Równina

Kraj kupiecki położony na wschód od Prastarego Lasu. Graniczy z prowincjami Midori, Sogen i Kaigan. Ryuzaku no Taki jest znane ze swojego bogactwa i szeroko zakreślonych wpływów - związane jest to z dobrym położeniem i łatwym dostępem do morza, czym nie może się pochwalić Shigashi no Kibu. Kraj ten ma bardzo żyzne gleby i przyjazny klimat, co korzystnie wpływa na jego stan. Na terytoriach tej prowincji, wśród nielicznych pagórków, można też znaleźć główną świątynię Wyznawców Jashina.
Kamiru

Równina

Post autor: Kamiru »

[10/22]
Zagrajmy.
  • Ciekawy duet zwędrował na miejsce. Mapa nie była może popisem kunsztu kaligrafii, ale wystarczyła, by dotrzeć na miejsce oznaczone wielkim, czerwonym... Kwadratem. Efekt? Widok małego obozowiska, złożonego z dwóch małych namiotów, paleniska i jednego większego. Hm... Co teraz? Niebo delikatnie zachmurzone, wiatr ułatwiał funkcjonowanie, dając zbawienny powiew rześkości. Idealny czas na poszukiwania. Albo piknik. W końcu nigdzie się wam nie śpieszyło, ne? Z drugiej strony, warto wziąć się do roboty, sake nie będzie czekać. Kto wie, czy w tej chwili jakaś para nie niszczy ukochanego lokalu, miejsca spotkań, dającego radość i szczęście... Ale po co być takim pesymistą, pięści karczmy dobrze jej chronią. A w razie rozczarowania ukażą tych, którzy rozczarowali ich szefa.
0 x
Kakita Asagi

Re: Równina.

Post autor: Kakita Asagi »

Niebieskooki samuraj, dziarsko kroczył przed siebie, w dłoniach dzierżąc mapę. Przywoływało to na myśl wspomnienia z czasów, kiedy to jeszcze służył na statkach handlowych w Teiz. Na jednym z okrętów, o dumnym imieniu Saizensen Odori, podobno zwodowanym w stoczni na Wyspie Świtu słynącej z tego, że zamieszkiwały ją jedynie piękne kapłanki dziewice, poznał pewnego nawigatora. Ów jegomość był starym wilkiem morskim i to od niego Asagi nauczył się dwóch przydatnych rzeczy, niestety żadna z nich nie dotyczyła czytania mapy (pierwszą było to, że żeglarską nalewkę zwaną w kręgach ludzi morza rumem można dodawać do herbaty, a o drugiej niestety zapomniał...).
Gdzieś tu powinien być czerwony kwadrat... mruknął do koleżanki, po czym rozejrzał się po okolicznych gruntach, tudzież kamieniach. Nie mogąc znaleźć rzeczonej figury geometrycznych, przekazał babie mapę (oczywiście trzymaną odwrotnie) i drapiąc się po czole począł myśleć... Procesy myślowe jak wiadomo nie bolą, ale są męczące i do tego wymagają dużo rybiego oleju.
A takie fajne to było miejsce... wydukał patrząc na pozostałości jakiegoś ogniska, co go to podobno fanatyki zrobiły. Osobiście lubił "równinę" - słyszał (i nawet sprawdzał co usłyszał), że warto tu z panną przyjść, bo i ładne kwiecie jest i pozostałości jakiejś antycznej kultury w postaci kamieni, magicznie czyniących pannę bardziej chętną (tak słyszał, nie by w to wierzył, ale w kieszeni nosił kamyczek znaleziony przy jednym z głazów)...
Co się zaś tyczy obozowiska, niebieskooki zanim wejdzie w jego obszar, spojrzy swym sokolim wzrokiem, czy aby nie widać tutaj przejawów ludzkiej aktywności - a będą to walające się śmieci i wykopane tu i ówdzie dołki, raczej wykopane niedawno (bo wszak nikt nie będzie kalał obozowiska!). Oczywiście, zachowa tzw. czujność, przecież nawet zabrał ze sobą katana, ale ta ostatnio zrobiła się jakoś dziwnie ciężka...
0 x
Shikako

Re: Równina.

