Herbaciarnia

W osadzie można odnaleźć wszystkie jednostki organizacyjne konieczne do normalnego trybu życia. Można tu odnaleźć szpital, restauracje, sklepy z różnymi towarami, a także gorące źródła bądź arenę.
Awatar użytkownika
Chōjiro
Postać porzucona
Posty: 66
Rejestracja: 8 mar 2020, o 10:28
Wiek postaci: 25
Ranga: Dōkō
Multikonta: Natsume

Re: Herbaciarnia

Post autor: Chōjiro »

No, tak jak się spodziewał, miejsce w którym się znalazł okazało się być bardzo skromną, ale przy tym schludną herbaciarnią. Miejsce wyjątkowo klimatyczne, z podziałami na stoliki, utrzymane w bardzo rustykalnym, tradycyjnym stylu, który trochę mu się kojarzył z herbaciarniami w Sakai - musiał przyznać, atmosfera była naprawdę bardzo przyjemna! Właśnie w takich miejscach Chōjiro czuł się zdecydowanie najlepiej, i najswobodniej - oczekiwanie na porządne jadło, herbatka, dobra atmosfera, miła obsługa, i perspektywa dalszego zwiedzania tego wielkiego miasta... czego chcieć więcej? Dlatego też sumita rozsiadł się na tyle wygodnie, na ile pozwalało krzesło, oparł dłonie na brzuchu i przymknął na moment oczy, wsłuchując się w otoczenie. Co prawda na muzykę raczej tutaj nie było co liczyć, a sam raczej nie będzie chciał komukolwiek przeszkadzać machając swoim shakuhachi, ale i tak było fajno.
Mężczyzna rozejrzał się powoli, spoglądając na pozostałe siedzenia, ale wyglądało na to że poza nim jeszcze nikt nie przyszedł do herbaciarni. Cóż, możliwe że było jeszcze troszkę za wcześnie, albo większość mieszkańców ruszyła do Yinzin, żeby obserwować turniej shinobi. Akimichi uśmiechnął się wesoło na samą myśl o turniejach. Ha, jeszcze niedawno on sam też kręcił się po świecie, walcząc w sportowych pojedynkach z innymi sumitami. A teraz? Hej, nic nie jest stracone! Skoro organizowali zawody dla shinobi, to może on sam kiedyś też się na taki załapie! Wtedy ludzie zobaczą, dlaczego połączenie kontroli kalorii klanu Akimichi z talentami sumo może być niezwykłym, prawie zabójczym połączeniem! Ha, aż się rozmarzył na samą myśl o tej perspektywie.
Ostatecznie jednak lekko się otrząsnął z rozmarzenia, kiedy rudowłosa dziewczyna podeszła do niego z niewielkim imbrykiem z matchą, do których dodała kilka niewielkich herbatników, przypominających nieco tradycyjne yatsuhashi z cynamonem. No proszę, nawet trafiła w jego gusta! Akimichi, bardzo zadowolony, podziękował skinieniem głowy, po czym od razu sięgnął po czajniczek i czarkę, którą od razu napełnił aromatycznym naparem. Zaczynał ją już przykładać do ust, żeby wziąć pierwszy łyk, kiedy zobaczył coś niestandardowego: dziewczyna pozostała obok, i zagaiła do byłego sumity dość niepewnym przedstawieniem się. Chōjiro początkowo spojrzał na nią, zaskoczony, lecz od razu na jego twarzy ponownie pojawił się szeroki uśmiech, a z jego ust wydobył się jowialny śmiech.
-Tuszę, wybacz żem tak bezczelnie próbował od razu rzucić się na napitek, a nie zwróciłem uwagi że została panienka obok! Bardzo to nieuprzejme z mojej strony! - Przyłożył dłoń do masywnej klatki piersiowej, skłaniając się na powitanie z dworskim uśmiechem. - Akimichi Chōjiro, dawniej znany w świecie sumo jako maegashira Kasshokuyama, rad jestem mogąc poznać. Proszę, zapraszam! Czy miałaby panienka ochotę napić się ze mną?
Oczywiście, miał na myśli herbatę, co podkreślił, podnosząc czajniczek wolną dłonią. Zabrzmiało to tak, jakby zapraszał ją również na coś mocniejszego, ale w swej inteligencji porównywalnej do leżącego przed nim ciastka raczej nie zauważył że tak to można interpretować.
-Tutaj? A owszem, pierwszy raz. Niedawno przyjechałem tutaj w ramach swobodnych wędrówek, aż z Sakai! - zaśmiał się wesoło. - W Ryuzaku zdarzało mi się bywać, ale głównie w sprawach profesjonalnych. Dlatego nie miałem okazji pozwiedzać miasta - co teraz planuję nadrobić.
Kolejny wesoły śmiech. Akimichi uwielbiał się śmiać.
0 x
Awatar użytkownika
Kana Yuki
Gracz nieobecny
Posty: 28
Rejestracja: 21 mar 2020, o 21:30
Wiek postaci: 19

Re: Herbaciarnia

Post autor: Kana Yuki »

Chwila nerwowego oczekiwania na reakcję chłopaka... i okazało się, że rozmówca jasnowłosej jest przesympatycznym człowiekiem. Co prawda sposób wypowiadania się miał trochę specyficzny, ale dla Kany był to ciekawy dodatek do rozmowy. Może to była kwestia specyfiki regionu z którego pochodził? Dziewczyna rozejrzała się ostentacyjnie po sali, przy okazji napotykając spojrzenie właściciela, który ukradkowo podglądał sytuację wychylając się nieco zza zasłony. Kiwnął głową na zgodę i schował się z powrotem w kuchni. W normalnym przypadku musiałaby grzecznie odmówić, ale przecież sytuacja była "wyjątkowa".
- Chwilkę nie zaszkodzi. Miło mi poznać, Akimichi Choojiro-san. - stwierdziła wreszcie i usiadła trochę nieśmiało naprzeciwko chłopaka. Na propozycje herbaty wyciągnęła przed siebie dłoń i kiwnęła delikatnie przecząco główką, tym samym grzecznie odmawiając trunku. Z wielu powodów nie mogła przyjąć tej propozycji i miała nadzieję, że ciemnowłosy zrozumie jej sytuację. Najważniejsza była teraz rozmowa, która mogła okazać się o wiele ciekawsza niż spodziewała się wcześniej Kana. Nie wiedziała wiele na temat sumo, ale nie byli oni chyba powiązani ze światem shinobi?
- Sakai? - powtórzyła cicho i lekko zmarszczyła brwi. W odmętach swej pamięci próbowała przypomnieć sobie lekcje z ojcem, ale jej niektóre wspomnienia wciąż był rozmazane. Ninja musiał być dobrze poinformowany o świecie i jego topografii oraz polityce. Z tego co kojarzyła Sakai była to jedna z prowincji Wietrznych Równin, ale na tym jej wiedza się kończyła. W każdym bądź razie nie było to aż tak blisko Ryuzaku no Taki. Na samo stwierdzenie "swobodne wędrówki" wyobraziła sobie ciocię, która aż wzdryga się na samą myśl podróżowania dla przyjemności. Przecież to śmiertelnie niebezpieczne! No właśnie..
- Podróżowanie samemu... czy nie jest to aby trochę niebezpieczne? - zapytała zerkając na sympatycznego rozmówce. Nie wiedziała wiele o sumo, ale sądząc po tuszy chłopaka mógł być dość łatwym celem dla przypadkowego ninja, prawda? Nie było przecież fizycznej możliwości, aby poruszał się na tyle szybko. Zaciekawiona tematem Kana troszku zapomniała o pierwotnym celu całej tej rozmowy - powinna zadawać jedynie bezpieczne pytania, a to które cisnęło się jej na usta z pewnością do takich nie należało. Ciekawość wygrała. - Przepraszam za mój brak wiedzy, Choojiro-san, ale czym właściwie jest... sumo?
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Chōjiro
Postać porzucona
Posty: 66
Rejestracja: 8 mar 2020, o 10:28
Wiek postaci: 25
Ranga: Dōkō
Multikonta: Natsume

Re: Herbaciarnia

Post autor: Chōjiro »

Dwudziestopięciolatek nie odczuwał potrzeby oceniania, czy można go nazwać sympatycznym, irytującym, czy jakkolwiek inaczej. Był po prostu sobą - i to było najważniejsze! Nie ma sensu przypinać łatki tylko na podstawie wyglądu, zachowań czy sposobie bycia: wielokrotnie spotykał się z takimi sytuacjami, kiedy osoba na pierwszy rzut oka wydawała się bardzo negatywna i aspołeczna, a po jakimś czasie znajomości okazywała się osobą pełną empatii i ciepłą. Wszystko kwestia umiejętności rozpoznania tego wszystkiego! Były sumita nie był w tym ekspertem, ale wielokrotnie instynkt potrafił mu poprawnie podpowiedzieć, czy jego rozmówca jest dobrą osobą. i w przypadku Kany, właśnie takie miał odczucie. Zdawała się troszkę zagubiona, może nawet też zapeszona - ale to mu zupełnie nie przeszkadzało.
-Wybornie! W takim razie zapraszam!
Dziewczyna usiadła na ławie naprzeciwko sumity, i gestem podziękowała za propozycję poczęstowania się herbatą, którą zresztą sama przed chwilą przyniosła. Akimichi początkowo nie załapał, czemu miałaby odmówić, ale w końcu zakurzone trybiki w jego łepetynie załapały podstawową informację - a no tak, przecież ona tu pracuje. To by wyglądało dziwnie, gdyby ot tak skorzystała z okazji żeby popróbować czegoś co zamówił klient? To brzmiało dość realnie - aczkolwiek mogło też być tak, że była zbyt nerwowa, żeby cokolwiek wziąć do ust. Taaak, takie sytuacje też się często zdarzały. Zwłaszcza przed pojedynkami i innymi formami wystąpień przed innymi ludźmi! Uśmiechnął się szeroko, żeby pokazać dziewczynie że nie ma się czego obawiać, ale ostatecznie pokiwał głową. Nie będzie przecież namawiać na siłę, czyż nie?
Na retoryczne pytanie dziewczyny, Chōjiro zareagował wesołym śmiechem godnym wieloletniego pieszego pielgrzyma. Którym nigdy nie był, ale co tam - ważne, że będzie mógł wytłumaczyć o co chodzi! A że miał bardzo dobry humor (czyli jak zwykle), no to tym bardziej ciężko się powstrzymać od wesołości.
-A jakże, Sakai - powiedział, wypijając kubeczek herbaty praktycznie jednym haustem. Była gorąca, ale co mu tam. - Rzut beretem stąd, wystarczy przejechać głównym traktem przez Sogen i się trafi. Piękna okolica, niby równinna, ale mamy też trochę górek. No i samo to, że niedaleko mamy też inne regiony świata! Pustynia, Karmazynowe Szczyty! Powiadam, jest co zwiedzać!
Na kolejne pytanie ze strony rudowłosej, Akimichi ponownie wyszczerzył zęby w uśmiechu - kiedy tylko przeżuł ciastko, które dostał w bonusie do naparu.
-A skądże - jeśli się trzyma głównych traktów, to prawie zawsze są strzeżone, więc bandyci raczej się tam nie kręcą. Boczne ścieżki to inna sprawa, ale i tam idzie sobie poradzić. No, i zawsze można też podróżować na przełaj, wśród natury - to jest dopiero gratka! Piękne widoki, świeże powietrze, okolice nietknięte przez ludzi... nic, tylko zorganizować sobie piknik!
Ostatniego pytania zadanego przez Kanę jednak się nie spodziewał. Jak żyje, pierwszy raz spotkał się z kimś kto nie miał bladego pojęcia o tym czym może być sumo! Jak do tej pory zwykle zauważał że jest to dość popularny sport, a ludzie chętnie i tłumnie przybywali na turnieje - dlatego spotkanie kogoś kto nie wiedział na czym tenże sport polega, było dla niego czymś zupełnie nowym. No, ale ostatecznie to przecież nie jest strata - zawsze może po prostu wytłumaczyć, albo kiedyś zaprezentować! Zaśmiał się jowialnie, i wypił kolejną czarkę herbaty.
-Tegom się nie spodziewał, Kana-san - powiedział wesoło, sięgając po kolejne yatsuhashi. - Pierwszy raz spotkałem kogoś, kto nie wie czym jest sumo! No, ale to nie problem - śpieszę z tłumaczeniem.
Uśmiechnął się szeroko, po czym spojrzał na dziewczynę swoimi biało-błękitnymi oczami.
-Sumo to wielce popularny na świecie sport walki, w którym dwóch zapaśników staje naprzeciw siebie w kręgu areny. Najprościej ujmując - zwycięża ten, kto jako pierwszy wypchnie oponenta poza krąg, albo zmusi go do dotknięcia ziemi czymkolwiek innym niż stopami. Niedozwolone są ataki pięściami, ale ataki otwartą dłonią, chwyty i podcięcia nogami są tam na porządku dziennym.
0 x
Awatar użytkownika
Shimazu
Gracz nieobecny
Posty: 32
Rejestracja: 29 wrz 2019, o 20:39
Wiek postaci: 17
Ranga: Doko

Re: Herbaciarnia

Post autor: Shimazu »

0 x
Awatar użytkownika
Kana Yuki
Gracz nieobecny
Posty: 28
Rejestracja: 21 mar 2020, o 21:30
Wiek postaci: 19

Re: Herbaciarnia

Post autor: Kana Yuki »

Lekko zmarszczone brwi jasnowłosej równie delikatnie poniosły się, okazując -tylko dla wprawnego oka- zdziwienie. Rzut beretem stąd? Może jednak mieli na myśli zupełnie inne miejscowości, które przypadkiem nosiły tą samą nazwę? Odległość między Ryuuzaku no Taki a Sakai na mapach które widziała Kana wynosiła ok 3 wielkości rodzimej wyspy Hyuo. A może chłopak mówił prawdę, a szkice te nie były wykonane w skali? Istniała jeszcze jedna opcja - kwestia widzenia. Dla dziewczyny która nigdy nie podróżowała i wychowała się na malutkiej wysepce odległość ta była dość spora, natomiast dla sumity podróżującego po różnych turniejach był to chleb powszedni, ot zwykły spacerek.
Pustynia, Karmazynowe Szczyty... tyle miejsc, które znała tylko z nazw. Ciekawe czy szczyty w Karmozynowych Szczytach naprawdę są w kolorze karmazynowym? A na Pustyni nie ma nic oprócz piasku? Chciała zapytać o to rozmówcę, ale.. czyż nie o wiele ciekawej byłoby się przekonać na własne oczy! Tyle że jasnowłosa nigdy nie miała zamiaru podróżować. Przecież to niebezpieczne..? Rzeczywistość, którą przedstawiał Chojiro, różniła się zdecydowanie od tej kreowanej w głowie dziewczyny przez ciotkę, która postrzegała podróże jako zbędne narażanie się na śmiertelne niebezpieczeństwo. Dla ciemnowłosego był to tylko przyjemny spacerek na łonie natury. Teraz tylko kto mówił prawdę? Roześmiany rozmówca nie wyglądał na najinteligentniejszą istotę na świecie ani na kogoś bardzo silnego, mimo to siedział teraz przed nią w jednym kawałku - zupełnie zdrów. Pozostawało upewnienie się kim tak naprawdę jest sumo - zawód Chojiro. Spodziewała się różnych reakcji, ale nie śmiechu. Cóż, lepiej to niż oburzenie czy zdenerwowanie. Blade policzki dziewczyny delikatnie się zarumieniły. Kana spuściła na chwile wzrok, odruchowo dotykając swojej długiej grzywki. Miała prawo nie wiedzieć, prawda? Prawda? W końcu była zwykłą, wiejską dziewczyną lub kunoichi z małej, lodowej wysepki. Obie opcje ją usprawiedliwiały. Dlatego właśnie teraz uważnie zapamiętywała i wchłaniała wszelaki informacji niczym wyschnięta gąbka wodę. Czyli w tym całym "sumo" chodziło o walkę, ale zupełnie inną niż znała dotąd jasnowłosa. W tej liczyła się głównie siła i masa. Sądząc po posturze chłopaka "masa się zgadzała". Momentalnie przestała bawić się grzywką i podniosła spojrzenie na rozmówce. Czas na połączenie wszystkich faktów.
- Rozumiem. W takim razie oznacza to, że jest bardzo silny, prawda Chojiro-san? To dlatego nie boisz się podróżować? Tylko.. - zawahała się. Z natury była dość bezpośrednia, ale na tyle inteligentna by wiedzieć że słowa należy dobierać odpowiednio. - Co jeśli zaatakowałby Cię shinobi? Nawet największa siła mięśni nie ma szans przeciwko ich technikom.. czy tam co oni tam używają. Chociaż teraz może większość jest na tym turnieju w.. w. . Jin..Yinzon.. Yinzin?- próbowała odtworzyć w pamięci podsłuchane rozmowy klientów, ale nazwy nie była pewna. W międzyczasie do herbaciarni przyjechała nietypowa dostawa herbat, którą odebrał właściciel tylnymi drzwiami. Dostawca zapragnął wypić jedną z wspaniałych herbat podawanych w lokalu. Właściciel zaprowadził go do jednego ze stolików. Pomimo dużego zaangażowania w rozmowę, nie mogło to uciec uwadze Kany. Zerknęła pytająco na szefa. Nie była pewna czy powinna kontynuować obecną "misję" czy może zająć się nietypowym klientem. Na szczęście mężczyzna zasygnalizował pierwszą opcję, co jasnowłosa przyjęła z ulgą. Zdecydowanie wolała obecną rozmowę, zwłaszcza że zaczynało być coraz bardziej ciekawie. Nawet przestała prosić w myślach o szybkie przybycie kucharza.
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Chōjiro
Postać porzucona
Posty: 66
Rejestracja: 8 mar 2020, o 10:28
Wiek postaci: 25
Ranga: Dōkō
Multikonta: Natsume

Re: Herbaciarnia

Post autor: Chōjiro »

Ach, no tak. Kwestia perspektywy, częstokroć tak zakrzywianej przez to, jak osoba była wychowywana i jak przedstawiano jej świat. Chōjiro zawsze był osobnikiem nieludzko ciekawym swojego otoczenia, i tego jak może wyglądać świat - dlatego też tak chętnie podejmował się różnych zleceń i nigdy nie narzekał, gdy jego rodzice znajdowali nowego rzemieślnika lub mistrza, który mógłby potrzebować pomocy pulchnego młodzieńca jako czeladnika. Później, kiedy został profesjonalnym sportowcem, cała ta ciekawość przerodziła się w miłość do podróży, którą odkrył podczas wędrówek wraz z braćmi ze stajni Okurogoro pomiędzy turniejami na całym świecie. Dlatego też nigdy nie widział problemów z wędrówkami, a nawet cieszył się gdy znajdował ku temu okazję. Nie potrafił sobie wyobrazić bycia zamkniętym na te wszystkie niezwykłe doświadczenia, możliwości zobaczenia tych wszystkich kultur, możliwości spróbowania dań z całego świata, oglądanie niecodziennych widoków!
Oczywiście, podróże czasem bywały niebezpieczne. Ale, powiedzmy sobie szczerze - co nie było? Nawet przebywając w hermetycznym otoczeniu, można przez zupełny przypadek zrobić sobie krzywdę. Wystarczy źle upaść. Upuścić coś. Poślizgnąć się. Istniało wiele zagrożeń, które większość zbywała wzruszeniem ramion. Trzeba rzecz jasna przyznać, że ryzyko natrafienia na coś groźnego podczas wędrówek jest znacząco większe. Ale przecież i tak wszyscy kiedyś umrą, nie? Dlaczego więc kisić się i siedzieć zamkniętym w klatce, skoro to więzienie nigdy nie było zamknięte - i wystarczy popchnąć drzwi, by otworzyć się na całe doświadczenia? Nie można docenić piękna świata, jeśli się jest zbyt przerażonym żeby nawet spróbować je zaobserwować! I dokładnie z takiego założenia wychodzi Chōjiro - lepiej coś zrobić i żyć z konsekwencjami, niż tego NIE robić i żałować że się tego nie zrobiło!
Sumita spojrzał na dziewczynę, która trochę się zawstydziła faktem że nie wiedziała czym jest sumo. Cóż, nie winił jej - każdy ma prawo czegoś nie wiedzieć. Ba, nawet on sam często przyznawał że doskonale wie że prawie nic nie wie! To nie jest powód do wstydu. To powinien być powód do ekscytacji! To, że o czymś się nie wie, oznacza tylko że można wpakować się w różne przygody, próbując się tego czegoś dowiedzieć! Same przyjemności!
-Ano, sumo wymaga trochę pary w łapie. Ale po to trenowaliśmy z moimi kompanami przez ponad dekadę - aby stać się silnymi! Poza tym, nie istnieje nikt bardziej oporny na upadek niż zapaśnicy sumo!
Zaśmiał się wesoło, wypijając nalaną wcześniej herbatę. Cholera, ten napar jest naprawdę bardzo smaczny! A to yatsuhashi tylko podkreśla ten świetny smak. Instynkt ponownie go nie zawiódł, kiedy zaprowadził go do tej herbaciarni!
-Nie, tutaj siła nic nie ma do rzeczy. Nie boję się podróżować, bo po prostu uwielbiam to robić! Zasmakowałem w podróżach już od młodego, i nie wyobrażam sobie życia bez wędrówek i odkrywania nowych miejsc! Zresztą - strach to tylko bariera, którą sami sobie stawiamy. Lepiej coś zrobić i być gotowym na ewentualności, niż nie zrobić i żałować! Prawdziwa siła powstaje wtedy, kiedy przełamujemy swoje obawy - aby powstała stal, potrzebna jest próba ognia!
Uśmiechnął się do Kany, sięgając po kolejne ciastko. Kurde, zaczynały mu się powoli kończyć. Były zbyt smaczne.
-Shinobi to też ludzie. Czasem wystarczy pogadać i okazać zrozumienie, żeby powstrzymać rozlew krwi. A jeśli się uprą? Cóż, mam swoje sztuczki w rękawie! Nie bez powodu sam pochodzę z rodu shinobi, dumnych Akimichi!
Zaśmiał się wesoło.
-Yinzin, tak. Słyszałem o tym turnieju. Do diabła, sam z chęcią bym się w nim spróbował, tylko wiem że na razie nie miałbym z nimi żadnych szans! Będę musiał trochę się podszkolić, żeby mieć równe szanse w tych walkach.
Dopił kolejny kubek herbaty. Jak żyw, znakomity napar. Musiał chyba wypatrzeć, z jakiej mieszanki była zrobiona, i załatwić sobie większy zapas. Przecież nie będzie co tydzień biegał do Ryuzaku, żeby kupić herbatę. Sama ta perspektywa sprawiła, że ponownie skrzywił wargi w uśmiechu.
0 x
Awatar użytkownika
Kana Yuki
Gracz nieobecny
Posty: 28
Rejestracja: 21 mar 2020, o 21:30
Wiek postaci: 19

Re: Herbaciarnia

Post autor: Kana Yuki »

Jasnowłosa z zaciekawieniem przysłuchiwała się wypowiedziom chłopaka, który pomimo prostego sposobu bycia miał wiele ciekawego do powiedzenia. Wciąż nie wiedziała na jego temat wiele i była dość nieufna z natury, ale Chojiro zaskarbił sobie sympatię zielonookiej. Ciężko było nie lubić tak przyjaźnie nastawionej do życia istoty. W pewnym sensie był on przeciwieństwem dziewczyny - jego sposób zachowania i wypowiedzi był zdecydowanie mocno ekspresywny. Mimo to Kana czuła się swobodnie podczas rozmowy. Może było to też zasługą tego, że dzięki wylewności chłopaka nie musiała tak naprawdę dużo mówić.
Bariera? Ale czy mury i bariery nie służą do ochrony tego co jest w środku? Oczywiście w mieście nie było też najbezpieczniej, o czym zdążyła już się przekonać. Właściwie jej strach przed podróżami mógł być irracjonalny. Możliwe, że Kana sama z siebie stworzyła tą barierę. Dzięki temu mogła odwlec kilka rzeczy. Zacisnęła delikatnie piąstki pod stołem i spuściła spojrzenie. Dwa tygodnie temu życie jasnowłosej obróciło się do góry nogami. Stanęła przed wyborami, których nie umiała podjąć. Odważne słowa chłopaka z pewnością w jakimś stopniu wpłynęły na jasnowłosą, chociaż nie było tego po niej widać, ale nie mogły od tak pomóc w przełamaniu tej "bariery".
Podniosła spojrzenie na rozmówcę, który w odpowiedzi uśmiechnął się do niej promiennie. Taki uśmiech potrafił wprowadzić każdego w lepszy humor. Właśnie! To nie czas na zamartwianie się skoro prowadzi się tak przyjemną rozmowę w miłym towarzystwie, które nie przestawało szokować. Tym razem jasnowłosa nie potrafiła ukryć zdziwienia. Shinobi?! Przecież mówił, że jest sumo! Shinobi rodzi się shinobi i umiera shinobi.
- Choojiro-san, ale.. Nie rozumiem. Mówiłeś że zajmujesz się sumo. Czy to się nie wyklucza?- gdyby dziewczyna umiała podnosić głos zapewne teraz by to zrobiła, ale jedyne do czego był skłonny jej cichy głosik to nieco żywszy ton. Przez zdziwienie kompletnie zapomniała się przestraszyć. Przecież rozmawia z zabójczą bronią! Bronią? Radosny Akimichi rozkoszujący się tutejszą herbatką wcale nie przypominał shinobi z jej klanu.
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Chōjiro
Postać porzucona
Posty: 66
Rejestracja: 8 mar 2020, o 10:28
Wiek postaci: 25
Ranga: Dōkō
Multikonta: Natsume

Re: Herbaciarnia

Post autor: Chōjiro »

Oczywiście, Chōjiro zdążył już zauważyć że rudowłosa znacząco różniła się od niego samego. Była bardzo... spokojna, stonowana. By być szczerym, aż zastanawiająco - co sprawiło, że tak urocza osóbka jak ona podchodziła do otoczenia w tak nieufny, wręcz smutny sposób? Początkowo, jak się przysiadała, wyglądała wręcz tak jakby zastanawiała się nad czmychnięciem przy pierwszej możliwej okazji - na szczęście jednak tego nie zrobiła. A stopniowo, w trakcie rozmowy, zaczynała sprawiać wrażenie jakby czuła się coraz swobodniej. Nie obawiała się tego, na jakiego początkowo wyglądał Akimichi - w końcu mężczyzna jednak był solidnej postury i wzrostu, co niektórych mogło wręcz odstraszać. Może i tego nie zauważała, ale ona również powoli otwierała skrzydła - ale czy pozwoli sobie na to w całości?
Chōjiro spojrzał na rudowłosą, i zamknął oczy, przy okazji wyszczerzając zęby w radosnym uśmiechu. Nie da się otworzyć na świat od razu - to rozumiał. Ale jeżeli nie było nikogo, kto byłby chętny pomóc, byłoby to niemożliwe. Każdy z nas potrzebował jakiejś siły, która poprowadziłaby ich do przodu!
Co do barier - oczywiście, pośród murów i ścian, zawsze jest bezpieczniej niż na otwartym polu. Ale czy wtedy można naprawdę czuć się wolnym? Nie można naprawdę odetchnąć pełną piersią. Akimichi nie potrafiłby sobie poradzić z takim życiem - samotnym, w pustym otoczeniu i otoczeniu czterema ścianami. Wolał rozbijać mury, które świat przed nim stawiał - choćby i głową, jeśli będzie trzeba! Oraz, co najważniejsze, odczuwał jeszcze jedną ważną potrzebę.
Chciał ponownie być tym, czym był za czasów swojego sumo. Osobą, która daje innym siłę.
Ponownie nie mógł powstrzymać wesołości, kiedy zauważył szok na twarzy Kany. Wyglądało na to, że tego się nie spodziewała - po kimś, kto zawsze specjalizował się w sportach walki, raczej nie oczekiwano że tak naprawdę potrafi się również posługiwać chakrą i używać sztuk bojowych, o których wielu nie miało pojęcia. A jednak pozory potrafiły mylić - Akimichi, poza zwykłymi pracami, szkolił się również z rodzicami, aby poznać podstawy sztuk shinobi. Oczywiście, nigdy ich specjalnie nie kultywował po tym jak został sumitą, ale jakieś tam podstawy pamiętał. I te podstawy okazały się bezcenne, kiedy został zaproszony przez swój klan do poważniejszych szkoleń.
-Ano, bo zajmowałem się sumo, moja droga! - powiedział, ponownie uśmiechając się szeroko. - Za szczyla uczyłem się również podstaw shinobi, ale z momentem kiedy zostałem sportowcem, zeszło to na drugi tor - musiałem się skupić na treningach sumo! Jakiś czas temu, kiedy zakończyłem karierę, mogłem do tego powrócić - no i jestem.
Zaśmiał się wesoło, na swój sposób jowialnie, wypijając kolejną czarkę herbaty. Naprawdę napar w takim towarzystwie schodził sam - nawet nie zauważał, kiedy to wszystko pochłaniał. I tak wszystko pójdzie w tłuszcz, a tego ani sumitom, ani Akimichi za wiele, więc szczególnie się tym nie przejmował.
-Ależ skądże! Śmiałbym rzec, że trening sumo nawet mi pomógł! Sumici, używając ciosów harite, wykonują praktycznie takie same ruchy, jak shinobi korzystając z bojowego taijutsu. I właśnie w tym się specjalizuję - walka na bliski dystans! Poza tym, Akimichi są znani jako bardzo wytrzymali. Chcę się upewnić, że ludzie będą mogli na mnie liczyć - abym mógł być ich siłą, i ich tarczą!
Z tymi słowami uśmiechnął się jeszcze szerzej, podnosząc kciuk w górę w zapewniającym geście. Dokładnie to była jego dewiza - shinobi nie powstali po to, by mordować. Ich obowiązkiem jest chronić!
Nalał sobie kolejną czarkę herbaty, i podniósł kolejne yatsuhashi - tym razem jednak złamał je na pół, i jedną część podał dziewczynie, najpierw kiwając w jej stronę głową z pociesznym uśmiechem, i puścił jej porozumiewawcze oczko, ustami nakreślając słowa "zapłacę".
-Ale, rozgadałem się o sobie - bezczelnie z mojej strony. Panienka raczy wybaczyć. Tak właściwie, pochodzisz stąd, z Ryuzaku, Kana-san?
0 x
Awatar użytkownika
Kana Yuki
Gracz nieobecny
Posty: 28
Rejestracja: 21 mar 2020, o 21:30
Wiek postaci: 19

Re: Herbaciarnia

Post autor: Kana Yuki »

Ciemnowłosy rozmówca nie przestawał zaskakiwać. Ba! Wygłaszał coraz to bardziej dziwniejsze stwierdzenia. Shinobi który został sportowcem? Takie rzeczy były nie do pomyślenia na wyspie Hyuo. To tak jakby posiadając niesamowite Kekkei Genkai kontroli lodu, zostać kelnerką. Nie potrafiła sobie nawet wyobrazić miny ojca, gdyby rzuciła tak absurdalny pomysł. Co prawda tak właśnie się stało, ale bardziej z powodu dziwne zrządzenia losu niżeli własnej decyzji Kany. Wcale nie marzyła by obsługiwać ludzi. Właściwie to nie marzyła o niczym szczególnym. Może dlatego tak ciężko było jej zrozumieć sytuacje mężczyzny? Rozmówca mógł przecież zbuntować się przeciwko swojej rodzinie i dążyć za marzeniem pomimo przeciwności losu. Tylko tak potrafiła sobie to wytłumaczyć. Tylko czemu jego kariera zakończyła się? Pomimo wrodzonej ciekawości powstrzymała się przed wypytywaniem się dalej na ten temat. Są pytania których lepiej nie zadawać, nawet gdy rozmówca jest tak sympatycznym człowiekiem. W pamięci odnotowała sobie "ciosy harite, taijutsu, walka na bliski dystans, wytrzymałość". Co prawda nie zakładała, że kiedykolwiek będzie musiała walczyć z sympatycznym sumitą, ale odruchowo szykowała się na najczarniejszy scenariusz. Pewnych wyuczonych zachowań ciężko się pozbyć. Przezorny zawsze ubezpieczony.
Shinobi z pewnością jest bronią, ale nigdy dziewczyna nie myślała o nim jak o "tarczy". Kolejne ciekawe spostrzeżenie nad którym nie miała czasu się dłużej zastanowić, gdyż rozmówca wykonał niespodziewany gest - poczęstował ją herbatniczkiem - co wymagało od dziewczyny konkretnej reakcji. Kana zawahała się. Widząc to ciemnowłosy puścił jej oczko i zachęcił do spróbowania. Nie umiała odmówić tak miłej istocie. Schyliła delikatnie, nieśmiało głowę z podziękowaniu i drobnymi dłońmi odebrała poczęstunek, by chwile później zbliżyć herbatniczka do różanych usteczek. Zatrzymała się. Rozmowa w jednej chwili potoczyła się w niewłaściwym kierunku. Jasnowłosa nie lubiła mówić o sobie z różnych powodów. Zwłaszcza teraz gdy sama do końca nie wiedziała kim właściwie powinna być - Kana czy Harumi? Pomimo że przyjęła jednak pierwotne imię (tylko dlatego, że o drugie wzbudzało bolesne wciąż wspomnienia) to korzystała z pochodzenia Harumi - zwykłej mieszkanki małej wioski. Wchodzenie w szczegóły budziło jednak zbyt dużo pytań (w końcu wioska ta została zniszczona przez bandytów o czym mogli wiedzieć niektórzy mieszkańcy Ryuuzaku), a kłamanie przy małej wiedzy szybko wyszłoby na jaw. Przez ostatnie dwa tygodnie zielonooka stała się więc mistrzynią unikania tematu swojej osoby i sprawnego zmieniania wątku.
- Z okolic. Właściwie w Ryuuzaku jestem od całkiem niedawna. - odpowiedziała uprzejmie, ale bardzo pobieżnie. W tym momencie jakby przypomniała sobie o czekającym niedaleko usteczek herbatniczku i ugryzła kawałek. - Oishii. Staruszek Omimoto jak zwykle spisał się na medal. - skomentowała. Herbaciarnia sama nie produkowała owego specjału. Pochodził on z pobliskiej piekarni, którą prowadził wcześniej wspomniany mężczyzna i która współpracowała ściśle z lokalem, dostarczając codziennie świeże wypieki. Kana kiwnęła lekko głową w stronę dzbaneczka z naparem. - Co uważasz o herbacie Choujiro-san? Od dwóch tygodni trenuję jej przygotowanie. - uśmiechnęła się delikatnie, ale gest ten przypominał bardziej uśmiech służbowy, który udało się jej wypracować. Dokładnie w tym momencie do lokalu wbiegł mężczyzna w średnim wieku. Jego blond włosy były rozczochrane, a zapinana w biegu koszula pognieciona. W niektórych miejscach guziki zostały pominięte, odsłaniając skórę spóźnionego kucharza. Bez rozglądania się po sali, wbiegł on prosto do kuchni. Chwile później dało się słyszeć huk uderzanych o siebie naczyń i garnków. Kana nie była pewna czy to Mahiru od razu rozpoczął pracę czy może właściciel właśnie w swej złości rzuca w spóźnialskiego tym co ma pod ręką. Obie wersje były bardzo prawdopodobne, ale wierzyła jednak w rozsądek szefa. Oznaczało to rychły koniec rozmowy. Nieco zasmuciło to zielonooką, ale była na to gotowa od samego początku. Powróciła spojrzeniem do rozmówcy.
- Ale muszę przyznać, że jesteś niesamowity Choujiro-san. Cieszę się, że istnieją tacy shinobi jak pan. - jasnowłosa mówiła to zupełnie szczerze. Jeżeli na świecie jest więcej tak dobrych ninja może to wszystko nie jest takie mroczne i okrutne? Wciąż było wiele rzeczy o które chciała zapytać. Wiele które chciała by powiedzieć, choć pewnie nigdy nie zdobyłaby się na to.
- Kanaa!- głos właściciela wychylającego się zza zasłony sprowadził dziewczynę momentalnie na ziemię. Musiała odwrócić spojrzenie od rozmówcy i zerknąć na znaki przekazywane przez pracodawce. Wynikało z tego, że misja została zakończona sukcesem. Była pod wrażeniem jak szybko zdesperowany kucharz przygotował danie. Możliwe że właściciel przygotował niezbędne rzeczy tak, aby blondas mógł od razu rzucić się w wir walki z ogniem. Zielone oczy ponownie wpatrywały się w członka klanu Akimichi.
- Wygląda na to, że danie jest już gotowe. Zaraz je przyniosę. - poinformowała i wstała pospiesznie od stolika, na szybko dojadając kawałek herbatniczka, którego słodki smak odczuwała jeszcze dłuższą chwilę. Gdy weszła do kuchni, okazało się że Mahiru pospiesznie kończył i nakładał danie do miski. Właściciel chciał po prostu jak najbardziej zoptymalizować całą akcję, dlatego zawołał ją chwile wcześniej. Miała jeszcze na "oko" pół minuty. Oparła się plecami o zimną ścianę. Pomimo spokojnego jak zwykle wyrazu twarzy, w jej głowie szalało mnóstwo myśli. Zamknęła oczy i wzięła głębszy wdech, by nieco się wyciszyć. Przez ostatnie dwa tygodnie Kana starała się być silna, ale bywało naprawdę ciężko. Cała rozmowa z radosnym ciemnowłosym została odegrana ponownie w jej wyobraźni. Bariery. Tarcze. Podróże. Shinobi. Podczas krótkich rozmów z klientami i tubylcami nie były poruszane takie tematy, dzięki czemu udawało się jej skutecznie uciekać przed własnymi myślami i wątpliwościami. Teraz nawet przyjemny chłód ściany nie potrafił ostudzić jej zmysłów. Z zamyślenia wyrwał ją właściciel, który nerwowo przekazał jej miskę z pysznym Oyakodon, które wydawało się większe i ładniej pachnące niż zwykle. Uśmiechnęła się w duchu. Kucharz musiał się mocno postarać. Popędzana przez szefa, ochoczym krokiem udała się w stronę byłego rozmówcy, który z pewnością ucieszy się z tak wspaniałego dania.
- Dziękuję za cierpliwość, Choujiro-san. Mam nadzieję, że zasmakuje Ci nasz specjał. - powiedziała stawiając duża miskę pachnącej i parującej z gorąca strawy. Tak właśnie wyglądała rzeczywistość. Teraz jasnowłosa powinna wrócić do pracy - wkrótce pojawi się więcej klientów. Odwróciła się na pięcie i wykonała pierwszy krok w stronę kuchni, ale jej ciało zatrzymało się. Zacisnęła różane usteczka i zebrała całą odwagę jaką tylko zdołała. Momentalnie odwróciła się z powrotem. Mimika Kany nie różniła się zbytnio od zwykłej, stoickiej postawy jaką zazwyczaj przedstawiała. Jakiekolwiek zdenerwowanie przejawiało się jedynie na lekko różowych policzkach do których spłynęło nieco więcej krwi.
- Anoo... Choujirou-san. - miała ostatnią szansę by się wycofać. Wciąż mogła to zrobić. Zacisnęła drobne rączki na spódnicy, aby uspokoić je przed drżeniem. Nie bała się. Wcale się nie bała.- Myślisz, że będziesz wracał przez Sogen? Mógłbyś... zabrać mnie ze sobą? - z ekscytacji kompletnie zapomniała zwracać się do ciemnowłosego per "pan".
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Shins
Martwa postać
Posty: 1682
Rejestracja: 7 kwie 2018, o 16:44
Wiek postaci: 22
Ranga: Dōkō, Pazur
Krótki wygląd: Nijaki. Zazwyczaj skryty w czarnym stroju ninja - do misji się przebiera. Brak cech szczególnych poza ustami na rękach i piersi.
Widoczny ekwipunek: Torba na glinę u pasa, dwie torby z tyłu. Maska na twarzy, rękawiczki na dłoniach. Miecz zawieszony na plecach. Płaszcz.

Re: Herbaciarnia

Post autor: Shins »

Misja rangi D dla Shimazu
15/15
w końcu...
0 x
Karta Postaci <> Mechanika technik rodu Dōhito <> WT <> Kuźnia <> Dziennik młodego zabójcy Twarda spacja:
Awatar użytkownika
Chōjiro
Postać porzucona
Posty: 66
Rejestracja: 8 mar 2020, o 10:28
Wiek postaci: 25
Ranga: Dōkō
Multikonta: Natsume

Re: Herbaciarnia

Post autor: Chōjiro »

Och, predyspozycje i wiara w przeznaczenie nie były niczym innym, jak wskazówką. W mniemaniu małego rozumku Chōjiro, nikt nie rodził się z góry przeznaczonym do jakiegoś celu - tak samo jak nikt nie rodził się od razu dobry lub zły. Wszystko zależało od tego, jakich wyborów dokona się później w życiu, i jaką ścieżkę wybierze się dla siebie samego. Dlatego też Akimichi był bardzo wdzięczny swoim rodzicom, którzy - chociaż sami byli shinobi, i byliby dumni gdyby ich syn od razu podążył ich ścieżką, po prostu przedstawili mu wszelkie perspektywy, prace i możliwe rozwiązania. Nauczyli cech uniwersalnych, i dali wybór drogi którą chciał iść. I właśnie tak to powinno wyglądać! Jeżeli shinobi chciał zostać sportowcem, to czemu miałby tego nie robić? Z poczucia obowiązku wobec wymagań innych ludzi? Przecież to nie oni przeżyją nasze życie za nas!
Trzeba iść do przodu, szukać własnej drogi, i nigdy nie opuszczać głowy! Nawet jeśli popełnimy błędy, to tylko nas wzmocnią! Czemu więc mielibyśmy się wstydzić samych siebie? Ha!
Uśmiechnął się wesoło, widząc reakcję ze strony dziewczyny na drobny gest w postaci poczęstowania jej połową ciastka yatsuhashi. Widać było, że zupełnie się tego nie spodziewała - ale był to gest przez nią doceniony. Bardzo się wahała przed tym wszystkim, ale jednak dało się po niej zobaczyć swego rodzaju radość. Sprawiło to tylko, że Chōjiro zaczął się zastanawiać, kim tak naprawdę była siedząca tu obok dziewczyna: co sprawiło, że tak ciężko jej było zaufać innym osobom? Dlaczego przez większość czasu wyglądała na zamyśloną lub ponurą? Czy coś się wydarzyło w jej życiu, co mogłoby odbić na niej piętno? Oraz, najważniejsze: czy wciąż potrafiłaby się otworzyć?
Akimichi wyszczerzył zęby w uśmiechu, kiedy przez jego czachę przemknęło to ostatnie pytanie. Odpowiedź była prosta. Tak. Po prostu potrzeba cierpliwości.
-Z okolic? Ach, rozumiem. W takim razie pewnie miałaś okazję poznać wielu ludzi i wiele kultur, czyż nie? - powiedział wesoło. Kulturoznawstwo było po części jego hobby, pochodną z zamiłowania do wędrówek.
Następnie, zapytany o smak herbaty, Akimichi skinął energicznie głową, i ponownie zaśmiał się jowialnie.
-A jakże, wyborna! Nie jest ani za gorzka, ani za słodka - perfekcyjny balans! No, nie żebym się ogólnie znał na herbatach, ale słowami laika mogę powiedzieć wprost: wyśmienita, doprawdy wyśmienita!
Zauważył kątem oka rozgardiasz, wywołany nagłym pojawieniem się kolejnego nieznajomego, który tym razem od razu rzucił się w kierunku kuchni. Ty, no właśnie - chyba zamówił też oyakodon, nie? Czyżby ten tutaj miał dostarczyć jakieś brakujące składniki, czy co? I czy rzucanie się garnkami to jakiś miejscowy zwyczaj na przywitanie pomocników czy innych pracowników?
Spojrzał na Kanę i brak siniaków. Nah, chyba jednak nie.
-Każdy jest na swój sposób niesamowity, Kana-san! Ty również, moja droga! - powiedział wesoło, ponownie zmrużając oko porozumiewawczo i kierując na krótki momencik palec wskazujący w jej kierunku. Dość szybko jednak wrócił do herbaty i ciastek. A przynajmniej próbował - bo oba się skończyły. Co sprawiło, że na twarzy sumity na chwilę pojawiła się podkówka, którą jednak szybko ponownie zastąpił szeroki uśmiech. A tam, nic nie trwa wiecznie! Jak to mówił słynny poeta, świat się zmienia, słońce zachodzi, a sake się kończy.
W całym tym szalenie krótkim zasmuceniu, nawet nie zauważył że jego rozmówczyni na chwilę czmychnęła. Od razu jednak zauważył ją ponownie, dzierżącą solidną miskę dania, na które tyle wyczekiwał. Oyakodon! Ryż, kurczak, warzywa i jajko - połączenie iście wymyślone przez samych kami! Widząc posiłek, który Kana postawiła przed nim, sumita od razu złapał w swoje dłonie wielkości talerzy mały zestaw pałeczek, i wypowiadając tradycyjne podziękowanie za posiłek, rozdzielił je - po to by od razu zabrać się za jedzenie. O tak, dokładnie o to chodziło - mięso było doskonale nasączone esencją przypraw i warzyw, a kremowy ryż z jajkiem wręcz rozpływał się w ustach. O takie śniadanie nic nie robił! Brał kęs za kęsem, przeżuwając dokładnie i napawając się cudownym smakiem z każdym elementem dania. Hoho, kolejny przepis który będzie musiał kiedyś przetestować!
Wtedy też zauważył, że Kana nagle odwróciła się ponownie w jego kierunku, i stanęła przed nim prawie na baczność. Chociaż jej ruchy były stonowane, a mimika spokojna, po twarzy dało się wyczytać, że szargały nią emocje. I ten widok tylko sprawił, że na twarz Akimichiego wypłynął kolejny uśmiech. Co prawda przy okazji dalej przeżuwał, ale cii.
-Znocy... jśl chcsz sprbwć... - na moment odłożył pałeczki i poklepał się po policzkach, żeby "uklepać jedzenie", a następnie przełknął całość w sporym kęsie. - Wybacz. Przez Sogen? Oczywiście, to najkrótsza, i aktualnie najbezpieczniejsza droga do Sakai. Jeżeli tylko zechcesz - oczywiście, chętnie wybiorę się w Twoim towarzystwie, Kana-san! Zawsze to raźniej!
0 x
Awatar użytkownika
Kana Yuki
Gracz nieobecny
Posty: 28
Rejestracja: 21 mar 2020, o 21:30
Wiek postaci: 19

Re: Herbaciarnia

Post autor: Kana Yuki »

Jasnowłosa nie do końca zrozumiała skąd wniosek mężczyzny na temat jej obeznania z kultur. Może nie zrozumiał, że pochodzi ze zwykłej podmiejskiej wioseczki? Było to dalekie od poznania czegokolwiek w obszarze większym niż kilka chatek. Postanowiła jednak nie rozwijać dalej tego wątku i działać zgodnie z planem - odsunąć uwagę rozmówcy jak najdalej od swojej osoby. Nie spodziewała się jednak aż takich komplementów. Nie była zbyt dobra w otrzymywaniu takich i reakcjach, starała się jednak zachować spokój. Chłopak z pewnością wyolbrzymił wszystko - herbata nie mogła być aż tak dobra.
- Dziękuję. - powiedziała cicho i kiwnęła lekko główką by okazać wdzięczność. Zielonooka podjęła kolejną próbę przekierowania rozmowy na ciemnowłosego, lecz ten i tym razem odbił piłeczkę. Wspominałam, że Kana jest słaba w przyjmowaniu pochwał? Tej zupełnie się nie spodziewała. Może dlatego nie udało jej się zachować całkowicie spokoju i na jej policzkach pojawił się delikatny róż. Z pewnością nie było w niej nic niesamowitego. Na szczęście z kłopotliwej sytuacji wybawił ją właściciel.
~~~
Wracając do sytuacji obecnej - tej gdzie Kana starając się ukryć emocje, zadaje bardzo ważne pytanie członkowi klanu Akimichi. O zdenerwowaniu dziewczyny informowały jedynie lekko czerwone policzki i zaciśnięte dłonie, które wraz z pozytywną odpowiedzią ze stron ciemnowłosego wróciły do normy. Zanim to jednak nastąpiło, musiała chwilę poczekać aż sumita przełknie jedzenie. Może jednak powinna poczekać z tym pytaniem, aż klient skończy posiłek. Zbytnio skupiła się na zbieraniu odwagi i kompletnie zapomniała o myśleniu strategicznym. Na szczęście mimo to chłopak zgodził zabrać ją ze sobą. Momentalnie delikatnie rozpromieniała i uśmiechnęła się - zupełnie szczerze - choć w porównaniu do uśmiechów chłopaka, ten był bardzo malutki.
- Dziękuję Choojiro-san. Jak zjesz omówimy szczegóły, dobrze? - odpowiedziała spokojnym, stonowanym głosem, choć można było w nim usłyszeć nutkę radości. Chciała już wycofać się i dać chłopakowi dokończyć posiłek, gdy dostrzegła pustą czarkę na stole. No tak, rozmowa zajęła na tyle długo, że mężczyzna zdołał opróżnić dzbaneczek senchy. - Ah. I doniosę drugą herbatę. Na koszt firmy. - dodała i udała się pospiesznie do kuchni, by kilka minut później pojawić się przy stole ponownie - tym razem z czajniczkiem parującej cieczy. Kiedy Kana przebywała poza pomieszczeniem, do lokalu zaczęli schodzić się nowi klienci. Toteż nie miała już czasu przeszkadzać Akimichiemu w jedzeniu. Kątem oka śledziła jednak jego poczynania, czekając na odpowiednią okazję do "ustalenia szczegółów".
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Chōjiro
Postać porzucona
Posty: 66
Rejestracja: 8 mar 2020, o 10:28
Wiek postaci: 25
Ranga: Dōkō
Multikonta: Natsume

Re: Herbaciarnia

Post autor: Chōjiro »

Cóż, nie mógł przecież wiedzieć skąd tak naprawdę pochodziła Kana, czyż nie? Jedyne na czym mógł bazować, to fakt że dziewczyna mieszkała w Ryuzaku no Taki, która była przecież istnym kotłem różnych kultur i zwyczajów, mieszając przecież dość gęsto tradycje Morskich Klifów, Prastarego Lasu i Wietrznych Równin. Ale jeśli się pomylił, cóż - pewnie nigdy się tego nie dowie, albo usłyszy o tym dopiero w trakcie podróży z młodą dziewczyną. Ale, przynajmniej miał czego wyczekiwać! Dawno już nie miał okazji wyruszyć w podróż razem z nieznajomą mu osobą; było to doprawdy fascynujące! Po części nie mógł się doczekać, i prawdopodobnie teraz spędzi resztę czasu w Ryuzaku no Taki, siedząc w okolicach bramy i czekając na pojawienie się dziewczyny. No, ale nie ma co wybiegać aż tak daleko w przyszłość: przecież jeszcze planował chwilę poczekać!
-Oczywiście, poczekam - przecież nie jestem jedynym klientem, a jakże! - powiedział wesołym tonem, przy okazji mieszając idealną proporcję między mięsem, ryżem i kremowym jajkiem, znajdującą się w oyakodonie stojącym przed nim na stole. - Dziękuję jeszcze raz za herbatkę i znakomite jedzenie! Wyczekuję kolejnej okazji do rozmowy!
Wtedy też dziewczyna odeszła, aby przygotować kolejny czajniczek herbaty, i zacząć usługiwać również innym patronom którzy akurat przybywali do herbaciarni. Cóż, w takim razie nie pozostawało nic więcej, niż po prostu się zająć jedzeniem i na spokojnie rozkoszować się znakomitą kompozycją stworzoną w tejże misce. Za każdym razem kiedy brał do ust kolejną porcję dania, uśmiech sam pojawiał się na jego twarzy, a on sam wydawał z siebie lekki pomruk zadowolenia. O tak, to było to! Dawno nie miał okazji zjeść czegoś tak smakowitego, a przy tym innego od jedzenia które spożywał na co dzień - chociaż chanko-nabe było przepyszne i pożywne, to przecież spożywał je przez ponad dekadę, więc ile można! Zaczął dzięki temu też doceniać różne niuanse, ukryte w posiłkach z całego świata - zależnie od regionu, kucharze podchodzili do swej sztuki zupełnie inaczej. Czyż to również nie było fascynujące? Możliwość spróbowania tego wszystkiego, za tak niewielki koszt jak zużycie trochę swoich nóg podczas wędrówek... toż to nic!
Kana postawiła przed nim drugi czajniczek z herbatą, za który ponownie podziękował skinieniem głowy, i napełnił czarkę kolejną porcją aromatycznego naparu. Przy okazji cały czas spożywał don, który - chociaż nie był olbrzymią porcją, a na pewno nie w jego standardach - i tak był na tyle znakomity, by po prostu cieszyć się jego smakiem. Wszystko co dobre, musiało się kiedyś skończyć - jak też się stało ze stojącym przed nim posiłkiem. Dlatego też, kiedy zakończył spożywanie, złożył dłonie i podziękował tradycyjnym sformułowaniem, a następnie odchylił się na ławie, wypijając kolejną czarkę herbaty. Teraz pozostało tylko sobie odpocząć, przy okazji obserwując herbaciarnię, i czekać na moment w którym rudowłosa będzie mogła ponownie siąść obok. Z braku zajęcia, sięgnął do kabury i wyciągnął z niej jego nowy nabytek - pięknie wystrugany flet shakuhachi. Oczywiście, nie zamierzał teraz na nim grać, o nie - po prostu pragnął mu się dobrze przyjrzeć, i nacieszyć jego surowym pięknem.
0 x
Awatar użytkownika
Kana Yuki
Gracz nieobecny
Posty: 28
Rejestracja: 21 mar 2020, o 21:30
Wiek postaci: 19

Re: Herbaciarnia

Post autor: Kana Yuki »

Słońce już od dłuższego czasu unosiło się ponad linią horyzontu. Uliczki natomiast tętniły życiem jakby nigdy nie były puste. Głównie kwitnął handel, co było do przewidzenia po mieście kupieckim. Herbaciarnia nie była wyjątkiem. Nawet podczas gdy duża część klienteli wybyła na zawody do Yinzin, po jakimś czasie w lokalu zaczęli pojawiać się coraz liczniejsi goście. Na szczęście do Kany dołączył inny kelner i pomagał jej w ogarnięciu sali. Dziewczynie wyjątkowo trudno było się skupić. Wciąż targały nią wątpliwości, ale gdy raz już coś postanowi ciężko było zmienić jej zdanie. Gdy kątem oka dostrzegła nudzącego się członka klanu Akimichi, natychmiast poprosiła kolegę o pomoc, a sama znalazła się przy stoliku ciemnowłosego.
- Przepraszam, że musiałeś czekać, Choojiro-san. - nie należało przepraszać tylko dziękować - takie był zasady w pracy, ale obecnie nie miała na to głowy. Nie mogła pozwolić sobie na to by ponownie usiąść obok sumity, tak więc na szybko ustalili wstępne szczegóły. "Za dwa dni przed bramą osady o 6 rano". Tak mniej więcej brzmiała ostateczna wersja. W ten czas jasnowłosa zdąży się przygotować i wziąć wolne, natomiast Akimichi spokojnie pozwiedza miasto. Kana jeszcze raz podziękowała przyszłemu towarzyszowi podróż, a następnie pożegnali się i dziewczyna musiała wrócić do pracy. Pomimo trudności utrzymania myśli przy sprawach przyziemnych, kelnerce udało się nic nie rozbić ani nie zniszczyć. Jak zwykle w ostatniej chwili wychodziła z sytuacji obronną ręką, dzięki niezwykłej -jak na zwykłego człowieka - zwinności. Gdy tylko skończyła pracę dogadała z właścicielem kilka dni wolnych w zamian za pomoc z dostawą ziół do znajomego w Yinzin i udała się zmęczona do tymczasowego lokum. Miała całkiem sporo do przemyślenia.

<z/t>
0 x
Obrazek
Awatar użytkownika
Kutaro
Posty: 885
Rejestracja: 25 lip 2020, o 21:35
Wiek postaci: 23
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Wysoki, młody mężczyzna. Czarne ścięte przy czaszce włosy, ciemne okrągłe okulary, kwadratowa szczęka. Popielaty płaszcz do kolan, bez rękawów, ciemne spodnie.
Widoczny ekwipunek: Duży kunai przy pasie, czerwony karwasz na lewej ręce
GG/Discord: Templar#5431
Multikonta: Templar

Re: Herbaciarnia

Post autor: Kutaro »

Po opuszczeniu Złotej Róży Kutaro ruszył w stronę centrum miasta by szukać dogodnego miejsca do napisania raportu. Jedyne co się dowiedział to to, że osobnik był przyjezdny. Możliwe, że był z Cesarstwa ale tak samo mógł przybyć statkiem z Sogen. Choć z tym drugim mógł być większy problem, z uwagi na bliskość tamtejszych portów do Muru, który przecież nie był w tym momencie zbyt pozytywnie nastawiony do Uchiha. Tak więc najbardziej prawdopodobne było przybycie z Morskich Klifów.
Po krótkim spacerze Aburame zobaczył małą knajpkę serwującą herbatę. Ustronne i spokojne miejsce, w którym można było swobodnie napisać raport z misji. Kutaro sprężystym krokiem wszedł do środka i gdy jego oczy przyzwyczaiły się do zmiany oświetlenia rozglądnął się po wnętrzu. Chwilę Benisuke wypatrzył jakiś ustronny stolik. Zamierzał się przy nim rozgościć niczym jakiś entuzjasta kapturów i depresyjnego gadania. Siadł więc i zamówił herbatę cytrynową. Kiedy została przyniesiona wziął notes i zaczął pisać raport, od czasu do czasu popiając z filiżanki
  Ukryty tekst
Dokument był w typowym już dla Aburame zwięzłym stylu, próbował też się ograniczać by w razie jakiegoś przejęcia zwoju nie wyjawić zbyt wiele informacji. Po sporządzeniu listu wraz ze zdobytymi dokumentami zapieczętował go w zwoju. Na jego powierzchni zapisał adresata przesyłki. Było to drobne zabezpieczenie które miało ograniczyć potencjalną wścibskość kuriera, oraz sprawić by nic się nie zgubiło. Tym bardziej że sporo notek trzymało się zwoju z informacjami na słowie honoru. Po wszystkim, shinobi dopił herbatę i wyruszył szukać posłańca.

[z/t]
0 x
"ale odkąd doszedł Templar, stał się wyrocznią na wszystko,
samemu wkładając w cokolwiek minimum pracy i effortu"

Obrazek
ODPOWIEDZ

Wróć do „Osada Ryuzaku no Taki”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości