Karczma Onigiri
Re: Karczma Onigiri
Historia jak i Shikako nabierały rumieńców, a to naprawdę dobrze wróżyło na wieczór. Jej żywa zainteresowanie za równo jego opowiastką, jak i najwidoczniej osobą samuraja oznaczać mogło, że los się do niego uśmiechnął i nawet jeśli nie uda mu się zdobyć wszystkiego, co w tej chwili Shikako ma do zaoferowania to i tak już można nazwać czas udanym - brew pozorom pan Sayamaka miał pewne zasady. Jedną z nich było to, że nie zawsze trzeba zaciągnąć pannę na własny (tudzież jej) futon i obudzić się przy niej rano. Dobrym finałem było już samo napicie się w odpowiednim towarzystwie. Asagi, zachęcony jej postawą już miał kontynuować gdy pojawił się nowy alkohol, a z nim kelnerka, albo to było na odwrót?
Nowe warunki zmieniały nieco sytuację. Wzrok Shikako był łatwy do odczytania nawet po kilku czareczkach alkoholu i o ile nie była ekspertem w piciu, tudzież aktorskiej grze, nie była to jej próba by go upić i gwałcić (chociaż, po prawdzie, czy taka atrakcyjna dziewoja może zgwałcić niezamężnego samuraja?). Co więcej, jeśli chciała go w ten sposób załatwić, to naprawdę genialnie odgrywała swą rolę, ale i to troszkę mu nie pasowało, niby kto chciałby się go pozbyć i za co? Jeśli jednak to był jej plan i "wiedziała, że on wie, że ona wie" - to szacun do niej, bo w tej chwili nie pozostawiła mu ruchu.
Z trzeciej, albo z drugiej, strony, to też nie on załatwił im tą czarkę. Jak wspomniano, miał zasady, a jedną z kolejnych było to, że zaciągnięcie na futon panny nieprzytomnej od jakiegoś zielska czy innego świństwa to żadna zabawa (no i nie chwalebny to czyn).
Co prawda, nie ma nic za darmo, ale hej, on zna tę knajpę. Przecież go nie otrują, bo i po co? Za dobrze im tutaj płaci, kelnerka też jakaś taka nie obca, więc może by się napić. Tak, bez ceregieli należy wychylić czarkę smakowego czegoś, wszak ludziom trzeba ufać, prawda...
Nowe warunki zmieniały nieco sytuację. Wzrok Shikako był łatwy do odczytania nawet po kilku czareczkach alkoholu i o ile nie była ekspertem w piciu, tudzież aktorskiej grze, nie była to jej próba by go upić i gwałcić (chociaż, po prawdzie, czy taka atrakcyjna dziewoja może zgwałcić niezamężnego samuraja?). Co więcej, jeśli chciała go w ten sposób załatwić, to naprawdę genialnie odgrywała swą rolę, ale i to troszkę mu nie pasowało, niby kto chciałby się go pozbyć i za co? Jeśli jednak to był jej plan i "wiedziała, że on wie, że ona wie" - to szacun do niej, bo w tej chwili nie pozostawiła mu ruchu.
Z trzeciej, albo z drugiej, strony, to też nie on załatwił im tą czarkę. Jak wspomniano, miał zasady, a jedną z kolejnych było to, że zaciągnięcie na futon panny nieprzytomnej od jakiegoś zielska czy innego świństwa to żadna zabawa (no i nie chwalebny to czyn).
Co prawda, nie ma nic za darmo, ale hej, on zna tę knajpę. Przecież go nie otrują, bo i po co? Za dobrze im tutaj płaci, kelnerka też jakaś taka nie obca, więc może by się napić. Tak, bez ceregieli należy wychylić czarkę smakowego czegoś, wszak ludziom trzeba ufać, prawda...
0 x
Re: Karczma Onigiri
[4/22]
Zagrajmy.
Zagrajmy.
- Kto nie ryzykuje, ten żyje! Czy jakoś tak. Sake-o-dziwnej-nazwie popłynęła przez wasze języki, poprzez gardła, i wylądowała gdzieś wewnątrz was. Jedno było trzeba przyznać, smak był naprawdę... Zaskakujący. Najpierw poczuliście zimno, jakby wsypano wam kostki lodu do ust. Miętowe kostki lodu. Z nutą... Czegoś jeszcze. Przechodząc niżej, alkohol zaczął przypominać syrop. Gęsty syrop, który nagle zgubił swoje zimno, a mięta przekształciła się w coś innego... Cynamon? Goździki? Trwało to zaledwie chwilkę, nie było więc czasu się zastanawiać. A kiedy ciecz dotarła tam, gdzie dotrzeć miała... Wtedy zrozumieliście, skąd wzięła się nazwa. Papryczki chilli? Owszem. Paczka makibishi? Może nawet dwie. Oczy wytrzeszczyły się, ciało napięły... Nie zrobiło się wam gorąco. Płonęliście żywcem. Jakieś trzy sekundy. I już, jakby nic się nie stało.
W międzyczasie do stolika przysiadł się pewien jegomość. Ciężko było wam zaprotestować z zaciśniętymi gardłami. Asagi miał już okazję kilka razy zobaczyć tego mężczyznę w średnim wieku, z lekkim brzuszkiem i siwizną zdobiącą niegdyś kruczoczarne włosy. Miła, trochę pyzata twarz i niepokojący błysk inteligencji w oku kontrastowały ze sobą, ale jak to mówią, pozory mylą. Właściciel karczmy nie wyglądał groźnie, ale to nie było jego zadaniem. On zbudował to miejsce, jest jego duszą, sercem i mózgiem. Pięści stoją przed drzwiami i mierzą sobie jakieś dwa metry wzrostu i połowę tego szerokości. I mają naprawdę ostre zabawki. Właściciel z nadzieją wklejał swoje oczka w twarz samuraja.
Smakowało? Co ja mówię, jasne, że smakowało! Z chęcią wpuścilibyśmy to już do obiegu, ale... Zespół, który zbierał zioła nie wysłał kolejnej porcji. Rozumiecie?! Wystawić takie cudo, by po chwili tłumaczyć się, że więcej nie mamy?! Jeszcze puściliby nam lokal z dymem... Nie wys Po tych słowach zamilkł na chwilę, jakby upewniając się, czy jego rozmówcy nie wypili za dużo, by zrozumieć go za pierwszym razem. A może czekał na jakieś pytania? W każdym razie podjął wątek bez większych problemów.
Oczywiście, otrzymasz zapłatę. I zniżkę na sake. Teraz zamilkł już na dobre... Otrzymasz? Czyżby wąsacz nie brał pod uwagę, że kobieta siedząca obok nie jest tak bezbronna, jakby wygl... Jak dziecko?
0 x
Re: Karczma Onigiri
No, sake kopało mocniej niż zwykłe, chyba nazwa nie była na wyrost, jednakże, nie o to chodziło w sake, by paliło trzewia. W momencie, gdy właściciel knajpy się pojawił, niebieskooki jeszcze chwilę walczył z inferno szamotającym się po jego jakże zacnym przełyku, co jednocześnie utrudniało zrozumienie jego jakże wyszukanych metafor, a może wcale ich tam nie było?
Cóż, draby stojące przy wejściu z mieczami były dziwnym elementem wystroju, zdecydowanie nie lubił gdy "bramkowi" szwendali się po lokalu, bo od razu psuło to sympatyczną atmosferę i odbierało ochotę na jedzenie, czy też inne żarciki wszystkim obecnym. W każdym jednak razie, niebieskooki nie rozumiał, po ki diabeł sympatyczny "pan Onigiri" przyciągnął ze sobą taką obstawę, a jeszcze bardziej, dlaczego stała ona tak daleko od niego - przecież w chwili obecnej gdyby chciał (i był nieco bardziej trzeźwy), to bez problemu skróciłby go o głowę, nawet nie ruszając się z miejsca, z resztą bardziej obawiałby się koleżanki od czarki...
"Puściliby lokal z dymem?" powtórzył za nim, a jednocześnie zapytał, niebieskooki samuraj, który pozbierał myśli w sensowną całość, a na twarzy przyjął inteligentną minę (możliwie najinteligentniejszą). Nie podobała mu się ta część zdania, bo oznaczać mogła zdecydowanie za dużo. Któż taki mógłby puścić lokal z dymem, nie bojąc się "pięści Onigiri-san'a"? A jeśli istotnie się ich nie bał i do tego zbierał zioła, to z jaką Yakuzą na święta Amaterasu i błogosławioną Tsukuyomi ten cwaniak znów się zadał? No, nie dowie się jak nie zapyta.
Otrzymam, ale za co? zapytał opierając łokcie na stole i dłońmi podpierając brodę - nadawało mu to sprytniastego wyglądu, może nieco łotrzykowato/cwaniaczkowego, ale przede wszystkim ułatwiało utrzymanie kontaktu wzrokowego z rozmówcą. Niebieskooki może był po kilku czareczkach, może był wieczór, ale chyba szefo nie chciał, by on teraz poleciał zbierać jakieś chwasty po nocy - to nie byłoby wartę ani kasy, ani też zniżki na sake. Co ciekawe, z jakiegoś powodu nie chciał się tam osobiście udać, bo ktoś by "puścił lokal z dymem" - dziwna sprawa, a dziwne sprawy zwykle oznaczają guza, a on guzów nie lubi (chyba, że to on je rozdaje). Toż to oczywiste, że ten tutaj chce, by ten o zrobił coś, czego on nie może, a jak mu nie wyjdzie, to się go zwyczajnie wyprze i tyle - nie ma umowy, nie ma dowodów, nie ma świadków. To nie wyglądało dobrze, ale nie wyglądało też gorzej niż zwykła robota od czasu do czasu, wszak sake i ryż kosztują. W każdym jednak razie, chociaż sprawa nie wyglądała zachęcająco, to ciekawość go zżerała prawie tak mocno, jak palące sake i musiał poznać szczegóły zadania. Może nawet Sayuri coś od siebie by dorzuciła, gdyby mu się udało...
Cóż, draby stojące przy wejściu z mieczami były dziwnym elementem wystroju, zdecydowanie nie lubił gdy "bramkowi" szwendali się po lokalu, bo od razu psuło to sympatyczną atmosferę i odbierało ochotę na jedzenie, czy też inne żarciki wszystkim obecnym. W każdym jednak razie, niebieskooki nie rozumiał, po ki diabeł sympatyczny "pan Onigiri" przyciągnął ze sobą taką obstawę, a jeszcze bardziej, dlaczego stała ona tak daleko od niego - przecież w chwili obecnej gdyby chciał (i był nieco bardziej trzeźwy), to bez problemu skróciłby go o głowę, nawet nie ruszając się z miejsca, z resztą bardziej obawiałby się koleżanki od czarki...
"Puściliby lokal z dymem?" powtórzył za nim, a jednocześnie zapytał, niebieskooki samuraj, który pozbierał myśli w sensowną całość, a na twarzy przyjął inteligentną minę (możliwie najinteligentniejszą). Nie podobała mu się ta część zdania, bo oznaczać mogła zdecydowanie za dużo. Któż taki mógłby puścić lokal z dymem, nie bojąc się "pięści Onigiri-san'a"? A jeśli istotnie się ich nie bał i do tego zbierał zioła, to z jaką Yakuzą na święta Amaterasu i błogosławioną Tsukuyomi ten cwaniak znów się zadał? No, nie dowie się jak nie zapyta.
Otrzymam, ale za co? zapytał opierając łokcie na stole i dłońmi podpierając brodę - nadawało mu to sprytniastego wyglądu, może nieco łotrzykowato/cwaniaczkowego, ale przede wszystkim ułatwiało utrzymanie kontaktu wzrokowego z rozmówcą. Niebieskooki może był po kilku czareczkach, może był wieczór, ale chyba szefo nie chciał, by on teraz poleciał zbierać jakieś chwasty po nocy - to nie byłoby wartę ani kasy, ani też zniżki na sake. Co ciekawe, z jakiegoś powodu nie chciał się tam osobiście udać, bo ktoś by "puścił lokal z dymem" - dziwna sprawa, a dziwne sprawy zwykle oznaczają guza, a on guzów nie lubi (chyba, że to on je rozdaje). Toż to oczywiste, że ten tutaj chce, by ten o zrobił coś, czego on nie może, a jak mu nie wyjdzie, to się go zwyczajnie wyprze i tyle - nie ma umowy, nie ma dowodów, nie ma świadków. To nie wyglądało dobrze, ale nie wyglądało też gorzej niż zwykła robota od czasu do czasu, wszak sake i ryż kosztują. W każdym jednak razie, chociaż sprawa nie wyglądała zachęcająco, to ciekawość go zżerała prawie tak mocno, jak palące sake i musiał poznać szczegóły zadania. Może nawet Sayuri coś od siebie by dorzuciła, gdyby mu się udało...
0 x
Re: Karczma Onigiri
Shikako napiła się i momentalnie przypomniała sobie, dlaczego nie pija tych aromatyzowanych świństw i dlaczego ustanowiła zasadę „nie pij drinków, jeśli nazwa budzi wątpliwości”. Z jakiegoś powodu obowiązywały jakieś zasady picia co nie?
Shikako była pod dużym wpływem owego cudownego napitku i co tu nie powiedzieć zrobił na niej mocne wrażenie, a na pewno długo pozostanie w jej pamięci… w każdym razie w momencie, kiedy odebrało jej mowę przysiadł się do nich pewien jegomość, nawet nie było sensu protestować. Nie miała siły. Ostrożnie tylko nabrała powietrza zastanawiając się czy zaraz nie wrócą jakieś sensacje związane z wypitym trunkiem. Może i wypiła co nieco, ale proszę trzy buteleczki na dwie osoby i jeszcze z przegryzką? Może i nie była w stanie jeszcze mówić czy wykonywać skomplikowanych ewolucji, ale zauważyła obstawę przybysza. Zastanawiała się tylko czy pierwszymi słowami przybyłego nie będzie coś w stylu „ jeśli chcecie odtrutkę….” Ale jak się okazało sprawa, była nieco innej natury i tylko szczęście, które nadal nie pozwalało jej normalnie mówić uratowało ja od wtrącenia kilku uwag konsumenckich na temat owego cuda… Miała co prawda pewien pomysł kto, by mógł to kupować… ale może to nie teraz.
Jej uwagę zwróciły na poważnie dopiero słowa „zniżka na sake”.
- Znaczy moment… ale ta zniżka i zapłata to za co konkretnie miałaby być?- wyrwało się jej w końcu, bo cudowne działanie napitku delikatnie jakby zelżało, a we krwi krążyło już nieco alkoholu, więc instynkty zroworozsądkowe nie zawsze działały tak szybko jak powinny. A pan Onigiri nie powiedział tak naprawdę dokładnie o co mu chodzi, bo chyba nie tylko o wyżalenie się na dostawców…
Shikako była pod dużym wpływem owego cudownego napitku i co tu nie powiedzieć zrobił na niej mocne wrażenie, a na pewno długo pozostanie w jej pamięci… w każdym razie w momencie, kiedy odebrało jej mowę przysiadł się do nich pewien jegomość, nawet nie było sensu protestować. Nie miała siły. Ostrożnie tylko nabrała powietrza zastanawiając się czy zaraz nie wrócą jakieś sensacje związane z wypitym trunkiem. Może i wypiła co nieco, ale proszę trzy buteleczki na dwie osoby i jeszcze z przegryzką? Może i nie była w stanie jeszcze mówić czy wykonywać skomplikowanych ewolucji, ale zauważyła obstawę przybysza. Zastanawiała się tylko czy pierwszymi słowami przybyłego nie będzie coś w stylu „ jeśli chcecie odtrutkę….” Ale jak się okazało sprawa, była nieco innej natury i tylko szczęście, które nadal nie pozwalało jej normalnie mówić uratowało ja od wtrącenia kilku uwag konsumenckich na temat owego cuda… Miała co prawda pewien pomysł kto, by mógł to kupować… ale może to nie teraz.
Jej uwagę zwróciły na poważnie dopiero słowa „zniżka na sake”.
- Znaczy moment… ale ta zniżka i zapłata to za co konkretnie miałaby być?- wyrwało się jej w końcu, bo cudowne działanie napitku delikatnie jakby zelżało, a we krwi krążyło już nieco alkoholu, więc instynkty zroworozsądkowe nie zawsze działały tak szybko jak powinny. A pan Onigiri nie powiedział tak naprawdę dokładnie o co mu chodzi, bo chyba nie tylko o wyżalenie się na dostawców…
0 x
Re: Karczma Onigiri
Zaraz po zakupach przybył do karczmy. A co mu tam. Miał trochę grosiwa przy sobie zatem czemu by nie zacząć korzystać z życia. Pewnym krokiem wszedł. Spojrzał co jest w ofercie, spojrzał do sakiewki z funduszami socjalnymi i praktycznie zamarł. W tym momencie jego świat się załamał. Nie stać go było na zbyt wiele. A musiał jeszcze jakiś karton zakupić co by pod mostem mu zimno nie było. Ot taka rola Genina w tymże niesprawiedliwym oraz nazbyt okrutnym świecie. Ale spokojnie. Wziął głęboki oddech i zaczął się uważnie przyglądać tutejszym tubylcom. A nóż widelec zaraz się ktoś pojawi, do kogo będzie się mógł podsiąść i za darmensa się napić oraz coś zjeść? No cóż, jedyne co mu teraz pozostawało to zamówić wodę i czeeekać aż ktoś naiwny się trafi.
0 x
Re: Karczma Onigiri
Tak bardzo jej się chciało pić. Nie chlać, było jeszcze wcześnie, a ją myśli o skuciu się na cacy dopadały dopiero koło wieczora, teraz po prostu chciało jej się pić. Dlatego wpadła do karczmy jak po ogień i nim zdążyła jeszcze dobrze usiąść, szybkim krokiem podeszła do pierwszej kelnerki, która weszła w zasięg widzenia jej czerwonych oczu, po czym tonem, który zdawał się być pełen desperacji, oznajmiła.
- Wody. Dużo wody.
Niewiele myśląc przerzuciła warkocze przez plecy, uśmiechnęła się życzliwie i podeszła do jednego z wolnych stolików sadzając przy nim swoje zacne cztery litery. Nie przysiadała się do nikogo, niezbyt miała chęć z kimkolwiek rozmawiać, a nie była na tyle towarzyska, by zaczepiać obcych ludzi.
Dlatego kiedy jedna z kelnerek przyniosła jej dzbanek wody i kubek, podziękowała rozbrajającym uśmiechem wypijając pierwszy z nich w tempie ekspresowym. Teraz było jej dobrze. Można by zwalić na to, że Risaru zwyczajnie ma kaca, jednak ona, jako weteranka wielu pojackich bojów, była na niego odporna zwyczajnie nie wiedząc, co znaczy słowo kac. Suszyło ją po prostu, a do karczmy przychodzi się przecież po to, żeby się czegoś napić, nie? Co z tego, że w kubku miała wodę?
- Wody. Dużo wody.
Niewiele myśląc przerzuciła warkocze przez plecy, uśmiechnęła się życzliwie i podeszła do jednego z wolnych stolików sadzając przy nim swoje zacne cztery litery. Nie przysiadała się do nikogo, niezbyt miała chęć z kimkolwiek rozmawiać, a nie była na tyle towarzyska, by zaczepiać obcych ludzi.
Dlatego kiedy jedna z kelnerek przyniosła jej dzbanek wody i kubek, podziękowała rozbrajającym uśmiechem wypijając pierwszy z nich w tempie ekspresowym. Teraz było jej dobrze. Można by zwalić na to, że Risaru zwyczajnie ma kaca, jednak ona, jako weteranka wielu pojackich bojów, była na niego odporna zwyczajnie nie wiedząc, co znaczy słowo kac. Suszyło ją po prostu, a do karczmy przychodzi się przecież po to, żeby się czegoś napić, nie? Co z tego, że w kubku miała wodę?
0 x
Re: Karczma Onigiri
Senshi nie mógł nie zauważyć kobiety, która weszła dopiero co do karczmy. Przyjrzał się jej. Wyglądała na pierwszy rzut oka niczego sobie. Figura nawet nawet. Łapie się w jego standardy postrzegania piękna. Ot cała filozofia. Przyglądał się jej bardzo ale to bardzo uważnie. Przecież musiał wiedzieć z kim ma do czynienia. Kiedy zobaczył ile ta kobieta wypija wody wiedział już, że będzie ciekawie. Wyjął z kieszeni spodni wykałaczkę. Wsadził ją między zęby i zaczął powoli przygryzać. Ta, ta na pewno się nada do jego niecnego planu. Kiedy zobaczył, że kelnereczka niesie kolejny dzban z wodą postanowił ją wyręczyć. Wziął od niej dzban i poszedł do stolika, gdzie akurat biało włosa przesiadywała. Postawił dzban na blacie i usiadł naprzeciwko niej.
- No hej! - przywitał się uśmiechając od ucha do ucha. Widać było po nim, że czegoś chce.
- No hej! - przywitał się uśmiechając od ucha do ucha. Widać było po nim, że czegoś chce.
0 x
Re: Karczma Onigiri
Białowłosa spojrzała na niego unosząc jedną brew, jakby pytała tym samym, czego od niej chce. Aluzji, że usiadła sama, w najodleglejszym kącie karczmy, SAMA, najwidoczniej nie zadziałała zupełnie. Dlatego kiedy tylko podszedł, uśmiechnęła się życzliwie, jej twarz promieniała wręcz dodając jej uroku, a słowa, które wypowiedziała, nijak się miały do całokształtu.
- Spierdalaj?
Uśmiechała się przy tym uroczo, głos miała czysty, ale pobrzmiewał w nich pewien rozkaz, który każdy normalny by wykonał. Nie zwracała później na niego uwagi, po prostu nalała sobie kolejny kubek wody i wypiła nieco wolniej, ale i tak szybko. Ale jej się pić chciało, tragedia...
- Spierdalaj?
Uśmiechała się przy tym uroczo, głos miała czysty, ale pobrzmiewał w nich pewien rozkaz, który każdy normalny by wykonał. Nie zwracała później na niego uwagi, po prostu nalała sobie kolejny kubek wody i wypiła nieco wolniej, ale i tak szybko. Ale jej się pić chciało, tragedia...
0 x
Re: Karczma Onigiri
No cóż. Takiej odpowiedzi raczej się nie spodziewał. Śmierdziało od niego czy co? Mył się przecież! A może to jego nowy zapach? Kto ich tam wie. Po chwili uśmiech zniknął z jego twarzy i zastąpił go wyraz totalnego luzu i relaksu. Czym tu się przejmować? Nie ona pierwsza i nie ostatnia była na tym świecie. Już się zaczynał zbierać, ale skoro ona się do niego odezwała to czemu by nie pogadać? Opadł na oparcie siedziska i totalnie zrezygnowanym tonem powiedział:
- Kacyk o tak wczesnej porze? - co prawda nie spodziewał się miłej odpowiedzi ale co mu tam. Zaczynał ją lubić. babka wiedziała czego chce, a co za tym idzie - potrzebowała kogoś, kto będzie wiedział czego ona chce, zanim ona tego zechce! Pokrętna logika rządziła w tymże momencie. Pokrętna ale żelazna!
- Kacyk o tak wczesnej porze? - co prawda nie spodziewał się miłej odpowiedzi ale co mu tam. Zaczynał ją lubić. babka wiedziała czego chce, a co za tym idzie - potrzebowała kogoś, kto będzie wiedział czego ona chce, zanim ona tego zechce! Pokrętna logika rządziła w tymże momencie. Pokrętna ale żelazna!
0 x
Re: Karczma Onigiri
Spojrzała na niego niezbyt zdumiona jego zachowaniem, mało tego - na jej ustach pojawił się nieco perfidny uśmiech, kiedy zaczął się zbierać. Dłoń powędrowała do kubka chcąc ponownie napełnić go wodą, jednak przybysz postanowił zostać. Mało tego - dosiadł się do jej stolika nie zważając na fakt, że dość dobitnie wyjaśniła mu, co powinien ze sobą zrobić. Przez sekundę, może dwie, na jej twarzy nie malowały się żadne emocje, które powoli, stopniowo, przekształcały się w coś zupełnie innego. Na jej ustach ponownie zagościł delikatny uśmiech, a czerwone oczy skupiły się na jego oczach nawet na chwilę nie odwracając wzroku. Zdawała się, że stara się również nie mrugnąć, choć mógł to być tylko i wyłącznie zbieg okoliczności.
- Sądziłam, że wyraziłam się jasno, co powinieneś ze sobą zrobić? Tylko debil nie zrozumiałby aluzji, ale może powinnam ci wytłumaczyć jaśniej, że nie życzę sobie, byś tu siedział? I nie, nie mam kaca - dodała po chwili namysłu zaciskając dłoń na kubku. Do najcierpliwszych osób to ona nie należała, oj nie. Czasami wystarczyła tylko iskra, która wzniecić potrafi pożar, a tą iskrą w tej właśnie chwili był czerwonowłosy jegomość. Przeważnie takie odzywki sprawiały, że typ sobie szedł przekonany o tym, że kobieta nie ma zamiaru z nim rozmawiać, nie ma zamiaru z nim siedzieć, a już na pewno sama sobie nie pójdzie ustępując mu miejsca. Ona miałaby sobie pójść? To było jej miejsce i była tu pierwsza, a jak będzie trzeba, to każe mu wypierdalać siłowo. To zawsze skutkowało. problem rodził się, kiedy osobnik okazywał się silniejszy, ale to dopiero po fakcie.
- Sądziłam, że wyraziłam się jasno, co powinieneś ze sobą zrobić? Tylko debil nie zrozumiałby aluzji, ale może powinnam ci wytłumaczyć jaśniej, że nie życzę sobie, byś tu siedział? I nie, nie mam kaca - dodała po chwili namysłu zaciskając dłoń na kubku. Do najcierpliwszych osób to ona nie należała, oj nie. Czasami wystarczyła tylko iskra, która wzniecić potrafi pożar, a tą iskrą w tej właśnie chwili był czerwonowłosy jegomość. Przeważnie takie odzywki sprawiały, że typ sobie szedł przekonany o tym, że kobieta nie ma zamiaru z nim rozmawiać, nie ma zamiaru z nim siedzieć, a już na pewno sama sobie nie pójdzie ustępując mu miejsca. Ona miałaby sobie pójść? To było jej miejsce i była tu pierwsza, a jak będzie trzeba, to każe mu wypierdalać siłowo. To zawsze skutkowało. problem rodził się, kiedy osobnik okazywał się silniejszy, ale to dopiero po fakcie.
0 x
Re: Karczma Onigiri
Akurat gapił się w sufit kiedy wyrzuciła z siebie całą tą nudnawą litanię słów. No przecież nie zaczepiał jej. Nie gapił się. Nic nie robił tylko sobie siedział. Westchnął i o mało co nie połknął wykałaczki. Twarda babka najwidoczniej siedziała naprzeciwko niego. Może więc zamiast strugać idiotę powie mu o co mu biega? Spojrzał jej w oczy i też starał się nie mrugnąć. Lubił pojedynki spojrzeń. Ile wytrzymają tak na siebie się gapiąc? Nie wiedział. W tym momencie jak dla niego ważyły się losy całego wszechświata. No dobra, jego wewnętrznego wszechświata co by nie przesadzać. Nie wiedzieć czemu ale nie chciał odpuścić. Nie tutaj i nie teraz! Nie mógł się poddać. Nie spojrzałby wtedy na swe oblicze w lustrze. Gapił się na nią z całym skupieniem jakie dał radę w tym momencie wykrzesać. Niestety powaga a skupienie to dwie zupełne inne rzeczy. Dlatego też dłońmi złapał za rant stołu pokazując jej jak poważnie traktuje tenże pojedynek. Da radę! W końcu odezwał się do niej. Głos miał lekko zawadiacki ale zarazem opanowany.
- Tak, wyraziłaś się jasno. ale stamtąd skąd pochodzę należy kobiecie towarzystwa dotrzymywać a nawet dostarczyć jej jakiejś tam rozrywki. Zatem dotrzymuję ci teraz towarzystwa i zapewniam rozrywkę tymże bardzo ważnym pojedynkiem na spojrzenia! - jak widać zajarał się bardzo myślą o tym co się może wydarzyć dalej. Już miał w głowie jej obraz jak wiwatuje mu , że wygrał. Że stawia mu strawę gorącą a także pokój i trochę sake! Prawie się rozpłynął na samą myśl o tym wszystkim. Musiał jednak być silny i dalej się w jej oczy lampić. Od tego zleżało teraz jego życie. Przynajmniej w jego mniemaniu.
- Tak, wyraziłaś się jasno. ale stamtąd skąd pochodzę należy kobiecie towarzystwa dotrzymywać a nawet dostarczyć jej jakiejś tam rozrywki. Zatem dotrzymuję ci teraz towarzystwa i zapewniam rozrywkę tymże bardzo ważnym pojedynkiem na spojrzenia! - jak widać zajarał się bardzo myślą o tym co się może wydarzyć dalej. Już miał w głowie jej obraz jak wiwatuje mu , że wygrał. Że stawia mu strawę gorącą a także pokój i trochę sake! Prawie się rozpłynął na samą myśl o tym wszystkim. Musiał jednak być silny i dalej się w jej oczy lampić. Od tego zleżało teraz jego życie. Przynajmniej w jego mniemaniu.
0 x
Re: Karczma Onigiri
[7/22]
Zagrajmy.
Zagrajmy.
- Za co? No jak to za co? Za sprawdzenie, dlaczego nie dostaliśmy kolejnej porcji składników. A jeśli przy okazji znajdziecie zespół... Przekażcie im, by wzięli się do roboty!... Westchnął ciężko, a szeroki uśmiech na jego twarzy jakby przygasł. Przez chwilę wyglądał na osobę, która próbuje patrzeć w każdym kierunku jednocześnie. Jego wzrok nie zatrzymywał się na niczym dłużej niż ułamek sekundy. Dziwne. W końcu jednak skupił swoje spojrzenie na Asagim. Wahał się przez chwilę, a głos był ledwo słyszalnym szeptem. No dobra, teatralnym szeptem, biorąc pod uwagę hałas jaki produkowali inni bywalcy tego zacnego lokalu. Swoją drogą, wystarczająco czujny shinobi, albo też samuraj, zwróciłby uwagę na kilka latających robaków, ciem czy innych owadów krążących leniwie wokół świecy. Dziwne te insekty, ne? Tak bardzo pragną zbliżyć się do czegoś, co je zniszczy. Podobnie jest z ludźmi, czyż nie? Zrobią wszystko by osiągnąć to, czego pragną, nawet jeśli będą musieli zniszczyć siebie. Eh, zabawny jest ten świat...
Prawda jest taka, że w miejscu, gdzie moi ludzie zbierali zioła, kręcili się jacyś fanatycy. Tacy religijny, ne? O ile wierzyć bajaniom miejscowym. Ale jak się człowiek nudzi albo wypije... Albo nudzi po pijaku, to gada co mu ślina na język przyniesie! Żeby nie było, zadbałem o ich bezpieczeństwo! Wysłałem ze zbieraczami jednego ze swoich ochroniaczy, coby ich ochraniał, ne?... Od dwóch dni nie ma z nimi kontaktu... Znajdźcie ich i przyprowadźcie razem z tym, co uzbierali do mnie. Wyciągnął z kieszeni wymiętoloną mapę z zaznaczonym mniej więcej punktem docelowym. Można wnioskować, że czeka kilka godzin drogi. Raczej nikt nie zmuszał ich do wyruszenia już teraz, na złamanie karku w tę ciemną noc.
Um... Owi bramkarze według mojej wizji znajdowali się przed drzwiami karczmy, nie waszego parawanu. Ale spoko XD
Teoretycznie możecie się tylko zgodzić, ale jeśli to zrobicie, to warto byście uwzględnili, że idziecie do domów się przespać etc. etc.
Teoretycznie możecie się tylko zgodzić, ale jeśli to zrobicie, to warto byście uwzględnili, że idziecie do domów się przespać etc. etc.
0 x
Re: Karczma Onigiri
Widziała jego zaangażowanie w rozmowę zwłaszcza, kiedy gapił się w sufit. Nie lubiła, kiedy ktoś olewał ją, kiedy do niego mówiła. W rozmowach, o ile do takich doszło, zawsze starała się być kulturalna na tyle, na ile miała w danej chwili ochotę. Czyli praktycznie w ogóle. Ale kiedy ktoś do niej mówił - zawsze starała się na niego patrzeć, bez względu na to, czy przynudzał, czy też nie. Dlatego zmarszczyła brwi, kiedy tylko zobaczyła, że lampi się w sufit. Spojrzenie, które mu posłała tym bardziej było nieprzyjemne, bo już na wstępie nie okazał jej należytego szacunku. Co z tego, że sama go nie szanowała? Zasłużył sobie swoim zachowaniem, więc od tej pory do końca życia, ma przerąbane.
Nie zamierzała odpuścić, uśmiechnęła się zawadiacko, co zmieniło całą jej grzeczną buzię sprawiając, że przybrała nieco szalonego wyrazu. Nie drgnęła jej nawet powieka, dłoń zaciśnięta na kubku zadrżała lekko, druga nalała nieco wody do niego, oczywiście część się rozlała, ale nie to było teraz najważniejsze. Najważniejsze było to, co miało zaraz nastąpić.
- Zapewniasz rozrywkę, tak?
Przez chwilę wydawało się, że zmiękła. Wyraz jej twarzy nawet nabrał nieco łagodności, jakby z wściekłej osy miała się zaraz przeobrazić w delikatnego motyla. Nic bardziej złudnego.
- Wypierdalaj! - słowa, które dotarły do jego uszu nie były jednym, co się wydarzyło. Dłoń dzierżąca kubek wystrzeliła w jego kierunku wylewając płyn prosto na siedzącą przed nią postać. Po chwili uderzyła w stolik, aż zatrząsł się dzbanek. A białowłosa uśmiechnęła się przymilnie - Zrozumiałeś?
No, i teraz następował punkt kulminacyjny całej sytuacji - jego reakcja. Mogła być różna, biorąc pod uwagę fakt, że praktykowała takie zachowanie już kilkukrotnie, zatem cudów się nie spodziewała, a scenariusz, jaki miał nastąpić, był w miarę przewidywalny. Czekała.
Nie zamierzała odpuścić, uśmiechnęła się zawadiacko, co zmieniło całą jej grzeczną buzię sprawiając, że przybrała nieco szalonego wyrazu. Nie drgnęła jej nawet powieka, dłoń zaciśnięta na kubku zadrżała lekko, druga nalała nieco wody do niego, oczywiście część się rozlała, ale nie to było teraz najważniejsze. Najważniejsze było to, co miało zaraz nastąpić.
- Zapewniasz rozrywkę, tak?
Przez chwilę wydawało się, że zmiękła. Wyraz jej twarzy nawet nabrał nieco łagodności, jakby z wściekłej osy miała się zaraz przeobrazić w delikatnego motyla. Nic bardziej złudnego.
- Wypierdalaj! - słowa, które dotarły do jego uszu nie były jednym, co się wydarzyło. Dłoń dzierżąca kubek wystrzeliła w jego kierunku wylewając płyn prosto na siedzącą przed nią postać. Po chwili uderzyła w stolik, aż zatrząsł się dzbanek. A białowłosa uśmiechnęła się przymilnie - Zrozumiałeś?
No, i teraz następował punkt kulminacyjny całej sytuacji - jego reakcja. Mogła być różna, biorąc pod uwagę fakt, że praktykowała takie zachowanie już kilkukrotnie, zatem cudów się nie spodziewała, a scenariusz, jaki miał nastąpić, był w miarę przewidywalny. Czekała.
0 x
Re: Karczma Onigiri
Kiedy tylko zobaczył jej zachowanie wiedział doskonale, że wygrywa. W momencie kiedy zmieniała się mimika jej twarzy musiała mrugnąć. Jednak tego, że obleje go wodą się nie spodziewał. O mało co nie spadł z krzesła ale....trzymał się przecież stołu nie? Więc upaść nie upadł. Przynajmniej chwilowo. Zdjął prawą dłoń z ranta i jakby przemył nią twarz. No cóż. Takiego zachowania się po niej nie spodziewał zupełnie. Ale co mu tam. Spojrzał na nią i uśmiechnął się lekko. Kąciki jego ust dosłownie na ułamek sekundy się podniosły do góry ale to wystarczyło. Wiedział, że jego uśmiech działa powalająco na kobiety więc chwila moment ją udobrucha. Po jej słowach spojrzał na nią ostro dosyć.
- Myłem się do cholery więc o co ci chodzi co? Włazisz do karczmy, zamawiasz wodę. Nie podrywam Cię tylko staram się jakoś utrzymać konwersację do jasnej cholery. Kobieto co z tobą nie tak? - po tych słowach powrócił do swego normalnego sposobu bycia. Czyli olewniczo relaksacyjnego kombo, którego był wynalazcą. W sumie to nawet nie wiedział już jak ma z nią gadać. Ale co mu tam. Weźmie ją na litość. Ot co. Bo akurat zaczynało mu w brzuchu burczeć.
- Myślałem, że się podłączę, zjemy coś, pogadamy, napijemy się i przynajmniej wybulę mniej za strawę i napitek. A teraz żeś to wszystko rozwaliła w drobny mak paniusiu! - był ciutkę zły. Ale nie na tyle co by tu burdę wszczynać. Po co niby miał to robić? Emocje znowu z niego zeszły. I w sumie dobrze się stało, że zobaczył jaką zołzą jest. Teraz nie zamierzał jej odstępować nawet na krok.
- Myłem się do cholery więc o co ci chodzi co? Włazisz do karczmy, zamawiasz wodę. Nie podrywam Cię tylko staram się jakoś utrzymać konwersację do jasnej cholery. Kobieto co z tobą nie tak? - po tych słowach powrócił do swego normalnego sposobu bycia. Czyli olewniczo relaksacyjnego kombo, którego był wynalazcą. W sumie to nawet nie wiedział już jak ma z nią gadać. Ale co mu tam. Weźmie ją na litość. Ot co. Bo akurat zaczynało mu w brzuchu burczeć.
- Myślałem, że się podłączę, zjemy coś, pogadamy, napijemy się i przynajmniej wybulę mniej za strawę i napitek. A teraz żeś to wszystko rozwaliła w drobny mak paniusiu! - był ciutkę zły. Ale nie na tyle co by tu burdę wszczynać. Po co niby miał to robić? Emocje znowu z niego zeszły. I w sumie dobrze się stało, że zobaczył jaką zołzą jest. Teraz nie zamierzał jej odstępować nawet na krok.
0 x
Re: Karczma Onigiri
Czy jego uśmiech zadziałał tak, jak powinien? Zapewne nie. Sądząc po rosnącym uśmiechu na jej twarzy, łatwo można było stwierdzić, że zdecydowanie nie osiągnął zamierzonego celu. Mało tego, kobieta zaczęła się głośno śmiać widząc, jak ten ociera twarz.
- O co mi chodzi? O nic - stwierdziła składając dłonie pod podbródkiem i oparła na nich głowę - A ktoś twierdzi, że podrywasz? Przyszłam sobie tutaj, zamówiłam wodę, to ty się dosiadłeś ingerując w moją przestrzeń życiową, co niezbyt przypadło mi do gustu. Co ze mną nie tak? Pewnie wszystko. - uśmiechnęła się szeroko na sam koniec, jakby miała to w głębokim poważaniu, co sobie o niej myśli.
Uniosła jedną brew wyżej słysząc o jakimś podłączaniu się do jedzenia, po czym przechyliła lekko głowę na bok.
- To są jakieś zniżki za dwie osoby? Ciekawe... - zastanowiła się nad tym parę sekund, po czym zmrużyła ślepia złowrogo słysząc określenie, którym ją nazwał - Paniusiu? Nie przeginaj koleś, bo skończysz jako integralna część tego dzbanka...
Trafił w czuły punkt? Być może. Za białowłosą ciężko było trafić, jeśli komuś się zdawało, że ją poznał, robiła coś, czego nikt się nie spodziewał zupełnie rujnując wizerunek, który zdołała sobie wytworzyć na przestrzeni jakiegoś czasu. Wydawało się, że za wszelką cenę chce go od siebie odpędzić, a on jak osioł siedział w jednym miejscu. Dlatego ponownie napełniła kubek wodą i zdawało się przez chwilę, że kolejna jej porcja wyląduje na jego twarzy, ale tym razem po prostu upiła kilka łyków obserwując go uważnie znad naczynia.
- O co mi chodzi? O nic - stwierdziła składając dłonie pod podbródkiem i oparła na nich głowę - A ktoś twierdzi, że podrywasz? Przyszłam sobie tutaj, zamówiłam wodę, to ty się dosiadłeś ingerując w moją przestrzeń życiową, co niezbyt przypadło mi do gustu. Co ze mną nie tak? Pewnie wszystko. - uśmiechnęła się szeroko na sam koniec, jakby miała to w głębokim poważaniu, co sobie o niej myśli.
Uniosła jedną brew wyżej słysząc o jakimś podłączaniu się do jedzenia, po czym przechyliła lekko głowę na bok.
- To są jakieś zniżki za dwie osoby? Ciekawe... - zastanowiła się nad tym parę sekund, po czym zmrużyła ślepia złowrogo słysząc określenie, którym ją nazwał - Paniusiu? Nie przeginaj koleś, bo skończysz jako integralna część tego dzbanka...
Trafił w czuły punkt? Być może. Za białowłosą ciężko było trafić, jeśli komuś się zdawało, że ją poznał, robiła coś, czego nikt się nie spodziewał zupełnie rujnując wizerunek, który zdołała sobie wytworzyć na przestrzeni jakiegoś czasu. Wydawało się, że za wszelką cenę chce go od siebie odpędzić, a on jak osioł siedział w jednym miejscu. Dlatego ponownie napełniła kubek wodą i zdawało się przez chwilę, że kolejna jej porcja wyląduje na jego twarzy, ale tym razem po prostu upiła kilka łyków obserwując go uważnie znad naczynia.
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 6 gości