Więzienie

W osadzie można odnaleźć wszystkie jednostki organizacyjne konieczne do normalnego trybu życia. Można tu odnaleźć szpital, restauracje, sklepy z różnymi towarami, a także gorące źródła bądź arenę.
Awatar użytkownika
Mishima
Gracz nieobecny
Posty: 440
Rejestracja: 14 cze 2017, o 14:07
Wiek postaci: 31

Re: Więzienie

Post autor: Mishima »

0 x
Obrazek
Wygląd ~Ubiór
Kontakt jedynie na PW
Awatar użytkownika
Yue
Posty: 126
Rejestracja: 17 paź 2021, o 11:56
Ranga: Doko
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Yugen, Koala

Re: Więzienie

Post autor: Yue »

Przybrany w czerń Amano Yue wyszedł z cienia zimnych korytarzy więzienia prosto na ciepłe, zimowe słońce Ryuzaku no Taki. Zimno. Powietrze z jego płuc, wypuszczone przez usta, zamieniło się w obłok pary, który uleciał ku błękitnemu niebu. Dziś nawet mewy były cichsze. Za to cichy nie był jego umysł. Nie grzmiał, nie krzyczał, ale pod białymi włosami, upodobnionymi do tego śniegu, który zalegał na chłodnym murze strażnicy i dachach budynków wokół, wiele się działo. Nie zostawił umysłu za swoimi plecami - tam, gdzie nocą zamykały się drzwi do tego dobrze strzeżonego miejsca, ale jego serce tam było już od paru lat. Odkąd Eiji trafił za kratki i nic nie wskazywało na to, żeby ktokolwiek był skłonny do szybkiego wypuszczenia go. I dobrze. Jego myśl wracała do jesiennego wieczoru spędzonego w przytulnym domu, gdzie poznał równie przytulnych ludzi. Tak na moment, albo dwie, poświęć im myśl, może dziesięć. Wierzysz w przeznaczenie? Niezła z niej szmata, heh, całkowita racja. Gdyby jej jednak nie było to kogo obwinialibyśmy za swoje nieszczęścia? I gdzie szukalibyśmy odpowiedzi na szczęścia? Nieposkładany świat ze swoimi niepozszywanymi elementami stawał się wtedy jeszcze mniej przyjaznym miejscem, niż był obecnie. Dopóki nie oderwiesz oczu od błękitnego nieba, dopóty ciągle będzie ci czegoś trzeba. Zapragniesz sięgnąć do gwiazd, a może upodobasz sobie tę największą, tę najwspanialszą? Słońce. To samo ciepłe i przyjemne słońce, przed którym kryjesz wzrok za okularami wsuniętymi na nos.
Białowłosy opuścił swoją głowę i przesunął się kolejne dwa kroki w przód, żeby nie blokować dostępu do więzienia strażnikom i ewentualnym odwiedzającym. Gdzieś w jego sercu mieszkał jeszcze ciepły dotyk na skórze i gdzieś tam dzwoniła przyśpiewka o tym, że więcej nie pijesz - a potem przychodzisz w odwiedziny do Hiroyukiego. To całkiem bezkarne i całkiem słodkie - oddawanie się tym najbardziej materialnym przyjemnością, po których nie uświadczysz blizn na sercu. Co najwyżej przybędzie parę nowych na ciele, jeśli tylko bardzo się postarasz. Munraito, Isane i Aki zapowiadali wtedy, że wybiorą się na misję - ciekawe, czy już z niej wrócili? I jak sobie z nią poradzili? Potem możesz pomyśleć o tym, czy właśnie dla ninja nie było ważnym, by podróżować - w końcu przedstawiciele tej klasy kochali rozwój. Poświęcali całe dni i tygodnie swojego życia, żeby stawać się lepszym. A ty? Puste pytanie i pusta odpowiedź - bo przecież była oczywista. Ja? Ja się wolę bawić. Korzystać z życia i nie martwić. Mimo braku poszanowania do tego niby największego daru - do życia - nie zastanawiać, czy jeszcze wyjdziesz z ciemnej uliczki i czy coś po tobie pozostanie.
Spojrzałeś na przechodzącą parę strażników, którzy rozprawiali właśnie nad niedobrym smakiem zupy jarzynowej - no tak, paskudna, bo warzywa były źle przechowywane i żona za późno je z ziemi wyjęła, naprawdę lepsza była ta świeża, ta wiosenna. Poważne sprawy poważnych ludzi. Kroki postawiłeś w kierunku bramy wyjściowej. To miejsce nie napawało najlepszym nastrojem. Jego wysokie mury przysłaniające świat, drut kolczasty, uzbrojone jednostki na każdym kroku - nawet jeśli rozprawiające o zupie jarzynowej - sprawiały, że chciało się stąd dać nogę jak tylko najszybciej jest to możliwe. Ktoś powie - ale zaraz, prosta sprawa! Wystarczy tu nie przychodzić! Aha, no wystarczy. Pewnie. Wystarczy zapomnieć o wszystkim, co cię wiązało z tym miejscem. Skupić się bardziej na przyjemnościach takich jak te, które wiązały się z Hiroyukim, jego piękną niewiastą i jego przyjacielem... Akim. Albo na kimkolwiek innym - nie przespać kolejnej nocy, żeby dać się ponieść czarowi miasta. Zima to... niefortunny czas. Zawsze robiło się za szybko ciemno. Zawsze było za zimno. Nawet teraz pocierasz o siebie ręce, żeby tylko trochę bardziej rozgrzać długie palce, a potem mocniej zaciskasz płaszcz wokół siebie. W dodatku, o paradoksie!, słońce jest jakieś bardziej intensywne! Odbija je śnieg. Malutkie perełki. Kryształki. Diamenty - wszystko to ułożone na ziemi i tylko dziw brał, że ludzie nie rzucali się na nie i nie próbowali rozkraść. Bo to chyba leżało właśnie w tej ludzkiej naturze? Zamęt, chaos i egoizm. Egocentryzm. A nawet nie było w tym niczego złego. Wszystko dla człowieka - byle wszystko z umiarem. A z tym ostatnim Yue zazwyczaj miał spory problem.
0 x
Obrazek
Character teaser
You don't believe in one divine
But can you tell me you believe in mine?
And you don't believe in love
But can you say that you've been thinking of us?
Banks - godless
Awatar użytkownika
Kamiyo Ori
Posty: 1054
Rejestracja: 27 sty 2020, o 22:25
Wiek postaci: 18
Ranga: Wyrzutek B
Krótki wygląd: Drobnej budowy , nawet jak na jego wiek. Na głowie ma czupryne czarnych włosów, dość matowych i nie świecących się zbytnio, spiętych w kucyk rzemieniem.
Widoczny ekwipunek: Duża torba na pośladkach przyczepiona paskiem.
GG/Discord: deviler_
Multikonta: Rokudo Gaika

Re: Więzienie

Post autor: Kamiyo Ori »

0 x
PH | Ryō | KP | Notes
Awatar użytkownika
Yue
Posty: 126
Rejestracja: 17 paź 2021, o 11:56
Ranga: Doko
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Yugen, Koala

Re: Więzienie

Post autor: Yue »

Racja, dopiero się obudziła. Była jakaś taka. Taka śmaka. Trochę powolna, trochę niewinna, odrobinkę nieśmiała. Jak niewiasta, która chciałaby zakosztować po raz pierwszy smaku męskiego ciała, ale nie wie jak, nie jest pewna, kiedy, nie wie, czy powinna. A mimo to była piękna. W swej dziewiczości. To, co jeszcze nietknięte jakoś zawsze smakowało najlepiej. I tak smakowała ta zima. Każdego roku ta sama - pomyślisz - każdego roku powtarzająca się w kółko i w kółko. Najpierw ta jesień, pełno liści wszędzie, trochę deszczy, ale nadal ciepło. A potem? Śnieg. Przyjdzie też moment, kiedy przez niego przebiją się przebiśniegi - zamykamy swoje koło. Oczekiwaliśmy nadejścia następnej. A jednak nie było takiej pory roku, która zabijałaby marazmem. Co się zmieniało? Bo na pewno nie Ona sama - nie Pani Śniegu, która łaską obdarzała tych, którzy mieli wystarczająco tupetu, by spojrzeć jej w twarz. Yue miał go wystarczająco. Ba! Miał go na tyle dużo, by przesunąć paluszkami po jej napiętych łydkach i odsunąć rąbek sukienki. Nie zmieniała się więc natura, nie zmieniała się Pani Zima, nie zmieniał się wielce świat wokół. Przechodził przez swoje historie, jasne. Ewoluował - ależ oczywiście. To, co jednak sprawiało, że zawsze był inny to ciągnący się licznik na twoim prywatnym kalendarzu. Nie świat się zmieniał - sam się zmieniałeś. Już nie lat czternaście, już nawet nie lat szesnaście, kiedy do głowy docierało, jak chore było wszystko, co działo się wcześniej, ale też i jeszcze nie lat 20. Kiedy stanie tutaj za te dwa lata - co się zmieni? Już niedługo twoje urodziny, Yue. I takim sposobem można było się zachwycać pierwszym śniegiem raz za razem. Aż chciało się wyciągać po niego dłoń - naprawdę! Zasmakować pierwszego zimna, ale nie dojmującego. W Ryuzaku nigdy nie było takiego mrozu, który zamrażałby żywych. Mimo to nadal białowłosemu było zimno. Choć to chyba nadal był dreszcz od dotyku na własnym ramieniu. Dotyku, który przypominał o tym, jak niektóre gesty potrafiły zwiastować upadek. Toksyczny true romance. Po czymś takim to właśnie codzienność była zaskakująca najbardziej. Gdyby drżała tu ziemia, gdyby właśnie upadał piękny budynek rajców, a gdyby właśnie gwiazdy spadały z nieba ognistymi kometami - to wszystko by się zgadzało. Tak, tak - armagedon był przed chwilą, więc teraz mogliśmy się zająć poważnymi sprawami. Nie to, żebyś szukał dramatycznych wydarzeń. Zazwyczaj kiedy te miały miejsce to łączył je najgorszy dla człowieka dylemat: wymuszały działanie.
To było dobre uczucie - wyjść stamtąd, zapomnieć, przenieść myśli gdzieś indziej - do świata otwartego, który nie miał przed tobą granic. No dobra - nie miał granic tak długo, jak nic i nikt nie próbowało wyciągać cię poza Ryuzaku no Taki. Za plecami jedno życie, przed oczami drugie - o, tak właśnie powinno się funkcjonować. Z możliwościami przed oczami i pod rękoma. Żebyś mógł coś kreować tak, jak sztukmistrz żłobił glinę. A potem spotykasz Śmierć i przechodzi cię kolejny zimny dreszcz.
Anioł zatrzymał się w swoim kroku. Posłaniec samej Kostuchny, Anioł Śmierci... Shikigami. To absurd - nie powinno się tak myśleć o tych, których widzisz na swojej drodze, ale zgubny umysł w tym skomplikowanym i pogmatwanym dniu zawlókł cię właśnie tam. Ona Yin, Ty jej Yang. Była jak czarny kot, który przynosił tylko nieszczęście i właśnie je zwiastował, ale zabobonni ludzie nigdy nie pomyśleli, że kot mógł przeciąć ich drogę, by przed tym właśnie ostrzec. Że może się coś zdarzyć, na co powinni mieć baczenie. Czymkolwiek teraz ta kobieta była na drobny moment przyzwała sam negatyw świata - odłączyła świat i ograniczyła go tylko do swojej sylwetki. A przecież Yue nawet nie mógł powiedzieć, że była piękna, ponętna, że to jej uroda nakazywała mu przesuwać za nią błękitnymi oczyma. Wszystko w niej mówiło o tym, że to jedna z tych osób, od których chcesz się trzymać z daleka. Przesiąknęły dokładnie tym negatywem, który przed momentem zacisnął swoje paluchy na twoim mózgu i jeśli tylko pozwolisz im zbliżyć się bardziej to masz to jak w banku, że wedrą się znów - trucizną i nieprzyjemnościami. Było to objawiające, kiedy pływasz po meandrach swojego chwilowego życia, gdzie wszystko było... właśnie - chwilowe. Nawet ludzie. Tacy jednorazowi przyjaciele. Czarna wdowa.
Yue musiałby być chociaż o kilka stopni milszy i bardziej sympatyczny, żeby w momencie, kiedy ta dama, Zjawa rodem z Podmroku wyjęta, wywinęła tak... fenomenalnego koziołka! - się nie zaśmiać. Przynajmniej nie wybuchnął gromkim śmiechem - prychnął jedynie, keknął sobie jak to na poważnego, dorosłego człowieka przystało z ludzkich problemów. Ale i nie był zupełnym chamem. Iii chociaż miał ochotę ją minąć i nie mieć z nią niczego do czynienia, to koniec końców podszedł do niej - i wyciągnął ku pani (lub panience) swoją dłoń.
- Babka mi zawsze powtarzała, że nie wolno biegać po korytarzach. Na pewno chciała przez to powiedzieć, że nie biega się po lodzie. - Uśmiechnął się szczerze, szeroko, w ten anielski sposób do kobiety oferując jej pomoc w staniu. Damie - ot co.
0 x
Obrazek
Character teaser
You don't believe in one divine
But can you tell me you believe in mine?
And you don't believe in love
But can you say that you've been thinking of us?
Banks - godless
Awatar użytkownika
Kamiyo Ori
Posty: 1054
Rejestracja: 27 sty 2020, o 22:25
Wiek postaci: 18
Ranga: Wyrzutek B
Krótki wygląd: Drobnej budowy , nawet jak na jego wiek. Na głowie ma czupryne czarnych włosów, dość matowych i nie świecących się zbytnio, spiętych w kucyk rzemieniem.
Widoczny ekwipunek: Duża torba na pośladkach przyczepiona paskiem.
GG/Discord: deviler_
Multikonta: Rokudo Gaika

Re: Więzienie

Post autor: Kamiyo Ori »

0 x
PH | Ryō | KP | Notes
Awatar użytkownika
Yue
Posty: 126
Rejestracja: 17 paź 2021, o 11:56
Ranga: Doko
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Yugen, Koala

Re: Więzienie

Post autor: Yue »

Och, więc to ona klęczała przed kapliczką, a nie kapliczka przed nią?
Moja własna iluzja człowieka, który nie dotyka tej ziemi, a jednocześnie uderzył o nią z hukiem. Kobieta, którą, oj prawda, artyści chcieliby malować, bo widzieliby w niej bajkę i przestrogę zarazem. Tę wiedźmę, która ślicznym spojrzeniem mamiła, a potem wsadzała dzieci do kotła. Napisz o niej opowieść - przekonajmy się, co ci wyjdzie. Nie możesz uwierzyć, że Czarna Wdowa stanie się tym dobrym bohaterem. To tak nie działa. Ten zły gość w opowieści zawsze musi być odziany w czerń, tak samo ta zła wiedźma - czarne włosy, czarne paznokcie, czarne wszystko. Człowieka łatwo jest ocenić. A z jej oceny wynikało, że nie mogła dać człowiekowi niczego dobrego. Że tutaj o żadnej łasce nie można mówić. Że tych artystów doprowadzi tylko do płaczu i do szaleństwa, zaczną rzucać swoimi farbami, łamać pędzle i rwać płótna. Chcieli wspaniałej muzy - dostali wspaniałą porażkę. Cokolwiek byś nie pomyślał o tej Zjawie przy kaplicy jednego nie mogłeś odmówić - była zjawiskowa. I, cholera, wcale nie pasowała do rozmów o zupie jarzynowej czy o tym, że trzeba pozamiatać korytarz w domu, bo mama będzie zła. Nie. Za to doskonale pasowała do cieni tego więzienia. Do jego zimna. Do jego pustki.
I tak człowiek mógłby uwić myśli wokół tej kobietki, opleść ją nimi jak kokonem - Yue podszedł już do niej z rezerwą w sercu, chociaż nie było to widoczne na zewnątrz. Nie dlatego, że udawał, a dlatego, że brak zaufania nie przekładał się tutaj na intencje. Dość czyste - bo pragnące pomóc niezdarze pozbierać się z ziemi. Dość brudne, bo przyciągnęło go zainteresowanie. Nie była najmłodsza - ale i nie miała na twarzy zmarszczek, które mówiłyby o przeżytych latach. Dojrzała kobieta, która aż się prosi o to, by ucałować jej rączkę... i to właśnie porcelanowy aniołek uczynił, gdy tylko Czarna Wdowa stanęła na śliskim lodzie. Rozdeptanym przez dziesiątki stóp, zamarzniętym na nowo - plucha i breja, oto druga strona zimy. Wszystko w końcu miało swój cień - sztuką było nie pozwolić przysłonić mu rzucanego blasku. Zakazane owoce smakowały zawsze najlepiej, a ta kobieta, obojętnie, jaka by nie była, stanowiła wyrwę w Ryuzaku no Taki. Odcięła poprzednie myśli, odsunęła je w kąt i oto stała - w blasku reflektorów, w chwale samego faktu, że się pojawiła. Nieświadomie, nieumyślnie - a może całkiem świadomie? Udając taką niezdarę tylko po to, żeby przyciągnąć uwagę jakiegoś męskiego mężczyzny? Jak Yue mógłby nie mógł znać takiej zagrywki - przecież sam czasem ją stosował... A skoro już niewiasta złapała jego zainteresowanie, a teraz otrzymała jego uwagę, to teraz mógł sam tę rolę przybrać. Ten dystans nie był wielkim negatywem w jego wydaniu. W końcu się nie przywiązywał. A przynajmniej starał się zawierać te znajomości tak, by nici Losu nie splotły jego historii z innymi zbyt mocno.
- Aale, ostrożnie... - Przytrzymując jej dłoń wyciągnął drugą rękę, by oprzeć ją na jej plecach. Nie przekraczał granicy dobrego smaku, bo przecież chciał tylko ją podtrzymać, gdy zobaczył, że się zachwiała i pomyślał odruchowo, że gotowa była znów upaść na ziemię. Jej piękny strój by na tym ucierpiał, tak się nie godzi! Takim sposobem znalazł się bliżej. I takim sposobem rujnowane były mury osobistej przestrzeni, którą większość tak mocno trzymała przy sobie. Było zimno - pamiętasz jeszcze? Nie, oczywiście, że nie. Teraz zrobiło się całkiem ciepło.
Głos tej kobiety do niej nie pasował. Jej delikatność do niej nie pasowała. Tworzyła jakąś sprzeczność, która przekładała się na mocny dysonans poznawczy i jak wiele rzeczy na tym świecie - zadziwiała. Na szczęście przepadałeś wręcz za rzeczami intrygującymi - i ludźmi również. I chociaż nie bardzo lubiłeś bawić się w rycerza, co ratuje kobiety z ich opresji, to już wizja tego, że można było zostać bawidamkiem była obiecująca... byłaby, gdyby nie ona. Gdyby nie to, że wszystko w tobie mówiło, że to naprawdę nie jest dobra osoba dla ciebie, powinieneś ją odstawić i pójść w swoją stronę. Tylko gdzie tu słuchanie rozumu, kiedy można było zobaczyć, co z tego wyniknie. W końcu - co złego może się stać? Oprócz tego, że wszystko. Tak czy siak pozwolił się jej na sobie oprzeć, nawet nadstawił swoje ramię, taki to z niego był dżentelmen. Oto więc była idea. Myśl o zabawie, bo dla niego to przecież nic zobowiązującego. I oto była klacz, której cierpienia lepiej skrócić. Tylko kto tu dokładnie był klaczą i czyje męki podkreślić krwią na bruku? Ta, która uszkodziła sobie kostkę, czy ten, który uszkodzone miał całe życie?
- Wyprawiała się pani na jakiś bal w takiej kreacji? - Spojrzał na nią nieco z góry, z pochyloną głową, tylko dlatego, by okulary się zsunęły nieco niżej na jego nosie i mieć na nią pełny wgląd. To był taki mały, niewinny żarcik z jego strony. Albo i winny. Obejmujący jej strój - dziwaczny i nietypowy. Całą jej aparycję, która sprawiała, że człowiek zaczynał wierzyć, że ta kapliczka przywołała tutaj prawdziwego Shikigami, która po prostu zagubiła gdzieś swą kosę. Ale była z krwi i ciała - teraz to w pełni czuł. Nawet jeśli upadek ją trochę umorusał to dodawał jej tylko autentyczności. A może... duchy też mogą upadać? - Pomóc? Odprowadzić gdzieś? Podziękowania w postaci herbatki mi całkowicie wystarczą. - Zapewnił od razu, tonem nieskrywanie wesołym, ciepłym... po prostu luźnym. Ludzie zadziwiająco często myśleli, że kiedy chcesz zrobić coś dobrego, to robisz to interesownie... och, no dobra, robił to interesownie. Był łasy na zaspokojenie swojej cierpliwości, skoro już się wpakował w zgrywanie bohatera. I może wyspowiadanie kilku grzechów temu shikigami w sypialni.
0 x
Obrazek
Character teaser
You don't believe in one divine
But can you tell me you believe in mine?
And you don't believe in love
But can you say that you've been thinking of us?
Banks - godless
Awatar użytkownika
Kamiyo Ori
Posty: 1054
Rejestracja: 27 sty 2020, o 22:25
Wiek postaci: 18
Ranga: Wyrzutek B
Krótki wygląd: Drobnej budowy , nawet jak na jego wiek. Na głowie ma czupryne czarnych włosów, dość matowych i nie świecących się zbytnio, spiętych w kucyk rzemieniem.
Widoczny ekwipunek: Duża torba na pośladkach przyczepiona paskiem.
GG/Discord: deviler_
Multikonta: Rokudo Gaika

Re: Więzienie

Post autor: Kamiyo Ori »

0 x
PH | Ryō | KP | Notes
Awatar użytkownika
Yue
Posty: 126
Rejestracja: 17 paź 2021, o 11:56
Ranga: Doko
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Yugen, Koala

Re: Więzienie

Post autor: Yue »

Taki specjalny płatek śniegu, co? Osoba, która uważa, że bardzo wiele jej wolno, bo większość rzeczy ujdzie jej bezkarnie. Która zaciągnie parę długów i potem nigdy ich nie spłaci, a inni machną ręką. Bo przecież był taki sympatyczny, dzień dobry mówił zawsze na ulicy. Ludzie mieli w zwyczaju szukać usprawiedliwień na reakcje swoich akcji. I to nie jest tak, że jako dzieci byli bardziej niewinni, a teraz to tylko zbrodnia i kara, oj nie. Z biegiem lat ludzie stawali się po prostu sprytniejsi. Wyrwanie muszce skrzydełek czy przypalenie mrówek w ich własnym mrowisku nie było już tylko aktem ciekawości, no bo przecież jak wytłumaczy ci się dziecko? Nie, dorosły zawsze znajdzie dobrą wymówkę. Ci najmądrzejsi zawsze będą wiedzieli, co powiedzieć. A kiedy wchodzisz do umysłu drugiej istoty to już w ogóle robił się burdel na kółkach i sam łapałeś się na głowie, co tam się dzieje. Aby istniało poczucie winy, trzeba jeszcze czuć się winnym. Do tego zaś musisz wiedzieć, że zrobiłeś coś złego. I tak, tak, niby poprawność tego całego dobrego wychowania mówiła, że nie należy się śmiać z ludzi, a już na pewno nie z cudzych nieszczęść! Uczono cię, że trzeba być miłym, że niby kochać bliźniego swego jak siebie samego. Rajuśku, żeby to jeszcze wszystko było takie proste... Wszystko zazwyczaj było komplikowane - i to nie przez jednostkę, a przez to, że tak trudno było spojrzeć tej jednostki oczami. Gdybyś mógł oglądać świat przez oczy barwy nieba wiedziałbyś, że to wszystko było budowane tak, by nikt na tym podłożu nie ucierpiał. No bo przecież całkiem zabawnie upadła. Przecież nic się nie stało. Przecież to absurd, kiedy taka Posłanka Śmierci robi fikołka, zamiast z dumą stąpać po ulicach tego miasta... Ach, no i jak tu nie kochać Ryuzaku no Taki? Mieście, w którym mogłeś spotkać najbardziej dziwnych ludzi w jeszcze dziwniejszych sytuacjach. Dla Yue to było miasto sake, wina i miłości. Wszystko tu wydawało się łatwiejsze niż w innych prowincjach - tak sądząc po tym, co słyszał tu i ówdzie. Jednak święta prawda, drogi Losie czujący nad tą podróżą. Wszystko, co działo się pod kopułą białych włosów było tym placem zabaw, z którego można było zrobić cały zamek - i nie zmyją go fale i nie roztrzaska wiatr.
Zgodnie z wolą panienki (albo pani? to w końcu mężatka czy niemężatka? i spokojnie - facet nie ściana!) poprowadził ją w kierunku ławeczki, ostrożnie, powolutku, dostosowując się do jej tępa i pozwalając jej powierzyć część swojego ciężaru na siebie. Właściwie to go wręcz przejmując. Dbał o to, by jego dotyk nie był niewłaściwy, ale jednocześnie dbał też o to, by nie był minimalistyczny. Jego dłoń przesunęła się po jej talii, drugą ręką nadal pozwalał jej opierając swoją o jego. Niektóre kobiety za takie zachowanie potrafiły już strzelić w twarz, albo odskoczyć z oparzeniem. Inne wręcz przeciwnie. A jeszcze osobną grupą były te, które udawały, że takich gestów nie widziały, albo naprawdę ich nie dostrzegały. Z wielu powodów.
- Nie będzie za zimno? - Gdzieś tam odzywało się klasyczne zagranie: oo, zimno ci? To może dam ci swój płaszczyk? Aczkolwiek odezwało się ono w jego własnym placu zabaw, jak zostało to określone, w formie pół żartu. Było mu samemu za zimno, żeby teraz się rozbierać i zgrywać bohatera. Aż tak sympatycznym gościem to on nie był. Raczej należał do tych, którzy woleli, żeby to jemu okrywano plecki. Ewentualnie pokusiłby się na coś takiego dla kogoś, kogo znał bliżej niż... minutę. Albo dziesięć, jeśli wliczyć w to moment przyuważenia jej. Zatrzymał się z nią przy ławeczce i cofnął swoje ręce tak, by w razie czego ją asekurować i być jej podporą, kiedy siadała. Jakoś... dziwiło to, że była z krwi i kości. Że tam nie krył się szkielet, a ta twarz to tylko nalepiona maska, tak z okazji święta, o którym jeszcze w Ryuzaku nie myślano. - Powoluutkuu... - Żeby sobie nie myślała, że mu się jakoś bardzo śpieszy, że właściwie przechodził, a teraz musi lecieć do codziennych zajęć. Nie. Niech da sobie dokładnie tyle czasu, ile potrzebowała. I wcale nie przeszkadzało mu to, jak zaczęła się zachowywać. Co prawda nie usiadł obok, jeszcze nie, zrobił tylko w bok krok, by dać jej swoją przestrzeń i nasunął na nowo wyżej okularki. Zmarszczył swoje brwi i uśmiechnął się jednym kącikiem ust. No właśnie - niezdara i zapominalska. Większość facetów uwielbiała takie kobiety. Takie, którymi się trzeba zaopiekować, które były mięciusie w twoich rączkach - lolitki, jeszcze lepiej! Albo te głupiutkie, ale śliczniutkie! Ton, jaki przybrała, sprawiał, że znowu zapaliła się lampka w jego głowie mówiąca: to nie skończy się dobrze! Na szczęście chóry anielskie do tego nie dołączały i nie grzmiały na nieboskłonie trąby. Do końca świata jeszcze kawałek. Więc może, jeśli taka wola, pobawić się kilka chwil więcej?
- Paczuszka w gaju nieopodal? A cóż to za paczuszka? Jedna z tych, dla których można stracić głowę? - Zapytał pół żartem a pół serio. Jej odpowiedź tutaj nie była istotna - istotne było to, co on sam o tym w tej chwili myślał. A myślał, że ktoś go tutaj próbował wykorzystać. Z tym swoim głosikiem i tą swoją nieszczęśliwą wywrotką. Jak nie on - pewnie ktoś inny zwróciłby na to uwagę. Przecież wokół kręciło się sporo ludzi, nawet jeśli nie po samym więzieniu to właśnie przed nim. Jeszcze ważniejsze było to, czy mu to przeszkadzało. - A! Poczekaj, zmienię pytanie. Ile jest warta taka paczuszka. - Miły uśmiech, całuska w policzek czy może hasta la vista na pożegnanie?
0 x
Obrazek
Character teaser
You don't believe in one divine
But can you tell me you believe in mine?
And you don't believe in love
But can you say that you've been thinking of us?
Banks - godless
Awatar użytkownika
Kamiyo Ori
Posty: 1054
Rejestracja: 27 sty 2020, o 22:25
Wiek postaci: 18
Ranga: Wyrzutek B
Krótki wygląd: Drobnej budowy , nawet jak na jego wiek. Na głowie ma czupryne czarnych włosów, dość matowych i nie świecących się zbytnio, spiętych w kucyk rzemieniem.
Widoczny ekwipunek: Duża torba na pośladkach przyczepiona paskiem.
GG/Discord: deviler_
Multikonta: Rokudo Gaika

