Karczma kupiecka

W osadzie można odnaleźć wszystkie jednostki organizacyjne konieczne do normalnego trybu życia. Można tu odnaleźć szpital, restauracje, sklepy z różnymi towarami, a także gorące źródła bądź arenę.
Awatar użytkownika
Vulpie
Moderator
Posty: 2546
Rejestracja: 17 lut 2015, o 17:36
Multikonta: Misae Misaki

Re: Karczma kupiecka

Post autor: Vulpie »

0 x
Awatar użytkownika
Toshiro
Posty: 1357
Rejestracja: 25 lis 2018, o 23:42
Wiek postaci: 24
Ranga: Akoraito | San
Krótki wygląd: Ubiór: https://i.imgur.com/4b7w2iP.png
Maska: https://i.imgur.com/NQByJxc.png
Widoczny ekwipunek: 2 wakizashi przy lewym boku, duża torba na dole pleców
GG/Discord: Harikken#4936

Re: Karczma kupiecka

Post autor: Toshiro »

Nie jesteś sam. Czy aby na pewno? Nawet jeśli wokół Ciebie jest pełno ludzi, to dalej możesz być sam. Toshiro był tego doskonałym przykładem. Bardzo rzadko do siebie kogokolwiek dopuszczał, a jeśli już to robił to zazwyczaj w krytycznych sytuacjach, w których nie wiedział co dalej. Wtedy przychodziło to z różnym skutkiem. Jedynymi ludźmi dotychczas, których dopuścił bliżej są Shikarui i Asaka, ale to... Cóż, nie skończyło się najlepiej dla obu stron. Chociaż z tym pierwszym miał chyba lepszy kontakt po tym wszystkim. Teraz sytuacja była jednak z deczko inna. Osoba, która pojawiła się w jego życiu i przeprowadziła szturm na jego fortecę była nie kim innym, niż kobietą, z którą podróżował teraz do Ryuzaku. Przebiła się przez pierwsze wrota, ale nie bez przyczyny. Nic przecież nie dzieje się bez przyczyny, prawda? Teraz taranem okazało się wspólne pochodzenie i podobna historia, a oprócz tego podejście do tego niechlubnego klanu, który nie wiadomo czy swoim atakiem cokolwiek zdziałał, czy tylko narobił sobie więcej wrogów.
Nie spodziewał się innej odpowiedzi od czarnowłosej. Rzeczywiście coś w tym było, że jeśli coś siedzi ci w genach i we krwi to zmianą otoczenia raczej nie da się tego zmienić innym otoczeniem. Toshiro z tym walczył, ale jak mu to szło? Może niech wypowiedzą się w tym temacie inni.
-Przecież Cię nie zostawię, głupia.- oznajmił całkowicie poważnie. Ona też powinna spodziewać się takiej odpowiedzi. Nie było jednak czasu na dalsze pogawędki, ponieważ weszli już do środka. Okazało się, że miejsce spotkania było jeszcze puste, zatem przybyli pierwsi. Troszkę go to zdziwiło, zazwyczaj takie osoby pojawiają się pierwsze i czekają tajemniczo łypiąc na otoczenie, czyż nie? No może jednak nie do końca. Zamówiona została butelka sake, przynajmniej ze strony Toshiro. Odrobina alkoholu nigdy nie zaszkodzi, szczególnie do przystawek, które również wliczały się w zamówienie. Nie zamierzał się ani objadać, ani opijać. W końcu jednak pojawił się niewysoki jegomość w słomianym kapeluszu. To chyba on. Momentalnie przykuł wzrok Nishiyamy.
-Dobry.- odparł lakonicznie i jego twarz przybrała wyraz lekkiego zaciekawienia, gdy okazało się, że tajemniczy jegomość kojarzył też Nanę. Za herbatę podziękował i sam nalał sobie trochę sake, a także swojej towarzyszce jeśli tego chciała. -Świta. Znam paru. Oniniwa, mówi Ci to coś? Nie widziałem Cię tam, ale za to widziałem się z wieloma innymi i z jednym z waszych przebywałem całkiem sporo. Dowodził moją grupą. - zaczął bawić się nieco swoją czarką i przejechał palcem wskazującym po jej krawędzi. Specjalnie nie wymieniał imion będąc ciekawym, czy te rzeczywiście padną z jego strony. Byłoby to zapewnienie, że jest dobrze poinformowany, a nie, że rzeczywiście do nich przynależy. Poza tym ciekawe czy nie było go tam dlatego, że był za słaby, czy wręcz przeciwnie? Był tak silny, że nie zamierzał się ujawniać? Tylko po co chować taką siłę w obliczy biju i NESa, a także samego Antykreatora. Wiadomym było przecież, że nie wyślą tam wszystkich swoich sił albo był po prostu w zwiadzie, którego nie było dane mu spotkać.
-No dobrze, ale w takim razie czego pragnie ode mnie Saisei, Kuroko-san? W sumie to od nas, bo z tego co widzę to jesteście też zainteresowani moją towarzyszką.- spojrzał uważnie na mężczyznę w słomianym kapeluszu, a potem zerknął na chwilę w stronę Uchihy. Woń herbaty dosięgnęła jego nozdrzy, pachniała całkiem ładnie, ale cóż. Lepiej nie ryzykować. Nie miał jeszcze pewności z kim ma do czynienia. Feniksy jakoś się przecież identyfikowały, nieprawdaż?
0 x
Awatar użytkownika
Nana
Posty: 806
Rejestracja: 13 paź 2020, o 18:05
Wiek postaci: 23
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Ciemne włosy, ciemne oczy, blada cera, Sharingan - typowa Uchiha. Szczupła, średniowysoka.
Widoczny ekwipunek: Ładne, czarne kimono. Torba przy pasie i zawieszona maska Kitsune. Katana na plecach.
GG/Discord: nanusia_

Re: Karczma kupiecka

Post autor: Nana »

Każdy mógł każdego zawsze zaskoczyć, jednak ludzie bardzo często działali schematycznie. Nana nie była inna i nic dziwnego, że Toshiro domyślił się w jaki sposób działała. Nie należała do osób, które cofały się przed czymś bez wyraźnego powodu. Zdecydowanie wolała bardziej iść do przodu, w kierunku czegoś nieznanego.Obojętnie jak bardzo miało to być niebezpieczne. Miała zresztą ze sobą Toshiro. Oczywiście, że dodawał jej otuchy. Znała część jego możliwości. Wiedziała, że był od niej znacznie silniejszy. Mogła po prostu na nim polegać. Nie rozmyślała nad tym za wiele. Jeśli mięli zginąć w głupiej karczmie to po prostu tak miało być. Destiny. Nie zawsze miało się na wszystko wpływ.
Słysząc jego słowa nie odpowiedziała. W końcu wchodzili do karczmy, jeśli jednak chłopak spojrzał w jej stronę od razu pokazała mu język. Jak dziecinnie. Po chwili znaleźli się już w środku. Miejsce zatłoczone i Nana nie bardzo wiedziała czego szukać. Zdała się w tej kwestii na Toshiro, który zamówił im coś do picia i udał się do jednego z wolnych stolików. Dziewczyna usiadła grzecznie. Nie zdążyła się jednak specjalnie zadomowić, bo po kilku chwilach dołączył do nich nieznajomy osobnik. Ewidentnie to na niego czekali, nie było mowy o pomyłce. Był pewny siebie, od razu się do nich dosiadł. Widocznie wiedział po co tutaj przyszedł, czyli znacznie więcej niż wiedziała Nana.
Kiedy się przywitał skinęła głową na przywitanie.
- Ohayo - dodała grzecznie odgapiając od Toshiro. Potem usłyszała swoje imię i nie potrafiła ukryć zdziwienia. Przekrzywiła delikatnie głowę i uniosła brwi ku górze. Znał ją? Teraz dopiero była zainteresowana. Z początku przeszło jej przez myśl, że może Toshiro się pomylił i klan rozpoznał ją nie jego. Na szczęście nic się nie wydarzyło. Atak nie przyszedł - jeszcze. Siedzieli spokojnie w karczmie jak cała reszta gości. Skoro nieznajomy nie był przysłany przez Uchiha, to kim był? Za pewne mądrze byłoby w takim momencie wstać i wyjść. Nigdy więcej nie oglądać się za siebie. Nana była jednak zbyt ciekawską osobą, żeby zwyczajnie odpuścić. Wydęła za to pełne usta wydając z siebie typowe ‚hmm’.
- Miło poznać? - Zapytała bardziej niż stwierdziła. Trochę sarkastycznie, ale nie umiała się powstrzymać. W końcu nie wiedziała skąd nieznajomy ją znał. Była miła, trochę sobie żartowała, trochę nie. Rzeczywiście była ciekawa dlaczego znał jej imię. Była nikim, nic nie znaczącym wyrzutkiem. Po co komu taka wiedza? Czyżby przez te przeklęte wydarzenia na Murze? Już żałowała, że przedstawiała się tam tylko fałszywym nazwiskiem. Za pewne powinna była wymyślić też inne imię. Ehh.
Resztę rozmowy przemilczała. Toshiro od razu przejął pałeczkę, widocznie wiedział na te tematy znacznie więcej niż ona. Saisei? Antykreator. Postać tajemnicza, budząca strach dla wielu. Nana podchodziła do niego neutralnie. Nie znała, nie oceniała, nie miała zdania. Nie wtrącała się na razie, jednak słuchała uważnie co mieli do powiedzenia. Kto wie, może dowie się przy okazji czegoś ciekawego?
Z wdzięcznością przyjęła sake od chłopaka. Od razu je wypiła. Ostatnio rozmowy stawały się coraz cięższe, więc alkohol bardzo przy nich pomagał. Nie pogardziła także herbatą od nieznajomego. Nie wypiła jej, jednak trzymała kubeczek w łapkach wdychając przyjemny zapach. Chciała zachować pozory?
0 x
Awatar użytkownika
Vulpie
Moderator
Posty: 2546
Rejestracja: 17 lut 2015, o 17:36
Multikonta: Misae Misaki

Re: Karczma kupiecka

Post autor: Vulpie »

0 x
Awatar użytkownika
Toshiro
Posty: 1357
Rejestracja: 25 lis 2018, o 23:42
Wiek postaci: 24
Ranga: Akoraito | San
Krótki wygląd: Ubiór: https://i.imgur.com/4b7w2iP.png
Maska: https://i.imgur.com/NQByJxc.png
Widoczny ekwipunek: 2 wakizashi przy lewym boku, duża torba na dole pleców
GG/Discord: Harikken#4936

Re: Karczma kupiecka

Post autor: Toshiro »

Toshiro parsknął lekko śmiechem, a kąciki jego ust na chwilę powędrowały ku górze gdy zobaczył po raz kolejny dziecinną stronę Nany. Niestety na tym jednak kończyły się uśmieszki, bo chwilę później bardzo spoważniał. Obserwacja otoczenia nie należała przecież do najtrudniejszych, a dobór tego co będą pić był zupełnie przypadkowe. Po prostu Nishiyama miał ochotę wypić sobie trochę sake. Może po prostu ją wolał? Co do rozpoznania to rzeczywiście, pozostawała cały czas Nana, wspominała coś chyba o tym, że zawsze tak się przedstawiała, kto więc wiedział komu przedstawiła się tak w przeszłości? Ktoś na Murze ją tam chyba kojarzył i to nawet z rodu Uchiha. Cholera. Dlaczego tak późno to sobie przypomniał. Poprawił się lekko na siedzeniu. Być może Misae jednak go wydała? Zawsze wydawała mu się być porządną dziewczyną, tym bardziej, że dogadywali się bardzo dobrze. Być może po prostu znudziło jej się czekanie na wyjaśnienia? Mężczyzna nie rzucał też za bardzo konkretami, a wystarczyłoby podać tylko jedno imię i od razu patrzyłby na sprawę zupełnie inaczej.
-Parę razy było blisko, ale jak widać dalej się trzymam.- skromność przede wszystkim. Chociaż w przypadku potencjalnej rozmowie o współpracę chyba nie powinien się do niej uciekać. Cóż, taki po prostu był. Chociaż akurat w Oniniwie to było ledwo, ledwo. Dalej pamięta robotę, którą odwalił Mujin przy nim i Shikaruiu. Co prawda gdyby go nie ratował to nie byłby w takim stanie, ale czego się nie robi dla przyjaciół, prawda? Pomimo tego, że tajemniczy jegomość nie podawał konkretów to mimo tego zdawał się być wiarygodny. Niestety jednak gdzieś z tyłu głowy dalej siedział mu strach. Teraz nie tylko o siebie. Zerknął na Nanę myśląc o tym jak nieroztropnie się wcześniej zachowywała i teraz mogli za to srogo zapłacić. Pomimo tego chciał wierzyć, że rzeczywiście w końcu ktoś go dostrzegł.
-Nie wątpię, dużo można dowiedzieć się o tym jak zachowają się takie jednostki w krytycznych sytuacjach.- tyle ile mógł, zawsze robił. Walka z biju nie była jego zadaniem. Jeszcze. Wiedział, że pewnego dnia będzie w stanie zrobić to samo co Yoshimitsu, tylko tym razem w odpowiedni sposób. Ile jeszcze mu do czegoś takiego brakowało? Pewnie wiele. Gdzie jednak będzie mógł się lepiej rozwijać jak nie pod skrzydłami Feniksów, czyli ludzi, którzy walczą z głównym złem tego świata. Poza tym, hej, bez przesady z tymi alkoholikami, dopiero kończył pierwszą czarkę! No i na razie tylko nalał kolejną, jednak nie postanowił nieco się wstrzymać. Za to położył dłoń na blacie stołu i cichutko stukał symultanicznie po nim palcami, zupełnie jakby ważył wypowiadane przez mężczyznę słowa.
-Hm. No dobrze. Wiem już w jakim kierunku zmierza ta rozmowa.- oznajmił i na spokojnie pochylił się nieco nad stolikiem kładąc łokcie na stole i patrząc prosto w oczy panu Kuroko. Tak, po to, aby się zabezpieczyć i móc odpowiednio szybko zareagować. -Załóżmy, że to wszystko jest prawdą. Akurat w to, że Saisei potrzebuje ludzi to wierzę na pewno, szczególnie po ostatnim. W każdym razie chciałbym powiedzieć, że jeśli Feniksy szukałyby we mnie poplecznika to na pewno go znajdą, pytanie tylko na jakich warunkach? Wiem, że Hana i jego sługusów, o ile tak ich można nazwać, nie da się tak po prostu pokonać. Widziałem ich na własne oczy. To zupełnie inny poziom. Szczególnie, że... - Han jest martwy, ale żyje. Chciałoby się powiedzieć to i wiele innych rzeczy, ale cóż. Nie wiadomo kto słuchał, a poza tym im mniej wiesz tym lepiej śpisz. Poza tym słowa, które wypowiadał mogłyby całkiem ryzykowne. Nie wiedział jak wyglądają pozostali jeźdźcy i jaki był ich plan. Być może było nim wyżynanie potencjalnych członków Feniksów? W sumie, bardzo wątpliwe. Po co mieliby zajmować się takimi płotkami? -No. Zagrożenie jest mi bardzo dobrze znane, nawet za dobrze. Wiem z czym mamy do czynienia i wiem, że może być jeszcze większe niż to co widziałem do tej pory. - nie chciał tylko skończyć po raz kolejny jako najemnik albo inny pachołek do popychania, szczególnie, że na dowódców to zazwyczaj trafiał kiepskich. No, Hakusei akurat był całkiem w porządku i dlatego w ogóle rozważał, jakkolwiek by to nie brzmiało, dołączenie do Feniksów. Teraz wydawało się to rzeczywistością, bo przecież o to musiało chodzić, nieprawdaż? O ile Kuroko rzeczywiście był przedstawicielem tej organizacji. Najpierw chciał wysłuchać jego propozycji, na razie sypał strasznymi ogólnikami i snuł się jak smród po gaciach. Nishiyama wolał już przerwać te domysły i wyrazić wprost swoje zainteresowanie ich działaniami. Nie bez powodu opowiedział się po tej, a nie innej stronie. Wtem Nana również dostała swoje pięć minut i została zagadana, czarnowłosy oczywiście nie miał z tym żadnego problemu, jeśli i ona miała by dołączyć, tym lepiej, nie musiałby się zapewne z tym przed nią kryć. Poza tym, wyglądało na to, że w najbliższej przyszłości i tak by się jej nie pozbył, więc prędzej czy później też by ją wcielał o ile gdziekolwiek by dołączył.
0 x
Awatar użytkownika
Nana
Posty: 806
Rejestracja: 13 paź 2020, o 18:05
Wiek postaci: 23
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Ciemne włosy, ciemne oczy, blada cera, Sharingan - typowa Uchiha. Szczupła, średniowysoka.
Widoczny ekwipunek: Ładne, czarne kimono. Torba przy pasie i zawieszona maska Kitsune. Katana na plecach.
GG/Discord: nanusia_

Re: Karczma kupiecka

Post autor: Nana »

Większość rozmowy dotyczyła Toshiro, więc Nanusia grzecznie sobie siedziała. Nie zamierzała się wtrącać. W końcu to chłopak dostał wiadomość, zaproszenie czy list. Whatever it was. Nana była tutaj tylko dodatkiem. Przypadkową przybłędą jak dachowy kot. Nie, żeby czuła się z tego powodu gorsza, jednak nie chciała im przeszkadzać. Oczywiście kiedy usłyszała, że ją również mieli na oku uniosła delikatnie brwi. Była nikim, czemu ktoś miałby ją chcieć? Sharingan? Pochodzenie? Może było to jakoś powiązane ze śmiercią jej rodziców? Może chodziło o umiejętności dywersji czy dowództwa, jakimi mogła się popisać na Murze. Nie była mistrzynią w boju, ale może to nie było wszystko czego szukali? Nie wiedziała o co dokładnie chodziło, nie rozumiała, jednak świetnie ukrywała zmieszanie.
Im dłużej wsłuchała ich rozmowy tym bardziej zdawała sobie sprawę jak mało wiedziała. Życie w Hyuo, w samotności, nie było rozwijające. Wręcz przeciwnie. Straciła wiele lat i wiele ją ominęło. Toshiro za to nie próżnował. Udzielał się, pomagał i zdobywał informacje. Milczała chłonąc ich słowa jak gąbka. Postanowiła nie być aż lekceważąca. Każdy posiadał jakieś tajemnice, sekrety ze świata. Tak jak ona o Protektorze. Będzie musiała opowiedzieć o tym Toshiro przy następnej okazji, jeśli jeszcze sam nie wiedział. Spojrzała na niego ukradkiem. W ilu wydarzeniach, bitwach, walkach brał udział? Wyglądał młodo, a tyle przeżył. Za pewne go nie doceniała.
A więc był to nabór. Nabór mięsa armatniego. Przynajmniej tak zabrzmiało to dla Nany. Skrzywiła się delikatnie, jednak nic nie powiedziała. Nie jej to oceniać. Zdawała sobie sprawę, że ludzie ginęli każdego dnia. Nikt o nich nie mówił, nikt o nich nie wspominał. Było to normalne, zwłaszcza wśród shinobi. Nie uśmiechało jej się jednak oddawać życie za coś czego nie znała. Organizacja walki ze złem? Zło było wszędzie i pozostanie na zawsze. Mur kontra Uchiha. Han kontra Saisei. Obojętnie jakie miejsce, jaki czas, zawsze był jakiś powód do walki. Ważnym jednak było po jakiej stronie się stało. Nana święcie się o tym przekonała na Murze. Nie zamierzała stać po stronie przegranych. N i g d y więcej. Jeśli Saisei było wystarczająco silne, żeby zdjąć Hana, very well. A jeśli nie?
Słuchając dalszego rozwoju wydarzeń uśmiechnęła się delikatnie. Poznała już Toshiro wystarczająco, żeby wiedzieć, że miał silny kręgosłup moralny. Przynajmniej w jej oczach. Oczach osoby znacznie mniej pozytywnej. Przejmował się czymś takim jak dobro innych, walka ze złem. Może bazował na swoich doświadczeniach? Nie wiedziała. Nie oceniała. Zdawała sobie sprawę, że nie potrafiła być taka prawa i dobra jak on. Pewnie nigdy nie będzie, ale może obcowanie z nim jej w tym pomoże? Kierowały nią niskie pobudki. Zemsta, złość i przede wszystkim chęć zdobycia siły na te dwie poprzednie. Jeśli Saisei to oferowało, nie miała najmniejszego problemu do nich dołączyć. Oczywiście, jeśli rzeczywiście ją chcieli. Przecież nie było tajemnicą, że nie dorównywała swoimi umiejętnościami Toshiro. Zdecydowała się podążać za chłopakiem głównie z tego powodu. Teraz oczywiście sprawa powoli się zmieniała. Zdecydowanie pasowało jej towarzystwo Toshiro i nie zamierzała z niego rezygnować. Gdyby postanowił dołączyć do Feniksów była all in. Zwłaszcza, jeśli mogłaby wyciągnąć z tego jakieś korzyści dla siebie.
Po kilku chwilach nieznajomy do niej zagadnął. Zamrugała kilka razy, jak gdyby otrząsała się z zamyślenia. Nana nachyliła się delikatnie nad stolikiem posyłając mężczyźnie najładniejszy uśmiech na jaki potrafiła się zdobyć.
- Oczywiście, że przypadek, Kuroko-san - odparła i zaśmiała się cicho. Żartowała? A może nie? Skoro ją znał musiał sam się domyślić. Nie zamierzała się z niczego tłumaczyć. Musiał ocenić czy uknuła całe to spotkanie, została przyciągnięta przez Toshiro na siłę, była szpiegiem Hana czy zwyczajnie przypadkiem znalazła się w karczmie. Opcji było na prawdę wiele. - A może nie. Jak myślisz? - Zagadnęła wciąż się do niego uśmiechając. Rozkoszowała się zapachem gorącej, parującej herbaty.
Słysząc pytanie Toshiro o warunkach przytaknęła delikatnie głową. Nie chciał więcej rozmawiać o pogodzie. Chciał znać szczegóły. Bardzo dobrze, sama była ich mega ciekawa. W końcu nic na tym świecie nie było za darmo, prawda?
0 x
Awatar użytkownika
Vulpie
Moderator
Posty: 2546
Rejestracja: 17 lut 2015, o 17:36
Multikonta: Misae Misaki

Re: Karczma kupiecka

Post autor: Vulpie »

0 x
Awatar użytkownika
Toshiro
Posty: 1357
Rejestracja: 25 lis 2018, o 23:42
Wiek postaci: 24
Ranga: Akoraito | San
Krótki wygląd: Ubiór: https://i.imgur.com/4b7w2iP.png
Maska: https://i.imgur.com/NQByJxc.png
Widoczny ekwipunek: 2 wakizashi przy lewym boku, duża torba na dole pleców
GG/Discord: Harikken#4936

Re: Karczma kupiecka

Post autor: Toshiro »

So little you know, darling. I've seen a lot of darkness and done some pretty bad things. Prawdą było, że teraz obraz Toshiro był zupełnie inny niż kiedyś. Niestety starych nawyków ciężko się wyzbyć, nawet jeśli przybierzemy pięknie pasującą maskę to dalej jesteśmy tymi samymi ludźmi. Oprócz tego doświadczenie i wydarzenia, w których brał udział Nishiyama był ciężarem, który dźwigał na swoich barkach już od dłuższego czasu. Zaczęło się oczywiście od Iglicy. Od tamtego czasu jedynie przybywało coraz więcej rzeczy, coraz częściej i o większym znaczeniu. No, może poza ostatnimi wydarzeniami na Murze. To po prostu była zwykła, nieprzemyślana z jego punktu widzenia sieczka. Być może to kolejny pomysł NES'a? Aby nieco zamieszać tu i tam? Kolejna manipulacja, na której zyskał jedynie Antykreator, bo jeśli pogłoski rzeczywiście są prawdziwe i przekonał do siebie Dzikich... To cóż. Byli ubodzy w kolejnego sojusznika, który mógł im pomóc. Co za tym idzie? Silniejszy Antykreator, gorzej dla świata. Niestety niektórzy nie widzą dalej niż czubek swojego nosa, czy też "królestwa", którym zarządzają. Nic dziwnego, że Han z tego korzysta skoro przychodzi to tak łatwo.
Innym i chyba przewodnim motywem była dla Toshiro siła. Siła, którą tak bardzo pragnął zdobyć i którą regularnie powiększał, ale... Cały czas jakby było jej za mało. Nie był wystarczająco silny. Ciągle pragnął więcej. Saisei miało dać mu ku temu okazję. Im bliżej największej potęgi na świecie tym większe zagrożenie i tym większe możliwości rozwoju. Nie mógł przepuścić takiej okazji. Postawa czarnowłosego nie była zbyt natarczywa, ot nawiązał kontakt wzrokowy, ponieważ wiedział, że gdyby coś poszło nie tak, zawsze mógłby z tego skorzystać, nieprawdaż? Wystarczyło tylko zmienić kolor swych tęczówek i byłoby po wszystkim. No chyba, że mężczyzna byłby niebywale wytrzymałym psychicznie przeciwnikiem, ale wtedy zawsze luki są gdzie indziej, nieprawdaż?
Trochę zdziwiło go gdy ten zaczął mówić o Kami no Hikage. Dawno o tym nie słyszał. Ostatnim razem rozmawiał o tym... Na weselu Asaki? Cóż. Dawno temu. Pomimo tego była pewna informacja, która bardzo go zainteresowała. Zmrużył lekko oczy słysząc nazwisko Ayatsuri. Momentalnie w jego głowie zapaliła się lampka i być może połączył pewne fakty.
-Sayuri? Jeździec Głodu?- od razu podłapał temat. Czyżby pra-babcia Asaki poległa właśnie tam? Interesujące, choć w sumie lepiej dla niej. Czy ona też była tego świadoma? Raczej nie. Przecież wcześniej nie wiedziała, że ma z nią jakiekolwiek połączenie. Kobieta, która zmieniła się w marionetkę poległa. Hm. Czas najwyższy. I tak czy siak długo oszukiwała śmierć, bo z tego co mówiło drzewo genealogiczne to już dawno powinna być martwa, a Kami no Hikage nie było przecież aż tak odległe. Problem tkwił w tym, że o tym się nie mówiło i przez zatajenie informacji czasem potrafią po jakimś czasie zniknąć wraz z osobą, która tak kurczowo się ich trzymała i nie chciała wypuścić. Oprócz tego Kurko nie powiedział na razie nic, czego by nie wiedział, więc po prostu dalej w milczeniu słuchał z uwagą. O, w końcu przeszli do konkretów. Podział funkcji, a także propozycja wstąpienia na najniższym szczeblu. Nie za bardzo podobało mu się bycie chłopcem na posyłki, szczególnie, że wiedział już tak dużo.
-Nie uważasz, że robienie ze mnie chłopca na posyłki byłoby stratą? Wiem już co nieco, a ze swoimi zdolnościami mógłbym dowiedzieć się znacznie więcej. Być może nawet coś, czego jeszcze Wy nie wiecie. Zapewniam, że od ostatniego razu moje zdolności jedynie się zwiększyły. Poza tym żyję w Daishi, a to, jak dobrze zapewne wiesz jest blisko Głębokich Odnóg, kto wie co jeszcze skrywają te niezbadane tereny?- pozwolił sobie na lekką sugestię odnośnie tego, że nie podoba mu się po raz kolejny zostanie popychadłem, a także tego czym mógłby się zajmować po dołączeniu do Saisei i łyknął nieco sake, po czym spojrzał w czarkę. Ugh. Ta jakoś trunku. Nie umywała się do tych z Daishi. Postanowił w końcu skorzystać z herbaty, którą uraczył ich Kuroko i po prostu dolał do niej resztę sake, co sprawiało, że mógł się delektować i jednym i drugim. Musiał przyznać, że wybór herbaty był całkiem w jego stylu i smakowała całkiem nieźle. Na jego twarzy pojawił się delikatny, lekko zadziorny uśmiech.
Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że Nana najprawdopodobniej nie może sobie pozwolić na takie negocjacje, chyba, że były wydarzenia, o których on również nie słyszał i ona brała w nich udział. Wtedy może wyciągnie resztę kart na stół i też dowie się czegoś przydatnego. Jeśli jednak ich nie posiadała, to nic straconego, jeśli on będzie wyżej w szeregach tej organizacji to zawsze będzie mógł lepiej przyjrzeć się Nanie jeśli ta również zdecydowałaby się dołączyć, ale ileś szczebli niżej. Wszystko zależało od tego co odpowie teraz tajemniczy mężczyzna w kapeluszu. Podobała mu się wizja działania w terenie i odnajdywania nowych informacji, wcześniej miał robić to samo dla kogoś innego, więc w sumie całkiem nieźle się na tym znał. Zdolności rodowe jedynie pomagały. Poza tym Nishiyama był bardzo dobrze doinformowany o całkiem sporej ilości rzeczy, które wydarzyły się w niedalekiej przeszłości. Wiedział o Kami no Hikage, wiedział o Iglicy, wiedział o Oniniwie. Wieloma rzeczami jeszcze się nie podzielił, bo nie widział ku temu powodu, poza tym jeśli Kuroko był dostatecznie wysoko to pewnie o tych rzeczach też już wiedział. Poza tym, to i tak wchodziło już w zakres wiedzy zastrzeżonej, nieprawdaż?
0 x
Awatar użytkownika
Nana
Posty: 806
Rejestracja: 13 paź 2020, o 18:05
Wiek postaci: 23
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Ciemne włosy, ciemne oczy, blada cera, Sharingan - typowa Uchiha. Szczupła, średniowysoka.
Widoczny ekwipunek: Ładne, czarne kimono. Torba przy pasie i zawieszona maska Kitsune. Katana na plecach.
GG/Discord: nanusia_

Re: Karczma kupiecka

Post autor: Nana »

Nana nie kryła zainteresowania. Były to zdecydowanie ciekawe tematy. O wrogu, który był praktycznie nieśmiertelny. O jego sługach i o organizacji mającej na celu go pokonać. Czyżby był aż tak silny? Miał wszystko co czego pragnęła. Siłę i potęgę, może nawet nieśmiertelność? Mogłaby wykorzystać te wszystkie umiejętności do swoich własnych celów. Mogłaby pomścić rodziców, znaleźć swojego byłego senseia. Niestety Antykreator był pewnie bezdusznym kryminalistą niszczącym wszystko na swojej drodze. Sama jednak nie była ideałem. Widziała świat w szarych odcieniach. Nie przeszkadzał jej fakt, że Saisei zwalczało zło złem, a może dobrem? Podchodziła do całej sprawy z dystansem, patrząc na wszystko neutralnie. Czy rzeczywiście była gotowa na taki krok? Dołączyć do organizacji, którą ledwo co poznała. Już raz odmówiła dołączenia do swojego klanu. Mogłaby stchórzyć, odmówić i tym razem. Nie była jednak wciąż tą samą osobą.
Ta rozmowa niebezpiecznie zbaczała z tematu, przynajmniej w oczach Nany. W jej głowie rodziły się nowe, dzikie plany, o których nie zamierzała mówić na głos. Skoro Han był taki silny, czemu z nim walczyć? Stanie po stronie wygranych zawsze było przecież wygodniejsze.
Nanę i Toshiro łączyło znacznie więcej niż Sharingan. Obydwoje pragnęli zwiększyć swoje umiejętności. Szukali mocy, którą mogliby wykorzystać do własnych celów. Różnili się jednak w poszukiwaniach i swoich własnych celach. Za pewne przez doświadczenia. Toshiro wiedział więcej o Antkreatorze, o jego występkach i sojusznikach. Nana nie. Han był dla niej tak samo obcy jak Saisei. Może dołączenie do niego było lepszą opcją? Rodził się w niej zarodek czegoś nowego, mrocznego. Czegoś co zawsze nosiła w sercu, jednak zazwyczaj ignorowała. Nie dała po sobie poznać jaką walkę toczyła w środku. Siedziała cicho z przyklejonym uśmiechem na ustach.
Wiedziała, ze jej umiejętności nie dorównywały Toshiro, jednak słysząc jego słowa skrzywiła się lekko. Nie miała mu tego za złe, jednak uderzył w samo sedno sprawy, problemu jaki widziała. Nie miała problemu działać pod jego dowództwem. Ufała mu, gorzej z innymi. A na pewno byli też inni. Czekała na odpowiedź Kuroko na temat stanowiska jakie miał zajmować chłopak. Nie wtrącała im się w słowo wyczekując swoich 5 minut. Kiedy już się dogadali przyszła pewnie jej kolej. Wciąż się uśmiechała, jednak jej czarne oczy pozostały poważne.
- Chętnie się wykażę. Zwłaszcza pod dowództwem Toshiro - powiedziała rozsiadając się wygodniej na krześle. Jej uwaga skupiona była na mężczyźnie przed nimi. Znali możliwości Toshiro. Nana, chociaż słabsza, nie miała za wielu okazji udowodnić co sobą prezentowała. Nic nie było za darmo, doskonale to rozumiała. - Nie dam jednak sobą pomiatać. Szukam siły, potęgi. Czy Saisei może mi w tym pomóc? - Dodała już znacznie ciszej, nachylając się nad stołem. Chciała zniwelować ewentualną możliwość bycia podsłuchaną. Spojrzała ukradkiem na Toshiro. Miała nadzieję, że rozumiał jej obawy. Czy dołączenie do Feniksów było przywilejem? Traktowała je bardziej jako transakcję. Nie zależało jej na pieniądzach. Nowe umiejętności, nowa moc. Wzięła głębszy oddech. Musiała się odrobinę uspokoić. Była bliska aktywowania Sharingana jak zwykle w takich momentach. Czemu Toshiro nie miał z tym problemu? Nana nie była mistrzynią kontroli nad sobą. Dobrze, że miała go ze sobą. Inaczej pewnie już leciały by stoły, krzesła i katony. Na samą wzmiankę o tym, że miałaby się komuś innemu podporządkować. Kuroko-san wyglądał jednak na dobroduszną osobę. Kunoichi nie znała się jednak najlepiej na ludziach, więc nie zamierzała go oceniać. Mógł zwyczajnie wyglądać niepozornie.
0 x
Awatar użytkownika
Vulpie
Moderator
Posty: 2546
Rejestracja: 17 lut 2015, o 17:36
Multikonta: Misae Misaki

Re: Karczma kupiecka

Post autor: Vulpie »

0 x
Awatar użytkownika
Toshiro
Posty: 1357
Rejestracja: 25 lis 2018, o 23:42
Wiek postaci: 24
Ranga: Akoraito | San
Krótki wygląd: Ubiór: https://i.imgur.com/4b7w2iP.png
Maska: https://i.imgur.com/NQByJxc.png
Widoczny ekwipunek: 2 wakizashi przy lewym boku, duża torba na dole pleców
GG/Discord: Harikken#4936

Re: Karczma kupiecka

Post autor: Toshiro »

Rzeczywiście pokonanie jednego z Jeźdźców musiało być sporym sukcesem. Niestety w ich miejsce szybko pojawiają się silni shinobi, chociażby tacy jak Yoshimitsu, z którym miał nieprzyjemność przez chwilę nawet współpracować pod Iglicą. No, a potem wiadomo co było. Mangenkyo, kontrola biju i walka z resztą najemników, których zjednoczył wspólny wróg i front. Jeszcze wtedy był totalnie nic nie znaczącym pionkiem, nie żeby teraz się dużo zmieniło w tej kwestii jeśli chodzi o walkę z biju, ale przynajmniej może zawsze pomóc w dotarciu do niego, czy też w innych aspektach, jak choćby rozpoznanie i inne rzeczy. Niestety po zawiązanych wtedy stosunkach nie było śladu, ba, po tych wydarzeniach wybuchła nawet wojna. Ludzie byli na prawdę głupi i ślepi. Dbali o to co ich, to prawda, ale patrzyli na to bardzo krótkowzrocznie. Pewnego dnia obudzą się, gdy Antykreator stanie u bram ich miast i wyciągnie rękę po to co chce. Kto im wtedy pomoże? No nikt, dlatego, że w tym samym czasie woleli bić się na swoich wojenkach zamiast zjednoczyć przeciwko prawdziwemu zagrożeniu.
W każdym razie rozmowa z początku przebiegała bardzo pomyślnie, ale wraz z jej biegiem zostały postawione niewygodne przeszkody, które Toshiro wolał jak najszybciej ominąć. Jego umiejętności zostały bardzo spłycone przez jego rozmówcę. Zastanawiało go, czy zrobił to specjalnie, czy po prostu był niedoinformowany na jego temat. Jeśli to drugie, to trochę źle by o nim świadczyło, nieprawdaż? Zatem lepiej założyć pierwszą opcję. Być może był to też pewnego rodzaju test, który musiał zdać. Postawi się i będzie dążył do swojego? Czy też ulegnie i stanie się kolejnym, mało znaczącym trybikiem w tej wielkiej machnie. O nie, nie tym razem, kolego. Jeśli jest możliwość, to trzeba walczyć o swoje. Parsknął lekko słysząc wzmiankę o kuli ognia.
-Doskonale zdaję sobie sprawę, że to nie tylko kula ognia. Dlatego proponuję coś więcej niż tylko moje żywiołowe techniki. Oferuję też wiedzę, doświadczenie i resztę moich zdolności, o których nie wspomniałeś, głównie pozyskiwanie informacji, szczególnie z ludzi, ale w terenie też się świetnie odnajduję. Brałem udział w wielu wydarzeniach na całym świecie i o różnym charakterze i z każdego z nich wyciągnąłem odpowiednie wnioski. Za każdym razem analizowałem kto gdzie i jakie błędy popełnił, aby w przyszłości samemu ich nie popełnić gdybym miał być odpowiedzialny za jakąś grupę osób. Poza tym powinniście wiedzieć, że moje ideały raczej nie odbiegają od waszych, chociażby po tym jak często wpadam na kogoś z waszych.- oznajmił już nieco poważniejszym tonem. Miał świadomość, że ów jegomość w żaden sposób nie chciał go obrazić i wiedział też, że chodzi o pewien stopień zaufania, ale... No nie był to przypadek, że Toshiro wielokrotnie opowiadał się po tej samej stronie. Musieli to zauważyć. Zastanawiało go, czy był ktoś od nich w Iglicy, bo nie kojarzył żeby ktoś otwarcie przyznał się do Feniksów w tamtych rejonach. Na pewno doszły już ich słuchy o tamtych wydarzeniach, więc raczej nie zaskoczył by ich wiedzą stamtąd. W każdym razie był jednym z niewielu, którzy wiedzą już tak wiele. Trzymanie kogoś takiego na najniższym szczeblu było po prostu stratą, przynajmniej w jego oczach. Być może Feniksy inaczej się na to zapatrują i jeśli dalej będą w to brnęli to cóż, albo będzie trzeba ustąpić, albo walczyć dalej, ale na własnych warunkach i jedynie w postaci najemnika. Byłaby to zapewne duża strata i to dla obu stron.
-Z chęcią wziąłbym Nanę pod swoje skrzydła w Feniksach, znam ją już całkiem dobrze, wiem o jej mocnych i słabych stronach. Ma mocny charakter. Na pewno się nada. Poza tym być może znalazłbym jeszcze paru rekrutów, którzy zgodziliby się dołączyć. Wtedy będąc na odpowiednim stanowisku o odpowiedniej randze mógłbym ich lepiej wprowadzić. Myślę, że w ten sposób możemy pomóc sobie nawzajem, przecież koniec końców wszyscy chcemy tego samego, nieprawdaż? - dalej brnął w swoje. Doskonale wiedział też czego poszukuje Nana. Toshiro zdawał sobie sprawę, że samodzielnie mógłby jej dać to czego szukała, ale w Feniksach potencjał był jeszcze większy, zarówno dla niej jak i dla niego. Nishiyama przecież też pragnął się dalej rozwijać. Można by rzec, że dopiero raczkował w poziomie, który chciałby osiągnąć, ale powoli, systematycznie, małymi krokami do przodu.
0 x
Awatar użytkownika
Nana
Posty: 806
Rejestracja: 13 paź 2020, o 18:05
Wiek postaci: 23
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Ciemne włosy, ciemne oczy, blada cera, Sharingan - typowa Uchiha. Szczupła, średniowysoka.
Widoczny ekwipunek: Ładne, czarne kimono. Torba przy pasie i zawieszona maska Kitsune. Katana na plecach.
GG/Discord: nanusia_

Re: Karczma kupiecka

Post autor: Nana »

Żadne negocjacje nie były zazwyczaj przyjemne i tym razem nie było inaczej. Każdy miał swoje stanowisko. Każdy chciał ugrać jak najwięcej. To chyba normalne. Nasłuchała się takich rozmów chociażby na targach rybnych w Hyuo. Tutaj oczywiście tematy były znacznie poważniejsze, jednak przebieg wyglądał tak samo. Większość czasu nie zamierzała się wtrącać. Chłopcy mieli to przecież załatwić między sobą. Czekała grzecznie. Wyjątkowo grzecznie jak na siebie. Każdy kto ją trochę znał wiedział, że nie była najlepsza w siedzeniu cicho i byciu ozdobą otoczenia. Może i prezentowała się wyglądem. Temperamentem już trochę mniej.
Prychnęła rozbawiona słowami Toshiro. Mocny charakter hm. Bardzo dyplomatycznie ubrał to w słowa. Była z niego dumna. Sama nazwałaby siebie inaczej. Dzika? Wybuchowa? No tak starał się ją ładniej zaprezentować przed nieznajomym. W końcu była to jakaś forma rekrutacji, prawda? Tutaj jednak obydwie strony miały na tym skorzystać. Stali na równi. Jeśli Kuroko zadecyduje, że nie może ich przyjąć na własnych warunkach znajdą sobie inny cel, a Saisei pozbawi się dwóch par Sharingana. No trudno, ich strata.
Przyszedł ten moment, w którym zaczynało jej się dłużyć. Wystarczyło już tych negocjacji, zaczynała ją boleć głowa. Brakowało stanowczego tak czy nie. Toshiro ładnie opowiedział o swoich wszystkich atutach. Oczywiście się z nim zgadzała. W końcu postanowiła dorzucić swoje trzy grosze.
- Spełnij nasze warunki, Kuroko-san, a możemy zaczynać od razu - powiedziała miło kładąc łokcie na stole i opierając brodę na swoich dłoniach. Od kiedy stali się transakcją wiązaną? Wpatrywała się w mężczyznę ze ślicznym uśmiechem. Sam wydawał się pogodny w rozmowie, więc starała się reagować podobnie. Przekrzywiła delikatnie głowę nie odrywając wzroku od mężczyzny.
Cóż z Toshiro sprawa była prosta. Oferował swoją osobą wiele. Zgadzał się z ich ideałami. Idealny kandydat. Jeśli nie ufali jemu, to komu? Był godny zaufania i szczerze wierzył w to o co walczyło Saisei. Z Naną oczywiście sprawa była odrobinę bardziej skomplikowana. Nie przejęłaby się za bardzo gdyby jej nie wzięli. Byłoby to jednak kwestią czasu i kiedyś skończyłaby po przeciwnej stronie. Wtedy spotkaliby się ponownie, na polu walki. Może dlatego chcieli ja zrekrutować? Minimalizowali tym samym zagrożenie na przyszłość. Czyżby aż tak zwracali uwagę na to co może się wydarzyć? Nana była obecnie jedynie pisklakiem, jednak czas płynął szybko, a dziewczyna nie zamierzała próżnować. Chciała osiągnąć swoje cele chociażby po trupach. Dołączenie do Saisei było jedną z wielu opcji, jakie rozważała. Zdawała sobie sprawę, że na obecnym poziomie w zupełności wystarczyłby jej Toshiro jako nauczyciel. Nie potrzebowała do tego żadnej organizacji. Jeśli jednak zamierzał do nich dołączyć i taki był jego plan, nie chciała tego psuć. Traktowała to jako część możliwości rozwijania siebie. Zamierzała się go trzymać. Z Saisei albo bez.
Może ujawnianie swoich pobudek, pogoni za siłą, nie było najmądrzejsze. Z drugiej storny Kuroko wiedział czego chciała. Jeśli Saisei pomoże jej stać się silniejszą będą mogli jej używać jako własnej broni. Win win situation. Przynajmniej tak to widziała.
- Dobrze się uzupełniamy - dodała jeszcze. Dobry Toshiro i zła Nana. Mógł mieć na nią oko, starać się wpoić swoje ideały. A ona nie miała problemu ze zwalczaniem zła złem. Czy właśnie nie tego szukało Saisei? Równowagi i balansu.
0 x
Awatar użytkownika
Vulpie
Moderator
Posty: 2546
Rejestracja: 17 lut 2015, o 17:36
Multikonta: Misae Misaki

Re: Karczma kupiecka

Post autor: Vulpie »

0 x
Awatar użytkownika
Toshiro
Posty: 1357
Rejestracja: 25 lis 2018, o 23:42
Wiek postaci: 24
Ranga: Akoraito | San
Krótki wygląd: Ubiór: https://i.imgur.com/4b7w2iP.png
Maska: https://i.imgur.com/NQByJxc.png
Widoczny ekwipunek: 2 wakizashi przy lewym boku, duża torba na dole pleców
GG/Discord: Harikken#4936

Re: Karczma kupiecka

Post autor: Toshiro »

Być może podejście Toshiro do sprawy było zbyt optymistyczne albo może bardziej zbyt... Nadgorliwe? Wiele rzeczy chciałby już teraz, zaraz, natychmiast! Nie należał do tych najcierpliwszych w pewnych sprawach, a do tego bardzo wkurzała go bezsilność. Nienawidził być bezsilny, a często rzeczywistość weryfikowała jak słaby jest, zbyt słaby, aby cokolwiek zmienić czy zrobić jakąś większą różnicę. Może wydawało mu się, że ktoś chciał go docenić i dlatego Saisei się odezwało? W sumie jakby nie patrzeć - tak było. Niestety Nishiyamie wiecznie było mało, cały czas walczył we walkach, w których po prostu nie miał szans na wygraną. Mówił różne rzeczy wtedy gdy nie powinien, a jednak jakoś za każdym razem udało mu się wykaraskać ze wszystkich opałów. Szczęście się jednak kiedyś kończy i trzeba zacząć rozważniej postępować. Mniej impulsywnie i emocjonalnie. To trudne, ale możliwe do osiągnięcia. Przyglądanie się Nanie sporo mu dawało. W pewnym sensie widział w niej trochę siebie, ale z drugiej... Była zupełnie inna niż on. Bardziej dzika i nieokrzesana, a to już całkiem niezłe osiągnięcie.
Negocjacje trwały jednak chwilkę dłużej, ale były krótkie. Kuroko nie zamierzał ustępować i w sumie nie przedstawił za bardzo ku temu dobrych powodów. Czarnowłosy mógł się głównie domyślać o co chodziło. Z drugiej strony dobrze to o nich świadczyło, że nie brali pierwszego lepszego na wyższe stanowiska i czymś trzeba było się wykazać. Zmarszczył lekko brwi mierząc wzrokiem swojego rozmówcę. Nie było w tym jednak nic negatywnego, ani agresywnego. Ot tak przyglądał mu się jakby chciał dobrze zapamiętać jego twarz. Po chwili zlustrował jeszcze otoczenie i wziął głębszy oddech.
-Niech będzie. - oznajmił i dopił drugą czarkę sake zmieszaną z herbatą. Te już dużo lepiej wchodziły, a przy tym były nieco rozwodnione, przez co lżejsze dla głowy i mniej się nimi upijało. -Zatem zaczniemy, a raczej ja zacznę od poziomu gruntu. Tak jak być powinno.- doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że był zwyczajnym szarakiem i kolejnym żołnierzem. Nie wyróżniał się aż tak z tłumu, nie był gwiazdą, bohaterem, czy kimkolwiek innym. Był po prostu kolejnym ninja. Nie miał żadnych specjalnych praw, czy też czegokolwiek innego. Po prostu sam z siebie próbował ugrać coś więcej. Nie wyszło, trudno. Trzeba grać według narzuconych zasad. A może to tak na prawdę Toshiro testował Saisei? Czy są poważną organizacją, czy może chwytają się brzytwy i rekrutują kogo popadnie? Temu również należało się przyjrzeć, akurat co do ich dwójki to nie miał wątpliwości, że każdy skorzystałby z ich umiejętności, z ich oczu. Niestety jednak nastroje również były coraz gorsze, więc chyba najwyższa pora, aby to spotkanie zakończyć.
-A teraz... Jeśli to wszystko to mam jeszcze parę spraw do załatwienia, więc wybacz, ale będziemy się zbierać. Gdybyście chcielibyście mnie finalnie przetestować i wdrożyć, czy czego tam potrzebujecie żeby się upewnić to jak najbardziej jestem chętny, żeby pokazać czy mam klepki w odpowiednim miejscu. Znajdziecie mnie w Daishi, ale to już pewnie wiecie. Miło się gadało. Do zobaczenia niebawem, mam nadzieję.- uśmiechnął się lekko wstając od stołu i kiwnął lekko Nanie głową na znak, że wychodzą. Rekrutacja na jego warunkach? Być może. Chociaż nie do końca. Przystał przecież na wszystko co chciał Kuroko, zapewne on był tylko posłańcem, więc czekał aż jego przydziałem zajmie się ktoś ważniejszy. Teraz nie było sensu ślęczeć z nim i czekać, aż ten wygłosi swoje ideały, które Toshiro już znał. On wolał konkrety, a tych było bardzo mało. To samo denerwowało go podczas całej ekspedycji na Mur. Jeśli czarnowłosy jakoś nie protestował albo nie chciał mu czegoś jeszcze wytłumaczyć czy coś w tym stylu to po prostu skierował się do wyjścia ówcześnie podnosząc jeszcze rękę w geście pożegnania.
Zastanawiało go jedynie podejście czarnowłosej do tego wszystkiego. Nie spodziewał się, że będzie aż tak bardzo stała za nim murem. Co prawda ostatnio ich relacja znacznie się polepszyła, ale... Hm. Dalej było to całkiem zastanawiające. Być może dążenie do większej potęgi Nana stawiała ponad wszystko inne i jeśli większa siła oznaczała przebywanie w pobliżu Toshiro, a później Feniksów to jak najbardziej dalej chciała w to brnąć? Z drugiej strony może po prostu polubiła jego towarzystwo? Albo po prostu nie ma się gdzie podziać i jest jej po prostu wygodnie podróżować wraz z Nishiyamą? A może wszystkiego po trochu? Kto ją tam wiedział.
0 x
Awatar użytkownika
Nana
Posty: 806
Rejestracja: 13 paź 2020, o 18:05
Wiek postaci: 23
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Ciemne włosy, ciemne oczy, blada cera, Sharingan - typowa Uchiha. Szczupła, średniowysoka.
Widoczny ekwipunek: Ładne, czarne kimono. Torba przy pasie i zawieszona maska Kitsune. Katana na plecach.
GG/Discord: nanusia_

Re: Karczma kupiecka

Post autor: Nana »

Nie zawsze wszystko szło jak by ktoś sobie tego życzył i negocjacje okazały się właśnie takie. Niestety nie było im dane nic ugrać, może i lepiej? Mniejsza odpowiedzialność, mniejsze problemy. Saisei miało swoje zasady, których nie zamierzało nagiąć dla dwójki nowych, obcych. Zaufanie podobno trzeba było wypracować, podobno, Nana nie wiedziała zbyt wiele na ten temat. Wychyliła się dla Toshiro, może niepotrzebnie. W końcu nie walczyła o nic dla siebie, prawda? Rzadka sprawa starać się zrobić coś dla kogoś innego. Bardzo niezręcznie się z tym czuła, jednak nic nie żałowała. Działała instynktownie i widocznie tak miało być. Stanie po stronie Toshiro przyszło jej bardzo łatwo. Może za łatwo?
Kuroko-san okazał się miły, ale stanowczy. Asertywny. Tak powinno być. Za pewne idealny do prowadzenia właśnie takich rozmów rekrutacyjnych. Nana bardzo chciała wziąć z niego przykład, jednak była to jedynie marna próba. Dobrze wiedziała, że jej wybuchowy charakter by na to nie pozwolił. I tak teraz bardzo grzecznie się trzymała. Czyżby to miły ton Kuroko, albo towarzystwo Toshiro tak na nią wpływało?
Tak więc negocjacje powoli dobiegały końca. Chłopak odpuścił - może i lepiej. Nie znała się na organizacjach, jednak nie dziwiła się, że Saisei było po prostu ostrożne. Better safe ten sorry. Mimo wszystko Toshiro zdecydował się do nich dołączyć. So be it. Rozważnie schował męską dumę do kieszeni. Uniosła lekko brwi ku górze, ale nic nie powiedziała. Przytaknęła jedynie głową na jego słowa, jeśli Saisei chciało będą czekać na wiadomość. W Daishi? Więc zmierzali do domu, do jego domu?
- Dziękujemy za rozmowę Kuroko-san - odpowiedziała cicho dopijając swoją czarkę herbaty. Tej cudownie pachnącej. Kwiaty i jakieś leśne owoce? Pyszna. Idealne połączenie. Kojące jej wiecznie zszargane nerwy. Naprawdę się starała, czy to zauważą? Chyba częściej będzie musiała parzyć sobie uspokajające herbatki. Może wtedy przestanie być taka wiecznie zdenerwowana. Z drugiej strony takie rzeczy były niebezpieczne. Zwłaszcza w świecie shinobi, gdzie zawsze trzeba było na wszystko uważać. Otoczenie mogło wyglądać przyjaźnie, jednak nigdy nie wiadomo kiedy ktoś zaatakuje kogoś kunaiem od tyłu. Zawsze trzeba było uważać. Zawsze. Zwłaszcza jak się uciekało przed własnym klanem, prawda? Wciąż miała nadzieję, że o niej nie wiedzieli. Pewnie złudną.
Sama nie wiedziała dlaczego wzięła sobie za punkt honoru stanie po stronie Toshiro. Wolała się w to nie zagłębiać. Tak było znacznie łatwiej. Dziwne myśli krążyły jej po głowie. Takich jeszcze nigdy nie miała. Zdecydowała się dołączyć do Toshrio ze względu na jego umiejętności. Oferował pomoc, więc chętnie przystanęła na jego propozycję. Z początku się jej wydawało, że to wszystko. Nie było w tym nic więcej. Nie chciała się przywiązywać. Bała się przywiązywać. Mozolnie starła się odgonić od siebie wszystkie te parszywe myśli, bez większego skutku. Musiała zacząć trzymać go na dystans. Kiedyś się na nim zawiedzie. Była to kwestia czasu. Już raz zawiodła się na swoim senseiu, dawno temu - w dzieciństwie, czemu teraz miałoby być inaczej? No właśnie, nie miało. Wiedziała, że powinna uważać. Dla własnego dobra. Zaufanie było przekleństwem, tylko wielu po prostu nie zdawało sobie z tego sprawy. Więc dlaczego tak często wierzyła we wszystko. Była naiwna, chociaż nawet nie zdawała sobie z tego sprawy. Czy podążanie za Toshiro było przejawem jej łatwowierności? Oby nie. Spojrzała na niego ukradkiem.
Po wszystkim pożegnali się miło. Nana i Toshiro wyruszyli w swoją stronę. Czekając na wiadomość od Saisei, jeśli ta miała kiedyś w ogóle nadejść. Gdzie się kierowali? Daishi?

zt Toshiro i Nana
0 x
ODPOWIEDZ

Wróć do „Osada Ryuzaku no Taki”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość