Herbaciarnia

W osadzie można odnaleźć wszystkie jednostki organizacyjne konieczne do normalnego trybu życia. Można tu odnaleźć szpital, restauracje, sklepy z różnymi towarami, a także gorące źródła bądź arenę.
Awatar użytkownika
Reika
Martwa postać
Posty: 2051
Rejestracja: 15 kwie 2015, o 19:21
Wiek postaci: 28
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Popatrz na Avatar, a po szczegóły zapraszam do mojej KP <3
Widoczny ekwipunek: Kabura na prawym udzie, torba na uzbrojenie przy pasie i dwie katany na plecach
Multikonta: Brak

Herbaciarnia

Post autor: Reika »

0 x
Awatar użytkownika
Natsume Yuki
Postać porzucona
Posty: 1885
Rejestracja: 11 lut 2015, o 23:22
Wiek postaci: 31
Ranga: Nukenin S
GG/Discord: 6078035 / Exevanis#4988
Multikonta: Iwan zza Miedzy

Re: Herbaciarnia

Post autor: Natsume Yuki »

No dobra, czyli młodzieniec ostatecznie zgłosił się na wolontariusza do przedstawienia dwójce przybyszów większości Ryuzaku no Taki. W sumie, to może i on sam nie widział zbyt wiele w tejże osadzie, w końcu przez rok jakoś dużo nie jest się w stanie zobaczyć... no, ale najważniejsze punkty zdołał pokazać - całą dzielnicę mieszkalną, centrum osady, kilka parków, budynek mieszczący w sobie siedzibę władz, arenę, sklepy z wyposażeniami, gorące źródła, piękny gaj o którym wspominał wcześniej. Cały czas starał się utrzymywać rozmowę i w miarę dokładnie opisywać wszystkie dróżki, informacje które udało mu się zebrać o kraju kupieckim przez czas swego w nim pobytu, i ogólnie starał się respektować zasadzie gościnności klanu Yuki. W końcu, gdy uznał że większość już pokazał (i przy okazji zauważył kątem oka, że Reika coraz bardziej wydawała się zmęczona), w końcu zagaił:
-No cóż, w takim razie ponownie zapraszam na herbatę... ale szanuję waszą podejrzliwość, pójdziemy więc na neutralny grunt - powiedział z poważnym tonem, lecz i szerokim uśmiechem, by było widać że jest to forma żartu. - Tu w pobliżu jest całkiem niezła herbaciarnio-restauracja, jeśli macie ochotę. Zaprowadzę was.
Ruszył więc przed siebie, prowadząc dwójkę kompanów do stylowego, drewnianego budynku w pobliżu rynku. Stanął obok wejścia, zapraszając Reikę i Shigeru gestem (lub wchodząc samemu przodem, jeśli nie chcą "ryzykować"), po czym powiedział serdecznym tonem do właściciela:
-Witam. Poproszę tradycyjną matchę i porcję yakitori - powiedział, po czym spojrzał na Shigeru i Reikę wzrokiem pod tytułem "a wy?", by następnie udać się do wolnego stolika i zająć miejsce.
0 x
Shigeru

Re: Herbaciarnia

Post autor: Shigeru »

Natsume okazał się rzetelnym przewodnikiem, który obrał sobie za cel, dokładne oprowadzenie nas po Ryuzaku no Taki. W pewnym momencie zaśmiałem się sam do siebie, bo wyszło na to, że byliśmy jeszcze bardziej zmęczeni niż przed jego spotkaniem. Gdy moi współtowarzysze odwrócili się w moją stronę z niemym zapytaniem, pokręciłem tylko głową bo nie było sensu tego tłumaczyć. Natsume pokierował nad w końcu do herbaciarni, gdzie w końcu mieliśmy możliwość zająć miejsce i na spokojnie odpocząć racząc się czymś lepszym od wody i kanapek. Chłopak z klanu Yuki złożył zamówienie po czym spojrzał pytająco na nas, na co ja spojrzałem na siostę, bo prawdę mówiąc użyte nazwy nic mi nie mówiły.
- Zwykłą.. czarną poproszę - mruknąłem tylko niemrawo bo poczułem się niezwykle głupio, a przecież chodziło tylko o zamówienie herbaty. Rozejrzałem się po wnętrzu i po liczbie gości, nie było ich wcale tak dużo o tej porze, a już zaczynało zmierzchać. Przestronne wnętrze zapewniające komfort rozmowy było doprawdy elementem, który należało docenić.
- Dziękujemy za oprowadzenie. Straciłeś na nas cały swój dzień. Jesteśmy Twoimi dłużnikami - powiedziałem w kierunku Natsume, chcąc podkreślić, że na prawdę doceniamy to co dla nas zrobił. W tym momencie wiedziałem gdzie się skierowac, jeśli chciałem wynając sobie mieszkanie.
- Teraz z Reiką przynajmniej wiemy, gdzie się skierować w sprawie lokum - zagaiłem wesoło do siostry, przy okazji tego badawczo oceniając to jak się jeszcze trzymała. Już wcześniej była wymęczona, zapewne teraz słaniała się na nogach. Na szcżęscie teraz można było sobie pozwolić na chwilę wypoczynku. Zamówić coś do picia, a nawet jedzenia, a gdy nasyci się żołądki, wyruszyć dalej w drogę.
0 x
Kamiru

Re: Herbaciarnia

Post autor: Kamiru »

Trzech shinobi wędrowało ulicami Ryuzaku no Taki, poszukując odpowiedniego dla nich lokum. Zadanie było tym trudniejsze, że podróżowało z nimi dziecko, z miejsca odpadały więc wszystkie przybytki oferujące sake i inne... Dodatki. Szli w milczeniu, nie licząc słowotoku Yusuuke. Ale kto by na to zwracał większą uwagę? Nad zabudowaniami powoli zapadał zmrok, a światła z lampionów rozświetlały wszechobecny czerwień budynków. Tak, architekci projektujący te miejsce musieli być naprawdę zakochani w tej ognistej barwie. W każdym razie, sztuczne światło połączone z postępującą ciemnością tworzyły niezwykły klimat. Większość powie, że to nic takiego, ot, zwykły wieczór w mieście. Ale kto potrafił się na chwilę zatrzymać, by chłonąć atmosferę tego miejsca, wiedział o co chodzi. Po blisko kwadransie kluczenia po uliczkach miasta, zatrzymali się przed budynkiem, który, jeśli wierzyć unoszącemu się stamtąd zapachowi i napisie nad wejściem, służył za herbaciarnię. Cóż... Nie było sensu szukać dalej, tym bardziej, że przynajmniej jedną trzecią oddziału męczyło pragnienie. Kałuża chyba nie miała takich problemów a Olbrzym... On chyba nie ma żadnych potrzeb.
Zamaskowany wkroczył do lokalu pierwszy, tuż za nim, niczym drugi cień podążał Białowłosy. Oby Shizuo nie stłukł sobie czoła na wejściu. Szare oczy omiotły pomieszczenie, szukając wolnego miejsca. Zgodnie z oczekiwaniami, wieczorem miejsce było wprost oblężone przez zmęczonych pracą czy życiem ludzi. Oczywiście, były tu także osoby w innych celach, zakochane pary, herbofile, znaczy maniacy herbaty i inni. Ale w jednym kącie lokalu był wolny stolik, jakby specjalnie zarezerwowany dla trójki bohaterów owianych nimbem tajemnicy. Nogi same poniosły Kamiru w tamtym kierunku. Lewa prawa, lewa prawa, lew... Stop. Wodny Glutek zderzył się z plecami Czarnowłosego. Chyba, że był na tyle czujny, by samemu się zatrzymać. N... Na... Nasu? Natsu! A ten co tutaj robi? I to z tak... Intrygującym towarzystwem. Najpewniej przyszedł się napić. Nic ważnego. Stopa przestała wisieć w powietrzu i dotknęła podłoża, a bandaże poruszyły się, gdy bóg wygnany otworzył usta.
Ohayou, Natsu-kun. Niech wiatry Hyou Cię wspierają. Całość została zakończona skinięciem głowy w kierunku starszego Yuki, jego kompanów i powrotem do wcześniej wytyczonej ścieżki. Nikt chyba nie chciałby się poczuć zignorowany przez własnego krewnego, nieprawdaż? A z drugiej strony, komu było potrzebne dodatkowe towarzystwo? Dalsza droga przebiegła bez problemu a wolne miejsce nadal czekało na zajęcie. A kiedy wszyscy już wygodnie usiedli, przyszła pora na zamówienia. Sądząc po długości menu, można było tu dostać wszystko, o ile miało jakiś związek z herbatą.
Czarną wypić pragnę. Kiedy pozostali również złożyli zamówienia i zostali sami, Szarooki poczuł się zobowiązany do wyjaśnienia zaistniałej sytuacji. Nawet jeśli nie musiał. Krew z krwi daleko od domu spotkać, rzadkie to. To powinno im wystarczyć. Dłonie Kamiru leżały na jego klatce piersiowej, splecione ze sobą... Nie był to ważny szczegół, aczkolwiek... Dziwna to poza, jak na takie miejsce.
0 x
Yuusuke

Re: Herbaciarnia

Post autor: Yuusuke »

Mały albinos był wyczerpany i potwornie spragniony. Tak… Hözuki marnieli w oczach, gdy odcinano ich od dostępu wody pitnej i to chyba nawet bardziej niż mizu bunshiny. Mimo trudności Yüsuke robił dobrą minę do złej gry, śmiał się, zagadywał, wciąż wypytywał o kolacje i radośnie biegał ósemki wokół braciszka i jego nowego „kolegi”. Rozkoszny dzieciak jak zawsze przyciągał uwagę tabunów gapiów. Całe hordy kobiet wzdychały nad jego słodyczą i chyba tylko kiepskie samopoczucie malca sprawiło, że żadna z nich nie dostała ślinotoku na sam jego widok. Tym razem dziesięciolatek nawet nie zwrócił uwagi na obserwujących go ludzi. Najzwyczajniej w świecie nie miał na to siły, nie miał nawet siły by się rozglądać, bo resztki swej energii pożytkował udając, że czuje się dobrze.
Czy przybrany Onii san z klanu Yuki zorientował się, że z jego kompanem coś jest nie tak? Pomijając oczywiście fakt, że zdaniem wielu zawsze było z nim „coś nie tak”? Nie wiem, ale najwidoczniej jakaś kosmiczna siła pchnęła go w kierunku herbaciarni. Błogostan pokazał się na twarzy malca, gdy zobaczył szyld budynku, przed którym się zatrzymali. Był iście rozpromieniony, a może nawet rozanielony, i pokazał to szczerząc swoje białe jak perełki, zaostrzone ząbki. Pewna kobieta zemdlała wtedy na jego widok, ale to nie ważne, nie ważne! Ważne, że nasi bohaterowie właśnie wchodzili do tego błogosławionego przybytku.
Yüsuke, skupiony na czymś zupełnie innym, zupełnie zapomniał o Shizuo, który wciąż z nimi był. Berbeć podążał za bogiem wygnanym wesoło podskakując i myślał tylko o tym, jak strasznie opije się życiodajnym płynem zwanym popularnie tlenkiem wodoru albo (jak kto woli) wodą. I nagle PLAF! Potworek zderzył się z plecami bruneta, który nagle się zatrzymał. Przywalił tak mocno, że omal się przy tym nie skropił, ale jakoś udało mu się pozostać w stabilnej formie. Białowłosy powoli odkleił się od pleców zabandażowanego, podniósł głowę by sprawdzić o co chodzi i… zgłupiał. Jego szesnastoletni towarzysz przyglądał się jakimś ludziom, co więcej przywitał się z jakimś bliżej niezidentyfikowanym osobnikiem męskim, a następnie znowu ruszył w kierunku stolika.
-Ne, ne!-Zaczepiał Yüsuke swego braciszka, kiedy zasiedli już do stolika.-Kto to był Onii san de gozaruyo?!-W tej chwili właśnie dostał menu. –Feeeeeeeee… Dodawać do wody jakieś paskudne liście.-Pomyślał i okropnie skrzywił się wtedy na twarzy. Jak można pić brudną wodę? Do jezior też wpadają liście, a jakoś nikt z nich nie pije. Chłopiec nie potrafił tego pojąć. Szybko oddał więc kartę, by nie musieć już nad tym rozważać.
-Wodę. Poproszę wodę i to w największym dzbanie jaki macie de gozaru.-Hözuki faktycznie mieli talent, do wypijania ogromnych ilości wody, a ten był na dodatek spragniony. Na szczęście herbaciarnia miała chyba najlepszą obsługę na świecie, która faktycznie starała się spełnić każde życzenie klienta. Chłopiec otrzymał swoje zamówienie jako pierwszy. Rosły facet przyniósł mu z zaplecza stągiew wody, która mieściła może z dziesięć litrów, ale pełna było tylko do połowy. W prawdzie właściciel zażartował sobie z chłopca każąc przynieść mu z zaplecza całą stągiew, ale żart mu nie wypalił, bo dzieciak naprawdę był zdolny by ją opróżnić i może nawet poprosić o małą dolewkę. Yüsuke wziął ogromny dzban na kolana, co już było sporym wyczynem, gdy wziąć pod uwagę jego wzrost i wiek, i podniósł go wysoko, by zacząć już po chwili zacząć wypijanie jego zawartości duszkiem. Na raz wypił prawię połowę, czyli około dwóch litrów. Następnie z wielkim zadowoleniem malującym się na twarzy odstawił dzban na kolana. Wypuścił z płuc powietrze z charakterystycznym „Aaaaahhhh”, przetarł z usta swym szaliczkiem i już znowu był gotowy, by rozpocząć swe typowe gradobicie pytań.
-Ne, ne!-zaczepił znowu-Krew z krwi znaczy, że to Twoja rodzina? Znaczy kuzynek de gozaruyo?-W jego głosie słychać było wielkie podniecenie.-Neeee! Dlaczego mnie nie przedstawisz Onii san! Neeee!-I nie dodał już nawet de gozaru.
0 x
Awatar użytkownika
Reika
Martwa postać
Posty: 2051
Rejestracja: 15 kwie 2015, o 19:21
Wiek postaci: 28
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Popatrz na Avatar, a po szczegóły zapraszam do mojej KP <3
Widoczny ekwipunek: Kabura na prawym udzie, torba na uzbrojenie przy pasie i dwie katany na plecach
Multikonta: Brak

Re: Herbaciarnia

Post autor: Reika »

Reika dzielnie trzymała się na nogach przez całą tą wycieczkę bo mieście. Musiała przyznać, że trochę ją to wszystko przerastało, ale kilka zielonych kompleksów było dobrym miejscem na odpoczynek, jeśli chciałaby się uwolnić od miejskiego hałasu. Może rzeczywiście nie będzie tu tak źle. W dzielnicy mieszkalnej wypatrzyli z Shigeru kilka potencjalnych miejsc, gdzie mogliby znaleźć mieszkanie, więc potem będzie trzeba się tam zaczepić i popytać. Gorące źródła także wyglądały zachęcająco, lecz to nie był dobry moment na skorzystanie z nich, tak więc Natsume poprowadził ich głównymi ulicami Ryuzaku no Taki, mijając sklepy, restauracje i karczmy, by po chwili wskazać na przyjemnie wyglądającą herbaciarnię i ponowił zaproszenie na herbatę, tym razem na neutralnym gruncie. Reika uśmiechnęła się do niego i skinęła głową na zgodę, po czym zerknęła na Shigeru. Doskonale widziała ich ukratkowe spojrzenia, jakby spodziewali się, że kunoichi zaraz się przewróci. To prawda, czuła zmęczenie i bolały ją nogi, ale była shinobi i jest w stanie wytrzymać tą niedogodność, a ciepły posiłek i herbata dobrze im zrobią i na pewno dodadzą odrobiny siły na ostatnie wyzwanie, jakim było znalezienie nowego mieszkania.
Reika więc weszła przodem, skoro Natsu przepuszczał i uśmiechnęła się na widok wnętrza. To był naprawdę świetny lokal jeśli chodzi o klimat, a ceny wydawały się przystępne. Przez chwilę kunoichi przeglądała wypisane menu, po czym także zdecydowała się złożyć zamówienie.
- Dla mnie zielona herbata i duże okonomiyaki. - Podała zamówienie pracownicy lokalu. - Proszę przedzielić porcję na dwa talerze, jeśli to nie kłopot.
Kobieta zapewniła, że istotnie to nie kłopot i zabrała się za przygotowanie zamówienia, a Reika ruszyła za bratem do stołu, który już zajął Natsu. Pomimo zmęczenia nie umknęło jej uwadze, że Shigeru zamówił tylko coś do picia, więc postanowiła wmusić w niego drugą porcję okonomiyaki, choć ''wmusić'' to dość mocne słowo, bo brat raczej nie będzie długo się opierać, a ładnie wyglądający placek z tyloma dodatkami na pewno go skusi.
Wtem zjawiła się w lokalu inna grupka koneserów herbaty, których Reika obdarzyła badawczym spojrzeniem, tym bardziej intensywnym, bo jeden z nich najwyraźniej znał Natsume. W każdym razie po chwili odłożyła na bok swój podróżny plecak i usiadła na ławie obok brata.
- To prawda. - Potwierdziła słowa Shigeru. - To naprawdę miło z Twojej strony, że zechciałeś poświęcić nam swój czas i pokazać miasto.
Westchnęła z ulgą, że w końcu mogła usiąść i dać odpocząć swoim nogom. To była długa wędrówka, a Reika jeszcze nigdy nie musiała się tak nadwyrężać. Widząc ponowne spojrzenie brata, szturchnęła go lekko łokciem i uśmiechnęła się do niego na znak, że wie o co mu chodzi i że nic jej nie jest.
- O tak, niektóre domki wyglądają naprawdę przyjaźnie. - Stwierdziła z zadowoleniem. - Mam tylko nadzieję, że w środku wyglądają równie dobrze.
0 x
Shizuo

Re: Herbaciarnia

Post autor: Shizuo »

Wędrowaliśmy. W powolnym tempie. Zamaskowany prowadził, a za nim szedł ten dziwaczny dzieciak. Widząc kroki Kałuży naprawdę zastanawiałem się, czym on urzekł Kamiru. Chociaż nie, nie musiał tego robić. Przecież fanatyk bandaży sam przyznał, że albinos przyssał się do niego i nie chciał odpuścić. Cóż, wyglądało to zadziwiająco, ale i zabawnie. Zapatrzony w wygnańca dzieciak, chwiał się na własnych nogach, ale sprawiał wrażenie dumnego i pewnego siebie. Jak gdyby był nietykalny i zarazem najsilniejszy w okolicy. Jakby wzbudzał postrach, nawet w swoim ideale, za którym tak ślepo podążał. Na mojej twarzy pojawił się delikatny uśmiech. Szybko spełznął. W końcu byłem tylko sobą.
Można rzec, iż nie podróżowaliśmy w ciszy. Jednak słowa młodego nie były ani ciekawe, ani warte przytoczenia. Typowe dziecięce zachwyty, bluzgi, obelgi czy inne radostki. Mogło to niektórych zasmucić, jeszcze innych uradować. Ja natomiast nie traktowałem tego, jako nic specjalnego. Sam miałem takie cechy, charakteru, które uważano za bardzo dziecięce. Chociażby kaprysy i wola ich spełniania. Gdy tylko miałem odpowiedni nastrój, porzucałem te durnostki. Jednakże bardzo często lubiłem zadowalać sam siebie, spełniając wyzwania, które z pozoru nie miały ani grama sensu, czy innej rzetelnej prawdy i celu.
W końcu odnaleźliśmy miejsce. To jedyne, to wybrane. Widziałem radość, szczególnie w oczach Kałuży. Westchnąłem. Ten dzieciak zdawał się być bardziej pobudzony niż czterdziestolatek, który widział młodą gejszę. Zdumiewające, dlaczego wybrał na swojego towarzysza właśnie zamaskowanego? Przecież nie okazywał on żadnych konkretnych uczuć. Ale, to nie jest teraz ważne. Bo weszliśmy do... herbaciarni. W sumie nie mogłem spodziewać się niczego innego. Nie narzekałem na brak kontaktów cielesnych z niewiastami, aczkolwiek byłem skłonny do następnych. Nah, miałem wiele nawyków, w tym te "brzydsze" i "niegrzeczne". Jednakże zarówno Kamiru, jak i jego podopieczny chyba nie mieli ochoty na podobne włajaże. Pozostawało nam jedynie się napić...
Herbaty.
Nie działo się tutaj nic ciekawego. Tabuny ludzi... Powiedzmy. Zakochane pary, grupki znajomych i kilku przypuszczalnych ninja,co widoczne było po ich ekwipunku. W utwierdzeniu tym przypuściło mnie jedynie wypowiedzenie Kamiru. Hm... Krew z krwi. Jednak nie na tyle bliska, by porzucić nowych znajomych i wykonać bardziej odpowiednie gesty. Również niewidoczne były tutaj ciepłe znaki braterstwa. Nie. To nie mogła być zwyczajna rodzina. To musiał być klan. A skoro wiedziałem, że Kamiru to ninja, pozostawało pytanie: ród czy szczep?
- Tradycyjna sancha.-oświadczyłem bardziej, niż poprosiłem. Czekałem aż znajdziemy się przy własnym stole. Zignorowałem zupełnie teksty albinosa i odezwałem się do zabandażowanego. Żywa mumia mnie zaciekawiła, o wiele bardziej niż dzieciak łaknący wody. - Nie mówiłeś, że pochodzisz z Hyuo... Yuki? Yuki Kamiru?
Nah, wyglądał na wyspiarza. Blada cera, chociaż nie dało się tego dostrzec na twarzy, przez te cholerne bandaże. Ręce prawie że jasne, a przecież w Ryuzaku wciąż świeciło słońce. Ton niemrawy, filozoficzny. Dowcip wyostrzony, jednakże inteligencki. Wyglądał na typowego przedstawiciela tej rodziny. Jednakże były to tylko przypuszczenia. I reakcja mojego kompana miała je potwierdzić, bądź rozwiać.
Oczywiście ten miecz miał oba ostrza. Bo w tej grze dało się poznać, że ja też mam szlacheckie pochodzenie. W końcu który wędrownik czy bezklanowiec kojarzy krainy i zamieszkujące tam rody?
0 x
Kamiru

Re: Herbaciarnia

Post autor: Kamiru »

Yusuuke zrobił to samo, co zazwyczaj. Czyli zalał, ach ta gra słów, swojego guru pytaniami. Idiotycznymi co prawda, ale do tego Zamaskowany przywykł już dawno temu. Czy Kałuża nie umie słuchać? Przecież wypowiedział imię Natsu głośno i wyraźnie. Po co pytać o to samo raz jeszcze? Upierdliwe. Nawet jeśli ma się te dziesięć lat, to już w takim wieku trzeba chłonąć wszystko ze swojego otoczenia niczym gąbka. Gdyby jeszcze odbierał nauki od swoich pobratymców, szybko nauczyliby go, jak ma się zachowywać. Ewentualnie wygnali. Albo zabili, by nikt nie wykradł sekretów tego dziwnego klanu... Tylko jak zabić kogoś, skoro nie da się go nawet zranić?
Sam przedstawić się zdołasz. Głupi żart? Prowokacja naiwnego dziecka? Ciężko powiedzieć, tym bardziej, że Białowłosy jest zdolny do naprawdę dziwnych zachowań. Właściciel lokalu musiał się mocno zdziwić, gdy zobaczył, ile wody potrafi wchłonąć ten zlepek kawaiitości. Najwyżej następni członkowie klanu nie zostaną wpuszczeni do środka. W końcu kto chce sprzedawać samą wodę? Wracając do młodzieńca... Nikt mu nie broni pójść, grzecznie się przedstawić i poznać tamte trio. O ile nie będzie im przeszkadzał... Zresztą, co to obchodzi Czarnowłosego? Mogą go nawet pozbawić głowy za zakłócanie ich rozmowy, narady czy choćby normalnej kolacji. A tak, nie mogą. Młody Yuki uśmiechnął się do własnych myśli. Inni pewnie uznają go za egoistę który ma gdzieś małe, słodkie dziecko. Gdyby wiedzieli o nim tyle samo, co Szarooki, też bardziej martwiliby się o siebie, niż Albinosa.
W międzyczasie na stoliku pojawiła się zamówiona herbata. Prawa dłoń powędrowała do glinianego naczynia i złapała je pewnie. Większość poczułaby tylko przyjemne ciepło bijące od trunku. Chłodne ciało Kamiru odczuło to o wiele mocniej. Nie było to jednak bolesne. Podniósł kubek do ust, ale zamiast pić, wdychał miły aromat. Dziwne? Z pewnością. Bóg wygnany nie miał najmniejszej ochoty na zdjęcie choćby jednej warstwy białego materiału ze swojej twarzy. Nie przy tylu obcych osobach wokół. Głównym celem nie było przecież zaspokojenie pragnienia, a rozmowa z Olbrzymem. Który, nota bene, snuł kolejne teorie. W przeciwieństwie do kompana Yuki, ten człowiek naprawdę potrafił obserwować i wyciągać wnioski. Źle byłoby stanąć do walki przeciw komuś takiemu. Chyba, że także potrafi się używać głowy inaczej, niż uderzając nią.
Nie pytałeś. Co za różnica, skąd pochodzi, skoro to Kamiru musiał zdradzić swoje imię niepytany. Zamiast kolejnej werbalnej odpowiedzi, proste skinienie głowy. Po co marnować słowa na coś tak oczywistego? Wykształcenie dobre odebrałeś. Zostaje pytaniem, gdzie? Chyba, że uczył się sam w bibliotekach. W końcu to nie problem, na mapy zerknąć. Ale czy chciałby to robić sam z siebie? Sądząc po wyglądzie, nigdy w życiu. Ale oceniając po jego zachowaniu i sposobie myślenia... Tak, mógł być upartym samoukiem. Choć lepiej byłoby, gdyby także z jakiegoś klanu pochodził. Dlaczego? W końcu Czarnowłosy miał się tu integrować, a jednocześnie zbierać informację. W chwili obecnej jedynie shinobi posiadający rzadkie zdolności interesowały Młodzieńca. A jeśli okaże się, że ma do czynienia z kimś, kto nie posiada więzów krwi? Cóż... Dalsza rozmowa nikomu nie zaszkodzi, ne?
Nagła myśl przeszyła głowę Zamaskowanego. A gdyby tak... Obecność krewniaka trochę komplikuje sprawę... Ale komu to zaszkodzi? Na krótką chwilę szare oczy odzyskały swój dawny blask. Sekunda, dwie... Trzy. Mrugnięcie. I wróciły do swojej typowej postaci. A co się w tym czasie stało? Tuż nad karkiem pewnej osóbki w sali pojawiły się maleńkie lodowe twory. Gdyby ktoś mógł się im dokładniej przyjrzeć, stwierdziłby, że to zwykłe płatki śniegu. Małe, piękne i niepowtarzalne. Ułamek sekundy później opadły na skórę Niebieskowłosej kunoichi towarzyszącej Natsu. Najpewniej roztopią się tuż po tym, zostawiając trochę wilgoci. Jak na to zareaguje? A kogo to obchodzi? Co chciał osiągnąć tym bóg wygnany? A kogo to obchodzi? Gliniane naczynie powróciło na stół. Było zimne.
0 x
Yuusuke

Re: Herbaciarnia

Post autor: Yuusuke »

Wstyd, ale najbiedniejszy post w herbaciarni należy do mnie :C
Trzeba przyznać, że kto jak kto, ale Kamiru naprawdę potrafił sprowokować Yüsuke. Cztery słowa, tylko tyle było trzeba, aby na co dzień nieśmiały dzieciak zmienił się nie do poznania.
-Wiec tak to.-Zaczął swą odpowiedź, a małpował przy tym swego mentora-De gozaru sam przedstawić, a jakże, się zdołam.
Chłopiec nadął się jak balon, odstawił na bok spoczywającą na jego kolanach stągiew i obrócił głowę w stronę Yuki’ego. Zrobił wtedy swoją specyficzną minę, dość typową dla poirytowanych dzieci. Palcem wskazującym prawej ręki zsunął w dół dolną powiekę prawego oka, a jego obnażona gałka wyglądała wtedy jakby zaraz miała wypaść. Następnie wysunął język i szybko wypuścił całe zebrane w płucach powietrze z charakterystycznym „pprrrrrrrrffff”. Został totalnie zignorowany, więc czarnowłosy nie zostawił mu żadnego wyjścia. Albinos zobaczył jeszcze błysk w oku braciszka, nim zsunął się i zniknął pod stołem.
-Onii san no baka. (Głupi starszy braciszek)-Pomyślał tylko i już zaczęła się przemiana. Kończyny chłopca zwiotczały i wydłużyły się, elegancie ubranie zaczęło prześwitywać i zanikać, turkus jego oczu zaczął blaknąć, a pozostałe kolory ciała zanikać. Zanim ktokolwiek zdążył zajrzeć pod stół, zresztą komu by się chciało, chłopca już pod nim nie było. Przemieszczał się pod podłogą, w formie bezbarwnej cieczy, a zmierzał w kierunku stolika, przy którym siedziała obca mu trójka ludzi.
0 x
Shizuo

Re: Herbaciarnia

Post autor: Shizuo »

Siedzieliśmy przy stoliku. Spokojnie. No... Nie do końca. Całkowitą sielankę, intrygującą dyskusję przerywał nam ten mały dureń. Kałuża. Albinos zasypał swojego opiekuna pytaniami, a gdy ten oznajmił, że nie chce go przedstawić swojemu krewniakowi, zacietrzewił się jeszcze bardziej. Nah, nie do końca wiedziałem czemu ta dwójka współpracuje. Zdawali się być bardziej wrogami niż towarzyszami. Jeden olewał drugiego, a inny natomiast wielbił go i chciał robić to samo co on. Wyglądało na mało typowe rodzeństwo, chociaż... Nie wiem. Nigdy nie miałem brata, czy siostry... Nie miałem też ojca i matki. Miałem tylko wuja. Wuja i kuzyna. Tak, kuzynek Kazuko. Ciekawe, co tam u niego. Czy nie nudzi mu się w tym jego gabinecie w centrum Daishi.
Zabandażowany popełnił gafę. Pytanie tylko czy celowo. Zamówił herbatę, która przecież nie mogła zostać wypita. Za bardzo zależało mu na utrzymaniu tych bandaży. Gdy tylko dostrzegłem ten cień zakłopotania w jego oku, uśmiechnąłem się. Usta były wygięte w bardzo delikatny i charakterystyczny dla mnie sposób. Nie wyglądało to na szyderczy sposób zakończenia tematu, jednakże rozbawiło mnie to. No, nie po pachy, ale zawsze jakoś. Na mojej twarzy widać było kolejny mankament. Uniesiona brew. Cholera, po raz kolejny durny nawyk ujawnił się. Jednak moment był jak najbardziej słuszny. W końcu towarzyszyło mi to podczas śmiesznych, bądź ironicznych wydarzeń z mojego żywota.
Po otrzymaniu własnej cieczy, wykonałem płynny ruch. Poruszałem ręką z gracją, jak prawdziwy arystokrata. Tak mnie wychowano. Na wodza, lidera, króla. Wuj utrzymywał, że mam ambicje, chociaż nie widać tego po moim zachowaniu. Że w moich żyłach płynie najszlachetniejsza krew z Daishi, oczywiście wymieszana z domieszką bezklanowców. Jednakże nie miało to żadnego znaczenia w oczach mojego opiekuna. Mężczyzna ten kochał mnie równo mocno co swojego syna, a nawet poświęcał mi więcej czasu. W końcu dopiero na okres mojej młodości przypadał koniec większych wojen i konfliktów. Dzięki temu mógł odchować mnie spokojnie, a przy okazji wpoić mi mnóstwo zachowań, rytuałów, specyficznych cech, które kiełkowały nawet wbrew mojej woli. Uśmiechnąłem się, tym razem sam do siebie. Tamten mężczyzna chciał ze mnie uczynić lidera klanu. Szkoda, że to stanowisko objął Kazuko, bo inaczej byłoby mu przykro. W końcu chyba lepiej, aby nowym liderem był syn, a nie bratanek.
Majestatycznie wypiłem kilka łyków. Naaah, wspaniałe uczucie. Lubiłem ten rodzaj trunku. Nie było w nim niczego specjalnego, poza smakiem liści... Nagle przestałem zwracać uwagę na sobie, a zacząłem obserwować Kamiru. Oczywiście słyszałem jego wcześniejsze słowa, jednak teraz był wyjątkowo skupiony. Czyżby? ... Nie, nie wiem. Nie da się tego określić. Niestety, nie miałem zdolności sensorycznych, ale wrodzony zmysł nakazywał mi twierdzić, że albo chciał, albo użył chakry. W końcu takie skupienie nie jest obecne w każdym momencie życia. A na pewno nie podczas rozmowy.
- Nie mam absolutnie żadnego interesu, aby ci to mówić, ale powiedzmy, że zaciekawiłeś mnie. Ciesz się. Rozmawiasz z mężczyzną z Daishi. Powinieneś wiedzieć jaki ród zamieszkuje tamtą krainę. - rzekłem. Miał być to banalny test. Jeżeli kojarzy mój klan, to na pewno ma też minimalną wiedzą o świecie. A to znaczy, że to ninja, ale zesłany tutaj z powodu postanowień możnowładców, sprzed parunastu lat. Sam ominąłem to idiotyczne prawo, głównie dlatego, bo nie byłem uczciwym reprezentantem klanu. W zasadzie to ciężko orzec, czy się do niego zaliczałem.
Czas mijał. Herbata się kończyła. Kamiru miał odpowiedzieć. Dzieciak zniknął pod stołem i albo szykował niecną niespodziankę, albo cudem się ulotnił. W końcu nie mogłem dostrzec jego cienia...
- Ten twój towarzysz... On też ma jakieś Kekkei Genkai, prawda? - zapytałem.
0 x
Kamiru

Re: Herbaciarnia

Post autor: Kamiru »

Kto by pomyślał, że kilka słów podziała na Albinosa w taki sposób? Bynajmniej nie Kamiru. Ale cóż, słowo się rzekło, a ciało się... Roztopiło. Czarnowłosy nawet nie miał ochoty myśleć, jakie plany ma w tej chwili Kałuża, wędrująca w sobie znanym kierunku, skryta przed wzrokiem innych wielbicieli herbaty. Jeśli naprawdę zamierza zapoznać się z tamtym trio, to czyni to na własną... Nibynóżkę. Skoro Hoozuki zdecydował się opuścić towarzystwo w tak szpanerski sposób... Kto mu broni? Najwyżej osłabiony dotrze do domu. Znał drogę.
Daishi... Gdzie to kurna jest? Zafrapowany Zamaskowany podrapał się po głowie. Jeśli to nie pomoże w uruchomieniu szarych komórek, to wszystko stracone. Mapy. Opowiadania. Nic nie kojarzyło mu się z tą nazwą. Chwila... Jakieś terytorium w kącie mapy. Praktycznie na przeciwległym końcu w stosunku do Hyo... Olbrzym musiał przebyć naprawdę długą drogę. Ciekawe, ile nauczył się w podróży? To obecnie nieistotne... Jaki ród włada tamtym regionem? Kolejna bolesna mobilizacja szarych komórek. Jakby nie mógł pochodzić choćby z takiego Kaiganu czy innego Sogen. O nich coś jeszcze słyszał, nawet na wyspie. Ale nieee, druga warta uwagi osoba jaką spotkał w tym kupieckim mieście musi być z drugiego końca świata. Wszyscy są tam tacy wysocy? Nie wspominając o inteligencji... O czym to miał myśleć? A, klan. O ile założenie, że rozmawia z osobą posiadającą więzy krwi jest prawdziwe. Koseki? Nazwała nie mówiła mu nic konkretnego. Nawet brzmiała obco, nierzeczywiście. A z czego słynęli? Nie miał pojęcia.
Shizuo Koseki... Nie było to nawet pytanie. Ot, stwierdzenie faktu. Nie potrzebował nawet potwierdzenia. A jeśli się mylił? Jeśli to wszystko było błędne? Trudno, nie miał zamiaru pokazywać swojego wahania i na twarzy nadal utrzymywał ten obojętny wyraz. Ale kolejne pytanie ponownie, nie wiadomo dokładnie który już raz zmusiło go do myślenia. Przynajmniej takiego wzmożonego. Kekkei Genkai. Teoretycznie, nic nie powstrzymywało Kamiru przed powiedzeniem wszystkiego, co do tej pory zaobserwował. Z drugiej strony, wiedział jak cenne potrafią być informacje. I niby dlaczego miał mu ufać? Może jest szpiegiem? Albo ninją? Tak, mózg Zamaskowanego najwyraźniej miał już dosyć myślenia, skoro stwierdzał rzeczy nadto oczywiste. Jasne, w końcu to shinobi. Chce, czy nie, będzie musiał zdać relacje ze swojej wyprawy Liderowi. Dziwne, Szarooki liderkę klanu Yuki widział tylko raz w życiu, z okazji jakiegoś festynu... A może święta? Festynu organizowanego w ramach obchodów święta? Nie pamiętał. Minęło wiele lat. Ad rem.
Długo znam go. Wiele widziałem. Krwi jego nigdy. Czy taka odpowiedź mówi cokolwiek? Oczywiście, że nie. A jednocześnie tak. Mówi wiele. Wręcz krzyczy, zalewając głowę Detektywa setkami teorii, domysłów i podszeptów. A co z tego wszystkiego wybierze i poskłada Olbrzym... Cóż, jego sprawa. Noc zapada... Wracać niedługo trzeba będzie. Nie lubił tego, tak oczywistych faktów wypowiadanych na głos, ale musiał dać pierwszy sygnał, że czas tego spotkania powoli i nie ubłagalnie zbliża się do końca.
0 x
Shizuo

Re: Herbaciarnia

Post autor: Shizuo »

Herbata się kończyła. Nie miałem ochoty, ani na dalsze sączenie płynu, ani na nagłe opróżnienie kubka. Trzymałem więc w ręku, tą w połowie pełną, a zarazem w połowie pustą szklanicę, licząc, że nagle zdarzy się cud. Faktycznie, wystarczyło tylko poczekać. Moje oczy otworzyły się nagle, chociaż były już przecież otwarte. Tak, dostrzegłem nową myśl. Cud, który mnie napełnił. Byłem gotowy, aby to uczynić. Majestatycznie uniosłem kubek, a chwilkę później drobnymi łyczkami go opróżniłem. Dlaczego? Odpowiedź była banalna. Nagle natchnął mnie taki kaprys. A ja kochałem spełniać swoje myśli, idee, a nawet idiotyczne zakłady, które kochałem. Mogłem więc opuścić przedmiot na stolik. Uregulowałem należną część ryo wcześniej. Nie widziałem więc powodu, aby siedzieć tutaj dłużej.
Patrzyłem na Kamiru. Yuki postanowił nie odzywać się, poza pięcioma krótkimi wypowiedzeniami. Siedziałem i trawiłem wiedzę. Ja, człek z Dashi, musiałem podjąć decyzję. Iść z nim dalej, czy odejść? Nie miałem konkretnych pobudek, aby z nim przebywać. No, może poza jedną. Żywa mumia mnie po prostu ciekawiła. Nie mogłem zrozumieć do końca, dlaczego nosił te swoje bandaże, czemu mówił w tak pokręcony sposób, pozwalał przebywać temu małemu glutkowi obok siebie... Cóż, Kałuża denerwował wszystkich, ale właśnie szarooki był jakoś odporny na te jego słowa. Cóż, nie pozostawało mi nic więcej, jak zadać więcej pytań. Bo postanowiłem, że będę towarzyszył tej dwójce jeszcze przez jakiś czas. Okres nie musi być specjalnie długi, jednakże kto wie? Może coś z tego powstanie. Przecież skoro ta dwójka zaintrygowała mnie, a od dłuższego czasu widziałem ludzi, którzy jedynie mnie nużyli, to nie należało poświęcić takiej okazji.
Nigdy w życiu. Przecież znając życie znudzą mnie za parę dni.
- Krwi nie widziałeś? - powtórzyłem. Nie wiedziałem do końca, o co tu chodzi. Kamiru twierdził, że zna tego dzieciaka długo. A skoro obaj byli ninja, musieli toczyć jakieś walki, starcia, chociażby treningowe między sobą. Jeżeli więc nie dostrzegł jego krwi... To czyżby młody był piekielnie szybki? Albo posiadał technikę, czy więzy krwi, dzięki którym mógł unikać wszystkiego? Bądź być nietykalnym... Nah, miałem kilka skojarzeń. Znałem wiele klanów, jednakże były to podstawowe informacje. Musiałbym dowiedzieć się czegoś więcej o tym zwolenniku picia wody... Zaraz. Woda z dzbana? Niechęć do herbaty? Nagłe znikanie? Niemożliwe. Czyżby ten dzieciak pochodził z klanu tych wodnych szaleńców? Tych, którzy zamieniali własne ciało w życiodajną ciecz?
Moja twarz ponownie przybrała spokojnego wyrazu. Właściwie, to w ogóle go nie straciła. Jednak uniosłem brew, a także byłem bardzo skupiony. Teraz się rozluźniłem. Chyba jednak nie doceniłem tej dwójki. Może zaciekawią mnie na dłużej...
- Jeśli taka twoja wola. Zawołaj tylko twojego towarzysza, bo zaraz... będziemy stąd spływać. - ot, taka gra słów. Chyba zrozumiałem wcześniejsze wypowiedzi lodowca. Chyba...
0 x
Awatar użytkownika
Natsume Yuki
Postać porzucona
Posty: 1885
Rejestracja: 11 lut 2015, o 23:22
Wiek postaci: 31
Ranga: Nukenin S
GG/Discord: 6078035 / Exevanis#4988
Multikonta: Iwan zza Miedzy

Re: Herbaciarnia

Post autor: Natsume Yuki »

-Nie ma sprawy, naprawdę. Od kiedy tylko przebywam na terytorium Ryuzaku no Taki, nawet nie mam za bardzo żadnych ciekawych zajęć... ot, pomóż komuś, posiedź w domu, połaź bez celu... A tak przynajmniej się do czegoś przydałem - zbagatelizował z uśmiechem podziękowania od Shigeru i Reiki, przy okazji wykonując dłonią ruch przypominający odganianie owada spod ucha. I na dodatek wcale nie kłamał - od jakiegoś czasu w ogóle nie miał niczego lepszego do roboty, niż łażenie po lasach i medytowanie, przeplatane raz na ruski rok treningiem. Co prawda wciąż był geninem, ale i tak przeczuwał, że niedługo Yumi-sama może mu podesłać jakieś zadanie, którym mógłby wykazać swoją wartość. Podobnie, jak kilku jego znajomych, którzy już od dawna byli Chuninami.
Usłyszał wtedy specyficzny, skrzypiący głos, wypowiadający skrót jego imienia razem z typowym pozdrowieniem z Hyuo. Co...? O proszę. Kamiru. Jego odległy kuzyn, młodszy, a Chunin. Pamiętał go jeszcze z wysp, nie miał niestety okazji bliżej się z nim zapoznać. Mimo tego zawsze miło zobaczyć znajomą twarz, zwłaszcza w cudzym kraju. Skłonił lekko głową na powitanie, uśmiechając się przyjaźnie do Kamiru i przechodzących razem z nim.
-Witaj, Kamiru-kun. I niech Ciebie również wspomagają - powiedział serdecznym tonem. W sumie, zaczepiłby go jeszcze do rozmowy, lecz widocznie był zajęty czym innym, to co się będzie wpierniczać między wódkę a zakąskę, jak to czasami zdarza się słyszeć w tych obskurniejszych barach. Przez ten czas akurat przyniesiono mu zamówioną herbatę razem z ulubionymi szaszłykami, zajął się więc konsumpcją.
-Racja. Macie też farta, że zarządcy miasta pracują do naprawdę późnych pór, więc nie musicie się obawiać o przyjęcie. A domy? W środku są wyposażone naprawdę przyzwoicie, w moim nawet się znajdą jakieś instrumenty - powiedział z lekkim chichotem. Faktycznie, na jakość budowli nie miał prawa narzekać, otrzymał wszystko czego tylko potrzebował, by jakoś przebyć przez ten okres.
Zobaczył kątem oka, że młody chłopak siedzący obok Kamiru nagle zniknął... w bardzo szybkim tempie. Chyba wlazł pod stół, czy coś. Hm... jakiś kompan jego młodszego kuzyna? Wygląda przy nim jak dziecko... W sumie, to całkiem uroczy widok. Kamiru jako opiekun. W sumie, też by tak chciał.
0 x
Shigeru

Re: Herbaciarnia

Post autor: Shigeru »

Gdy wszyscy złożyliśmy już zamówienie, było można spokojnie się rozsiąść i zająć rozmową. Reika w przeciwieństwie do mnie samego, oprócz herbaty zdecydowała się także na placki. Przez moment zastanawiałem się czy nie złożyć domówienia, ale ostatecznie zrezygnowałem z tego. Zrobi się jeszcze jakieś zakupy po drodze i w domu pozwolę sobie na większy posiłek. Może nawet kupić jakiś trunek? W koncu pasowałoby oblać szczęśliwą podróż i nowe lokum w którym będziemy mieszkać. Nie była to jednak decyzja na tą chwilę, postanowiłem zapytać o to potem Reike, jak już wyjdziemy z herbaciarni.
- Nie trzeba było... - mruknąłem do Reiki, bo domyślałem się co chciała zrobić. Tutaj właśnie wychodziła nasza wzajemna znajomość. Wspólnie się wychowywaliśmy i często wychwytywaliśmy prawdziwy stan rzeczy, pomimo prób jego ukrycia. Gdy ktoś był smutny, radosny, a nawet głodny, zarówno Reika u mnie, jak i ja u niej, nie mieliśmy większych problemów z zidentyfikowaniem takiego stanu u drugiej osoby.
Dość szybko również okazało się, że nie jesteśmy jedynymi nowo przybyłymi gośćmi tej herbaciarni. Zaraz po nas do środka weszła kolejna grupa ludzi, dwóch dobrze zbudowanych mężczyzn z dzieckiem. Spojrzałem na nich najpierw przelotnie, ale gdy zaczęli kierować się w naszą stronę, moje przelotne zainteresowanie przerodziło się w czujność i ostrożność. Zerknięciem kątem oka na pozostałych wystarczyło mi do przekonania się, że nie tylko ja ich zauważyłem. Reika była równie czujna jak ja, z kolei Natsume wydawał się spokojniejszy. Szybko przyszła odpowiedź na to, okazało się, że zabandażowany mężczyzna zna się z naszym nowo poznanym towarzyszem, najwyraźniej pochodząc z tych samych stron. Przywitali się, po czym trójka nieznajomych odeszła do innego stolika.
- Widzę, że nie jesteś w tych stronach pozostawiony samotnie. Dobrze mieć przy sobie kogoś bliskiego - zauważyłem z uśmiechem przesuwając spojrzenie z Natsume na Reike, uświadamiając sobie przy okazji, że muszę wyluzować. W tym miejscu będzie pełno ninja i to normalne, że będziemy się stykać. Jeśli za każdym razem będę tak reagował, to w końcu rozreguluje sobie układ nerwowy. Niemniej jednak wiedziałem, że nauczyć się tego nie będzie tak łatwo. W Shinrin wiedziałem na czym stoję. Tutaj tego brakowało. Na szczęscie jednak nie byłem w tym odosobniony i w razie czego mogłem na Reike liczyć.
Po zajęciu miejsca Natsume napomknął o wyposażeniu mieszkań, a ja z wdzięcznością słuchałem, czekajac aż przyniosą nasze zamówienie. Krzątająca się za blatem starsza kobieta z żwawo pomagającym jej mężczyzną wskazywało na to, że zaraz dostaniemy to czego oczekiwaliśmy. - Fajnie to słyszeć, już się nie mogę doczekać jak zanurzę się w gorącej wodzie... - przerwałem w pewnym momencie mówić, bo zauważyłem nad głową siostry dziwne błyszczące płątki, które okazały się... płatkami śniegu. Zaskoczenie minęło tak szybko jak się pojawiło, gdyż te po chwili opadły na kark siostry. Zacisnąłem dłonie i rozejrzałem się po sali, zatrzymując w końcu wzrok na Natsume bo to on siedział z nami, nie znałem jego zdolności, a pochodził z terenów, które jak dobrze pamiętałem, klimatem były najbliższe temu co właśnie zobaczyłem.
- Co to ma znaczyć? Czy ty właśnie użyłeś na mojej siostrze jakieś techniki? zapytałem cicho, ale gniewnie. Iskierki gniewu zdążyły błysnąć również w moich oczach, a początkowy uśmiech na twarzy zniknął bezpowrotnie.
0 x
Awatar użytkownika
Reika
Martwa postać
Posty: 2051
Rejestracja: 15 kwie 2015, o 19:21
Wiek postaci: 28
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Popatrz na Avatar, a po szczegóły zapraszam do mojej KP <3
Widoczny ekwipunek: Kabura na prawym udzie, torba na uzbrojenie przy pasie i dwie katany na plecach
Multikonta: Brak

Re: Herbaciarnia

Post autor: Reika »

Kunoichi rozsiadła się wygodnie na ławie, po czym oparła brodę na dłoniach, a łokcie zaś za blacie stolika, starając się nie przysnąć. Było tu przyjemnie ciepło i ładnie pachniało jedzeniem, co powodowało, że oczy Reiki powoli się zamykały. Na szczęście nim zdołały na dobre się zamknąć, zjawiło się ich zamówienie. Shigeru dostał czarną herbatę, zaś przed Reiką miła pani postawiła dzbanek z zieloną i dodała czarkę, lecz nie herbata była tu najważniejsza, a połowa pysznego, ładnie udekorowanego okonomiyaki, które właśnie przed nią wylądowało. Drugą połowę Reika nakazała postawić przed Shigeru, po czym uprzejmie podziękowała pracownicy i obdarzyła ją sympatycznym uśmiechem. Gdy każdy już miał swoje zamówienie, kunoichi uśmiechnęła się do brata, który wcześniej już zaczął coś mamrotać na temat tego, że chciała się z nim podzielić porcją, ale jakoś słabo dosłyszała słowa. A raczej usłyszała, ale puściła to mimo uszu.
- Zjadaj, zjadaj. - Mrugnęła do niego okiem i łyknęła zielonej herbaty. - Życzę smacznego.
Jakby nie patrzeć Natsume też sobie zamówił coś do jedzenia, więc uprzejmie było życzyć dobrego posiłku, w końcu odrobina kultury zawsze jest mile widziana. Reika zabrała się więc za swój smażony placek z dodatkami, całkowicie zapominając o pozostałej trójce, którą wcześniej obserwowała. Nie jej interes co to za ludzie, choć imię Kamiru i jego właściciela zapamiętała. Najwidoczniej jacyś znajomi Natsu i nic jej do tego, skoro nie zostali sobie przedstawieni. Okonomiyaki okazało się pyszne, więc kunoichi zajadała ze smakiem, przysłuchując się, jak panowie rozmawiali na temat standardów w domkach i że zarządcy byli też dostępni w późniejszych porach, więc nie będą mieć problemów ze znalezieniem lokum. Najwyraźniej brali pod uwagę to, że wędrowcy mogą się pojawić w mieście także po zmierzchu. Mądrze.
- No to fajnie. - Skwitowała między kęsami placka. - Może uda się nam znaleźć jakiś przytulny domek blisko zieleni, żeby za bardzo nie brakowało nam rodzinnych stron.
Nagle uchwyciła zdumiony wzrok Shigeru, który patrzył się w jej stronę, a raczej na jej głowę. Zmarszczyła brwi i przejechała dłonią po włosach, ale nic nie wyczuła.
- Co jest? - Zapytała nerwowo. - Mam coś na włosach? Pająka?!
Nim zaczęła piszczeć, żeby zdjął go z niej, poczuła jak na włosy i kark spada jej coś lodowatego. Aż się wzdrygnęła, czując zimno, po czym szybko obmacała włosy i skórę, żeby sprawdzić co to, ale poczuła tylko kropelki wody. Dziwne. Spojrzała znowu na Shigeru, nie bardzo rozumiejąc co właśnie zaszło, ale brat już się gniewnie wpatrywał w Natsume i cały się spiął. Reika położyła ostrzegawczo dłoń na ramieniu brata, aby go powstrzymać przed ewentualnym wszczęciem burdy.
- Uspokój się, Shigeru. - Nakazała stanowczo. - Przede wszystkim co się właśnie stało? Jaka technika?
W tej chwili kunoichi oczekiwała wyjaśnień nie tylko do brata, ale także od Natsume, którego Shigeru właśnie podejrzewał o ten niecny postępek. Tylko o co tyle hałasu, skoro nic jej się nie stało? Chyba, że ta woda była jakaś zatruta i jak się wchłonie, to zachoruje.
0 x
ODPOWIEDZ

Wróć do „Osada Ryuzaku no Taki”

Użytkownicy przeglądający to forum: Sasame i 2 gości