Wioska Kamo

[Ario]

A więc walka miała się dopiero zacząć. W sensie walka, ale też i obrona chłopów. Po dotarciu na miejsce okazało się, że uformowali jakiś lokalny oddział szturmowy, z sołtysem w roli przywódcy na czele. Ario miał wspomnienia, jak kiedyś w wiosce górników, tamci bronili się równie zacięcie przed latającym na dziwnym ptaku użytkowniku glinianych technik. Póki co były narazie tylko przygotowania, tak więc Ario stojąc na uboczu rozeznał się w rozkładzie terenu. Przede wszystkim znając z doświadczenia, najlepiej jakby tych chłopów w ogóle nie było i po prostu pochowali się w domach - tak byłoby ich łatwiej bronić. Ci jednak chcą wspomóc Shinobich, tak więc skoro pacynkarz jest nie na swoim terenie, to zostawił dowodzenie Kisuke i Tamaki. Sam będzie ewentualnie wspierać walczących.

[Harikotto]

Tamaki, Kisuke, Ario grupowa misja C
Kolejka 5/15
Byliście już w wiosce i widzieliście twarze ludzi, których obiecaliście już bronić. Twarze ludzi prostych i strudzonych życiem. Twarze wychudzone i miejscami poobijane. Twarze wpatrzone w was z ogromną czcią i błyskiem w oku jednoznacznie wskazującym na nadzieję. Twarze, które wiedziały, że jeśli wy zawiedziecie, to czeka ich śmierć i jedynym wyborem, jaki im pozostanie, to wybór, czy owa śmieć ma być nagła, czy powolna. Szybko zadaliście swoje pytania. Nim jednak sołtys zdążył wam odpowiedzieć, ubiegł go jeden z mężczyzn, wyróżniających się z tłumu wieśniaków. Mogliście dostrzec, że do pasa miał przypiętą pięknie zdobioną katanę.
- Nazywam się Wakimo. Jestem samurajem, przybyłem z Teiz. CI tutaj są shinobimi. Podobnie jak wy, zaoferowaliśmy pomoc tutejszej ludności. Zabrałem już wszelki konieczny wywiad. Bandyci przychodzą tutaj regularnie co kilka miesięcy. Ich następna wizyta powinna mieć miejsce w ciągu kilku dni. Zazwyczaj zostawiali chłopom na tyle jedzenia, aby ci mogli przeżyć i obsiać pola. Tego roku plony były jednak bardzo słabe i dlatego właśnie postanowili się sprzeciwić zbójcom. Tych łotrów jest przynajmniej kilkunastu, może więcej. Część z nich z pewnością jest shinobimi, ale trudno powiedzieć jakimi. Chłopi woleli im pokornie płacić, niż sprawdzać ich umiejętności. Wątpię jednak, aby cała banda kontrolowała czakrę. Wtedy z pewnością byliby dużo bardziej ambitni. Musimy więc w siedmioro wojowników pomóc wieśniakom w obronie wioski. Tak długo, jak ta banda łotrzyków nie zostanie przetrzebiona, tak długo nie nastanie tutaj sprawiedliwość.

[Kisuke]

Ten mały tłum, który się tutaj zebrał, nie wyglądał specjalnie okazale. Kisuke patrzył na nich, głodnych, przerażonych, przyciskających dzieci do piersi. Bandycie wprowadzili się na ich ziemie, oblegając wioskę regularnie. Wściekli i wygłodniali, ale wciąż gryźli i kąsali. Ludzie Kamo stali nad przepaścią. Ich strażnicy zawiedli, więc zwracają się do shinobich. Czy dadzą radę powrócić na drogę prawości? Czy znajdą siłę, by wygnać bandytów z tych ziem? Bliski jest czas katany i shurikena. Tej bitwy nikt za nich nie wygra. Bliski jest czas szaleństwa i czas pogardy.

-Co kilka miesięcy?- Zapytał, ale było to pytanie skierowane bardziej do siebie samego. Zdziwiło go, że ataki był regularne i występowały od dłuższego czasu. Spodziewał się jednorazowego ataku, który następuje w tym momencie. To że czeka ich jeszcze kilka dni przygotowań było zaskoczeniem. Nawet całkiem miłym. Są szanse wszystkich uratować. Tylko muszą się dobrze przygotować.

-Dobrze, musimy być gotowi na ich przyjście. Zawsze przychodzili z tej samej strony? Czy ludzie mają gdzie się bezpiecznie schronić, gdy bandyci przybędą? Ario, masz pomysł na jakieś pułapki, żeby ich zaskoczyć?- Pytania same cisnęły się na usta, ale dobrze byłoby zaraz zacząć coś robić. Odstęp kilku miesięcy to bardzo szeroki czas, dlatego dokładniejsze trafienie dnia ataku było mało możliwe. Jeśli bandyci byli bardziej przyciśnięci zimą, zaatakują szybciej. Trzeba być gotowym w każdym chwili, a najważniejszym będzie zapewnić bezpieczeństwo wszystkim mieszkańcom.

[Ario]

Ario podczas dialogu, jaki prowadził domniemany samuraj z Kisuke, chodził dookoła i oglądał otoczenie. W pewnej chwili też przykucnął i nabrał ziemi w garść, po czym otworzył i wysypał ją z powrotem. Nikt nie wiedział, co siedziało w głowie pomarańczowo-włosego chłopaka, gdyż ten zachowywał się jak zawsze tak, jakby był w swoim świecie.
- Brrr...zimno. - mruknął, po czym odwrócił się do Kisuke, gdy ten zadał mu pytanie. Ario zaczął się stresować, gdyż niezbyt lubił być w centrum uwagi. - Jeżeli bandytów jest więcej to musimy zmniejszyć ich przewagę liczebną. Zrobiłbym ogrodzenie, które zatrzyma wszystkich bandytów, którzy nie używają chakry - można posłużyć się jakimś prostym ostrokołem, robiąc przejście w jednym miejscu, gdzie ich przewaga liczebna nie będzie tak wielka. Potem podzieliłbym się na 5 osobowe oddziały, gdzie jeden shinobi ma 4 ludzi pod swoją pieczą. To powinno zaoszczędzić ofiar... - chłopak zorientował się, że dużo mówi, tak więc uśmiechnął się delikatnie i podrapał po głowie. - Tak ja bym zrobił, hehe.

[Tamaki Hyūga]

Nim rozmowa na dobrze się rozkręciła, wciął się w nią jeden z wojowników, którzy byli w wiosce przed nami. Jak szybko się dowiedzieliśmy, był on samurajem i pochodził z Teiz na co się nieco skrzywiłam, mając w głowie wspomnienie spotkania z niejakim samurajem o imieniu Yasuo, jednak starałam się nie okazywać swoją postawą negatywnych emocji względem tego wojownika, ponieważ wiedziałam że tamten pacan był zdecydowanie niegodny reprezentowania wszystkich samurajów o czym miałam szansę się przekonać pod dowództwem Kakity Asagiego podczas wyprawy do Oniniwy. Wysłuchałam jego słów a następnie również tego co mieli do powiedzenia Kisuke oraz Ario.
- Mimo iż rozumiem chęć mieszkańców wioski do obrony przed bandytami to zgadzam się z Kisuke, powinni oni się schować na czas walki, tak aby możliwie najmniej cywilów ucierpiało. - poparłam Aburame, nie komentując jednak nic poza tym.

[Harikotto]

Tamaki, Kisuke, Ario grupowa misja C
Kolejka 6/15
Szybko zadaliście kilka pytań. Na kilka z nich próbowaliście nawet odpowiedzieć. Jak do tej pory, główną kwestią sporną wydawał wam się udział mieszkańców wioski w obronie ich domów. Zaczęliście się wymieniać opiniami na ten temat oraz ustalać wstępne strategie. Nikt z was nie pomyślał, aby zapytać samych głównych zainteresowanych o zdanie. W końcu to oni was wynajęli. To ich domy są zagrożone. To plony ich pracy zostaną utracone na rzecz bandytów, w przypadku porażki. Gdy dyskutowaliście, ci z was, którzy chcieli to dostrzec, widzieli, że część chłopów zdecydowanie wręcz rwie się do walki o swoje domy. Bardzo możliwe, że powstrzymanie ich przed tym będzie bardzo trudne. Spora część wieśniaków jednak wyraźnie bała się stawić czoła złoczyńcom. Tych z pewnością będzie trudno zmusić, aby do walki stanęli. Tymczasem do dyskusji dołączyli pozostali wynajęci przez mieszkańców Kamo ludzie. Pierwszą z nich był rudowłosy, chudy i niewysoki mężczyzna z policzkami pokrytymi piegami.
- Nazywam się Mizunobu Terumi. Jednocześnie zgadzam się i nie zgadzam się z tobą, pomarańczowowłosy... Amio? Dobrze usłyszałem twoje imię? Wiemy, że bandyci przychodzą często z różnych stron i lubią otaczać wioskę. Musimy więc zabezpieczyć się i ograniczyć liczbę wejść do wioski. Myślę, że powinniśmy zostawić trzy wejścia, po jednej z każdej strony. Wątpię bowiem, aby bandyci przedzierali się przez las. Nie powinniśmy jednak angażować w walkę miejscowych. Nie są oni przeszkoleni do walki i mogą ucierpieć zarówno od bandytów, jak i naszych technik. Powinni sie pochować w swoich domach
- Naprawdę obawiamy tak mocno zwykłej bandy rzezimieszków? Połowa z nich pewnie ucieknie w siną dal, jak tylko zobaczy, że wieśniacy nas wynajęli. Drugą połowę pewnie moglibyśmy pozabijać w pojedynkę. Wiem, bo robiłam już takie rzeczy. Zapytajcie w Sogen o Kigę Gazo, to dowiecie się, jak łatwo mi poszło. - odpowiedziała z pychą atrakcyjna kobieta o krótko przyciętych czarnych włosach z dużym zwojem na plecach.
- Nie lekceważ przeciwnika o którym nic nie wiesz Yushi. Nie raz trafiałam na bandytów, którzy ledwie pamiętali, którą stroną trzymać włócznię. Zdarzają się jednak wyrzutki shinobi i bywają oni naprawdę niebezpieczni. Wiemy natomiast, że tacy prawie na pewno są w tej bandzie. Dlatego też ja, Norada Rinameki, przyjmę chętnie każdą pomoc i wesprę pomysł każdej pułapki, która będzie mogła nam pomóc. - odparła wysoka i dobrze umięśniona kobieta z długimi, jasnymi włosami.
- Zgadzam się. Niehonorowo byłoby odmówić komuś walki za swój dom. Z dumą stanę naprzeciw każdemu niebezpieczeństwu z każdym z tutejszych chłopków. - dodał na końcu samuraj.

  Ukryty tekst

Kono Jąkała
Sołtys Oba
Samuraj Wakimo
Mizunobu Terumi
Kiga Gazo
Norada Rinameki

[Ario]

Ario słysząc różne głosy, jedne za jego pomysłem, drugie przeciw - wzruszył ramionami. Tak jak mówił, plan który zaprezentował wcieliłby w życie, gdyby był odpowiedzialny w jakikolwiek sposób za tych ludzi. Gdyby to była pustynia i jego obywatele - nawet nie pytałby innych o zdanie tylko zaczął pracować według własnego uznania. Będąc jednak w tym miejscu rzecz miała się zupełnie inaczej - pacynkarz był jedynie wsparciem technicznym dla wykonawców, którymi byli Kisuke jak i Tamaki (Ario nie wiedział które bardziej, ale stawiał ich w miarę równo w tej kwestii).

Nie odpowiedział na słowa Terumiego. Chodził dookoła wioski oglądając jakie moga być możliwości dla niego samego. Przede wszystkim skoro wioska może być zaatakowana z każdej strony, to może Ario wykorzystałby to i przekradł się między linią drzew, by zaatakować wroga od tyłu? Ewentualnie przybrałby drugą strategię - scentralizowaną.
- Eto...może mi ktoś zrobić na środku osady filar z dotonu? Taki na 15 metrów? - zapytał.

[Kisuke]

Zapytanie zwyczajnych wieśniaków, czy chcą bronić swoich terenów było, zdaniem Kisuke, bezcelowe. Ci, którzy będą chcieli bronić, pewnie i tak będą się stawiać, żeby wziąć widły w dłonie. Ci którzy poczują się w obowiązku, również. Niestety był to spory problem, bo nie byli oni wprawionymi żołnierzami, nie posiadali żadnego szkolenia a w starciu z bandytami wielu z nich mogło po prostu zginąć lub odnieść rany. Dużo lepiej dla wszystkich by było, gdyby całą sprawę zostawili na głowie shinobich i pozwolili się ochronić, podczas gdy sami wieśniacy bezpiecznie przeczekają wszystko.

-Trzy strony ataku. Niedobrze... W takim razie musimy się podzielić. Jest nas siódemka. Wezmę dowodzenia nad jednym z punktów. Potrzebowałbym kogoś dobrego w walce na bliski dystans albo solidną defensywą. Tamaki, jeśli możesz, zajmiesz się drugim wejściem. Jej przydałby się ktoś do pomocy z umiejętnościami dystansowymi. Ario, jako osoba bez pary będzie kontrolował sytuację w centrum wioski i dosyłał pomoc tam gdzie najbardziej będzie potrzebna. Pozostała dwójka zajmie się trzecią bramą- Taktyka scentralizowanego dowodzenia czasami potrafiła się sprawdzać, jednak w przypadku tak niezorganizowanej grupy, nie miało to kompletnie żadnego sensu. O ile ich trio trochę czasu razem spędzili, o tyle lepiej było podzielić się i samemu zadbać o każdy z możliwych wariantów ataku. Kisuke wierzył w umiejętności swoich znajomych, nieco mniej w tą zgraję najemników. Dlatego wybrał siebie i Tamaki na dowodzenia dwoma miejscami, zaś Ario jako wsparcie dla wszystkich, choć jasnym dla niego było, że powinien on głównie skupić się na tym trzecim przejściu.

[Tamaki Hyūga]

- W razie czego ja dzięki moim oczom będę na długo przed atakiem wiedziała z której strony ilu przeciwników przyjdzie więc ewentualnie będziemy mieli jeszcze czas żeby jakoś dostosować się do taktyki przeciwników zanim dotrą do wioski. Poza tym jestem nastawiona na walkę wręcz, więc tak jak powiedział Kisuke, przydałby mi się ktoś kto będzie w stanie walczyć na dystans abyśmy uzupełniali się nawzajem. - poinformowałam wszystkich zebranych aby byli świadomi tej przewagi jaką oferuje mój wzrok. Poza tym również rozglądałam się po wiosce aby lepiej poznać jej rozkład. Rozumiałam również tok myślenia Kisuke, który najwyraźniej bardziej wierzył w umiejętności Ario i moje niż obecnych wcześniej najemników z czym się z resztą w pełni zgadzałam. Ciekawa kto zdecyduje się bronić wejścia u mojego boku, czekałam na odpowiedź najemników.

[Harikotto]

Tamaki, Kisuke, Ario grupowa misja C
Kolejka 7/15
Bardzo mocno ufaliście w swoje kompetencje. To było jasne i zrozumiałe, Kisuke i Ario byli Akoraito w swoich klanach, a Tamaki zajęła drugie miejsce na organizowanym przez samurajów turnieju. Z niewiadomych jednak przyczyn odmawialiście kompetnecji swoim towarzyszom. Nic o nich nie wiedzieliście, jednak pomimo tego z miejsca założyliście, że muszą być od was słabsi... Pomimo jednak tego, nie wyglądało na to, aby którekolwiek z pozostałej czwórki miało coś przeciwko nieformalnemu przejęciu dowodzenia przez waszą trójkę.
- Zanim przybyliście, wstępnie wymieniliśmy się między sobą wiedzą na temat naszych umiejętności. Żadne z nas niestety nie posiada czakry elementu ziemi. W ogóle jedynie ja operuję jakimikolwiek żywiołami i jest to ogień, woda oraz para. W związku z tym preferuję średni i daleki dystans. - powiedział Mizonobu Terumi.
- Skoro dzielimy się na trzy drużyny, to ja chce być z tą Hyugą. Słyszałem, że jedna z nich zajęła drugie miejsce na turnieju w Yinzin. Chętnie zobaczę, co naprawdę potrafią te oczy. Jeśli jest tak dobra jak tamta, to pewnie wzystkich pozabijamy i pójdziemy pomóc tym, którzy poradzą sobie najgorzej, ha ha ha! - żywiołowo odpowiedziała Kiga Gazo.
- Ja zwykle preferuję bliski i średni dystans. Stanę u twojego boku, zamaskowany młodzieńcze. - dodała Norada Rinameki zwracając się do Kisuke.
- Czyli przeznaczenie skierowało mnie, aby walczyć ramię w ramię z Mizunobu. Obiecuję, że moje ostrze w chwili próby będzie ostre i czerwone od krwi zbrodniarzy. - zakrzyknął samuraj.
- No dobrze, ale w końcu co z nami? Co z mieszkańcami Kamo? - zapytał sołtys Oba.
- N-n-no w-w-właśnie? C-co?

  Ukryty tekst

Kono Jąkała
Sołtys Oba
Samuraj Wakimo
Mizunobu Terumi
Kiga Gazo
Norada Rinameki

[Kisuke]

Możliwe, że ta czwórka posiada podobne możliwości. Istnieje nawet pewne prawdopodobieństwo, że mogą okazać się znacznie lepsi. Problem w tym, że w obecnej sytuacji Kisuke mógł jedynie przypuszczać na jakim są poziomie. Co prawda przy przedstawieniu się, zachwalali swoje dokonania w przeszłości, jednak Aburame nigdy specjalnie daleko nie podróżował, dlatego nie znał za bardzo osobistości znanych w świecie. Pozostanie przy bazowaniu na umiejętnościach Tamaki, Ario i swoich własnych, było więc dla niego priorytetem.

-Świetnie, czyli to mamy ustalone. Ario, jeśli będziesz w stanie znaleźć inne, dobre miejsce to kolumna nie będzie Ci potrzebna. Jest tutaj jakiś wyższy budynek? Jakaś świątynia, wieża obserwacyjna? Cokolwiek? Jeśli nie ma, po prostu dołącz do Wakimo i Mizonobu- Brak użytkownika Dotonu był małą przeszkodą, dlatego trzeba było rozejrzeć się za innym, występującym tutaj wysokim miejscem do obserwacji. Sołtys powinien lepiej się znać, dlatego to pytanie o wysokie budowle, było skierowane do niego. Kisuke kiwnął także głową do Norady, która zaoferowała się, a także zwróciła uwagę na w połowie zakrytą przez bandaże twarz Kisuke. Aluzja co do braku dobrego wychowania i nie przedstawienia się była oczywista, ale Hiroe był zbyt pochłonięty innymi rzeczami żeby coś takiego dostrzec.

-Mieszkańcy, którzy chcą walczyć mogą się przydać. Niektórzy z bandytów mogą próbować przedostać się w innych miejscach. Powinniście się tak rozstawić po obszarze wioski, żeby móc obserwować jak największą powierzchnię. Najlepiej tak, aby każdy z mieszkańców widział przynajmniej dwóch innych, to pozwoli szybko zareagować, w razie zagrożenia- Pojedynczych wieśniaków wprawny zabójca bardzo łatwo by eliminował, dlatego trzeba dobrze zadbać o to, aby wzajemnie mogli się oni bronić. Wysyłanie ich w większych grupach byłoby bezpieczniejsze, ale jako mały tłum ,bardzo szybko rzuciliby się do niepotrzebnej walki. Ponownie próba ochronienia ich, poprzez dawanie złudnego poczucia pomocy, wydawała się najlepszą opcją. Całkowicie jednak pomijała aspekt waleczności niektórych i ich chęci walki o honor oraz bezpieczeństwo wioski.

[Ario]

Niestety nikt z obecnych nie posiadał natury chakry ziemii. Filar mógł dużo pomóc, jednak w takiej sytuacji, po prostu trzeba radzić sobie z tym, co się ma.
- Trudno. - powiedział Ario, jak gdyby posiadanie tzw. high groundu miało być tylko małym ułatwieniem, a nie kluczową mechaniką w obronie wioski. - Tak właściwie to mogę walczyć na wszystkich trzech frontach jednocześnie. - zaczął mówić Kunisaku. - ... ale pewnie zostane tutaj i zadbam, by Ci co się przedostaną nie zrobili nikomu krzywdy. - chłopak wzruszył ramionami. Mała sprawa przerodziła się w dość dużą, tak więc Ario po prostu czekał, na rozwój wydarzeń.

[Tamaki Hyūga]

Wysłuchałam całej rozmowy i skinęłam głową do Kigi Gazo, dziękując jej za wykonanie mojej prośby o wsparcie kogoś walczącego na dystans. Również uśmiechnęłam się pod nosem słysząc komentarz dziewczyny odnoszący się do "jakiejś Hyuugi" co zajęła drugie miejsce na turnieju. Jak widać wiedza ta co raz bardziej rozprzestrzeniała po półświatku shinobi, jednak na szczęście Kigo nie była osobiście na turnieju, więc nie była w stanie rozpoznać mnie jako owej Hyuugi z turnieju. Korzystając z okazji, podeszłam bliżej dziewczyny z uśmiechem na ustach.
- Oczekuję owocnej współpracy i mam nadzieję że będę w stanie sprostać twoim oczekiwaniom odnośnie moich umiejętności. Jakbyś tylko mogła mi mniej więcej przytoczyć umiejętności swojego klanu, ponieważ nigdy nie miałam z nimi styczności a nie chciałabym aby zaskoczenie miało wpływ na moje działania w walce. - powiedziałam przyjaznym tonem do dziewczyny.

[Harikotto]

Tamaki, Kisuke, Ario grupowa misja C
Kolejka 8/15
Cała wasza siódemka była sprawnymi wojownikami i nie jeden raz już krew przelewała. Wiedzieliście zarówno jak dowodzić, jak i słuchać i wykonywać rozkazy. Nie było to dla was nic nowego, więc szybko i sprawnie podzieliliście się zadaniami, nawet pomimo braku bezpośrednio dowodzącej wami osoby. Mieszkańcy wioski nie mieli jednak takiego doświadczenia jak wy. Gdy tylko więc padły słowa Kisuke, przerażony sołtys Oba powiedział:
Panie, jak to? Sami mamy ze zbójami walczyć? Przeca oni silni okropnie. Jak kaczki nas pozarzynają. Nieee, inaczej będzie. Chłopy! Kto chce walczyć w obronie bab i dzieci, niech se weźmie wybierze, z której strony chce walczyć. Wy pomożecie shinobim, a oni was ochronią. Tak będzie. Pasuje takie coś? - ostatnie pytanie skierował w waszą stronę.
- Walka z chłopami honoru nie przynosi. Ich ochrona jednak wręcz przeciwnie. Chętnie zobaczę więc, jak poradzicie sobie, gdy zrobi się gorąco.
- Pewnie i tak zesracie się w portki i uciekniecie, gdy tylko się zacznie. Mnie jednak bez różnicy.
- Wróg będzie miał spora przewagę liczebną. Przyjmę każą pomoc.
- Jeśli tak stawiacie sprawę sołtysie, to nie ma problemu. Każdy chętny wieśniak, może do nas dołączyć do walki.

  Ukryty tekst

Kono Jąkała
Sołtys Oba
Samuraj Wakimo
Mizunobu Terumi
Kiga Gazo
Norada Rinameki

[Kisuke]

Kisuke od początku wysunął się na małego lidera tego całego zamieszania. Nikt nie dał mu takiego przyzwolenia i raczej nie był traktowany jako ostateczna wyrocznia, ale jego pomysły był wielokrotnie akceptowane przez prawie wszystkich. Niestety nie miał takiego pogłosu, aby przekonywać wszystkich do swojej wizji tego jak obrona będzie miała wyglądać. Sołtys słusznie zauważył, że chłopi mogą mieć problemy z bandytami w samotnych pojedynkach. Nic dziwnego, że chcieli stać prawie w samym środku akcji, aby móc udowodnić swoją przydatność i męskość, a jednocześnie nadal mieć protekcję ze strony użytkowników chakry.

-Dobrze, sołtysie, tak zrobimy. W takim razie zabierzmy się do przygotowań- Klasnał w dłonie, próbując tym zachęcić wszystkich aby ich górnolotne obietnice i plany wreszcie wcielić w życie. Przygotowania mogą trochę zająć, a bandyci mogą pojawić się w każdej chwili. Na takie niespodzianki Kisuke wolał być zawsze przygotowany, więc nie chciał zostawiać tego na później. Na odpoczynek przyjdzie czas, gdy zagrożenie zostanie zażegnane.