Równina

Kraj kupiecki położony na wschód od Prastarego Lasu. Graniczy z prowincjami Midori, Sogen i Kaigan. Ryuzaku no Taki jest znane ze swojego bogactwa i szeroko zakreślonych wpływów - związane jest to z dobrym położeniem i łatwym dostępem do morza, czym nie może się pochwalić Shigashi no Kibu. Kraj ten ma bardzo żyzne gleby i przyjazny klimat, co korzystnie wpływa na jego stan. Na terytoriach tej prowincji, wśród nielicznych pagórków, można też znaleźć główną świątynię Wyznawców Jashina.
Awatar użytkownika
Tsuma
Posty: 62
Rejestracja: 12 paź 2021, o 22:31
Wiek postaci: 68
Ranga: Doko
Multikonta: Tatsu

Re: Równina.

Post autor: Tsuma »

Misja Satoshiego [ C ]
1 / 30
Sabaku Satoshi

Wybuch wojny zmienia świat nie tylko mieszkańców prowincji, których ona dotyczy, ale wpływa także na tych, będących przeróżnym splotem przypadków w nią wplątani. Satoshi będący obywatelem Unii nie miał wyraźnego powodu do tego, ażeby włączyć się w wojenny marsz prowadzący do stolicy Kotei. Nie dostał powołania od swojego lidera, ani nawet życie jego czy bliskich mu osób nie było szczególnie zagrożone. A jednak postanowił poświęcić swój czas, zgromadzone przez lata doświadczenie, ażeby wspomóc jedną ze stron konfliktu. Zyskując tym samym nowe znajomości, a także wzrastając w siłę, bo w końcu wszystkim shinobi zależeć powinno przede wszystkim na tym, żeby walczyć o swoje i się samodoskonalić. Szczególnie kosztem innych osób.

Takich jak on było wielu. Najemników, z których niektórzy wiązali ledwo koniec z końcem, przez co wybuch wojny był dla nich zbawieniem od samego Daikoku, jednego z siedmiu bogów szczęścia zajmującego się dostatkiem, a jeszcze inni wykorzystali to jako pretekst do spełnienia własnych zachcianek i wyrwania się z okowów rodzinnego domu. Czy właściwie zastanawiał się kiedyś Satoshi, ile rodzin zburzył wyruszając na tereny Sogen? Nawet jeżeli bezpośrednio nie zabił żadnego cywila, to pośrednio mógł sprawić, że główna głowa rodziny właśnie osierociła swe dzieci, a żonę zostawiła na pastwę ciężkiej pracy. Okropne to czasy nastały, to trzeba przyznać, a szczególnie teraz, gdy zima powoli pukała do drzwi ryuzańskiej ziemi, a porastające niegdyś równinę piękne liściaste drzewa opadały powoli z sił. Biały puch na ziemi jeszcze się nie zjawił, lecz już teraz pod stopami dało się usłyszeć łamanie szronu, pierwszych przymrozków. Z pewnością dla bywalca pustyni byłaby to rzecz przedziwna, o ile wcześniej się z nią nie spotkał. I również wieczór powoli się zbliżał, lecz na trakcie prowadzącym przez Ryuzaku, niedaleko lini morskiej, już za jakiś czas zjawić się miała karczma, a wraz z nią leżąca blisko osada.

Czy z podpaloną pochodnią, czy też bez, Satoshi mógł usłyszeć kroki stawiane szybko, bardzo nieporadnie. Wykorzystując swą shinobijską czujność i percepcję, był w stanie ustalić, że niebezpiecznemu napastnikowi czy innemu zwierzowi pozostało jeszcze ponad kilkanaście metrów do niego, przez co Satoshi mógł czuć się w miarę bezpiecznie. Jednak teren, na jakim się znaleźli, był wręcz przystosowany do tego, ażeby przyczaić się na nieświadomego wędrowca. Głazy, ustawione co kilka metrów, były niezłą zasłoną dla ewentualnej pułapki. Ta jednak raczej nie miała miejsca. Po odwróceniu się do tyłu Satoshi dojrzał małą dziewczynkę, której blond włosy zwinięte w dwa kucyki swobodnie opadały na głowę. To, co zwróciło przede wszystkim jego uwagę, to koc, którym była opatulona. Pod zachodzącym Słońcem trudno było dostrzec więcej szczegółów, poza tym, że jest on koloru ciemnego, jak i część opatulająca brzuch została rozcięta poziomo. Tak jakby jakimś narzędziem? A może po prostu natrafiła na jakąś gałąź? Dziewczynka w końcu zatrzymała się na jednym z głazów, na który bezwiednie opadła, lecz dźwięk, jaki wydała uderzając o głaz, był nadwyraz głośny. Tak, jakby chciała, aby chłopak to usłyszał. Cóż... Zawsze można iść dalej udając, że nic się nie widziało.
0 x
Awatar użytkownika
Satoshi
Posty: 583
Rejestracja: 13 maja 2021, o 14:33
Wiek postaci: 21
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Ciemne, brązowe włosy, jasno niebieskie oczy oraz pokiereszowana twarz.
Sylwetka raczej szczupła, z widocznym zarysem mięśni. Odziany w pomarańczową koszulę, białą kamizelkę i granatowe spodnie.
Widoczny ekwipunek: Odznaka Akoraito klanu Sabaku,
Kamizelka Shinobi (biała),
Kabura na broń (na prawym udzie),
Gurda,
Torba na prawym biodrze
GG/Discord: Satoshi#3881

Re: Równina

Post autor: Satoshi »

Dzień chylił się właśnie ku końcowi, a zmianie pory dnia zaczęły towarzyszyć pierwsze przymrozki. Satoshi wychował się na pustyni, toteż tak niska temperatura otoczenia wywoływała u niego nadwyraz nieprzyjemne dreszcze. Jeśli jeszcze miał jakiekolwiek wątpliwości co do tego, że musi powoli myśleć o powrocie na łono mateczki Unii, to właśnie teraz się one rozwiewały. Zlecenie, które otrzymał od Sabaku Jou było jednak wyraźne. Zebrać informacje na temat wojny i zaangażowania Cesarstwa w cały ten cyrk odbywający się właśnie na ziemiach Sogen. Gdy przekraczał granice wietrznych równin, morska kraina dopiero szykowała się do działania. Przez kilka ostatnich dni Satoshi był odcięty od wieści płynących z tego rejonu, w okolicach Uso wieśniacy rozprawiali tylko o wspaniałych obrońcach Uchiha i okupujących Uso psiarzach, u których zresztą Sabaku zagościł, by pod "przebraniem" zwykłego najemnika nieco powęszyć i zdobyć nieco informacji. Przynajmniej dzięki temu, czego się dowiedział, jego raport będzie poszerzony o dodatkowe, być może przydatne informacje. Ale aby tak było, będzie musiał jego skróconą i zaszyfrowaną wersję wysłać liderowi jakimś zmyślnym sposobem, a następnie ruszyć do Kinkotsu uzupełnić wszystkie szczegóły. Z chęcią powita spokojne piaski swojej ojczyzny. Tutaj robiło się zbyt zimno jak na jego upodobania. Odrobina nostalgii pozwoliła odpłynąć we wspomnienia. Nie minął jeszcze rok, od kiedy zasilił szeregi armii Samotnych Wydm jako Dokou. Teraz, z nową odznaką Akoraito, którą umyślnie wybrudził tak, by nie przyciągała niechcianych spojrzeń świetlistymi refleksami, odgrywał rolę szpiega... Miał już nieco wprawy, całe sprzątanie syfu z Ita'hary z pewnością pomogło i w połączeniu ze świeżo zdobytym doświadczeniu w Uso sprawiło, że czuł się już dość pewnie.

Zastanawiał się właśnie czy nie rozbić obozu na noc, gdy przyjemną ciszę zakłóciły dziwne dźwięki. Sabaku płynnym, powolnym i nierzucającym się w oczy ruchem dobył Kunaia z kabury znajdującej się na udzie. Szybkie omiecenie okolicy spojrzeniem nie napawało go optymizmem. Miejsce istotnie nadawało się na pułapkę zastawioną przez bandytów, czyhających na zdesperowanych kupców, chcących zarobić na wojnie wystarczającej ilości pieniędzy, by wystarczyło na utrzymanie rodzin przez zimę. Niebieskooki słyszał co nieco o śniegu i tyle mu wystarczyło, żeby nie chcieć go oglądać na własne oczy. Ci ludzie muszą go wytrzymać przez całą zimę. Odpędzając wszelkie niepotrzebne myśli, Satoshi skupił się na swoim otoczeniu i zaczął kumulować chakrę. Podejrzewając, że dźwięk rozlegający się za nim ma tylko odwrócić jego uwagę od prawdziwych napastników, odwrócił na chwilę głowę, chcąc zerknąć na to, cóż takiego go powodowało. Nie spodobało mu się to, co zauważył. Mała dziewczynka, opatulona w koc rozcięty na wysokości brzucha. Uspokoił swój oddech, po czym odwrócił się już całym ciałem w kierunku, jak podejrzewał, sieroty wojennej. Słyszał o rzezi, jaką Kaminari wyrządzali na froncie, nie wykluczone, że jakiś oddział szalał Uchihom na tyłach, siejąc spustoszenie w pozbawionych ochrony wioskach.

