Klinika Mujina
- Isane
- Postać porzucona
- Posty: 374
- Rejestracja: 15 kwie 2021, o 18:12
- Wiek postaci: 22
- Ranga: Dōkō
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9457
- Multikonta: Nana
Re: Klinika Mujina
Przystawianie się było odważnym stwierdzeniem. W oczach Isane niemal przesadzonym. Czy rzeczywiście o to jej chodziło? Mujin powoli zaczynał odgadywać jej zachowania. Była podobna do Yue pod tym względem. Zwyczajnie siała zament. I mimo to, że coś ich łączyło. Ich relacja stawała się głębsza z każdym dniem, jaki spędzili wspólnie w tej klinice, czy było to coś romantycznego? Nigdy nie zbliżyli się do siebie na tyle, żeby chociażby spróbować zapuścić się w takie rejony kontaktów międzyludzkich. Z powodu braku czasu, a może chęci? Przyjaźń była pewnie trafniejszym określeniem. Chociaż ze strony Isane przychodził jeszcze szacunek względem swojego nauczyciela i wdzięczność za ratunek w dzieciństwie. Dziwne połączenie, które nie do końca rozumiała. W jednym Mujin miał racje. Potrafiła być nieszczera, jeśli miało to dla niej jakieś pozytywne korzyści. Były to wyuczone schematy, dzięki którym potrafiła przetrwać samotnie w tym okrutnym świecie przez tyle lat. Instynkt samozachowawczy, nic więcej. Każdy musiał sobie jakoś radzić. Jedni dobrocią, inni podstępem. Nie miała z tego powodu wyrzutów sumienia. Jej kręgosłup moralny był odrobinę przetrącony, jak gdyby ktoś zrobił mu krzywdę i nigdy nie naprawił, ale o tym Mujin już raczej zdążył się przekonać. Od zawsze miała ciągotki do nowości i to tych zakazanych. Słysząc jego pytania zamyśliła się na chwile. Jak gdyby rzeczywiście ważyła słowa.
- Byłam ciekawa Twojej reakcji - powiedziała w końcu całkiem szczerze. Może i była zawodową kłamczuchą, jednak tym razem ich rozmowa była stworzona tylko i wyłącznie z prawdy. Przychodziły takie momenty, że nawet wprawiony kłamca potrzebował zwyczajnie się wygadać. - Twoich granic i obaw. Ciekawiło mnie czy jestem dla Ciebie tylko uczennicą czy nie - kontynuowała wędrując turkusowymi tęczówkami z jego ust na oczy. Zaśmiała się pod nosem. Rozgryzł ją. Po trupach do celu. - Każda metoda jest dobra, jeśli działa. Moja niestety nie zadziałała. Skąd znasz Yue?- dodała na koniec zgadzając się z nim w końcu. Małymi kroczkami potrafili dojść do porozumienia. Może ich relacja nie była jeszcze na straconej pozycji? A może była to jedynie cisza przed burzą.
Potem rozpoczął się temat jej przydatności i im więcej komplementów i ciepłych słów od niego usłyszała, tym bardziej zamykała się w sobie. Opatuliła się rękami, jak gdyby nagle zrobiło jej się zimno i odwróciła wzrok patrząc gdzieś w głąb pomieszczenia. Przytaknęła jedynie głową, żeby dać mu do zrozumienia, że go słuchała, jednak nie wiedziała co mogłaby mu odpowiedzieć. Komplementy pokroju: „jesteś ładna” nie były niej żadną nowością. I w jej oczach nie były też szczególnie wartościowe. Była osobą pewną siebie i doskonale zdawała sobie sprawę z własnych atutów. Za to słowa, że jej życie było dla kogoś wartościowe, wydawały jej się bardzo obce. Obce, nowe i odległe. Chociaż słyszała je już od Hiro, tym razem czuła się jeszcze bardziej skrępowana. Hiroyuki był jej partnerem, więc naturalnie mu na niej zależało. Takie słowa ust Mujina brzmiały jednak onieśmielająco. Czemu miałoby mu na niej zależeć? D l a c z e g o? W końcu zrozumiała. Potaknęła głową z widoczną konsternacją. - Pilnujesz własnej inwestycji. Rozumiem - dodała z delikatnym uśmiechem na ustach. Zainwestował w nią swój czas i swoją wiedzę. Gdyby zginęła w jakiś bezsensowny sposób musiałby zaczynać od początku. Mujin jak zawsze podchodził do wszystkiego bez emocji i ze stoickim spokojem. Takiego go zapamiętała i nic się nie zmieniło. Nie przeszkadzało jej, że we własnym rozumowaniu została całkowicie uprzedmiotowiona. Wręcz przeciwnie, takie traktowanie wydało jej się czymś naturalnym. Tak jak w dzieciństwie, tak i teraz. Mujin mógł być specem od leczenia ludzkiego ciała, jednak jej popsuty umysł stanowił poważniejszy problem. Może nie dało się go już naprawić?
W końcu przeszli do bardziej neutralnych i bezpieczniejszych tematów, czyli medycyny. Pokiwała głową na „tak” i podeszła do słoiczka ze swoim specyfikiem. Wzięła w łapki jedno ze świeżo wymytych naczyń i odlała dawkę płynu.
- Dziękuję - bąknęła w końcu słysząc następne komplementy - wystarczy dolać do kąpieli i się namoczyć. Spróbuj może przestaniesz się tak starzeć - zażartowała specjalnie z jego wieku. W końcu był od niej prawie dziesięć lat starszy. I chociaż starość się go nie łapała, była to pewnie kwestia czasu. Zazwyczaj wieku nie dało się wiecznie oszukiwać. Jednak warto było przynajmniej spróbować. Stąd pomysł na taki preparat. - Daj znać jeśli wypadną Ci wszystkie włosy. Czytałam w Twoim zielniku, że łodygi złotego zioła z Daishi mogą mieć takie skutki uboczne - ciągnęła doskonale się przy tym bawiąc. Łysy Mujin, ale by było. Oczywiście sobie żartowała. Skutki uboczne były jak najbardziej prawdopodobne, jednak wykonała specyfik z idealna starannością. W końcu zamierzała wypróbować go przede wszystkim na sobie.
- Tak, wyprowadziłam. Próbowałeś mojej herbaty?
- Byłam ciekawa Twojej reakcji - powiedziała w końcu całkiem szczerze. Może i była zawodową kłamczuchą, jednak tym razem ich rozmowa była stworzona tylko i wyłącznie z prawdy. Przychodziły takie momenty, że nawet wprawiony kłamca potrzebował zwyczajnie się wygadać. - Twoich granic i obaw. Ciekawiło mnie czy jestem dla Ciebie tylko uczennicą czy nie - kontynuowała wędrując turkusowymi tęczówkami z jego ust na oczy. Zaśmiała się pod nosem. Rozgryzł ją. Po trupach do celu. - Każda metoda jest dobra, jeśli działa. Moja niestety nie zadziałała. Skąd znasz Yue?- dodała na koniec zgadzając się z nim w końcu. Małymi kroczkami potrafili dojść do porozumienia. Może ich relacja nie była jeszcze na straconej pozycji? A może była to jedynie cisza przed burzą.
Potem rozpoczął się temat jej przydatności i im więcej komplementów i ciepłych słów od niego usłyszała, tym bardziej zamykała się w sobie. Opatuliła się rękami, jak gdyby nagle zrobiło jej się zimno i odwróciła wzrok patrząc gdzieś w głąb pomieszczenia. Przytaknęła jedynie głową, żeby dać mu do zrozumienia, że go słuchała, jednak nie wiedziała co mogłaby mu odpowiedzieć. Komplementy pokroju: „jesteś ładna” nie były niej żadną nowością. I w jej oczach nie były też szczególnie wartościowe. Była osobą pewną siebie i doskonale zdawała sobie sprawę z własnych atutów. Za to słowa, że jej życie było dla kogoś wartościowe, wydawały jej się bardzo obce. Obce, nowe i odległe. Chociaż słyszała je już od Hiro, tym razem czuła się jeszcze bardziej skrępowana. Hiroyuki był jej partnerem, więc naturalnie mu na niej zależało. Takie słowa ust Mujina brzmiały jednak onieśmielająco. Czemu miałoby mu na niej zależeć? D l a c z e g o? W końcu zrozumiała. Potaknęła głową z widoczną konsternacją. - Pilnujesz własnej inwestycji. Rozumiem - dodała z delikatnym uśmiechem na ustach. Zainwestował w nią swój czas i swoją wiedzę. Gdyby zginęła w jakiś bezsensowny sposób musiałby zaczynać od początku. Mujin jak zawsze podchodził do wszystkiego bez emocji i ze stoickim spokojem. Takiego go zapamiętała i nic się nie zmieniło. Nie przeszkadzało jej, że we własnym rozumowaniu została całkowicie uprzedmiotowiona. Wręcz przeciwnie, takie traktowanie wydało jej się czymś naturalnym. Tak jak w dzieciństwie, tak i teraz. Mujin mógł być specem od leczenia ludzkiego ciała, jednak jej popsuty umysł stanowił poważniejszy problem. Może nie dało się go już naprawić?
W końcu przeszli do bardziej neutralnych i bezpieczniejszych tematów, czyli medycyny. Pokiwała głową na „tak” i podeszła do słoiczka ze swoim specyfikiem. Wzięła w łapki jedno ze świeżo wymytych naczyń i odlała dawkę płynu.
- Dziękuję - bąknęła w końcu słysząc następne komplementy - wystarczy dolać do kąpieli i się namoczyć. Spróbuj może przestaniesz się tak starzeć - zażartowała specjalnie z jego wieku. W końcu był od niej prawie dziesięć lat starszy. I chociaż starość się go nie łapała, była to pewnie kwestia czasu. Zazwyczaj wieku nie dało się wiecznie oszukiwać. Jednak warto było przynajmniej spróbować. Stąd pomysł na taki preparat. - Daj znać jeśli wypadną Ci wszystkie włosy. Czytałam w Twoim zielniku, że łodygi złotego zioła z Daishi mogą mieć takie skutki uboczne - ciągnęła doskonale się przy tym bawiąc. Łysy Mujin, ale by było. Oczywiście sobie żartowała. Skutki uboczne były jak najbardziej prawdopodobne, jednak wykonała specyfik z idealna starannością. W końcu zamierzała wypróbować go przede wszystkim na sobie.
- Tak, wyprowadziłam. Próbowałeś mojej herbaty?
0 x
Volatile Arrogant Passionate Selfish Confident Inventive
Charming Ruthless Manipulative Insincere Intense Mercurial
Charming Ruthless Manipulative Insincere Intense Mercurial
- Mujin
- Postać porzucona
- Posty: 1143
- Rejestracja: 1 paź 2019, o 22:14
- Wiek postaci: 34
- Ranga: Wyrzutek
- Krótki wygląd: Wysoki (197cm). Kobieca uroda i długie włosy ukryte pod czapką. Wątłej, niepozornej budowy. Maska na twarzy. Bandaże na rękach. Kurta, workowate spodnie, czapka z niewielkim daszkiem. Wszystko w ciemnozielonym kolorze. Lekkie buty ninja.
- Widoczny ekwipunek: Duża torba przy prawym boku, duży zwój na plecach, po bukłaku przy pasie, ręce obwinięte bandażami
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33 ... ab4e4c54f1
- GG/Discord: Wolfig#2761
Re: Klinika Mujina
To, że Isane była krętaczką i manipulatorką, było problemem. Oczywiście. Ale na pewno dało się coś z tym zrobić. Odpowiednią postawą skierowaną w jej stronę, słowami, gestami i towarzystwem, można było ją naprostować. To zadanie, które chyba dopiero teraz Mujin sobie przypisał. Jeśli miał już w nią przelać całą swoją wiedzę i umiejętności, to najlepiej, by Isane była odpowiednio stabilna psychicznie i pozbawiona takich zagrywek w swoim repertuarze. Mujin z drugiej strony też pod krętacza i manipulatora podchodził. Więc najlepszym rezultatem byłoby bezgraniczne zaufanie i oddanie jego sprawie. Kręcenie tylko w stosunku do innych, nie do niego. Potężne zaufanie pomiędzy ich dwójką.
- Wiesz, następnym razem jeśli nie jesteś czegoś pewna, możesz mnie o to zapytać otwarcie. Albo zostaw liścik, jeśli się wstydzisz, a ja zaznaczę "Tak" lub "Nie". - sarkazm? Tylko delikatnie, jeśli faktycznie chciała poznawać odpowiedzi na pytania wstydliwe, z jakiegoś powodu, to czemu nie? Każda metoda jest dobra, jeśli działa, jak to ona sama zadeklarowała.
- Ja bym wolał metodę dającą odpowiedź obydwu stronom. A z Yue... Poznałem go dzisiaj. Okazało się że jest podwładnym mojego kolegi po fachu. Szkoda, że cię tu nie było, na własne oczy zobaczyłabyś sztukę przeszczepu czyjejś krwi. Nie mam wiele okazji do przeprowadzenia tak trudnego zabiegu. - tak, delikatnie ją dźgnął w ten sposób. Co, jakaś sztuka o której Mujin mówi pierwszy raz? Dodatkowo na tyle rzadka, że jest ona niespotykana? Podobną reakcję chciał wywołać i wtedy mógłby zgrabnie wpleść wątek przeszczepów. Kolejna nauka ze strony Mujin-senseia. Taki sposób na przekazywanie wiedzy na pewno się opłaci, może rozbudzi jej medyczne ambicje w nieco większym stopniu? Do wykonywania przez nią takiego zabiegu jeszcze daleka droga, ale jeśli będzie miała jakąś wyższą motywację, jakiś cel do którego będzie zmierzała?
- Interpretuj to jak chcesz. - rzucił tylko, obserwując jej reakcję i dalej dążąc do kontynuowania rozmowy. Powiedzieć, że miała rację, byłoby małym niedopowiedzeniem. Traktował ją jak inwestycję, do pewnego stopnia rzecz jasna, ale tak w istocie było. Zamierzał przelać na nią swoją wiedzę i doświadczenia, gdy nie zaginęły same z siebie i mogła je potem przekazać komuś innemu. Jeśli każdy medyk weźmie dwóch uczniów i doprowadzi ich na wyżyny sztuki, to ilość medyków wzrośnie. Społeczeństwo zyska kolejnych wyszkolonych pracowników, więcej żyć zostanie uratowanych. Czego chcieć więcej? To była sytuacja, gdzie każda ze stron wygrywa. I sensei, i uczniowie, i ludzie.
- Wypraszam sobie, jestem piękny i młody jaki jestem. - powiedział, karykaturalnie wręcz przechylając głowę na bok, jak obrażona kobieta bijąca po oczach innych swoim profilem. - Ale chętnie spróbuję. - dodał jeszcze i faktyczne przywłaszczył sobie jedną porcję specyfiku. Co, może faktycznie wywołuje pieczenie? Byłoby niezwykle przykrym dowiedzieć się o tym w taki sposób. W końcu by zaufał swojej uczennicy co do skuteczności i nieszkodliwości jej produktów, a tutaj doszłoby do takiego incydentu. Na szczęście był przy procesie produkcyjnym i wiedział doskonale, że produkt zadziała. Isane odpowiednio go przygotowała z zachowaniem wszelkich prawideł sztuki. Jego cenne włosy nie powinny wypaść. Nie powinny.
- Tak. - ujął to krótko i rzeczowo. Przymrużył nieco oczy, chcąc chyba odgadnąć czy faktycznie coś w niej było, czy było to gest dobrej woli z jej strony. Może sama się ujawni? Byłoby to miłe z jej strony, nie musiałby zgadywać jak bardzo zmarnował okazję na zaufanie jej albo też zaufania utratę.
- Zakładam, że twoje własności nie wrócą już do kliniki. Szkoda, nie będziesz mogła się odkuć za moją wygraną w pojedynku na poduszki. - wzruszył ramionami i podszedł do Isane. Wykonał bezceremonialne pstryknięcie palcem w jej czoło. Prosty gest, wyglądający jakby po prostu się z nią droczył. Korzystając ze swojego statusu senseia i znacznie wyższej istoty ludzkiej, która miała łatwy dostęp do jej czoła. Następnie usiadł na kozetce, na jej końcu.
- Jesteś moją pierwszą uczennicą. Nie mam wiele doświadczenia w tej roli, więc czasem mogę... no, popełniać błędy, a moje decyzje mogą nie być najlepsze dla obydwu stron. - powiedział, widocznie siląc się by przez gardło przecisnęły się mu te bluźniercze słowa. "Popełnianie błędów" - Ale mam nadzieję, że z czasem będę lepszy i faktycznie zbudujemy między sobą coś bardzo trwałego. - chwila szczerości z jego strony. Całkowicie szczera, nie tylko "nieszczera szczera". Chwila słabości, której wolał mimo wszystko uniknąć, ale uznawał, że jej pojawienie się pozytywnie wpłynie na ich relację. Jakkolwiek będzie to Isane interpretować i jakkolwiek na to nie zareaguje, był pewien jednej rzeczy. Że te słowa nieco utkwią w jej głowie i jakoś na nią wpłyną. I że obydwu stronom wyjdzie to na dobre.
- Wiesz, następnym razem jeśli nie jesteś czegoś pewna, możesz mnie o to zapytać otwarcie. Albo zostaw liścik, jeśli się wstydzisz, a ja zaznaczę "Tak" lub "Nie". - sarkazm? Tylko delikatnie, jeśli faktycznie chciała poznawać odpowiedzi na pytania wstydliwe, z jakiegoś powodu, to czemu nie? Każda metoda jest dobra, jeśli działa, jak to ona sama zadeklarowała.
- Ja bym wolał metodę dającą odpowiedź obydwu stronom. A z Yue... Poznałem go dzisiaj. Okazało się że jest podwładnym mojego kolegi po fachu. Szkoda, że cię tu nie było, na własne oczy zobaczyłabyś sztukę przeszczepu czyjejś krwi. Nie mam wiele okazji do przeprowadzenia tak trudnego zabiegu. - tak, delikatnie ją dźgnął w ten sposób. Co, jakaś sztuka o której Mujin mówi pierwszy raz? Dodatkowo na tyle rzadka, że jest ona niespotykana? Podobną reakcję chciał wywołać i wtedy mógłby zgrabnie wpleść wątek przeszczepów. Kolejna nauka ze strony Mujin-senseia. Taki sposób na przekazywanie wiedzy na pewno się opłaci, może rozbudzi jej medyczne ambicje w nieco większym stopniu? Do wykonywania przez nią takiego zabiegu jeszcze daleka droga, ale jeśli będzie miała jakąś wyższą motywację, jakiś cel do którego będzie zmierzała?
- Interpretuj to jak chcesz. - rzucił tylko, obserwując jej reakcję i dalej dążąc do kontynuowania rozmowy. Powiedzieć, że miała rację, byłoby małym niedopowiedzeniem. Traktował ją jak inwestycję, do pewnego stopnia rzecz jasna, ale tak w istocie było. Zamierzał przelać na nią swoją wiedzę i doświadczenia, gdy nie zaginęły same z siebie i mogła je potem przekazać komuś innemu. Jeśli każdy medyk weźmie dwóch uczniów i doprowadzi ich na wyżyny sztuki, to ilość medyków wzrośnie. Społeczeństwo zyska kolejnych wyszkolonych pracowników, więcej żyć zostanie uratowanych. Czego chcieć więcej? To była sytuacja, gdzie każda ze stron wygrywa. I sensei, i uczniowie, i ludzie.
- Wypraszam sobie, jestem piękny i młody jaki jestem. - powiedział, karykaturalnie wręcz przechylając głowę na bok, jak obrażona kobieta bijąca po oczach innych swoim profilem. - Ale chętnie spróbuję. - dodał jeszcze i faktyczne przywłaszczył sobie jedną porcję specyfiku. Co, może faktycznie wywołuje pieczenie? Byłoby niezwykle przykrym dowiedzieć się o tym w taki sposób. W końcu by zaufał swojej uczennicy co do skuteczności i nieszkodliwości jej produktów, a tutaj doszłoby do takiego incydentu. Na szczęście był przy procesie produkcyjnym i wiedział doskonale, że produkt zadziała. Isane odpowiednio go przygotowała z zachowaniem wszelkich prawideł sztuki. Jego cenne włosy nie powinny wypaść. Nie powinny.
- Tak. - ujął to krótko i rzeczowo. Przymrużył nieco oczy, chcąc chyba odgadnąć czy faktycznie coś w niej było, czy było to gest dobrej woli z jej strony. Może sama się ujawni? Byłoby to miłe z jej strony, nie musiałby zgadywać jak bardzo zmarnował okazję na zaufanie jej albo też zaufania utratę.
- Zakładam, że twoje własności nie wrócą już do kliniki. Szkoda, nie będziesz mogła się odkuć za moją wygraną w pojedynku na poduszki. - wzruszył ramionami i podszedł do Isane. Wykonał bezceremonialne pstryknięcie palcem w jej czoło. Prosty gest, wyglądający jakby po prostu się z nią droczył. Korzystając ze swojego statusu senseia i znacznie wyższej istoty ludzkiej, która miała łatwy dostęp do jej czoła. Następnie usiadł na kozetce, na jej końcu.
- Jesteś moją pierwszą uczennicą. Nie mam wiele doświadczenia w tej roli, więc czasem mogę... no, popełniać błędy, a moje decyzje mogą nie być najlepsze dla obydwu stron. - powiedział, widocznie siląc się by przez gardło przecisnęły się mu te bluźniercze słowa. "Popełnianie błędów" - Ale mam nadzieję, że z czasem będę lepszy i faktycznie zbudujemy między sobą coś bardzo trwałego. - chwila szczerości z jego strony. Całkowicie szczera, nie tylko "nieszczera szczera". Chwila słabości, której wolał mimo wszystko uniknąć, ale uznawał, że jej pojawienie się pozytywnie wpłynie na ich relację. Jakkolwiek będzie to Isane interpretować i jakkolwiek na to nie zareaguje, był pewien jednej rzeczy. Że te słowa nieco utkwią w jej głowie i jakoś na nią wpłyną. I że obydwu stronom wyjdzie to na dobre.
0 x
- Isane
- Postać porzucona
- Posty: 374
- Rejestracja: 15 kwie 2021, o 18:12
- Wiek postaci: 22
- Ranga: Dōkō
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9457
- Multikonta: Nana
Re: Klinika Mujina
Mocne słowa, a raczej myśli, jak na osobę, która sama potrafiła nieźle manipulować innymi. Hipokryzja? A może zwyczajne zrozumienie? Mujin niestety nie rozumiał jednej rzeczy. Isane nie zamierzała się zmieniać. Albo akceptował ją taką jaka była, albo nie. Nie było niczego pomiędzy i zdecydowanie trwała przy tym stanowisku. Mógł sobie myśleć i uważać co tylko zapragnął, jednak próby zmiany drugiej - dorosłej - osoby nie należały do chwalebnych uczynków. Wręcz przeciwnie. Nie chciał jej takiej jaka była? Nie odpowiadała mu? Trudno. Zawsze mógł poszukać nowej uczennicy i oszczędzić im obojgu zawodu. Bo kolejna kłótnia była w takim wypadku nieunikniona. Pełne zaufanie było oczywiście inną bajką, ale czy w ogóle realne? Czy można komuś zaufać w 100%? Pomijając zapewnienia i obietnice, że się komuś ufało. Było to w ogóle osiągalne?
Słuchając jego następnych słów otworzyła szerzej oczy, uniosła brwi ku górze i jej uśmiech od razu zniknął. Tak szybko jak się pojawił - Chyba sobie żartujesz. Za kogo ty się w ogóle uważasz? - Wysyczała przez zaciśnięte zęby i zacisnęła dłonie w pięści. Dawne blizny w kształcie półksiężyca po wewnętrznej stronie dłoni zostały na nowo rozdarte, kiedy z całej siły wbiła w nie swoje paznokcie. Momentalny przypływ bólu trzymał ją jednak w ryzach. Mujin zawsze łatwo wyprowadzał ją z równowagi. Może to przez ten spokojny ton, kiedy sobie z niej żartował? A może zwyczajnie źle znosiła krytykę. Tak czy tak - pomogło. Na szczęście zanim z całej sytuacji zdążyło wyjść coś poważniejszego i, znając Isane, coś bardziej agresywnego, medyk postanowił zmienić temat. Na scenie pojawił się Y u e i jej uwaga całkowicie skupiła się na jego słowach. Rozluźniła pięści nie zwracając w ogóle uwagi na delikatnie pokrwawione dłonie. Słuchała go w ciszy, do samego końca. Zmarszczyła czoło, wyginając karminowe usta w literkę „o”. Jej minka wyrażała typowe: ale jak to?
- Przeszczep? - Podłapała przekrzywiając głowę na jedną stronę, nagle zainteresowana. - Yue jest chory? Wyleczyłeś go? - Pytała dalej i chociaż nie zamierzała dopytywać Mujina, przynajmniej na razie, co miał na myśli mówiąc, że Yue był czyimś podwładnym, jednak zakodowała sobie to słowo głęboko w myślach i zdecydowała, że kiedyś dotrze do prawdy. W odpowiednim momencie, kiedy pojawi się ku temu sposobność. Poczuła dziwny uścisk w żołądku. Czy z Yue wszystko w porządku? Nie wyglądał na chorego, z drugiej strony nie znała go praktycznie wcale. Jedną imprezę i tyle. Nie martwiła się o niego, to byłoby głupie. Mimo wszystko czuła się nieswojo na myśl, że temu ślicznemu aniołkowi z różkami diabełka mogło się coś stać. Czekała na dalsze wyjaśnienia. Skoro już podjął temat to jej się należały.
- Smakowała? - Herbata. Zapytała ze słodkim uśmiechem. Zgadywała, że kłamał. Inaczej zareagowałby totalnie inaczej. Paraliż ust i języka nie był najprzyjemniejszy. Krótkotrwały, ale wciąż niemiły. Chciało jej się chichotać na samą myśl. Ciekawe czy doceniłby jej drobnego psikusa. Z drugiej strony nauczyła się wykonywać pewien rodzaj trucizny. Nie można był tego nazwać inaczej niż postęp.
Szkoda. Jej mina musiała wyrażać drobny szok. I minęło kilka chwil zanim odzyskała rezon. Jak to szkoda? Pamiętała doskonale, jak starał się jej stąd pozbyć. Jak spała na dworze i szukała pokojów po gospodach. Teraz mu jej brakowało? Nie rozumiała. Zazwyczaj nie miała problemów z odczytywaniem ludzkich emocji, z Mujinem było jednak całkowicie odwrotnie. Przez jego pokręcone podejście do ludzi i nieumiejętność okazywania uczuć stanowił dla niej zagadkę.
- Kozetka nie była najwygodniejsza do spania… - urwała kiedy do niej podszedł. Nie odsunęła się - nie miała gdzie. Stała oparta o stolik. Przymknęła powieki, jak gdyby spodziewała się pewnego ataku lub uderzenia. Zamiast tego dostała pstryczek w czoło. Dziwne uczucie. Nie posiadała rodziny ani rodzeństwa. Przez swój buntowniczy charakter całe dzieciństwo w Atsui tułała się po domach dziecka. Taki gest był jej całkowicie obcy. Od razu przyłożyła rękę do swojego czoła, jak gdyby badając sytuację. Nic jednak nie powiedziała, słuchając jego dalszych słów. Zrobiło jej się lżej słysząc jego słowa. Może za mało ze sobą rozmawiali? Brakowało odpowiedniej komunikacji? Nie byłaby jednak sobą, gdyby jakoś tego nie skomentowała. Najlepiej jakoś uszczypliwie i sarkastycznie, żeby odwdzięczyć mu się za jego wcześniejsze słowa. - Popełniłeś błąd? - Podłapała te najciężej do powiedzenia słowa. Trochę uszczypliwie, jednak zaraz zaśmiała się szczerze. Uśmiechnęła się delikatnie, nie oczekując od niego odpowiedzi. Podeszła do niego. Górowała nad nim, kiedy siedział na kozetce. Rzadka sprawa, był przecież znacznie od niej wyższy. Westchnęła w końcu i uklękła przy nim. Pokazała mu zakrwawione dłonie. Stare blizny, które jedynie się powiększały za każdym razem, kiedy nie radziła sobie ze złością. Wyleczy ją?
Słuchając jego następnych słów otworzyła szerzej oczy, uniosła brwi ku górze i jej uśmiech od razu zniknął. Tak szybko jak się pojawił - Chyba sobie żartujesz. Za kogo ty się w ogóle uważasz? - Wysyczała przez zaciśnięte zęby i zacisnęła dłonie w pięści. Dawne blizny w kształcie półksiężyca po wewnętrznej stronie dłoni zostały na nowo rozdarte, kiedy z całej siły wbiła w nie swoje paznokcie. Momentalny przypływ bólu trzymał ją jednak w ryzach. Mujin zawsze łatwo wyprowadzał ją z równowagi. Może to przez ten spokojny ton, kiedy sobie z niej żartował? A może zwyczajnie źle znosiła krytykę. Tak czy tak - pomogło. Na szczęście zanim z całej sytuacji zdążyło wyjść coś poważniejszego i, znając Isane, coś bardziej agresywnego, medyk postanowił zmienić temat. Na scenie pojawił się Y u e i jej uwaga całkowicie skupiła się na jego słowach. Rozluźniła pięści nie zwracając w ogóle uwagi na delikatnie pokrwawione dłonie. Słuchała go w ciszy, do samego końca. Zmarszczyła czoło, wyginając karminowe usta w literkę „o”. Jej minka wyrażała typowe: ale jak to?
- Przeszczep? - Podłapała przekrzywiając głowę na jedną stronę, nagle zainteresowana. - Yue jest chory? Wyleczyłeś go? - Pytała dalej i chociaż nie zamierzała dopytywać Mujina, przynajmniej na razie, co miał na myśli mówiąc, że Yue był czyimś podwładnym, jednak zakodowała sobie to słowo głęboko w myślach i zdecydowała, że kiedyś dotrze do prawdy. W odpowiednim momencie, kiedy pojawi się ku temu sposobność. Poczuła dziwny uścisk w żołądku. Czy z Yue wszystko w porządku? Nie wyglądał na chorego, z drugiej strony nie znała go praktycznie wcale. Jedną imprezę i tyle. Nie martwiła się o niego, to byłoby głupie. Mimo wszystko czuła się nieswojo na myśl, że temu ślicznemu aniołkowi z różkami diabełka mogło się coś stać. Czekała na dalsze wyjaśnienia. Skoro już podjął temat to jej się należały.
- Smakowała? - Herbata. Zapytała ze słodkim uśmiechem. Zgadywała, że kłamał. Inaczej zareagowałby totalnie inaczej. Paraliż ust i języka nie był najprzyjemniejszy. Krótkotrwały, ale wciąż niemiły. Chciało jej się chichotać na samą myśl. Ciekawe czy doceniłby jej drobnego psikusa. Z drugiej strony nauczyła się wykonywać pewien rodzaj trucizny. Nie można był tego nazwać inaczej niż postęp.
Szkoda. Jej mina musiała wyrażać drobny szok. I minęło kilka chwil zanim odzyskała rezon. Jak to szkoda? Pamiętała doskonale, jak starał się jej stąd pozbyć. Jak spała na dworze i szukała pokojów po gospodach. Teraz mu jej brakowało? Nie rozumiała. Zazwyczaj nie miała problemów z odczytywaniem ludzkich emocji, z Mujinem było jednak całkowicie odwrotnie. Przez jego pokręcone podejście do ludzi i nieumiejętność okazywania uczuć stanowił dla niej zagadkę.
- Kozetka nie była najwygodniejsza do spania… - urwała kiedy do niej podszedł. Nie odsunęła się - nie miała gdzie. Stała oparta o stolik. Przymknęła powieki, jak gdyby spodziewała się pewnego ataku lub uderzenia. Zamiast tego dostała pstryczek w czoło. Dziwne uczucie. Nie posiadała rodziny ani rodzeństwa. Przez swój buntowniczy charakter całe dzieciństwo w Atsui tułała się po domach dziecka. Taki gest był jej całkowicie obcy. Od razu przyłożyła rękę do swojego czoła, jak gdyby badając sytuację. Nic jednak nie powiedziała, słuchając jego dalszych słów. Zrobiło jej się lżej słysząc jego słowa. Może za mało ze sobą rozmawiali? Brakowało odpowiedniej komunikacji? Nie byłaby jednak sobą, gdyby jakoś tego nie skomentowała. Najlepiej jakoś uszczypliwie i sarkastycznie, żeby odwdzięczyć mu się za jego wcześniejsze słowa. - Popełniłeś błąd? - Podłapała te najciężej do powiedzenia słowa. Trochę uszczypliwie, jednak zaraz zaśmiała się szczerze. Uśmiechnęła się delikatnie, nie oczekując od niego odpowiedzi. Podeszła do niego. Górowała nad nim, kiedy siedział na kozetce. Rzadka sprawa, był przecież znacznie od niej wyższy. Westchnęła w końcu i uklękła przy nim. Pokazała mu zakrwawione dłonie. Stare blizny, które jedynie się powiększały za każdym razem, kiedy nie radziła sobie ze złością. Wyleczy ją?
0 x
Volatile Arrogant Passionate Selfish Confident Inventive
Charming Ruthless Manipulative Insincere Intense Mercurial
Charming Ruthless Manipulative Insincere Intense Mercurial
- Mujin
- Postać porzucona
- Posty: 1143
- Rejestracja: 1 paź 2019, o 22:14
- Wiek postaci: 34
- Ranga: Wyrzutek
- Krótki wygląd: Wysoki (197cm). Kobieca uroda i długie włosy ukryte pod czapką. Wątłej, niepozornej budowy. Maska na twarzy. Bandaże na rękach. Kurta, workowate spodnie, czapka z niewielkim daszkiem. Wszystko w ciemnozielonym kolorze. Lekkie buty ninja.
- Widoczny ekwipunek: Duża torba przy prawym boku, duży zwój na plecach, po bukłaku przy pasie, ręce obwinięte bandażami
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33 ... ab4e4c54f1
- GG/Discord: Wolfig#2761
Re: Klinika Mujina
- Nie rozumiem twojej reakcji. Zasugerowałem, że możesz mnie pytać o rzeczy bezpośrednio, zamiast próbować mącić mi w głowie dla sprawdzenia reakcji. Możliwe, że trzeba było zapytać o naszą relację, zamiast bawić się w podchody i obrażać się za niestworzone rzeczy. - Mujin był zaskoczony, jak bardzo nagłą odpowiedź udzielił. Jakby się nad nią nie zastanawiał, po prostu pojawiła się i tyle. Czy była zła? Oczywiście, że nie. Jeśli czegoś chce, to może zapytać. Nie musi męczyć zarówno jego, jak i siebie samej. Skarbnica wiedzy i względnej szczerości była tutaj i mogła ją otworzyć w dowolnym momencie, podchodząc i używając kilku słów. Ale nie. Lepiej było kręcić i mącić dla niepewnej, ogólnikowej reakcji.
- Nie był chory, potrzebował wykonania na nim zabiegu. W dużym uproszczeniu możesz wsadzić w ciało jednego ninja części ciała drugiego. Najczęściej są to szpik i porcja krwi. Dzięki temu możliwe jest korzystanie z niektórych umiejętności rodowych dawcy. - wyjaśnił zagadnienie tylko na szybko i dość łopatologicznie, by niedoświadczona jeszcze w zaawansowanej medycynie Isane mogła zrozumieć, ale oddawało istotę i cel zabiegu. Żeby posiąść umiejętności, które strzeże linia krwi. Które w normalnych warunkach są niedostępne. Nawet zwykły ninja wychowany przez samego siebie może doznać przywileju rodów, których tradycje sięgają setek lat. Koncepcja idealnie wpasowująca się w filozofię Mujina. Każdy powinien mieć dostęp do zaawansowanej praktyki medycznej, prawda? Więc czemu ludzie nie powinni móc pozyskać czegoś takiego? Czy osobnik z danego rodu zrobił coś, by zyskać taką moc? Na przykład tworzyć kryształ? Oczywiście, że nie. Jedyną jego zasługą było to, że tam się urodził. I tyle. Czy nie lepiej byłoby, gdyby sobie na taki przywilej zasłużył? W teorii oczywiście, światłe idee równości były jednak na tyle nierealne, że nawet Mujin musiał się zatrzymać i stwierdzić, że jest to nierealna wizja.
- Bez komentarza - odpowiedział krótko na temat herbaty. Co, chyba jednak został rozgryziony. Że nie wypił podejrzanego płynu leżącego na blacie od dłuższego czasu. To jakby zostawić zupę na trzy dni poza chłodnym miejscem i liczyć, że nie rozboli cię po niej brzuch. Mujin cenił swoje zdrowie na tyle, by nie próbować, ale też cenił granie dobrze poinformowanego w każdej możliwej tematyce. Dlatego też nie wyjawił, że tego nie wypił. Niech się domyśla.
Mały sadysta siedzący w Mujinie był usatysfakcjonowany, widząc szok i niedowierzanie na twarzy dziewczyny. A także zdziwienie i zmieszanie, gdy pstryknął ją w czoło. Tyle autentycznych reakcji, tyle niepewności w jej osobie. Tyle zaskoczenia. Nie wiedziała, co ze sobą począć, więc zapytała się o ten błąd. Reakcja obronna - atak. Mujin pominął tą uwagę milczeniem i odsunięciem gdzieś wzroku. Następnie dziewczę uklęknęło przed nim i wystawiło zakrwawione ręce. A to skąd się wzięło? W którym momencie? Nie było to trudne, do odgadnięcia.
- Nad tym też popracujemy. - powiedział ciepło w jej stronę i ujął jej dłonie pomiędzy jego. Lecznicza chakra błyskawicznie uśmierzyła ból i zasklepiła rany. Nawet nie zostawiła blizn. Mogła być tak twarda jak chciała i opierać się tak mocno, jak była w stanie. Ale ostatecznie nadal była dzieckiem. Trudnym i krnąbrnym, ale jednak dzieckiem. Kilka chwil i nie było po nich śladu. Chyba sama się zorientowała, że nie może dalej robić cokolwiek robiła z tymi dłońmi. Może trzeba było zostawić jej te blizny? Może byłyby one jakimś przypomnieniem? Jeśli znowu je zobaczy, to na pewno ich nie uleczy. A będzie patrzył.
- Nie był chory, potrzebował wykonania na nim zabiegu. W dużym uproszczeniu możesz wsadzić w ciało jednego ninja części ciała drugiego. Najczęściej są to szpik i porcja krwi. Dzięki temu możliwe jest korzystanie z niektórych umiejętności rodowych dawcy. - wyjaśnił zagadnienie tylko na szybko i dość łopatologicznie, by niedoświadczona jeszcze w zaawansowanej medycynie Isane mogła zrozumieć, ale oddawało istotę i cel zabiegu. Żeby posiąść umiejętności, które strzeże linia krwi. Które w normalnych warunkach są niedostępne. Nawet zwykły ninja wychowany przez samego siebie może doznać przywileju rodów, których tradycje sięgają setek lat. Koncepcja idealnie wpasowująca się w filozofię Mujina. Każdy powinien mieć dostęp do zaawansowanej praktyki medycznej, prawda? Więc czemu ludzie nie powinni móc pozyskać czegoś takiego? Czy osobnik z danego rodu zrobił coś, by zyskać taką moc? Na przykład tworzyć kryształ? Oczywiście, że nie. Jedyną jego zasługą było to, że tam się urodził. I tyle. Czy nie lepiej byłoby, gdyby sobie na taki przywilej zasłużył? W teorii oczywiście, światłe idee równości były jednak na tyle nierealne, że nawet Mujin musiał się zatrzymać i stwierdzić, że jest to nierealna wizja.
- Bez komentarza - odpowiedział krótko na temat herbaty. Co, chyba jednak został rozgryziony. Że nie wypił podejrzanego płynu leżącego na blacie od dłuższego czasu. To jakby zostawić zupę na trzy dni poza chłodnym miejscem i liczyć, że nie rozboli cię po niej brzuch. Mujin cenił swoje zdrowie na tyle, by nie próbować, ale też cenił granie dobrze poinformowanego w każdej możliwej tematyce. Dlatego też nie wyjawił, że tego nie wypił. Niech się domyśla.
Mały sadysta siedzący w Mujinie był usatysfakcjonowany, widząc szok i niedowierzanie na twarzy dziewczyny. A także zdziwienie i zmieszanie, gdy pstryknął ją w czoło. Tyle autentycznych reakcji, tyle niepewności w jej osobie. Tyle zaskoczenia. Nie wiedziała, co ze sobą począć, więc zapytała się o ten błąd. Reakcja obronna - atak. Mujin pominął tą uwagę milczeniem i odsunięciem gdzieś wzroku. Następnie dziewczę uklęknęło przed nim i wystawiło zakrwawione ręce. A to skąd się wzięło? W którym momencie? Nie było to trudne, do odgadnięcia.
- Nad tym też popracujemy. - powiedział ciepło w jej stronę i ujął jej dłonie pomiędzy jego. Lecznicza chakra błyskawicznie uśmierzyła ból i zasklepiła rany. Nawet nie zostawiła blizn. Mogła być tak twarda jak chciała i opierać się tak mocno, jak była w stanie. Ale ostatecznie nadal była dzieckiem. Trudnym i krnąbrnym, ale jednak dzieckiem. Kilka chwil i nie było po nich śladu. Chyba sama się zorientowała, że nie może dalej robić cokolwiek robiła z tymi dłońmi. Może trzeba było zostawić jej te blizny? Może byłyby one jakimś przypomnieniem? Jeśli znowu je zobaczy, to na pewno ich nie uleczy. A będzie patrzył.
0 x
- Isane
- Postać porzucona
- Posty: 374
- Rejestracja: 15 kwie 2021, o 18:12
- Wiek postaci: 22
- Ranga: Dōkō
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9457
- Multikonta: Nana
Re: Klinika Mujina
Może Isane zwyczajnie lubiła bawić się w podchody? Jego pomysły dla przedszkolaków średnio przypadły jej do gustu. Czasami zachowywała się przy nim jak niesforne dziecko, jednak jego słowa często miały na nią taki wpływ. Stanowił dla niej kogoś w rodzaju autorytetu. Nie znała swoich rodziców, nigdy nie posiadała jednego opiekuna lub opiekunki. Jak większość sierot w tym okrutnym świecie była skazana na spędy dzieci w starych budynkach do momentu, aż mogła poradzić sobie sama. Mujin nie był z nią jednak w żaden sposób spokrewniony i różnica w ich wieku wcale nie była taka duża. Może dlatego ich relacja często bywała taka problematyczna?
Zdecydowała się nie kontynuować tego tematu. Zacisnęła dłonie, dała upust swojej złości i mogła wrócić do normalnej, cywilizowanej konwersacji. Szybko zmienili temat na bardziej ciekawy. Isane nie kryła zainteresowania wpatrując się w Mujina turkusowymi tęczówkami z zauważalnym błyskiem w oku. Nowości w medycynie. Wszystkie nieodkryte możliwości, techniki, specyfiki i przeszczepy? Zawsze przeszczep kojarzył jej się z ratowaniem kogoś chorego. Tak przynajmniej przeczytała w jednym ze zwojów opisujących medyczne formy ratowania życia. Pokiwała głową na znak, że rozumie, jednak wciąż wyglądała na trochę niepewną. W głowie rodziło jej się tysiąc pytań.
- A jeśli użytkownik posiada własne Kekkei Genkai? Wtedy może używać obydwu? - Zapytała przekrzywiając delikatnie głowę. Ah Yue. Szukałeś siły? Czy ktoś Cię do tego zmusił? - Yue stał się przez to silniejszy - skomentowała w końcu zdając sobie sprawę jak wielkie możliwości i jak duże pole do popisu dawał taki przeszczep. Jak wiele można było dzięki niemu zyskać. Wystarczyło jedynie pobrać od kogoś krew i szpik - jasne wcale nie łatwa sprawa, ale nie niewykonalna dla doświadczonego medyka - i usprawnić dzięki temu kogoś innego. Nowa dziedzina medycyny. Ciekawa, eksperymentalna i przede wszystkim niebezpieczna, czyli wszystko to co w technikach medycznych lubiła najbardziej. Chyba nawet bardziej niż same trucizny. Kontynuowała jednak szereg pytań, które nasuwały jej się z każdą sekundą. - A co z innymi organami? - Zagadnęła myśląc o cudownych oczach Aki i Hiro. Ranmaru. Czy ktoś mógłby zwyczajnie posiąść ich umiejętności? Tak po prostu? Perfidnie zabierając im ich wyjątkowość na rzecz eksperymentu medycznego? Nigdy nie przypuszczała, że coś takiego mogłoby być możliwe. Z drugiej strony Iryojutsu było wstanie leczyć krwotoki, zasklepiać organy i kto wie co jeszcze? Miało nieograniczony potencjał i mogło przynieść spektakularne skutki dla ludzkiego zdrowia i siły. Moc ziół i odpowiednio dobranych substancji potrafiła wzmocnić ciało i nawet poprawić samą kontrolę chakry. Czy istniały na świecie rzeczy niemożliwe? Właśnie za to najbardziej ceniła Mujina. Za jego wiedzę i chęć jej przekazania. Pokazywał jej świat w całkowicie innej perspektywie. Nadawał mu nowe barwy i odcienie tworząc coś pięknego. Wszczepiał w nią pasję i inspirację, wszystko z dobrej woli? Czy może miał jakiś ukryty motyw? Jako osoba, która podchodziła do życia w sposób realistyczny, często odrobinę pesymistyczny, powinna była zacząć szukać powodów Mujina. Była jednak zbyt zachwycona całym tematem, żeby się czymś takim przejąć.
- Na pustyni istnieje wiele klanów z ciekawymi umiejętnościami rodowymi. Sabaku władający piaskiem, Kaguya specjalizująca się w transformacji własnych kości. Myślisz, że można wykorzystać każde z nich? - Pytanie o ograniczenia. W końcu każda technika miała jakiś limit. Chociaż potencjał był zawsze wielki, wszystko posiadało jakąś granicę.
Nim się obejrzała siedziała tuż koło niego na podłodze. Chociaż zazwyczaj ukrywała swój obrzydliwy nawyk samookaleczenia w sytuacjach stresowych, tym razem chyba podświadomie poprosiła go o pomoc. Słysząc jego ciepły ton odrobinę się uspokoiła, niczym wystraszone, małe pisklę. Chwilę później mogła wpatrywać się w przyjemną poświatę Iryojutsu. Najpierw zniknął ból, a potem cała reszta. Kiedy w końcu puścił jej dłonie nie potrafiła oderwać od nich wzroku. Wstrzymała oddech na kilka dłuższych chwil widząc idealnie nienaruszona skórę. Wyleczone rany nie były dla niej niczym nowym, jednak brak blizn już zdecydowanie tak. Stanowiły rodzaj przypomnienia, przestrogi, teraz już nie został po nich żaden ślad. Może to dobrze? Może dzięki temu oduczy się tego okropnego nawyku. Westchnęła opierając się policzkiem o jego kolano. Wpatrywała się w pustą przestrzeń pomieszczenia przed sobą. W końcu przymknęła delikatnie powieki, nagle zmęczona całą sytuacją.
- Ból pomaga, kiedy sobie ze sobą nie radzę. Uspokaja - wyjaśniła cicho.
Zdecydowała się nie kontynuować tego tematu. Zacisnęła dłonie, dała upust swojej złości i mogła wrócić do normalnej, cywilizowanej konwersacji. Szybko zmienili temat na bardziej ciekawy. Isane nie kryła zainteresowania wpatrując się w Mujina turkusowymi tęczówkami z zauważalnym błyskiem w oku. Nowości w medycynie. Wszystkie nieodkryte możliwości, techniki, specyfiki i przeszczepy? Zawsze przeszczep kojarzył jej się z ratowaniem kogoś chorego. Tak przynajmniej przeczytała w jednym ze zwojów opisujących medyczne formy ratowania życia. Pokiwała głową na znak, że rozumie, jednak wciąż wyglądała na trochę niepewną. W głowie rodziło jej się tysiąc pytań.
- A jeśli użytkownik posiada własne Kekkei Genkai? Wtedy może używać obydwu? - Zapytała przekrzywiając delikatnie głowę. Ah Yue. Szukałeś siły? Czy ktoś Cię do tego zmusił? - Yue stał się przez to silniejszy - skomentowała w końcu zdając sobie sprawę jak wielkie możliwości i jak duże pole do popisu dawał taki przeszczep. Jak wiele można było dzięki niemu zyskać. Wystarczyło jedynie pobrać od kogoś krew i szpik - jasne wcale nie łatwa sprawa, ale nie niewykonalna dla doświadczonego medyka - i usprawnić dzięki temu kogoś innego. Nowa dziedzina medycyny. Ciekawa, eksperymentalna i przede wszystkim niebezpieczna, czyli wszystko to co w technikach medycznych lubiła najbardziej. Chyba nawet bardziej niż same trucizny. Kontynuowała jednak szereg pytań, które nasuwały jej się z każdą sekundą. - A co z innymi organami? - Zagadnęła myśląc o cudownych oczach Aki i Hiro. Ranmaru. Czy ktoś mógłby zwyczajnie posiąść ich umiejętności? Tak po prostu? Perfidnie zabierając im ich wyjątkowość na rzecz eksperymentu medycznego? Nigdy nie przypuszczała, że coś takiego mogłoby być możliwe. Z drugiej strony Iryojutsu było wstanie leczyć krwotoki, zasklepiać organy i kto wie co jeszcze? Miało nieograniczony potencjał i mogło przynieść spektakularne skutki dla ludzkiego zdrowia i siły. Moc ziół i odpowiednio dobranych substancji potrafiła wzmocnić ciało i nawet poprawić samą kontrolę chakry. Czy istniały na świecie rzeczy niemożliwe? Właśnie za to najbardziej ceniła Mujina. Za jego wiedzę i chęć jej przekazania. Pokazywał jej świat w całkowicie innej perspektywie. Nadawał mu nowe barwy i odcienie tworząc coś pięknego. Wszczepiał w nią pasję i inspirację, wszystko z dobrej woli? Czy może miał jakiś ukryty motyw? Jako osoba, która podchodziła do życia w sposób realistyczny, często odrobinę pesymistyczny, powinna była zacząć szukać powodów Mujina. Była jednak zbyt zachwycona całym tematem, żeby się czymś takim przejąć.
- Na pustyni istnieje wiele klanów z ciekawymi umiejętnościami rodowymi. Sabaku władający piaskiem, Kaguya specjalizująca się w transformacji własnych kości. Myślisz, że można wykorzystać każde z nich? - Pytanie o ograniczenia. W końcu każda technika miała jakiś limit. Chociaż potencjał był zawsze wielki, wszystko posiadało jakąś granicę.
Nim się obejrzała siedziała tuż koło niego na podłodze. Chociaż zazwyczaj ukrywała swój obrzydliwy nawyk samookaleczenia w sytuacjach stresowych, tym razem chyba podświadomie poprosiła go o pomoc. Słysząc jego ciepły ton odrobinę się uspokoiła, niczym wystraszone, małe pisklę. Chwilę później mogła wpatrywać się w przyjemną poświatę Iryojutsu. Najpierw zniknął ból, a potem cała reszta. Kiedy w końcu puścił jej dłonie nie potrafiła oderwać od nich wzroku. Wstrzymała oddech na kilka dłuższych chwil widząc idealnie nienaruszona skórę. Wyleczone rany nie były dla niej niczym nowym, jednak brak blizn już zdecydowanie tak. Stanowiły rodzaj przypomnienia, przestrogi, teraz już nie został po nich żaden ślad. Może to dobrze? Może dzięki temu oduczy się tego okropnego nawyku. Westchnęła opierając się policzkiem o jego kolano. Wpatrywała się w pustą przestrzeń pomieszczenia przed sobą. W końcu przymknęła delikatnie powieki, nagle zmęczona całą sytuacją.
- Ból pomaga, kiedy sobie ze sobą nie radzę. Uspokaja - wyjaśniła cicho.
0 x
Volatile Arrogant Passionate Selfish Confident Inventive
Charming Ruthless Manipulative Insincere Intense Mercurial
Charming Ruthless Manipulative Insincere Intense Mercurial
- Mujin
- Postać porzucona
- Posty: 1143
- Rejestracja: 1 paź 2019, o 22:14
- Wiek postaci: 34
- Ranga: Wyrzutek
- Krótki wygląd: Wysoki (197cm). Kobieca uroda i długie włosy ukryte pod czapką. Wątłej, niepozornej budowy. Maska na twarzy. Bandaże na rękach. Kurta, workowate spodnie, czapka z niewielkim daszkiem. Wszystko w ciemnozielonym kolorze. Lekkie buty ninja.
- Widoczny ekwipunek: Duża torba przy prawym boku, duży zwój na plecach, po bukłaku przy pasie, ręce obwinięte bandażami
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33 ... ab4e4c54f1
- GG/Discord: Wolfig#2761
Re: Klinika Mujina
- Tak, jeśli posiadasz zdolności klanowe, to możesz posiąść dodatkowe. Ale nie wiem, jaki jest górny limit. - dawało to ogromną ilość możliwości. Piasek i dojutsu, przemiana w potwora i produkcja kryształu. Połączenia i kombinacje niemożliwe innymi metodami, które dawałyby potencjalnie większą efektywność, niż suma samych składowych. To się nazywało "odkrywanie nieznanego" i było jedną z pasji Mujina. Medycznego "nieznanego", oczywiście, ale każda rzadka i nieskategoryzowana wiedza miała swoją wartość i należało ją spisać, przekazać dalej. Może do tej wyjątkowo zainteresowanej tematem dziewczyny, która właśnie skupiała na nim swoją uwagę? To, swoją drogą, nieco Mujina ucieszyło. Że pomimo ich różnic w podejściu do wielu kwestii i konfliktów pomiędzy nimi, nadal potrafili bardzo dobrze współpracować i zachować silną podstawę relacji sensei-uczeń.
- W Daishi, jakieś dwa lata temu, dokonałem zabiegu przeszczepienia oka. Sharingana w zamian za Tsuj... Tsun... No, jakoś się nazywał. Bardzo ciężkie do zapamiętania. Ale skutkiem było, że różne oczy różnych klanów mogły być używane przez jedną osobę. Wiem więc, że można przeszczepiać, poza krwią i szpikiem, także specjalne oczy. A skoro można oczy, to pewnie można też inne organy powiązane z umiejętnościami klanowymi. - nie tylko to, można było dwa różne rodzaje oczu jednocześnie. Sam to widział. Dało się i on tego dokonał. Nie wiedział jeszcze, jakie dodatkowe organy mogłyby być przekazywane przez pochodzenie, ale na pewno dało się je przeszczepić. Kolejny raz, motyw niezbadanego medycznego terytorium wracał.
I kiedy rany zostały uleczone, przywracając dłoniom Isane ich pierwotny wygląd, stała się rzecz mocno niespodziewana. Abstrahując od pustynnych klanów, bo jeszcze przyjdzie pora na bardziej dokładny wywiad. Ale Isane postanowiła jeszcze bardziej zmniejszyć dystans pomiędzy nimi. W sposób, o dziwo, nie dwuznaczny i pozbawiony bardziej nikczemnych motywów. Ot oparła się o niego i zamknęła oczy. I zdobyła się na odrobinę szczerości. A Mujin słuchał. I znał rozwiązanie, przynajmniej w pewnym sensie. Uspokajający ból. Trzeba znaleźć substytut. Tak jak Aburame musiał znajdować zastępstwo dla wyładowywania gniewu na obiektach martwych. Chciał pomóc tej osobie z jej problemem. Dlatego, rzecz jasna, że jej problem skutkował w okaleczeniu się. W sprawianiu sobie bólu.
- Musisz znaleźć odpowiednią metodę. Taką, która nie powoduje uszczerbku na zdrowiu. Przyjdzie z czasem, ale nie przyjdzie samo. Musisz aktywnie tego szukać. - powiedział nieco skrępowany, będąc częścią tej sytuacji. Raczej nie zdarzyło mu się, by którakolwiek część jego ciała była w dowolnym momencie życia czyjąś poduszką. A jednak tutaj miał przed sobą, na sobie tak właściwie, całkowicie nowe doznanie. Bliskość z drugą osobą była czymś, co ewidentnie powodowało u niego silny niepokój. Z jakiegoś powodu uznał, że Isane zrobi się nieco lepiej i lepiej okaże jej swoje wsparcie w problemie, jeśli położy swoją dłoń na jej głowie. Gdyby nie bandaże na dłoniach, to pewnie nie zdecydowałby się na taki krok, a jednak. Ot położył delikatnie dłoń na jej głowie. Isane mogła być krnąbrna i wredna, fakt, ale nadal - dziecko.
- Ja buduję sporo stresu w swojej pracy i kiedy zbytnio się kumulują, zażywam środki uspokajające. To moja metoda. - cóż, nie uzależniały w jakikolwiek sposób i ich stworzenie nieco czasu zajmowało, ale lepszej metody na ekstremalny stres i nerwy nie znalazł w toku swoich poszukiwań. Prawdopodobnie dlatego, że pozwalała mu na natychmiastową ulgę w krytycznych sytuacjach. Jakiekolwiek techniki mentalne czy ćwiczenia, przypominanie sobie o ideałach albo jakiegokolwiek inne metody działające w innych przypadkach - u niego nie działały.
- W Daishi, jakieś dwa lata temu, dokonałem zabiegu przeszczepienia oka. Sharingana w zamian za Tsuj... Tsun... No, jakoś się nazywał. Bardzo ciężkie do zapamiętania. Ale skutkiem było, że różne oczy różnych klanów mogły być używane przez jedną osobę. Wiem więc, że można przeszczepiać, poza krwią i szpikiem, także specjalne oczy. A skoro można oczy, to pewnie można też inne organy powiązane z umiejętnościami klanowymi. - nie tylko to, można było dwa różne rodzaje oczu jednocześnie. Sam to widział. Dało się i on tego dokonał. Nie wiedział jeszcze, jakie dodatkowe organy mogłyby być przekazywane przez pochodzenie, ale na pewno dało się je przeszczepić. Kolejny raz, motyw niezbadanego medycznego terytorium wracał.
I kiedy rany zostały uleczone, przywracając dłoniom Isane ich pierwotny wygląd, stała się rzecz mocno niespodziewana. Abstrahując od pustynnych klanów, bo jeszcze przyjdzie pora na bardziej dokładny wywiad. Ale Isane postanowiła jeszcze bardziej zmniejszyć dystans pomiędzy nimi. W sposób, o dziwo, nie dwuznaczny i pozbawiony bardziej nikczemnych motywów. Ot oparła się o niego i zamknęła oczy. I zdobyła się na odrobinę szczerości. A Mujin słuchał. I znał rozwiązanie, przynajmniej w pewnym sensie. Uspokajający ból. Trzeba znaleźć substytut. Tak jak Aburame musiał znajdować zastępstwo dla wyładowywania gniewu na obiektach martwych. Chciał pomóc tej osobie z jej problemem. Dlatego, rzecz jasna, że jej problem skutkował w okaleczeniu się. W sprawianiu sobie bólu.
- Musisz znaleźć odpowiednią metodę. Taką, która nie powoduje uszczerbku na zdrowiu. Przyjdzie z czasem, ale nie przyjdzie samo. Musisz aktywnie tego szukać. - powiedział nieco skrępowany, będąc częścią tej sytuacji. Raczej nie zdarzyło mu się, by którakolwiek część jego ciała była w dowolnym momencie życia czyjąś poduszką. A jednak tutaj miał przed sobą, na sobie tak właściwie, całkowicie nowe doznanie. Bliskość z drugą osobą była czymś, co ewidentnie powodowało u niego silny niepokój. Z jakiegoś powodu uznał, że Isane zrobi się nieco lepiej i lepiej okaże jej swoje wsparcie w problemie, jeśli położy swoją dłoń na jej głowie. Gdyby nie bandaże na dłoniach, to pewnie nie zdecydowałby się na taki krok, a jednak. Ot położył delikatnie dłoń na jej głowie. Isane mogła być krnąbrna i wredna, fakt, ale nadal - dziecko.
- Ja buduję sporo stresu w swojej pracy i kiedy zbytnio się kumulują, zażywam środki uspokajające. To moja metoda. - cóż, nie uzależniały w jakikolwiek sposób i ich stworzenie nieco czasu zajmowało, ale lepszej metody na ekstremalny stres i nerwy nie znalazł w toku swoich poszukiwań. Prawdopodobnie dlatego, że pozwalała mu na natychmiastową ulgę w krytycznych sytuacjach. Jakiekolwiek techniki mentalne czy ćwiczenia, przypominanie sobie o ideałach albo jakiegokolwiek inne metody działające w innych przypadkach - u niego nie działały.
0 x
- Isane
- Postać porzucona
- Posty: 374
- Rejestracja: 15 kwie 2021, o 18:12
- Wiek postaci: 22
- Ranga: Dōkō
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9457
- Multikonta: Nana
Re: Klinika Mujina
Nowy dział medycyny całkowicie ją pochłonął. Już wiedziała, że będzie musiała czym prędzej rozwijać swoje umiejętności Iryojutsu, żeby móc chociażby pomarzyć o wykonywaniu tak skomplikowanych zabiegów. W końcu miały za zadanie ulepszyć pacjenta, a nie go skrzywdzić. Nie była to forma leczenia, tylko wzmacniania. Wiedziała, że niektórzy dążyli do uzyskania siły i potęgi. Do czego dążyła ona? Do czego dążył Mujin? Rzeczywiście pomimo różnic w charakterze, wychowaniu, potrafili bardzo łatwo nadawać na tych samych falach. W momencie kiedy zaczynali rozmawiać o czymś związanym z medycyną ich różnice przechodziły na dalszy plan. Nie liczyły się emocje, półsłówka i niedomówienia. Tylko wiedza. Wielka i bezkresna, która należała do największej zagadki tego świata.
- Skąd pozyskujesz materiały do przeszczepów? - Zadała kolejne nasuwające się pytanie. Oczywiście chciała pomóc. Chciała zobaczyć taki przeszczep na własne oczy i nauczyć się pod okiem swojego senseia. Okropnie żałowała, że nie widziała tego co stało się z Yue. I chociaż z początku martwiła się o jego zdrowie, teraz podchodziła do tego w bardziej ciekawski i rzeczowy sposób. Był obiektem badań, eksperymentem. Tak jak ona w przeszłości. Chociaż większość wspomnień wciąż pozostawała dla niej zagadką, urywki czasami odwiedzały ją w koszmarach.
- Sharingan? - Podpytała chłonąc wszystkie informacje niczym gąbka. Coś jej to mówiło, nie potrafiła tego jednak do końca przypisać. Już rozumiała, że to jakaś forma Kekkei Genkai wzrokowego, ale która? Była pewna, że kiedyś słyszała te nazwę, ale jaki dokładnie był to klan i ród? Nie dała radę sobie przypomnieć, dlatego od razu zapytała Mujina. Kiedy już zdobywała informacje chciała zrozumieć je w pełni. Dwie różne pary oczu - nieźle. Mimo ekscytacji nową wiedzą poczuła dziwny, ogarniający chłód. Jak gdyby uczucie Deja vu. Jak gdyby nie był to pierwszy raz kiedy miała do czynienia z przeszczepami. Od razu poczuła nieprzyjemne łupanie z tyłu głowy. Typowe, kiedy próbowała coś sobie przypomnieć, związanego ze swoim dzieciństwem, jednak wspomnień brakowało a jej umysł specjalnie nie chciał sobie nic przypominać. Od razu odpuściła biorąc dwa uspokajające wdechy. Przeszłość na zawsze powinna zostać zagadką. Drastyczne i nieprzyjemne wspomnienia tylko bardziej skrzywdziłyby jej niestabilną osobowość. Po co aż tak ryzykować?
Siedziała opierając się policzkiem o jego nogę. Nie przeszkadzała jej twarda podłoga i niewygodna pozycja. Nie miało to najmniejszego znaczenia. Przymknęła powieki odpoczywając na kilka chwil. Wiedziała, że nie mogła tak siedzieć całą wieczność. Prędzej czy później Mujin pewnie zechce wrócić do swoich obowiązków. Zesztywniała momentalnie czując ciężar na swojej głowie, jednak po dwóch sekundach zdała sobie sprawę co się działo. Nie skomentowała tego w żaden sposób, jednak uśmiechnęła się mimowolnie. Szczęśliwy i szczery uśmiech, który rzadko kiedy sam od siebie gościł na jej pełnych ustach. Nie ruszała się, żeby przypadkiem go nie spłoszyć. Zdawała sobie sprawę, że bliskość - niekonieczni romantyczna, po prostu każda - drugiej osoby była dla niego sporym wyzwaniem. Stąd ten dystans i te bandaże. Każdy miał jakieś swoje demony, z którymi musiał walczyć. Środki uspokajające. Ciekawa opcja, pewnie działała znakomicie. Dzięki temu nie było mowy o denerwowaniu się. Człowiek stawał się bardziej odległy, splątany, ale często także otumaniony. Doraźne stosowanie pewnie przynosiło skutki. A stałe? Nie była pewna, pewnie zależy od odpowiedniego doboru składników, aby nie były ani za słabe ani za mocne. Rozumiała jego punkt widzenia doskonale, jednak od razu pospieszyła z wyjaśnieniem. Chciała, żeby ją zrozumiał.
- Ból kojarzy mi się z dzieciństwem, którego nie pamiętam - zaczęła cichutko siedząc w totalnym bezruchu. - Widocznie musiało go być tam wiele. Przypomina, że nie jestem niezniszczalna i z łatwością mogę po prostu rozpaść się na tysiące kawałków. Nie zawsze jest zły i nieprzyjemny - urwała w końcu sama zdając sobie sprawę jak bardzo dziwnie i popapranie zabrzmiała.Psychiczna wariatka. Zaśmiała się pod nosem, podnosząc w końcu głowę. Spojrzała na Mujina turkusowymi tęczówkami. Zdecydowała się delikatnie zmienić temat. Wystarczyło już tych zwierzeń i mówienia o niej. Wolała wysłuchać tego co sam Mujin miał do powiedzenia. Słuchać było zdecydowanie łatwiej niż mówić i prawie zapomniała jak to jest odwrotnie. Przyzwyczaiła się do towarzystwa Hiro, gdzie mogła spokojnie trwać w roli słuchaczki. Tutaj było odwrotnie. Ani uczeń ani sensei nie byli przesądnymi gadułami.
- Zdobyłeś to po co wyruszyłeś do Shigashi? - Zagadnęła wstając i otrzepując kremowe kimono. Poprawiła pas i zabrała się za parzenie herbaty. Drżała lekko, było jej zimno. Marzła okropnie szybko. W końcu temperatura nie była tutaj tak przychylna jak na gorącej pustyni. Chociaż oficjalnie nie mieszkała już w klinice, wciąż czuła się tutaj jak u siebie i to chyba nigdy się nie zmieni.
- Skąd pozyskujesz materiały do przeszczepów? - Zadała kolejne nasuwające się pytanie. Oczywiście chciała pomóc. Chciała zobaczyć taki przeszczep na własne oczy i nauczyć się pod okiem swojego senseia. Okropnie żałowała, że nie widziała tego co stało się z Yue. I chociaż z początku martwiła się o jego zdrowie, teraz podchodziła do tego w bardziej ciekawski i rzeczowy sposób. Był obiektem badań, eksperymentem. Tak jak ona w przeszłości. Chociaż większość wspomnień wciąż pozostawała dla niej zagadką, urywki czasami odwiedzały ją w koszmarach.
- Sharingan? - Podpytała chłonąc wszystkie informacje niczym gąbka. Coś jej to mówiło, nie potrafiła tego jednak do końca przypisać. Już rozumiała, że to jakaś forma Kekkei Genkai wzrokowego, ale która? Była pewna, że kiedyś słyszała te nazwę, ale jaki dokładnie był to klan i ród? Nie dała radę sobie przypomnieć, dlatego od razu zapytała Mujina. Kiedy już zdobywała informacje chciała zrozumieć je w pełni. Dwie różne pary oczu - nieźle. Mimo ekscytacji nową wiedzą poczuła dziwny, ogarniający chłód. Jak gdyby uczucie Deja vu. Jak gdyby nie był to pierwszy raz kiedy miała do czynienia z przeszczepami. Od razu poczuła nieprzyjemne łupanie z tyłu głowy. Typowe, kiedy próbowała coś sobie przypomnieć, związanego ze swoim dzieciństwem, jednak wspomnień brakowało a jej umysł specjalnie nie chciał sobie nic przypominać. Od razu odpuściła biorąc dwa uspokajające wdechy. Przeszłość na zawsze powinna zostać zagadką. Drastyczne i nieprzyjemne wspomnienia tylko bardziej skrzywdziłyby jej niestabilną osobowość. Po co aż tak ryzykować?
Siedziała opierając się policzkiem o jego nogę. Nie przeszkadzała jej twarda podłoga i niewygodna pozycja. Nie miało to najmniejszego znaczenia. Przymknęła powieki odpoczywając na kilka chwil. Wiedziała, że nie mogła tak siedzieć całą wieczność. Prędzej czy później Mujin pewnie zechce wrócić do swoich obowiązków. Zesztywniała momentalnie czując ciężar na swojej głowie, jednak po dwóch sekundach zdała sobie sprawę co się działo. Nie skomentowała tego w żaden sposób, jednak uśmiechnęła się mimowolnie. Szczęśliwy i szczery uśmiech, który rzadko kiedy sam od siebie gościł na jej pełnych ustach. Nie ruszała się, żeby przypadkiem go nie spłoszyć. Zdawała sobie sprawę, że bliskość - niekonieczni romantyczna, po prostu każda - drugiej osoby była dla niego sporym wyzwaniem. Stąd ten dystans i te bandaże. Każdy miał jakieś swoje demony, z którymi musiał walczyć. Środki uspokajające. Ciekawa opcja, pewnie działała znakomicie. Dzięki temu nie było mowy o denerwowaniu się. Człowiek stawał się bardziej odległy, splątany, ale często także otumaniony. Doraźne stosowanie pewnie przynosiło skutki. A stałe? Nie była pewna, pewnie zależy od odpowiedniego doboru składników, aby nie były ani za słabe ani za mocne. Rozumiała jego punkt widzenia doskonale, jednak od razu pospieszyła z wyjaśnieniem. Chciała, żeby ją zrozumiał.
- Ból kojarzy mi się z dzieciństwem, którego nie pamiętam - zaczęła cichutko siedząc w totalnym bezruchu. - Widocznie musiało go być tam wiele. Przypomina, że nie jestem niezniszczalna i z łatwością mogę po prostu rozpaść się na tysiące kawałków. Nie zawsze jest zły i nieprzyjemny - urwała w końcu sama zdając sobie sprawę jak bardzo dziwnie i popapranie zabrzmiała.
- Zdobyłeś to po co wyruszyłeś do Shigashi? - Zagadnęła wstając i otrzepując kremowe kimono. Poprawiła pas i zabrała się za parzenie herbaty. Drżała lekko, było jej zimno. Marzła okropnie szybko. W końcu temperatura nie była tutaj tak przychylna jak na gorącej pustyni. Chociaż oficjalnie nie mieszkała już w klinice, wciąż czuła się tutaj jak u siebie i to chyba nigdy się nie zmieni.
0 x
Volatile Arrogant Passionate Selfish Confident Inventive
Charming Ruthless Manipulative Insincere Intense Mercurial
Charming Ruthless Manipulative Insincere Intense Mercurial
- Mujin
- Postać porzucona
- Posty: 1143
- Rejestracja: 1 paź 2019, o 22:14
- Wiek postaci: 34
- Ranga: Wyrzutek
- Krótki wygląd: Wysoki (197cm). Kobieca uroda i długie włosy ukryte pod czapką. Wątłej, niepozornej budowy. Maska na twarzy. Bandaże na rękach. Kurta, workowate spodnie, czapka z niewielkim daszkiem. Wszystko w ciemnozielonym kolorze. Lekkie buty ninja.
- Widoczny ekwipunek: Duża torba przy prawym boku, duży zwój na plecach, po bukłaku przy pasie, ręce obwinięte bandażami
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33 ... ab4e4c54f1
- GG/Discord: Wolfig#2761
Re: Klinika Mujina
Czy powinien jej mówić, że zbiera z trupów? Cóż, na pewno nie było w nim nic gorszącego, świeży trup nawet nie zdąży się rozłożyć i jest praktycznie nienaruszony. Poza rzecz jasna śmiertelną raną i potencjalnym sporym ubytkiem w krwi. Około połowy zdobytych przez niego materiałów do przeszczepów zostało pozyskanych z legalnego źródła. Próbką statystyczną było dwa, więc niezbyt dużo, ale w zamian za to Mujin miał absolutnie czyste sumienie. Nic nikomu nie odciął wbrew jego woli, nikogo nie zabił dla jego genów czy oczu. Mało o kim można było to powiedzieć, ale medyk ewidentnie podczas swojej kariery nie zabił nikogo tylko dlatego, że coś chciał albo stał mu na drodze. Problemy wolał odsuwać, a nie usuwać.
- Nie miałem wiele okazji do pobierania. Krew i szpik pobrałem z trupa, którego schowałem w zwoju krótko po jego śmierci. Oko zostało zdobyte przez samego zainteresowanego. Mam też dłoń, ale została dla mnie pobrana bezpośrednio. Generalnie krew i szpik łatwo pobrać. Dobrowolnie czy nie, wystarczy uśpić pacjenta albo jakkolwiek inaczej unieruchomić na dłuższy czas. A ciała i ich fragmenty można chować w zwojach żeby zapobiec zepsuciu. - drastyczne? Jak najbardziej. Sam miał przecież ludzką rękę w słoiku z substancją konserwującą. Produkt współpracy jego intelektu z roboczym zapałem małżeństwa Sanada. Nie z jego inicjatywy doszło do tego incydentu, bo był wtedy w całkowicie innej sekcji Oniniwy. Ale ten akt dobroci z ich strony siedział teraz w jednym z jego licznych zwojów. Czekający na lepsze czasy i lepszego biorcę.
- Z oczami jest ciężko, bo bez odpowiedniej wiedzy uszkodzisz gałkę podczas jej wyciągania i po przeszczepie. Lepiej nie próbować, jeśli nie ma zaplecza teoretycznego. - proste pytanie zmieniło się w dość szczegółowy wykład na temat metod pobierania różnych części ciała za zgodą i nie zgodą posiadacza. Fakt, nieco się rozpędził, ale skoro Isane była zainteresowana tematem to był to idealny moment, by wbić jej nieco surowej wiedzy do głowy.
- A, tak. Sharingan. Czarne łezki na czerwonych tęczówkach. Cholernie niebezpieczne. Lubią genjutsu, Katon i inne formy ninjutsu. Bardzo problematyczni, głównie przez iluzje. - sztuka oszukiwania i zakłamywania rzeczywistości? Brzmiało jak coś, co Mujin powinien wręcz woleć od walki kontaktowej. Ale pałał do tej sztuki głęboko skrywaną niechęcią. Była dość... niszowa? Dlatego nie można było brać jej pod uwagę podczas walki, na przykład. Samo istnienie Genjutsu komplikowało wszystko, bo musiałbyś się nieustannie zastanawiać, czy ten atak jest fizyczny i może zrobić ci krzywdę, czy może nie. Ale kiedy już się pojawi, to w bardzo nieodpowiednim momencie.
Jego zastanawiania i sensacje logistyczne musiały jednak odejść na bok, bo interakcja między Isane a Mujinem trwała nadal. Zastanawiał się, jak zareaguje Isane na jego dotyk. Okazało się, że nie było źle. Mogła się wzdrygnąć, mogła odbić jego dłoń. Mogła wyjść bez słowa, ale została. Przyjęła ten niespodziewany gest dobrej woli i może pod jego wpływem zaczęła mówić nieco więcej. Ból łączył ją z przeszłością. Był dla niej ważny.
- Ból jest reakcją obronną organizmu. Daje znać, że coś jest nie tak. Że któryś element twojego ciała nie działa. Jeśli chcesz go używać do uspokojenia się, to proszę. Ale widzę, że dawkujesz go w złych ilościach. Jeśli przez niego sama się krzywdzisz, to idziesz za daleko. - powiedział. Taka była jego diagnoza. Nie miał zamiaru leczyć jej w nieskończoność, ona sama nie powinna doprowadzać do sytuacji, gdzie trzeba było ją leczyć. Tyle mógł dla niej zrobić. Udzielić rady i podzielić się własnym doświadczeniem. W końcu jednak Isane od niego odeszła, przerywając kontakt. Wcześniej jednak spojrzała na niego. A on na nią. Kontakt wzorowy nawiązany, można było odwrócić wzrok.
- Tak, mam. Pustynne zioła, podstawowy składnik mocniejszych trucizn. I nauczyłem się tam przydatnej sztuki. Powiedz na głos "Moja medyczna mocy, przybywaj". Dokładnie to. Na głos. - powiedział poważnym tonem, przywdziewając jednak na usta lekki uśmieszek. Mógł sobie z niej żartować. Mógł chcieć zobaczyć, jak na jego polecenie robi absurdalnie głupią rzecz. Mógł chcieć zobaczyć ją zawstydzoną. Ale to była część techniki, którą pozyskał. Kiedy tylko powie dokładnie to, co sobie zażyczył, jej dłonie pokryją się potężną, medyczną chakrą. Z techniki dokładnie tej samej, jakiej użył na Isane Mujin podczas leczenia jej ran. Na kilka dłuższych chwil będzie równie potężnym medykiem, co jej sensei. Jednorazowa przyjemność, ale jednak - ogromny atut.
- Nie miałem wiele okazji do pobierania. Krew i szpik pobrałem z trupa, którego schowałem w zwoju krótko po jego śmierci. Oko zostało zdobyte przez samego zainteresowanego. Mam też dłoń, ale została dla mnie pobrana bezpośrednio. Generalnie krew i szpik łatwo pobrać. Dobrowolnie czy nie, wystarczy uśpić pacjenta albo jakkolwiek inaczej unieruchomić na dłuższy czas. A ciała i ich fragmenty można chować w zwojach żeby zapobiec zepsuciu. - drastyczne? Jak najbardziej. Sam miał przecież ludzką rękę w słoiku z substancją konserwującą. Produkt współpracy jego intelektu z roboczym zapałem małżeństwa Sanada. Nie z jego inicjatywy doszło do tego incydentu, bo był wtedy w całkowicie innej sekcji Oniniwy. Ale ten akt dobroci z ich strony siedział teraz w jednym z jego licznych zwojów. Czekający na lepsze czasy i lepszego biorcę.
- Z oczami jest ciężko, bo bez odpowiedniej wiedzy uszkodzisz gałkę podczas jej wyciągania i po przeszczepie. Lepiej nie próbować, jeśli nie ma zaplecza teoretycznego. - proste pytanie zmieniło się w dość szczegółowy wykład na temat metod pobierania różnych części ciała za zgodą i nie zgodą posiadacza. Fakt, nieco się rozpędził, ale skoro Isane była zainteresowana tematem to był to idealny moment, by wbić jej nieco surowej wiedzy do głowy.
- A, tak. Sharingan. Czarne łezki na czerwonych tęczówkach. Cholernie niebezpieczne. Lubią genjutsu, Katon i inne formy ninjutsu. Bardzo problematyczni, głównie przez iluzje. - sztuka oszukiwania i zakłamywania rzeczywistości? Brzmiało jak coś, co Mujin powinien wręcz woleć od walki kontaktowej. Ale pałał do tej sztuki głęboko skrywaną niechęcią. Była dość... niszowa? Dlatego nie można było brać jej pod uwagę podczas walki, na przykład. Samo istnienie Genjutsu komplikowało wszystko, bo musiałbyś się nieustannie zastanawiać, czy ten atak jest fizyczny i może zrobić ci krzywdę, czy może nie. Ale kiedy już się pojawi, to w bardzo nieodpowiednim momencie.
Jego zastanawiania i sensacje logistyczne musiały jednak odejść na bok, bo interakcja między Isane a Mujinem trwała nadal. Zastanawiał się, jak zareaguje Isane na jego dotyk. Okazało się, że nie było źle. Mogła się wzdrygnąć, mogła odbić jego dłoń. Mogła wyjść bez słowa, ale została. Przyjęła ten niespodziewany gest dobrej woli i może pod jego wpływem zaczęła mówić nieco więcej. Ból łączył ją z przeszłością. Był dla niej ważny.
- Ból jest reakcją obronną organizmu. Daje znać, że coś jest nie tak. Że któryś element twojego ciała nie działa. Jeśli chcesz go używać do uspokojenia się, to proszę. Ale widzę, że dawkujesz go w złych ilościach. Jeśli przez niego sama się krzywdzisz, to idziesz za daleko. - powiedział. Taka była jego diagnoza. Nie miał zamiaru leczyć jej w nieskończoność, ona sama nie powinna doprowadzać do sytuacji, gdzie trzeba było ją leczyć. Tyle mógł dla niej zrobić. Udzielić rady i podzielić się własnym doświadczeniem. W końcu jednak Isane od niego odeszła, przerywając kontakt. Wcześniej jednak spojrzała na niego. A on na nią. Kontakt wzorowy nawiązany, można było odwrócić wzrok.
- Tak, mam. Pustynne zioła, podstawowy składnik mocniejszych trucizn. I nauczyłem się tam przydatnej sztuki. Powiedz na głos "Moja medyczna mocy, przybywaj". Dokładnie to. Na głos. - powiedział poważnym tonem, przywdziewając jednak na usta lekki uśmieszek. Mógł sobie z niej żartować. Mógł chcieć zobaczyć, jak na jego polecenie robi absurdalnie głupią rzecz. Mógł chcieć zobaczyć ją zawstydzoną. Ale to była część techniki, którą pozyskał. Kiedy tylko powie dokładnie to, co sobie zażyczył, jej dłonie pokryją się potężną, medyczną chakrą. Z techniki dokładnie tej samej, jakiej użył na Isane Mujin podczas leczenia jej ran. Na kilka dłuższych chwil będzie równie potężnym medykiem, co jej sensei. Jednorazowa przyjemność, ale jednak - ogromny atut.
1 x
- Isane
- Postać porzucona
- Posty: 374
- Rejestracja: 15 kwie 2021, o 18:12
- Wiek postaci: 22
- Ranga: Dōkō
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9457
- Multikonta: Nana
Re: Klinika Mujina
Pobieranie materiałów do przeszczepów nie zrobiło na niej specjalnego wrażenia. Nie miała problemów z babraniem się w zimnych ludzkich zwłokach, jeśli dało się na tym skorzystać. Pokiwała głową w zrozumieniu. - Przetrzymujesz trupy w zwoju, a podobno to ja jestem nienormalna - skwitowała ze śmiechem. Zdała sobie sprawę, że będzie musiała poćwiczyć w przyszłości również techniki pieczętowania, jeśli chciała przenosić w jakiś sposób ludzkie zwłoki. Zresztą ich odpowiednia konserwacja również grała rolę. Oczywiście istniały różnego rodzaju specyfiki na podstawie formaliny, którymi można było spowolnić rozkład, jednak jedynie mniejszych fragmentów ciała. Cały, dorosły człowiek to całkowicie inna bajka. Czekała ją jeszcze masa umiejętności do nauki. Dopiero teraz zdała sobie z tego sprawę, jednak jej entuzjazm nie ustawał. Wciąż cieszyła się nowością. Wysłuchała jego słów na temat Sharingana. Ciekawa umiejętność. Nie dziwiła się, że ktoś chciał ją posiąść dodatkowo. Kolejne czerwone oczy, tak jak u Hiro. Ciekawe ile na świecie istniało rodzajów Dōjutsu. Pewnie nie wszystkie były jeszcze odkryte.
Nie przeszkadzał jej wykład Mujina na temat bólu. Wręcz przeciwnie. Słuchała go z czystą ciekawością. Nie narzucał się jej, jednak doradzał. Szanowała jego zdanie, w końcu miał praktycznie w każdej dziedzinie życia większe doświadczenie niż ona. Chociaż nie lubiła jak ktoś jej rozkazywał, nie lubiła słuchać się innych, to tym razem nie przeszkadzało jej to w żaden sposób. Wręcz przeciwnie, ale dlaczego tak?
- Masz rację. Ciężko znaleźć granicę - dodała zgadzając się z nim. Może to przez tą drobną czułość jaką jej podarował? Czyżby zwykły, bezinteresowny ciężar jego dłoni zdziałał aż tak wiele? Może dlatego spuściła z tonu i zachowywała się nad wyraz spokojnie. Może to przez uleczenie blizn na dłoniach, a może tak po prostu miała lepszy dzień, który przecież zapowiadał się nie za ciekawie. Miło było się pozytywnie zaskoczyć. Rzeczywiście szła za daleko. Często jej się zdarzało przekroczyć wszelkie pojęte granice. Raz bezwiednie, raz z premedytacją. Czasami zwyczajnie nie potrafiła sobie odpuścić, czasami po prostu chciała spadać w otchłań bez odwrotu. Zgubić się we własnym bólu, pogrążyć do końca i nigdy już nie być w stanie wyjść z czeluści własnego spaczonego umysłu. Ulżyć sobie już na zawsze. Z jednej strony wciąż była zagubioną dziewczynką, jak oceniał ją Mujin. Z drugiej zdecydowanie dorosła, zaczynała dostrzegać swoją chorobliwą, zepsutą osobowość. Potrafił wyleczyć jej ciało. Czy dałby radę z umysłem? Stanowiła zagrożenie dla innych. Nie tylko dla siebie. Jeśli poddałaby się swoim mrocznym myślą mogła kogoś skrzywdzić. Kogoś obcego - jej sumienie nie było aż tak potężne, może by się tym nie przejęła, może tak - nie potrafiła stwierdzić. Ale gdyby dotknęło to ważną dla niej osobę….
- Wstąpiłam w szeregi Ryuzaku - zmieniła temat oddalając się od swoich własnych demonów. Im dłużej nad nimi rozmyślała tym bardziej bała się, że wpadnie do czarnej otchłani i nigdy więcej z niej nie wróci. Nie brzmiała jakoś bardzo zadowolona z tego faktu, ale również nie nieszczęśliwa. Plusy i minusy jak ze wszystkim. Zrobiła to dla Hiro, dla ich przyszłości i też odrobinę z własnego kaprysu. Póki co nie miało to na nią żadnych negatywnych skutków, jednak nigdy nie wiadomo co przyniesie przyszłość. Dawało jej to nowe możliwości na zarobek, może dostęp do ciekawych informacji, kto wie? - Myślisz, że kiedyś Unia się po mnie upomni? - Zapytała cicho przygotowując dwa kubki na herbatę. Wsypała do nich owocową mieszankę wysuszonych ziół i egzotycznych cytrusów. Zalała je wrzątkiem i podała jeden kubek Mujinowi. Usiadła przy stoliku wdychając przyjemny zapach. Gorąca para łaskotała ją w policzki.
Prychnęła z uśmiechem na twarzy. Chyba się z niej nabijał. Nie potrafiła sobie inaczej tego wyobrazić. Przewróciła teatralnie oczami odstawiając kubek na stolik. Wyciągnęła dłonie przed siebie z krzywym uśmiechem. Nie wierzyła mu.
- To głupie. „Moja medyczna mocy, przybywaj!” Bardzo głu… - i nagle szczęka jej opadła. Wokół jej dłoni pojawiła się silna, lecznicza chakra. Zdecydowanie potężniejsza niż ta, którą obecnie dysponowała. Przypominała bardziej zaawansowane techniki, jakie Mujin miał w swoim arsenale. - Jak to - powiedziała wpatrując się w osłupieniu w to co się działo. Czuła się odrobinę jak oszustka. Wiedziała, że jej umiejętności nie były na takim poziomie. - Wytłumacz - poprosiła lub bardziej zarządała wpatrując się w niego wielkimi turkusowymi oczami pełnymi ciekawości i nadziei. Nadziei na co?
Nie przeszkadzał jej wykład Mujina na temat bólu. Wręcz przeciwnie. Słuchała go z czystą ciekawością. Nie narzucał się jej, jednak doradzał. Szanowała jego zdanie, w końcu miał praktycznie w każdej dziedzinie życia większe doświadczenie niż ona. Chociaż nie lubiła jak ktoś jej rozkazywał, nie lubiła słuchać się innych, to tym razem nie przeszkadzało jej to w żaden sposób. Wręcz przeciwnie, ale dlaczego tak?
- Masz rację. Ciężko znaleźć granicę - dodała zgadzając się z nim. Może to przez tą drobną czułość jaką jej podarował? Czyżby zwykły, bezinteresowny ciężar jego dłoni zdziałał aż tak wiele? Może dlatego spuściła z tonu i zachowywała się nad wyraz spokojnie. Może to przez uleczenie blizn na dłoniach, a może tak po prostu miała lepszy dzień, który przecież zapowiadał się nie za ciekawie. Miło było się pozytywnie zaskoczyć. Rzeczywiście szła za daleko. Często jej się zdarzało przekroczyć wszelkie pojęte granice. Raz bezwiednie, raz z premedytacją. Czasami zwyczajnie nie potrafiła sobie odpuścić, czasami po prostu chciała spadać w otchłań bez odwrotu. Zgubić się we własnym bólu, pogrążyć do końca i nigdy już nie być w stanie wyjść z czeluści własnego spaczonego umysłu. Ulżyć sobie już na zawsze. Z jednej strony wciąż była zagubioną dziewczynką, jak oceniał ją Mujin. Z drugiej zdecydowanie dorosła, zaczynała dostrzegać swoją chorobliwą, zepsutą osobowość. Potrafił wyleczyć jej ciało. Czy dałby radę z umysłem? Stanowiła zagrożenie dla innych. Nie tylko dla siebie. Jeśli poddałaby się swoim mrocznym myślą mogła kogoś skrzywdzić. Kogoś obcego - jej sumienie nie było aż tak potężne, może by się tym nie przejęła, może tak - nie potrafiła stwierdzić. Ale gdyby dotknęło to ważną dla niej osobę….
- Wstąpiłam w szeregi Ryuzaku - zmieniła temat oddalając się od swoich własnych demonów. Im dłużej nad nimi rozmyślała tym bardziej bała się, że wpadnie do czarnej otchłani i nigdy więcej z niej nie wróci. Nie brzmiała jakoś bardzo zadowolona z tego faktu, ale również nie nieszczęśliwa. Plusy i minusy jak ze wszystkim. Zrobiła to dla Hiro, dla ich przyszłości i też odrobinę z własnego kaprysu. Póki co nie miało to na nią żadnych negatywnych skutków, jednak nigdy nie wiadomo co przyniesie przyszłość. Dawało jej to nowe możliwości na zarobek, może dostęp do ciekawych informacji, kto wie? - Myślisz, że kiedyś Unia się po mnie upomni? - Zapytała cicho przygotowując dwa kubki na herbatę. Wsypała do nich owocową mieszankę wysuszonych ziół i egzotycznych cytrusów. Zalała je wrzątkiem i podała jeden kubek Mujinowi. Usiadła przy stoliku wdychając przyjemny zapach. Gorąca para łaskotała ją w policzki.
Prychnęła z uśmiechem na twarzy. Chyba się z niej nabijał. Nie potrafiła sobie inaczej tego wyobrazić. Przewróciła teatralnie oczami odstawiając kubek na stolik. Wyciągnęła dłonie przed siebie z krzywym uśmiechem. Nie wierzyła mu.
- To głupie. „Moja medyczna mocy, przybywaj!” Bardzo głu… - i nagle szczęka jej opadła. Wokół jej dłoni pojawiła się silna, lecznicza chakra. Zdecydowanie potężniejsza niż ta, którą obecnie dysponowała. Przypominała bardziej zaawansowane techniki, jakie Mujin miał w swoim arsenale. - Jak to - powiedziała wpatrując się w osłupieniu w to co się działo. Czuła się odrobinę jak oszustka. Wiedziała, że jej umiejętności nie były na takim poziomie. - Wytłumacz - poprosiła lub bardziej zarządała wpatrując się w niego wielkimi turkusowymi oczami pełnymi ciekawości i nadziei. Nadziei na co?
0 x
Volatile Arrogant Passionate Selfish Confident Inventive
Charming Ruthless Manipulative Insincere Intense Mercurial
Charming Ruthless Manipulative Insincere Intense Mercurial
- Mujin
- Postać porzucona
- Posty: 1143
- Rejestracja: 1 paź 2019, o 22:14
- Wiek postaci: 34
- Ranga: Wyrzutek
- Krótki wygląd: Wysoki (197cm). Kobieca uroda i długie włosy ukryte pod czapką. Wątłej, niepozornej budowy. Maska na twarzy. Bandaże na rękach. Kurta, workowate spodnie, czapka z niewielkim daszkiem. Wszystko w ciemnozielonym kolorze. Lekkie buty ninja.
- Widoczny ekwipunek: Duża torba przy prawym boku, duży zwój na plecach, po bukłaku przy pasie, ręce obwinięte bandażami
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33 ... ab4e4c54f1
- GG/Discord: Wolfig#2761
Re: Klinika Mujina
- Mam w zwojach większe dziwactwa, niż jesteś sobie w stanie wyobrazić. - odpowiedział tajemniczo. Co tam trupy. Ręka w słoju? Miał, jak najbardziej. Jeszcze więcej zestawów krwi i szpiku? Miał. Ciało potwora? Dosłownie, Jugo w stanie fizycznego i psychicznego zdziczenia? Miał. I wiele, wiele więcej. To mógł być także powód, dla którego jego zwoje były rzeczą świętą, prawie tak jak jego notesik. Ciekawe czy byłby w stanie przejść przez bramę mając przy sobie takie dziwactwa, gdyby jakimś cudem został przeszukany pod względem nierzyjemnej zawartości. Może faktycznie powinien trzymać najważniejsze rzeczy w klinice?
- Po co? Nie byłaś szczęśliwa jako silna niezależna kunoichi? - potrzeba nałożenia sobie obroży i dania smyczy bezpośrednio w czyjeś ręce średnio pasowała Mujinowi i chyba średnio powinna pasować komukolwiek. Może to jej miłość ją do tego tego namówiła? Cóż, biorąc pod uwagę jego nieobecność i pojawienie się jego osoby, to powiązanie to można było stworzyć. Cóż, jej decyzja. Jeśli chce samodzielnie oddawać swoje usługi grupie ludzi, którzy mają jej życie za pustą statystykę, to czemu nie.
- Po jednego Doko niepowiązanego krwią z żadnym ważnym rodem? Powiedziałbym że na dziewięćdziesiąt pięć procent nie. A nawet jeśli, to co z tego? Możemy zawsze ich przekonać do zmiany zdania. - powiedział, z wdzięcznością przyjmując herbatę. Tak, jakie były realne szanse na to, że ktoś będzie się starał przejść cały kontynent po jedną, mało znaczącą personę bez rangi? Bez informacji, bez wyjątkowej krwi. Całkowicie normalnej? Praktycznie zerowe. Temat szybko został zmieniony wraz z przyjściem nowego, nieznanego do tej pory Isane zjawiska. Oglądanie jej reakcji, zaskoczenia i szczerego zmieszania... Wręcz idealne. Oczywiście musiał to potem wyjaśniać, by zjawisko mogło zostać w pełni zrozumiałe. Mujin na spokojnie sączył gorący napój i pomiędzy łykami dawał fragmenty tego i owego.
- A widzisz, to taka mała sztuczka której nauczyłem się w Shigashi. - powiedział tajemniczo na początku, ale żeby nie męczyć Isane niekompletną odpowiedzią, szybko przeszedł do dokładnych wyjaśnień. - Mogę zapieczętować w kimś dowolne moje jutsu. Pstryk w czoło i już. Aktywuje się w sposób, jaki zechcę. Możesz coś powiedzieć na głos, spotkać kogoś, kiedy coś usłyszysz... Kiedy twoje ciało podejmie jakąś akcję z twojej inicjatywy albo odbierze jakiś bodziec, wtedy jutsu się aktywuje i możesz z niego korzystać jakbyś ty to potrafiła. Nawet nie musisz składać pieczęci albo zużywać swojej chakry. - chyba wystarczyło tego. Odpowiednio dokładnie, ale nie wchodząc w szczegół pokroju wymagań o wolnej woli i ograniczenia nakładania tego na siebie samego. A szkoda, nałożenie na siebie techniki na później byłoby niezwykle cenne dla niego samego na wielu płaszczyznach. Tak mógł pomagać innym, co oczywiście było atutem samym w sobie. Ale jeśli trzymać by przy sobie Isane z zapieczętowaną techniką paraliżującego gazu? Mógłby ją złapać, aktywować komendą głosową i kierować jej głowę gdzie chciał. Taki podręczny rozpylacz. Jakkolwiek irracjonalnie by to nie brzmiało, to posiadanie przy sobie pokrowca na technikę miało swoje zalety.
- Wspaniałe, prawda? Pomyśl o niezliczonych aplikacjach. Medycy spotykający się z poważnymi ranami, których normalnie nie mogliby uleczyć. Protekcja słabych ninja na misjach. Nawet potencjał ofensywny. - Mujin był ewidentnym przykładu entuzjazmu. W jego oczach czaiły się wesołe iskierki. Jak dziecko bawiące się klockami i widzące w stercie drewna nieskończone możliwości i nieskończone kombinacje. Mujin też to widział. Niekoniecznie w stercie wyciosanych kawałków pnia, ale w jego nowej zabawce.
- Po co? Nie byłaś szczęśliwa jako silna niezależna kunoichi? - potrzeba nałożenia sobie obroży i dania smyczy bezpośrednio w czyjeś ręce średnio pasowała Mujinowi i chyba średnio powinna pasować komukolwiek. Może to jej miłość ją do tego tego namówiła? Cóż, biorąc pod uwagę jego nieobecność i pojawienie się jego osoby, to powiązanie to można było stworzyć. Cóż, jej decyzja. Jeśli chce samodzielnie oddawać swoje usługi grupie ludzi, którzy mają jej życie za pustą statystykę, to czemu nie.
- Po jednego Doko niepowiązanego krwią z żadnym ważnym rodem? Powiedziałbym że na dziewięćdziesiąt pięć procent nie. A nawet jeśli, to co z tego? Możemy zawsze ich przekonać do zmiany zdania. - powiedział, z wdzięcznością przyjmując herbatę. Tak, jakie były realne szanse na to, że ktoś będzie się starał przejść cały kontynent po jedną, mało znaczącą personę bez rangi? Bez informacji, bez wyjątkowej krwi. Całkowicie normalnej? Praktycznie zerowe. Temat szybko został zmieniony wraz z przyjściem nowego, nieznanego do tej pory Isane zjawiska. Oglądanie jej reakcji, zaskoczenia i szczerego zmieszania... Wręcz idealne. Oczywiście musiał to potem wyjaśniać, by zjawisko mogło zostać w pełni zrozumiałe. Mujin na spokojnie sączył gorący napój i pomiędzy łykami dawał fragmenty tego i owego.
- A widzisz, to taka mała sztuczka której nauczyłem się w Shigashi. - powiedział tajemniczo na początku, ale żeby nie męczyć Isane niekompletną odpowiedzią, szybko przeszedł do dokładnych wyjaśnień. - Mogę zapieczętować w kimś dowolne moje jutsu. Pstryk w czoło i już. Aktywuje się w sposób, jaki zechcę. Możesz coś powiedzieć na głos, spotkać kogoś, kiedy coś usłyszysz... Kiedy twoje ciało podejmie jakąś akcję z twojej inicjatywy albo odbierze jakiś bodziec, wtedy jutsu się aktywuje i możesz z niego korzystać jakbyś ty to potrafiła. Nawet nie musisz składać pieczęci albo zużywać swojej chakry. - chyba wystarczyło tego. Odpowiednio dokładnie, ale nie wchodząc w szczegół pokroju wymagań o wolnej woli i ograniczenia nakładania tego na siebie samego. A szkoda, nałożenie na siebie techniki na później byłoby niezwykle cenne dla niego samego na wielu płaszczyznach. Tak mógł pomagać innym, co oczywiście było atutem samym w sobie. Ale jeśli trzymać by przy sobie Isane z zapieczętowaną techniką paraliżującego gazu? Mógłby ją złapać, aktywować komendą głosową i kierować jej głowę gdzie chciał. Taki podręczny rozpylacz. Jakkolwiek irracjonalnie by to nie brzmiało, to posiadanie przy sobie pokrowca na technikę miało swoje zalety.
- Wspaniałe, prawda? Pomyśl o niezliczonych aplikacjach. Medycy spotykający się z poważnymi ranami, których normalnie nie mogliby uleczyć. Protekcja słabych ninja na misjach. Nawet potencjał ofensywny. - Mujin był ewidentnym przykładu entuzjazmu. W jego oczach czaiły się wesołe iskierki. Jak dziecko bawiące się klockami i widzące w stercie drewna nieskończone możliwości i nieskończone kombinacje. Mujin też to widział. Niekoniecznie w stercie wyciosanych kawałków pnia, ale w jego nowej zabawce.
0 x
- Isane
- Postać porzucona
- Posty: 374
- Rejestracja: 15 kwie 2021, o 18:12
- Wiek postaci: 22
- Ranga: Dōkō
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9457
- Multikonta: Nana
Re: Klinika Mujina
Czy nie była szczęśliwa jako silna niezależna kunoichi? Prychnęła i najchętniej machnęłaby lekceważąco ręką, gdyby nie trzymała właśnie kubka z herbatą. Oczywiście, że ceniła sobie wolność i niezależność. Nie podobał jej się fakt chodzenia na smyczy, chociaż sama pozwoliła ją sobie założyć. Z drugiej strony poczucie przynależności i użyteczności miało swoje plusy. Dawało jej ostoję, którą myślała, że utraciła wraz z odejściem Mujina. Nie zamierzała mu tego tłumaczyć. Silna i niezależna, więc dlaczego zawsze szukała ograniczeń? Niby walczyła o ostatnie słowo, nienawidziła rozkazów i specjalnie robiła innym na przekór, jednak podświadomie chciała być zależna. Od czegoś, od kogoś. Wykorzystywana tak jak kiedyś. Dlatego z taką łatwością przychodziło jej branie udziału w zabiegach Mujina. Mogła dzięki temu poczuć to co w przeszłości. Ekscytację i strach. Dwie skrajne, tak od siebie różne, emocje. Coś dla niej znanego. Coś co nienawidziła i w tym samym czasie czuła za tym straszną tęsknotę. Potrzebę.
- Może będą zazdrośni - zażartowała popijając herbatkę. Zwykła pogawędka o rodach, wioskach i odległych krainach. Znów wrócili na dawne tory relacji, kiedy mogli swobodnie ze sobą rozmawiać o wszystkim i niczym. Obojętnie czy chodziło o zwykłą błahostkę czy o życie pacjenta. Nadawali po prostu na tych samych falach. Zazwyczaj - kiedy się nie kłócili i czymś w siebie nie rzucali. A raczej Isane czymś w niego nie rzucała, a Mujin robił uniki. Nie uciekał się do agresji, która jej przychodziła z okropną łatwością. Szła pięściami przez życie nie bojąc się kogoś przy tym uszkodzić.
Z zainteresowaniem słuchała o jego nowej technice. - Imponujące - Mujin rozwijał się w zaskakującym tempie. Wydawało się, że już nic nigdy go nie zaskoczy. Czasami zastanawiała się, czy jego poziom był limitem wiedzy, jednak zawsze wtedy wyciągał jakiegoś asa z rękawa. Technika rzeczywiście była wyjątkowa i niesamowicie przydatna. Otwierała dużo różnych możliwości. Doskonale rozumiała jego fascynację. Była to w pewnym sensie forma oszukania własnych umiejętności. Dzięki niej słaby ninja mógł jednorazowo użyć wyjątkowo silnej techniki. Ograniczeniem były limity samego pieczętującego, nic więcej. Zamyśliła się na chwilę biorąc pod uwagę wszelkie możliwe przypadki. Jedna rzecz ją zastanawiała. „Twoje ciało podejmie” - brzmiało dla niej jak brak kontroli i własnej woli. Czy dało się to wykorzystać i tym samym ograniczyć decyzyjność osoby zapieczętowanej. Za pewne. Okrutne, ale wciąż bardzo przydatne.
- Ciało podejmuje akcje bez wiedzy i zgody właściciela. Trochę przerażające, nie uważasz? - Zagadnęła popijając herbatkę. Zwyczajnie chciała znać jego zdanie. Odstawiła kubek na stół i wpatrywała się w niego kilka dłuższych chwil. Biorąc pod uwagę entuzjazm Mujina i jego chłopięce podejście do sprawy wiedziała, że miał dobre zamiary i swoim działaniem chciał przede wszystkim pomóc innym. W złych rękach taka technika stanowiła nie lada zagrożenie. Można by ją użyć na przykład jako szantażu. Przejechała opuszkiem palca po krawędzi w pół pustego kubka i w końcu uniosła turkusowe tęczówki na Mujina. Uśmiechała się delikatnie, jak gdyby nigdy nic. - Użyłbyś tej techniki na kimś, żeby mieć tę osobę tylko dla siebie? Żeby stała się zależna? Wykonywała Twoje rozkazy?- Zapytała przekrzywiając lekko głowę na jedną stronę. Nie był to sarkazm, ani żart. Zwyczajne neutralne pytanie, jak gdyby rozmawiali o tutejszych przysmakach albo o pogodzie. Nie gniewała się na niego, ani nie oceniała. Czysta, żywa ciekawość. Mujin był dobrym człowiekiem. Nie krzywdził innych, chciał ich chronić i im pomagać, jednak miewał czasami niekonwencjonalne metody. Ale hej, czego nie robi się w imię nauki, prawda?Ciekawe kogo miała na myśli mówiąc "kimś".
- Może będą zazdrośni - zażartowała popijając herbatkę. Zwykła pogawędka o rodach, wioskach i odległych krainach. Znów wrócili na dawne tory relacji, kiedy mogli swobodnie ze sobą rozmawiać o wszystkim i niczym. Obojętnie czy chodziło o zwykłą błahostkę czy o życie pacjenta. Nadawali po prostu na tych samych falach. Zazwyczaj - kiedy się nie kłócili i czymś w siebie nie rzucali. A raczej Isane czymś w niego nie rzucała, a Mujin robił uniki. Nie uciekał się do agresji, która jej przychodziła z okropną łatwością. Szła pięściami przez życie nie bojąc się kogoś przy tym uszkodzić.
Z zainteresowaniem słuchała o jego nowej technice. - Imponujące - Mujin rozwijał się w zaskakującym tempie. Wydawało się, że już nic nigdy go nie zaskoczy. Czasami zastanawiała się, czy jego poziom był limitem wiedzy, jednak zawsze wtedy wyciągał jakiegoś asa z rękawa. Technika rzeczywiście była wyjątkowa i niesamowicie przydatna. Otwierała dużo różnych możliwości. Doskonale rozumiała jego fascynację. Była to w pewnym sensie forma oszukania własnych umiejętności. Dzięki niej słaby ninja mógł jednorazowo użyć wyjątkowo silnej techniki. Ograniczeniem były limity samego pieczętującego, nic więcej. Zamyśliła się na chwilę biorąc pod uwagę wszelkie możliwe przypadki. Jedna rzecz ją zastanawiała. „Twoje ciało podejmie” - brzmiało dla niej jak brak kontroli i własnej woli. Czy dało się to wykorzystać i tym samym ograniczyć decyzyjność osoby zapieczętowanej. Za pewne. Okrutne, ale wciąż bardzo przydatne.
- Ciało podejmuje akcje bez wiedzy i zgody właściciela. Trochę przerażające, nie uważasz? - Zagadnęła popijając herbatkę. Zwyczajnie chciała znać jego zdanie. Odstawiła kubek na stół i wpatrywała się w niego kilka dłuższych chwil. Biorąc pod uwagę entuzjazm Mujina i jego chłopięce podejście do sprawy wiedziała, że miał dobre zamiary i swoim działaniem chciał przede wszystkim pomóc innym. W złych rękach taka technika stanowiła nie lada zagrożenie. Można by ją użyć na przykład jako szantażu. Przejechała opuszkiem palca po krawędzi w pół pustego kubka i w końcu uniosła turkusowe tęczówki na Mujina. Uśmiechała się delikatnie, jak gdyby nigdy nic. - Użyłbyś tej techniki na kimś, żeby mieć tę osobę tylko dla siebie? Żeby stała się zależna? Wykonywała Twoje rozkazy?- Zapytała przekrzywiając lekko głowę na jedną stronę. Nie był to sarkazm, ani żart. Zwyczajne neutralne pytanie, jak gdyby rozmawiali o tutejszych przysmakach albo o pogodzie. Nie gniewała się na niego, ani nie oceniała. Czysta, żywa ciekawość. Mujin był dobrym człowiekiem. Nie krzywdził innych, chciał ich chronić i im pomagać, jednak miewał czasami niekonwencjonalne metody. Ale hej, czego nie robi się w imię nauki, prawda?
0 x
Volatile Arrogant Passionate Selfish Confident Inventive
Charming Ruthless Manipulative Insincere Intense Mercurial
Charming Ruthless Manipulative Insincere Intense Mercurial
- Mujin
- Postać porzucona
- Posty: 1143
- Rejestracja: 1 paź 2019, o 22:14
- Wiek postaci: 34
- Ranga: Wyrzutek
- Krótki wygląd: Wysoki (197cm). Kobieca uroda i długie włosy ukryte pod czapką. Wątłej, niepozornej budowy. Maska na twarzy. Bandaże na rękach. Kurta, workowate spodnie, czapka z niewielkim daszkiem. Wszystko w ciemnozielonym kolorze. Lekkie buty ninja.
- Widoczny ekwipunek: Duża torba przy prawym boku, duży zwój na plecach, po bukłaku przy pasie, ręce obwinięte bandażami
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33 ... ab4e4c54f1
- GG/Discord: Wolfig#2761
Re: Klinika Mujina
Udawało im się zachowywać normlaną rozmowę, o tematach błahych i nie do końca poważnych. Wyszło im to ostatecznie na dobre, bo i nieco lepiej się dzięki temu rozumieli, i znali się nieco lepiej. Mujin wiedział na przykład, że stopień manipulatorstwa i krętactwa Isane może wykraczać poza to, co o niej myślał do tej pory. No i poznał jej wyjątkową relację z bólem. A ona? Ona chyba wiedziała, jak mniej więcej traktuje ich relacje. I że zaczyna faktycznie się przywiązywać, co dla niego mogło być groźne. A skoro zaczynał się przyzwyczajać do jej obecności, to można to wykorzystać, prawda? Odpowiedź: Nie. On już się postara, by te problemy wyrwać. Musi tylko na to znaleźć odpowiednią metodę. Ale o ile ciało potrafił naprawić, to mózg był poza jego zasięgiem. Może przywrócenie jej starych wspomnień byłoby odpowiednią drogą?
- Zależy od warunku, tak właściwie. Jeszcze wielu potencjalnych aktywatorów nie testowałem, ale planuję to z tobą sprawdzić. Niestety technika zżera nieco chakry z mojej strony, więc trzeba będzie to robić powoli i metodycznie. - cóż, to niestety była prawda. Gdyby chciał sprawdzić absolutnie wszystko, to musiałby testować każdy jeden warunek z osobna i każdy jeden raz pieczętować technikę w środku dziewczyny. Jego małe zasoby chakry nie ułatwiały sprawy. I zawsze powinien mieć jakieś zaplecze bezpieczeństwa na wypadek, gdyby przyszedł klient. Dodatkowe zasoby wystarczające, by wyleczyć nawet śmiertelną ranę. Ale z czasem pozna i przetestuje pełne możliwości tej techniki. Wiedząc dokładnie co może, a czego nie może, będzie w stanie lepiej wykonywać swoją pracę.
- Na "kimś", mówisz... - zaakcentował Mujin, wbijając się w Isane swoim wzrokiem. No tak, na "kimś". Nie na jakiejś konkretnej osobie, jak Isane, ale na bliżej niedoprecyzowanej. Czy mógłby ograniczać kogoś za pomocą tego jutsu? Tak właściwie to mógłby. Świadomość nadchodzącego ataku gdy tylko jutsu się aktywuje, mogłaby znacząco zmienić zachowanie osoby, która ma jutsu. Na pewno można by tego użyć na przykład do sprawienia, by dwie osoby nie mogły się spotkać. Bo gdy spotkają się, to z jednej wystrzeli kula ognia albo chmura trującego gazu, zabijająca wszystko wokoło. To byłoby idealne narzędzie do wymierzania śmierci z daleka za pomocą postronnych ludzi. Gdyby Mujin był faktycznie bardziej niestabilny albo wątpliwy moralnie, to taka opcja wydawałaby mu się bardzo kusząca.
- Oczywiście, że nie. Czemu miałbym? - odpowiedział Mujin całkowicie szczerze. Czemu miałby robić coś tak kretyńskiego, jak siłą uzależniać od siebie innych ludzi? Przecież były na to znacznie lepsze metody, niż "jeśli ode mnie odejdziesz to moje jutsu zrobi ci dziurę w brzuchu". Najlepiej, jeśli ofiara będzie żyła w przekonaniu, że jje to jej własna decyzja i wolna wola... Oczywiście nie zastosuje takich manipulacji w stosunku do niej. Mujin potrzebował jedynie pewności, że jego uczennica nie ucieknie z byle bolcem i porzuci swoją rolę jako jego uczennica. Tyle. Mujin patrzył się na nią, oczekując jakiejś reakcji zwrotnej. Potwierdzenia, uśmiechu, czegokolwiek. Że zrozumiała, że nie zastosuje na niej, konkretnie na niej i na każdym innym, takiej głupiej sztuczki psychologicznej. W jego intencji było używanie tego jutsu do pomocy innym i wspierania ich możliwości, a nie do tłamszenia wolnej woli.
- Zależy od warunku, tak właściwie. Jeszcze wielu potencjalnych aktywatorów nie testowałem, ale planuję to z tobą sprawdzić. Niestety technika zżera nieco chakry z mojej strony, więc trzeba będzie to robić powoli i metodycznie. - cóż, to niestety była prawda. Gdyby chciał sprawdzić absolutnie wszystko, to musiałby testować każdy jeden warunek z osobna i każdy jeden raz pieczętować technikę w środku dziewczyny. Jego małe zasoby chakry nie ułatwiały sprawy. I zawsze powinien mieć jakieś zaplecze bezpieczeństwa na wypadek, gdyby przyszedł klient. Dodatkowe zasoby wystarczające, by wyleczyć nawet śmiertelną ranę. Ale z czasem pozna i przetestuje pełne możliwości tej techniki. Wiedząc dokładnie co może, a czego nie może, będzie w stanie lepiej wykonywać swoją pracę.
- Na "kimś", mówisz... - zaakcentował Mujin, wbijając się w Isane swoim wzrokiem. No tak, na "kimś". Nie na jakiejś konkretnej osobie, jak Isane, ale na bliżej niedoprecyzowanej. Czy mógłby ograniczać kogoś za pomocą tego jutsu? Tak właściwie to mógłby. Świadomość nadchodzącego ataku gdy tylko jutsu się aktywuje, mogłaby znacząco zmienić zachowanie osoby, która ma jutsu. Na pewno można by tego użyć na przykład do sprawienia, by dwie osoby nie mogły się spotkać. Bo gdy spotkają się, to z jednej wystrzeli kula ognia albo chmura trującego gazu, zabijająca wszystko wokoło. To byłoby idealne narzędzie do wymierzania śmierci z daleka za pomocą postronnych ludzi. Gdyby Mujin był faktycznie bardziej niestabilny albo wątpliwy moralnie, to taka opcja wydawałaby mu się bardzo kusząca.
- Oczywiście, że nie. Czemu miałbym? - odpowiedział Mujin całkowicie szczerze. Czemu miałby robić coś tak kretyńskiego, jak siłą uzależniać od siebie innych ludzi? Przecież były na to znacznie lepsze metody, niż "jeśli ode mnie odejdziesz to moje jutsu zrobi ci dziurę w brzuchu". Najlepiej, jeśli ofiara będzie żyła w przekonaniu, że jje to jej własna decyzja i wolna wola... Oczywiście nie zastosuje takich manipulacji w stosunku do niej. Mujin potrzebował jedynie pewności, że jego uczennica nie ucieknie z byle bolcem i porzuci swoją rolę jako jego uczennica. Tyle. Mujin patrzył się na nią, oczekując jakiejś reakcji zwrotnej. Potwierdzenia, uśmiechu, czegokolwiek. Że zrozumiała, że nie zastosuje na niej, konkretnie na niej i na każdym innym, takiej głupiej sztuczki psychologicznej. W jego intencji było używanie tego jutsu do pomocy innym i wspierania ich możliwości, a nie do tłamszenia wolnej woli.
0 x
- Isane
- Postać porzucona
- Posty: 374
- Rejestracja: 15 kwie 2021, o 18:12
- Wiek postaci: 22
- Ranga: Dōkō
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9457
- Multikonta: Nana
Re: Klinika Mujina
Planował tę technikę wraz z nią sprawdzić, a raczej na niej. Poczuła ogarniający chłód, jak gdyby coś obślizgłego prześlizgało się po jej kręgosłupie. Z drugiej strony dreszczyk emocji i zastrzyk ekscytacji. Uśmiechnęła się lekko nic nie mówiąc. Nie chciała dać po sobie poznać czegokolwiek. Nie chciała, żeby był świadkiem konfliktu, jaki toczył się w jej umyśle. Strach i potrzeba. Pewnie jeszcze bardziej przekonałby się o jej chorej główce. Wołała, żeby nie myślał o niej w kategoriach niezrównoważonej psychicznie, jeszcze przestałby ją uczyć. Zacząłby się obawiać, że nie była odpowiednia do pomagania innym. Dlatego zwyczajnie przemilczała z dobrodusznym uśmiechem przyklejonym na usta. Pokiwała potwierdzająco głową, jak gdyby nic się nie stało. - Chętnie - dodała na koniec. Czy miała jakiś wybór? Jego brakiem tłumaczyła własne chęci i pragnienia. Tak było po prostu łatwiej. Nie musiała przyznawać przed sobą swoich spaczonych pomysłów. Szkoda, że Mujin nie potrafił wyleczyć jej umysłu. Chociaż to właśnie jej umysł, jej wspomnienia i ich brak, tworzyły to kim tak naprawdę była. Bez nich pewnie stałaby się inna. Całkowicie obca.
Potem przeszli do bardziej mrocznej części rozmowy. Każda potężna technika miała dwie strony medalu. Dawała bezpieczeństwo jednej osobie, ale odbierała życie drugiej. Świat nie był kolorowy. Nie świat, w którym ludzie potrzebowali Shinobi. Śmiercionośnych narzędzi w rękach bogatych i wpływowych ludzi. Czy ktoś kiedyś w końcu się przeciwstawi panującemu porządkowi? Zrobi rewolucję i zaprzestanie wykorzystywaniu innych? Ach tak, podobno istniał Antykreator, więc gdzie się podziewał, kiedy go potrzebowali? Czując na sobie wzrok Mujina nie odwróciła swojego. Nie zdawała się speszona, wręcz przeciwnie. Zapytała trochę z czystej ciekawości, trochę specjalnie, żeby się podroczyć. Jak zwykle badała wszelkie granice przyzwoitości. Chciała znać jego zdanie i opinię, chociaż doskonale wiedziała jakim był człowiekiem. Miał dobre intencje i nie można mu było tego zabrać. Dbał o innych, o swoich pacjentów, w sposób bezinteresowny. Nie wątpiła w jego chęci. Jak zwykle siała zamęt, ale pewnie powinien się już do tego przyzwyczaić.
- Na szczęście technika trafiła do kogoś takiego jak ty. Ja to pewnie nie mogłabym się powstrzymać - zaśmiała się pod nosem wyobrażając sobie tysiące różnych użyć i scenariuszy jego nowego jutsu pieczętującego. Mogłaby np. Spowodować zamach stanu. Wysłać poselstwo do Sogen i aktywować technikę w momencie, kiedy poznają przywódczynię Uchiha. Tyle możliwości. - Już widzę jak wymyśliłabym coś głupiego - zażartowała, chociaż było w tym ziarenko prawdy. I po co to wszystko? Dla samego faktu wprowadzenia innych w zakłopotanie. Dla satysfakcji płynącej z obserwacji ich zszokowanych min. Dla czystej zabawy i rozrywki. Bywała podła, doskonale o tym wiedziała. Na szczęście dla świata było to tylko gdybanie. W końcu jej umiejętności pieczętujące były praktycznie zerowe - na razie.
Wstała w końcu z krzesła kierując się w stronę kozetki, na której brzegu siedział Mujin. Przeszła obok niego kładąc się tuż za jego plecami. Kiedyś właśnie tutaj było jej miejsce. Odkąd posiadała swoje własne duże łóżko stała się trochę rozpieszczona. Spanie na kozetce nie było najprzyjemniejszym sposobem spędzania nocy. Mogła wymyślić tysiąc lepszych miejsc. Z miłą, świeżą podusią i pierzynką. Mimo wszystko kiedyś jej to nie przeszkadzało.
- Masz już jakieś plany na przyszłość? - Zapytała leżąc na boku, zwinięta w mały kłębek. Czuła się odrobinę zmęczona, która była godzina? Powinna wracać do domu, chociaż nie miała najmniejszej ochoty wstawać i iść przez całą wioskę. Jak przystało na rasowego leniuszka nie ruszyła się z miejsca.
Potem przeszli do bardziej mrocznej części rozmowy. Każda potężna technika miała dwie strony medalu. Dawała bezpieczeństwo jednej osobie, ale odbierała życie drugiej. Świat nie był kolorowy. Nie świat, w którym ludzie potrzebowali Shinobi. Śmiercionośnych narzędzi w rękach bogatych i wpływowych ludzi. Czy ktoś kiedyś w końcu się przeciwstawi panującemu porządkowi? Zrobi rewolucję i zaprzestanie wykorzystywaniu innych? Ach tak, podobno istniał Antykreator, więc gdzie się podziewał, kiedy go potrzebowali? Czując na sobie wzrok Mujina nie odwróciła swojego. Nie zdawała się speszona, wręcz przeciwnie. Zapytała trochę z czystej ciekawości, trochę specjalnie, żeby się podroczyć. Jak zwykle badała wszelkie granice przyzwoitości. Chciała znać jego zdanie i opinię, chociaż doskonale wiedziała jakim był człowiekiem. Miał dobre intencje i nie można mu było tego zabrać. Dbał o innych, o swoich pacjentów, w sposób bezinteresowny. Nie wątpiła w jego chęci. Jak zwykle siała zamęt, ale pewnie powinien się już do tego przyzwyczaić.
- Na szczęście technika trafiła do kogoś takiego jak ty. Ja to pewnie nie mogłabym się powstrzymać - zaśmiała się pod nosem wyobrażając sobie tysiące różnych użyć i scenariuszy jego nowego jutsu pieczętującego. Mogłaby np. Spowodować zamach stanu. Wysłać poselstwo do Sogen i aktywować technikę w momencie, kiedy poznają przywódczynię Uchiha. Tyle możliwości. - Już widzę jak wymyśliłabym coś głupiego - zażartowała, chociaż było w tym ziarenko prawdy. I po co to wszystko? Dla samego faktu wprowadzenia innych w zakłopotanie. Dla satysfakcji płynącej z obserwacji ich zszokowanych min. Dla czystej zabawy i rozrywki. Bywała podła, doskonale o tym wiedziała. Na szczęście dla świata było to tylko gdybanie. W końcu jej umiejętności pieczętujące były praktycznie zerowe - na razie.
Wstała w końcu z krzesła kierując się w stronę kozetki, na której brzegu siedział Mujin. Przeszła obok niego kładąc się tuż za jego plecami. Kiedyś właśnie tutaj było jej miejsce. Odkąd posiadała swoje własne duże łóżko stała się trochę rozpieszczona. Spanie na kozetce nie było najprzyjemniejszym sposobem spędzania nocy. Mogła wymyślić tysiąc lepszych miejsc. Z miłą, świeżą podusią i pierzynką. Mimo wszystko kiedyś jej to nie przeszkadzało.
- Masz już jakieś plany na przyszłość? - Zapytała leżąc na boku, zwinięta w mały kłębek. Czuła się odrobinę zmęczona, która była godzina? Powinna wracać do domu, chociaż nie miała najmniejszej ochoty wstawać i iść przez całą wioskę. Jak przystało na rasowego leniuszka nie ruszyła się z miejsca.
0 x
Volatile Arrogant Passionate Selfish Confident Inventive
Charming Ruthless Manipulative Insincere Intense Mercurial
Charming Ruthless Manipulative Insincere Intense Mercurial
- Mujin
- Postać porzucona
- Posty: 1143
- Rejestracja: 1 paź 2019, o 22:14
- Wiek postaci: 34
- Ranga: Wyrzutek
- Krótki wygląd: Wysoki (197cm). Kobieca uroda i długie włosy ukryte pod czapką. Wątłej, niepozornej budowy. Maska na twarzy. Bandaże na rękach. Kurta, workowate spodnie, czapka z niewielkim daszkiem. Wszystko w ciemnozielonym kolorze. Lekkie buty ninja.
- Widoczny ekwipunek: Duża torba przy prawym boku, duży zwój na plecach, po bukłaku przy pasie, ręce obwinięte bandażami
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33 ... ab4e4c54f1
- GG/Discord: Wolfig#2761
Re: Klinika Mujina
Każde narzędzie miało to do siebie, że można było go użyć na wiele sposobów. Czy to piła, pilnik, dłuto czy skalpel. Ludzie są kreatywnymi stworzeniami, szczególnie w kwestii przemocy wobec siebie. Istnieje nieskończenie więcej metod na zranienie kogoś albo uśmiercenie, niż na uleczenie ran. Każde narzędzie wprawione w ruch z odpowiednią siłą, każda substancja w odpowiedniej ilości i każda choroba na odpowiednio słabym organizmie, może spowodować trwały uszczerbek fizyczny albo ostateczną śmierć. Chakra i techniki tak samo były narzędziami. Mogłeś nimi albo bronić, albo atakować. Budować albo niszczyć, ranić albo leczyć. Nawet coś tak niewinnego jak "pożyczenie" komuś swojej techniki, mogło być wykorzystane w zły sposób. Technika samodzielnego uśmiercenia się nałożona na kogoś wraz z odpowiednim warunkiem? Trup. Jutsu potężnej ognistej kuli z warunkiem pokroju "spotkaj daną osobę i się do niej odezwij"? Trup. Jutsu oparte na ogromnym obszarze rażenia z warunkiem spotkania konkretnej osoby? Trupy. Każdy mógł się stać beczką notek z opóźnionym zapłonem. Ta technika miała ogromny potencjał do czynienia krzywdy. Dlatego, jak dobrze Isane to ujęła, technika trafiła w ręce odpowiedniego człowieka.
- Dlatego nie planuję jej przekazać komukolwiek. Jest zbyt niebezpieczna. Każdy może się stać zabójcą na twoje skinienie. Każdemu możesz wysłać do domu śmiercionośny gaz, kulę ognia czy jakąkolwiek inną formę ofensywnego jutsu. Z zerowym ryzykiem dla ciebie. - odpowiedział. Co jak co, ale tym nie podzieli się z nikim. Potencjał bojowy był zdecydowanie zbyt duży i Mujin dla dobra siebie i wielu ludzi zdecydował się upośledzić jutsu i ograniczyć je do bardzo konkretnych zastosowań.
Dziewczę zaczęło zwijać się w kłębek na jego kozetce. Jak śpiący kot. Cóż, naturalna reakcja organizmu. Sen. Wymagany do poprawnego funkcjonowania, nie było w tym nic dziwnego. Kiedy Mujin to zobaczył, to odszedł dosłownie na chwilę i wyciągnął z jednej z szafek prosty koc, którym okrył Isane i wrócił na swoje poprzednie miejsce. Może i była wiosna, ale te bywały jeszcze zimne. Nie było potrzeby, by narażać jej organizm na niepotrzebne spadki formy spowodowane chorobami. I wtedy Isane zadała dość interesujące pytanie. Jego przyszłość. Co będzie robił dalej?
- Hmh. Dobre pytanie. - przyznał Mujin. Co robić dalej? Jakie powinien ułożyć plany na swoją przyszłość? Nie miał nigdy konkretnego celu na horyzoncie, materialnego statusu, obiektu albo osoby do zabicia. Chciał przeć do przodu, pchając postęp medycyny i swoich własnych umiejętności w tym zakresie. Chciał rozwinąć możliwości Iryojutsu i nauk pokrewnych jak tylko się da i przekazać wiedzę następnej generacji, by mogła granicę popchnąć jeszcze dalej. Nigdy nie myślał w kategoriach osiągalnego celu, po którego osiągnięciu mógłby znaleźć spokój i przejść na emeryturę. To była bardziej idea, ścieżka z wieloma punktami do przejścia.
- Mógłbym podszkolić medyków w Ryuzaku ogólnie. Albo udostępnić im moje techniki by mogli z nich korzystać. - medyk zaczął więc wymieniać te małe przystanki, te obowiązkowe punkty. Rozgałęzienia na ścieżce, ale prowadzące w tą samą stronę. Kto mówił, że ścieżka musi być prostą z punktu A do B?
- Myślałem nad znalezieniem odpowiedniego materiału genetycznego dla siebie. Jakiegoś przedłużenia moich medycznych zdolności. - ta idea czaiła się w jego głowie od dawien dawna, gdy usłyszał o sztuce przeszczepów. Jak ON zwiększy swoje możliwości? Jak wiele zyska ON na tej sztuce? Czy JEGO badania zostaną popchnięte do przodu? Ostatecznie, za większością jego decyzji, nawet bardzo altruistycznych i skupionych na osobach trzecich, czaiła się idea jego jako najważniejszej jednostki. Więc nie dziwota, że słysząc o takiej sztuce wpadł w twórczy szał wyobrażania sobie nowych i nowych umiejętności, które mogły by komponować się z jego Iryojutsu.
- Mam wiele pomysłów, ale na żadnym nie chcę skupiać się całkowicie. Od razu przychodzi mi coś nowego i spycha to na dalszy plan. - podsumował wszystko Mujin w zasadzie w dwóch zdaniach. Dużo pomysłów, na żadnym nie może się skupić. Bardzo dużo punktów do odwiedzenia na mapie, ale bez celu. Jednak medyk szybko odbił piłkę w stronę Isane, chcąc uzyskać też kilka odpowiedzi.
- A ty? Masz teraz więcej na głowie, niż wcześniej. Włącznie z twoją nową relacją. Co planujesz? - pytanie to nie było podyktowane żadnymi niecnymi intencjami czy potrzebą wbicia Isane szpili. Był ciekaw. Po prostu, kierował się czystą chęcią pozyskania informacji akurat na ten temat. Dlaczego? Pewnie dlatego, że natłok dodatkowych obowiązków może zmniejszyć jej czas na naukę. A nowe relacje sprawią, ze ich aktualna może stracić na ważności, co też bezpośrednio przekładało się na czas Isane.
- Dlatego nie planuję jej przekazać komukolwiek. Jest zbyt niebezpieczna. Każdy może się stać zabójcą na twoje skinienie. Każdemu możesz wysłać do domu śmiercionośny gaz, kulę ognia czy jakąkolwiek inną formę ofensywnego jutsu. Z zerowym ryzykiem dla ciebie. - odpowiedział. Co jak co, ale tym nie podzieli się z nikim. Potencjał bojowy był zdecydowanie zbyt duży i Mujin dla dobra siebie i wielu ludzi zdecydował się upośledzić jutsu i ograniczyć je do bardzo konkretnych zastosowań.
Dziewczę zaczęło zwijać się w kłębek na jego kozetce. Jak śpiący kot. Cóż, naturalna reakcja organizmu. Sen. Wymagany do poprawnego funkcjonowania, nie było w tym nic dziwnego. Kiedy Mujin to zobaczył, to odszedł dosłownie na chwilę i wyciągnął z jednej z szafek prosty koc, którym okrył Isane i wrócił na swoje poprzednie miejsce. Może i była wiosna, ale te bywały jeszcze zimne. Nie było potrzeby, by narażać jej organizm na niepotrzebne spadki formy spowodowane chorobami. I wtedy Isane zadała dość interesujące pytanie. Jego przyszłość. Co będzie robił dalej?
- Hmh. Dobre pytanie. - przyznał Mujin. Co robić dalej? Jakie powinien ułożyć plany na swoją przyszłość? Nie miał nigdy konkretnego celu na horyzoncie, materialnego statusu, obiektu albo osoby do zabicia. Chciał przeć do przodu, pchając postęp medycyny i swoich własnych umiejętności w tym zakresie. Chciał rozwinąć możliwości Iryojutsu i nauk pokrewnych jak tylko się da i przekazać wiedzę następnej generacji, by mogła granicę popchnąć jeszcze dalej. Nigdy nie myślał w kategoriach osiągalnego celu, po którego osiągnięciu mógłby znaleźć spokój i przejść na emeryturę. To była bardziej idea, ścieżka z wieloma punktami do przejścia.
- Mógłbym podszkolić medyków w Ryuzaku ogólnie. Albo udostępnić im moje techniki by mogli z nich korzystać. - medyk zaczął więc wymieniać te małe przystanki, te obowiązkowe punkty. Rozgałęzienia na ścieżce, ale prowadzące w tą samą stronę. Kto mówił, że ścieżka musi być prostą z punktu A do B?
- Myślałem nad znalezieniem odpowiedniego materiału genetycznego dla siebie. Jakiegoś przedłużenia moich medycznych zdolności. - ta idea czaiła się w jego głowie od dawien dawna, gdy usłyszał o sztuce przeszczepów. Jak ON zwiększy swoje możliwości? Jak wiele zyska ON na tej sztuce? Czy JEGO badania zostaną popchnięte do przodu? Ostatecznie, za większością jego decyzji, nawet bardzo altruistycznych i skupionych na osobach trzecich, czaiła się idea jego jako najważniejszej jednostki. Więc nie dziwota, że słysząc o takiej sztuce wpadł w twórczy szał wyobrażania sobie nowych i nowych umiejętności, które mogły by komponować się z jego Iryojutsu.
- Mam wiele pomysłów, ale na żadnym nie chcę skupiać się całkowicie. Od razu przychodzi mi coś nowego i spycha to na dalszy plan. - podsumował wszystko Mujin w zasadzie w dwóch zdaniach. Dużo pomysłów, na żadnym nie może się skupić. Bardzo dużo punktów do odwiedzenia na mapie, ale bez celu. Jednak medyk szybko odbił piłkę w stronę Isane, chcąc uzyskać też kilka odpowiedzi.
- A ty? Masz teraz więcej na głowie, niż wcześniej. Włącznie z twoją nową relacją. Co planujesz? - pytanie to nie było podyktowane żadnymi niecnymi intencjami czy potrzebą wbicia Isane szpili. Był ciekaw. Po prostu, kierował się czystą chęcią pozyskania informacji akurat na ten temat. Dlaczego? Pewnie dlatego, że natłok dodatkowych obowiązków może zmniejszyć jej czas na naukę. A nowe relacje sprawią, ze ich aktualna może stracić na ważności, co też bezpośrednio przekładało się na czas Isane.
0 x
- Isane
- Postać porzucona
- Posty: 374
- Rejestracja: 15 kwie 2021, o 18:12
- Wiek postaci: 22
- Ranga: Dōkō
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9457
- Multikonta: Nana
Re: Klinika Mujina
Doskonale rozumiała, dlaczego Mujin postanowił zachować technikę tylko dla siebie. Wiedziała, że nie było to samolubne posunięcie, wręcz przeciwnie. Podchodził do tematu zachowawczo. Nie chciał dać ludziom potencjału, możliwości do bezkarnego krzywdzenia innych. Zawsze myślał na przód, starając się niwelować wszelkie skutki uboczne. Działał zapobiegawczo. Niczym profilaktyka przed chorobami. Ona często nie przejmowała się przyszłością. Może dlatego właśnie o to go zapytała? Chciała wiedzieć co planował, ale także co ją czekało. W końcu ich ścieżki ponownie się zeszły. Czy tak już zostanie? Cz ponownie rozejdą się w inne strony pochłonięci własnym życiem?
Zdziwiła się, kiedy przykrył ją kocem. Czy zawsze był taki troskliwy? Nie pamiętała, może nigdy nie była warta jego troski, albo zwyczajnie nie potrafiła jej dostrzec i docenić. Czym sobie teraz zasłużyła? - Dziękuję - powiedziała cicho opatulając się szczelnie niczym małe burrito. Drżała lekko. Oczywiście była zziębnięta. Nie potrafiła przyzwyczaić się do innej temperatury, niż ta upalna panująca w Atsui. Więc jak przetrwała tamtejsze noce? Ledwie. Kiedy usiadł znów na brzegu kozetki, wyciągnęła nogi kładąc mu zawinięte w kokon z koca stopy na udach. Nie lubił bliskości innych, czy jedynie się jej brzydził? Uważał na higienę bardziej niż reszta świata. Pedantyzm mógł być chorobliwy. - Czemu nie lubisz jak Cię ktoś dotyka? - Zapytała wciąż leżąc na boku. Wpatrywała się w świat pod dziwnym kątem. Spojrzała na niego kątem oka. Dziwna sprawa. Potrafili mieszkać ze sobą miesiącami w ogóle nie poruszając poważnych, osobistych tematów. Skupiali się na pracy i nauce. Medycynie, niczym więcej. Była to ich wspólna płaszczyzna, w której obydwoje czuli się komfortowo. Teraz jednak, może przez taką rozłąkę, rozmowy przychodziły łatwiej. Nie była pewna czy to dlatego, że za nim tęskniła, czy może dlatego że spodziewała się już go więcej nie zobaczyć. Szybko zapomniała o tej całej wściekłości, jaka ją ogarniała z powodu bycia „porzuconą”. Teraz czuła jedynie spokój, jak gdyby wszystko wróciło do normy.
Wysłuchała go w ciszy. Jego plany jak zwykle ją nie zawiodły. Chciał dzielić się swoją wiedzą, pomagać innym. Nie spodziewała się po nim innej odpowiedzi. Zdecydował poświęcić własne życie dla swoich pacjentów i uczniów. Heroiczne. Nie rozumiała do końca jego podejścia. Była zbyt samolubna, żeby móc podchodzić do życia w tak altruistyczny sposób. Potem odbił piłeczkę, żądając jej to samo pytanie. Mogła to przewidzieć. Jęknęła cicho, nie kryjąc niechęci co do odpowiedzi. Mimo wszytko zaczęła mówić. Nie miała nic do ukrycia.
- Nie wiem - zaczęła cicho bawiąc się rąbkiem koca. - Kiedy jestem z Hiro chciałabym zamknąć się w małej bańce i nigdy jej nie opuszczać. Z drugiej strony to jedynie forma wegetacji, nie prawdziwego życia. Myślałam nad czymś nowym. Zakazaną, zapomnianą dziedziną medycyny. Może trucizny? - Westchnęła z lekką rezygnacją w głosie. Mujin mógł wyczuć, że nie była potrafiła się do końca zdecydować. Nie posiadała pełnej odpowiedzi na jego pytanie. Postanowiła jednak ciągnąć dalej: - Kiedyś Ty byłeś moim planem na przyszłość. Odnalezienie Ciebie, uczenie się od Ciebie. Nie zmieniło się to tak bardzo - dodała z nutą wesołości. Rzeczywiście tak było. Chociaż rzadko o tym rozmyślała. Odkąd uratował ją w okolicach Prastarego Lasu, jako małą dziewczynkę, żyła dla niego. Teraz żyła również dla Hiro. I tak legła w gruzach cała teoria niezależnej Isane. Jedynym jej pewnym i prawdziwym planem było uzależnienie siebie od kogoś. Ryuzaku nie nałożyło na nią obroży. Ta istniała już od zawsze. Zmieniała się jedynie osoba, która trzymała smycz w garści.
Z wdzięcznością podłapała odrobinę inny temat. - Przeszczep dla Ciebie? Masz już jakiś konkretny pomysł? - Zagadnęła w chwilę zmieniając temat. Ziewnęła nagle zakrywając buzię kocem i przymknęła powieki. Miała dziwne wrażenie, jak gdyby o czymś zapomniała. Nie powiedziała Hiro, że nie wróci na noc, a przecież nie wyglądała jak gdyby miała się gdzieś wybierać, prawda? - Nigdy nie lubiłam tej twardej kozetki. Twoje łóżko było wygodniejsze - wyszeptała śmiejąc się cicho pod nosem. Robiła się z każdą sekundą coraz bardziej senna.
Zdziwiła się, kiedy przykrył ją kocem. Czy zawsze był taki troskliwy? Nie pamiętała, może nigdy nie była warta jego troski, albo zwyczajnie nie potrafiła jej dostrzec i docenić. Czym sobie teraz zasłużyła? - Dziękuję - powiedziała cicho opatulając się szczelnie niczym małe burrito. Drżała lekko. Oczywiście była zziębnięta. Nie potrafiła przyzwyczaić się do innej temperatury, niż ta upalna panująca w Atsui. Więc jak przetrwała tamtejsze noce? Ledwie. Kiedy usiadł znów na brzegu kozetki, wyciągnęła nogi kładąc mu zawinięte w kokon z koca stopy na udach. Nie lubił bliskości innych, czy jedynie się jej brzydził? Uważał na higienę bardziej niż reszta świata. Pedantyzm mógł być chorobliwy. - Czemu nie lubisz jak Cię ktoś dotyka? - Zapytała wciąż leżąc na boku. Wpatrywała się w świat pod dziwnym kątem. Spojrzała na niego kątem oka. Dziwna sprawa. Potrafili mieszkać ze sobą miesiącami w ogóle nie poruszając poważnych, osobistych tematów. Skupiali się na pracy i nauce. Medycynie, niczym więcej. Była to ich wspólna płaszczyzna, w której obydwoje czuli się komfortowo. Teraz jednak, może przez taką rozłąkę, rozmowy przychodziły łatwiej. Nie była pewna czy to dlatego, że za nim tęskniła, czy może dlatego że spodziewała się już go więcej nie zobaczyć. Szybko zapomniała o tej całej wściekłości, jaka ją ogarniała z powodu bycia „porzuconą”. Teraz czuła jedynie spokój, jak gdyby wszystko wróciło do normy.
Wysłuchała go w ciszy. Jego plany jak zwykle ją nie zawiodły. Chciał dzielić się swoją wiedzą, pomagać innym. Nie spodziewała się po nim innej odpowiedzi. Zdecydował poświęcić własne życie dla swoich pacjentów i uczniów. Heroiczne. Nie rozumiała do końca jego podejścia. Była zbyt samolubna, żeby móc podchodzić do życia w tak altruistyczny sposób. Potem odbił piłeczkę, żądając jej to samo pytanie. Mogła to przewidzieć. Jęknęła cicho, nie kryjąc niechęci co do odpowiedzi. Mimo wszytko zaczęła mówić. Nie miała nic do ukrycia.
- Nie wiem - zaczęła cicho bawiąc się rąbkiem koca. - Kiedy jestem z Hiro chciałabym zamknąć się w małej bańce i nigdy jej nie opuszczać. Z drugiej strony to jedynie forma wegetacji, nie prawdziwego życia. Myślałam nad czymś nowym. Zakazaną, zapomnianą dziedziną medycyny. Może trucizny? - Westchnęła z lekką rezygnacją w głosie. Mujin mógł wyczuć, że nie była potrafiła się do końca zdecydować. Nie posiadała pełnej odpowiedzi na jego pytanie. Postanowiła jednak ciągnąć dalej: - Kiedyś Ty byłeś moim planem na przyszłość. Odnalezienie Ciebie, uczenie się od Ciebie. Nie zmieniło się to tak bardzo - dodała z nutą wesołości. Rzeczywiście tak było. Chociaż rzadko o tym rozmyślała. Odkąd uratował ją w okolicach Prastarego Lasu, jako małą dziewczynkę, żyła dla niego. Teraz żyła również dla Hiro. I tak legła w gruzach cała teoria niezależnej Isane. Jedynym jej pewnym i prawdziwym planem było uzależnienie siebie od kogoś. Ryuzaku nie nałożyło na nią obroży. Ta istniała już od zawsze. Zmieniała się jedynie osoba, która trzymała smycz w garści.
Z wdzięcznością podłapała odrobinę inny temat. - Przeszczep dla Ciebie? Masz już jakiś konkretny pomysł? - Zagadnęła w chwilę zmieniając temat. Ziewnęła nagle zakrywając buzię kocem i przymknęła powieki. Miała dziwne wrażenie, jak gdyby o czymś zapomniała. Nie powiedziała Hiro, że nie wróci na noc, a przecież nie wyglądała jak gdyby miała się gdzieś wybierać, prawda? - Nigdy nie lubiłam tej twardej kozetki. Twoje łóżko było wygodniejsze - wyszeptała śmiejąc się cicho pod nosem. Robiła się z każdą sekundą coraz bardziej senna.
0 x
Volatile Arrogant Passionate Selfish Confident Inventive
Charming Ruthless Manipulative Insincere Intense Mercurial
Charming Ruthless Manipulative Insincere Intense Mercurial
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 6 gości