Gorące źródła

W osadzie można odnaleźć wszystkie jednostki organizacyjne konieczne do normalnego trybu życia. Można tu odnaleźć szpital, restauracje, sklepy z różnymi towarami, a także gorące źródła bądź arenę.
Awatar użytkownika
Papyrus
Administrator
Posty: 3679
Rejestracja: 8 gru 2015, o 15:36
Ranga: Fabular
GG/Discord: Enjintou1#8970
Multikonta: Yuki Hoshi; Uchiha Hiromi; Sans

Re: Gorące źródła

Post autor: Papyrus »

Poczucie bezbronności dawało poczucie nagości. Zobacz, jakie to trafne. Jesteś tutaj, w gorącym basenie, do którego każdy przychodzi po to, aby rozluźniło jego mięśnie. Po to samo przychodzą wszyscy wokół. Nacieszyć się ciszą albo porozmawiać ze znajomymi czy czasem - rodziną. Niektórzy podejmowali wątki partnerskie, jeszcze inni szukali partnerów biznesowych. W onsenach toczyło się bardzo dużo spraw, które potem zaważały na decyzyjności jednostek. Ba! Zawarzały o tym, jak kierowano całymi miastami! Niekiedy ciężko jest objąć umysłem, czym kieruje się ludzkość, kiedy wybierała miejsca do pogawędek, ale tutaj, no właśnie, wśród tej mgły... Mgła lubiła chować tajemnice. Niektórzy wiedzieli to lepiej od innych posługując się nią na polu walki. I pośród tych wszystkich słów, które też można przekuć w broń, jesteś ty - pozbawiony swojego piasku, bez nawet jednego kunaia. A tutaj, prawie jak z tą mgłą - mądrzy wiedzieli, że nawet jak shinobi zostaje rozbrojony, to wciąż pozostaje mu broń ostateczna - jego własne ciało. Trzech na jednego to banda łysego. Wiedział to każdy głupi. Zwłaszcza że ci, jak sam zauważyłeś, nie wyglądali na takich, którzy nie potrafili się odpowiednio obronić. Z trzecieeej zaś strony - ty też na takiego bezbronnego nie wyglądałeś. Strach i gula w gardle jest tylko z jednej perspektywy - kiedy nie myślisz o tym, że przecież przeciwnik NIE WIE, skąd jesteś, co potrafisz i jak się zachowasz, jeśli zaatakuje. Rzecz jasna - JEŚLI zaatakuje. Jeśli w ogóle trzeba tu i teraz rozważać to spotkanie w takich kategoriach, że może się polać krew, a ta czysta woda i powietrze przesiąknięte delikatną wonią olejków zamieni się w symfonię smrodu żelaza.
Skinięcie głową sprawiło, że przyciągnąłeś uwagę. Czy był taki zamiar, czy to tylko nerwowy odruch bez przemyślenia, a może w ogóle próba wpasowania się w tło, żeby nie zostać odebranym jako niemiły? Bo jeszcze jakbyś się nie przywitał to tamci szukaliby zaczepki? Tak czy siak - uwaga była. Od tego najwyższego jegomościa, który sięgnął mocniej brwi i po chwili lustrowania cię ostrym spojrzeniem również skinął. Na powitanie, nie na znak, że hurra! - i teraz każdy do ataku. Zaraz odwrócił od ciebie jasne, zielone oczy - jak trawy wczesną wiosną, które dopiero wysunęły się z kiełków, by powrócić wzrokiem do towarzyszy. Ciężko było powiedzieć, gdzie okularnik zaś spojrzenie miał skupione, bo, szok i niedowierzanie, jego oczy skryte były za okularami. Ciemnymi, na których zbierała się, rzecz jasna, para wodna i brał dziw, czy on cokolwiek w sumie widział. Jego sprawa. Może był ślepcem, który nie chciał pokazywać swoich ułomności?
Nadstawianie ucha sprawiło, że byłeś w stanie wychwycić kolejne elementy rozmowy, teraz już nieco dokładniej. "... jak masz kogoś od Fuuinjutsu to go potrzebuję. Ale Aburame ma (...) zaangażowane." - "Daj spokój, nikogo nie będziemy (...) co to za pomysł." - Odpowiedział na pierwsze słowa czarnowłosego otatuowany, gruby mężczyzna. Zgadza się, widziałeś teraz wzory - smoki kręcące się wokół jego ramion, łeb oni na jego plecach, karpie łuski na ramionach. Pojedyncze chmury i dodatki, które spajały jego tatuaże rozciągające się na prawie całe ciało w całość. spokojnie - mieli ręczniczki. "Znam mistrza fuuinjutsu. A ten mnich z Kami no Hikage?" - zapytał chudy jak tyka okularnik. - "Nie wiem, gdzie jest. Nie będę tracił zasobów na jego szukanie. Ty - rób co chcesz. Chcę (...) i tyle." Wysoki jegomość lekko machnął ręką, zupełnie jakby chciał rozgonić całe towarzystwo. Albo jakby nagle przeleciała mu upierdliwa mucha przed nosem. Ale to drugie to chyba nie tak do końca? No bo - mucha? Tutaj? "Klient sobie życzy, klient wymaga!" - Powiedział głośniej grubas i zaśmiał się wcale nie cicho.
0 x
you best prepare for a hilariously bad time
Awatar użytkownika
Satoshi
Posty: 583
Rejestracja: 13 maja 2021, o 14:33
Wiek postaci: 21
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Ciemne, brązowe włosy, jasno niebieskie oczy oraz pokiereszowana twarz.
Sylwetka raczej szczupła, z widocznym zarysem mięśni. Odziany w pomarańczową koszulę, białą kamizelkę i granatowe spodnie.
Widoczny ekwipunek: Odznaka Akoraito klanu Sabaku,
Kamizelka Shinobi (biała),
Kabura na broń (na prawym udzie),
Gurda,
Torba na prawym biodrze
GG/Discord: Satoshi#3881

Re: Gorące źródła

Post autor: Satoshi »

Z tego założenia właśnie wychodził Satoshi. Z jednej strony, widząc, że nie ma dla niego żadnego bezpośredniego zagrożenia, mógł olać sprawę całkowicie i rozluźnić swoje gotowe do reakcji mięśnie. Z drugiej jednak, zachowując czujność i wytężając swój słuch, mógł dowiedzieć się czegoś użytecznego nie tylko dla siebie, a być może zdobędzie informacje, które mogą okazać się wartościowe nawet dla samego Jou-dono. Nie znaczyło to oczywiście, że młody Sabaku pobiegnie czym prędzej do Kinkotsu, próbując zdać bezsensowny raport, nie mając jakichś solidnych informacji tylko po to, żeby ostatecznie zostać wyśmiany za marnowanie cudzego czasu pierdołami. Uważnie słuchając, być może dowie się czegoś ważnego, co może okazać się użyteczne. Okazji nie można przepuścić.

Na analizujące spojrzenie, rzucone przez tego wysokiego, chłopak starał się nie reagować. Zastanawiał się wprawdzie, czy dobrze zrobił, zwracając w ten sposób na siebie uwagę, ale na całe szczęście nie pociągnęło to za sobą konsekwencji, a przynajmniej tak się na razie Satoshiemu wydawało. Nie było potrzeby czarno-widzieć, jednakże "przezorny zawsze ubezpieczony", zawsze trzeba się spodziewać problemów. Nawet jeśli z pozoru zakrawa to na paranoję.

Mężczyźni ewidentnie omawiali jakiś grubszy plan, a wnioskując po użyciu słowa "Fuujinjutsu", chodziło o coś związanego z Shinobi. Niestety, biedny Satoshi nie miał pojęcia o tym, że Aburame to klan zamieszkujący Prastary Las, na wszelki wypadek jednak odnotował to słowo w pamięci. To samo "Kami no Hikage" - Sabaku wiedział o tym, że miasto kiedyś było siedzibą rady klanów, znał też ogólną historię jego upadku, poza tym jednak wiedział niewiele. Po raz kolejny przeklął w duchu swój brak wiedzy odnośnie świata i jego polityki, ale cóż było poradzić, łącznie z treningami bojowymi, cztery lata to nie tak dużo czasu na opanowanie wszystkich informacji potrzebnych do zostania pełnoprawnym shinobi. Musiał poświęcić jedno, żeby zyskać drugie.

Niebieskooki dalej się przysłuchiwał, próbując nie zwracać na siebie uwagi. Przymknął delikatnie oczy, udając stan pełnej relaksacji. Niezbyt przesadnie jednak, sztuczne gesty, jak wywracanie oczami, były proste do wyłapania przez sprawnego obserwatora. Jak choćby sytuacja z kiwnięciem głową dosłownie sprzed chwili. Cóż innego do zrobienia mu jednak pozostało? Mógł co prawda, opuścić onsen, ewakuując swoją słabą dupę od potencjalnego zagrożenia, nie potrafiłby sobie jednak później spojrzeć w twarz. Satoshi wiedział, że wciąż jest słaby w porównaniu do typowych Akoraito, ba, nawet nie plasował się za wysoko wśród innych Dokou, takie zachowanie byłoby więc w pełnym stopniu uzasadnione. A jednak ciekawość i chęć zdobycia potencjalnie użytecznych informacji sprawiła, że Sabaku nie ruszył się z miejsca. Nie na ciągłej ucieczce życie shinobi polegało. Z roztargnieniem podrapał się po jednej z wielu blizn na policzku, pamiątce po spotkaniu grupy bandytów przed kilkoma laty.
0 x
Obrazek
Where the post at?
Obrazek
Awatar użytkownika
Papyrus
Administrator
Posty: 3679
Rejestracja: 8 gru 2015, o 15:36
Ranga: Fabular
GG/Discord: Enjintou1#8970
Multikonta: Yuki Hoshi; Uchiha Hiromi; Sans

Re: Gorące źródła

Post autor: Papyrus »

Istnieje kilka rodzajów błędów. Są takie, które się wybacza. Palnąłeś coś głupiego, źle coś ująłeś, rodzina niezadowolona, dziewczyna coś stęka, dziesiąta siostrzenica po ciotecznym wujku od strony dziadka wydyma usta jak karp w szoku i niedowierzaniu - ale to chwila. Mówisz potem: ach, sory, sory... co bardziej wylewni powiedzą: przepraszam. Na tym się ballada kończyła. Jedni potem zapominali, inni zapisywali sobie w głowie i żałowali, ale krótko mówiąc - problemów to z tego nie było. I nikt nie rozliczał każdego źle powiedzianego słówka, które zostało powiedziane nieumyślnie. Błędy były jednak też takie, które bolały. z konsekwencjami, jakie ze sobą niosły, bo jedno słówko potrafiło nieraz jednak wiele zmienić - i już z niego rozliczali. Trochę smutne, nie uważasz? Takie słówka, co często składały się na zdania, potem na rozmowy, mogły odciąć drugiego człowieka jak nóż rozcinał węzły. Raz a skutecznie. Może potem związać sznur po raz drugi, ale nie masz wątpliwości - nigdy już nie będzie tym, czym był wcześniej. I nigdy nie będzie tak samo sprawny, jak był wcześniej. to potrafiło już boleć. Potrafiliśmy sobie to my, ludzie postępu, wypominać i żałować przez lata. Potem były błędy, które zmieniały twoje życie. Takie błędy, kiedy źle ocenisz siłę przeciwnika i nie zostanie z tego jedna blizna czy stracony kontakt z bliską osobą, a które pozostawią ci blizny na całym ciele. Których potem nie ukryjesz. Albo co gorsza - zabiorą coś cennego. Nogę? Rękę? Nawet człowiek, który mocno zapierał się, że niczego nie jest w stanie stracić - ma coś do stracenia. Najlepszym dowodem jest to, że w ogóle o tym mówi - i kiedy przy tym jesteśmy to pozostaje wspomnieć o błędzie ostatnim. Dokładnie takim, którego popełniasz raz. Nie ma drugiej szansy. Nie ma odwołań. Coś kończy się nieodwracalnie.
- Płaci i wymaga. - Poprawił grubszego towarzysza czarnowłosy jegomość i znów lekko machnął ręką. Pan w okularkach skinął jedynie głową, a ten grubszy poklepał dość mocnymi, pewnymi ruchami czarnowłosego po plecach w taki sposób, że wręcz słyszałeś dudnienie tej ręki. Tak i czarnowłosy pod tym ciężarem przesunął się jedną nogą w przód, żeby utrzymać równowagę po pierwszym klepnięciu i nieco pochylił. Trzy klepnięcia i grubas się odsunął razem z okularnikiem.
- Do zobaczenia na pustyni! Odezwiemy się. - I takim oto sposobem dwójka z nich odeszła, kierując się do wyjścia. Tymczasem najwyższy jegomość został i odprowadził ich spojrzeniem. A potem obrócił się w twoją stronę i jakby nigdy nic wsunął do basenu po przekroczeniu dzielącej was odległości. A raczej - odległości dzielącej jego od samej sadzawki. Zanurzył się, usiadł. Jak gdyby nigdy nic. Nie przerywając ciszy, która nastała. Głuchej niemal, kiedy twój wyczulony słucha na szepty obcych i nieznajomych przestał ich wychwytywać.
0 x
you best prepare for a hilariously bad time
Awatar użytkownika
Satoshi
Posty: 583
Rejestracja: 13 maja 2021, o 14:33
Wiek postaci: 21
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Ciemne, brązowe włosy, jasno niebieskie oczy oraz pokiereszowana twarz.
Sylwetka raczej szczupła, z widocznym zarysem mięśni. Odziany w pomarańczową koszulę, białą kamizelkę i granatowe spodnie.
Widoczny ekwipunek: Odznaka Akoraito klanu Sabaku,
Kamizelka Shinobi (biała),
Kabura na broń (na prawym udzie),
Gurda,
Torba na prawym biodrze
GG/Discord: Satoshi#3881

Re: Gorące źródła

Post autor: Satoshi »

Całe ciało miał spięte, gotów do uników i ucieczki, gdyby czarnowłosy przejrzał jego blef. Satoshi wybiegłby z onsenu z przyrodzeniem na wierzchu, jeśli byłaby taka potrzeba, nawet się nie zastanawiając. Albo przynajmniej do recepcji, gdzie czekał na niego wierny piasek, którym mógłby się bronić. Teraz niestety był całkowicie bezbronny... Czemu coś takiego musiało przytrafić się właśnie jemu? Chciał tylko odpocząć i się zrelaksować, obmyć mięśnie znużone treningami i pomaganiem lokalnej społeczności w zamian za drobne wynagrodzenie. Czy tak wiele wymagał od życia, chcąc odrobiny spokoju? Właśnie tu musiał natknąć się przypadkiem na jakichś podejrzanych typów gadających o podejrzanych rzeczach? Kto to właściwie wymyślił, żeby takie plany omawiać w publicznym onsenie? Do karczmy, na poddasze, przy pojedynczej świecy knuć, a nie normalnych ludzi niepokoić!
Takie właśnie myśli narodziły się w głowie biednego Satoshiego, gdy zielonooki pożegnawszy się z towarzyszami, zapragnął skorzystać z dobrodziejstwa gorących źródeł. Na domiar złego, musiał wybrać sobie miejsce nieopodal zestresowanego Sabaku. Ten wszak wiedział, że choć starał się, najlepiej jak potrafił, to aktor był z niego kiepski, a choć samej sztuki nieco liznął, wystawiając przedstawienie dla dzieci z sierocińca w Kinkotsu za pomocą swojego Kekkei Genkai, nie miał absolutnie żadnego doświadczenia w szpiegostwie. Słowem, został wrzucony na głęboką wodę. W przenośni i dosłownie. W dodatku gorącej jak piasek w pustynne południe.
Co tu teraz zrobić? Zagadać? Niee, zwróciłby tylko na siebie dodatkową uwagę, i tak niepotrzebnie skinął głową. Wtedy wydawało się to dobrym pomysłem, chciał tylko wyjść na osobę kulturalną, teraz jednak wydawało się to być skrajną głupotą. Zanurzyć się po nos w gorącej wodzie i zacząć puszczać bąbelki ustami, udając debila? Olać sprawę, dalej udając całkowicie niezainteresowanego całą sytuacją i liczyć na to, że podejrzliwe spojrzenie dryblasa to tylko efekt jego paranoi?
Proszę państwa, wszem i wobec ogłasza się, że Sabaku wybrał opcję numer trzy. W sumie to nie wiadomo, czy stało się to świadomie, czy tylko chłopak był sparaliżowany strachem. Siedział, udając rozluźnienie, choć w istocie był napięty jak cięciwa stu funtowego łuku, gotów gonić do swojej gurdy, jedynej szansy na obronę w razie konfrontacji. Ogłuszająca cisza była straszna, teraz jednak nie musiał wytężać słuchu, starając się wyłapać choćby skrawek potencjalnie wartościowych informacji. Co oni kombinowali? Za co płaci Unia? Może ukradkiem wspierają wojnę przeciwko Uchiha, mimo że oficjalne stanowisko to całkowita neutralność w obliczu tego konfliktu? Teraz przynajmniej miał całkowitą pewność, że dobrze zrozumiał, chodziło ewidentnie o Samotne Wydmy. Usłyszał wyraźnie "Do zobaczenia na pustyni!".
0 x
Obrazek
Where the post at?
Obrazek
Awatar użytkownika
Papyrus
Administrator
Posty: 3679
Rejestracja: 8 gru 2015, o 15:36
Ranga: Fabular
GG/Discord: Enjintou1#8970
Multikonta: Yuki Hoshi; Uchiha Hiromi; Sans

Re: Gorące źródła

Post autor: Papyrus »

Jedni mają życie mlekiem i miodem płynące, a inni mają życie cierniami usłane. Taki lajf. Nie da się dać wszystkim po równo, żeby każdy był tak samo szczęśliwy i tak samo zadowolony ze swojego żywota, takim sposobem kierowaliśmy się zasadą: żeby ktoś miał dobrze, inny musi mieć źle. Proste. Proste? Proste do tej pory, do której ktoś nie zacznie podważać funkcjonowania naszego Kosmosu i nie zacznie pytać "dlaczego". Nie wszystko na tym świecie musiało być skomplikowane, czasem wystarczy "tak" albo "nie", żeby wszystko było jasne, czytelne i klarowne. Tak jak i tutaj i tak jak dziś. Czemu to właśnie ciebie miało spotkać? Aj, no kiepski dzień dla Pani Amaterasu, Hachiman nie w sosie, czy może Bishamonten cię opuściła - no cóż, TAK JEST. Koniec. Masz pecha, mordeczko, ale takim pechem czasami pisano całkiem intrygujące scenariusze. I można było dowiedzieć się czegoś ciekawego... o ile ceną za te informacje nie było życie.
Spięcie, napięcie i elektryczność buzująca w powietrzu, która szczypała policzki i kąsała skórę. Nieprzyjemne, bardzo nieprzyjemne odczucie. Sprawiające, że żadne wyjście z sytuacji nie jest dobre. Kiedy masz przy sobie tygrysa zaczynasz rozważać wszystkie opcje. Jeśli ucieknę - zdążę? Może na drzewo? Cholera, ale tygrysy to wyśmienici wspinacze. Doskonale też pływają. Dobrze, ucieczka nie wchodzi w grę - przecież to tylko sprawia, że drapieżnik może zacząć gonić, zamiast lenić się na swoim legowisku. Więc? Ruch może sprowokować. Dotyk może sprowokować. Słowa mogą... cholera, wszystko może prowokować! Jak tak zaczynasz rozpatrywać rzeczywistość to nagle okazuje się, że masz naprawdę i zjawiskowo przesrane. A jeszcze bardziej przerąbane jest to, że ten tygrys się nie rusza. Tak jak przyszedł, tak usiadł. I tak teraz rozłożył ramiona, oparł się łokciami o brzeg basenu i zamknął oczy, przechylając głowę. Jest - dobra twoja, jak będziesz się dziwnie ruszał to nie zauważy. Ale może usłyszy?
Tak się właśnie przeciągała cisza.
Powstawało pytanie - ile czasu można tak milczeń? Nieznajoma, zakazana morda nie usiadła tuż obok ciebie - dzieliła was przestrzeń fizycznego komfortu, o tym zapewniam. Teraz mógłbyś zobaczyć, że miał na jednej ręce, na przedramieniu, zawinięty bandaż, a na nim coś, co wyglądało jak znaki fuuinjutsu, których nie potrafiłeś odczytać. Cokolwiek to było raczej wykraczało poza twoje zawiasy zdolności tej sztuki. Tak można było siedzieć minutę. Może nawet pięć? Dziesięć? Okej, dajmy - kwadrans! Tak od serca, żeby potem nie było, że brak wiary, że brak wsparcia mentalnego od samego Losu, czy inne tego typu bzdury. Niby teraz popularne jest wychowanie bezstresowe. Ale ile jesteś w stanie tak wysiedzieć? Odliczasz już sekundy? Zastanawiając się - kiedy on wreszcie stąd pójdzie? Kiedy wyjdzie? Długo tak jeszcze? Jak to ma tak wyglądać - ja dziękuję! I tak wyglądało. Nieznajomy nie był chętny do rozpoczęcia rozmowy, ty nie byłeś chętny do jej rozpoczęcia. W końcu zmienił pozycję - usiadł bokiem i na wyciągniętej ręce położył głowę. Teraz jeszcze bardziej wyglądał, jakby spał.
Tak czy siak po pół godzinie - mniej więcej - nieznajomy w końcu się podniósł i udał w kierunku wyjścia. Patrząc jeszcze na ciebie, o ile tu byłeś, by skinąć ci głową, jeśli miałeś otwarte oczy. Skoro ty już wcześniej pokusiłeś się na ten gest, to przecież nie wypadało nie odwdzięczyć się tym samym. Pełna kulturka! Z wielką nadzieją, że żadne konsekwencje się nie pojawią.
0 x
you best prepare for a hilariously bad time
Awatar użytkownika
Satoshi
Posty: 583
Rejestracja: 13 maja 2021, o 14:33
Wiek postaci: 21
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Ciemne, brązowe włosy, jasno niebieskie oczy oraz pokiereszowana twarz.
Sylwetka raczej szczupła, z widocznym zarysem mięśni. Odziany w pomarańczową koszulę, białą kamizelkę i granatowe spodnie.
Widoczny ekwipunek: Odznaka Akoraito klanu Sabaku,
Kamizelka Shinobi (biała),
Kabura na broń (na prawym udzie),
Gurda,
Torba na prawym biodrze
GG/Discord: Satoshi#3881

Re: Gorące źródła

Post autor: Satoshi »

Atmosfera w pomieszczeniu była nadspodziewanie gorąca. W sensie dosłownym. Para wydzielająca się z term, nad którymi cały kompleks został wybudowany, przyprawiała Satoshiego o zawroty głowy. Zdecydowanie za długo tu siedział, bał się, że jak w końcu podźwignie się z sadzawki, jego ciało będzie przypominać wysuszonego daktyla, ale jakoś nie potrafił zebrać w sobie, by opuścić Onsen. Już nawet nie do końca chodziło o to, że się bał... Po prostu liczył na to, że nieznajomy przesiaduje w termach, czekając na jakieś kolejne spotkanie. Strach przed byciem zdemaskowanym nie wygrał z poczuciem obowiązku młodego Sabaku. Z drugiej jednak strony, czy miało to jakikolwiek sens? Podsłuchiwał przedstawiciela Unii, załatwiającego jakieś tajne interesy, za które Samotne Wydmy zapłacą. Brzmi to trochę jak oficjalna tajna informacja, o której takie płotki jak Satoshi, nie miały nawet prawa wiedzieć. Chłopak zdecydował, że nigdy o tym nikomu nie wspomni, chyba że w niedalekiej przyszłości nadarzy się okazja rozmowy z samym Shirei-kan'em rodu, Sabaku Jou.

Sekundy wlokły się niczym minuty, minuty ciągnęły się jak godziny, a Satoshiemu robiło się aż słabo od przegrzewającego się organizmu. Ostatecznie jednak nadeszło zbawienie, czarnowłosy bowiem się podniósł i opuścił onsen, uprzednio dając dość dużo czasu na dokładne przyjrzenie się mu, nawet jeśli owa lustracja następowała w wyniku pojedynczych, ukradkowych spojrzeń rzucanych przez niebieskookiego. Wychodząc, facet pożegnał się z Satoshim za pomocą kiwnięcia głową. Pełna kulturka, odwzajemnił gest. Szkoda tylko, że chłopakowi włosy na karku aż się zjeżyły.

Odczekawszy pięć minut, które miały zapobiec natknięciu się na tajemniczego shinobiego w szatni, Satoshi również opuścił wodę. Mocno opalona pustynnym słońcem skóra była blada i pomarszczona, wyglądało to dość komicznie. Sabaku ostrożnie się ubrał, zabrał swoje rzeczy z szatni oraz gurdę z recepcji, po czym udał się na targowisko. Zgubić się w tłumie, zjeść i wypić coś mocniejszego na uspokojenie nerwów.
0 x
Obrazek
Where the post at?
Obrazek
ODPOWIEDZ

Wróć do „Osada Ryuzaku no Taki”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości