PORT

W osadzie można odnaleźć wszystkie jednostki organizacyjne konieczne do normalnego trybu życia. Można tu odnaleźć szpital, restauracje, sklepy z różnymi towarami, a także gorące źródła bądź arenę.
Awatar użytkownika
Natsume Yuki
Postać porzucona
Posty: 1885
Rejestracja: 11 lut 2015, o 23:22
Wiek postaci: 31
Ranga: Nukenin S
GG/Discord: 6078035 / Exevanis#4988
Multikonta: Iwan zza Miedzy

Re: PORT

Post autor: Natsume Yuki »

Natsume przeszedł się spokojnie po wnętrzu kabiny kapitańskiej, sprawdzając na szybkości czy wszystko co tu pozostawił nadal jest na swoim miejscu. W takich miejscach jak to, pozostawienie okrętu bez opieki często oznaczało albo utratę statku na korzyść jakiegoś złodzieja, albo przynajmniej pomniejsze straty materialne poczynione przez kogoś ze zbyt lepkimi rękami. Co prawda nie miał tutaj niczego co mogłoby mieć dla jakiegokolwiek złodzieja nawet szczątkowej wartości - w głównej mierze jakieś losowe notatki lub zapiski na temat własnych obserwacji, czasem tylko z dodatkiem planów na czas wykonywania zleceń wymagających szczegółowego planowania. Żadnych pieniędzy, żadnych cennych przedmiotów, zero ryo czy innych fantów które dałoby się opchnąć. A jednak, mimo tej względnej biedoty to właśnie tutaj Natsume czuł się jak u siebie. Nie licząc kilku fantów zdobycznych na tajemniczych agresorach z Hyogashimy, których zamordował i przejął ich okręt by powrócić na kontynent, całość była dokładnie tak jak mu się marzyło - i tak jak to wyglądało nawet w jego małej pagodzie na uboczu Hyuo.
Minimalizm. Tak właśnie trzeba było żyć. Po co komu przepych, skoro i tak za kilka dni można było skończyć jako zwłoki w rowie - im mniej się pozostawi, tym mniejsze ryzyko że czegokolwiek będzie się żałowało przy utracie.
Przeszedł się pomiędzy nielicznymi meblami, i podszedł do stojącego w rogu biurka które niegdyś stało na środku pomieszczenia - główny stół każdego kapitana. Ominąwszy go, przysiadł na moment na pozostawionym za nim krześle, i korzystając z chwili w której Mei odkładała swoje wyposażenie na jeden ze stojaków, zaczął przeszukiwać półeczki - by ostatecznie wydobyć z nich małą gurdę z zabutelkowanym umeshu. Sięgnął też po dwa niewielkie naczynka, które postawił na blacie. Nie pytając, napełnił oba morelowym alkoholem i odstawił napitek na bok. Jeżeli Mei nie będzie chciała pić, to po prostu nie będzie po to sięgać, i tyle. Sam chętnie podniósł naczynko i wychylił je, wypijając napój jednym haustem; następnie odetchnął z satysfakcją i odłożył kubek z powrotem na stół.
-Cóż, teraz jak jesteśmy już w zamkniętej przestrzeni, to raczej można rozmawiać spokojnie - powiedział wesoło. - Okręt jest zabezpieczony, żadna hołota pod pokład się nie dostanie bez klucza który mam przy sobie. Specjalnie też postawiłem statek na uboczu, żeby nikt nie zawracał sobie nim głowy. Tutaj można się czuć komfortowo.
Można było zauważyć, że Natsume zaczął preferować przebywanie w zamkniętych, odosobnionych przestrzeniach, do których ciężko się dostać w sposób inny niż taki o którym wszyscy przebywający w środku będą wiedzieć. Najpierw pagoda na Hyuo, później zapomniana świątynia w Antai, a teraz to? Znowu można byłoby pomyśleć, że mężczyzna całkowicie dał się złamać własnej paranoi - chociaż zupełnie nie było to prawdą. Był po prostu wyjątkowo skrupulatny w swoich taktykach zachowywania bezpieczeństwa. W końcu już trochę życia spędził na tym lataniu po świecie jako shinobi, miał możliwość nabycia doświadczenia w tego typu sprawach.
Yuki wysłuchał Mei przedstawiającej mu jej powody do chęci udziału w konflikcie, i pokiwał lekko głową na znak że rozumie jej argumenty. Czy będzie próbował ją powstrzymywać? Absolutnie nie - podawał jej powody dla których sam nie zamierzał się zbliżać do pól walk, i wcześniej już odradzał. Nie zamierzał układać jej życia ani decydować co do tego, co powinna robić dalej. Jeżeli chce coś zrobić, to niech po prostu to zrobi - a później żyje z konsekwencjami własnych decyzji.
-Po czym poznałaś, że ta osoba jest "dobrą"? - zadał podchwytliwe pytanie, uśmiechając się krzywo. Ostatnimi czasy miał takie zapędy do zadawania niepotrzebnych pytań. Być może jego nauczycielowanie obudziło w nim filozofa, chcącego by ktoś namyślił się na temat ich własnych wypowiedzi. - Czy potwierdził to swoimi słowami, czy byłaś świadkiem dobrych czynów? I jeśli jego "dobrem" jest walka w imię Antai, to czy dla niewinnych ludzi drugiego stronnictwa również będzie "dobry"?
Wyszczerzył lekko zęby.
-Niestety, wszystko jest szare - nie istnieje czerń i biel. Z czasem zaczniesz zauważać, jak bardzo parszywy jest świat shinobi, ich zbędne wojny i gloryfikacja śmierci.
Ostatecznie jednak wzruszył ramionami, nadal się uśmiechając.
-Nie musisz mnie przekonywać na siłę co do słuszności swojej chęci w udziału w wojnie, jak również nie potrzebujesz przecież do tego mojego błogosławieństwa. Nie przeżyję Twojego życia za Ciebie - sama będziesz decydować za siebie, i będziesz musiała brać pod uwagę wszystkie plusy i minusy tych decyzji. Jeżeli uważasz, że Twoje powody do brania udziału w walkach są słuszne, to nie wahaj się.
Przeciągnął się lekko, i wypił kolejny kieliszek umeshu.
-Ja mogę tylko Cię przeszkolić w kilku sztuczkach, które pomogą Ci przeżyć. I przedstawić te cechy, które w moim mniemaniu znacząco przedłużą Twój żywot.
Lekko tylko uniósł brew, gdy Mei stwierdziła że chce służyć zarówno klanowi Senju, jak i Yuki.
-Obawiam się, że to jest balansowanie na bardzo cienkiej nitce - stwierdził. - Jeżeli tylko Cesarstwo dowie się o tym że służysz też komuś innemu, mogą Cię oskarżyć nawet o zdradę... i wysłać skrytobójców. A zaufaj mi - skrytobójców to akurat mają dobrych. Wiem, bo sam nadzorowałem ich szkolenie.
0 x
Awatar użytkownika
Mei
Posty: 454
Rejestracja: 3 cze 2019, o 11:33
Wiek postaci: 30
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Niewysoki wzrost, niebieskie do pasa włosy oraz oczy z heterochromią. Lewe szkarłatne, zaś prawe koloru lodowego sopla. Budowa ciała szczupła, skóra śnieżnobiała o niskiej temperaturze. Strój miko. W skrócie młody wygląd jak na 29 lat.
Widoczny ekwipunek: Jedną z bardziej widocznych rzeczy jest wachlarz noszony przez kobietę na plecach. Zaraz po nim uplasowała się duża torba znajdująca się pod nim. Poza nimi ma jeszcze dwie kabury, każda przypada na jedno udo (od czasu do czasu są widoczne spod ubrania). Do kompletu dochodzą rękawiczki z ochraniaczami, a także sznureczek obwiązany na ręce z kluczykiem zawieszonym na nim.
GG/Discord: Mei#0402
Multikonta: Yona

Re: PORT

Post autor: Mei »

0 x
Obrazek Kolor wypowiedzi || Głos Mei Przydział misji D-B
Awatar użytkownika
Natsume Yuki
Postać porzucona
Posty: 1885
Rejestracja: 11 lut 2015, o 23:22
Wiek postaci: 31
Ranga: Nukenin S
GG/Discord: 6078035 / Exevanis#4988
Multikonta: Iwan zza Miedzy

Re: PORT

Post autor: Natsume Yuki »

Natsume lekko się uśmiechnął, słysząc odpowiedź Mei na jego dość dziwne pytanie. Rzeczywiście, w przypadku shinobi ciężko było określić, gdzie zacierała się linia między tymi dobrymi a tymi złymi - wszystko zależało tylko i wyłącznie od perspektywy, z której się patrzyło. Dla niebieskowłosej, która otrzymała od tego nieznajomego pomoc, będzie się on kojarzyć raczej z pozytywnym obrazem - jednak w rzeczywistości, gdyby chwilę później okazało się że może ona być w jakiś sposób zagrożeniem dla jego stronnictwa, nie zawahałby się jej zabić na miejscu. I to wszystko również potwierdzało pierwszą teorię, którą jej przedstawił jako pożywka dla myśli. Nie istnieje coś takiego, jak biel i czerń. Nie ma zer i jedynek. Istnieje tylko szara masa pomiędzy nimi, ułamki postawione bliżej lub dalej definicji "dobra" i "zła". Jednak można z tego wycisnąć znacznie więcej filozofii, niż tylko takie proste i dość negatywne obrazy otaczającego ich świata. Ciekawiło go nieco, jak by zapatrywała się na temat powiązany z tym.
-Przyznasz więc, że nie da się jednoznacznie powiedzieć, że ktoś jest "dobry" lub "zły" - powiedział wesoło, utrzymując na twarzy lekki, krzywy uśmiech. - I prawdą jest, że shinobi, którzy kroczą krwawą ścieżką, okazują sobą różne odcienie szarości. Czy jednak shinobi - o którym mówimy że gdy walczy dla swojego klanu, to nie zawsze jest "dobrym" - zabija na polu walki innych shinobi, walczących po innej stronie, nie eliminuje w ten sposób innych "nie zawsze dobrych"? Zwalcza zło złem, czy dobro dobrem? I czy można założyć, że którakolwiek ze stron ma "niewinne osoby" walczące w swoich szeregach?
Uśmiechnął się lekko i skinął głową z rozbawieniem. Rzeczywiście, jednym z ich ostatnich spotkań, jeszcze na Hyuo, była wspólna pomoc handlarzom z Sabishi, od których zresztą otrzymał plany mechanizmu na nadgarstkowe ostrze którego teraz bardzo lubił używać. I rzeczywiście - kiedy mieli do czynienia z bandytami, Natsume wymordował prawie wszystkich z nich. Nie zamierzał się z tego tłumaczyć ani spowiadać, bo i nie miał z czego: dziewczyna dobrze pamiętała fakt, że najpierw nakazał on rozbrojenie rabusiów, przesłuchanie ich i puszczenie wolno - dopiero gdy okazało się, że skazali oni handlarzy na śmierć przez uduszenie i spróbowali mimo wszystko oszukać duet shinobi Yukich, Natsume pokazał im konsekwencje ich czynów. Otrzymali wybór, i z niego nie skorzystali - teraz mogli tylko krążyć po Yomi i pluć sobie w brodę, że byli takimi idiotami.
Ostatecznie jednak pogładził się lekko po zarośniętym podbródku.
-Czy kiedykolwiek twierdziłem, że jestem dobrym człowiekiem?
Następnie skinął lekko głową, gdy dziewczyna spytała o możliwość zadawania pytań podczas szkoleń.
-Zadawanie pytań to przecież główny sposób na naukę - stwierdził. - Tylko poprzez analizowanie nauk i wyciąganie własnych wniosków, można rzeczywiście osiągnąć to co się chce. Mogę pokazać różne ścieżki, jednak to Ty zdecydujesz w jaki sposób i którą chcesz zmierzać. A właśnie przez pytania i rozmyślania nad odpowiedziami znajdziesz tę drogę, która najbardziej będzie Ci odpowiadała.
Następnie lekko uniósł głowę, zastanawiając się nad kolejnym pytaniem. Cóż, w tej sytuacji generalnie nie będzie żadnego dobrego rozwiązania. Mei co prawda była tylko zwykłym Doko w oczach Yukich, ale miała wiedzę na której mogłoby im zależeć - krew Antykreatora, to raz, znajomość miejsca ukrycia Natsumego, to dwa. Samo to może wystarczyć, by próbowali jej nie wypuszczać z własnych łap. Ale z drugiej... bez konfrontacji, będzie zmuszona do tego samego rodzaju tułaczki co on sam. Albo tej innej, którą niegdyś przyjęła Reika gdy wpuścił ją do Cesarstwa jako najniższej rangi kunoichi. Nie każdemu życie uchodźcy odpowiada - ciężko było powiedzieć, czy niebieskowłosa by sobie poradziła z życiem z przesadną ostrożnością i paranoją na każdym kroku. Czyli w podobny sposób jak Natsume teraz.
-... Nie wiem czy to będzie takie proste - odpowiedział w końcu. - Najbezpieczniejszy, lecz zarazem niepewny sposób to po prostu udanie się na Hyuo i prośba o zwolnienie ze służby. Jednak sama wiesz, że nie tylko mogą się nie zgodzić, ale wręcz zareagować... gwałtownie.
Westchnął.
-Drugim, znacznie mniej komfortowym sposobem byłoby po prostu zniknięcie. W podobny sposób jak ja - ukryć się gdzieś na dłuższy czas, w miejscu gdzie ciekawskie oczy nie sięgają. Powrócić, gdy wszystko się uspokoi, stać się nową osobą. - Podrapał się po potylicy. - Najlepsze w fabrykowaniu śmierci są Kruki, ale prędzej uciąłbym sobie obie ręce niż zaufał tym czarnopiórym skurkowańcom. Istnieją też Feniksy, ale... kontakt z nimi bywa utrudniony. Nie wiem jak z klanami - oni zawsze postawią interes frakcji ponad dobro jednostki, zwłaszcza "nie swojej".
Na ostatnie pytanie zaś podrapał się po potylicy.
-Niestety, nie znam szczegółów co do przeszłości Hana - jedyne co widziałem w Oniniwie, to jego wspomnienie w którym odwiedzał swój rodzinny dom. Widziałem tam drzewo genealogiczne rodu szlacheckiego Suzumura, uwzględniające liczne imiona - między innymi Ryuichiego, naszej dwójki, Inuzuki Yoichiego, Nanatsuki Youmu. Potomkowie Hana, zrodzeni przez niegdysiejszego Jeźdźca Głodu, Kabuto. - Westchnął. - O samym Hanie też nie wiem dużo. Ot, był bękartem rodu który przeżył tragedię w mieście. Do tego... jest martwy, ale żyje. Wspominał coś o tym, że "jak poznał śmierć, to przestał się jej obawiać". Poza tym... wygląda bardzo młodo. Maks trzydziestka, długie rude włosy, złote oczy.
Podrapał się po potylicy.
-A co do ich umiejętności... daj mi moment, muszę sobie przypomnieć.
0 x
Awatar użytkownika
Mei
Posty: 454
Rejestracja: 3 cze 2019, o 11:33
Wiek postaci: 30
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Niewysoki wzrost, niebieskie do pasa włosy oraz oczy z heterochromią. Lewe szkarłatne, zaś prawe koloru lodowego sopla. Budowa ciała szczupła, skóra śnieżnobiała o niskiej temperaturze. Strój miko. W skrócie młody wygląd jak na 29 lat.
Widoczny ekwipunek: Jedną z bardziej widocznych rzeczy jest wachlarz noszony przez kobietę na plecach. Zaraz po nim uplasowała się duża torba znajdująca się pod nim. Poza nimi ma jeszcze dwie kabury, każda przypada na jedno udo (od czasu do czasu są widoczne spod ubrania). Do kompletu dochodzą rękawiczki z ochraniaczami, a także sznureczek obwiązany na ręce z kluczykiem zawieszonym na nim.
GG/Discord: Mei#0402
Multikonta: Yona

Re: PORT

Post autor: Mei »

0 x
Obrazek Kolor wypowiedzi || Głos Mei Przydział misji D-B
Awatar użytkownika
Natsume Yuki
Postać porzucona
Posty: 1885
Rejestracja: 11 lut 2015, o 23:22
Wiek postaci: 31
Ranga: Nukenin S
GG/Discord: 6078035 / Exevanis#4988
Multikonta: Iwan zza Miedzy

Re: PORT

Post autor: Natsume Yuki »

Natsume skinął lekko głową, chcąc w ten sposób wyrazić że rozumie co dziewczyna ma na myśli. Wyciągała jak najbardziej prawidłowe wnioski - to, że wszystko zależy od perspektywy patrzącego na konflikty, i że nie istnieje coś takiego jak czyste dobro, gdyż takowe nie może istnieć - zakładałoby to przecież, że istnieje również czyste zło. Każda istota rozumna mogła zostać wpisana w spektrum pomiędzy czernią i bielą, lecz nigdy nie byłaby ona w stanie sięgnąć żadnego ekstremum, gdyż to nie było wykonalne. Czyste dobro było osiągalne tylko i wyłącznie dla bogów, którzy nie mają żadnego prywatnego interesu w czynieniu tegoż dobra; czyste zło było zaś siłą natury, niepowstrzymane i niemożliwe do zrozumienia, czyniące chaos tylko dla samego siania chaosu. Nie było żadnego szaleńca, który wszedłby na ten poziom - nawet NES, który był najbliższym sile natury z wszystkiego co widział w swoim życiu. A co do życia w swojej bańce... z tym nie do końca by się zgodził, bo chociaż wielu rzeczywiście ma tak zakrzywione odczuwanie rzeczywistości, istnieje równie wielu ludzi którzy z takich baniek się wydostali - czy to z własnej woli, przez swoje decyzje, czy zostali z niej wydarci siłą przez zderzenie ze światem i doświadczeniem czegoś czego by się nie życzyło nikomu innemu. Nie zamierzał jednak w jakikolwiek sposób narzucać komuś swojej opinii - może z czasem ona sama również zacznie zauważać ten brutalny świat nieco inaczej niż teraz.
W końcu na tym polega osobisty rozwój.
-Trudno zaprzeczyć - stwierdził w końcu w odpowiedzi na ostatni argument. - Ludzie to istoty napędzane żądzą krwi. Niezależnie od czynników czy tego po czyjej stronie leży racja, konflikty prędzej czy później i tak zawsze się pojawią - ludzkość zawsze znajdzie powód by rzucać się sobie wzajemnie do gardeł. Nawet jeżeli uda się złamać to koło, z czasem i tak zostanie ono naprawione bądź odbudowane. A jeżeli ktoś próbuje powstrzymać to szaleństwo - zwykle kończy z łatką szaleńca lub głupca.
Wzruszył ramionami. Świat nigdy się nie zmieni.
Uśmiechnął się lekko, gdy dziewczyna potwierdziła że Yuki nigdy nie zakładał że jest dobrym człowiekiem. Bo i za takiego zupełnie się nie brał. Był wyszkolony do tego, by być zabójcą. I niezależnie od tego czy miał swoje powody - czy to rozkazy od przełożonych lub zleceniodawców, czy to powody prywatne, czy to usprawiedliwienia własnych czynów - nie zmieniało to faktu, że na jego rękach spoczywała krew dziesiątek, jeśli nie setek ludzkich istnień. Nawet jeśli tymi którzy padli od jego oręża byli bandyci lub zbrodniarze, nie zmieniało to faktu że on sam na swój sposób też do nich dołączył. Najgorsze w tym wszystkim zaś było, że nie odczuwał wyrzutów sumienia z tego powodu - robił co uważał za słuszne lub to co do niego należało, nie mniej, nie więcej.
Na następne pytanie Yuki początkowo nie odpowiedział.
-... byli dziećmi poprzedniego lidera Senju - stwierdził w końcu. - Lider ten jednak abdykował i opuścił klan, dlatego możliwe że będą na taką "znajomość" patrzeć krzywo. Potomkowie zdrajcy, co z tego że Shigeru zginął na misji dla klanu...
Wtedy usłyszał słowa Hachiro, który wyjaśnił sytuację Mei i możliwość ukrycia jej. Yuki lekko skinął głową, lecz na jego twarzy pojawił się lekki wyraz niechęci.
Politycy.
-W obecnej chwili, ale na jak długo? - stwierdził, po czym pokręcił lekko głową. - Politycy to parszywe węże, które zmieniają swoje zdanie i nie zawahają dźgnąć Cię w plecy, jeśli tylko zauważą że mogą na tym coś zyskać. Wolałbym już zaufać mafiozie niż politykowi - mafioza miałby przynajmniej na tyle honoru, by dźgnąć Cię od przodu.
Westchnął.
-Dla polityków i szlachty ludzkie życie to zabawka, którą mogą wykorzystywać - lub zniszczyć - dla własnych celów i dla własnej rozrywki. Nie mają honoru, nie mają skrupułów - uznają je za zbędne utrudnienia na swojej drodze. Owijają Cię wokół swojego palca i liczą, że będziesz tańczyć tak jak oni Ci zagrają - a jeśli okażesz wystarczająco honoru lub dumy, by nie dać się wciągnąć w ich gierki, okazują swoje prawdziwe oblicze: reagują wściekłością i natarczywością, bo w ich oczach to Ty robisz coś złego, sprzeciwiając się ich woli.
Machnął ręką.
-Miałem do czynienia z politykami dostatecznie długo, by nie czuć wobec nich ani grama szacunku. A nawet wyhodować w stosunku do nich czystą pogardę.
W końcu napełnił swoją czarkę jeszcze raz, i wypił kolejną porcję umeshu. Odetchnął lekko, zadowolony, po czym w końcu wyciągnął z jednej z toreb mały zwój, w którym zapisywał część swoich notatek.
-Juugo to... bardzo specyficzny klan. Poprzez wpływ tajemniczej chakry, są w stanie swobodnie kontrolować własne ciało, przerabiając je na wszelkie formy jakie tylko im są potrzebne. Stworzenie olbrzymich pazurów lub ostrza na przedramieniu? Żaden problem. Tarcza na plecach? Proszę bardzo. Wyrzutnia chakry? Żaden problem. Są nieludzko silni, potrafiąc bez problemu przebić granice ludzkich zdolności. - Westchnął. - Nie przychodzi to jednak bez ceny. Energia jest tak duża, że jej natłok na ciało jest w stanie wprawić ich w stan szaleństwa, w którym nie kontrolują swojej agresji i mordują wszystko wokół siebie. Dlatego każde użycie tej mocy wiąże się dla nich z olbrzymim ryzykiem.
0 x
Awatar użytkownika
Mei
Posty: 454
Rejestracja: 3 cze 2019, o 11:33
Wiek postaci: 30
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Niewysoki wzrost, niebieskie do pasa włosy oraz oczy z heterochromią. Lewe szkarłatne, zaś prawe koloru lodowego sopla. Budowa ciała szczupła, skóra śnieżnobiała o niskiej temperaturze. Strój miko. W skrócie młody wygląd jak na 29 lat.
Widoczny ekwipunek: Jedną z bardziej widocznych rzeczy jest wachlarz noszony przez kobietę na plecach. Zaraz po nim uplasowała się duża torba znajdująca się pod nim. Poza nimi ma jeszcze dwie kabury, każda przypada na jedno udo (od czasu do czasu są widoczne spod ubrania). Do kompletu dochodzą rękawiczki z ochraniaczami, a także sznureczek obwiązany na ręce z kluczykiem zawieszonym na nim.
GG/Discord: Mei#0402
Multikonta: Yona

Re: PORT

Post autor: Mei »

0 x
Obrazek Kolor wypowiedzi || Głos Mei Przydział misji D-B
Awatar użytkownika
Natsume Yuki
Postać porzucona
Posty: 1885
Rejestracja: 11 lut 2015, o 23:22
Wiek postaci: 31
Ranga: Nukenin S
GG/Discord: 6078035 / Exevanis#4988
Multikonta: Iwan zza Miedzy

Re: PORT

Post autor: Natsume Yuki »

Ponownie sięgnął do niewielkiej gurdy postawionej na stole, napełnił sobie czarkę kolejną porcją alkoholu, i wychylił ją powoli, delektując się smakiem moreli. Niektórzy mogliby pomyśleć, że przez hardkorowy styl życia przyzwyczaił się do spożywania napitków, być może nawet popadając w nałóg - w końcu zarówno podczas ich ostatniego spotkania, jak i teraz, Yuki często popijał różnego rodzaju napoje wyskokowe. W sumie pośród shinobi nie było to nic dziwnego: niektórzy, co bardziej wrażliwi, poszukiwali w procentach jakiejś odskoczni i utopienia własnego sumienia - inni zaś po prostu pili dlatego, że mogli, gdyż używali przepychu który zdobyli własnymi rękami. Jak zaś było z Natsumem? Cóż... najprawdopodobniej była to opcja numer trzy. Po pierwsze, nie pijał wcale tak wiele, dwa - robił to głównie nudów i dla faktu że z delikatnym szumieniem w głowie łatwiej było mu układać sobie natłok myśli który kolebał mu się między uszami. Może brzmiało to dziwnie, że alkohol pomagał mu w myśleniu... ale jeżeli taka była prawda, to jak inaczej to nazwać?
Plus, wbrew pozorom, łatwiej mu było zachować czujność. Głównie dlatego, że miał bardzo mocną głowę, a przeciwnicy widząc kogoś pijącego zakładają, że ten łatwiej popełni błąd.
Natsume lekko zmarszczył brwi, słysząc słowa dziewczyny na temat początku konfliktu między Kaminari i Uchiha. Zaraz, to Uchiha zaatakowali pierwsi? Jakoś ciężko mu było uwierzyć że prowokatorami konfliktu byłby już osłabiony przez porażkę pod murem klan. A przynajmniej o ile dobrze pamiętał, ówczesna liderka Uchiha nie była głupia - nie zrobiłaby tak podstawowego błędu jak wywoływanie wojny której na pewno nie byłaby w stanie wygrać, lub przynajmniej utrzymać własne ziemie.
-Jakoś ciężko mi uwierzyć, że to czerwonoocy zaczęli wojnę - powiedział, popijając kolejny łyk napitku. - O Uchiha można powiedzieć wiele rzeczy, ale o tak skrajną głupotę bym ich nie oskarżał. Strzelam że to Kaminari tutaj wykorzystali osłabienie Uchiha po fiasku pod murem, i postanowili przelać swoje frustracje na konflikt. Albo zainscenizowali atak Uchiha na siebie, żeby światu pokazać że "odpowiadają na agresję". Słyszałem o takiej taktyce, tchórzliwej ale czasami skutecznej.
Natsume spojrzał na Hachiro, który zaczął swoje wywody na temat możliwej pomocy od szlachcica co do przechowania Mei przez najtrudniejsze momenty - i zmrużył nieco oczy, zastanawiając się jak w ogóle powinien zareagować na tego typu rewelacje. Z jednej strony odczuł lekkie ukłucie nieufności, kiedy okazało się że ten szlachetka "darzy Mei uczuciem", gdyż po prostu jego wewnętrzny pragmatyzm nauczył go że takie zagrywki były zazwyczaj tylko sprytnym oszustwem ze strony dwulicowego mężczyzny wiedzionego ciekawością. Z drugiej jednak... tak jak wspomniał wcześniej, nie może prowadzić dziewczyny i narzucać jej swoich opinii jako te, których powinna wysłuchać i być może się nimi kierować. Jedyne co może jej dać, to rady i swój wgląd w sytuację - czy je wysłucha i weźmie do serca, czy odrzuci i pójdzie swoją drogą, należało tylko do niej. Białowłosy po prostu odczuwał że widział dostatecznie dużo, żeby móc podzielić się doświadczeniem ze swoją siostrą - by nie musiała przeżywać czegoś, czego da się uniknąć.
Spojrzał w stronę Mei, która zbeształa swojego czworonożnego kompana, a później sama przedstawiła swój punkt widzenia co do tego szlachcica z Shinrin. Yuki lekko kiwnął głową na znak że zrozumiał co ma na myśli - lecz jego wyraz twarzy ani trochę się nie zmienił. Nawet gdyby próbował (a nie próbował), to i tak by nie ukrył faktu że zupełnie nie ufał "wyższej strefie". Tak jak wilk nie zrozumie człowieka, tak wojownik nie zrozumie szlachcica. Szlachcic nigdy nie pozna brudu życia człowieka walczącego o każdy dzień, a wojownik nie odnajdzie się w wymuskanym i zakłamanym świecie bogaczy, polityków i obłudników.
-"Towarzysz", huh. - mruknął, po czym westchnął ciężko. - Być może dał Ci troskę dlatego, że rzeczywiście był szczery - a być może zrobił to dlatego, że widział że tego potrzebujesz, i dał Ci to tylko dlatego że sam zamierzał później na tym zyskać. Po wyższych sferach nie można się niczego spodziewać. - Prychnął cicho. - Przynajmniej miej pod ręką jakiś sztylet, na wypadek gdyby zaczął sobie pozwalać na zbyt wiele. Granie na emocjach to ich specjalność.
Następnie zaśmiał się gorzko.
-Gdybym dostał jeden Ryo za każdy raz kiedy słyszałem tego typu słowa od polityków w pałacu, to mógłbym sobie postawić drugi zamek w Hanamurze. Albo i trzeci, gdybym dostawał dwa za każde takie słowa bez szczerości.
Ostatecznie jednak westchnął ciężko.
-I tak wiem że cokolwiek powiem, i tak będziesz planowała tam powrócić gdy tylko będziesz mogła. Nie mogę Ci też narzucać decyzji, gdyż tak jak mówiłem - to Twoje życie. Po prostu... nie chcę, żebyś zderzyła się ze ścianą rzeczywistości, gdyby się okazało że moje słowa są prawdziwe. Żebyś nie dała się zaślepić emocjom i uzależniła od niego. Trafiła w jego sieć.
Wstał i podszedł do dziewczyny, kładąc jej rękę na ramieniu.
-Jesteśmy nie tylko potomkami szlachty Juugo, ale przede wszystkim - jesteśmy rodziną liderów rodu Yuki. Może w dzisiejszych czasach nie każdego obchodzi honor, ale istnieje coś ważniejszego. DUMA. - Uśmiechnął się delikatnie. - Tylko duma trzyma shinobi przy życiu, niezależnie w jak głębokim gównie jest. Jeżeli pozwolimy innym odrzeć nas z dumy i wolności... to tracimy wszystko, czym tak naprawdę jesteśmy.
Cofnął się o krok, i wrócił na swoje miejsce siedzące po drugiej stronie biurka.
-Czy współpracuje?... - Podrapał się lekko po podbródku. - Cóż, nie nazwałbym tego współpracą, a służbą. Nie wiem jak z armią, ale na pewno ma swój oddział czterech Jeźdźców - przybocznych o niezwykłej sile i bezwzględnej brutalności. Jednego z nich spotkałem pod Oniniwą - NES. Tak psychopatycznego szaleńca dawno nie widziałem... - Wzdrygnął się lekko. - Świr wypuścił na nas Sześcioogoniastego, tylko dlatego że mógł. Uznał że to będzie zabawne. A ukrył to pod "chęcią" Hana do wymazania Oniniwy z oblicza świata.
0 x
Awatar użytkownika
Mei
Posty: 454
Rejestracja: 3 cze 2019, o 11:33
Wiek postaci: 30
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Niewysoki wzrost, niebieskie do pasa włosy oraz oczy z heterochromią. Lewe szkarłatne, zaś prawe koloru lodowego sopla. Budowa ciała szczupła, skóra śnieżnobiała o niskiej temperaturze. Strój miko. W skrócie młody wygląd jak na 29 lat.
Widoczny ekwipunek: Jedną z bardziej widocznych rzeczy jest wachlarz noszony przez kobietę na plecach. Zaraz po nim uplasowała się duża torba znajdująca się pod nim. Poza nimi ma jeszcze dwie kabury, każda przypada na jedno udo (od czasu do czasu są widoczne spod ubrania). Do kompletu dochodzą rękawiczki z ochraniaczami, a także sznureczek obwiązany na ręce z kluczykiem zawieszonym na nim.
GG/Discord: Mei#0402
Multikonta: Yona

Re: PORT

Post autor: Mei »

0 x
Obrazek Kolor wypowiedzi || Głos Mei Przydział misji D-B
Awatar użytkownika
Natsume Yuki
Postać porzucona
Posty: 1885
Rejestracja: 11 lut 2015, o 23:22
Wiek postaci: 31
Ranga: Nukenin S
GG/Discord: 6078035 / Exevanis#4988
Multikonta: Iwan zza Miedzy

Re: PORT

Post autor: Natsume Yuki »

Trudno tu nie było przyznać odrobiny racji. Dzisiejszy świat był naprawdę popapranym i pokręconym miejscem, w którym nic nie było takie jak powinno być na pierwszy rzut oka. Kiedy wszystko było otoczone wojną, stare ideały i mentalność praktycznie całkowicie zanikały, ustępując miejsca brutalności i pomijaniu podstawowych zasad etyki i praw. Żołnierze mogli sobie pozwalać na zbrodnie, bo przecież "walczą dla dobrobytu swojego klanu". Politycy obracają kota ogonem, przedstawiając sytuacje godne potępienia jako bohaterskie czyny, warte powielania. Zwykli cywile, popchnięci do ostateczności przez biedę, głód lub tragedie których byli świadkami, zapominali o swoim człowieczeństwie, przestawiając się na czysty instynkt i chęci przetrwania. W głowie Natsumego ponownie pojawiło się to samo pytanie, które wcześniej zadał sobie widząc płonącą Fuyuhanę podczas Zimnej Wojny.
"Czy człowiek oszalał?"
-Nie szkodzi, przypuszczam że większość z tego co się słyszy z pogłosek to jest mieszanka wszelkich teorii z tylko małym ziarnem prawdy - powiedział, lekko wzruszając ramionami. - A to z rekinami to też bardzo dobra analogia. Dlatego właśnie na scenie politycznej nie można okazać nawet najmniejszej oznaki słabości - jeżeli sobie się na to pozwoli, to zostanie się rozszarpanym na strzępy. I dokładnie to dzisiaj widać w Sogen. Uchiha popełnili błąd, który zachwiał ich balans - i sąsiedzi bezlitośnie to wykorzystali.
Polityka światowa. Może i wciąż była to polityka, czyli temat który dla Natsumego był wypełniony kłamstwami, spiskami i innym gównem, ale na tym akurat pochylał się znacznie chętniej niż nad wszelkim mikrozarządzaniem i wykłócaniem się z przedstawicielami frakcji. Głównie dlatego, że polityka światowa polegała w głównej mierze na analizie i poznawaniu oponenta. Sprawiało to, że jeśli miało się chociaż niewielki wgląd w ogólną sytuację, można było mniej więcej poznać plany poszczególnych frakcji. W porównaniu do wszelkich innych form polityki, ta światowa była najbardziej przewidywalna... i możliwa do zarządzania. Dlatego też zdarzało mu się przeglądać mapy świata, analizować informacje o przywódcach klanów i rozważać, z którymi warto utrzymać kontakt, a których lepiej trzymać na dystans... a z czasem, można nawet zacząć zauważać punkty osłabień, które można było wykorzystać do przeprowadzenia ofensywy, czy to politycznej, czy to wojskowej.
Może dlatego tę wersję zarządzania tolerował. Była logiczna w swoim chaosie, przewidywalna w swojej nieprzewidywalności. Można było się na niej skupić, ignorując demagogię doradców i kłamstwa pochlebców.
Na następny komentarz Mei, Natsume zareagował tylko cichym śmiechem.
-Srał pies pałace, pomieszkałem w jednym przez kilka lat i nie zamierzam się dać w nich więcej zamknąć. Mi do radości w zupełności wystarczy moja mała pagoda na uboczu. Tak jak ta w której mieszkałem na Hyuo.
Podszedł do jednej z beczek i wyciągnął z niej mały pakunek, w którym znajdowały się ryżowe krakersy senbei - standardowa przekąska na okrętach ze względu na ich długowieczność i dość przyzwoity smak. Chwilę podróżowali, więc uznał że dziewczyna może będzie chciała coś przekąsić - więc zaproponował jej gestem, aby się częstowała. Sam zaś ponownie łyknął odrobinę alkoholu.
Kiedy dziewczyna najpierw ujęła jego rękę, a później podciągnęła żeby zamknąć go w uścisku, początkowo okazał na twarzy lekkie zaskoczenie - oraz poczuł delikatny wstyd z faktu, że jego wyszkolone do granic możliwości ciało chciało instynktownie wydobyć z karwasza ukryte ostrze do obrony. Ostatecznie jednak udało mu się powstrzymać instynkty, i nie dobył żadnej broni - wiedział przecież, że ze strony Mei nic mu nie grozi, i podobnie on nie chciał żeby on był zagrożeniem dla niej. Dlatego, kiedy się do niego przytuliła, Natsume początkowo po prostu stał, nieco zaskoczony, lecz w końcu również objął dziewczynę jedną ręką, a drugą położył na jej głowie. Może i on sam był na tym etapie już wyzuty z większości emocji, ale rozumiał że są one bardzo ważne - i że dziewczyna teraz potrzebowała jakiegoś oparcia z jego strony. Dlatego po prostu przez chwilę tak stali, objęci, lecz w końcu Natsume delikatnym ruchem odsunął się i pozwolił sobie na spokojny uśmiech.
-Skoro widzisz przebłyski światła, to nigdy więcej ich nie zgub - powiedział wesoło. - Pozwól Twojej dumie utrzymać Cię nie tylko przy swojej sile, ale też przy swojej wartości.
Przez chwilę stanął prosto, widocznie się nad czymś wahając. Ostatecznie jednak, sięgnął za swoje plecy w kierunku paska - i odpiął od niego coś, co z zewnątrz wyglądało jak laska wędrowca, a co obydwoje doskonale wiedzieli że jest ukrytym w pochwie shirasaya miecz chokuto. Shiroi Shi - tachi dzierżone przez ich matkę, liderkę rodu Yuki, które później przeszło na Natsumego i towarzyszyło mu przez prawie dwadzieścia lat życia jako ninja. W tym mieczu znajdował się duch całego ich rodu - ich przodków, ich matki, teraz także i część ducha Natsumego. Samurajowie nazwaliby ten oręż "mieczem ducha" - i takie właśnie znaczenie powinien mieć dla dzierżącego. Sam i tak aktualnie głównie używał zdobytego przed laty artefaktu rodu, Hakuhyo - Shiroi Shi zaś powinien trafić dalej, do następnego, kto wie czy ostatniego członka ich Rodu. Dobył też z torby małą tsubę w kształcie płatka śniegu - tę samą, która znajdowała się na tej katanie przed jej złamaniem pod Sachu no Senjo. Po przekuciu Shiroi Sou na Shiroi Shi przestał używać tsuby, by miecz wyglądał bardziej jak zwykły kij - jednak zachował tsubę, by móc ją zawsze założyć z powrotem.
-... wydaje mi się, że to jest odpowiedni moment, by ci go przekazać. Służył naszym przodkom z rodu Yuki, był też dzierżony przez naszą matkę. Nosiłem go przez prawie dwadzieścia lat, i wielokrotnie uratował mi życie. Niech Shiroi Shi przypomina Ci o Twojej dumie.
Parsknął śmiechem, gdy dziewczyna spytała o sposób na powstrzymanie demona.
-Bijuu? Och, istnieją, jak najbardziej. I tak potężnej siły w życiu nie widziałem. Sześcioogoniasty wyglądał jak wielki ślimak, który wypuszczał z siebie obłoki silnie żrącego śluzu. No i tworzył olbrzymie bomby z chakry, z której jedna byłaby w stanie znieść z powierzchni ziemi ćwierć, może jedną trzecią Ryuzaku no Taki. Przeżyliśmy tę walkę tylko dlatego, że Han stwierdził że mimo wszystko zależy mu na Oniniwie - i pomógł nam w walce i pieczętowaniu.
0 x
Awatar użytkownika
Mei
Posty: 454
Rejestracja: 3 cze 2019, o 11:33
Wiek postaci: 30
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Niewysoki wzrost, niebieskie do pasa włosy oraz oczy z heterochromią. Lewe szkarłatne, zaś prawe koloru lodowego sopla. Budowa ciała szczupła, skóra śnieżnobiała o niskiej temperaturze. Strój miko. W skrócie młody wygląd jak na 29 lat.
Widoczny ekwipunek: Jedną z bardziej widocznych rzeczy jest wachlarz noszony przez kobietę na plecach. Zaraz po nim uplasowała się duża torba znajdująca się pod nim. Poza nimi ma jeszcze dwie kabury, każda przypada na jedno udo (od czasu do czasu są widoczne spod ubrania). Do kompletu dochodzą rękawiczki z ochraniaczami, a także sznureczek obwiązany na ręce z kluczykiem zawieszonym na nim.
GG/Discord: Mei#0402
Multikonta: Yona

Re: PORT

Post autor: Mei »

0 x
Obrazek Kolor wypowiedzi || Głos Mei Przydział misji D-B
Awatar użytkownika
Natsume Yuki
Postać porzucona
Posty: 1885
Rejestracja: 11 lut 2015, o 23:22
Wiek postaci: 31
Ranga: Nukenin S
GG/Discord: 6078035 / Exevanis#4988
Multikonta: Iwan zza Miedzy

Re: PORT

Post autor: Natsume Yuki »

Natsume uśmiechnął się lekko, kiedy dziewczyna spytała o jego możliwe przyjemne wspomnienia z czasów zamieszkiwania w wielkim pałacu w cesarskiej stolicy, Hanamurze. Jeśli miał być szczerym, to nigdy do tego miejsca nie przywiązywał szczególnej uwagi - po prostu dlatego, że nigdy nie uważał tego miejsca za swój dom. Jeżeli cokolwiek miało nosić to miano, to na pewno była to ta mała pagoda na Hyuo. Miał z nią równie dużo miłych, jak i parszywych wspomnień - w końcu to właśnie w niej odnaleziono go po tym, jak wyrwał się z rocznego uwięzienia w pirackich kazamatach. Jednak z drugiej strony... po tym jak ją odbudował z niewielką pomocą wuja i przeniósł się do niej na stałe, z czasem zaczął ją zauważać jak taką swoistą bezpieczną przystań. Jedyne miejsce w którym mógł być całkowicie sobą, wliczając w to jego miłość do muzyki, przesiadywania nad różnego rodzaju tomami prozy, no i trenując do upadłego. Ta mała pagoda była jego rzeczywistym domem, w którym trzymał wszystko co posiadał... nieważne jak mała była to liczba. Kiedy więc otrzymał to pytanie, na moment uniósł wzrok w sufit, przy okazji sącząc odrobinkę alkoholu z czarki. Musiał odpowiednio pomyśleć i sobie wszystko poprzypominać, jeżeli miał dać na to wystarczająco wyczerpującą odpowiedź.
-Szczerze... z pałacu nie pamiętam zbyt wiele, bądź inaczej - wiele z tego wyparłem, gdyż nie czułem się komfortowo. Może i była to siedziba pełna splendoru i bogactwa, lecz czułem się w niej równie dobrze jak w klatce. - Uśmiechnął się lekko. - Chociaż, jeżeli tak pomyśleć, to kilka pozytywnych wspomnień może bym wyciągnął. Głównie z treningów w pałacowych ogrodach, kiedy mogłem wymknąć się ochronie i po prostu utrzymać swoje ciało w odpowiedniej kondycji by móc w każdej chwili walczyć.
Na chwilę zmrużył oczy, lecz niemal od razu uderzył spodem pięści w otwartą dłoń, na znak przypomnienia sobie czegoś.
-Ach, no i był jeszcze moment w którym przyjmowałem pewnego shinobi Ranmaru, niestety już zmarłego - Shijimę. Młodzieniec był malarzem, i to znakomitym - namalował obraz na którym przedstawił mnie wręcz zastraszająco szczegółowo. Nie tylko wyglądem, ale nawet w małych gestach odzwierciedlił mój rzeczywisty stan umysłu jako Cesarza; pokazał człowieka który wiedział co musi zrobić, ale wiedział że nie nadaje się na swoją pozycję. - Westchnął i uśmiechnął się smutno. - Chłopak był geniuszem. Szkoda, że tak szybko odszedł. I to z własnej ręki...
Pokręcił głową.
Sam też wziął jeden z krakersów senbei. Co prawda nie był jakoś kosmicznie głodny, ale rzeczywiście - picie bez jedzenia to proszenie się o problemy. I chociaż zawsze wiedział kiedy przerwać raczenie się napitkiem by następnego dnia nie odczuwać żadnych reperkusji, to i tak wolał dmuchać na zimne.
Przyjął obietnicę Mei, która stwierdziła że nigdy nie pozwoli żeby ktokolwiek zdeptał jej dumę i ugiął jej kark pod swoją wolę, a następnie z uśmiechem przekazał jej rodzinną katanę. Niebieskowłosa przyjęła ją i widocznie się z niej ucieszyła - w końcu miała jakiś dodatkowy hak, przypominający jej o tym skąd pochodziła i co reprezentuje. Zwłaszcza, że było to coś tak wartościowego jak miecz należący do ich przodków - w tym ich matki. Natsume, który z natury był dość bogobojny i uduchowiony, wierzył też że w takim mieczu spoczywała część duszy każdego z poprzednich poprzedników - zarówno Yuriko, jak i jego samego. A teraz, kiedy Mei po raz pierwszy użyje go w trakcie walki, ona również dołączy do tego grona. Spojrzał na dziewczynę, która dobyła katany i przyjrzała się srebrno-białemu ostrzu Białej Śmierci. Widać było że tachi rzeczywiście zrobiło na niej wrażenie, i od razu się do niego przywiązała - na co Natsume musiał przyznać, że nawet się ucieszył. W końcu o to chodziło w dumie rodu... i dumie szermierza, jeżeli dziewczyna zdecyduje kroczyć tą ścieżką.
-To się właśnie nazywa dusza miecza. Każdy szermierz dzierżący dany miecz przelewa w niego część swojej duszy i woli walki. W Shiroi Shi znajduje się honor całej naszej rodziny - w tym Yuriko i mnie. A teraz, gdy sama kiedyś użyjesz go w walce, część Twojej duszy również dołączy do tego grona. - Uśmiechnął się delikatnie. - Jeśli chcesz, mogę Ci podsunąć kilka wskazówek jak się posługiwać mieczem. Albo w formie podstawowej, Chanbara, albo stylem który opracowałem sam - Sengiri no Kokyuu, Oddechem Tysiąca Cięć.
Kiedy dziewczyna wyraziła zaskoczenie faktem że Bijuu istnieją i sam Han pomógł im w walce, Yuki lekko skinął głową. Jeśli miał przyznać, to sam również był bardzo tym faktem zaskoczony - wcześniej zawsze przedstawiano mu postać Antykreatora jako szaleńca, który walczył tylko dla własnego zysku i dla zniszczenia wszystkiego co istnieje. Teraz zaś? Okazało się, że ten człowiek potrafi okazywać emocje... i nawet używać ich w innych celach. Miał jakieś sumienie - w końcu po pokonaniu Demona, mógł spokojnie kontynuować walkę i wymordować ich wszystkich. Wcale nie musiał dotrzymywać swojego słowa, że nie będzie za nimi podążać jeśli oddadzą mu jego wspomnienia...
-Ano pomógł... chociaż sam nie miałem okazji się temu przyjrzeć. - Tu wymownie podniósł tunikę swojego mnisiego stroju, pokazując dziewczynie świeżą, szeroką bliznę, w miejscu w którym przez jego ciało przebiła się szeroka belka. - Odłamki po tej wielkiej bombie wystrzelonej przez demona przeszyły mnie na wylot. Gdyby nie pomoc medyka z Ryuzaku, Yokagego Mujina, teraz latałbym sobie pośród skowronków.
Pogładził się po zarośniętym podbródku.
-O ile dobrze pamiętam, Han skorzystał z jakiejś techniki by zapieczętować demona... w człowieku. Takeshi mu chyba było, taki młodzik. Nie wiem jak miałaby działać kontrola czegoś takiego, ani jak działa ta pieczęć - jestem prostym siepaczem, takie rzeczy są ponad moje zrozumienie.
0 x
Awatar użytkownika
Mei
Posty: 454
Rejestracja: 3 cze 2019, o 11:33
Wiek postaci: 30
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Niewysoki wzrost, niebieskie do pasa włosy oraz oczy z heterochromią. Lewe szkarłatne, zaś prawe koloru lodowego sopla. Budowa ciała szczupła, skóra śnieżnobiała o niskiej temperaturze. Strój miko. W skrócie młody wygląd jak na 29 lat.
Widoczny ekwipunek: Jedną z bardziej widocznych rzeczy jest wachlarz noszony przez kobietę na plecach. Zaraz po nim uplasowała się duża torba znajdująca się pod nim. Poza nimi ma jeszcze dwie kabury, każda przypada na jedno udo (od czasu do czasu są widoczne spod ubrania). Do kompletu dochodzą rękawiczki z ochraniaczami, a także sznureczek obwiązany na ręce z kluczykiem zawieszonym na nim.
GG/Discord: Mei#0402
Multikonta: Yona

Re: PORT

Post autor: Mei »

0 x
Obrazek Kolor wypowiedzi || Głos Mei Przydział misji D-B
Awatar użytkownika
Natsume Yuki
Postać porzucona
Posty: 1885
Rejestracja: 11 lut 2015, o 23:22
Wiek postaci: 31
Ranga: Nukenin S
GG/Discord: 6078035 / Exevanis#4988
Multikonta: Iwan zza Miedzy

Re: PORT

Post autor: Natsume Yuki »

Białowłosy lekko skinął głową, kiedy dziewczyna stwierdziła że śmierć Shijimy była niestety przedwczesna. Trudno temu zaprzeczyć - chociaż młodzieniec należał raczej do tych bardziej wycofanych i emocjonalnych do granicy możliwości, dzięki temu potrafił on zauważyć znacznie więcej niż standardowy zjadacz chleba. Ba, jego zdolności obserwacyjne były tak dobre, że nawet wielu shinobi mogłoby mu pozazdrościć talentu w dedukcji i obserwacji. Niestety, widać było jednak że czarnowłosy nie nadawał się do życia shinobi - skoro emocje przeważyły nad nim tak mocno, że nie zawahał się wbić sobie ostrza w podbrzusze, to liczne dramaty które łamały nawet znacznie bardziej doświadczonych bojowników na polu walki byłyby dla niego po prostu zbyt dużym brzemieniem. Pozostaje tylko pozwolić mu udać się do Yomi, z nadzieją że nie będzie musiał obserwować przerażającego oblicza Izanami. "Niech wiatr zaniesie Cię w rodzinne strony, czarny ptaku".
Lekko się uśmiechnął i kiwnął głową, gdy dziewczyna wspomniała o niechęci do tak wielkich przestrzeni i przepychu. Cóż, najwidoczniej to krąży w rodzinie, chociaż przyczyna takiego stanu rzeczy jest dla tego duetu zupełnie inna. Natsume po prostu żył głównie jako ninja, który nie lubił przesadnego bogactwa i rozbudowanych struktur, bo nie czuł się w nich bezpiecznie - nawet kiedy mieszkał w pałacu, zdołał zapamiętać co najmniej kilkanaście luk w defensywie które zdolny skrytobójca mógłby spróbować wykorzystać. A przynajmniej o ile dobrze by obliczył moment w którym zmieniają się straże Ranmaru, by móc przejść niezauważonym. Przypuszczał że gdyby miał możliwość zapoznać się z okolicą siedziby w której przebywała Mei, pewnie szybko znalazłby więcej takich ubytków i ścieżek które można byłoby wykorzystać. Być może było to po prostu jakieś zboczenie zawodowe - kto wie. On to wolał nazywać ostrożnością.
Następnie, kiedy dziewczyna spytała o różnice pomiędzy stylami, Natsume lekko skinął głową, pozwalając sobie na delikatny uśmiech. Rozmowa na temat technik bojowych - to był właśnie jego żywioł. A doświadczenie jako nauczyciel też mogło się przydać. Podszedł o krok i spytał gestem, czy może jeszcze na moment pożyczyć Shiroi Shi - niegdyś obiecał sobie, że nie będzie dobywać Hakuhyo dopóki nie będzie musiał zakończyć czyjegoś życia i przelać krwi. Do pokazu zaś znacznie lepiej zadziała ich rodzinny oręż. Kiedy dostał przyzwolenie, wziął miecz ponownie w swoje dłonie i pokazał Mei by wyszła razem z nim z kajuty do magazynu - nie będzie on na widoku, i tak jest oświetlony, więc dziewczyna będzie mogła lepiej zaobserwować różnice nawet pomimo półmroku na zewnątrz.
Kiedy dotarli na miejsce, Natsume wyszedł kilka kroków do przodu.
-Istnieje zasadnicza różnica między Sengiri no Kokyuu i Chanbarą - sposób prowadzenia walki. Styl walki którym posługuję się ja, jest znacznie bliższy samurajskiemu Iaido - polega nie na sile, a na zasypaniu wroga licznymi uderzeniami, z których nie wszystkie zdoła zablokować lub uniknąć. Chanbara zaś jest znacznie bardziej uniwersalna - łączy szybkość z siłą, dzięki czemu można wyprowadzać zarówno silne ciosy, jak i szybkie. Dodatkowo, Oddechu można używać tylko za pomocą ostrzy jednoręcznych, takich jak katana bądź tachi, podczas gdy Chanbarę można zastosować również do cięższych broni, takich jak zanbato.
Wtedy stanął w jednej z podstawowych postaw bojowych stylu Chanbara: gedan no kamae. Zaczął również wyprowadzać podstawowe uderzenia stylu: nie tylko zwykłe, horyzontalne i wertykalne uderzenia i pchnięcia, ale też podstawowe ruchy bloków i parowania. Przeplatał je zaś technikami stylu, takimi jak Mikazukigiri, Omotegiri i Uragiri. Cały czas trzymał miecz w dwóch rękach, kontrolując szybkość i siłę uderzeń - tak, że świst ostrza dało się usłyszeć nawet z dalszej odległości. Gdyby uderzył tak trzymanym orężem w drewno, zapewne bez problemu byłby w stanie je złamać. W rękach eksperta, a za takiego Yuki chciałby się uważać po dwudziestu latach ćwiczeń, Chanbara na swój specyficzny sposób wyglądała jak taniec - silna i wykalkulowana, lecz jednocześnie wyjątkowo elegancka, z gracją.
-Podczas stosowania technik Chanbary, wszystko zależy od odpowiedniego wyliczenia czasu na każdy ruch. Trzeba być cały czas skupionym, lecz zarazem nie pozwolić myślom o ruchach przeciwnika na łamanie koncentracji. Trzeba wypatrywać luk... które następnie bez litości trzeba wykorzystać.
Nagle wykonał szybki wyskok w przód, połączony z horyzontalnym cięciem. Pokazowy manewr stylu Chanbara. Hiken: Tsukikage. Następnie wyprostował się i schował miecz z powrotem do pochwy.
-Jak na swoje możliwości, Chanbara jest wyjątkowo uniwersalna - na upartego, nawet zwykły sztylet może być narzędziem do wykonania tych technik. Dlatego jest to przydatny styl, nawet jeśli przez swoją otwartą naturę dość... niezdecydowany.
Następnie zaś stanął w zupełnie innej postawie: na ugiętych nogach, jak zwierzę przygotowane do skoku na zwierzynę, i nachylony, jak gdyby chciał zająć jak najmniej przestrzeni. Ostrze miecza było schowane w pochwie, ta zaś była umieszczona w jego słabszej, lewej ręce. Prawa dłoń zaś była przygotowana w każdej chwili dobyć oręża.
-Dla porównania, Sengiri no Kokyuu jest znacznie bardziej nastawione na posługiwanie się kataną - najlepiej w celu szybkich, bardzo trudnych do zauważenia ataków. Te uderzenia nie mają na celu pojedynkowania się: ich jedynym zadaniem jest wyeliminowanie przeciwnika tak szybko, jak to tylko możliwe, najlepiej jeszcze zanim walka zacznie się na dobre. Kiedy zaś oponent jest przygotowany do walki, Oddech służy do zadawania jak największej ilości precyzyjnych, śmiercionośnych cięć. Nawet jeśli wróg zablokuje część z nich, to te które dosięgną zwykle wystarczą by zakończyć walkę.
Zrobił krok do przodu, wyprowadzając nagle uderzenie schowanym orężem - w rzeczywistych warunkach ten cios miałby za cel przebicie bloku wroga i zaskoczenie go. Doprawił drugim, po czym ujął rękojeść i... wykonał jedno, niezwykle szybkie cięcie. Tak szybkie, że Mei mogła mieć problem z zauważeniem momentu w którym ostrze przemknęło przez powietrze - jedyne co było widoczne, to smuga światła po łuku uderzenia. Yuki wyprowadził następne uderzenia, co jakiś czas kończąc sekwencję umieszczeniem katany z powrotem w pochwie. W przeciwieństwie do Chanbary, która była wolniejsza, lecz płynna, tu wszystkie ruchy były nastawione na efektywność... nie tracąc przy tym na widowiskowości. Jeżeli Chanbarę można było porównać do tańca, to Sengiri no Kokyuu przypominało bardziej obserwację szalejącej burzy. W końcu zaś, Natsume przystanął na niecałą sekundę, skupiając się na czymś - a następnie sprowadził na bliżej nieokreśloną przestrzeń istny grad uderzeń, pozostawiający za sobą tylko falujące powietrze. W końcu, gdy zakończył, ponownie schował katanę i podał ją Mei.
-Jak widzisz, opcje i różnice są spore. A wybór - Twój.
Następnie prychnął cichym śmiechem.
-Yokage-san? Długie włosy, większość czasu poukrywany za bandażami i innymi ubraniami. Wyjątkowo specyficzny typek, wygląda jak ktoś spod ciemnej gwiazdy - ale przypuszczam że teraz nie ma lepszego medyka niż on, zwłaszcza w Ryuzaku. Nie da się go nie rozpoznać.
Kiedy dziewczyna zaproponowała rozpoczęcie treningów, Natsume skinął lekko głową. Było już dość późno, a oni byli świeżo po podróży, lecz widział że dziewczyna rzeczywiście chce opanować wszystko jak najszybciej. W sumie jeżeli zamierzała uczestniczyć w wojnie, to rzeczywiście będzie potrzebowała odpowiedniego przeszkolenia, które nie będzie mogło czekać. Dlatego po prostu oparł się o jedną z beczek ustawionych nieopodal, i lekko wzruszył ramionami, na widok że jemu obojętne.
-To zależy od Ciebie. Mogę pomóc Ci z żywiołami, zdolnościami klanowymi, podstawowym ninjutsu albo zacząć szkolić Cię w stylu walki. Które z tych najbardziej Ci się przyda?
  Ukryty tekst
0 x
Awatar użytkownika
Mei
Posty: 454
Rejestracja: 3 cze 2019, o 11:33
Wiek postaci: 30
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Niewysoki wzrost, niebieskie do pasa włosy oraz oczy z heterochromią. Lewe szkarłatne, zaś prawe koloru lodowego sopla. Budowa ciała szczupła, skóra śnieżnobiała o niskiej temperaturze. Strój miko. W skrócie młody wygląd jak na 29 lat.
Widoczny ekwipunek: Jedną z bardziej widocznych rzeczy jest wachlarz noszony przez kobietę na plecach. Zaraz po nim uplasowała się duża torba znajdująca się pod nim. Poza nimi ma jeszcze dwie kabury, każda przypada na jedno udo (od czasu do czasu są widoczne spod ubrania). Do kompletu dochodzą rękawiczki z ochraniaczami, a także sznureczek obwiązany na ręce z kluczykiem zawieszonym na nim.
GG/Discord: Mei#0402
Multikonta: Yona

Re: PORT

Post autor: Mei »

0 x
Obrazek Kolor wypowiedzi || Głos Mei Przydział misji D-B
Awatar użytkownika
Natsume Yuki
Postać porzucona
Posty: 1885
Rejestracja: 11 lut 2015, o 23:22
Wiek postaci: 31
Ranga: Nukenin S
GG/Discord: 6078035 / Exevanis#4988
Multikonta: Iwan zza Miedzy

Re: PORT

Post autor: Natsume Yuki »

Przez większość pokazu obu stylów szermierczych, Natsume nawet zdawał się nieszczególnie przyglądać się temu czy Mei dobrze obserwuje jego ruchy - po prostu przeprowadzał swoje podstawowe sekwencje kata dla obu styli, starając się dobrze odzwierciedlić każdy manewr najlepiej jak tylko potrafił. Cały czas miał wszystkie ruchy pod kontrolą, poruszając się niemalże jak w transie - podczas ćwiczeń Chanbara, przemieszczał się z gracją ze stopy na stopę, wyprowadzając precyzyjne i silne cięcia, atakując w iście podręcznikowy sposób. Na jego twarzy widać było skupienie, pod którym jednak można było wyłapać drobny uśmiech; widać było, że trening z mieczem sprawiał mu wyjątkowo dużo frajdy. Kiedy zaś przeszedł na Sengiri no Kokyuu, jego wyraz twarzy stał się... zastanawiający. Z jednej strony był znacznie spokojniejszy i chłodniejszy, jak gdyby... wykalkulowany. Z drugiej jednak... dało się pod tym spokojnym obliczem wyczuć swoistą drapieżność. I gdyby nie to, że Mei nie była zbytnio w stanie zaobserwować wszystkie punkty uderzenia, ujrzałaby że każde cięcie trafiałoby we wrażliwe punkty stojącego przed nim człowieka: skronie, szyja, oczy, podbrzusze, tętnica udowa. Chociaż Oddech był bazowany na samurajskim Iaido, nie była to sztuka pasująca do honorowych szermierzy. To był styl doskonały dla zabójcy - a tym właśnie był.
Dlatego właśnie tak dobrze mu szło.
W końcu, kiedy umieścił miecz z powrotem w pochwie, podał go w stronę Mei - która wyraziła zainteresowanie opanowaniem właśnie Sengiri no Kokyuu. Mężczyzna skinął lekko głową, pozwalając sobie na delikatny uśmiech. A więc jednak będzie mógł przekazać swój styl walki większej ilości osób, nie tylko Hayami, Mikoto i siostrom Tanuki. W ten sposób nawet jeżeli jemu zdarzy się odejść do Yomi, jego sztuka szermiercza nie zostanie zapomniana. Chociaż, oczywiście, jemu do zaświatów się nie spieszyło - domyślał się że jeżeli umrze, to na pewno nie ze starości we własnym łóżku, ale i tak nie planował biec w objęcia Shinigami. Miał jeszcze sporo do zrobienia, nawet mimo tego że już teraz mógł się pochwalić dość dużym portfolio.
-W porządku. Będę musiał przyjrzeć się Twoim zdolnościom i popracować nad Twoją tężyzną fizyczną, ale na pewno coś wymyślimy - po prostu dopasuję ćwiczenia tak by łatwiej było przystosować się do określonego stylu. Tylko miej świadomość - nawet w dni kiedy nic nie robisz, będziesz musiała kontynuować ćwiczenia gdy mnie nie będzie w pobliżu. Ostrze które nie jest cały czas utrzymywane w ostrości, tępi się i rdzewieje.
Skinął lekko głową, kiedy dziewczyna wyraziła chęć poznania tajemniczego medyka z Ryuzaku. Cóż, pozostaje w takim razie tylko mieć nadzieję, że niebieskowłosa nie wpakuje się w jakąś większą kabałę - o ile wierzył w umiejętności medyczne Mujina, o tyle jego samego jako osoby zupełnie nie miał okazji poznać. A po takich ludziach można się spodziewać absolutnie wszystkiego i zarazem absolutnie niczego. Może być jednocześnie inteligentnym i szlachetnym człowiekiem trzymającym się chęci pomocy innym, a równie dobrze może być szalonym naukowcem dążącym do bogowie wiedzą czego. Na ten moment jednak... nie ma co nad tym załamywać głowy. Póki co, jedyne co mógł powiedzieć że Yokage Mujin mieszkał w Ryuzaku, i uratował mu rzyć pod Oniniwą. Jemu to wystarczy.
-Dobrze więc - powiedział, kiedy dziewczyna wyraziła zainteresowanie opanowaniem sztuki tworzenia lodu. - Najpierw chciałbym zobaczyć co potrafisz zdziałać na aktualnym poziomie. Wtedy będę mógł zadecydować, jak poprowadzić Twoje szkolenie. Rzuć przez ładownię dowolną najsilniejszą techniką jaką będziesz w stanie uczynić - tylko, z łaski swojej, nie przebij burty. Przywiązałem się do tej łajby.
Wzruszył ramionami.
-Zaczniemy trening od jutra, niedaleko Ryuzaku jest pewna polana na której niegdyś trenowałem wraz z przywołańcami. Będzie odpowiednia na nasze potrzeby - z dala od ciekawskich oczu i uszu. Na razie jednak potrzebuję próbki zdolności. Strzelaj.
0 x
ODPOWIEDZ

Wróć do „Osada Ryuzaku no Taki”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości