-A ja nie sądziłem że mogą czekać mnie takie niespodzianki, ale spodziewałem się innych problemów i całe szczęście byłem na to przygotowany.-Odparłem dziadkowi trochę zmieszany. Początkowo chciałem wyrazić swoje pretensje że mnie przed tym nie ostrzegł bo jak widać się tego spodziewał, ale pomyślałem że specjalnie mi tego nie powiedział bo przecież chciałem trenować. Po tym doświadczeniu chciałem się od razu zapytać czy przewiduje jeszcze jakieś przygody, ale niestety nie zdążyłem, gdyż me uszy dobiegł niezbyt przyjazny dźwięk. Odwróciłem się i zobaczyłem pięć wielkich wilczurów, od razu wiedziałem ze nie chce walczyć z nimi sam na sam, a już na pewno nie z dziadkiem na plecach.
-Uciekać? To chyba nie najgorszy pomysł.-Zgodziłem się z staruszkiem, ale nie do końca chciałem uciekać. Postanowiłem spróbować rozwiązać to nieco inaczej na swój sposób, za pewne też nieco bardziej ryzykowny. Oczywiście mój plan też był ściśle związany z ucieczką, dlatego też zacząłem od biec do najbliższego drzewa. Wiedziałem że nie jedyny sposób to wejść na drzewo bo na ziemi prędzej czy później mnie dogonią, a jeśli dogonią mnie gdy będę zmęczony to będzie dla mnie tylko gorzej. Spodziewałem się wilki będą goniły mnie, aż do samego drzewa i łatwo nie odpuszczą dlatego też wbiegając na drzewo zostawiam za sobą żyłkę tak by jej koniec pozostawał na ziemi, podczas gdy drugi będę miał ja. Jak tylko wilki podbiegną wskazuję dwoma palcami by żyłka oplotła ich stopy, a ja zaplatam żyłkę przez gałąź i wywinduję je do góry, zaraz po tym skupiając czakrę raitonu w dłoni żeby po lince przeszła na wilki i je poraziła. Nękam je prądem dwa razy po czym w każdego ciskam po jednym shurienie w celu zabicia, jak któryś przeżyje dokładam po jeszcze jednym po czym spuszczam je na ziemię. Oczywiście jeśli cała akcja się uda ostrożnie schodzę i zabieram co moje nim ponownie ruszę dalej, ale jeśli nie po prostu staram się zachować odpowiedni dystans na drzewie, żeby móc pomyśleć co dalej.