Post autor: Shikako »

Za rześkim i pełnym energii do życia i pożycia wnioskując po jego uwagach jakie rzucał wlekła się Shikako. Nie spowalniała ich przemarszu i spokojnie dotrzymywała zakapeluszowanemu kroku. Jej ruchom brakowało jednak energii i sprężystości, wyglądała jakby szła za nim za karę, może w istocie tak było, a może po prostu to był stan dla niej naturalny. Rozważała w między czasie czy nie sprawić sobie takiego kapelutka, przynajmniej słońce (tak, to za chmurami) nie dawałoby tak po oczach… i chciało się jej pić. Nie nazwałaby tego kacem, po prostu miała wzmożone pragnienie… i tyle.
- Pokaż- mruknęła zabierając mu mapę. Nie zwracała uwagi jak zabiera papierzysko od samuraja i tak uznała, że sama sobie dopasuje do otoczenia. Obróciła kartkę kilka razy spoglądając to na bazgroły to na punkty charakterystyczne. Po chwili skupienia udało się im znaczy jej określić iż kwadrat oznaczał pozostałości obozowiska i w przeciwieństwie do Asagiego nie poczuła się rozczarowana brakiem kwadratu. -Może nie zdążyli jeszcze namalować… - mruknęła z lekkim zniechęceniem. Zdarzało się jej używać już mapy i wiedziała, że punkty docelowe zwykle są pozaznaczane na czerwono a skarby krzyżykiem w tym kolorze. Ustalanie drogi do obozowiska i samo znalezienie punktu docelowego oznaczało baczne rozglądanie się po okolicy i szukanie wzrokiem dziwnych i nietypowych rzeczy a także ruchu. Pan Onigiri mówił też o ludziach, więc spodziewała się, że kogoś znajdą a tu jakby pustawo… może poszli po więcej ziela?
Zerknęła na samuraja Przeszukujemy? Proponuję by jedno zostało na czatach a drugie zobaczył co i jak… zapytała niespiesznie. Obozowisko nie zając, widać, ze stoi wiec nie ucieknie, ne?
0 x
Kamiru

Re: Równina.

Post autor: Kamiru »

[13/22]
Zagrajmy.
  • (Nie)Śpieszne oględziny dały świeżo przybyłym pewien pogląd sytuacji. Czy coś takiego. W każdym razie, wokół nie było ludzi. Żywych, ani żywych inaczej. W końcu życie jest jedno. Em... Obozowisko było równie puste, co pustynia w samo południe. O dziwo, w namiotach nadal leżały różne przedmioty osobiste, oraz posłania, ubrania i inne tego typu rzeczy. W większym namiocie czekały worki ze spreparowanymi ziołami, na stole i hakach czekały posłusznie kolejne porcje. Nie wyglądało, by miały nagle opuścić swoje miejsce. Popioły w palenisku były już zimne, a ślady stup na ziemi nie dawały żadnych przydatnych informacji. Raz, że było ich za wiele w wydeptanych miejscach, dwa, że w każdym innym skrawku terenu rosła trawa, i... No, ciężko byłoby coś znaleźć. W takich warunkach ciężko będzie odszukać poszukiwanych zielarzy.
    Ale bywa, że los uśmiecha się do człowieka, dając mu butelkę starego wina. To, że jest zatrute to inna sprawa. Co prawda butelka, która pojawiła się przed samurajem i kunoichi, nie wyglądała na butelkę, a raczej niskiego, poowijanego szmatami mężczyznę. Nawet nie miał sylwetki w kształcie wyżej zamienionej flaszki. A może miał? Ciężko stwierdzić przez te wszystkie warstwy na nim. Połowę twarzy skrywał szalik, dodajmy do tego kaptur i ciemne okulary... Dziwne. Nie wyglądał groźnie, co najwyżej tajemniczo...
    Co tu robiciee? Głos miał tak niski, że usłyszeć można byłoby go tylko pod warunkiem, że siedzi się w piwnicy. No dobra, nie aż tak. Ale to raczej lepsze określenie niż "Niczym uderzające o siebie głazy", ne? Stoi sobie jakieś piętnaście metrów od duetu, nie mając niczego wokół siebie, tylko morze trawy.
0 x
Kakita Asagi

Re: Równina.

Post autor: Kakita Asagi »

Niebieskooki samuraj rozglądał się po opuszczonym obozie poszukując śladów walki, opcjonalnie szukał czegoś do żarcie, tudzież podwędzenia, bowiem jak wiadomo, trupom nic się już z doczesnego świata na drugiej stronie nie przyda. Worki z nazbieranym zielskiem sugerowały, że ktoś nie tak dawno tutaj był, ba! Nawet chciał wywiązać się ze zlecenia, niestety się nie udało...
Asagi zareagował na słowa i odwrócił się w stronę dziwnej postaci, która wyglądała jak... No właśnie, jak? Otoczona szmatami człek w ciemnych okularach - ciemne okulary! Ten niecodzienny atrybut skupił całą uwagę pana Sayamaka, do tej pory nie widział czegoś takiego. O ile słyszał o szkiełkach, wykorzystywanych przez bogatych tego świata, do korekcji wzroku, to jednak nie słyszał o ich przyciemnianej wersji i nie udawajmy, nie podobało mu się to. W każdym razie, jegomość zasługiwał na jakąś odpowiedź...
My tu z koleżanką kamyki podziwiać przyszli, co to one na wigor działają i męża sprawniejszym czynią - może i głupie, ale nasz bohater też nie należał do najsprytniejszych (dzisiaj!) i chyba w głowie pozostawały mu jeszcze wspomnienia "porannego pawia" tudzież nocnych atrakcji.
W między czasie (czyt. w czasie odpowiadania), złapie/położy Shikako rękę na bioderku, co by podkreślić swą własność, znaczy się nadać realności swej odpowiedzi, a przy tym pociągnie ją tak, by ustawili się względem "dziwaka" tak, by to jemu słońce dawało po oczach. Skoro i tak ma już swoje patrzałki, to niech chociaż oni nie mają światła w oczy, poza tym, jak sięgnie po coś ostrego, to poprzedni to wyraźny błysk, który nawet ślepy zauważy z tej odległości...
A pan w ciemnych patrzałkach, to co tu czyni? odpowiedział pytaniem, niecodziennemu koledze czekając, aż (prawdopodobnie) fanatyk z rzeczonej sekty, co miejsce schadzek miejscowej młodzieży (cnej, lecz nie cnotliwej), przejęła i w chuci udzielać się nie daje.
Dodatkowo, niebieskooki bardzo stara się uważać na to, czy dziwny jegomość zbliżyć się spróbuje, naruszając ich prywatną przestrzeń, za swoimi plecami woli mieć przestrzeń otwartą, fajnie by też Shikako miała takową. No i warto by pamiętać o tym, że fanatycy lubią łazić stadami, więc na uwadze trza mieć innych podejrzanych typów...
0 x
Shikako

Re: Równina.

Post autor: Shikako »

Shikako rozgarnęła się nieprzytomnym wzrokiem po okolicy i kisza. No generalnie śladów było dużo, ale były tak poplątane, że właśnie. Samo myślenie o tym, że mogłaby myśleć o tym co one oznaczają przyprawiało ją o zmęczenie.
Co tu robimy? Shikako już miała odpowiedzieć „ a rybki sobie łowimy” ale Asagi był szybszy i rzeczowo wyjaśnił powody ich wizyty w tymże jakże urokliwym miejscu… zerknęła na niego przelotnie z lekkim zdziwieniem a potem jej twarz przyjęła spokojny wyraz kiedy przebrnęła przez zawiłości językowo- znaczeniowe tej wypowiedzi. No tak, można i tak… skoro tak twierdzi, to rzeczywiście tak było. - Urokliwa okolica- mruknęła przeciągle.
- Ale pan to tu tak samotnie? - zdziwiła się lekko. Poddając się zabiegom jakie czynił na niej Asagi, w tym momencie obracał nią jak chciał i wcześniej też i potem zapewne również… takie tam powiązane myśli…
Obserwowała dziwnego jegomościa, bo no był dziwny, ale bardzo dziwny i dziwne było to że był samotny a śladów w obozowisku pod dostatkiem
0 x
Kamiru

Re: Równina.

Post autor: Kamiru »

[15/22]
Zagrajmy.
  • Wrodzona, albo nabyta, ostrożność, to niezwykle ceniona cecha, szczególnie wśród shinobi. No i samurajów. Nieznajomy stał sobie spokojnie, niczym baranek na rzeź prowadzony, nie robiący sobie niczego z faktu, że duet przed nim delikatnie zmienił swoją pozycję. Nawet jakby się uśmiechnął, gdy słońce odbiło się w ciemnych szkłach. Dziwne, ne? Odpowiedź Asagiego wywołała dość gwałtowną reakcję... Którą było podrapanie się po nosie. Swoje trzy grosze dorzuciła także Kunoichi... Chyba każdy zna takie określenie jak "niezręczna cisza". Dziwne sformułowanie, tym bardziej, że cisza nie ma rąk. Nóg też w sumie nie. Ani reszty kończyn. W ogóle, zabawna sprawa, że cisza powinna być brakiem dźwięków. A tym czasem, w tym miejscu, w uszach tej trójki cisza wprost krzyczała. Ewentualnie próbowała śpiewać jakiś kawałek Saba... No, pieśni bojowej dzikusów zza Muru. I wtedy, gdy nerwy napięły się do ostatniego milimetra wytrzymałości i wystarczyłoby mrugnięcie, by pękły. Głos okularnika przeszył powietrze.
    Ciekaweee rzeczy powiadacieee. A mniee się wydajee, że ma to jakiś związeek, z waszą rozmową w karczmiee. A jaa? Czeka-aałem sobie. No... Cisza, która teraz zapanowała... Taaak, to zdecydowanie była TA cisza, zwana śmiertelną. Ale... Nic się nie działo, ziemia nie wybuchła,z nieba nie poleciał deszcz ognia... Cóż, to mogłaby być całkiem normalna rozmowa. I chyba póki co nią była.
0 x
Kakita Asagi

Re: Równina.

Post autor: Kakita Asagi »

W sensie, że z rozmową moją z nią o statkach? zapytał nagle zaskoczony samuraj, totalnie nie mogąc zrozumieć, co opowieści z jego życia dotyczące przepływania cieśniny w czasie tajfunu mogłoby mieć wspólnego z tym miejscem pełnym dziwnego zioła. No i co więcej, skąd ten dziwny typ mógłby o jego opowiastkach wiedzieć? No kto jak kto, ale on akurat aż tyle nie wypił, by nie zwrócić uwagi na tak dziwnie ubranego typa - chyba, że jednak wypił na tyle, że kolesia uznał za wytwór swojego zalanego alkoholem umysłu.
Czy zawartość tego obozu ma jakiegoś właściciela, czy można to sobie zabrać? dodał w końcu, kierując rozmowę na normalne tory. Nie obchodziło go w tej chwili co ten tutaj wie, a czego nie wie i co mu się wydaje. Jasne było jedno - jest robota, trzeba ją wykonać. Proste.
0 x
Shikako

Re: Równina.

Post autor: Shikako »

I nastała cisza. Cisza I nastała cisza. Cisza była dość niezręczna, ale pozwalała myśleć w… ciszy i spokoju. Chwilę obserwowali się wzajemnie ( o ile można było to ocenić co tam obi za ciemnymi szkiełkami) i napięcie rosło aż zostało złamane dalszą częścią owej jakże ciekawej konwersacji
-A co to jedno drugiemu przeszkadza? – zdumiała się lekko. Mogli tu być natchnieni rozmową w karczmie a korzystając z okazji skoro już się dotaszczyli taki szmat drogi podziwiać widoki i architekturę. I łowić rybki, znaczy mogliby, gdyby był jakiś ku temu akuratny zbiornik wodnym… no i wydawać się mogło, każdemu wiele rzeczy mogło się wydawać. Jej co by daleko nie szukać wydawało się, że jest urodziwa a nie wspominając o rzeczach jakie to jej się wydawały, kiedy przekroczyła tą cieniutką granicę jednej malusiej czareczki i wszystkie pomysły były genialne i zdolne zmienić świat… ło to lepiej nawet nie wspominać co wtedy jej się roiło a i połowy nawet to nie pamiętała, może i lepiej…
Znaczy czeka pan na jakąś ko.. panią? i ona doznała olśnienia. No nic dziwnego, że tak samotnie tu stoi w tych wszystkich ruinach i jeszcze załatwił sobie pusty obóz skoro czeka na jakąś em panią, to musi mieć warunki, nie?
0 x
Kamiru

Re: Równina.

Post autor: Kamiru »

[18/22]
Zagrajmy.
  • Wasze odpowiedzi zdecydowanie nie przypadły do gustu nieznajomemu. Łatwo to wywnioskować po jego mini... No dobra, po jego ciężkim westchnięciu i wzruszeniem ramion. Pomysł Kunoichi o spotkaniu z przedstawicielką płci pięknej był całkiem miły, tyle, że raczej nierealny. A szkoda. Chwileczkę! Jak to, zabrać? Okularnik wyprostował się na baczność i wycelował palcem w namiot z ziołami.
    TO jest mojeee. I moich braci. Ale mam coś, co musiciee odzyskać. Weźciee po worku i chodźciee za mną. Po tych słowach najzwyczajniej w świecie podszedł do namiotu i zabrał jedne z wymienionych worków, zarzucił na plecy i jakby nigdy nic poszedł w kierunku kamiennego kręgu. Tak po prostu. Pytanie, czy jesteście skłonni zaufać mu na tyle, by zrobić to, o co was... Poprosił. Co dziwne, dopiero teraz zauważyliście, że nad jego głową, a właściwie kapturem, krąży kilka much. Albo innych owadów. Cóż się dziwić, skoro facet wygląda, jakby wodę znał jedynie z legend.
0 x
Shikako

Re: Równina.

Post autor: Shikako »

Nie bardzo wiedziała jak odebrać ciężkie westchnienie, znaczy „tak” że to oczywiste i co się pyta czy „nie” i niestety nie. Shikako zerknęła ponownie na gościa, który już teraz protestował przeciwko zabieraniu czegokolwiek, z racji posiadania właściciela przez owe rzeczy… no trudno. Zapytać zawsze było warto, co nie? A zresztą musieliby to tachać całą powrotna drogę a było to z lekka męczące, chyba ze było tam coś małego i cennego, a na to się nie zapowiadało.

Ale zaraz potem zmienił zdanie i mówił coś o workach do zabrania i rzeczach do odzyskania… no fakt przyszli po jakie zioło, a właściwie to przyszli, bo mieli się dowiedzieć dlaczego samo jeszcze nie przyszło, albo jeszcze inaczej, dlaczego ktoś inny go nie przyniósł. Nie widząc za bardzo innego wyjścia i ona zabrała worek, w sumie to nie był taki ciężki, tylko bardzo nieporęczny. Chcąc nie chcąc powlekła się mało entuzjastycznie za gościem, ten zniechęcony i niespieszny ruch spowodował i ż zauważyła jakieś owady kręcące się wokół przewodnika. Nic dziwnego, że nie doczeka się na żadną pannę jak się tyle robactwa wokół niego kręci. pomyślała sobie spokojnie, a potem uznała, ze to jednak dziwne. W końcu nie śmierdziało od niego aż tak… no i to zioło, zwykle zioła odstraszają owady. Ostatecznie, uznała, że to dziwne i jakoś wolałaby nie zbliżać się do gościa za bardzo, jeszcze ja co oblezie a to było takie obrzydliwe. Nie przepadała za owadami… taka wrodzona niechęć ot, co.
0 x
Kakita Asagi

Re: Równina.

Post autor: Kakita Asagi »

Mhm... odpowiedział niebieskooki w myślach dodając "A papier na to masz?". Tak, niebieskooki już w tej chwili uważał tego zdziwaczałego typa z członka samozwańczej sekty, czyli po prostu wariata, a z takimi należy uważać. Na szczęście, jegomość nie próbował ich uszkodzić, a to dobrze tak dla niego, jak i ich - wyjaśnianie swoich racji za pomocą miecza nie było tym, na co samuraj miał w tej chwili ochotę, ani też tym, za co mu w chwili obecnej płacono.
Spoglądając na rzeczony towar, wcale nie spieszył się z zarzuceniem go sobie na grzbiet, mimo wszystko należało zachować jakieś pozory ostrożności, ale Shikako postanowiła zdecydować za nich, wykonując polecenie dziwaka. To troszku komplikowało sprawy, teraz ciężej będzie grać wariata, że nie po to tutaj są, ale nie ma co płakać nad rozlanym sake.
Jeśli pozwoli pan... rzekł Asagi sięgając po jeden z worków, po czym zarzuciwszy sobie na plecy kontynuował (nawet bez pozwolenia). Skąd pewność, że jesteśmy "Tymi" ludźmi, na których pan czekasz? mimo wszystko, pan Sayamaka nie mógł się oprzeć pokusi ciekawości i musiał zapytać. Co się zaś tyczy robactwa latającego nad kolesiem, to nie specjalnie dziwiło to naszego bohatera - tamten typ zwyczajnie nie wyglądał zachęcająco, co więcej czekał na nich i twierdził że ma to, czego chcą. Zdecydowanie zbyt kłopotliwa kompilacja, więc póki się nie rozezna w sytuacji, lepiej robić to, co wariat mówi - tak, na wszelki wypadek...
0 x
Kamiru

Re: Równina.

Post autor: Kamiru »

[21/22]
Zagrajmy.
  • Postanowiliście zaufać nieznajomemu i wypełnić jego polecenie. Chociaż "zaufać" jest złym słowem. Raczej ostrożnie zgodziliście się na zrobienie tego, co trzeba. Oczywiście, można było spróbować walki i siłą wydobyć potrzebne informacje. Ale to chyba była zbyt brutalna droga. Pytanie Asagiego pozostało bez odpowiedzi, tak to czasem bywa. Nie szliście długo. Kwadrans? Możliwe. W każdym razie dotarliście do owianego tajemnicą i pyłem kamiennego kręgu. Na miejscu nie znalazło się nic nadzwyczaj interesującego, ot kamienie, trawa i drzewo. Jednak pomiędzy dwoma głazami kryło się przejście w głąb. Podziemia? Najwyraźniej tak. Skoro zszedł tam przewodnik, wy zeszliście również. Nie było tam ciemno, pochodnie i ognisko skutecznie odpędzały ciemność. A co mogliście zobaczyć? Jaskinię. Kilkanaście osób siedzących, leżących czy też stojących w różnych miejscach. Prawie każdy coś palił. I najwyraźniej całkiem dobrze się przy tym bawili, skoro przez rozmowy co chwila przebijał się śmiech. Odstawiliście worki obok kilku innych i... No właśnie, co się stało? Podszedł do was ktoś, może przywódca tych... Fanatyków. Kto wie, nie miał chęci się przedstawić.
    Widzicie tych trzech? Myślałem, że będę mógł ich wcielić w swoje szeregi, ale kiedy nauczyli się sami robić sk... To znaczy dary od Ota, najweselszego z Bogów... O czym to ja... A, tak. Palą jak smoki, nie chcą zbierać kolejnych porcji... Chyba po to tu przyszliście, żeby ich zabrać, ne? Więc zabierajcie i znikajcie stąd. Albo was zabijemy, hehehe. I nikomu ani słowa o nas, jasne? Wszystko stało się jasne. A właściwie siwe od dymu. Ale znaleźliście ludzi właściciela karczmy, zadanie prawie wykonane, nic, tylko je dokończyć.



Dajcie tutaj z/t i potem po poście w karczmie, gdzie to się zaczęło, tam dam podsumowanie i koniec ~
0 x
Kakita Asagi

Re: Równina.

Post autor: Kakita Asagi »

W czasie podróży wgłąb ciemności, niebieskooki samuraj zastanawiał się, jak to się dzieje, że prowadzący ich koleś widzi cokolwiek przez swoje przyciemniane szkła. Fakt, że nie zabił się o własne nogi jasno sugerował, że... musi on być na naprawdę niezłym odlocie...
No tak... mruknął do siebie samuraj, zrzucając z pleców wór zioła. Oto właśnie trafili do jaskini degeneratów i wcale nie byli w jego domu. Cudownie, po prostu cudownie. Widok zataczających się tu i ówdzie kulstystów, napawał szermierza lekkim obrzydzeniem - mimo wszystko, miał jakieś zasady. Z tego co widział, to "dary od Ota" mają działanie dużo gorsze od sake, bowiem po porządnym schlaniu się i zapomnieniu o smutkach świata jest się wstanie cokolwiek dalej zrobić, a grupka "smoków" wydawała się już do niczego więcej nie nadawać. Cóż, było to na swój sposób kuszące, pogrążyć swój umysł w dymie i zapomnieć o wszystkim w około, ale na tym świecie istniały jeszcze trzy ważne dla samuraja rzeczy, które nie pozwalały mu pogrążyć się zupełnie. A były to: sex, alkohol i szermierka. Nie wiedzieć czemu, swój autodestruktywny tryb życia oparł o ten trójkąt, który był dla niego bardziej uzależniający niż najmocniejsze zioło. Ów "potrójny impas" działał mniej więcej tak: Asagi kochał szermierkę, a więc szukał seksu by zapomnieć co kocha, a poprzez picie zapominał, że brzydzi się samym sobą i swym postępowaniem. Następnie, za pomocą szermierki przypominał sobie kim jest, znów zaczynał się nie cierpieć i koło się zamykało...
Jesteście istotnie łaskawi. odpowiedział w końcu liderowi tego całego zamieszania, bowiem trza było coś rzec, po czym spojrzał na trójką "zadymiarzy". Ani im nie współczuł, ani mu ich było szkoda. W chwili obecnej stanowili dla niego problem zarówno żywi, jak i martwi, chociaż podejrzewał, że martwi mniejszy.
Dziękuje za zajęcie się naszymi kolegami. dodał, po czym zajmie się wyprowadzeniem hałastry z jaskini, a potem wraz z Shikako zabraniem do karczmy.
Masz jakąś ninjo'wą metodę na tą wesołą gromadkę? zapyta dziewczę głosem ubogim w nadzieję (chociaż jakie genjutsu mogłoby pomóc), po czym razem z nią (niezależnie od tego czy po coś sięgnie, czy też nie), powłóczy się do miejsca przeznaczenia...

<ZT>
0 x
Shikako

Re: Równina.

Post autor: Shikako »

Chcąc nie chcąc musiała z workiem podążyć za nimi w ciemne miejsce, ciemne zadymione miejsce i nawet nie bardzo wiedziała co … Osobiście wolała zostać przy tym podejrzanym kamiennym kręgu, był generalnie mniej podejrzany niż włażenie w ciemne podziemia pod owym podejrzanym kręgiem. I jeszcze ten złowieszczy śmiech, no dobra może nie złowieszczy, ale i tak niepokojący. To zioło musiało być naprawdę niezłe. Kiedyś może tego zakosztuje, znaczy darów od Ota. Ale na razie jeszcze nie była, aż tak zdesperowana, jakoś lubiła swoją świadomość. A ci tu taj wyglądali na z lekka odrealnionych.
Uniosła brwi, jak to ich zabrać? Nie przyszli by ich zabrać, tylko dowiedzieć się czemu sami jeszcze nie wrócili ze składnikami do Porannego Paskudztwa a może Pawia, mniejsza z tym…
- Sam lepiej coś wymyśl- burknęła niechętnie starając się zabrać przyćpanych gości na zewnątrz, i jej od tego całego dymu zaczynało się kręcić w głowie, robić wesoło i tylko siłą woli powstrzymywała nerwowy chichot. Kiedy udało się jej zaczerpnąć powietrza i umysł się jej rozjaśnił Asagi… słyszałeś, że mamy dostać jakieś dary od Ota w karczmie? zapytała z udanym zaciekawieniem. I ciężar na ramieniu jakoś dziwnie zelżał by nie powiedzieć pociągnął ich w stronę wskazaną.

[zt]
0 x
ODPOWIEDZ

Wróć do „Ryuzaku no Taki”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości