Strona 1 z 8
Dom uciech "Rōzugōrudo"
: 15 cze 2018, o 21:39
autor: Uchiha Izanami
Można by powiedzieć, że "Złota Róża" w dzielnicy rozrywkowej jest bardzo wyrafinowaną kawiarnią za dnia, a karczmą nocami. Dwupiętrowy budynek zachwycał swoim wyglądem. Był największym tego typu przybytkiem w Ryuzaku i oferował swoim klientom różnorakie atrakcje.
Gość podchodzacy do "Złotej Róży" od samego początku mógł zobaczyć duży dom, który swoim stylem budownictwa odpowiadał Ryuzaku, jak również dzielnicy, gdzie się znajdował. Od samego początku było od niego czuć splendor i wygodę, a także dużo uwagi włożonej w szczegóły. Rozsuwane wejście oświetlały czerwone lampiony, a szyld był umieszczony ponad nimi z różą namalowaną złotą, bardzo drogą farbą.
Kiedy przekraczało się próg, zostawało się przywitanym przez bardzo miłą i ładną panią w zdobionym kimonie, która prowadziła do środka i pomagała zająć miejsce przy jednej z niskich ław. Sala główna, w dzień dobrze oświetlona, w nocy o przyjemnym, przygaszonym świetle z podwieszanych lampionów, prezentowała się bardzo ładnie. Urządzona prosto, bez zbyt wielu zbędnych przedmiotów, ale za to z ikebaną w zdobionych, porcelanowych wazach. Przy ławach mogło zasiadać jednocześnie kilka osób, jedząc i popijając sake. Niedaleko wejśca było też miejsce, gdzie można było z łatwością, dyskretnie umówić się na spotkanie, nie korzystając z dobrodziejst sali głównej.
W sali były cztery rozsuwane drzwi. Jedne prowadziły do przedsionka i wyjścia na ulicę. Drugie prowadziły do kuchni i na zaplecze, a także pokoje należące do właścicieli "Złotej róży". Wejście to było wiecznie strzeżone przez pracowników Róży. Największe drzwi prowadziły na dziedziniec, gdzie był przepiękny ogród ze sprowadzonymi z egzotycznych krajów różami oraz rozłożystym drzewem wiśni, które robiło szczególne wrażenie wiosną. Długi, otwarty korytarz o drewnianej podłodze i drewnianym daszku, prowadził do luksusowych pokoi. Te same, co w środku lampiony oświetlały drogę wieczorami. Sam dziedziniec był okrążony dużym płotem. Ostatnimi drzwiami, które prowadziły z sali głównej były te, które prowadziły do schodów na górę. Tam były małe izby z futonem, gdzie dokonywała się magia tego miejsca.
Od magii byli pracownicy "Złotej Róży", sami nazywani Różami. Piękne kobiety i mężczyźni zawsze gotowi dotrzymywać towarzystwa klientom, oczywiście za określoną cenę. Wszyscy wystrojeni, najczęściej w swawolnie rozchylone kimona, z rozpuszczonymi włosami i nie znikającym uśmiechem z twarzy. Większość z nich była klasycznie atrakcyjna, chociaż zdarzały się osoby odstępujące od normy, ale były to wyjątki.
"Złota Róża" była z całą pewnością miejscem stylowym i takim, które potrafiło ostanie ryou wyciągnąć z kieszeni nieuważnego człowieka. Najczęściej była odwiedzana przez bogaczy oraz shinobi.
Re: Dom uciech "Rōzugōrudo"
: 15 cze 2018, o 22:30
autor: Uchiha Izanami
Cena Wolności
Misja rangi B[38]
Seinaru oraz Hayami Akodo
Hayami Akodo
Godzina 12:00, Dzielnica Rozrywkowa
“Złota Róża” nie była trudna do znalezienia. Hayami zauważył drogowskazy tuż po wyjściu z “Zielonych Kości”, gdzie spędził jakiś czas. Po niedalekim spacerze dotarł pod dość imponujący budynek i tam powitała go uśmiechnięta hostessa. Piękna, złotowłosa kobieta z pokaźnym biustem oraz w ślicznym, aczkolwiek niepoprawnie zawiązanym kimonem, zaprowadziła Hayamiego do środka. Nikt nie poprosił go o oddanie broni.
Kobieta poprowadziła Hayamiego do środka. Ten był w stanie zauważyć, że drzwi prowadzące na zaplecze są chronione przez niepozornego mężczyznę ubranego w prostą koszulę z długim rękawem oraz długie spodnie. Jego włosy były krótkie, brązowe, a na lewym udzie kaburę typową dla ninja. Nie wskazywało to na to, że jednoznacznie był shinobim jednak. Mężczyzna był znudzony lub niewyspany, ponieważ ziewał co chwilę.
Sama sala główna nie była szczególnie zaludniona. Starsza kobieta krzątała się z miotłą przy ścianie, dwie dziewczyny i młodzieniec - pracownicy - siedzieli przy jednej z ław i cicho rozmawiali. Z klientów był tu tylko otyły mężczyzna z dziewczyną przy boku, która przyciskała swój biust do boku mężczyzny i nalewała mu sakę. Mężczyzna śmiał się głośno i rubasznie, jedząc smażone sardynki.
- Proszę sobie usiąść - powiedziała hostessa, prowadząc Hayamiego do jednej z ław. Ta znajdowała się blisko drzwi na dziedziniec oraz na przeciwko drzwi na zaplecze. Wejście było po lewej stronie, drzwi na górę po prawej. - Kogo do pana przysłać?
Wskazała na trójeczkę pracowników. Wszyscy o klasycznej urodzie. Jedna z dziewcząt miała czarne włosy i fioletowe kimono, druga była ogniście ruda w kimonie zielonym. Jej kimono było rozchylone tak bardzo, że gdyby Hayami się uparł, mógłby dostrzec niemal za dużo jej piersi. Chłopak mógł być w wieku Hayamiego. Smukły, o ciemnoniebieskich, krótkich włosach i w granatowym kimonie.
Re: Dom uciech "Rōzugōrudo"
: 17 cze 2018, o 22:17
autor: Hayami Akodo
No to, kurwa mać, pięknie.
Niby spodziewał się, że będzie musiał wybrać coś konkretnego, podjąć związane z tą sferą decyzje, ale decyzja przyszła o wiele za wcześnie. Wcześniej, niż się tego spodziewał. Tak czy inaczej, musiał się nad tym dobrze zastanowić, czy mu w ogóle starczy na życie i na wszystko, jeśli się na to zdecyduje? Zmrużył oczy, taksująco przyglądając się trojgu pracownikom i słuchając kobiety. Jedna z nich, rudowłosa, miała cokolwiek zbyt widoczny biust i Hayami średnio był zainteresowany jej urodą, zważywszy na to, że rudość niebezpiecznie mu o czymś przypominała - a właściwie to chyba jednak o kimś.
Chłopak wyglądał na takiego w jego wieku, druga dziewczyna zaś miała fioletowe kimono i czarne włosy.
Przełknął ślinę. Osz cholera jasna, cóż za skomplikowany wybór...Ale skoro już się demoralizował, spadał coraz niżej w swoim zatraceniu, to chyba mógł sobie pozwolić na kolejny stopień ciekawości wiodącej do samego piekła? Przecież nic złego nie mogło się stać.
Teoretycznie.
Wybór zniknął z jego głowy tak szybko, jak się pojawił - zamówiłby sobie drugą flaszkę, żeby nie znosić tego wszystkiego na trzeźwo, ale przecież nie mógł być pijany, po ostatnich próbach z alkoholem wiedział, że nie starczyłoby mu czasu do wieczora, żeby się chociaż w części ogarnąć. Westchnął.
Ostatnie ryzyko na dzisiaj.
Albo i nie?
Popatrzył na hostessę. Jego twarz wyrażała łagodny, nieco zbyt wyciszony spokój - trochę taki, jaki był na Hyuo, w jego śniegach, milczeniu i ukojeniu, w ukrytej neutralności krajów samurajskich. Tego chłopaka nie dałoby się posądzić o nic złego - wyglądał na zbyt cichego, by w cokolwiek się mieszać, typowy wojownik, któremu nie w głowie głupoty mimo młodego wieku.
- Niech mi pani przyśle jego - poprosił, wskazując ruchem głowy na chłopaka.- Ile muszę zapłacić za jego towarzystwo? I, przy okazji, zrobi pani coś dla mnie?
Zawahał się. Czy w tej chwili nie popełniał straszliwego błędu? Nie pogrążał się? Cóż, zawsze mógł spróbować. W najgorszym razie się stąd ewakuuje, to chyba dobrze, że nie kazali mu zostawić nigdzie broni, potrafił walczyć...Pozycja, w której go ulokowano, pozwalała mniej więcej zorientować się w tym pomieszczeniu.
- Ma pani może w ofercie towarzystwo takiej dziewczyny jak ta? Chętnie bym z niego skorzystał.
Przez twarz Hayamiego przemknął lekki uśmieszek, gdy prezentował blondynce szybki rysunek Cany. Nawet jeśli niczego się tutaj nie dowie, będzie mógł zawsze się wycofać, prawda?
Jeśli hostessa odpowie, że nie mają tu takiej kobiety albo przyśle mu kogoś podobnego do niej, to Hayami wzruszy ramionami i odprawi podobną do niej dziewczynę, twierdząc, że nie jest to dama, z którą chciał spędzić noc, po czym schowa obrazek, elegancko dziękując obu paniom. W każdym razie zacznie rozglądać się za osobnym pokojem dla siebie i dla chłopaka, żeby móc skupić się na...chwili zapomnienia. Przecież go na to stać.
So that is how the way of a fool start.
Re: Dom uciech "Rōzugōrudo"
: 19 cze 2018, o 19:59
autor: Uchiha Izanami
Cena Wolności
Misja rangi B[43]
Seinaru oraz Hayami Akodo
Hayami Akodo
Godzina 12:00, Dzielnica Rozrywkowa
Hostessa wzięła do ręki portrecik, który podał jej Hayami. Kiedy na niego spojrzała, delikatnie zmarszczyła brwi, a jej uśmiech lekko pobladł. Jednak po chwili ponownie szeroko się uśmiechnęła i oddała portrecik Hayamiemu.
- Myślę, że da się to zrobić - odpowiedziała pogodnie. - Musiałabym sprawdzić, czy owa dama jest w tej obecna czy pracuje w innych godzinach w dniu dzisiejszym. Pójdę sprawdzić i dowiedzieć się. Przyjdę z informacją. W międzyczasie przyślę naszą Niebieską Różę. Aoi jest wyjątkowym młodzieńcem - dodała.
Skierowała się do stolika, gdzie siedziała grupka pracowników “Złotej Róży”. Szła chyba troszkę sztywniej niż kiedy go prowadziła do stolika. Kiedy już doszła do niebieskowłosego młodzieńca, nachyliła się i szepnęła do niego coś, wskazując na Hayamiego. Młodzieniec spojrzał na kobietę, tak samo jak dwie dziewczyny, które z nim siedziały. Obie niemal jednocześnie wstały i, po kilku słowach, skierowały się do drzwi, które prowadziły na górę przybytku. Hostessa sama ruszyła w stronę wejścia do kuchni, gdzie był ochroniarz. W tym samym czasie, do Hayamiego ruszył niebieskowłosy młodzieniec. Hostessa rozsunęła drzwi do kuchni. Spotkała tam w drzwiach blondyna, z którym zamieniła kilka słów, a rozejrzał się po sali i coś jej odpowiedział, kręcąc głową. Ochroniarz, który stał przy drzwiach, nie ucieszył się na to, co usłyszał w rozmowie hostessy z blondynem. Drzwi po chwili zasunęły się, zasłaniając hostessę i blondyna.
Hayami zauważył to, ale w gruncie rzeczy mógł mieć ważniejsze rzeczy na głowie. Młodzieniec, który do niego podszedł był wyjątkowo urodziwy. Jego wygląd był delikatny, ale bardzo męski. Skóra blada, oczy bladoniebieskie, hipnotyzujące. A uśmiech, który miał na twarzy z całą pewnością mógł stopić niejedno damskie - lub męskie - serce.
- Hej, cześć - powiedział, opadając na tatami obok Hayamiego, przyciskając udo do jego uda. - Jestem Aoi. Rzadki to widok, żeby młody, przystojny chłopak zjawiał się w takim miejscu. Chciałbyś coś zjeść? Napić się? Porozmawiać? Chwilę musimy poczekać, żeby Yui się dowiedziała czegoś, więc na chwilę jesteśmy skazani na taką mniej intensywną grę wstępną - zaśmiał się lekko Aoi i przycisnął ramię do ramienia Hayamiego, patrząc prosto w twarz samuraja.
Re: Dom uciech "Rōzugōrudo"
: 20 cze 2018, o 18:01
autor: Hayami Akodo
Hayami uśmiechnął się lekko, odprowadzając kobietę wzrokiem. Po tysiąckroć przeklinał się w myślach za to, że w ogóle się zdecydował na tą całą misję, ale z drugiej strony jak już powiedziało się A, to należało powiedzieć B. Jak już mu się zachciało demoralizacji i wszystkiego złego, to powinien był spróbować także i tego jej odcienia, nieważne, jak durna by to nie była decyzja. Aoi, co...?
Wydawało się, że ogień spotkał wodę.
I to wcale nie było tak, że ogień bał się tego, co może nastąpić w kontakcie z wodą. Nie, nie ugaszenia, co nakazywałaby prosta chemia; młody samuraj bał się, że to, co teraz zrobi, decyzja, jaką podejmie, będzie mieć zbyt poważne konsekwencje, by je teraz udźwignąć. Mimo to zaklął w myślach po raz nie wiadomo który i z jakimś rodzajem nerwowej odwagi postanowił zanurzyć się z głową w odmętach tej słodkiej, grzesznej niepewności . Zaryzykować.
Odwaga Hayamiego miała jednak swoje granice - i dlatego być może czerwień i błękit nie spotkały się ze sobą wśród alkoholu i skotłowanej pościeli, w uniesieniach ognia i tej dziwnej rozterki: czy mój konar płonie dostatecznie mocno czy sprawdzam się na tyle w roli idealnego gościa, by Aoi nie miał podejrzeń? Szczególnie, że zauważył już te dziwne spojrzenia hostessy nazwanej Yui, jej dyskretną rozmowę z blondynem i marsową minę ochroniarza. Cholera jasna.
Coś zdecydowanie było nie tak. Dlaczego Yui zachowała się tak dziwnie, gdy zobaczyła Canę? Nie ulegało wątpliwości, że Hayami sobie tego nie wyobraził. Nie był ślepy i głuchy, nie dał się ponieść głupim przywidzeniom, jak wcześniej wiele razy to robił. Twarz kobiety delikatnie pobladła, zmarszczyła brwi; było to jak błysk, jedno krótkie mgnienie, ale nie zapowiadało raczej nic dobrego. Jak zwiastun burzy, co?
Nie podobali mu się też tamci dwaj, blondas shinobi i tamten drugi, który krzywił się jak po najgorszym occie. Co się tu, do cholery, mogło dziać? Spodziewali się jego wizyty - i w tym celu wpuścili go w paszczę lwa, gdzie raczej ciężko byłoby walczyć bez interwencji straży, wylądowania w więzieniu i licznych kłopotów? Cana musiała być dla nich ważna - o tyle, o ile może być ważne zwykłe źródło zarobków. Co ten koleś trzymał w kaburze? Kunai? Shurikeny? Pewnie to, ewentualnie senbony, nie mógł też nie założyć, że nie ma gdzieś większej broni lub jeszcze czegoś nie ukrywa w zanadrzu. Walka z nim może być trudna, zwłaszcza że bez wsparcia nie może użyć Kirigakure, a w innych technikach musi zużywać - jako młody, głupi i wciąż jeszcze niewyrobiony w porządnej kontroli chakry - jej spore pokłady. Jeśli musiałaby to być dłuższa walka, bazowałby chyba na stylu, pytanie, czy sławna szkoła Mokuzai wystarczy, by pokonać wroga? I jeszcze ta świadomość, że przegrał z nimi Seinaru...
Pozostawał jeszcze Aoi. Był zbyt niewinny, kruchy, delikatny - i jeśli nic nie ukrywał pod pozorami, jeśli słodziutki wygląd przystojniaka stworzonego do ozdabiania przyjęć i łożnic był prawdą, to raczej nie powinien stwarzać w razie czego zagrożenia, ale może paść ofiarą, jeśli do czegoś dojdzie.
Dureń jesteś, Hayami, i tyle.
Mimo tych wszystkich myśli i obaw Akodo jakoś zachował ciepły uśmiech, błysk w oku i rozluźnioną pozycję. Choć lekko mu zadrżały dłonie, a serce przyspieszyło znacznie swój rytm, to jednak przełknął znów ślinę w nagle zaschłym gardle. Musiał ciągnąć dalej to, co zaczął. Jaka szkoda, że nie udało mu się usłyszeć rozmowy Yui i tamtych...Wiedziałby chociaż, na czym stoi.
Wpił się w usta Aoiego, smakując błękitu, zniewolonej wolności, skrzydeł motyla ; ten pierwszy, nietypowy pocałunek z mężczyzną daleki był od tego, co zasłyszał w historiach powtarzanych pod sekretem w momencie, gdy ojców nie było na widoku, był zupełnie inny niż to, co zaznał z Sagą - niż tamten moment pełen łez, trwogi, tajemnic zwierzanych w cierpieniu i pragnienia zaopiekowania się tą, którą pokochał. Był to raczej delikatny i subtelny pocałunek, choć czuło się - i Aoi też mógł poczuć - w objęciach Hayamiego, jego posturze, twarzy, tym, co nazywamy aurą , iście lwią siłę.
Wciąż zachowywał ostrożność i baczną uwagę. Na tyle dyskretnie, na ile mógł, zerkał na otoczenie, jednakże najwięcej uwagi poświęcał chłopakowi.
- Możemy pogadać i się napić - zaproponował wesołym, swobodnym tonem. Zaśmiał się głośno, po czym znów skradł Aoiemu całusa. - Chociaż poprzestałbym dzisiaj chyba na wodzie. Wódka nie sprzyja byciu zabawnym, a chciałbym, byśmy się obaj nie nudzili.
Wsunął powoli dłoń pod jego kimono, przesunął dłonią po jego klatce piersiowej, po czym wycofał ją, jakby spłoszony. Rany boskie, albo w tej herbacie były jednak procenty, albo ta jedna jedyna czarka sake, druga w jego życiu, solidnie mu zaszkodziła. Nigdy więcej alkoholu. Nigdy więcej, słowo samuraja i przysięgam na honor przodków.
- Wiesz, lubię błękit. Jest piękny, zwłaszcza gdy niebo nade mną jest czyste i bez chmur, a morze na Yinzin jest spokojne. A ty? Lubisz jakiś konkretny kolor? - spytał, nie wypuszczając z objęć błękitnowłosej Róży z Ryuzaku i modląc się w duchu na kolanach do wszystkich bogów, herosów, przodków aż do pierwszego Akodo, z umarłymi i duchem ojca włącznie, żeby Aoi nie zauważył, jak bardzo go to wszystko stresuje i żeby nikt nie nabrał żadnych podejrzeń. Chociaż gdyby chłopak zauważył, to może by zgonił na ekscytację i podniecenie młodego organizmu, czort wie. Hayami był - nie ujmując niczego urodzie Aoiego - daleki od tego wszystkiego jak najbardziej.
I to wcale nie było tak, że podstępne oni kusiły go, żeby skorzystać i z chłopaka, i z dziewczyny. Żeby wylądować w łóżku z obojgiem, obejmując ich, czując na sobie ich zachłanne usta i...
CHOLERA JASNA!
Miał tylko nadzieję, że w tym momencie się nijak nie zarumienił ani że nic go nie zdradzało. No i że serce nie waliło mu tak głośno, jak mu się wydawało, a oddech nie przyspieszył za bardzo.
Puknij się w głowę, idioto, o czym ty w ogóle myślisz?!
Re: Dom uciech "Rōzugōrudo"
: 21 cze 2018, o 12:30
autor: Uchiha Izanami
Cena Wolności
Misja rangi B[46]
Seinaru oraz Hayami Akodo
Hayami Akodo
Godzina 12:10, Dzielnica Rozrywkowa
Aoi patrzył tam, gdzie patrzył Hayami i się uśmiechał. Miał już coś powiedzieć, kiedy młody samuraj zaczął go dotykać i całować. Aoi zaśmiał się ciepło po tym, jak Hayami się od niego oderwał i położył dłoń na jego ramieniu.
- No wiesz! Będę musiał pobrać opłatę za ten słodki pocałunek. A bardzo bym nie chciał - odpowiedział, patrząc swoimi niebieskimi oczami w oczy samuraja. - Takie usta, jak twoje, powinno się całować za darmo - dodał przesuwając dłoń na pierś Akodo. Jeszcze przez chwilę wpatrywał się w chłopaka siedzącego obok. Wysłuchał jego słów i zamówienia. - Hmmm… sake bardzo sprzyja zabawie, ale nawet dobrze, w końcu mi nie wolno w godzinach pracy. Nie to, co Ashi - dodał ciszej, zerkając na ochroniarza pod drzwiami. Nachylił się bliżej Hayamiego i zaczął szeptać do ucha młodzieńcowi. - Widzisz tam, na udzie? Udaje, że jest wielkim shinobi, a ma tam piersiówkę. Tylko teraz pustą, bo pracuje już od północy i powinni go zmienić. Dlatego taki zdenerwowany.
Aoi lekko się śmiał. Jego pierś była przyciśnięta do ramienia Hayamiego, a ładnie pachnący, ciepły oddech muskał ucho chłopaka. Po chwili nie tylko oddech pieścił młodego samuraja, a także usta młodzieńca. Skubnął płatek ucha zębami, a następnie zaczął je ssać. Mruczał przy tym.
Po chwili z kuchni wyszła Yui. Ashi - ochroniarz - warknął na nią, ale ona wyłącznie rozłożyła ręce, chociaż wyglądała na trochę wystraszoną na te jego warknięcia. Uspokoiła się lekko, kiedy już od niego odeszła i podchodziła do Hayamiego.
- Poszukiwana dziewczyna będzie pracować dzisiejszego wieczoru. Obecnie jej nie ma. Jeżeli szanowny klient będzie chciał ją spotkać, proszę przyjść wieczorem - wyjaśniła, a potem poszła w stronę wejścia, gdzie zajmowała swoje stanowisko.
- To co? - zapytał Aoi. - Już wszystko wiesz. Nadal pijemy wodę czy wolałbyś iść na górę? - dodał przesuwając dłoń po udzie młodego samuraja, zatrzymując ją tam, gdzie uda się zbiegały. - A jeżeli chodzi o kolor… wydaje mi się, że lubię ten specyficzny kolor różowy, który można znaleźć w specjalnym miejscu. Pokażę ci, jak go uwielbiam, kiedy znajdziemy się sami. - Aoi puścił oko.
Re: Dom uciech "Rōzugōrudo"
: 21 cze 2018, o 15:20
autor: Seinaru
Nie błąkał się po mieście nawet godziny. Po rozstaniu z Cienkim Wąsem Seinaru zastanawiał się, co dalej robić. Nie chodziło o kolejny cel do odwiedzenia, lecz co zrobi, gdy w końcu uda mu się odnaleźć Canę w jednym z tych domów publicznych. Powinien wyszarpać ją stamtąd siłą i od razu zawlec do siedziby straży żeby złożyła skargę? To chyba nie wpisywało się w sens słów aby "działać rozważnie". Na pewno spotkałby się w takiej sytuacji z oporem, może nawet większym niż zdołałby udźwignąć, a to znowu zaszkodziłoby nie tylko jemu, ale również całej misji. Postanowił więc, że tym razem będzie mniej bezpośredni niż w przypadku Małego Byka, choć oczywiście nie miał absolutnie żadnej gwarancji, że w ogóle będzie mu dane ujrzeć zaginioną.
Po drodze minął miejsce umówionej zbiórki, jednak od jego rozstania z Akamim minęło zbyt mało czasu aby już usiąść tutaj z założonymi rękami i na niego czekać. Kei postanowił pójść za ciosem, zgodnie za radą opętanej dzwonniczki. Tak, tak, on też miał nadzieję, że koniec jest już blisko. Dość miał tego łażenia po mieście bez celu.
Po kilkudziesięciu minutach od wymarszu spod siedziby straży udało mu się w końcu dotrzeć pod szyld Złotej Róży, która... tego dnia nie była zbyt gościnna? Kei odniósł takie wrażenie tylko przez ułamek sekundy, bo zaraz miły zapraszający uśmiech powitał go w tym przybytku.
- No do was, do was. - Spojrzał na szyld wiszący przed wejściem.
- Bo to Złota Róża jest, prawda? - Uśmiechnął się niepewnie. Kurcze, jak na chłopaka który nie miał żadnego doświadczenia z kobietami, wizyta w takim miejscu była dość niezręczna. Obiecał sobie jednak nie zrobić niczego głupiego, a już na pewno niczego po raz pierwszy. Interesował go tylko cel nadrzędny - znalezienie Cany i nic poza tym. Nie był fanem alkoholu, hazardu, a kobiece ciała bardziej go zawstydzały niż podniecały. Musiał więc wejść niejako w rolę bardziej doświadczonego, niż rzeczywiście był. Wolałby chyba jednak wrócić na arenę...
Re: Dom uciech "Rōzugōrudo"
: 22 cze 2018, o 14:40
autor: Hayami Akodo
- O kuźwa, faktycznie groźny i niebezpieczny shinobi - odszepnął z chichotem Hayami, przenosząc dłoń na talię Aoiego. W duchu klął, na czym świat stoi, w przypływie weny stworzył nawet kilka przekleństw, ale wolał nie zdradzać się zbytnio z tym typem twórczości. Informacje od błękitnowłosej pięknotki zmieniały mu zdecydowanie obraz sytuacji: ten jeden ochroniarz okazał się być ledwie niegroźnym alkoholikiem, jednak nie można było zakładać, że takie miejsce jak to rzeczywiście nie zatrudnia jakichś osób o znacznie większych zdolnościach. Z jakiegoś cholernego powodu było mu bardzo gorąco, zrobił się zbyt swobodny, zbyt luźny...cholera. Co się z nim w ogóle działo? Zgłupiał, czy co? Niech tylko ta misja się skończy, to natychmiast powinien udać się do szkół samurajskich, by wrócić na właściwą drogę, ścieżkę musha shugyo!
Się zaś, psiakrew, porobiło, naprawdę wolałby postąpić w inny sposób. Jednak skoro już podjął taką decyzję i skończył na umówionym eee spotkaniu z eee czarującym młodzieńcem, to raz jeden skorzysta z możliwości. Miał tylko cichą nadzieję, że te dziwne spojrzenia, które zarejestrował jeszcze w Hanamurze i w porcie oraz dzisiejsze, eee, ekscesy nie dotrą do niepowołanych uszu.
Informacje uzyskane od Yui okazały się nader cenne. Okazało się, że Cana tutaj nie tylko pracuje, ale i będzie wieczorem! Uśmiechnął się z wyraźnym zadowoleniem, jednak nie drążył tematu specjalnie. Rzucił tylko jeszcze jedno spojrzenie w kierunku Yui i Ashiego. W tej sytuacji wypadałoby teraz stąd wyjść i się porządnie przygotować do potencjalnej walki lub - równie potencjalnych - negocjacji , ale wzbudziłoby to podejrzenia tak u Aoiego, jak i u jego pracodawczyni. Poza tym samo spotkanie z Seinarem miało nastąpić wieczorem. Przy tym, nawet gdyby zyskał sobie na tyle czasu, by znaleźć i wysłać posłańca, skąd miał wiedzieć, że nikt za nim nie pójdzie? Wolał już zrobić to, co konieczne, a następnie udać się do ryokanu, ogarnąć się i stamtąd wyjść na spotkanie jeszcze przed zmierzchem. Czas i miejsce spotkania pamiętał aż za dobrze. Nie było mowy o tym, by się spóźnił albo, o zgrozo, pomylił kierunki - gdyby tak było, zadanie spaliłoby na panewce wyłącznie z jego winy.
W myśli przeliczył szybko swoje pieniądze, swój czas, ocenił na chłodno swoje możliwości - ile właściwie mógłby znieść towarzystwo Aoiego, zanim spaliłby się ze wstydu? Chyba...z godzinę? Może.
NIE, NIE, NIE, CHOLERA, NIE MA MOWY. Nie ma mowy, no żabing way.
Jeszcze nie zwariował do tego stopnia, żeby iść z tym kolesiem gdziekolwiek, wszystko miało granice - także i jego poświęcenie! Zresztą tamten koleś z dziewczyną też nigdzie się nie spieszył. I to cholerne gorąco, szlag! Czemu nagle musiało mu się zrobić tak ciepło i dlaczego zaczął mieć napływ zupełnie nieodpowiednich myśli?!
- Wiesz co, dzisiaj jestem na limicie czasowym, więc nie idę na górę. Zostańmy przy wodzie. - uśmiechnął się, ale po chwili zmarszczył brwi, jakby coś sobie przypomniał. Dodał z uśmiechem, obejmując go mocniej: - Jesteś zbyt słodki, by zostawiać cię w połowie, wiesz? Napijmy się jeszcze.
Tym bardziej, że z nerwów coraz częściej zasychało mu w gardle. Mimo to nadal starał się, usilnie się starał zachowywać pozory. W duchu nawoływał się do opamiętania, jednak dawało to skutek kompletnie odwrotny.
Zastanowił się jeszcze raz nad tym, czy nie posłać nikogo po Seinara, ale machnął ręką. Cieszył się w duchu, że ani Sagisa, ani Tensa nie widziały tej żenady. Chociaż gdyby to zobaczyły, czy coś by się zmieniło? Tensa umarła już dawno, dla niego stała się tylko imieniem i zlepkiem wspomnień, tych złych i dobrych; Sagisa z kolei - choć nadal ją kochał - powoli także stawała się abstrakcją. Nie chciał się z nią spotykać, bo i po co? Dość miała kłopotów z dzieckiem, zresztą nie mieliby już o czym rozmawiać. Bo i o czym? O tym, jak spieprzył, jak zostawił ją samą, uniesiony dumą, jak ona obraziła jego honor i sama, na własne życzenie, zamknęła sobie drogę pomocy? Hayami nie był pamiętliwy, gdyby można było to wszystko rozegrać inaczej, pewnie jeszcze by tam wrócił. Ale teraz, po śmierci Shijimy i Tensy, po tym, jak się zmienił, miał zgoła inne priorytety. I inne cele, które chciał zrealizować.
Bardziej mu zależało na drodze wojownika niż na szukaniu miłości, niechby nawet i płatnej; był jeszcze bardzo młody -miał zaledwie siedemnaście lat, a każdy dzień przybliżał go do osiągnięcia osiemnastej wiosny życia. W tym wieku pragnęło się po prostu żyć, szukać sławy; Sagisa musiała mierzyć się już zaś z innymi trudami. Gdyby czegoś potrzebowała, Akodo nie odmówiliby jej pomocy, ale Hayami wątpił, by kiedyś jeszcze wynikło z tego coś więcej.
Westchnął. Poczuł, że serce mu się trochę uspokaja, że nie płonie już takim durnym rumieńcem.
- Jak się tu znalazłeś? - zagadnął. - No wiesz, to trochę dziwne znaleźć tu taką ślicznotkę jak ty. Myślałby kto, że będziesz chciał uciec czy coś, życie masz całe przed sobą...Ja bym nie wytrzymał, próbował za każdą cenę albo wybrał honorowe rozwiązanie.
Bo takie wydawało się najprostsze w chwilach, kiedy nie było już żadnego odwrotu od hańby.
Re: Dom uciech "Rōzugōrudo"
: 23 cze 2018, o 10:56
autor: Uchiha Izanami
Cena Wolności
Misja rangi B[49]
Seinaru oraz Hayami Akodo
Seinaru oraz Hayami Akodo
Godzina 12:20, Dzielnica Rozrywkowa
Seinaru
Kobieta uśmiechnęła się do młodzieńca i skinęła głową. Dłonią zaprosiła do go środka i wprowadziła do sali głównej. Ta była niemal pusta - siedział tu tylko zadowolony grubas z dziewczyną, pod drzwiami prowadzącymi do kuchni stał czarnowłosy mężczyzna z kabura na kunaie na udzie. Jednak najbardziej rzucał się w oczy niebieskowłosy młodzieniec w rozchłestanym kimonie oraz jego towarzysz. Młodzieniec trzymał dłoń pod stołem, na swoim towarzyszu, w bardzo jednoznacznym miejscu. Do tego nachylał się i chyba gryzł mu ucho. Po chwili się odsunął, jakby był obrażony.
Towarzyszem niebieskowłosego żigolaka był, oczywiście, Hayami Akodo.
Hayami był wyraźnie rozochocony, chociaż Kei znając go wystarczająco dobrze, mógł zauważyć konflikt na jego twarzy. Niemniej z całą pewnością było mu w tym miejscu, a także w tej sytuacji, dobrze.
- Zechce szanowny gość usiąść - powiedziała blondwłosa kobieta, wskazując na jeden ze stolików. - Przysłać dziewczynę czy chłopaka?
Hayami Akodo
Hayami był nieświadomy tego, że do przybytku zawitał Seinaru Kei i widzi go w bardzo dwuznacznej pozie z Aoim.
Aoi nie wyglądał na szczególnie zadowolonego, że Hayami odmówił pójścia razem na górę. Widać było, że nie tak sobie to wyobrażał, pewnie tym bardziej, że sam Hayami wysyłał sygnały, które oznaczały, że młodzieniec dzisiaj zarobi na ryż. Jego twarz stężała i lekko odsunął się od Hayamiego.
- No wiesz? Tak mnie zwodzić - powiedział, krzywiąc się. - Ja tutaj pracuję, bo chcę - odpowiedział. - Niby mówisz, że nie potrafiłbyś tak pracować, a jednak jesteś tutaj, poszukując przyjemności. Nie myśl, że nie widzę tego. Ale najwyraźniej nie jestem aż tak ładny, jak ta dziewczyna. A jeżeli w przyjemności, która jest tak naturalna dla człowieka, widzisz hańbę, jest mi z tego powodu bardzo przykro.
Re: Dom uciech "Rōzugōrudo"
: 23 cze 2018, o 19:22
autor: Hayami Akodo
Zarzuty Aoiego były słuszne, a jego zachowanie ze wszech miar zrozumiałe. Hayami westchnął ciężko. Jak miał to wytłumaczyć komuś takiemu jak on? Mężczyźni poszukujący przyjemności w tego rodzaju pracy zapewne nie zrozumieliby jego młodzieńczej naiwności, tego, jak podchodził do całej sprawy. Skrzypnięcie drzwi oznajmiło mu, że ktoś wszedł, chwilowo jednak nie spojrzał na to, kto właściwie to zrobił - a może powinien, bo wtedy zapewne wszelka gejoza wyleciałaby mu z głowy z hukiem i świstem.
Głos Yui, zwracającej się do kolejnego szanownego gościa, dolatywał do niego, to fakt - ale jednym uchem wchodził, a drugim wychodził. Westchnął ciężko, zły na siebie. Wspaniale. Pora zagrać w karty.
O ile, oczywiście, nie spieprzy całej sprawy jeszcze bardziej.
- Przepraszam, Aoi-chan - zaczął, wzdychając. - Nie sądziłem, że tak to odbierzesz. Brakuje mi, niestety, doświadczenia i, no cóż, nie za bardzo ogarniam relacje takiego typu, zwłaszcza w wersji facet-i-facet. Ale muszę ci powiedzieć, że na pewno chętnie tu zajrzę jeszcze raz i wynagrodzę ci to, bo wydajesz się kimś bardzo interesującym. I nie martw się, zapłacę ci za wspólne picie wody tak samo, jakbym zapłacił za picie, eee...czegoś innego.
I to wcale nie było tak, że kiedy poczuł jego dłoń na swoim sztandarze chwały , spłonął gwałtownym rumieńcem, którego nie zdołał powstrzymać. Absolutnie nie poczuł żadnego ciepła w całym ciele i nie wróciły do niego lubieżne żądze, a razem z nimi także i lubieżne myśli. To była jedynie wroga propaganda; Hayami Akodo przecież nie mógł otwarcie przyznać, że jego sztandar znacząco rozwinął się na wietrze i pokazał swoje pełne barwy. Było to wprost nie do pojęcia, a jednak odczuwał to bardzo dobitnie. Kiedy jednak chłopak się lekko odsunął, westchnął głęboko. Dlaczego te cholerne wizyty w takich miejscach musiały być skomplikowane? O bogowie, jak ktoś go tak teraz zobaczy, to nie będzie zbyt różowo.
- A co do dziewczyny...Czyżbyś był o nią zazdrosny?~~ - zaszeptał z uśmiechem i szturchnął go lekko w bok. - Nie spodziewałem się tego po tobie, Aoi-chan. Ale spokojnie, dzisiaj wieczorem twoja konkurencja w spódnicy nie zarobi.
Miał tylko błogą nadzieję, że nikt nie słyszał jego szeptu i że nie robi z siebie większego durnia, niż można byłoby się spodziewać po młodym i niedoświadczonym kretynie, który właśnie chyba zirytował z lekka swojego partnera do rozmowy. I że, jeśli wszystko się dobrze, pomyślnie skończy, będzie mógł zaszyć się raz, a na dłużej, w jakiejś szkole samurajskiej i machnąć ręką na te wszystkie cholerne relacje facet-i-facet i kobieta-i-facet, które okazywały się zbyt trudne. Może powinien, do cholery, podpytać kogoś bardziej doświadczonego o takie rzeczy przed wyjazdem z domu!
Istotnie, Hayami. Mogłeś - tyle że za bardzo nie miałeś już kogo, nie licząc synów sąsiadów i ich podstarzałych ojców, ewentualnie jeszcze krewnych ze strony ojca, którym twoje pytania raczej średnio by się spodobały.
- Co do przyjemności... - uśmiechnął się lekko. - Każdy odczuwa ją inaczej. A ja z taką przyjemnością jak to, co przed chwilą mi pokazałeś, nie obcowałem zbytnio. Chyba że skorzystałbym w przyszłości z twoich korepetycji, hm? Gdy już nie będę miał na głowie tych wszystkich zajęć wojownika?
Re: Dom uciech "Rōzugōrudo"
: 25 cze 2018, o 09:47
autor: Seinaru
Pobieżnie rzucił okiem na wnętrze, na razie nie przypatrując się klientom. Nie było w wystroju niczego szczególnego, pomieszczenie było zadbane, bo w końcu tylko wygląd jest wizytówką takich miejsc. Piękni ludzie muszą mieć piękne tło. Zrobił kilka kroków do wnętrza, zdjął z głowy kapturek, bo tutaj nie było dla niego miejsca na jego głowie. Teraz jego wzrok przyciągnął najpierw grubas, a następnie jego młodszy kolega. Zobaczył, jak Akodo flirtuje z jakimś niebieskowłosym, zniewieściałym lalusiem, choć na oko samuraja w ogóle do siebie nie pasowali. A może pasowali, tylko Kei do tej pory nie dostrzegał, że tamten jest...
- Oh. - Dziwnym trafem Hayami z kasyn przeniósł się na domy publiczne, a jego obecność tutaj zwiastowała dobrze. W końcu jeśli dwie niezależne ścieżki które podjęli sprowadziły ich w to samo miejsce, to musiało znaczyć, że trop może być dobry. Odegnał ręką natrętną gospodynię, która proponowała mu dziewczynkę lub chłopaczka. Nie przyszedł tu po to, a jeśli już to teraz na pewno zmienił plany po tym, jak zobaczył migdalenie się Hayamiego z tamtym drugim. Nie był zazdrosny, nic z tych rzeczy. Brunet zastanawiał się po prostu, ile z tych gestów i uśmieszków to rola, ile to dobre wychowanie, a ile zapomnienie w dobrej zabawie.
- Nie chcę nikogo. - Odpowiedział kobiecie, która go przyjęła, a następnie zaniósł się z zamiarem podejścia do Akamiego. Tylko czy powinien? Czy pokazaniem że się znają nie zdradzi i nie zniszczy tego, co może już udało się wypracować Akodo?
- Albo wie pani co? - Zatrzymał ją zaraz po swojej odmowie.
- Poproszę jakąś dziewczynę, jakąś miłą. Usiądę tam. I herbatę. - Wskazał palcem na miejsce, z którego Hayami i on mogli się spokojnie zobaczyć i widzieć. Chciał żeby jego towarzysz wiedział, że on już tu jest, a przy okazji nie zamierzał wchodzić mu w paradę. Może to rzeczywiście tylko rola? Jedno było pewne - ich wspólne noclegi w tym samym pokoju to już przeszłość. Od dzisiaj osobne pokoje z osobną łazienką na każdej wyprawie.
Re: Dom uciech "Rōzugōrudo"
: 26 cze 2018, o 19:37
autor: Uchiha Izanami
Cena Wolności
Misja rangi B[52]
Seinaru oraz Hayami Akodo
Seinaru oraz Hayami Akodo
Godzina 12:30, Dzielnica Rozrywkowa
Seinaru
Kei został poprowadzony do stolika przy wejściu do kuchni, gdzie stał wyraźnie zmęczony, czarnowłosy ochroniarz. Seinaru usiadł na przeciwko Hayamiego tak, żeby Akodo go zauważył. Przy okazji mógł zauważyć, że pośrodku sali, gruby mężczyzna podnosi się i idzie w stronę drzwi, które prowadziły do góry. Szła z nim śliczna dziewczyna, która dotrzymywała mu towarzystwa.
Kobieta, które poprowadziła Keia na miejsce, usłyszała jego prośbę o przyprowadzenie jakiejś dziewczyny i odeszła, a po chwili zniknęła na zapleczu. Już nie wróciła do Keia. Za to, po kilku minutach, podeszła do niego śliczna, drobna rudowłosa dziewczyna. Jej włosy były zadziornie, krótko ścięte, a kilka piegów zdobiło ładny, kształtny nosek. Opadła na poduszkę obok Keia i natychmiast również przylglęła do jego ramienia. Jej kimono było zielone, rozchłestane, a siedząc tuż obok, Kei miał doskonały widok na jej małe piersi. Przyniosła ze sobą herbatę, którą postawiła przed Keiem.
- Kitsune. A pan jest samurajem czy innym wojakiem? - zapytała.
- …co masz na myśli mówiąc, że moja konkurencja nie zarobi? - usłyszał Kei z drugiego końca sali - słowa, które, dość głośno, wypowiadał niebieskowłosy młodzieniec.
Hayami Akodo
Hayami mógł zauważyć, że Aoi nie jest szczególnie zadowolony z tego, że przeznaczony jest tylko do rozmów, nawet, jeżeli mu za to miano zapłacić. Hayamiego jednak chwilowo zaaferowało co innego i na sekundę Aoi odszedł w kąt.
Seinaru Kei, w swojej zielonej osobie, pojawił się w burdelu. Jak gdyby nigdy nic podszedł do jednego ze stolików i usiadł na przeciwko Hayamiego. Widać było, że stara się nie zwracać szczególnej uwagi na Akodo. Zamówił sobie za to dziewczynę - drobną ślicznotkę o rudych włosach, która od razu się do niego przylepiła.
Grubas w końcu przestał jeść i pić. Ruszył z dziewczyną na górę.
Kiedy Hayami już przestał zwracać uwagę na Seinaru, Aoi wyglądał już na nieco zniecierpliwionego.
- Dziewczyna mnie nie obchodzi. Obchodzi mnie to, czego teraz pragniesz. Widzę, że jesteś niepewny. Dlatego powineneś się zrelaksować. Znam na to sposób, ale… co masz na myśli mówiąc, że moja konkurencja nie zarobi? - zapytał Aoi, odsuwając się od Hayami’ego. Jego słowa były na tyle głośne, że rozniosły się po całej sali.
Re: Dom uciech "Rōzugōrudo"
: 2 lip 2018, o 14:33
autor: Seinaru
Zrozumiałe, że o tej godzinie nie było tu zbyt tłoczno, takie lokale zazwyczaj budziły się wieczorem, a kładły się spać dopiero nad ranem. Dlatego też mógłby może nawet wybrać z kilku dziewczyn gdyby o to poprosił? Nie przyszedł tu jednak po miłe towarzystwo, bardziej niż na obserwowaniu damskich wdzięków zależało mu na zdobyciu jakże cennych informacji. Obecność Hayamiego zasugerowała mu, że są blisko, choć tak naprawdę wciąż nie wiedzieli nic. Zajął więc miejsce, które dawało mu dobry widok na stolik przyjaciela, a potem czekał na "zamówioną" kobietę. Zjawiła się niedługo potem, niosąc przy okazji zamówioną herbatkę.
Nie tyle zaskoczyło go, co całkowicie spłoszyło jej nagłe przytulenie się do jego ramienia, a może raczej próba, bo Kei szybko wyswobodził się z uścisku, nadając tej całej sytuacji bardzo niezręczny klimat. Spalił może nawet lekkiego buraka? Jedyne co miał teraz w głowie to migawki z obrazkami jej perky biustu, a w ustach zrobiło mu się momentalnie sucho.
- Yyyy... nalejesz nam? - Chciał być poważny i samurajski, lecz po tej pierwszej sytuacji cały czar prysnął. Kei szybko pokazał swoje oblicze nieśmiałego prawiczka, dla którego największym przeciwnikiem nie jest wojna czy żołnierze, lecz kobieta.
Wskazał wzrokiem na przyniesioną przez nią czarkę z herbatą.
- Przepraszam, takie publiczne... przy wszystkich... to nie... to nie dla mnie chyba. - Zająknął się nieco. Chcąc nie chcąc, musiał jednak przejść do sedna sprawy, czyli zapytać w końcu o najbardziej interesującą go rzecz.
- Tak, jestem samurajem, lecz zasadniczo to przyszedłem tutaj z powodu innej dziewczyny. Miałem nadzieję, że ją tutaj spotkam. Ma na imię Cana, a przynajmniej tak się nazywała dawniej. - Dyskretnie pokazał jej rysunek dziewczyny, starając się aby ochroniarze czy Ci stojący przy wejściu do kuchni nie zobaczyli nawet tego ruchu.
- To stara znajoma, łączyła nas przyjaźń. - Troszeczkę bajka, troszeczkę nie. Seinaru był chyba jedną z niewielu życzliwych jej osób w ostatnich kilku latach i choć dla niego nie była nikim ponad znajomą, to ona na pewno ucieszy się z jego widoku. Czekał na odpowiedź Kitsune, ignorując jeszcze krzyki przy stoliku Hayamiego. Nic złego przecież się tam nie działo.
Re: Dom uciech "Rōzugōrudo"
: 6 lip 2018, o 20:09
autor: Hayami Akodo
No to pięknie. Jeśli zaraz czegoś nie zrobi, to sytuacja pójdzie skorzystać z burdelu - o wiele lepiej niż on. Sam nie wiedział, co ma teraz zrobić. Nie wiedział, co ma powiedzieć, jak się zachować.
No więc co teraz?
Przez krzyki chłopaka i jego zachowanie cała misja za moment mogła się rypnąć. A wizja Seinara siedzącego za stołem stanowczo mu nie pomagała. Im bardziej starał się sobie wmawiać, że go nie widzi, tym bardziej Kei tam był. I tym bardziej miał problemy z plikiem wykonywalnym "Hayami.exe", który notorycznie się zawieszał pod wpływem przerażenia, irytacji na samego siebie i całkowitego braku pojęcia, co należy w tej cholernej chwili zrobić.
Na włócznię i miecz Bishamontena, w co ja się, do ciężkiej cholery, wpakowałem?
Od tego momentu Hayami ślubował już więcej nie łazić do burdeli. W ogóle do żadnych lokali, przynajmniej przez rok, żeby ogarnąć ten cały mętlik w głowie, który mu się od tego wszystkiego robił. To, że Aoi podnosił głos i się niecierpliwił, też mu się nie podobało.
- Uspokój się i nie podnoś głosu - poprosił spokojnie. - Nie widzę takiej potrzeby. Czego pragnę? Twojego towarzystwa, Aoi. I rozmowy połączonej z piciem, nic więcej. Ani się tym nie upijemy, ani nie uschniemy jak wielbłądy pustynne. Nie musisz zwracać na siebie uwagi wszystkich tylko dlatego, że masz za klienta szczególniejszego idiotę.
No, że był idiotą, to było więcej niż pewne. I raczej nie podlegało dyskusji. Chłopak miał prawo być zirytowany - podrywał go, próbował się zdemoralizować, a tymczasem z tej całej próby zniżenia się do pewnego poziomu wyszła jedynie tragifarsa. Przy tym naprawdę wolał, by Kei do niego teraz nie podchodził. I modlił się w duchu, by Seinar przynajmniej w ten sposób okazał mu litość, bo wtedy musiałby zapaść się jakoś stosownie pod ziemię.
Wcale go nie widzę, absolutnie tutaj go nie ma, ni cholery go...Świetnie...
Afirmacje oficjalnie chyba na Hayamiego nie działały. Może jego głupota przekroczyła jakiś poziom, po którym bogowie synchronicznie przykrywają twarze dłońmi, nie mając już siły na śmiertelnika?
- Grałeś kiedyś w shogi? - spytał znacznie ciszej, jakby zastanawiając się nad tym. Tak po prostu.
Re: Dom uciech "Rōzugōrudo"
: 8 lip 2018, o 15:57
autor: Uchiha Izanami
Cena Wolności
Misja rangi B[55]
Seinaru oraz Hayami Akodo
Seinaru oraz Hayami Akodo
Godzina 12:35, Dzielnica Rozrywkowa
Rudowłosa dziewczyna siedząca z Seinaru odsunęła się nieco do młodego mężczyzny, kiedy ten powiedział, że to nie dla niego. Nalała im obojgu herbaty z czajniczka, ale jakby przypadkiem musnęła dłonią udo Keia.
- Tak… Cana - odpowiedziała. - Będzie dzisiaj wieczorem. I, jak widać, jest bardzo popularna. Tamten chłopak też chciał się z nią widzieć - dodała ściszonym głosem i spojrzała na Keia swoimi dużymi i podkreślonymi mocnym makijażem oczami. - Jesteście razem?
Patrzyła przy tym na Hayamiego.
- Dajcie sobie spokój - powiedziała bardzo cicho, odwracając wzrok od obu młodzieńców. Powoli się podnosiła, ustawiając się tak, jakby chciała odejść.
Aoi, siedzący przy Hayami, wcale nie wyglądał na usatysfakcjonowanego odpowiedzią młodzieńca. Wyraźnie zmarszczył brwi i gotów jeszcze był wstać i narobić więcej zamieszania.
- Nie zmieniaj tematu. Co chcesz zrobić mojej koleżance? Czym jej grozisz? - zapytał głośno.
Powodowało to niejakie zamieszanie w pokoju. Dziewczyna przy Seinaru, podnosząca się, patrzyła na niebieskowłosego Aoi’ego. Tak samo strażnik stojący przy drzwiach. Ten ostatni po chwili się oderwał od swojego stanowiska i ruszył w stronę Hayami’ego. Jako, że ochroniarz był za plecami Seinaru, ten jeszcze nie zdawał sobie sprawy z ruchu. Hayami jednak miał chwilę na reakcję.