Gaj na uboczu miasta
Re: Gaj na uboczu miasta
Słońce przyjemnie świeciło między szeleszczącymi liśćmi drzew, a świergot ptaków uzupełniał leśne klimaty tego miejsca. Miejsca, które nie ma widocznych oznak ludzi, dające spokój duszy i możliwość refleksji na różne tematy. Brązowowłosy miał sporo myśli na temat jego towarzysza. A wszystkie schodziły w jedną, wspólną tezę, jaką to było, że ludzie, co przeżyli podobne rzeczy się bez problemów rozpoznają. Marusa zadał swoje pytanie, które widocznie nie było zrozumiałe dla białookiego towarzysza rozmów i kto wie, czy również nie przyszłych podróży. Jednak nic nie wytłumaczył i dalej szedł przez gaj z Gyo. Myślami wrócił do Satoshiego, zastanawiając się, czy z nim też byłaby szansa jakoś się zaprzyjaźnić. A może tak znaleźć jakieś inne osoby? A może te są właściwe? Nie wiedział, co powinien zrobić. Ale intuicja podpowiadała mu, żeby ze swoim starszym kolegą zawiązał więzy przyjaźni. Bo jak z nim nie da rady, to na pewno z nikim innym nie uda mu się.
0 x
Re: Gaj na uboczu miasta
Znowu kolejne kłopoty. Podsumował w myślach brązowowłosy chłopak, po usłyszeniu krzyków mężczyzn. To się na prawdę nie podobało chłopakowi. A do tego miał podejrzenia, że ten zbieg okoliczności przyciągnął do siebie jego towarzysz, który jest niezwykle silnym pechowcem. Nie odezwał się jednak w ogóle do białookiego towarzysza, a pobiegł przed siebie w stronę krzyków. To co zobaczyli, to jakieś dziwne zwierzę, stojące na dwóch łapach, a wokół, biegający i drący mężczyźni. Marusa westchnął krótko. Nie dość, że była jakaś dziwna sytuacja, to jeszcze dziwna mgła przeszkadzała w dostrzeżeniu jakichkolwiek szczegółów. Chłopak krótko powiedział do swego kompana:
-Znowu jakieś problemy.
Po tym oczy brązowowłosego zaczęły mieć kolor szkarłatny, dający lekką poświatę. Marusa zaczął się rozglądać po polu bitwy, lokalizując wszystko co się da w okolicy. Do tego teraz powinien być w stanie zobaczyć wszystkie szczegóły, które poprzednio zasłaniała mu mgła. Nie miał jeszcze planu działania, ale plan na pewno musiał się dla niego zacząć rozpoznaniem. Był też ciekaw, co uczyni jego towarzysz. Miał podejrzenia, że może się rzucić ludziom na pomoc.
-Znowu jakieś problemy.
Po tym oczy brązowowłosego zaczęły mieć kolor szkarłatny, dający lekką poświatę. Marusa zaczął się rozglądać po polu bitwy, lokalizując wszystko co się da w okolicy. Do tego teraz powinien być w stanie zobaczyć wszystkie szczegóły, które poprzednio zasłaniała mu mgła. Nie miał jeszcze planu działania, ale plan na pewno musiał się dla niego zacząć rozpoznaniem. Był też ciekaw, co uczyni jego towarzysz. Miał podejrzenia, że może się rzucić ludziom na pomoc.

- Nazwa
- Tsūjitegan: Reberu Di
- Pierwszy poziom rozwoju Tsūjitegana pozwala użytkownikowi na aktywowanie Doujutsu klanowego. Na czas jego działania oczy delikwenta tracą kolor i stają się szkarłatne, zyskując też swego rodzaju poświatę. Pozwala to na osiąganie wzrokiem dużych dystansów, a także wykrywanie energii życiowej innych. Nie jest to wybitny poziom, potrafimy odróżnić na dystans ciężkość otrzymanej rany, ale jeżeli ktoś jest w stanie śmierci klinicznej, nie odróżnimy go od martwego.
- Zasięg
- Koszt Chakry
- 4% na turę
- Dodatkowe
- Po wydatku PH na otwarcie dziedziny automatycznie osiągamy ten poziom kontroli
0 x
Re: Gaj na uboczu miasta
Jak to było wcześniej powiedziane, duet ninja maszerował przez gaj, już całkiem spory kawałek czasu. Między nimi nawiązała się silna więź, która pozwoliła na obdarzenie się zaufaniem i inne tam bzdety. Można nawet uznać, że ich współpraca będzie znacznie lepsza, niż dwójki obcych sobie osób, jakimi byli dla siebie jeszcze niedawno. Wydawało się, że nic nie zniszczy im tego pięknego, słonecznego popołudnia, które dążyło już powolutku ku końcowi. Nie wiedzieli jeszcze, co było im pisane.
Gdy wszystko zamilkło, a Gyo odleciał myślami gdzieś w siną dal, to był tak rozmarzony, że ledwo zauważył co się działo w oddali. Gdyby nie Marusa, to pewnie nawet nie zorientowałby, że coś jest nie tak. Najpierw usłyszał krzyk kobiety, a następnie chór męskich głosów o różniących się między sobą barwach. Sceptycznie nastawiony do tego mężczyzna niezwłocznie ruszył do przodu, przyspieszając przy tym swój krok. Chciał jak najszybciej się zorientować, co takiego w rzeczywistości się tam działo. Efektywnie wybiegając z lasu, udało się dojrzeć jakieś ciemne wielkie coś, co na pierwszy rzut oka przypominało niedźwiedzia. Stało to na dwóch odnóżach i nie po dłuższych obserwacjach przestało przypominać wyglądem misia.
- Co to do kurwy jasnej jest? - westchnął Itazura, widząc ów monstrum i wyobrażając sobie, że może zostać zmuszonym do walki z nim.
To coś miało jakieś poroże, było okropnie masywne - tyle mógł wywnioskować protagonista widząc ów istotę. Dym, który skądś się wziął na polanie, znacznie utrudniał zidentyfikowanie pochodzenia istoty. Wprawiony łowca doskonale wiedział, że na pewno nie jest to stworzenie jemu znane. Dziwnym było również to, że dymu nie było nigdzie indziej, tylko na tejże polanie, gdzie toczył się bój między potworem a ludźmi. Krzyki nie ustępowały, a shinobiemu wydawało się, że sytuacja z każdą sekundą staje się coraz gorsza. Można było pomyśleć, że w tamtym miejscu trwa walka z potworem, bo każdy idiota potrafiłby uciec. Tyle że dziwiło go zachowanie tamtych osób, bo kto normalny mierzyłby się z takim potworem.
- Po chuja oni walczą? - mruknął do towarzysza.
Nie miał zamiaru rzucać się w wir walki i ginąć, bowiem takie monstrum na pewno miało niezłą krzepę w łapie. Ślepiec przykucnął za jednym z drzew i tylko spoglądał na swojego towarzysza, obserwując jego ruchy i próbując przewidzieć jego posunięcia. Jego oczy zmieniły kolor i można było poczuć emanująca od nich aurę, która z pewnością syngalizowała, że używa on właśnie swoich specjalnych umiejętności, być może znanym tylko garstce osób.
- Co masz zamiar zrobić? Jesteś sensorem? Widzisz coś? - zaczął wypytywać. Ciekawość go zżerała od środka, bowiem pierwszy raz widział, żeby komuś tak zaświeciły się oczy.
Gdy wszystko zamilkło, a Gyo odleciał myślami gdzieś w siną dal, to był tak rozmarzony, że ledwo zauważył co się działo w oddali. Gdyby nie Marusa, to pewnie nawet nie zorientowałby, że coś jest nie tak. Najpierw usłyszał krzyk kobiety, a następnie chór męskich głosów o różniących się między sobą barwach. Sceptycznie nastawiony do tego mężczyzna niezwłocznie ruszył do przodu, przyspieszając przy tym swój krok. Chciał jak najszybciej się zorientować, co takiego w rzeczywistości się tam działo. Efektywnie wybiegając z lasu, udało się dojrzeć jakieś ciemne wielkie coś, co na pierwszy rzut oka przypominało niedźwiedzia. Stało to na dwóch odnóżach i nie po dłuższych obserwacjach przestało przypominać wyglądem misia.
- Co to do kurwy jasnej jest? - westchnął Itazura, widząc ów monstrum i wyobrażając sobie, że może zostać zmuszonym do walki z nim.
To coś miało jakieś poroże, było okropnie masywne - tyle mógł wywnioskować protagonista widząc ów istotę. Dym, który skądś się wziął na polanie, znacznie utrudniał zidentyfikowanie pochodzenia istoty. Wprawiony łowca doskonale wiedział, że na pewno nie jest to stworzenie jemu znane. Dziwnym było również to, że dymu nie było nigdzie indziej, tylko na tejże polanie, gdzie toczył się bój między potworem a ludźmi. Krzyki nie ustępowały, a shinobiemu wydawało się, że sytuacja z każdą sekundą staje się coraz gorsza. Można było pomyśleć, że w tamtym miejscu trwa walka z potworem, bo każdy idiota potrafiłby uciec. Tyle że dziwiło go zachowanie tamtych osób, bo kto normalny mierzyłby się z takim potworem.
- Po chuja oni walczą? - mruknął do towarzysza.
Nie miał zamiaru rzucać się w wir walki i ginąć, bowiem takie monstrum na pewno miało niezłą krzepę w łapie. Ślepiec przykucnął za jednym z drzew i tylko spoglądał na swojego towarzysza, obserwując jego ruchy i próbując przewidzieć jego posunięcia. Jego oczy zmieniły kolor i można było poczuć emanująca od nich aurę, która z pewnością syngalizowała, że używa on właśnie swoich specjalnych umiejętności, być może znanym tylko garstce osób.
- Co masz zamiar zrobić? Jesteś sensorem? Widzisz coś? - zaczął wypytywać. Ciekawość go zżerała od środka, bowiem pierwszy raz widział, żeby komuś tak zaświeciły się oczy.
0 x
Re: Gaj na uboczu miasta
Cholera, nie podoba mi się to. Brązowowłosy przeklnął w myślach. Nie podobała mu się ta sytuacja, szczególnie, że dało mu do myślenia jedna rzecz. Szczególnie, że nie wie, kto jest w rzeczywiście agresorem, a kto obrońcą. Widocznie kupcy zginęli przed walką, a więc można by sądzić, że ta marionetka która masakruje należy do tych od kupców, a ci masakrowani zabili tychże kupców. Marusa miał problem, co powinien zrobić. Jego towarzysz zadał mu w między czasie kilka pytań, ale chłopak go ignorował, do czasu, aż ogarnął całe pole bitwy. Uznał, że na razie nie ma sensu wbijać się w walkę, bo nic nie wiedzą. Wyłączył swoją zdolność klanową, bo nie ma sensu, żeby tracić na razie chakrę i wziął się za odpowiadanie białookiemu co się dzieje:
-Słuchaj, to wielkie coś to zwykła marionetka. 300m od nas w tamtym kierunku - W tym momencie brązowowłosy wskazał kierunek ukrytej dwójki ludzi. - jest dwójka ludzi. Jeden steruje marionetką, a drugi z psem mu towarzyszy. Szansa na podejście i zaskoczenie jest nader nikłą. Do tego nie wiem którzy są tu ofiarami, a którzy to napastnicy. Te wozy są prawdopodobnie kupieckie, a kupcy zginęli jeszcze przed walką, mając odcięte głowy. Do tego kawałek dalej, jest kolejna walka. Ogólnie dużo trupów i rannych. Ja bym się w to nie mieszał, bo nie mam klarownej sytuacji i nie jestem w stanie zorientować się kto jest tutaj winny zdarzeń.
Marusa mówił cicho, by się echo nie poniosło. Do tego postanowił zwrócić uwagę na wiatr. Jeśli wiał w stronę marionetkarza i psiarza to chłopak postanowiłby się wycofać, żeby na wszelki wypadek, zapach nie doleciał do psa. Postanowił również, jeszcze raz włączyć oczy, i sprawdzić, czy psiarz ma tatuaż potwierdzający do przynależności do Inuzuki. Oczywiście, mówi, czy na pewno należy, czy tylko może do swego towarzysza. Po potwierdzeniu i zadecydowaniu o pozycji względem wiatru mówi do Gyo:
-Na razie czekamy na rozwój sytuacji.
-Słuchaj, to wielkie coś to zwykła marionetka. 300m od nas w tamtym kierunku - W tym momencie brązowowłosy wskazał kierunek ukrytej dwójki ludzi. - jest dwójka ludzi. Jeden steruje marionetką, a drugi z psem mu towarzyszy. Szansa na podejście i zaskoczenie jest nader nikłą. Do tego nie wiem którzy są tu ofiarami, a którzy to napastnicy. Te wozy są prawdopodobnie kupieckie, a kupcy zginęli jeszcze przed walką, mając odcięte głowy. Do tego kawałek dalej, jest kolejna walka. Ogólnie dużo trupów i rannych. Ja bym się w to nie mieszał, bo nie mam klarownej sytuacji i nie jestem w stanie zorientować się kto jest tutaj winny zdarzeń.
Marusa mówił cicho, by się echo nie poniosło. Do tego postanowił zwrócić uwagę na wiatr. Jeśli wiał w stronę marionetkarza i psiarza to chłopak postanowiłby się wycofać, żeby na wszelki wypadek, zapach nie doleciał do psa. Postanowił również, jeszcze raz włączyć oczy, i sprawdzić, czy psiarz ma tatuaż potwierdzający do przynależności do Inuzuki. Oczywiście, mówi, czy na pewno należy, czy tylko może do swego towarzysza. Po potwierdzeniu i zadecydowaniu o pozycji względem wiatru mówi do Gyo:
-Na razie czekamy na rozwój sytuacji.
96-4=92%
0 x
Re: Gaj na uboczu miasta
Gyo bacznie obserwował to, na co mu jego oczy pozwalały. Nie miał zupełnie pojęcia, co w rzeczywistości działo się za całą tą zasłoną dymną. Mógł jedynie zdać się na swoje domysły. Protagoniście pozostało jedynie zaufać swojemu towarzyszowi, który doskonale wiedział co się tam dzieje. Ranmaru na początku nie odpowiadał na pytania, a Itazurze nie trudno było się domyślić, że próbuje on skoncentrować się na ogarnięciu całej sytuacji, która miała tam miejsce. Nie trzeba było długo czekać, aby odpowiedzi zostały udzielone na pytania nurtujące ślepca. W tej sytuacji, można go było obwieścić tym tytułem, bowiem widział tyle co kret. Mężczyzna wysłuchał co ten ma mu do powiedzenia układając sobie wszystko w głowie i analizując sytuację.
- Może przeczekajmy to wszystko, póki ten dym nie opadnie? W takich warunkach nic tutaj nie zrobię. - mruknął do swojego towarzysza, też nadzwyczaj cicho, aby niechciane osoby nie usłyszały ów dialogu. W tamtym momencie zdał się on całkowicie na swojego przyjaciela, który jako jedyny miał tutaj jakieś rozeznanie. W razie czego miał zamiar wykonać akcje podobne do jego, jak na przykład ucieczka.
- Może przeczekajmy to wszystko, póki ten dym nie opadnie? W takich warunkach nic tutaj nie zrobię. - mruknął do swojego towarzysza, też nadzwyczaj cicho, aby niechciane osoby nie usłyszały ów dialogu. W tamtym momencie zdał się on całkowicie na swojego przyjaciela, który jako jedyny miał tutaj jakieś rozeznanie. W razie czego miał zamiar wykonać akcje podobne do jego, jak na przykład ucieczka.
0 x
Re: Gaj na uboczu miasta
Gyo czuł się tutaj zaprawdę bezużyteczny, cała ta sytuacja wykluczała go kompletnie z akcji. Nie dość, że nie mógł wyczuć niczego, ponieważ nie był do tego przystosowany, to na dodatek unoszący się w powietrzu dym uniemożliwiał mu walkę bezpośrednią. Protagonista tylko czekał na okazję, w której mógłby wykazać się swoimi atutami, lecz trudno było natrafić na takową okazję. Mógł się jedynie zdać na instynkt Marusy, który na pewno miał inne plany, niż sam protagonista. Cóż, pewnie można było się tam nieźle wzbogacić, ale na co ślepcowi złoto? Nagle do walki wparowała kolejna osoba, która rozwiała cały dym jednym silnym zamachem za pomocą wachlarza i wydarł się na całe gardło, dzierżąc w dłoni odciętą głowę.
- Bleh... Barbarzyństwo. - wykrzywił się, bacznie obserwując rozwój wydarzeń.
Mężczyzna kompletnie nie ogarniał co tutaj się działo, wszystko było takie chaotyczne i trudne do poukładania w głowie. Nie miał zamiaru się tam wpierdalać i być jedną z wielu ofiar tej krwawej rzezi, a na dodatek całe to zachowanie wydawało się mu być żałosnym. Okazało się, że ów potwór był kukłą, a do walki stawiły się z kolei dwie kolejne, a na dodatek jakiś facet z psem. No i to czyjeś ciało rozerwane przez kukłę.
Boże słodki, co za bestię wydałeś na świat?
- Inuzuka. - oznajmił półszeptem, tak dla siebie i na wszelki wypadek, aby upewnić swojego towarzysza.
W rzeczywistości, nie trzeba było wybierać żadnej z stron konfliktu, a jedynie poczekać. Z biegiem czasu obie strony nawzajem się powybijają, wyczerpią z chakry, a po całym przedsięwzięciu będzie można wkroczyć, aby spokojnie dobić wyczerpanego oponenta. Sam Itazura nie miał zamiaru ponosić jakichkolwiek kosztów zdrowotnych w tej walce. Miał nadal resztki rozumu i doskonale wiedział, co robić żeby godnie przeżyć swoje życie i podążać według swojego Nindo.
- Poczekajmy aż się nawzajem powybijają. To jest chyba najrozsądniejsza opcja. Potem pogadamy z tymi, którzy przetrwali i zapytamy co tutaj rzeczywiście miało miejsce. Najwyżej podzielimy się z nimi tym łupem z karawan. W razie sprzeciwu, będą raczej zbyt wykończeni aby z nami walczyć. - mruknął, uznając że jest to najlepsza opcja.
- Bleh... Barbarzyństwo. - wykrzywił się, bacznie obserwując rozwój wydarzeń.
Mężczyzna kompletnie nie ogarniał co tutaj się działo, wszystko było takie chaotyczne i trudne do poukładania w głowie. Nie miał zamiaru się tam wpierdalać i być jedną z wielu ofiar tej krwawej rzezi, a na dodatek całe to zachowanie wydawało się mu być żałosnym. Okazało się, że ów potwór był kukłą, a do walki stawiły się z kolei dwie kolejne, a na dodatek jakiś facet z psem. No i to czyjeś ciało rozerwane przez kukłę.
Boże słodki, co za bestię wydałeś na świat?
- Inuzuka. - oznajmił półszeptem, tak dla siebie i na wszelki wypadek, aby upewnić swojego towarzysza.
W rzeczywistości, nie trzeba było wybierać żadnej z stron konfliktu, a jedynie poczekać. Z biegiem czasu obie strony nawzajem się powybijają, wyczerpią z chakry, a po całym przedsięwzięciu będzie można wkroczyć, aby spokojnie dobić wyczerpanego oponenta. Sam Itazura nie miał zamiaru ponosić jakichkolwiek kosztów zdrowotnych w tej walce. Miał nadal resztki rozumu i doskonale wiedział, co robić żeby godnie przeżyć swoje życie i podążać według swojego Nindo.
- Poczekajmy aż się nawzajem powybijają. To jest chyba najrozsądniejsza opcja. Potem pogadamy z tymi, którzy przetrwali i zapytamy co tutaj rzeczywiście miało miejsce. Najwyżej podzielimy się z nimi tym łupem z karawan. W razie sprzeciwu, będą raczej zbyt wykończeni aby z nami walczyć. - mruknął, uznając że jest to najlepsza opcja.
0 x
Re: Gaj na uboczu miasta
Podejrzenia brązowowłosego się potwierdziły. Na psiaka na pewno będą musieli uważać. O ile zdecydują się walczyć przeciw nim, bo póki co młodzieńcy nie zamierzali wziąć udziału w walce. W pewnym momencie mgła została rozwiana przez wiatr, który pojawił się znikąd. To co usłyszał Marusa od towarzysza go nie zdziwiło. Ale postanowił tego nie komentować. A na stwierdzenie towarzysza, że jest tam Inuzuka, brązowowłosy jedynie kiwnął głową. Miał dylemat, czy mieszać się w walkę czy nie. Jego towarzysz widocznie również, skoro chciał poczekać na klarowniejszą sytuację. Chłopak nie zamierzał póki co oponować, co jakiś czas, sprawdzając teren w okół nich, czy nikt się do nich nie zbliża. Powiedział do swojego towarzysza:
-Długo czekać nie możemy. Ja byłbym za wycofaniem, ale jeśli zamierzasz się włączyć, to włącz się do walki i pomóż tym dwóm biedakom z krzaków.
Młodszy z dwóch shinobich nie zamierzał zaufać tym, którzy zdradzali pracodawców. Po prostu mu się to nie kalkuluje. No i nie przepadał za takimi rzeczami.
-Długo czekać nie możemy. Ja byłbym za wycofaniem, ale jeśli zamierzasz się włączyć, to włącz się do walki i pomóż tym dwóm biedakom z krzaków.
Młodszy z dwóch shinobich nie zamierzał zaufać tym, którzy zdradzali pracodawców. Po prostu mu się to nie kalkuluje. No i nie przepadał za takimi rzeczami.
0 x
Re: Gaj na uboczu miasta
Gyo nie miał zamiaru brać czynnego udziału w walce. Wolał nie dostać na samym początku po mordzie, więc był gotów jedynie do samoobrony. Z obserwacji mężczyzny, jego towarzysz też nie miał zamiaru brać udziału w walce. Po chwili mgła została rozwiana, nikt nie miał zamiaru wtrącać się do walki. Przed wyrzutkiem stał trudny wybór, bowiem nie wiedział co w takiej sytuacji miał rzeczywiście zrobić.
- Nie lepiej poczekać, aż oni skończą walkę? - zapytał swojego towarzysza.
No i właśnie w tym momencie wkroczyło kilku shinobi, najprawdopodobniej będącymi ze straży miasta. Dopytali się oni dwójki awanturników, czy nie chcą im pomóc. W sumie, to Inuzuka mógł stamtąd uciec, lecz jego silne poczucie sprawiedliwości, zmusiło go do pomocy straży miejskiej. Cały krwawy mord wymagał zadośćuczynienia. Mężczyzna wręcz bez zastanowienia postanowił pomóc prawej stronie, lecz i tak nie ufał im do końca. Mogli oni być w końcu po tej złej stronie. Nie tracił czujności i był gotów do ewentualnego odwetu na tymczasowych sprzymierzeńcach.
- Poczekajmy, aż odpadną z sił. Co wy na to? - powiedział do swoich sojuszników, uważając że jest to najlepszy plan działania.
- Nie lepiej poczekać, aż oni skończą walkę? - zapytał swojego towarzysza.
No i właśnie w tym momencie wkroczyło kilku shinobi, najprawdopodobniej będącymi ze straży miasta. Dopytali się oni dwójki awanturników, czy nie chcą im pomóc. W sumie, to Inuzuka mógł stamtąd uciec, lecz jego silne poczucie sprawiedliwości, zmusiło go do pomocy straży miejskiej. Cały krwawy mord wymagał zadośćuczynienia. Mężczyzna wręcz bez zastanowienia postanowił pomóc prawej stronie, lecz i tak nie ufał im do końca. Mogli oni być w końcu po tej złej stronie. Nie tracił czujności i był gotów do ewentualnego odwetu na tymczasowych sprzymierzeńcach.
- Poczekajmy, aż odpadną z sił. Co wy na to? - powiedział do swoich sojuszników, uważając że jest to najlepszy plan działania.
0 x
Re: Gaj na uboczu miasta
No to się narobiło problemów. Wiedziałem, że trzeba było iść stąd w cholerę. Brązowowłosemu widocznie nie podobał się rozwój sytuacji. Z jednej strony nie lubił sprawiać sobie problemów, ale z drugiej strony, lekka sakiewka i pokazanie się ze złej strony strażnikom miejskim również nie likwidowało problemów. Szybkie kalkulacje zwróciły mu jedną wartość. Był w dupie. Musiał ciągnąć na czas, by jak najwięcej zyskać, jak najmniejszym kosztem. Z pomocą przybył mu jego białooki towarzysz. Marusa postanowił pociągnąć to, co powiedział jego towarzysz, odzywając się szeptem, by głos nie doleciał do innych ludzi.
-Mój towarzysz dobrze mówi. Po pierwsze, z moich obserwacji wynika, że obie grupy są bandytami, po drugie, jak nic są ukryci są tu shinobi, więc wolałbym się jeszcze nie mieszać do wallki.
Postanowił zaargumentować pomysł Gyo. Zresztą, to wyjście umożliwiało im jako takie polepszenie sytuacji. Aktualnie jest ich czterech na 22, plus ta dwójka shinobi, plus ewentualni dalej ukryci, chociaż Marusa wątpił w większą ich ilość, to nie zamierzał tego kompletnie lekceważyć. Do tego nie wiadomo było, jak zachowa się owa dwójka shinobi. W najgorszym wypadku, strażnicy z miasta plus dwójka shinobich wpadnie między młot a kowadło. Najlepiej jest poczekać, aż przeciwnicy się przemielą i z pełnią sił wlecieć na zmęczonych przeciwników. A jeśli któryś ucieknie, to brązowowłosy miał atut w poszukiwaniach takiej osoby, a do tego mieli sensora na podorędziu.
-Popieram pomysł kolegi, musimy wykorzystać każdy nasz atut w tej walce. - Postanowił dodać Marusa, na powtórzoną propozycję Gyo.
-Mój towarzysz dobrze mówi. Po pierwsze, z moich obserwacji wynika, że obie grupy są bandytami, po drugie, jak nic są ukryci są tu shinobi, więc wolałbym się jeszcze nie mieszać do wallki.
Postanowił zaargumentować pomysł Gyo. Zresztą, to wyjście umożliwiało im jako takie polepszenie sytuacji. Aktualnie jest ich czterech na 22, plus ta dwójka shinobi, plus ewentualni dalej ukryci, chociaż Marusa wątpił w większą ich ilość, to nie zamierzał tego kompletnie lekceważyć. Do tego nie wiadomo było, jak zachowa się owa dwójka shinobi. W najgorszym wypadku, strażnicy z miasta plus dwójka shinobich wpadnie między młot a kowadło. Najlepiej jest poczekać, aż przeciwnicy się przemielą i z pełnią sił wlecieć na zmęczonych przeciwników. A jeśli któryś ucieknie, to brązowowłosy miał atut w poszukiwaniach takiej osoby, a do tego mieli sensora na podorędziu.
-Popieram pomysł kolegi, musimy wykorzystać każdy nasz atut w tej walce. - Postanowił dodać Marusa, na powtórzoną propozycję Gyo.
0 x
Re: Gaj na uboczu miasta
A teraz info od Boga, a raczej podpowiedź: Ci z rangą D nie będą używać techniki wyższych niż C, a ci z rangą C to max techniki B.
NazwaShikyaku no Jutsu
PieczęciBrak
ZasięgNa ciało
KosztE: 12% | D: 10% | C: 6% | B: 3% | A: 2% | S: 2% | S+: 2% (2% utrzymanie)
SpecjalizacjaWalka wręcz w zwierzęcym stylu
Opis Proste jutsu, dostępne tylko dla klanu Inuzuka. Technika ta pozwala na wyostrzenie użytkownikowi zmysłów do poziomu, który standardowo osiągnąć mogą tylko zwierzęta. Tym jednak, co poprawia się najbardziej, jest węch - staje się on niezwykle wyczulony, co pomaga np. w tropieniu. Technika pozwala również wydłużyć sobie pazury i biegać na czworaka, przy zwiększeniu siły i szybkości. Sygnałem aktywacji jest otoczka chakry.
Bonusy Wzmocniony węch
D: +10 Szybkość, +10 Siła
C: Szybkość +15, +15 Siła
B: Szybkość +20, +20 Siła
A: Szybkość +25, +25 Siła
S: Szybkość +30, +30 Siła
Bonusy na każdej randze nie sumują się.
PieczęciBrak
ZasięgNa ciało
KosztE: 12% | D: 10% | C: 6% | B: 3% | A: 2% | S: 2% | S+: 2% (2% utrzymanie)
SpecjalizacjaWalka wręcz w zwierzęcym stylu
Opis Proste jutsu, dostępne tylko dla klanu Inuzuka. Technika ta pozwala na wyostrzenie użytkownikowi zmysłów do poziomu, który standardowo osiągnąć mogą tylko zwierzęta. Tym jednak, co poprawia się najbardziej, jest węch - staje się on niezwykle wyczulony, co pomaga np. w tropieniu. Technika pozwala również wydłużyć sobie pazury i biegać na czworaka, przy zwiększeniu siły i szybkości. Sygnałem aktywacji jest otoczka chakry.
Bonusy Wzmocniony węch
D: +10 Szybkość, +10 Siła
C: Szybkość +15, +15 Siła
B: Szybkość +20, +20 Siła
A: Szybkość +25, +25 Siła
S: Szybkość +30, +30 Siła
Bonusy na każdej randze nie sumują się.
0 x
Re: Gaj na uboczu miasta
- Poszukiwani listem gończym? - mruknął pod nosem - Można zbić na tym niezły szmal. - dokończył swoją myśl. Strażnicy popierali dwójkę protagonistów, odnośnie ich mizernego planu. Gyo cały czas obserwował co w rzeczywistości dzieje się na polu walki i czekał na dogodną okazję, do wykonania jakiejś wymiany ciosów pomiędzy nimi, aby wyszli na plusie. Również słuchał co mają do powiedzenia strażnicy, którzy wiedzieli co nieco na temat oponentów, a także zdradzali co oni rzeczywiście potrafią zrobić.
- Masz jakiś pomysł, Marusa? - dopytał ślepiec, samemu zastanawiając się co rzeczywiście ma robić. Nie chciał zostawać w jednym miejscu za długo, mieli oni w końca pchlarza, który bez problemu mógł ich wyczuć, a walka z tamtym kuglarzem mogła się okazać co najmniej problematyczna.
- Masz jakiś pomysł, Marusa? - dopytał ślepiec, samemu zastanawiając się co rzeczywiście ma robić. Nie chciał zostawać w jednym miejscu za długo, mieli oni w końca pchlarza, który bez problemu mógł ich wyczuć, a walka z tamtym kuglarzem mogła się okazać co najmniej problematyczna.
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości