Dojo Soraryū
: 29 wrz 2021, o 22:11
Shinobi War to gra PBF Naruto, gdzie akcja została osadzona w zamierzchłych czasach, w czasach gdzie światem rządziły klany.
https://shinobiwar.pl/
Po południu sala do ćwiczeń była raczej pustawa. Jedynie najpilniejsi uczniowie szkoły trenowali dalej formy lub pojedynkowali się ze sobą. Pojawienie się Kamiyo wywołało niejaką konsternacje w oczach kadry zarządzającej budynkiem, bowiem jego drobna postura niespecjalnie wskazywała, że ma cokolwiek wspólnego ze sztukami walki. Szybko jednak udało się otworzyć wszystkie potencjalne drzwi do używania z kompleksu dzięki odpowiedniej ilości brzęczących monet. Szkoła Niebiańskiego Smoka uznawała w końcu ryo za odpowiednią metodę wejścia do środka.
Następne parę dni wypoczywał, stosując wyłącznie lekki trening fizyczny, aby nie pozwolić mięśniom na zbyt długie zastanie. W końcu mięsień nieużywany zanika. Odrobina ruchu była wręcz czymś pożądanym. Niedużo właściwie musiało minąć czasu, aby czarnowłosy nie stał się celem niezbyt przychylnych spojrzeń uczniów szkoły. Niektórzy wszak byli starsi od niego, a ich sensei’e właściwie skakali wokoło chłopaka, opiekując się nim jak jajkiem. Wszelkie głosy niezadowolenia były szybko wyciszane, a malkontenci wysyłani na trening na świeżym powietrzu, z daleka od „panicza Kamiyo”. Taki właśnie przydomek dostał od zazdrosnych, przyszłych mistrzów walki wręcz. W końcu przyszedł sobie taki nie wiadomo skąd, rzucił pękatą sakiewkę i zaraz zaczęli go szkolić jak równego im. To była bardzo gorzka lekcja do przełknięcia dla młodzików. W Ryuzaku prawdziwą potęgą nie była siła mięśni czy technik, ale grubość portfela.
Odpoczynek, odpoczynkowi nie równy. Częste kąpiele w łaźni, lekkie ćwiczenia i dość ścisła dieta. To tylko wierzchołek góry lodowej tego, co oferowała szkoła Soraryū. Kamiyo mógłby do tej długiej listy przyjemności dodać zagubiony strój do ćwiczeń, czy też pobrudzone sandałki. Oczywiście winny się nie znalazł, bowiem kto chciałby donieść na kolegę? No właśnie… Czarnowłosy był wyrzutkiem w tym towarzystwie. Im więcej czasu był w tym miejscu, tym bardziej to było widoczne. Zgubione ciuszki znalazły się w sadzawce. Buciki sam wyczyścił, zaś strój dostał świeży, jeszcze pachnący praniem. Szczęśliwie czas jego obecności w tym miejscu zbliżał się ku końcowi. Miał tu się nauczyć jeszcze jednej rzeczy, no przynajmniej tym razem.