Re: Więzienie

Post autor: Kamiyo Ori »

0 x
PH | Ryō | KP | Notes
Awatar użytkownika
Yue
Posty: 126
Rejestracja: 17 paź 2021, o 11:56
Ranga: Doko
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Yugen, Koala

Re: Więzienie

Post autor: Yue »

Aach, prawda to, by dom był domem nie wystarczy postawić ścian, podłogi i jeszcze dodać sufit, by chronić przed deszczem. Nie wystarczą nawet meble. Zamek nie stanie się miejscem, w którym będziesz czuł się bezpiecznie, jeśli dasz mu grube mury, a wieże obstawisz strażnikami - najlepiej łucznikami Ranmaru, co? Yue znał takich drugich, jeden bardziej sprośny od drugiego. Drugi bardziej zawracał w głowie od pierwszego. Nie wystarczy, że wstawisz gargulce, które obronią przed każdym niezapowiedzianym gościem i nie wystarczy zbrojownia, która pozwoli ubrać gwardzistów w halabardy i płytówki. Aby twój świat był pełny wymagało to czegoś więcej. Czegoś bardziej złożonego. Skomplikowanego. Niektórzy lubili w takich miejscach zostawiać cząstkę siebie. Przywiązywali się do przestrzeni, ponieważ kojarzyła się właśnie z tym - ciepłem, dobrem, wypoczynkiem. Wszędzie dobrze, ale w domu najlepiej. Ty takich skojarzeń z domem nie miałeś. A z tym zamkiem wybudowanym z piasku? Wydawał się niezniszczalny, a masz całkowitą rację - łatwo go było zburzyć. Te niewzruszone w tym momencie mury nie były przecież z kamienia. To tylko piach. Zwykły, suchy piach od padającego nań słońca. Samemu nie wzburzysz oceanu, by przysłał tsunami, a przecież tu wystarczy nawet mniejsza fala. Za to ktoś z zewnątrz... ooo, ludzie potrafili czynić cuda. I tak budowali cudzą rzeczywistość jak i ją niszczyli. Tak powstawała zapewne wiara. Dlatego ktoś w świecie rzeczywistym nadał swojemu światu wymiarowości i postawił tę kapliczkę, by zarażała innych swymi ideami. Zachęcało myślenie, że jeśli ktoś się modli to nie może być złym człowiekiem. I zachęta istniała, żeby uwierzyć, że ta kobietka nie ma złych intencji. Doprawdy, prawdziwy pajęczak. Nie dostrzegasz sieci, dopóki nie jest za późno. Wiara... to bardzo trudna rzecz. Ciężko przychodziła Yue. I tak trudno było mu uwierzyć, że ktoś może być po prostu dobrym człowiekiem, że nawet nie brał tego pod uwagę. Każdy czegoś chciał - bez wyjątku. Chodziło tylko o to, czym jest ta cena. Dobrem materialnym czy emocjonalnym? Yue na przykład szukał zapłaty w towarzystwie. Bo czemu nie? Przecież ludzie sami w sobie byli skarbami zachęcającymi do tego, by ich poznawać, a im dziwniejszy człowiek tym bardziej kusiło. Nawet jeśli coś ostrzegało, by tego nie robić.
Odpowiedź Czarnej Damy była zadziwiająco... prosta. Nie takiej się spodziewał i nie tego oczekiwał. Uniósł nieco brwi, spoglądając tak na nią z góry, kiedy najpierw walczyła z masażem kostki, a potem się poddała. I puff! Świat zapomniał. Nie ma dowodów, nie ma zdarzenia. Ludzie przesuwali się wokół nich zajęci swymi sprawami, a dopóki nie robisz czegoś dziwnego, dopóty nie zwracasz na siebie uwagi. Choć chyba tak dwie skrajne w swym wyglądzie jednostki akurat skupiały uwagi wystarczająco tylko dlatego, jaki kontrast razem tworzyli. Wszystko to brzmiało tak... szczerze. I właśnie - niekupiecko. Właściwie to nasunęło myśl, że ona nawet nie jest stąd. Tak czarna, gdy to miasto kochało kolory. Tylko, no właśnie, żeby uwierzyć w czyjąś intencję i jej krystaliczność należałoby jeszcze wierzyć w ludzi. Ta wiara została w nim zamordowana w zarodku. To był zamek bezpieczny - otoczony fosą, na wyspie, wokół otwarte morze. Ale był pusty. Tylko w pojedynczych pokojach nie toczyło się echo między ścianami.
- Zachowaj swoją broszkę. - Wyciągnął rękę, żeby ją powstrzymać, gdyby w ogóle miała pomysł ją zdejmować. Nie podłapała zaczepki - no trudno! Ale przecież nie będzie jej ograbiał z czegoś... hmm, chociaż w sumie całkiem ładna była. Warta tego, żeby kopnąć się po jakąś paczkę? No - na pewno dla niego. A dla niej? Dziwna kobieta. - Gdzie dokładnie jest ta paczka? Wysilę się na tę odrobinę szarmancji względem poszkodowanej kobiety i przyniosę ci ją. - Ach, dobrze, dobrze, przyniesie paczkę, rozejdą się, było zdarzenie i nie ma zdarzenia. Wiedział, że o niektóre rzeczy nie powinno się pytać dla własnego zdrowia - bo aktualnie widział tę paczkę dokładnie tak jak tę panienkę. Jak kłopot. Na tyle jednak dziwny i intrygujący, że można było mu poświęcić nie tylko parę chwil, ale i nawet zaryzykować cały cyrk, jaki mógł się wokół tego wytworzyć. Niekoniecznie pozytywny cyrk.
Uzyskawszy odpowiedź na swoje pytanie i instrukcje, gdzie znaleźć ten wart wszystkich klejnotów pakunek ruszył w kierunku gaju.
Z/t
0 x
Obrazek
Character teaser
You don't believe in one divine
But can you tell me you believe in mine?
And you don't believe in love
But can you say that you've been thinking of us?
Banks - godless
Awatar użytkownika
Kamiyo Ori
Posty: 1054
Rejestracja: 27 sty 2020, o 22:25
Wiek postaci: 18
Ranga: Wyrzutek B
Krótki wygląd: Drobnej budowy , nawet jak na jego wiek. Na głowie ma czupryne czarnych włosów, dość matowych i nie świecących się zbytnio, spiętych w kucyk rzemieniem.
Widoczny ekwipunek: Duża torba na pośladkach przyczepiona paskiem.
GG/Discord: deviler_
Multikonta: Rokudo Gaika

Re: Więzienie

Post autor: Kamiyo Ori »

0 x
PH | Ryō | KP | Notes
Awatar użytkownika
Kamiyo Ori
Posty: 1054
Rejestracja: 27 sty 2020, o 22:25
Wiek postaci: 18
Ranga: Wyrzutek B
Krótki wygląd: Drobnej budowy , nawet jak na jego wiek. Na głowie ma czupryne czarnych włosów, dość matowych i nie świecących się zbytnio, spiętych w kucyk rzemieniem.
Widoczny ekwipunek: Duża torba na pośladkach przyczepiona paskiem.
GG/Discord: deviler_
Multikonta: Rokudo Gaika

Re: Więzienie

Post autor: Kamiyo Ori »

0 x
PH | Ryō | KP | Notes
Awatar użytkownika
Yue
Posty: 126
Rejestracja: 17 paź 2021, o 11:56
Ranga: Doko
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Yugen, Koala

Re: Więzienie

Post autor: Yue »

Poznawanie historii ludzi stanowiło jedną z pasji. Każdy miał swoją - swą własną. Każdy miał coś wartościowego do powiedzenia, do przekazania. Chyba tym bardziej, kiedy znajdowali się przy tym budynku otoczonym kolczatką i... złymi emocjami. Zamykali tu wszystkich tych, których obawiał się świat. I ponoć czasem tych, których oskarżono o niewinność. Zwykłe, postronne ofiary, które nawinęły się pod nóż nieodpowiednim ludziom. Historia, która się rozegrała tutaj, miała w sobie coś smutnego. Coś bardzo i cholernie smutnego, chociaż Yue nie bardzo wiedział, gdzie kłaść to dziwne przeczucie. Może to wina tej muzyki? Jeśli tak to wystarczy odejść. Oddalić się na tyle daleko, żeby już dźwięki nie sięgały twoich uszu. Ale ona grała i grała, bez opamiętania, a ty stałeś - jakbyś również zapomniał, jak się poruszać. Dziwne, bo przecież nic się tutaj wielkiego nie wydarzyło. Właściwie to jak usilna próba nadania smaku wodzie - no nie będzie go miała sama z siebie, nie ważne, jak mocno nie będziesz próbował. Żeby go nabrała to musisz do niej coś dodać - coś, co nią nie jest. Sok, na przykład. Albo przyprawę - tak można. Możesz... wrzucić do niej zioła. Herbatę - o, proszę bardzo. Ale to zawsze będzie woda z czymś. Tak jak do ciebie dodano dwa diabły z gaju i jedną Czarną Wdowę, która postanowiła zaczarować swój świat po raz kolejny - swym graniem.
Ta piękna broszka, ciążąca w rękach, ten klejnot... to musiało być dużo warte. Na takie wyglądało, chociaż co tam z ciebie za znawca. Ale nadal - to tylko kryształ. Dobro materialne, które może przeminąć i które łatwo roztrwonić. Przyjął go, oczywiście, że tak. W końcu zrobił dla niej tę przysługę i poświęcił swój czas. Czy ten czas był tyle wart? Nie. Yue był jednak dziwką na pieniądze, nie zamierzał brać tego zawczasu, kiedy chciała te broszę wcisnąć w jego dłonie, zanim w ogóle ruszył dupsko do gaju, ale teraz to była w końcu forma zapłaty. Albo pamiątki? Pięknie błyszczał. Omamiłby niejedno niewieście serce, nie trzeba było wiele. Nie mamił jednak serca twego. Wpatrywałeś się w niego bezwiednie. To serce było mamione piosenką. Zguba - bo dopóki nie przystajesz w miejscu i nie poddajesz się emocjom to możesz praktycznie wszystko. Potem się zatrzymujesz. Nagle gaśnie żar, rozpryska się dobry czar i wracasz do przeszłości. A to, mój drogi, jedno wielkie bagno. I jeszcze większe nieporozumienie. Otrząśnij się. Pobudka! Nie możesz wisieć gdzieś pomiędzy. Nie chcesz nawet tam wisieć. W tym wstrętnym świecie, gdzie dzieci są zadbane i śliczne - oj taaak! Jak bardzo śliczne? Jak nisko można opuścić materiał kimona..?
- Powinnaś grać coś weselszego. Yep, zdecydowanie coś radośniejszego! Zbieraj się. Pomogę ci dotrzeć do domu... czy tam karczmy? Liczyłem chociaż na całusek w policzek za całą przysługę. - Zagadał niewiastę, kiedy już skończyła grać. Choć ostatnie nuty grały już niemal na jego nerwach. Szarpały je i rwały - melodia, choć piękna, przywoływała zbyt wiele wszystkiego, o czym się chciało zapomnieć. Pomógł kobiecie się podnieść, by ją zaprowadzić gdziekolwiek chciała - chyba że zamierzała tu czekać... wtedy nie zamierzał się narzucać na siłę - i poszedł w swoją stronę. Spieniężyć broszkę. Za coś w końcu trzeba imprezować.
[z/t]
0 x
Obrazek
Character teaser
You don't believe in one divine
But can you tell me you believe in mine?
And you don't believe in love
But can you say that you've been thinking of us?
Banks - godless
Awatar użytkownika
Baji
Postać porzucona
Posty: 590
Rejestracja: 11 paź 2021, o 09:49
Wiek postaci: 19
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Siwe włosy, blizna, szczupły i wysoki shinobi o jasnozielonych oczach
Widoczny ekwipunek: Łuk refleksyjny, kołczan, strzały, Zbroja [Ciemnoszare płyty i czarne łączenia]
Multikonta: Amida, Manjiro
Aktualna postać: Baji

Re: Więzienie

Post autor: Baji »

0 x
Obrazek
Dziennik
"Pazerność,
gdy raz już zawładnie człowiekiem,
nie zna granic."

~Henning Mankell, Piramida
Awatar użytkownika
Isane
Postać porzucona
Posty: 374
Rejestracja: 15 kwie 2021, o 18:12
Wiek postaci: 22
Ranga: Dōkō
Multikonta: Nana

Re: Więzienie

Post autor: Isane »

Szli przez jakiś czas, a Isane nie przejawiała większego zainteresowania ich kierunkiem. Zdała się na strażników, może nie powinna? Strach rzadko kier jej towarzyszył. Znajdowała się w Ryuzaku no Taki, jeśli ktoś chciałby się jej pozbyć, dolałby jej coś do herbaty zamiast ciagnąć w stronę miejskiego więzienia. Chociaż nie umknęły jej spojrzenia mężczyzn, za którymi podążała, nie zamierzała zaczynać rozmowy. Cieszyła się chwilami spokoju tuż przed nadchodzącą burzą. Wiedziała, że kiedy przyjdzie jej rozpocząć swoje zadanie, cisza odejdzie w niepamięć. W końcu jednak dotarli na miejsce. Isane została oddana z rąk do rą. Skinęła w geście podziękowania i ruszyła za młodym blondynem.
- Dziękuję - odpowiedziała idąc we wskazanym przez niego kierunku. Chociaż wnętrze więzienia było zimne, wciąż stanowiło lepszą izolację niż pogoda na dworze. Ciepłe futro okazało się strzałem w dziesiątkę. Isane weszła do pomieszczenia omiatając je turkusowymi tęczówkami. Jej wzrok spoczął na zwłokach leżących nieopodal. Były w miarę świeże, jeszcze nie cuchnęły. Odór ludzkiego truchła był wyjątkowym zapachem. Takim, którego nigdy się nie zapominało. Jeśli przebywało się w jego "towarzystwie" wszystko zaczynało nim nasiąkać i często nawet kilkukrotna kąpiel nie pomagała w jego pozbyciu. Jak gdyby miał sobą odstraszać ludzi od śmierci.
Kiedy kapitan wyciągnął do niej rękę, odwzajemniła uścisk. Jej drobna, chłodna dłoń musiała wyglądać komicznie w porównaniu do jego. Kunoichi skinęła głową zamieniając się w słuch. Po uzyskaniu powodu swojej wizyty zrozumiała od czego powinna zacząć.
- Oczywiście kapitanie. Od razu zabiorę się do pracy. Proszę mi opowiedzieć gdzie ją znaleziono i co udało wam się już ustalić - odpowiedziała podchodząc do leżącej nieopodal dziewczyny. Zrzuciła z ramion futro, żeby nie ograniczało jej ruchów, podając je jednemu ze strażników kręcących się przy zwłokach. Rozpostarła nad nimi dłonie i przesłała do nich medyczną chakrę. Delikatna poświata spowiła jej palce, kiedy dokładnie skanowała ciało w poszukiwaniu obrażeń, jakie otrzymało. Jednym uchem słuchała kapitana podczas uzyskiwania informacji z ciała kobiety.
  Ukryty tekst
0 x
Volatile Arrogant Passionate Selfish Confident Inventive
Charming Ruthless Manipulative Insincere Intense Mercurial
ODPOWIEDZ

Wróć do „Osada Ryuzaku no Taki”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości