Siedziba Kyusei

W osadzie można odnaleźć wszystkie jednostki organizacyjne konieczne do normalnego trybu życia. Można tu odnaleźć szpital, restauracje, sklepy z różnymi towarami, a także gorące źródła bądź arenę.
Awatar użytkownika
Ashitaka
Postać porzucona
Posty: 93
Rejestracja: 27 lip 2021, o 23:25
Wiek postaci: 16
Ranga: Wyrzutek D
Krótki wygląd: Blondwłosy młodzieniec nosi stargane i wielokrotnie łatane spodnie oraz prostą koszulę. Jego lewe oko zakrywa czarna opaska i długa grzywka. Twarz chłopaka szpeci paskudna blizna, ciągnąca się od środka czoła, po lewą kość policzkową.
Widoczny ekwipunek: Krótki łuk i kołczan.
Aktualna postać: (url=https://shinobiwar.pl/memberlist.php?mode=viewprofile&u=3150)Satō(/url)

Re: Siedziba Kyusei

Post autor: Ashitaka »

Chyba zabłądziłem. Ognisko było, kluseczki też. Była nawet dziewczyna w bieli, ale o co chodziło z tymi wszystkimi ludźmi? Nie wyglądali na służbę. Dziwna mieszanina wieku i ubrań, nie przywodziła na myśl zupełnie niczego. Rika. Ciekawe imię, tylko co miało znaczyć "sentokini"? Może to coś z innego języka. Bogaci czasami lubią rzucać czymś takim, żeby uchodzić za bardziej światowych. Kółko legend też brzmiało jakoś tak mocno podejrzanie. Czyżby zwoływała lokalną biedotę, karmiąc ich i słuchając opowiastek? Od nadmiaru pieniędzy najwyraźniej można oszaleć. Postanowiłem poświęcić się dla społeczeństwa i niczym doświadczony lekarz, przeciwstawić się tej chorobie. Jak wiadomo, najważniejsze jest usunięcie objawów, czyli w tym konkretnym przypadku pięknych, błyszczących Ryo.
- Dobry wieczór wszystkim, miło mi was poznać. Nazywam się Musashi i od niedawna jestem szczęśliwym cywilem, poszukującym szczęścia w życiu. - Pora sprzedać historię życia. O jakim miejscu mogą wiedzieć na tyle mało, żeby uwierzyli w dowolną głupotę? - Pochodzę z niewielkiej wioski, położonej pośród gór Cesarskiej wyspy Hyuo. - Zaśnieżone zadupie było blisko, jednak niskie temperatury i odseparowanie od kontynentu, czyniło je dobrym miejscem pochodzenia. - Ostatnie dwa lata spędziłem, służąc jako oficer dyscyplinarny na Wielkim Murze. - Prestiżowa funkcja, pozwalająca sporo zarobić, a jednak taka, z którą styczność powinni mieć w większości przestępcy, bandyci, czy dezerterzy. Żadne z nich nie sprawiało wrażenia kogoś, kto należałby do tych grup.
- Tyle działo się tam na miejscu. Ah, aż ciężko wybrać właściwą opowieść. Szczególnie, że część spośród nich rozbawi wyłącznie tych, którzy już tam służyli. - Czyli nikogo z was. OBY. - Może o złotej chmurze miłości? Około pół roku temu, jakoś pod wieczór, ze strony niezbadanych obszarów nadciągnęła dziwna, złocista mgła. Początkowo wszyscy wpadali w panikę. Trucizna! Wołali, mknąc w stronę medyków. - Charczałem, na bieżąco budując kolejne elementy. Sztuką dobrego kłamstwa były tu uogólnienia. W szczegółowych historiach znacznie łatwiej doszukać się błędów. W otwartych luki można zapełniać na bieżąco. - Wielu mistrzów żywiołu wiatru w pocie czoła ciskało potężne techniki, usiłując odepchnąć od nas niepokojące zjawisko. Na próżno. Chmura zbliżała się nieubłaganie, gęstniejąc i pochłaniając kolejne połacie terenu. Po pewnym czasie dotarła i do muru. Wewnątrz wszystko wydawało się takie... - Wstrzymałem głos, "szukając właściwego słowa". - ... takie magiczne! Powietrze skrzyło się, a na kraju wizji tańczyły cienie, tylko z grubsza przypominające sylwetki. Wszyscy czuliśmy się tacy szczęśliwi i kochani. Mgła zaczęła rozwiewać się wraz z pierwszymi promieniami słońca. - Budowałem, zastanawiając się, po cholerę w ogóle to robię. Mogłem przecież popchnąć jakiegoś nudnego gniota, po którym straciliby mną zainteresowanie. Poczekać na chwilę nieuwagi i wymknąć się, by obrobić posiadłość. przeklęty nałóg. Ciekawe, czy gdzieś organizują terapię dla kłamstwoholików. - To jednak jeszcze nie koniec. Prawdziwą gratkę odkryliśmy dopiero około południa, kiedy to podczas wydawania posiłku, kucharz wyznał miłość jednej z medycznych Kunoichi.
Rozszerzyłem ręce, by skupić ich uwagę i przybrałem radośniejszy ton głosu. - Wyobraźcie sobie, że przez cztery kolejne dni, wszyscy dotknięci chmurą byli niezdolni do kłamstwa! Cztery dni! Ludzie chodzili po murze, opowiadając swoje najskrytsze sekrety! Jeden z chłopaków dostał w twarz tak mocno, że spadł z posterunku. Dlaczego? Przypadkiem przyznał się do zdrady! Ohh co się tam działo! - Wymachiwałem rękoma, realnie zaangażowany w historię. Była na tyle dobra, że sam ciekaw byłem co będzie dalej. - Cały sztab medyków łamał sobie głowy nad znalezieniem lekarstwa! Powstawały nowe związki i rozpadały się przyjaźnie. Obsada popadła w całkowity chaos a kilku spośród żołnierzy osobiście przyznało mi się do naruszeń regulaminu. - Westchnąłem, kręcąc głową. - Niezbadane obszary to diabelnie dziwne miejsce. Kiedyś chciałbym ruszyć z jakąś ekspedycją i doświadczyć piękna kryjących się tam dziwów.
0 x
Awatar użytkownika
Rika Kari Matsubari
Postać porzucona
Posty: 1091
Rejestracja: 6 mar 2018, o 12:34
Wiek postaci: 19
Ranga: Sentoki

Re: Siedziba Kyusei

Post autor: Rika Kari Matsubari »

Musashi obwieścił wszystkim, że pochodzi z Hyuo. Rikę bardzo to ucieszyło, bo była tam kiedyś na wakacjach. Fakt ten nie stanowił dla mężczyzny większego problemu. Ale blisko 50 lat swego życia spędził tam sensei Kihara. Będę musiała zapytać senseia o Musashiego - pomyślała dziewczyna, odchodząc myślami od kolejnych legend.
Gdy sam jegomość doszedł do głosu, był pierwszym, który opowiedział o wydarzeniach widzianych na własne oczy. Wskazywało to na pewne doświadczenie i budziło respekt. Do tego Mur. Choć Mur nie znajdował się szczególnie blisko, to był jednak obiektem, który otaczają pewne mity. Historia jaką przytoczył Musashi była nieprawdopodobna, chyba nawet jak na Mur. Jeśli jednak ktokolwiek nie dawał jej wiary, to zostawił to dla siebie i milczał. Chmura miłości, której nie daje się przepędzić potężnym Fuutonem? Kto wie. Jeśli gdzieś mogą dziać się takie rzeczy, to zapewne w okolicach Muru.
-To wygląda na jakiś narkotyk, ale raczej nie Kokaino ani Metamfetaminutsu. Musiałabym zapytać Mujina, może on by wiedział. - wtrąciła w pewnym momencie.
Choć ludzie przez pewien czas mogli być nieco zmieszani, to pod koniec udzielił im się entuzjazm Pirata. Fajnie było wyobrazić sobie nieład w szeregach takiej grupy jak Shinsengumi. Każdy mógł dodać do tego swoją cegiełkę i stworzyć własny obraz niesamowitych wydarzeń, a co! Nikt już nie zastanawiał się, czy Musashi mówi prawdę. Przecież nie o prawdę w tym wszystkim chodziło.
-Dziękujemy, że podzieliłeś się z nami swoją historią. - Rika jeszcze się trochę chichrała. Następnie zwrociła się do kiku adeptów. - niezdolność do kłamstwa można wywołać nie tylko poprzez substancje, ale także chakrą. Np. wysokorangową techniką Genjutsu. Raczej nieprędko dojdziecie do takiego poziomu, ale warto o tym wiedzieć.
-No dobrze, zostałam chyba tylko ja. Klusek prosił mnie, bym przy następnej okazji opowiedziała o naszej wspólnej przygodzie. Z Po poznaliśmy się w Kagedokutsu, wiosce w północnym Midori. Byłam wówczas na tropie pewnego rzadkiego gatunku rośliny, która znajdowała się w posiadaniu panującej nad wioską sekty. Zapytałam Po o wskazówki, a zamiast tego poszliśmy do karczmy na kluski. Skończyło się na tym, że musiałam uciec, bo ludzie rzucali we mnie jedzeniem, a gdy tylko opuściłam lokal, Po został porwany przez sektę. Jest duży i idealnie nadawał się na ich ofiarę. - Rika mówiła wiele rzeczy, które moglaby sobie darować, ale taka już była.
-Połączyłam więc siły z samurajem z Teiz i ruszyliśmy do jaskini, w której miała się odbyć ceremonia. Przebraliśmy się w takie czarne szaty z kapturami i weszliśmy do środka. Na miejscu, w dużej sali siedzieli ludzie poubierani jak my. Wszedł mistrz ceremonii, kapłan w złotych szatach i masce. A po chwili pojawili się porwani ludzie. "Głównym daniem" miał być trzymany na łańcuchach Po. - Rika zrobiła teatralną pauzę, by do ludzi dotarła powaga sytuacja. - Części z nich nie udało się uratować. Gdy ruszyliśmy do ataku, stojący na scenie kapłani nie przerwali obrzędu i zbierali krew ofiar do specjalnych waz. Moje włosy dusiły kolejnych sekciarzy, część z nich oberwała z ostrych, mahoniowych igiełek. Kiedy jednak kapłan podszedł do Po, wszystkie siły skierowałam na ratunek. Tsunami włosów sunęło w ich kierunku, dopóki nie zostało zatrzymane przez kryształową ścianę. Kapłan należał do Kosekich. Oznaczył znak na ciele kompletnie odurzonego Po i zamachnął się sztyletem, gdy kompletnie znieruchomiał, związany silnymi pnączami! Skąd pnącza w jaskini? To tylko iluzja, ale uratowała życie Po. Nie miałam jak przebić się przez ścianę, więc... zaatakowałam Po kolejną iluzją. Nagle jego nos poczuł zapach kluseczek w sosie borowikowym, jego ulubionych. Nawet odurzony wyrwał się trzymającym go zbirom i wodzony przeze mnie za nos spokojnie uciekł. - Rika żyła swoją historią i chichrała się w miejscach, które uważała za zabawne. Zbliżała się do końca. - w tym czasie samuraj ciął głowę za głową. W sali aż czuć było żelazo krwi. Ja zajęłam się kapłanem. A właściwie on zajął się mną. Dostałam z kryształowych brył i aż słychać było pękające żebra. Padłam na ziemię. Bolało jak nie wiem. Kapłan podszedł do mnie, by zadać ostateczny cios, gdy okazało się, że stoi przed Kuroichi, bardzo zaawansowanym klonem-iluzją. Ja byłam już za nim i wykorzystując jego słabość, wtopiłam się w jego cień. Od tej chwili miałam pełną kontrolę nad jego ciałem. Poszliśmy więc z powrotem do ołtarza i stojąc nad wazą zbierającą krew, posługując się jego reką, wbiłam mu sztylet prosto w serce.
-Zabijanie nie jest dobre. Ale jak mawiał wujek Benu, z wielką siłą wiąże się wielka odpowiedzialność. Czasami trzeba wybierać mniejsze zło, by uratować możliwie wielu niewinnych. - zakończyła.
Historia wzbudziła mieszane emocje. Rika nie pochwala zabijania, zawsze mówi o tym, jak stara się tego uniknąć. A tu takie coś? Pełnokrwista opowieść o rzezi w jaskini, w której śmierć poniosły dziesiątki ludzi? Doszło do krótkiego panelu dyskusyjnego, po czym grupa zgodnie uznała, że czas kończyć. Zwłaszcza, że nie było już więcej kluseczek do spałaszowania. Ludie zaczęli wstawać. Część z uczestników opuściła już tereny za siedzibą, gdzie odbywało się ognisko. Pojedyncze osoby powoli się do tego zbierały. A jakie plany miał Musashi?
0 x
Awatar użytkownika
Ashitaka
Postać porzucona
Posty: 93
Rejestracja: 27 lip 2021, o 23:25
Wiek postaci: 16
Ranga: Wyrzutek D
Krótki wygląd: Blondwłosy młodzieniec nosi stargane i wielokrotnie łatane spodnie oraz prostą koszulę. Jego lewe oko zakrywa czarna opaska i długa grzywka. Twarz chłopaka szpeci paskudna blizna, ciągnąca się od środka czoła, po lewą kość policzkową.
Widoczny ekwipunek: Krótki łuk i kołczan.
Aktualna postać: (url=https://shinobiwar.pl/memberlist.php?mode=viewprofile&u=3150)Satō(/url)

Re: Siedziba Kyusei

Post autor: Ashitaka »

Gdzie. Ja. Jestem. Reakcje Riki, jak i Jej komentarz na temat narkotyków był mocno podejrzany. Jak się jednak okazało, był to zaledwie szczyt góry lodowej. Historia o wymordowaniu grupy kultystów zadziałała jak kubeł zimnej wody. Cholera. Czyli jednak opcja numer jeden. Trzeba było zaufać instynktowi i trzymać się od Niej z daleka. Pod tą uroczą skórą czaił się jadowity gad. Żmija gotowa w każdej chwili rzucić mi się do szyi. Rozsądek nakazywał strategiczny odwrót. Wystarczyło wstać i ruszyć w ślad któregoś z oddalających się właśnie dziadków. Coś jednak powstrzymywało mnie przed podjęciem najlepszej z możliwych decyzji. Wzbierająca ekscytacja wyraźnie świadczyła o tym, że dziewczyna przestała być tylko łatwym celem. Teraz, była też wyzwaniem. Kto kogo przechytrzy? Na razie wygrywała i to z niemałą przewagą.
Bywam porywczy. Bywam chciwy i często ulegam zachciankom. Nie oznacza to jednak, że jestem idiotą. Już nie. Blizna na oku piekła, zażarcie przypominając o skutkach lekkomyślności. To, w jaki sposób opowiadała swoją historię. Jej śmiech podczas fragmentów opowieści. To wszystko zalatywało specyficznym swądkiem szaleństwa. Nowe informacje sprawiły, że wszelkie domysły na temat majątku w posiadłości mogłem wsadzić sobie w buty. Na gwiazdy i wysokie fale, to mogły być miliony. Miałem kilka możliwości podejścia do problemu. Wybrałem oczywiście najgłupszy spośród nich. - Fascynująca historia Riko. Nigdy nie spodziewałbym się takiej odwagi po delikatnej młodej damie. - Patrzyłem potworowi w oczy, starając się powstrzymać wypełzający na twarz uśmiech. Jeżeli sam miałem się za rekina, Matsubari była orką. Naturalnym łowcą takich jak ja. Wspominała o iluzjach i walce za pomocą włosów. Skierowałem spojrzenie ku potencjalnemu narzędziu mordu. - Fascynujące. - Mruknąłem, przez chwilę bawiąc się myślami. Muszą być niezwykle wytrzymałe. Pewnie można ciągnąć za nie, ile wlezie.
- Powiedz, czy znajdę w tej okolicy jakiś nocleg? Dopiero przyjechałem i nie mam gdzie się podziać. Lokalne oberże podobno nie słyną ze zbyt dobrych warunków. Poza tym trochę wstyd przyznać, ale chwilowo jestem bez grosza. - Karty po Jej stronie. Zaoferuje nocleg i gramy dalej? Zobaczymy. - Oh, nie zrozum mnie źle! - Przybrałem speszoną minę, wymachując rękoma - Nie przepiłem swojego żołdu. Musiałem wydać go na długi, jakich mój głupi kuzyn narobił sobie, grając w kości. - Bo taki ze mnie rodzinny i odpowiedzialny mężczyzna, ptaszyno. Igram z ogniem. Wiem, że nie powinienem próbować z Nią tańczyć, ale teraz przynajmniej znałem melodię. - To tylko kwestia czasu, zanim znajdę sensowną pracę. - Problematyczny "kuzyn" przerżnął w porcie niemały majątek. Przegrywał go zresztą we wszystkich portach kontynentu. Ba, sam również lubiłem zagrać. Wspomniałem o nim nie bez przyczyny. Jeżeli dziewczyna rzeczywiście była ninja, może znać sposób na znalezienie tego szczura. Oczywiście zapyta o niego we właściwym czasie i ze swojej własnej inicjatywy. Zupełnie jak z propozycją przenocowania mnie w posiadłości. To jest oczywiście, jeżeli taką złoży.
0 x
Awatar użytkownika
Rika Kari Matsubari
Postać porzucona
Posty: 1091
Rejestracja: 6 mar 2018, o 12:34
Wiek postaci: 19
Ranga: Sentoki

Re: Siedziba Kyusei

Post autor: Rika Kari Matsubari »

-Musashi, na zewnątrz widać słodkość, ale odwaga jest tu. - powiedziała głosem pewnym wiary we własne słowa, po czym wskazała kciukiem na serduszko.
Rika sprzątnęła na szybko pozostawione na stoliku rzeczy i powolutku zbierała się na powrót do domu. Nie zrobiła tego jednak od razu, bo jej nowy może-przyjaciel miał problem, którym należało się zająć.
-Hmm. Jeśli potrzebujesz gdzieś spać, to chyba nie ma drugiego takiego miejsca, w którym znajdowałoby się tyle noclegowni. Ale pojawia się pewien problem. Wszyscy na świecie lubią ryo, ale my w Ryuzaku no Taki lubimy je trochę bardziej, więc o tanim spanku można tu tylko pomarzyć. - Rika początkowo obdzierała mężczyznę ze złudzeń, bo miała asa w rękawie! - Na szczęście mamy tu kilka pokojów, które są udostępniane za darmo członkom wspólnoty Kyusei. A ty chyba się już do niej zaliczasz, Musashi?
-I o nic nie musisz się martwić, to bezpieczna okolica. Sensei Kihara ma już swoje lata, ale nikt nie jest tak głupi by go zaatakować. - śmiała się z tej domniemanej niedorzeczności jak z dobrego dowcipu. - zresztą wystarczy że złoży pieczęć i o wszystkim się dowiem, a nie mam znowu tak daleko.
Dziewczyna była bardzo wyrozumiała jak na osobę wychowaną w kulturze, która w pierwszej kolejności ocenia po grubości portfela. Wielokrotnie pomagała jednak biednym ludziom przy różnego rodzaju misjach i dużo chętniej służyła właśnie im, niż tym najzamożniejszym.
-Kuzyn z długami to przykra sprawa, ale tutaj na pewno sam wyjdziesz na prostą i zdołasz mu jakoś pomóc. Tylko nie spłacaniem długów, a wyciągnięciem z tych kości! Ale że jest taki głupi... przecież w kości gra się tylko znając genjutsu, bo można je wtedy fajnie ziluzjować i wygrać szklankę soczku. A pracy jest tu pod dostatkiem, zresztą nie musisz jej daleko szukać. Oprócz chodzenia na zajęcia, możesz także pomagać w ich prowadzeniu. Oczywiście jeśli jesteś wystarczająco silny i będziesz to robił w myśl naszych reguł. Szkółka ma też dostęp do misji powiązanych z Miastem. Skoro służyłeś na Murze, to na pewno lepsze od tego, co cię czeka w porcie. Ale o tym dowiesz się jutro. Na mnie już czas.
Rika zrobiła kilka kroków, po czym jeszcze się zatrzymała.
-Aha. Wejdź do środka od drugiej strony budynku. Znajdź tam tatusia i powiedz, że cię przysłałam. Szkoda że nie ma mamy, bo przygotowałaby pokój, ale tata chociaż rzuci klucze. - I znowu ten chichot.
-Do zobaczenia, Musashi! - pomachała mu na pożegnanie. Chwilę później zniknęła za podkową siedziby Kyusei i skierowała się do domu. Trochę myślała o tej całej chmurze miłości.
0 x
Awatar użytkownika
Rika Kari Matsubari
Postać porzucona
Posty: 1091
Rejestracja: 6 mar 2018, o 12:34
Wiek postaci: 19
Ranga: Sentoki

Re: Siedziba Kyusei

Post autor: Rika Kari Matsubari »

Nastepnego dnia Rika odwiedziła Kyusei o świcie. Do zajęć było jeszcze daleko, a na dziedzińcu kręciły się tylko dwa ranne ptaszki. Kunoichi ostatnimi czasy zajmowała się treningiem innych osób i zaniedbała trening własny. Nie mogę spoczywać na laurach - pomyślała i postanowiła, że weźmie się za siebie. Nie często się to zdarza, ale co postanowiła, to zrobiła. Wymknęła się na tyły siedziby do przerzedzonego lasku, znalazła wygodne miejsce na polanie i oparłszy się o znajdujące się na skraju drzewo, oddała się medytacji. Wygodna poza, plecy oparte o drzewo i zamknięte oczy.
Nie miała do kogo mówić, więc nie mówiła. Ale jak tu oderwać myśli od wszystkich zajęć i obowiązków? Jak skupić się na ćwierkaniu ptaszków i żyć podmuchami wiatru, gdy wicher nie hulał, a ptaki siedziały cicho? Nie, to dla mnie zbyt trudne. - powtarzała sobie raz za razem, gdy myśli uciekały jej w kierunku Kyusei, nowych sukienek i soku jabłkowego.
Wróciła do siedziby raczej zrezygnowana.

Całe szczęście przygnębienie nie trwało długo. Trening kontroli chakry nie był tak superowy jak nauka nowego jutsu, ale w krytycznej sytuacji mógł odegrac nawet ważniejszą rolę. Dlatego następnego dnia podjęła kolejną próbę. I kolejną. Aż wreszcie nauczyła się być tu i teraz. No, przynajmniej trochę bardziej tu i teraz, niż wcześniej.
  Ukryty tekst
0 x
Awatar użytkownika
Rika Kari Matsubari
Postać porzucona
Posty: 1091
Rejestracja: 6 mar 2018, o 12:34
Wiek postaci: 19
Ranga: Sentoki

Re: Siedziba Kyusei

Post autor: Rika Kari Matsubari »

Opuszczanie Kyusei na godzinę lub dwie stało się nową rutyną Riki. Nie samymi lekcjami człowiek żyje. Nie samym obcowaniem z innymi ludźmi, które w nadmiarze także może popsuć relacje. Panienka Matsubari nie chciała, by Kyusei spowszedniało. Wiedziała, że prowadzenie szkółki jest biegiem długodystansowym, maratonem wręcz, dlatego kontynuowała swoje wędrówki po okolicy, by zyskać na siłach i motywacji. Nie tylko bowiem organiacja nie mogła spowszednieć. Spowszednieć nie mogły także jej umiejętności.
Dziewczyna coraz rzadziej kierowała się w głąb lasu, zaś coraz częściej skręcała przy pierwsej okazji w prawo, na dobrze jej znaną drogę prowadzącą do wodospadu. Wszak żaden trening kontroli chakry nie ma racji bytu bez choćby kilku chwil spędzonych pod strumieniem spadającej wody. Wodospad znajdował się na terenach dobrze znanych Rice z dzieciństwa. Wiedziała, że wobec lepszych alternatyw miejsca tego nie odwiedza zbyt wielu ludzi. Mimo to nie zamierzała ryzykować. Wskoczyła do wody w ubraniach, zamknęła oczy i pozwoliła, by żywioł zniszczył jej fryzurę. Znajdując się pod strumieniem wody trudno było myśleć o czyms innym, niż o strumieniu wody, ale każdego dnia, mniej więcej po 10 minutach robiło się potwornie zimno. Proszę... otworzę zaraz oczy i niech okaże się, że spada na mnie soczek jabłkowy! Życzenie Riki nigdy się nie spełniło.
  Ukryty tekst
0 x
Awatar użytkownika
Rika Kari Matsubari
Postać porzucona
Posty: 1091
Rejestracja: 6 mar 2018, o 12:34
Wiek postaci: 19
Ranga: Sentoki

Re: Siedziba Kyusei

Post autor: Rika Kari Matsubari »

Piesze wędrówki i godziny spędzone na łące (bądź regularne, intensywne minuty pod pryszn... wodospadem) bardzo się Rice spodobały. Czuła, że z każdym dniem, każdym pokonanym kamieniem milowym stawała się coraz silniejsza. Spacery były oazą. Przestrzenią, w której mogła na chwilę zapomnieć o codziennościach. Mimo to nie była sama. Była z chakrą, z którą coraz bardziej się zaprzyjaźniała. I uznała, że przez kilka dni nie pojawi się w Kyusei. Została w domu. Tam, gdzie wszystko się jej zaczęło. Gdzie były jej korzenie.
-Rika Kari Matsubari, sentokini Ryuzaku no Taki, urodzona na wschodnim wybrzeżu, krętej Ścieżce Nadziei na prawo od lasku Sai. - powiedziała cichutko.
Taka była jej tożsamość.
I właśnie dlatego dzień za dniem kierowała się na sam kraniec wschodniego wybrzeża Ryuzaku, gdzie mogła hasać po plażowym piasku, słuchać mew i szumu fal. Choć rzadko podróżowała statkiem, przejęła tę tożsamość swojego ojca i czuła się bliska morzom i oceanom. Właśnie dlatego to tam podjęła kolejny cykl treningów chakrowych. Już nie marudziła, nie mruczała. Potrafiła skupic swoją uwagę na tu i teraz. Skoncentrować się na otaczającym ją świecie i niezauważalnej na co dzień prozie życia. Potrafiła nawet nie myśleć o soku jabłkowym. Choć chętnie przekąsiłaby coś słodkiego.
  Ukryty tekst
0 x
Awatar użytkownika
Rika Kari Matsubari
Postać porzucona
Posty: 1091
Rejestracja: 6 mar 2018, o 12:34
Wiek postaci: 19
Ranga: Sentoki

Re: Siedziba Kyusei

Post autor: Rika Kari Matsubari »

Aktywność RIki w Kyusei malała i wiedziała, że musi odciążyć nieco swoją kadrę i wrócić do swoich obowiązków. Sensei nie mógł na dłuższą metę prowadzić wszystkich chakrowych i niechakrowych zajęć, Maya miała na głowie aż za wiele, a i Hayato nie zawsze mógł poświęcić wieczorne godziny na ognisko. W każdym razie Rika wróciła do pełnej aktywności w szkółce. Ponownie prowadziła zajęcia. Pojawiała się na wykładach etycznych, wspierała codzienne funkcjonowanie szkółki, codziennie rozmawiała z ludźmi na dziedzińcu i zachwycała się rozwojem tego miejsca. Znajdowała coś wspaniałego w fakcie, że ta skromna, acz w mniemaniu Riki wielka organizacja o nieskończonym potencjale, potrafiła rozwijać się także pod jej nieobecność. Cudownie było znów pokazywać podstawy rzemiosła, bawić się chakrą i motywować do własnych prób w świecie raczej mało znanym większości kupieckiej społeczności Ryuzaku no Taki. A jakże wspaniale smakowały po dłuższej przerwie kluseczki Po!
Jej oczko (a właściwie bordowa różyczka) w głowie rozwijała się harmonijnie, a Rika miała przed sobą kolejny etap wtajemniczenia. Potrafiła już swobodnie skupiac chakrę, medytować w lesie, nad morzem i pod wodospadem. Wreszcie zaprzyjaźniła się ze swoją chakrą i potrafiła kontrolować ją lepiej niż kiedykolwiek wcześniej. To jednak tylko walka z samą sobą. Bodźce otaczające ją podczas samotnych wędrówek nie były tym samym, czym będzie medytacja na dziedzińcu pełnym ludzi, którzy, choć mają swoje sprawy, co rusz gapią się właśnie na ciebie.
Bo Rika, która ni z tego, ni z owego wychodzi z budynku, rozkłada kocyk na piaszczystym dziedzińcu, siada po turecku, zamyka oczy i... i właściwie nic nie robi, wzbudzała pewną sensację. Wystarczył szum słyszanych gdzieś w oddali rozmów, wystarczył rozchodzący się z kantyny zapach kluseczek Po, by cała koncentracja Riki ulatniała się w powietrze wraz z parą zaparzanych przysmaków szefa kuchni z Midori. Nie potrafiła. No nie potrafiła! Byle świadomość, że skupia na sobie spojrzenia ludzi sprawiała, że kąciki ust unosiły się niepozornie, by po chwili przerodzić się w niekontrolowany uśmiech eksponujący białe ząbki.
Mimo to wychodziła tak dzień w dzień, podczas swoich przerw, a gdy po tygodniu zaczęła kontrolować swoją buzię, poprosiła wspólnotę o pomoc. Tyle razy to ona uczyła i jeszcze miała uczyć ich. Pomagać w ćwiczeniach, szkolić i edukować. Ale tym razem sama zgłosiła się o pomoc, która miała polegać na... przeskadzaniu! I musiała przyznać, że ludzie byli w tym wspaniali. Podchodzili do niej, stroili niby głupie miny. Momentami wręcz czuła ich oddech. Jedli przy niej, rozmawiali. Jedna z grupek opowiadała sobie żarty. I to jakie śmieszne! Pomysłów było naprawdę wiele. A już najgorsze, najbardziej brutalne było siorbanie w jej obecności świeżo wyciśniętego soczku jabłkowego.
Może jeszcze pije z kufla... - pomyślała wreszcie, ulegając po przeszło godzinie niezliczonej już próby.
Ale pomimo porażki właśnie wtedy poczuła, że jest gotowa. Podziękowała wszystkim za swój wkład. Może nawet było w tym coś wzruszającego.

-Od jutra działamy ze zdwojoną siłą! - zapowiedziała wspólnocie i tak rzeczywiście zrobiła.
  Ukryty tekst
0 x
Awatar użytkownika
Takashi
Posty: 1015
Rejestracja: 2 mar 2019, o 14:02
Wiek postaci: 24
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Wysoki na około 178cm | czarne włosy spięte w kucyk | srebrne kolczyki w uszach | często widziany z grymasem na twarzy | ubrany w ciemny kombinezon oraz kamizelkę shinobi
Widoczny ekwipunek: Kabura na prawym udzie | kabura na lewym udzie | torba nad prawym pośladkiem | torba nad lewym pośladkiem | kamizelka shinobi | ochraniarz "Zjednoczonych Sił Sogen" na lewym ramieniu
GG/Discord: Takaś#4124
Lokalizacja: Warszawa

Re: Siedziba Kyusei

Post autor: Takashi »


0 x
TakashiMinamotoRokubi
themekpgłosphbank

Obrazek
Awatar użytkownika
Rika Kari Matsubari
Postać porzucona
Posty: 1091
Rejestracja: 6 mar 2018, o 12:34
Wiek postaci: 19
Ranga: Sentoki

Re: Siedziba Kyusei

Post autor: Rika Kari Matsubari »

W życiu Riki nigdy nie było tak spokojnie, jak teraz. Nie było tak ani wtedy, kiedy jako kunoichi na dorobku raz po raz podejmowała się nowych zleceń, ani jako dziecko, kiedy trapiona swoimi przypadłościami nie mogła wieść normalnego życia. Odkąd założyła Kyusei, każdy dzień miał swój rytm. Wstawała rano i opuszczała domek znajdujący się w bliskim sąsiedztwie lasku Sai, by przywitać się z ludźmi, troszkę pogaworzyć i przygotować się do zajęć, które prowadziła. Coraz lepiej znała ludzi będących częścią wspólnoty. Miała coraz więcej tematów do rozmowy i coraz więcej satysfakcji z każdej nowej osoby, która przekraczała próg dziedzińca. Większość ludzi mówiłaby o nich jako o znajomych. Może nawet dobrych znajomych, ale Rika, jak to Rika, śpieszyła się, by nazwać ich przyjaciółmi.
Tego ranka nie działo się nic ponad opisaną wyżej rutynę. Jak zawsze tego dnia tygodnia, zjadła śniadanie razem z Po. Kiedyś nie mogła się nadziwić, że nie nudzą mu się te kluseczki, ale teraz rozumiała go doskonale. Kluseczki jak nic innego we wszechświecie pozwalają mi wyrazić siebie w prosty, zrozumiały i smaczny sposób. - przypomniała sobie jego słowa. Podziękowała za posiłek i wyszła na zewnątrz.
Co się rzekło, Rikę cieszyła obecność jej nowych przyjaciół. Był jednak taki jeden, który przyjacielem bynajmniej nie był, a widok jego konturów już z daleka budził jeszcze większą radochę. To oczywiście kurier, który zjawiał się tylko w interesach. I to nie swoich, a samego Ryuzaku no Taki. Tym razem nie czekała, aż do niej podejdzie i sama wyszła mu naprzeciw. Wysłuchała wstępnych informacji o morskiej żegludze i chwyciła zwój jak najcenniejszą rzecz na świecie.
Jęła czytać linijkę po linijce. Nie było ich wiele, ale przecież to słowa Ryuzaku i należało czytać je z należytą starannością. Z każdą chwilą jej uśmieszek robił się coraz szerszy, aż mogło się zdawać, że zaraz nie zmieści się na twarzy. Eksploracja, nowe ziemie, statek, piraci - to słowa, przy których zatrzymywała się najdłużej, błodząc wyobraźnią jak po otwartym morzu. Następnie przyjrzała się mapce i lokacji zaznaczonej iksem, choć dla Riki był to bardziej odwrócony krzyżyk. Mapka nie zajęła jej wiele czasu. Dobrze znała przecież wybrzeże i choć ze względu na niewymagające potwierdzenia pogłoski o obecności piratów nigdy nie odwiedzałą tych stron jako dziecko, orientowała się jak tam trafić.
-Isamu, granatowe żagle, północna część portu. - powtórzyła, jakby grając z gońcem w jakąś grę. Gdy skinął głową, niechętnie oddała mu zwój.
-Jesteś wielki. - pochwaliła mężczyznę. Bo choć to nie on odgrywał w tych wszystkich przedsięwzięciach kluczową rolę, od niego wszystko się zaczynało i Rika czuła wręcz, jakby strzelała na pustą bramkę z doskonałego podania w wykonaniu właśnie kuriera.
-Możecie na mnie liczyć. - dodała jeszcze, po czym dała do zrozumienia, że rozmowa dobiegła końca. Powinnam się z nim zaprzyjaźnić.
Stojąc na środku dziedzińca zawsze miała na sobie zawieszonych parę spojrzeń. Panienka Matsubari nie była już zjawiskiem, a raczej stałym punktem krajobrazu szkółki, lecz wciąż budziła zainteresowanie, zupełnie jak dyrektor na korytarzu szkolnym. I to właśnie ze względu na te wlepione w nią oczy złożyła pieczęć barana, pozwoliła otoczyć się kłębom dymu i... ślad po niej zaginął.
A sama kunoichi znajdowała się już na ścieżce prowadzącej do domu, pogwizdując z zadowoleniem. Nie mogła się doczekać, aż powie ojcu, że wyrusza na morze, jak niegdyś on. Dotarłszy do posiadłości Matsubarich zaczęła od czegoś innego.
-Prowadzisz za mnie ognisko. Ryuzaku wysyła mnie na morze. Miasto chce przyłączyć do swojego terytorium nowe ziemie, a ja będę ochraniać ekspedycję przed piratami. Niedaleko pada jabłko od jabłoni- powiedziała dumnie. - a jak już jesteśmy przy jabłkach...
Piraci, ze względu na profesję Hayato byli w domu uważani za największych wrogów. Swoistym odpowiednikiem Talibów czy Rosjan. Sama kunoichi nigdy się z nimi nie mierzyła w walce, co budziło dodatkową nutę ekscytacji. Czas do wieczora zleciał migusiem. Spała dobrze. Nazajutrz wyruszyła w drogę do wioski Nishihara. Po drodze przyglądała się ludziom z nieco większą wstrzemięźliwością. Zawsze uśmiechnięta i pozdrawiająca z daleka niekiedy nawet obce osoby tym razem przyglądała się im lustrując, czy może też nie są piratami. Im bowiem bliżej wioski Nishihara, tym ryzyko większe.
W samej wiosce, jak w niemal każdym porcie, cuchnęło rybami. Nie straszne to jednak dla noska niedoszłej księżniczki, której nie są to obce zapachy. Kojarzą się z tatą, czyli dobrze. Rika skierowała się na północ portu z głową uniesioną wysoko do góry, wypatrując granatowych żagli. O ile wiedziała, kolor ten nie był typowy dla żagli, a mimo to miała trudności ze znalezieniem go w mozaice... no, głównie białych i nielicznych kolorowych.
Jest. - pomyślała tryumfalnie, znalazłszy pierwszy żagiel pasujący do opisu. Przyspieszyła kroku i udała się w jego stronę. Nie miała pojęcia jak wygląda Isamu, ani ile osób liczy załoga. Mogło też chodzić o inny okręt. To czego była przekonana, to że Isamu się jej spodziewa i jeśli trafiła na miejsce, to niebawem zagada.

z/t -> Wioska Nishikara
  Ukryty tekst
0 x