W osadzie można odnaleźć wszystkie jednostki organizacyjne konieczne do normalnego trybu życia. Można tu odnaleźć szpital, restauracje, sklepy z różnymi towarami, a także gorące źródła bądź arenę.
Mizumi
Post
autor: Mizumi » 8 mar 2018, o 22:32
Milcząca zgoda, zwykłe kiwnięcie głową, drobny gest, który tak łatwo było pomylić z tikiem nerwowym. Podróż, może nie pierwsza i nie ostatnia, ale na pewno nie łatwa... Ulga malująca się na jego twarzy mówi wiele, odpoczynek, zasłużona przerwa od rozwrzeszczanego dziecka, od ojcostwa. Skory Mizumi znajdująca się w sąsiednim budynku nie mogła spać, to wolała sobie nie wyobrażać apokalipsy, jaka nastała w jego domu za sprawą malucha. Mimo to, nie jest wesoły, raczej zimny i zdystansowany, jak wieko kamiennej trumny właśnie oddalające się w kierunku dziury w ziemi... No cóż, nie za przyjemna wizja... Ale tam właśnie zmierzaliście, do dziury w ziemi, w której znajdowały się prawdopodobnie zwłoki pewnej kobiety. Matki, utraconej przed laty przez wesołą złotowłosą. Dałaś jej chwilę szczęścia, a teraz w imię pogodzenia się z rzeczywistością zamierzasz wepchnąć wprost w odmęty rozpaczy, by na końcu odrzeć ją z przyjaźni, którą ofiarowałaś... Potwór? Tak, brzmi to potwornie, nie chcesz jej porzucać, ani tego robić, ale jeszcze bardziej nie chcesz zostać wyrzutkiem. Pariasem, który dobro jednej duszyczki postawił ponad cały swój ród, w końcu ile takich Erisu miał ród Kaguya? Jak wiele sierot przyniósł ze sobą pogrom? Zbyt wiele... ale nie pomożesz wszystkim. Powiesz o wszystkim co wiesz dziewczynce, pocieszysz i oddasz do sierocińca jak zabawkę, ale nie zapomnisz... Wciąż będziesz pamiętać tę wesołą twarzyczkę, nie zapomnisz o "cioci Mizumi". W duszy obiecujesz sobie, że wrócisz do Ryuzaku, co prawda nie zajmiesz się dziewczynką, nie potrafisz i w gruncie rzeczy sama wciąż jesteś dzieckiem, tylko że nieco starszym. -To prawdopodobnie jej córka, powinna wiedzieć co stało się z matką, wybacz że cię w to wplątałam. - ostatnie słowa, którymi ostrzegasz mężczyznę, gdy wchodzicie, by zabrać ze sobą dziewczynkę w tę dziwaczną podróż.
-Chciałam żebyśmy odwiedziły pewne miejsce. - mimo uśmiechu twoje słowa są pełne wahania, sama nie wiesz czy robisz coś drobnego. Po drodze jest cicho, upiorna grobowa cisza, bo w końcu idziecie na pogrzeb, zabijasz uśmiech na tej ufnej twarzyczce. Strażnicy was nie zatrzymują, w końcu to tylko facet z dwójką dziewczyn,
które mogłyby uchodzić za jego córki, co z tego że jedna z nich ma za pasem miecz z ludzkich kości, to przecież Ryuzaku,
kupiecka osada pełna dziwolągów i innych wyznawców krwawego Boga. -Mógłbyś opowiedzieć o tamtej kobiecie? - zadajesz to jedno pytanie, niby zwykłe słowa, a czujesz się jakbyś właśnie z zimną krwią wbiła swój miecz w plecy przyjaciółki... Prawda boli. Idziecie, a ty słuchasz i myślisz... W końcu docieracie do świątyni gdzie czeka na was...
0 x
Hayami Akodo
Posty: 1279 Rejestracja: 20 sie 2017, o 15:45
Wiek postaci: 26
Ranga: Samuraj
Krótki wygląd: https://imgur.com/a/9wDbR - po lewej stronie aktualne ubranie Hayamiego, plus kremowy płaszcz i czarne rękawiczki bez palców - długa blizna na piersi po pojedynku z Megumi Ishidą - blizna na prawej nodze po walce pod Murem
Widoczny ekwipunek: - włócznia yari - katana - plecak
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=4011
Multikonta: brak
Aktualna postać: Hayami Akodo
Post
autor: Hayami Akodo » 8 mar 2018, o 23:16
TRYB MG - MISJA DLA KAGUYI MIZUMI RANGI C
"New life"
21/30
Stary kapłan Orinosuke stoi, wsparty w milczeniu o ścianę chramu Bishamona. Po tej krwawej wojnie świątynia przeżywa niezwykłe ożywienie; wielu samurajów, wiernych sług przerażającego boga wojny, śpieszy do jego stóp, by złożyć dziękczynne ofiary za litry krwi wroga przelanej w walce za ideały, zatopić się we wszechogarniającej zieleni i kwitnących obficie kwiatach ku czci szczęścia - bo kto nie chciałby odegnać od siebie pecha i przyciągnąć farta na długo? Wszyscy chcemy zaznać pokoju. A wielu z nas pokój zapewnia uśmiech Pana Bishamontena. Ten bóg, pełen łaskawej tajemnicy, czasem udziela swoim wiernym błogosławieństw...
Czasem zaś przekleństw.
Atsushi niezmordowanie towarzyszy wam w waszej drodze, jako stróż i opiekun: czasami bierze Erisu na ręce, kiedy słyszy, że dziewczynka zaczyna głośniej oddychać i zwalnia tempo. Ciepła, łagodna noc rozpływa się w milczeniu, w gwiazdach, których blask rozlewa się delikatnie po zielonych wierzchołkach liści. Ciemność przecież nie potrwa długo - noce trwają krótko i lada chwila nastąpi świt. Tak, czy inaczej, Atsushi wydaje się śpieszyć, ale na dźwięk twoich słów zwalnia kroku. Zdziwiony wpatruje się w ciebie, nie wierząc w to, co właśnie powiedziałaś. Gdyby tak było...
-Jesteś pewna, Mizumi-san?
Głos ma ochrypły i niski.
-Nie wiadomo o niej nic. Wiadomo tyle, że zginęła przez uduszenie - wzrusza ramionami. -Nikt nie wie, jak się nazywała, kim była. Takie jak ona raczej żyją w ukryciu, ale może ktoś z mnichów będzie coś wiedział?
Mała Erisu milczy przez całą drogę. Jest poważna i skupiona, czuje, że niedługo mogą rozstrzygnąć się jej losy. Słucha uważnie starszych i milczy, po prostu milczy; ciocia Mizu...Ciocia Mizu wie, co robi. Ufa ci na ślepo, choć nie wie jeszcze, co tak naprawdę się stanie i o co chodzi z tym pewnym miejscem, do którego macie się udać.
Idzie na spotkanie nowego życia .
0 x
Mizumi
Post
autor: Mizumi » 8 mar 2018, o 23:36
Prawda jest najważniejsza, prawda? Tylko ona może nas wyzwolić z sideł zastawionych przez kłamców. O słodkie kłamstwa, życia zbudowane na nich i ludzie żyjący w nich. O ile życie staje się prostsze, gdy nie zna się niewygodnej, bolesnej prawdy? Jak łatwo zaufać... Mizumi nie była pewna, wahała się, ale czuła że tak właśnie powinna postąpić, pomóc uporać się złotowłosej Erisu z tym co czeka ją na miejscu, w końcu tak robią dorośli... Szkoda tylko, że nią nie jesteś, idziesz za głosem serca, tego dziwnego kompasu moralnego, działasz według zasad, ale to ty je ustaliłaś, więc co stoi na przeszkodzie, aby je zmienić? Nic... więc po co do cholery rozwiewasz tę słodką niczym malinowe ciastko mgiełkę niewiedzy? Bo tak trzeba... Eri w końcu pozna prawdę, a jeśli kobieta złożona w grobie nie jest jej matką to tym lepiej, coś wymyślisz, wytłumaczysz się... Albo przyznasz, w końcu nie jesteś taka zła na jaką wyglądasz. Zrobisz coś dobrego, chociaż mimo to spoglądasz w te wesołe oczy, które teraz nabrały takiej powagi jak gdy Erisu czytała menu... Wspomnienie sprzed maksymalnie kilku godzin, tak świeże. Trzymasz się go kurczowo, pilnujesz jak najcenniejszego skarbu, taką chcesz ją zapamiętać, w końcu cholera wie co się stanie jeśli to wszystko jest prawdą... Ale zawsze możesz się wycofać, stchórzyć i zawrócić tę podróż... I wtedy pada pytanie... Czy jesteś pewna? -Tak. - odpowiadasz krótko, chociaż ton twojego głosu, mowa ciała, czy spojrzenie zdradzają cię, niepewność. Mimo to, mówisz "tak", bo tak trzeba, bo tak robią dorośli, a ty przecież chcesz być jedną z nich, prawda? Tak, chociaż w tej chwili wolałabyś pociąć się własnym mieczem, niż zachować tak jak trzeba.
-Czyli nie wiadomo prawie nic... - podsumowujesz krótko i zerkasz na Eri, liczysz że tego nie ujrzy, to ona daje ci siłę żeby w to brnąć. Bierzesz głębszy wdech, dasz radę. -Znałeś ją, prawda? - pytasz, po części z ciekawości, po części, aby podtrzymać rozmowę. Nie chcesz ciszy, zimnej, grobowej, chociaż dostrzegasz w niej coś, tę cichą nutę ostrza przecinającego skórę, mięśnie, z chirurgiczną precyzją zagłębiającego się w kość łopatki... W końcu docieracie na miejsce, a ty widzisz kapłana. Starasz się uśmiechnąć, ale wychodzi tylko dziwny grymas. -Witaj. - wydusiłaś z siebie pozdrawiając kapłana, chociaż wydawało ci się że twój język zrobiony jest z nagrobkowego marmuru, a podniebienie pochłania go niczym ziemia w deszczowy poranek. -Słyszałam, że znaleźliście ostatnio pewną kobietę... - mówisz bez przekonania, ale starasz się... w końcu to dla Eri...
0 x
Hayami Akodo
Posty: 1279 Rejestracja: 20 sie 2017, o 15:45
Wiek postaci: 26
Ranga: Samuraj
Krótki wygląd: https://imgur.com/a/9wDbR - po lewej stronie aktualne ubranie Hayamiego, plus kremowy płaszcz i czarne rękawiczki bez palców - długa blizna na piersi po pojedynku z Megumi Ishidą - blizna na prawej nodze po walce pod Murem
Widoczny ekwipunek: - włócznia yari - katana - plecak
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=4011
Multikonta: brak
Aktualna postać: Hayami Akodo
Post
autor: Hayami Akodo » 9 mar 2018, o 18:39
TRYB MG - MISJA DLA KAGUYI MIZUMI RANGI C
"New life"
23/30
Atsushi jest ostrożny w swoich sądach, silny i niezależny. Wie, co mówi, a z jego zdaniem liczy się nie tylko żona i rodzina, ale też sporo osób; wielu woli nawet ufać bardziej twardemu, milczącemu shinobi, który w bitwie o Mur osłaniał sanitariuszy, niż niekompetentnym i głośnym mieszkańcom Ryuzaku, z których wielu jest mrocznymi jashinistami. Teraz patrzy na ciebie, zastanawiając się, czym lub kim tak właściwie jesteś - i czemu zaczęłaś mu zadawać takie pytania.
-Nie, nie znałem jej -odpowiada spokojnie, szczerze, otwarcie, i nie ma powodu, byś mu nie wierzyła. Spokój wyrażony w jego oczach i łagodne, powolne kroki oraz siła jego ramion, które dzierżą śpiącą w jego ramionach dziewczynkę, wręcz skłaniają do tego, by sądzić, że jest z tobą szczery i niczego nie ukrywa. Uśmiecha się ciepło i przytula mocniej do siebie Eri.
-Pomagam ci, bo chcę, by Eri-chan była szczęśliwa. Sam jestem ojcem i gdyby nie moja żona, przygarnąłbym ją do siebie. Ale sama rozumiesz, Mizumi, że w tej sytuacji nie mam wyboru. Tylko czy aby twoje pytanie nie było zbyt pochopne?
Tak czy inaczej, dotarliście już na miejsce. Stary kapłan, wysoki, spokojny mężczyzna o wygolonej do czysta głowie, odziany w biało-czarne szaty, patrzy na was chłodno i spokojnie. No tak. Należą mu się wyjaśnienia .
Mała Eri nadal śpi, zmęczona, lecz na jej dziecinnej twarzy widać uśmiech. O czymkolwiek śni, musi to być piękny, niewinny sen - takich właśnie snów pożądamy, szukając odpocznienia w nocnej ciszy. Po to przecież się kładziesz, by zasnąć...i na chwilę zapomnieć. Być może takiego właśnie zapomnienia szukali rodzice dziewczynki w samych sobie?
Kapłan podchodzi bliżej. Wygląda na zmęczonego czuwaniem, ale i na skupionego. Składa ci ukłon.
-Witajcie. Jak mniemam, szukacie odpoczynku? - pyta, jakby chcąc obejść niewygodne pytanie. Ziewa z cicha, przypatrując się dziewczynce. -Możemy o tym porozmawiać, ale lepiej, by ktoś ją zaniósł tam, do pawilonu dla pielgrzymów, i z nią został. Porozmawiam sam z drugą osobą.
Czas już dokonać wyboru.
0 x
Mizumi
Post
autor: Mizumi » 9 mar 2018, o 18:53
No cóż, okazywało się, że Atsushi nie znał denatki, może to lepiej? Mizumi nie wiedziała nawet czego chce,
męczyło ją robienie to czego powinna, w końcu jest tyle przyjemniejszych rzeczy. W jego głosie nie było słychać kłamstwa,
najwidoczniej młoda Kaguya wyciągnęła pochopne wnioski, no cóż zdarza się. Niósł śpiącą Eri, no tak, w końcu to była jego rola. -Rozumiem, sama bym się nią zajęła gdybym nie musiała wracać do Sabishi. - powiedziała ze spokojem. Śpiąca złotowłosa nie mogła usłyszeć ich słów, może to był moment na niepewność? -Nie chcę zostawiać jej bez opieki, ale jedyne co przychodzi mi do głowy to sierociniec. - w głosie Mizu dało się zauważyć nutkę smutku. Musiałą porzucić tę małą bezbronną istotkę, chociaż po cichu liczyła, że może Atsushi znajdzie lepsze wyjście. Nie mogły ruszyć razem, a świadomość tego, że nie wróci zbyt prędko nie była przyjemna. Dotarli na miejsce, gdzie kapłan, przywitawszy się i nieco opacznie rozumiejący ich intencje zasugerował ułożenie dziewczynki do spania, no cóż, miał rację, na pewno to będzie wygodniejsze, niż ciągłe trzymanie jej na rękach. -Atsushi, mógłbyś zanieść Eri, chyba powinnam porozmawiać z kapłanem. - zasugerowała, licząc że ten jej posłucha, w końcu to ona wzięła na siebie odpowiedzialność za dziewczynkę i to co się stanie...
Po chwili zostali sami, Mizu właściwie nie wiedziała co powiedzieć, o co zapytać, jak to zrobić... czy nawet czego chce się dowiedzieć. Nigdy nie była jeszcze w takiej sytuacji. Potrzebowała tej chwili milczenia, ciszy, podczas której mogła zebrać myśli i zmobilizować się do działania. -Eri, dziewczynka z którą przyszliśmy jest prawdopodobnie córką tamtej kobiety. - zaczęła niepewnie, wyjaśniając przynajmniej skrótowo całą tę sytuacja i powód jej przybycia.-Została sama, nie wiadomo co z ojcem... do tej pory nie wiedziała nawet co stało się z jej matką... Nie ma kto się nią zająć... Ale uznałam, że jeśli to prawda to powinna ją poznać... - mówiła, chociaż bez przekonania, oby tylko jej niepewność nie udzieliła się kapłanowi.
0 x
Hayami Akodo
Posty: 1279 Rejestracja: 20 sie 2017, o 15:45
Wiek postaci: 26
Ranga: Samuraj
Krótki wygląd: https://imgur.com/a/9wDbR - po lewej stronie aktualne ubranie Hayamiego, plus kremowy płaszcz i czarne rękawiczki bez palców - długa blizna na piersi po pojedynku z Megumi Ishidą - blizna na prawej nodze po walce pod Murem
Widoczny ekwipunek: - włócznia yari - katana - plecak
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=4011
Multikonta: brak
Aktualna postać: Hayami Akodo
Post
autor: Hayami Akodo » 9 mar 2018, o 21:23
TRYB MG - MISJA DLA KAGUYI MIZUMI RANGI C
"New life"
23/30
Atsushi kiwa głową. Jest przejęty tym wszystkim, chciałby się sprawdzić jako wasz opiekun, ale jedna z fraz, które wypowiedziałaś, wprawiają go - delikatnie mówiąc - w stupor, by nie rzec: zidiocienie. Powiedziałaś wyraźnie: wracać do Sabishi. Niby taki był naturalny porządek rzeczy, Kaguya nigdy nie siedzieli długo w jednym miejscu; odpowiadali na zew swojej przodkini, pozwalali się porwać niepewnym wiatrom, szukając swojego przeznaczenia i nowej drogi. Ale co z małą Erisu? Dziewczynka zdążyła już przywiązać się do nowej opiekunki, polubić ją, pokochać na swój sposób, a teraz mają się rozstać?
-Wzięłaś na siebie odpowiedzialność, a teraz tak lekką ręką się jej pozbywasz? - zauważa ostro. -Eri-chan już przywiązała się do nowej cioci. Tak szybko chcesz ją zostawić i zniknąć?
Jesteś odpowiedzialny za to, co oswoiłeś , myśli stary kapłan, ale nie mówi tego na głos. Idzie za nimi, spokojny, pogrążony w milczeniu, nie chcąc się do tego mieszać. Wszystko jest przecież wyrokiem bogów, tarczą, po której powierzchni spływają krople ludzkich losów. Gdy mężczyzna znika z małą w głębi pawilonu, rozświetlającego się powoli światłami, kapłan zwraca się z lekkim uśmiechem na poważnej, sędziwej twarzy do ciebie:
-Zaiste, szeroka jest sieć niebios, lecz jej oka wąskie, panienko. Bogowie kierują naszymi losami i wskazują różne drogi, którymi winniśmy podążać, aby umierać tam, gdzie byliśmy szczęśliwi...
Milknie na chwilę, pozostawiając cię z tymi zagadkami i ze światłem gwiazd sam na sam. Wreszcie jednak kontynuuje:
-Mała Erisu urodziła się pod skomplikowaną gwiazdą. -informuje. -A nieszczęście jej matki było zbyt wielkie, by opuścić mury tej świątyni.
0 x
Mizumi
Post
autor: Mizumi » 9 mar 2018, o 21:43
Przywiązanie... chciałaś tylko, żeby na jej twarzy zagościł uśmiech, by pośród trudów życia jako parias, złotowłosa mogła zakosztować tej chwili szczęścia. Opiekowała się nią? Oswoiła? Nie. Obroniła małą istotkę, dała jej nieco słodyczy, umyła i ubrała, była jej przyjaciółką przez to jedno krótkie popołudnie. Mimo to i Mizumi czuła, że nie powinna jej porzucać, ale musiała wracać, nie ważne jak bardzo lubiła dziewczynkę, jak bardzo chciała się nią zająć, nie chciała pójść jej drogą. Zostać wyrzutkiem? Zdradzić swój klan, któremu od urodzenia miała służyć? Zostawić przeszłość, rodzinę, dom, bo odezwał się instynkt opiekuńczy? Nie mogła. W końcu miała rodzinę, ludzi którzy od dwóch lat czekają na jej powrót, miała odebrać im nikłą nadzieję na powrót dawno oddelegowanej na "szkolenie" córki. Musiała wracać, niezależnie od tego co czuła wiedziała, co powinna, co musi zrobić. Bo tak robią dorośli, podejmują decyzję nie ze względu na uczucia, a w oparciu o dobro. Pomóc osadzie pełnej ludzi, gdzie dzieci takich jak Erisu jest o wiele więcej, czy opuścić ich by zadbać tylko o tę jedną?
-Poznałam ją dzisiaj, jeśli nie wrócę zostanę wyrzutkiem, wiesz co się z takimi robi. - odpowiedziała, z tą smutną pewnością i nutą irytacji. W końcu każdy wiedział, na takich się poluje, przyprowadza siłą, albo "eliminuje" tylko ze względu na to by nie zdradzili klanowych sekretów. Mizumi nie chciała walczyć, nie ze swoimi braćmi z kościanego rodu. Tym bardziej nie chciała umierać. Na samą myśl zadrżała, może zostać w Ryuzaku jeszcze tylko chwilę potem z każdym dniem będzie czuła zbliżający się wyrok. Miała dwa lata i one właśnie dobiegały końca.
Mężczyzna wraz ze złotowłosą opuścili ją, pozostała jedynie z kapłanem, który mówił w ten zagmatwany, pełen metafor sposób. Po co ich tego uczyli? Nie mógł powiedzieć wprost o co mu chodzi? Teraz w głowie Mizu pojawiło się milion możliwych interpretacji wraz z kilkoma bardziej lubieżnymi. Postanowiła je jednak zachować dla siebie. -Skomplikowana gwiazda? Nieszczęście zbyt wielkie, by opuścić mury świątyni? - powtórzyła po kapłanie, licząc na jakieś dalsze wyjaśnienia...
0 x
Hayami Akodo
Posty: 1279 Rejestracja: 20 sie 2017, o 15:45
Wiek postaci: 26
Ranga: Samuraj
Krótki wygląd: https://imgur.com/a/9wDbR - po lewej stronie aktualne ubranie Hayamiego, plus kremowy płaszcz i czarne rękawiczki bez palców - długa blizna na piersi po pojedynku z Megumi Ishidą - blizna na prawej nodze po walce pod Murem
Widoczny ekwipunek: - włócznia yari - katana - plecak
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=4011
Multikonta: brak
Aktualna postać: Hayami Akodo
Post
autor: Hayami Akodo » 9 mar 2018, o 22:59
TRYB MG - MISJA DLA KAGUYI MIZUMI RANGI C
"New life"
25/30
Odejście Atsushiego, który pozostawił pewne kwestie w milczeniu, tak po prostu, bo czasami słowo jest srebrem, a milczenie złotem , łatwo sobie wytłumaczyć. Nie wziął pod uwagę aspektu surowych praw klanowych, bycia wyrzutkiem, człowiekiem bez pana i domu, który nie może się nigdzie schronić i jest odpędzany od ognia i wody; nie potrafi zrozumieć, że znajomość twoja i Eri jest za krótka, by na jej podstawie budować jakąkolwiek trwalszą, spokojniejszą przyszłość. Zamek, w którym miały mieszkać dwie księżniczki, rozbił się bezwładnie o mur twardych praw świata, w którym klany muszą tworzyć jedność, a dziecięce serca nie znaczą właściwie nic wobec woli rodziny. Cóż zresztą miałyby dla nich znaczyć? Sama to pomyślałaś, Mizumi, takie myśli pojawiły się w twoim dobrym przecież i uczciwym sercu.
Jesteś taka młoda. Ale nie trać czasu, szukając tego, co najmniej istotne.
-To w gruncie rzeczy prosta sprawa - stwierdza ze spokojem mnich, dobrze dobierając słowa, ważąc je ostrożnie, jak przystoi komuś o jego profesji. Komuś, kto zagląda w zranione, chore, martwe czasem dusze, które przygniótł grzech.
-Jej matka była tutejszą miko, która zbiegła ze świątyni, oddając się szybkiej i łatwej miłości wśród grzeszników. Mój poprzednik postanowił...cóż, załatwić problem od ręki. Wynajął więc mordercę, który ją uwiódł, a potem zamordował. Ojcem dziecka był...
W tej chwili przybiega po niego młody mnich. Ma wyraźnie zakłopotaną i zmieszaną twarz, a jego szaty - w przeciwieństwie do szat starca - są nowe i czyste.
-Orinosuke-sama, jesteś pilnie wzywany do nocnych chórów!
-Och? -brwi Orinosuke unoszą się wysoko, jednak tego nie komentuje. Zwraca się do ciebie, marszcząc brwi. -Wracaj do pawilonu i prześpij się. Możemy o tym porozmawiać rano.
W głosie starego kapłana jest coś, co mówi, że lepiej mu się nie sprzeciwiać. Z podziemi świątyni zaczyna dobiegać głuchy, niewyraźny śpiew.
0 x
Mizumi
Post
autor: Mizumi » 9 mar 2018, o 23:13
Prawo... tak. Święte i niepodważalnie we władaniu "tych ważnych", mogące stanowić o życiu i śmierci, nie ma zbrodni bez kary, ale kara bez zbrodni istnieje w tym pełnym syfu świecie. Ale co może na to poradzić zwykła dziewczyna, Kunoichi, Doko, przynależna swemu klanowi, bezwolna wobec wyroków liderki. Przecież słucha rozkazów, słucha ale nie słyszy. Dziecięce łkanie zagłuszają krzyki dowódców prowadzących swoich żołnierzy na rzeź niewiniątek. Czy kimś takim jesteś? Zwykłym trepem posłusznie stojącym w szeregu, człowiekiem... Nie, istotą która swe człowieczeństwo oddaje za garść monet? Lojalność, czy to nie ona miała być najważniejsza? Lojalność wobec kogo? Wobec tych, którzy opiekowali się tobą, wychowali i nauczyli prawie wszystkiego co potrafisz? Czy wobec biednej złotowłosej istotki? Droga była prosta, lecz pojawienie się dziewczynki było zakrętem, pojawiającym się znikąd. Zgodnie ze swoim przeznaczeniem, rolą, wiedzą i tym jak cię wychowywano powinnaś kontynuować drogę, skręcić wraz z nią w stronę pustyni. Więc dlaczego twoje serce chce biec na przełaj? Wprost do Erisu, małej dziewczynki, dla której stałaś się światłem? "Ciocia Mizu", znała ją tak niedługo, lecz ta rola pasowała jej, mimo to nie miała wyboru... Przynajmniej tak wolała twierdzić.
-Kobieta, której grzechem była miłość... Kapłan uzurpujący sobie władzę nad ludzkim życiem. - mimowolnie zaciskasz pięści, aż knykcie bieleją tak jak twarz nieznanej ci kobiety, gdy zabrano jej ostatni oddech. Nie byłaś zła, ale jeśli życie pośród pustynnego szczepu nauczyło cię czegoś to tego, że za śmierć powinno odpowiedzieć się śmiercią. Nie tylko mordercy, lecz i kapłana... Bo taka jest kolej rzeczy, odwieczne koło zemsty. Ty zabijesz ich, ich bliscy zabiją ciebie. Ale w imię czego? Honoru? Dobra? Nie. Zrobisz to, by dusza kobiety mogła odejść w spokoju. Zabijesz tych, przez których jej córka została sama, a ją oddasz w dobre ręce, pod opiekę tych, którzy zajmują się tym fachem, a potem wrócisz.
-Wybacz, że zajęłam czas, ale czy mogłabym porozmawiać z tym kapłanem? Zająć mu cenne kilka minut? Wystarczy, że odwiedzi pawilon. W końcu powinnam z nim porozmawiać... - mówisz na odchodne, licząc że spotkasz owego kapłana i jeszcze dziś ziemia namoknie od rozlanej juchy.
0 x
Hayami Akodo
Posty: 1279 Rejestracja: 20 sie 2017, o 15:45
Wiek postaci: 26
Ranga: Samuraj
Krótki wygląd: https://imgur.com/a/9wDbR - po lewej stronie aktualne ubranie Hayamiego, plus kremowy płaszcz i czarne rękawiczki bez palców - długa blizna na piersi po pojedynku z Megumi Ishidą - blizna na prawej nodze po walce pod Murem
Widoczny ekwipunek: - włócznia yari - katana - plecak
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=4011
Multikonta: brak
Aktualna postać: Hayami Akodo
Post
autor: Hayami Akodo » 10 mar 2018, o 00:06
TRYB MG - MISJA DLA KAGUYI MIZUMI RANGI C
"New life"
27/30
I live with tigers' running,
if sky is blue
day will be
fair
Choć Orinosuke i jego pomocnik udali się na wieczorne modlitwy ku czci Wojny, która zbliża się, stąpając ciężko, w migocącej krwią wroga podobną rubinom zbroi, to jednak stary kapłan nie zapomniał o pytaniu, na które nie odpowiedział - i choć wiele rzeczy mogłabyś mu zarzucić, nawet go nie znając, na pewno nie brak mu dobrej pamięci. Dlatego po tym, jak udałaś się zgodnie z jego żądaniem na spoczynek, w całej świątyni zapada cisza, przerywana jedynie puhaniem puchaczy i odległymi pieniami z podziemi, mrocznymi, ponurymi, pełnymi krwi...
Dano ci skromny, prawie klasztorny pokój wspólny z Erisu; mała śpi na miękkim futonie, mając rozchylone niczym kielich kwiatu usta, ciepło okryta cienkim kocem - mimo wysokich temperatur Ryuzaku no Taki mury świątyni Bishamontena są bardzo zimne i łatwo się przeziębić, przebywając w ich białym, jasnym wnętrzu, którego jedyną ozdobą są tkaniny i wspaniałe malowidła przedstawiające różne epizody z życia boskiego Bishamontena.
O, Bishamonten, Bishamonten, kami wojny i niebezpieczeństw...
Po tym, jak udałaś się na spoczynek - od tego czasu minęła już godzina - do twoich paneli, zastępujących tu drzwi, puka cicho młody, zamaskowany i zakapturzony goniec. Milczy, nie odpowiadając na twoje pytania; głuchym jękiem daje znać, że jest niemy. Prócz niego do środka wchodzi inny mnich, ów młodzieniec, który wcześniej towarzyszył Orinosuke. Kiedy chłopak siada wygodnie na podłodze w siadzie skrzyżnym, czuwając nad snem dziecka, ty wychodzisz za nim na zewnątrz. Niemy kapłan prowadzi cię w dół, do podziemi, ale w inną ich część niż ta, z której dobiegały śpiewy ku czci milczącego boga.
Zastajesz tam głuche, martwe lochy z kamieni, puste i zimne, w których nie ma nic poza wiązkami słomy, miskami z jedzeniem i kajdanami wbitymi w ścianę. W jednym z nich leży bezwładnie, bezsilnie mężczyzna. Kapłan uśmiecha się delikatnie, wciąż jednak uparcie milczy. Czy to kwestia jakiegoś ślubowania? Przyrzeczenia? Reguł zakonnych? Tajemnicy?
Nieznajomy nie reaguje. Nawet się nie podnosi, gdy wchodzisz. Kiedyś musiał być jednym z możniejszych, celniejszych braci obioru , teraz jednak na sobie ma jedynie brudne łachy, sam jest owszony, brudny i śmierdzący, a długie, skudlone włosy, wyjątkowo zapewne nie ścięte dla hańby i wyrosłe w trakcie niewoli, sięgają mu już pasa.
-Czego chcecie? - chrypi w ciemność, tak mogłyby brzmieć osie nienaoliwionego od dawna wozu. -Czego chcecie?
0 x
Mizumi
Post
autor: Mizumi » 10 mar 2018, o 00:34
Mizu nie lubiła konfliktów, ale kiedy buzująca krew rozbudzała jej gniew potrafiła stracić panowanie. Nie byłą jednak do końca "przeciętna". Nie uwalniała z siebie żądzy mordu bijąc na oślep czy krzycząc, chociaż jej oznaki były widoczne. Dusiła to w sobie, po cichu planując mord... Zwykle jednak kończyło się na planach i tyle. Przetrzymała gniew, zdusiła płomień w zarodku, jakoś nie specjalnie szukając konfrontacji. Tym razem było jednak inaczej, dziewczynka mimo wszystko, mimo tego że musiała ją porzucić stała się jej bliska. Potulny kotek w obronie bliskich stawał się lwem... Lwicą gotową skoczyć za swoje małe w ogień... Ale tu nie chodziło o obronę, a o zemstę. W końcu była ciocią Mizu, musiała pomścić rodzicielkę złotowłosej. Zemsta... wyniszczający, obusieczny miecz. Mizerykordia przeszywająca serce nie tylko ofiary, ale i dzierżącego. Śmierć... Kaguya jako ród pozostawili po sobie morze trupów, rozdawali śmierć na prawo i lewo... Zasiali wiatr, a wraz z pogromem zebrali burzę. Mizu nie chciała tak skończyć, stać się ofiarą swojej zemsty błądzącą po wiecznym kole wojny. Od jednej do drugiej, niosąc śmierć i pożogę. Dla Mizu była ciocią, przyjaciółką, kunoichi była jedynie w "pracy". Ale teraz jej zawód mógł pomóc w prywacie, więc czemu nie skorzystać?
W głębi duszy wiedziała, że nie robi tego dla małej, okłamywała się. Po prostu chciała zabić w sobie poczucie winy wiążące się bezapelacyjnie z nadchodzącym rozstaniem. Szukała kogoś złego, "gorszego" od niej... Bo przecież to może ją usprawiedliwić, nie będzie tą najgorszą, prawda? Mniejsze zło, boski młot spadający na głowy grzeszników, święte ostrze rozdające śmierć jak nagrodę. Kto sieje wiatr, ten zbiera burze... Burze czarnych włosów, tej która w swych dłoniach dzierży miecz z ludzkiej kości. Nie ty zasiałaś wiatr, nie ty ją zbierzesz, bo ty jesteś burzą, którą nieopatrznie ktoś kiedyś nazwał jeziorem. Głęboką tonią dobroci otaczającą krople zła...
Przez godzinę obserwujesz śpiącą Eri, chcesz spać, ale nie możesz. Myślisz, starasz się ułożyć to sobie w głowie, ale nie potrafisz. Nagle dwóch mężczyzn wchodzi do sypialni ruszasz bez słowa z niemym mężczyzną. Schodzicie w dół i uświadamiasz sobie, że nigdy nie byłaś w tak zimnym i przygnębiającym miejscu, w lochu. Miejscu gdzie ściany nasiąknęły łzami i błaganiem. Czujesz niepokój, lecz mimo to idziesz dzielnie licząc, że dasz radę. Ten straszny ochrypły głos...
-Możesz mówić nas samych. - mówisz do niemego wypranym z emocji głosem. Rozkaz, krótki, rzeczowy, owinięty w prośbę... Czy zostawi was samych? Tak... pewnie tak, a gdy to się stanie.
-Mogę skrócić twe męki, w zamian za informacje. - mówisz chłodno, ciemnymi oczami wwiercając się w jego dusze, przez te dwa zmęczone spędzonym tu czasem lustra znajdujące się w jego oczodołach. -Imię, nazwisko, wygląd, umiejętności i to gdzie znajdę zabójcę. - wymieniasz te kilka potrzebnych ci rzeczy.-Odpowiesz, możesz odzyskać wolność, nie... no cóż, zabawię się z tobą. - mówiąc to kładziesz rękę na mieczu, który pod wpływem chakry przyjął kształt bicza... Wolność... Prawda... Czy tego szukasz w tym miejscu pełnym winy i żalu? Nie... szukasz zemsty i pocieszenia... Usprawiedliwienia.
0 x
Hayami Akodo
Posty: 1279 Rejestracja: 20 sie 2017, o 15:45
Wiek postaci: 26
Ranga: Samuraj
Krótki wygląd: https://imgur.com/a/9wDbR - po lewej stronie aktualne ubranie Hayamiego, plus kremowy płaszcz i czarne rękawiczki bez palców - długa blizna na piersi po pojedynku z Megumi Ishidą - blizna na prawej nodze po walce pod Murem
Widoczny ekwipunek: - włócznia yari - katana - plecak
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=4011
Multikonta: brak
Aktualna postać: Hayami Akodo
Post
autor: Hayami Akodo » 10 mar 2018, o 01:46
TRYB MG - MISJA DLA KAGUYI MIZUMI RANGI C
"New life"
29/30
I wanted cold water, but he pull my hand
I said - What's wrong? - but he got out black kunai
Dotarcie do więźnia nie sprawia większych problemów. Kiedy otwierają się przed tobą drzwi celi klasztornej, brudnej, zatęchłej i obłej, on tam siedzi, przykuty do ścian niby więzień oszalały , tyle że daleko mu w tej chwili jeszcze do książkowego wręcz więźnia obłąkanego ; szaleństwo bowiem i obłęd, jak mówią tajemnice tego klasztoru, chramu zaklęte w ścianach z jasnego kamienia, nie są tym samym, co rozumna rozpacz, a więc jeszcze względna przytomność, nie zbiegają się w jedno, czyniąc i tak już udręczone życie człowieka jeszcze większym pasmem mąk, z którego nie ma już ucieczki.
Nieznajomy słucha cię uważnie. Czy pozostało w nim jeszcze coś ludzkiego? Coś...realnego? Czy on wie w ogóle, która jest godzina, jaki mamy rok, dzień, zauważył, że rozmawia z nim młoda kobieta, wręcz dziewczynka? Czy wie, że jeszcze żyje?
A może dla niego cały ten świat to już porośnięte liliowymi kwiatami Łąki Asfodelowe, Pola Elizejskie, po których błąkają się blade, wietrzne, postrzępione w odblaskach księżyca (bo słońce nigdy nie widziało piekieł ) dusze? Dom śmierci ?
Nie patrzy na ciebie wprost. Błądzi zmęczonym, martwym spojrzeniem po podłodze, jakby licząc kolejne kamienie. Co ci pozornie uczciwi i szlachetni mnisi zrobili temu człowiekowi, że w ten sposób skończył? Niemy, który jeszcze nie wyszedł i towarzyszy ci w tych załamujących się mrokach rozjaśnianych przez jedną osamotnioną pochodnię, pisze szybko na kartce z notatnika drobnym pismem pełnym małych, uroczych (jak głowa Eri ) literek: "on już był szaleńcem, kiedy najwyższy kapłan Ashikaga go schwytał. Zamknęliśmy go tutaj, bo tak zdecydował najwyższy kapłan; nie wiedziałem, że jego obłęd tak się pogłębił. W razie potrzeby wołaj".
Zapisawszy ową wiadomość i przedstawiwszy ci ją, zabiera kartkę, po czym szybkim krokiem wychodzi na zewnątrz, może nie chcąc być obecny przy tym, co zamierzasz zrobić. W końcu masz ze sobą kościaną bron, taką groźną i niebezpieczną, sami Kaguya też nie są milusimi barankami o białym futerku biegającymi po niebieskiej łące. Wątpliwości: a jeśli to ona...?
Przez chwilę milczy. Wreszcie odpowiada krótko i konkretnie:
-Karatachi Reizo, trzydzieści cztery lata, mistrz genjutsu i przewidywania, świetnie planuje i jest dobrze zorganizowany, najczęściej siedzi w "Kanale"...czasami przychodzi tu, jak mówi, dla kontemplacji rzeczywistości. Wysoki, czarnowłosy, jedno oko czerwone, drugie przysłonięte opaską jak u pirata, szczupła budowa ciała. Zawsze nosi się na czarno, po wojskowemu, i przy...sobie...ma broń...
Naraz mężczyzna wybucha długim, gorączkowym śmiechem. W tym narastającym, dźwięczącym coraz głośniej, natarczywiej, z furią jak kanonada z pocisków i dział, wściekłym chichocie nie ma już człowieka, który przed chwilą dał ci informacje o Karatachim Reizo. Została tylko bezwładna masa, tępa, pusta skorupa, trzęsąca się od szaleńczego śmiechu, który powstał dzięki pogłębieniu jeszcze jego obłędu...ale niemy tego nie komentuje. Nie jest w stanie, nie chce albo po prostu nie może.
"Chodźmy stąd" - pisze niemy służący.
I nie masz powodu go nie słuchać.
0 x
Mizumi
Post
autor: Mizumi » 10 mar 2018, o 02:03
Szaleniec, zdecydowanie tym mianem można było określić znajdującego się w celi mężczyznę. Oszalał? Skazany na wieczne potępienie? Zamknięty samotnie pośród zimnych ścian, które widziały zapewne więcej morderców, gwałcicieli i wszelkiego męt, niż on przeżył lat? Jak wiele osób wyzionęło ducha w tych murach? Nie chcesz tu zostawać, tym bardziej nie sama... tylko, że masz świadomość do czego będziesz zmuszona... Nie... Przecież ty tego chcesz... Śmierć za śmierć, tego cię nauczono. Dostajesz krótki list, notkę od niemego kapłana nim ten zostawia was samych. Ty i szaleniec, dzielą was tylko kraty. Jeden cios, mogący ponieść zemstę, ale nie uderzasz. Mężczyzna powiedział ci wszystko, to czego chciałaś, a ty obiecałaś mu wolność... Wolność od czego? Od zamknięcia? Nie, tego nie mogłaś mu zaproponować. Chodziło Ci o wolność od życia, śmierć mogącą nieść mu spokój, lub zepchnąć w najgłębsze piekielne czeluści.
Tak łatwo szafować śmiercią, grozić ją, obiecywać, ale zdać? Bezbronny szaleniec przypięty łańcuchami do ściany, odsłonięty na każdy czas. Po wybuchu śmiechu wydający wyglądający jak rzucona w kąt zabawka... Nie uderzasz, chociaż po to tu przyszłaś. Bo nie możesz go zabić. Bo w gruncie rzeczy nie jesteś katem... Patrzysz na niego, ale nienawiść w twoich oczach przeradza się w litość, współczucie... W pewnej chwili nawet myślisz o tym, że swoje "odsiedział". Odwracasz się i odchodzisz chowając miecz za pas. W końcu dał Ci to czego chciałaś, a sam otrzymał to na co zasłużył. Wychodzisz z lochu po drodze mijając kapłana. Chcesz, by zaprowadził Cię do kogoś odpowiedzialnego, za świątynie. Czy to robi? Jeśli tak idziecie razem, a ty spotykasz najwyższego... -Nie wiem czy to nie zbyt śmiałe, ale chciałabym, byście zajęli się młodą Eri, córką tragicznie zmarłej Miko. Nie wiem czy to nie bezczelne, ale mogłaby znaleźć pośród was swoje miejsce. - kładziesz na stoliku mieszek z równowartością 500 Ryo... bo na tyle cię jeszcze stać. -To datek, dla świątyni, która pochowała i pielęgnowała grób jej matki. Niezależny od twojej decyzji. - jeśli się zgodzi, odchodzisz, prosisz tylko, by przekazali dziewczynce, że wrócisz, że ją odwiedzisz. W końcu musiałaś ruszyć dalej, a jeśli nie? Wtedy czeka Cię noc w klasztorze i wizyta w sierocińcu... Chociaż wolisz odejść teraz, cicho i bez pożegnania, z bransoletką na nadgarstku...
0 x
Hayami Akodo
Posty: 1279 Rejestracja: 20 sie 2017, o 15:45
Wiek postaci: 26
Ranga: Samuraj
Krótki wygląd: https://imgur.com/a/9wDbR - po lewej stronie aktualne ubranie Hayamiego, plus kremowy płaszcz i czarne rękawiczki bez palców - długa blizna na piersi po pojedynku z Megumi Ishidą - blizna na prawej nodze po walce pod Murem
Widoczny ekwipunek: - włócznia yari - katana - plecak
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=4011
Multikonta: brak
Aktualna postać: Hayami Akodo
Post
autor: Hayami Akodo » 10 mar 2018, o 02:36
TRYB MG - MISJA DLA KAGUYI MIZUMI RANGI C
"New life"
31/30
New life runs like a spring brook
New life got into houses, into death's statement
New life, let sit and be silent about nothing
New life never will come without payment
Mężczyzna zanosi się głośnym, rozpaczliwym, histerycznie prawdziwym śmiechem. Ten śmiech przepełniony goryczą żegna cię, kiedy wychodzisz z pokoju, zostawiając go samego na pastwę jego demonom, torturom i straszliwym wyobrażeniom nowego życia , sprawiając, że jego szaleństwo staje się zupełne.
Kto chciał umrzeć, Mizumi, wie, jakim skarbem jest życie .
Mnisi godzą się dość łatwo na przyjęcie małej Erisu pod swój dach - czy kieruje nimi poczucie winy, żal za grzechy ich poprzednika, chęć odkupienia tych złych czynów i zasłużenia się przed bogami, czy strach przed tobą, wysłanniczką kościstej bogini niosącej stworzenie w dobrej sprawie równie święte jak dzieło zniszczenia ? Jakiekolwiek by nie były ich motywy, Erisu zyskuje nowy dom, opiekę, bezpieczeństwo na pewien czas i spokój; najwyższy kapłan podkreśla bowiem, że mała będzie musiała zamieszkać poza obrębem świątyni. Kult Bishamontena zabrania kobietom przebywania na terenie świątyni, co zresztą wyjaśnia, dlaczego miko zginęła w ten, a nie inny sposób - w końcu śmierć kobiety , tego puchu marnego i wietrznej istoty, nie może skazić świętego miejsca wojowników, bushich, bohaterów walczących o wyższe ideały i dobrą sprawę, którzy wzywają pomocy i ochrony wielkiego boga przed niebezpieczeństwami ze strony czterech rozpędzonych rumaków Apokalipsy.
Hej, czy w tej chlupoczącej gęsto, czerwonej erze krwi znajdzie się jeszcze miejsce na litość?
Pewnie nie. Dla tej kobiety i dla jej córki, Erisu, litości nie było. Nie było bogów, którzy by ich strzegli, zimny przypadek nasłał akurat ciebie i kilkoro innych ludzi, którzy zgodzili się pomóc małej - zresztą po cóż jakaś nędzna, słaba łaska w obliczu świata, który mówi, że łaskę można dać tylko zwyciężonym ?
Kiedy opuszczasz świątynię, żegnają cię łzy Erisu, zostawionej samej sobie na łasce dziwnych i tajemniczych mnichów w świątyni bez pożegnania, bez tego ostatniego uściśnienia ręki i uśmiechu, bez słów będzie dobrze - i zwłoki mężczyzny, płonące za świątynią na stosie, wciąż oblane gorzkim, gryzącym jak kwas śmiechem.
___________________________________________________________________________________________________________
Koniec! Pierwsza seria misji C zakończona powodzeniem - udzieliłeś pomocy dziewczynce i zbliżyłeś się nieco do rozwiązania zagadki śmierci jej matki. Dziękuję za misję!
Zgodnie z ustaleniami ZT dla Mizumi do Kanału.
0 x
Satoshi
Posty: 583 Rejestracja: 13 maja 2021, o 14:33
Wiek postaci: 21
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Ciemne, brązowe włosy, jasno niebieskie oczy oraz pokiereszowana twarz. Sylwetka raczej szczupła, z widocznym zarysem mięśni. Odziany w pomarańczową koszulę, białą kamizelkę i granatowe spodnie.
Widoczny ekwipunek: Odznaka Akoraito klanu Sabaku, Kamizelka Shinobi (biała), Kabura na broń (na prawym udzie), Gurda, Torba na prawym biodrze
Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=9603&p=173473#p173473
GG/Discord: Satoshi#3881
Post
autor: Satoshi » 2 sie 2021, o 21:54
Satoshi dotarł po prawie miesiącu podróży do Ryuzaku, gdzie czekało na niego morze. Słyszał o nim wiele, trochę nawet na jego temat przeczytał, jednak taki ogrom wody, chowający się za horyzontem, był wręcz surrealnym widokiem. Spodziewał się, że ocean wywrze na nim o wiele mniejsze wrażenie, czymże się bowiem różni bezmiar wody od bezmiaru pustyni? Mylił się zupełnie, widok fal, rytmicznie wylewających się na brzeg wprawił go osłupienie. Gdy w końcu się otrząsnął, jak dziecko ruszył bezmyślnie w kierunku wody z zamiarem zanurzenia się w chłodnej toni. Powstrzymał się jednak, gdy tylko jego stopy zostały zmoczone przez rozlewającą się po piasku falę. Nie potrafił przecież pływać. Był shinobi, potrafił ustać na płytkich jeziorach, jak jednak poradzi sobie w tak gwałtownym nurcie? Postanowił więc jednak przejść ostrożnie jeszcze kilka kroków, a następnie usiąść. Gurda była zrobiona z wypalonej gliny i szczelna, nie obawiał się zatem o zamoczenie swojego piachu. Nawet jeśli, zawsze może wymienić piach przytargany tu z pustyni, na ten lokalny, pachnący jodem. Spędził na plaży kilka następnych dni, nocując w pobliskiej tawernie. Lokal był obskurny, ale to dobrze, stan budynku skutecznie obniżał koszta wynajmu, które i tak były stosunkowo niskie, skoro co noc dochodziło do pijackich burd, wszczynanych przez nawalonych marynarzy.
Któregoś dnia Sabaku zdecydował jednak, że warto pozwiedzać i same Ryuzaku, udał się zatem w pierwszej kolejności na targ, chcąc pooglądać towary importowane z wielu innych krain, posmakować egzotycznych owoców i spróbować lokalnych specjałów, sprzedawanych w małych budkach porozrzucanych po ulicach, obleganych wręcz przez tłumy ludzi. Ich stroje były równie ciekawe. Chłopak przyzwyczaił się do pustynnej mody, zauważył też odmienne ubiory mieszkańców Yusetsu, teraz jednak przed oczami miał mieszankę ubrań, jakiej nie można było obejrzeć w żadnym z innych miast na kontynencie. Osada była przecież ogromnym miastem portowym.
Zwiedził do tej pory wiele różnych atrakcji, na dziś jednak zaplanował wizytę w jednej z największych świątyń, ta była poświęcona Bishamonowi, jednemu z siedmiu bogów szczęścia. Na pustyni oddawano cześć Hotei'owi, tu cały styl obrządków i architektury był zupełnie odmienny. Prawdę mówiąc, ciekawość była jedynym z powodów, dla których Sabaku zdecydował się odwiedzić to miejsce, jako że nie był zbyt religijnym człowiekiem.
Przechadzał się własnie pomiędzy alejkami z gęstą roślinnością w świątynnym gaju, delektując się przyjemną bryzą i panoramą miasta z jednej strony, bezkresnym morzem z drugiej.
0 x
Where the post at?
Użytkownicy przeglądający to forum:
Sasame i 13 gości