PORT
Re: PORT
Oddychał głęboko chłonąc powietrze i klimat tutaj pasujący. Mimo dość ciepłego odzienia nie pocił się, przyzwyczajenie do takiej pogody było widoczne na pierwszy rzut oka. Przyglądał się mrowisku wyławiając każdego osobnika. Obserwacja, jedna z przydatniejszych czynności, jednak czasem uznawana za przerażającą ze względu na wejrzenie bliżej w ludzki żywot. Pomijał jednak uliczników chcących zarobić na swoje utrzymanie. Oczywiście wsłuchiwał się w ich muzykę, jednak stanowiło to dla niego tło do całej sytuacji, mało znaczące, lecz nie niepotrzebne. Co do przejścia obojętnie obok ladacznic cóż... czasem zdarzało mu się obejrzeć za potrząsającą talią kobietą, czy też wejrzeć w jej klatkę piersiową dająć przyjemności oczu. Musiał jakoś docenić ich wygląd w ten czy inny sposób. Powoli odwrocił się w kóncu przyglądając się kto przeszkadza mu w wędrówce. Lekko nie spodziewał się, by pierwszy lepszy człowiek z ulicy znał go z imienia, dlatego też ściągnął brwi i przybliżył się do niego wprawiając zapewne w dyskomfort.
-A skąd taki pomysł i co za różnica?-rzucił do nieznajomego szeptem. Jego głos był nadzwyczaj spokojny, a to mogło przerażać najbardziej.
-A skąd taki pomysł i co za różnica?-rzucił do nieznajomego szeptem. Jego głos był nadzwyczaj spokojny, a to mogło przerażać najbardziej.
0 x
Re: PORT
-Mój opis? - spojrzał na niego lekko odchylając głowę do tylu. Byle pacan chodził po mieście szukając konkretnego człowieka. Słuchał dalej o figurce kota i za bardzo nie dowierzał temu, co wydobywało się z ust nieznajomego. Figurka z wartością sentymentalną. Miał po prostu odnaleźć zwykła figurkę, jednak wszystko nie kleiło mu się do kupy.
-Figurka jest Twoją pamiątką rodzinną, ale nie jest Twoja? Do tego jest zniszczona w jakiś sposób, bo odniosłeś ją do naprawy. - rzucił prosto z mostu schylając lekko głowę nic z tego nie rozumiejąc - do tego ten cały dowódca, kto to niby? I co ma do Twojej figurki... - wziął jednak karteczkę z przyjrzał się przedmiotowi nań wskazanym. Nie za bardzo rozumiał istotę swojego zadania, żadnej wskazówki gdzie zacząć, ot tylko adres wyrysowany na kawałku papieru. Układał to sobie powoli w głowie dopowiadając parę szczegółów, widać roztargnienie tego mężczyzny wpływało na niego aż nad to. Może dlatego, że jej tak potrzebuje? - przeszło mu po głowie - najwyżej ją sobie zachowa.
-Rozumiem, że ten adres to tam, gdzie mieli ją odnowić? A jak Cię potem niby mam znaleźć? Raczej nie będziesz tutaj tak po prostu stać. - jego głos trochę przycichł, był już spokojny i rzeczowy. Mimo wszystko to zawsze jakieś zajęcie, ale jednak szczegóły były teraz ważne.
-Figurka jest Twoją pamiątką rodzinną, ale nie jest Twoja? Do tego jest zniszczona w jakiś sposób, bo odniosłeś ją do naprawy. - rzucił prosto z mostu schylając lekko głowę nic z tego nie rozumiejąc - do tego ten cały dowódca, kto to niby? I co ma do Twojej figurki... - wziął jednak karteczkę z przyjrzał się przedmiotowi nań wskazanym. Nie za bardzo rozumiał istotę swojego zadania, żadnej wskazówki gdzie zacząć, ot tylko adres wyrysowany na kawałku papieru. Układał to sobie powoli w głowie dopowiadając parę szczegółów, widać roztargnienie tego mężczyzny wpływało na niego aż nad to. Może dlatego, że jej tak potrzebuje? - przeszło mu po głowie - najwyżej ją sobie zachowa.
-Rozumiem, że ten adres to tam, gdzie mieli ją odnowić? A jak Cię potem niby mam znaleźć? Raczej nie będziesz tutaj tak po prostu stać. - jego głos trochę przycichł, był już spokojny i rzeczowy. Mimo wszystko to zawsze jakieś zajęcie, ale jednak szczegóły były teraz ważne.
0 x
Re: PORT
-W rzeczy samej mam tego trochę więcej, ale nie zamierzam się chwalić, bo to nie czas i miejsce na takie rozmowy. - uniósł wzrok w inną stronę jakby chcąc o tym zapomnieć. Westchnął też głęboko, jednak od reszty się wstrzymał i nadal wsłuchiwał się w tłumaczenia tego... kogoś, bo nawet się nie przedstawił.
-Niech już będzie, że Ci pomogę. Jestem ciekaw co dowódca i babcia mają ze sobą wspólnego, chociaż nie chce wdawać się w nieistotne szczegóły. Twoja godność? - odrzekł na sam koniec rozmowy, bo na to się zapowiadało, a przynajmniej tak mógł go odnaleźć, gdyby adres "zwrotny nie podziałał. Z początku myślał nad rozesłaniem piasku po porcie, jednak ludzie mogliby sobie pomyśleć niestworzone rzeczy widząc chmary piasku szukające za zapewne ceramicznym kotkiem. Dlatego też Kuroi postanowił pożegnać znajomego unosząc dłoń w znanym geście i odejść szukać kotka. Próbował sprawdzać dziwne miejsca, do których mało kto zaglądał, a także pytać miejscowych o znalezisko. Oczywiście wcześniej zabrał karteczkę, by porównać przedmiot z przedstawionym mu przez kogoś. Cóż, po prostu szwendał się i szukał choć najmniejszego śladu.
-Niech już będzie, że Ci pomogę. Jestem ciekaw co dowódca i babcia mają ze sobą wspólnego, chociaż nie chce wdawać się w nieistotne szczegóły. Twoja godność? - odrzekł na sam koniec rozmowy, bo na to się zapowiadało, a przynajmniej tak mógł go odnaleźć, gdyby adres "zwrotny nie podziałał. Z początku myślał nad rozesłaniem piasku po porcie, jednak ludzie mogliby sobie pomyśleć niestworzone rzeczy widząc chmary piasku szukające za zapewne ceramicznym kotkiem. Dlatego też Kuroi postanowił pożegnać znajomego unosząc dłoń w znanym geście i odejść szukać kotka. Próbował sprawdzać dziwne miejsca, do których mało kto zaglądał, a także pytać miejscowych o znalezisko. Oczywiście wcześniej zabrał karteczkę, by porównać przedmiot z przedstawionym mu przez kogoś. Cóż, po prostu szwendał się i szukał choć najmniejszego śladu.
0 x
Re: PORT
Tak... a więc jego godność była "Tak". Lekko podłamany faktem, że będzie musiał powtórnie szukać człowieka o nawet nie tyle co imieniu, co prostym wyrazie potwierdzającym. Niestety nie mogło mu to zawracać głowy, gdyż poszukiwania kociej figurki musiały trwać, skoro było to takie pilne. Okoliczni ludzie nie byli jednak pomocni, każdy skupiony na sobie nawet nie rozglądał się za takim przedmiotem, co by tłumaczyło takie zaślepienie. W końcu jednak natrafił się człowiek z jakąś wiedzą. Oczywiście, że pokazał mu obrazek, robił tak ze wszystkimi, bo inaczej musiałby opisywać figurkę za każdym razem - męczące i niepotrzebne. Jednak efekt był lekko zadziwiający - żebrak, martwe mewy i do tego kotek. Wszystko to złączone w jakiejś niezrozumiałej pętli. Na koniec podziękował przechodniowi za informacje schylając głowę niżej. Jednak nie miał wyjścia, musiał się za nim udać, dlatego ruszył prosto w stronę przystani szukając obdartusów, którym towarzyszyłby charakterystyczny smród rozkładającego się mięsa. Jednak czy uda mu się go znaleźć szybciej, niż poprzedniego człowieka?
0 x
Re: PORT
Smród kiła i mogiła, ah to portowe powietrze - burknął sobie pod nosem zachwycając się majestatem tego miejsca. Starzec, który miał w posiadaniu kota, musiał być zapewne owym bezdomnym, toteż trochę przyśpieszył ku niemu. Musiał ją mieć od niedawna, albo po prostu ją uświnił, ale sztuka się liczy. Już miał rzucić kąśliwą uwagą, jednak szybko się wstrzymał nie chcąc zniechęcić obdartusa.
-Czemu wycierasz moją kocią figurkę? - spojrzał na niego z góry, odzywając się władczym głosem, chcąc go przekonać o swej racji.
-Nieładnie tak podkradać komuś własność, oddaj mi ją, byle szybko, bo cały dzień jej szukałem - dokończył i wyciągnął dłoń po figurkę, jednak sam jej nie wziął. Zbyt dalekie posunięcie ku nieznajomemu mogło okazać się zbyteczne. Lepiej najpierw po dobroci.
-Czemu wycierasz moją kocią figurkę? - spojrzał na niego z góry, odzywając się władczym głosem, chcąc go przekonać o swej racji.
-Nieładnie tak podkradać komuś własność, oddaj mi ją, byle szybko, bo cały dzień jej szukałem - dokończył i wyciągnął dłoń po figurkę, jednak sam jej nie wziął. Zbyt dalekie posunięcie ku nieznajomemu mogło okazać się zbyteczne. Lepiej najpierw po dobroci.
0 x
Re: PORT
Nie spodziewał się takiej reakcji, za cholerę. Staruszek zadziwiony całą sytuacją, a sam Kuroi jeszcze bardziej, że poszło tak prosto. Gdy tylko zapytał, czy to jego, po prostu skinął głową dalej grając swoją rolę. Trochę zasmucił go ten widok, zamiast figurki musiał zabrać się za zdechłe cielsko. Jakby nie mógł sobie upolować nowej.
-Dziękuję, to bardzo ważne. A tymczasem bywaj i powodzenia z... tym czym się zajmujesz. - po czym odwrócił się i odszedł w swoją stronę szukając zleceniodawcy tego zadania. Najpierw się błąkał przez chwilę, jednak w końcu sobie przypomniał, że adres wypisany jest na kartce. Szybko ją wyjął, sprawdził ulicę raz jeszcze i udał się w wyznaczone wcześniej miejsce. Po drodze jeszcze się rozglądał, bo być może roztrzepany tym będzie nadal w porcie szukał kolejnych ludzie chętnych odebrać złotego kotka.
-Dziękuję, to bardzo ważne. A tymczasem bywaj i powodzenia z... tym czym się zajmujesz. - po czym odwrócił się i odszedł w swoją stronę szukając zleceniodawcy tego zadania. Najpierw się błąkał przez chwilę, jednak w końcu sobie przypomniał, że adres wypisany jest na kartce. Szybko ją wyjął, sprawdził ulicę raz jeszcze i udał się w wyznaczone wcześniej miejsce. Po drodze jeszcze się rozglądał, bo być może roztrzepany tym będzie nadal w porcie szukał kolejnych ludzie chętnych odebrać złotego kotka.
0 x
Re: PORT
Wyszło na dobre, że jednak jego sakiewka pozostała nadal wypełniona pieniędzmi, a zapowiadał się jeszcze świetny dodatek pieniężny. Tyle dobrego. Odnalezienie tabliczki nie było takie trudne, jak mogłoby się wydawać. Cieszył się z tego niezwykle, bo miał dosyć tego kota. Przyjrzał się jeszcze figurce nim doszedł do mieszkania i miał ochotę się go pozbyć, ale chodziła mu po głowie smętna historyjka o babci, jakichś dowódcach i gościu imieniem Tak. Mniejsza ilość ludzi podziałała jednak na tyle pocieszająco, że szukał dalej miejsca zakończenia zadania, by w końcu odnaleźć upragniony numer. Oczywiście podszedł do niego, zapukał i inne "szalone" zabawy związane z przychodzeniem do kogoś. Czekając na odpowiedź rozejrzał się po okolicy i przyjrzał się samemu domowi kiwając głową na znak uznania wykonania. Gdy tylko kogoś zobaczy oczywiście wyjmuje karteczkę, kota i zwraca go właścicielowi - bo niby czemu miałby tego nie zrobić. Cóż, co miał więcej do roboty.
0 x
Re: PORT
Odwiedzając Ryuzaku no Taki Ari nie mogła odmówić sobie długiego spaceru, podczas którego zobaczyłaby w osadzie wszystko, co jest warte zobaczenia. Dobrze, że przed wejściem do tłocznego portu zaczerpnęła nieco orzeźwienia w pobliskim parku. Miejsce, w którym obecnie się znajdowała nie sprzyjało relaksowi, lecz dzięki dobremu humorowi spowodowanemu zabawami w wodzie dziewczyna była o wiele spokojniejsza i dzielnie znosiła tłok, za którym nie przepadała. Nie była typem introwertyczki, lecz nie lubiła czuć na sobie zapachów i dotyku innych, obcych ludzi. Mimo wszystko zdecydowała się wybrać do portu choćby ze względu na fakt, iż jest jedno z najważniejszych tutejszych osiedli. Żałowałaby, gdyby jej wędrówka ominęła coś tak ważnego dla lokalnej społeczności. Jej bushido było poznawanie i rozumienie innych, dlatego tak bardzo lubiła rozwijać się tylko w boju, lecz również kulturowo.
Port nie był oryginalny, jeśli porównać go z tymi, które znajdują się w innych dużych osiedlach. Bliskość wody i morska bryza sprawiały jednak, że pomimo smrodu i zgiełku było tutaj coś, sprawiło przyjemność już podczas samego przebywania. Ari zawsze podobały się statki, marzyły jej się wędrówki za morze, lecz do tej pory wędrowała jedynie po kontynencie. Rozglądała się na boki, chłonąc to miejsce jak gąbka, choć miejscami musiała zatykać nos, aby nie wchłonąć... zbyt dużo...
Ostatecznie zatrzymała się niedaleko sterty skrzyń, które ładowane były na wielgachny statek, chyba już prawie gotowy do odpłynięcia. Spoglądała na uwijających się marynarzy, na pajęczynę lin na masztach, którymi zwinięte było białe płótno żagli. Przysiadła na chwilę na jednej części ładunku, aby móc napawać się tym widokiem, dopóki ktoś nie zgoni jej, chcąc załadować na statek skrzynię, na której siedziała.
Port nie był oryginalny, jeśli porównać go z tymi, które znajdują się w innych dużych osiedlach. Bliskość wody i morska bryza sprawiały jednak, że pomimo smrodu i zgiełku było tutaj coś, sprawiło przyjemność już podczas samego przebywania. Ari zawsze podobały się statki, marzyły jej się wędrówki za morze, lecz do tej pory wędrowała jedynie po kontynencie. Rozglądała się na boki, chłonąc to miejsce jak gąbka, choć miejscami musiała zatykać nos, aby nie wchłonąć... zbyt dużo...
Ostatecznie zatrzymała się niedaleko sterty skrzyń, które ładowane były na wielgachny statek, chyba już prawie gotowy do odpłynięcia. Spoglądała na uwijających się marynarzy, na pajęczynę lin na masztach, którymi zwinięte było białe płótno żagli. Przysiadła na chwilę na jednej części ładunku, aby móc napawać się tym widokiem, dopóki ktoś nie zgoni jej, chcąc załadować na statek skrzynię, na której siedziała.
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości