Yoshiwara Yūkaku - Dzielnica Czerwonych Latarni

W osadzie można odnaleźć wszystkie jednostki organizacyjne konieczne do normalnego trybu życia. Można tu odnaleźć szpital, restauracje, sklepy z różnymi towarami, a także gorące źródła bądź arenę.
Awatar użytkownika
Yue
Posty: 126
Rejestracja: 17 paź 2021, o 11:56
Ranga: Doko
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Yugen, Koala

Yoshiwara Yūkaku - Dzielnica Czerwonych Latarni

Post autor: Yue »

0 x
Obrazek
Character teaser
You don't believe in one divine
But can you tell me you believe in mine?
And you don't believe in love
But can you say that you've been thinking of us?
Banks - godless
Awatar użytkownika
Yue
Posty: 126
Rejestracja: 17 paź 2021, o 11:56
Ranga: Doko
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Yugen, Koala

Re: Ulica Czerwonych Latarni

Post autor: Yue »

Ciężko było mówić o tym, żeby towarzyszka Yue, idąca z nim pod ramię, była w pełni trzeźwa. Niosąc butelkę niedopitej jeszcze sake szła prosto, ale alkohol już zdążył jej uderzyć do głowy. Stawiała kroki, które białowłosy uwielbiał - kocie, jedna noga za drugą, z gładkością i gracją pantery. Jej długie, nieco już rozczochrane włosy, opadały na jej plecy i sięgały ich połowy. Były tak jasne jak spleciony w materiał len. Godzina była jeszcze za młoda, żeby mówić o upijaniu się. Za młoda, żeby całkowicie odlecieć w to tango. Nieco przechylony w jej stronę Amano wyprostował się i dopalił dziwnego zawijasa z ziół sprezentowanego mu w ostatnio odwiedzonej knajpie, żeby rzucić go na błotnistą, rozdeptaną dziesiątkami stóp ziemię i przygnieść butem. Biel dodawała uroku całemu temu miejscu - złoto mniejszych latarenek i świec w połączeniu z blaskiem czerwonych latarni dawała wspaniały pokaz, odbijała się na całą tą ulicę sprawiając, że noc wydawała się być jeszcze młodsza, niż chciało się zakładać. Rozjaśniając wszystko jeszcze bardziej. Sprawiając, że większość kobiet chowała się za swoimi wachlarzami. Ach, ta słodka niewinność... jeszcze słodsza bezbronność.
Zatrzymali się dopiero przy jednej z palarni opium, kiedy Yue przyciągnął bliżej piękną towarzyszkę na moment bliżej siebie, gdy pochylił się do jej ust, żeby je musnąć. Taka jedna, krótka chwila. Jednorazowa przygoda, bo w tym świecie większość rzeczy było jednorazowych. Nawet ludzie. Popchnął ją lekko do przodu i odprowadził wzrokiem - jak obróciła się jeszcze na palcach, uśmiechnęła figlarnie, zamachała swoimi paluszkami i piruet został zakończony - znów widział jej plecy, smukłą kibić. Przy ilości osób, która o tej godzinie pałętała się w tym miejscu, bardzo szybko zniknęła w tłumie. Między wszystkimi tymi kolorami, damami i paniczami. To miejsce udowadniało, że kiedy przychodziło co do czego, to człowiek człowiekowi mógł być równy. Ta ulica. Bo kiedy już znikałeś w jednym budynku znów wracała codzienność Miasta Kupców - byli równi i równiejsi. Ci, co mieli więcej pieniędzy i ci, którzy nie mieli ich wcale.
Yue skręcił w uliczkę, przy której się zatrzymał i minął palarnię, żeby wejść na jej tyły. Zapukał do drzwi budynku za nią - parterowego, nie robiącego żadnego wrażenia. Szary, bury, niekoniecznie bardzo zadbany. Drzwi się otworzyły, kolejna zakazana morda do kolekcji, ale ta przynajmniej w miarę znajoma. Kwadratowa szczęka, niemal czarne, krótko przycięte włosy. Spojrzenie, które chyba mogło zabijać. Biorąc pod uwagę jego barki dwa na dwa to nawet jeśli oczy zabijać nie mogły, to jego ręce już tak. Chociaż Yue miałby parę innych pomysłów, co z jego rąsiami porobić.
- Zgodnie z umową. - Aniołek o białych włosach i błękitnych oczach przypominających niebo wyciągnął spod płaszcza sakwę z brzęczącymi monetami. Nie pierwszy raz i nie ostatni. Wykonywanie drobnych robótek dla tutejszych wykidajł, burdel-mam i innych opiekunów było chyba jedną z niewielu robót, do których się nadawał. Nie dlatego, że był taki wielki i groźny, wręcz przeciwnie! Ludzie go po prostu lubili! Chyba właśnie dlatego, że nie był zły, groźny, a przepadał za interakcjami międzyludzkimi. - Jest jeszcze coś do roboty?
0 x
Obrazek
Character teaser
You don't believe in one divine
But can you tell me you believe in mine?
And you don't believe in love
But can you say that you've been thinking of us?
Banks - godless
Awatar użytkownika
Jinpachi
Postać porzucona
Posty: 94
Rejestracja: 29 paź 2021, o 10:06
Wiek postaci: 21
Multikonta: Mujin

Re: Yoshiwara Yūkaku - Dzielnica Czerwonych Latarni

Post autor: Jinpachi »

0 x
Awatar użytkownika
Yue
Posty: 126
Rejestracja: 17 paź 2021, o 11:56
Ranga: Doko
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Yugen, Koala

Re: Yoshiwara Yūkaku - Dzielnica Czerwonych Latarni

Post autor: Yue »

- Eksplozję i wybuchy zostawię męskim mężczyznom. - Piękny, słodki uśmiech - nie ten, od którego skacze ci poziom cukru, nie ten sztuczny, wymuszony. Nie. Anielska twarz Yue i jego rozciągnięte w uśmiechu usta wydawały się być tak prosto szczere, tak banalne w emocjach, które przekazywał światu, że zdawało się nie być innego rozwiązania jak pomyśleć, że ten typ tak ma. Że to jeden z tych, którzy dawali światu to, co mieli, nie bojąc się tego, jak ten na to zareaguje. I tak było. Nie był nieuważny, nie ignorował całkowicie ludzi i ich potrzeb - magia tkwiła właściwie w tym, żeby zainteresować się drugą osobą, jeśli chcesz coś dać i coś dostać w zamian. To przecież czysty biznes - tak to, co działo się między nimi jak i to, co miało zachodzić między nim a obiektem... nagabywań. Możesz od ludzi wymagać bezpośredniej szczerości, ale zazwyczaj nie lubili słyszeć prawdy. Prawdę trzeba było umieć ładnie zapakować, żeby chcieli ją przyjąć. O ile w ogóle byli warci tego, żeby się dla nich wysilać. Tak na przykład osoba, z którą robisz interesy, pląsała się całkiem wysoko na pozycji "osobistości, z którą nie chcesz mieć złych relacji". Yue wychodził z założenia, że ludzie nie muszą cię lubić, mogą cię nawet nienawidzić. Wystarczy, żeby wiedzieli, że jesteś potrzebny. A potem niech myślą, że jesteś niezbędny. Wtedy nie było nawet ważne, co do ciebie czują. Po prostu będą cię potrzebowali. - O jakich ilościach mówimy? Zwinąć wszystko, co się da? Wiadomo, gdzie przetrzymywane? - No, bo jest pewna różnica między złotem w sztabkach, złotem we... wszystkim - widelcach, biżuterii i ulubione figurce żaby z brylantami w oczach. Chociaż tych ostatnich chyba człowiek o długach by nie trzymał, pewnie dawno zostało sprzedane. Tak czy siak wolał wiedzieć, czy ma zwinąć, co się da, czy może jest konkretna ilość tego złota do odebrania. Jemu to w sumie było jedno. Robisz sobie i swojej rodzinie długi to potem licz się z tym, że ktoś będzie chciał odzyskać, co jego - i to na pewno z naddatkiem. Już kto, po co, dlaczego - białowłosy wolał takich rzeczy nie wiedzieć. Były może interesujące, ale nie na tyle, żeby w ogóle pytać. Im mniej wiesz, tym lepiej śpisz. A już zwłaszcza, kiedy zadajesz się z ludźmi, którzy mogą przyjść i wpuścić ci wpierdol dla zasady dobrego wychowania. Podejrzewał, że nie mogą to być wielkie sumy, skoro ma nikt nie zauważyć. To i pewnie nie chodzi o przetrzepanie całego domostwa. No a skoro tak, to czemu by nie zasięgnąć języka, zamiast potem chodzić jak sroka w poszukiwaniu jajka, które jej ukradła kuna? Yue był człowiekiem wolącym oszczędzać swoją energię w miarę możliwości.
- Ile wiadomo o rodzince? Daj wszystko, co masz, to szybciej przyniosę waszą kasę. - Przeczesał włosy palcami, zgarniając nieposłuszne kosmyki wpadające do oczu w tył. Skoro mają dług, skoro umarł, skoro ewidentnie są z tym problemy - raczej nie spodziewał się wielkiego oporu. Może bardziej zapłakanej córusi tatusia, kurwiącej się żony, która pali opium po godzinach i złorzeczy na swojego ciepłego męża, który nie pilnował interesów rodziny. Zawsze można się zadziwić, a akurat jemu dziwienie się przychodziło zaskakująco łatwo. Chyba dlatego, że nigdy za wiele nie oczekiwał? Nie przeżywasz wtedy rozczarowań, ale też ograniczasz radość z ewentualnych niespodzianek. Całkiem... bezpieczna taktyka. Pozwalająca zachować stosunkową neutralność odczuć, powiedziałby kto. Lecz nie, nie o to w tym wszystkim chodziło. Yue wiedział, że w tym życiu, jeśli umiesz liczyć to musisz liczyć na siebie. Z innymi rób interesy, ale polegaj tylko na sobie.
0 x
Obrazek
Character teaser
You don't believe in one divine
But can you tell me you believe in mine?
And you don't believe in love
But can you say that you've been thinking of us?
Banks - godless
Awatar użytkownika
Jinpachi
Postać porzucona
Posty: 94
Rejestracja: 29 paź 2021, o 10:06
Wiek postaci: 21
Multikonta: Mujin

Re: Yoshiwara Yūkaku - Dzielnica Czerwonych Latarni

Post autor: Jinpachi »

0 x
Awatar użytkownika
Yue
Posty: 126
Rejestracja: 17 paź 2021, o 11:56
Ranga: Doko
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Yugen, Koala

Re: Yoshiwara Yūkaku - Dzielnica Czerwonych Latarni

Post autor: Yue »

Ano tak, z entuzjazmem, bo nieobce było Yue powiedzenie, że pozytywne myślenie wydłuża przyrodzenie! Nie, bez przesady. To jeszcze nie był entuzjazm. To nie było bardzo ochocze zabieranie się do tego, co masz zrobić i ekscytacja z okazji nadarzającej się podróży. Kiedy nie masz co robić, a tutaj dzwonią ci obietnicą dodatkowego zarobku, który można wydać w dowolny sposób, minimalistycznie przejmując się wszelkimi rzeczami odpowiedzialnego życia dorosłego, to właściwie - czemu nie? Jak dotąd żadnych wielkich problemów nie było w związku ze współpracą z tutejszymi bandziorami... ale to może dlatego, że nigdy nie podejmował się właśnie tego, o czym wspominała stojąca tutaj, obleczona w ludzką skórę, szafa dwa na dwa. Unikanie kłopotów, jakoś tak to bywało, że często pomagało w życiu. Na przykład w tym, że na siłę nie sprawiałeś problemów w swoim życiu. To chyba karma, tak, pewnie tak. Kosmiczna więź ze wszechświatem, która już wystarczająco wiele odebrała, więc teraz, tak dla odmiany, planowała coś dać. Cokolwiek.
Tak samo i na cokolwiek człowiek liczył, kiedy potrzebował informacji. I to "cokolwiek" dostał - jednak łatwiej schować do kieszeni piękny pierścionek niż dźwigać w worach sztabki złota. Bo powiedzenie "złoto" było naprawdę szeroko zakreślone. I tego "czegoś" się dowiedział. Gdyby sprawa była taka ważna, gdyby była taka... lukratywna to nie dawaliby jej jemu. Był wolnym strzelcem - a to miało swoje tak plusy jak i minusy. Na przykład to, że nikt się za tobą nie wstawi, jeśli się wywalisz na ten głupi pysk. Albo właśnie to, że nie będzie żadnego żalu, jak głuptasek się wjebie prosto do więzienia. Ale wystaarczyło to, że myśleli o nim jak o potrzebnym. Czyli właśnie tym, który robił te rzeczy, jakich nie bardzo chcesz dawać swoim ludziom. Bo są za głupi. Bo robią zamieszanie. Bo... mogliby się wkopać, a kiedy zostaną wkopani to i wkopią całą resztę bandy. A on? Ktoś z zewnątrz, kto nawet nie znał ich sekretów, więc wiele by nie wyśpiewał. Znał cenę i znał ryzyko. To nie tak, że kicał po tej uliczce niewinny jak nieobsrana łąka - chociaż właśnie takie sprawiał pierwsze wrażenie. Dopóki nie przekonałeś się, że to żaden aniołek - to diabeł w anielskiej skórze.
- To gdzie ta chałupina? - Dłużnik to dłużnik, miałeś jego imię, adres - i tyle. Nie interesowało cię jego życie prywatne tak długo, jak długo miałeś go na oku. Albo tak długo, jak długo przestawał spłacać... lub odszedł z tego świata i wylądował 6 stóp pod ziemią. Trochę szkoda tych ludzi, co by nie patrzeć, życie rewidowało różne nieszczęścia i niestety, jak zostało to wspomniane, bogowie nie byli skłonni do tego, by zachowywać balans. Balans miał istnieć tylko w oczach wszechświata - w pojedynczej jednostce był ledwie... przypadkiem. Jeden musiał cierpieć, żeby inny miał więcej.
Zostawił pana Ważniaka ze swoimi problemami, albo z rumem, który może właśnie pił po kątach czy jakimś biedakiem, któremu obijał mordę - cokolwiek go kręciło. Tak patrząc na godzinę... nie zaszkodzi jeszcze tam zajrzeć tego wieczoru, obadać jak wygląda sytuacjach, czy ktoś tam się kręci, a jeśli tak to ile osób - ta małżonka? Czy może właściwie wszystko już w pizdu? Jeśli ci tutaj wiedzieli o biżuterii to wcale nie znaczyło od razu, że rodzina też wiedziała, ale było niewykluczone. Tak czy siak dobrze jest obadać. Albo wręcz - konieczne. Przede wszystkim też okolice do domu, czy ktoś potencjalnie by się kręcił, albo czy może było to miejsce raczej osłonięte czy może bardziej otwarte? Noc jeszcze dłuuga, to i dużo było czasu. A jak nie ta to następna. Tutaj też można byłoby mówić o entuzjazmie, tak i dobrej wierze - że to wszystko się po prostu uda i dobrze skończy. Yue nie zakładał ani pozytywnych ani negatywnych zakończeń, raczej sądził, że jak zawsze pojawi się element, który go zadziwi.
0 x
Obrazek
Character teaser
You don't believe in one divine
But can you tell me you believe in mine?
And you don't believe in love
But can you say that you've been thinking of us?
Banks - godless
Awatar użytkownika
Jinpachi
Postać porzucona
Posty: 94
Rejestracja: 29 paź 2021, o 10:06
Wiek postaci: 21
Multikonta: Mujin

Re: Yoshiwara Yūkaku - Dzielnica Czerwonych Latarni

Post autor: Jinpachi »

0 x
Awatar użytkownika
Jinpachi
Postać porzucona
Posty: 94
Rejestracja: 29 paź 2021, o 10:06
Wiek postaci: 21
Multikonta: Mujin

Re: Yoshiwara Yūkaku - Dzielnica Czerwonych Latarni

Post autor: Jinpachi »

0 x
Awatar użytkownika
Yue
Posty: 126
Rejestracja: 17 paź 2021, o 11:56
Ranga: Doko
GG/Discord: Angel Sanada#9776
Multikonta: Yugen, Koala

Re: Yoshiwara Yūkaku - Dzielnica Czerwonych Latarni

Post autor: Yue »

Uśmiechał się pięknie i słodko do osóbek, które tylko zwróciły na niego spojrzenie. Owszem, trzeszczało, grzechotało, coś obijało się o wnętrze skrzyneczki. To rzucało się w uszy, kiedy ktoś wędrował pustą ulicą późną już porą. Na tyle późną, że przez moment Yue zastanawiał się, czy nie lepiej wrócić do domu i oddać to dopiero o poranku, ale niee, nie zdecydował się na to. Mógł wyglądać jak dziecko przynależące do światła, ale blask dnia wcale nie był miejscem jego wychowania. I nie był też miejscem jego dorastania. Im dłużej przetrzymujesz coś, czego przetrzymywać nie chcesz, tym mniejszy twój komfort psychiczny. Zawsze, kiedy są opóźnienia pojawiają się zresztą pytania i wątpliwości. No bo może coś zniknęło. Może sobie zabrał więcej niż powinien. A może jednak ktoś przyjdzie tego szukać! A może, może, może. Nie potrzebował wszystkich tych może - wolał je wszystkie zamienić na czysty pieniądz. Monety, które olśnią, omamią i które będzie można potem dalej wymienić na rakiję. Rakiję wylać na ciało, by z ciała ściągać ją językiem i by czuć drżenie pod palcami. Miał tysiące sposobów na ciekawsze spędzenie czasu niż spoglądanie na skrzynkę, którą otworzyć mógł pewnie tylko jakiś kowal czy złotnik i zastanawianie się, czy kradzież przyniesie ze sobą konsekwencje. Jeśli więc nie masz problemów z własnym sumieniem to zrób samemu sobie przysługę i nie zaczynaj z nim tańca. Tak zdrowiej. Tak lepiej.
Tak i skręcił w te uliczki, gdzie jest lepiej chodzić z nożem. Tam, gdzie nie chcesz oglądać się za siebie i nie chcesz widzieć, co jest za twoim ramieniem. Nie bał się ich. Jeśli budził dreszcz to ten ekscytacji, kiedy zastanawiasz się, czy ktoś zaraz wytarga cię za koszulę i czy będziesz musiał mu przydzwonić w nos pięścią, ale to nie był strach, który spinał wszystkie wnętrzności. Może w innych rejonach tego miasta, może tam, w tych zakamarkach, których nie znał zupełnie i w których nie znał żadnych ludzi. Może. Ale nie był - był tu i teraz, idąc prosto pod te znajome drzwiczki, w które zresztą zaraz zapukał z szerokim i szczerym uśmiechem. Choć już trochę zmęczonym - tak jak nieco zmęczone były jego oczy. Odrobina emocji, długi i pracowity dzień, późna noc - wszystko to składało się na jedno zaproszenie. Prosto do śpiulkolotu.
- Mam nadzieję, że ciastka będą smakowały. Otwieranie pudełka umili posiłek. - Podał do rąk mężczyzny pudełko z psotliwym wyrazem twarzy, ewidentnie rozbawiony tą super tajnością, jaka tutaj przechodziła, ale nie to, że tego nie rozumiał, wręcz przeciwnie. A to, że przy okazji robił sobie z tego jaja - cóż. Yue to Yue. - To wszystko. - Zapewnił swojego pracodawcę. Przekopał cały dom i nic bardziej wartościowego się tam nie znalazło, a już jak to otworzyć - ich sprawa! Nie płacili mu za użeranie się z puzderkami tylko przyniesienie go - więc o. Jest. Właśnie, to, że gość się zapożyczał - i to nie w banku czy u kupców, a w takich miejscach jak to - najlepiej świadczyło o tym, że był w kiepskiej sytuacji. Choociaż białowłosy naprawdę liczył na to, że będzie tam coś więcej. Wyobrażał sobie to inaczej - piętrowy domek z koronkowymi firankami, kobieca biżuteria, dwuosobowe, piękne łóżko z baldachimem. No co? Każdy może sobie COŚ wyobrażać! I chociaż nie opierał się na tym to jedno go tam w końcu zdziwiło - że ten dom był naprawdę opuszczony. Akurat co do tego to mocno się nastawiał, że trzeba będzie się wysilić, że ktoś tam będzie - jeśli nie mieszkał to się chociaż kręcił. Tymczasem nie. Ciekawe czemu? Może dom został przejęty przez miasto i będzie wystawiany na sprzedaż? Bardzo prawdopodobne, jeśli gość był zadłużony. Nie masz pieniędzy - państwo odbije sobie inaczej. Chociaż w tym wypadku jakiś kupiec się po prostu nieźle dorobi. W końcu dom w Ryuzaku no Taki to nie była tania rzecz.
Yue wystawił swoją rąsie po pieniądze i poruszył paluszkami zachęcająco. W końcu ciastka swoje kosztowały! Drugą oparł na biodrze. I kiedy zapłatę dostał - a mógł nawet poczekać, aż sobie sprawdzą, co jest w środku - poszedł do swojego małego, ale przytulnego mieszkanka. Tam, gdzie czekał już śpiulkolot.

[z/t]
0 x
Obrazek
Character teaser
You don't believe in one divine
But can you tell me you believe in mine?
And you don't believe in love
But can you say that you've been thinking of us?
Banks - godless
Awatar użytkownika
Jinpachi
Postać porzucona
Posty: 94
Rejestracja: 29 paź 2021, o 10:06
Wiek postaci: 21
Multikonta: Mujin

Re: Yoshiwara Yūkaku - Dzielnica Czerwonych Latarni

Post autor: Jinpachi »

0 x
ODPOWIEDZ

Wróć do „Osada Ryuzaku no Taki”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości