Wioska Tsuya

Kraj kupiecki położony na wschód od Prastarego Lasu. Graniczy z prowincjami Midori, Sogen i Kaigan. Ryuzaku no Taki jest znane ze swojego bogactwa i szeroko zakreślonych wpływów - związane jest to z dobrym położeniem i łatwym dostępem do morza, czym nie może się pochwalić Shigashi no Kibu. Kraj ten ma bardzo żyzne gleby i przyjazny klimat, co korzystnie wpływa na jego stan. Na terytoriach tej prowincji, wśród nielicznych pagórków, można też znaleźć główną świątynię Wyznawców Jashina.
Awatar użytkownika
Hikari
Martwa postać
Posty: 2493
Rejestracja: 24 sie 2015, o 18:56
Wiek postaci: 26
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Prawe oko mocna zieleń, lewe intensywnej czerwieni. Długie kruczoczarne włosy sięgające do połowy ud. Ogólnie mówiąc dobrze zbudowany mężczyzna mierzący 182cm.

Wioska Tsuya

Post autor: Hikari »

0 x
I'm never on fire
Cause i'm the real fire.
Awatar użytkownika
Hikari
Martwa postać
Posty: 2493
Rejestracja: 24 sie 2015, o 18:56
Wiek postaci: 26
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Prawe oko mocna zieleń, lewe intensywnej czerwieni. Długie kruczoczarne włosy sięgające do połowy ud. Ogólnie mówiąc dobrze zbudowany mężczyzna mierzący 182cm.

Re: Wioska Tsuya

Post autor: Hikari »

0 x
I'm never on fire
Cause i'm the real fire.
Awatar użytkownika
Rika Kari Matsubari
Postać porzucona
Posty: 1091
Rejestracja: 6 mar 2018, o 12:34
Wiek postaci: 19
Ranga: Sentoki

Re: Wioska Tsuya

Post autor: Rika Kari Matsubari »

Trudno było się przejąć upomnieniem Mamy, skoro to wszystko było tylko grą. To było całkiem komfortowe. Jako że bardzo nie lubiła, gdy ktoś ją krytykował, teraz to wszystkie będzie można sprowadzić do gry i wcielania się w rolę. Ale cicho, bo blondynka właśnie mówi coś o parku!
A więc gospodarze nieczęsto zapraszali w swe mało skromne progi. Nie będzie więc zbyt wielu (o ile ta w ogóle nie jest jedyna) aby przespacerować się ich parkiem. Trochę szkoda. W końcu powinna znać wszystkie piękne miejsca w Ryuzaku no Taki. Teraz jednak było też więcej ciekawych rzeczy, niżeli tylko park i nie mogła, a przynajmniej nie chciała ryzykować wymknięciem się tam. Kto by chciał tam teraz chodzić. Jest przecież tak zimno! – skonstatował świadomie.
Nim się obejrzała, Sachiko, a właściwie mama miała już na głowie swoją maskę. Zaraz miały wysiadać i była to najwyższa pora, by zasłonić swoją buzię uroczym króliczkiem. Sięgnęła więc po maskę, która dotychczas spoczywała na jej kolanach, po czym odwróciła wierzchnią stroną ku sobie i przyjrzała jej się uważnie. Względnie ciężka, gliniana maska o białym kolorze, fikuśnie wypukła nadając królikowi trochę charakteru. Zwłaszcza uszkami oraz charakterystycznym, nieco karykaturalnym uzębieniem można się było zachwycać. Potem wzrok przeszedł w miejsce pozostawione na oczy. To tam niedługo pojawią się jej zielone gały. Podniosła głowę i zobaczyła, że są już blisko. Czas stać się króliczkiem. – pomyślała, odwracając maskę wewnętrzną stroną ku sobie i przykładając do twarzy. Chwila na szukanie odpowiedniego miejsca, by mieć najlepszy widok, jaki gwarantuje maska oraz żeby nie obcierać sobie policzków. Jeszcze tylko porządnie ją umocować i… gotowe!
-Nie mogłam się doczekać. – były to pierwsze słowa Hiromi-króliczka i zarazem ostatnie wypowiedziane przed postawieniem stóp na ziemi rodziny Tsuya.
Przeraźliwie zimno!
-Wrrr… - szczękała zębami nieco na wyrost, potęgując uczucie chłodu, które rzeczywiście jej towarzyszyło. Matka z córką od razu ruszyły w stronę okazałego domostwa, jednak droga ta przez wzgląd na rozległe ziemie rodziny Tsuya nie mogła być zbyt krótka. Obok nich poruszała się również szczypta innych ludzi, stosownie zamaskowanych i zmierzających do środka. Rika świadoma zadania jakie przed nią stoi miała dwie możliwości. Albo nie rzucać się w oczy i liczyć, że prędzej czy później coś podsłucha, coś się dowie lub wywęszy, albo od razu da się poznać szerszej publice i będzie rozmawiać, dowiadywać się wszystkiego.
Mała zdecydowanie wolała robić, niż nie robić i uważała to za lepsze. Owszem, czasem lepiej czegoś nie robić, jak np. pytać się o własne imię na balu, ale to tylko wyjątek potwierdzający regułę. Co więcej, granie cichej myszki byłoby męczącym zabiegiem wbrew jej naturze i raczej nie wyszłoby za dobrze.
-Jak urosnę to będę piła wino jak dorośli i nie będzie mi tak zimno! – powiedziała z wyrzutem, lekko uniesionym głosem, dokładnie na tyle by kilka osób mogło ją usłyszeć. Nie zamierzała robić nic więcej, niech po prostu na nią spojrzą. Efekt czystej ekspozycji mówi jasno, że lubimy bardziej tych, których często widujemy. Być może z biegiem czasu…
No ale dobrze. Weszły do środka, skąd dobiegała ich muzyka. Orkiestra była zaledwie wierzchołkiem góry lodowej, bowiem tutaj było dosłownie wszystko. Całe szczęście, wcześniej ugościł ją ten jaskiniowiec Sora, dzięki czemu teraz było jej się łatwiej zaadaptować. Co zabawne, u wejścia powitała ich obsługa, wręczając odpowiednio szampana dla dorosłych i soczek dla ich dzieci. Rika już miała sięgnąć po sok, gdy w ostatniej chwili naszło ją, by jednak odwrócić się tułowiem do pana od szampana. Wspięła się na palcach, dodając sobie kilka centymetrów. W szpilkach byłoby gorzej, ale na szczęście dzieci nie obejmował jeszcze ten obowiązek i w swoich pantofelkach mogła uszczknąć kilka centymetrów. Tak więc postawna dama metr trzydzieści wzrostu sięgnęła po alko. Jeśli jej odmówi, to tylko zaśmieje się figlarnie, zadowolona z dowcipu. Przy odrobinie szczęścia nie trafiła na jakiegoś smutasa.
Nigdzie jak dotąd nie widziała sylwetek z obrazka. Niech to sobie przypomni… maska lisicy. Tak, to główny cel. Potencjalny blond sokół i ten braciszek, którego zamierzała rozpoznać na oko, albo dotrzeć do niego poprzez obserwację. Teraz rozdzieliła się od Mamy i jęła się rozglądać. Nieśmiało zajrzała do pierwszego z pomieszczeń, po chwili do drugiego. Wejście do drzwi oznaczonych czerwoną kokardą było nieco ryzykowne… Jeżeli wizyta w dwóch pomieszczeniach nie przyniesie żadnych owoców, stanie przed drzwiami z kokardą. Naprawdę blisko drzwi. Szanse na podsłuchanie czegoś były nikłe, ale orkiestra dawała też poczucie swobody, więc kto wie. Gdyby ją ktoś zaczepił, powie że porównywała kolor kokardy do swojej sukni. W ogóle to ładną ma suknię, prawda?
0 x
Awatar użytkownika
Hikari
Martwa postać
Posty: 2493
Rejestracja: 24 sie 2015, o 18:56
Wiek postaci: 26
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Prawe oko mocna zieleń, lewe intensywnej czerwieni. Długie kruczoczarne włosy sięgające do połowy ud. Ogólnie mówiąc dobrze zbudowany mężczyzna mierzący 182cm.

Re: Wioska Tsuya

Post autor: Hikari »

0 x
I'm never on fire
Cause i'm the real fire.
Awatar użytkownika
Rika Kari Matsubari
Postać porzucona
Posty: 1091
Rejestracja: 6 mar 2018, o 12:34
Wiek postaci: 19
Ranga: Sentoki

Re: Wioska Tsuya

Post autor: Rika Kari Matsubari »

Okej, nie przypadł jej w udziale żaden trunek, ale nie do końca było to jej porażką. Cóż miałaby z nim zrobić, gdyby lokaj się zagapił? Przecież nie mogła nawalić się podczas misji, choć… pewnie by to zrobiła. W każdym razie kilka osób musiało się jej przyjrzeć. Tak samo jak na zewnątrz, gdy zawołała do Mamy. Miała jasną strategię. Nie będzie podpierać pokornie kątów i nadstawiać uszu. Aby czegoś się dowiedzieć, musi się zbliżyć do odpowiednich osób. Nie zaszkodzi więc przytulić do siebie nieco uwagi zebranych. Dobrze tylko, że nie wywaliła się tam przy alkoholu. Nie dość, że spaliłaby się ze wstydu, to jeszcze została zapamiętana nie z tego, czego trzeba. Sięgnęła po naczynie z soczkiem i upiła trochę, by nie przejmować się tym, że może się wylać. Ładnie to wygląda, jak się tak coś trzyma. Zwłaszcza, gdy nie zostało już za dużo. Można wtedy uchodzić za prawdziwą koneserkę soku, delektującą się każdym łyczkiem!
Z głębi korytarza kończącego się okazałymi drzwiami prowadzącymi w domyśle na salę balową dobiegało pogrywanie orkiestry. W miejscu, w którym stała Rika dźwięki te wtapiały się jednak w tłum licznych rozmów będących udziałem przybyłych gości. Dziewczynka podeszła bliżej, by móc w pełni odróżnić parę skrzypiec, tworzących podstawę każdej szanującej się orkiestry. Do duetu po chwili dołączyła altówka i pozostałe instrumenty, jasno dając do zrozumienia, że rozgrzewka już się skończyła. Ależ doskonale zdwajana przez kontrabas wiolonczela! – pomyślała, odwracając się jednak w kierunku przeciwnym od harmonijnych dźwięków.
Rozglądając się po holu trudno było skupić się na czymś innym, niż wertowanie zakrywających twarze masek. Jedne ładniejsze, drugie mniej, nie można było jednak powiedzieć, by którekolwiek były licho wykonane. Już chwilowa obserwacja mogła doprowadzić do dość nieprzyjemnego stwierdzenia, jakoby wiele masek się powtarzało. Nie to, że były takie same, ale przedstawiały to samo. Różniły się odcieniem, kształtem i innymi niuansami, ale przecież Rika nie widziała wcześniej masek poszukiwanych. Widziała ich twarze i ewentualnie podano jej, jakich masek należy się spodziewać. Tylko co, jeśli bardzo podobnych masek jest wiele?
Zauważyła maskę lisicy. Coś takiego powinna mieć panna młoda. Jak dotąd nie dostrzegła więcej podobnych masek, co zwiększało szansę, że właśnie znalazła najważniejszą osobę dzisiejszego wieczora. Okazała suknia mogła pogorszyć humor niejednej zazdrośnicy, ale Rika miała swoją długaśną suknię w ulubionym kolorze, więc podziwianie tamtej nie przysłoniło jej rzeczywistości.
Ostatecznie zdecydowała się zostawić lisicę w spokoju. Bo właściwie co miałaby zrobić? Nie przychodził jej do głowy żaden racjonalny powód, dla którego panna młoda miałaby teraz poświęcać dłuższą chwilę dla obcego dziecka. Nie tędy droga. Musi znaleźć inny sposób i całe szczęście ma na to całkiem dużo czasu.
Jęła wchodzić do kolejnych pomieszczeń. Na razie tych nieoznaczonych czerwienią. Zbyt wielu było tu ludzi, by przemknęła niezauważona do pomieszczeń, których nie mogła zobaczyć. Pierwszym lokum okazała się obszerna szatnia, której miejsca ułożone były alfabetycznie. Ta w której się znalazła obejmowała pierwszą połowę alfabetu. Było to nieszczęśliwe zrządzenie losu, gdyż do prywatnych rzeczy gospodarzy droga wiodła przez drugą szatnię o nieznanej lokalizacji. Oczywiście przy założeniu, że nie mają własnej, odrębnej przestrzeni na takie potrzeby. Nie było tu czego szukać, a jeśli było, to panienka Matsubari na to nie wpadła. Opuściła to pomieszczenie i otworzyła kolejne drzwi, tym razem do skarbca pełnego słodkości i innych smakołyków. Zanim zdążyła się rozejrzeć, z naprzeciwka wybiegło dwoje dzieci, by rzucić się bez zastanowienia do stołu. Decyzja o tym, że zostawi na razie drugą szatnię i podejdzie do nich była impulsem, którego nie zdążyła dobrze przemyśleć.
-Cześć, jestem… Króliczka! Coście za jedni? – niezdradzanie swojego imienia było ryzykowne, bowiem i oni odpowiedzieć mogli pseudonimem. Głupio byłoby jednak przedstawiać się z imienia i ryzykować, iż chłopcy już ją znają. Obaj z sylwetki mogli być jednak chłopcem z portretu. Przywołując siłą wyobraźni tamten obraz musiała co prawda przyznać, że braciszek nie był ani dość mądry, by nosić sowę, ani zbyt drapieżny na tygrysa. Z drugiej strony ona nie była króliczkiem, więc w czym rzecz? Druga część pytania miała skłonić ewentualnego Ważniaka do ujawnienia się. Gdyby tak się stało, pozostanie owinąć go sobie wokół palca i zbliżyć się do klucza.
-Wiecie, kiedy zacznie się coś dziać? – zapyta później, by sięgnąć z tacki po ciacho i wsunąwszy sobie pod maskę, władować całe do ust. Jak to dobrze, gdy nikt nie widzi.
0 x
Awatar użytkownika
Hikari
Martwa postać
Posty: 2493
Rejestracja: 24 sie 2015, o 18:56
Wiek postaci: 26
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Prawe oko mocna zieleń, lewe intensywnej czerwieni. Długie kruczoczarne włosy sięgające do połowy ud. Ogólnie mówiąc dobrze zbudowany mężczyzna mierzący 182cm.

Re: Wioska Tsuya

Post autor: Hikari »

0 x
I'm never on fire
Cause i'm the real fire.
Awatar użytkownika
Rika Kari Matsubari
Postać porzucona
Posty: 1091
Rejestracja: 6 mar 2018, o 12:34
Wiek postaci: 19
Ranga: Sentoki

Re: Wioska Tsuya

Post autor: Rika Kari Matsubari »

Imiona chłopców nic Rice nie mówiły. Słyszała je, kiedyś może nawet bawiła się z tak nazwanymi chłopcami, niemniej w jej dotychczasowym życiu żaden Shinji ani Ryota nie wyrył się w jej pamięci na tyle, by teraz mogła jednego z drugim zestawić. Shinji przejął inicjatywę po tym, jak drugi z nich odezwał się pierwszy. Rzeczywiście średni przyjemniaczek z tego Ryoty, ale w sumie miał trochę racji. Maska Riki nie pozostawia wątpliwości co do tego, co przedstawia. Długa, czerwona suknia i blade, delikatne ramiona jak również i lekki jak piórko głosik nie zwiastują przybycia szerokiego macho, który będzie prosił kolejno wszystkie panny do tańca. Króliczka. No ale przynajmniej było w tym coś odrobinę oryginalnego. Przecież chłopcy przedstawili się za pomocą swoich imion.
-Nie szkodzi. – odpowiedziała tylko do Shinji’ego, nie chcąc rozwlekać odpowiedzi Ryoty, która niezbyt się jej spodobała. Phi, taki przyjemniaczek.
To był dobry ruch, bo kiedy zadała pytanie o dalsze plany na bal, Ryota w pełni się zrehabilitował, przekazując bombową wiadomość. Niepowtarzalna szansa wyjścia do parku, który oglądała z powozu, słuchając od Mamy o jego niedostępności. Będą też lodowe zamki, zorganizowane armie i prawdziwa wojna na śnieżki! Czyż to nie wspaniałe? Będąc tutaj, pośród tych wszystkich bogactw nie trzeba było stawiać naprzeciw arcymistrza w sztuce kłamstwa, aby przekonać Rikę, że rzeczywiście coś jest na rzeczy. Ciekawa sprawa w odniesieniu do masek. Maski chłopców nie zakrywały ust i można było przynajmniej częściowo analizować ich mimikę. Rika zakrywała wszystko. Nie tylko minimalizowało to ryzyko rozpoznania jej, ale również kryło jej emocje. Ona widziała usta Shinji’ego, kiedy próbował ratować kiepskie rozpoczęcie znajomości swojego kumpla, oni nie widzieli jej uśmiechu. Uśmiechu, który jednak w pewnym momencie zastygł na wyraz tego, że chyba nie będzie mogła być tego uczestniczką. Musiała być jak Pinokio, który w drodze do szkoły co rusz napotyka wszelakie pokusy. Czy stawi czoła wszystkim w drodze do celu?
Jeden mówił, a drugi kiwał głową zachęcająco, utrudniając skupienie się i pozwalając tylko na przyjęcie konturu tego wszystkiego. Ale zaraz. Drugiego w dziecitw… Co..? A-ha! – wreszcie zrozumiała, co tak właściwie mówi do niej Ryota. Stała naprzeciw dwóch liderów dzisiejszej WOJNY na śnieżki. Trzecim miał być braciszek panny młodej, którą być może widziała już wcześniej na holu w masce lisicy. Nie mogło więc dziwić, że śniegowa wojna w takim towarzystwie cieszyła się sporym zainteresowaniem, wszak niecodziennie można zyskać dodatkowe doświadczenie. W takich warunkach przecież to jakieś dodatkowe 30%! Rozważyła wszystkie za i przeciw. Mogłaby przystąpić do walki po stronie braciszka, ale równie dobrze mogło wypaść inaczej. Poza tym taka bitwa oddaliłaby ją na nie wiadomo ile od klucza i wcale nie musiała do niej zbliżać… O nie. To wykluczone. Decyzja była tym łatwiejsza, że to ona była tu dziewczyną. Tą mądrą, niedającą się ponosić głupotom. Była dostojnie ubrana w bardzo eleganckim miejscu. Chciała potańczyć i może nawet być podziwianą, a nie rzucać się śnieżkami. To byłoby takie dziecinne, prostackie wręcz! Oh… no dobra. Śnieżki to takie id, które nie daje sobie rady z superego.
Swojej decyzji nie chciała jednak przekazywać chłopcom. Zwłaszcza, że – jak się miało okazać – wejście na bal dozwolone jest od siedemnastu lat. Znaczy to, że braciszka może tam nawet nie być, o ile nie ma specjalnych względów. Gdyby miało się tak stać, marnym byłby pomostem między Riką a Lisicą. Mimo to nie mogła od razu skreślać tej opcji. Szczególnie mając na uwadze pokój do rozrabiania. Czy to nie jest dziecięca odmiana burdelu, tak zwany burdel na kółkach? Miejsce, w którym dzieci mogą oddawać się największej rozkoszy?
-Brzmi ciekawie. – odpowiedziała na pytanie, czy pójdzie z nimi rzucać się śniegiem. Wymijająco, ale i nie zniechęcająco. Zastanawiała się, czy skoro ci dwaj są chyba kolegami, to tak samo jest z braciszkiem panny młodej.
-Jednak najpierw chciałabym trochę porozrabiać. Nie pozwalano mi dzisiaj na zbyt wiele. – dodała głosem oprawionym w smutek. Zupełnie jakby mówiła, że nie dostała nic do jedzenia. – Lider trzeciej armii też ma maskę ze zwierzątkiem? – zapytała szukając jakiegokolwiek powiązania, byle tylko nie wyrazić wprost, że chce wiedzieć kogo szukać. Czekała już na wejście do pokoju zabaw. W końcu czasem trzeba łączyć przyjemne z pożytecznym.
0 x
Awatar użytkownika
Hikari
Martwa postać
Posty: 2493
Rejestracja: 24 sie 2015, o 18:56
Wiek postaci: 26
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Prawe oko mocna zieleń, lewe intensywnej czerwieni. Długie kruczoczarne włosy sięgające do połowy ud. Ogólnie mówiąc dobrze zbudowany mężczyzna mierzący 182cm.

Re: Wioska Tsuya

Post autor: Hikari »

0 x
I'm never on fire
Cause i'm the real fire.
Awatar użytkownika
Rika Kari Matsubari
Postać porzucona
Posty: 1091
Rejestracja: 6 mar 2018, o 12:34
Wiek postaci: 19
Ranga: Sentoki

Re: Wioska Tsuya

Post autor: Rika Kari Matsubari »

Pokój, w którym można rozrabiać do utraty sił było dotąd jedynie nieodkrytą utopią. Miejscem lepszym niż jakikolwiek dom uciech dla dorosłych, bowiem tutaj nie było mowy o żadnej karze za swe przyjemności. Rika trafiła do posiadłości rodziny Tsuya z bardzo konkretnego powodu – klucza, który był przepustką do pomieszczenia będącego w orbicie zainteresowań wszystkich tych osób, które poznała od spotkania wysokiego kapelusznika. Miejsce to owiane było gęstą mgłą tajemnicy, a teraz miało rzekomo istnieć naprawdę. Zabawne, bo na dobrą sprawę „pokój psot” – jak roboczo nazwała sobie pokój za plecami chłopców Rika. – również mógłby być tą tajemniczą lokacją, do której potrzebny był klucz.
Słysząc o psotach swoich nowych kolegów wyobraziła sobie, jak tłucze starą wazę babki Akane i aż zazgrzytała zębami. Dobrze, że nie mogli tego widzieć. Oh, pewnie nikt by jej niczego nie zrobił, bo przecież ona jest do przytulania, a nie bicia, ale jej samej byłoby z tym bardzo źle. Dobrze, że są takie miejsca, gdzie można sobie ulżyć bez narażania się na grożący palec dorosłego.
Przysłuchiwała się więc wymianie zdań między chłopakami, która właściwie niewiele miała wnieść. Jej zakrywająca twarz maska mogła budzić dyskomfort wśród rozmówców, którzy musieli docenić teraz wartość mimiki. Mieli jednak pewność, że ich słuchała. Wędrowała bowiem wzrokiem od jednego do drugiego w dobrze znany fanom tenisa sposób. Lewa-prawa, lewa-prawa. Dobrze, teraz jest jej czas na pytanie!
-Phi! – założyła ręce na piersi i odwróciła nieco głowę w teatralnym ruchu, który był jedyny sposób by wykrzesać spod maski nieco emocji. – Powiedzmy, że chcę porozmawiać. To Takeo będzie mi wdzięczny. – powiedziała z przekąsem, nie mając jednocześnie pojęcia dlaczego miałoby tak być. Dalsze przekomarzanie się puściła mimo uszu (z jednym wyjątkiem: jakie niby nudy!?), bo przecież oni wcale nie mieli nic złego na myśli. Może nawet chcieli skupić jej uwagę na sobie? Tak czy inaczej z ich słów dało się wyłowić kilka ciekawych faktów, jak choćby maska lwa i możliwość częstej zmiany masek. Może jest kameleonem? To ci heca!
-Też myślę, że trudno byłoby mieć tyle dopasowanych masek o innych wzorach. Poza tym każdemu najbardziej pasuje ta jedyna. – powiedziała głównie po to, by w ogóle coś powiedzieć. Chwilę później za jej plecami otworzyły się drzwi i do środka zerknął niewiele większy od niej niedźwiedź. Dał chyba znak jej kolegom, że już czas, choć nie mogła być tego pewna. Zamierzali iść do pomieszczenia za jej plecami, ona zaś kierowała się za ich plecy do Pokoju Psot. Padło jeszcze zapytanie, czy pójdzie z nimi, ale musiała odmówić.
-Ja najpierw pójdę tam. Powodzenia i do zobaczenia później, chłopcy! – pożegnała się i skierowała do pokoju, na którego myśl można się było rozmarzyć. Dostawszy się do środka omiotła wzrokiem wnętrze, wypatrując maski lwa oraz ludzi górujących wzrostem, którzy w domyśle mogliby być dorosłymi. Niezależnie od wyniku poszukiwań Takeo, jeśli nie będzie zbyt wielu dorosłych (chyba wciąż nie czułaby się na tyle pewnie, by zrobić to co zamierzała, jeśli będzie ich więcej niż dwóch) poszuka stosownego substytutu wazy, jakiejś szklanki, talerza czy innej tacki (byle nie było na niej czekolady. Czekolada to świętość) i upewniwszy się, że ma trochę wolnej przestrzeni, wyrzuci ją w powietrze nad głową. Wyrzuci tak, by idąc przed siebie przedmiot ten upadł na podłogę za jej plecami. Nie tak ją uczono, ale chyba każdy musi czasem zrobić coś takiego… Ciekawe, czy dobrze zrozumiała zasady. Tak czy inaczej nawet nie obejrzy się za zniszczoną rzeczą. Będzie jak prawdziwy twardziel znający życie, który nie ogląda się za wybuchami. Odejdzie więc i przystanie w jakimś miejscu typu okno czy oddalona od zdarzenia sofa. Cokolwiek, gdzie byłaby wyeksponowana. Poudaje chwilę, że nic się nie stało, a ktoś na pewno do niej podejdzie.
0 x
Awatar użytkownika
Hikari
Martwa postać
Posty: 2493
Rejestracja: 24 sie 2015, o 18:56
Wiek postaci: 26
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Prawe oko mocna zieleń, lewe intensywnej czerwieni. Długie kruczoczarne włosy sięgające do połowy ud. Ogólnie mówiąc dobrze zbudowany mężczyzna mierzący 182cm.

Re: Wioska Tsuya

Post autor: Hikari »

0 x
I'm never on fire
Cause i'm the real fire.
Awatar użytkownika
Rika Kari Matsubari
Postać porzucona
Posty: 1091
Rejestracja: 6 mar 2018, o 12:34
Wiek postaci: 19
Ranga: Sentoki

Re: Wioska Tsuya

Post autor: Rika Kari Matsubari »

Co mogłaby mu zaoferować? No wiecie co, panowie? Takich pytań się nie zadaje! Co za… ah. No ale rzeczywiście coś w tym było. Rika nie była z biednej rodziny. Wielu pewnie powiedziałoby, że bogata. Tyle tylko, że wszystko zależy od miejsca siedzenia, a akurat Takeo siedział dosyć wysoko. Taki mamy świat, że wszyscy myślą o pieniądzach, a już zwłaszcza w kontekście takich dzieciaków, jak młody Tsuya. Czyż uśmiech (z tym akurat byłby problem), szczera sympatia lub całus pozostawały bez wartości? Nie znała Takeo, tylko mniej więcej domyślała się jego wieku, no ale ej. Oczywiście nie zamierzała przekupywać go w ten sposób, miała inne metody.
-Mam coś, czego na pewno nie dostanie od rodziców. – powiedziała tryumfalnie, będąc pewna tego, że tak właśnie jest. Ściema? Skądże znowu. Rika nie bardzo mogła pić i raczej o tym wiedziała, ale była dość zaradna, by zaopatrzyć się w mocnego winiacza. Takeo jest z dobrego domu. Niewątpliwie pozwalają mu na wiele. Tylko który rodzic zgodziłby się na działania szkodzące ich dziecku? No właśnie.
Jeszcze chwilka przekomarzania się chłopaków, skądinąd całkiem sympatyczna i rozeszli się. Rika powędrowała do Pokoju Psot, jak go roboczo nazwała, chłopcy poszli w przeciwnym kierunku. Pokój Psot był… mniej więcej taki, jak go sobie wyobrażała. Dużo dziecięcych głosów odbijało się od ścian niczym gumowe piłki, których kilka leżało teraz na podłodze. O nie, nimi z pewnością nie można zrobić żadnej szkody. Sięgnęła więc po znajdującą się na stoliku szklankę i jak gdyby nigdy nic rzuciła ją w górę, by ta rozbiła się na drobne kawałki. Gdy opadła, nikomu nic się nie stało. Oczywiście poza szklanką. Rika odeszła więc dalej i zajęła miejsce, chcąc zebrać owoce swojej demonstracji. Te jednak nie były zadowalające i nie zainteresowało się nią szczególnie wiele osób. Co gorsza, po chwili ktoś powtórzył jej numer. Ciężko stwierdzić, czy to tutaj normalka, czy po prostu komuś się to spodobało lub sam chciał się przypodobać, ale w sumie dziewczynka odbiegała już myślami do jednego z pracowników obsługi, który właśnie sprzątał szkło. W pierwszej chwili bezkarne stłuczenie szklanki było takie oczyszczające, teraz jednak szkoda było jej tego mężczyzny.
Pomyślała o piłkach, które pomagały w dziecięcej wersji pojedynku na „gołe klaty”. Nic głupszego! – pomyślała w duchu. Nie dlatego jednak, że uważała tę zabawę za prymitywną, a z innego prozaicznego powodu – w grze tej nie miała szans. Odbiłaby się od każdego i przekoziołkowała do tyłu. W najlepszym razie nabiłaby sobie guza, a o najgorszym lepiej nie myśleć. Był też ring, który wydał jej się ciekawy. Właściwie to mogłaby sprać na kwaśne jabłko pewnie każdego z tu obecnych! Szkoda tylko, że i ta zabawa została zniszczona. Żadnych jutsu? Co za nonsens. Wejść do ringu, żeby dać komuś przyzwolenie na wykręcenie jej cieniutkiej rączki lub inne upokorzenia? Musiałaby być głupia.
Wszystko to były złe opcje. Nawet przyjście tu okazało się złą opcją. Zniszczyła szklankę i jakiś biedak musi ją teraz zbierać z podłogi. Nie powinna niszczyć, tylko budować, tak jak to zawsze robiła. Grzeczna i miła. Śliczna, czerwona suknia przywodziła na myśl ludziom, którzy dali jej ją nie bez powodu. Miała zadania, od którego niebezpiecznie zboczyła. Żadne zwycięstwo na ringu nie jest tego warte. Wstała więc i wybiegła z pokoju, pozostawiając za sobą wyrzucone w powietrze przeprosiny. Pewnie nie było to typowe zachowanie w Pokoju Psot, no ale tak zrobiła. Teraz nadeszła pora na nadrobienie straconego czasu. Wyszła na główny hol ponownie rozglądając się za maską gospodarza. Sokół. Interesował ją sokół. Niezależnie od wyniku poszukiwań, uda się do szatni, licząc że tak jak ostatnio nikogo tam nie będzie. Prędzej czy później z pewnością znajdzie jakieś miejsce, w którym będzie sama. Małe rączki złożyły się w trzy pieczęcie, po których Rika powinna zamienić się w jednego z kelnerów. W takim wcieleniu mogła spokojnie zajrzeć do kuchni po tacę z kieliszkami. Jeden z nich należało wylać i zastąpić własnym trunkiem. Na tak silne substancje mówi się obecnie „mocarz” i myśl ta od razu podniosła kąciki ust Riki. Nieważne gdzie przeleje substancje. Może to być w kuchni (przy sprzyjających okolicznościach) albo innym pomieszczeniu, gdzie będzie miała więcej prywatności. Teraz pozostanie odszukać Sokoła i poczęstować go odpowiednim kieliszkiem. Musi się śpieszyć, bo po pierwszej części zabawy, poświęconej głównie przywitaniami z gośćmi Sokół z Lisicą pewnie nie będą od siebie odchodzić, a teraz przecież goście i w ogóle, każdy musi się przywitać. Jeśli Sokoła nie znajdzie na holu, pod przykrywką kelnera przejdzie do strefy niedostępnej dla dzieci. Do głównej Sali, z której wydobywa się muzyka orkiestry. Być może będzie miała okazję wręczyć komu trzeba swojego mocarza.
  Ukryty tekst
0 x
Awatar użytkownika
Hikari
Martwa postać
Posty: 2493
Rejestracja: 24 sie 2015, o 18:56
Wiek postaci: 26
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Prawe oko mocna zieleń, lewe intensywnej czerwieni. Długie kruczoczarne włosy sięgające do połowy ud. Ogólnie mówiąc dobrze zbudowany mężczyzna mierzący 182cm.

Re: Wioska Tsuya

Post autor: Hikari »

0 x
I'm never on fire
Cause i'm the real fire.
Awatar użytkownika
Rika Kari Matsubari
Postać porzucona
Posty: 1091
Rejestracja: 6 mar 2018, o 12:34
Wiek postaci: 19
Ranga: Sentoki

Re: Wioska Tsuya

Post autor: Rika Kari Matsubari »

Wszystko zaczęło zmierzać w dobrym kierunku. Miała plan. Plan, który musiał się udać. Co prawda zmarnowała trochę czasu na tamtych niedojrzałych chłopców, ale impreza dopiero się rozkręca. Dobry szpieg nie może pominąć żadnego tropu. – powtarzała sobie.
Szła więc skryta za wizerunkiem kelnera, szukając realizacji swojego pomysłu. Co prawda wreszcie wiedziała, co chce zrobić, niemniej wciąż poruszała się po omacku po wielkiej posiadłości. Mijały minuty, a jej pasek z powodzeniem misji pozostawał niewzruszony. Całe szczęście, że nikt szczególnie się jej nie przyglądał. Wszystko wskazywało na to, że udało jej się zakamuflować nie przykuwając niczyjej uwagi. To jednak samo w sobie nie zdawało się na nic. Po kilkuminutowym spacerze dotarła do schodów prowadzących w dół. Zdaje się, że byli na parterze, co oznaczałoby, że niżej jest piwnica czy inne podziemia. Kiedy ostatni raz zeszła do podziemi, niechcący zagięła czasoprzestrzeń, wędrując po tunelu przez jakieś dwa tygodnie. Mimo to odkrycie było bardzo atrakcyjne. Choć na próżno szukać było czerwonej kokardy, tutaj zakaz wstępu ogłaszał bardzo dosadny komunikat na tabliczce. Jeśli więc pomieszczenia z czerwoną kokardką były zakazane, to zejście na dół zakazane było bardzo. Kto zna zasadę niedostępności ten doskonale wie, że dla młodego (ale i nie tylko) umysłu podobny zakaz to nic innego jak mocny komunikat perswazyjny zachęcający do zejścia na dół. Dlatego właśnie to zrobiła.
Nie trzeba było długo czekać, aż zadziały się różne dziwne rzeczy. (opis tej sytuacji przysporzył mi sporo problemów, za nieścisłości przepraszam) W jednej chwili ujrzała sokolą maskę, prawdopodobnie człowieka, którego od dawna szukała. O ile jednak sama była do niego wrogo nastawiona, o tyle w życiu nie spodziewała się, że może ją tak bez powodu zaatakować! Gdy ktoś doskakuje do Riki, zazwyczaj jest po zabawie. Teraz również było podobnie. Nie myślała krzyczeć. Przez chwilę próbowała się szarpać, ale powodowany tym ból szybko ją zniechęcił. W mgnieniu oka znalazła się poza zasięgiem wzroku kogokolwiek.
Przerażający głos szepnął jej kilka mało optymistycznych słów. Czy taki miał być jej koniec? Raptem pół godziny po tym, jak z własnej, nieprzymuszonej woli wyszła z Pokoju Psot? Sama jest sobie winna. Niepotrzebnie się w to pakowała. Niech tylko skończy z nią szybko, dopóki ma na sobie tę piękną suknię, a nie jakiś sweterek z gruchą.
Kolejne słowa Pana Sokoła szybko wzmogły w niej czujność napędzaną niepewnością. Jacy nowi? Czyżby on nie był tym, za kogo go miała? Na pewno nie! Nagle strach przerodził się w coś innego. Mężczyzna zwrócił uwagę na jej błędy, choć ona średnio się tym zgadzała. Gdyby tylko wiedział, co zamierzała zrobić, uhh. No ale teraz nie było to ważne. Nie odezwała się ani słowem, albo raczej nie próbowała się odezwać, skoro i tak trzymał rękę przy jej ustach. Najważniejsze, że nic jej nie grozi. Człowiek za jej plecami miała jakiś plan, a skoro już pozjadał wszystkie rozumy, to powinien być dobry. Chciała już się uwolnić i rozmasować nadgarstek, choć to on powinien do końca dnia to robić! Zdusiła jednak wszystko, kiwając tylko głową na zgodę.
0 x
Awatar użytkownika
Uzumaki Hibana
Gracz nieobecny
Posty: 1070
Rejestracja: 8 lip 2018, o 18:36
Wiek postaci: 26
Ranga: Wyrzutek C
Krótki wygląd: Wysoka, czerwonowłosa, złotooka kobieta, z dużą blizną na twarzy.
Ubranie czarne z czerwonymi elementami.
Widoczny ekwipunek: Kabura na prawym udzie. Torba przy pasie. Dwa miecze przy biodrach.
GG/Discord: 66265515

Re: Wioska Tsuya

Post autor: Uzumaki Hibana »

0 x
Awatar użytkownika
Rika Kari Matsubari
Postać porzucona
Posty: 1091
Rejestracja: 6 mar 2018, o 12:34
Wiek postaci: 19
Ranga: Sentoki

Re: Wioska Tsuya

Post autor: Rika Kari Matsubari »

To nie miało tak wyglądać. Jeszcze chwilę temu widziała oczyma wyobraźni, jak rozwala cały bal. Jak przedziera się przez zasieki stojących przy głównych wrotach eleganckich panów, pilnujących by żaden brzdąc nie dostał się do głównej sali przeznaczonej dla dorosłych. Nie wiedziała jak tam jest. Słyszała jedynie dobiegające zza ścian odgłosy rozgrzewającej się zaledwie orkiestry. Musiało być ekskluzywnie, elegancko i z przepychem. Wielkie pomieszczenie ze zdecydowanie-zbyt-drogimi żyrandolami u jego szczytu. Z ludźmi ubranymi w swoje najlepsze kreacje i groteskowymi maskami, tak bardzo odbiegającymi od całej reszty, zupełnie jakby dorośli na swój sposób również pozostawali dziećmi. I ona chciała tam być. Widzieć, jak liderujący orkiestrze grajek wpada w panikę, zrzucając z siebie kolejne ciuszki i doprowadzając do niemałego zamieszania… z drobnym jej udziałem. A potem… nieważne, co miało być potem, bo do tego nie dojdzie.
Stała teraz obok obcego mężczyzny, skrywającego twarz za maską sokoła. Czy ten dupek nie wie, że ja jestem do przytulania!? – pomyślała, tak bardzo chcąc przebić się przez tę maskę i móc na niego spojrzeć. Za nic miała jego oszukane przeprosiny, ale nie mogła być długo zła. Raczej zdeterminowana. Nigdy wcześniej nie słyszała o sensorach. Nie sądziła, że nie może używać technik, bo zostanie wykryta. Było jednak za późno na dłuższe rozmyślania. Najwyższy czas naprawić swój błąd, póki to jeszcze możliwe.
Wysłuchała więc instrukcji. Nie zdobędzie bezpośrednio informacji, ale być może pomoże zrobić to komuś innemu. Odciągnięcie uwagi dwóch strażników? Rika odkąd żyje jest jednym wielkim (niezupełnie) przyciągaczem uwagi. Zdjęła maskę, unosząc ją ponad czoło, tak że tworzyła coś w rodzaju czapki z daszkiem. Oczy namalowanego na niej króliczka spoglądały w sufit, kiedy ona zgodziła się na swoją rolę.
-Dobrze. – powiedziała oschle, jakby w tym słowie kryła się pamięć do wszystkich przytyków. – Daj mi chwilkę.
Odwróciła się tyłem, zupełnie jakby chciała zrobić coś bardzo intymnego. Zamknęła powieki i potarła oczy swymi dłońmi. Robiła to nieco dłużej, niż zwykle. Odsłoniła zielone tęczówki i mechanicznym wzrokiem wpatrywała się w jeden punkt, skupiając się na tym, by nie zamknąć powiek. Niezawodna metoda. Trzydzieści sekund wystarczyło, by bez lusterka wiedziała, że zaczyna działać. Przydusiła palcem wskazującym twardy punkt po zewnętrznej stronie oczu, przyspieszając efekt. Gdy ściekające kropelki znalazły się gdzieś w połowie drogi z policzków do podbródka, odwróciła się ponownie do mężczyzny, chwaląc się tym, co zrobiła.
Nie pamiętała, skąd znała tę sztuczkę, ale używała jej tyle razy, że wychodziło jej to lepiej niż trzymanie pałeczek przy posiłku. Obrazili ją koledzy? Płacz. Rodzice powiedzieli „nie”? Płacz. Czasem zastanawiała się, czy oni wszyscy naprawdę wierzą, że jest taka ckliwa. Teraz jednak nie chciała ryzykować i postanowiła spróbować czegoś jeszcze.
W dziecięcym świecie tak samo jak w tym „prawdziwym”, często dochodzi do starć. Kolejną analogią jest fakt, iż „na podwórku”, „na placu”, czy jakkolwiek nie nazywasz miejsca spędzania czasu przez dzieciaki, również jednym z wiodących argumentów jest brutalna siła. Maluchy są bezlitosne, bo nie znają współczucia. Gdy już walczysz, chcesz nie tylko wygrać, ale ośmieszyć przeciwnika, zdobyć poklask. Jedną z bardziej upokarzających technik, jakie poznała jest tzw. noskowanie.
Noskowanie stosowali tylko najsilniejsi chłopcy, mający dużą przewagę nad innymi. Polegało ono na obaleniu swojego przeciwnika i zdobycia jego pleców. Następnie blokowało się ręce przeciwnika z użyciem nóg. Gdy ten był już unieruchomiony, miało się dwie ręce na dokończenie dzieła – przytrzymanie głowy i pocieranie dłonią o nos przez blisko minutę, aż wyleci z niego fala smarków. Co prawda ofiara zawsze mogła opróżnić się na dłoń swego oprawcy, ale kończyła wtedy z umazaną buzią i ubraniami, więc zazwyczaj po prostu poddawano się karze. Riki nigdy nie noskowano. Zawsze wygrywa silniejszy, chyba że ten drugi jest bardzo ładny.
Powtórzyła procedurę ponownie zasłaniając się przed obcym. Gdy była już gotowa, jej uśmiech wyjątkowo nie pasował do całej pozostałości jej twarzy. Bez dodatkowych komentarzy wyszła.
Idąc do tajemniczego pokoju dbała, by nikt jej nie zauważył. Tylko tyle. Dotarłszy o zakręt do wyznaczonego miejsca, zatrzymała się, ponownie rozglądając się wokół. Wszystko było jak trzeba, a buzia wciąż wilgotna. Pomyśl o czymś strasznym.
-AAAAAA! RA-TUN-KU!
0 x
ODPOWIEDZ

Wróć do „Ryuzaku no Taki”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość