[Zwodniczy Karmazyn - Zbiorczy] Ryokan Tanmei 短命

W osadzie można odnaleźć wszystkie jednostki organizacyjne konieczne do normalnego trybu życia. Można tu odnaleźć szpital, restauracje, sklepy z różnymi towarami, a także gorące źródła bądź arenę.
Awatar użytkownika
Yamanaka Inoshi
Postać porzucona
Posty: 3431
Rejestracja: 12 lut 2018, o 22:35
Wiek postaci: 18
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: - Akcent Karmazynowych szczytów - Francuski
- Blond włosy długością do ramion
- Zielone oczy - w stylu Yamanaka
- Wzrost 161
- Łuskowaty kombinezon
- Widoczne bandaże na dłoniach.
Widoczny ekwipunek: Stalowe elementy pancerza, maska
Duży miecz na plecach
Plecak
Kabura z prawej strony na udzie.
GG/Discord: Tario#3987/64789656
Multikonta: Hoshigaki Maname
Aktualna postać: Jun
Lokalizacja: Soso

Re: [Zwodniczy Karmazyn - Zbiorczy] Ryokan Tanmei 短命

Post autor: Yamanaka Inoshi »

0 x
Senju Hyojin

Re: [Zwodniczy Karmazyn - Zbiorczy] Ryokan Tanmei 短命

Post autor: Senju Hyojin »

Wszystkie słowa, czyny jakie wykonała Kitsune przepadły w mroku głośnych rozmów, natłoku innych ludzi, który tłoczyli się wewnątrz karczmy, a heroiczny gest Keiona został wyprzedzony. Dostał także odmowę pracy, co przewidywała również dziewczyna. Nikt nie śmierdział tu groszem, pachnieli raczej potem, uryną, czasem rzygami. Od tego wszystkiego można było samemu zwymiotować. Dobrze, że wiosna dopiero się rozpoczynała a smród nie mógł rozgorzeć na dobre w takich okolicznościach. Kobieta otrzymała swoje obszerne zamówienie, flaszkę z soju zawinęła do plecaka, część zjadła jakby od niechcenia, bardziej z przymusu jedzenia, a nie delektowania się tonami smaku.
- Kto chce może się dołączyć - stwierdziła sama wargami czyszcząc pałeczki. Urocze, srebrne świecidełka, które zawsze nosiła w kimonie. Jedyna pamiątka z jej rodzinnych stron. Z dzikich, gęstych lasów, gdzie wszystko pachniało mchem oraz grzybami zbieranymi o poranku, dzikimi malinami i jagodami. W takich chwilach po części żałowała, że nie mogła zostać tam ni chwili dłużej. Nie chciała być wiązana z klanem przyrzeczeniami, obowiązkami, jakich nie chciała spełniać. Zapięła ściślej kimono i ponownie odwróciła się plecami do szynkwasu.
- Zaraz wrócę - oznajmiła do brązowowłosech chłopaka z jej kompanii. Chciała chociaż trochę zaczerpnąć świeżego powietrza, od tego zgiełku. Łudziła się, że na ulicy, przed starą karczmą odzyska chociaż trochę spokój. Ulice były jednak prawie tak same jak wnętrze; tłoczne. Przeciągnęła się przed karczmą aż stawy nadgarstkowe zatrzeszczały, wciągnęła powietrze głęboko do płuc i westchnęła. Nabiła ponownie fajkę, odpaliła, szła w głąb uliczki, tak aby sobie nieco pozwiedzać towarzystwo karczmy, słowem okrążyć ją całą. Zwróciła uwagę na sklepy, o dziwo ludzi też. Wyglądali nieco inaczej niż w pozostałych, znanych jej rejonach i bynajmniej miała tu na myśli bardziej ubogi strój, lekki bród.
"Na co ja tutaj w zasadzie liczyłam?" Zadawała sobie pytanie pociągając znowu z fajki. Słońce było przyjemne, lekko rozlewało się swoją złotą łuną po okolicy ogrzewając wszystko i intensyfikując smród jaki dobiegał zewsząd.
"Na co mi przyszło w moim życiu?" Sytuacja była patowa, a ona szła dalej na bok karczmy spoglądając przez okna, by mieć w zasięgu wzroku kompanie oraz rozejrzeć się z perspektywy na zgromadzonych ludzi.
"No tak, ale czemu władze miasta nic z tym nie robią? Wszyscy tylko kurwa czekają na super bohatera? Przecież... Przecież ten świat umarł, nie potrzebuje bohaterów, potrzebuje profesjonalistów takich jak ja. Potrzebują narzędzi jak ja..." Szła na tyły gospody rozmyślając o sensie tego wszystkiego, ale to nie łączyło się w żadną układankę, nie było w jej głowie odpowiedzi na te pytania. Była tylko ninja, który był narzędziem, szkolony do mordowania, nie znana mu była łaska, żal, wszystko się tylko zmieniało prócz tego. Ona się zmieniła.
"Nawet jeśli ten świat zgniłby do szczętu odrodziłby się z takimi samymi skurwielami, z takim samym brudem i fetorem" Zmarszczyła brwi będąc na tylnym rogu karczmy i prawie kończąc swój wyścig z myślami. Zaraz będzie musiała wrócić do reszty, zaraz znowu będzie musiała grać swoją rolę, zaraz znów przestanie myśleć, tylko istnieć. Pociągnęła znowu z fajki niemal będąc pod drzwiami do karczmy.
- Ech, ty stara kretynko - szepnęła zadzierając głowę i patrząc swoimi brązowymi oczami w splendor najwyższego nieba.
0 x
Sumairu Abe

Re: [Zwodniczy Karmazyn - Zbiorczy] Ryokan Tanmei 短命

Post autor: Sumairu Abe »

Suma na widok podawanego alkoholu jedynie się uśmiechnął i kiwnął głową dziękując przy tym za swoją porcję.
Chłopak wolał nie ryzykować zaśnięcia przy stole, zwłaszcza przy tylu osobach. Prawdopodobnie zasnąłby po kilku toastach, bo na pierwszym by nie skończył. Nie z nim takie numery. Żeby pić trzeba mieć nastrój, bo później się tylko żałuje lub nie pamięta co się działo i żałuje się również tego. Z rozmyślań nad alkoholem i tym, czy jednak się nie skusić wyciągnęła go wcześniej poznana czarnowłosa dziewczyna. Może nie tyle co wyciągnęła co jedynie wstała i zmierzając ku wyjściu zwróciła tym uwagę siedzącego Sumairu. Ciekawiło go co wpłynęło na to, że taka młoda dziewczyna zachowuje się w taki straszliwy i nienaturalnie dojrzały sposób, tak jakby czuła potrzebę wywyższania się lub też udowodnienia komuś jego szeroko pojętej niższości.
-Pewnie w głębi serca jest łagodniejsza... - pomyślał na głos i w chwili gdy sobie to uświadomił to ze szczyptą zażenowania spojrzał się z powrotem na sake tak jakby ta myśl miała być właśnie na temat alkoholu, a nie nieznajomej dziewuszki. Lekko speszony rozejrzał się dookoła i liczył, że nikt nie zwrócił uwagi na to o czym mówił.
W chwili gdy mężczyzna, który niedawno zaprosił wszystkich do stołu wzniósł swoją czarkę i napił się z niej, a jego towarzyszka również zaczęła upijać swoją porcję, Sumairu sięgnął po swoją czarkę i przybliżył ją do ust przekręcając równocześnie do tyłu sake jak i swoją głowę. Po odłożeniu czarki na stół, Suma energicznie przetarł swoje dłonie i wziął głębszy oddech.
-Dziękuję. - wyszeptał w eter.
Następnie przyszedł czas na słowa 'gospodarza stolika' przy którym siedział Sumairu. Mówił w taki sposób jakby naprawdę coś nam groziło. Tak jakby zostało nam niewiele czasu i tak jakby tylko to było najpewniejsze. Tak jakby zagrożenie nie było jeszcze dokładnie zbadane, ale było mimo wszystko faktem.
Na słowa o zwartej grupie Sumairu westchnął i przeciął swoje włosy prawą ręką, a następnie oparł rękę na stolik, a na ręcę swoją twarz.
-Brzmi ciekawie.- odpowiedział z niewielkim entuzjazmem, ale mimo wszystko był zaciekawiony całą sprawą. Może i nie znał jeszcze żadnych szczegółów, ani nie był pełen energii by nagle ruszać w wielką podróż i to jeszcze z nieznajomymi, ale mimo wszystko słowa samuraja obudziły w chłopaku pewną potrzebę. Potrzebę zaangażowania się w sprawę o której trzeba się jeszcze co nie co dowiedzieć.
Mężczyzna wyszedł, a początkowo Suma chciał ruszyć za nim. W ostatniej chwili jednak postanowił jeszcze trochę posiedzieć przy stoliku. Kto wie? Może kolejny toast? Może jeszcze coś się tu ciekawego wydarzy przed pójściem do spania?
0 x
Chiaki Manano

Re: [Zwodniczy Karmazyn - Zbiorczy] Ryokan Tanmei 短命

Post autor: Chiaki Manano »

Próbowałem wyjść, ale coś mi przeszkodziło. Nie wiem co dokładnie, ale to chyba odpowiedź Samuraja na moje słowa, które rzuciłem do tego najemnika-samuraja-chłopca-który-się-rzuca-o-byle-co. Popatrzyłem na niego i się uśmiechnąłem, nie wiedziałem oco mu teraz chodziło. Może starcza głupota mnie złapała czy inne dziwy, kto wie, fajnie by było pobujać się na fotelu bujanym i nie stresować się wszystkim dookoła.
-Nie, nie, to nie twój błąd. Nie przepraszaj.- potargałem swój tył głowy z uśmiechem, który prosto mówił „Co ja teraz mam zrobić?”. Popatrzyłem tak na wszystkich i dodałem tutaj dość nie pewnie.
-To chyba ja źle zrozumiałem, wybaczcie.- zaśmiałem się, ale nie głośno, tak po prostu jakbym chciał odwrócić moją gapę na żart, albo po prostu sam chciałem tak podnieść siebie na duchu. Eh, męcząca jest rozmowa z ludźmi, czemu musiałem dołączyć do tej dyskusji. Westchnąłem ciężko.
-Chociaż. Zaufanie dopiero poznanemu chłopakowi, który zrobił taki raban to bardzo nie na miejscu. I dziwne, że dopiero co poznał dziewczynę, obiecał jej ochronę aż dotrze do domu. Nieznajomy, który takie rzeczy rzuca na prawo i lewo, po tym wszystkim nie możemy wiedzieć co mu siedzi w głowie, a jeszcze co zrobi tej małej. Dziwne to jest, ja bym komuś takiemu nie zaufał, ale to tylko moje gdybanie, więc się mną nie interesujcie. Jak chcecie pić to pijcie, ja wychodzę. I wam też radzę, jeżeli szanujecie tego chłopaka na zewnątrz to od razu powinniście tam do niego wyjść.- po cholerę ja wylałem to tutaj i to na głos?! Czy może byłem zirytowany tym wszystkim? Tym, że dzieciak czeka na nich, a ci sobie normalnie gadają, bawia się, piją i takie tam rzeczy. Czy może po prostu chce wyjść, a nie mogę, kto wie…. Na pewno nie ja, bo ja sam nie wiem. Powinienem zostać w Sogen, tworzyć moje dzieła oraz łapać złodziei.
Postanowiłem wreszcie wyjść. Nic mnie nie powstrzyma! Nawet jakieś gadki ludzi! Szarpaniny! Wyjdę do chłopaka i mu powiem, że tam są, ale w spokoju sobie piją oraz mają go gdzieś.
0 x
Awatar użytkownika
Rika Kari Matsubari
Posty: 1090
Rejestracja: 6 mar 2018, o 12:34
Wiek postaci: 19
Ranga: Sentoki

Re: [Zwodniczy Karmazyn - Zbiorczy] Ryokan Tanmei 短命

Post autor: Rika Kari Matsubari »

Sumairu mógł sobie chcieć sięgnąć po kielona z sake, ale miał przecież obok siebie Rikę. Jak mógł o tym zapomnieć! Pełna energii nie czekała ani sekundy, gdy zobaczyła niesione naczynia z płynem. Już z daleka widziała, który jest przeznaczony dla niej. Ten pomarańczowy, między przeźroczystymi wyglądał jej jak jakiś napój specjalnej troski. Mimo to sięgnęła po niego z tacki, nim pani dotarła do stołu.
-Aligator. – podziękowała grzecznie.
Przy okazji wzięła też jedno sake, a widząc ewentualne spojrzenia, dodała tylko:
-To dla tego pana. – prychnęła w duchu. Jak mogłam powiedzieć na niego „pan”?
Trzymała dwa napoje i bacznie im się przyglądając szła w kierunku Sumairu. Po drodze wypiła łyczek soku. Gdy stanęła przy nim, odwróciła się za siebie i upewniła, że nikt się im nie przygląda. Podniosła kieliszek Sumairu zupełnie tak, jakby chciała mu go wręczyć, po czym przechyliła i ryżowy trunek przelał się do jej soczku. Oj nie, zdecydowanie nie była to kropelka. Spojrzała do góry na twarz samuraja.
-Nie chciałam, żeby ci się rozlało. – usprawiedliwiła się.
Spojrzała wtedy na swoją szklankę, z której poziom płynu równał się krawędziom szkła. Będzie musiała zaraz ponownie upić, bo inaczej się wyleje. Co gorsza, chwilę później ponownie uniosła rękę z sake Sumairu, tym razem aby mu je rzeczywiście podać. Nie takiego widoku się spodziewała. Zostało mu jakieś ¾ procentowego picia. Ups… - pomyślała. Oczywiście nie mogła dać po sobie tego poznać, ale może rzeczywiście przesadziła… Rika, jakie przesadziłaś!? Dzięki tobie temu brązowowłosemu samurajowi nie rozleje się sake!
Nie było czasu na wiele dyskusji, bowiem Yukari zaprosił wszystkich do stołu. Powiedział, że niedługo wszystkim przyda się trochę odwagi, co bardzo zainteresowało dziewczynkę. Teraz łączyło się w całość mówienie o ochronie dla Riki przez tego całego Yasuo. Mała początkowo chciała nawet odmówić, bo nie lubi być traktowana jak dziecko, ale to byłoby trochę niegrzeczne, poza tym… no właśnie. Nigdy nie wiadomo co nas spotka. Chcąc, nie chcąc, a zdecydowanie chcąc, Rika niespodziewanie była blisko centrum uwagi. Jedynie nastawienie Kazumi nie przypadło jej do gustu. Teraz jednak Chiaki poddawał w wątpliwość zaufanie do Yasuo. Rika nie wiedziała co o tym myśleć. Nie chciała jednak stawać po żadnej ze stron, ponieważ liczyła, że i tak rozejdzie się po kościach. Mogła zacząć krzyczeć, że wcale nie idzie do domu, ale... wtedy byłoby ciężko. Po prostu zostanie i postawi ich przed faktem dokonanym. Za sobie przecież radę, prawda? Wsłuchiwała się dalej, próbując połączyć fakty z tym, czego dowiedziała się od pana Koyamy. Kłopoty… oczywiście, że mieli kłopoty. Całe Ryuzaku miało kłopot, z którym należy się jak najszybciej uporać, żeby zapobiec czemuś jeszcze gorszemu.
Potrzebne miały być jakieś grupy, które zajmą się… nie wiadomo czym. O tym chętni mieli porozmawiać na dole z jakimś Haruko. To pewnie ten, co przysłał tutaj Chiakiego. – pomyślała. Zatem w drogę! Rika bardzo chciała iść na przedzie, ale w obawie, że ktoś mógłby jej czasem odmówić udziału w akcji, wolała nie rzucać się tak bardzo w oczy. Szła więc gdzieś w środku, może nawet bliżej tyłu. Najwyżej przebije się, gdy wyjdą na zewnątrz. Nie wiedzieć kiedy, Rika zgubiła Sumairu, który najwyraźniej miał inne plany na ten wieczór.
0 x
Awatar użytkownika
Yami
Posty: 2959
Rejestracja: 25 paź 2017, o 20:14
Wiek postaci: 25

Re: [Zwodniczy Karmazyn - Zbiorczy] Ryokan Tanmei 短命

Post autor: Yami »

  Ukryty tekst
0 x
Kurusu

Re: [Zwodniczy Karmazyn - Zbiorczy] Ryokan Tanmei 短命

Post autor: Kurusu »

Status Misji: Niezadowalający. Te proste stwierdzenie niestety oddawała obecną sytuację, pozostawało więc zostawienie tego na kolejny dzień, choć oczywistym jest, że nie jest mu to na rękę. Komu było na rękę, działanie z opóźnieniem jeśli w grę wchodziły sprawy Mafijne? Z pewnością głupcom... Jednak nie to było najważniejsze, trzeba było zapewnić sobie jeszcze przetrwanie w tej klatce... Najskuteczniejsza może być najzwyklejsza kradzież z ewentualnym morderstwem włącznie, czego w końcu się nie robi, by przeżyć? Jedynie trudność rodzi pytania, ale nie jest duży problem.
Czy coś interesującego jeszcze się wydarzyło? Nigdy nie sądził, że ukrywanie ciała pod tyloma ubraniami, da mu tyle korzyści. Ma ułatwione przemieszczanie się po ulicach, a jeszcze nikt nie odważył się nic zrobić... I niech tak dalej pozostanie, choć z pewnością w przypadku agresji na swą osobę, odpowiedziałby nie pozostawiając miernocie szans na obronę. A teraz? Znowu tamten zamaskowany, dalej stał pod tym Ryokanem i na coś czekał... Pytanie na co? Prawdopodobnie na kogoś. Ale czy go to obchodziło? Nie. Stąd bawiąc się dalej monetą miał zamiar zignorować chłopaka i po prostu wejść do środka.
0 x
Hyūga Hiroshi

Re: [Zwodniczy Karmazyn - Zbiorczy] Ryokan Tanmei 短命

Post autor: Hyūga Hiroshi »

Samuraj z grupki ludzi przy których wcześniej wisiała lekka nutka nadchodzącej bitki przeznaczył dość sporą sumę, aby sprezentować głodującym tutaj darmowe posiłki. Bez dwóch zdań był to honorowy czyn, na który też zareagowano szczęśliwymi odgłosami. Chłopak najwidoczniej wyprzedził Keiona i Hiroshiego, o czym sam właściciel wspomniał i zaproponował spotkanie się z "Panem Izo", który miał znajdować się w szpitalu. Na niepocieszenie Hyugi, który niestety nie jest medykiem. Co najwyżej mógłby pomóc przenosić łóżka, chorych czy ewentualnie bandażować.
Kitsune, która starała się przeprowadzić jakieś badania niestety nikt nie posłuchał, wszyscy byli zajęci, w dodatku do dwójki swoich towarzyszów mówiła siedząc jeszcze na swoim miejscu, kiedy Ci rozmawiali z gospodarzem.
- Dobrze, tylko gdzie znajdziemy szpital? - zapytał się, gdyż nie znał tutejszego miasta. Kiwnął jeszcze w stronę Kitsune na znak, że zrozumiał. Nie wiedział gdzie idzie, ale miał nadzieje, że się znowu nie obraziła.
Kiedy tylko otrzymał dodatkową informację, podziękował i wrócił w pobliże baru, lecz nie siadał na krześle. Oparł się jedynie i znów zaczął się rozglądać. Wziął w rękę tylko swój napój, który co jakiś czas popijał. Mógł teraz lepiej przyjrzeć się tamtej zgrai, która teraz wyglądała już na nieco bardziej rozluźnionych. Zamówili sobie nawet sake, więc niebezpieczeństwo rozróby można uznać za zażegnane. Zaciekawiło go jednak to, co mówił mężczyzna w zbroi. Stwierdził, że jest jakiś kłopot i będą potrzebni ludzie. Najwidoczniej wszędzie potrzeba tutaj rąk do pracy. Niedługo po tym razem z kobietą wstali i ruszyli ku wyjściu, jakby zapraszając też resztę. Hiroshi zastanawiał się, czy im nie przyda się on bardziej, skoro nie posiadał umiejętności iryojutsu, ale zobligował się też do pomocy Keionowi, więc musiał z nim przedyskutować sprawę. No i co z Kitsune?
W międzyczasie chłopakowi rzucił się w oczy złotowłosy mężczyzna, który podszedł do jednego z okien, jakby zaciekawiony tym, co się tam dzieje. Gdyby się tak dobrze przysłuchać, to można było usłyszeć krzyki, które dobiegają z zewnątrz, lecz nie sprawiały wrażenia wołania o pomoc, a bardziej przekomarzania czy kłótni.
- To co, idziemy? - zapytał Keiona, kiedy ten wrócił od właściciela. Jeśli ten się zgodzi, to wychodzi razem z nim na zewnątrz - może przy okazji uda mu się dowiedzieć kto krzyczał albo podsłuchać czegoś więcej od tego samuraja.
0 x
Dōhito Satori

Re: [Zwodniczy Karmazyn - Zbiorczy] Ryokan Tanmei 短命

Post autor: Dōhito Satori »

Satori pożegnał Yamiego kiwnięciem głowy i zdawkowym ,,dobranoc". Po tym podszedł do okna, gdzie miał nadzieję ujrzeć coś lub kogoś, co zainteresuje go na tyle, by wyjść i się temu przyjrzeć. Szukał punktu zaczepienia do swojego zadania, ale nic, co spotkało go dotąd w tym mieście nie wskazywało na bycie dobrym źródłem informacji, za którym warto podążać. No ale przecież dopiero co tu przybył, nie miał też jakiegoś limitu czasowego, więc może nie należało się tak spieszyć? Tak, nie należało, bo pośpiech to nieostrożność, a nieostrożność to śmierć, w najlepszym wypadku kompletne fiasko misji.
Przyglądając się szarym przechodniom natrafił wzrokiem na postać stojącą przy ryokanie. Człowiek ten wyglądał dość podejrzanie. Kilka sztuk żelastwa, które nosił na plecach bardzo przyciągało uwagę.
Czekał na kogoś? Pilnował? Jaki miał zamiar? Dohito zastanawiał się nad tajemnicą zamaskowanego miecznika, bo miał jakieś dziwne przeczucie, że on nie znalazł się tutaj od tak.
Obserwacje przerwał charakterystyczny dźwięk naczynia stawianego na drewnianym blacie. Satori odwócił się i zauważył miskę z ramen. Nie przypominał sobie, by coś zamawiał, ale zaświtało mu prędko, że tamten samuraj w ramach zadośćuczynienia postawił wszystkim kolację. Cóż, nie można było narzekać, ale chłopak jakoś nie był specjalnie głodny. Zostawiać czy oddawać miski też nie miał zamiaru bo za dużo byłoby tej dobroci na dziś. Zamiast tego po prostu sięgnął do torby i wyciągnął mały zwój, który postawił przed swoją kolacją i zapieczętował. Chciał w ten sposób zapewnić sobie prowiant na gorszą chwilę. Teraz była sielanka, ale to mogło prędko się zmienić, jeśli brać pod uwagę co dzieje się w tym mieście. Schował zwój i nie przejąwszy się reakcjami wrócił do okna, skąd zauważył nową, już nieco bardziej intrygującą osobę.
Zamaskowany kapelusznik w pstrokatym płaszczu przechadzał się uliczkami, nie niepokojony przez nikogo. Wszyscy go obchodzili szerokim łukiem, ale raczej ze strachu przed tym, co chował za maską, aniżeli przez to że był jakimś miejscowym szychą.
Satori odszedł wreszcie od okna i siadł przy stoliku, na miejscu Yamiego, skąd miał doskonały widok na resztę ryokanu. Liczył, że zasta tutaj tamtego pomarańczowego. Jeśli ten faktycznie się zjawi, to prędko odczuje na sobie baczne i przeszywające spojrzenie srebrnych oczu...

104-4 = 100%
Nie znam sie na japońskich daniach. Sam uznaj co wziąłem ;)
Nazwa
Fūin no Jutsu
Pieczęci
Przy pieczętowaniu Tygrys, przy odpieczętowaniu brak
Zasięg
Bezpośredni
Koszt E: 7% | D: 5% | C: 4% | B: 3% | A: 2% | S: 1% | S+: Niezauważalny(jednorazowe pieczętowanie)
Dodatkowe
Użytkownik musi stać obok zwoju (i takowy posiadać, rzecz jasna)
Opis Podstawowa technika specjalistów w pieczętowaniu, wymagająca użycia zwoju. Ninja staje w pobliżu papirusu i nakłada na papier (lub obok, jeżeli przedmiot jest za duży) to, co ma zostać zapieczętowane wewnątrz. Następnie przelewa do obu - przedmiotu i zwoju - swoją chakrę i składa pieczęć tygrysa. Efektem jest zamknięcie wewnątrz papieru docelowego przedmiotu, który następnie można w każdej chwili ponownie odpieczętować.
Uwaga -Pieczętowanie materiałów organicznych (m.in. materiałów do przeszczepu) możliwe jest przy pomocy tej techniki dopiero od Fūinjutsu C. -Na randze E z Fūinjutsu możemy pieczętować przedmioty tylko w małych zwojach. -W przypadku samurajów technika jest dostępna od Fūinjutsu rangi D
0 x
Awatar użytkownika
Yasuo
Posty: 1517
Rejestracja: 20 lip 2017, o 20:57
Wiek postaci: 28
Ranga: Kosho
Widoczny ekwipunek: Link do widocznych przedmiotów znajduje się na samej górze KP
GG/Discord: .iwaru
Multikonta: Tenshi

Re: [Zwodniczy Karmazyn - Zbiorczy] Ryokan Tanmei 短命

Post autor: Yasuo »

0 x
- Mowa
"Myśli"
Prowadzone Misje: -

Wzór Misji:
Wzór Nowej Lokacji:
[/list][/fieldset]
Plotki i Ciekawostki
  • Brak - brak
[/quote][/code]
Awatar użytkownika
Keion
Posty: 466
Rejestracja: 3 kwie 2018, o 10:38
Wiek postaci: 28
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Szare włosy, szczupły w miarę wysoki, ma wcięcia koloru czerwonego na twarzy
Widoczny ekwipunek: Kabura z prawej strony na udzie i torba na lewym pośladku.
GG/Discord: Keion#4512

Re: [Zwodniczy Karmazyn - Zbiorczy] Ryokan Tanmei 短命

Post autor: Keion »

Podchodząc do barmana dowiedziałem się ze jeden z klientów dał juz przede mną sporą ilość pieniędzy by Ci wszyscy biedni ludzie mogli coś zjeść. -Moje dobre chęci są przy tym czynie niewiele warte.-Ulżyło mi wiedząc że będą mieli co zjeść, ale byłem także rozczarowany sobą ze nie mogłem im bardziej pomóc. Oczywiście barmana przedstawił mi inną sposobność do pomocy i innym. Razem ze mną był Hiroshi, a ja nawet nie uchwyciłem momentu w którym znalazł się obok mnie. Nie spodziewałem że tego i z zdziwieniem spojrzałem na chłopaka, sądziłem ze raczej nie będzie specjalnie się przejmować biednymi i głodującymi tak jak Kitsune, która najpierw coś do nas próbowała powiedzieć, a później sobie wyszła na zewnątrz. Chwilę później w lokalu doszło do jakiegoś ogólnego poruszenia na co zareagował Hiroshi i odezwał się do mnie. Co nieco udało mi się zrozumieć i wydawało się że wszyscy wybierali się na jakąś niebezpieczną misje. -Nie nadaje się na jakąś niebezpieczną misje, mogę przydać się jako ewentualna pomoc medyczna, ale czy nie lepiej udać się do szpitala.-Spojrzałem na Hiroshiego, który czekał na moją odpowiedź i nie wiedziałem dlaczego. Powiedziałem sporo nie miłych słów dając mu powody do złości i także sam miałem osobistą uraze do ludzi z wyższych sfer. Jednakże widząc że chłopak wykazuje chęć pomocy innym nie mógłbym go od tak olać. -Jeśli to rzeczywiście niebezpieczna misja to raczej będę tylko przeszkadzał. Również chciałbym dołączyć, ale pewnie lepiej będzie jeśli się udam do tego szpitala.-Odpowiedziałem Hyudze, a że ten już się pytał w jakim kierunku jest szpital to postanowiłem zostawić mu tą kwestię. -ale najpierw chcę z kimś porozmawiać.-dodałem po chwili przypominając sobie że miałem coś tutaj jeszcze do zrobienia.
Poszedłem do kobiety, która wcześniej prosiła o jedzenie i do jej syna. -Czy chłopak czuję się lepiej? Mogę spróbować sprawić żeby poczuł się nieco lepiej jeśli mi na to pozwolisz, ale niczego nie -Zacząłem rozmowę martwiąc się nieco o chłopaka chcąc przynajmniej spróbować mu pomóc i zebrałem wokół swoich dłoni czakrę, która przybrała barwę wyblakłej zieleni. Następnie powoli zacząłem ja zbliżać ku chłopakowi, w przypadku gdyby jego matka nie pozwoliła lub chłopaka czułby się dobrze to nawet się na to nie sile. -Chcielibyście się ze mną podzielić informacjami odnośnie tego co sie stało? Skad są Ci wszyscy ludzie i co tu się dzieje?-Nim miałem wrócić do towarzysza i udać się do szpitala chciałem dowiedzieć coś więcej.
  Ukryty tekst
0 x
Awatar użytkownika
Yamanaka Inoshi
Postać porzucona
Posty: 3431
Rejestracja: 12 lut 2018, o 22:35
Wiek postaci: 18
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: - Akcent Karmazynowych szczytów - Francuski
- Blond włosy długością do ramion
- Zielone oczy - w stylu Yamanaka
- Wzrost 161
- Łuskowaty kombinezon
- Widoczne bandaże na dłoniach.
Widoczny ekwipunek: Stalowe elementy pancerza, maska
Duży miecz na plecach
Plecak
Kabura z prawej strony na udzie.
GG/Discord: Tario#3987/64789656
Multikonta: Hoshigaki Maname
Aktualna postać: Jun
Lokalizacja: Soso

Re: [Zwodniczy Karmazyn - Zbiorczy] Ryokan Tanmei 短命

Post autor: Yamanaka Inoshi »

W sumie w tym momencie możecie zrobić kompletnie co chcecie, nawet iść na zakupy do wolnego sklepu, nie ograniczam was, możecie dokonywać zakupów czy zrobić sobie przez noc trening, najważniejsze byście znaleźli się tam gdzie potrzeba przed końcem waszego czasu.
Zakupy dokonujecie płacąc 150% standardowej ceny. Czyli jeśli coś kosztowało 100 ryo to w tym wypadku kosztuje 150.
Przemyślcie uważnie czy chcecie coś ćwiczyć bo może się to na was negatywnie odbić o poranku :)
0 x
Sumairu Abe

Re: [Zwodniczy Karmazyn - Zbiorczy] Ryokan Tanmei 短命

Post autor: Sumairu Abe »

Towarzystwo się zmyło i zrobiło się nieco... lżej? Lokal mimo wszystko był upchany niemalże po brzegi, ale zapał i burzliwe rozmowy wspólnie opadły z sił wprowadzając coraz to bardziej senny nastrój. Sumie nagle przypomniało się, że wciąż jest śpiący i z chęcią wskoczyłby do łóżka. Łóżka w pokoiku, który udało mu się tu zarezerwować gdy przekroczył próg ryokanu.
Przez 'ułamek sekundy' przeszło mu przez myśl, że chciałby spędzić tę noc przy kimś. Leżeć razem, gawędzić o rzeczach ważnych i głupotach, czy nawet milczeć i co jakiś czas się dotykać, a ze snu wybudzić się wciąż w objęciach. W objęciach kobiecych lub też jakąś obejmując. Chłopak dawno nie miewał tego typu melancholijnych i czysto uczuciowych rozważań, więc poczuł się nieco... dziwnie i postanowił otrząsnąć się póki jeszcze nie jest na to zbyt późno.
Sumairu siedział przy stole sam, a jego wzrok odbijał się od ściany do ściany i od kelnerki do kelnerki, a te z kolei były znacznie ruchliwsze od ścian. Dopiero w tym momencie Suma zwrócił uwagę na szczegóły wystroju tego lokalu. Wcześniej jedynie widział gromadę ludzi, znajome twarze, posiłki... dym z fajki.
-Dym z fajki... - westchnął i cicho się zaśmiał, gdy przypomniał sobie o czarnowłosej kobiecie, z którą zamienił kilka słów.
Uśmiech na twarzy chłopaka widniał jeszcze przez kilkanaście sekund, a następnie powolutku zaczął znikać w otchłań naturalnej miny chłopaka. Suma ni z tego ni z owego ziewnął, a jego oczy się zeszkliły.
Dziewczyna o której sobie przypomniał była bardzo urodziwa i miała dość specyficzną aurę. Aurę, która mogłaby być ofiarą wielu żartów, docinek oraz droczeń od strony Sumy jeżeli nawiązaliby dalej jakiś kontakt. Póki co jednak nic na to nie wskazywało, lecz Sumairu w ten sposób najczęściej okazywał zainteresowanie i szacunek do innych. Nie był to jego jedyny arsenał jeżeli chodzi o relacje z ludźmi, ale ten aspekt jego reakcji pojawiał się wystarczająco często by o nim wspominać.
Chłopak nie miał nigdy okazji by się prawdziwie zakochać. Możliwe jednak, że okazji miał wiele ale był zbyt głupi by to zauważyć, bądź miał inne priorytety. Dalej miał inne priorytety, ale coś w głębi jego serca lub też czystej, fizycznej ludzkiej natury rozpalało w nim potrzebę bliskości.
-Wróć do mnie Sumairu... wróć.- zaczął nucić pod nosem wymyśloną melodię sam do siebie, nawołując do powrotu własnych myśli na odpowiednie tory. W zasadzie (no bo nie 'w sumie') to i tak pewnie nikt w lokalu go nie słuchał, ani nikt nie zwracał na niego większej uwagi. Suma wolał jednak się nie zagalopować z gadaniem i jeszcze raz rozejrzał się po lokalu bez większego planu zapanowania nad światem.
Suma przejechał dłonią po swojej twarzy i jeszcze raz ziewnął. Nie był pewien czy czekać na powrót swoich nowych kompanów i kiedy zamierzają w ogóle wrócić.
-Niezła zabawa. - rzekł do samego siebie i uśmiechnął się delikatnie. Nie przyszedł tu żeby się bawić, nie liczył na zabawę i nawet jej nie chciał. Chciał odrobiny relaksu i miło spędzonego czasu. W sumie to nawet nie wiedział czego do końca chce po wejściu do ryokanu. Wydawałoby się, że jedynie snu, a tu taki psikus! Pakiet familijny.
Chłopak rozejrzał się jeszcze kilka razy po sali w poszukiwaniu czegoś... kogoś... i postanowił, że poczeka aż ekipa wróci do stolika i ktoś będzie na tyle łaskawy, że streści mu o co tu tak naprawdę może chodzić. Prawdopodobnie, gdy już się dowie to powolnym krokiem ruszy do swojego pokoiku, sam lub z kimś i będzie czekał na owoce kolejnego dnia.
Zobaczymy.
0 x
Awatar użytkownika
Yami
Posty: 2959
Rejestracja: 25 paź 2017, o 20:14
Wiek postaci: 25

Re: [Zwodniczy Karmazyn - Zbiorczy] Ryokan Tanmei 短命

Post autor: Yami »

  Ukryty tekst
0 x
Awatar użytkownika
Rika Kari Matsubari
Posty: 1090
Rejestracja: 6 mar 2018, o 12:34
Wiek postaci: 19
Ranga: Sentoki

Re: [Zwodniczy Karmazyn - Zbiorczy] Ryokan Tanmei 短命

Post autor: Rika Kari Matsubari »

Gdy już wszyscy zebrali się na zewnątrz i stworzyli względnie zwartą grupę można było przejść do rzeczy. Rika była nieco zaskoczona, że tak mało osób zdecydowało się wyjść z ryokanu i wziąć w tym udział, w zasadzie cokolwiek miało to być. Yukari rozmawiał z mężczyzną, który musiał być tym trzecim, do kompletu z Kazumi. Była z tyłu i nie bardzo go widziała, a że rozmowa bez wątpienia była ważna, mała zmieniła strategię i przepchnęła się do przodu, aby wszystko jak najlepiej słyszeć i widzieć. Nieco inaczej wyobrażała sobie Haruko, ale to nie było teraz najważniejsze. Należało skupić się na jej ukochanym Ryuzaku, które było w niemałym kryzysie. O skali kłopotu mógł świadczyć choćby fakt, iż miasto zostało zamknięte, a port odizolowany. Tu nie chodziło już tylko o napływ ogromu ludzi, logistyczne trudy ich przyjęcia i wydatki z tym związane. Teraz na tapecie była zaraza, a zatem zdrowie i życie wszystkich mieszkańców kupieckiego miasta.
Z relacji jasno wynikało, że wyzwanie przed jakim staną nie będzie należało do najłatwiejszych. Ich grupa miała być rzekomo za mała i prawdę mówiąc trudno było nie dać temu wiary. Mimo to Rice trudno było ukryć podniecenie. Gdy Kurusu skończył mówić i usłyszała o tym, że jakiekolwiek działania zaczną się następnego ranka, wyruszyła w drogę powrotną do domu. Śpieszyło się jej.
  Ukryty tekst
0 x
Zablokowany

Wróć do „Osada Ryuzaku no Taki”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 5 gości