Misja C 19/28 Rika była prawdziwie pomysłowym nindża. Wykorzystywała techniki, które w gruncie rzeczy bardziej śmieszyły, niż faktycznie mogły powodować uszczerbek na zdrowiu. Pierwszy z przeciwników zakneblowany jak świnka czekał na swój dalszy los, drugi schodząc ze schodów zaliczył glebę zwalając się na sam dół. Pustym wzrokiem spojrzał jeszcze na cień Matsubari znajdujący się gdzieś z boku, później dało się już tylko słyszeć szuranie krzesła na górnym piętrze. W chwili gdy przestępca zaczął zbiegać po zniszczonych schodach, dziewczyna uaktywniła kolejną technikę, z której znani byli w większości shinobi z każdego zakątka świata. Dla wielu ludzi był to niesamowicie magiczny efekt, gdy czarodziej znikał nagle w kłębach dymu pojawiając się w zupełnie innym miejscu. Tak też było w przypadku Kari, która postanowiła pojawić się na górnym piętrze, gdzie trudno było zorientować się, jak właściwie na przybycie kogoś obcego, przygotowała się banda porywaczy. W chwili gdy tamci zbiegli już na sam dół, ona właśnie wyszła z kłębów dymu. Jej oczom ukazał się niewielki pokój, który kiedyś mógł służyć za prywatną biblioteczkę. Sądząc po starych woluminach wciąż piętrzących się na podgniłych półkach. Kilka obrazów znajdujących się wciąż w swych ramach, jednak zbyt zakurzonych by odszyfrować gust byłego właściciela dworku. Na środku stało biurko, teraz pozbawione jednej z nóg, którą zastąpiły zapiski w grubych okładkach, oraz para krzeseł ustawiona pod oknem z którego wcześniej mogła widzieć blask ognia. Samym źródłem oświetlenia, okazała się niewielka lampa naftowa ustawiona na wspomnianym meblu. Niestety nie było tu widać nikogo innego, żadnej porwanej, żadnego przywódcy tej mizernej bandy. Zanim młoda kobietka zdążyła na dobre rozeznać się w sytuacji. W drzwiach wejściowych pojawił się się nagle Banme, nie czekając nawet sekundy, bez słowa, bez dzień dobry ani kim ty kurwa jesteś, posłał w stronę młodej Riki kulę ognia z rozdziawionych ust. Matsubari mogła rozpoznać pieczęć smoka, którą utrzymywał korzystając z techniki żywiołowej. Dodatkowym problemem mogła stanowić jeszcze jedna rzecz, zanim dziewczyna zdążyła zareagować na pocisk lecący w jej stronę, tuż pod jej stopy potoczyło się coś co z pozoru wyglądało niegroźnie, jednak w przypadku jej doświadczenia zrozumiała z miejsca że jest to jedna z zabawek używanych przez shinobi. Granat błyskowy miał oślepić ją w czasie gdy ognisty atak domniemanego przywódcy grupy miał sięgnąć celu. Dziewczyna znalazła się w trudnym położeniu, jednak nie tak trudnym jak sami oprawcy. W ich ruchach dało się odczuć panikę, zwłaszcza że stosowali ofensywne ataki podpalające w miejscu, które i tak już niemal groziło zawaleniem. Ktoś inteligentniejszy mógł zrozumieć, że w najgorszym razie było kontynuowanie starcia w środku, należało szybko to zakończyć... Ale wtedy co z Kari, czy wyciągnięcie informacji z żywego przeciwnika nie było koniecznością.
-Daisan, zabieraj dupę i szukaj tego głąba
Krzyknął jeszcze zanim walka rozbrzmiała na dobre. Rika musiała się sprężyć jeśli nie chciała mieć na głowie całej trójki. Zwłaszcza że nie mogła mieć pewności co do ich planu, i sposobu, w jaki zabezpieczyli się na podobne ewentualności. Chociaż ich umiejętności wciąż znajdowały się na umownym poziomie, to ktoś, kto to wszystko zaaranżował, mógł być znacznie silniejszy. Czas mijał nieubłaganie, a ich działania mogły przynieść tylko więcej szkody... Oczywiście dla nich samych. Strażnicy z Ryuzaki, mogli być tutaj w każdej chwili jeśli walka przeniesie się na wyższy poziom.
Ukryty tekst