Karczma Onigiri

W osadzie można odnaleźć wszystkie jednostki organizacyjne konieczne do normalnego trybu życia. Można tu odnaleźć szpital, restauracje, sklepy z różnymi towarami, a także gorące źródła bądź arenę.
Kakita Asagi

Karczma Onigiri

Post autor: Kakita Asagi »

__

Niebieskooki nie spał dobrze. Znowu śnił ten sam, perfidny sen. Nienawidził tego. Miał nadzieję, że duchy przeszłości w końcu dadzą mu spokój, ale nie - przed tym nie dało się uciec. Wiedział o tym, po tyle latach powinien się już tego nauczyć, ale nie. Stale żywił nadzieję, że może tej nocy uda mu się zapomnieć, zapomnieć o tym wszystkim co widział, co zrobił i komu zrobił...
Jak to zwykle bywało, by zagłuszyć jęki złamanej samurajskiej duszy, ciemnowłosy udał się do swojej ulubionej knajpki - Onigiri. Zawsze tutaj zaglądał ilekroć jego nogi zawiodły go do Ryuzaku no Taki. W zasadzie, nie wiedział dlaczego znów odwiedził kupieckie miasto, przecież było tyle innych miejsc w które mógł się udać: wspaniałe szczyty Kyuzo, czy też Shinrin ze swym tajemniczym lasem. Kiedyś pragnął zobaczyć je wszystkie, a teraz, kiedy w końcu mógł to zrobić jakoś jego nogi nie chciały zmierzać w tamtym kierunku. Stale błądził w pobliżu Kaigan, a obecnie znów był w Ryuzaku. Może to dlatego, że miasto kupieckie tętniło życiem? Tutaj zawsze można było spotkać kogoś ciekawego i to nie tylko kupców. Do osady ściągali shinobi z całego świata, co roku nowi, tak więc życie towarzyskie kwitło, a w zgiełku zabawy łatwiej było zapomnieć...
Witajcie. zakrzyknął Asagi przekraczając prób karczmy, "ubierając" na twarz markowy uśmiech numer 5. Na jego widok wszystkie kelnereczki przewróciły oczami w zmęczonym geście, znały tego włóczęgę aż za dobrze, ale cóż było zrobić? Płacić płacił, a wiec klient nasz pan.
Cześć Asagi-san! zawołały chórkiem, po czym wymieniwszy ze sobą spojrzenie zadecydowały, której to przypadnie "zaszczyt" obsłużyć wędrownego samuraja. Pech chciał, że padło na Sayuri o ciemnych włosach, pełnym biuście i krągłych biodrach - z punktu widzenia naszego bohatera, padło bardzo dobrze.
Czego sobie życzysz? padło pytanie silącej się na uprzejmość brunetki, którą to samuraj wzrokiem zmierzył od dołu do góry (ze szczególnym uwzględnieniem góry, chociaż i dołu też).
Zacznę delikatnie, poproszę trzy butelki sake. odpowiedział niebieskooki spoglądając na nią "rozmarzonym" wzrokiem. Zaczynała się ulubiona cześć zabawy naszego bohatera. Teraz Sayuri przyjmie zamówienie i uda się je zrealizować, jak zawsze zgrabnie balansując bioderkami. On natomiast rozsiądzie się wygodnie, obok kładąc swój cenny miecz. Następnie, Sayuri, albo Kazemi przyjdą z jego zamówieniem i zabawią g rozmową. Tak, powspominają sobie dawne czasy, może i on opowie jak spędził ostatnie 2 miesiące, może nawet nie będzie zmyślał (chociaż nie, jednak będzie) i gdy tak sobie będą gaworzyć, kelnereczki podsuną mu coś do jedzonka i więcej sake. Od czareczki, do czareczki, kelnereczki świstu świstu i pieniążki pójdą w p.... Tak, zapowiada się dobry wieczór. "Witaj Ryuzaku no Taki, wróciłem." uśmiechnął się do siebie w duchu samuraj...
0 x
Shikako

Re: Karczma Onigiri

Post autor: Shikako »

Shikako była w mieście już kilka dni i zdążyła zrobić mały rekonesans wśród okolicznych knajp, barów, budek z jedzeniem, spożywczaków, monopolowych i ogólnie infrastrukturze żywieniowej, z powodów oczywistych restauracje omijała szerokim łukiem, a mianowicie ceny. Jej wybór padł na apetycznie brzmiące Onigiri. Z tego co słyszała można tu było zjeść i napić się za rozsądną cenę a i lokalizacja była dla niej dogodna, bowiem mieszkała całkiem niedaleko. Oczywiście najtaniej było się napić samej w domu znajdującym się niedaleko, ale problemem było „samemu” jak ma się integrować z nowym miastem i je poznawać jak siedzi sama w swoim malutkim mieszkanku?
Tak więc Shikako ze starannie wydzielonymi funduszami stanęła na progu knajpy rozglądając się po wnętrzu szukając wzrokiem miejsca w którym mogłaby zasiąść, tak samej to nudno… tłumów to tu nie było, może zbyt wczesna pora? Zauważyła jednak jakaś postać siedzącą kawałeczek dalej. Ciężko jej było się zdecydować co ma robić… najzacniej to on nie wyglądał. I właśnie w tym niezdecydowaniu zastała ją jedna z kelnereczek tej knajpki, uprzejmie zapytawszy w czym może pomoc. Suzu spojrzała na nią i zgodnie z prawdą odpowiedziała -Towarzystwa, co by nie pić samotnie, bo podpada to pod alkoholizm… ale widzę jedynie mało zachęcające. powiedziała zerkając na ciemnowłosego zajętego niezbyt dyskretnym wpatrywaniem się we wdzięki Sayuri.
Kazemi (bo tak kelnerka miała na imię) uśmiechnęła się delikatnie i mruknęła Oh, to tylko Asagi… bywa nieco upierdliwy znaczy … tu zarumieniła się zdawszy sobie sprawę iż spoufala się za bardzo i do tego nie najlepiej wyraża się o kliencie dodała szybko … znaczy nieco meczący ze swoimi opowieściami, ale generalnie niezbyt szkodliwy. Jak potrzebujesz towarzystwa to możesz na niego liczyć… ehm w wielu aspektach. . Shikako nie była pewna znaczenia wyrażenia „w wielu aspektach”, ale miała swoje podejrzenia. Na razie liczyła na towarzystwo w piciu a z tym to sobie chyba poradzi, zawsze może wstać i wyjść w końcu to kulturalne miejsce ( a przynajmniej w rozsądnych granicach, z tego co słyszała nie miało jakiejś złej reputacji). Zawsze może zapłacić, wstać i wyjść a potem wrócić do siebie… po szybkiej kalkulacji wszystkich za i przeciw zmęczona tak bezproduktywnym staniem skinęła głową. Skoro tak mówisz… to zaryzykuje owe opowieści. mruknęła w odpowiedzi z lekkim zniechęceniem.
Swoje kroki skierowała do odpowiedniego miejsca i nachyliła się nieco przy stoliku z lekkim uśmiechem pytając - Mogę się przysiąść?-
0 x
Kakita Asagi

Re: Karczma Onigiri

Post autor: Kakita Asagi »

W momencie gdy Asagi odprowadził Sayuri wzrokiem aż do lady poczuł coś. Jego zmysły podpowiadały mu, że ktoś, albo coś spogląda na niego wzrokiem czujnym i bacznym. W ów wzroku natomiast kryła się zła intencja, a on takie rzeczy wyczuwał bez problemu. Lata szkolenia i niezliczone bitwy robiły swoje, pan Sayamaka potrafił wyczuć niebezpieczeństwo, a za pomocą swej niezwykłej percepcji bez problemu wykrył zagrożenie. Nie poruszając nawet głową bacznie obserwował kątem oka jak zagrożenie zbliża się do niego, z każdą chwilą bliżej i bliżej.
Jego przeciwniczka nie była prostym celem, ale i on nie był pierwszym lepszym chłoptasiem z mieczem. Podobnie jak zakapeluszowany samuraj posiadała podwyższony refleks i chociaż nie zdradzał tego w swych swobodnych ruchach był wstanie zareagować na nawet najmniejsze drgnienie ręki szermierza. "Tak chcesz się bawić..." mruknął do siebie w duchu, przyjmując wyzwanie. Wiedział, że ona wie, że on wie iż ona wie, o co w tym wszystkim chodzi. Może z pozoru wyglądało to jak zwyczajna scena rodem z życia, ale nią nie było. Z każdą sekundą ona zbliżała się do niego, starając się ukryć prawdziwe zamiary pod pozorem zwyczajnych gestów, ale on znał zasady tej gry. Przyjął je i postanowił wytrwać w nich do końca...
Giń ścierwo! syknął przez zęby wymierzając potężny cios dłonią o stół... Nie trafiłem. dodał widząc jak mucha, która do tej pory dostojnie dreptała po blacie uniosła się ulatając gdzieś chen daleko.
Mniej więcej w tej samej chwili przy niebieskookim pojawiła się niewiasta (typowo kobiece atrybuty zdradzały, że jest to niewiasta!), która do niego coś mówiła. Zanim centralny układ nerwowy naszego bohatera przetrawił jej wypowiedź, jego czujne oczy obiegły jej figurę, "macając" to i owo niczym staruszka pomidory na jarmarku, po czym gdy już mózg zrozumiał pytanie, a patrzałki i wyczulone zmysły dostarczyły informacji niezbędnej do odpowiedzi przemówił.
Oczywiście że możesz... tutaj ugryzł się w jęzor próbując złożyć filozoficzną myśl w stylu "czyż wszechświat nie jest pierwiastkiem życia i śmierci, toteż mój czas jest twoim czasem" (jak dobrze, że mu się nie udało!) i odzyskawszy panowanie nad aparatem mowy dodał Czy pozwolisz sobie zaproponować coś do picia? - a tak! Że niby co, brak ogłady, brak jakiegoś wyczucia, że chamstwo i pospólstwo? Wcale nie, ani troszkę to i nic z tych rzeczy (no, może troszkę). Nasz bohater, nauczony doświadczeniem życiowym (i nie jednym plaskaczem), postanowił od razu wybadać teren. Wbijając w Shikako spojrzenie przeszywającą-błądzace postanowił sprawdzić, z jakiej gliny się mu koleżanka trafiła. Nie ukrywajmy, warto się od razu dowiedzieć z kim się ma do czynienia, zanim się podejmie inne taktyczne kroki. To była ważna zasada, zwłaszcza w świecie gdzie co druga panna nosiła pod kiecką kunai, czy inny shuriken...
0 x
Shikako

Re: Karczma Onigiri

Post autor: Shikako »

Wbrew zapewnieniom klenereczki owy Asagi w tym momencie nie wyglądał na „niezbyt nieszkodliwego” co spowodowało, iż Shikako zatrzymała się i uniosła brwi w pytającym niezrozumieniu widząc jak wykrzykuje niepokojące inwektywy pod kierunkiem… muchy?
– No widać, że pan nie trafił - skwitowała spokojnie.
Przysiadając się po tym jak potwierdził iż może przysiąść się do niego. Nadal zerkała na niego nieufnie zdawał się być mimo wszystko nieco dziwny ale zaraz zaczął gadać już z większym sensem No oczywiście, że pozwolę sobie zaproponować, a nawet na taka propozycję przystanę. zdecydowanie brzmiało kusząco. Czuła jak lustruje ją wzrokiem, przypatruje się jej uważnie nie bardzo wiedziała co to miało mieć na celu. Speszenie jej tak, by się zarumieniła i straciła pewność siebie? A może oceniał jej walory kobiece, a może klasyfikował do jakiś tam swoich kategorii? A może… a kto go tam zresztą wie…
Co by na straconej pozycji nie być poczekała na złożone zamówienie w postaci sake i poprosiła o zagryzkę w postaci takoyaki i smażonych pierożków. Trzeba ostrożnie, od przegranej pozycji wszak nie warto zaczynać on alkohol ona przegryzkę, wszak na tym etapie nie wypada by ona z alkoholem wychodziła. Przyszła tu by nie być samotną i nie siedzieć samej w domu i mieć towarzystwo do picia. Ale porozmawiać też nie wadzi. Musiał pan niejedno widzieć… powiedziała nieco zaczepnie by jakoś nawiązać rozmowę nie opowiedziałby pan mi nieco? zapytała zręcznie nalewając dwie czareczki sake.
0 x
Kakita Asagi

Re: Karczma Onigiri

Post autor: Kakita Asagi »

Niebieskooki słysząc słowa Shikako podniósł nieznacznie brew, zapowiadał się ciekawszy wieczór niż planował. Pan Sayamaka nie kojarzył szatynki, toteż musiała ona pochodzić z innych stron. Co więcej, jej strój nie pasował do stroju kelnerki, więc na pewno nie było nową pracownicą "Onigiri" próbująca wyciągnąć od niego więcej gotówki (a jeśli w istocie tak było, to siekierka na część kreatywności szefa!). Jakby jednak nie było, nie należało się zbytnie rozpędzać, ani też odsłaniać z żadnej strony (chociaż akurat Shikako by mogła!). Należało zachować dystans udając, że się go nie zachowuje, delikatna sprawa...
Może widziałem... odpowiedział na jej słowa samuraj, powoli sięgając dłonią po czarkę. Ostrożnie ważył swe ruchy i starał się rejestrować te, które wykona szatynka. Jak do tej pory nie zauważył, by zdołała coś dolać do "adresowanej" dla niego czareczki, ponad to, ostatnimi czasy nikomu nie podpadł (chyba) na tyle, by nasyłać na niego płatną zabójczynię, a jeśli nawet, to czemu one zawsze muszą być takie seksowne? W każdym razie, strzeżonego pan Bóg strzeże, toteż niebieskooki sięgnął po tę czarkę, która stała dalej od niego. Oczywiście, ona mogła wiedzieć, że on wie, że ona wie i odpowiednio wcześniej wszystko przygotować, ale jeśli w istocie tak było - to już i tak nie miał szans, więc się nie martwił. Kampai! rzekł wychylając do dna, po czym odstawił ją na stół wydychając przyjemnie powietrze. Ciepłe sake rozeszło się po jego gardle, takie właśnie lubił.
Ale to długa opowieść być może, nie wiem czy panienka ma tyle czasu, a grzeczne dziewczynki nie powinny wieczorami wracać do domu... zagaił dalej, tym razem to polał im czareczki i ująwszy swą w dłonie czekał na Shikako, od tej odpowiedzi wiele zależało...
0 x
Shikako

Re: Karczma Onigiri

Post autor: Shikako »

Wędrowiec podjął grę, lekką, niezobowiązującą na zasadach, które oboje zdaje się znali. I kiedy Asagi podchodził do swojej czarki jak kot do jeża ( udowodniono naukowo, że koty robią to zabawniej niż psy) ona sięgnęła po czarkę nalaną towarzyszowi, czyli tą która pozostała na stole i nadal pełną była. Ciemnowłosy albo był dziwakiem, albo paranoikiem wszędzie nawet w knajpie gdzie był stałym bywalcem (a może właśnie dlatego, iż tu często bywał) węszył niebezpieczeństwo. Sama Shikako, nie była aż tak ostrożna, może dlatego iż młoda i niedoświadczona w Wielkim Świecie. Podobno ludzie wszędzie są tacy sami a na prowincji tylko lepiej to widać ( a przynajmniej tak czytała w pewnej książce) to i ona co nieco widziała. Sama panna Suzu zdawała sobie sprawę iż na jej młode życie raczej nikt nie nastawał, bo i po co? Pochodziła z jakiegoś małego miasteczka pośrodku niczego, a nie należała do jednego z klanów, co by jej życie było kartą przetargową w jakiś utarczkach między owymi klanami, za bardzo nie miał kto się na jej rodzinie mścić bo i za co? Za ładniejszą rzodkiew w ogródku? Nie posiadała jakiś kekkai genkai, by chcieli dla przykładu jej oczy komuś przeszczepić… a skoro już przy tym jesteśmy to po krótkiej obserwacji można stwierdzić iż inne jej narządy do przeszczepiania też mogłyby nie być najlepsze…. Odkładając owe dywagacje na większa ilość alkoholu we krwi, a na ten moment wcale go nie było i trzeba było ten stan jak najszybciej zmienić nim sake wystygnie Shikako wypiła swoje z zadowoleniem przyjmując cudowne uczucie ciepła rozlewającego się po ciele.
Grzeczne dziewczynki nie powinny wieczorami wracać do domu, grzeczne dziewczynki to nie powinny samotnie chodzić to miejsc takich jak to. Właściwie to grzeczne dziewczynki nie powinny wcale tu przebywać tylko siedzieć w domu i bawić się zabawkami. Grzeczne pannice to powinny wyprawkę ślubna szykować i wyszywać serwety co w posagu wniosą je do nowego domu, a grzeczne kunoichi zapewne powinny trenować… Natomiast Shikako przebywała tu właśnie i nie zamierzała wieczorami się nigdzie szwendać.
-Oh, to niezbyt długa ta historia w takim razie, gdyby taką była to i całej nocy nie starczyłoby na wysłuchanie jej do końca. powiedziała swobodnie udając lekkie zawiedzenie. Zgodnie z zasadami on się na to nie nabierze, jako że blef był aż nadto oczywisty, ale uda, że wierzy iż było to szczere choć ona wiedziała i on wiedział, że wcale takie nie było i nie miało takim być. To tylko zabawa, miła konwersacja. I w momencie kiedy on usłużył jej napełnieniem czareczki przyszły ich zamówione pierożki oraz kulki z ośmiornicy też smażone. Ślinka aż sama napłynęła jej do ust i zabrała się za pierożka na chwilę tracąc niewykazujący zbytniego zainteresowania wyraz twarzy, który był nieodzowny w tej zabawie. Teraz bowiem była bardzo zainteresowana i to pierożkiem, nawet nie wiedziała z czym one będą a więc była w tym nutka tajemnicy. Siląc się na resztki dobrego wychowania wskazała ręką na zagryzki Od której zaczynasz? – i tylko gdy niebieskooki się zdecyduje ona sama zajmie się pierożkiem smakując jego tajemnicę, dopóki gorąca.
0 x
Kakita Asagi

Re: Karczma Onigiri

Post autor: Kakita Asagi »

A czy rzekłem, która to historia? odpowiedział jej niebieskooki samuraj, kroczek po kroczku, słowo po słowie, coraz bardziej zagłębiając się w grę. Dawno nie spotkał kogoś, kto znał zasady tej zabawy. Shikako (chociaż jeszcze nie znał jej imienia), zdawała się być jedną z tym osób, które to z niejednego pieca jadły chleb, a przy tym szukały tego "czegoś".
Sądzę, że zacznę od takoyaki odpowiedział na jej grzeczną propozycję, po czym uzupełnij jej czareczkę sake oraz swoją, wszak nie należy jeść na pusty żołądek, a może to było o piciu na pusty żołądek, nieważne. Teraz liczyło się zupełnie co innego. Wybrał sobie jedną z zakąsek, po czym umoczywszy ją w sosie sojowym ostrożnie umieścił w swym otworze gębowym, uważając by nie nabić się na bambusowe patyczki (oraz, by nowo "poznana" koleżanka ich tam nie umieściła). Następnie chwilę cieszył się przyjemnym smakiem gotowanej ośmiornicy otoczonej ciastem, po czym wychyliwszy uprzednio nalaną czarkę wypuścił niespiesznie powietrze, rozkoszując się sake.
Tak więc... rzekł nalewając kolejną kolejkę sobie oraz koleżance (gdy i ona wypiła), po czym zamyślił się ubierając kolejne myśli w słowa. Był tej tutaj winien jakąś opowiastkę ze swych jakże niezwykłych wojaży, oczywiście odpowiednio ubarwioną. Z ubarwianiem należało jednak postąpić ostrożnie, nie do końca wiedział skąd pochodziła towarzyszka tego wieczora, toteż nie należało z bardzo zmyślać, zwłaszcza, jeśli koleżanka miała mu dotrzymać towarzystwa również w nocy i może porankiem. Dodatkowo, należało, a przynajmniej wypadało, nie zdradzić za wiele z życia samurajskiego kraju, wszak informacja to potęga, a on mimo wszystko nie chciał przysporzyć swoim pobratymcom nadprogramowych problemów.
Tak czy siak, sake oraz takoyaki potrafią są idealnym paliwem napędowym dla poetyckiej weny i bajarzenia (zwłaszcza sake!), toteż po kolejnym oddechu niebieskooki zaczął opowiadać.
Wyobraź sobie morze. Prawdziwy bezmiar wody, łagodnie falującej i uderzającej o drewniane burty łodzi. Byłaś kiedyś nad morzem? wtrącił pytanie, po czym niezależnie od odpowiedzi kontynuował. Mało rzeczy pachnie tak specyficznie jak morska bryza, zwłaszcza ta wiejąca od morza. To, głęboka woń rozchodząca się po piersiach… miejsce na luk na piersi Shikako …Pozwalająca się brać wielkimi garściami. Ów bryza, dmie w postawiony na kupieckiej łodzi żagiel. Wiesz, że kupieckie łodzie to sprytne wynalazki są, potrafią płynąć zarówno pod i jak i z wiatrem, a żeglarze to prawdziwie odważni ludzie są. Tak więc, mamy sobie łódź oraz nieustraszonych żeglarzy i bryzę posuwającą ich statek do przodu. Jednakże, bogowie morza są zmienni niczym pogoda, albo kobieta i co gorsza i jedno i drugie potrafią ściągnąć na nieszczęście biednych morskich wilków. Los chciał, albo fatum czy inne morskie kami, że wraz z bryzą w stronę łodzi począł się zbliżać rozbudowany, ciemny sztorm. Widziałaś ty kiedy coś takiego? przerwał by wychylić czareczkę z sake, niestety z zawodem stwierdził, że jest pusta, toteż kontynuował Wielka, ciemna chmura poczęła się zbliżać do biednej łodzi. Wicher począł się coraz mocniej wiać w stronę niewielkiej łódeczki, chociaż jej maszt dumnie unosił na sobie żagiel. Zabawne było to, że szła burza, a powietrze zrobiło się dziwnie sucho, przeraźliwie susząc gardła żeglarzy…
0 x
Shikako

Re: Karczma Onigiri

Post autor: Shikako »

Shikako słuchała opowieści bawiąc się swoją czareczką i tylko w odpowiednich miejscach kręciła głową potakująco bądź przecząco gdy zadawał pytania retoryczne.
Nawet słuchała, morze, statki… właściwie to znała tylko z opowieści, sama nigdy na statku nie była i nie była też pewna czy ma ochotę ten stan zmieniać a na pewno nie w najbliższym czasie. Uśmiechnęła się lekko słysząc w jakim kierunku ta opowieść zmierza i sięgnęła po kolejną buteleczkę z trunkiem nalewając niebieskookiemu czareczkę a sobie tylko pół, chciała się napić, ale nie chciała tak szybko odpaść więc musiała nieco zmniejszyć tempo, by za szybko nie odpłynąć. Jednocześnie zgrabnie chwyciła za takoyaki, by skosztować i tej przystaweczki. Oceniła ją jako całkiem niezłą i nieświadomie zaczęła się bawić patyczkiem - I co było dalej? – zapytała niewinnie Co zwiastowało to dziwne zjawisko atmosferyczne? - zapytała nieco przekornie z udawanym zaciekawieniem. Zobaczymy jak ten statek daleko dopłynie bez tankowania… pomyślała zerkając na kończący się alkohol i niebieskookiego.
0 x
Kakita Asagi

Re: Karczma Onigiri

Post autor: Kakita Asagi »

Samuraj z wewnętrznym uśmiechem odnotował, że Shikako istotnie zna zasady gry. Jednocześnie, chwilę po uśmiechu zapisał sobie w duchu, że z tego powodu należy też na nią szczególnie uważać, zwłaszcza, że widać zna ona powiedzenie "Pij, pij będziesz łatwiejsza. Pij, pij nie będziesz w stanie." - o czym jasno świadczył fakt, że zaczęła dozować sobie sake. W związku z tym, jego ostrożność również musi wskoczyć na jeden poziom do góry oraz trzeba zadbać o to, by na pusty żołądek nie pić. Oczywiście, uprzednio trzeba się napić...
Niebieskooki wychylił nalaną mu czareczkę, bo przecież jak wiadomo, bez paliwa się nie pojedzie, znaczy się, nienajedzony koń to i na prostej drodze nie pociągnie. Następnie wymierzył pałeczki w jeden z pierożków, by następnie umieścić go w swej jamie ustnej, prowadzącej do przełyku oraz żołądka. Kiedyś spotkał się z powiedzeniem, że droga do serca mężczyzny prowadzi przez żołądek - jego bojowe doświadczenie sugerowało zupełnie co innego, ale nie o tym dzisiaj.
To, co zawsze. Problemy. odpowiedział na pytanie Shikako, bacznie obserwując czy poleje mu kolejną czareczkę, bo jeśli tak, to gestem dłoni do jej znak, by tylko połowę polała jemu. Jakby nie było, niebieskooki był wojownikiem, a szatynka również miała na wojowniczkę zadatki - wszak włączała się jej taktyka, nawet jeśli dotyczyło to sakedo...
Widzisz, burza zaskoczyła okręt na pełnym morzu, daleko od brzegu. Te wszystkie sztormy mają w zwyczaju pojawiać się dokładnie wtedy, kiedy nikt ich nie chce, ani się nie spodziewa. No, w każdym razie... Pojawiła się zewsząd czarna chmura, opasała nas swoimi odnogami niczym dziewczę krzepkimi udami i poczęło się robić wilgotno. Wiatr raz po raz szarpał naszym okrętem to w jedną stronę, to w drugą stronę... opowiadając niebieskooki gestykulował oraz lekko się kiwał, tak by jak najlepiej opisać całą sytuację . Jednak, my się nie baliśmy. Dobry marynarz to i morze czerwone przepłynie, znaczy się nieważne... No, wilgoć żeglarzom nie straszna, a póki maszt pionowo stoi oraz achtersztag sztywnie poziom trzyma, tj. wie panienka, taka no... Jakby tu, o! Szpica na dziobie łodzi - służy do mocowania foka oraz ornamentów pod nim. Asagi z zadowoleniem stwierdził, że coś tam jeszcze z marynarskiego życia pamięta, wszak brał udział w nie jednej morskiej wyprawie na statkach kupieckich Tzin, ale nie o tym teraz, bo opowieść nabiera rumieńców.Więc tak, burza rzuciła się na nas niczym żywe zwierze, dopadła z każdej strony. Rzucała w górę, rzucała w dół. Fala zalewała pokład, co chwile coś zmywało, zniknął w morzu jakiś gość, albo kilku. Taki był cholerny sztorm. Ale, ale ale.... My się nie baliśmy! Ustawiliśmy okręt dziobem do wiatru, zrefowaliśmy szmaty, co by ich nie powyrywało i czekaliśmy na to co nadejdzie. A fale rosły i rosły i rosły! z każdym kolejnym zdaniem Asagi podnosił nieco ton, tak by ubarwić opowieść, ale i chyba dlatego, że emocje go nieco ponosiły (gestykulacja też rosła i rosła i rosła!). W końcu... Nadeszła ona. Ogromna wala, niczym jakieś wzgórze, czy góra. Zbliżała się tak, by pochłonąć statek, a nas posłać do piekła. Wiedzieliśmy z chłopakami, że to koniec, że pochłonie nas otchłań piekielnej czeluści...
0 x
Awatar użytkownika
Kyoushi
Posty: 2620
Rejestracja: 13 maja 2015, o 12:48
Wiek postaci: 28
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białe, rozczochrane włosy. Różnokolorowe oczy - prawe czarne jak smoła, lewe czerwone, czarny garnitur, zbroja z białym futrem przy szyi oraz czarny płaszcz z wyhaftowanym szarym logo Klepsydry na plecach
Widoczny ekwipunek: Wakizashi przy lewej nodze. Katana z białą rękojeścią w czerwonej pochwie przy pasie od lewej strony, katana przy lędźwi w czarnej pochwie.
GG/Discord: Kjoszi#3136
Lokalizacja: Wrocław

Re: Karczma Onigiri

Post autor: Kyoushi »

Długo nie zwlekając Tatsuo wraz z Kyoushim wybrali się do karczmy by w końcu rzucić coś na ruszt. Tatsuo zapraszał jako pierwszy, ale to Kyoushi wybierał lokal, w którym zjedzą, a że tak szczerze nie znał się na tym, bo zazwyczaj gotował w domu. Więc odchodząc od centrum poszli razem w stronę południowego-zachodu by sprawdzić czy nie ma tam gdzie czegoś zjeść. Nie było trudno zauważyć jednej bardzo tradycyjnej knajpy, z której zapach był wręcz nie do wytrzymania.

Nie mogę opanować śliny, coo za zapachy.. Wariował młody shinobi idąc niczym zombie skierowanym za zapachem. W myślach już opracowywał plan jak by tu znaleźć się w środku i coś wszamać. Wchodząc do środka, zauważył to co sobie bardzo ceni, a mianowicie typowo japoński styl z niskimi stolikami podzielonym na sektory wraz z poduszkami. Rozmarzył się już całkowicie, więc jeszcze spojrzał na wolne miejsce. O, tam! Wskazał miejsce w zachodniej części knajpy wolny stolik.
- Ależ mam ochotę na ramen! - wypowiedział z podnieceniem patrząc na kelnerki, które nosiły przepysznie wyglądające dania i zasiadając przy owym stoliku. - Po tej całej misji jestem głodny jak wilk. - powiedział do Tatsuo i złapał się za brzuch. - A tak apropos - oderwał od tematu jedzenia - co myślisz o nawiązaniu współpracy? W końcu już sobie raz nieźle poradziliśmy! - zuchwało się uśmiechając i oczekując reakcji młodszego kolegi z naprzeciwka.
0 x
Posta dajże Kjuszowi, klawiaturą potrząśnij... Obrazek
Tatsuo

Re: Karczma Onigiri

Post autor: Tatsuo »

Tatsuo szedł całą drogą koło swojego towarzysza, który ich prowadził do jakiegoś miejsca, gdzie będą mogli cokolwiek zjeść. Nastolatek był dopiero od paru dni w wiosce i wszystkie posiłki robił sobie sam. Pomimo młodego wieku, jego pochodzenie nauczyło go podstaw aby mógł samotnie przeżyć. Więc też dał się swobodnie prowadzić energicznemu koledze, który był jego przewodnikiem.
Po wkroczeniu do tradycyjnej restauracji chłopiec na chwilę się zatrzymał i otworzył szerzej oczy. W sumie to Maji nigdy nie był w takim miejscu, bo ze szczepem raczej nie wchodzili do takich przybytków…
Gdy Tatsuo zauważył, że Kyoushi za bardzo się oddala, od razu wróciły na ziemię i otrząsnął się z otępienia. Bał się, że się tutaj zgubi, w końcu to było dla niego cały czas obce miejsce. Jednak na szczęście udało mu się dogonić swojego towarzysza i razem z nim zająć wskazane przez niego miejsce. Obrazek- Eee... -nagłe pytanie niezwiązane z tematem jedzenia zaskoczyło chłopca, który jeszcze przed chwilą się uśmiechał i cieszył ze spotkania, teraz ponownie był oszołomiony. Nie spodziewał się takiego pytania, w momencie takim jak ten, ale przecież musiał coś odpowiedzieć. - W sumie, mi to pasuje.
0 x
Awatar użytkownika
Kyoushi
Posty: 2620
Rejestracja: 13 maja 2015, o 12:48
Wiek postaci: 28
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białe, rozczochrane włosy. Różnokolorowe oczy - prawe czarne jak smoła, lewe czerwone, czarny garnitur, zbroja z białym futrem przy szyi oraz czarny płaszcz z wyhaftowanym szarym logo Klepsydry na plecach
Widoczny ekwipunek: Wakizashi przy lewej nodze. Katana z białą rękojeścią w czerwonej pochwie przy pasie od lewej strony, katana przy lędźwi w czarnej pochwie.
GG/Discord: Kjoszi#3136
Lokalizacja: Wrocław

Re: Karczma Onigiri

Post autor: Kyoushi »

- Świetnie! - rzekł zadowolony Kyoushi wcinając sporą porcję ramen i straszliwie przy tym siorbając, w końcu niesamowicie był głodny, a i smak.. Niebo w gębie! Myśląc o sytuacji, w której Tatsuo godzi się na kooperację częściowo, Shiroyasha myśląc o tym był bardzo zadowolony. Czuł, że poznał kogoś komu może zaufać i doszkalać swoje umiejętności czy też po prostu coś zarobić z pomocą młodszego kolegi.

Kończąc posiłek Kyoushi podziękował i odsunął od siebie miskę czekając na kelnerkę, która ją zabierze. Poznaliśmy się już w akademii, ale tak naprawdę nic o nim nie wiem, mimo, że proponowałem współpracę.. Przemyślał to młody genin i pragnął dowiedzieć się czegoś więcej od kolegi, w końcu wolałby nieco bliżej go poznać.

- Hej, a tak w ogóle, skąd pochodzisz? Maji to Twój klan? - zaczął bardzo bezpośrednim pytaniem kładąc łokcie na stół i dłońmi podpierając brodę, wzrokiem przeszywającym Tatsuo. Jego przeszłość go nie interesowała za bardzo, wolał w to nie wnikać, ponieważ mogło tam być coś o czym młodszy genin nie chce rozmawiać, a głupio tak psuć przyjacielską atmosferę. Interesowało go tylko pochodzenie oraz czy Maji to klan posiadający własny Kekkei Genkai.

z/t
0 x
Posta dajże Kjuszowi, klawiaturą potrząśnij... Obrazek
Tatsuo

Re: Karczma Onigiri

Post autor: Tatsuo »

Ciepły posiłek był właśnie tym co było tak bardzo potrzebne chłopcu. Wymęczony, jednak szczęśliwy, gdy tylko sięgnął po pierwszą łyżkę od razu poczuł jak wraca mu energia. Sprawnie posługując się pałeczkami dostarczał do buzi co większe kąski oraz makaron, przez cały posiłek się nie odzywając.
Po pewnym czasie jego towarzysz się odezwał i zadał mu dość dziwne pytanie. Znaczy pierwsza część była normalna, jednak druga już odrobinę zmartwiła chłopaka. Chociaż z drugiej strony, jeżeli ktoś porównywał szczep do klanu to w sumie było coś.
- Z morza. -odpowiedział zgodnie ze swoim sumieniem chłopak, a po chwili dodał. - Maji to nie klan tylko szczep.
W sumie nie wiedział co o tym myśleć, bo to naprawdę miłe, kiedy ktoś uważa, że pochodzisz z klanu a nie ze szczepu. Jednak genów nie można chyba tak łatwo odrzucać. W sumie to naprawdę ciężka zagwozdka, nad którą wypadało by spędzić więcej czasu. Ale na razie Tatsuo miał inne sprawy na głowie, o których sobie właśnie przypomniał…
- Przepraszam Kyoushi, ale muszę iść. Przypomniałem sobie o innych obowiązkach. Było bardzo miło. -powiedział, po czym wstał i wyszedł. Obrazek
zt
0 x
Kamiru

Re: Karczma Onigiri

Post autor: Kamiru »

1/22
Zagrajmy.
  • Jak Fajnie jest posiedzieć w karczmie, posłuchać opowieść nieznajomych, lub też znajomych... Ewentualnie posiedzieć, zjeść albo wypić coś dobrego, ewentualnie połączyć wszystkie te czynności jednocześnie. To też czyniła dwójka shin... Samuraj i jego jakże urocza towarzyszka, kunoichi. Nie, żeby ktoś zwracał na nich uwagę. Ot, siedzą sobie i cieszą życiem. Ale ile można to robić w spokoju? Rzeczywistość dojdzie do głosu prędzej czy później. Nagle do ich strefy prywatnej wtargnęła pewna osóbka. Zagrożenie? Atak? Nic z tych rzeczy. Więc co się stało? Pojawiła się kelnerka. Nic niezwykłego, czyż nie? Postawiła przed wami gliniana czarkę... Czegoś. Wyglądało jak sake. Pachniało jak sake... No, prawie. Jakby ktoś dołożył tam kwiatek. Ten... Nie kwiatek. Miętę? Coś w ten deseń.
    Sake na nasz koszt. To nowość w Onigiri. Asa Kujaku. Skłoniła się i wyszła. Cóż... Dość niefortunna nazwa jak dla alkoholu. Nowa polityka przyciągania klientów? Ewentualnie odstraszania ich. Ale kto by się tym zajmował? Alkoholu brak i alkohol jest. Cud. Nie pozostało chyba nic innego, niż wznieść toast darmowym trunkiem na cześć szefa kuchni.
0 x
Shikako

Re: Karczma Onigiri

Post autor: Shikako »

Pomimo iż Shikako była początkująca w sakedo, ale pewne tajniki tej trudnej sztuki już opanowała. Tym niemniej poznała w zakapeluszowanym osobę, która już stoczyła niejeden pojedynek i zagłębiła się w wyższe arkana wtajemniczenia owej dziedziny. Tym bardziej musiała zachować czujność, gdyż i opowieść zaczynała robić się coraz ciekawsza i burzliwa. Gestykulacja ciemnowłosego coraz żywsza, widać było iż wkłada dużo serca i własnych myśli i skojarzeń. Gra przybierała rumieńców i zmierzała w konkretnym kierunku, sama kunoichi nie zamierzała tak łatwo dać się ponieść… statek zbyt łatwo zdobyty nie cieszy tak bardzo nawet jeśli oferuje skarby niecodzienne, ah ten delikatny dreszczyk co nie pozwala się nudzić gdy marynarze na statku choć usiłują zachować pozory odwagi i bronić niezdobytego pokładu! (Nawet jeśli przeżyli już niejeden rozbój zawsze przyzwoicie się trochę poopierać ) Ale to nie był koniec, prawda? Co zrobiliście!? zapytała Shikako nieco ożywiona z lekkim rumieńcem, z którym to wyglądała tak… tak ładnie. Trudno było jednoznacznie określić czy to historia tak ją porwała iż słuchała jej z wypiekami na twarzy, czy też od ciepła jakie panowało w lokalu, czy może od sake powolutku rozluźniającemu organizm i wlewającemu błogość w spięte mięśnie, na spięte mięśnie to miała jeszcze inne pomysły i może właśnie te pomysły wywołały kraśność lica…
Shikako zerknęła podejrzliwie w na przyniesiona czareczkę sake. Coś co jest „na koszt” firmy zwykle jest podejrzane, w interesie knajp i barów jest aby klient sam jak najwięcej kupił i zapłacił ( wiadomo marża) a nie rozdawanie alkoholu tak, o. Może jakieś słone zakąski, co by wywołać większe pragnienie, może czareczka na powitanie, ale nie w środku picia, zwłaszcza iż było widać, że na jednym zamówieniu w ich wypadku się nie skończy. Dziewczyna nieufnie spoglądała na trunek, nawet odważyła się powąchać i wyczuła od niego jakieś zielsko jakby miętę. Czyli jakieś smakowe paskudztwo, nie była zbytnio przekonana do aromatyzowania sake. To nie budziło zaufania, jeśli sake jest dobre nie trzeba tego tuszować jakimś trawskiem. Tak samo nie budziła zaufania nazwa drinka, bo jak można spokojnie pić coś co się nazywa „poranny paw” pewnie to tylko uprzedzenie, ale jednak… może zaczynało octowiec i podają by się pozbyć? Albo robią to specjalnie by potem domówić coś dla zabicia posmaku w ustach? Nie mogła się pozbyć wewnętrznej niechęci przed spożywaniem czegoś co ma tak podejrzaną ( a zapewne proroczą) nazwę.
Zerknęła pytająco w kierunku Asagi'ego i obserwowała jego reakcję. A ty w ogóle znasz tą kelnerkę ? miała zapytać, ale tylko pomyślała. Niemniej pytanie było łatwe do odczytania w jej oczach. Uznała, że zabrzmi to głupio . Kelnerka to kelnerka…
Ale jak to za darmo? Do rzeczy darmowych zwykle ostatecznie się dopłaca…
Jeśli Asagi sięgnie po swoją czarkę to i ona sięgnie po swoją. Mając w pamięci, że bardzo nieufnie podchodził do sake i wybrał jej czarke przy pierwszej kolejce ona tym razem sięgnie po swoją. Jeśli miał układ z kelnerką, by jej coś dorzucić to zapewne zastosowałby się do swojej taktyki nieufności, którą zaprezentował wcześniej . Z drugiej strony widziała iż ta ich mała gra ma się całkiem dobrze i posuwa się do przodu. Tak posuwa się do przodu, tak posuwa to dobre słowo. Ale nadejdzie moment, kiedy dojdą do odpowiedniego miejsca w tej ich zabawie i gra stanie w odpowiednim punkcie. Ale to spokojnie, nie ma pośpiechu, on zna zasady ona chyba też. Co to za zabawa gdy za szybko się kończy?
Suzu zerknęła ponownie na poczynania Asagi'ego, w końcu to on był tu bywalcem, jeśli on się napije ona wzniesie z nim toast. W końcu alkohol to alkohol, nawet jeśli aromatyzowany.
0 x
ODPOWIEDZ

Wróć do „Osada Ryuzaku no Taki”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość