Karczma "Pod uwędzonym dzikiem"

W osadzie można odnaleźć wszystkie jednostki organizacyjne konieczne do normalnego trybu życia. Można tu odnaleźć szpital, restauracje, sklepy z różnymi towarami, a także gorące źródła bądź arenę.
Yūji

Re: Karczma "Pod uwędzonym dzikiem"

Post autor: Yūji »

Chłopak bez cienia zawahania zgodził się na zadanie, które zaproponował Yuji. - Niestety nie znam jeszcze szczegółów ale wiem gdzie musimy się udać, żeby podjąć się misji, a wtedy dostaniemy też wszystkie wytyczne. - To raczej nie powinno zszokować szermierza, w fachu shinobi nigdy nie dostaje się szczegółowych informacji od nośnie zadania, co było rozsądnym działaniem wymierzonym przeciwko ludziom którzy chcieliby udaremnić powodzenie misji. W ten do stołu podeszła kelnerka z ich zamówieniem i w mig ulotniła się by obsłużyć kolejnych gości. Muzyk nie zdążył nawet wykonać żadnego gestu lowelasa. *No nic, będzie jeszcze wiele okazji. * Poszedł teraz w ślad za towarzyszem i chwycił za pałeczki. -Jak zjemy zaprowadzę cię do sklepu a następnie zajmiemy się zadaniem. Zleceniodawcy bardzo zależało na czasie, ale sam nie czułem się na siłach by pójść samemu. A i jeszcze jedna sprawa. Musisz mi pokazać co potrafisz, nie mogę ryzykować swojej reputacji w branży przyprowadzając ledwo poznanego, nastolatka, który po prostu mógł znaleźć miecz. Chyba sam rozumiesz. W ramach równej wymiany ja też pokaże ci co nieco z własnych technik. To pomoże nam w późniejszej współpracy określić taktykę walki prawda? No ale na razie zajmijmy się jedzeniem. Itadakimas. - Yuji nie spieszył się ze swoim posiłkiem, jadł luźnym tempem, rozkoszując się każdym kawałeczkiem mięsa. W między czasie prowadził swobodną rozmowę z siwowłosym, który wyglądał jakby jedzenie miało mu zaraz uciec z talerza. Uśmiechnął się. Odpowiadając na ostatnie zdanie nastolatka odparł twierdząco. - Oczywiście, że miałem rację. Nie przyprowadziłbym cię do jakiegoś podrzędnego lokalu, w którym sam nie chciałbym niczego zjeść. Jeszcze byś się pochorował.- W tym momencie lekki kaszel dał się we znaki muzykowi, który pospiesznie chwycił za kubek z ostygniętą już herbatą.
0 x
Takeru

Re: Karczma "Pod uwędzonym dzikiem"

Post autor: Takeru »

Chłopak pochłaniał kęsy mięsa jeden za drugim co chwila popijając herbatą aby się czasem nie udławić. Yuji wyjaśnił, że nie zna jeszcze detali odnośnie zlecenia ale jakoś bardzo nie przeszkadzało to Takeru, jedyne co się liczyło to to, że w końcu udało mu się gdzieś zahaczyć. Siedemnastolatek na wzmiankę o sklepie zadumał się co mógłby w nim zakupić, nigdy nie korzystał z innego ekwipunku niż miecze czy innego rodzaje bronie ale nic mu tak nie leżało jak miecz. "Ciekawe czym posługują się shinobi... Okaże się w sklepie, może i dla mnie znajdzie się coś ciekawego" Strawa znikła z talerza jak szalona a siwowłosy coraz bardziej był usatysfakcjonowany i czół, że odzyskiwał siły. Muzyk postawił kawę na ławę i uświadomił samuraja, że zadanie rozpocznie się całkiem niedługo lecz przed tym chciałby sprawdzić jego umiejętności a także pokazać mu jego co nie było złym pomysłem skoro mają pracować razem lepiej znać swoje możliwości i wykorzystać je w duecie jak najlepiej.
-Pewnie, czemu nie ale wiesz ja nie jestem shinobi, nie potrafię latać, zabijać spojrzeniem czy manipulować siłami natury po prostu dobrze walczę mieczem no i jestem całkiem szybki, pewnie szybszy niż większość ludzi w tym przybytku ale ok pokażę Ci parę cięć. A Ty? Co potrafisz? Zapytał luźno po czym brał się do ostatniego kęsa, jego brzuch okazał zadowolenie a siły zostały przywrócone momentalnie. Oparł się wygodnie i ziewnął przykrywając ręką usta, zawsze po jedzeniu robił się senny lecz tym razem przed nim było dużo pracy. Kiedy tylko Yuji skończył jeść chłopak wstał zaraz za nim chwytając swoją katanę i przywiązał do pasa, w knajpie było tak samo tłoczno a nawet bardziej niż gdy tu wchodzili. Takeru kiwną głową na do widzenia jednej z pobliskich kelnerek trzymając się muzyka, w końcu to on robił tu za przewodnika.

z/t
0 x
Yūji

Re: Karczma "Pod uwędzonym dzikiem"

Post autor: Yūji »

Yuji delektował się posiłkiem trochę wolniej niż jego kompan. - Jeśli potrafisz równie szybko władać mieczem co posługujesz się pałeczkami to mogę być spokojny. - Roześmiał się widząc jak młodziak pochłonął swoją strawę w mgnieniu oka, on sam zdążył dopiero zjeść połowę. Kontynuując rozmowę odpowiedział na ostatnie pytanie. -Nie chcę tego robić tutaj, lepiej będzie jak ci pokaże w ustronnym miejscu. Pamiętajmy, że odkrycie technik shinobi przed wścibskimi oczami i uszami może się źle skończyć.- Spojrzał na pomieszczenie by sprawdzić czy ktoś przypadkiem w tej chwili ich nie szpieguje ale nie zauważył nic podejrzanego, co nie znaczyło wcale, że mógł się uspokoić. Zawsze pozostawała ewentualność, że szpieg jak to szpieg potrafi świetnie się kamuflować. Kończąc posiłek popił jeszcze herbatką która mu została i wstał od stołu. Aż dziw, że tak nie pozorny facet potrafił zjeść tę sporą porcję mięsa. Założył na plecy swój instrument, który cały czas stał oparty obok. - Noto na nas już chyba czas. Chodź za mną.- Wychodząc zgarnął jeszcze uśmiech od kelnerki, która ich obsługiwała, a w zamian puścił oczko i przyjaźnie się uśmiechnął. Następnie obaj wojownicy zniknęli za drzwiami tawerny szukając jakiegoś odosobnionego miejsca, gdzie mogliby się pochwalić własnymi umiejętnościami.

z/t
0 x
Awatar użytkownika
Hikari
Martwa postać
Posty: 2488
Rejestracja: 24 sie 2015, o 18:56
Wiek postaci: 26
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Prawe oko mocna zieleń, lewe intensywnej czerwieni. Długie kruczoczarne włosy sięgające do połowy ud. Ogólnie mówiąc dobrze zbudowany mężczyzna mierzący 182cm.

Re: Karczma "Pod uwędzonym dzikiem"

Post autor: Hikari »

0 x
I'm never on fire
Cause i'm the real fire.
Higaki

Re: Karczma "Pod uwędzonym dzikiem"

Post autor: Higaki »

Twarz chłopaka wyrażała jedynie coś w stylu: Jasny gwint, co tu się dzieje!? Usta zarówno jak i oczy pozostawały otwarte na maximum szerokości, wpatrując się w niecodzienny widok. Przecież ludzie składają się z tkanek, mięśni, nerwów, żył, kości i paru innych komponentów tworzących jedną wspólną całość, a tu co? Gościu ani krwi po otwarciu nadgarstka, ani jakichś widocznych ścięgien… Jezu, kogo on poznał? No ale nic, dobrze, że chociaż ma resztę narządów, w końcu chciał pokazać mu jak dobre ma serce… i to dosłownie… Ale dobra, każdy jest inny, no nie? Gdy tylko otrząsnął się z pierwszego szoku, wydusił z siebie:
-J-j-j-jak żeś to zrobił? To jakaś technika, kekkei genkai czy coś innego… pierwszy raz widzę coś takiego… - Nie dało się nie odczuć zdziwienia, przerażenia a zarazem podziwu w głosie chłopaka. Ot taki sobie zlepek zupełnie niepasujących do siebie uczuć miał teraz w głowie. Poprzyglądał się jeszcze trochę niciom, nadgarstkowi i powiedział już spokojniejszym tonem:
-To po to te wszystkie szwy, możecie uwalniać nici z dowolnej części ciała…
Widząc, że Mamoru ma zamiar wywalić serce na zewnątrz, wyciągnął przed siebie ręce i zaczął machać dłońmi na znak, że nie chce, żeby to zrobił.
-Ha ha ha nie, nie, wierzę Ci w stu procentach! – Nie wiedział czy śmiać się czy płakać na myśl, że zaraz może zobaczyć flaki... w żywym i chodzącym typku.
Dwójka naszych bohaterów wkroczyła właśnie do osady i przemierzając jej ulice od razu pokierowali się w stronę karczmy.
-Oho, jest! Karczma „Pod uwędzonym dzikiem” – przeczytał na głos Higaki – Dzik to dzika świnia he he, blisko byłem. Podszedł do wejścia, otworzył drzwi prawą ręką i wszedł do środka. Po chwili dostrzegł wolne miejsca i tam właśnie się udał, odwracając głowę w stronę Mamoru sugerując mu, aby poszedł za nim. Ogólnie w karczmie było przyjemnie, był jeden barek przy którym stał barman, ale w całym lokalu porozmieszczane były również stoły i krzesła, żeby zjeść coś normalnego. Obok barku widać było wejście do kuchni. Wnętrze utrzymane było w odcieniach brązu, zarówno podłoga, barek, stoły i krzesła wykonane były z drewna. Ściany były pomalowane na ciemniejszy brąz niż drewniane meble i podłoga i wisiały na nich głowy dzików odpowiednio przerobione na trofea. W całym lokalu rozprzestrzeniał się piękny zapach mięsa, chłopak nie rozpoznał jakiego. Może wędzonej dziczyzny? Wtedy byłoby jasne dlaczego „Pod uwędzonym dzikiem”. Usiedli i czekali aż przyjdzie jakiś kelner czy coś.
-No dobra, to teraz może Ty chcesz się mnie o coś zapytać? – poczym złożył ręce przeplatając palce, położył je na stole i czekał na pytanie od niedawno poznanego kompana.
0 x
Mamoru

Re: Karczma "Pod uwędzonym dzikiem"

Post autor: Mamoru »

Mamoru miał minę mówiącą 'Niezła sztuczka, co nie? Szpan jak się patrzy', ale jak zwykle źle odczytał czyjeś emocje. Higaki wcale nie był zafascynowany jego czarnymi nićmi, wręcz przeciwnie. Był lekko przerażony, ale co mu się dziwić? Gość przed chwilą, na jego oczach, wziął i otworzył sobie nadgarstek. To jeszcze tam pal licho, pewno wariat. Mało takich na świecie? Np. tacy Jashiniści to się cieli dla przyjemności, to dopiero pojeby. Gorzej, że z rany, która wcale raną nie była, wyłaziły i wiły się czarne tentakle. I z pewnością były integralną częścią jegomościa w białym uniformie. Ale jak było wspomniane, Mamoru to głąb, on myśli zdecydowanie inaczej, o ile w ogóle myśli. Nie mniej po skończonej prezentacji, pozwolił by jego niteczki wróciły na swoje miejsce, zaś szara skóra na nowo się scaliła, pozostawiając po siebie charakterystyczne, czarne szwy w miejscu wcześniejszego otwarcia.
- Ale że jak, że co? Nooo... normalnie przecież. Mam pokazać jeszcze raz? - ściągnął brwi, zbity z tropu. Ah! No tak, przecież nie wszyscy o tym wiedzą! A to głuptasek z niego. Aż musiał zachichotać pod nosem i pokręcić głową. I na szczęście się powstrzymał od kolejnego otwarcia kolejnej rany, bądź i tej samej, bo akurat zaczęli zbliżać się do miasta, a tam paradowanie z 'urwaną' ręką, bądź inną kończyną nie byłoby najmądrzejsze. Jeszcze by go chcieli na stosie spalić, albo co...
- Ano. - potwierdził, przyglądając się temu samemu nadgarstkowi, który przed chwilą pozszywał do kupy. - Nasze ciała są nimi wypełnione. Chociaż, 'nasze ciała są z nich zrobione' byłoby trafniejsze. W każdym razie mogę je wyciągać kiedy chce, co jest całkiem użyteczne ~ - powiedział wesoło i akuratnie jedna z nici, wychyliła się z rękawa i 'pomachała' młodemu Senju.
Wreszcie zbliżyli się do uwędzonego dzika. Miała być świnia, ale jest dzik, ale to żaden problem. Uwędzony dzik też by mógł być, bo jak zauważył Higaki - to też świnia tyle że dzika. Zapewne gdyby miał normalniejsze poczucie humoru, to by się nawet zaśmiał, a tak jedynie skinął obojętnie głową i wszedł do środka za swoim nowym kolegą. Shishidou niespecjalnie znał się na wystroju, a tak w ogóle to ten go nie obchodził, więc ciężko powiedzieć, czy samo wnętrze mu się jakoś spodobało. Jak się jest chodzącym trupem to i spróchniała trumna wygląda jak willa, co nie? Może coś w tym było, nie mniej chłopak podążał dalej do przodu, aż wreszcie nie usadził swojego zadka na jednym z krzeseł. Cały czas omiatał obojętnym wzrokiem otoczenie, najbardziej przyglądając się trofeom z głów dzików.
- Hmmm... właściwie to nie wiem. Jesteś shinobi, no nie? I powiedziałeś, że przybywasz z Shinrin? Jak mnie pamięć nie myli to stamtąd pochodzi ród Senju, czy jak oni się tam zwali. Jesteś jednym z nich, czy może po prostu im służysz? - dopiero po zadaniu pytania skierował na niego swe złote ślepia, odrywając się tym samym od podziwiania 'dzikich' ozdób. To że był nindżą to raczej nie podlegało dyskusji. Już wcześniej to zauważył, a raczej tą blachę na czole. No, chyba że to jakaś nowa moda i dzieciaki się tak teraz noszą. Jeśli tak było, to zaraz powinien zostać wyprowadzony z błędu.
0 x
Higaki

Re: Karczma "Pod uwędzonym dzikiem"

Post autor: Higaki »

Chłopak lekko się uśmiechną, zapewne rozbawiło go pytanie „Czy im służysz?” Chwilę potem postarał się rozwiać wątpliwości Mamoru:
-Aha, jestem schinobi z klanu Senju, pamięć Cię nie myli. Niestety nie zademonstruje Ci próbki mocy mojego rodu, bo po prostu jeszcze tego nie opanowałem.
Dla niego było to normalne, żaden początkujący ninja nie opanowałby tak szybko mokutonu, ale przecież on był Kakuzu a nie Senju. Oni swoją umiejętność mają od razu, więc mógł pomyśleć, że Higaki jest zwykłym nieudacznikiem… Nie chciał tego. Po paru sekundach przerwy, postanowił, że opowie towarzyszowi trochę o swojej umiejętności klanowej. Co prawda ninja nie powinien ujawniać swoich umiejętności, słabych stron itp. No ale skoro on mu pokazał swoją, to chyba nic się nie stanie.
-Umiejętność naszego klanu to stworzenie nowego żywiołu, mokutonu. Niestety nie jest to coś hmmm „wszczepione” w nasze ciała jak u was, my musimy najpierw spełnić pewne warunki, a dopiero potem po kolejnych godzinach ćwiczeń jesteśmy w stanie aktywować naszą technikę klanową. – mówiąc to stuknął parę razy palcem wskazującym w drewniany stół, aby zaznaczyć, że to właśnie ten mokuton – drewno. Kontynuował:
-Ja za jakiś czas powinienem już być w stanie go użyć… ale i tak będzie trzeba potrenować, żeby opanować te potężniejsze techniki.
Higaki ewidentnie chciał teraz zaimponować Mamoru, pokazać, że jego klan wcale nie jest gorszy od szczepu Kakuzu:
-Za parę lat jedną techniką będę mógł wytworzyć las! Wyobrażasz to sobie? – Bo nasz młody Senju tak, w głowie właśnie widział jak jako dobrze zbudowany mężczyzna używa techniki Mokuton Hijutsu: Jukai Kotan i miażdży przeciwnika wewnątrz swojego lasu. Ach ta potęga! Gdy chłopak otrząsnął się z wyobrażenia o przyszłości, obok niego stała kelnerka czekająca z notesem aby przyjąć zamówienie.
-Ekhm… Poproszę 2 porcje Ramenu, może być? – zwrócił zwrok ku Mamoru.
0 x
Mamoru

Re: Karczma "Pod uwędzonym dzikiem"

Post autor: Mamoru »

Mokuton. Drewno. Las. Nie brzmiało to jakoś porywająco, przynajmniej dla Mamoru. Bo niby dlaczego by miało? Szczepowiec nigdy nie widział tego elementu w akcji, więc mógł jedynie domniemywać jak to wygląda, a raczej nawet nie próbował, bo las kojarzył mu się tylko z jednym - by powylegiwać się w cieniu koron w upalny dzień, bądź by było, gdzie opróżnić pęcherz jak natura przyprze podczas jakiś dłuższych wojaży. A tak to co? Że drzewo go zje? Zabije? Pobije? No, dobre sobie. Samo tworzenie lasu może i brzmiało imponująco, bo przecież każdy głupi wie, że drzewa rosną wolno i w ogóle, a tu ktoś robi czary mary i jeb, masz pan las. Dlatego też Shishidou był sceptyczny i nie bardzo rozumiał entuzjazm chłopaczka, który jarał się tą umiejętnością, jakby to była jedna z najsilniejszych mocy na świecie.
- Ehm, ale my się tacy rodzimy. - sprostował cicho, choć to można było pominąć. No tak, przecież on nie ogarnia, że jego niteczki to bardziej efekt jakiegoś chorego eksperymentu, niżeli zdolność przekazywana przez ojca i matkę podczas narodzin.
Ożywienie nadeszło, gdy przy ich boku stanęła kelnerka, zaś Higaki złożył zamówienie. Może ramen nie był tym czego oczekiwał, ale skoro to darmo, to on nie skorzysta? No właśnie, tak więc skinął potwierdzająco swoim czerepem, a następnie podrapał się w skroń, wbijając wzrok w kolegę. Obrazek - Więc mówisz, że potraficie stworzyć las, tak? I co z nim? Ten las coś potrafi, albo co? - mina Mamoru jasno sugerowała, że on sobie tego nie wyobraża. Może i był głupi. Może. Ale zwyczajnie nigdy nie widział sztuki elementu drewna na żywo, nawet o nim nie słyszał, a nawet jeśli - to nie pamięta. Ciężka sobie uzmysłowić coś czego ślepia nie zaobserwowały. Szczególnie, że to się tyczy LASU. DREWNA. Czyli czegoś coś jest niegroźne same w sobie, przynajmniej dla umarlaka, choć dla niego to mało co jest groźne. I co, drzazga mu się wbije w palec? To chyba tyle.
Westchnął.
- Dziwne to całe Senju. - że kto tu jest dziwny? - Wygląda, że strasznie lubicie to swoje... drewno. Może... ej, a mieszkacie może na drzewach? A tak swoją drogą, to z chęcią bym zobaczył w walce ten cały mokuton, ale skoro nie potrafisz go używać to trudno. - wypalił, jakby nigdy nic z bananem na licu. I znów coś przekręcił. Nie nie potrafił, a jeszcze się go się nie nauczył. To w sumie różnica.
0 x
Higaki

Re: Karczma "Pod uwędzonym dzikiem"

Post autor: Higaki »

Chłopak z takim entuzjazmem opowiadał o umiejętnościach swego klanu, jakby to było coś niezwykłego – w sumie dla niego to było. Prawda jest taka, że są różne charakterystyczne klany, szczepy, a oni nie są jedynymi, którzy tworzyli nowy żywioł. Spojrzał na twarz towarzysza i wyraźnie zauważył, że albo go to nie rusza, albo po prostu nie kminił całej idei mokutonu i było to dla niego jedynie sadzenie drzewek. Było mu trochę głupio, że nie może go zaskoczyć, tak jak on został zaskoczony. Jego przypuszczenia były słuszne, wkrótce potem pojawiło się pytanie, co to w ogóle robi, czemu to jest takie silne – coś w ten deseń. Chwile potem usłyszał o chęci zobaczenia mokutonu w akcji… Higaki strasznie żałował, że nie da rady się nim posługiwać…
- Co potrafi? No jakby to… Technika o której wspomniałem wyrasta z ziemi i użytkownik ma nad nią kontrolę, może na przykład owinąć wroga pnącymi się ku górze pnączami… A potem one stają się twarde jak te kilkusetletnie drzewa, zyskują na masie, objętości i najzwyczajniej w świecie zgniatają przeciwnika. Jest jeszcze masa innych zastosowań mokutonu.
W tym momencie przy stoliku dwóch koleżków stanęła kelnerka z jedzeniem i z gracją postawiła naczynia na stole, poczym położyła przy nich sztućce.
-Życzę smacznego – powiedziała delikatnym, miłym głosem i oddaliła się w stronę nowoprzybyłych klientów aby przyjąć zamówienie. Nasz młody Senju włożył do ust kawałek mięsa, przeżuł, przęknął i kontynuował:
- A co do mieszkania na drzewach, to nie, nie mieszkamy. Jak byłem mały to bawiliśmy się z przyjaciółmi w takich domkach, ale nic pozatym. Senju, którzy opanowali nasze Kekkei Genkai potrafią jedną techniką zbudować normalny dom, a Ci potężniejsi – całe osiedla. Wziął kolejną porcję strawy do ust, a po jej przełknięciu dodał:
- Będziesz miał wiele okazji aby podziwiać mój żywioł, gwarantuje Ci to. Choćby u mnie. Niewykluczone że kiedyś spotkamy się na arenie, w końcu sparingi to ważna część treningu. Nadszedł czas na kolejny kęs.
- Ech, skoro już o tym mowa to muszę się wziąć trochę za trening… tam na polanie miałem zamiar to zrobić, ale coś nie wyszło… Popatrzył chwilę w miskę, jakby nad czymś rozmyślał i zaczął dokańczać posiłek. Nie chciał żeby mu wystygł, wszak ramen najlepiej smakuje na ciepło.
0 x
Mamoru

Re: Karczma "Pod uwędzonym dzikiem"

Post autor: Mamoru »

Mamoru słuchał Higakiego i intensywnie myślał, starając sobie zobrazować jego słowa - las potrafiący opleść się wokół przeciwników i ich zgniatający? Faktycznie to mógłby być problem. W końcu to las. A taki przeważnie jest spory. I jak czegoś takiego uniknąć? Więc coś w tym było, co mówił chłopaczek, to faktycznie mogła być imponująca technika, nie tylko z tego powodu, że tworzy wielką połać drzew samą w sobie. Ale przecież Shishidou również potrafił oplatać się wokół ludzi, no nie? I na przykład zgniatać komuś gardła, ale do tego jeszcze mu było daleko, by przychodziło to z taką łatwością. W gruncie rzeczy jego nici nie były wcale takie wytrzymałe i nie było ich na tyle dużo, by przytłoczyć nimi swojego przeciwnika.
- Hmmm... może faktycznie masz rację. - bąknął, dalej coś rozkminiając. W tym momencie do ich stolika wróciła kelnereczka z zamówieniem. Nasz bohater praktycznie jej nie zauważył i dopiero, gdy ta odeszła, a posiłek stał już na stole, czarnowłosy zerknął w jego stronę, by następnie szybko pochwycić w swe dłonie drewniane pałeczki i rozdzielić je.
- Itadakimasu ~ - powiedział wesoło i również wziął się za pierwszy kęs, który wciągnął z głośnym siorbnięciem. Spojrzał na koleżkę Senju. Kolejna porcja niemal nie wypadła mu z ust. Na szczęście w porę ponownie wessał ją do środka. - Łaaaa! Serio? Ale fajnie! Darmowy dom... co ja bym dał za taki. Dobrze o tyle, że za swoje lokum tutaj nie muszę płacić. Przynajmniej na razie... - ktoś mu mówił, że Doko-koko mogą mieszkać tu za darmo przez określoną ilość czasu, co było fajne. Mniej fajne było, że po tym czasie sami muszą łożyć na czynsz, czy co tam innego. Ale właściwie nie było co rozpaczać, bo do tego czasu się stąd wyniesie i wróci w rodzinne strony. Albo będzie koczował w jakimś szałasie. 'To też jest jakieś wyjście', potaknął sobie w myślach.
Im dłużej słuchał, tym bardziej się przekonywał, że Ci cali Senju mieli całkiem ciekawe moce. Oczywiście nie tak świetne, jak jego Szczep, ale i tak mogły wzbudzać emocje typu 'ŁAAAAAAŁ', no bo kurde. Potrafią zrobić las, co zabija. Potrafią zrobić se domek, a nawet kilka domków. A nawet całą masę domków. Co oni tam jeszcze potrafią? 'Mają masę innych zastosowań', dodał w duchu, cytując słowa Higakiego. Naprawdę szkoda, że ten nie mógł mu pokazać jak ten cały mokuton wygląda, naprawdę szkoda. I ciekawe też, czy jakby sobie podprowadził takiemu Senju serducho to też mógłby operować tym żywiołem? Trzeba to kiedyś sprawdzić. Bo teraz to tak niemożliwe. Poza tym chłopaczek był bezpieczny, spokojna głowa. Raz, że powiedział, że jeszcze nie umie drewna - te, a może go okłamał? Nie no, skąd, bo chyba nie wie, co Kakuzu robią z czyimiś sercami? Hmmmm - dwa, że Mamoru go nawet polubił, a ludzi, których lubi to on nie krzywdzi, przynajmniej nie od razu, a poza tym, co najważniejsze - Shishidou nie umiał jeszcze tej sztuczki z zabieraniem serc. Więc właśnie.
Z tego wszystkiego zapomniał o swoim posiłku, za który zabrał się ze zdwojoną szybkością, wciągając kolejne nitki makaronu. Oczywiście nie można również zapomnieć o mięchu.
- Sparing? Bardzo chętnie, lubię walczyć, więc czemu nie. Właściwie to dawno się nie ruszałem. - znowu źle. Sparing 'kiedyś', nie teraz-zaraz, zią, no. Eh. - Tylko wpierw muszę kupić pewną rzecz... strasznie drogo w tym mieście, a nikt nie chce mnie zatrudnić, nie wiem czemu. - to już przerabialiśmy, więc nie ma sensu do tego wracać. Ale dla przypomnienia - straszysz pan ryjem.
0 x
Higaki

Re: Karczma "Pod uwędzonym dzikiem"

Post autor: Higaki »

Od młodego uczą, że informacja dla shinobi to skarb, a gdy posiadają ją o swoim potencjalnym przeciwniku i to przed walką, mogą opracować odpowiednią strategię. Ale do pojedynku pomiędzy naszym Senju a Kakuzu jeszcze daleko, więc Higaki zapamiętał tylko to, że walczy on jakąś bronią, prawdopodobnie jakiegoś typu mieczem, bo „pewną rzecz” raczej nie brzmiało jak shurikeny czy inne narzędzia miotane. Mamoru nie miał tego, czego potrzebował do walki, a co to za przyjemność walczyć z partnerem, który nie może wydobyć z siebie pełni potencjału bojowego? Oczywiście mowa tu tylko i wyłącznie o sytuacji, gdy jest to zwykły sparing na arenie, bo jak się walczy na śmierć i życie to każda okazja jest dobra. Chłopak postanowił, że poczeka, a nawet pomoże koleżce w zdobyciu miecza i dopiero wtedy stoczą walkę. Jest jeszcze jedna sprawa, miał nadzieje, że do tego momentu opanuje choć trochę mokuton i mu go pokaże. No dobra, wszystko fajnie, ale kasę zarobić trzeba wykonując misje, a skoro nikt go nie chce zatrudnić, to faktycznie może być problem… Kurde, trochę nie fajna sytuacja, tym bardziej, że każdy jest inny i nie ma wpływu na swoje pochodzenie, a zapewne to przez jego wygląd nikt go nie chciał zatrudnić… Ale On o tym nie wiedział, więc chyba mu nie powiem „ Gościu, spójrz na swoją twarz i odpowiedz sobie na to pytanie”, zresztą Higaki nie był takim typkiem. Kończąc swój posiłek, odsunął lekko miskę z pałeczkami w środku oparł, założył ręce na głowę i rzekł:
- No to może zaraz przejdziemy się do tablicy z ogłoszeniami, widziałem tu taką jedną, może coś by się tam znalazło? No chyba, że masz już coś w planach… - skoro Higakiemu i tak nie wypalił plan z treningiem, to może wykonać jakieś zlecenie, ma czas, a treningiem zajmie się jutro. Tak, brzmi świetnie, w końcu jemu też przyda się trochę kasy, od przybytku głowa nie boli.
- Nie wiem ile kosztuje ta twoja broń, ale prędzej czy później na nią uzbierasz, tylko trzeba wziąć się do roboty, to dawaj, chodź! – No i w ten o to sposób nasz Senju napalił się na zlecenie, a nawet nie wiadomo czy jakieś będzie. No ale co się dziwić, dzisiaj tylko spał i jadł tak w sumie… Więc energii mu nie brakowało. Był jeszcze jeden powód, chciał zrobić coś pożytecznego, w końcu miał zamiar zostać potężnym shinobi, a chyba nikt nie został nim poprzez odpoczynek. Chwilę potem spojrzał przez okno i mina trochę mu zrzedła. O ile wcześniej pogoda była świetna, to teraz słońce schowało się za burzowymi chmurami, było nieprzyjemnie ciemno i wiał silny wiatr. Jeszcze nie padało, ale lada chwila mogła rozpętać się niezła nawałnica.
- Szlak… nie wygląda to za ciekawie… znaczy od biedy mam kurtkę z kapturem, więc nie zmoknę jak nas deszcz złapie… - spojrzał się na Mamoru. Miał nadzieje, że ten coś wymyśli, bo perspektywa siedzenia w karczmie z pustą miską i czekanie aż nawałnica się skończy nie była interesująca, a mogli szybko gdzieś jeszcze pójść… tylko gdzie i po co? Ehhhh, Higaki miał teraz w głowie niezły mętlik… Przerażony wizją nudy w karczmie, rzucił ot tak, bez namysłu:
- Chyba, że aż tak Ci to nie przeszkadza, w końcu to tylko woda… - Chłopak czekając na odpowiedź towarzysza zaczął nerwowo trząść prawą nogą jak to on ma w zwyczaju i poczuł, że do podeszwy coś mu się przykleiło. Nie była to zwykła serwetka, bo była większa i twardsza, więc odkleił kartkę, spojrzał szybko czy coś ciekawego jest tam napisane i włożył brudny świstek do kieszeni.
0 x
Awatar użytkownika
Rokuramen Sennin
Support
Posty: 1033
Rejestracja: 12 lut 2015, o 13:07
Multikonta: Akihiko Maji i Jugo Misaki

Re: Karczma "Pod uwędzonym dzikiem"

Post autor: Rokuramen Sennin »

Kartka, którą odnalazł Higaki, była niezwykle stara, na dodatek teraz była pokryta nielicznymi śladami wilgoci. Krawędzie papieru były mocno poszarpane, sama powierzchnia również była dość mocno uszkodzona. Co ciekawe jednak, słowa na niej się znajdujące były doskonale czytelne, tak jakby napisane niedawno...
  Ukryty tekst
0 x
Support i twórca najlepszego ramen w świecie shinobi
Mamoru

Re: Karczma "Pod uwędzonym dzikiem"

Post autor: Mamoru »

[Będzie kupo-post, bo brak weny]

- Sam nie wiem. - mruknął, zamyślając się. - Ano, dość droga... no nie wiem. - jakby tego było mało, wyglądało na to, że zbiera się na jakiś deszcz. Taka pogoda średnio odpowiadała naszemu bohaterowi, choć ogólnie nie miał nic przeciwko burzy, czy czemuś takiemu. Zawierucha i ciężkie, szare chmury były fajne, jednak on sam nie miał zbytniej ochoty moknąć. Poza tym właśnie się porządnie nażarł, a w połączeniu z taką pogodą, która na niektórych wpływała negatywnie - ode chciało mu się wszystkiego. W końcu jak to szło? Człowiek głody, człowiek zły, człowiek najedzony - człowiek senny. Jakoś tak. Tak więc wyglądało na to, że entuzjazm Mamoru wyparował w jednej chwili i nie miał zamiaru się ruszać z karczmy, gdzie było mu ciepło, sucho i zarazem przyjemnie.
- Jak chcesz to idź sam, później Cię znajdę. Tylko nie zapomnij nauczyć się tego drewna. - powiedział z ustami pełnymi klusek. Co jak co, ale zobaczenie mokutona w akcji sobie nie odpuści. No, rzecz jasna wpierw to on by chciał zdobyć tą broń, którą całkiem przaśnie władał, ale na to potrzebował pieniędzy. Tak więc obaj mieli trochę czasu na to, jako że tamtemu raczej zejdzie się nieco dłużej. Zaś jeśli mister Kakuzu nie znajdzie pracy, to... 'Może znajdzie się inny trup z pełną sakiewką', właśnie tak. Zawsze znajdzie się jakieś rozwiązanie, prawda? A teraz Shishidou postanowił, że w spokoju dokończy swój posiłek, po czym wypnie swój bęben i będzie wegetował przez jakiś czas, aż deszcz, który miał nadejść nie minie.

A gdy pogoda się przejaśniła, zebrał swój kuper i poszedł w cholerę.

[zt]
0 x
Higaki

Re: Karczma "Pod uwędzonym dzikiem"

Post autor: Higaki »

Mamoru stwierdził, że odda się słodkiemu lenistwu i posiedzi sobie w karczmie, co było sprzeczne z tym, co zamierzał zrobić Higaki. Usłyszawszy słowa kompana zaśmiał się i odpowiedział:
- Ha ha, no tak, po posiłku czas na odpoczynek, ale w takim razie ja będę się zbierał.
Wstał z miejsca poczym zapiął kurtkę i założył kaptur, a następnie poprawił włosy.
- Jasne, spotkamy się za jakiś czas, Ty zarób na tą swoją broń, a ja nauczę się drewna… nasze następne spotkanie będzie wyglądało ciekawie. To do zobaczenia. – Mówiąc to machną ręką na pożegnanie, odwrócił się i otworzył drzwi wejściowe przez które wyszedł. Zaczęło lekko padać i wiać, jednak dla naszego bohatera nie było to coś, czego nie mógłby znieść. Szedł sobie teraz pustymi przez pogodę ulicami rozglądając się do okoła i szukając wcześniej wspomnianego słupa z ogłoszeniami. W końcu po jakimś czasie takowy pojawił mu się przed oczami. Podszedł do niego i zaczął czytać ogłoszenia, kręcił się do okoła słupa szukając jak najlepszej oferty. W końcu coś wpadło mu w oko… Ach to tylko piasek poderwany przez wiatr… Otarł podrażnione miejsce i dalej czytał zlecenia. Nareszcie znalazł coś, co mu się spodobało. Zerwał ogłoszenie, schował do kieszeni i poszedł w wyznaczone miejsce.

CD
0 x
Ayato

Re: Karczma "Pod uwędzonym dzikiem"

Post autor: Ayato »

0 x
ODPOWIEDZ

Wróć do „Osada Ryuzaku no Taki”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości