Karczma Onigiri

W osadzie można odnaleźć wszystkie jednostki organizacyjne konieczne do normalnego trybu życia. Można tu odnaleźć szpital, restauracje, sklepy z różnymi towarami, a także gorące źródła bądź arenę.
Awatar użytkownika
Chojiro
Postać porzucona
Posty: 45
Rejestracja: 29 paź 2021, o 22:13
Wiek postaci: 39
Ranga: Wyrzutek S
GG/Discord: Exevanis#4988
Multikonta: Iwan zza Miedzy

Re: Karczma Onigiri

Post autor: Chojiro »

Saejima miał ochotę się uśmiechnąć, widząc ognistą reakcję ze strony najbardziej głupkowatego członka grupy siedzącej przy stole nieopodal. Miał więc do czynienia z podręcznikową wręcz grupą chinpira, świętą trójcą: szef, który trzymał tę pozycję albo za swoje umiejętności prowadzenia tej grupki, albo za swoje zdolności shinobi, którymi tak się chełpił. Ten blondyn potrafił dogryźć, ale poza tym nie ingerował, starając się bardziej obserwować sytuację; zapewne "strateg" grupy, który podpowiada szefowi jakie kroki będzie najlepiej postawić i w jaki sposób je przeprowadzić. A ten gruby? Zgodnie z przewidywaniami, miał on zapewne być silnorękim tej grupy - jego zadaniem było wykonywanie poleceń i spuszczanie łomotu temu kogo wskażą. Do takich zadań nie potrzeba przecież kogoś kto ma chociaż jedną zmarszczkę na mózgu - jeszcze tego by brakowało, żeby zaczął myśleć i decydować nad swoją własną drogą.
... Gdyby tak pomyśleć, to czy za czasów jego służby dla Akimichich, nie miał być właśnie kimś takim jak ten tutaj? Zwykły piechur, góra mięsa którą posyła się na przeciwnika by siała zamęt, nie zważając na reperkusje? Przecież właśnie do tego niegdyś go szkolono - miał ciężką rękę i twarde plecy, był cichy i nie wychylał się poza momentami walk. Idealny materiał na ludzki taran klanu. Nie przewidziano jednak, że ten taran może mieć własne zdanie na różne tematy, i będzie decydować o własnym losie - co skończyło się kilkoma tragediami w przeciągu kilkunastu minut. Najpierw śmierć przywódcy oddziału, który próbował podnieść swoją rękę na Chojiro, później zażarta walka między członkami tego samego rodu, a ostatecznie - zmuszenie młodego wówczas "zdrajcy" aby rzucił się z klifu i oddał swój los w ręce bogów. Chyba tylko dzięki nim Saejima dalej dychał, i odnalazł niedaleko małą osadę która przyjęła go i wyleczyła do pełni zdrowia.
Po co ryzykować takie "myślące tarany"? Łatwiej zatrudnić silnych idiotów.
Saejima, nie widząc odpowiedzi ze strony właścicieli przybytku, wzruszył lekko ramionami i odpalił papierosa. Najwyżej jeśli będzie to problem, to po prostu poproszą go o zgaszenie - i to wtedy zrobi. Pytał, nie odpowiedziano, to dokonał prostej decyzji. Ich problem. Zaciągnął się dymem i wypuścił go powoli w małym kłębie, a jego chłodne spojrzenie spoczęło na zapalczywym gigancie który zerwał się z ławy i zaczął od razu rzucać standardowymi hasełkami prowokującymi do walk. Mężczyzna nawet się nie wzdrygnął - po prostu siedział, bez uśmiechu, wpatrując się beznamiętnie w tęgiego młokosa. Gdyby dostawał jeden ryo za każdym razem kiedy słyszał takie teksty, to miałby wystarczająco pieniędzy by wykupić połowę tego miasta.
-Nie wiem, a masz jakiś? - odpowiedział spokojnie. Jego ton był równie wyzuty z emocji jak jego wyraz twarzy, dzięki czemu słowa te nie zabrzmiały jak prowokacja, a zwykłe wypunktowanie jego odpowiedzi. Nawet jeśli ktoś z jakąkolwiek formą IQ byłby w stanie wykryć w tym ślady sarkazmu.
Szef nakazał tęgiemu usiąść, i Chojiro lekko pokiwał aprobująco.
-Chociaż jedna osoba na odpowiednim miejscu, huh - powiedział. - Z harmidrem i problemami wychodzi się na zewnątrz, żeby nie robić kabal'y właścicielom przybytku i klientom przebywającym w środku. Cieszę się, że ktoś tutaj to rozumie.
W końcu pozwolił sobie na lekki uśmiech - który, zważając na kurtynę ciemnych włosów zasłaniających część twarzy, nadawała temu wyrazowi bardziej niepokojący wydźwięk niż to wstępnie było planowane.
-Bo gdyby to wam wypunktował kto inny, od razu dalibyście mu w pysk za interesowanie się nie swoimi sprawami - stwierdził fakt. - Podstawowa zasada przetrwania w shemranych częściach miast - nie wychylaj się i nie zadawaj pytań, to przeżyjesz do następnego dnia. Chyba, że masz sil'ę lub kręgosłup by walczyć z konsekwencjami.
Ponownie zaciągnął się dymem, i wypuścił go w formie cumulusa. Przy okazji rzucił tylko okiem w stronę szynku, by zobaczyć czy jego jedzenie i alkohol są gdzieś w drodze.
-Bo spytałem bez żądania, i wytłumaczyl'em skąd pytanie? - powiedział równie spokojnie jak wcześniej, bez cienia sarkazmu. Był w takich sytuacjach na tyle często, że zupełnie nie czuł obaw przed niewinnymi przytykami, zawoalowanymi tak że prawie nie było czuć że są przytykami. - Saejima jestem. I jak słusznieś zauważyl', nie jestem stąd - większość życia żem mieszkal' w Shigashi.
Tyle. Odpowiedział spokojnie na pytania. Co teraz zrobią - ich wybór. Na wszelki wypadek jednak, gdyby któryś z nich zareagował za szybko - był gotowy na podrzucenie stołu przy którym siedział, aby zasłonić się przed atakiem, i spróbować uniku. Miał jednak nadzieję, że lider nie będzie kombinował z agresją - Saejima zdecydowanie wolałby nie prowadzić z nimi walki w środku izakayi. Później musiałby zwrócić pieniądze za straty.
0 x
Awatar użytkownika
Jinpachi
Postać porzucona
Posty: 94
Rejestracja: 29 paź 2021, o 10:06
Wiek postaci: 21
Multikonta: Mujin

Re: Karczma Onigiri

Post autor: Jinpachi »

0 x
Awatar użytkownika
Chojiro
Postać porzucona
Posty: 45
Rejestracja: 29 paź 2021, o 22:13
Wiek postaci: 39
Ranga: Wyrzutek S
GG/Discord: Exevanis#4988
Multikonta: Iwan zza Miedzy

Re: Karczma Onigiri

Post autor: Chojiro »

Cóż, pytając się o przyzwolenie nie chodziło mu za bardzo o ryzyko pożaru, a bardziej o znacznie prostszą rzecz: mianowicie, o to by upewnić się że obecność tytoniowego dymu nie będzie przeszkadzała właścicielom przybytku. Bo o ile inni goście mogą mieć różne podejście do używki, o tyle każdy klient musiał się podporządkować decyzji szefostwa danego przybytku - więc nawet jeśli oni sami nie zamierzali mieć nic wspólnego z tym cokolwiek gryzącym, lecz na swój sposób uspokajającym dymem, to musieli się i tak z nim pogodzić, o ile pracownicy karczmy nie będą mieli nic przeciwko. A że milczenie, bądź po prostu zwykłą nieuwagę uznał za zaakceptowanie sytuacji, to już inna sprawa. Jeżeli będzie trzeba, to po prostu podejdą i poproszą go o zgaszenie - a ten wtedy spokojnie to uczyni. Podstawowa zasada każdego gokudo zajmującego się funkcjonowaniem w określonej społeczności: nie bądź utrudnieniem dla nikogo, to i inni nie będą później próbowali być utrudnieniem dla ciebie.
Saejima pozwolił sobie na delikatny uśmiech, kiedy młoda kelnerka przyniosła mu kolejną miskę z oyakodonem, oraz - być może co ważniejsze - dodała do zestawu kubek z awamori. O ile miał do czynienia z różnego rodzaju alkoholami za swoich czasów w Shigashi no Kibu, to właśnie awamori przemówiło do niego najbardziej - specyficzny, nieco drewniany posmak wymieszany z czystymi procentami działał bardzo dobrze na jego kubki smakowe, nawet jeśli dla innych ten smak był zbyt... dominujący nad wszystkim innym. Złapał za kubek i wypił kilka łyków napitku (który na pewno nie był z wyższej półki, ale cóż - na bezrybiu i rak ryba. Następnie sięgnął po pałeczki, i w przeciągu kilku sekund pochłonął trzecią część miski z ciepłym posiłkiem z ryżu, kurczaka i jajka.
Cóż, trzeba było przyznać, że ci chinpira byli bardzo... dziwni. Niby nie byli ani trochę subtelni, obnosząc się ze swoimi planami i zamiarami jak bogowie wie kto tylko, ale jednak zdawało się im zależeć na zachowaniu pozorów kultury. Ba, nawet tak dobierali swoje ruchy i zachowania, że próbowali zachować pozory że to Saejima był tutaj tym agresywnym przybyszem, który ni z gruchy i z pietruchy postanowił się wtrącić w nie swoje sprawy. Być może tak było, być może nie - ale na pewno nie było to typowe zachowanie rzezimieszków z ulicy. Nie wiedział, czy to po prostu różnica między Shigashi i Ryuzaku, ale po prostu nie był do końca pewien co miał myśleć o tej nietypowej grupce.
Z tymi z Shigashi znacznie łatwiej było się rozprawić.
Wypił kolejne kilka łyków alkoholu. Jego bardzo ciężkie i poważne spojrzenie spoczęło zaś na łysym przywódcy grupki.
-Lubię czy nie - zwykle używam swoich pięści by wycenić prawdziwą wartość tego kto stoi przede mną - Zaciągnął się dymem ze skręconego tytoniu, wypuszczając go powoli z ust. - Staroświeckie, ale skuteczne. Widzę jednak że typowymi chinpira, gnojkami będącymi tylko bólem gl'owy, to wy nie jesteście - staraćta się zachowac' jakąś klasę. Dlatego to uszanuja - wy nie rozkręcicie gówna, to i ja tego nie zrobię.
Obrócił równie ciężkie spojrzenie w stronę blondyna, który zagadał do niego co do "siedzenia w tym". Oczywiście domyślił się o co chodzi. Niebezpośrednio próbował się dowiedzieć, czy Chojiro miał jakieś powiązania z yakuzą (czy jakkolwiek to teraz w Shigashi zwali, bo ścieżkę gokudo to tamtejsi gangsterzy już dawno porzucili), więc jednocześnie - czy mężczyzna będzie w stanie w jakiś sposób im coś poradzić lub może nawet pomóc. Sprytne. Okazując zainteresowanie i hamując wszelkie oznaki wrogości, starał się sobie zjednać Saejimę i nieco załagodzić rodzącą się utarczkę. Kolejne nietypowe zachowanie pośród chinpira - musiał jednak przyznać, że była to różnica która była dość miłym zaskoczeniem. O ile była szczera, oczywiście - co z nimi jednak nie zawsze było pewne.
Ech. Nie pal mostów, Saejima. Może uda się coś z tego wyciągnąć.
-... Siedzial' żem bardzo długo - odpowiedział spokojnie. - I swoje żem widzial', jeśli to odpowiada na pytanie i stwierdzenie.
0 x
Awatar użytkownika
Jinpachi
Postać porzucona
Posty: 94
Rejestracja: 29 paź 2021, o 10:06
Wiek postaci: 21
Multikonta: Mujin

Re: Karczma Onigiri

Post autor: Jinpachi »

0 x
Awatar użytkownika
Chojiro
Postać porzucona
Posty: 45
Rejestracja: 29 paź 2021, o 22:13
Wiek postaci: 39
Ranga: Wyrzutek S
GG/Discord: Exevanis#4988
Multikonta: Iwan zza Miedzy

Re: Karczma Onigiri

Post autor: Chojiro »

Cóż, dla obserwatorów z zewnątrz mogło to wyglądać jakkolwiek to wyglądało - takie ich prawo, mogą sobie wyciągać wnioski nawet z rzyci, jeżeli pomoże im to wkomponować aktualną sytuację w ich ograniczoną niewiedzą o półświatku logikę. Chojiro mógł się zdawać patrzeć na tę trójkę z góry, rozmawiając z nimi jak gdyby nigdy nic, mogło też się zdawać że co nieco prowokował ich do robienia tego czego po nich oczekiwał - do odzywek, chęci wywołania bójki, lub wręcz przeciwnie - do wyciągnięcia od nich jakiejś informacji. Tak naprawdę jednak, nie było to nic innego jak zwykłe badanie gruntu. Zarówno Saejima, jak i jego rozmówcy (albo, no, przynajmniej jeden z nich - blondyn, chociaż kombinował dobrze, miał niedobory w cierpliwości) cały czas ostrożnie dobierali swoje słowa i gesty, starając się dowiedzieć nieco więcej na temat tego kogo mają naprzeciw siebie. Jeżeli przywódca tej wesołej grupki nie był w ciemię bity, to zapewne mógł wyczuć pewność siebie Chojiro - sam Saejima zaś odczuwał u niego chęć postawienia na swoim, niezależnie od tego czego będzie dotyczyła sytuacja. Czy to chodziło o zdobycie tajemniczej zdolności odporności od mnicha, czy to proste utrzymanie szefowania nad swoimi kompanami - zamierzał być "tym z jajami", który nie waha się przed czymkolwiek.
Z jednej strony - była to cecha pozytywna, świadcząca o tym że w przyszłości będzie w stanie zaprezentować sobą coś więcej niż zwykłe obijanie komuś paszcz. Z drugiej... no, to jego parcie na szkło mogło go bardzo szybko ugryźć w zad. Przynajmniej tyle, że miał w sobie też dość solidne hamulce - potrafił powstrzymywać swoich kompanów i na tyle operować sytuacją, by nie przerodziła się w niepotrzebną potyczkę. A to jak najbardziej plus, co zresztą Saejima zdążył już mu wypunktować w swoich słowach.
Dlatego też na słowa łysego tylko lekko skinął głową, podnosząc nieco kubek z alkoholem dłonią w której między palcami nadal trzymał zapalony skręcony tytoń. Miało to być swoiste przyklaśnięcie jego słowom. Następnie wypił kolejną odrobinę napitku i odetchnął.
Na propozycję blondyna Saejima aż miał ochotę unieść brwi. Młodzik był bardzo bezpośredni - wręcz do poziomu bycia bezczelną głupotą. Bez konsultowania tego ze swoim aniki, zaproponował nieznanemu mężczyźnie udział w operacji którą wcześniej planowali. A co jeśli ten nowy nabytek do grupy miał okazać się strażnikiem albo wtyką z innego ugrupowania? Co jeśli informacje mu przekazane mogły później trafić w niepowołane ręce? Chłopak próbował bardzo szybko zorganizować to, czego zażyczył sobie jego szef - był to znak dobrego podwładnego. Jednak próby dokonania czegoś takiego bez konsultowania z dowodzącym operacją, była samowolką która nawet pośród yakuza pewnie skończyłaby się łupnięciem głową blondyna o blat stołu. Reakcja łysego więc była jak najbardziej usprawiedliwiona - ten Futatsu wyszedł z szeregu nieco za bardzo.
Ostatecznie jednak, szef grupki zaakceptował ten pomysł - a usta Saejimy skrzywiły się tylko w cynicznym uśmiechu.
-I tak byl'em ciekaw, jak bardzo się różni organizacyja między Shigashi i Ryuzaku - odparł w końcu, zaciągając się ponownie dymem. - Oraz czy wasze metody są jakkolwiek skuteczne.
... Oraz zgodne z jingi, dodał w myśli, ale nie powiedział tego słownie. Zapewne nawet nie wiedzieli czym był kodeks honorowy gokudo, więc nie zakładał że ich sposoby wykonania takich operacji będą go uwzględniać. Cóż, najwyżej ich dotemperuje jeśli będzie trzeba. Bo powiedział, że pójdzie z nimi i zobaczy jak to wygląda - teoretycznie nie powiedział wprost że pomoże... nawet jeśli mogli to tak interpretować.
Przez ten czas dokończył drugą miskę oyakodonu, zjadł ciastka yatsuhashi i dopił alkohol, po czym - gdy reszta też zbierze się do wyjścia - po prostu wyjdzie na zewnątrz.
Przed wyjściem jednak, powiedział nieco ciszej w stronę łysego:
-... Nie tytul'uj się czymkolwiek. Wszelki tytul' przyjęty samemu nie jest wart noszenia. Żyj z honorem, wzbudzaj szacunek gestami - a tytul'y przyjdą same.
0 x
Awatar użytkownika
Jinpachi
Postać porzucona
Posty: 94
Rejestracja: 29 paź 2021, o 10:06
Wiek postaci: 21
Multikonta: Mujin

Re: Karczma Onigiri

Post autor: Jinpachi »

0 x
Awatar użytkownika
Chojiro
Postać porzucona
Posty: 45
Rejestracja: 29 paź 2021, o 22:13
Wiek postaci: 39
Ranga: Wyrzutek S
GG/Discord: Exevanis#4988
Multikonta: Iwan zza Miedzy

Re: Karczma Onigiri

Post autor: Chojiro »

Początkowo, kiedy blondyn nazwany Futatsu tłumaczył Chojiro informacje na których bazował co do przestępczości w Shigashi, tęgi wojownik tylko siedział i raczył się dymem, rejestrując w myślach wszystko o czym mógł wspomnieć kuzyn tego młodzieńca. "Tamtejsze mafie to bezwględne skurczysyny", huh... cóż, po części to się zgadzało. Nawet za jego czasów zorganizowana przestępczość w Shigashi no Kibu była znana z tego że nigdy się nie pierdoliła w tańcu, i nie bała się nawet zorganizować otwartych zamachów przeciwko swoim oponentom tylko dlatego że "była taka okazja". Przecież Chojiro sam uczestniczył w niejednym takim wydarzeniu, wliczając w to ten dzień, w którym przypieczętował sobie swój tytuł pomiędzy gokudo - trzydziestu silnorękich klanu Yoshida przeciwko jemu samemu. To że wszystko było przekupione zaś, to było raczej tylko stwierdzenie prostego faktu - jeżeli yakuza chcieli przetrwać, musieli znaleźć sposób na dogadanie się z organami prawa. A czy istniał jakiś sposób łatwiejszy i skuteczniejszy, niż posmarowanie paluszków kilku mniej lub bardziej wpływowym osobom? Zresztą, zarówno strażnikom jak i rajcom taki tryb funkcjonowania był po prostu na rękę.
W końcu lepiej mieć u siebie zło, które jest znajome i otwarte na pertraktację, niż siły natury niszczące wszystko co się napatoczy.
Saejima w odpowiedzi na słowa blondyna tylko wypuścił kolejny obłok dymu.
-Przez ostatnie jedenaście lat byl'em w pierdlu, więc nie wiem jak to wygląda teraz - powiedział wprost. - Kiedym byl' wolny, miasto byl'o chaosem, ale kontrolowanym. To o korupcji - prawda. O walkach - prawda. Sam byl'em świadkiem wielu zamachów w bial'y dzień. Jak jest teraz - nie wypowiem się.
Kiedy łysy przywódca gangu podszedł do niego z zamiarem przywitania się, Chojiro najpierw tylko spojrzał na jego wystawioną w jego kierunku rękę. Bardzo ryzykowne zagranie - zwykle w takich sytuacjach yakuza mógłby skorzystać z bliskości żeby pchnąć kogoś nożem. Ale, pewnie co kraj to obyczaj, więc kim był żeby kwestionować. Podniósł się z krzesła i uścisnął rękę mężczyzny, patrząc na niego zza kurtyny czarnych włosów. Starał się przy tym tak dopasować siłę, żeby nie pogruchotać mu palców... no, o ile on sam tego nie spróbował. Co mogło mu się zaraz odbić czkawką. Na dopowiedzenie że jego ludzie mówią do niego per "szefie", Saejima tylko ruszył lekko głową w bok, jakby chciał powiedzieć "no to niech mówią". On sam nie zamierzał tak tytułować łysego - jedyną osobą, do której mówiłby "szefie", jest jego oyabun - nikt inny. Nie była to oznaka buntu, a zwykłe utrzymywanie honoru yakuzy.
Kiedy podszedł do niego również Gian, silnoręki ich wesołego składu, Saejima również uścisnął mu dłoń, tym razem jednak na swój sposób testując jego siłę dość mocnym uściskiem. Zakładał, że sam gruby również będzie próbował zmiażdżyć mu palce w tej wymianie uprzejmości, ale to akurat pewnie było do przewidzenia, więc Chojiro również podjął odpowiednie kroki.
Kiedy zaś Rinkuro zalecił spotkanie za godzinę przy bramie, były więzień skinął tylko lekko głową, na znak że pojawi się na miejscu kiedy będzie potrzeba. Gian miał udać się naostrzyć swój oręż, szef grupki zaś chciał rozmówić się z ich drużynowym "taktykiem". Tak długo jak oni będą potrzebować pomocy Saejimy, tak długo nie powinni przy okazji planować niczego przeciwko niemu - i on sam również nie planował wywoływać dalszych problemów, a przynajmniej tak długo jak zachowania jego nowych "kompanów" nie zaczną stać naprzeciw jego kodeksowi jingi. I tak zależało mu tylko na tym, żeby zaprowadzili go do tego mnicha, nie planował z nimi nawiązywać głębszej współpracy. Ale póki co, Chojiro postanowił tymczasowo dać szczątkowe zaufanie grupce, i skupić się na przygotowaniach do podróży - z czego większość z nich to było zwykłe chodzenie po okolicach bramy i testowanie nowych smakołyków, co jakiś czas tylko sprawdzając czy wszystkie elementy wyposażenia były na miejscu. Chciał też skupić się na obserwacji tempa życia w mieście, to jest - jak działają strażnicy, jak wygląda dzień na typowej ulicy w Ryuzaku, czy widać było jakiekolwiek organizacje "pozarządowe", te sprawy. Byle tylko minęła godzina.
Później nadejdzie czas zabawy.
0 x
Awatar użytkownika
Jinpachi
Postać porzucona
Posty: 94
Rejestracja: 29 paź 2021, o 10:06
Wiek postaci: 21
Multikonta: Mujin

Re: Karczma Onigiri

Post autor: Jinpachi »

0 x
Awatar użytkownika
Minoru
Posty: 820
Rejestracja: 3 kwie 2019, o 17:58
Wiek postaci: 30
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Dorosły już mężczyzna o krótko przystrzyżonej brodzie i włosach dość niechlujnie związanych w kucyk.
Widoczny ekwipunek: - 2 x Torby umieszczone na plecach, przy pasie
- 2 x Katana wisząca u lewego boku
- Kamizelka shinobi

Re: Karczma Onigiri

Post autor: Minoru »

0 x
Prowadzone misje:
  • Tetsu Maji - D Przekleństwo pustyni (Wolna)
  • Tsukune - Wyprawa B Zdradzicecki Korikami (Przejęta)
  • Arii - Zadanie specjalne C Kress
Awatar użytkownika
Minoru
Posty: 820
Rejestracja: 3 kwie 2019, o 17:58
Wiek postaci: 30
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Dorosły już mężczyzna o krótko przystrzyżonej brodzie i włosach dość niechlujnie związanych w kucyk.
Widoczny ekwipunek: - 2 x Torby umieszczone na plecach, przy pasie
- 2 x Katana wisząca u lewego boku
- Kamizelka shinobi

Re: Karczma Onigiri

Post autor: Minoru »

0 x
Prowadzone misje:
  • Tetsu Maji - D Przekleństwo pustyni (Wolna)
  • Tsukune - Wyprawa B Zdradzicecki Korikami (Przejęta)
  • Arii - Zadanie specjalne C Kress
Arino
Postać porzucona
Posty: 561
Rejestracja: 1 lip 2021, o 20:48
Wiek postaci: 17
Ranga: Szpon, Kuro
Multikonta: Rimuru

Re: Karczma Onigiri

Post autor: Arino »

2/17 Wyprawa B
~ Zdradzicecki Korikami ~
Pogoda: Słonecznie
Jesień 393, Południe


Kurier, gdy tylko usłyszał potwierdzenie, którego też niezbyt potrzebował. Czuł bowiem zapach Tsukune, tak samo jak jego pies. Jednak takie był formalności i musiał usłyszeć potwierdzenie. Gdy tylko podpisane zostało doręczenie, kurier ruszył z powrotem do miasta. Udało mu się zlokalizować cel i przekazać list, tyle było jego. Nawet Tsukune podpisał odebranie listu, dzięki czemu kurier wraz z tym listem wracał do siebie.
W liście Tsukune zobaczył możliwość szybkiego wzbogacenia się oraz zyskania przychylności ważnej osobistości. W końcu tamten człowiek był radnym klanu, najpewniej będzie miał wpływ na nowo wybranego lidera klanu. Taki człowiek miał koneksje oraz władzę. A to mogło wspomóc przyszłość każdego ninja. Odbycie też rozmowy ze swoim wewnętrznym głosem, zwanym alter ego pomogło mu zebrać odpowiednio myśli. I w ten sposób z jednym listem udał się do karczmy. Karczma, nieznajdująca się w ścisłym centrum nie przyciągała licznych odwiedzających, jednak najpewniej to było powodem, dla którego została wybrana. A może też dlatego, iż była utrzymana w bardzo tradycyjnym stylu, nie tym nowoczesnym pełnym wysokich stołów i krzeseł. Niezależnie od tego, gdy Tsukune wszedł do środka, zobaczył wiele zajętych już miejsc. Gdy tylko jednak wszedł, podeszła do niego kelnerka, a zdradzając jej swoje imię, dowiedział się, że ktoś na niego już czeka, co było zgodne z treścią samego listu. Ona zaprowadziła go do jednego ze stołów i tak jak reszta, od innych stolików oddzielał ich parawan. Tam przy stoliku siedział starszy mężczyzna w czarnym kimonie, pozbawionym wszelkich Monów. Widząc Tsukune, lekko się skłonił w pełni zgodnie z obyczajem oraz wskazał miejsce Shinobiemu.
- Usiądź, proszę - rzekł staruszek spokojnym tonem i wskazał przybyłemu miejsce
- Czy zechcesz się czegoś napić, zjeść? - zapytała kelnerka, lekko się skłaniając i oczekując na słowa nowo pzybyłego.


- Shirakuda Baiginori - Sługa Kaminari Ninjiego
  Ukryty tekst
0 x
Awatar użytkownika
Tsukune
Posty: 2722
Rejestracja: 24 maja 2015, o 23:14
Wiek postaci: 30
Krótki wygląd: Czarne lub szarawe włosy, brudnoczerwony kolor oczu. "Szeroki" uśmiech. Wystające dwa kiełki. Na szyi materiałowa opaska z krzyżem i trumną. Zabandażowane lewe przedramię, pod którym znajduje się tatuaż 2 głowego węża
Widoczny ekwipunek: Futerał na plecach, wachlarz w pokrowcu przyczepiony do paska, rękawica łańcuchowa na lewej ręce, dziwna rękawica na prawej ręce, pasek z biczem, laska

Re: Karczma Onigiri

Post autor: Tsukune »

No cóż. Po przeczytaniu listu nie pozostało mi nic innego jak ruszyć w oznaczoną w liście stronę a raczej miejsce spotkania. Gdybym miał się tak zastanowić to chyba praktycznie większość zadań jakie otrzymywałem była w taki sposób. Czyli ktoś nagle mi coś dał, podszedł i zagadał o pomoc lub coś w tym stylu. Najwięcej pracy a zarazem zabawy miałem gdy w bibliotece podeszła do mnie bibliotekarka i poprosiła o pomoc dla biblioteki by komuś pomóc i bla bla bla. Zmieniło się to w sumie w długoletnie zadanie. Czasem zabawne, czasem irytujące ale dzięki temu poznałem nieco lepiej niektóre rzeczy. Czy się zmieniłem? Tego sam nie wiedziałem. Według samego siebie. Praktycznie nic się nie zmieniłem. nie znam wiele osób aby mogły mi powiedzieć czy się zmieniłem czy też nie...Gdyby się tak zastanowić to praktycznie nikogo nie znam. Osoby które kiedyś znałem są martwe albo gdzieś hen daleko. Ostatnia dwójka którą poznałem też poszła w swoją stronę. Co się z nimi teraz dzieje? Cóż to tylko melodia natury wie. Ech nie czas o tym myśleć. Pokręciłem lekko głową tak iż strzeliły mi kości. Jak ja dawno tego nie robiłem. Z takimi rozmyślaniami dotarłem w końcu w umówione miejsce. Westchnąłem tylko lekko
-W co ja się tym razem pakuję? pomyślałem nim wszedłem do środka. Rozejrzałem się spokojnie po tym miejscu.
-Tsukune. Podobno ktoś na mnie już czeka powiedziałem kelnerce gdy ta do mnie podeszła, zapewne wspomnieć iż nie ma już miejsc lub zaproponować abym do kogoś się dosiadł jeżeli by mi to nie przeszkadzało. Okazało się iż naprawdę ktoś na mnie czekał. Ciekawe jestem jak długo ktoś tu czekał i zakładał iż się pojawię. Parę minut? Godzin, a może dni? W sumie mało mnie to interesowało. Chociaż szczerze? Chciałbym wiedzieć jak bardzo może taka osoba być wkurwiona czekając na kogoś i nie wiedząc kiedy tak naprawdę się ta osoba pojawi. Nie wiedzieć czemu jakoś ta wizja lekko mnie w duchu rozbawiła. I w taki sposób udałem się za kelnerką do miejsca w którym siedział osobnik z którym miałem się spotkać.
-Witam. Rozumiem iż to z Tobą miałem się spotkać tak? Pan... zacząłem zdejmując kapelusz prawą ręką i przykładając go do lewego boku aby tak się lekko ukłonić aby na końcu okrycie powróciło na swoje miejsce jakie zajmowało wcześniej czyli na głowę. Kiwnąłem też głową na pozwolenie mi abym usiadł. Co po swoim przywitaniu uczyniłem.
-Niczego nie potrzebuję. Dziękuję. Zaś jeżeli ty coś chcesz to możesz sobie zamówić nie widzę problemu. Mną się nie przejmuj. początek swojej wypowiedzi skierowałem do kobiety by kolejną część skierować do starszego mężczyzny. By następnie rozsiąść się w taki sposób jakbym rozmawiał z kimś znajomym. Przy okazji lekko palcem wskazując wpierw na swoje oczy, następnie uszy a na końcu na usta. Tak jakbym chciał powiedzieć w tym stylu "Zachowujmy się jakbyśmy byli starymi znajomymi" albo coś w podobnym stylu. Czyli jedynie jak na "wiek" przystało". Iż osoba siedząca przede mną jest starsza wypadałoby abym okazywał tej osobie szacunek. Teoretycznie szacunek można okazać też przez siedzenie ale moim zdaniem bardziej ważne od siedzenia czy patrzenia się komuś w oczy lub na kogoś w trakcie rozmowy jest to iż się owej persony słuchało. To właśnie moim zdaniem jest oznaka szacunku. Słuchanie a nie jakieś pierdołowate pseudo okazywanie szacunku przez "wygląd"
0 x
Arino
Postać porzucona
Posty: 561
Rejestracja: 1 lip 2021, o 20:48
Wiek postaci: 17
Ranga: Szpon, Kuro
Multikonta: Rimuru

Re: Karczma Onigiri

Post autor: Arino »

3/17 Wyprawa B
~ Zdradzicecki Korikami ~
Pogoda: Słonecznie
Jesień 393, Południe


- Witaj, Hirage Tsukune, Nazywam się Shirakuda Baiginori, jestem służącym Pana Kaminari Ninjiego - rzekł starszy mężczyzna, lekko się skłonił do Tsukune z pozycji siedzącej, opierając swoje ręce przy okazji na kolanach. Wszystko zgodnie z etykietą. W momencie gdy jego gość zajął wskazane miejsce, Kelnerka postanowiła dowiedzieć się czego, potrzebuje nowy klient. Niestety dla niej i najpewniej dla tej karczmy, postanowił on nic nie zamawiać po treningu, które swoje piętno musiał wycisnąć też i na nim. Jednak nie chciał zdradzać najpewniej przed swoim rozmówcą zmęczenia, w końcu ten miał zapewnić mu wiele przyszłych korzyści, a to mogło źle wyglądać, jeżeli już na początku zadania, wykonawca jego byłby zmęczony.
Gesty Tsukune na temat prowadzenia rozmowy, tak jakby się dobrze znali, przyjął krótkim skinięciem, choć sam nie uważał, by on sam był śledzony czy taki los miał spotkać Tsukune. W końcu oboje byli tylko pionkami na planszy. Listów Ninji rozsyłał wiele, jednak nie wszystkie były śledzone, a więc najlepiej było wysłać kogoś z wiadomościami, tak by nie było zbyt wielu powiązań do tej osoby.
- Dobrze, skoro nic nie potrzebujesz, to w takim razie możemy od razu zacząć - powiedział Shirakuda - Jak wiesz z listu, skradziono nam pewną skrzynię, pełną zwoi. Potrzebujemy je odzyskać i niestety nie mogąc skorzystać z usług ninja z naszego klanu. Przyniosłoby to nam wielki wstyd. Na szczęście, do owej skrzyni jest klucz, którego złodziej nie posiada. Złodziejem jest Korikami, niegdysiejszy Doko na naszych usługach, ale niestety postanowił on rozejść się z prawem. Zaczął rabować na drogach, rozbił nawet grupę, która miała go aresztować, stąd też znamy jego wygląd oraz zdolności. Posługuje się Raitonem i jest w tej sztuce niezgorszy, skupia się na walce na dystans - staruszek od początkowych zdolności przeszedł do opisu wyglądu. Mężczyzna był barczystym człowiekiem, ubranym w kamizelkę ninja szarą, pas z kilkoma zwojami i potężnie umięśniony. No, dawało to obraz zdecydowanie zaciekłego wojownika, na którego drodze miał stanąć Tsukune. Z wiadomości, jakie posiadał, to Korikami zatrzymał się w Ryuzaku no Taki, by znaleźć człowieka, zdolnego przełamać fujinjutsu. No, a tutaj podobno ktoś taki był. Nie wiedział niestety nic więcej, zlecając tym samym wiele dodatkowej pracy na samego Tsukune, który już trochę mieszkał w Ryuzaku no Taki, mógł wiedzieć, gdzie się udać i rozpytać, choć mógł po prostu posprawdzać wszystkie karczmy w mieście, też było i takie wyjście.


- Shirakuda Baiginori - Sługa Kaminari Ninjiego
0 x
Awatar użytkownika
Tsukune
Posty: 2722
Rejestracja: 24 maja 2015, o 23:14
Wiek postaci: 30
Krótki wygląd: Czarne lub szarawe włosy, brudnoczerwony kolor oczu. "Szeroki" uśmiech. Wystające dwa kiełki. Na szyi materiałowa opaska z krzyżem i trumną. Zabandażowane lewe przedramię, pod którym znajduje się tatuaż 2 głowego węża
Widoczny ekwipunek: Futerał na plecach, wachlarz w pokrowcu przyczepiony do paska, rękawica łańcuchowa na lewej ręce, dziwna rękawica na prawej ręce, pasek z biczem, laska

Re: Karczma Onigiri

Post autor: Tsukune »

Czy nie chciałem pokazywać że byłem zmęczony? Nie o to mi chodziło. Nie byłem zbyt głodny w tym momencie. Zjadłem całkiem pożywny i syty posiłek z samego rana więc na ten moment nie czułem jeszcze głodu ani nie byłem zbyt spragniony. Może jak będę w okolicy zajrzę sobie tutaj i wtedy coś zamówię? To nie byłby aż tak głupi pomysł tak po krótkim zastanowieniu.
-Ja i moje pierdolone szczęście. Znowu trafił mi się jakiś gnój walczący na dystans. Jeżeli tym razem wnerwi mnie jak poprzedni to przysięgam, że zgotuję mu takie tortury, iż piekło będzie dla niego istnym niebem. powiedziałem to bardziej do siebie ale niestety tak iż mój rozmówca mógł to spokojnie słyszeć. Nie przejmowałem się zbytnio tak po prawdzie. Odruchowo gdy to mówiłem dotknąłem okolicy lewej pachy. Warknąłem cicho pod nosem ale po chwili się uspokoiłem
-Szybkie pytanie. Zależy wam jedynie na skrzyni z zawartością tak? Chodzi mi tu tylko o to czy jak dam radę się z nim dogadać i odzyskać zawartość skrzyni i puszczę go wolno to będzie wam przeszkadzało czy też jak go zabiję i przyniosę wam dowód że jest martwy będzie to dla was jakby to powiedział kupiec...Bardziej korzystna oferta, lub czy bardziej was to zadowoli? cóż w tym momencie mogłem zabrzmieć jakby mnie interesowała tylko nagroda. W pewnym sensie tak było. A raczej byłem ciekawy czy pozbycie się go będzie bardziej korzystne. I czy po prostu nie lepiej by mi się opłacało kupić tych zwoi niż męczyć się z kolejnym dystansowym kutafonem który do tego będzie napierdalał Raitonem.
-Zgaduję, że raczej nie będzie poruszał się we własnej postaci tylko użyje zmiany wyglądu aby trudniej go było znaleźć...chociaż skoro był w stanie rozgromić grupę która miała go aresztować to może czuć się pewniej i nie ukrywać swojego wyglądu...Zgaduję że raczej więcej się niczego od Ciebie nie dowiem. Powiedz mi zanim pójdę zdobyć wasz skarb. Gdzie go odstawić po jego zdobyciu? Oraz mam też taki głupi pomysł. Macie jakiś "fałszywy" klucz który wyglądałby identycznie jak ten oryginalny? Byłaby to dobra przynęta aby wygonić Korikamiego z ewentualnej kryjówki odpowiedziałem na spokojnie wszystko co myślę by następnie zadać parę pytań i swój pomysł. Następnie jak otrzymałem odpowiedź nie pozostało mi nic innego jak ruszyć dupę z miejsca i ruszyć najprostszą drogą do Rady. Kto inny jak nie oni powinni wiedzieć kto ma jakie umiejętności w naszej osadzie? Przy okazji używam swojej umiejętności aby w razie czego sprawdzić czy ktoś może nie kryje się pod prostą techniką Ninjutsu.
  Ukryty tekst
0 x
Awatar użytkownika
Minoru
Posty: 820
Rejestracja: 3 kwie 2019, o 17:58
Wiek postaci: 30
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Dorosły już mężczyzna o krótko przystrzyżonej brodzie i włosach dość niechlujnie związanych w kucyk.
Widoczny ekwipunek: - 2 x Torby umieszczone na plecach, przy pasie
- 2 x Katana wisząca u lewego boku
- Kamizelka shinobi

Re: Karczma Onigiri

Post autor: Minoru »

4/17 Wyprawa B
~ Zdradzicecki Korikami ~
Pogoda: Słonecznie
Jesień 393, Południe


Baiginori starał się za wszelką cenę nie okazać tego jak bardzo był skonsternowany tym, że jego rozmówca zareagował tak gwałtownie i wylewnie. Jednakże pomimo swego wieku i doświadczenia, nie był aż tak wprawnym dyplomatą, by całkiem ukryć swe emocje.
- Taaak, bardzo mi przykro, że spotkało cię takie… nieszczęście. Mam jednak nadzieję, że podejmiesz się tego zadania i podołasz, ponieważ jesteś, naszą, największą nadzieją w tym momencie. – Starał się nakierować Tsukune na odpowiednie tory, by ten skupił się jednak na tym co ważne, a także by ten przyjął ich zadanie. Najgorszym co mogłoby się wydarzyć to gdyby ten jegomość zrezygnował. Ten kto polecił im Tsukune był tak bardzo pewny jego, że nikt z nich nie przygotował się na ewentualny plan B. Był ich jedyną opcją.
- Skrzynia jest priorytetem. Jeśli Korikami zdoła zbiec w trakcie odzyskiwania skrzyni, schwytamy go kiedy indziej. Jednakże gdyby udało ci się odzyskać skrzynię i pochwycić zbiega, jestem pewien, że zostałoby to zapamiętane jako szczególna zasługa dla mojego pana. Najlepiej gdybyś schwytał go żywcem. Moglibyśmy wtedy doprowadzić go przed oblicze sprawiedliwości, aczkolwiek martwy też się nada. – Widocznie zaczynał się uspokajać. Tsukune jednak zaczynał mówić z sensem i był dociekliwy. To dobrze, sprawiał w ten sposób, że wyglądał na kogoś profesjonalnego. Niepokoiło go trochę jednak to, że zadał pytanie o to czy może puścić wolno człowieka, który zabił wielu ludzi. Wyglądał przez to na odrobinę leniwego. Baiginori mógł mieć jedynie nadzieję, że zarzucony haczyk o dodatkowych korzyściach, zmotywuje Tsukune wystarczająco by ten postarał się odzyskać nie tylko skrzynię, ale i złodzieja tejże.
- Bardzo cieszy mnie to, że masz tyle przemyśleń na temat tego zadania. Pokładamy w tobie bardzo duże nadzieje i mamy nadzieję, że podołasz naszemu zadaniu. Niestety niczego więcej na jego temat nie mogę ci powiedzieć. – Bo cóż miałby jeszcze przekazać? Tsukune dowiedział się czego szuka, jak wygląda jego cel, jakie umiejętności posiada i czego szuka w Ryuzaku. Ale jak już Baiginori zauważył, Tsukune był dociekliwy, a do tego typu zadania, była to bardzo pozytywna cecha.
- Hmm, klucza nie ma nawet w ryuzaku, mój pan nie jest głupcem by wysyłać posłańca z przedmiotem którego potrzebuje zdrajca. Ale twój plan jest całkiem chytry. Daj mi czas do jutra rana. Zatrzymałem się tutaj, w pokoju nr. 4. Tam możesz mnie odnaleźć. - Kolejny przebłysk sprytu ze strony Tsukune jeszcze bardziej poprawił nastrój wysłannika Kaminari. Być może trzeba go trochę umotywować, lecz wszystko wskazywało, że znaleźli odpowiedniego człowieka do tego zadania. Na twarzy staruszka wykwitł uśmiech, a on sam wyprostował się bardziej, sprawiając wrażenie jakby urósł. Był gotowy na kolejne pytania, choć nie potrafił przewidzieć, o co może zapytać Tsukune. Z drugiej strony, jak dotąd nie przewidział żadnego z jego pytań. Jakim więc zdziwieniem było to, gdy mężczyzna wstał ze swego miejsca i opuścił Baiginoriego. Staruszek pozostał sam z mieszanymi uczuciami. Z jednej strony był wniebowzięty młodzieńcem i jego dociekliwością. Z drugiej, wyczuwał jak nietypowym osobnikiem był i nijak można było przewidzieć co też zrobi. Pozostało mu więc, mieć nadzieję, że Tsukune wykona swoje zadanie.
Pokonanie ulic Ryuzaku do samej siedziby władzy zajmowało chwilę z tego miejsca. Wszak poszukiwany budynek znajdował się w samym centrum osady, a karczma na uboczu miasta. Był jednak tego jeden pozytyw. Tsukune miał dużo czasu by skanować ulice za pomocą swojego trzeciego oka. Choć było to zadanie karkołomne. Wyczuwał on tysiące źródeł chakry, które nawet dla tak wytrawnego sensora jak on, zlewały się w jedno. Mógł wyłapywać co prawda pojedyncze źródła, by przypatrzyć im się lepiej, np. gdy wyczuwał, że osobnik posługiwał się chakrą, ale wciąż było to zadanie karkołomne. A jednak próbował. Starał się wyczuć coś ciekawego i nietypowego, co być może ułatwiłoby mu jego zadanie. Nic jednak takiego się nie wydarzyło.
I tak też zostało do momentu dotarcia do budynku, w którym urzędowała rada Ryuzaku. Ogromny, górujący nad okolicą budynek wykonany z być może i tyowych materiałów, lecz kunszt z jakimi zostały ze sobą złączone od razu wskazywały na to jak ważne miejsce znajdowało się w środku. Tsukune standardowo został powitany przez strażników, którzy bacznie przyglądali się każdemu kto wchodził do środka budynku. W Holu panował w dniu dzisiejszym dość spory ruch, nie żeby na co dzień było tu spokojnie, co to, to nie, lecz dzisiaj wydawało się, że było tu szczególnie dużo osób. Wszyscy tłoczyli się w kolejce do recepcji, gdzie zostawali oddelegowywani do odpowiedniego pomieszczenia, lub też biegali z jednego korytarza w drugi. Dzień jak co dzień. Tsukune musiał odstać swoje, ale w końcu i na niego przyszła chwila.
- Witam, w czym mogę pomóc? – Zadał pytanie młody mężczyzna o nienagannym wyglądzie urzędnika, choć o mocno znudzonym życiem, tonie głosu. Czyli wszystko pasowało.

- Shirakuda Baiginori - Sługa Kaminari Ninjiego
- Recepcjonista – Recepcjonista w budynku rady
0 x
Prowadzone misje:
  • Tetsu Maji - D Przekleństwo pustyni (Wolna)
  • Tsukune - Wyprawa B Zdradzicecki Korikami (Przejęta)
  • Arii - Zadanie specjalne C Kress
ODPOWIEDZ

Wróć do „Osada Ryuzaku no Taki”

Użytkownicy przeglądający to forum: Sasame i 2 gości