Szpital
- Natsume Yuki
- Postać porzucona
- Posty: 1885
- Rejestracja: 11 lut 2015, o 23:22
- Wiek postaci: 31
- Ranga: Nukenin S
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=199
- GG/Discord: 6078035 / Exevanis#4988
- Multikonta: Iwan zza Miedzy
Re: Szpital
No, przynajmniej tyle dobrego że na ulicach praktycznie nikogo nie było. Bardzo prawdopodobnym było, że gdyby po okolicy poszła plotka o tym, jak shinobi pałęta się po ulicy z człowiekiem którego krew zalała i najprawdopodobniej całkiem niedawno dostał podwójną dzienną dawkę wpierniczu, bardzo szybko musiałby tłumaczyć się z całego tego popierniczonego zajścia przed strażą. A to akurat średnio mu się uśmiechało, tym bardziej, że z każdą sekundą wspominków tego dziwnego wydarzenia czuł że i jego krew zalewa. Ech, widać wszyscy mają dzisiaj jakiś czerwony dzień, czy coś. Zresztą, coś miał wrażenie że te co bardziej pokręcone zdarzenia zdarzały się właśnie jemu. W szczególności jemu. Serio. O ile pilnowanie piekarni było jeszcze w porządku, o tyle pomoc w ucieczce przed zabójcami jakiemuś flirtującemu z Tobą gejowi, poszukiwanie artefaktu dla żaby (tak. Żaby.) lub właśnie to tutaj, było po prostu czymś, czego umysł żadnego normalnego człowieka raczej nie jest w stanie pojąć.
No, ale wróćmy do szpitala. Natsu spokojnie wkroczył do sporego budynku znajdującego się nieopodal jego domu, i rozejrzał się. No, jaki szpital jest, każdy widzi - sporo obsługi medycznej, sale z leżącymi chorymi wszelkiego pokroju, obszerna recepcja. Musiał też przyznać w duchu, że położenie i struktura tego budynku dawała też pewną przewagę taktyczną - skoro budowla była w centrum wsi, w razie oblężenia ciężej by się tu było dostać, a do tego nietrudno byłoby się tu bronić przez długi czas. Widać, że projektował to ktoś z głową na karku.
Po chwili podeszła do niego jakaś pielęgniarka, sadowiąc rannego biznesmena (?) na coś w rodzaju wózka na kółkach. Sprytna rzecz, tak nawiasem.
-No, mnie się nigdzie nie śpieszy - powiedział, wzruszając ramionami, po czym ruszył za pielęgniarką do labiryntu korytarzy w poszukiwaniu lekarza. Teraz już raczej powinno być z górki, tym bardziej że sobie nie miał nic do zarzucenia - zaniósł gościa do szpitala? Zaniósł. Zostawił mu wizytówkę do tamtego karka? Zostawił. Co miał, to uczynił.
Losowanie. Głos 33.
No, ale wróćmy do szpitala. Natsu spokojnie wkroczył do sporego budynku znajdującego się nieopodal jego domu, i rozejrzał się. No, jaki szpital jest, każdy widzi - sporo obsługi medycznej, sale z leżącymi chorymi wszelkiego pokroju, obszerna recepcja. Musiał też przyznać w duchu, że położenie i struktura tego budynku dawała też pewną przewagę taktyczną - skoro budowla była w centrum wsi, w razie oblężenia ciężej by się tu było dostać, a do tego nietrudno byłoby się tu bronić przez długi czas. Widać, że projektował to ktoś z głową na karku.
Po chwili podeszła do niego jakaś pielęgniarka, sadowiąc rannego biznesmena (?) na coś w rodzaju wózka na kółkach. Sprytna rzecz, tak nawiasem.
-No, mnie się nigdzie nie śpieszy - powiedział, wzruszając ramionami, po czym ruszył za pielęgniarką do labiryntu korytarzy w poszukiwaniu lekarza. Teraz już raczej powinno być z górki, tym bardziej że sobie nie miał nic do zarzucenia - zaniósł gościa do szpitala? Zaniósł. Zostawił mu wizytówkę do tamtego karka? Zostawił. Co miał, to uczynił.
Losowanie. Głos 33.
0 x
- Natsume Yuki
- Postać porzucona
- Posty: 1885
- Rejestracja: 11 lut 2015, o 23:22
- Wiek postaci: 31
- Ranga: Nukenin S
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=199
- GG/Discord: 6078035 / Exevanis#4988
- Multikonta: Iwan zza Miedzy
Re: Szpital
Po usłyszeniu informacji, jakoby obitemu mężczyźnie faktycznie mogło się skończyć szczęście po tych wszystkich wydarzeniach, Natsu westchnął tylko ciężko, odwracając się w kierunku wyjścia. Naprawdę... człowiek nie może nawet na sekundę odpocząć od bycia shinobi, tylko na okrągło jest zmuszany do zapitalania jak bury osioł, żeby tylko pomóc kolejnej potrzebującej osobie. Cóż... tak to już najwidoczniej w życiu bywa, jak niektórzy pakują się w kabałę, to ktoś musi później pilnować ich tyłków, żeby się nie pogrążyli jeszcze głębiej. Miał już wychodzić...
I wtedy podeszła do niego pielęgniarka, podając mu sakiewkę z pieniędzmi. A była to suma dość niemała, nawet jak na normalnych ludzi. Może i nie było to nawet bliskie temu, co otrzymał za turniej w podziemiach Shigashi, ale patrząc na to, że niektórzy ludzie zarabiali do stu ryo miesięcznie, a on teraz dostał tyle za jedno proste zadanie... cóż, czasem jednak opłaca się być shinobi! Chłopak podrzucił sakiewkę i zakręcił nią zręcznie między palcami, po czym przyczepił ją do paska i ruszył w kierunku wyjścia. Tuż przed drzwiami spojrzał ponownie na pielęgniarkę i powiedział tylko:
-Proszę mu ode mnie podziękować. I polecić, żeby zajrzał do swojej kieszeni, gdy będzie dochodził do siebie.
I ruszył w kierunku domu. Musi jeszcze załatwić kilka spraw.
z/t
I wtedy podeszła do niego pielęgniarka, podając mu sakiewkę z pieniędzmi. A była to suma dość niemała, nawet jak na normalnych ludzi. Może i nie było to nawet bliskie temu, co otrzymał za turniej w podziemiach Shigashi, ale patrząc na to, że niektórzy ludzie zarabiali do stu ryo miesięcznie, a on teraz dostał tyle za jedno proste zadanie... cóż, czasem jednak opłaca się być shinobi! Chłopak podrzucił sakiewkę i zakręcił nią zręcznie między palcami, po czym przyczepił ją do paska i ruszył w kierunku wyjścia. Tuż przed drzwiami spojrzał ponownie na pielęgniarkę i powiedział tylko:
-Proszę mu ode mnie podziękować. I polecić, żeby zajrzał do swojej kieszeni, gdy będzie dochodził do siebie.
I ruszył w kierunku domu. Musi jeszcze załatwić kilka spraw.
z/t
0 x
Re: Szpital
Praktycznie zero wiatru i nieustający upał, sprawiały że dla ludzi, którzy nie byli właśnie na urlopie, gdzieś nad morzem lub oceanem, pogoda, taka jak ta, była prawdziwym koszmarem, no bo co w taką pogodę, można robić, poza siedzeniem w domu lub pod ochroną głębokiego cienia? Gdy tylko wychodziło się z ukrycia, wargi potrafiły totalnie wyschnąć, już w kilka minut, a ciało, momentalnie zaczynało wydzielać, śmierdzący i oślizgły pot, którego zapachu nie lubi chyba żaden człowiek. Shinji, wstał i wraz z białowłosym Giro, który wydawał mu się dziwny, poszli szybko w stronę staruszki, która teraz leżała, za pagórkiem, w cieniu i znajdowała się w krytycznym już stanie. Zobaczyli, że chusta, którą zmieniał jej Uchiha, zdążyła już wyschnąć, na jej zalanej potem, czerwonej twarzy. Odwodniona i bezradna, czekała na śmierć, którą dwójka śmiałków miała zamiar przegonić. Przez to że nasz czarnooki bohater, także był w opłakanym stanie, nie byłby zdolny sam zanieść starszej kobiety, do celu, więc musiał to zrobić Giro, w końcu zadeklarował swoją pomoc. Shinji był zdumiony, gdy białowłosy, prawie bez większego wysiłku, uniósł na wpół żywe ciało starszej kobiety, która ważyła co najmniej ze sto kilogramów, bezpiecznie osadzili staruszkę na jego plecach i ruszyli wzdłuż dróżki. Giro miał nieść staruszkę z tyłu, podczas gdy Uchiha, szedł przodem i przeciskał się przez ludzi. Czekałą ich około piętnastominutowa droga, nie mogli sobie pozwolić na to by stać w korkach, a o ironio, akurat korków, mimo upału, było dużo. W parku ludzie przesuwali się, widząc że niesiono poszkodowaną, w osadzie było już trochę gorzej. Na szczęście Shinji, mimo iż nie mieszkał tutaj długo, zdążył poznać kilka skrótów, dzięki czemu uniknęli największego korku. Pozostało jeszcze pięć minut drogi, Uchiha poszedł trochę szybciej, by rozejrzeć się, gdzie było najmniej ludzi, przy okazji wołał głośnio - Proszę się przesunąć, niesiemy poszkodowaną. W końcu udało im się dojść do szpitala, czy udało im się zdążyć na czas?
0 x
Re: Szpital
Na ratunek! (D)
[13/15]
Misja dla Shinjiego. Dzięki znajomości miasta Shinji wybrał jego zdaniem najlepszą trasę pozwalającą dostać się do szpitala. Skróty jak skróty, prowadziły czasem przez alejki pełne śmieci, bezdomnych, lub dzikich zwierząt. Niezłomnej dwójce udało się przedrzeć przez wszystkie utrudnienia i w końcu wylądować w szpitalu, ich czas poprawił się o trzy minuty w stosunku do trasy którą udałby się każdy inny człowiek. Były jednak pewne niedogodności, byli cali brudni zarówno od pajęczyn jak i kurzu. Nawet staruszka, która była przecież niesiona na plecach białowłosego dała radę zgarnąć kilka sporych pajęczyn przy pomocy peruki. Tak uświnieni pojawili się na oddziale przyjęć, gdzie pielęgniarka początkowo niepewnie zmierzyła ich spojrzeniem. Dopiero gdy zauważyła staruszkę zrozumiała sytuację i zaczęła się wydzierać na prawo i lewo. Zwoływała personel, ogarniała wolne łóżko, wzywała dyżurnego doktora i ogólnie robiła za mózg całej operacji. Po pięciu minutach staruszka leżała już na swoim miejscu, a jedynym brakującym elementem układanki był... doktor! Najwyraźniej jego rutynowe zajęcia nieco się przedłużyły i nie mógł jeszcze dotrzeć na miejsce.
-Dobrze, że zdążyliście, jeszcze kilkanaście minut i było by po tej pani. Mogę was prosić o ostatnią przysługę? Zabierzcie ze sobą miskę i pójdźcie do studni po zimną wodę. Przydadzą się również ręczniki, są w szafce w przejściu. Przyniesiecie mi je?
[13/15]
Misja dla Shinjiego. Dzięki znajomości miasta Shinji wybrał jego zdaniem najlepszą trasę pozwalającą dostać się do szpitala. Skróty jak skróty, prowadziły czasem przez alejki pełne śmieci, bezdomnych, lub dzikich zwierząt. Niezłomnej dwójce udało się przedrzeć przez wszystkie utrudnienia i w końcu wylądować w szpitalu, ich czas poprawił się o trzy minuty w stosunku do trasy którą udałby się każdy inny człowiek. Były jednak pewne niedogodności, byli cali brudni zarówno od pajęczyn jak i kurzu. Nawet staruszka, która była przecież niesiona na plecach białowłosego dała radę zgarnąć kilka sporych pajęczyn przy pomocy peruki. Tak uświnieni pojawili się na oddziale przyjęć, gdzie pielęgniarka początkowo niepewnie zmierzyła ich spojrzeniem. Dopiero gdy zauważyła staruszkę zrozumiała sytuację i zaczęła się wydzierać na prawo i lewo. Zwoływała personel, ogarniała wolne łóżko, wzywała dyżurnego doktora i ogólnie robiła za mózg całej operacji. Po pięciu minutach staruszka leżała już na swoim miejscu, a jedynym brakującym elementem układanki był... doktor! Najwyraźniej jego rutynowe zajęcia nieco się przedłużyły i nie mógł jeszcze dotrzeć na miejsce.
-Dobrze, że zdążyliście, jeszcze kilkanaście minut i było by po tej pani. Mogę was prosić o ostatnią przysługę? Zabierzcie ze sobą miskę i pójdźcie do studni po zimną wodę. Przydadzą się również ręczniki, są w szafce w przejściu. Przyniesiecie mi je?
0 x
Re: Szpital
Jak wiemy, bądź też nie, na świecie jest dużo przeciwieństw, do których można zaliczyć chociażby życie i śmierć, yin i yang, a także starość i młodość, nie inaczej było w tym przypadku, jako że na dworze było upalnie, gorąco i sucho, tak w budynku jakim był szpital, było na szczęście na tyle chłodno, by nie trzeba było wycierać zalanej potem twarzy, co pięć minut. Oczywiście nie było tam na tyle chłodno by ktokolwiek zmarzł, chodzi tu raczej o to, że gdy ktoś wchodził do środka, z zewnątrz gdzie panowały temperatury około trzydziestu pięciu do czterdziestu stopni, to mógł tutaj poczuć przyjemny chłodek, który ratował nie jedną osobę przed koszmarem z zewnątrz. Właśnie to samo, poczuli nasi bohaterowie, którzy cali zabrudzeni, kurzem i pajęczynami, weszli do tego oto budynku, jakim był owy szpital. Pielęgniarka która na początku niepewnie na nich spoglądała, dopiero gdy spojrzała na starszą panią, niesioną przez białowłosego, połapała się że potrzebuje ona szybkiej pomocy, głośno zaczęła wołać, personel usłyszawszy, jej krzyki, przybył na zawołanie i pomógł przenieść staruszkę na łóżko, z którym przybiegła, wrzeszcząca sanitariuszka, widać było że potrafi wydawać polecenia i robiła to. Za niedługo, przenieśli pacjentkę do wolnej sali, ale Shinji nigdzie nie widział doktora, może był zajęty ratowaniem kogoś innego. W każdym razie, nasi bohaterowie zdążyli na czas, a sanitariuszka, poprosiła ich by nabrali miskę wody w studni i przynieśli ręczniki, z szafki, która znajdowała się na przejściu. - Oczywiście, jeżeli dzięki temu, pomożemy to zrobimy to - powiedział Uchiha, następnie wziął miskę, którą wskazała mu pielęgniarka i poszedł do studni. Nabrał wodę do miski, na tyle by nie musieć uważać czy ją rozleje, a w drodze powrotnej wziął ręcznik, z szafki na przejściu, po czym wrócili do sali.
0 x
Re: Szpital
Na ratunek! (D)
[15/15]
Misja dla Shinjiego. Shinji mógł nieco odsapnąć w drodze do studni jak i po ręcznik. Giro wciąż mu towarzyszył, ale przynajmniej staruszka była już pod opieką specjalistów - jej życiu nie zagrażało więcej niebezpieczeństwo. Młody Uchiha postanowił wypełnić swoją powinność do końca, zabrał się za czerpanie wody ze studni, co wywołało u stojącego z tyłu Giro lekki krwotok z nosa. Białowłosy by uniknąć konfrontacji w tym stanie z młodym, zgrabnym Shinjim, pożegnał się szybko i zniknął nim chłopak zdążył wychylić się zza murów studni. Tym samym Uchiha został sam, nieświadomy, że w przyszłości może mieć niezłe kłopoty z niechcianym adoratorem. Cóż, mówi się, że niewiedza jest czasem błogosławieństwem, jednak jak było w tym przypadku? O tym przyjdzie się przekonać w przyszłości, wszystko zależy od kart rozdanych przez los.
Gdy chłopak dostarczył na miejsce miskę z wodą oraz ręcznik, zastał staruszkę już przytomną, lecz siedzącą z jakimś nieobecnym wzrokiem. Najwyraźniej udar coś jej uszkodził, jednak po twarzy pielęgniarki było widać, że babcia raczej się z tego wygrzebie. Ów pielęgniarka odbierając od Ciebie miskę wręczyła Ci plik pieniędzy, mówiąc, że to podziękowanie od babci, które zdążyła złożyć jeszcze gdy była świadoma po wybudzeniu. Tym samym misję, pierwszą tak ciężką, możemy uznać za zakończoną!
//Życzę miłej gry! Czytaj posty innych, podglądaj sposób w jaki konstruują zdania. To bardzo pomaga w wyrobieniu własnego stylu pisania, pozwala rozbudować opisy i samemu czerpać niesłychaną przyjemność z pisania postów, a nie farmienia statystyk!//
[15/15]
Misja dla Shinjiego. Shinji mógł nieco odsapnąć w drodze do studni jak i po ręcznik. Giro wciąż mu towarzyszył, ale przynajmniej staruszka była już pod opieką specjalistów - jej życiu nie zagrażało więcej niebezpieczeństwo. Młody Uchiha postanowił wypełnić swoją powinność do końca, zabrał się za czerpanie wody ze studni, co wywołało u stojącego z tyłu Giro lekki krwotok z nosa. Białowłosy by uniknąć konfrontacji w tym stanie z młodym, zgrabnym Shinjim, pożegnał się szybko i zniknął nim chłopak zdążył wychylić się zza murów studni. Tym samym Uchiha został sam, nieświadomy, że w przyszłości może mieć niezłe kłopoty z niechcianym adoratorem. Cóż, mówi się, że niewiedza jest czasem błogosławieństwem, jednak jak było w tym przypadku? O tym przyjdzie się przekonać w przyszłości, wszystko zależy od kart rozdanych przez los.
Gdy chłopak dostarczył na miejsce miskę z wodą oraz ręcznik, zastał staruszkę już przytomną, lecz siedzącą z jakimś nieobecnym wzrokiem. Najwyraźniej udar coś jej uszkodził, jednak po twarzy pielęgniarki było widać, że babcia raczej się z tego wygrzebie. Ów pielęgniarka odbierając od Ciebie miskę wręczyła Ci plik pieniędzy, mówiąc, że to podziękowanie od babci, które zdążyła złożyć jeszcze gdy była świadoma po wybudzeniu. Tym samym misję, pierwszą tak ciężką, możemy uznać za zakończoną!
//Życzę miłej gry! Czytaj posty innych, podglądaj sposób w jaki konstruują zdania. To bardzo pomaga w wyrobieniu własnego stylu pisania, pozwala rozbudować opisy i samemu czerpać niesłychaną przyjemność z pisania postów, a nie farmienia statystyk!//
0 x
Re: Szpital
Zapomniał całkiem, o tym że jeszcze przed chwilą towarzyszył mu Giro, spostrzegł jego brak dopiero przy szafce, w której były ręczniki, a przecież to białowłosy go irytował, więc Shinji sam się zdziwił, że o nim nie pamiętał, ale cóż i tak może bywa. Gdy przyniósł do sali, ręcznik oraz miskę z wodą, pielęgniarka, dzięki której tak szybko przyjęli pacjentkę, dała mu pieniądze, podobno było to podziękowanie od staruszki, która teraz leżała, okryta białym prześcieradłem, z pustym wzrokiem, patrzyła w jedno miejsce, jakby widziała tam coś więcej. Ale to pewnie przez udar i tak miała szczęście że się z tego wywinie, a oprócz tego nie widziała jeszcze hiszpańskich łysoli, o jednej twarzy, co znaczy że jest dużo większe szczęście od Uchihy. - Dziękuję, proszę jej przekazać by następnym razem wzięła ze sobą parasolkę - powiedział młodzieniec, po chwili, wyszedł z sali i skierował się do wyjścia.
0 x
Re: Szpital
Życie potrafi płatać figle, prawda? W jednej chwili bogaty może stać się biedny, biedak może stać się bogaty. Nieznana siła bawi się paradoksami, plącze losy i często nie jesteśmy zadowoleni z jej wyroków. Tak właśnie jest w przypadku Reiji'ego. Jego sytuacja stanowi idealny przykład tego, jak przeznaczenie potrafi być okrutne w swoich osądach. Jashinista tak bardzo pałający nienawiścią do niewiernych był teraz zmuszony do korzystania z ich usług, na dodatek w tak niechlubnym celu, jakim było uleczenie jego ran. Ale zacznijmy od początku. Podróż z Sabishi z powrotem do Ryuzaku no Taki nie należała do przyjemnych. Przez pierwszą część marszu piasek bezlitośnie wciskał się do oczu, nosa, ust i uszu. Wyśmiewał wszelkie bandaże i tkaniny przykrywające zranienia, by jeszcze bardziej dokuczyć bezbronnemu wobec jego siły jashiniście. Pocieszała myśl, że wystarczy przetrwać ten etap, a potem będzie tylko lepiej. I rzeczywiście było. Zalesione nizinne tereny, raz na jakiś czas skąpane w orzeźwiającym deszczu, pozwoliły uwolnić mu się z grubej warstwy ubrań, które ze względu na swój stan musiał nosić na pustyni. Chłodna woda osłabiła nieco ból i znacząco przyspieszyła tempo podróży, dzięki czemu przez Sakai, Shinrin i Midori przebył trzy razy szybciej niż przez pojedyncze Atsui. Zapewne zasługę w tym miała też modlitwa, którą odmawiał raz na jakiś czas, by poprosić Jashina o siłę do przetrwania przeciwności losu. Na szczęście dotarł w całości, nie nabawił się kolejnych ran, dzięki czemu w miarę możliwości mógł skrócić czas pomocy od innowierców do minimum.
Przez większość podróży rozważał nawet opcję, by nie pójść do szpitala i uleczyć się na własną rękę, ale uznał to za zły pomysł. Nie byłby wtedy zdolny do godnej służby przez dłuższy czas, a tak mimo, że przyjęcie pomocy było hańbą, mógł skrócić absencję w wypełnianiu Bożej woli do minimum. Dlatego gdy wreszcie dotarł do szpitala wszedł do niego bez zastanowienia i, możliwie ograniczając rozmowy, zapisał się na leczenie, które po chwili rozpoczął.
Przez większość podróży rozważał nawet opcję, by nie pójść do szpitala i uleczyć się na własną rękę, ale uznał to za zły pomysł. Nie byłby wtedy zdolny do godnej służby przez dłuższy czas, a tak mimo, że przyjęcie pomocy było hańbą, mógł skrócić absencję w wypełnianiu Bożej woli do minimum. Dlatego gdy wreszcie dotarł do szpitala wszedł do niego bez zastanowienia i, możliwie ograniczając rozmowy, zapisał się na leczenie, które po chwili rozpoczął.
0 x
Re: Szpital
[2/15]
Okazywana na początku niechęć była spora i dość widoczna pomimo tego, że starał się ją ukrywać, chcąc grać normalnego nastolatka. Mimowolnie spoglądał nieprzychylnym wzrokiem na opatrujących go lekarzy, jednak nie opierał się. Musiał całe to upokorzenie znieść w imię wiary i służby w jej obronie. Nagle negatywne uczucia ustąpiły. Podany trunek w błogi sposób ukoił mięśnie i w jednej chwili wymazał wszelkie trudy podróży. Reiji nigdy nie czuł się tak dobrze. Większość życia spędził pod ziemią, poznając Boga i ucząc się wiernej służby. Tego co było wcześniej nie pamiętał, całe dzieciństwo zostało wymazane z pamięci, jakoby od małego egzystował w celach i komnatach, gdzie stopniowo poznawał Jashina, który nie zezwalał na takie rozkosze. Zapewne gdyby nie działanie napoju zdążyłby skarcić siebie za to, że w duchu dziękował niewiernym za tak profesjonalne zajęcie się nim, ale nie było na to czasu. Ciężar powiek szybko stawał się coraz trudniejszy do utrzymania, a wreszcie niemożliwy i świadomość ustąpiła miejsca ciemności.
Przebudził się niedługo później, przynajmniej tak mu się wydawało, przywitany natychmiast przez bezczelne światło, bezlitośnie atakujące nieprzyzwyczajone jeszcze oczy. Lekko poirytowany machinalnie wręcz przymrużył powieki i mrugnął kilka razy, uwalniając się od bólu. Szybko podniósł się do pozycji siedzącej i obejrzał dokładnie ciało, o dziwo już pozbawione ran. Nawet ich głębokość w parze z piachem nie mogła przeciwstawić się umiejętnościom medycznych ninja. Gdzieś na dnie duszy jashinisty strzeliła pojedyncza iskra podziwu, którą jednak szybko zdołał zgasić, nim doszło do pożaru. Nie mógł. Nie mógł i nie powinien w jakikolwiek sposób doceniać tych, którzy nie wyznawali jedynej słusznej wiary. Nie zdążył się nawet porządnie skarcić, a już na jego umysł wtargnęła kolejna siła, na którą nie sposób było nie zareagować. Mianowicie człowiek po jego lewej stronie. Ledwie ich oczy się spotkały, a ten już się odezwał. Jego głos natychmiast zdenerwował Reiji'ego. Jest tyle rzeczy, którymi można przeciwdziałać chrypie, ale po co? Lepiej mówić jak zapijaczony wieśniak. Uśpiona napojem żądza krwi ponownie się obudziła. Pierwszy impuls chciał kazać jashiniście rzucić się na tamtego i po prostu zabić, ale na szczęście drugi impuls, jakim był rozum, powstrzymał go od tego. W szpitalu znajdowało się wielu ludzi, w tym wielu shinobi, toteż takie działanie było zbyt ryzykowne. Nie miał jednak czasu rozwodzić się dłużej nad słusznością swojej decyzji, wypadało odpowiedzieć.
- Co do "młody" - kłóciłbym się - mruknął tajemniczo, paradoksalnie chrapliwym głosem, który jednak został szybko naprawiony kaszlnięciem. Ciężko nie charczeć po tak długim czasie bez mówienia, prawda? - Może i mam się dobrze, ale nie za bardzo uśmiecha mi się załatwiać jakieś "sprawy" - kontynuował, przeciągle akcentując ostatnie słowo. - Poza tym, kim ty, kurwa, jesteś? - Porzucił bycie pozornie miłym, aktualnie nie miał w tym żadnego celu, a atak światła i głos nieznajomego poirytowały go na tyle, że musiał dać upust emocjom.
Przebudził się niedługo później, przynajmniej tak mu się wydawało, przywitany natychmiast przez bezczelne światło, bezlitośnie atakujące nieprzyzwyczajone jeszcze oczy. Lekko poirytowany machinalnie wręcz przymrużył powieki i mrugnął kilka razy, uwalniając się od bólu. Szybko podniósł się do pozycji siedzącej i obejrzał dokładnie ciało, o dziwo już pozbawione ran. Nawet ich głębokość w parze z piachem nie mogła przeciwstawić się umiejętnościom medycznych ninja. Gdzieś na dnie duszy jashinisty strzeliła pojedyncza iskra podziwu, którą jednak szybko zdołał zgasić, nim doszło do pożaru. Nie mógł. Nie mógł i nie powinien w jakikolwiek sposób doceniać tych, którzy nie wyznawali jedynej słusznej wiary. Nie zdążył się nawet porządnie skarcić, a już na jego umysł wtargnęła kolejna siła, na którą nie sposób było nie zareagować. Mianowicie człowiek po jego lewej stronie. Ledwie ich oczy się spotkały, a ten już się odezwał. Jego głos natychmiast zdenerwował Reiji'ego. Jest tyle rzeczy, którymi można przeciwdziałać chrypie, ale po co? Lepiej mówić jak zapijaczony wieśniak. Uśpiona napojem żądza krwi ponownie się obudziła. Pierwszy impuls chciał kazać jashiniście rzucić się na tamtego i po prostu zabić, ale na szczęście drugi impuls, jakim był rozum, powstrzymał go od tego. W szpitalu znajdowało się wielu ludzi, w tym wielu shinobi, toteż takie działanie było zbyt ryzykowne. Nie miał jednak czasu rozwodzić się dłużej nad słusznością swojej decyzji, wypadało odpowiedzieć.
- Co do "młody" - kłóciłbym się - mruknął tajemniczo, paradoksalnie chrapliwym głosem, który jednak został szybko naprawiony kaszlnięciem. Ciężko nie charczeć po tak długim czasie bez mówienia, prawda? - Może i mam się dobrze, ale nie za bardzo uśmiecha mi się załatwiać jakieś "sprawy" - kontynuował, przeciągle akcentując ostatnie słowo. - Poza tym, kim ty, kurwa, jesteś? - Porzucił bycie pozornie miłym, aktualnie nie miał w tym żadnego celu, a atak światła i głos nieznajomego poirytowały go na tyle, że musiał dać upust emocjom.
0 x
Re: Szpital
[4/15]
Reiji nie zauważał na co dzień swojej ponadprzeciętnej regeneracji. Co prawda wiedział, że już na tak wczesnym etapie służby obdarowywany jest przez Boga drobnymi darami, jednak nie uważał się za tak doświadczonego wyznawcę, by zasłużyć na cokolwiek istotnego. Poza tym jego egzystencja poza podziemiami była na tyle krótka, że jeszcze nie został zraniony na tyle, żeby odczuć to błogosławieństwo. Wróćmy jednak na ziemię. Nie ma większego sensu w próbach zrozumienia tego, co Boskie. Żaden człowiek nigdy nie wzbije się na tak wysoki poziom. Jednakże zdenerwowanie jashinisty się wzbiło, gdy mężczyzna nie zareagował na jego dość nieprzyjazną odpowiedź tylko po to, by na jej koniec zaśmiać się, a raczej wydać chrapliwy, irytujący okrzyk. Z trudem powstrzymał się przed zwyczajnym rzuceniem się na niego i zabiciem, tym bardziej, że ujrzał kajdany, które więziły go w jednej pozycji na krześle i uniemożliwiały jakikolwiek unik. Ale nie mógł. Było to zbyt ryzykowne. Personel złożony z tak wielu doświadczonych ninja pewnie szybko by go spacyfikował. Dlatego gdy nieznajomy, który określił się mianem pacjenta, zaczął mówić, Reiji wziął kilka głębokich wdechów, by uspokoić skołatane nerwy. Poniekąd mu się udało, a tamten przeszedł w końcu do rzeczy i powiedział, czego oczekuje. Jashinista niemalże od razu zapragnął odmówić, no bo najpierw musiał korzystać z pomocy niewiernych, a teraz miał im jeszcze pomagać? Nie ma mowy. Jednak wcześniejsze wydarzenia nauczyły go, by dokładniej analizować sytuacje, w których się znajdzie. Dlatego zamyślił się przez chwilę, nie zwracając jakkolwiek uwagi na pośpiech nieznajomego. Perspektywa zarobku szybko stała się kusząca, a zawsze po odebraniu nagrody mógł go zabić, piekąc dwie pieczenie na jednym ogniu. Dostać pieniądze i wysłać niewierną duszę prosto do Władcy.
Po chwili, która dla nieznajomego pewnie zdawała się wiecznością, zdecydował się i wstał, energicznym ruchem dłoni zabierając swoje ubrania. Rzucił przelotnie okiem na "pacjenta", zakładając koszulę, wisiorek z symbolem Jashina i buty.
- Wchodzę w to. Gdzie się spotkamy po skończonej robocie? - rzucił jedynie pustym głosem, mając zamiar od razu po odpowiedzi skierować się ku wyjściu z sali, a następnie na koniec korytarza, by poszukać celu misji. Jednocześnie zaczął się zastanawiać, w jaki sposób pozbędzie się wspomnianych ubrań.
Po chwili, która dla nieznajomego pewnie zdawała się wiecznością, zdecydował się i wstał, energicznym ruchem dłoni zabierając swoje ubrania. Rzucił przelotnie okiem na "pacjenta", zakładając koszulę, wisiorek z symbolem Jashina i buty.
- Wchodzę w to. Gdzie się spotkamy po skończonej robocie? - rzucił jedynie pustym głosem, mając zamiar od razu po odpowiedzi skierować się ku wyjściu z sali, a następnie na koniec korytarza, by poszukać celu misji. Jednocześnie zaczął się zastanawiać, w jaki sposób pozbędzie się wspomnianych ubrań.
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości