[Zwodniczy Karmazyn] Ulice Ryuzaku no Taki
- Yamanaka Inoshi
- Postać porzucona
- Posty: 3431
- Rejestracja: 12 lut 2018, o 22:35
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: - Akcent Karmazynowych szczytów - Francuski
- Blond włosy długością do ramion
- Zielone oczy - w stylu Yamanaka
- Wzrost 161
- Łuskowaty kombinezon
- Widoczne bandaże na dłoniach. - Widoczny ekwipunek: Stalowe elementy pancerza, maska
Duży miecz na plecach
Plecak
Kabura z prawej strony na udzie. - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=4957
- GG/Discord: Tario#3987/64789656
- Multikonta: Hoshigaki Maname
- Aktualna postać: Jun
- Lokalizacja: Soso
Re: [Zwodniczy Karmazyn] Ulice Ryuzaku no Taki
Głos mężczyzny wbił się w Sumę, a ten zadrżał i przełknął z trudem ślinę przez swoje gardło. Delikatnie się zająknął i spojrzał się na Toyoko, która w pewnym sensie sprawiała wrażenie jakby była pogodzona ze swoim losem i tym, że Ci którzy ją chronią tak naprawdę chcą jej śmierci. Nagłej śmierci. Najgorsze w tym wszystkim było to, że wyrok miał wykonać sam Sumairu. Chłopak, który chciał ratować świat i powstrzymać ludzi przed czynieniem zła oraz obłudy związanej z bogactwem, był teraz w potrzasku z którego było kilka wyjść...
-Nie skrzywdzę Cię. - odezwał się po chwili milczenia.
-Powiedziałem Ci, że póki tu jestem to będziesz bezpieczna. - dodał i zacisnął dłonie, które wisiały wzdłuż tułowia.
Wspomnianych wyjść było kilka... Jednym z nich byłoby postawienie się gromadzie strażników i walka nie tylko o życie Toyoko, ale i o życie jej wybawiciela, którym miałby być w tym przypadku Sumairu. Rozważał on w myślach ten scenariusz, ale wolał przejrzeć resztę ruchów, które mógłby wykonać i które byłyby nieco mniej niebezpieczne.
-Domyślam się, że nie jesteś w stanie biegać i uciekać przed tymi ćwierć mózgami? - zapytał bardzo retorycznym charakterem. Kobieta była bardzo osłabiona i nie nadawała się do maratonów. Nie mówiąc już o takich maratonach, w których stawką byłoby jej życie.
-Jeżeli znasz jakieś rozsądne wyjście oraz drogę, którą moglibyśmy uciec... - Sumairu zbliżył się do Toyoko i westchnął.
-Widzę to tak... Nawet jeżeli pogodziłaś się już z myślami i jedynie czekasz na przyjście strażników i nie chcesz walczyć o swój los, to zrobię wszystko co w mojej mocy by temu wszystkiemu zapobiec. Możemy poczekać na powrót strażnika i oznajmić mu, że musisz zostać przy życiu, gdyż dzięki Tobie będziemy o krok od wyleczenia miasta... Możemy też wymknąć się z tego mieszkania i liczyć na to, że uda nam się dotrzeć w bezpieczne miejsce. - Sumairu pochylił się nad kobietą.
-Toyoko-chan, powiedz mi jak daleko znajduje się jakieś w miarę rozsądne schronienie i którędy się tam dostaniemy. Powiedz co o tym myślisz.- chłopak podniósł się i stojąc przy kobiecie, na jego twarzy pojawił się nagle drobny uśmiech.
-Uratuję Cię, czy tego chcesz czy nie. - Odezwał się nadając całej sytuacji iskierkę nadziei i odrobinę optymizmu.
Wierzył, że może się udać. Czy się bał? Cholernie mocno... ale nie mógł zachować się teraz jak przestraszone dziecko, które po wszystkich swoich wielkich przemowach o byciu bohaterem przy pierwszej lepszej okazji schowa się lub zawiedzie i rzuci każde wypowiedziane słowo na wiatr.
Teraz naprawdę nie mieli dużo czasu...
-Nie skrzywdzę Cię. - odezwał się po chwili milczenia.
-Powiedziałem Ci, że póki tu jestem to będziesz bezpieczna. - dodał i zacisnął dłonie, które wisiały wzdłuż tułowia.
Wspomnianych wyjść było kilka... Jednym z nich byłoby postawienie się gromadzie strażników i walka nie tylko o życie Toyoko, ale i o życie jej wybawiciela, którym miałby być w tym przypadku Sumairu. Rozważał on w myślach ten scenariusz, ale wolał przejrzeć resztę ruchów, które mógłby wykonać i które byłyby nieco mniej niebezpieczne.
-Domyślam się, że nie jesteś w stanie biegać i uciekać przed tymi ćwierć mózgami? - zapytał bardzo retorycznym charakterem. Kobieta była bardzo osłabiona i nie nadawała się do maratonów. Nie mówiąc już o takich maratonach, w których stawką byłoby jej życie.
-Jeżeli znasz jakieś rozsądne wyjście oraz drogę, którą moglibyśmy uciec... - Sumairu zbliżył się do Toyoko i westchnął.
-Widzę to tak... Nawet jeżeli pogodziłaś się już z myślami i jedynie czekasz na przyjście strażników i nie chcesz walczyć o swój los, to zrobię wszystko co w mojej mocy by temu wszystkiemu zapobiec. Możemy poczekać na powrót strażnika i oznajmić mu, że musisz zostać przy życiu, gdyż dzięki Tobie będziemy o krok od wyleczenia miasta... Możemy też wymknąć się z tego mieszkania i liczyć na to, że uda nam się dotrzeć w bezpieczne miejsce. - Sumairu pochylił się nad kobietą.
-Toyoko-chan, powiedz mi jak daleko znajduje się jakieś w miarę rozsądne schronienie i którędy się tam dostaniemy. Powiedz co o tym myślisz.- chłopak podniósł się i stojąc przy kobiecie, na jego twarzy pojawił się nagle drobny uśmiech.
-Uratuję Cię, czy tego chcesz czy nie. - Odezwał się nadając całej sytuacji iskierkę nadziei i odrobinę optymizmu.
Wierzył, że może się udać. Czy się bał? Cholernie mocno... ale nie mógł zachować się teraz jak przestraszone dziecko, które po wszystkich swoich wielkich przemowach o byciu bohaterem przy pierwszej lepszej okazji schowa się lub zawiedzie i rzuci każde wypowiedziane słowo na wiatr.
Teraz naprawdę nie mieli dużo czasu...
0 x
- Yamanaka Inoshi
- Postać porzucona
- Posty: 3431
- Rejestracja: 12 lut 2018, o 22:35
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: - Akcent Karmazynowych szczytów - Francuski
- Blond włosy długością do ramion
- Zielone oczy - w stylu Yamanaka
- Wzrost 161
- Łuskowaty kombinezon
- Widoczne bandaże na dłoniach. - Widoczny ekwipunek: Stalowe elementy pancerza, maska
Duży miecz na plecach
Plecak
Kabura z prawej strony na udzie. - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=4957
- GG/Discord: Tario#3987/64789656
- Multikonta: Hoshigaki Maname
- Aktualna postać: Jun
- Lokalizacja: Soso
Re: [Zwodniczy Karmazyn] Ulice Ryuzaku no Taki
Zwodniczy Karmazyn
- Rok 385 - Wiosna - - Ulice - Sumairu![]()
" W paszczy lwa. " [youtube]https://www.youtube.com/watch?v=nW9ApPn ... go&index=2[/youtube] Sumairu Słowa strażnika nie zostały tylko usłyszane przez Sumairu, jego głos był na tyle donośny, że dotarł również i do Toyoko która, wydawało się przyjęła go ze spokojem, nie była jednak zrezygnowana ani nie myślała, że Sumairu się jej pozbędzie. Ile zapewnień trzeba było, że zrobi co trzeba? Na pewno nie więcej niż jedno które już padło. Nie miała zamiaru się poddawać, biorąc nawet pod uwagę to co wymyślił sobie Sumairu.
- Jak tutaj zaraz wejdą to ani ja ani ty nie będziemy... - Westchnęła ciężko kręcąc powoli głową, podniosła się, szła nieco wolniej ale w miarę sprawnie, zmuszała się jednak wyglądało na to, że jest w stanie się ruszać i nie jest przez ten lek kompletnie zniedołężniała.
- Zacznij w takim razie coś robić jeśli chcesz spełnić tę obietnicę, póki co jedynie stoisz i gadasz... - Pokręciła się po pokoju nieco poddenerwowana zaglądając do szafy i ubierając się nieco cieplej w ciągu kilkunastu następnych chwil. Wiedziała, że nie jest w stanie zachować takiej szybkości jak Samuraj, mimo to liczyła, że to wystarczy, musiało, bo niby jakie mają inne wyjście?
- Jakoś jestem... Rozejrzyj się czy nas stąd jakoś wydostaniesz. Z niczym się nie pogodziłam, skąd ty to wziąłeś - Kontynuowała ubieranie się do wyjścia, mimo wszystko nie zapomniała również o udaniu się do kuchni po coś do obrony. Wzięła jeden z długich noży. Była iryoninką, to prawda, teraz jednak miała walczyć o swoje życie, widziała szansę, mogła być niczym dzikie zwierze zepchnięte do rogu.
- Nie mów mi co możemy zrobić tylko na coś się w końcu zdecyduj, naprawdę wierzysz, że go przekonać? Jesteś nagle jakimś wielkim mówcą który zjednuje sobie ludzi? Jak myślisz dlaczego jesteś tutaj a nie gdzie indziej, gdzie twoje szczęście? - Zaczęła dyszeć bo wypowiadane przez nią słowa wyraźnie ją drażniły. Czuła się jak niańka w tej chwili, jakby to właśnie ona miała ratować jego a nie on ją, kto tutaj jaką rolę pełni? Kto tutaj jest wybawcą i tym który ma pojęcie o sytuacji na zewnątrz, kto przeżył całe to zamieszanie i poruszał się w nim niczym kot?
- Skąd mam wiedzieć Sumairu-san? Każde miejsce które było bezpieczne kilka dni temu już takie nie jest, albo może nie być. Nie chcę marnować czasu i ryzykować. - Czas mijał nieubłaganie i z każdą chwilą tykanie fikcyjnego zegara brzmiało coraz mocniej zbliżając się do godziny zero. Godziny w której strażnik już nie zapuka a zwyczajnie wejdzie tutaj i zakończy wszelkie sprawunki... Pytanie co zostanie na miejscu.
Tutaj będzie spis npc i ich kolorków
- Tsobuki
- Toyoko
- Strażnik
Ukryty tekst
0 x
Re: [Zwodniczy Karmazyn] Ulice Ryuzaku no Taki
-Ciężko będzie nie rozzłościć strażnika, który podkreślił żebym nie opuszczał tego domu. - Suma rozejrzał się po pokoju i westchnął. -Kobiety... - przeszło mu przez myśl, gdy Toyoko ponaglała go i wielce przeżywała fakt, że chłopak chce dla niej dobrze i nie chce popełnić głupiego błędu, który doprowadzi ich do grobu. Grobu w najlepszym przypadku, gdyż patrząc na to co dzieje się na ulicach Ryuzaku, to najprawdopodobniej ich ciała zostałyby wyrzucone pod jakiś budynek niczym nikomu niepotrzebne śmieci.
Wtedy doznał pewnego olśnienia i do głowy wpadł mu pomysł na dalsze poczynania. Zwrócił uwagę na pościel, która znajdowała się na łóżku nieopodal i odezwał się.
-Mam nadzieję, że umiesz udawać martwą.- powiedział z delikatnym przekąsem, ale brzmiało to dosyć poważnie.
-Nałożę na Ciebie te białe prześcieradło i ogłoszę wykonanie zadania, którym rzekomo ma być pozbycie się Ciebie. Oznajmię im, że Izo bardzo nalegał na to, aby nie zostawiać tu Twojego ciała i abym przekazał Cię osobiście w pewne miejsce. Zostaniesz stąd przeze mnie wyniesiona i dowiem się, którą drogą najlepiej się stąd wydostać i udać do szpitala, czy gdziekolwiek będzie trzeba. Teraz najważniejsze...- chłopak przerwał monolog i rozejrzał się po mieszkaniu.
Najistotniejszym elementem całego spektaklu będzie stworzenie śladów krwi zarówno na prześcieradle jak i na łożu, na którym spoczywała Toyoko.
-Potrzebujemy krwi, najlepiej zwierzęcej. Jesteś naukowcem, więc nie zdziwiłbym się gdybyś faktycznie miała tu jakiś słoik z czymś co przypominałoby krew. Nie chcę być niegrzeczny i grzebać Ci po szafkach, ani nie chcę też tracić więcej czasu, dlatego powiedz, czy masz tu coś co będzie mogło posłużyć za sztuczną krew, czy mam improwizować?- plan miał pewne niedociągnięcia i ryzyko, ale był planem. Suma wiedział, że strażnicy mogą chcieć sprawdzić, czy Toyoko faktycznie nie żyje, albo będą zwracać uwagę na inne szczegóły, czy też na samego Sumę i to czy byłby on w stanie zabić kobietę.
Czas uciekał, a chłopak podszedł do łoża i chwycił za prześcieradło.
-W ostateczności będę z nimi walczył, ale musimy współpracować. - zmierzył kobietę wzrokiem i westchnął.
Wtedy doznał pewnego olśnienia i do głowy wpadł mu pomysł na dalsze poczynania. Zwrócił uwagę na pościel, która znajdowała się na łóżku nieopodal i odezwał się.
-Mam nadzieję, że umiesz udawać martwą.- powiedział z delikatnym przekąsem, ale brzmiało to dosyć poważnie.
-Nałożę na Ciebie te białe prześcieradło i ogłoszę wykonanie zadania, którym rzekomo ma być pozbycie się Ciebie. Oznajmię im, że Izo bardzo nalegał na to, aby nie zostawiać tu Twojego ciała i abym przekazał Cię osobiście w pewne miejsce. Zostaniesz stąd przeze mnie wyniesiona i dowiem się, którą drogą najlepiej się stąd wydostać i udać do szpitala, czy gdziekolwiek będzie trzeba. Teraz najważniejsze...- chłopak przerwał monolog i rozejrzał się po mieszkaniu.
Najistotniejszym elementem całego spektaklu będzie stworzenie śladów krwi zarówno na prześcieradle jak i na łożu, na którym spoczywała Toyoko.
-Potrzebujemy krwi, najlepiej zwierzęcej. Jesteś naukowcem, więc nie zdziwiłbym się gdybyś faktycznie miała tu jakiś słoik z czymś co przypominałoby krew. Nie chcę być niegrzeczny i grzebać Ci po szafkach, ani nie chcę też tracić więcej czasu, dlatego powiedz, czy masz tu coś co będzie mogło posłużyć za sztuczną krew, czy mam improwizować?- plan miał pewne niedociągnięcia i ryzyko, ale był planem. Suma wiedział, że strażnicy mogą chcieć sprawdzić, czy Toyoko faktycznie nie żyje, albo będą zwracać uwagę na inne szczegóły, czy też na samego Sumę i to czy byłby on w stanie zabić kobietę.
Czas uciekał, a chłopak podszedł do łoża i chwycił za prześcieradło.
-W ostateczności będę z nimi walczył, ale musimy współpracować. - zmierzył kobietę wzrokiem i westchnął.
0 x
- Yamanaka Inoshi
- Postać porzucona
- Posty: 3431
- Rejestracja: 12 lut 2018, o 22:35
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: - Akcent Karmazynowych szczytów - Francuski
- Blond włosy długością do ramion
- Zielone oczy - w stylu Yamanaka
- Wzrost 161
- Łuskowaty kombinezon
- Widoczne bandaże na dłoniach. - Widoczny ekwipunek: Stalowe elementy pancerza, maska
Duży miecz na plecach
Plecak
Kabura z prawej strony na udzie. - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=4957
- GG/Discord: Tario#3987/64789656
- Multikonta: Hoshigaki Maname
- Aktualna postać: Jun
- Lokalizacja: Soso
Re: [Zwodniczy Karmazyn] Ulice Ryuzaku no Taki
Zwodniczy Karmazyn
- Rok 385 - Wiosna - - Ulice - Sumairu![]()
" W paszczy lwa. " [youtube]https://www.youtube.com/watch?v=nW9ApPn ... go&index=2[/youtube] Sumairu Kobieta zajmowała się sobą podczas gdy Suma dalej mówił. Ostatecznie olśniło go i wpadł na, jak mu się wydawało genialny pomysł.
- A co, już chcesz złamać obietnicę? - Westchnęła zatrzymując się z całkiem sporawym nożykiem w dłoni słuchając dalej tego co mówił samuraj, początkowo nie chciało się jej wierzyć, że mógł wpaść na tak dziwny, niedorzeczny i pełen dziur plan... Mimo to takie plany są najbardziej szalone i zazwyczaj... Działają, prawda?
- Naprawdę myślisz, że to zadziała? - Powiedziała wyraźnie nie przekonana jego słowami, kto by zareagował inaczej na tak banalny plan który jest dziurawy jak ser szwajcarski i drobna rzecz, element wystarczy by cały plan wziął w łeb i zawalił się im pod nogami.
- To szalony plan... Nie jestem naukowcem, jestem tylko medyczką, to wszystko... - Pokręciła głową rozglądając się po swoim mieszkaniu, złapała się lekko za głowę patrząc to w lewo, to w prawo nie wiedząc tak naprawdę skąd wytrzasnąć coś o czym wspomniał Sumairu, krew nie rośnie na drzewach.
- Nawet jeśli przekonamy strażnika i nie zabije mnie nim stąd wyjdziemy... To jak planujesz uniknąć przechodzących ludzi i pozostałych? Nawet jeśli znajdziemy... Nie, nie mam nic takiego, skąd niby miałabym trzymać tutaj coś takiego. W szpitalu mamy pomieszczenie w którym trzymamy krew ale tutaj? - Zagryzła wargę zbliżając się znowu do stolika na którym postawiła szklankę, znowu upiła z niej nieco przewracając wzrok na Sumairu. Wtedy też do drzwi ktoś zastukał. Rozległ się dźwięk który był tym na co czekali a raczej obawiali się tego.
- Sumairu, liczę, że zajął się już wszystkim. Pomożesz mi sprzątnąć tego trupa... - Powiedział strażnik otwierając tym samym drzwi i wchodząc do środka. - Między pomieszczeniem z wami a wejściem dzielił was cały korytarz toteż nie wparował jeszcze do pomieszczenia w którym znajdowaliście się razem z Toyoko. Mimo to zbliżał się do niego nieubłaganie.
Tutaj będzie spis npc i ich kolorków
- Tsobuki
- Toyoko
- Strażnik
Ukryty tekst
0 x
Re: [Zwodniczy Karmazyn] Ulice Ryuzaku no Taki
Suma odszedł od łóżka i zbliżył się do wyjścia z pokoju.
-Czyli improwizujemy... - odezwał się znudzonym głosem tuż przed tym gdy rozległo się pukanie do drzwi oraz znajomy głos strażnika. Suma wiedział, że ciężko będzie mu współpracować z Toyoko, która negowała każde jego słowo. Nawet jeśli słusznie to wcale nie pomagało to samurajowi będącemu przed obliczem ważnej życiowej decyzji. Nie chodziło już tylko o to, czy strażnik go zabije, ale czy będzie żył przez resztę swojego istnienia w nienawiści do samego siebie i w kłamstwie, którym próbował zawojować świat i być bohaterem. Suma wyciągnął Mitsukattę, która symbolizować miała odnaleziony plan i wyjście z całej sytuacji.
-Czekałem ze wszystkim na Ciebie. Zapraszam na pokaz.- odezwał się nieco głośniej, aby strażnik go usłyszał.
Gdy strażnik zajrzał do pokoju, Suma stał plecami do niego z wyciągniętą kataną.
-Giń.- odpowiedział ze stoickim spokojem pomimo burzy emocji jaka panowała w nim do tej chwili.
Ostatnią rzeczą jaką zrobił przed ruszeniem na Toyoko, było posłanie jej uśmiechu, który tylko ona mogła zobaczyć.
Chciał jej tym powiedzieć mniej więcej tyle co niosła jego dewiza życiowa... "Będzie dobrze".
Możliwe też, że chciał aby wszystko wyglądało wiarygodnie i aby dziewczyna miała na twarzy wymalowany szok, przerażenie i ogólny lęk przed tym co miało ją zaraz spotkać.
Świst ostrza był poprzedzony zwinnym podskokiem w stronę dziewczyny, a samo ostrze powędrowało... do tyłu.
Sumairu posłał cięcie z zaskoczenia i miał nadzieję, że będzie to ostatnie cięcie jakie będzie musiał wykonać na strażniku, który raczej gotowy był na rozlew krwi. Cudzej, nie własnej.
Dla spokoju ducha i zachowania się przy życiu, po wykonaniu cięcia, Sumairu obrócił się na pięcie i zamachnął się by przygotować się na ewentualne dobicie strażnika, tudzież osłonienie się przed jego atakiem o ile taki miałby nastąpić.
Jeżeli strażnik został tylko draśnięty... Sumairu wyprowadził kolejne cięcie celując w głowę oponenta aby pozbyć się go jak najszybciej.
Jeżeli jednak strażnik został zraniony na tyle, że padł martwy - Sumairu miał wypowiedzieć jedno zdanie. -Nie rzucam słów na wiatr.Techniki:
1. Uragiri (+30 do szybkości)
0 x
- Yamanaka Inoshi
- Postać porzucona
- Posty: 3431
- Rejestracja: 12 lut 2018, o 22:35
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: - Akcent Karmazynowych szczytów - Francuski
- Blond włosy długością do ramion
- Zielone oczy - w stylu Yamanaka
- Wzrost 161
- Łuskowaty kombinezon
- Widoczne bandaże na dłoniach. - Widoczny ekwipunek: Stalowe elementy pancerza, maska
Duży miecz na plecach
Plecak
Kabura z prawej strony na udzie. - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=4957
- GG/Discord: Tario#3987/64789656
- Multikonta: Hoshigaki Maname
- Aktualna postać: Jun
- Lokalizacja: Soso
Re: [Zwodniczy Karmazyn] Ulice Ryuzaku no Taki
Zwodniczy Karmazyn
- Rok 385 - Wiosna - - Ulice - Sumairu![]()
" W paszczy lwa. " [youtube]https://www.youtube.com/watch?v=nW9ApPn ... go&index=2[/youtube] Sumairu Suma był gotowy na to co miało się zaraz wydarzyć. Podjął decyzję już dawno, czyż nie? Zdawał sobie sprawę z tego, że już nie ma odwrotu. Miał jeden plan, uratować siebie i Toyoko zatapiając swoje ostrze w ciele strażnika, tylko tyle i aż tyle wymagał od siebie, prawda?
Strażnik słysząc słowa Samuraja wszedł do pomieszczenia i zmierzył wzrokiem najpierw kobietę z nożem w dłoni a później jego. Pokręcił jednak nieznacznie głową widząc, że kobieta żyje a ty dopiero się zabierasz za zrobienie tego co miało się stać już dawno.
- Jeszcze tego nie zrobiłeś? - Oparł dłonie o swoje biodra i już po chwili zsunął dłoń na rękojeść swojego miecza przypatrując się dalszym poczynaniom Sumairu który zaczynał szarżować w stronę kobiety która wlepiła swój wzrok w nadbiegającego samuraja. Była zadziwiona i zaskoczona jego poczynaniami, nie wiedziała co zamierza zrobić. Uśmiech który jej pokazał nijak nie został przez nią odczytany tak jak chciał. Przyrzekał, przyrzekał aż złamał przyrzeczenie, prawda? Nie pozostawała bierna i sama pchnęła swoim nożem w stronę samuraja który nadbiegał. Zwinny doskok, jej pchnięcie, jego obrócenie ostrza... Wszystko to stało się bardzo szybko. Każde z ostrzy sięgnęło swojego celu. Strażnik padł martwy równie szybko jak wszedł. Nie spodziewał się takiego ataku, mimo to tak blisko doskok do Toyoko która mimo wszystko nie zamierzała się poddać bez walki. Cofała nóż jednak nie zdążyła całkiem i Suma został dźgnięty w pierś. Nie była to głęboka rana zagrażająca życiu lecz jednak była. Kobieta zasłoniła dłonią usta upuszczając nóż na ziemię.
- Co teraz, co teraz?! - Zapytała Samuraja cofając się nieco w stronę jednej z pobliskich ścian pokoju.
Tutaj będzie spis npc i ich kolorków
- Tsobuki
- Toyoko
- Strażnik
Ukryty tekst
0 x
Re: [Zwodniczy Karmazyn] Ulice Ryuzaku no Taki
-Może trzeba było inaczej to rozegrać...- pomyślał Suma, gdy zaskoczona Toyoko wbiła mu nóż w pierś.
Sumairu podparł się o swoją katanę, a jego ręka odruchowo ruszyła w miejsce, w które wbite zostało ostrze kobiety.
Samuraj zachwiał się i śledził spadający nóż, a towarzyszące temu pieczenie sprawiło, że chłopak jęknął cicho.
-Wybacz, że Cię przestraszyłem.- oznajmił dysząc i chowając swój miecz. Rana może i nie była śmiertelnie głęboka, ale mimo wszystko trzeba było zatamować krwawienie, a więc Sumairu naturalnie dociskał swoją klatkę dłonią.
Jego oczy skierowały się na martwego strażnika. Wypełniał tylko rozkazy i być może był dobrym człowiekiem. Może miał dziś wracać do swojej rodziny, która na niego czeka. Może wszystko powinno potoczyć się inaczej? Co by nie było... Nie żyje.
Gdy Toyoko nieco panicznie zaczęła pytać o dalszy plan działania, Sumairu westchnął i rozejrzał się po pokoju.
-Co teraz? To o czym mówiłem wcześniej... Improwizujemy. Byłbym wdzięczny gdybyś miała tu gdzieś kawałek bandaża, czy jakiś inny materiał, którym będę mógł się owinąć. Chyba, że nie jesteś jednak medyczką, Toyoko-chan? - zakończył z sarkastycznym uśmiechem na twarzy i kaszlnął dwa razy. Po chwili oderwał rękę od klatki i zobaczył, że dłoń praktycznie w całości jest pokryta krwią. Ból ustępował, ale to pewnie przez adrenalinę i fakt, że inaczej zaplanował cały spektakl. Właściwie to niczego nie planował, a po prostu zabił strażnika. No właśnie... Co dalej?
-Mówiłaś, że jest ich pięciu. Teraz zostało nam czterech osiłków. O ile z zwarciu byłbym w stanie sobie z nimi poradzić, to najbardziej mnie martwi ten, który dosięgnąłby mnie pierwszy. Ten, który patroluje na dachu. Ten z łukiem. - odezwał się po chwili rozglądania się w milczeniu. Po rozpatrzeniu kilku scenariuszy, Suma westchnął i odezwał się ponownie.-Sztucznej krwi nie mamy, więc trzeba spróbować z prawdziwą. Mam nadzieję, że wytrzymasz. Możemy darować sobie udawanie Twojej śmierci, przejść przez okno i liczyć, że nikt nas nie zauważy no i że dojdziemy do miejsca, w którym nie będzie strażników, którzy będą chcieli nas zabić. Nie robi mi to różnicy, którą opcję wybierzemy, dlatego wolałbym abyś zadecydowała sama, lub po prostu wyraziła swoje zdanie. Wydaje mi się jednak, że lepiej będzie zacząć przygotowania nim zaczniesz narzekać, że nie podejmuję decyzji. - powiedział przewracając oczami z odrobiną sarkazmu i skrywanej w sobie goryczy.
Suma nie czekając na zdanie Toyoko podszedł po białe prześcieradło, a następnie zaniósł je do ciała strażnika, którego przed chwilą zabił. Nie musiał się zbytnio wysilać, żeby odsłaniać ranę zatem obsmarowanie białego materiału krwią odbyło się szybko i bez problemowo. Wyszło tak jakby Sumairu robił to codziennie, a to przecież nie była prawda, nie?
-Teraz musimy Cię nieco podmalować. Wolałbym gdybyś zrobiła to sama.- Chłopak zwyczajnie nie chciał dostać w twarz od kobiety podczas próby babrania jej krwią. Czy to własną krwią, czy krwią strażnika... Może niektóre kobiety uznałyby to za romantyczny moment, w którym mężczyzna przejeżdża zakrwawioną dłonią po ich ubraniach i po ciele... Może Toyoko nie zareagowałaby nagle i Suma nie dostałby w twarz?
-Zdecydowanie powinna zrobić to sama... - pomyślał, gdy przypomniał sobie o akcji z nożem.
Gdy wszystko zostało już przygotowane... Sumairu przeciągnął ciało strażnika pod łóżko, aby opóźnić ewentualne znalezienie go przez jego kompanów. Nawet o te kilka chwil, czy sekund.
-Wytrzymaj Toyoko. - powiedział z pełną powagą i nadzieją w głosie, po czym schylił się nieco w jej stronę i bez większych problemów ją podniósł i ułożył na lewym barku czekając aż sama narzuci na siebie zakrwawioną pościel.
Serca samuraja biło jeszcze szybciej niż w momencie, w którym usłyszał głos strażnika i moment, w którym musiał odebrać mu życia. No właśnie... Musiał?
Toyoko była lekka. Lżejsza niż przypuszczał. Przynajmniej jeden problem z głowy. Teraz przyszedł czas na resztę.
Sumairu wyszedł z domu, z prawie-martwą kobietą przewieszoną przez jego ramię. Chłopak wyszedł powoli i nie chciał sprowokować swoimi ruchami podejrzeń wśród strażników. Trzeba było być spokojnym.
-Problem z głowy. Ta małpa dźgnęła mnie nożem... - odezwał się z lekkim poirytowaniem w głosie i gdy tylko zakończył zdanie, napiął swoje ciało na wypadek, gdyby Toyoko chciała wbić mu w plecy łokieć za małpę.
-Przykro mi, ale zostałem poproszony, aby pod żadym pozorem nie porzucać ciała tej kobiety byle gdzie i aby została pochowana w odpowiednim miejscu. Z resztkami godności. - odezwał się
-Potrzebuję rady któregoś z was. Którą drogą powinienem ruszyć, żeby w miarę spokojnie dotrzeć do szpitala?
Chłopak zachowywał się naturalnie i o dziwo nie czuł się źle okłamując ich praktycznie co drugim słowem. Wyrzuty sumienia dopadną go jak wszystko się już skończy...
Na wypadek, gdyby któryś z nich zaczął pytać o strażnika, który wszedł do domu i jeszcze z niego nie wyszedł, Sumairu miał przygotowaną odpowiedź.
-Wasz kolega czyta właśnie list, który ze sobą przyniosłem. Jest w nim wszystko to o czym mówiłem wcześniej o mojej misji.
Gdy któryś ze strażników poda mu kierunek, w którym ma się udać - Suma pożegna się z nimi i razem z trupem, ruszy w kolejną część podróży.
0 x
- Yamanaka Inoshi
- Postać porzucona
- Posty: 3431
- Rejestracja: 12 lut 2018, o 22:35
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: - Akcent Karmazynowych szczytów - Francuski
- Blond włosy długością do ramion
- Zielone oczy - w stylu Yamanaka
- Wzrost 161
- Łuskowaty kombinezon
- Widoczne bandaże na dłoniach. - Widoczny ekwipunek: Stalowe elementy pancerza, maska
Duży miecz na plecach
Plecak
Kabura z prawej strony na udzie. - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=4957
- GG/Discord: Tario#3987/64789656
- Multikonta: Hoshigaki Maname
- Aktualna postać: Jun
- Lokalizacja: Soso
Re: [Zwodniczy Karmazyn] Ulice Ryuzaku no Taki
Zwodniczy Karmazyn
- Rok 385 - Wiosna - - Ulice - Sumairu![]()
" W paszczy lwa. " [youtube]https://www.youtube.com/watch?v=nW9ApPn ... go&index=2[/youtube] Sumairu Bieg wydarzeń jaki właśnie miał miejsce nie należał do tych z najbardziej owocnych, był jednym z tej średniej półki które graniczą z powodzeniem i porażką którego skala bywała różna od małego zawodu po wielkie przegrane. Kobieta wciąż wydawała się lekko przestraszona, mimo wszystko całkiem szybko doszła do siebie i poleciała do kuchni i wyciągnęła z szafki zwyczajny zestaw z bandażem i gazą, lepsze to niż nic.
- Nic ci nie jest... Mogłeś mi powiedzieć... - Przystąpiła całkiem szybko do opatrywania jego rany jeśli tylko jej pozwolił. Nie była jakoś strasznie delikatna ani zręczna podczas bandażowania jednak starała się zrobić to jak najlepiej i najszybciej, w taki sposób by ani się to nie rzucało w oczy ani nie przeszkadzało mu w dalszym funkcjonowaniu.
- Pięciu... Tylko tak powiedziałam, powiedziałam, że nie dasz rady pięciu, nie wiem ilu ich jest, ze dwudziestu może albo więcej. Naprawdę wydawało ci się, że całą dzielnicę ochrania pięciu ludzi, za kogo ty masz Hirotsugu, za jakiegoś podrzędnego łotra? On rządzi tą dzielnicą... - Westchnęła kręcąc głową na boki nieco spanikowana, teraz nie było już odwrotu i było to dla niej jasne, martwiła się, że właśnie obydwoje przypieczętowali swój los i nie czeka ich już nic dobrego.
- Gdybym... Powiedziała dwóch to założyłbyś, że całej dzielnicy tylu strzeże... Nie ważne. - Mówiła z tonem drobnej pretensji. Rozejrzała się po pomieszczeniu, zbliżyła do okna wyglądając przezeń przekrzywiła głowę w górę szukając jednego ze strażników na budynku.
- Ugh... Posłuchaj, jeżeli przejdziemy przez ogrodzenie to będzie tylko chwila w której będą mogli nam coś zrobić... Poza tym zaraz zaczną go szukać... - Stojąc przy oknie zacisnęła dłoń na nożu który ponownie złapała w swoje ręce.
Tutaj będzie spis npc i ich kolorków
- Tsobuki
- Toyoko
- Strażnik
Ukryty tekst
0 x
Re: [Zwodniczy Karmazyn] Ulice Ryuzaku no Taki
-Nie znam go, ani nigdy o nim nie słyszałem. Widocznie dlatego traktuję go jak zwykłego łotra.- odpowiedział dziewczynie i przejechał dłonią po swojej piersi, która była już zabandażowana i gotowa by zacząć się goić.
Sumairu spojrzał na ciało martwego strażnika po ostatnich słowach Toyoko.
-Dobrze o tym wiem, że będą go szukać. Może nawet już tu idą. Moglibyśmy powtarzać ten sam scenariusz jeszcze kilka razy i każdego który tu wejdzie zabić, ale trzeba wziąć sprawy w swoje ręce. - wzrok skierował na okno, do którego podeszła Toyoko.
-Ogrodzenie brzmi rozsądnie. - powiedział, po czym poprawił swoje katany i ścisnął nieco mocniej białe obi, które utrzymywało miecze przy ciele.
Chłopak ponownie westchnął i uśmiechnął się z grymasem.
-W tej sytuacji dobre wychowanie musi pójść w las. - odezwał się i zbliżył do okna rozglądając się po okolicy, a następnie delikatnie i bez fajerwerków otworzył okno na oścież i wyszedł przez nie pierwszy rozglądając się to w lewo, to w prawo, to w górę. Trzeba było być czujnym. Gdy jeszcze nikogo nie zauważył, Suma chwycił rękojeść jednej ze swoich katan i dał kobiecie znak, że może już zacząć przechodzić.
-Lepiej weź ze sobą nóż.- wyszeptał i gdy kobieta przeszła już na zewnątrz, Sumairu bez pytania złapał ją za rękę i ruszył w stronę wspomnianego przez nią ogrodzenia, które mogło okazać się ich jedyną rozsądną i realną możliwością przeżycia.
0 x
- Yamanaka Inoshi
- Postać porzucona
- Posty: 3431
- Rejestracja: 12 lut 2018, o 22:35
- Wiek postaci: 18
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: - Akcent Karmazynowych szczytów - Francuski
- Blond włosy długością do ramion
- Zielone oczy - w stylu Yamanaka
- Wzrost 161
- Łuskowaty kombinezon
- Widoczne bandaże na dłoniach. - Widoczny ekwipunek: Stalowe elementy pancerza, maska
Duży miecz na plecach
Plecak
Kabura z prawej strony na udzie. - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=4957
- GG/Discord: Tario#3987/64789656
- Multikonta: Hoshigaki Maname
- Aktualna postać: Jun
- Lokalizacja: Soso
Re: [Zwodniczy Karmazyn] Ulice Ryuzaku no Taki
Zwodniczy Karmazyn
- Rok 385 - Wiosna - - Ulice - Sumairu![]()
" W paszczy lwa. " [youtube]https://www.youtube.com/watch?v=nW9ApPn ... go&index=2[/youtube] Sumairu - W takim razie nie jesteś stąd... - Mówiła Toyoko z wyrazem niepewności na twarzy przypatrując się zwłokom zabitego przed chwilą strażnika. Była już gotowa i zdawała sobie sprawę z tego, że nie mogliście dłużej już czekać, czy również Sumairu to wiedział? Jego sugestia odnośnie zabijania każdego kolejnego który tutaj wejdzie nie mogła być bardziej niedorzeczna. Trzeba naprawdę spodziewać się kompletnych kretynów licząc, że będą wchodzić pojedynczo, zwłaszcza jak zaczną szukać swojego kolegi, o ile już nie zaczęli. Z dworu nie dobiegały odgłosy poszukiwań ani jakiegoś poruszenia, to mógł być dobry znak świadczący o tym, że macie jeszcze chwilę czasu. Ogrodzenie które znajdowało się zaraz za domem kobiety wydawało się być najrozsądniejszą a co najważniejsze najszybszą drogą ucieczki jaką mieliście pod ręką. Plan z prześcieradłem nie miał najmniejszych szans na powodzenie i to trzeba sobie powiedzieć głośno.
Czym rzeczywiście jest dobre wychowanie? Czy ma ono cokolwiek wspólnego z wychodzeniem z domu przez okno albo ucieczką z dzielnicy? Mniejsza o to, czas, to właśnie czas był zasobem którego wam brakowało bo każda chwila spędzona na marudzeniu mogła utrudnić waszą ucieczkę. Toyoko całkiem szybko postarała się przejść przez okno a następnie gdy już byli na miejscu zaczęła przechodzić, czy to sama czy to też przy pomocy chłopaka. Krótka chwila i już była na górze. Na wasze nieszczęście nie mogła cię wciągnąć gdyż od razu, musiała zejść na dół a dodatkowo zwyczajnie nie miała o co się dobrze zaprzeć. Przykuliście natomiast uwagę jednego z łuczników na budynku który od razu wszczął alarm. Kilka zdań wykrzyczanych w głąb dzielnicy sprawiło, że wycofanie się nie było już możliwą opcją, trzeba było przeć do przodu.
- Chodź, pośpiesz się! - Zwróciła się w twoją stronę zmartwiona Toyoko spoglądając tym samym w stronę budynku na którym znajdował się strzelec. Łucznik naciągnął strzałę i w chwili w której przeskakiwałeś na drugą stronę poczułeś straszliwy ból w dolnej części pleców, tej części do której słońce nie dochodzi. Strzała ugodziła cię w te jakże cenne miejsce. Tyłek bolał ale byłeś po drugiej stronie, może i nie najbardziej sprawny po tej eskapadzie jednak nie groziła ci jeszcze śmierć o nie. W oddali po stronie prowadzącej do drogi którą wchodziliscie do dzielnicy, znajduje się spory zaułek z której wychodzi właśnie mała dziewczynka w której możesz rozpoznać Rikę.
- Dzielnica Nihya-tsu -
Ukryty tekst
Tutaj będzie spis npc i ich kolorków
- Tsobuki
- Toyoko
- Strażnik
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości