżyć na pewno dostałby z poduszki. O dziwo Isane nie była aż taka słaba, pomimo kobiecych rączek pokroju spagetti. Podchodziła do treningów poważnie i starała się trenować każdego dnia. Oczywiście było jej łatwiej, kiedy jeszcze przebywała w Atsui. Tam miała swoją rutynę, w podróży nie było tak kolorowo. Nie była przyzwyczajona do tułaczki, w końcu odkąd jako dziewczynka dotarła do Unii Samotnych Wydm, nigdy się stamtąd nie ruszała. Była wygodna, ale także bała się nowego świata. Traumatyczne wspomnienia z dzieciństwa trzymały ją w jednym miejscu. W końcu nadszedł jednak czas, żeby przezwyciężyć swoje demony, ale czy Isane da radę zrobić to sama? We will see. Początek jednak miała całkiem niezły. Zawzięła się w sobie i znalazła klinikę w środku nieznanej jej wioski. Była z siebie całkiem dumna.
Kiedy ktoś obudził ją w dosyć brutalny sposób warknęła nieprzyjemnie. Od razu zerwała się na równe nogi zasłaniając się poduszką jak tarczą. Była to jej jedyna broń, jednak dziewczyna w ogóle nie wyglądała na zniechęconą lub wystraszoną. Raczej na nieźle wkurzoną. Spiorunowała 'strażników' wzrokiem machając poduszką jak mieczem.
- Jak to co! - Zaczęła podniesionym głosem. - Czekam na właściciela przecież! - Odpowiedziała w 100% zgodnie z prawdą. Po co było jej kłamać? Jakoś nie widziała w swoim zachowaniu nic złego. Oczywiście po chwili dotarło do niej, z kim miała do czynienia. Co robili strażnicy w takim miejscu? Do niej mieli pretensje, a sami weszli bez pozwolenia do czyjegoś domu. Nieładne! Od zawsze wiedziała, że straż nadużywała swojej władzy, a co.
- A co Panowie tutaj robią, hm? To teren prywatny - dodała po chwili unosząc jedną brew. Gdyby któryś odważył się do niej zbliżyć na pewno dostałby z poduszki. O dziwo Isane nie była aż taka słaba, pomimo kobiecych rączek pokroju spagetti. Podchodziła do treningów poważnie i starała się trenować każdego dnia. Oczywiście było jej łatwiej, kiedy jeszcze przebywała w Atsui. Tam miała swoją rutynę, w podróży nie było tak kolorowo. Nie była przyzwyczajona do tułaczki, w końcu odkąd jako dziewczynka dotarła do Unii Samotnych Wydm, nigdy się stamtąd nie ruszała. Była wygodna, ale także bała się nowego świata. Traumatyczne wspomnienia z dzieciństwa trzymały ją w jednym miejscu. W końcu nadszedł jednak czas, żeby przezwyciężyć swoje demony, ale czy Isane da radę zrobić to sama? We will see. Początek jednak miała całkiem niezły. Zawzięła się w sobie i znalazła klinikę w środku nieznanej jej wioski. Była z siebie całkiem dumna.
0 x
Volatile Arrogant Passionate Selfish Confident Inventive
Charming Ruthless Manipulative Insincere Intense Mercurial
Charming Ruthless Manipulative Insincere Intense Mercurial
- Mujin
- Postać porzucona
- Posty: 1143
- Rejestracja: 1 paź 2019, o 22:14
- Wiek postaci: 34
- Ranga: Wyrzutek
- Krótki wygląd: Wysoki (197cm). Kobieca uroda i długie włosy ukryte pod czapką. Wątłej, niepozornej budowy. Maska na twarzy. Bandaże na rękach. Kurta, workowate spodnie, czapka z niewielkim daszkiem. Wszystko w ciemnozielonym kolorze. Lekkie buty ninja.
- Widoczny ekwipunek: Duża torba przy prawym boku, duży zwój na plecach, po bukłaku przy pasie, ręce obwinięte bandażami
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33 ... ab4e4c54f1
- GG/Discord: Wolfig#2761
Re: Klinika Mujina
Jeszcze do takiej sytuacji w jego życiu nie doszło, że wyszedł z kliniki i w środku, w części przeznaczonej wyłącznie dla niego. ktoś się usadowił. No bo jak to tak? Do tej pory nikt nigdy nawet nie próbował. Był medykiem mało znanym, niższego rzędu. Nie interesowało go bycie bardziej rozpoznawalnym, mimo że wielokrotnie się nad tym zastanawiał. Kto mógł spróbować się na Mujina uwziąć? Ta mała, z którą współpracował? Tak, ona mogłaby. Czy były podobne wyglądem? Cholera wie, ale to raczej nie była ona. Ona prędzej próbowałaby do niego dotrzeć tą dziwną techniką hologramową. Dlatego też strażnicy. Podczas, gdy oni zbierali zeznania, Mujin w bezpiecznej odległości mógł sobie poczekać, poukładać myśli. Pozbierać informacje. Nawet teraz robaczki nieustannie dostarczały mu nowych informacji. Więc jeszcze założyła jego ubrania. Górną połowę? Cholera co? {omyliła go ze swoim kochankiem czy ki chuj? Mujin był już nie tyle zdenerwowany, co po prostu zmieszany. Nie wyobrażał sobie ciągu przyczynowo skutkowego, który mógł do tego doprowadzić. Mujin w międzyczasie zabrał się za podgrzewanie wody na herbatę. Wczesnonocną herbatę, ale jednak.
- Mamy pozwolenie właściciela. Zgłosił włamanie. Czemu go szukasz swoją drogą, co? - odpowiedział, kierowany wolą Mujina.
- Co, karczma zamknięta? Nie dało się poczekać do rana, jak człowiek? - dodał drugi. Mujin czerpał dziwną satysfakcję z tego równie dziwnego teatrzyku. Gdzie wszystkie pionki były na miejscu, na jego skinienie. Medyk jako dyrygent swojego własnego kabaretu. Nigdy wcześniej nie robił takich inscenizacji, więc była do dla niego nowość. Nowe doświadczenie, ale niekoniecznie złe. Szkoda tylko, że okoliczności były takie nieprzyjemne. On chciał mimo wszystko spać, ale rozwalony zamek był problemem. Nie zostawi go przecież! Ostatecznie się zabarykaduje, a rano poprosi o naprawę. A co do elementu, który wszystko spowodował... Ta dziewczyna groźna się nie wydawała, gdyby poszukiwała Mujina w celu jego zabicia, to raczej ich też by zabiła. Więc no, był bezpieczny. Powinien być bezpieczny. Mógłby jeszcze przygotować jakieś inne środki zabezpieczające. Ale miał swoje robaki, w razie czego mógłby spacyfikować przeciwniczkę w prosty sposób. Poprzednia walka była calkiem dobrym przykładem, jak robaki pchające się do otworów w twarzy potrafią zmusić człowieka do uległości.
- Panowie, dajcie jej zejść. Chcę z nią porozmawiać. - krzyknął głośno, po tym jak tylko usłyszał odpowiedzi na pytania zadane przez straż. Obydwaj zejdą po kolei po drabinie. Staną jakoś w tle w roli straszaka, gotowi do potencjalnej interwencji. Dadzą Mujinowi nieco miejsca.
- Mamy pozwolenie właściciela. Zgłosił włamanie. Czemu go szukasz swoją drogą, co? - odpowiedział, kierowany wolą Mujina.
- Co, karczma zamknięta? Nie dało się poczekać do rana, jak człowiek? - dodał drugi. Mujin czerpał dziwną satysfakcję z tego równie dziwnego teatrzyku. Gdzie wszystkie pionki były na miejscu, na jego skinienie. Medyk jako dyrygent swojego własnego kabaretu. Nigdy wcześniej nie robił takich inscenizacji, więc była do dla niego nowość. Nowe doświadczenie, ale niekoniecznie złe. Szkoda tylko, że okoliczności były takie nieprzyjemne. On chciał mimo wszystko spać, ale rozwalony zamek był problemem. Nie zostawi go przecież! Ostatecznie się zabarykaduje, a rano poprosi o naprawę. A co do elementu, który wszystko spowodował... Ta dziewczyna groźna się nie wydawała, gdyby poszukiwała Mujina w celu jego zabicia, to raczej ich też by zabiła. Więc no, był bezpieczny. Powinien być bezpieczny. Mógłby jeszcze przygotować jakieś inne środki zabezpieczające. Ale miał swoje robaki, w razie czego mógłby spacyfikować przeciwniczkę w prosty sposób. Poprzednia walka była calkiem dobrym przykładem, jak robaki pchające się do otworów w twarzy potrafią zmusić człowieka do uległości.
- Panowie, dajcie jej zejść. Chcę z nią porozmawiać. - krzyknął głośno, po tym jak tylko usłyszał odpowiedzi na pytania zadane przez straż. Obydwaj zejdą po kolei po drabinie. Staną jakoś w tle w roli straszaka, gotowi do potencjalnej interwencji. Dadzą Mujinowi nieco miejsca.
0 x
- Isane
- Postać porzucona
- Posty: 374
- Rejestracja: 15 kwie 2021, o 18:12
- Wiek postaci: 22
- Ranga: Dōkō
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9457
- Multikonta: Nana
Re: Klinika Mujina
Cała sytuacja zaczynała ją coraz bardziej irytować. Z początku nie brała strażników na poważnie. Zresztą rzadko kiedy brała coś na poważnie. Trzymała się swojej wersji i nie dawała za wygraną. W końcu jednak cała rozmowa zaczynała ją męczyć. Panowie zadawali coraz więcej nieprzyjemnych pytań, a Isałka coraz bardziej się denerwowała. Miała problemy z temperamentem i to dosyć mocne. Dlatego podchodziła do większości rzeczy jak do błahostek. Musiała trzymać emocje na wodzy. Wolała nie zagłębiać się w nic zbytnio, podchodzić powierzchownie, żeby potem nie wpaść w furię. Bywała wtedy nieobliczalna. Często nie pamiętała takich ataków. Z sekundy na sekundę zamieniała się w tykającą bombę zegarową. Nerwowo zaciskała palce na poduszce (biedna podusia). Nie miała przy sobie broni, ale wcale jej nie potrzebowała. Czuła narastające napięcie. Mało brakowało, żeby jej ręce nie pokryły się raitonem.
1, 2, 3 sekundy przed 'wybuchem' Isane usłyszała głos z dołu. Widocznie głos właściciela! Jej cała złość ulotniła się tak szybko jak się pojawiła. Do tego bez najmniejszego śladu. Rozpogodziła się niczym morze po burzy i na jej pełnych ustach zagościł radosny uśmiech. Całkowicie zignorowała strażników, tak jak by nie istnieli. Bez większych problemów ruszyła w dół, schodząc po drabinie. Na szczęście górna część garderoby medyka była dla niej jak sukienka. Nie zbyt długa, ale jednak. Prawie jak jej ulubiony outfit, jaki nosiła w Atsui. Tam przecież zawsze było tak mega gorąco.
Isane była bardzo podekscytowana. Czy rzeczywiście stojący przed nią mężczyzna był jej wybawicielem z przeszłości? Nie pamiętała go za dobrze. Miała problemy z pamięcią. Jej wspomnienia stanowiły tylko nieliczne urywki, całkiem wyciągnięte z kontekstu. Zlustrowała go od góry do dołu, w ogóle się z tym nie kryjąc. Odgarnęła pukiel blond włosów za ucho, ewidentnie przeszkadzał jej w oględzinach. Nie lubiła jak coś wchodziło jej do oczu. Nie związała jednak włosów całkiem, bo gdzieniegdzie były jeszcze mokre - jak to po kąpieli, nie? Po chwili wydęła wargi wyglądając na zamyśloną.
- Pamiętam, że byłeś wyższy - stwierdziła wzdychając. No cóż, musiała się zadowolić tym kogo miała przed sobą. Lepszego medyka z przeszłości już nie znajdzie co? Zresztą była zmęczona szukaniem. Taki żarcik! Przecież przy ich ostatnim spotkaniu była małym brzdącem, nic dziwnego, że pamiętała go jako wyższego.
Podeszła do mężczyzny o dwa kroki, jeśli jej na to pozwolił. Wciąż wyglądała na zainteresowaną. W ogóle wyleciało jej z głowy, żeby się przedstawić czy coś. Isane była raczej charakterystyczna. Miała specyficzne znamiona na policzkach, jasne włosy i turkusowe oczy, jednak ich spotkanie było lata temu, Mujin mógł jej zwyczajnie nie pamiętać. Nie brała jednak tego w ogóle pod uwagę.
- Nazywam się Isane - dodała w końcu, kiedy już jej się przypomniało. Olśniło ją, że wypadało coś powiedzieć o sobie. Chociażby imię.
1, 2, 3 sekundy przed 'wybuchem' Isane usłyszała głos z dołu. Widocznie głos właściciela! Jej cała złość ulotniła się tak szybko jak się pojawiła. Do tego bez najmniejszego śladu. Rozpogodziła się niczym morze po burzy i na jej pełnych ustach zagościł radosny uśmiech. Całkowicie zignorowała strażników, tak jak by nie istnieli. Bez większych problemów ruszyła w dół, schodząc po drabinie. Na szczęście górna część garderoby medyka była dla niej jak sukienka. Nie zbyt długa, ale jednak. Prawie jak jej ulubiony outfit, jaki nosiła w Atsui. Tam przecież zawsze było tak mega gorąco.
Isane była bardzo podekscytowana. Czy rzeczywiście stojący przed nią mężczyzna był jej wybawicielem z przeszłości? Nie pamiętała go za dobrze. Miała problemy z pamięcią. Jej wspomnienia stanowiły tylko nieliczne urywki, całkiem wyciągnięte z kontekstu. Zlustrowała go od góry do dołu, w ogóle się z tym nie kryjąc. Odgarnęła pukiel blond włosów za ucho, ewidentnie przeszkadzał jej w oględzinach. Nie lubiła jak coś wchodziło jej do oczu. Nie związała jednak włosów całkiem, bo gdzieniegdzie były jeszcze mokre - jak to po kąpieli, nie? Po chwili wydęła wargi wyglądając na zamyśloną.
- Pamiętam, że byłeś wyższy - stwierdziła wzdychając. No cóż, musiała się zadowolić tym kogo miała przed sobą. Lepszego medyka z przeszłości już nie znajdzie co? Zresztą była zmęczona szukaniem. Taki żarcik! Przecież przy ich ostatnim spotkaniu była małym brzdącem, nic dziwnego, że pamiętała go jako wyższego.
Podeszła do mężczyzny o dwa kroki, jeśli jej na to pozwolił. Wciąż wyglądała na zainteresowaną. W ogóle wyleciało jej z głowy, żeby się przedstawić czy coś. Isane była raczej charakterystyczna. Miała specyficzne znamiona na policzkach, jasne włosy i turkusowe oczy, jednak ich spotkanie było lata temu, Mujin mógł jej zwyczajnie nie pamiętać. Nie brała jednak tego w ogóle pod uwagę.
- Nazywam się Isane - dodała w końcu, kiedy już jej się przypomniało. Olśniło ją, że wypadało coś powiedzieć o sobie. Chociażby imię.
0 x
Volatile Arrogant Passionate Selfish Confident Inventive
Charming Ruthless Manipulative Insincere Intense Mercurial
Charming Ruthless Manipulative Insincere Intense Mercurial
- Mujin
- Postać porzucona
- Posty: 1143
- Rejestracja: 1 paź 2019, o 22:14
- Wiek postaci: 34
- Ranga: Wyrzutek
- Krótki wygląd: Wysoki (197cm). Kobieca uroda i długie włosy ukryte pod czapką. Wątłej, niepozornej budowy. Maska na twarzy. Bandaże na rękach. Kurta, workowate spodnie, czapka z niewielkim daszkiem. Wszystko w ciemnozielonym kolorze. Lekkie buty ninja.
- Widoczny ekwipunek: Duża torba przy prawym boku, duży zwój na plecach, po bukłaku przy pasie, ręce obwinięte bandażami
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33 ... ab4e4c54f1
- GG/Discord: Wolfig#2761
Re: Klinika Mujina
No i w końcu zeszła. Ubrana w jego ubranie. NIższa kobieca istota o długich nogach. Z cholery wyszła, dosłownie. Mujin nigdy jej na oczy nie widział. No... z drugiej strony nie miał pamięci ani do ludzi, ani do nazwisk, ani do twarzy. Dopóki nie byli dla niego jakąś wartością dodaną w życiu, jak Sanadowie na przykład albo ten, jak mu było... No ten zamaskowany od futra. No, oni przysłużyli się życiu i karierze medyka. Oni zostali zapamiętani, bycie zapamiętanym przez Mujina to swoją drogą całkiem niezłe osiągnięcie. Więc ona nie mogła być dla niego znacząca, bo jej nie pamiętał. Proste. Ale z tego co mówiła, to raczej go widziała już wcześniej? Jeśli nie kłamała, to do kontaktu doszło. I co to znaczy, że był wyższy? Był spory chłop!
- Isane. - powtórzył za nią. Niby materiał do przypomnienia sobie czegoś. Czasami pamięć reagowała na przebłyski przeszłości. Imię dla przykładu albo wydarzenie. Mujin usilnie szukał jakiegokolwiek wspomnienia z udziałem tego dziewczęcia, ale nie znalazł niestety. Dlatego postanowił kontynuować rozmowę.
- Yokage Mujin, miło mi. Herbaty, tak swoją drogą? - zapytał, odchodząc lekko od niej, kierując się do czajnika z gotującą się wodą. Tak, zwiększył tym samym dystans pomiędzy nimi. Wyciągnął dwa kubki, ze spiżarni słoik z liśćmi. Sobie zdecydowanie zaparzył. Jej - jak będzie chciała.
- To możesz teraz powiedzieć, co tutaj robisz? Czekałaś na mnie w jakimś konkretnym celu? Ktoś cię przysłał? - zaczął Mujin podczas skomplikowane procesu lania gorącej wody do szklanki z zielskiem. Nie skupiał się za bardzo na czynności wlewania wody, bardziej uważał na Isane. Kto wie, może czekała na odpowiedni moment do ataku? Nadal nie miał pojęcia o co mogło jej chodzić i od kogo była. Wiedział tylko, że na niego czekała i pożyczyła sobie jego ubrania bez pytania. A skoro o tym mowa...
- Zamek w drzwiach do czegoś służy. I tabliczka z napisem "Zamknięte". To taka sugestia, że nie należy wchodzić do środka. - dodał jeszcze. Przebrane klony w formie strażników w tym czasie stanęły sobie gdzieś w kącie, dając im nieco przestrzeni osobistej. Miał nadzieję, że wpływ nadal miały, ale dziewczę chyba teraz nie za bardzo się nimi przejmowała. No nic, niech jeszcze zostaną na wszelki wypadek.
- Isane. - powtórzył za nią. Niby materiał do przypomnienia sobie czegoś. Czasami pamięć reagowała na przebłyski przeszłości. Imię dla przykładu albo wydarzenie. Mujin usilnie szukał jakiegokolwiek wspomnienia z udziałem tego dziewczęcia, ale nie znalazł niestety. Dlatego postanowił kontynuować rozmowę.
- Yokage Mujin, miło mi. Herbaty, tak swoją drogą? - zapytał, odchodząc lekko od niej, kierując się do czajnika z gotującą się wodą. Tak, zwiększył tym samym dystans pomiędzy nimi. Wyciągnął dwa kubki, ze spiżarni słoik z liśćmi. Sobie zdecydowanie zaparzył. Jej - jak będzie chciała.
- To możesz teraz powiedzieć, co tutaj robisz? Czekałaś na mnie w jakimś konkretnym celu? Ktoś cię przysłał? - zaczął Mujin podczas skomplikowane procesu lania gorącej wody do szklanki z zielskiem. Nie skupiał się za bardzo na czynności wlewania wody, bardziej uważał na Isane. Kto wie, może czekała na odpowiedni moment do ataku? Nadal nie miał pojęcia o co mogło jej chodzić i od kogo była. Wiedział tylko, że na niego czekała i pożyczyła sobie jego ubrania bez pytania. A skoro o tym mowa...
- Zamek w drzwiach do czegoś służy. I tabliczka z napisem "Zamknięte". To taka sugestia, że nie należy wchodzić do środka. - dodał jeszcze. Przebrane klony w formie strażników w tym czasie stanęły sobie gdzieś w kącie, dając im nieco przestrzeni osobistej. Miał nadzieję, że wpływ nadal miały, ale dziewczę chyba teraz nie za bardzo się nimi przejmowała. No nic, niech jeszcze zostaną na wszelki wypadek.
0 x
- Isane
- Postać porzucona
- Posty: 374
- Rejestracja: 15 kwie 2021, o 18:12
- Wiek postaci: 22
- Ranga: Dōkō
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9457
- Multikonta: Nana
Re: Klinika Mujina
Isane nie spodziewała się, żeby go nagle olśniło, kiedy poznał jej imię. To, że ona go szukała nie znaczyło, że on ją. Spodziewała się zresztą, że pewnie jej nie pamiętał. Była może odrobinę rozczarowana, jednak nie dała tego po sobie poznać. Jeśli było im dane zapoznać się na nowo, niech tak będzie. Nie zamierzała pochopnie wyciągać wniosków na podstawie pojedynczych wspomnień z dalekiej przeszłości. Po prostu będzie musiała przekonać się jaki był jeszcze raz. Ludzie przecież się zmieniają, na pewno nie był tą samą osobą co kilkanaście lat temu. Zamilkła na chwilę. Rzadka sprawa, bo w 99% była typową gadułą, która zawsze miała jakąś odpowiedź. Mniej lub bardziej przyjemną. Teraz jednak nie była pewna co zrobić.
- Sakai Isane - poprawiła się machinalnie, kiedy przedstawił się w formalny sposób. Jej nazwisko nic nie znaczyło. Sama nie wiedziała skąd pochodziło i czy rzeczywiście tak się nazywała. Rozpromieniła się szybciutko, kiedy zaproponował jej herbatę. Sama przecież miała zamiar ją przyrządzić. - Chętnie - dodała siadając na pobliskim krześle przy stoliku. Miły gest z jego strony. Może aż za miły? Pewnie chciał ją otruć, żeby łatwiej się jej pozbyć. Gdzieś tam przeleciało jej to przez myśl, ale szybko odepchnęła od siebie takie przygnębiające pomysły. Starała się zachowywać rozważnie - zazwyczaj i zdecydowanie nie w tym momencie. Odkąd trafiła do kliniki każdy jej ruch był nieprzemyślany. No trudno, nic nie mogła na to poradzić. Nie było sensu płakać nad rozlanym mlekiem.
Siedziała grzecznie czekając na herbatkę. Nie odpowiedziała mu od razu. Wzięła pół minuty na zastanowienie. Pokręciła przecząco głową, nikt jej nie wysłał. Sama przylazła, żeby przewrócić jego życie do góry nogami.
- Wiele lat temu, kiedy byłam małą dziewczynką uciekałam - przerwała na chwilę. Nie zamierzała mówić skąd i przed kim, sama nie była tego pewna, a kiedy nachalnie próbowała sobie przypomnieć szczegóły tylko bolała ją głowa. - Byłam ranna, znalazł mnie pewien wysoki medyk. Wyleczył, uratował i zostawił z grupą kupców wracających do Atsui - ciągnęła dalej mini historyjkę bawiąc się końcówkami długich włosów. - Próbuję go odnaleźć - dokończyła w końcu. Nie zamierzała go przecież zanudzać. Całkiem prawdopodobne, że nie obchodziły go jakieś smętne, prywatne problemu obcych mu osób, prawda? Zdecydowała, że jeśli popełniła pomyłkę, napije się zaoferowanej wcześniej herbaty, zabierze swoje rzeczy i wyruszy w drogę. Po co miała zabierać mu jeszcze więcej cennego czasu?
- Słaba ta sugestia - skwitowała śmiejąc się pod nosem jak mały wredny chochlik. Isane zapomniała o klonach. Dalej dla niej nie istniały. Otuliła się szczelniej przydużym, nieswoim ubraniem jak gdyby zrobiło jej się chłodno. Miało ładny, kojący zapach. Dalej nie czuła się winna, że pożyczyła od niego ciuchy. Nawet zamierzała je sobie zatrzymać. - To Twoje osiłki od brudnej roboty? - Zapytała w końcu nawet nie spoglądając na dwóch pseudo strażników stojących z tyłu.
- Sakai Isane - poprawiła się machinalnie, kiedy przedstawił się w formalny sposób. Jej nazwisko nic nie znaczyło. Sama nie wiedziała skąd pochodziło i czy rzeczywiście tak się nazywała. Rozpromieniła się szybciutko, kiedy zaproponował jej herbatę. Sama przecież miała zamiar ją przyrządzić. - Chętnie - dodała siadając na pobliskim krześle przy stoliku. Miły gest z jego strony. Może aż za miły? Pewnie chciał ją otruć, żeby łatwiej się jej pozbyć. Gdzieś tam przeleciało jej to przez myśl, ale szybko odepchnęła od siebie takie przygnębiające pomysły. Starała się zachowywać rozważnie - zazwyczaj i zdecydowanie nie w tym momencie. Odkąd trafiła do kliniki każdy jej ruch był nieprzemyślany. No trudno, nic nie mogła na to poradzić. Nie było sensu płakać nad rozlanym mlekiem.
Siedziała grzecznie czekając na herbatkę. Nie odpowiedziała mu od razu. Wzięła pół minuty na zastanowienie. Pokręciła przecząco głową, nikt jej nie wysłał. Sama przylazła, żeby przewrócić jego życie do góry nogami.
- Wiele lat temu, kiedy byłam małą dziewczynką uciekałam - przerwała na chwilę. Nie zamierzała mówić skąd i przed kim, sama nie była tego pewna, a kiedy nachalnie próbowała sobie przypomnieć szczegóły tylko bolała ją głowa. - Byłam ranna, znalazł mnie pewien wysoki medyk. Wyleczył, uratował i zostawił z grupą kupców wracających do Atsui - ciągnęła dalej mini historyjkę bawiąc się końcówkami długich włosów. - Próbuję go odnaleźć - dokończyła w końcu. Nie zamierzała go przecież zanudzać. Całkiem prawdopodobne, że nie obchodziły go jakieś smętne, prywatne problemu obcych mu osób, prawda? Zdecydowała, że jeśli popełniła pomyłkę, napije się zaoferowanej wcześniej herbaty, zabierze swoje rzeczy i wyruszy w drogę. Po co miała zabierać mu jeszcze więcej cennego czasu?
- Słaba ta sugestia - skwitowała śmiejąc się pod nosem jak mały wredny chochlik. Isane zapomniała o klonach. Dalej dla niej nie istniały. Otuliła się szczelniej przydużym, nieswoim ubraniem jak gdyby zrobiło jej się chłodno. Miało ładny, kojący zapach. Dalej nie czuła się winna, że pożyczyła od niego ciuchy. Nawet zamierzała je sobie zatrzymać. - To Twoje osiłki od brudnej roboty? - Zapytała w końcu nawet nie spoglądając na dwóch pseudo strażników stojących z tyłu.
0 x
Volatile Arrogant Passionate Selfish Confident Inventive
Charming Ruthless Manipulative Insincere Intense Mercurial
Charming Ruthless Manipulative Insincere Intense Mercurial
- Mujin
- Postać porzucona
- Posty: 1143
- Rejestracja: 1 paź 2019, o 22:14
- Wiek postaci: 34
- Ranga: Wyrzutek
- Krótki wygląd: Wysoki (197cm). Kobieca uroda i długie włosy ukryte pod czapką. Wątłej, niepozornej budowy. Maska na twarzy. Bandaże na rękach. Kurta, workowate spodnie, czapka z niewielkim daszkiem. Wszystko w ciemnozielonym kolorze. Lekkie buty ninja.
- Widoczny ekwipunek: Duża torba przy prawym boku, duży zwój na plecach, po bukłaku przy pasie, ręce obwinięte bandażami
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33 ... ab4e4c54f1
- GG/Discord: Wolfig#2761
Re: Klinika Mujina
Pociągnął ją nieco za język, by wyciągnąć nieco informacji. Wiadomo, wolał nie przebywać w jednym domu z włamywaczką-złodziejką ubrań. Wolał siedzieć z faktyczną osobą. Najlepiej jeszcze taką niełamiącą prawa i mającą dla niego jakąkolwiek wartość większą, niż morka szmata od podłogi w kącie pomieszczenia sanitarnego. Na razie nie wywalił jej z kilku powodów, głównie przez ciekawość do jej osoby. Dopiero potem pojawił się jeszcze jeden powód. Wysoki medyk. Zgadzało się. Powinien mimo wszystko przeprowadzić dalszy wywiad.
- Mówisz, że gdzie to było? - tak, jeśli było to w okolicach Kaigan, to prawdopodobnie był to on. Innego tak wysokiego medyka nie znał, zatem uratowanie tego dziewczęcia było jego zasługą. Nic to, nie miał nic przeciwko przyjmowania wyrazów wdzięczności od uratowanych mrówek. - Tak swoją drogą naprawdę musi ci zależeć na podziękowaniu temu komuś, skoro pamiętasz o wydarzeniu z tak dawna. - pociągnął rozmowę, nalewając wodę. Tak, dość nietypowe. Że też pamięta takie coś i wyruszyła w podróż specjalnie po to, by temu komuś okazać wdzięczność. Normalnie nie pamięta się wiele ze swojego dzieciństwa, jeśli faktycznie przez "wiele" miało się na myśli "w dzieciństwie" i była ona tak młoda.
- Powiedzmy. Przenośny strażnik do różnych zadań. W rozsądnych ilościach. - odpowiedział. W tym momencie jeden ze strażników zaczął skakać w rytmiczny sposób. Drugi z kolei zaczął szybko kręcić się w miejscu wokoło własnej osi. Ot malutki pokaz jego możliwości w zakresie kontroli ludzkich umysłów. - Wyszkolony ninja szybko by się zorientował, tak swoją drogą. - odpowiedział i podał kubek. Uśmiechnął się nawet. Nie było tego widać co prawda po jego twarzy, bo maska skrzętnie zasłaniała dolną połowę twarzy, ale po jego oczach może dało się to zobaczyć. To też nie był do końca uśmiech całkowicie szczery. Ot prosty dowód wyższości nad kolejną, maluczką mrówką. Samemu usiadł naprzeciwko i ściągnął maskę z twarzy, chcąc delektować się przygotowaną herbatą.
- Ile masz lat? - zapytał jeszcze, bez żadnych skrupułów. "Kobiety się nie pyta o wiek"? Mujin tak czy siak o czymś takim nie słyszał. Ale określenie wieku mogło się okazać przydatne. Do jakiegokolwiek celu, to już bez znaczenia.
- Mówisz, że gdzie to było? - tak, jeśli było to w okolicach Kaigan, to prawdopodobnie był to on. Innego tak wysokiego medyka nie znał, zatem uratowanie tego dziewczęcia było jego zasługą. Nic to, nie miał nic przeciwko przyjmowania wyrazów wdzięczności od uratowanych mrówek. - Tak swoją drogą naprawdę musi ci zależeć na podziękowaniu temu komuś, skoro pamiętasz o wydarzeniu z tak dawna. - pociągnął rozmowę, nalewając wodę. Tak, dość nietypowe. Że też pamięta takie coś i wyruszyła w podróż specjalnie po to, by temu komuś okazać wdzięczność. Normalnie nie pamięta się wiele ze swojego dzieciństwa, jeśli faktycznie przez "wiele" miało się na myśli "w dzieciństwie" i była ona tak młoda.
- Powiedzmy. Przenośny strażnik do różnych zadań. W rozsądnych ilościach. - odpowiedział. W tym momencie jeden ze strażników zaczął skakać w rytmiczny sposób. Drugi z kolei zaczął szybko kręcić się w miejscu wokoło własnej osi. Ot malutki pokaz jego możliwości w zakresie kontroli ludzkich umysłów. - Wyszkolony ninja szybko by się zorientował, tak swoją drogą. - odpowiedział i podał kubek. Uśmiechnął się nawet. Nie było tego widać co prawda po jego twarzy, bo maska skrzętnie zasłaniała dolną połowę twarzy, ale po jego oczach może dało się to zobaczyć. To też nie był do końca uśmiech całkowicie szczery. Ot prosty dowód wyższości nad kolejną, maluczką mrówką. Samemu usiadł naprzeciwko i ściągnął maskę z twarzy, chcąc delektować się przygotowaną herbatą.
- Ile masz lat? - zapytał jeszcze, bez żadnych skrupułów. "Kobiety się nie pyta o wiek"? Mujin tak czy siak o czymś takim nie słyszał. Ale określenie wieku mogło się okazać przydatne. Do jakiegokolwiek celu, to już bez znaczenia.
0 x
- Isane
- Postać porzucona
- Posty: 374
- Rejestracja: 15 kwie 2021, o 18:12
- Wiek postaci: 22
- Ranga: Dōkō
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9457
- Multikonta: Nana
Re: Klinika Mujina
Isane była rozmowną istotą, nie miała nic ważnego do ukrycia. Nie znała tajemnic swojego klanu, bo takiego nie miała. Nie posiadała dużego majątku, bo od zawsze radziła sobie jakoś sama. Nic nie przychodziło łatwo, nawet życie w Atsui, kiedy nie miało się przy sobie nikogo bliskiego. Nie zamierzała jednak marudzić, jej życie mogło skończyć się w dużo gorszy sposób, gdyby nie udało jej się uciec przed demonami z przeszłości. Pewnie byłaby teraz martwa lub sprzedana. Dziewczyna potrafiła sobie docenić spokój. Swój oczywiście, bo przecież spokój Mujina właśnie totalnie naruszyła i to bez ostrzeżenia.
- Gdzieś w okolicach Tajemniczego Lasu, przynajmniej według kupców - wspomniała przeciągając się jak zmęczona kotka. Podłoga nie była zbyt miła do spania. Nie chciała spać jednak w jego łóżku. Nie bez chociażby najmniejszego przyzwolenia. Oczywiście brak zgody nie przeszkodził jej w przywłaszczeniu sobie jego ciuchów. Była po prostu nauczona radzić sobie samemu. Nikt się nią nie opiekował i nikt nie musiał. - Słyszałeś może kiedyś o kimś takim? - Dopytała spoglądając na Mujina. W końcu też był medykiem, może kojarzył jakiegoś innego gościa po fachu. Wolała się upewnić. Skoro już przebyła taki szmat drogi na marne mogła chociaż spróbować wyciągnąć jakieś informacje z mężczyzny, jeśli w ogóle jakiekolwiek posiadał.
Podziękowaniu? No tak, Isane rzeczywiście była wdzięczna. Jednak nie przeszłaby takiej drogi tylko dlatego. Nawet dla niej byłaby to strata czasu.
- Chciałam, żeby mnie uczył - dodała wreszcie czekając grzecznie na herbatkę. Niektórzy lubili przekazywać swoją wiedzę, inni nie bardzo. Isa nie mogła wiedzieć jaki na prawdę był jej medyk. Wiedziała, że wspomnienia były trochę przekłamane i wyidealizowane. Pamiętała go jako "księcia z bajki", który ratował malutkie księżniczki. Chociaż rzeczywistość mogła być przecież całkiem inna. Dlatego postanowiła go odnaleźć, żeby ją uczył i żeby przekonać się na własnej skórze jaki był naprawdę.
Dziewczyna odwróciła się, żeby spojrzeć na strażników. Kiedy jeden zaczął podskakiwać nie umiała pohamować uśmiechu, który od razu rozjaśnił jej śliczną buzię. - Mógłbyś mi jednego pożyczyć. Zaniósłby mnie na rękach z powrotem do Atsui - zażartowała śmiejąc się cicho. Przyjęła kubek kładąc go na stole. Przyłożyła do niego obydwie dłonie ogrzewając je. Od zawsze miała problem z zmarzniętymi kończynami i nosem. Typowe kobiece problemy z krążeniem. Nawet ninja posługujący się chakrą byli w końcu tylko ludźmi. Nikim więcej.
Wzruszyła beztrosko ramionami na jego komentarz. Nie czuła się urażona. - Jestem samoukiem - dodała jedynie jak gdyby chciała się wytłumaczyć, chociaż nie zależało jej na tym co sobie o niej pomyślał. Inaczej na pewno nie włamałaby mu się do chaty, gdyby chciała zrobić dobre pierwsze wrażenie, no nie? Tak na prawdę nie wiedziała czy była dobrym materiałem na uczennice, nigdy nie miała okazji się przekonać. Trening kojarzył jej się z przemocą, płaczem i bólem, przynajmniej ten z dzieciństwa. Wzdrygnęła się na samą myśl, pomimo że na szczęście nie pamiętała z niego za wiele. Lub po prostu nie chciała pamiętać. Ludzki mózg czasami odpychał traumatyczne wspomnienia, żeby się przed nimi uchronić.
- Dwadzieścia - dodała przyglądając się uważnie jego twarzy, wcześniej zakrytej maską. Od razu pomyślała, że powinien ją częściej ściągać. Był to widok miły dla oczu. - Czy to przesłuchanie czy opowiesz mi coś też o sobie? - Zapytała unosząc jedną brew. Potem spojrzała nieufnie na parującą herbatę. Trochę się ociągała, przyglądała jej dosyć dokładnie jak gdyby ta miała dostać nóg i zaraz uciec. W końcu wzięła 1 łyka, kiedy Mujin zaczął pić swoją.
- Gdzieś w okolicach Tajemniczego Lasu, przynajmniej według kupców - wspomniała przeciągając się jak zmęczona kotka. Podłoga nie była zbyt miła do spania. Nie chciała spać jednak w jego łóżku. Nie bez chociażby najmniejszego przyzwolenia. Oczywiście brak zgody nie przeszkodził jej w przywłaszczeniu sobie jego ciuchów. Była po prostu nauczona radzić sobie samemu. Nikt się nią nie opiekował i nikt nie musiał. - Słyszałeś może kiedyś o kimś takim? - Dopytała spoglądając na Mujina. W końcu też był medykiem, może kojarzył jakiegoś innego gościa po fachu. Wolała się upewnić. Skoro już przebyła taki szmat drogi na marne mogła chociaż spróbować wyciągnąć jakieś informacje z mężczyzny, jeśli w ogóle jakiekolwiek posiadał.
Podziękowaniu? No tak, Isane rzeczywiście była wdzięczna. Jednak nie przeszłaby takiej drogi tylko dlatego. Nawet dla niej byłaby to strata czasu.
- Chciałam, żeby mnie uczył - dodała wreszcie czekając grzecznie na herbatkę. Niektórzy lubili przekazywać swoją wiedzę, inni nie bardzo. Isa nie mogła wiedzieć jaki na prawdę był jej medyk. Wiedziała, że wspomnienia były trochę przekłamane i wyidealizowane. Pamiętała go jako "księcia z bajki", który ratował malutkie księżniczki. Chociaż rzeczywistość mogła być przecież całkiem inna. Dlatego postanowiła go odnaleźć, żeby ją uczył i żeby przekonać się na własnej skórze jaki był naprawdę.
Dziewczyna odwróciła się, żeby spojrzeć na strażników. Kiedy jeden zaczął podskakiwać nie umiała pohamować uśmiechu, który od razu rozjaśnił jej śliczną buzię. - Mógłbyś mi jednego pożyczyć. Zaniósłby mnie na rękach z powrotem do Atsui - zażartowała śmiejąc się cicho. Przyjęła kubek kładąc go na stole. Przyłożyła do niego obydwie dłonie ogrzewając je. Od zawsze miała problem z zmarzniętymi kończynami i nosem. Typowe kobiece problemy z krążeniem. Nawet ninja posługujący się chakrą byli w końcu tylko ludźmi. Nikim więcej.
Wzruszyła beztrosko ramionami na jego komentarz. Nie czuła się urażona. - Jestem samoukiem - dodała jedynie jak gdyby chciała się wytłumaczyć, chociaż nie zależało jej na tym co sobie o niej pomyślał. Inaczej na pewno nie włamałaby mu się do chaty, gdyby chciała zrobić dobre pierwsze wrażenie, no nie? Tak na prawdę nie wiedziała czy była dobrym materiałem na uczennice, nigdy nie miała okazji się przekonać. Trening kojarzył jej się z przemocą, płaczem i bólem, przynajmniej ten z dzieciństwa. Wzdrygnęła się na samą myśl, pomimo że na szczęście nie pamiętała z niego za wiele. Lub po prostu nie chciała pamiętać. Ludzki mózg czasami odpychał traumatyczne wspomnienia, żeby się przed nimi uchronić.
- Dwadzieścia - dodała przyglądając się uważnie jego twarzy, wcześniej zakrytej maską. Od razu pomyślała, że powinien ją częściej ściągać. Był to widok miły dla oczu. - Czy to przesłuchanie czy opowiesz mi coś też o sobie? - Zapytała unosząc jedną brew. Potem spojrzała nieufnie na parującą herbatę. Trochę się ociągała, przyglądała jej dosyć dokładnie jak gdyby ta miała dostać nóg i zaraz uciec. W końcu wzięła 1 łyka, kiedy Mujin zaczął pić swoją.
0 x
Volatile Arrogant Passionate Selfish Confident Inventive
Charming Ruthless Manipulative Insincere Intense Mercurial
Charming Ruthless Manipulative Insincere Intense Mercurial
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 7 gości