Hana szła całą drogę z rękoma w kieszeniach, lekko olewając to, co brat miał jej do powiedzenia.
- Tak, tak... rzyci. - mruknęła na chwilę przed tym kiedy pojawili się w kolorowej dzielnicy sklepowej. Hana odmiennie do większości kobiet nie odczuwała przyjemności z robienia zakupów. Musiała pilnować by w tłoku mały smark gdzieś jej nie zginął, sama nie będąc znów tak wielkiego wzrostu.
- Em, przepraszam. - zagadywała do ludzi, którzy zachodzili jej drogę. -
Yuu! Czekaj. - warknęła, prawie, że dobiegając do chłopca, który znalazł jakiś sklep. -
Czego tu szukasz? - uniosła głowę, a potargana grzywka opadła jej z oczu. Dziewczyna na chwilę zmarszczyła brwi. Czemu by nie skorzystać skoro maluch już ja tutaj zabrał. Zaraz za nim wparowała do sklepu, uważnie oglądając towary. Na szybko przetaksowała stan swojego konta i doszła do słusznego wniosku, że póki co stać ją na mały wydatek. Podeszła do sprzedawcy i szeroko się uśmiechnęła.
Posiada gotówka: 1100 Ryō
Koszt zakupu: 285 Ryō
granat dymny - 100 Ryō
notka wybuchowa - 2 x 50 Ryō
makibishi - 15 Ryō
kabura na udo - 50 Ryō
pilnik - 20 Ryō
Pozostała kwota: 815 Ryō
- Widzisz braciszku, łatwiej się wydaje kasę niż na nią się zarabia. - mruknęła pod nosem, pakując wszystko co kupiła do kabury na udzie. Nie zdążyła się obejrzeć, a małego nie było. Powiedziała coś cichutko pod nosem, na szczęście na tyle bezgłośnie, że ludzie dookoła nie mogli dosłyszeć. Może to i dobrze, że jej wybuch irytacji ograniczył się do kilku centymetrów od niej.
- Co tam masz?! - Krzyknęła za Yuu, podbiegając.
- Co to? - zadała pytanie retoryczne, podchodząc i czytając uważnie.
- Plakat... Idziemy brat?! - ochoczo zagadnęła, klepiąc go ze sporym rozmachem w plecy, wyszczerzyła rekinie ząbki. -
Jeszcze nie działaliśmy w duecie. - w tym momencie przybrała "bohaterską" pozę niczym Piłsudski na Kasztance.