Szpital
Re: Szpital
Idąc za Kyoumą Nanashi czuł się znacznie lepiej - on znał wszystkie drogi w mieście jak i wiedział, które ścieżki wybierać aby mniej rzucać się w oczy przechodniów. Szpital był całkiem duży jak na budynek tego typu. A może wcale nie był taki duży? Cóż w siedzibie klanu nie było takich monstrualnych budowli. Kyouma widząc, że chłopak lekko się zapatrzył, puknął go w ramie aby ten dalej szedł za nim. Po wejściu do budynku szpitalnego pierwszym pomieszczeniem, które przywitało ich swoją nieco przytłaczającą atmosferą była recepcja. Samo pomieszczenie zdawało się być zwyczajne, przeciętne. Jednak... Dało się tutaj wyczuć mordercze intencje... Jakby jakaś bestia czaiła się za krzakami w środku mrocznego lasu o późnej porze. Nanashi lekko skonfundowany wpatrywał się w recepcję dalej podążając za swoim towarzyszem. Jak się okazało już z kilku metrów dało się dostrzec co wprawia w zakłopotanie całą sferę. Była to kobieta... dość wyjątkowa, na swój sposób... przytłaczająca. Nie chcąc zaczynać awantury chłopak postanowił nie pytać co się stało. Był osobą raczej obojętną i nie szukającą zwady. Dalej podążał w stronę recepcjonistki zasłaniając się swoim przyjacielem.
0 x
Re: Szpital
Kyouma postanowił coś wreszcie zrobić w swoim życiu, a pierwszą rzeczą jaką powinien zrobić każdy shinobi po osiągnięciu odpowiedniego wieku, to zarobić swoje pierwsze pieniądze od kogoś innego niż swoi rodzice. Po uprzednim podpytaniu na mieście paru shinobich dowiedział się, że w szpitalu ponoć coś się święci. Nie wiedział dokładnie co, ale wraz z Nanashim postanowili to sprawdzić. Już w chwili przestąpienia progu szpitala Kyouma zlokalizował pierwszą poszlakę, była dość... duża, co za ty idzie naprawdę ciężko ją było przeoczyć. Młody shinobi przejechał dłonią po swoich włosach i podszedł do recepcji.
-Witam, jesteśmy młodymi shinobi którzy chcą się na coś przydać. Nie wie pani może, czy ktoś tu nie potrzebuje dodatkowej pary rąk? - Powiedział neutralnym tonem w stronę recepcjonistki, starał się nie brzmieć zbyt nachalnie. Po krótkiej chwili dodał rozglądając się po korytarzu -Ktoś poza lekarzami operującymi rannych.-
-Witam, jesteśmy młodymi shinobi którzy chcą się na coś przydać. Nie wie pani może, czy ktoś tu nie potrzebuje dodatkowej pary rąk? - Powiedział neutralnym tonem w stronę recepcjonistki, starał się nie brzmieć zbyt nachalnie. Po krótkiej chwili dodał rozglądając się po korytarzu -Ktoś poza lekarzami operującymi rannych.-
0 x
Re: Szpital
Misja rangi D - 4/22
Na nic zdał się wyważony, pelen ogłady, ton głosu młodzieńca. W głowie recepcjonistki dołączył po prostu do kolejnych plag dzisiejszego dnia: refluks po tłustym śniadaniu, ułamany pasek od sandała, identyczna sukienka pewnej pielęgniarki... Chciała mieć juz spokojny, bezstresowy dzień, kiedy na urazówkę przyjechał bezimienny człowiek, będzie problem z jego zapłatą za leczenie, może się nie wyleczy, i nie obudzi, lekarze nie znajdą rodziny, a kosztami obarczą pracowników... Nie, za dużo, po prostu za dużo.
I jeszcze na dodatek, jak wszytsko już minęło i próbowała się uspokoić, nadając marzeniom o wypitej w ciszy kawce kształt, przylazło tych dwóch. Chcą pracować? Oj, to będą pracować. To może im zagwarantować. Obrzydliwy usmiech rozjaśnił ulaną twarz kobiety. - To bardzo szlachetne, że młodzi tak garną się do pracy, nawet kosztem przeszkadzania innym, naprawdę, niezwykle szalchetne - wycedziła przez zęby, mierząc ich wzrokiem. - Mam dla was wybór, z dwóch zadań, każde podobnie płatne, czyli ile zrobicie, tyle będziecie mieć. - zrobiła krótka pauzę, po czym podjęła - Pierwsza sprawa to mycie prosektorium. Dość ważna, bo z trupim jadem nie ma żartów, a i one same po sobie nie posprzątają -zachichotała cicho. - Jednak, jeśli to was o przerasta, możecie poukładac zapsy ligniny w estetyczną kostkę. Bardzo duże zapasy ligniny. - dumna ze swoich propozycji zemsty za przerwany błogostan, siadła z powrotem na krzesło, oczekując na decyzje shinobich. Przecież żadna praca nie hańbi, prawda?
Na nic zdał się wyważony, pelen ogłady, ton głosu młodzieńca. W głowie recepcjonistki dołączył po prostu do kolejnych plag dzisiejszego dnia: refluks po tłustym śniadaniu, ułamany pasek od sandała, identyczna sukienka pewnej pielęgniarki... Chciała mieć juz spokojny, bezstresowy dzień, kiedy na urazówkę przyjechał bezimienny człowiek, będzie problem z jego zapłatą za leczenie, może się nie wyleczy, i nie obudzi, lekarze nie znajdą rodziny, a kosztami obarczą pracowników... Nie, za dużo, po prostu za dużo.
I jeszcze na dodatek, jak wszytsko już minęło i próbowała się uspokoić, nadając marzeniom o wypitej w ciszy kawce kształt, przylazło tych dwóch. Chcą pracować? Oj, to będą pracować. To może im zagwarantować. Obrzydliwy usmiech rozjaśnił ulaną twarz kobiety. - To bardzo szlachetne, że młodzi tak garną się do pracy, nawet kosztem przeszkadzania innym, naprawdę, niezwykle szalchetne - wycedziła przez zęby, mierząc ich wzrokiem. - Mam dla was wybór, z dwóch zadań, każde podobnie płatne, czyli ile zrobicie, tyle będziecie mieć. - zrobiła krótka pauzę, po czym podjęła - Pierwsza sprawa to mycie prosektorium. Dość ważna, bo z trupim jadem nie ma żartów, a i one same po sobie nie posprzątają -zachichotała cicho. - Jednak, jeśli to was o przerasta, możecie poukładac zapsy ligniny w estetyczną kostkę. Bardzo duże zapasy ligniny. - dumna ze swoich propozycji zemsty za przerwany błogostan, siadła z powrotem na krzesło, oczekując na decyzje shinobich. Przecież żadna praca nie hańbi, prawda?
0 x
Re: Szpital
Tak jak się spodziewał kobieta nie była miłą osobą. Nie wyglądała też na miłą osobę. Że też osoby tego typu muszą pracować w miejscach gdzie kunszt retoryki zdaje się być używany nagminnie. Nie można by skierować ich do pracy w fabryce? Ewidentnie widać, że chciała wyżyć się na bogu ducha winnych... Widać toksyczność niektórych ludzi nie miewa granic w tym świecie... Prosektorium? Trupi smród utrzymujący się w nosie przez kilka następnych dni. Nie po drodze mi do prosektorium - pomyślał słysząc co mówi kobieta. Gdy okazało się, że czeka na nich również druga opcja odpowiedział bez specjalnego przeciągania - Układanie zapasów powinno być w porządku - Skierował swój wzrok na przyjaciela. Dość poważny wzrok raczej nie chcący słyszeć innej możliwości. - Prawda? - Zapytał oczekując potwierdzenia.
0 x
Re: Szpital
Kyouma po usłyszeniu propozycji odwrócił się w stronę przyjaciela i przewrócił oczami, dając mu tym samym do zrozumienia jak bardzo nie chce mu się pchać w to gówno. -Co wolisz?- Spytał Nanashiego, po czym po usłyszeniu jego odpowiedzi skinął głową. Jeszcze mieli dużo czasu by bawić się z trupami, a samemu Kyoumie niezbyt widziało się babranie się pośród zwłok. Odwrócił się w stronę sta.... Pielęgniarki, a następnie opierając się dłonią o blat, rzucił beznamiętnie -Gdzie znajdziemy ten cały zapas ligniny do ułożenia?- Coś mu w kościach podpowiadało że czeka ich strasznie senne popołudnie... A mogli w tm czasie udać się do kowala. Może tam by znaleźli ciekawszą robotę.
0 x
Re: Szpital
Misja Rangi D - 7/22
- Skoro tak, niech wam będzie - prychnęła z pogardą, podnosząc swoje ociężałe cielsko. Miała szczerą nadzieję, że nie trafi na dwóch kolejnych panów czyścioszków, którzy swoich nieskalanych rączek nie będą nawet zbliżać w stronę czegoś obrzydliwego, czy wymagającego, ale cóż - widocznie takie rośnie nowe pokolenie ninja. a prosektorium znowu będą czyścić sanitariusze... Popatrzyła ze złością na dwóch, jej zdaniem, niewydarzonych młodzieńców i skrzywiła się z niesmakiem.
Z trudem wyszła zza lady i, kolebiąc się na boki ruszyła ciemnym korytarzem, bez okien, o podłodze wyłożnej drewnianą klepką. Skrzypienie starych desek pod stopami, oraz dziwny zapach - mieszanina choroby, starości i naparu z modry indyjskiej, popularnego środka antyseptyznego, kształtowały ciężką i posępną atmosferę, któa można było niemlaże kroić nożem. W pewnym momencie zatrzymali się; recepcjonistka, nie wiadomo po czym rozpoznawszy odpowiednie drzwi, załomotała w nie pięścią. Odpowiedziało jej głuche echo. Chwilę potem mrok koryatrza rozjaśniła strużka światła wpadająca przez uchylone drzwi.
- To wasza dzisiejsza opiekunka, Rishigu Neya - z ciemności dobiegł ich głos przewodniczki. - Wytłumaczy wam co robić, i, przede wszystkim, jak robić, żeby aby nie narazić ani waszych delikatnych rączyn na przepracowanie, ani nosków na zbyt niemiłe zapachy. - głos przez całą wypowiedz ociekał wręcz jadem. Zaraz potem jednak, kiedy nieruchome powietrze przeciął stopniowo oddalający się odglos kroków i skrzypienie starej podłogi, w drzwiach ukazała się drobna twarzyczka młodej dziewczyny.
- Na co czekacie? Wchodzcie do środka.
- Skoro tak, niech wam będzie - prychnęła z pogardą, podnosząc swoje ociężałe cielsko. Miała szczerą nadzieję, że nie trafi na dwóch kolejnych panów czyścioszków, którzy swoich nieskalanych rączek nie będą nawet zbliżać w stronę czegoś obrzydliwego, czy wymagającego, ale cóż - widocznie takie rośnie nowe pokolenie ninja. a prosektorium znowu będą czyścić sanitariusze... Popatrzyła ze złością na dwóch, jej zdaniem, niewydarzonych młodzieńców i skrzywiła się z niesmakiem.
Z trudem wyszła zza lady i, kolebiąc się na boki ruszyła ciemnym korytarzem, bez okien, o podłodze wyłożnej drewnianą klepką. Skrzypienie starych desek pod stopami, oraz dziwny zapach - mieszanina choroby, starości i naparu z modry indyjskiej, popularnego środka antyseptyznego, kształtowały ciężką i posępną atmosferę, któa można było niemlaże kroić nożem. W pewnym momencie zatrzymali się; recepcjonistka, nie wiadomo po czym rozpoznawszy odpowiednie drzwi, załomotała w nie pięścią. Odpowiedziało jej głuche echo. Chwilę potem mrok koryatrza rozjaśniła strużka światła wpadająca przez uchylone drzwi.
- To wasza dzisiejsza opiekunka, Rishigu Neya - z ciemności dobiegł ich głos przewodniczki. - Wytłumaczy wam co robić, i, przede wszystkim, jak robić, żeby aby nie narazić ani waszych delikatnych rączyn na przepracowanie, ani nosków na zbyt niemiłe zapachy. - głos przez całą wypowiedz ociekał wręcz jadem. Zaraz potem jednak, kiedy nieruchome powietrze przeciął stopniowo oddalający się odglos kroków i skrzypienie starej podłogi, w drzwiach ukazała się drobna twarzyczka młodej dziewczyny.
- Na co czekacie? Wchodzcie do środka.
0 x
Re: Szpital
Podążając za kobietą, której nie znał zdawało się, że ciężko byłoby w ogóle kogoś takiego polubić. Może i Nanashi wiele nie słyszał, ale dziwnym trafem nie potrafił sobie wyobrazić aby kobieta robiła coś innego niż obrażanie w myślach innych ludzi - bądź też, aby nie komentowała negatywnie otaczającego ją świata. Widać osoby tego typu mają w sobie coś wspólnego. Korytarze były długie, a droga wydawała się jakby utkana drzwiami do różnych pomieszczeń, które opisane były dziwnymi słowami. Terminologia na nich wypisana zdawała się być nieznana, a nawet gdy sprawiała wrażenie znajomej okazywało się, że to coś całkowicie innego od tego czym miało być. Nagle zatrzymali się. Kobieta wyjaśniła im, że to jest cel ich podróży. Gdy słyszał dźwięk oddalających się kroków natychmiastowo napięcie w atmosferze znikło. Ku pocieszeniu drzwi otworzyła młoda normalna dziewczyna. W odpowiedzi na słowa lekko skinął głową i wszedł do środka.
0 x
Re: Szpital
Kyouma odepchnął się dłonią od lady i ruszył za pielęgniarką, na korytarzu jego nozdrza zarejestrowały intensywny zapach sterylności charakterystycznej dla szpitali, westchnął przeciągle i wyjął butelkę wody z jednej z kieszeni płaszcza, wiedział że to będzie długi dzień, a niestety, zostały mu tylko dwie butelki wody. Podczas spożywania wody, postanowił tuż po misji wpaść do domu po zapas wody i może przy okazji przywita się z matką, o ile ta nie będzie na zakupach. W zamyśleniu nie zorientował się kiedy dotarli do odpowiedniego pomieszczenia. Gdy gruba recepcjonistka kazała im wejść do środka, Kyouma pewnym krokiem przekroczył próg. -Witaj, mam nadzieję że będziemy w stanie Ci satysfakcjonująco pomóc.- Rzucił w stronę Rishigu, chowając butelkę do kieszeni i przeczesując przy tym włosy dłonią.
0 x
Re: Szpital
Misja rangi D - 7/22
Dziewczyna cofnęła się, przepuszczając dwóch chłopaków do środka. Gdy weszli, do niewielkiego, białego pokoju, pełniącego pewnie funkcje podręcznego magazynu, cicho zamknęła drzwi za sobą, i odwróciła się w ich stronę z uroczym uśmiechem. Miała nadzieję, że trafi tym razem na pracowitych, spokojnych najemników. Nawet nie chciała wspominać ostatnich dwóch delikwent ów, którzy postanowili ciąć bandaże na kawałki za pomocą latających w powietrzu shurikenów... Ci dwaj wyglądali na opanowanych, na szczęście. Przy odrobinie szczęścia szybko skończą, i być może, pomogą jej przy wieczornym obchodzie.
-Wiece jak się nazywam, zwracajcie się do mnie po imieniu, to znacznie usprawni komunikację. A z drugiej strony, jak mam do was mówić?
Gdy otrzymała odpowiedź, ciągnęła dalej:
-Jeśli spojrzycie pod okno, zobaczycie dwa dość pokaźne pudła. W nich jest kilka wielkich płatów opatrunku, który trzeba pociąć na mniejsze kawałki. W sumie to tyle, obok na stoliku macie noże. Potrzebujecie jeszcze czegoś? Wody, jedzenia? Mam dziś całkiem pokaźny obiad którego nie dam rady sama zjeść, więc jeśli reflektujecie, na przerwę będzie jak znalazł. Ale najpierw - praca! Jakieś pytania? - zakończyła nieco przydlugi wywód uśmiechem. Miała świadomość, że chłopcy mogą być zrażeni do szpitala w ogóle po kontakcie z Tluściochem, jak pieszczotliwie była nazywana recepcjonistka, a bardzo zależało jej, aby jednak zostali. Potrzebowała pomocy, a tej, jak na ironię, jak na lekarstwo: a to obsługa szpitala niemiła, a to zadanie zbyt łatwe, a to jeszcze inne powody. Tych dwóch wyglądało na sumiennych i niezbyt doświadczonych, takie dość łatwe zlecenie może być idealne na początek kariery ninja.
Dziewczyna cofnęła się, przepuszczając dwóch chłopaków do środka. Gdy weszli, do niewielkiego, białego pokoju, pełniącego pewnie funkcje podręcznego magazynu, cicho zamknęła drzwi za sobą, i odwróciła się w ich stronę z uroczym uśmiechem. Miała nadzieję, że trafi tym razem na pracowitych, spokojnych najemników. Nawet nie chciała wspominać ostatnich dwóch delikwent ów, którzy postanowili ciąć bandaże na kawałki za pomocą latających w powietrzu shurikenów... Ci dwaj wyglądali na opanowanych, na szczęście. Przy odrobinie szczęścia szybko skończą, i być może, pomogą jej przy wieczornym obchodzie.
-Wiece jak się nazywam, zwracajcie się do mnie po imieniu, to znacznie usprawni komunikację. A z drugiej strony, jak mam do was mówić?
Gdy otrzymała odpowiedź, ciągnęła dalej:
-Jeśli spojrzycie pod okno, zobaczycie dwa dość pokaźne pudła. W nich jest kilka wielkich płatów opatrunku, który trzeba pociąć na mniejsze kawałki. W sumie to tyle, obok na stoliku macie noże. Potrzebujecie jeszcze czegoś? Wody, jedzenia? Mam dziś całkiem pokaźny obiad którego nie dam rady sama zjeść, więc jeśli reflektujecie, na przerwę będzie jak znalazł. Ale najpierw - praca! Jakieś pytania? - zakończyła nieco przydlugi wywód uśmiechem. Miała świadomość, że chłopcy mogą być zrażeni do szpitala w ogóle po kontakcie z Tluściochem, jak pieszczotliwie była nazywana recepcjonistka, a bardzo zależało jej, aby jednak zostali. Potrzebowała pomocy, a tej, jak na ironię, jak na lekarstwo: a to obsługa szpitala niemiła, a to zadanie zbyt łatwe, a to jeszcze inne powody. Tych dwóch wyglądało na sumiennych i niezbyt doświadczonych, takie dość łatwe zlecenie może być idealne na początek kariery ninja.
0 x
Re: Szpital
Misja rangi D - 11/22 (tak dla pewności)
Sala składowa wydawała się nieduża. Prawdopodobnie przeznaczono na nią najmniej dostępną pod względem logistycznym sale ponieważ najczęściej w takich miejscach trzyma się nadmiar takowych zapasów. Może dlatego trzeba było taki kawałek przejść aby się tutaj znaleźć. Sala - mimo, że niewielkich rozmiarów wypełniona była piętrowymi szafkami co znacznie ułatwiało upchanie materiału, który będzie czekał na swoją kolej w medycznym procesie szpitala. Gdy dziewczyna przestała już mówić spojrzał na nią. Miała jedzenie a to stawiało ją w dobrym świetle - zwłaszcza, że ochoczo oznajmiła, iż chętnie się nim podzieli. Zdawało się, że pudeł było sporo. Aczkolwiek nie aż tak wiele jak myślał. Widząc uśmiech recepcjonistki spodziewał się kary, bądź tortur których okrucieństwa ze świecą szukać w księgach kunsztu zadawania bólu. Jak widać, szpitale nie są aż takie złe. - Na jak duże kawałki mają być pokrojone? Jak chcesz je składać? Układać w płaty czy może w pomniejsze kostki? - Zapytał konkretnie aby nie przedłużać niepotrzebnie rozmowy w świetle pracy która ich czeka.
0 x
Re: Szpital
Kyouma rozejrzał się po pokoiku. Jak każdy składzik, ten także był zwykłą klitką, wydzielonym najmniejszym pomieszczeniem w budynku, którego celem(pokoju, nie budynku) było przechowywanie tego, czego nie trzeba mieć pod ręką od razu, lub czego pod ręką było w dużym nadmiarze. Młody shinobi mimo że nie do końca słuchał instrukcji ich "instruktorki", to gdy ta zapytała o imię, przedstawił się, a gdy wspomniała o obiedzie to odruchowo skupił swoją uwagę na niej. Wiedział że to będzie dobra praca, nie dość że zarobią pieniądze, to jeszcze najedzą się za darmoszkę. Stwierdził że wypada się pokazać z jak najlepszej strony, nigdy nie wiadomo kiedy w szpitalu wylądują znowu, niekoniecznie jako pomoc, a wtedy pielęgniarka która jest przyjazna będzie skarbem, bo wtedy zadba o to, by jej przyjaciołom głód w oczy nie zajrzał. Pozwolił Nanashiemu zadać swoje pytania i czekał na uzyskanie dalszych instrukcji. Wiedział że to będzie długi dzień.
0 x
Re: Szpital
Misja rangi D - 13/22
Neya była zadowolona, że zadali konkretne, bardzo rzeczowe pytania. Jej zdaniem, lakonicznosc wypowiedzi jest cechą ludzi inteligentnych i ceniących swój czas, więc odparła w podobnym stylu:
-Obecnie to kawałki 2 metry na 2 metry. Chciałabym uzyskać prostokąty 2cm na 6 cm, aby można je było złożyć na troje. Tak otrzymany opatrunek lepiej wchłania krew. - wyrzuciła z siebie na jednym oddechu.
Odwróciła się, wzięla do ręki nóż, i poprosiła Kyoumę do siebie gestem ręki. -Teraz pokażę wam, jak robić to najszybciej. - mówiąc to, sięgnęła do jednego z pudeł i wyciągnęła pokaźny spłachet materiału. Następnie podała go chłopakowi, tak, że on trzymał dwa rogi, a ona dwa pozostałe. -Teraz chodź do mnie, i złóżmy to na połowę.
Następnie, już sama, złożyła ligninę na kwadrat o dwukrotnie mniejszych rozmiarach niż wcześniej. Sprawnie przecięła złożone boki nożem i rzuciła do chłopaków - To jest cała istota rzeczy, składacie przecinacie, I tak dalej. Odmierzać te ostateczne kawałki możecie według wzorcowych opatrunków - wskazała na okno, gdzie w workach leżały schludne małe kwadraciki.
Mam nadzieję, że wszytsko jasne. Ja idę zmienić okłady, jak wrócę, dołączę do was, to szybciej zjemy obiad
Neya była zadowolona, że zadali konkretne, bardzo rzeczowe pytania. Jej zdaniem, lakonicznosc wypowiedzi jest cechą ludzi inteligentnych i ceniących swój czas, więc odparła w podobnym stylu:
-Obecnie to kawałki 2 metry na 2 metry. Chciałabym uzyskać prostokąty 2cm na 6 cm, aby można je było złożyć na troje. Tak otrzymany opatrunek lepiej wchłania krew. - wyrzuciła z siebie na jednym oddechu.
Odwróciła się, wzięla do ręki nóż, i poprosiła Kyoumę do siebie gestem ręki. -Teraz pokażę wam, jak robić to najszybciej. - mówiąc to, sięgnęła do jednego z pudeł i wyciągnęła pokaźny spłachet materiału. Następnie podała go chłopakowi, tak, że on trzymał dwa rogi, a ona dwa pozostałe. -Teraz chodź do mnie, i złóżmy to na połowę.
Następnie, już sama, złożyła ligninę na kwadrat o dwukrotnie mniejszych rozmiarach niż wcześniej. Sprawnie przecięła złożone boki nożem i rzuciła do chłopaków - To jest cała istota rzeczy, składacie przecinacie, I tak dalej. Odmierzać te ostateczne kawałki możecie według wzorcowych opatrunków - wskazała na okno, gdzie w workach leżały schludne małe kwadraciki.
Mam nadzieję, że wszytsko jasne. Ja idę zmienić okłady, jak wrócę, dołączę do was, to szybciej zjemy obiad
0 x
Re: Szpital
Widząc jak wygląda cały przebieg pracy bez problemu można było zrozumieć żmudność tej pracy. Wydawała się lekka ale monotonna. Jeśli tak miałoby wyglądać całe życie to ciężko byłoby przebrnąć przez tę nieskończoną pętlę. 2 metry na 2 metry pociąć na prostokąty 2 cm na 6 cm. Składać na troje. Czeka nas sporo pracy - pomyślał. Gdy dziewczyna wyszła z pomieszczenia spojrzał jeszcze raz na ogrom pracy a następnie na swojego kompana. - Dużo tego - przeniósł wzrok na osprzęt, którym będzie posługiwał się przez dalszą część dnia. Podszedł i podniósł zarówno nóż jak i duży płat ligniny który znajdował się w pudle. Zdaje się, że najłatwiej będzie przykładać gotowy opatrunek do całości materiału i po prostu odcinać potrzebne kawałki. Jak pomyślał tak zrobił. Rozłożył na stoliku kawałek ligniny - przyłożył gotowy opatrunek - odciął odmierzony fragment ligniny z całego płatu. - I tak kolejnych kilka godzin - powiedział do Kyoumy który również zaczynał brać się do pracy.
0 x
Re: Szpital
Kyouma zrobił to o co został poproszony, po usłyszeniu wszystkich zaleceń, skinął krótko głową nie odzywając się. Czekał tylko aż pielęgniarka stąd wyjdzie. Gdy tak się stało, westchnął niechętnie. -Nie dziwie się że nikt tu nie chce pomagać, to jest zwyczajnie nudne, no ale przynajmniej dostaniemy dobry obiadek, więc nie mamy co narzekać- Z tymi słowami zaczął postępować tak jak zostało mu nakazane. Na słowa Nanashiego odparł krótkim -Tiaa- Po czym skupił się na składaniu. Po krótkiej chwili wpadł na pomysł. -A co jeśli się podzielimy zadaniami? Ja to będe szybko składał a ty będziesz rozcinał? W ten sposób może uda nam się szybciej przez tą partię przebrnąć- Tak naprawdę chodziło mu tylko o lekkie urozmaicenie tej pracy, ale o tym już nie wspomniał.
0 x
Re: Szpital
Misja rangi D 16/22
Od wyjścia pielęgniarki minęły trzy, może cztery godziny. W tym czasie chłopcy przerobili na zgrabne opatrunki zawartość czterech pudeł z pięciu. Robota szła im dość sprawie, podział obowiązków zaproponowany przez Kyoumę zdał egzamin, i tym sposobem wykonali już prawie całe zadanie.
Będąc w szale pracy, żeby jak najszybciej skończyć i wreszcie pójść do domu, nie zauważyli, gdy Neya wróciła z obchodu, niosąc pudełka z jedzeniem. Rozchodził się od nich smakowity aromat niedawno podgrzanego, dobrze przyprawionego jedzenia.
-Hej, pracusie, może chwila przerwy, co? Zgodnie z obietnicą, mam dla was obiad. Już długo to siedzicie, na pewno jesteście głodni no nie? - nieco znużonym głosem powiedziała pielęgniarka. - Tu macie swoje miski, nakladajcie sobie, ile chcecie. W czerwonej misie jest edamame, w niebieskiej kilka kawałków tonkatsu. Smacznego wam, ja jestem wilczo głodna. - na potwierdzenie swoich słów, nałożyła sobie całą górę strączków młodej soi, i nie czekając na ich reakcje, zaczęła pałaszować.
Od wyjścia pielęgniarki minęły trzy, może cztery godziny. W tym czasie chłopcy przerobili na zgrabne opatrunki zawartość czterech pudeł z pięciu. Robota szła im dość sprawie, podział obowiązków zaproponowany przez Kyoumę zdał egzamin, i tym sposobem wykonali już prawie całe zadanie.
Będąc w szale pracy, żeby jak najszybciej skończyć i wreszcie pójść do domu, nie zauważyli, gdy Neya wróciła z obchodu, niosąc pudełka z jedzeniem. Rozchodził się od nich smakowity aromat niedawno podgrzanego, dobrze przyprawionego jedzenia.
-Hej, pracusie, może chwila przerwy, co? Zgodnie z obietnicą, mam dla was obiad. Już długo to siedzicie, na pewno jesteście głodni no nie? - nieco znużonym głosem powiedziała pielęgniarka. - Tu macie swoje miski, nakladajcie sobie, ile chcecie. W czerwonej misie jest edamame, w niebieskiej kilka kawałków tonkatsu. Smacznego wam, ja jestem wilczo głodna. - na potwierdzenie swoich słów, nałożyła sobie całą górę strączków młodej soi, i nie czekając na ich reakcje, zaczęła pałaszować.
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości