Karczma kupiecka

W osadzie można odnaleźć wszystkie jednostki organizacyjne konieczne do normalnego trybu życia. Można tu odnaleźć szpital, restauracje, sklepy z różnymi towarami, a także gorące źródła bądź arenę.
Awatar użytkownika
Asaka
Postać porzucona
Posty: 1498
Rejestracja: 18 maja 2018, o 13:08
Wiek postaci: 27
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białowłosa, złotooka, niewysoka
Widoczny ekwipunek: Kabury na broń na udach; duża torba na pośladkach; bransoletka na prawym nadgarstku; obrączka na palcu; wielki wachlarz na plecach
Aktualna postać: Airan

Re: Karczma kupiecka

Post autor: Asaka »

0 x
· ·

Obrazek
· · ·
seasons don't fear the reaper
nor do the wind, the sun or the rain
Awatar użytkownika
Rika Kari Matsubari
Postać porzucona
Posty: 1091
Rejestracja: 6 mar 2018, o 12:34
Wiek postaci: 19
Ranga: Sentoki

Re: Karczma kupiecka

Post autor: Rika Kari Matsubari »

Gdy weszła do środka było kilka minut po dziesiątej rano. Niewiele osób przebywało w karczmie o tej porze. Była ona miejscem, które – pomimo że nazwa była jedynie symboliczna – przyciągało głównie kupców, a ci o tej porze ciężko pracują na chleb. Rika wybrała to miejsce jednak nieprzypadkowo. Nie tylko jej tato był morskim kupcem, ale także całe to miasto, z którym tak bardzo była zżyta, było kupieckie. Lecz tak naprawdę chciała po prostu napić się w nieco ładniejszym miejscu, niż jakaś podrzędna speluna, a dzięki swojej karierze kunoichi było ją na to stać bez proszenia rodziców o drobne.
Minęła pełen stolików lokal ociężałym krokiem, kierując się prosto do baru. Obłożenie nie było wielkie, zdecydowanie nie można było jednak powiedzieć, by była sama. Wewnątrz znajdowało się bowiem około dziesięciu rozsianych po sali klientów. Wspięła się na jeden z wysokich, stojących przed ladą krzeseł i oparła łokieć o blat, czekając na podejście barmana.
-To co zwykle. – powiedziała, gdy tylko wynurzył się z zaplecza i podchodząc do lady spojrzał na nią pytającym wzrokiem. Od razu na powrót zszedł do magazynu.
Zawiesiła wzrok gdzieś za barek, jakby zamyślona. Ocknęła się dopiero, gdy salowy ponownie pojawił się w jej polu widzenia. Niósł teraz wykonany z grubego szkła, mocarny kufel wypełniony złocistym.
-Z pianką. Tak jak lubisz. – uśmiechnął się jakby na zachętę. Bezowocnie.
Zielonooka wyjęła z torebki kilka monet i położyła przed barmanem. Spojrzała w dół, a następnie na pełny kufel. Nie zejdzie z nim na dół, a z dołu nie sięgnie na blat. Jakież żałosne było to spojrzenie.
-Podasz mi jak zejdę? – zapytała. Tak też zrobił. Odbierając kufel mało nie wylała go na siebie. Jakież to było ciężkie! Trzymała go oburącz na wysokości klatki piersiowej, chwiejąc się z początku. Wreszcie ruszyła z nim do jednego z bardziej zacisznych stolików. Pierdolnęła kuflem o stół niczym Pudzian ciężarkiem po spacerze farmera, co musiało przykuć uwagę innych. Olała to. Usiadła przy stole i ponownie mocując się ze szklanym naczyniem wypiła trzy łyki. A może osiem. Gdy przerwała, wykrzywiła się w grymasie.
Siedziała w milczeniu nie robiąc niczego, co zwykle robiłaby Rika. Desperacko szukała szczeliny w zasłoniętym oknie, wgadując się weń spojrzeniem człowieka, który widział już wszystko. Była niczym ten mąż, który poprzedniego dnia został wyrzucony z domu przez żonę i teraz nie pozostaje mu nic innego, jak zapić smutek zimnym piwkiem.
Rika Matsubari właśnie smakowała życie takim jakie zawsze było.
Rozgoryczona jak nigdy.
0 x
Awatar użytkownika
Yoshimitsu
Martwa postać
Posty: 485
Rejestracja: 26 sie 2018, o 16:16
Wiek postaci: 21
Ranga: Pazur
Multikonta: Arata

Re: Karczma kupiecka

Post autor: Yoshimitsu »

0 x
Obrazek -Mowa Myśli
Awatar użytkownika
Rika Kari Matsubari
Postać porzucona
Posty: 1091
Rejestracja: 6 mar 2018, o 12:34
Wiek postaci: 19
Ranga: Sentoki

Re: Karczma kupiecka

Post autor: Rika Kari Matsubari »

Dalej rozpaczała nad swoim losem, krzywiąc się z każdym kolejnym łykiem. Miała wrażenie, że cały czas żyła w błędzie i dopiero teraz zrozumiała o co w tym wszystkim chodzi. Było to brutalne zderzenie się z rzeczywistością, z którym na pewno nie potrafiła sobie poradzić osoba taka jak ona, co dopiero wyszła ze swojej bańki. Czy inni są tutaj z tego samego powodu co ja? – zapytała siebie w duchu, dalej się nakręcając. W karczmie nie było dużo osób. Raptem pięć, sześć klientów oprócz niej. W przeciwległym kącie do tego, w którym siedziała Rika znajdował się jakiś pan, który bynajmniej nie wyglądał na handlarza. Dziewczynka też nie wyglądała na handlarza, ani nawet na córkę handlarza. Przyglądała mu się przez chwilę, ale wcale nie wydawał się być szczególnie smutny. W międzyczasie do pomieszczenia wszedł jeszcze jeden mężczyzna, który na handlarza wyglądał jeszcze mniej niż wszyscy. Zamówił sobie coś i wybrał miejsce. Miał dwie kropki na czole. Jak dwoje ludzi, którzy potrzebują siebie nawzajem nieustannie przez całe życie. Myślą, że będą dla siebie na zawsze, ale tak naprawdę coś ich dzieli i kiedyś rozdzieli; cóż, również na zawsze.
Odwróciła wzrok gdy zobaczyła, że on też się na nią patrzy. Nie wypadało tak się przyglądać, przecież to był tylko tatuaż, do którego każdy ma prawo. Skarciła się za to. Bezmyślna, beznadziejna, nikomu niepotrzebna! Pociągnęła kilka głębokich haustów niczym rasowy pijak. Tak bardzo chciałaby z kimś porozmawiać. Być dla kogoś ważna, chociaż przez chwilę.
Żłopała tak, a jednocześnie pasma jej włosów zaczęły unosić się do góry. Czy to przeciąg? Okna były szczelnie pozamykane i zasłonięte, a nikt nie wchodził do środka ani nie wychodził. Nie, wiatr chyba nie mógłby prowadzić ich w tak niezwykły, kontrolowany sposób. Przez chwilę wyglądało to tak, jakby zaraz miały otworzyć kok, jednak powstało z nich jakieś… koło? Tak. Koło! Tylko co to wszystko ma znaczyć?
Minęło raptem kilka chwil, gdy uważni obserwatorzy mogli poznać odpowiedź… a może spowodowało to tylko szereg kolejnych pytań? Owe koło nabrało detali i wyglądało teraz zupełnie jak płacząca buzia.
Mała skończyła pić. Choć wydawało się, że kufel jest tylko minimalnie mniejszy od tułowia dziewczyny, przeszło połowa znajdującego się w nim złocistego, wykrzywiającego buzię płynu znajdowała się już w jej brzuszku. Postawiła naczynie na stół, a płacząca buzia załamała się jak domek z kart, spadając jej na oczy i zasłaniając oblicze. Skurczyła się. Nagle stała się jakby jeszcze mniejsza. Spod włosowej firanki wydobywał się szloch. Słyszalny, acz niehistoryczny płacz osoby, która nie chce już walczyć.
0 x
Awatar użytkownika
Yoshimitsu
Martwa postać
Posty: 485
Rejestracja: 26 sie 2018, o 16:16
Wiek postaci: 21
Ranga: Pazur
Multikonta: Arata

Re: Karczma kupiecka

Post autor: Yoshimitsu »

0 x
Obrazek -Mowa Myśli
Awatar użytkownika
Rika Kari Matsubari
Postać porzucona
Posty: 1091
Rejestracja: 6 mar 2018, o 12:34
Wiek postaci: 19
Ranga: Sentoki

Re: Karczma kupiecka

Post autor: Rika Kari Matsubari »

Początkowe szlochanie przeszło w cichutkie pochlipywanie. Mniej więcej wtedy pan z tatuażami na czole zagadnął kelnera, aby dolał jej tego, co pije. Bardzo przytomnie nie prosząc o coś konkretnego, bowiem jej napój był niczym innym jak sokiem jabłkowym. Karczmarz usłuchał i poszedł za ladę, by po chwili wrócić z wysoką, podłużną szklanką wypełnioną soczkiem. Podszedł do stolika Riki i nie widząc jej schowanej za włosami twarzy powiedział.
-Przepraszam. – czekał na jej reakcję. Mała odsłoniła zapłakaną buzię, wprawiając kelnera w niemałe zakłopotanie. – to… to dla… pani. Na życzenie naszego gościa. – powiedział, wskazując na niego wzrokiem.
Spojrzenie dziewczynki wskazywało na jej niemałe zaskoczenie. Przetarła zaszklone oczy. Bóg jeden wie, czy przecierała je ze zdziwienia, czy najzwyczajniej chciała pozbyć się zalegających łez.
-Dziękuję. – najdziwniejsze „dziękuję”, jakie kiedykolwiek usłyszał. Odszedł, a jego miejsce już zajmował kroczący w jej stronę ten pan z czerwonym tatuażami na czole. Czy on może się przysiąść? Siadaj, siadaj tu! Błagam! Spojrzała na szklankę, a następnie z powrotem na niego.
-Tak, proszę. – powiedziała łagodnym, możliwie naturalnym głosem osoby, która dopiero co przestała płakać. Gdy siadał przyglądała się mizernej szklance, którą dostała. To nie tak, że była brzydka. Ba, całkiem gustowna. Tyle tylko, że nie była ciężkim kuflem, a soczek pozbawiony był pianki, dzięki której mogła czuć się jak dorośli, którzy piją to obrzydliwe piwo. Gdy jednak ponownie się przedstawił, skupiła się już tylko na nim.
-Yoshimitsu Kaguya. – powtórzyła, jakby smakując dźwięk rozchodzących się zgłosek jego tożsamości. – Jestem Rika Matsubari. – odparła bez charakterystycznego dla niej optymizmu. Gdyby mówiła w obcym języku, mógłby pomyśleć że znaczy to tyle co "jestem do niczego".
Sięgnęła do torebki i wyjęła chustkę wielokrotnego użytku, która każdym swoim centymetrem kwadratowym tkaniny krzyczała, że nie jest tania. Otarła łzy z prawdziwą gracją, jakby nie chciała rozmazać makijażu, którego nie miała.
-To bardzo miłe. – powiedziała, spoglądając na jej nie-piwo, obnażające jej nie-dorosłość. W tej chwili było jej wszystko jedno. – Ostatnio mam bardzo źle. – powiedziała drżącym głosem tocząc walkę z własnymi emocjami przy każdym kolejnym słowie. Przygryzła wargę i spojrzała na tego wysokiego gościa.
Nie będę płakać. – mówiły jej maślane oczy.
0 x
Awatar użytkownika
Yoshimitsu
Martwa postać
Posty: 485
Rejestracja: 26 sie 2018, o 16:16
Wiek postaci: 21
Ranga: Pazur
Multikonta: Arata

Re: Karczma kupiecka

Post autor: Yoshimitsu »

0 x
Obrazek -Mowa Myśli
Awatar użytkownika
Rika Kari Matsubari
Postać porzucona
Posty: 1091
Rejestracja: 6 mar 2018, o 12:34
Wiek postaci: 19
Ranga: Sentoki

Re: Karczma kupiecka

Post autor: Rika Kari Matsubari »

Na to pytanie wyczekiwała od kilku dni. Krzątała się to tu, to tam i nikt nie wysilił się na te kilka kojących słów. Nikt się nie interesował, nie przejmował się. Złapała głęboki oddech. Choć czekała na to tak długo, nie czuła się bynajmniej przygotowana.
-Ponad tydzień temu w Kokkyo no Taki znalazłam chłopca, który opłakiwał swoją martwą mamę. To była straszna zbrodnia. Próbowałam gonić morderczynię, ale wszystko na nic. Chciałam pomóc temu chłopczykowi i… - rozejrzała się, czy aby nikt ich nie słucha. – użyłam na nim jutsu, którego nie wolno mi używać bez powodu – powiedziała szeptem przysłaniając dłoń do ust, jakby próbowała nakierować dźwięk tylko w jego stronę. Podjęła dalej. – nie wiem czy to było dobre, ale potem okazało się, że nie ma rodziny ani żadnego miejsca, gdzie mógłby się schronić. Tymczasowo mieszka ze mną i mamą i… moje życie legło w gruzach. – cóż to był za patos i hiperbola, o której Yoshi nie mógł jeszcze wiedzieć!
-Jestem jedynaczką i… mama zawsze tak bardzo mnie kochała. Myślałam, że jestem najważniejsza i najwspanialsza na świecie, a teraz tylko ten Shiro i Shiro! Patrzy tylko na niego. Pyta się co chwilę jak się czuje i czy może mu jakoś pomóc. Nawet mnie nie przytula. Nie interesuje się. Teraz nawet od tygodnia nie jedliśmy sushi, bo Shiro nie lubi… Nawet idąc tu, pan od warzyw nawet się nie uśmiechnął. Zawsze mnie pozdrawiał i pytał o rodzinę, o moje misje, a teraz nawet on nie ma dla mnie czasu. – przerwała na moment. – czy dlatego starzy ludzie są tacy smutni? Bo nikt się nimi nie interesuje? – wypaliła nagle. POWODZENIA Z ODPOWIEDZIĄ. – To dlatego tylko małe dzieci cieszą się z urodzin? Bo inni wiedzą jak to potem jest? Przecież staram się. Chcę być dobra. Niedawno w mieście nazywano mnie Ryuzackim Aniołkiem, a teraz nikt już tak nie mówi. A niedługo wraca tatuś i… boję się, że on też mnie już nie kocha.
0 x
Awatar użytkownika
Yoshimitsu
Martwa postać
Posty: 485
Rejestracja: 26 sie 2018, o 16:16
Wiek postaci: 21
Ranga: Pazur
Multikonta: Arata

Re: Karczma kupiecka

Post autor: Yoshimitsu »

0 x
Obrazek -Mowa Myśli
Awatar użytkownika
Rika Kari Matsubari
Postać porzucona
Posty: 1091
Rejestracja: 6 mar 2018, o 12:34
Wiek postaci: 19
Ranga: Sentoki

Re: Karczma kupiecka

Post autor: Rika Kari Matsubari »

Słuchała kolejnych zdań Yoshiego bacznie mu się przyglądając. Była to łagodna wersja tego jak strażnik celny przygląda się osobom przekraczającym granicę. Nie popijała w tym czasie soczku, jakby chciała być w każdej chwili gotowa na atak. O nie. Ona ma być oparciem dla rodziców!? Kiedyś chce być oparciem dla całego miasta, ale jeszcze nie może! O nie. O nie…
Rika nadymała puldaski jak chomik magazynujący pokarm na czarną godzinę. Trzymała tam całą swoją niezgodę i powodowaną ową niezgodą złość. Bynajmniej nie szykowało się na jutsu futonu rangi S. Wypuściła powietrze i Yoshi mógłby odnieść wrażenie, że się uśmiechnęła. W istocie, Rika nie należała do gatunku Ludzi Rozumnych, z jakimi zazwyczaj się spotykał. Nic z tych rzeczy. Była Uwagojadem Pospolitym, zdradzieckim gatunkiem bardzo podobnym do tego pierwszego. Mała miała w sobie bateryjkę niczym urządzenia raitonowe. Z tą różnicą, że one działają tak długo, aż prąd się wyczerpie. Rika z kolei załadowana w miłość na jedyne 99% przestawała optymalnie funkcjonować. Yoshi już samym zainicjowaniem rozmowy zażegnał kilka problemów, tak jak obsrane, płaczące dziecko, które nie jadło od wielu godzin wystarczy pobujać w kołysce, by było spoko. Panienka Matsubari gdzieś na znajdującej się z tyłu główki granicy świadomości była mu naprawdę wdzięczna.
-Rodzice nie kupują mi już zabawek, bo zarabiam sobie na nie sama. – powiedziała z akcentem na SAMA. – moi koledzy tak nie robią, a mają biedniejsze mamusie i tatusiów. Zresztą… - machnęła ręką, jakby naprawdę uważała, że jej nowy kolega chybił z oskarżeniem.
-Bardziej mnie martwi Shiro. Chyba go lubiłam, ale nie może być tak jak teraz. Zastanawiałam się co to będzie, jak wróci tatko i powie, że Shiro zostaje z nami. Spadną na mnie obowiązki starszej siostrzyczki. – powiedziała to podejrzanie zadowolona. – a to oznacza, że będę musiała go bić. – podniosła z zadowoleniem palec wskazujący prawej dłoni do góry, na znak jakie to ważne. – podobno mam dosyć słabe taijutsu, a taki potencjał chyba nie powinien się marnować. – w tym momencie teatralnie zmierzyła swój cieniutki jak siki komara bicek, drugą ręką obejmując powietrze tuż nad nim, pokazując tym samym jakie ma niebezpieczne muły.
Najchętniej odchyliłaby się teraz dziarsko na krześle, chwyciła swój kufel z udawanym piwem i pogładziła po wyimaginowanej, nieogolonej szyi, jak to robili prawdziwi faceci. Widziała jednak, że Yoshimitsu Kaguya się hamuje i uznała, że skoro już tyle mu powiedziała, to nie ma się co wygłupiać. Złapała więc za szklankę i upiła spory łyk słodziutkiego soku, a fruktoza zaatakowała jej mózg, dodając mocy. Chciała się oblizać, ale w ułamku sekundy schowała jęzor, jakby przypomniała sobie, że w takim miejscu jak to, to absolutnie nie wolno. I wtedy rzuciła się do ataku!!
Znaczy na stół. Oparła się łokciami o mebel i wychyliła do przodu. Właśnie tak przechodzi się do ofensywy.
-A ty co mi powiesz, Yoshimitsu? – zapytała prawdziwie zaciekawiona. – lubisz pić wino? – ciężko było nie zauważyć. – ja jeszcze nie mogę, ale wiem jak smakuje piwo i jest fe. Takie gorzkie… A sok jabłkowy jest słodziutki, wiesz? Jak byłam mała (bo teraz jestem duża) Babka Akane zawsze mówiła mi, że jestem słodka bo tatuś kupował mi dużo czekolady. A ty nie chciałbyś być bardziej słodki, Yoshimitsu?
0 x
Awatar użytkownika
Yoshimitsu
Martwa postać
Posty: 485
Rejestracja: 26 sie 2018, o 16:16
Wiek postaci: 21
Ranga: Pazur
Multikonta: Arata

Re: Karczma kupiecka

Post autor: Yoshimitsu »

0 x
Obrazek -Mowa Myśli
Awatar użytkownika
Rika Kari Matsubari
Postać porzucona
Posty: 1091
Rejestracja: 6 mar 2018, o 12:34
Wiek postaci: 19
Ranga: Sentoki

Re: Karczma kupiecka

Post autor: Rika Kari Matsubari »

Odpowiedzi Yoshimitsu były nudne i rozczarowujące. Wcale nie zależało mu na byciu słodkim. Twierdził nawet, że w jego przypadku to niemożliwe.
-Nie ma chyba miejsca, w którym nie można być słodkim. – powiedziała może nie stanowczo, ale z pewnością siebie.
Opowiedział trochę o podróżach, które zawsze marzyły się Rice. Sama była w Hyuo, Midori i Kantai. Chciałaby odwiedzić kiedyś też pozostałe krainy. To musiało być ciekawe tak jeździć i poznawać świat. Na szczęście gdy sama porównywała się z innymi to jej zajęcie także wydawało się nader ciekawe. Może każdy dostaje to, co przygotował dla niego los?
Zainteresowało ją trochę, że ten chłopak tak chwalił się swoim klanem. Zdziwiła się bo dotąd raczej mało mówił i wydawał się taki skromny i w ogóle. Rika nie pochodziła z klanu. Nie miała żadnych super zdolności w swojej krwi, ale nigdy nie czuła się przez to gorsza.
-A czym wyróżniają się ninja Kaguya? – zapytała. Może wścibsko, ale nie zamierzała dowiadywać się nie wiadomo ile. Ot, podstawy.
Wino. Ooo tak.
-Myślę, że chciałabym spróbować trochę wina, ale nie tutaj. Może pokażę Ci trochę miasta, a ty kupisz jakąś butelkę? Mi raczej nie sprzedadzą. – posmutniała na ułamek sekundy. To przecież takie niesprawiedliwe.
-Przejdziemy się trochę, a potem zagramy w grę. Grę dla prawdziwych twardzieli. – powiedziała z cwanym uśmieszkiem i błyskiem w oku.
0 x
Awatar użytkownika
Yoshimitsu
Martwa postać
Posty: 485
Rejestracja: 26 sie 2018, o 16:16
Wiek postaci: 21
Ranga: Pazur
Multikonta: Arata

Re: Karczma kupiecka

Post autor: Yoshimitsu »

z/t Główna droga
0 x
Obrazek -Mowa Myśli
Awatar użytkownika
Toshiro
Posty: 1357
Rejestracja: 25 lis 2018, o 23:42
Wiek postaci: 24
Ranga: Akoraito | San
Krótki wygląd: Ubiór: https://i.imgur.com/4b7w2iP.png
Maska: https://i.imgur.com/NQByJxc.png
Widoczny ekwipunek: 2 wakizashi przy lewym boku, duża torba na dole pleców
GG/Discord: Harikken#4936

Re: Karczma kupiecka

Post autor: Toshiro »

Przez konflikt, który wybuchł droga do Ryuzaku bardzo się wydłużyła. Musieli nadłożyć bardzo dużo drogi, ale przez to mieli więcej czasu żeby po prostu ze sobą pobyć i porozmawiać. Ich relacja nie należała do tych najprostszych, dalej była dziwna, ale wydawało się, że z każdym dniem każdy z nich coraz lepiej się w niej odnajdował. Być może było to po prostu złudne nadzieje albo coś co po prostu Nishiyama chciał widzieć, a tego nie było. Zupełnie jak wcześniej ze swoimi demonami i problemami. No dobra, wcześniej to tak nie do końca, bo początku były ciężkie, ale później rzeczywiście każdy chyba zapomniał skąd pochodzi. Dzięki czemu mógł dalej cieszyć się wolnością działania. Nie sposób było go utrzymać w jednym miejscu i Kazuo dobrze o tym wiedział. Dzięki temu jednak zyskiwał informacje z całego świata. Ale! Teraz nawet udało mu się pobyć trochę w Daishi, więc gdyby ktoś chciał coś od niego to przecież był na wyciągnięcie ręki. Na jego nieszczęście nikt się nie odezwał, więc mógł w spokoju lepiej poznawać Nanę. Czy ufał jej? Wiadomo, że jeszcze nie do końca, ale na pewno byli na dobrej drodze. Przecież przez te kilka dni nic takiego się nie stało. W podróży też o dziwo był spokój.
W końcu dotarli jednak do kupieckiego miasta, w którym to miał się z kimś spotkać. A z kim? Za cholerę nie wiedział i nawet nie podejrzewał nic dobrego. Jedyne co przychodziło mu do głowy to to, że jednak ktoś go rozpoznał i teraz albo zechce go szantażować lub jest to zwykła pułapka. Zerknął w stronę czarnowłosej zastanawiając się czy ją też w to wplątać. Z drugiej strony i tak widzieli ich podróżujących razem, więc w razie czego mogą sobie po prostu pomóc.
-Słuchaj, Nana.- zwrócił się do niej zwracając ku kobiecie swoje lico. -Co do spotkania, które mam tutaj umówione...- zawiesił głos na chwilę i spojrzał w przestrzeń, po czym po raz kolejny przeniósł spojrzenie czarnych, bystrych oczu na jej twarz. -Nie wiem kto tam na mnie czeka. Być może ktoś mnie rozpoznał i teraz będzie czegoś próbować, bo po prostu nic innego nie przychodzi mi do głowy. Dlatego jeśli chcesz to możesz gdzieś na mnie poczekać i pójdę sam. Tak wiesz... W razie gdyby coś było nie tak.- oznajmił jeszcze przed tym jak znaleźli się w środku. Nie chciał narażać kogoś kogo nie musiał, ale decyzja należała i tak do niej. Znając ją to i tak nie zrezygnuje, ale zawsze wolał dać opcję. Opcję, którą nie każdy dostaje.
Gdy otrzymał odpowiedź twierdzącą lub przeczącą, w sumie nieważne którą, to i tak zamierzał wejść do środka, zamówić coś do picia(a konkretniej to sake, razy dwa gdyby czarnowłosa poszła z nim), a potem... Jak to było? Ach, tak. Stoli w rogu pokoju, człowiek ze słomianym kapeluszem. Czas się zgadzał. Dwa tygodnie, więc nie może być pomyłki, prawda? Z początku zdecydował się jeszcze nie podchodzić tylko zlustrować karczmę żeby mniej więcej zapamiętać ludzi, którzy tutaj są, trochę im się przyjrzeć i zobaczyć co robią, a dopiero potem, jeśli odszukał tego mężczyznę pasującego do opisu, to kiwnął jedynie głową Nanie i bez słowa skierował się w tamtym kierunku. Podszedł do stolika i chwyciła za krzesło.
-Można? Podróżujemy razem już na prawdę długo i zatrzymaliśmy się, aby nieco odpocząć.- oznajmił i lekko się uśmiechnął, zupełnie jak gdyby nigdy nic. W kartce nie było "bądź sam", tylko staw się w danym miejscu. Poza tym nie było żadnego podpisu, więc nie wiedział z kim miał do czynienia, nieprawdaż?
0 x
Awatar użytkownika
Nana
Posty: 803
Rejestracja: 13 paź 2020, o 18:05
Wiek postaci: 22
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Ciemne włosy, ciemne oczy, blada cera, Sharingan - typowa Uchiha. Szczupła, średniowysoka.
Widoczny ekwipunek: Ładne, czarne kimono. Torba przy pasie i zawieszona maska Kitsune. Katana na plecach.
GG/Discord: nanusia_

Re: Karczma kupiecka

Post autor: Nana »

Z każdym dniem było łatwiej. Nie spodziewała się, że przebywanie z kimś okaże się tak bardzo normalne. Całkiem dobrze się dogadywali. Oczywiście zdawała sobie sprawę, że Toshiro pewnie trochę ją pilnował. Był świadomy jej wybuchowego charakteru. Urodziła się z niezłym temperamentem, nie było co ukrywać. A może nabyła go gdzieś po drodze? Nie dawał tego jednak po sobie poznać. Traktował ją jak kogoś równego sobie, mimo jej słabości, błędów i wad. Była mu za to wdzięczna, chociaż nie potrafiła przyznać się nawet przed samą sobą. Podróż, mimo przeszkód, poszła sprawnie. Nie były to najbezpieczniejsze czasy na dalekie wyprawy, dlatego wciąż była zszokowana, że udało im się prześlizgnąć jakoś bokiem. Nie zwracali na siebie zbytnio uwagi, na całe szczęście. Wciąż widziała słowa napisane w liście przed oczami, który przeczytali w wozie powracając z Muru. Zdała sobie sprawę, że nie powiedziała o nim Toshiro. Na pewno mu opowie, jeśli będzie ku temu okazja. Niby nic nie usprawiedliwiało Uchiha przed atakiem na Mur. Z drugiej strony pobudki Muru i wyżywanie się Protektora na dzikich z prywatnych powodów również nie było sprawiedliwe. Niestety nie było tutaj dobrych stron, dobrych wyborów. Ludzie byli zepsuci zwłaszcza Ci przy władzy. Obydwie strony były siebie warte. Obydwie zasłużyły na karę. You're guilty all the same. Nana nie miała jednak na to wpływu. Nie mogła mieć. Była jedynie zapomnianym wyrzutkiem swojego klanu. Obcym, nic nie wartym elementem. Taką przynajmniej miała nadzieję. Uczyła się od Toshiro, żeby nie zwracać na siebie uwagi. Niestety nie mogła zmienić przeszłości. Czasu, kiedy nie była taka ostrożna.
Kiedy dotarli na miejsce Nana była gotowa, żeby wejść do środka karczmy. Nie kryła zdziwienia, kiedy chłopak ją zatrzymał. Wysłuchała go w milczeniu zaciskając pełne usta w cienką linię. Poczekała do końca, chociaż miała straszną ochotę przerwać mu już szybciej. Toshiro znał ją na tyle, żeby wiedzieć co mu odpowie.
- Nie jesteś sam - odparła wzruszając ramionami. Twardo odwzajemniła jego spojrzenie, mógł w nich zobaczyć determinację. Nie należała do osób, które unikają zagrożenia. Stawiała czoła nieznanemu bez lęku. Ich oczy były tak samo ciemne, podobne. Obydwoje odziedziczyli charakterystyczne cechy swojego klanu. Nie mogli się ich pozbyć, obojętnie jak bardzo by sobie tego życzyli.
- Jeśli coś pójdzie nie tak, nie przejmuj się mną - dodała z uśmiechem. Toshiro był silniejszy, nie zamierzała go spowalniać. Gdyby coś poszło sideways miał większe szanse na ucieczkę samemu. Nie zamierzała być jego ciężarem. Chciała, żeby o tym wiedział. Oczywiście wiedziała, że chłopak zrobiłby co w jego mocy, żeby ją ratować. Widocznie taki miał charakter, inny niż ona. Zdecydowała się jednak zwolnić go z tego brzemienia. Miał uważać na siebie. Ona przecież potrafiła sama o siebie zadbać, prawda?
Póki co jednak weszli do karczmy. Od tamtej pory milczeli. Nana grzecznie szła za Toshiro, przyjęła sake i rozglądała się po pomieszczeniu. Jeśli ktoś dowiedział się o jego tożsamości zrobi się nieciekawie. Była gotowa, wyczekiwała zasadzki. Z każdą sekundą przyglądała się uważnie gościom w karczmie. Po kilku chwilach Toshiro ruszył w stronę mężczyzny ze słomianym kapeluszem - jeśli taki siedział w odpowiednim miejscu. Nic nie powiedziała. W ciszy zajęła miejsce obok chłopaka. O czym mieli porozmawiać? Zawiesiła wzrok na nieznajomym, jednak wciąż co jakiś czas zerkała na otoczenie. Nie chciała niczego przegapić. Jeśli ktoś zamierzał ich zaatakować wybrał raczej kiepskie miejsce. Pełne ludzi. Bold move. Z drugiej strony, jeśli był silny lub miał większość - miejsce nie miało znaczenia.
0 x
ODPOWIEDZ

Wróć do „Osada Ryuzaku no Taki”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość