Karczma Onigiri
- Nikusui
- Gracz nieobecny
- Posty: 1028
- Rejestracja: 17 kwie 2015, o 12:58
- Wiek postaci: 29
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Białe, długie włosy, część z nich zapleciona w cztery warkocze - https://i.imgur.com/W0LDdj1.jpg; żółto-zielone oczy; jasna cera
- Widoczny ekwipunek: Bicz przymocowany przy prawym biodrze; torba nad lewym pośladkiem; kabura na broń na prawym udzie
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=283
- Multikonta: Sayuri
Re: Karczma Onigiri
Nie wiedziała, czy Murai będzie skory do opowiedzenia o swoim spotkaniu z Hanem. W szczególności, że intencje Antykreatora mogły być różne. Skoro już zdążyła się na Kami no Hikage nasłuchać od niektórych, że Han wcale nie chce zabijać, a robią to jego bezmózgi, zwane podwładnymi, to wszystko było możliwe. Mógł chcieć, by Kakuzu do nich dołączył. Jego umiejętności były przecież specyficzne, mógł kogoś takiego potrzebować. No i Murai do słabeuszy nie należał, co udowodnił już podczas Turnieju organizowanego na terenie Samotnych Wydm. A to było jakiś czas temu, więc naturalnym było, iż jego możliwości się zwiększyły. Jednak nie taka była prawda, a przynajmniej tak to przedstawił mężczyzna. W sumie to nie miała powodów, by myśleć, że kłamie, aczkolwiek było to możliwe.
Nikusui uniosła prawą brew wyżej, jakby analizowała słowa Kakuzu i próbowała to jakoś podsumować. Sam Murai, jak to stwierdził, nie miał pojęcia jaki miał w tym cel Han.
- Dziwne, że zachciało mu się prawić jakieś morały. Nie sądzę, by mógł obserwować każde twoja poczynania, by móc wyciągać takie wnioski. Może chciał byś stracił na pewności siebie, zaczął się zastanawiać i wycofywać z ewentualnych działań. - powiedziała, próbując dać powody temu, co się wydarzyło. To naprawdę było dziwne. - Albo, jak to mówią, porządnego kopniaka, żebyś więcej dawał od siebie. Co może mieć różne podłoże. Może chcieć cię sprawdzić, może uważa, że będziesz mu przydatny, albo liczy na twoja potknięcie, kiedy twoje ruchy staną się odważniejsze. - dodała, ukazując to tak, jak ona to widzi. Oczywiście mogła nie mieć racji, a Han po prostu zrobił to dla kaprysu. Może chciał pokazać swoją wyższość, cokolwiek. W każdym razie wiadome było, że jednak ma Kakuzu na względzie, chociaż nie wiadome były jego intencje.
Nie powstrzymała się i musiała się cicho roześmiać. Teoria Muraia oczywiście była prawdziwa, ale nie dla wszystkich. Co jak co, ale nie trudno było zauważyć zdystansowane podejście mężczyzny do obowiązków i podchodzenie do większości rzeczy raczej w sposób nieco mechaniczny. Nie myślała jednak nad tym, czy ich spotkanie jest również częścią jakiegoś planu Muraia, ale cóż to miało za znaczenie? Nie siedziała tu z nim i nie wyjawiała największych sekretów świata. A rozmowa czasami była potrzebna. Od kiedy zasmakowała towarzystwa innych osób i pozwoliła sobie na czerpanie z tego przyjemności, nie musiała sobie tego odmawiać.
- Mimo wszystko, są i takie rody, które dobro swoich stawiając wyżej. Może są to nieliczne przypadki, ale jednak. Ukyo, chociaż surowy, to nie sądzę by posłał kogoś na pewną śmierć. Tutaj zaryzykowałabym stwierdzeniem, że uznał to za zbędne przedsięwzięcie i nie ma sensu się tam pojawiać. No ale... wyszło jak wyszło. - powiedziała i wzruszyła ramionami. Nie chciała w żaden sposób usprawiedliwiać Lidera Kaminari, ale jednak trochę go zdążyła poznać. Swoich rodaków stawiał na pierwszy miejscu. A to, że białowłosa nie czuła się jako członkini tego rodu, to już była odrębna sprawa. Jej tak było wygodnie. Nauczyła się tak żyć, poza tym, nie spisywałaby się na poważniejszych stanowiskach, więc od politycznych spraw rodu i osady trzymała się z daleka. Robić misję i pracować na swój własny sukces, to było jej priorytetem. No i chronić matkę.
- Ledwo przeżyliście, ale widzę, że chyba ci się podobało? W sumie nigdy nie bardzo interesowałam się tym wydarzeniem, więc nie wiem co się działo. Tak czy siak, skoro do tej pory sprawa się nie rozwiązała, a jakoś ciężko uwierzyć mi w samobójstwo, to już raczej pozostanie ta wersja. - to były ostatnie słowa, jakie wypłynęły z jej ust. Tuż po tym wypiła małą dawkę alkoholu, czując gorąc, jaki przelewa się przez jej gardło. Odłożyła naczynie i zgarnęła jakieś mięsno-warzywny szaszłyk. Po chwili lekko się skrzywiła. - W sumie, gdyby nie to, to mogłabym mieć przesrane. To małżeństwo umocniłoby sojusz Kaminari i Uchiha, a jakiś czas później Uchiha walczyli z Senju. Co jak co, ale stanęłam w szranki u boku mieszkańców Hanamury. A tak pewnie rozkazano by mi wspierać Sogeńczyków. - dopowiedziała, przez chwilę próbując sobie wyobrazić tę sytuację. W sumie wtedy, raczej nie zostałaby pośrednikiem miedzy Senju a Kaminari. Zapewne jej związek z Shigeru byłby źle postrzegany, a podczas bitwy musiałaby wybrać - klan czy wybranek serca. Trzeba było zajeść te myśli kawałkiem mięsa!
Nikusui uniosła prawą brew wyżej, jakby analizowała słowa Kakuzu i próbowała to jakoś podsumować. Sam Murai, jak to stwierdził, nie miał pojęcia jaki miał w tym cel Han.
- Dziwne, że zachciało mu się prawić jakieś morały. Nie sądzę, by mógł obserwować każde twoja poczynania, by móc wyciągać takie wnioski. Może chciał byś stracił na pewności siebie, zaczął się zastanawiać i wycofywać z ewentualnych działań. - powiedziała, próbując dać powody temu, co się wydarzyło. To naprawdę było dziwne. - Albo, jak to mówią, porządnego kopniaka, żebyś więcej dawał od siebie. Co może mieć różne podłoże. Może chcieć cię sprawdzić, może uważa, że będziesz mu przydatny, albo liczy na twoja potknięcie, kiedy twoje ruchy staną się odważniejsze. - dodała, ukazując to tak, jak ona to widzi. Oczywiście mogła nie mieć racji, a Han po prostu zrobił to dla kaprysu. Może chciał pokazać swoją wyższość, cokolwiek. W każdym razie wiadome było, że jednak ma Kakuzu na względzie, chociaż nie wiadome były jego intencje.
Nie powstrzymała się i musiała się cicho roześmiać. Teoria Muraia oczywiście była prawdziwa, ale nie dla wszystkich. Co jak co, ale nie trudno było zauważyć zdystansowane podejście mężczyzny do obowiązków i podchodzenie do większości rzeczy raczej w sposób nieco mechaniczny. Nie myślała jednak nad tym, czy ich spotkanie jest również częścią jakiegoś planu Muraia, ale cóż to miało za znaczenie? Nie siedziała tu z nim i nie wyjawiała największych sekretów świata. A rozmowa czasami była potrzebna. Od kiedy zasmakowała towarzystwa innych osób i pozwoliła sobie na czerpanie z tego przyjemności, nie musiała sobie tego odmawiać.
- Mimo wszystko, są i takie rody, które dobro swoich stawiając wyżej. Może są to nieliczne przypadki, ale jednak. Ukyo, chociaż surowy, to nie sądzę by posłał kogoś na pewną śmierć. Tutaj zaryzykowałabym stwierdzeniem, że uznał to za zbędne przedsięwzięcie i nie ma sensu się tam pojawiać. No ale... wyszło jak wyszło. - powiedziała i wzruszyła ramionami. Nie chciała w żaden sposób usprawiedliwiać Lidera Kaminari, ale jednak trochę go zdążyła poznać. Swoich rodaków stawiał na pierwszy miejscu. A to, że białowłosa nie czuła się jako członkini tego rodu, to już była odrębna sprawa. Jej tak było wygodnie. Nauczyła się tak żyć, poza tym, nie spisywałaby się na poważniejszych stanowiskach, więc od politycznych spraw rodu i osady trzymała się z daleka. Robić misję i pracować na swój własny sukces, to było jej priorytetem. No i chronić matkę.
- Ledwo przeżyliście, ale widzę, że chyba ci się podobało? W sumie nigdy nie bardzo interesowałam się tym wydarzeniem, więc nie wiem co się działo. Tak czy siak, skoro do tej pory sprawa się nie rozwiązała, a jakoś ciężko uwierzyć mi w samobójstwo, to już raczej pozostanie ta wersja. - to były ostatnie słowa, jakie wypłynęły z jej ust. Tuż po tym wypiła małą dawkę alkoholu, czując gorąc, jaki przelewa się przez jej gardło. Odłożyła naczynie i zgarnęła jakieś mięsno-warzywny szaszłyk. Po chwili lekko się skrzywiła. - W sumie, gdyby nie to, to mogłabym mieć przesrane. To małżeństwo umocniłoby sojusz Kaminari i Uchiha, a jakiś czas później Uchiha walczyli z Senju. Co jak co, ale stanęłam w szranki u boku mieszkańców Hanamury. A tak pewnie rozkazano by mi wspierać Sogeńczyków. - dopowiedziała, przez chwilę próbując sobie wyobrazić tę sytuację. W sumie wtedy, raczej nie zostałaby pośrednikiem miedzy Senju a Kaminari. Zapewne jej związek z Shigeru byłby źle postrzegany, a podczas bitwy musiałaby wybrać - klan czy wybranek serca. Trzeba było zajeść te myśli kawałkiem mięsa!
0 x

"W życiu licz na najlepsze, ale przygotuj się na najgorsze."
Re: Karczma Onigiri
Rozważał wiele opcji. Antykreator, jako istota z całkowicie innego poziomu, mógł kierować się całkowicie niezrozumiałymi dla Muraia ideałami, a już na pewno ciężkimi do przewidzenia. Mogło być to absolutnie wszystko. Nie miał o nim informacji w tym zakresie. Jaki mógł więc mieć powód żeby skierować się akurat do Muraia? Na to pytanie znał odpowiedź, przynajmniej częściowo. Potencjalny Jeździec. Han oczekiwał od niego siły i charakteru. Ani jedno nie było wystarczające, a w szczególności charakter. Pusty, bez celu i bez świadomości własnego wkładu w świat. Kakuzu bronił się i swoją ideologię, ale ten moment był jedynym, który naprawdę zachwiał do tej pory nieruchomymi podwalinami jego jestestwa. Jednak wersja Niksui była, jak na osobę pozbawioną jakichkolwiek ważnych informacji, dobrym podejściem. Osoba ta potrafiła w miarę logicznie rozumować i wyciągać wnioski. Nie była przesadnie uczuciowa, przynajmniej nie w jego towarzystwie. Czy była to reakcja na niego czy może jej sposób bycia? Może byłaby bardziej wylewna przy kim innym?
- Chyba skuteczniejszym sposobem byłoby zabicie mnie niż przekonywanie że moje działania są głupie. Ale nie mam pojęcia czego mógł chcieć. Chyba powinienem po prostu to zignorować. Jak będę zastanawiał się czy każdy mój krok jest taki jak zaplanował to niczego nie osiągnę. - powiedział, tym samym chyba kończąc temat. Co mógł powiedzieć więcej? Powinien zdecydowanie znaleźć inny temat w celu podtrzymania rozmowy.
Zaśmiała się kiedy Murai powiedział o wysyłaniu podwładnych i analogii do hazardu. To było zabawne? Nie był to klasyczny żart oparty o budowanie napięcia i puencie jak już. Zamiarem mężczyzny nie było rozbawienie Nikusui, ale takie drobne okazanie zadowolenia z konwersacji było wyraźnym znakiem że Kakuzu trafia w dobry rejon. I że rozmowa się klei.
- Nie wiem jak jest u innych, nie wiem też do końca jak jest u mnie. Nigdy nie miałem zamiaru wchodzenia na jakieś ważne miejsce w hierarchii swojego Rodu. Im ważniejszy jesteś tym więcej zrzuca się na głowę. A tak prawie zawsze mogę robić co chcę i podróżować gdzie chcę. I to się liczy. - po pełnych mądrości słowach nalał sobie druga czarkę i wypił jak poprzednią. Fakt że alkohol na niego działał tak samo jak woda był w tym bardzo przydatny, gdyż mógł pić dla towarzystwa nieskończenie długo, po czym otworzyć szwy na stopie i wypuścić płyny w jakimś ustronnym miejscu. Możliwe że powinien opracować jakiś niewielki zbiornik który mógłby wsadzić do swojego ciała i tam zbierać płyny i pokarmy. Idea pojawiła się praktycznie znikąd i na pewno Kakuzu będzie musiał ją przemyśleć na spokojnie, kiedy całe spotkanie się zakończy.
- My też w to wątpiliśmy, dlatego postanowiliśmy to sprawdzić w jakiś sposób. Nic nie udało nam się wskórać, ale w pewnym momencie na niebie pojawił się ogromny gliniany smok który zaczął zrzucać na nas wybuchowe pociski. Dziesiątki, jak nie setki. Musieliśmy się schronić w zrujnowanym domu i odpowiednio go zabezpieczyć. W jakieś trzy sekundy. Wielu z nas wylądowało pod gruzami ale współpracując udało nam się wydostać. - sięgnął po kulkę ryżową i zaczął się nią zajadać, niby oszukać organizm wystawiony na działanie alkoholu - W szpitalu polowym powiedziano nam żebyśmy odeszli jak najszybciej. I że zdołali odkryć kto to jest, ale nie byli w stanie wymierzyć kary. Czy coś takiego. - wzruszył ramionami. Przeczyło to faktycznie słowom Nikusui, która nie wiedziała kto właściwie za tym wszystkim stał. Murai też nie wiedział, ale oni wiedzieli. Oni czyli władze? Albo ten jeden człowiek? Aktualnie pochłaniana przez Kakuzu kulka ryżu wydawała się bardziej interesująca, pozornie zresztą.
- Chyba skuteczniejszym sposobem byłoby zabicie mnie niż przekonywanie że moje działania są głupie. Ale nie mam pojęcia czego mógł chcieć. Chyba powinienem po prostu to zignorować. Jak będę zastanawiał się czy każdy mój krok jest taki jak zaplanował to niczego nie osiągnę. - powiedział, tym samym chyba kończąc temat. Co mógł powiedzieć więcej? Powinien zdecydowanie znaleźć inny temat w celu podtrzymania rozmowy.
Zaśmiała się kiedy Murai powiedział o wysyłaniu podwładnych i analogii do hazardu. To było zabawne? Nie był to klasyczny żart oparty o budowanie napięcia i puencie jak już. Zamiarem mężczyzny nie było rozbawienie Nikusui, ale takie drobne okazanie zadowolenia z konwersacji było wyraźnym znakiem że Kakuzu trafia w dobry rejon. I że rozmowa się klei.
- Nie wiem jak jest u innych, nie wiem też do końca jak jest u mnie. Nigdy nie miałem zamiaru wchodzenia na jakieś ważne miejsce w hierarchii swojego Rodu. Im ważniejszy jesteś tym więcej zrzuca się na głowę. A tak prawie zawsze mogę robić co chcę i podróżować gdzie chcę. I to się liczy. - po pełnych mądrości słowach nalał sobie druga czarkę i wypił jak poprzednią. Fakt że alkohol na niego działał tak samo jak woda był w tym bardzo przydatny, gdyż mógł pić dla towarzystwa nieskończenie długo, po czym otworzyć szwy na stopie i wypuścić płyny w jakimś ustronnym miejscu. Możliwe że powinien opracować jakiś niewielki zbiornik który mógłby wsadzić do swojego ciała i tam zbierać płyny i pokarmy. Idea pojawiła się praktycznie znikąd i na pewno Kakuzu będzie musiał ją przemyśleć na spokojnie, kiedy całe spotkanie się zakończy.
- My też w to wątpiliśmy, dlatego postanowiliśmy to sprawdzić w jakiś sposób. Nic nie udało nam się wskórać, ale w pewnym momencie na niebie pojawił się ogromny gliniany smok który zaczął zrzucać na nas wybuchowe pociski. Dziesiątki, jak nie setki. Musieliśmy się schronić w zrujnowanym domu i odpowiednio go zabezpieczyć. W jakieś trzy sekundy. Wielu z nas wylądowało pod gruzami ale współpracując udało nam się wydostać. - sięgnął po kulkę ryżową i zaczął się nią zajadać, niby oszukać organizm wystawiony na działanie alkoholu - W szpitalu polowym powiedziano nam żebyśmy odeszli jak najszybciej. I że zdołali odkryć kto to jest, ale nie byli w stanie wymierzyć kary. Czy coś takiego. - wzruszył ramionami. Przeczyło to faktycznie słowom Nikusui, która nie wiedziała kto właściwie za tym wszystkim stał. Murai też nie wiedział, ale oni wiedzieli. Oni czyli władze? Albo ten jeden człowiek? Aktualnie pochłaniana przez Kakuzu kulka ryżu wydawała się bardziej interesująca, pozornie zresztą.
0 x
- Nikusui
- Gracz nieobecny
- Posty: 1028
- Rejestracja: 17 kwie 2015, o 12:58
- Wiek postaci: 29
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Białe, długie włosy, część z nich zapleciona w cztery warkocze - https://i.imgur.com/W0LDdj1.jpg; żółto-zielone oczy; jasna cera
- Widoczny ekwipunek: Bicz przymocowany przy prawym biodrze; torba nad lewym pośladkiem; kabura na broń na prawym udzie
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=283
- Multikonta: Sayuri
Re: Karczma Onigiri
Ludzie mieli różne taktyki. Żeby osiągnąć swoje cele, mogli robić przeróżne rzeczy. Wystarczyło poczekać, odpowiednio nakierować i efekty przychodziły. A Han wystarczająco już zdążył poznać ten świat i wielu ludzi, by dobrać wystarczające działania. Oczywiście Nikusui czy Murai mogli jedynie gdybać i próbować się domyślać, ale żadne z nich nie mogło zajrzeć do głowy Hana, więc najlepiej temat było zakończyć, gdyż i tak do niczego to nie prowadziło.
W sumie to i białowłosa miała podobne podejście do swojego "miejsca" w rodzie. Nie interesowała ją władza, ani jakaś inna wyższa funkcja. Nie wyobrażała sobie siebie na pozycji doradcy, a tym bardziej Lidera! Nie nadawała się do tego, aż takie więzi z klanem Kaminari ją nie łączyły. Dlatego obecna sytuacja jej odpowiadała. Wykonywała jakieś zadania dla Raigeki, ale jednocześnie miała pewną swobodę i nie była uwięziona w osadzie czy na jakiś nudnych spotkaniach.
- Cenisz sobie swobodę działań. Tak jak i ja. - mruknęła, również unosząc czarkę z sake i wypijając drugą porcję alkoholu. Było jeszcze za wcześnie, by odczuwała jakieś negatywne skutki wypicia sake. Chociaż, to też niedługo mogło się zmienić. W końcu nie była do końca wypoczęta, trochę niedawno przeszła, więc odporność na alkohol mogła również się zmniejszyć.
Na kolejne wypowiedzi Muraia, względem wydarzeń w Antai, machnęła lekko ręką. Wiele nie mogła powiedzieć w tym temacie, bo jej tam nie było i naprawdę nie ciągnęło ją do tego, by się czegokolwiek dowiadywać. To i tak był czas, kiedy nie integrowała się z klanem Kaminari praktycznie w ogóle, nie licząc wykonywania jakiś pomniejszych misji. Ot, taki szaraczek, którym raczej chciała pozostać. Nie zależało jej na sławie, ani na wysokiej pozycji. Chciała robić swoje, bez zbędnego hałasu, chociaż i tego czasami nie dało się uniknąć. Sama też zaczęła zauważać, że coraz częściej zdarza jej się komentować sytuację, jaka panuje na świecie. Może jednak to nie powinno dziwić, skoro sama w wielu wydarzeniach brała udział.
- Yh, pamiętam jeszcze, jak rody wysyłały swoich początkujących podwładnych do miast kupieckich. Ja wylądowałam właśnie tutaj. Dwa lata, które aż tak wiele nie przyniosły. Przynajmniej według mnie. - mruknęła pod nosem, ale Murai na pewno ją zrozumiał. Nie wiedziała czy on też temu podlegał, chociaż niby powinien. Skoro był z Sakai, to była duża szansa, że i on został oddelegowany do Ryuzaku no Taki. No, ale to były jedynie jej przypuszczenia. - Zresztą, skoro zostało to definitywnie zniesione, nie wrócono do tego, to najwidoczniej rzeczywiście nie przynosiło takich pozytywów, jak zakładano. - dodała i uśmiechnęła się krzywo, po czym zabrała się za kolejną przekąskę. Tym razem jej ulubioną! Dango. Przeżuła słodkie kuleczki z zadowoleniem i odłożyła niewielką wykałaczkę na bok bambusowej deski. I przy okazji polała jeszcze sake, a co! W końcu to był wieczór, żeby się wyluzować. A jej do luzu jeszcze troszkę brakowało. Oczywiście nie mogła przesadzić. Trzeba było znaleźć jeszcze jakiś nocleg. Miała nadzieję, że wiele w tym miasteczku się nie pozmieniało od jej ostatniej wizyty.
W sumie to i białowłosa miała podobne podejście do swojego "miejsca" w rodzie. Nie interesowała ją władza, ani jakaś inna wyższa funkcja. Nie wyobrażała sobie siebie na pozycji doradcy, a tym bardziej Lidera! Nie nadawała się do tego, aż takie więzi z klanem Kaminari ją nie łączyły. Dlatego obecna sytuacja jej odpowiadała. Wykonywała jakieś zadania dla Raigeki, ale jednocześnie miała pewną swobodę i nie była uwięziona w osadzie czy na jakiś nudnych spotkaniach.
- Cenisz sobie swobodę działań. Tak jak i ja. - mruknęła, również unosząc czarkę z sake i wypijając drugą porcję alkoholu. Było jeszcze za wcześnie, by odczuwała jakieś negatywne skutki wypicia sake. Chociaż, to też niedługo mogło się zmienić. W końcu nie była do końca wypoczęta, trochę niedawno przeszła, więc odporność na alkohol mogła również się zmniejszyć.
Na kolejne wypowiedzi Muraia, względem wydarzeń w Antai, machnęła lekko ręką. Wiele nie mogła powiedzieć w tym temacie, bo jej tam nie było i naprawdę nie ciągnęło ją do tego, by się czegokolwiek dowiadywać. To i tak był czas, kiedy nie integrowała się z klanem Kaminari praktycznie w ogóle, nie licząc wykonywania jakiś pomniejszych misji. Ot, taki szaraczek, którym raczej chciała pozostać. Nie zależało jej na sławie, ani na wysokiej pozycji. Chciała robić swoje, bez zbędnego hałasu, chociaż i tego czasami nie dało się uniknąć. Sama też zaczęła zauważać, że coraz częściej zdarza jej się komentować sytuację, jaka panuje na świecie. Może jednak to nie powinno dziwić, skoro sama w wielu wydarzeniach brała udział.
- Yh, pamiętam jeszcze, jak rody wysyłały swoich początkujących podwładnych do miast kupieckich. Ja wylądowałam właśnie tutaj. Dwa lata, które aż tak wiele nie przyniosły. Przynajmniej według mnie. - mruknęła pod nosem, ale Murai na pewno ją zrozumiał. Nie wiedziała czy on też temu podlegał, chociaż niby powinien. Skoro był z Sakai, to była duża szansa, że i on został oddelegowany do Ryuzaku no Taki. No, ale to były jedynie jej przypuszczenia. - Zresztą, skoro zostało to definitywnie zniesione, nie wrócono do tego, to najwidoczniej rzeczywiście nie przynosiło takich pozytywów, jak zakładano. - dodała i uśmiechnęła się krzywo, po czym zabrała się za kolejną przekąskę. Tym razem jej ulubioną! Dango. Przeżuła słodkie kuleczki z zadowoleniem i odłożyła niewielką wykałaczkę na bok bambusowej deski. I przy okazji polała jeszcze sake, a co! W końcu to był wieczór, żeby się wyluzować. A jej do luzu jeszcze troszkę brakowało. Oczywiście nie mogła przesadzić. Trzeba było znaleźć jeszcze jakiś nocleg. Miała nadzieję, że wiele w tym miasteczku się nie pozmieniało od jej ostatniej wizyty.
0 x

"W życiu licz na najlepsze, ale przygotuj się na najgorsze."
Re: Karczma Onigiri
Nawet jeśli Mitsuchi wiedział o tym, że Kakuzu nie jest jakkolwiek przywiązany do swojego Rodu i używa go tylko do swoich celów, to nie był to żaden problem. Murai był istotą operującą na korzyściach i właściwie tylko na nich. Wiedza, pieniądze, znajomości, techniki. Cokolwiek co mogło mu się przydać. Nawet mała fretka, słodkie zwierzątko, zostało przez Muraia przygarnięte w bardzo konkretnym celu. Ponieważ jego słodka aparycja i zachowanie mogło przydawać się w sytuacjach wymagających dobrego wizerunku albo kontaktu z płcią piękną. Wszystko było kalkulowane, wyliczane, czy się opłaca i co mógłby z tego mieć. Element ryzyka nadal pozostawał, wystarczyło że Murai przypomniał sobie o ryzyku jakiego się podjął przygarniając Kirę i do czego to doprowadziło. Ryzyko się nie opłaciło i mogło bezpośrednio wpłynąć na jego osobę. Ta rozmowa niosła ze sobą jakieś ryzyko? Nie, pod warunkiem że będzie uważał na swoje słowa.
- Przynajmniej jedna rzecz. - powiedział, obserwując jak Nikusui nalewa sobie drugą czarkę i ją opróżnia. Relaks związany z piciem wiązał się także bezpośrednio z zamroczeniem, utratą racjonalnego myślenia. Zatem czysto teoretycznie mógł poczekać i robota sama się wykona. Uśpienie jej czujności celem zadawania pytań, o ile takowe faktycznie się pojawią, było bardzo proste. Wystarczyło rozmawiać. A to Kakuzu robił chętnie, mimo że dziewczę niespecjalnie obchodził przebieg wydarzeń na weselu. Pudło. Nieodpowiedni temat. Albo była to kwestia sposobu w jaki Murai to przekazał. Nie zawsze można było idealnie dobrać temat do rozmówcy, takie niewielkie pomyłki były wliczone w ryzyko i nie miały raczej większego wpływu na ogólny przebieg rozmowy.
- A tak, było coś takiego. Sam nie brałem udziału, przez większość życia nie wiedziałem o swoim Szczepie i myślałem że jestem jedynym takim dziwolągiem na cały świat. Teraz i tak nie miałoby to sensu dla młodych, zwłaszcza po wypadku na wyspie. - odmruknął, nalewając sobie kolejną czarkę. Jego słowa były prawdą, przynajmniej wszystko poza "dziwolągiem", chociaż to stwierdzenie nie mijało się z rzeczywistością. Kiedyś zakładał że jest jedynym, ale Turniej Piaskowych Filarów uzmysłowił mu, że wcale tak nie jest. Że są inni, podobni jemu. Ale nie tacy jak on, on jedyny nie posiadał uczuć. Cała reszta miała ludzkie charaktery, mimo że ich ciała były znacznie bardziej doskonałe od tych ludzkich, opartych na mięsie i krwi. W jego wypowiedzi "wypadek na wyspie" odnosił się rzecz jasna do Kami no Hikage. Starał się nie używać wyrażeń i słów łatwo wyłapywalnych przez innych gości, zachowując minimum dyskrecji.
- Nie żeby coś, ale powinnaś tyle pić? Nie tak dawno ledwo żyłaś, zapijanie się w trupa może nie być dobrym pomysłem. Jeszcze ci się pogorszy i znowu będę musiał zabierać się do medyka skacząc po dachach. - uśmiechnął się, jak gdyby powiedział dowcip który jego samego rozbawił, po czym wypił zawartość czarki. Alkohol szybko wlewał się do jego organizmu, a układ nici wewnątrz gwarantował ominięcie strumieniem najważniejszych organów w jego ciele, czyli serc. Po wypiciu i chwili spędzonej w milczeniu, zdecydował się na sięgnięcie po dango. Ich słodki smak wypełnił usta Kakuzu. Przez chwilę starał się rozpoznać całkowicie nowe doznanie smakowe, przyswajając je i próbując porównać do czegokolwiek innego co jadł w swoim życiu. Od czasów utraty żołądka nie jadł niczego, skoro nie było takiej potrzeby. Skosztowanie czegoś, co w dodatku mu smakowało, było dość nietypowym doświadczeniem. Nie był w stanie stwierdzić, czy w jego gustach mieszczą się słodkie rzeczy, czy są one poza granicami jego preferencji.
- Przynajmniej jedna rzecz. - powiedział, obserwując jak Nikusui nalewa sobie drugą czarkę i ją opróżnia. Relaks związany z piciem wiązał się także bezpośrednio z zamroczeniem, utratą racjonalnego myślenia. Zatem czysto teoretycznie mógł poczekać i robota sama się wykona. Uśpienie jej czujności celem zadawania pytań, o ile takowe faktycznie się pojawią, było bardzo proste. Wystarczyło rozmawiać. A to Kakuzu robił chętnie, mimo że dziewczę niespecjalnie obchodził przebieg wydarzeń na weselu. Pudło. Nieodpowiedni temat. Albo była to kwestia sposobu w jaki Murai to przekazał. Nie zawsze można było idealnie dobrać temat do rozmówcy, takie niewielkie pomyłki były wliczone w ryzyko i nie miały raczej większego wpływu na ogólny przebieg rozmowy.
- A tak, było coś takiego. Sam nie brałem udziału, przez większość życia nie wiedziałem o swoim Szczepie i myślałem że jestem jedynym takim dziwolągiem na cały świat. Teraz i tak nie miałoby to sensu dla młodych, zwłaszcza po wypadku na wyspie. - odmruknął, nalewając sobie kolejną czarkę. Jego słowa były prawdą, przynajmniej wszystko poza "dziwolągiem", chociaż to stwierdzenie nie mijało się z rzeczywistością. Kiedyś zakładał że jest jedynym, ale Turniej Piaskowych Filarów uzmysłowił mu, że wcale tak nie jest. Że są inni, podobni jemu. Ale nie tacy jak on, on jedyny nie posiadał uczuć. Cała reszta miała ludzkie charaktery, mimo że ich ciała były znacznie bardziej doskonałe od tych ludzkich, opartych na mięsie i krwi. W jego wypowiedzi "wypadek na wyspie" odnosił się rzecz jasna do Kami no Hikage. Starał się nie używać wyrażeń i słów łatwo wyłapywalnych przez innych gości, zachowując minimum dyskrecji.
- Nie żeby coś, ale powinnaś tyle pić? Nie tak dawno ledwo żyłaś, zapijanie się w trupa może nie być dobrym pomysłem. Jeszcze ci się pogorszy i znowu będę musiał zabierać się do medyka skacząc po dachach. - uśmiechnął się, jak gdyby powiedział dowcip który jego samego rozbawił, po czym wypił zawartość czarki. Alkohol szybko wlewał się do jego organizmu, a układ nici wewnątrz gwarantował ominięcie strumieniem najważniejszych organów w jego ciele, czyli serc. Po wypiciu i chwili spędzonej w milczeniu, zdecydował się na sięgnięcie po dango. Ich słodki smak wypełnił usta Kakuzu. Przez chwilę starał się rozpoznać całkowicie nowe doznanie smakowe, przyswajając je i próbując porównać do czegokolwiek innego co jadł w swoim życiu. Od czasów utraty żołądka nie jadł niczego, skoro nie było takiej potrzeby. Skosztowanie czegoś, co w dodatku mu smakowało, było dość nietypowym doświadczeniem. Nie był w stanie stwierdzić, czy w jego gustach mieszczą się słodkie rzeczy, czy są one poza granicami jego preferencji.
0 x
- Nikusui
- Gracz nieobecny
- Posty: 1028
- Rejestracja: 17 kwie 2015, o 12:58
- Wiek postaci: 29
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Białe, długie włosy, część z nich zapleciona w cztery warkocze - https://i.imgur.com/W0LDdj1.jpg; żółto-zielone oczy; jasna cera
- Widoczny ekwipunek: Bicz przymocowany przy prawym biodrze; torba nad lewym pośladkiem; kabura na broń na prawym udzie
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=283
- Multikonta: Sayuri
Re: Karczma Onigiri
Nikusui nie miała bladego pojęcia, jak Murai podchodzi do tego spotkania. Wiedziała, że jest zdystansowany, ale wbrew pozorom wiele osób miało taki tryb życia. Był jakby taki nieokrzesany, co znowu nie oznaczało, że pozbawiony był kultury. Widać było, że podchodzi do większości rzeczy zadaniowo, jakby zapewniał sobie dzięki temu większe szanse na sukces. Możliwe, że taki był jego styl, co wcale nie powinno dziwić. Sam przecież właśnie stwierdził, że do pewnego czasu myślał, iż jest jedyny w "swoim rodzaju". Świadomość takiego faktu mogła znacząco na niego wpłynąć i ukształtować jego charakter. To prawda, na pewno wyróżniał się z wyglądu na tle większości jednostek, ale nie był jedyny. I tu nawet nie chodziło o cały Ród Kakuzu. W sumie to każdy był na swój sposób inny, wyjątkowy czy jakkolwiek inaczej to nazwać.
- Sama bym stwierdziła, że bycie "normalnym" to nic innego, jak powielanie i bycie nijakim. Wielu ceni sobie bycie ponad to. - powiedziała, zgarniając kolejną porcję mięska i warzyw. Co jak co, ale jednak czuło się głód po tym wszystkim. Od kiedy emocje opadły i nie trzeba było biegać z miejsca na miejsce.
- Czuję się, jakbym z tydzień nie jadła. - mruknęła z rozbawieniem, zajadając się grilowaną papryką. Dobrze, że zdążyła połknąć, zanim usłyszała kolejne słowa Kakuzu. O proszę, jakie mu się żarciki zebrały, kto by pomyślał. Białowłosa uśmiechnęła się krzywo, chcąc zagrać trochę na czasie i puknęła niepełną porcją na wykałaczce, o bambusową deseczkę.
- Od razu w trupa! - powtórzyła po Muraiu i westchnęła ciężko z teatralnym wydźwiękiem. - Damie tak nie wypada, nie sądzisz? No i mam już swoje lata, więc postaram się nie zrzucać na ciebie takiego ciężaru i sama dostarczę się do jakiegoś pokoju. Oby nie cudzego. - roześmiała się, mrużąc na moment oczy. Dojadła oczywiście resztę porcji, by ponownie odłożyć wykałaczkę na bok. Przeciągnęła się jeszcze, chociaż śpiąca nie była. Czuła jednak, że mięśnie na spięte, a jej ciało wciąż odczuwało skutki porażenia. Momentalnie sobie o tym przypomniała i odruchowo zerknęła w dół, dostrzegając duży ślad. Na pewno pod ubraniem wygląda jeszcze bardziej okazale, ale to już sobie oceni jak znajdzie się w wynajętym pokoju.
- Może ładniej byłoby to nazwać chwilowym znieczuleniem? - zapytała z uśmieszkiem, kładąc dłoń nad swoimi piersiami. Opuszkami palców dotykała rany, jaka powstała. Nie była ona otwarta, nie lała się krew, ale skóra i mięśnie były znacząco podrażnione. Spodziewała się, że jak skóra zacznie się goić, pozostanie równie piękny ślad, zapewne ze wzorem pioruna. Piękna pamiątka, doprawdy. - Nigdy nie widziałam czegoś takiego. Niby raiton, ale znacznie silniejszy. I ten kolor... w dodatku nawet nie złożył żadnej pieczęci. Wyglądało to zupełnie tak samo, jak moja technika, ale czymś wzmocniona. - zastanowiła się, próbując ponownie to rozgryźć. Może Murai będzie wiedział coś na ten temat? Jeśli nie, to zostanie jej jedynie Ukyo, mógł posiadać wiedzę na taki temat. A wiadomo, każde wzmocnione jest istotne.
- Sama bym stwierdziła, że bycie "normalnym" to nic innego, jak powielanie i bycie nijakim. Wielu ceni sobie bycie ponad to. - powiedziała, zgarniając kolejną porcję mięska i warzyw. Co jak co, ale jednak czuło się głód po tym wszystkim. Od kiedy emocje opadły i nie trzeba było biegać z miejsca na miejsce.
- Czuję się, jakbym z tydzień nie jadła. - mruknęła z rozbawieniem, zajadając się grilowaną papryką. Dobrze, że zdążyła połknąć, zanim usłyszała kolejne słowa Kakuzu. O proszę, jakie mu się żarciki zebrały, kto by pomyślał. Białowłosa uśmiechnęła się krzywo, chcąc zagrać trochę na czasie i puknęła niepełną porcją na wykałaczce, o bambusową deseczkę.
- Od razu w trupa! - powtórzyła po Muraiu i westchnęła ciężko z teatralnym wydźwiękiem. - Damie tak nie wypada, nie sądzisz? No i mam już swoje lata, więc postaram się nie zrzucać na ciebie takiego ciężaru i sama dostarczę się do jakiegoś pokoju. Oby nie cudzego. - roześmiała się, mrużąc na moment oczy. Dojadła oczywiście resztę porcji, by ponownie odłożyć wykałaczkę na bok. Przeciągnęła się jeszcze, chociaż śpiąca nie była. Czuła jednak, że mięśnie na spięte, a jej ciało wciąż odczuwało skutki porażenia. Momentalnie sobie o tym przypomniała i odruchowo zerknęła w dół, dostrzegając duży ślad. Na pewno pod ubraniem wygląda jeszcze bardziej okazale, ale to już sobie oceni jak znajdzie się w wynajętym pokoju.
- Może ładniej byłoby to nazwać chwilowym znieczuleniem? - zapytała z uśmieszkiem, kładąc dłoń nad swoimi piersiami. Opuszkami palców dotykała rany, jaka powstała. Nie była ona otwarta, nie lała się krew, ale skóra i mięśnie były znacząco podrażnione. Spodziewała się, że jak skóra zacznie się goić, pozostanie równie piękny ślad, zapewne ze wzorem pioruna. Piękna pamiątka, doprawdy. - Nigdy nie widziałam czegoś takiego. Niby raiton, ale znacznie silniejszy. I ten kolor... w dodatku nawet nie złożył żadnej pieczęci. Wyglądało to zupełnie tak samo, jak moja technika, ale czymś wzmocniona. - zastanowiła się, próbując ponownie to rozgryźć. Może Murai będzie wiedział coś na ten temat? Jeśli nie, to zostanie jej jedynie Ukyo, mógł posiadać wiedzę na taki temat. A wiadomo, każde wzmocnione jest istotne.
0 x

"W życiu licz na najlepsze, ale przygotuj się na najgorsze."
Re: Karczma Onigiri
Czas spędzony z Niku był interesujący. Nie tylko dlatego że w tym momencie robił rzeczy których w samotności nigdy by nie zrobił, przykładowo sam proces jedzenia czy picia alkoholu. Ale dlatego że miał okazję przeanalizować osobę z którą przebywał, pozornie beztrosko i bez jakichkolwiek powodów. Murai widoczny dla reszty miał zamiar odpocząć po tym wszystkim. Po tym jak jego psychika została zachwiana przez słowa Antykreatora. Kiedy sam musiał szukać dowodów na to, że jego ideologia jest doskonała, bez względu na zdanie kogo innego. Jednak tego dowieść nie mógł. Jego postawa miała jedną, ogromną wadę - cel. Nadal nad tym myślał, także podczas przystawiania do ust kolejnych czarek sake. Także podczas zagryzania ich onigiri i innymi przysmakami.
- Też cenię swoją wyjątkowość, ale nijakość może mieć swoje zalety. Jeśli jesteś żaden, to nikt się nie przyczepi za to że jesteś jakiś. To taka bezpieczna strefa dla ludzi którzy nie mogą pozwolić sobie na bycie unikalnym, bo nie są na tyle silni by móc o to walczyć. Albo też nie chcą, ludzie są na tyle różni że nie da się ich opisać ot tak. - oczywiście Kakuzu był w stanie ich opisać przynajmniej kilkoma słowami, z czego najważniejszym dla niego było "irracjonalni". Większość taka właśnie była, rzucająca się w wir akcji bez podjęcia jakiejkolwiek logicznej decyzji. Wybierali partnerów wyłącznie przez uczucia, nie patrząc na względu praktyczne i to jak wpłynie to na ich dalsze życie. Kakuzu cenił swoją wyjątkowość, to był fakt niepodważalny. Cenił swój brak uczuć i chłodną logikę, która teraz pozwoliła mu udawać bycie takim samym człowiekiem jak reszta.
- Swoje lata, powiadasz? Wybacz zatem taką nieformalność z mojej strony, Nikusui-san. Twe piękne, młode lico nieco mnie zmyliło i błędnie założyłem, że jeszcze trochę pociągniesz na tym świcie. Jeśli mógłbym coś doradzić, proponowałbym zmianę koloru twoich włosów, siwizna zdradza twoje sprytne przebranie. - zaśmiał się, głośniej i serdeczniej niż wcześniej, sięgając po kolejną czarkę sake. Przejadł ją kolejnym nabitym na wykałaczkę przysmakiem. Czy to był delikatny znak że alkohol na niego działał? Można było to tak interpretować, ale rumieńców nie było na jego twarzy żadnych. Jak mogłyby być bez krwi i czegokolwiek co kontrolowałoby temperaturę jego ciała? Spojrzał na jej ranę i dłuższą chwilę zawiesił na niej wzrok. Znak po potężnej czarnej błyskawicy wystrzelonej przez Hana. Widywał znacznie gorsze skazy w swoim życiu. Aczkolwiek rana takich rozmiarów na ważnym miejscu na ciele kobiety mogła zaważyć o jej atrakcyjności w oczach potencjalnych partnerów. To była kwestia dość poważna dla płci pięknej, ciekaw był jak podejdzie do tego Nikusui.
- Nie mam pojęcia, ale niczego innego nie mógłbym się po nim spodziewać. Siła której nie jesteśmy w stanie pojąć i która wykracza poza nasze rozumowanie. Nie wiem czy jest nawet sens próbowanie zrozumienie tego... - zawahał się, delikatnie teatralnie. Miał powiedzieć "człowieka", aczkolwiek czy Hana można było już nim nazwać? Kogoś o takiej mocy, która spokojnie przewyższała Muraia? Ludzie mogą osiągnąć ten poziom? A może Antykreator w jakiś sposób porzucił swoje człowieczeństwo? Murai nalał sobie kolejną czarkę, szybko zmieniając temat.
- Trochę niefortunne miejsce. Nie sprawi ci to problemów? Możliwe że dałoby się to jakoś usunąć. - miał rzecz jasna na myśli bliznę w okolicach dekoltu.
- Też cenię swoją wyjątkowość, ale nijakość może mieć swoje zalety. Jeśli jesteś żaden, to nikt się nie przyczepi za to że jesteś jakiś. To taka bezpieczna strefa dla ludzi którzy nie mogą pozwolić sobie na bycie unikalnym, bo nie są na tyle silni by móc o to walczyć. Albo też nie chcą, ludzie są na tyle różni że nie da się ich opisać ot tak. - oczywiście Kakuzu był w stanie ich opisać przynajmniej kilkoma słowami, z czego najważniejszym dla niego było "irracjonalni". Większość taka właśnie była, rzucająca się w wir akcji bez podjęcia jakiejkolwiek logicznej decyzji. Wybierali partnerów wyłącznie przez uczucia, nie patrząc na względu praktyczne i to jak wpłynie to na ich dalsze życie. Kakuzu cenił swoją wyjątkowość, to był fakt niepodważalny. Cenił swój brak uczuć i chłodną logikę, która teraz pozwoliła mu udawać bycie takim samym człowiekiem jak reszta.
- Swoje lata, powiadasz? Wybacz zatem taką nieformalność z mojej strony, Nikusui-san. Twe piękne, młode lico nieco mnie zmyliło i błędnie założyłem, że jeszcze trochę pociągniesz na tym świcie. Jeśli mógłbym coś doradzić, proponowałbym zmianę koloru twoich włosów, siwizna zdradza twoje sprytne przebranie. - zaśmiał się, głośniej i serdeczniej niż wcześniej, sięgając po kolejną czarkę sake. Przejadł ją kolejnym nabitym na wykałaczkę przysmakiem. Czy to był delikatny znak że alkohol na niego działał? Można było to tak interpretować, ale rumieńców nie było na jego twarzy żadnych. Jak mogłyby być bez krwi i czegokolwiek co kontrolowałoby temperaturę jego ciała? Spojrzał na jej ranę i dłuższą chwilę zawiesił na niej wzrok. Znak po potężnej czarnej błyskawicy wystrzelonej przez Hana. Widywał znacznie gorsze skazy w swoim życiu. Aczkolwiek rana takich rozmiarów na ważnym miejscu na ciele kobiety mogła zaważyć o jej atrakcyjności w oczach potencjalnych partnerów. To była kwestia dość poważna dla płci pięknej, ciekaw był jak podejdzie do tego Nikusui.
- Nie mam pojęcia, ale niczego innego nie mógłbym się po nim spodziewać. Siła której nie jesteśmy w stanie pojąć i która wykracza poza nasze rozumowanie. Nie wiem czy jest nawet sens próbowanie zrozumienie tego... - zawahał się, delikatnie teatralnie. Miał powiedzieć "człowieka", aczkolwiek czy Hana można było już nim nazwać? Kogoś o takiej mocy, która spokojnie przewyższała Muraia? Ludzie mogą osiągnąć ten poziom? A może Antykreator w jakiś sposób porzucił swoje człowieczeństwo? Murai nalał sobie kolejną czarkę, szybko zmieniając temat.
- Trochę niefortunne miejsce. Nie sprawi ci to problemów? Możliwe że dałoby się to jakoś usunąć. - miał rzecz jasna na myśli bliznę w okolicach dekoltu.
0 x
- Nikusui
- Gracz nieobecny
- Posty: 1028
- Rejestracja: 17 kwie 2015, o 12:58
- Wiek postaci: 29
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Białe, długie włosy, część z nich zapleciona w cztery warkocze - https://i.imgur.com/W0LDdj1.jpg; żółto-zielone oczy; jasna cera
- Widoczny ekwipunek: Bicz przymocowany przy prawym biodrze; torba nad lewym pośladkiem; kabura na broń na prawym udzie
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=283
- Multikonta: Sayuri
Re: Karczma Onigiri
To prawda, bycie nijakim pozwalało na zachowanie anonimowości i pozostania w strefie bezpieczeństwa. Jak się ktoś nie wychyla, to nie budzi zainteresowania. A jak nie budzi zainteresowania, to nie zostaje celem. Celem, który może wzbudzać zazdrość bądź zwykłą niechęć. Różnie to bywało. Ogólnie psychika ludzka była bardzo rozbudowana i potrafiła rozwinąć się na różne kierunki. Tak po prawdzie nie było raczej dwóch takich samych osób. Zawsze znajdował się jakiś szczegół, który mógł ich poróżnić. Równie dobrze to, co znajdowało się na zewnątrz, mogło być jedyne maską i chwilową grą. Ale i to nie powinno dziwić w tych czasach. Wszystko należało traktować z dystansem i jakąś rezerwą.
- Z jednej strony rozumiem. Z drugiej... nie w mojej naturze jest siedzenie z boku i dbanie o to, by zawsze pozostać na bezpiecznej pozycji. Co raczej już zauważyłeś. - powiedziała z lekkim uśmiechem, ponownie nalewając sake do czarki, którą zresztą szybko opróżniła. I to był moment, kiedy na jej bladych policzkach pojawiło się trochę różu. Ten ewidentnie wskazywał na to, że alkohol zaczął właśnie rozgrzewać ją od środka, jej spojrzenie jednak ciągle było przytomne, a język nie sprawiał problemów i nie plątał się podczas wypowiadania kolejnych słów.
- Przy takich wiatrach jak ostatnio, to raczej sama pcham się w objęcia śmierci. Tak czy siak, nieszczególnie mi to przeszkadza. Żyję dla siebie, ale żyję chwilą. - odparła, po czym wzruszyła ramionami. Mówiła to wciąż z delikatnym uśmiechem, chociaż wszystko było całkowitą prawdą. Czy to była istotna informacja dla Muraia? Nie sądziła. Nie mogło mu się to przydać w sumie do niczego. Zapewne w tym względzie bardzo się różnili. Nikusui nie miała jakiś dalekosiężnych planów, nie poszukiwała swojego celu istnienia ani nic podobnego. Brała, co było i niekoniecznie zawsze liczyła się z konsekwencjami. Co też nie znaczyło, że nie myślała całkowicie o tym, co robi i działała impulsywnie. To, że zdarzało pchać jej się w kłopoty czy na otwarty ogień, to był po prostu tryb jej życia. Taka była i tak to rozgrywała. Wiadomo, że sama, jedna, nie rzuciłaby się na armię przeciwników, wiedząc, że ma zerwo szanse na wygranie. - Nigdy w życiu! Właśnie dzięki temu nie będzie widać, że się starzeje. To jest przemyślane! - zakomunikowała i wyszczerzyła się od ucha do ucha. Włosy miała po swojej matce, w sumie była niemal jej kopią, nie licząc oczy i charakterku. I chociaż nigdy nie przywiązywała uwagi do wyglądu, to jednak lubiła ten kolor.
- Muszę podpytać Lidera, może coś o tym wie. - stwierdziła, marszcząc brwi i bawiąc się pustą czarką, zakręcając nią kółeczka na stole. - Tu nie chodzi o pojmowanie czegokolwiek. Skoro jest ktoś, kto potrafi osiągnąć taki poziom, niewykluczone, że znajdzie się druga taka osoba. Nie wierzę akurat w to, że tylko on jest do tego zdolny. Sam również potrzebował sporo czasu, by dojść do tego, co ma. I nie osiągnął tego sam. W końcu ma swoich popleczników, którzy postarali się o to, by znowu zagościł na tym świecie. - powiedziała, przypominając sobie jego wygląd. Pamiętała jak nic, że przecież Han umarł. Został pokonany, a tymczasem znowu pokazał się reszcie świata, siejąc zamęt. Chciał rozproszyć ludzi, rzucić ziarno niepokoju i niezgody między rody, jednocześnie samemu pokazując, że wsparcie jest istotne. Miał swoich Jeźdźców. Białowłosa miała wrażenie, że większą robotę robi tu sam fakt, że każdemu obiło się o uszy to, kim był Han i ile krwi ludziom napsuł. Owszem, był silny i sama się o tym przekonała, ale czy to naprawdę wszystko, co powinien reprezentować? No nie.
Spojrzała na Muraia nieco przymrużonymi oczami, po czym zerknęła znowu w dół, na swoją niezabliźnioną jeszcze ranę i zabrała z niej dłoń.
- O ile nie będzie mi przeszkadzało w poruszaniu się, to nie. - oznajmiła, ponownie nalewając sake do czarek. - Nie jest to dla mnie istotne. Szczerze powiedziawszy, nie zależy mi na nieskazitelnym ciele. Blizny to swego rodzaju pamiątki i nauczka na przyszłość. Świadczą, że coś się robiło. Że się walczyło, a to przecież normalnie wśród ninja. No i, jakby nie patrzeć, wychodzący ślad rozrośniętego pioruna chyba nawet całkiem nieźle wpisuje się w moje własne umiejętności. - zażartowała na końcu, ale nie była to maska, którą przykryłaby żal, jaki wynikał z oszpecenia. Jej naprawdę nie zależało na idealnym wyglądzie, bo nie była takim typem człowieka. A jeśli kogoś miałoby to odrzucić, to raczej jest pozbawiony jaj.
- Z jednej strony rozumiem. Z drugiej... nie w mojej naturze jest siedzenie z boku i dbanie o to, by zawsze pozostać na bezpiecznej pozycji. Co raczej już zauważyłeś. - powiedziała z lekkim uśmiechem, ponownie nalewając sake do czarki, którą zresztą szybko opróżniła. I to był moment, kiedy na jej bladych policzkach pojawiło się trochę różu. Ten ewidentnie wskazywał na to, że alkohol zaczął właśnie rozgrzewać ją od środka, jej spojrzenie jednak ciągle było przytomne, a język nie sprawiał problemów i nie plątał się podczas wypowiadania kolejnych słów.
- Przy takich wiatrach jak ostatnio, to raczej sama pcham się w objęcia śmierci. Tak czy siak, nieszczególnie mi to przeszkadza. Żyję dla siebie, ale żyję chwilą. - odparła, po czym wzruszyła ramionami. Mówiła to wciąż z delikatnym uśmiechem, chociaż wszystko było całkowitą prawdą. Czy to była istotna informacja dla Muraia? Nie sądziła. Nie mogło mu się to przydać w sumie do niczego. Zapewne w tym względzie bardzo się różnili. Nikusui nie miała jakiś dalekosiężnych planów, nie poszukiwała swojego celu istnienia ani nic podobnego. Brała, co było i niekoniecznie zawsze liczyła się z konsekwencjami. Co też nie znaczyło, że nie myślała całkowicie o tym, co robi i działała impulsywnie. To, że zdarzało pchać jej się w kłopoty czy na otwarty ogień, to był po prostu tryb jej życia. Taka była i tak to rozgrywała. Wiadomo, że sama, jedna, nie rzuciłaby się na armię przeciwników, wiedząc, że ma zerwo szanse na wygranie. - Nigdy w życiu! Właśnie dzięki temu nie będzie widać, że się starzeje. To jest przemyślane! - zakomunikowała i wyszczerzyła się od ucha do ucha. Włosy miała po swojej matce, w sumie była niemal jej kopią, nie licząc oczy i charakterku. I chociaż nigdy nie przywiązywała uwagi do wyglądu, to jednak lubiła ten kolor.
- Muszę podpytać Lidera, może coś o tym wie. - stwierdziła, marszcząc brwi i bawiąc się pustą czarką, zakręcając nią kółeczka na stole. - Tu nie chodzi o pojmowanie czegokolwiek. Skoro jest ktoś, kto potrafi osiągnąć taki poziom, niewykluczone, że znajdzie się druga taka osoba. Nie wierzę akurat w to, że tylko on jest do tego zdolny. Sam również potrzebował sporo czasu, by dojść do tego, co ma. I nie osiągnął tego sam. W końcu ma swoich popleczników, którzy postarali się o to, by znowu zagościł na tym świecie. - powiedziała, przypominając sobie jego wygląd. Pamiętała jak nic, że przecież Han umarł. Został pokonany, a tymczasem znowu pokazał się reszcie świata, siejąc zamęt. Chciał rozproszyć ludzi, rzucić ziarno niepokoju i niezgody między rody, jednocześnie samemu pokazując, że wsparcie jest istotne. Miał swoich Jeźdźców. Białowłosa miała wrażenie, że większą robotę robi tu sam fakt, że każdemu obiło się o uszy to, kim był Han i ile krwi ludziom napsuł. Owszem, był silny i sama się o tym przekonała, ale czy to naprawdę wszystko, co powinien reprezentować? No nie.
Spojrzała na Muraia nieco przymrużonymi oczami, po czym zerknęła znowu w dół, na swoją niezabliźnioną jeszcze ranę i zabrała z niej dłoń.
- O ile nie będzie mi przeszkadzało w poruszaniu się, to nie. - oznajmiła, ponownie nalewając sake do czarek. - Nie jest to dla mnie istotne. Szczerze powiedziawszy, nie zależy mi na nieskazitelnym ciele. Blizny to swego rodzaju pamiątki i nauczka na przyszłość. Świadczą, że coś się robiło. Że się walczyło, a to przecież normalnie wśród ninja. No i, jakby nie patrzeć, wychodzący ślad rozrośniętego pioruna chyba nawet całkiem nieźle wpisuje się w moje własne umiejętności. - zażartowała na końcu, ale nie była to maska, którą przykryłaby żal, jaki wynikał z oszpecenia. Jej naprawdę nie zależało na idealnym wyglądzie, bo nie była takim typem człowieka. A jeśli kogoś miałoby to odrzucić, to raczej jest pozbawiony jaj.
0 x

"W życiu licz na najlepsze, ale przygotuj się na najgorsze."
Re: Karczma Onigiri
Murai będący czyimś celem? Taka myśl pojawiła się w jego głowie kiedy dokładnie przeanalizował swoje słowa i wysunął kilka możliwości ich interpretacji. To że się wyróżniał, wszystkie do tej pory podjęte przez niego akcje i duża ilość zabitych. Jego siła. To wszystko zwiększało prawdopodobieństwo, że ktoś w końcu obierze go za cel. Podyktowane może być to na przykład chęcią udowodnienia światu swojej siły. W końcu jak lepiej można to udowodnić niż pokonując członka Krwawego Pokolenia? Albo z zemsty, jak kilka lat temu pewien Uchiha chciał zemścić się za pokonanie jego partnerki na turnieju. Konfrontacja z przeciwnikiem biorącym go sobie na cel z prywatnych pobudek była wręcz nieunikniona. Powinien więc unikać wychylania się? Ograniczyłoby to jego możliwości podejmowania akcji, robienia tego czego chce. Ograniczenie wolności. Na taki układ nie byłby w stanie się zgodzić.
- Zauważyłem. I nadal jestem tego ciekawy, co musi siedzieć w głowie osoby która z własnej woli skacze przed najpotężniejszą jednostkę ostatnich stuleci. Nie chciałaś, bym umierał samotnie? - powiedział, tym samym zadając jedno z ważniejszych pytań jakie miał zamiar zadać. Nadal tego nie rozumiał, co mogło sprawić że ta kobieta postanowiła stanąć obok niego? Miał mnóstwo teorii, ale najważniejszym była teraz jej "spowiedź". Był ciekaw tego, dlaczego podjęła taką nielogiczną akcję. Która mogła skończyć się śmiercią ich dwójki. Gdyby się nie pojawiła, to Murai umarłby i tyle. Dlaczego postanowiła zaryzykować aż tyle, całe swoje życie, w imię... czegoś? Czegoś, co w tym momencie chciał sprawdzić. Dowiedzieć się o tym.
- Chwilą. Ja w sumie podobnie. Zresztą też za to zostałem zbesztany przez niego. Że nie mam dalekosiężnego planu, jak gdyby siedział mi w głowie i doskonale znał moje aspiracje i cele. A właściwie to ich brak. - dopowiedział. Mógł się tym podzielić, to nie prezentowało jakiejkolwiek wartości. To co do niego powiedział było ważne jedyne w jednej rzeczy - tym że ludzie mogą być warci więcej od niego. Ludzie, kierujący się emocjami, całkowicie chaotyczni pod tym względem, niedoskonali fizycznie i wadliwi pod wieloma względami. Do czasu, do czasu.
- Możliwe. Ale gdyby był ktoś o zbliżonym poziomie do niego to chyba już byśmy się o nim dowiedzieli. Han podbija świat, a on nie robi nic żeby go powstrzymać? Mało prawdopodobne. - przy kolejnej przekąsce wyraził swoją opinię. Chyba, że ten ktoś pociąga za sznurki, jest niewidoczny dla całej reszty. Ktoś, kto tylko czeka na odpowiedni moment. Tego jednak już nie powiedział, usta miał zajęte kulką ryżową.
- Ciężko się nie zgodzić. Akurat w temacie blizn mam całkiem spore doświadczenie jak mogłaś już zauważyć, chociaż żadna nie wynika z mojego błędu. Poza jedną, kiedy Natsume przebił mnie na wylot lodowym kolcem. Ych, nigdy więcej. - wzdrygnął się nieco, niby przez wspomnienie uczucia bycia przebijanym na wylot. Faktycznie, to był błąd. Jeden z kilku popełnionych w ciągu całego jego życia. I chyba największy, jeśli brać pod uwagę wyłącznie rozmiary. Kolejna czarka wypełniona sake przelała się przez jego niciowe gardło, powoli spływając w dół.
- Zauważyłem. I nadal jestem tego ciekawy, co musi siedzieć w głowie osoby która z własnej woli skacze przed najpotężniejszą jednostkę ostatnich stuleci. Nie chciałaś, bym umierał samotnie? - powiedział, tym samym zadając jedno z ważniejszych pytań jakie miał zamiar zadać. Nadal tego nie rozumiał, co mogło sprawić że ta kobieta postanowiła stanąć obok niego? Miał mnóstwo teorii, ale najważniejszym była teraz jej "spowiedź". Był ciekaw tego, dlaczego podjęła taką nielogiczną akcję. Która mogła skończyć się śmiercią ich dwójki. Gdyby się nie pojawiła, to Murai umarłby i tyle. Dlaczego postanowiła zaryzykować aż tyle, całe swoje życie, w imię... czegoś? Czegoś, co w tym momencie chciał sprawdzić. Dowiedzieć się o tym.
- Chwilą. Ja w sumie podobnie. Zresztą też za to zostałem zbesztany przez niego. Że nie mam dalekosiężnego planu, jak gdyby siedział mi w głowie i doskonale znał moje aspiracje i cele. A właściwie to ich brak. - dopowiedział. Mógł się tym podzielić, to nie prezentowało jakiejkolwiek wartości. To co do niego powiedział było ważne jedyne w jednej rzeczy - tym że ludzie mogą być warci więcej od niego. Ludzie, kierujący się emocjami, całkowicie chaotyczni pod tym względem, niedoskonali fizycznie i wadliwi pod wieloma względami. Do czasu, do czasu.
- Możliwe. Ale gdyby był ktoś o zbliżonym poziomie do niego to chyba już byśmy się o nim dowiedzieli. Han podbija świat, a on nie robi nic żeby go powstrzymać? Mało prawdopodobne. - przy kolejnej przekąsce wyraził swoją opinię. Chyba, że ten ktoś pociąga za sznurki, jest niewidoczny dla całej reszty. Ktoś, kto tylko czeka na odpowiedni moment. Tego jednak już nie powiedział, usta miał zajęte kulką ryżową.
- Ciężko się nie zgodzić. Akurat w temacie blizn mam całkiem spore doświadczenie jak mogłaś już zauważyć, chociaż żadna nie wynika z mojego błędu. Poza jedną, kiedy Natsume przebił mnie na wylot lodowym kolcem. Ych, nigdy więcej. - wzdrygnął się nieco, niby przez wspomnienie uczucia bycia przebijanym na wylot. Faktycznie, to był błąd. Jeden z kilku popełnionych w ciągu całego jego życia. I chyba największy, jeśli brać pod uwagę wyłącznie rozmiary. Kolejna czarka wypełniona sake przelała się przez jego niciowe gardło, powoli spływając w dół.
0 x
- Nikusui
- Gracz nieobecny
- Posty: 1028
- Rejestracja: 17 kwie 2015, o 12:58
- Wiek postaci: 29
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Białe, długie włosy, część z nich zapleciona w cztery warkocze - https://i.imgur.com/W0LDdj1.jpg; żółto-zielone oczy; jasna cera
- Widoczny ekwipunek: Bicz przymocowany przy prawym biodrze; torba nad lewym pośladkiem; kabura na broń na prawym udzie
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=283
- Multikonta: Sayuri
Re: Karczma Onigiri
Szczerze, zaczynały ją męczyć te określenia na Hana. Zaczynał być kreowany na istotę wręcz nieziemską, tak potężną, że no sam wydźwięk jego imienia kolana powinny się uginać, a w głowie odbijałaby się jedna myśl: spierdalać. Oczywiście rozumiała, że był silny, ale nie trzeba było od razu wszystkich innych umniejszać. Jeszcze wiele osób mogło ich zaskoczyć. Nawet, jeśli nie w pojedynkę, to w jakiejś grupie.
- Co siedzi w głowie? - powtórzyła po nim, jakby chciała się nad tym przez chwilę zastanowić. - Jak dla mnie to jest zależne od charakteru. Ja nie lubię uciekać, nie lubię się chować i nie w moim stylu jest sranie w gacie, kiedy pojawiają się problemy. Nie wyobrażam sobie ucieczki przez całe życie czy też całkowite podporządkowania się kogoś widzimisię. Dlatego się tam pojawiłam. Jeżeli miałabym zginąć, to w zgodzie z własnymi przekonaniami, a nie podczas ucieczki, chowając ogon jak jakiś szczur. - dodała, próbując jakoś wyjaśnić swoje zachowanie. Dla Muraia mogło to nie być przekonujące, mógł tego nie rozumieć, ale każdy był inni i miał inne priorytety. Możliwe, że szaleństwem było nie dbanie o własne bezpieczeństwo. Jednak każdy był na swój sposób szalony.
- Cóż, nie da nie domyślić, że on dalekosiężny plan musiał mieć. Brał zapewne pod uwagę swoją klęskę i możliwość powrotu. Przygotować do tego ludzi, którzy mogliby mu w tym pomóc. Taki człowiek musi mieć wiele furtek i zabezpieczeń, bo ma manię na punkcie władzy. Ewidentnie chce czuć, że akcja jest w jego rękach i to on rozdaje karty. Jak dla mnie chciał się zdezorientować, żebyś zaczął się zastanawiać, a kto wie, może u niego szukać odpowiedzi. - powiedziała, na końcu unosząc nieco swoje brwi. Z pozoru reprymenda, jaką sprawił mu Han, mogła być jedynie zabiegiem. Próbą pozyskania jego mocy. Zresztą, próbowali rozwikłać już tę teorię. Pozostały jedynie przypuszczenia.
- Nie każdy afiszuje się z tym, co potrafi. I nie wszędzie będzie obecny. Na niego też potrzebny jest plan. Poza tym, walka z kimś takim wśród cywili to też nie jest dobre rozwiązanie. Tymczasowo zasiał jedynie zamęt, ale nie wiemy, jaki jest jego prawdziwy cel i gdzie tak naprawdę zaatakuje. Poza tym, nie twierdzę, że już ktoś taki jest, ale że może się pojawić. Skoro ostatnim razem połączenie sił zaowocowało, tym razem może być podobnie. - wywaliła swoje luźne przemyślenia, a czym Kakuzu mógł się nie zgodzić. To było gdybanie, ale szansa na pokonanie Hana była wciąż realna. Trzeba było jednak znać jego słabe strony, zebrać odpowiednie jednostki i odnaleźć tego pseudo króla.
- A to z czego one wynikają? Wiem, ze twoje ciało ma dość specyficzne możliwości, co wygląda wręcz nienaturalnie. Mi to nie przeszkadza, ale po prostu ciekawi. - zapytała, sięgając dłonią powoli kolejna porcję dango. Oj, miała ochotę na słodkie. Zwłaszcza przy piciu sake. - Czyli oboje dostaliśmy raz, a porządnie. - dopowiedziała z lekkim rozbawieniem, wypijając kolejną porcję sake i zajadając kuleczkę dango. Oj, dobrze się czuła, naprawdę. Do pełni szczęścia brakowało jedynie kąpieli w gorących źródłach. Już nawet nie myślała o tym, że może dostać opierdol od Lidera za to, że nie wróciła od razu. A pewnie Shigemi już zdążył dotrzeć i opowiedzieć, co się stało. Może zanim wróci to zdąży już zapomnieć. Ta, jasne.
- Co siedzi w głowie? - powtórzyła po nim, jakby chciała się nad tym przez chwilę zastanowić. - Jak dla mnie to jest zależne od charakteru. Ja nie lubię uciekać, nie lubię się chować i nie w moim stylu jest sranie w gacie, kiedy pojawiają się problemy. Nie wyobrażam sobie ucieczki przez całe życie czy też całkowite podporządkowania się kogoś widzimisię. Dlatego się tam pojawiłam. Jeżeli miałabym zginąć, to w zgodzie z własnymi przekonaniami, a nie podczas ucieczki, chowając ogon jak jakiś szczur. - dodała, próbując jakoś wyjaśnić swoje zachowanie. Dla Muraia mogło to nie być przekonujące, mógł tego nie rozumieć, ale każdy był inni i miał inne priorytety. Możliwe, że szaleństwem było nie dbanie o własne bezpieczeństwo. Jednak każdy był na swój sposób szalony.
- Cóż, nie da nie domyślić, że on dalekosiężny plan musiał mieć. Brał zapewne pod uwagę swoją klęskę i możliwość powrotu. Przygotować do tego ludzi, którzy mogliby mu w tym pomóc. Taki człowiek musi mieć wiele furtek i zabezpieczeń, bo ma manię na punkcie władzy. Ewidentnie chce czuć, że akcja jest w jego rękach i to on rozdaje karty. Jak dla mnie chciał się zdezorientować, żebyś zaczął się zastanawiać, a kto wie, może u niego szukać odpowiedzi. - powiedziała, na końcu unosząc nieco swoje brwi. Z pozoru reprymenda, jaką sprawił mu Han, mogła być jedynie zabiegiem. Próbą pozyskania jego mocy. Zresztą, próbowali rozwikłać już tę teorię. Pozostały jedynie przypuszczenia.
- Nie każdy afiszuje się z tym, co potrafi. I nie wszędzie będzie obecny. Na niego też potrzebny jest plan. Poza tym, walka z kimś takim wśród cywili to też nie jest dobre rozwiązanie. Tymczasowo zasiał jedynie zamęt, ale nie wiemy, jaki jest jego prawdziwy cel i gdzie tak naprawdę zaatakuje. Poza tym, nie twierdzę, że już ktoś taki jest, ale że może się pojawić. Skoro ostatnim razem połączenie sił zaowocowało, tym razem może być podobnie. - wywaliła swoje luźne przemyślenia, a czym Kakuzu mógł się nie zgodzić. To było gdybanie, ale szansa na pokonanie Hana była wciąż realna. Trzeba było jednak znać jego słabe strony, zebrać odpowiednie jednostki i odnaleźć tego pseudo króla.
- A to z czego one wynikają? Wiem, ze twoje ciało ma dość specyficzne możliwości, co wygląda wręcz nienaturalnie. Mi to nie przeszkadza, ale po prostu ciekawi. - zapytała, sięgając dłonią powoli kolejna porcję dango. Oj, miała ochotę na słodkie. Zwłaszcza przy piciu sake. - Czyli oboje dostaliśmy raz, a porządnie. - dopowiedziała z lekkim rozbawieniem, wypijając kolejną porcję sake i zajadając kuleczkę dango. Oj, dobrze się czuła, naprawdę. Do pełni szczęścia brakowało jedynie kąpieli w gorących źródłach. Już nawet nie myślała o tym, że może dostać opierdol od Lidera za to, że nie wróciła od razu. A pewnie Shigemi już zdążył dotrzeć i opowiedzieć, co się stało. Może zanim wróci to zdąży już zapomnieć. Ta, jasne.
0 x

"W życiu licz na najlepsze, ale przygotuj się na najgorsze."
Re: Karczma Onigiri
Pytanie na które chciał znać odpowiedź. To, co najbardziej zaprzątało mu głowę, zaraz po słowach Antykreatora skierowanych do Muraia. Oczywiście miał kilka potencjalnych odpowiedzi, na przykład że był to odruch. Albo że było to coś związanego z uczuciami. Najbardziej liczył na przedstawienie części jej ideologii. Ciekawość sięgnęła zenitu. Zapytał o to. Co otrzymał? Decyzję na podstawie swoich przekonań. Na podstawie dumy, która nie pozwalała podporządkować się nikomu. Nawet jeśli chodziło o Antykreatora. Śmierć jest akceptowalna, jeśli tylko w zgodzie ze swoimi przekonaniami? Była to koncepcja chyba całkowicie przeciwna ideologii Muraia, która zakładała że każda akcja która pozwoli ci na przeżycie jest wyjściem dobrym. Dzięki informacjom do tej pory pozyskanym mógł stworzyć obraz Nikusui i ogólny zarys jej charakteru.
- Rzadko można zobaczyć takie podejście jak twoje. Szacuneczek. - odpowiedział, sięgając po jeden z przysmaków. Nie wyrażał swojej opinii o tym, najpewniej większość opinii na temat ludzi wyglądałaby w jego ustach podobnie. Z wyraźnym zaznaczeniem słowa "głupota". Po co ci ideały i inne zasady, skoro nie żyjesz? Fakt, dla ludzi złamanie własnej ideologii i moralności to rzeczy trudne, czasem nawet niemożliwe. Ludzie silni charakterem mogą trzymać się ich aż do końca, nawet gdyby mogli żyć dalej gdyby tylko wyszli poza ograniczenie wynikające ze swojej ludzkiej ułomności. Temat zszedł ponownie na rozmowę Hana i Muraia, a właściwie na koncept planów tego pierwszego. Teoria wedle której śmierć Antykreatora była przez niego przewidziana była interesująca i bardzo prawdopodobna. Możliwe że faktycznie wszystko tak ustawił, poinstruował swoich podwładnych co zrobić w takim wypadku, może nawet znalazł sposób na wskrzeszenie się. Mogli jedynie gdybać, ale fakt że Nikusui pomyślała o czymś takim wywołał u Muraia myśl, że mimo swojego człowieczeństwa kobieta prezentowała sobą, a przynajmniej w tym momencie, cechy aprobowane przez Kakuzu.
- Połączenie jak połączenie, dziwnym było że wszystko udało się tak łatwo. Ale może to jest metoda na pozostałą trójkę? Szukanie słabości w ich ludzkim elemencie? U Kabuto podziałało. - luźne przemyślenie na podstawie wcześniejszych doświadczeń. Nawet Antykreator musiał jakiś być, jakieś wartości wyznawać. Tak samo, teoretycznie, reszta jego podwładnych. Gdyby zaatakować ten punk, wywołać u nich skrajne emocje i przez to zmusić do popełnienia błędu? To się mogło udać. Czy Kakuzu byłby w stanie dojść do tego samotnie? Najpewniej tak, po dłuższym rozważaniu i solowej podróży po ścieżkach własnego rozumowania, ale byłby w stanie.
Nikusui zapytała go o umiejętności. Mógł się tym podzielić, a przynajmniej niektórymi jej fragmentami. Nikomu nie wspominał o sercach, nikomu nie mówił o braku praktycznie wszystkich organów wewnętrznych. Shiga wiedział o możliwości rozciągania kończyn, ale też nie znał zapewne całości. Kiedy Murai mówił o swoich umiejętnościach to zazwyczaj ograniczał się do podstaw.
- Nooooooo... - mruknął pod nosem, spuszczając wzrok w bok. Ucieczka, znak słabości. Jak gdyby zastanawiał się nad tą opcją. Możliwe że przez alkohol który płynął po jego organizmie, a przynajmniej takie wrażenie chciał stworzyć - ...w sumie mogę. Ale tylko jak obiecasz, że nikomu nie powiesz. Im mniej ludzie o mnie wiedzą, tym mniej mam z nimi problemów. Dobra? - oczekiwał na reakcję. Jeśli kobieta się zgodzi, co też nie miało znaczenia z uwagi na odrębność słów od faktycznego stanu rzeczy, przystąpił do akcji. Jeden z jego szwów na ręce powoli się otworzył. Delikatnie, żeby nie ujawnić zawartości wnętrza. Po czym wysunęło się z niego kilka nitek. Te powędrowały do Niku, niczym małe pełzające węże. Po czym zaczęły delikatnie owijać się wokół jej palców. Żeby mogła poczuć na własnej skórze ich fakturę, wybadać jak twarde są. A były gładkie i delikatne, niczym sznur z jakiegoś materiału. Przynajmniej te które wypuścił.
- Rany mam od urodzenia, są trzymane przez szwy. Kiedy je otworzę to mogę wysunąć z ciała takie nici. Żyją obok reszty organów, zastępują jedynie niektóre mięśnie. Mogę je dowolnie kontrolować za pomocą chakry. - powiedział, dalej wierzgając swoimi nićmi, robiąc nimi małe supełki i kokardki. Wszystko to subtelnie i cicho, żeby nikt nie zauważył poza Nikusui. Drugą ręką, wolną, nalał sobie kolejną porcję sake i ją wypił, cały czas obserwując Niku i jej reakcję.
- Rzadko można zobaczyć takie podejście jak twoje. Szacuneczek. - odpowiedział, sięgając po jeden z przysmaków. Nie wyrażał swojej opinii o tym, najpewniej większość opinii na temat ludzi wyglądałaby w jego ustach podobnie. Z wyraźnym zaznaczeniem słowa "głupota". Po co ci ideały i inne zasady, skoro nie żyjesz? Fakt, dla ludzi złamanie własnej ideologii i moralności to rzeczy trudne, czasem nawet niemożliwe. Ludzie silni charakterem mogą trzymać się ich aż do końca, nawet gdyby mogli żyć dalej gdyby tylko wyszli poza ograniczenie wynikające ze swojej ludzkiej ułomności. Temat zszedł ponownie na rozmowę Hana i Muraia, a właściwie na koncept planów tego pierwszego. Teoria wedle której śmierć Antykreatora była przez niego przewidziana była interesująca i bardzo prawdopodobna. Możliwe że faktycznie wszystko tak ustawił, poinstruował swoich podwładnych co zrobić w takim wypadku, może nawet znalazł sposób na wskrzeszenie się. Mogli jedynie gdybać, ale fakt że Nikusui pomyślała o czymś takim wywołał u Muraia myśl, że mimo swojego człowieczeństwa kobieta prezentowała sobą, a przynajmniej w tym momencie, cechy aprobowane przez Kakuzu.
- Połączenie jak połączenie, dziwnym było że wszystko udało się tak łatwo. Ale może to jest metoda na pozostałą trójkę? Szukanie słabości w ich ludzkim elemencie? U Kabuto podziałało. - luźne przemyślenie na podstawie wcześniejszych doświadczeń. Nawet Antykreator musiał jakiś być, jakieś wartości wyznawać. Tak samo, teoretycznie, reszta jego podwładnych. Gdyby zaatakować ten punk, wywołać u nich skrajne emocje i przez to zmusić do popełnienia błędu? To się mogło udać. Czy Kakuzu byłby w stanie dojść do tego samotnie? Najpewniej tak, po dłuższym rozważaniu i solowej podróży po ścieżkach własnego rozumowania, ale byłby w stanie.
Nikusui zapytała go o umiejętności. Mógł się tym podzielić, a przynajmniej niektórymi jej fragmentami. Nikomu nie wspominał o sercach, nikomu nie mówił o braku praktycznie wszystkich organów wewnętrznych. Shiga wiedział o możliwości rozciągania kończyn, ale też nie znał zapewne całości. Kiedy Murai mówił o swoich umiejętnościach to zazwyczaj ograniczał się do podstaw.
- Nooooooo... - mruknął pod nosem, spuszczając wzrok w bok. Ucieczka, znak słabości. Jak gdyby zastanawiał się nad tą opcją. Możliwe że przez alkohol który płynął po jego organizmie, a przynajmniej takie wrażenie chciał stworzyć - ...w sumie mogę. Ale tylko jak obiecasz, że nikomu nie powiesz. Im mniej ludzie o mnie wiedzą, tym mniej mam z nimi problemów. Dobra? - oczekiwał na reakcję. Jeśli kobieta się zgodzi, co też nie miało znaczenia z uwagi na odrębność słów od faktycznego stanu rzeczy, przystąpił do akcji. Jeden z jego szwów na ręce powoli się otworzył. Delikatnie, żeby nie ujawnić zawartości wnętrza. Po czym wysunęło się z niego kilka nitek. Te powędrowały do Niku, niczym małe pełzające węże. Po czym zaczęły delikatnie owijać się wokół jej palców. Żeby mogła poczuć na własnej skórze ich fakturę, wybadać jak twarde są. A były gładkie i delikatne, niczym sznur z jakiegoś materiału. Przynajmniej te które wypuścił.
- Rany mam od urodzenia, są trzymane przez szwy. Kiedy je otworzę to mogę wysunąć z ciała takie nici. Żyją obok reszty organów, zastępują jedynie niektóre mięśnie. Mogę je dowolnie kontrolować za pomocą chakry. - powiedział, dalej wierzgając swoimi nićmi, robiąc nimi małe supełki i kokardki. Wszystko to subtelnie i cicho, żeby nikt nie zauważył poza Nikusui. Drugą ręką, wolną, nalał sobie kolejną porcję sake i ją wypił, cały czas obserwując Niku i jej reakcję.
0 x
- Nikusui
- Gracz nieobecny
- Posty: 1028
- Rejestracja: 17 kwie 2015, o 12:58
- Wiek postaci: 29
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Białe, długie włosy, część z nich zapleciona w cztery warkocze - https://i.imgur.com/W0LDdj1.jpg; żółto-zielone oczy; jasna cera
- Widoczny ekwipunek: Bicz przymocowany przy prawym biodrze; torba nad lewym pośladkiem; kabura na broń na prawym udzie
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=283
- Multikonta: Sayuri
Re: Karczma Onigiri
Na pewno znalazłyby się takie osoby jak Nikusui. Czy jednak dobrze było nie bać się własnej śmierci? Jedni na pewno uznaliby to za głupotę. Strach przez śmiercią mógł motywować do walki. Albo ucieczki. W każdym razie na pewno motywował do życia. Czy jednak to znaczyło, że ci, którzy mogli być gotowi umrzeć w walce, nie liczyli się z życiem? W przypadku Nikusui tak nie było. Po prostu wiedziała, że prędzej czy później każdego to czeka. Sama była jeszcze dość młoda, więc nie myślała o starości. Prędzej spodziewała się śmierci w walce, dlatego robiła to wszystko. I to nie tak, że umyślnie pchała się w objęcia kostuchy. Nienawidziła uciekać i to wszystko.
- Zdaje mi się, że wiele ludzi określa się mianem odważnych, a tymczasem w kryzysowej sytuacji kulą się i uciekają. Zupełnie inaczej sprawa się przedstawia, kiedy ktoś ceni sobie swoje życie ponad wszystko, ale to już osobista sprawa. - skwitowała z lekkim uśmiechem, nie mając zamiaru nikogo krytykować. To jasne, że każdy miał inne podejście, ale najważniejsze, by się go trzymał. Nie do zaakceptowania było dla niej głoszenie o swojej odwadze, by się potem schować i trząść jak osika. Takie sprzeczności były żałosne, a niestety takie patałachy chodziły po tej ziemi.
Uwaga Muraia była słuszna. Tak czy siak, można było się kreować na jakąś nadistotę. Na kogoś, kto jest ponad to, co się dzieje w ludzkich umysłach. Poza powikłaniami, uniesieniami czy zbędnymi emocjami. Jednak końcowo, gdzieś się znajdował ten słaby element. Tego nie dało się wyzbyć.
- Jakiś powód musiał być. Na pewno będą ponownie próbować współpracy. A szukanie słabych punktów to na pewno jest rozsądne wyjście. Każdy jakieś posiada, nieważne jak bardzo by się z tym krył. - powiedziała, dojadając drugą kuleczkę z dango. Wtedy też Kakuzu zaczął być skłonny do opowiedzenia o sobie co nieco. Oczywiście jeszcze zastrzegł, by zachowała to dla siebie. A niby komu miałaby powiedzieć? Co jak co, ale nie należała do osób, które usłyszane wiadomości przekazywały pierwszej napotkanej osobie. Zresztą, jej grono znajomych było raczej bardzo ubogie.
- Takie stwierdzenia do ciebie nie pasują. - mruknęła z rozbawieniem, mając na myśli "powiem ci, jak nikomu nie powiesz". Oczywiście winę można było zwalić na alkohol. Przynajmniej przez Nikusui, która żyła w nieświadomości i nie wiedziała, że sake na Muraia nie działa. Ale za to miała pokaz! Widziała jak jedne ze szwów nieco się rozszerzają, a ze szpary wychodzą nici, dość niewielkie, które pełzły w jej stronę. Dowolnie nimi manipulował, owijając je wokół palców białowłosej, by ta mgła poczuć ich fakturę. Było to dość dziwne uczucie, aczkolwiek nie nieprzyjemne. Tutaj zwyciężała ciekawość.
- Taka kompatybilna część ciała. - powiedziała, patrząc na te zawijające się kokardki. - Pamiętasz co czułes, gdy to odkryłeś? Jest to dość niespotykane. Poza tym wychodzi z ciała, gdzie znajdują się inne organy. Musisz mieć specjalnie do tego przystosowane ciało, że to nie koliduje z funkcjonowaniem, a jakby nie patrzeć, masz dodatkowy "balast". - dodała, nie ukrywając zainteresowania tym tematem, ale jednocześnie na napierała na konieczną odpowiedź. Zawsze do takich tematów podchodziła luźno. Będzie chciał, to powie. Nie, to nie.
- Zdaje mi się, że wiele ludzi określa się mianem odważnych, a tymczasem w kryzysowej sytuacji kulą się i uciekają. Zupełnie inaczej sprawa się przedstawia, kiedy ktoś ceni sobie swoje życie ponad wszystko, ale to już osobista sprawa. - skwitowała z lekkim uśmiechem, nie mając zamiaru nikogo krytykować. To jasne, że każdy miał inne podejście, ale najważniejsze, by się go trzymał. Nie do zaakceptowania było dla niej głoszenie o swojej odwadze, by się potem schować i trząść jak osika. Takie sprzeczności były żałosne, a niestety takie patałachy chodziły po tej ziemi.
Uwaga Muraia była słuszna. Tak czy siak, można było się kreować na jakąś nadistotę. Na kogoś, kto jest ponad to, co się dzieje w ludzkich umysłach. Poza powikłaniami, uniesieniami czy zbędnymi emocjami. Jednak końcowo, gdzieś się znajdował ten słaby element. Tego nie dało się wyzbyć.
- Jakiś powód musiał być. Na pewno będą ponownie próbować współpracy. A szukanie słabych punktów to na pewno jest rozsądne wyjście. Każdy jakieś posiada, nieważne jak bardzo by się z tym krył. - powiedziała, dojadając drugą kuleczkę z dango. Wtedy też Kakuzu zaczął być skłonny do opowiedzenia o sobie co nieco. Oczywiście jeszcze zastrzegł, by zachowała to dla siebie. A niby komu miałaby powiedzieć? Co jak co, ale nie należała do osób, które usłyszane wiadomości przekazywały pierwszej napotkanej osobie. Zresztą, jej grono znajomych było raczej bardzo ubogie.
- Takie stwierdzenia do ciebie nie pasują. - mruknęła z rozbawieniem, mając na myśli "powiem ci, jak nikomu nie powiesz". Oczywiście winę można było zwalić na alkohol. Przynajmniej przez Nikusui, która żyła w nieświadomości i nie wiedziała, że sake na Muraia nie działa. Ale za to miała pokaz! Widziała jak jedne ze szwów nieco się rozszerzają, a ze szpary wychodzą nici, dość niewielkie, które pełzły w jej stronę. Dowolnie nimi manipulował, owijając je wokół palców białowłosej, by ta mgła poczuć ich fakturę. Było to dość dziwne uczucie, aczkolwiek nie nieprzyjemne. Tutaj zwyciężała ciekawość.
- Taka kompatybilna część ciała. - powiedziała, patrząc na te zawijające się kokardki. - Pamiętasz co czułes, gdy to odkryłeś? Jest to dość niespotykane. Poza tym wychodzi z ciała, gdzie znajdują się inne organy. Musisz mieć specjalnie do tego przystosowane ciało, że to nie koliduje z funkcjonowaniem, a jakby nie patrzeć, masz dodatkowy "balast". - dodała, nie ukrywając zainteresowania tym tematem, ale jednocześnie na napierała na konieczną odpowiedź. Zawsze do takich tematów podchodziła luźno. Będzie chciał, to powie. Nie, to nie.
0 x

"W życiu licz na najlepsze, ale przygotuj się na najgorsze."
Re: Karczma Onigiri
Kakuzu w zasadzie miał jeden plan na przyszłość - przeżyć. Z tego co wiedział to jego Szczep się nie starzeje. Zostają w takiej formie w jakiej byli podczas zmieniania ich w Kakuzu. Miał nieograniczony czas na realizowanie swoich potencjalnych celów i aspiracji. Nie był hamowany przez nic, jedynie przez swoją siłę i charakter. To drugie było wręcz bez zarzutu, wręcz dopasowane do pozyskiwania siły. Śmierć była, jak go uczono, najgorszą rzeczą. Ostatecznością, której trzeba było unikać za wszelką cenę i usuwać nawet cień jej zaistnienia.
- Jak to nie pasują? A co by do mnie pasowało? Najwidoczniej dobrze mnie znasz skoro tak odważnie to deklarujesz. - odmruknął, z lekkim uśmiechem. Jak gdyby prowokując ją do odpowiedzi. Najwidoczniej Nikusui miała już wyrobioną jakąś opinię o Muraiu i przeświadczenie o jego charakterze. O zachowaniach typowych dla niego i do niego pasujących. Czyżby był zbyt mało emocjonalny? A może jego zachowanie znajdowało się właśnie w balansie pomiędzy ekspresją a chłodem, tylko sam Kakuzu nie był w stanie zachowywać się jak osoba na jaką się wykreował? Bez względu na to kontynuował ukazanie swoich umiejętności. Subtelnie i z dala od wzroku innych. W karczmie nadal mogli być ludzie zainteresowani jego osobą. Lepszym pomysłem byłoby wypuszczenie nici spod stołu, jednak widok otwieranych szwów był ważny dla zrozumienia natury umiejętności Kakuzu. Nikusui nie wyglądała na zaskoczoną ani specjalnie zdziwioną. Cała jej uwaga była skupiona na chłonięciu nowego zjawiska.
- Na początku zaskoczenie, potem strach. Bólu związanego z otworzeniem się ciała nie czułem wcale. A potem jak gdyby oświecenie. Wpadło mi do głowy kilka zastosowań dla tych nici, zacząłem eksperymentować. Odkryłem coś nowego i zapragnąłem to zbadać. - mówił o odległej przeszłości. Nieco to się różniło od rzeczywistości. Strach, następnie gwałtowna obojętność. Te dwie emocje przeplatały się regularnie. Ale eksperymentowanie ze swoimi możliwościami, badanie swoich granic, wdrążanie w życie swoich pomysłów. To wszystko było jak najbardziej obecne w jego życiu.
- A tak swoją drogą, to twój Raiton nie jest taki zwyczajny. Taki uporządkowany, jednolity. Gdzie się nauczyłaś takich technik? - zapytał kolejny raz upijając łyka. Widział to na własne oczy, wiązki elektryczności którymi trafiła Kabuto kiedy ta wpadła do pułapki Muraia. Zakrzywiały swój lot i nawet nie wyglądały jak typowy Raiton. Bardziej jak gładki strumień wody.
- Jak to nie pasują? A co by do mnie pasowało? Najwidoczniej dobrze mnie znasz skoro tak odważnie to deklarujesz. - odmruknął, z lekkim uśmiechem. Jak gdyby prowokując ją do odpowiedzi. Najwidoczniej Nikusui miała już wyrobioną jakąś opinię o Muraiu i przeświadczenie o jego charakterze. O zachowaniach typowych dla niego i do niego pasujących. Czyżby był zbyt mało emocjonalny? A może jego zachowanie znajdowało się właśnie w balansie pomiędzy ekspresją a chłodem, tylko sam Kakuzu nie był w stanie zachowywać się jak osoba na jaką się wykreował? Bez względu na to kontynuował ukazanie swoich umiejętności. Subtelnie i z dala od wzroku innych. W karczmie nadal mogli być ludzie zainteresowani jego osobą. Lepszym pomysłem byłoby wypuszczenie nici spod stołu, jednak widok otwieranych szwów był ważny dla zrozumienia natury umiejętności Kakuzu. Nikusui nie wyglądała na zaskoczoną ani specjalnie zdziwioną. Cała jej uwaga była skupiona na chłonięciu nowego zjawiska.
- Na początku zaskoczenie, potem strach. Bólu związanego z otworzeniem się ciała nie czułem wcale. A potem jak gdyby oświecenie. Wpadło mi do głowy kilka zastosowań dla tych nici, zacząłem eksperymentować. Odkryłem coś nowego i zapragnąłem to zbadać. - mówił o odległej przeszłości. Nieco to się różniło od rzeczywistości. Strach, następnie gwałtowna obojętność. Te dwie emocje przeplatały się regularnie. Ale eksperymentowanie ze swoimi możliwościami, badanie swoich granic, wdrążanie w życie swoich pomysłów. To wszystko było jak najbardziej obecne w jego życiu.
- A tak swoją drogą, to twój Raiton nie jest taki zwyczajny. Taki uporządkowany, jednolity. Gdzie się nauczyłaś takich technik? - zapytał kolejny raz upijając łyka. Widział to na własne oczy, wiązki elektryczności którymi trafiła Kabuto kiedy ta wpadła do pułapki Muraia. Zakrzywiały swój lot i nawet nie wyglądały jak typowy Raiton. Bardziej jak gładki strumień wody.
0 x
- Nikusui
- Gracz nieobecny
- Posty: 1028
- Rejestracja: 17 kwie 2015, o 12:58
- Wiek postaci: 29
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Białe, długie włosy, część z nich zapleciona w cztery warkocze - https://i.imgur.com/W0LDdj1.jpg; żółto-zielone oczy; jasna cera
- Widoczny ekwipunek: Bicz przymocowany przy prawym biodrze; torba nad lewym pośladkiem; kabura na broń na prawym udzie
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=283
- Multikonta: Sayuri
Re: Karczma Onigiri
No, dobra. Nie znała go aż tak dobrze, żeby móc wiedzieć, jak w danej sytuacji zareaguje. Jednak już jakąś opinie o nim mogła posiadać po tych paru spotkaniach. Poza tym, jego stateczność i zdystansowanie mogły już trochę powiedzieć. Przede wszystkim przez wzgląd na to, nie pasowało jej do niego takie stwierdzenie. To już coś, czyż nie?
- Takie "powiem ci, ale nie mów nikomu" pasuje do rozhormonionej nastolatki. A nie wyglądasz na taką. - stwierdziła i uśmiechnęła się z rozbawieniem, gdzieś tam w wyobraźni chcąc zobaczyć Muraia w wersji kobiecej. Jednak nic z tego. Może za mało alkoholu jeszcze wypiła?
Czyli jednak, ciało Kakuzu musiało być przystosowane do takiego otwierania i zamykania się. Nie było to przecież na porządku dziennym. Stąd też brała się jej ciekawość o odczucia w momencie odkrycia takiego zjawiska. Białowłosej zdawało się, że Murai odpowiadał szczerze, więc nie poddawała jego słów w wątpliwości.
- Nic dziwnego, ciekawość rzecz ludzka. Poza tym, do tej pory zdajesz się być kimś, kto nie poprzestaje na tym, co już ma, więc eksperymentowanie ze swoimi możliwościami jest całkiem na miejscu. A ponoć stagnacja to stan, w którym się cofasz, stąd dla wielu ważny jest rozwój. - powiedziała, wypijając kolejną czarkę sake. Jej twarz miała coraz wyraźniejsze rumieńce, a oczy powoli zaczęły się nieco szklić. Ewidentne oznaki tego, że alkohol zaczyna działać. A to na pewno dla Muraia miało znaczenie, chociaż Ryukata nie zdawała sobie z tego sprawy. Mógł zacząć udawać za jakiś czas lekkie zamroczenie, by imitować stan upojenia. Cóż, pewnie i tak by nie rozpoznała, bez znaczenia w jakim stanie będzie. Każdy inaczej wyglądał po wypiciu paru czarek sake. Każdy miał inną głowę, a ona dzisiaj nie była w stu procentowej dyspozycji. Jej ciało i umysł potrzebowały resetu.
Skoro Nikusui pytała o umiejętności Muraia, to nic dziwnego, że padło z jego strony pytanie o jej umiejętności. Z początku białowłosa uśmiechnęła się krzywo, po czym nalała kolejną porcję alkoholu. Dla siebie i dla Kakuzu, oczywiście.
- Odziedziczyłam po ojcu. Matka nie ma nic wspólnego z życiem ninja. Za to ojciec dumny przedstawiciel Kaminari. To są umiejętności tego rodu. Połączenie raitonu i suitonu daje taki efekt. - wyjaśniła, mimo wszystko sądząc, że nie powiedziała zbyt dużo. A przynajmniej nie to, co powinna zachować dla siebie. Równie dobrze, przyglądając się dłużej wiązkom, które wytwarza, Murai mógł sam dojść do takich wniosków. Ton jej głosu, gdy mówiła o dumie, był nieco zironizowany, co ewidentnie mogło świadczyć o tym, że jej więzi z klanem nie są zbyt ścisłe. Cóż, na dobrą sprawę to tego nie ukrywała. - Mogę nimi w znaczny sposób sterować, prawie jak ty nićmi. - dodała, po czym skinęła lekko głową na miejsce, z którego wychodziły nici do wcześniejszej prezentacji. Cóż, wiele z tych informacji już zapewne posiadał, a ona go jedynie utwierdzała w przekonaniu, że to słuszny tok myślenia. No, o ile rzeczywiście aż tak zastanawiał się i analizował jej umiejętności.
- Takie "powiem ci, ale nie mów nikomu" pasuje do rozhormonionej nastolatki. A nie wyglądasz na taką. - stwierdziła i uśmiechnęła się z rozbawieniem, gdzieś tam w wyobraźni chcąc zobaczyć Muraia w wersji kobiecej. Jednak nic z tego. Może za mało alkoholu jeszcze wypiła?
Czyli jednak, ciało Kakuzu musiało być przystosowane do takiego otwierania i zamykania się. Nie było to przecież na porządku dziennym. Stąd też brała się jej ciekawość o odczucia w momencie odkrycia takiego zjawiska. Białowłosej zdawało się, że Murai odpowiadał szczerze, więc nie poddawała jego słów w wątpliwości.
- Nic dziwnego, ciekawość rzecz ludzka. Poza tym, do tej pory zdajesz się być kimś, kto nie poprzestaje na tym, co już ma, więc eksperymentowanie ze swoimi możliwościami jest całkiem na miejscu. A ponoć stagnacja to stan, w którym się cofasz, stąd dla wielu ważny jest rozwój. - powiedziała, wypijając kolejną czarkę sake. Jej twarz miała coraz wyraźniejsze rumieńce, a oczy powoli zaczęły się nieco szklić. Ewidentne oznaki tego, że alkohol zaczyna działać. A to na pewno dla Muraia miało znaczenie, chociaż Ryukata nie zdawała sobie z tego sprawy. Mógł zacząć udawać za jakiś czas lekkie zamroczenie, by imitować stan upojenia. Cóż, pewnie i tak by nie rozpoznała, bez znaczenia w jakim stanie będzie. Każdy inaczej wyglądał po wypiciu paru czarek sake. Każdy miał inną głowę, a ona dzisiaj nie była w stu procentowej dyspozycji. Jej ciało i umysł potrzebowały resetu.
Skoro Nikusui pytała o umiejętności Muraia, to nic dziwnego, że padło z jego strony pytanie o jej umiejętności. Z początku białowłosa uśmiechnęła się krzywo, po czym nalała kolejną porcję alkoholu. Dla siebie i dla Kakuzu, oczywiście.
- Odziedziczyłam po ojcu. Matka nie ma nic wspólnego z życiem ninja. Za to ojciec dumny przedstawiciel Kaminari. To są umiejętności tego rodu. Połączenie raitonu i suitonu daje taki efekt. - wyjaśniła, mimo wszystko sądząc, że nie powiedziała zbyt dużo. A przynajmniej nie to, co powinna zachować dla siebie. Równie dobrze, przyglądając się dłużej wiązkom, które wytwarza, Murai mógł sam dojść do takich wniosków. Ton jej głosu, gdy mówiła o dumie, był nieco zironizowany, co ewidentnie mogło świadczyć o tym, że jej więzi z klanem nie są zbyt ścisłe. Cóż, na dobrą sprawę to tego nie ukrywała. - Mogę nimi w znaczny sposób sterować, prawie jak ty nićmi. - dodała, po czym skinęła lekko głową na miejsce, z którego wychodziły nici do wcześniejszej prezentacji. Cóż, wiele z tych informacji już zapewne posiadał, a ona go jedynie utwierdzała w przekonaniu, że to słuszny tok myślenia. No, o ile rzeczywiście aż tak zastanawiał się i analizował jej umiejętności.
0 x

"W życiu licz na najlepsze, ale przygotuj się na najgorsze."
Re: Karczma Onigiri
Porównanie Muraia, członka Krwawego Pokolenia, brutalnego i bezwzględnego najemnika, do nastolatki? Nie spodziewał się nigdy, że taki dzień nadejdzie. Jego błyskotliwość i umiejętność przewidywania kolejnych zdarzeń nie były w stanie tego przetworzyć. Nie odpowiedziała jednak jak powinien zareagować, jedynie wysnuła tezę jakoby zachowanie Kakuzu było takie jak jakiejś niepełnoletniej dziewczyny zwierzającej się koleżankom. Czy takie wrażenie faktycznie było uzasadnione i obiektywne, czy może to jej wyjątkowy punkt widzenia? Nie zastanawiał się. Mówił, chcąc podtrzymać konwersację w żartobliwy sposób. Z całkowicie pokerową twarzą i bez jakiejkolwiek barwy głosu, odpowiedział:
- W takim razie chyba powinienem się zachowywać jak jak nakazuje mój pseudonim. Zero emocjonalności, zero wesołych żarcików. Mam nadzieję że takie coś spełni twoje oczekiwania w związku z reakcjami mojej osoby. - zdobył się jeszcze na lekki uśmiech, zanim z całkowicie obojętną miną sięgnął po szaszłyk. W ciągu dzisiejszego wieczoru na pewno zje więcej niż w przeciągu całych trzech lat. A wypije tyle alkoholu, co w całym swoim życiu. Za wyjątkiem jednego razu, kiedy poznał pewnego konesera win na weselu u Kaminarich, już wcześniej wspominanym w tej konkretnej rozmowie.
Kakuzu bardzo uważnie patrzył się na Nikusui. Jego wzrok praktycznie cały czas był wymierzony w nią, co jakiś czas dyskretnie patrzył się na nią całą. Mogło to faktycznie zostać jakoś odebrane, ale chciał jedynie zachować kontakt z rozmówczynią. I przy okazji sprawdzić jej język ciała. Teraz wyglądała na bardzo rozluźnioną, rumieńce na jej twarzy dawały znak jakoby było to przez alkohol i najpewniej tak było.
- Cały czas do przodu. Ale dobrze że czasem można się na chwilę zatrzymać i odpocząć. Problem tylko ze znalezieniem odpowiedniej osoby towarzyszącej, że tak powiem. - odpowiedział, wlewając w siebie kolejną czarkę. Chciał żeby powolutku jego chłodność się ulatniała, jak gdyby pd wpływem alkoholu. Jego postawa była już dość rozluźniona. Alkohol działał, mimo braku rumieńców. Niku zaczęła mówić o swoich umiejętnościach, przy okazji nalewając Kakuzu kolejną porcję alkoholu. Strumienie elektryczności którymi można sterować. Imponujące i na pewno bardzo groźne. Murai uniósł czarkę nieco do góry, w stronę Niku. Bezsłowny toast. Po czym ją opróżnił.
- A nie będziesz problemów miała jakiś? No wiesz, powinnaś pędzić do swojego Shirei-kana, a świętujesz z jakimś obcym niciowcem.
- W takim razie chyba powinienem się zachowywać jak jak nakazuje mój pseudonim. Zero emocjonalności, zero wesołych żarcików. Mam nadzieję że takie coś spełni twoje oczekiwania w związku z reakcjami mojej osoby. - zdobył się jeszcze na lekki uśmiech, zanim z całkowicie obojętną miną sięgnął po szaszłyk. W ciągu dzisiejszego wieczoru na pewno zje więcej niż w przeciągu całych trzech lat. A wypije tyle alkoholu, co w całym swoim życiu. Za wyjątkiem jednego razu, kiedy poznał pewnego konesera win na weselu u Kaminarich, już wcześniej wspominanym w tej konkretnej rozmowie.
Kakuzu bardzo uważnie patrzył się na Nikusui. Jego wzrok praktycznie cały czas był wymierzony w nią, co jakiś czas dyskretnie patrzył się na nią całą. Mogło to faktycznie zostać jakoś odebrane, ale chciał jedynie zachować kontakt z rozmówczynią. I przy okazji sprawdzić jej język ciała. Teraz wyglądała na bardzo rozluźnioną, rumieńce na jej twarzy dawały znak jakoby było to przez alkohol i najpewniej tak było.
- Cały czas do przodu. Ale dobrze że czasem można się na chwilę zatrzymać i odpocząć. Problem tylko ze znalezieniem odpowiedniej osoby towarzyszącej, że tak powiem. - odpowiedział, wlewając w siebie kolejną czarkę. Chciał żeby powolutku jego chłodność się ulatniała, jak gdyby pd wpływem alkoholu. Jego postawa była już dość rozluźniona. Alkohol działał, mimo braku rumieńców. Niku zaczęła mówić o swoich umiejętnościach, przy okazji nalewając Kakuzu kolejną porcję alkoholu. Strumienie elektryczności którymi można sterować. Imponujące i na pewno bardzo groźne. Murai uniósł czarkę nieco do góry, w stronę Niku. Bezsłowny toast. Po czym ją opróżnił.
- A nie będziesz problemów miała jakiś? No wiesz, powinnaś pędzić do swojego Shirei-kana, a świętujesz z jakimś obcym niciowcem.
0 x
- Nikusui
- Gracz nieobecny
- Posty: 1028
- Rejestracja: 17 kwie 2015, o 12:58
- Wiek postaci: 29
- Ranga: Sentoki
- Krótki wygląd: Białe, długie włosy, część z nich zapleciona w cztery warkocze - https://i.imgur.com/W0LDdj1.jpg; żółto-zielone oczy; jasna cera
- Widoczny ekwipunek: Bicz przymocowany przy prawym biodrze; torba nad lewym pośladkiem; kabura na broń na prawym udzie
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=283
- Multikonta: Sayuri
Re: Karczma Onigiri
Wywróciła teatralnie oczami, kiedy Murai postanowił pociągnąć temat, co też do niego pasuje, a co nie. Nawiązał również do swojego pseudonimu, który... w sumie sama białowłosa nie wiedziała, czy był słuszny. Do czego to się w ogóle odnosiło? Do charakteru? Te pieszczotliwe zwroty nadane zostały całemu Krwawemu Pokoleniu. Osobom, które zaszły najdalej w turnieju na Samotnych Wydmach. Jednak, czy to wystarczy, żeby określić człowieka? No raczej nie.
- A może wysnuje inną teorię? Pusty, bo masz pustą czarkę! - wypaliła, totalnie bez sensu, ale kto by się tym przejmował? Powiedziała zresztą to tak rozochocona i rozbawiona, że nie dało się tego wziąć na poważnie. - Swoją drogą, nie wiem kto wymyślał te pseudonimy. I gdzie miały swoje podstawy. Co jak co, ale charakteru człowieka nie poznasz po jednej, czy dwóch walkach. A bycie skoncentrowanym i bezwzględnym, nie oznacza pustki. Ktoś chyba wtedy wypił o jedną butelkę sake za dużo. - dodała, zaczynając dość poważnie, a kończąc na delikatnym humorze. Już w sumie nie bardzo pamiętała te inne ksywy. Coś z podrywaczem? Albo kochankiem? Jakieś zwierze chyba jeszcze było... pies albo wilk. Naprawdę wyleciało jej z głowy, ale na pewno coś z tych dwóch. Wiedziała, że to znowuż pseudonim jej starego znajomego, Jednookiej Pomarańczy, o którym słuch zaginął. W sumie to pasowałby pies, ale może to byłoby zbyt oczywiste.
Tak, kiedyś nie potrzebowała towarzystwa. Może od czasu do czasu, kiedy ktoś się sam napatoczył. Zawsze jednak trwało to tylko jakąś chwilę. Jednak od momentu, kiedy pierwszy raz w życiu pokochała, zaczęła pewne rzeczy postrzegać inaczej. Czasami wręcz sama pragnęła tego towarzystwa. I co jak co, ale Kakuzu był do tego idealny. Doświadczony życiowo, mógł jej tez pewną wiedze przekazać. Poza tym, mimo wszystko, nie czuła z jego strony zagrożenia. Może i wykorzystywał ją na jakiś dziwny sposób, w celu poznania ludzkiej natury, pobudek zachowań i konsekwencji niektórych działań. Może robił to z czystej ciekawości, z naukowej chęci, bądź też chciał to zrozumieć i samemu postępować w podobny sposób.
Nikusui spojrzała na chwilę w bok, opierając łokieć na drewnianym stoliku i podpierając policzek o dłoń. Dyskretnie, jakby od niechcenia, spojrzała po obecnych tu ludziach. Paru dobrze bawiących się pijaczków. Było tu jednak nawet całkiem sporo osób. Nie można się było temu dziwić. Wieczorowa pora, a do tego wielu podróżnych z Kami no Hikage, którzy pewnie też chcieli się zrelaksować. Nie było jednak wrzawy. Nikt nie opowiadał głośno o tym, co się wydarzyło na wyspie. Przynajmniej do tej pory.
- Jak sam zauważyłeś, nie wiesz, kiedy ktoś wbije ci kunai z plecy. Ciężko z zaufaniem. Sama też tak mam. Aczkolwiek wspólny bój jakoś pomaga się przełamać, nie sądzisz? - zapytała, spoglądając na Muraia przy ostatnich dwóch słowach. Ona tak uważała. Pierwszy raz przekonała się o tym, kiedy pomagał jej Yoichi. Kiedy bezinteresownie ochronił ją przed łomotem. To on był prowodyrem zaczęcia się z niej zmian. Zmian, dotyczących postrzegania mężczyzn. Nawet, jeśli gdzieś głęboko w psychice jeszcze siedział uraz w klanu i ojca. Za brak wiary. Za brak zainteresowania.
Parsknęła cicho i wzruszyła ramionami. Ona, problemów? No oczywiście, że to bardzo prawdopodobne. Co jak co, ale kiedyś to było raczej na porządku dziennym, nawet jeśli bez słowa wykonywała powierzone jej zadania. Co prawda wiele razy Ukyo nie podobał się sposób, w jaki to robiła, ale rezultaty osiągała. Jednak lider Kaminari musiał zdawać sobie sprawę z tego, że lepiej dać jej trochę wolności i mieć dalej na wysyłki, niżeli całkowicie ją ograniczyć. Z dwojga złego lepiej w tę stronę.
- Nigdy nie zobaczy mnie nikt, jak pędzę w stronę siedziby. Nie lubię tych wszystkich spowiedzi, raportów i innych dupereli. Poza tym, mam tak jakby dyspensę. Miałam się udać w małą podróż, więc, jakby nie patrzeć, pozwolenie na przebywanie poza osadą jest. Chyba nie dostanie krwotoku, jak ujrzy mnie dopiero jutro albo pojutrze. - powiedziała z krzywym uśmiechem, już widząc tę minę Ukyo. Jednakże miała nadzieję, że nie będzie źle. W sumie jakiś ochrzan, co jej po tym. Rozmawiała z nim, pozwolił jej na skupienie się na sobie, miała jedynie raportować się co jakiś czas. A dopiero co wyruszyła. Poza tym, na bank Shigemi przekazał, że też tam była, i że żyje. I tak nie mogła powiedzieć nic więcej, co przekazał towarzysz Kaminari podczas wydarzeń na Kami no Hikage.
- A ty? Nie widziałam twojej towarzyszki z ostatniego festiwalu, więc prawdopodobnie jesteś jedynym reprezentantem Kakuzu. - zapytała, marszcząc brwi i wpatrując się w Muraia. U Kaminari miał kto złożyć raport, za to u Kakuzu może być ciężko. Zapewne wieści o tym, co się stało, szybko się rozejdą po świecie i może dotrą szybciej do Lidera Muraia, niż on sam dotrze do osady.
- A może wysnuje inną teorię? Pusty, bo masz pustą czarkę! - wypaliła, totalnie bez sensu, ale kto by się tym przejmował? Powiedziała zresztą to tak rozochocona i rozbawiona, że nie dało się tego wziąć na poważnie. - Swoją drogą, nie wiem kto wymyślał te pseudonimy. I gdzie miały swoje podstawy. Co jak co, ale charakteru człowieka nie poznasz po jednej, czy dwóch walkach. A bycie skoncentrowanym i bezwzględnym, nie oznacza pustki. Ktoś chyba wtedy wypił o jedną butelkę sake za dużo. - dodała, zaczynając dość poważnie, a kończąc na delikatnym humorze. Już w sumie nie bardzo pamiętała te inne ksywy. Coś z podrywaczem? Albo kochankiem? Jakieś zwierze chyba jeszcze było... pies albo wilk. Naprawdę wyleciało jej z głowy, ale na pewno coś z tych dwóch. Wiedziała, że to znowuż pseudonim jej starego znajomego, Jednookiej Pomarańczy, o którym słuch zaginął. W sumie to pasowałby pies, ale może to byłoby zbyt oczywiste.
Tak, kiedyś nie potrzebowała towarzystwa. Może od czasu do czasu, kiedy ktoś się sam napatoczył. Zawsze jednak trwało to tylko jakąś chwilę. Jednak od momentu, kiedy pierwszy raz w życiu pokochała, zaczęła pewne rzeczy postrzegać inaczej. Czasami wręcz sama pragnęła tego towarzystwa. I co jak co, ale Kakuzu był do tego idealny. Doświadczony życiowo, mógł jej tez pewną wiedze przekazać. Poza tym, mimo wszystko, nie czuła z jego strony zagrożenia. Może i wykorzystywał ją na jakiś dziwny sposób, w celu poznania ludzkiej natury, pobudek zachowań i konsekwencji niektórych działań. Może robił to z czystej ciekawości, z naukowej chęci, bądź też chciał to zrozumieć i samemu postępować w podobny sposób.
Nikusui spojrzała na chwilę w bok, opierając łokieć na drewnianym stoliku i podpierając policzek o dłoń. Dyskretnie, jakby od niechcenia, spojrzała po obecnych tu ludziach. Paru dobrze bawiących się pijaczków. Było tu jednak nawet całkiem sporo osób. Nie można się było temu dziwić. Wieczorowa pora, a do tego wielu podróżnych z Kami no Hikage, którzy pewnie też chcieli się zrelaksować. Nie było jednak wrzawy. Nikt nie opowiadał głośno o tym, co się wydarzyło na wyspie. Przynajmniej do tej pory.
- Jak sam zauważyłeś, nie wiesz, kiedy ktoś wbije ci kunai z plecy. Ciężko z zaufaniem. Sama też tak mam. Aczkolwiek wspólny bój jakoś pomaga się przełamać, nie sądzisz? - zapytała, spoglądając na Muraia przy ostatnich dwóch słowach. Ona tak uważała. Pierwszy raz przekonała się o tym, kiedy pomagał jej Yoichi. Kiedy bezinteresownie ochronił ją przed łomotem. To on był prowodyrem zaczęcia się z niej zmian. Zmian, dotyczących postrzegania mężczyzn. Nawet, jeśli gdzieś głęboko w psychice jeszcze siedział uraz w klanu i ojca. Za brak wiary. Za brak zainteresowania.
Parsknęła cicho i wzruszyła ramionami. Ona, problemów? No oczywiście, że to bardzo prawdopodobne. Co jak co, ale kiedyś to było raczej na porządku dziennym, nawet jeśli bez słowa wykonywała powierzone jej zadania. Co prawda wiele razy Ukyo nie podobał się sposób, w jaki to robiła, ale rezultaty osiągała. Jednak lider Kaminari musiał zdawać sobie sprawę z tego, że lepiej dać jej trochę wolności i mieć dalej na wysyłki, niżeli całkowicie ją ograniczyć. Z dwojga złego lepiej w tę stronę.
- Nigdy nie zobaczy mnie nikt, jak pędzę w stronę siedziby. Nie lubię tych wszystkich spowiedzi, raportów i innych dupereli. Poza tym, mam tak jakby dyspensę. Miałam się udać w małą podróż, więc, jakby nie patrzeć, pozwolenie na przebywanie poza osadą jest. Chyba nie dostanie krwotoku, jak ujrzy mnie dopiero jutro albo pojutrze. - powiedziała z krzywym uśmiechem, już widząc tę minę Ukyo. Jednakże miała nadzieję, że nie będzie źle. W sumie jakiś ochrzan, co jej po tym. Rozmawiała z nim, pozwolił jej na skupienie się na sobie, miała jedynie raportować się co jakiś czas. A dopiero co wyruszyła. Poza tym, na bank Shigemi przekazał, że też tam była, i że żyje. I tak nie mogła powiedzieć nic więcej, co przekazał towarzysz Kaminari podczas wydarzeń na Kami no Hikage.
- A ty? Nie widziałam twojej towarzyszki z ostatniego festiwalu, więc prawdopodobnie jesteś jedynym reprezentantem Kakuzu. - zapytała, marszcząc brwi i wpatrując się w Muraia. U Kaminari miał kto złożyć raport, za to u Kakuzu może być ciężko. Zapewne wieści o tym, co się stało, szybko się rozejdą po świecie i może dotrą szybciej do Lidera Muraia, niż on sam dotrze do osady.
0 x

"W życiu licz na najlepsze, ale przygotuj się na najgorsze."
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości