Herbaciarnia
Re: Herbaciarnia
Uderzenie jej nogą cóż zaboleć zabolało, lecz było niczym w porównaniu do tego, jak poprzednio dostał po rajtach, więc można powiedzieć że mało co się wzruszył. Na jej wzrok zaś spojrzał tylko kątem oka i uniósł mimowolnie kącik ust. Czasami jego reakcje były spontaniczne, po prostu nie mogąc ich powstrzymać pozwalał sobie na odrobinkę rozpusty wiedząc że przynajmniej w tym wypadku nie powinna mu ona zaszkodzić. A że myślenie nie należało do jego najmocniejszych stron to wiadomo jak to mogło się rozwinąć ale to nie o tym przecież historia, prawda? Hisui wypadła do środka okręgu, jednak jej oczy się zamknęły. Może dawała im odpocząć, albo jej moc nadawała się głównie do walki, a nie do wywijania jakich dzikich pląsów na środku parkietu pomiędzy spojrzeniami pozostałych, zazwyczaj nieznanych ludzi. On zaś nie stał w miejscu jak kołek tylko po prostu dalej się dobrze bawił pomiędzy dźwiękami ludzi, ich śpiewem, chichotem, wrzaskami, a także nutami wybrzmiewającymi z podniesienia na którym znajdowała się kapela los musicos.
Ten niby mały gest przymknięcie oczu, odizolowanie się był dla niego sprzeczny, ale kto by zrozumiał kobiety? Pewnie nie gość przypominający złotą rybkę. Widząc jej płynne ruchy powoli już nie były dla niego niczym nowym, jakby przyzwyczajał się do tego, że jest w tym po prostu dobra, może taka była natura tego osobnika i tyle. Gdy wkroczyła do okręgu ponownie piosenka powoli dobiegała końca, rozbrzmiały ostatnie pociągnięcia strun, uderzenia palców o instrumenty i gdzieniegdzie ich struny, by kapela zakończyła swój występ przez ukłon i kilka słów do widowni. Zdyszany Takeshi kiwnął głową dziękując swoim towarzyszom zabawy, kilkoro uścisnął dłoń. Jego czoło zroszone było potem, klatka unosiła się obecnie miarowo, lecz pracowała niczym kowalski miech w krasnoludzkiej kuźni. Odetchnął głęboko, wyprostował się i wpuścił powietrze przez nos do płuc dając im trochę ulgi. Potem poszedł do pomieszczenia, gdzie uprzednio zostawił butelkę swojego trunku! Przecież tak być nie mogło, że dobre się marnuje, więc usiadł ciężko z oklapniętymi rękoma i nogami rozłożonymi jak rosja na mapie. Uniósł dłoń po butelkę, wydudnił kilka łyków i przymknął oczy mogąc odpocząć od tego piekielnego maratonu.
Ten niby mały gest przymknięcie oczu, odizolowanie się był dla niego sprzeczny, ale kto by zrozumiał kobiety? Pewnie nie gość przypominający złotą rybkę. Widząc jej płynne ruchy powoli już nie były dla niego niczym nowym, jakby przyzwyczajał się do tego, że jest w tym po prostu dobra, może taka była natura tego osobnika i tyle. Gdy wkroczyła do okręgu ponownie piosenka powoli dobiegała końca, rozbrzmiały ostatnie pociągnięcia strun, uderzenia palców o instrumenty i gdzieniegdzie ich struny, by kapela zakończyła swój występ przez ukłon i kilka słów do widowni. Zdyszany Takeshi kiwnął głową dziękując swoim towarzyszom zabawy, kilkoro uścisnął dłoń. Jego czoło zroszone było potem, klatka unosiła się obecnie miarowo, lecz pracowała niczym kowalski miech w krasnoludzkiej kuźni. Odetchnął głęboko, wyprostował się i wpuścił powietrze przez nos do płuc dając im trochę ulgi. Potem poszedł do pomieszczenia, gdzie uprzednio zostawił butelkę swojego trunku! Przecież tak być nie mogło, że dobre się marnuje, więc usiadł ciężko z oklapniętymi rękoma i nogami rozłożonymi jak rosja na mapie. Uniósł dłoń po butelkę, wydudnił kilka łyków i przymknął oczy mogąc odpocząć od tego piekielnego maratonu.
0 x
Re: Herbaciarnia
Piosenka się skończyła, ale Hisui się nie spodziewała, że razem nią nadejdzie również koniec występu kapeli. Przez chwilę myślała, że po prostu potrzebują odpoczynku, że złapią oddech i wrócą do gry, więc po prostu stanęła nieco zdezorientowana i nasłuchiwała kolejnych dźwięków. Jednak gdy zamiast tego usłyszała podziękowania i obejrzała się akurat na czas by zobaczyć ukłony. Nie przyłączyła się do oklasków, tylko niezadowolona oparła ręce na biodrach i skrzywiła usta. Czuła się jak dziecko któremu ktoś odebrał zabawkę właśnie kiedy zaczynało się dobrze bawić albo osoba której przerwano w pół słowa przemówienie które przygotowywała cały rok. Nie chciała przerwy, chciała jeszcze tańczyć, najlepiej całą noc, z małymi przerwami na napicie się czegoś i przekąszenie. Już niejeden taki maraton miała za sobą i dlatego czuła niedosyt i zawód. Jednak cóż miała robić, wzruszyła ramionami i lekko pobiegła w ślad za Takeshim, który już zdążył odejść w kierunku ich stolika. W drodze zdążyła zrzucić z siebie tą irytację i kiedy wodny chłopak skończył pić dziewczyna już suszyła do niego ząbki, stojąc przy stoliku. Nie wydawał się być wcale zmęczona, wręcz przeciwnie, poza lekko przyśpieszonym oddechem i zarumienionymi policzkami nie było widać po niej wysiłku.
Usiadła na brzegu stołu, nie przejmując się tym, że nie sięgała z tej pozycji nogami do podłogi i zapałała za notatnik. Zaczęła bazgrać wiadomość, opierając się o stolik tez łokciem, a ten delikatnie, łagodnie skrzypnął w proteście, nieprzyzwyczajony do takich ciężarów. Rei machała beztrosko nogami, zachowując jakby jej ubyło tak z 10 lat.
~ Szkoda, że tak szybko się skończyło, prawda? Mogłabym tak całą noc! - podała mu karteczkę i w tym momencie usłyszała za sobą chrząknięcie. Obejrzała się i zobaczyła kelnera, który z wszystkich sił starał się utrzymać pokerowa twarz trzymając w dłoni talerzyk. Dziewczyna zrobiła okrągłe o z ust i zsunęła się ze stołu, zgrabnym ruchem łapiąc talerz wypełniony zamówionymi przez nią pysznościami.
Trzy patyczki, na których znajdowały po cztery kolorowe kulki w błyszczącej polewie wyglądały cudownie i Hisui od razu złapała za jeden szaszłyk i wpakowała pierwszą kulkę do ust, zanim jeszcze zdążyła usiąść.
- Jedno dango jest w gratisie, od szefa kuchni - powiedział dziwnym głosem kelner po czym odszedł, a dziewczyna z zadowoleniem oblizała usta. Dango było na słodko, czyli jak najbardziej lubiła, polane lukrem, klejącym się ale pysznym. Przez chwilę zawahała się, ale skoro i tak dostała jedno gratis to wskazała je Takeshiemu, by się poczęstował jak chce. Ona w tym czasie już ściągała drugą kulkę z patyczka.
Usiadła na brzegu stołu, nie przejmując się tym, że nie sięgała z tej pozycji nogami do podłogi i zapałała za notatnik. Zaczęła bazgrać wiadomość, opierając się o stolik tez łokciem, a ten delikatnie, łagodnie skrzypnął w proteście, nieprzyzwyczajony do takich ciężarów. Rei machała beztrosko nogami, zachowując jakby jej ubyło tak z 10 lat.
~ Szkoda, że tak szybko się skończyło, prawda? Mogłabym tak całą noc! - podała mu karteczkę i w tym momencie usłyszała za sobą chrząknięcie. Obejrzała się i zobaczyła kelnera, który z wszystkich sił starał się utrzymać pokerowa twarz trzymając w dłoni talerzyk. Dziewczyna zrobiła okrągłe o z ust i zsunęła się ze stołu, zgrabnym ruchem łapiąc talerz wypełniony zamówionymi przez nią pysznościami.
Trzy patyczki, na których znajdowały po cztery kolorowe kulki w błyszczącej polewie wyglądały cudownie i Hisui od razu złapała za jeden szaszłyk i wpakowała pierwszą kulkę do ust, zanim jeszcze zdążyła usiąść.
- Jedno dango jest w gratisie, od szefa kuchni - powiedział dziwnym głosem kelner po czym odszedł, a dziewczyna z zadowoleniem oblizała usta. Dango było na słodko, czyli jak najbardziej lubiła, polane lukrem, klejącym się ale pysznym. Przez chwilę zawahała się, ale skoro i tak dostała jedno gratis to wskazała je Takeshiemu, by się poczęstował jak chce. Ona w tym czasie już ściągała drugą kulkę z patyczka.
0 x
Re: Herbaciarnia
Zaraz za nim przyszła mała zaraza. Szczerząc swoje białe niczym oczyska zęby wbijała w niego swoje gały, a on tylko uniósł brwi ku górze oczekując jakiegoś docinka, może jakiejś kąśliwej uwagi? Widocznie miał ochotę się chwilę poprzekomarzać, ale dziewczyna przynajmniej na razie zrobiła sobie od tego przerwę. Dziwiło się czemu ona ciągle stała, może po prostu energia ją nadal rozpierała, co poświadczyła podana chwilkę później karteczka.
-Nie dziwie Ci się. Ale daj człekowi trochę odpocząć! Tak jakby przypominam że dopiero dzisiaj dopłynąłem tutaj, hm? Więc daj mnie chwilę, a potem... cóż - przyszedł kelner z jedzeniem, a Takeshi wyjrzał zza dziewczyny i spojrzał na talerz. Jeden w gratisie, a pozostałe trzy? Nie pamiętał czy to ona je zamawiała i w sumie czemu przyszły tak późno, czy może w drodze tutaj to zrobiła no i czemu mieliby dostać jakiś gratis? W każdym jednak razie nie oponował całkowicie i zaraz zawtórował dziewczynie i zabrał z niego jeden patyczek by wciągnąć wszystkie kulki na raz za jednym zamachem. Położył talerz na stole, mlasknął, odbeknął, podumał chwilkę.
-Dobre - skomentował i chciał sięgnąć po następne, ale wstrzymał się, bo przecież trzeba zachować się jakoś i tego no w ogóle. -W ogóle idziemy gdzieś, bo raczej nie stoisz tak bez powodu jak sądzę? Chyba że po prostu tak lubisz, to nie mam przeciwwskazań - uniósł ręce w obronnym geście i rozwalił się na ławce układając ręce na oparciu. W duchu zaś zastanawiał się czy może ma ochotę coś zjeść, czy może jednak gdzieś się przejdzie. Towarzystwo małego gnoma mu odpowiadało, nie była nachalna, a także go intrygowała. Skąd brała tyle energii na... w sumie wszystko?
-Lubisz hazard? - zapytał przekrzywiając głowę na bok i wyszczerzając swoje zębiska, a w jego głowie układał się dosyć ciekawy plan. Czas zacząć zabawę
-Nie dziwie Ci się. Ale daj człekowi trochę odpocząć! Tak jakby przypominam że dopiero dzisiaj dopłynąłem tutaj, hm? Więc daj mnie chwilę, a potem... cóż - przyszedł kelner z jedzeniem, a Takeshi wyjrzał zza dziewczyny i spojrzał na talerz. Jeden w gratisie, a pozostałe trzy? Nie pamiętał czy to ona je zamawiała i w sumie czemu przyszły tak późno, czy może w drodze tutaj to zrobiła no i czemu mieliby dostać jakiś gratis? W każdym jednak razie nie oponował całkowicie i zaraz zawtórował dziewczynie i zabrał z niego jeden patyczek by wciągnąć wszystkie kulki na raz za jednym zamachem. Położył talerz na stole, mlasknął, odbeknął, podumał chwilkę.
-Dobre - skomentował i chciał sięgnąć po następne, ale wstrzymał się, bo przecież trzeba zachować się jakoś i tego no w ogóle. -W ogóle idziemy gdzieś, bo raczej nie stoisz tak bez powodu jak sądzę? Chyba że po prostu tak lubisz, to nie mam przeciwwskazań - uniósł ręce w obronnym geście i rozwalił się na ławce układając ręce na oparciu. W duchu zaś zastanawiał się czy może ma ochotę coś zjeść, czy może jednak gdzieś się przejdzie. Towarzystwo małego gnoma mu odpowiadało, nie była nachalna, a także go intrygowała. Skąd brała tyle energii na... w sumie wszystko?
-Lubisz hazard? - zapytał przekrzywiając głowę na bok i wyszczerzając swoje zębiska, a w jego głowie układał się dosyć ciekawy plan. Czas zacząć zabawę
0 x
Re: Herbaciarnia
Uniosła nieco brwi, zdziwiona. W sumie w jego towarzystwie robiła to tak często, że niedługo mięśnie odpowiadające za ich ruch będzie miała tak wyćwiczone że mogłaby nimi podnosić ciężary! Jednak nie było to negatywne, oznaczało jedynie że chłopak był interesujący i potrafił ją zaskakiwać. Tym razem zrobiła to informacja, że dopiero dziś tu "dopłynął". Oczywiście, mogło to znaczyć, że przypłynął tu statkiem, ale w głowie dziewczyny od razu pojawiła się myśl, ze zrobił to wpław. Być może miało to coś wspólnego z tym, że używał technik suitonu i potrafił bardzo długo wstrzymywać oddech pod wodą, co już zauważyła w dzisiejszej walce.
Dziewczyna zjadała kulki po kolei, a Takeshi wciągnął je za jednym zamachem. Dziewczyna wytrzeszczyła na niego swoje białe oczyska i postukała się w głowę, dając wyraz swojej dezaprobacie i sama chrupała pojedynczo. Widząc jednak jak chłopak zezuje na pozostały patyczek zmarszczyła noc i przysunęła ochronnie talerzyk do siebie, gniewnie na niego patrząc. Jedno ok, ale pozostałymi nie zamierzała się dzielić i nieco przyśpieszyła konsumpcję, sięgając po ostatnią porcję. Słysząc pytanie zaczęła pisać jedna ręką, drugą trzymając jedzenie.
~Kapela nie gra, można sobie iść - podała mu, po czym oblizała palce umazane lukrem, odrzucając patyczek na stół. Po tym wyciągnęła sakiewkę z pieniędzmi i zaczęła wyciągać z niej odpowiednią sumę za obiadek, a Takeshi zapytał o hazard. Szybko zapisała na kartce swoją odpowiedź.
- To zależy co masz na myśli. A co? - nabazgrała, po czym wróciła do liczenia. Po chwili na stole była ładna kupka motet, a Hisui schowała resztę pieniędzy.
Dziewczyna zjadała kulki po kolei, a Takeshi wciągnął je za jednym zamachem. Dziewczyna wytrzeszczyła na niego swoje białe oczyska i postukała się w głowę, dając wyraz swojej dezaprobacie i sama chrupała pojedynczo. Widząc jednak jak chłopak zezuje na pozostały patyczek zmarszczyła noc i przysunęła ochronnie talerzyk do siebie, gniewnie na niego patrząc. Jedno ok, ale pozostałymi nie zamierzała się dzielić i nieco przyśpieszyła konsumpcję, sięgając po ostatnią porcję. Słysząc pytanie zaczęła pisać jedna ręką, drugą trzymając jedzenie.
~Kapela nie gra, można sobie iść - podała mu, po czym oblizała palce umazane lukrem, odrzucając patyczek na stół. Po tym wyciągnęła sakiewkę z pieniędzmi i zaczęła wyciągać z niej odpowiednią sumę za obiadek, a Takeshi zapytał o hazard. Szybko zapisała na kartce swoją odpowiedź.
- To zależy co masz na myśli. A co? - nabazgrała, po czym wróciła do liczenia. Po chwili na stole była ładna kupka motet, a Hisui schowała resztę pieniędzy.
0 x
Re: Herbaciarnia
Na większą porcję nie miał nawet co liczyć, bo widocznie dziewczyna lubiła bawić się w sknerę... albo po prostu była przezorna, a przezorny zawsze ubezpieczony więc co jej się dziwić! Odebrał karteczkę upaćkaną czymś białym i podniósł ją niepewnie jakby nie był do końca świadomy z czym ma styczność i że lepiej tego nie dotykać bo jeszcze okażę się to coś innego niż w praktyce. Przeczytał karteczkę trzymając ją w dwóch palcach i zaraz odłożył na bok, bezpiecznie, z dala od niego. Jak najdalej od niego! W sumie nie trzymało ich tu nic więcej, a na darmówki raczej właściciel się nie skusi widząc tą dwójkę. Cóż, nie należeli po prostu do zwykłej klienteli, więc po co im dawać gratisy, skoro i tak pewnie los gdzieś ich poniesie i nie wrócą tutaj ponownie? Chociaż kto to tam wie, ja nie.
-Fakt, możemy się zbierać - rzucił krótko, położył kilka monet mniej bo jego porcja nie była aż tak obszerna jak tego żarłoka i zwinął karteczkę, którą podała jako ostatnią. Ciekawiło go ile ich jeszcze ma i jak szybko jej się skończą... A to by było dopiero ciekawe! Może... nie... Odrzucił głupi lecz jednocześnie genialny pomysł który przyszedł mu do głowy, ale postanowił go sobie kiedyś wykorzystać dlatego też zapisał go do długiej listy "not to do" przypinając na niej dokładnie trzechsetną karteczkę. Machnął gospodarzowi na do widzenia i z kieszeniami w rękawach wyszedł przed wejście nie czytając jeszcze jej wiadomości, ale spodziewał się co tam będzie. Dopiero po wyjściu zobaczył jej zawartość i schował do kieszeni bawiąc się w trenera pokemonów - złap je wszystkie!
-Na tym polega cały myk. Jeżeli lubisz hazard to się zgodzisz, jeżeli nie... to wiem że go nie lubisz. Na tym to polega malutka. Nie wiadomo jaka wygrana, ale wygrana może okazać się ogromna! Więc jak? Albo się zgadzasz, albo nie. Ale jak się nie zgodzisz to nie dowiesz się o co chodzi. Wybieraj - założył ręce na kark i odwrócił się do niej plecami szczerząc się jak dziecko.
-Fakt, możemy się zbierać - rzucił krótko, położył kilka monet mniej bo jego porcja nie była aż tak obszerna jak tego żarłoka i zwinął karteczkę, którą podała jako ostatnią. Ciekawiło go ile ich jeszcze ma i jak szybko jej się skończą... A to by było dopiero ciekawe! Może... nie... Odrzucił głupi lecz jednocześnie genialny pomysł który przyszedł mu do głowy, ale postanowił go sobie kiedyś wykorzystać dlatego też zapisał go do długiej listy "not to do" przypinając na niej dokładnie trzechsetną karteczkę. Machnął gospodarzowi na do widzenia i z kieszeniami w rękawach wyszedł przed wejście nie czytając jeszcze jej wiadomości, ale spodziewał się co tam będzie. Dopiero po wyjściu zobaczył jej zawartość i schował do kieszeni bawiąc się w trenera pokemonów - złap je wszystkie!
-Na tym polega cały myk. Jeżeli lubisz hazard to się zgodzisz, jeżeli nie... to wiem że go nie lubisz. Na tym to polega malutka. Nie wiadomo jaka wygrana, ale wygrana może okazać się ogromna! Więc jak? Albo się zgadzasz, albo nie. Ale jak się nie zgodzisz to nie dowiesz się o co chodzi. Wybieraj - założył ręce na kark i odwrócił się do niej plecami szczerząc się jak dziecko.
0 x
Re: Herbaciarnia
Wychodząc skinęła głową na pożegnanie obsłudze, a znany jej kelner odmachał z głupim uśmiechem. "Ciekawe o co mu chodziło.." pomyślała przelotnie, jednak nie zastanawiał się nas tym długo, bo szybko jej ta myśl uciekała, bo co ma się przejmować jakimiś uśmieszkami czy obcymi ludźmi? No właśnie, nie ma potrzeby, więc tego nie robiła.
Chłopak, już na zewnątrz, postanowił bawić się w zagadki. Hisui najpierw zmarszczyła, a potem uniosła wysoko brwi, założyła ręce na piersi i popatrzyła na niego wymownie. Nie zamierzała początkowo pisać, samą swoją postawą wyrażała dezaprobatę co do pomysłu pójścia gdzieś w ciemno. Jednak on odwrócił się do niej plecami, cham jeden! Nabazgrała więc szybko odpowiedź, ale nadal stał tyłem z rękami założonymi ku górze. Nie zamierzała jednak skakać by mu dostarczyć wiadomość. Uderzyła go więc gdzieś w plecy, bardziej na dole, by zwrócić na siebie uwagę, jednak nie bardzo mocno, a przynajmniej nie użyła żadnej swojej technik.. Następnie przekazała mu kartkę i spojrzała na niego niecierpliwie.
~ No dobra, byle nie stać w miejscu jak te dwa kołki - głosiła treść, a ona sama zaczęła lekko przeskakiwać z nogi na nogę, zniecierpliwiona staniem bez sensu, bez żadnej aktywności czy atrakcji.
Chłopak, już na zewnątrz, postanowił bawić się w zagadki. Hisui najpierw zmarszczyła, a potem uniosła wysoko brwi, założyła ręce na piersi i popatrzyła na niego wymownie. Nie zamierzała początkowo pisać, samą swoją postawą wyrażała dezaprobatę co do pomysłu pójścia gdzieś w ciemno. Jednak on odwrócił się do niej plecami, cham jeden! Nabazgrała więc szybko odpowiedź, ale nadal stał tyłem z rękami założonymi ku górze. Nie zamierzała jednak skakać by mu dostarczyć wiadomość. Uderzyła go więc gdzieś w plecy, bardziej na dole, by zwrócić na siebie uwagę, jednak nie bardzo mocno, a przynajmniej nie użyła żadnej swojej technik.. Następnie przekazała mu kartkę i spojrzała na niego niecierpliwie.
~ No dobra, byle nie stać w miejscu jak te dwa kołki - głosiła treść, a ona sama zaczęła lekko przeskakiwać z nogi na nogę, zniecierpliwiona staniem bez sensu, bez żadnej aktywności czy atrakcji.
0 x
Re: Herbaciarnia
Bawiło go to. Jej reakcja, jej zaciekawienie, jej próba w sumie nawet nie wiedział jak to nazwać, ale to jak jej emocje sprzecznie walczyły ze sobą przynajmniej w jego mniemaniu. Niby taka niepozorna, ale jednak podczas gdy Takeshi się odwrócił, to ta nie omieszkała zaserwować mu solidnego kopa w jego piękne, kształtne cztery litery i podać karteczkę. Odwrócił się próbując nie dać po sobie poznać, że faktycznie go zabolało, dlatego tez nałożył na siebie kamienną maskę pokerowego gracza, która stale utrzymywała się na jego twarzy. To nie było tak, to nie było nie. Przynajmniej w dosłownym tego słowa znaczeniu, lecz wszystko wskazywało na to, że jednak zamierzała się zgodzić na jego układ.
-Sama jesteś kołkiem! Ty decho jedna! - puknął ją w tą pustą łepetynę i łypnął groźnie jak na rekina przystało. Jednak coś z tym musiał zrobić. Ona jednak nie mogła wiedzieć, że tak w sumie to delikatnie ją testował i sądził, że nie zgodzi się w ciemno nie znając stawki jaką może stracić. A może jednak wiedział? A może jednak wszystko było zaplanowane tak, by jednak postawić ją w ciężkiej sytuacji bez wyjścia, gdzie albo zacznie się wymigać albo pójdzie przed siebie i dochowa swojej zgody mimo tego, że nie bardzo będzie jej odpowiadać.
-Zrobimy sobie małe zawody. A dokładniej zobaczymy czy ty dasz radę, a jak nie... to ja Ci pokaże jak to zrobić, bo w sumie to ja to wymyślam, więc głupio byłoby jakbym nie wiedział jak to rozwiązać. No ale! Zadanie będzie polegać na... posuwaniu! Dokładnie, nie przesłyszałaś się moja droga. - na chwilę przerwał i wziął jej karteczkę, na której uprzednio pisała, potem zabrał jej ołówek czy cokolwiek czym ona tam bazgrała i zaczął coś skrobać, by zaraz przedstawić rysunek.
-Jeżeli uda Ci się mnie przesunąć bez dotknięcia mnie, to wygrywasz. Jeżeli mi się to uda, to ja wygrywam. Warunkiem jest brak używania rąk, ja widziałem jak nimi tam wywijasz więc nunu, nie ma bata! Bez takich mi tutaj. Jeżeli wygrasz, to cóż... poproś o co chcesz. Cokolwiek. Jeżeli ja wygram... to poproszę o co zechcę - wzruszył ramionami i usiadł sobie wygodnie na ziemi, by sprawić jej jeszcze większe problemy z zadaniem.
-Sama jesteś kołkiem! Ty decho jedna! - puknął ją w tą pustą łepetynę i łypnął groźnie jak na rekina przystało. Jednak coś z tym musiał zrobić. Ona jednak nie mogła wiedzieć, że tak w sumie to delikatnie ją testował i sądził, że nie zgodzi się w ciemno nie znając stawki jaką może stracić. A może jednak wiedział? A może jednak wszystko było zaplanowane tak, by jednak postawić ją w ciężkiej sytuacji bez wyjścia, gdzie albo zacznie się wymigać albo pójdzie przed siebie i dochowa swojej zgody mimo tego, że nie bardzo będzie jej odpowiadać.
-Zrobimy sobie małe zawody. A dokładniej zobaczymy czy ty dasz radę, a jak nie... to ja Ci pokaże jak to zrobić, bo w sumie to ja to wymyślam, więc głupio byłoby jakbym nie wiedział jak to rozwiązać. No ale! Zadanie będzie polegać na... posuwaniu! Dokładnie, nie przesłyszałaś się moja droga. - na chwilę przerwał i wziął jej karteczkę, na której uprzednio pisała, potem zabrał jej ołówek czy cokolwiek czym ona tam bazgrała i zaczął coś skrobać, by zaraz przedstawić rysunek.
-Jeżeli uda Ci się mnie przesunąć bez dotknięcia mnie, to wygrywasz. Jeżeli mi się to uda, to ja wygrywam. Warunkiem jest brak używania rąk, ja widziałem jak nimi tam wywijasz więc nunu, nie ma bata! Bez takich mi tutaj. Jeżeli wygrasz, to cóż... poproś o co chcesz. Cokolwiek. Jeżeli ja wygram... to poproszę o co zechcę - wzruszył ramionami i usiadł sobie wygodnie na ziemi, by sprawić jej jeszcze większe problemy z zadaniem.
0 x
Re: Herbaciarnia
Słysząc jak nazwał ją deska aż się nadęła z oburzenia i wyprostowała gwałtownie. Ona, deską!? I jeszcze to protekcjonalne puknięcie w głowę! Tego nie mogła podarować, jej ręka wystrzeliła w stronę splotu słonecznego przeciwnika by zadać bolesny cios. Już ona mu da łypanie na nią pod byka, jego rybie sztuczki na nią nie działały, a w każdym razie na pewno nie działały zastraszająco.
Następnie zaczął jej tłumaczyć o co chodzi. Uniosła brew słysząc ten pomysł i z każdym kolejnym słowem jej twarz miała coraz miej zabawny wyraz. Założyła ręce na biodra i oparła się całym ciężarem ciała na jednej nodze, drugą wysuwając do przodu, pokazując całą postawą swojego ciała, że jeśli nie wyjaśni szybko o co mu chodzi to może się to zakończyć boleśnie.
Na szczęście akurat nic zboczonego po głowie mu nie chodziło, za to na ustach Hisui pokazał się uśmieszek który sugerował, że ma jakiś pomysł. Spojrzała na jego bazgroły, ale cło co z nich zrozumiałam, rysunek był mało czytelny. Nic dziwnego, chłopak trzymał ołówek jak kunai, na dodatek taki malutki który ginął przy jego wielgachnych dłoniach.
Ale prawdziwie szatański uśmiech posłała mu dopiero kiedy usiał. "O tak, to może być zabawne.." pomyślała rozbawiona, ale chwilę się wahała nad popełnieniem takiej wrednej rzeczy. W końcu jednak zwyciężyło przekonanie, że jego metoda także pewnie za bardzo etyczna nie jest, a cel przecież osiągnie. Zna ją chyba na tyle dobrze, wie że że lubi niekonwencjonalne i często mało delikatne środki załatwiania spraw. Udając zastanowienie przeszła za jego plecy, po czym ustawiła się tak, by kątem oka mógł ją zobaczyć, po czym złożyła pieczęć ptaka i pod tyłkiem mógł poczuć szybko narastającą ostrość.
Cóż, nie obiecywała że będzie grać uczciwie do końca. Własnymi rękami go nie przesunęła, ale może kolec wyrastający pod wrażliwymi częściami ciała go to tego przekona? Teoretycznie wtedy wygra bez łamania zasad, choć i nie w sprytny sposób jaki on sobie wymyślił.
Następnie zaczął jej tłumaczyć o co chodzi. Uniosła brew słysząc ten pomysł i z każdym kolejnym słowem jej twarz miała coraz miej zabawny wyraz. Założyła ręce na biodra i oparła się całym ciężarem ciała na jednej nodze, drugą wysuwając do przodu, pokazując całą postawą swojego ciała, że jeśli nie wyjaśni szybko o co mu chodzi to może się to zakończyć boleśnie.
Na szczęście akurat nic zboczonego po głowie mu nie chodziło, za to na ustach Hisui pokazał się uśmieszek który sugerował, że ma jakiś pomysł. Spojrzała na jego bazgroły, ale cło co z nich zrozumiałam, rysunek był mało czytelny. Nic dziwnego, chłopak trzymał ołówek jak kunai, na dodatek taki malutki który ginął przy jego wielgachnych dłoniach.
Ale prawdziwie szatański uśmiech posłała mu dopiero kiedy usiał. "O tak, to może być zabawne.." pomyślała rozbawiona, ale chwilę się wahała nad popełnieniem takiej wrednej rzeczy. W końcu jednak zwyciężyło przekonanie, że jego metoda także pewnie za bardzo etyczna nie jest, a cel przecież osiągnie. Zna ją chyba na tyle dobrze, wie że że lubi niekonwencjonalne i często mało delikatne środki załatwiania spraw. Udając zastanowienie przeszła za jego plecy, po czym ustawiła się tak, by kątem oka mógł ją zobaczyć, po czym złożyła pieczęć ptaka i pod tyłkiem mógł poczuć szybko narastającą ostrość.
Cóż, nie obiecywała że będzie grać uczciwie do końca. Własnymi rękami go nie przesunęła, ale może kolec wyrastający pod wrażliwymi częściami ciała go to tego przekona? Teoretycznie wtedy wygra bez łamania zasad, choć i nie w sprytny sposób jaki on sobie wymyślił.
0 x
Re: Herbaciarnia
A tej znowuż odbijało. Czasami miał wrażenie, że to wszystko przez to że nie potrafi mówić a jak powszechnie wiadomo jak kobieta nie wypowie swoich kilkunastu tysięcy słów w ciągu dnia to będzie chora i nie będzie potrafiła z tym funkcjonować. Może dlatego też czasami reagowała agresywniej niż powinna? Nie miał bladego pojęcia o co mogło jej chodzić, lecz przed uderzeniem uchylił się kiedy jeszcze stał poprzez zrobienie kroku do przodu. I jej postawa niby to bojowa, do której potem dołączył uśmieszek który wiele mówił o jej humorku nie był dla niego problematyczny. Nawet więcej - wiedział czego się po niej spodziewać! Gdy tylko stracił ją z oczu wiedział co może się święcić i w sumie bardziej spodziewał się uderzenia ręką niż tego, co miało się wydarzyć, a konkretniej rzecz biorąc uczucie czegoś ostrego w okolicy krocza.
I to on niby był zboczony, tak? Co do nazwania jej deską to niby miała w tym trochę racji, bo był przyzwyczajony do powiedzmy większego przepychu w tej kwestii, no ale nie można mieć przecież wszystkiego, prawda? W każdym razie to na jego twarzy pojawił się jeszcze większy i jeszcze bardziej szyderczy uśmiech, gdy w teorii nie zrobił nic z tym kolcem i nadal czekał aż dziewczyna podoła zadaniu. Śmieszne było obserwowanie próby, gdy ta próbowała cóż... oszukiwać!
-Moja droga... chyba była mowa o nieużywaniu rąk hm? A z tego co pamiętam, gdy robiłaś właśnie takie małe ostre cosie to towarzyszył temu pewien znak. Znak wykonywany rękoma! Nie ładnie tak, nieładnie. Zawiodłem się! Może umówimy się na łącznie 3 próby? To zostało Ci jeszcze dwie. Ale chyba nie starasz się za bardzo, bo nie widzę byś chciała wygrać, hm? - wyszczerzył się do niej wiedząc że wygrana jest praktycznie w jego rękach. Mógł się jeszcze z nią trochę podrażnić, bo w sumie czemu nie. W jego głowie narodziła się myśl przesiąknięta wizją wygranej.
-Swoją drogą nie sądziłem że zaczniesz mnie tam tykać, ale co kto lubi... - no ale przecież kolec miał wyrosnąć i co z nim? Otóż wyrósł! Tyle że przeszedł przez jego ciało, które po prostu zamieniło się w wodę, rozchlapało n a ziemię i znowu zebrało się w sobie powracając do poprzedniej postaci tuż obok kolca. Wzruszył tylko ramionami i pokręcił głową będąc zawiedziony postępowaniem dziewczyny. Albo nie, albo tak. Był jednak coraz bliżej wygranej zakładu, a czego mógł sobie życzyć od naszej deseczki?
I to on niby był zboczony, tak? Co do nazwania jej deską to niby miała w tym trochę racji, bo był przyzwyczajony do powiedzmy większego przepychu w tej kwestii, no ale nie można mieć przecież wszystkiego, prawda? W każdym razie to na jego twarzy pojawił się jeszcze większy i jeszcze bardziej szyderczy uśmiech, gdy w teorii nie zrobił nic z tym kolcem i nadal czekał aż dziewczyna podoła zadaniu. Śmieszne było obserwowanie próby, gdy ta próbowała cóż... oszukiwać!
-Moja droga... chyba była mowa o nieużywaniu rąk hm? A z tego co pamiętam, gdy robiłaś właśnie takie małe ostre cosie to towarzyszył temu pewien znak. Znak wykonywany rękoma! Nie ładnie tak, nieładnie. Zawiodłem się! Może umówimy się na łącznie 3 próby? To zostało Ci jeszcze dwie. Ale chyba nie starasz się za bardzo, bo nie widzę byś chciała wygrać, hm? - wyszczerzył się do niej wiedząc że wygrana jest praktycznie w jego rękach. Mógł się jeszcze z nią trochę podrażnić, bo w sumie czemu nie. W jego głowie narodziła się myśl przesiąknięta wizją wygranej.
-Swoją drogą nie sądziłem że zaczniesz mnie tam tykać, ale co kto lubi... - no ale przecież kolec miał wyrosnąć i co z nim? Otóż wyrósł! Tyle że przeszedł przez jego ciało, które po prostu zamieniło się w wodę, rozchlapało n a ziemię i znowu zebrało się w sobie powracając do poprzedniej postaci tuż obok kolca. Wzruszył tylko ramionami i pokręcił głową będąc zawiedziony postępowaniem dziewczyny. Albo nie, albo tak. Był jednak coraz bliżej wygranej zakładu, a czego mógł sobie życzyć od naszej deseczki?
0 x
Re: Herbaciarnia
Zmrużyła oczy, przypominając sobie co dokładnie powiedział. Faktycznie, wspomniał coś o nie używaniu rąk, ale w kontekście nie dotykania go, a ona go przecież nie dotknęła! Nawet malutkim paluszkiem go nie tknęła! Zrobiła naburmuszoną minę i przestała dalej wysuwać kolec. Ale w sumie nie musiała, bo Takeshi znów popisywał się swoim wodnym jutsu i zamienił w kałużę i z powrotem. Założyła ręce na piersi, łypnęła na niego spod oka, po czym stanęła naprzeciwko niego. Jeszcze robił jakieś dziwne aluzje co do tego, że chce go gdzieś dotykać! Typowy facet, wszędzie widzi podteksty, ale żeby się domyśleć o co jej chodzi to już nie. Stanęła nieruchomo, po czym zaczęła się kiwać na palcach i piętach. Spojrzała na rysunek, nadal się zastanawiając. A może by go tak kopnąć? W końcu nie będzie go dotykać dłonią, prawda? Ale zapewne przyczepi się do tego, ze ma go nie dotykać, a kopniak jakimś dotykiem jest. Prychnęła pod nosem sfrustrowana i podskoczyła kilka razy na palcach, nie widząc jak z tej sytuacji wybrnąć. W końcu w jej głowie pojawił się dość karkołomny plan, który jednak miał szanse na powodzenie. Jednak wiele będzie tu będzie zależało od interpretacji chłopaka, dlatego chciała mu pokazać, że nie będzie oszukiwać.
Cofnęła się starannie o kilka kroków, pokazała puste dłonie, które powoli opuściła wzdłuż ciała, uśmiechnęła się lekko.. Po czym przed nią pojawiła się dziura w ziemi do której bez zawahania wskoczyła. Uruchomiła byakugan, by mieć pewność, ze dobrze trafi po czym przemieściła się w ziemi, aż była pod nim.. No, trochę dalej niż pod nim. Tak, by wyłaniając się zrobić dziurę pod połową jego tyłka, stracił równowagę i w rezultacie się przesunął! Tak, to był genialny plan. Brak rąk, nóg, niczego, a chłopak zmieni położenie, tym samym przegrywając zakład! Była z siebie dumna za sam pomysł, ale zostało jeszcze wykonanie!
Cofnęła się starannie o kilka kroków, pokazała puste dłonie, które powoli opuściła wzdłuż ciała, uśmiechnęła się lekko.. Po czym przed nią pojawiła się dziura w ziemi do której bez zawahania wskoczyła. Uruchomiła byakugan, by mieć pewność, ze dobrze trafi po czym przemieściła się w ziemi, aż była pod nim.. No, trochę dalej niż pod nim. Tak, by wyłaniając się zrobić dziurę pod połową jego tyłka, stracił równowagę i w rezultacie się przesunął! Tak, to był genialny plan. Brak rąk, nóg, niczego, a chłopak zmieni położenie, tym samym przegrywając zakład! Była z siebie dumna za sam pomysł, ale zostało jeszcze wykonanie!
0 x
Re: Herbaciarnia
Widział zmieszanie na jej twarzy i to kombinowanie by dopiąć swego. Z założonymi rękoma dalej siedział sobie ze zgiętymi nogami i niby to przysypiał kątem oka obserwując co znowu ta wymyśliła. Może powinien dać jej limit czasowy, bo jeszcze przyjedzie tutaj z ciężkim sprzętem za milion lat jak w końcu coś opracuje i go przesunie - a raczej pozostałości po nim. Ziewnął przeciągle i spojrzał jak ta wytworzyła jakąś dziwną dziurwę w ziemi. Przekrzywił głowę na bok spoglądając co ona znowu kombinuje i chyba zaczynał się bać. Zaraz potem zniknęła, a on rozłożył ręce i uniósł głowę by spojrzeć nieco wgłąb dziury. Ma zamiar z niej wyskoczyć i go przestraszyć, czy jak? Wzruszył ramionami i dalej siedział sobie w miejscu podśpiewując jakąś piosenkę pod nosem. Nie to żeby robiło się ciemno już powoli, a oni bawią się w kopanie dołków i jakieś dziwne zakłady. Nu ale nie mógł przewidzieć tego, że ta pojawi się pod nim. I to dosłownie. Ziemia osunęła mu się w jednej chwili, a on nieprzygotowany na takie coś przekrzywił się na bok i wpadając do niej ale chociaż podparł się rękoma i patrzył teraz na nią w słowiańskim przykucu.
-Dobra... tego się nie spodziewałem - uniósł się, otrzepał swoje piękne ubranko - Jak chciałaś popatrzeć na mój tyłek wystarczyło poprosić - jak gdyby nigdy nic podskoczył i złapał się ziemi rękoma tak, by wydostać się z dziury. Nu ale przegrał więc musiał spełnić warunki.
-No to jak? Jakieś specjalne życzenia? - jego wzrok spoczywał na niej mówiąc coś w stylu "oby nic głupiego, albo nie skończy się to dla Ciebie zbyt dobrze".
-Dobra... tego się nie spodziewałem - uniósł się, otrzepał swoje piękne ubranko - Jak chciałaś popatrzeć na mój tyłek wystarczyło poprosić - jak gdyby nigdy nic podskoczył i złapał się ziemi rękoma tak, by wydostać się z dziury. Nu ale przegrał więc musiał spełnić warunki.
-No to jak? Jakieś specjalne życzenia? - jego wzrok spoczywał na niej mówiąc coś w stylu "oby nic głupiego, albo nie skończy się to dla Ciebie zbyt dobrze".
0 x
Re: Herbaciarnia
Udało się jej. Naprawdę się jej udało!
Wygrzebała się z dziury i odtańczyła na powierzchni jakiś dziki taniec radości. Nie było oczywiście wilka rzecz, a właściwie to całkiem drobna, ale czy to powód do tego by rezygnować z cieszenia się? No oczywiście, że nie. Każda szansa na to jest dobra, każda okazja się nada, a jak chce się śmiać do się śmieje, ot co!
Wtedy chłopak przypomniał jej jeszcze o nagrodzie. Dziewczynie zaświeciły się oczy, na ustach pojawił się diabelski uśmieszek, a przed głowie zaczęły galopować różne podłe i zabawne pomysły, jednak wystarczyło spojrzenie na wodnego chłopaka by zrozumieć, że na pewno nie zrobi on czegoś takiego. Przewróciła oczami i zrobiła minę aniołka, sugerując że od teraz będzie grzeczna. W końcu wyciągnęła z kieszeni notatnik i zaczęła bazgrać.
~ Chcę torbę słodyczy, wielką, oraz może wspólną misje? Przydałoby mi się parę grosza i potrzebuje kogoś na kim będę mogła potrenować nie musząc go potem zbierać z ziemi - i podała mu tą wiadomość z bezczelnym uśmiechem na ustach. Oba życzenia były jak najbardziej na serio. Uwielbiała słodycze i torba cukierków, batonów, czekoladek i żelek była dla niej dostatecznie dobrą nagrodą. A misja? Cóż, to było bardziej pytanie, może propozycja, a nie żądanie pójścia na takową, ale nadal całkowicie na poważnie. Dziewczynę po treningu, jedzeniu i tańcach nadal roznosiła energia, którą potrzebowała rozładować, jak najszybciej i najbardziej efektywnie jak tylko mogła. Oczywiście, mogła nadal trenować, może trochę fizycznych umiejętności zamiast technik, jakieś podnoszenie ciężarów, biegi, skoki.. Ale misja jest znacznie ciekawszym rozwiązaniem niż miarowe ćwiczenia, zawierająca przeciwników, zwroty akcji, jakieś zaskoczenie i emocje! Może skoczy jej adrenalina, poczuje ten cudowny skok ciśnienia, bicie serca, szum w głowie.. O tak, jeśli od czegoś mogłaby się w tym świecie uzależnić to z pewnością jest kandydat numer jeden.
A obecność chłopaka dawała jej pewność, ze nie posunie się za za daleko i nie złapie czegoś, z czym sobie sama nie poradzi. Co prawda zazwyczaj była rozsądna, ale w emocjach często się zdarzało, że mogła powiedzieć słowo za dużo lub wyprowadzić jeden cios więcej niż potrzeba... Byłby więc jej gwarantem na to, że nawet jak to zrobi to będzie miała jakieś plecy.
Wygrzebała się z dziury i odtańczyła na powierzchni jakiś dziki taniec radości. Nie było oczywiście wilka rzecz, a właściwie to całkiem drobna, ale czy to powód do tego by rezygnować z cieszenia się? No oczywiście, że nie. Każda szansa na to jest dobra, każda okazja się nada, a jak chce się śmiać do się śmieje, ot co!
Wtedy chłopak przypomniał jej jeszcze o nagrodzie. Dziewczynie zaświeciły się oczy, na ustach pojawił się diabelski uśmieszek, a przed głowie zaczęły galopować różne podłe i zabawne pomysły, jednak wystarczyło spojrzenie na wodnego chłopaka by zrozumieć, że na pewno nie zrobi on czegoś takiego. Przewróciła oczami i zrobiła minę aniołka, sugerując że od teraz będzie grzeczna. W końcu wyciągnęła z kieszeni notatnik i zaczęła bazgrać.
~ Chcę torbę słodyczy, wielką, oraz może wspólną misje? Przydałoby mi się parę grosza i potrzebuje kogoś na kim będę mogła potrenować nie musząc go potem zbierać z ziemi - i podała mu tą wiadomość z bezczelnym uśmiechem na ustach. Oba życzenia były jak najbardziej na serio. Uwielbiała słodycze i torba cukierków, batonów, czekoladek i żelek była dla niej dostatecznie dobrą nagrodą. A misja? Cóż, to było bardziej pytanie, może propozycja, a nie żądanie pójścia na takową, ale nadal całkowicie na poważnie. Dziewczynę po treningu, jedzeniu i tańcach nadal roznosiła energia, którą potrzebowała rozładować, jak najszybciej i najbardziej efektywnie jak tylko mogła. Oczywiście, mogła nadal trenować, może trochę fizycznych umiejętności zamiast technik, jakieś podnoszenie ciężarów, biegi, skoki.. Ale misja jest znacznie ciekawszym rozwiązaniem niż miarowe ćwiczenia, zawierająca przeciwników, zwroty akcji, jakieś zaskoczenie i emocje! Może skoczy jej adrenalina, poczuje ten cudowny skok ciśnienia, bicie serca, szum w głowie.. O tak, jeśli od czegoś mogłaby się w tym świecie uzależnić to z pewnością jest kandydat numer jeden.
A obecność chłopaka dawała jej pewność, ze nie posunie się za za daleko i nie złapie czegoś, z czym sobie sama nie poradzi. Co prawda zazwyczaj była rozsądna, ale w emocjach często się zdarzało, że mogła powiedzieć słowo za dużo lub wyprowadzić jeden cios więcej niż potrzeba... Byłby więc jej gwarantem na to, że nawet jak to zrobi to będzie miała jakieś plecy.
0 x
Re: Herbaciarnia
Cieszyła się - nic w sumie dziwnego, skoro miała to swoje małe życzenie do spełnienia, a mogła w sumie zdecydować się na wiele. Wyciągnęła kartkę, zaczęła pisać i miał tylko nadzieję, że nie przyjdzie jej do głowy wykorzystanie kolca tak jak poprzednio, bo tego by akurat nie zdzierżył. Jednak gdy odebrał karteczkę zobaczył dwie prośby. Torba słodyczy i misja? To tyle? Spodziewał się czegoś więcej, a to było tak trywialne, tak małostkowe. No i pasowało do niej.
- Co masz na myśli przez potrenować? - uniósł brew, a następnie wzrok na nią bo po ostatnim jej treningu obydwoje musieli się zbierać z ziemi, no ale co tam. Niby nie miał nic przeciwko, a misja wydawała się dobrym pomysłem bo przydałoby mu się trochę dodatkowego grosza. No i zawsze w kupie raźniej, bo kupy nikt nie ruszy, bo kupa śmierdzi. Nie bardzo jednak był pewien jak ma zdobyć jej cukierki, bo ostatnio był bar i w ogóle, a tutaj ciężko było zdobyć cokolwiek. Ale to odłożył na inny czas, bo teraz nie za bardzo chciał się tym zamartwiać.
-No ale w sumie czemu nie, pomysł nie jest aż tak głupi, ale myślałem że poprosić o coś bardziej dziwnego... trudno, straciłaś swą szansę i mam to NA PAPIERZE! - te ostatnie słowa zaakcentował doniośle. W sumie wszystkie rozmowy które dziewczyna prowadziła były stale zapisywane - a przynajmniej jej kwestie. W sumie ciekawe jak na misji będą się porozumiewać jeżeli nie będzie mogła mu nic krzyknąć. A tam, dadzą sobie radę.
-No dobra... ale jakim sposobem ty chcesz tutaj od kogoś wziąć misję? Raczej nikt nie zjawi się od tak "hej przyjezdni mam dla was sekretne zadanie do wykonania!"... czy jednak tak sądzisz?
- Co masz na myśli przez potrenować? - uniósł brew, a następnie wzrok na nią bo po ostatnim jej treningu obydwoje musieli się zbierać z ziemi, no ale co tam. Niby nie miał nic przeciwko, a misja wydawała się dobrym pomysłem bo przydałoby mu się trochę dodatkowego grosza. No i zawsze w kupie raźniej, bo kupy nikt nie ruszy, bo kupa śmierdzi. Nie bardzo jednak był pewien jak ma zdobyć jej cukierki, bo ostatnio był bar i w ogóle, a tutaj ciężko było zdobyć cokolwiek. Ale to odłożył na inny czas, bo teraz nie za bardzo chciał się tym zamartwiać.
-No ale w sumie czemu nie, pomysł nie jest aż tak głupi, ale myślałem że poprosić o coś bardziej dziwnego... trudno, straciłaś swą szansę i mam to NA PAPIERZE! - te ostatnie słowa zaakcentował doniośle. W sumie wszystkie rozmowy które dziewczyna prowadziła były stale zapisywane - a przynajmniej jej kwestie. W sumie ciekawe jak na misji będą się porozumiewać jeżeli nie będzie mogła mu nic krzyknąć. A tam, dadzą sobie radę.
-No dobra... ale jakim sposobem ty chcesz tutaj od kogoś wziąć misję? Raczej nikt nie zjawi się od tak "hej przyjezdni mam dla was sekretne zadanie do wykonania!"... czy jednak tak sądzisz?
0 x
Re: Herbaciarnia
Uśmiechnęła się. Nie jak wcześniej, miło albo złośliwie, ale jak w czasie walki, drapieżnie, groźnie. Co miała na myśli? Cóż..
~ Jak to mówią, praktyka czyni mistrza, prawda? A przy okazji misji może i przeciwnik do walki się trafi - podała mu odpowiedź, równie dobrą co jego pytanie. A co można mieć na myśli przez trenowanie? Głaskanie owieczek? Spacerki po promenadzie? Oczywiście, że chodzi o walkę. Praktycznie wykorzystanie zdolności było najlepszym sposobem treningu, o wiele lepszym niż pole treningowe i ustawione pojedynki, bo pokazywało prawdziwe wady i zalety oraz realną przydatność danej techniki w walce.
Na kolejny komentarz uniosła wysoko brew. Odpowiedz przyszła szybko, dziewczyna nie speszyła się ani nawet nie zirytowała.
~ Za mało się znamy bym cię prosiła o dziwne rzeczy - puściła mu oczko, rozbawiona. Chodziło jej po głowie kilka takich niezbyt mądrych pomysłów, ale w sumie napisała prawdę - znała się z nim zbyt krótko, nie wiedziała gdzie ma granice ani co akceptuje, nie chciała więc wyskoczyć z czymś, co by go zraziło. Czy to mogło oznaczać, że Hisui zależy na jego towarzystwie? Ona pewnie taką sugestię by wyśmiała, o ile insynuujący nie oberwał by za nią, ale coś w tym było. Takeshi nie traktował jej jak upośledzoną, nie litował się nad nią i nie próbował na siłę jej czegoś ułatwiać. No i nawet akceptował jej wybryki, okazjonalne kuksańce, ruchliwość.. Czemu miałaby chcieć go do siebie zrazić, skoro jak na razie wszystko zmierzało ku temu, że może zyskać przyjaciela?
Za to odpowiedź na kolejne pytanie była aż za prosta. Złapała go za łokieć i pokierowała, nie przejmując się tym, że zostawiła na ulicy dwie dzury i tunel. Po drodze wyjaśniła mu gdzie go prowadzi.
~ Przy Tablicy Ogłoszeń ludzie często szukają chętnych do misji lub wywieszają ogłoszenia dotyczące ich. Warto sprawdzić, prawda? - podała chłopakowi kolejną kartkę, po czym zadowolona z siebie przebrykała dookoła chłopaka, by dopiero po tym iść, a raczej podskakiwać wesoło obok niego.
~ Jak to mówią, praktyka czyni mistrza, prawda? A przy okazji misji może i przeciwnik do walki się trafi - podała mu odpowiedź, równie dobrą co jego pytanie. A co można mieć na myśli przez trenowanie? Głaskanie owieczek? Spacerki po promenadzie? Oczywiście, że chodzi o walkę. Praktycznie wykorzystanie zdolności było najlepszym sposobem treningu, o wiele lepszym niż pole treningowe i ustawione pojedynki, bo pokazywało prawdziwe wady i zalety oraz realną przydatność danej techniki w walce.
Na kolejny komentarz uniosła wysoko brew. Odpowiedz przyszła szybko, dziewczyna nie speszyła się ani nawet nie zirytowała.
~ Za mało się znamy bym cię prosiła o dziwne rzeczy - puściła mu oczko, rozbawiona. Chodziło jej po głowie kilka takich niezbyt mądrych pomysłów, ale w sumie napisała prawdę - znała się z nim zbyt krótko, nie wiedziała gdzie ma granice ani co akceptuje, nie chciała więc wyskoczyć z czymś, co by go zraziło. Czy to mogło oznaczać, że Hisui zależy na jego towarzystwie? Ona pewnie taką sugestię by wyśmiała, o ile insynuujący nie oberwał by za nią, ale coś w tym było. Takeshi nie traktował jej jak upośledzoną, nie litował się nad nią i nie próbował na siłę jej czegoś ułatwiać. No i nawet akceptował jej wybryki, okazjonalne kuksańce, ruchliwość.. Czemu miałaby chcieć go do siebie zrazić, skoro jak na razie wszystko zmierzało ku temu, że może zyskać przyjaciela?
Za to odpowiedź na kolejne pytanie była aż za prosta. Złapała go za łokieć i pokierowała, nie przejmując się tym, że zostawiła na ulicy dwie dzury i tunel. Po drodze wyjaśniła mu gdzie go prowadzi.
~ Przy Tablicy Ogłoszeń ludzie często szukają chętnych do misji lub wywieszają ogłoszenia dotyczące ich. Warto sprawdzić, prawda? - podała chłopakowi kolejną kartkę, po czym zadowolona z siebie przebrykała dookoła chłopaka, by dopiero po tym iść, a raczej podskakiwać wesoło obok niego.
0 x
Re: Herbaciarnia
-No to trenuj sobie na kim innym! A przynajmniej jeszcze nie na mnie, bo mi złamiesz wszystkie kości i nie będzie nikogo, kto by mnie potem pozbierał - wskazał dwoma palcami na jej oczy, potem na swoje dając jej znać, że ją obserwuje i nie da sobie w kaszę dmuchać, co to to nie, nie ma mowy, ni hua. Co do następnej karteczki wzruszył ramionami. Co miał na myśli? Zarówno bardzo dużo jak i bardzo niewiele. Każdy miał bowiem swoją definicję dziwności i cóż można powiedzieć że ich relacja do takowych należała. Skoro pranie się po mordach nie było dla niej dziwne, to co nim było? Cóż, tego będzie musiał się dowiedzieć w najbliższej przyszłości. Wyrwała go z równowagi nim cokolwiek zdołał powiedzieć i zachwiał się ciągniony przez nią w stronę miasta. Zastanawiał się czego znowu ma się spodziewać. Może zacznie krzyczeć wszystkim ludziom ogłaszając "heeej szukamy jakiegoś frajera, co da nam pieniądze", ale plus był taki że będzie to robiła z transparentem (o ile w ogóle).
-Ej! Bez takich mnie tu kobieto! - wyrwał jej rękę i pogładził jakby ta była porażona prądem, a potem odebrał kolejną z kolei karteczkę. -Gadatliwa się zrobiłaś, wiesz? Ale pomysł nie głupi, tylko cóż... dasz mi wcześniej chwilę? Muszę jeszcze coś zrobić... Takie tam przygotować się i inne, dawno tego nie robiłem - zabrzmiało jak właśnie coś dziwnego, ale rybolud po prostu odszedł kawałek od niej do ustronnego miejsca i przymknął oczy dając dziewczynie znak, by ta poczekała na niego chwilkę. Ot po prostu musiał się skupić i tyle.
-Ej! Bez takich mnie tu kobieto! - wyrwał jej rękę i pogładził jakby ta była porażona prądem, a potem odebrał kolejną z kolei karteczkę. -Gadatliwa się zrobiłaś, wiesz? Ale pomysł nie głupi, tylko cóż... dasz mi wcześniej chwilę? Muszę jeszcze coś zrobić... Takie tam przygotować się i inne, dawno tego nie robiłem - zabrzmiało jak właśnie coś dziwnego, ale rybolud po prostu odszedł kawałek od niej do ustronnego miejsca i przymknął oczy dając dziewczynie znak, by ta poczekała na niego chwilkę. Ot po prostu musiał się skupić i tyle.
KC C->B trening 8h czyli od 21:57 do 5:57
Usiadł na ziemi w siadzie skrzyżnym i odetchnął głęboko chcąc się skoncentrować. Pewnie zajmie mu to chwilę, ale przynajmniej przygotuje się na wykonanie kolejnej misji. Wypuścił powietrze z ust, powoli, miarowo, zaczynał wchodzić w stan medytacji, który zawsze przygotowywał jego samego i jego wewnętrzny układ chakry do walki. Jego klatka unosiła się miarowo, powoli jakby żył w innym świecie, a czas płynął sobie innym tempem. Zaczął na spokojnie, od powolnego skoncentrowania energii w jednej dłoni, która spoczywała obecnie na udzie dotykając przyjemnego materiału. Włożył weń trochę swojej bladoniebieskiej energii jakby chciał zacisnąć ją w dłoni. Czuł jak po jego ciele zaczynają poruszać się macki, która przeczepiają się do dłoni łącząc się z nią. Różnica była taka, że nie były one widoczne w fizycznym świecie, były czystą imaginacją, wizualizacją tego czego sam nie mógł zrozumieć, ale zawsze mu to pomagało. Widział teraz w swej podświadomości, jak energia opuszcza go z nóg, z jego torsu, jak wypływa małymi kanalikami łącząc się w końcu w jednym punkcie. Tam też narastał blask, który nasilał się tym bardziej, im więcej chakry gromadził w owym miejscu. Przestał, zatrzymał ten proces i puścił chakrę w obieg zaciskając dłoń, a ta ruszyła niczym szalona poprzez jego organizm odwiedzając wszelkie miejsca, w których poprzednio się znajdowała. Niczym rozpędzony pociąg przemierzała po torach zwanym układem wewnętrznym chakry, który Hisui mogła zobaczyć na własne oczy. Możliwe nawet, że właśnie widziała co chłopak robił, ale co mu tam, niech wie! Kilka razy zatrzymał energię, by kontrolować jej poruszanie się po ciele. Chciał by miał nad nią jak największą kontrolę, by poddawała się jego woli niezależnie od sytuacji i o tego, jak bardzo nieskupiony jest na swoim działaniu, co zdarzało się nader często. W końcu powróciła do dłoni, znowu tam została skupiona, lecz ten znowu machnięciem dłoni rozproszył ją, pozwolił wrócić do poprzedniego stanu i uznał swój trening za skończony. Otworzył oczy, rozejrzał się dookoła i cóż... podniósł się i do boju!
Usiadł na ziemi w siadzie skrzyżnym i odetchnął głęboko chcąc się skoncentrować. Pewnie zajmie mu to chwilę, ale przynajmniej przygotuje się na wykonanie kolejnej misji. Wypuścił powietrze z ust, powoli, miarowo, zaczynał wchodzić w stan medytacji, który zawsze przygotowywał jego samego i jego wewnętrzny układ chakry do walki. Jego klatka unosiła się miarowo, powoli jakby żył w innym świecie, a czas płynął sobie innym tempem. Zaczął na spokojnie, od powolnego skoncentrowania energii w jednej dłoni, która spoczywała obecnie na udzie dotykając przyjemnego materiału. Włożył weń trochę swojej bladoniebieskiej energii jakby chciał zacisnąć ją w dłoni. Czuł jak po jego ciele zaczynają poruszać się macki, która przeczepiają się do dłoni łącząc się z nią. Różnica była taka, że nie były one widoczne w fizycznym świecie, były czystą imaginacją, wizualizacją tego czego sam nie mógł zrozumieć, ale zawsze mu to pomagało. Widział teraz w swej podświadomości, jak energia opuszcza go z nóg, z jego torsu, jak wypływa małymi kanalikami łącząc się w końcu w jednym punkcie. Tam też narastał blask, który nasilał się tym bardziej, im więcej chakry gromadził w owym miejscu. Przestał, zatrzymał ten proces i puścił chakrę w obieg zaciskając dłoń, a ta ruszyła niczym szalona poprzez jego organizm odwiedzając wszelkie miejsca, w których poprzednio się znajdowała. Niczym rozpędzony pociąg przemierzała po torach zwanym układem wewnętrznym chakry, który Hisui mogła zobaczyć na własne oczy. Możliwe nawet, że właśnie widziała co chłopak robił, ale co mu tam, niech wie! Kilka razy zatrzymał energię, by kontrolować jej poruszanie się po ciele. Chciał by miał nad nią jak największą kontrolę, by poddawała się jego woli niezależnie od sytuacji i o tego, jak bardzo nieskupiony jest na swoim działaniu, co zdarzało się nader często. W końcu powróciła do dłoni, znowu tam została skupiona, lecz ten znowu machnięciem dłoni rozproszył ją, pozwolił wrócić do poprzedniego stanu i uznał swój trening za skończony. Otworzył oczy, rozejrzał się dookoła i cóż... podniósł się i do boju!
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 6 gości