W osadzie można odnaleźć wszystkie jednostki organizacyjne konieczne do normalnego trybu życia. Można tu odnaleźć szpital, restauracje, sklepy z różnymi towarami, a także gorące źródła bądź arenę.
No cóż, wygląda na to, że jakoś się dogadali mimo różnic między nimi potrafili znaleźć wspólny język? No chyba tak nie do końca, zwłaszcza że biedny zielonowłosy czuł się non stop ignorowany i jak piąte koło u wozu. Czy takie poczucie miało racje bytu? W sumie, to chyba tak. Pozostało jedynie ciężko westchnąć i przyglądać się sytuacji, która miała miejsce przy stoliku . Przynajmniej inni dobrze się przy tym bawili, a jemu pozostało jedynie siedzieć i patrzeć się na to wszystko. Ame postanowił zamówić dzbanek wody, w sumie ciekawe zamówienie, a Rika sok, na który tak wcześniej się uparła. Najdziwniejsze w tym wszystkim było to, że sama postanowiła po niego iść, zostawiając tym samym chłopaków samych. - To wygląda nieco dziwnie. To na pewno Rika, a nie Rik? - zapytał się Ame, przyglądając się sytuacji, która miała miejsce przy ladzie. Było to mało zrozumiane i dziwne, bardzo dziwne. Tylko czy pozostało to jakoś komentować dodatkowo, raczej takie pytanie wystarczy.
Wystarczyło w sumie chwilę poczekać by mała dziewczynka wróciła do stolika z kuflem, sporych rozmiarów, który nie nawałem N optymizmem. Pozostało chyba tylko westchnąć i czekać na rozwój dalszych wydarzeń w tym miejscu, podbierając się przy tym łokciami o stolik i opierając głowę na dłoniach.
0 x
Wszystko co powiem, może być głupie i nikt nie ma prawa, użyć tego przeciwko mnie.
Chłopak miał nadzieje, że tak jak wszystkie dzieci, Rika szybko zapomni o całym wydarzeniu, jej mózg wyprze nieprzyjemne wspominania. Z drugiej strony trzynastolatka mogła to potraktować jako lekcje, a lekcji nie warto wypierać ze świadomości. Wyglądało na to, że Ame jej nie docenił. Rangą była wyższa od niego mimo wieku. W głowie dalej zastanawiał się z kim ma do czynienia i gdyby nie ratunek sędziego, to dalej byłby przekonany, że nie ma żadnej Riki, że istnieje tylko Rik Matsubar. Jednak wszystko zdawało się dowodzić o prawdziwości młodej i uzdolnionej akolitki.
- Jestem pewny, że to dziewczynka. Ten knur na pewno wiązłby najtańsze wino z posmakiem siarki, do takiego byłby przyzwyczajony. Nikt nie jest tak spaczony żeby wchodzić tak bardzo w rolę. - odpowiedział na problemy Naokiego.
- Jeżeli chcesz to sprawdzić to ją walnij, ale pamiętaj - sam uderzyłeś, sam się bronisz. - dopowiedział z uśmiechem, tym razem ujawniając oba rzędy rekinich zębów. Jeżeli po tym nie domyślą się z kim mają przyjemność, to nigdy się nie domyślą.
Uderzenie to najprostszy sposób żeby wybić kogoś z henge, ale Ame nie postawiłby złamanego Ryo na to, że w kłębie dymu pojawi się znowu ten troglodyta. Przez to wszystko nie zwrócił uwagi na to wszystko co Wiewióra robiła przy barze. Obecność tego stworzenia uświadomiło mu dopiero potężne uderzenie masywnych naczyń. Dziewczę rąbnęło nimi w stół z gracją rozpędzonego hipopotama. Prawie wylała wodę z jego dzbanka!
- Toast mamy w takim razie za sobą. - rzucił gdy część kropelek wody i soczku zmieniły adres na przeciwne naczynie. Nie wiedział do końca dlaczego Rika chwaliła go za zakup dzbanka wody, z założenia to wszystko miało być dla niego.
- Zdarza mi się to dużo częściej niż bym tego chciał. - skromnie przyznał niebieskowłosy, po czy chwycił dzbanek i wychylił 3/4 jego zawartości przy jednym tankowaniu. Wyglądało na to, iż mózg Riki wyparł przykre wspominania szybciej niż Rekin się spodziewał. Teraz wyglądała na kompletnie zadowoloną, zupełnie jakby nie otarła się o śmierć kilka chwil temu. A może chce by tak uważał? W końcu czymś musiała zasłużyć na swoją rangę. To niepokojące, że za układającą się w serduszko fryzurą może kryć się umysł dorosłej osoby, która kalkuluje każdy swój ruch.
- Naoki, skąd pochodzi Twój klan? - zapytał chłopak, zarówno z prawdziwej ciekawości jak i po to żeby podtrzymać rozmowę.
0 x
Przez miesiące, patrzył na pełny lili wodnej staw i stawał się świadom, że nie może być to zwykły rekin morski. Element, który zmienił jego charakter to wlasnie wybor bestii. Kiedy wrócił był nieco inny. Nie posiadał jeszcze paktu, jednak już do czegoś się zobowiązał, reprezentowania cechy tego zwierzęcia swoim nastawieniem. - Hakai o Ame.
Panowie rozmawiali, a ona nie udzielała się zanadto, bardziej zajęta swoim soczkiem pocieszenia. Właściwie jedynie po to tutaj przyszła. Do swojego ulubionego soczku, który miał przykryć swą słodyczą poczucie niesprawiedliwości. Teraz jednak, gdy była już w połowie kufla i trzeba było go podnieść, bo samo przechylanie przestało być wygodne, czuła się znacznie lepiej. Normalnie planowała napić się i wyjść, zająć się na nowo swoimi sprawami, teraz jednak wyjęła z torebki jakąś karteczkę i jęła po niej rysować. Co rusz zatrzymywała się, by intensywnie przemyśleć kolejne kreski. Miała w torbie ściągawkę, ale nie zamierzała z niej korzystać. Jest tutejsza, wypada poradzić sobie bez dodatkowych pomocy. Rysowała więc tak, popijając sobie piwosokiem, którego ilość zdawała się określać etap pracy nad rysunkiem. Gdy Rika skończyła, kufel był pusty. Przejechała kartką z położoną na niej otwartą dłonią w stronę środka stołu, wstając przy tym. -Tutaj możecie mnie znaleźć. – skwitowała krótko mapkę ze strzałkami prowadzącymi do Lasu Pamięci, gdzie dużymi literami widniał napis: Domek Małej Księżniczki. -Do zobaczenia! – rzekła, kierując się do wyjściowych drzwi.
No cóż. Mieli chwile samotności przy stoliku, ale mieli okazje by przy tym porozmawiać przynajmniej krótką chwilę, w końcu poznali się nieco wcześniej nim dotarła do nich Rika, która już było wiadomo kim jest. - Ja... wolę chyba tego nie sprawdzać. Zaufam Tobie. - odparł spokojnie, samemu nawet cicho śmiejąc się pod koniec. Samo sprawdzenie henge było dobrym pomysłem, ale takie uderzenie raczej nie należałoby do najlepszych w takiej sytuacji. Chociaż tym faktem miał możliwości przyjrzenia się dziwnym zębom Ame, ale jednak postanowił wstrzymać się z pytaniami w końcu nie warto rozwiązywać tą tajemnice zbyt szybko. Lepiej poczekać na dalszy rozwój sytuacji, biorąc pod uwagę, że Rika wróciła dość szybko z olbrzymim kuflem, od razu przechodząc do toastu. Sam zielonowłosy jednak nie miał zbytnio czym toastować, w końcu nic sobie nie zamówił, ale nie widział w tym problemu, nie był spragniony ani zmęczony. - Pochodzę z Karmazynowych Szczytów,z prowincji Daishi. Musicie kiedyś tam przybyć. Jest tam niesamowicie pięknie. A ty Ame skąd pochodzisz? Bo wnioskuje, że Rika jest miejscowa. - oparł, oddając tym samym pytanie do swego rekiniego rozmówcy i chwile później miał okazję się przekonać, że Rika jednak była miejscowa, w końcu podarowała im mapkę z miejscem jej domku "Małej księżniczki" to było dość ciekawe, a trafienie tam raczej nie powinno należeć do najtrudniejszych. Po czym się pożegnała. Zostawiając chłopaków samych. - Twoje zęby, są nieco dziwne. nie chciałem tego mówić wcześniej. Czy one mają związek z twoim klanem? - zapytał się, w sumie nie miał żadnych podstaw by tak sądzić, ale jednak teraz raczej mógł pytać bez skrupułów o wszystko co tylko chciał. - Ja już Ci dałem wiedzę. - dodał, na sam koniec, ładnie się przy tym uśmiechając. Liczył na to, że Ame mu się zrewanżuje podobną dawką informacji. W końcu taka była ich początkowa umowa. Wiedza za wiedzę.
0 x
Wszystko co powiem, może być głupie i nikt nie ma prawa, użyć tego przeciwko mnie.
Więc przez cały czas chodziło tylko o soczek. No cóż. Rika opuściła ich zacne towarzystwo wręczając im cudowną mapę do jakiegoś dziwnego domku. Do domku małej księżniczki żeby być precyzyjnym. Przynajmniej nazwa chwytliwa.
- Do następnego! - rzucił do biegnącej już w stronę drzwi dziewczynki. Z uwagą studiował dzieło wybitnej kartografki. Ame wydawało się, że mimo chaosu panującym na kartce, jeżeli będzie chciał to trafi do pałacu akolitki. Oddał mapę Naokiemu, żeby ten też miał okazje odwiedzić jeszcze młodocianą kunoichi.
W tym czasie ten odpowiedział na zadane mu wcześniej pytanie co do miejsca pochodzenia. Teraz wszystko wydawało się jasne, Rekin nigdy chyba nawet nie słyszał o karmazynowych szczytach? A może słyszał? Czy to nie tam była ta cała wojna o pietruszkę między klanami których tylko nazwę kojarzył? Chyba tak.
- Z wysp. - rzucił lakonicznie. Wiedział, że te mogą nie cieszyć się najlepszą reputacją wśród ludzi z kontynentu. Wolał zachować ostrożność, nie wiadomo jak ludzie zareagują przy spotkaniu członka danego klanu. Jednak przy takiej odległości istniała szansa, że żaden z jego pobratymców nie odrąbał nogi dziadkowi kuzyna trzeciej żony ojca N.
- Konkretnie z Kantai. - dopowiedział gdy naszła go powyższa refleksja. Mchogłowy był bardzo otwarty, bez ogródek wypytywał o wszystko, zupełnie jak dziecko, które znalazło dziwnego motylka i musi wypytać mamę dlaczego akurat on ma plamki na skrzydełkach.
- Z pochodzeniem, tak. Z klanem? Nie. - nie wiedział jak to ująć, ale przecież nie tylko Hozuki zostali w ten sposób przez los skrzywdzeni.
- Pamiętasz jak podpuszczałem Cie żebyś wydobył Rika Matsubara z henge? - zapytał z drwiącym uśmiechem.
- Nie chce mi się tłumaczyć. Po prostu uderz mnie. - dodał po krótkiej acz dramatycznej przerwie.
0 x
Przez miesiące, patrzył na pełny lili wodnej staw i stawał się świadom, że nie może być to zwykły rekin morski. Element, który zmienił jego charakter to wlasnie wybor bestii. Kiedy wrócił był nieco inny. Nie posiadał jeszcze paktu, jednak już do czegoś się zobowiązał, reprezentowania cechy tego zwierzęcia swoim nastawieniem. - Hakai o Ame.
W końcu zostali, tak samo jak byli na początku. Tylko w nieco innej scenografii, takiej lekko odbiegającej od parku i jeziora. Jednak czy można na to narzekać? W końcu to wszystko tak źle się nie skończyło. Ame mógł stoczyć sobie walkę z Rikiem Matsubarem, a raczej Riką, która udawała dorosłego faceta. Podstęp godny shinobi, jednak czy ktoś zgodziłby się na taką walkę od tak po prostu z 13 latkom? Cóż raczej byłoby to trudne, ale jednak doszło do skutku, nawet bez większych problemów. Jedynie z drobnym wykłócaniem się odnośnie tego kto ma racje. Jednak teraz otrzymali mapkę narysowaną przez dziewczynkę wskazującą miejsce jej aktualnego pobytu. Raczej tak, może to nie było zbyt wielkie dzieło kartografii, to przy odrobinie szczęścia da się trafić we wskazane miejsce. Znajdujące się gdzieś w lesie. - Raczej uda mi się tam trafić w przyszłości. - powiedział, drapiąc się przy tym lekko nad uchem. Zastanawiając się czy uda mu się tam kiedyś trafić. Szanse powodzenia jakieś istniały, ale w tym momencie raczej to nie należało do rzeczy najważniejszych. Zapewne młoda dama wybrała się teraz w nieco inne miejsce niż do swojego domku. - Wyspy? To musi być ciekawe miejsce. - odparł, zastanawiając się nad tym jakby to mogło wyglądać realnie. W końcu on samemu obecnie morze widział jedynie na rysunkach i dopiero teraz mógł je normalnie zobaczyć. Tak w zwyczajnej okazałości. Wyglądało zapewne ciekawie, jednak to na wyspach raczej jest inne. W końcu woda jest praktycznie wszędzie. Chyba. - Może kiedyś tam przybędę. Jednak na razie potrzebuje zdobyć więcej doświadczenia i się podszkolić. W sumie to dość niedawno zostałem shinobi. - powiedział, po tym jak została mu przedstawiona nazwa wyspy na, której mieszkał chłopak. Dodając także coś od siebie. W końcu zostać shinobim postanowił dopiero w momencie wojny na terenach sąsiadujących prowincji. Tylko czy Ame miał prawo o tym wiedzieć? Raczej niezbyt, w końcu umiejętności zielonowłosego jakoś mu imponowały. Przynajmniej chciał tak to odbierać. - Uderzyć? Jesteś tego pewien? - zapytał, będąc lekko zdziwionym prośbą rozmówcy. W końcu przed chwilą skończył walkę, a tutaj od razu chce by go uderzać. Było w tym coś lekko nie tak. Czyżby Ame był masochistą? Albo chciał stoczyć kolejną walkę, jednak w tym momencie bez sędziego. Pozostało jedynie ciężko westchnąć, skinąć głową i wykonać powierzone polecenie. Celując pięścią w ramie chłopaka. W końcu po twarzy go bić nie będzie, tak samo w biceps, a ramie było takim idealnym miejscem do uderzenia. Takim dość neutralnym i nie może wyrządzić zbyt wielu krzywd.
0 x
Wszystko co powiem, może być głupie i nikt nie ma prawa, użyć tego przeciwko mnie.
Na wieki wieków, amen. Chociaż może lepiej żeby nie zostawali we dwóch w tej knajpie przez wieczność. To byłoby cholernie nudne, przecież tu się nie da nawet robić misji, nie licząc drobnej pomocy jako kelner. Na szczęście to tylko gra słów i to nigdy się nie zdarzy, zwłaszcza że Ame już kończył swoją wodę. Pusty dzbanem lutnął o stół, tak jak wcześniej zrobiła to Rika. Naoki przeglądając chaotyczną mapę od niej doszedł do podobnych wniosków co niebieskowłosy. Ewentualnie tylko udawał takiego kozaka, żeby nie wyjść na głąba, ale to już nie jest biznes Rekina. Co więcej, Hozuki nie był rekinem biznesu tylko shinobi. Niestety, zielonowłosy o tym akurat już zdążył się przekonać.
- Tylko nazwa brzmi dalej jakoś tak niepokojąco. - podsumował nazwę "Domek Małej Księżniczki". Przynajmniej wiedzą gdzie znaleźć wredną Wiewiórę gdyby ta mogła okazać się przydatna, nawet jeżeli tytułuje się małą księżniczką. Wątek jednak szybko zszedł na jego rodzinne strony. W końcu sam rozpoczął dyskusję na ten temat.
- Jeżeli lubisz ryby to powinieneś się odnaleźć. - rzucił wzruszając ramionami. Wyspy jak wyspy. Nie było się nad czym rozwodzić. Kilka większych i mniejszych skał na morzu, które wychowały pokolenia zaprawionych w bojach, przyzwyczajonych do trudniejszych warunków marynarzy-shinobi. Zastanawiał się po co Naokiemu trening i doświadczenie żeby płynąć do Kantai. Czyżby to miejsce dalej cieszyło się złą sławą? Pewnie nie da się zmyć wizerunku budowanego od lat, dopiero od krótkiego czasu jest tam tak spokojnie jak teraz. Miejscowi szybko poczuli się bezpiecznie i zapomnieli o tym czym byli. Chyba. Mimo wszystko w opinii ludzi z kontynentu być może dalej są jakimś rodzajem pierwotnego barbarzyńcy, który je ryby i poluje na foki, ewentualnie walczy jak wilk w górach. Chociaż to przecież Naoki był z gór... swoją drogą to tam również muszą mieć ciekawych shinobi. Te kryształki, które tworzył... ten pokraczny miecz z namalowanymi słonecznikami dalej wprawiał go w lekkie zdumienie. Szkoda, że nie zachowa swoich właściwości dłużej. Kaito pewnie spodobałyby się takie pierdoły, kto wie - może to byłby dla niego dobry prezent. No ale nie ma co gdybać, gdyż najwidoczniej przyszedł czas na rewanż.
-Yhy, wal. - wiedział, że nie rozwieje jego wątpliwości, ale nie co miał innego powiedzieć? N właśnie sposobił się do uderzenia go. Widać było, że jest temu niechętny i zapewne trochę się boi, że niebieskowłosy chce go sprowokować do walki. Ten zaś cierpliwie czekał na cios. Po kilku chwilach pod wpływem uderzenia, Rekin przeszedł w stan płynny. Po prostu zmienił się w regularną kupkę wody, zupełnie tak jakby jakiś niewidzialny pojemnik utrzymywał kształt Ame. Po chwili ten wrócił do swojej normalnej postaci.
- To był mój as w rękawie. - rzucił niedbale. Właśnie sprzedał tajemnice swojego limitu krwi.
- Ataki fizyczne aktywują to bez mojej woli. Mam nadzieje, że to tłumaczy brak jakichkolwiek blizn na ciele? - o ile Naoki kiedykolwiek to zauważył i jeszcze się nad tym zastanawiał. Po chwili zadumy Hozuki wstał i skinieniem głowy pożegnał zielonowłosego, następnie skierował się do drzwi.
- Rachunki wyrównane. Mam nadzieje, że w przyszłości spotkamy się w równie miłych okolicznościach. Do następnego! - rzucił na wyjściu. Chwile później przemykał przez uliczki Ryuzaku.
Ukryty tekst
/zt
0 x
Przez miesiące, patrzył na pełny lili wodnej staw i stawał się świadom, że nie może być to zwykły rekin morski. Element, który zmienił jego charakter to wlasnie wybor bestii. Kiedy wrócił był nieco inny. Nie posiadał jeszcze paktu, jednak już do czegoś się zobowiązał, reprezentowania cechy tego zwierzęcia swoim nastawieniem. - Hakai o Ame.
Wymiana informacji była podstawową metodą rozwoju shinobi, w tym przypadku, chyba wszystko działało prawidłowo. W końcu Ame i Naoki wymienili się podstawowymi danymi na temat swoich klanów, oczywiście pomijając nazwy ich klanów. Przez co można raczej brać pod uwagę, że są to ich umiejętności indywidualne, a nie klanowe. W końcu, ten świat potrafi zaskakiwać, a osoby posiadające dziwne i nietypowe umiejętności można spotkać zaraz za rogiem. - Ryby? W sumie nigdy nie jadłem ich dużo. Zapewne można przygotować z nich ciekawe potrawy. - odparł, z uśmiechem na twarzy. Wyobrażając sobie jakie gatunki rybek można spotkać na Kantai i co dałoby się z nich przygotować. Przecież to była bardzo ważna rzecz, której nie wolno zaniedbywać. Jedzenie było kluczem do przetrwania, tak samo odpowiednia metoda jego przygotowania.
Teraz jednak przyszedł czas na drobny test umiejętności Ame, w końcu nie tak bez powodu prosiłby o jego uderzenie, prawda? Chyba, że chce sprowokować kolejną walkę, jednak chyba to nie byłoby najmądrzejsze co mógłby zrobić, biorąc pod uwagę, że niedawno skończył jedną batalie, a teraz znajdują się w jakiejś karczmie. Więc przyszedł czas na cios i drobną niespodziankę, która wywołała lekki wytrzeszcz oczu u Naokiego. To było fascynujące, człowiek zmieniający się w wodę. Taka umiejętność była na pewno przydatna w momentach walki na bliski dystans, jednak chyba jak wszystko posiadała swoje wady. Jednak to w tym momencie było niewiadome dla młodego shinobi. - Niesamowite! Moje umiejętności, wyglądają przy twojej dość blado. - powiedział, głosem przepełnionym entuzjazmem. W końcu niecodziennie spotyka się kogoś zmieniającego się w wodę od tak po prostu. Przecież to była niezwykła rzecz i niesamowita umiejętność. Dodatko krótkie wyjaśnienie jak to działa, na pewno pozwoli lepiej zrozumieć działanie jego umiejętności. W końcu on nie tworzy czegoś z niczego. Tak jak robi to zielonowłosy z wykorzystaniem swojej chakry.
Jednak jak w każdej rozmowie, tak i tej przyszedł czas na koniec i pożegnanie się ze swoim rozmówcą Ame, który stwierdził, że rachunki zostały wyrównane, fakt. Na pewno to była miła wymiana informacji odnośnie ich umiejętności. - Dziękuj! Do zobaczenia kiedyś. Może wtedy zawalczymy. - odparł, również samego podnosząc się przy tym od stolika. W końcu nie było sensu by siedział sam w takim lokalu, a swoje kroki skierował w stronę wyjścia z lokalu. Po ówczesnym zapłacenie rachunków za zamówienia dwójki jego nowych znajomych, którzy najwyraźniej o tym zapomnieli.
Teraz można ruszać na spotkanie z nową przygodom. Czas zobaczyć co przyniesie jutro.
z/t
0 x
Wszystko co powiem, może być głupie i nikt nie ma prawa, użyć tego przeciwko mnie.