Naprawa wozu odbyła się całkiem - wbrew temu, co mogłoby się wydawać - sprawnie. Cała ferajna mogła zatem ruszyć ku zachodzącemu sło... znaczy miastu.
Widząc zamierzała Hao nie zamierzała go powstrzymywać. Wręcz przeciwnie.
- Jasne! Jeśli dasz radę - zachęciła mężczyznę. Wyglądało to co najmniej tak, jakby była nieświadoma bycia kobietą, że ktoś w ogóle może tak na nią patrzeć. Haru miejscami wykazywała więcej cech męskich, aniżeli żeńskich; brak pociągu do dram, wszelakich tynków, strojenia się czy też dramatyzowania. Ekspresowo pokonali dwadzieścia metrów. (szok i niedowierzanie!)
Myśli białowłosej zaczęły kręcić się między tym, jak wygodne jest jej łóżko, a ile ciepła daje ulubiona kołdra. Zastępczy kołek nie drgał toteż dziewczyna szła uśmiechnięta od ucha do ucha prężąc się przy tym - z dumy - jak paw, dziarskim krokiem kierując się głównym traktem.
Albo ona, albo mężczyźni, to istny magnes na problemy. Ja pierdole - gdyby ktoś usłyszał, jak piękne wiązanki puszcza w głowie ta młoda dama - nakryłby się nogami. Potencjalni przeciwnicy już spostrzegli Haru i mężczyzn - odwrót mijałby się z celem. Nigdy nie można okazywać strachu oraz słabych punktów.
- Wchodźcie na wóz i do środka - poleciła. Mężczyźni stali w bezruchu. - No już! - wrzasnęła wchodząc zaraz za nimi i zamykając drzwiczki. Odwrotu nie było, wyjścia też nie. Serce Haru biło głośniej niż dzwon zapraszający na niedzielną mszę. W pośpiechu składała kolejno pieczęci; baran->wąż->tygrys, a następnie pies->świnia->baran. Efekt? Dwa klony, łudząco przypominające grubaska i szpakowatego.
- Proszę zostańcie tutaj i bądźcie cicho .
Wraz z klonami opuściła zajmowane miejsce. Stres wywołany poczuciem, iż jest odpowiedzialna za życie aż trójki ludzi powoli rósł. Wóz był coraz bliżej obozowiska.
Zużycie chakry: 7%
Poziom chakry: 89/103%
Technika: Henge no Jutsu
Zużycie chakry: 7%
Poziom chakry: 82/103%