Wciąż uważnie nasłuchując otoczenia i spodziewając się pułapki, Sabaku ostrożnym krokiem podszedł do dziecka lezącego na kamieniu. -*Bandyci mogli ją wykorzystać jako wabik*- przemknęło mu przez myśl. -Hej, cała jesteś?- zapytał cicho, zatrzymując się kilka kroków od tego nieszczęścia. Nie cierpiał dzieci.
0 x
Obrazek
Where the post at?
Obrazek
Awatar użytkownika
Tsuma
Posty: 62
Rejestracja: 12 paź 2021, o 22:31
Wiek postaci: 68
Ranga: Doko
Multikonta: Tatsu

Re: Równina.

Post autor: Tsuma »

Misja Satoshiego [ C ]
3 / 30
Sabaku Satoshi

Chyba trudno być szpiegiem, gdy na twoich barkach spoczywa sporej wielkości gurda. I choć Satoshi znajdował się na terenach, które być może nie w pełni znają wszystkie klany należące do Unii Samotnych Wydm, to możliwe, że jedna czy dwie osoby kojarzą ten charakterystyczny fragment ekwipunku. Najwyraźniej jednak, sądząc po tym, co udało mu się przeżyć, ukrywanie swojej tożsamości wychodziły mu nadwyraz sprawnie, a i złota odznaka, zabrudzona nieco kurzem i brudem, zdawała się być ukryta dość sprawnie.

Dłoń zacisnęła się na rękojeści kunaia, który byłby gotowy do samoobrony, gdyby ta okazała się konieczna. Po szybkim rekonesansie otoczenia, z wyjątkiem rozstawionych nieregularnie kamieni, a także pustych pni drzewa pozbawionych swego normalnego odzienia, Satoshi nie ujrzał niczego nadwyraz zadziwiającego. Żadna broń w jego stronę nie poleciała, ani nawet nie można było ujrzeć żadnego cienia przemykającego pomiędzy kamieniami. Zawsze istniała szansa, że oko Akoraito nie jest na tyle wprawione, aby dojrzeć takie subtelne różnice pod osłoną ściemniającego się coraz bardziej dnia, ale przecież nie można żyć w wiecznym strachu przed nieznanym i wypadałoby podjąć jakąkolwiek akcję. Ta, przez nagły wzrost empatii, a może zainteresowania nową osóbką, polegała na zainteresowaniu się osamotnioną dziewczyną. Wojna dotykała wszystkich, a szczególnie tych, którzy nie potrafią się odnaleźć w nowej rzeczywistości. Niektórzy mówią, że śmierć dziecka jest najsmutniejsza. W końcu cóż ono może zrobić, gdy w zasadzie jest bezbronne? A z drugiej strony... Większość shinobi raczej się nie bawi w okazywanie sympatii innym, a szczególnie tym, których nie do końca znają.

Wykonawszy kilkanaście kroków w górę równiny, nasz bohater w końcu dotarł do jednego z większych kamieni, na którym zatrzymała się nasza dziewczyna. Teraz dopiero mógł dojrzeć więcej szczegółow jej wyglądu i zauważyć, że wcale nie była ona tak najmniejsza. Strzeliwszy można byłoby uznać, że nawet do dziesięciu lat dociera, choć wiadomo dziewczynki dojrzewają szybciej. Jej długie włosy, związane obustronnie, opadały na czerwone od mrozu poliki. Z pewnością widok niezbyt popularny na zachodzie naszego kontynentu, skąd pochodził nasz Sabaku, lecz wystarczyła prosta obserwacja zachowania własnej skóry, aby uznać, że taki objaw nie pojawia się po kilku sekundach spędzonych w niskich temperaturach. Czyżby dziewczyna nie miała swojego schronienia, w którym mogłaby się ogrzać? Przechodząc dalej ujrzeć można było koc. Widać, że był kilkukrotnie zszywany, co poznać dało się po różnym kolorze nici, lecz główną rzeczą, która rzucała się w oczy, była rana przechodząca przez brzuch. Wystarczyłoby skupić na niej wzrok, aby ujrzeć, że jest ona dookoła spowita czerwoną, powoli zasychającą substancją. Nie było jej tak dużo. Zajmowała jedynie brzeg rozcięcia.

Ymhmyhm. – Ciche pomruki uwalniały się z jej ust, gdy ona sama ledwo co otwierała swe oczy. Ach, tak. Jej głowa oparta była o kamień. To chyba nią uderzyła? Tak by się mogło wydawać, bo sama dziewczynka leżała teraz na ziemi. – Ca... – Wzięła głęboki wdech. – Ła... – Wydusiła z siebie. Czyżby miała problem z oddychaniem? Na to mogłaby wskazywać jej stale poruszająca się klatka piersiowa, jak i z trudem wymawiane słowa. Potrwała tak jeszcze chwilę w tym stanie, lecz następnie, oparłszy się o dłoń, podniosła się do siadu. Jej niebieskie oczy wpatrywały się teraz dokładnie w sylwetkę Satoshiego. – Jesteś najemnikiem? – Ot, powiedziała to właściwie całkiem normalnie swym nieco ostrym, melodyjnym akcentem. Jedynie zakaszlała nieco na koniec, łapiąc się w okolicach mostkach.
0 x
Awatar użytkownika
Satoshi
Posty: 583
Rejestracja: 13 maja 2021, o 14:33
Wiek postaci: 21
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Ciemne, brązowe włosy, jasno niebieskie oczy oraz pokiereszowana twarz.
Sylwetka raczej szczupła, z widocznym zarysem mięśni. Odziany w pomarańczową koszulę, białą kamizelkę i granatowe spodnie.
Widoczny ekwipunek: Odznaka Akoraito klanu Sabaku,
Kamizelka Shinobi (biała),
Kabura na broń (na prawym udzie),
Gurda,
Torba na prawym biodrze
GG/Discord: Satoshi#3881

Re: Równina

Post autor: Satoshi »

Dziwne dziecko znajdowało się właśnie przed niebieskookim. Niewątpliwie ranna, przemarznięta i skrajnie wyczerpana, a po chwili niemocy podniosła się z kamienia jakby nigdy nic, a dodatkowo zebrało jej się na ciekawość. Jakie miało znaczenie to, czy jest najemnikiem, strażnikiem, podróżnym czy wojennym maruderem, lub, co chyba najgorsze, dezerterem? W jej obecnym stanie chyba lepiej byłoby, gdyby prosiła o jakąś pomoc i jedzenie, a nie o zawód napotkanego na szlaku Satoshiego. Co gorsza, trafiła właśnie na niego, a on dzieci nie cierpiał... -Nie interesuj się. Mniej wiesz, lepiej śpisz.- chłopak po raz kolejny rozejrzał się po okolicy. Nie podobała mu się ta mała, wygląda, jakby udawała, w dodatku nie wiadomo jak długo szła za nim, a on jej nie usłyszał... -Skąd jesteś, jak długo już idziesz i co to za rana?- Sabaku wskazał kunaiem na rozcięcie w materiale, zakończone szkarłatną plamą. Nie miał cierpliwości i podejścia do bachorów, a przede wszystkim nie miał czasu. Nie bardzo mu pasowało zostawianie osoby w potrzebie na pastwę losu, ale z drugiej strony nie miał najmniejszej ochoty robić za niańkę. Niebieskooki czekał na odpowiedź dziewczyny, ale po prawdzie to resztki jego sumienia podjęły już decyzję. Przeklinając w myślach siebie samego, i wieszcząc swoją śmierć, która niechybnie nadejdzie spowodowana właśnie ów pozostałościami jego sumienia, akoraito rzucił wymowne spojrzenie na zaróżowioną skórę twarzy. -Zamierzam rozbić obóz, jeśli chcesz, możesz zostać.- To znaczyło tylko jedno. Sabaku nie zmruży dzisiaj oka, nie chcąc paść ofiarą bandytów, albo małego dziecka złodzieja. W myślach przepatrzył swoje torby, przeprowadzając prowizoryczną inwentaryzację zapasów żywności. Wynik nie był zbyt pomyślny. Najwyżej przyjdzie mu zapolować, a mała będzie się w tym czasie grzać przy ogniu. Cały czas nasłuchiwał, gotowy do uskoku w razie potrzeby. Żałował, że nie ma tak czułego powonienia jak Yugen albo jego ninkeny... nie musiałby się obawiać pułapki na każdym kroku, wyczułby ją z kilometrów...
0 x
Obrazek
Where the post at?
Obrazek
Awatar użytkownika
Tsuma
Posty: 62
Rejestracja: 12 paź 2021, o 22:31
Wiek postaci: 68
Ranga: Doko
Multikonta: Tatsu

Re: Równina.

Post autor: Tsuma »

Misja Satoshiego [ C ]
5 / 30
Sabaku Satoshi

Nie wolno przekładać myślenia osób dorosłych, a do tego grona niewątpliwie należał nasz dwudziestojedno latek, na dzieciaki, które mają całkowicie inne postrzeganie świata niż większość żyjących na tym świecie ludzi. I choć powinno się wpierw zaopatrzyć własne rany czy inne fizjologiczne potrzeby, tak przecież celem dziewczynki mogło być poznanie najemnika wracającego z wojny, a czasami marzenia są silniejsze od nagłej potrzeby zjedzenia ryżowej bułeczki. Tylko akurat te potrzeby stają się coraz głośniejsze i naglące, ale to najwyraźniej nikogo szczególnie nie poruszyło, bo i Satoshi nie wydawał się być dobrym przykładem czułego starszego wujka, który zająłby się poszkodowaną ofiarą wojny. Zamiast tego postanowił wycelować w nią swą metalową bronią spoczywającą w jego dłoni, która niebezpiecznie blisko zbliżyła się do ciała dziewczyny. Pewnie niejeden mógłby to uznać jako zaczepkę do walki, ale skoro nasz chłopak z pustyni miał przed sobą dziecko, to mógł sobie pozwolić na nieco więcej odwagi.

To ty się nie interesuj lepiej. – Och... Zdanie to było wypowiedziane dość rezolutnie, a na twarzy dzieciaka pojawił się mały grymas świadczący o tym, że wcale nie spodobał się jej ton, z którym Satoshi raczył się do niej zwrócić. Niemniej tylko głuchy by nie zauważył, że jak na obolałą od uderzenia o kamień dziewczynę, zachowywała się ona ponadprzeciętnie dobrze. Rana nie krwawiła, o ile kiedykolwiek popłynęła z niej jakakolwiek krew, a przyśpieszony oddech powoli się stabilizował. Jedynie z niepokojących objawów pozostały czerwone poliki, wychudzone ręce, jak i ogólnie dość kiepski stan jej skóry, choć do stwierdzenia tego potrzebna byłaby pewnie podstawowa wiedza medyczna. – Żadna rana. – Na znak tego przyłożyła dłoń do rozcięcia, rozszerzając je nieco swymi palcami pokazując Satoshiemu niewielką bliznę na swym brzuchu. Krew najwyraźniej nie pochodziła z jej ciała, a przynajmniej nie z tego miejsca.

Masz mi po- Czekaj. – Nagle, jakby jakiś piorun zesłany przez samego Susanoo ją uderzył, ta osunęła się na kamieniu, a ręka położona na klatce piersiowej zaczęła się trząść. Z zimna? Z drgawek? Czyżby blondyneczka dostała nagłego ataku padaczki? Chyba nic z tego. – Sła. Słabo. – Wydukała na tyle głośno, ażeby nie tylko Satoshi, ale zapewne i reszta głazów usłyszała to, że jest jej słabo. Niestety w promieniu kilku czy nawet kilkunastu metrów nasz piaskowiec niczego nie zauważył. Dziewczynka jednak chciała jeszcze swymi oczami zakomunikować, aby Satoshi nieco bardziej zainteresował się jej stanem. Może i ten nie przepada za dziećmi, a i ratować jej chyba nie zamierzał, ale może warto brać udział w tym teatrzyku, który się przed jego oczami wydarzył. Choć czy zaproponowany obóz nie był wystarczającą pomocą?
0 x
Awatar użytkownika
Satoshi
Posty: 583
Rejestracja: 13 maja 2021, o 14:33
Wiek postaci: 21
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Ciemne, brązowe włosy, jasno niebieskie oczy oraz pokiereszowana twarz.
Sylwetka raczej szczupła, z widocznym zarysem mięśni. Odziany w pomarańczową koszulę, białą kamizelkę i granatowe spodnie.
Widoczny ekwipunek: Odznaka Akoraito klanu Sabaku,
Kamizelka Shinobi (biała),
Kabura na broń (na prawym udzie),
Gurda,
Torba na prawym biodrze
GG/Discord: Satoshi#3881

Re: Równina

Post autor: Satoshi »

Sabaku powstrzymał się od rzucenia siarczystego przekleństwa, gdy dziewczyna osunęła się na ziemię. Powoli, zachowując wszelkie środki ostrożności, podszedł do niej, po czym pobieżnie obejrzał leżącą. Może i to, co wziął na początku za ranę, a okazało się jedynie blizną, nie było bezpośrednim zagrożeniem życia, ale coś jej jednak dolegało. Użył bandaży zawiązanych na swoich rękach do opatrzenia znalezionych ran. Były brudne i służyły mu raczej za ozdobę, a nie środek pierwszej pomocy, ale aktualnie nie miał na podorędziu niczego odpowiedniejszego. Będzie musiało wystarczyć, przy odrobinie szczęścia nie wda się zakażenie.
Kolejnym krokiem było rozpalenie niewielkiego ogniska i ułożenie przy nim dziewczyny. Osłabiony organizm jest podatny na wychłodzenie, a tutejsze noce, choć bardziej znośne niż te pustynne, wciąż nie należały do ciepłych. Wciąż czujny, przeżuł w ciszy niewielką porcję jedzenia, którą oszczędnie sobie dawkował, powoli już czując, że ma dość tej cholernej okolicy. Pilnował ognia całą noc, wsłuchując się w odgłosy nocy i ciche trzaski dochodzące z ogniska.
Następnego dnia pomógł dziewczynie dostać się do najbliższej wioski, gdzie ją zostawił. Niech tubylcy się nią zajmują, on nie miał na to czasu. Czas mu było wracać na pustynię, z raportem dla Jou.
0 x
Obrazek
Where the post at?
Obrazek
Awatar użytkownika
Genzou
Posty: 244
Rejestracja: 3 lis 2022, o 15:36
Ranga: Nezumi
GG/Discord: Sammo#7816
Aktualna postać: Genzou

Re: Równina

Post autor: Genzou »

0 x
Narrator / Myśli / Mowa KP | PH | BANK Prowadzone Misje:
  1. Eion - Misja D
  2. Saito - Misja D
  3. Kenji - Misja D
  4. Ken Katagiri - Misja D
Awatar użytkownika
Ken Katagiri
Posty: 45
Rejestracja: 30 lis 2022, o 15:16
Wiek postaci: 23
Ranga: Wyrzutek
GG/Discord: kelorescue#3395

Re: Równina

Post autor: Ken Katagiri »

Widząc staruszka jak proponuje mi wodę i sakę zdziwiłem się. Nagle na tej czystej tafli pojawiły się zmarszczki. Na wodzie pojawiły się fale smagane przez wiatr. Tak znów czułem przypływ emocji. Otarłem dłonią cała twarz od dołu do góry i pomyślałem.

Narazie bezpiecznie. Spokój. Co ja robię. Weź się w końcu Ken ogarnij. Matka nigdy by nie pochwaliła takiego zachowania. Ona każdemu biegła do pomocy nie ważne co się działo. Jebnij się w ten głupi łep. Zaczynasz mieć zwidy. Masz czas dowiedzieć się co się stało. Jak tak dalej pójdzie będziesz miał wspaniałe zadatki na psychopatycznego zabójcę poszukującego u swoich ofiar obrazu matki.

Gdy staruszek zaproponował wodę ucieszyłem się. Słyszałem podszepty świadomości.

Nie pij tego odetnij się nie ufaj nikomu

Jednak zbagatelizowałem je nie są one mi potrzebne jedynie mącą mi w głowie. Przecież ten dobry człowiek chce mi pomóc chce się zaprzyjaźnić. Więc sięgnąłem po wodę i porządnie się napiłem. Usiadłem koło staruszka i głęboko westchnąłem. Po czym uśmiechnąłem się przyjacielsko i powiedziałem spokojnym, wesołym głosem:

- Wiesz co może ty będziesz mi tą bliską osobą, przyjacielem zobaczymy co czas pokażę.

W tym momencie ptaszki pięknie przygrywały temu co mówię. Pomyślałem ze pięknie się to zgrało. Dało dużo większego kolorytu tej scenie. Jazda tą karawaną naprawdę mnie podnosiła na duchu. Było to cudowne uczucie. Matka byłaby bardzo zadowolona. Zawsze lubiła, gdy ojciec zabierał mnie i ją gdzieś na spacer. Zawsze nam się miło spędzało razem czas. Jednak zaraz po ostatnich moich słowach kontynuowałem:

- Jeśliby się skoncentrować to poza Ojcem i Matką mam Wuja. Nie wiem, gdzie on jest, ale jestem pewny ze za jakiś czas znów go spotkam. Mam takie przeczucie. Nigdy mnie nie opuszczał w potrzebie. Jest bardzo wesołym człowiekiem czasem nawet za bardzo. Ma tendencje do głupich kawałów i alkoholu. Pewnie byś go polubił. Jest niesamowity. A druga połówka. Cóż mam nadzieje ze za jakiś czas nie będę sam a będę miał nie tylko partnerkę, ale i małe stadko mieszańców mnie i mojej partnerki. Oby się urodą w matkę, bo jak widzisz ja za bardzo urodziwy nie jestem.

Po tych słowach mocno się roześmiałem. Mój śmiech przerwał niestety, ale pewien niesamowicie szkodzący kamień naszej podroży. Wysiadłem z wozu i począłem obserwować koło i powóz. Skupiłem się na tym a w tle ledwo dzięki temu słyszałem przekleństwa Kakueia. Muszę przyznać ze lubiłem, kiedy przeklinał.

Przypominało mi to moją matkę, bo ona też przeklinała, ale to w naprawdę ogromnej ilości. Cóż ale jest przekleństwa mimo że siarczyste były naprawdę piękne. Były one z głębi duszy i jej dotykające. Były tak prawdziwe jedynie akcentowały chwilę i afekt. Nie były przez to wulgarne a okazywały moją Mamę w jeszcze bardziej realnym obrazie. Osoby jaka nie miała co ukryć a jedynie niosła pomoc. Sam pamiętam jak pewnego dnia, gdy miałem chyba dziewięć lat. Przyszedł młodzieniec jaki złamał sobie rękę uderzając pięścią w ścianę. Oczywiście cała dłoń złamał i to bardzo skomplikowanym złamaniem. Po przyjściu do mojej Mamy i opowiedzeniu jej, że uderzył pięścią w ścianę, bo rzuciła go dziewczyna moja Mama zmieniła się z potulnego baranka w demona zniszczenia. Ten młodzieniec uciekał tak szybko ze gubił buty za sobą. Natłok przekleństw i lekcji wysyłanym w stronę chłopaka przez moją matkę był zatrważający. Pułk wejść mógłby nie wyrobić normy miesięcznej przekleństwa jakie moja mama posłała w stronę chłopaka w ciągu kilku minut. Jednak chłopak powrócił dzień później z przeprosinami wtedy moja Mama przytuliła go mocno i ucałowała w czoło. Posadziła przy stole i nakarmiła. Zaopiekowała się nim jak synem. Jeśli miała wyzwać wyzwała, jeśli miała skarcić skarciła, ale zawsze myślała o innych jak o rodzinie.
Przypominając sobie temat matki wykombinowałem, jak zmienić koło. Był to bardzo prosty zabieg. Na szczęście jeszcze środek nasz lokomocji trzymał pion. Mieliśmy ogromne szczęście ze przed kołem przednim po przeciwnej stronie co do uszkodzenia znajdowała się dziura o dość sporych rozmiarach. Uśmiechnąłem się i powiedziałem w stronę mojego kompana podroży.

- Nie denerwuj się już wiem jak łatwo możemy wymienić koło. Choć musimy ściągnąć bagaż z karawany i lekko przejechać do przodu by przednie koło wpadło do dziury, ale w kontrolowany sposób. wtedy położymy nad tym kołem w dziurze skrzynie i razem będziemy mogli wymienić koło raz dwa bez żadnych dźwigni bez niczego. Choć nie denerwuj się.

Po tych słowach pochyliłem się by wyciągnąć zapasowe koło i czekałem na decyzje staruszka co zrobić dalej. Staruszek zgodził się. Wymiana koła zajęło nam chwilę nie było to zbyt trudne takim sposobem. I dzięki temu byliśmy zaraz znów na trasie. Powąchałem znów jak pachnie powietrze. Jak smakuje podróż i odezwałem się do staruszka.

- Powiedz mi jak dojedziemy jak będzie wszystko wyglądać. Jestem bardzo ciekawy, bo jeszcze nie byłem w tak dużym miejscu. Mam nadzieje, że wszystko jakoś zobaczę. Nauczę się i jakoś dalej zacisnę z tobą dobra relację, co raz lepszą i lepszą.


Po tych słowach czekałem na jego odpowiedź i rozkoszowałem się wiatrem we włosach
Obrazek

"zt"
0 x
Awatar użytkownika
Genzou
Posty: 244
Rejestracja: 3 lis 2022, o 15:36
Ranga: Nezumi
GG/Discord: Sammo#7816
Aktualna postać: Genzou

Re: Równina

Post autor: Genzou »

0 x
Narrator / Myśli / Mowa KP | PH | BANK Prowadzone Misje:
  1. Eion - Misja D
  2. Saito - Misja D
  3. Kenji - Misja D
  4. Ken Katagiri - Misja D
Awatar użytkownika
Akjo
Posty: 12
Rejestracja: 9 gru 2022, o 13:45
Wiek postaci: 14
Ranga: Wyrzutek D
Krótki wygląd: Młody chudy chłopak o dość wysokim wzroście i przyjemnych dla oka rysach twarzy z bujną czupryną kasztanowych włosów i błękitnymi oczami.
Widoczny ekwipunek: Kabura na broń ,Kabura na broń,Bandaż 0.5 m
Aktualna postać: Akjo

Re: Równina

Post autor: Akjo »

Po krótkiej nie zbyt udanej podróży w poszukiwaniu wody Akjo zdołał odnaleźć handlarza. Który udzielił mu wskazówki, gdzie poszukiwać wody.
- Chciałem przemyć ręce - powiedział chłopak, po czym dodał jeszcze - Cóż w takim razie będę musiał się pośpieszyć, ale skoro już pan wrócił. To nie muszę się martwić o ogień. Ognisko rozpalone, czeka w naszym obozowisku.
Po tych słowach ruszył biegiem, w kierunku wskazanym przez mężczyznę, aby nie spóźnić się na jedzenie. Miał zamiar umyć ręce w pobliskim źródle wody i napełnić manierkę, gdyż wcześniej był nieco odwodniony to nie zwracał uwagi na smak napoju, ale teraz gdy nieco wrócił do normalnego stanu rzeczy zauważył że wino handlarza niezbyt mu smakowało. Pewnie mógłby poprosić mężczyznę o wodę, ale po tym jak użyli jego koni stwierdził, że handlarzowi może się to nie spodobać więc wolał samodzielnie zaopatrzyć się w wodę. Podróż powrotna była o wiele łatwiejsza po pierwsza znał kierunek z którego przybył po drugie z obozowiska dochodziły dość żałosne melodie. Akio przysiadł przy ogniu, korzystając z gościnności właściciela powozu i zajadał się ziemniakami, kiedy ten spytał go o dość poważne tematy. Akio nie był w nastroju do rozmów, ale jeżeli alternatywą miała być "muzyka", to nie miał zbytnio wybory.
- Szczerze mówiąc nie wiem. Jeżeli zostałbym w wiosce pewnie bym czekał na śmierć, któregoś ze starszych sąsiadów aby przejąć po nim gospodarstwo, ale nie była to zbyt ciekawa przyszłość. Chciałem trochę pozwiedzać i poznać świat, ale ten okazał się znacznie większy i bardziej pusty niż myślałem. Na razie chce zobaczyć wioskę. - powiedział i zerknął w kierunku Ryuzaku no Taki - Czy we wszystkich tych domach mieszkają ludzie? Czy w ogóle jest tyle ludzi na świecie?
0 x
Awatar użytkownika
Kisuke
Martwa postać
Posty: 2178
Rejestracja: 26 wrz 2020, o 15:40
Wiek postaci: 22
Ranga: Sentoki
Widoczny ekwipunek: ~ Zbroja
~ Gurda przy lewym boku
~ Kabura na prawej i lewej nodze
~ Torba z tyłu na pasie
~ Duży zwój na plecach
Multikonta: Daisuke

Re: Równina

Post autor: Kisuke »

0 x
ODPOWIEDZ

Wróć do „Ryuzaku no Taki”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości