Kokkyō no taki

Kraj kupiecki położony na wschód od Prastarego Lasu. Graniczy z prowincjami Midori, Sogen i Kaigan. Ryuzaku no Taki jest znane ze swojego bogactwa i szeroko zakreślonych wpływów - związane jest to z dobrym położeniem i łatwym dostępem do morza, czym nie może się pochwalić Shigashi no Kibu. Kraj ten ma bardzo żyzne gleby i przyjazny klimat, co korzystnie wpływa na jego stan. Na terytoriach tej prowincji, wśród nielicznych pagórków, można też znaleźć główną świątynię Wyznawców Jashina.
Awatar użytkownika
Nikusui
Gracz nieobecny
Posty: 1030
Rejestracja: 17 kwie 2015, o 12:58
Wiek postaci: 29
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białe, długie włosy, część z nich zapleciona w cztery warkocze - https://i.imgur.com/W0LDdj1.jpg; żółto-zielone oczy; jasna cera
Widoczny ekwipunek: Bicz przymocowany przy prawym biodrze; torba nad lewym pośladkiem; kabura na broń na prawym udzie
Multikonta: Sayuri

Kokkyō no taki

Post autor: Nikusui »



Już dawno odmawiała sobie przyjemności, ale zamiast pójść do karczmy i napić się sake, postanowiła tego spokojnego wieczora udać się na oddalone od miasta kupieckiego jeziorko. Nawet nie chodziło o to, że nie miała ochoty na towarzystwo innych osób. Chociaż może po części to była prawda, raczej nikogo tu nie znała, a nie była na tyle ciekawa świata, by co chwilę poznawać kogoś innego. Może nawet szła trochę na łatwiznę, bo wolałaby mieć wszystkie karty wyłożone od razu na stale, by nie marnować czasu na kogoś, kto na to nie zasługuje i w żaden sposób ją nie zainteresuje. I tak już w dużej części miała ułatwione zadanie, bo połowa, a może nawet i większa część populacji, która ją otaczała, to byli mężczyźni. Nie to, żeby od razu wszystkich na wstępie nienawidziła i obrażała, zawsze w końcu musiało się coś wydarzyć by do tego doszło. Z góry jednak, już na starcie, byli na nieco straconej pozycji.
Podróż trochę trwała, ale na miejsce dotarła szczęśliwie. Była zupełnie sama, więc zadowolona stanęła u brzegu jeziorka i zaczęła ściągać z siebie ubrania. Najpierw gorset, uwalniając swoje piersi, potem sukienkę. Pozostała w czymś, co raczej niewiele zakrywało jej wdzięki, więc i tego szybko się pozbyła. Kiedy już nic na sobie nie miała, wyciągnęła ręce w górę, przeciągając się z delikatnym uśmiechem na ustach i przymykając oczy. Cóż, nie mogła poszczycić się takim uczuciem jak wstyd czy zażenowanie. Traktowała swoje ciało dość przedmiotowo, czasami nawet bezczelnie to wykorzystywała. Nie stanowiło to dla niej jakiegokolwiek problemu, w końcu nie ona jedno ciało posiada. Nie jej wina, że dla niektórych takich widok może być podniecający, odrzucający bądź zawstydzający.
Zaczerpnęła świeżego powietrza i zaczęła wchodzić do wody. Na początku nieco powoli, by sprawdzić jej temperaturę, ale kiedy uznała, że wszystko jest w porządku, nie patyczkowała się, tylko do niej wskoczyła. Zamoczywszy się cała, po krótkiej chwili wyłoniła się z wody, która aktualnie zakrywała ją aż do obojczyków. Odgarnęła mokre włosy do tyłu, przecierając zwilżoną wodą twarz. Otworzyła dosyć niemrawo oczy, spoglądając akurat wprost na opuszczoną kapliczkę. Ciekawe kto urządził się w takim miejscu. Musiał lubić samotność, bo nie wierzyła, że takie odnalezione przez innych miejsce zostało zapominanie. Chociaż różne to rzeczy dzieją się na tym świecie, więc dosyć szybko odpuściła sobie rozmyślanie o tym i zaczęła pływać. Sama, w spokoju, w księżycu odbijającym się o taflę wody. Czegóż od życia w tej chwili chcieć więcej?
Potrwało to dłuższą chwile, boskie chwile w krystalicznej wodzie musiały dobiec końca. Mokra wyszła na brzeg, pozwalając kroplą wody spływać po jej ciele. Nie miała nic czym mogłaby się wytrzeć, więc musiała poczekać. Nie robiła tego zbyt długo, bo w końcu była już noc, a księżyc raczej nie spisuje się w takich chwilach tak dobrze jak słońce. Jednak założyła w końcu ubrania, nieco je mocząc, ale zapewne w podróży powrotnej do Ryuzaku po kąpieli w jeziorku nie będzie ani śladu.
0 x
Obrazek
"W życiu licz na najlepsze, ale przygotuj się na najgorsze."
Kakizashi

Re: Kokkyō no taki

Post autor: Kakizashi »

Słońce zdążyło już zacząć znikać za horyzontem, kiedy to przed oczami młodego Senju zaczęło wyrastać miasto, które było celem jego podróży. Było już trochę za późno, aby o tak późnej porze przedostać się przez bramy miasta - straże mogłyby wysnuć pewne podejrzenia, że młody, uzbrojony człowiek mógł się okazać nieproszonym gościem spod ciemnej gwiazdy. Oczywiście, z takimi Kakizashi nie miał nic wspólnego. Dlatego też postanowił spędzić pierwszą noc gdzieś w plenerze. Nie bardzo orientował się w terenie, w końcu dopiero co przekroczył granicę prowincji. Dziwnym trafem zahaczył on o pewne bardzo malownicze miejsce. Wodospad, dużo wody. Całkiem przyjemne miejsce aby się zatrzymać na jakiś czas. Przechadzał się brzegiem wodnego zbiornika, rozglądając się po otoczeniu. W ręku tańczył mu kunai, który umilał mu monotonię kroczenia przed siebie przez długie godziny. Dźwięk metalu przeszywającego powietrze z dziecinną łatwością przypominało mu o stoczonej zaledwie dzień temu walce. Już niemal zapomniał o tym, że tego dnia własnoręcznie zabił ponad dwa tuziny ludzi. Dla niektórych mogło się to wydawać trochę przerażające - dla ludzi jego autoramentu było to raczej normą. W zasadzie to zabijanie stało się dla niego czymś w rodzaju rutyny. Nie, nie ekscytował się faktem, że odbierał czyjeś życie. Tego samego dnia zabił również niczego winną kobietę. Ale to nie był jego błąd. Była zakładnikiem i zrobił co się dało, aby ją ocalić. Nie zawsze wszystko idzie zgodnie z planem. Ale w ostatecznym rachunku liczy się efekt końcowy. Wioska została ocalona.
To zamyślenie, w którym pogrążył się shinobi niemal pozbawiło go świadomości otoczenia. Niedobrze! Trzeba być zawsze czujnym, nawet, jeśli zagrożenie wydaje się być niemal zerowe. Stał na brzegu jeziora, patrząc w jego lustro. Widział swoje idealne odbicie. Minimalne ślady zmęczenia podróżą. Może powinien zażyć kąpieli? To miejsce wprost zachęcało do tego, aby się w nim oddać chwili rozkoszy obcowania z chłodną, czystą wodą. Ukucnął nad brzegiem i przemył twarz pokrytą cienką warstwą brudu. Uchylił głowę aby lepiej objąć wzrokiem swoje otoczenie. Wtedy też dojrzał w oddali sylwetkę jakiejś postaci. Gdyby nie blask księżyca odbijający się od gładkiej powierzchni wody, z pewnością umknęłaby jego uwadze, jednak nie było wątpliwości, że ktoś tam był. I zdecydowanie była to kobieta. Miała białe włosy i wyglądała młodo. Możliwie, że podobnie jak on, była shinobi, jednak tak śmiałe założenie mogło poczekać na potwierdzenie, gdyby zadecydował się na nawiązanie kontaktu. Powstał z miejsca i przelewając chakrę do stóp, zaczął powoli kroczyć naprzód, przecinając w poprzek jezioro, aż w końcu zbliżył się do niej na tyle, aby ta mogła zarejestrować jego obecność. Cały czas w dłoni trzymał broń, jednak nie zdradzał się z wrogimi zamiarami. Po prostu zachował minimum ostrożności. Od razu rzuciła się w jego oczy potencjalnie zwodnicza uroda kobiety, która niemal podwoiła jego tętno. Zachował jednak minimum przyzwoitości, gdyż nie był tym razem u siebie. A nuż, uda mu się nawiązać pierwszą znajomość w tym obcym kraju. Czy wspomniałem już o tym, że kobieta była... mokra? Ubrana, ale jednak. Łatwo się domyślić, jak coś takiego może podziałać na wyobraźnię młodego Senju, który w końcu był... no cóż, fanem powieści Ecchi. To był dla niego całkiem znajomy motyw!
- Trochę późna pora na kąpiel, czyż nie? - rzekł do białowłosej nieznajomej - A może w tym kraju to taki zwyczaj, że piękne kobiety kąpią się pod osłoną nocy, aby ukryć się przed wzrokiem mężczyzn?
Ciekawe, jak zareaguje na jego słowa. Starał się być uprzejmy, w końcu nie gadał z byle kim! Ale jazda. Może uda się z nią jakoś zagadać albo coś.
- Jeśli wyszedłem na ignoranta, to w takim razie przepraszam. Jestem nowy w tych stronach. Na imię mam... Kakizashi. Szukam jakiegoś schronienia na noc. Od biedy może być miejsce, gdzie mogę rozbić obóz. W każdym razie, jesteś pierwszą i jak do tej pory jedyną osoba, na jaką się napotkałem. Byłbym twoim dłużnikiem gdybyś okazała mi swoją pomoc.
Mówiąc te słowa, lekko zadrżały mu kolana. Nie, żeby się bał, ale jakoś tak czuł, że zaraz zostanie zrównany do parteru. A może nie? Cóż, wszystko zależy od tej uroczej niewiasty, która mimo woli sprawiała, że zazwyczaj wygodne spodnie stawały się nieco... uciążliwe.
0 x
Awatar użytkownika
Nikusui
Gracz nieobecny
Posty: 1030
Rejestracja: 17 kwie 2015, o 12:58
Wiek postaci: 29
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białe, długie włosy, część z nich zapleciona w cztery warkocze - https://i.imgur.com/W0LDdj1.jpg; żółto-zielone oczy; jasna cera
Widoczny ekwipunek: Bicz przymocowany przy prawym biodrze; torba nad lewym pośladkiem; kabura na broń na prawym udzie
Multikonta: Sayuri

Re: Kokkyō no taki

Post autor: Nikusui »

Chociaż zdecydowanie wolała noc od dnia, tak nastała chyba najwyższa pora, żeby wróciła do swojego tymczasowego mieszkania. W przeciwieństwie od Kakizashiego, nie miała oporów to odwiedzania miasta kupieckiego o tak późnej porze. I nawet nie chodziło tu o to, że strażnicy mogli ją już kojarzyć, bo jakoś niezbyt ją to interesowało. Młoda kobieta po prostu była osobą dość bezwstydną, czasem sprawiała wrażenie nieznającej umiaru. Na całe szczęście nie plugawiła się tu i ówdzie i swoje zasady przestrzegała. A teraz, mimo iż sen jeszcze jej nie zmorzył, postanowiła powrócić do Ryuzaku i tak przekoczować kolejną, nudną noc, by rano przywitać nic niezmieniające się otoczenie, monotonie i beznadzieję. Niestety, aktualnie nic więcej tutaj nie widziała. Nie licząc tego jednego, urokliwego miejsca.
Poprawiając jeszcze gorset na swoim biuście, uświadomiła sobie, że nie jest tu sama. Oczywiście brak jakichkolwiek zdolności sensorycznych skutecznie opóźnił jej reakcję na nieznajomego osobnika. Mało tego, szum jaki wytwarzał wodospad był na tyle głośny, chociaż z drugiej strony relaksacyjny, że niesłyszalne były dla niej kroki przybysza. Musiał jednak nastąpić taki moment, kiedy go dostrzegła i uwiesiła na nim swoje spojrzenie. Bezprecedensowo wpatrywała się w niego, obserwując każdy jego ruch, a idealnie w momencie, kiedy się zatrzymał, by przypadkiem nie znaleźć się zbyt blisko niej, bo w końcu nie wiedział kim była, uniosła swoją dłoń w geście zatrzymania się. Oczywiście jego zatrzymania się. Pochyliła głowę w bok, sprawiając, że mokre kosmyki włosów nieco przysłoniły jej twarz, a inna część przesunęła się po ramieniu. Nie pierwszy raz została sam na sam z mężczyzną, chociaż żadnego się tutaj nie spodziewała. Szczególnie z taką tanią gadką, jaką zaserwował jej na samym początku. Zmarszczyła jedynie brwi, nawet nie rozchylając na moment swoich ust, jakby pozwalając nieznajomemu powiedzieć wszystko, co ułożyło mu się aktualnie w głowie. Sama w tym czasie oprócz słuchania go, układała sobie w głowie jakiś obraz tego mężczyzny. Shinobi, to pierwsze co przyszło jej do głowy. Potrafił chociaż po wodzie, więc coś tam musiał wiedzieć. W dodatku był tu całkowicie nowy, nie znał tereny, prosił o pomoc. Kolejna tania zagrywka czy może prawda? Różne to myśli chodziły po jej głowie, aż tyle, że samej jej nie chciałoby się wymieniać teraz wszystkich.
- Nie znam obyczajów tutejszych kobiet. - skwitowała krótko, opuszczając dłoń i, de facto, nie uznając go za groźnego dla siebie. Przynajmniej takie sprawiała pozory, bo przecież zawsze trzeba było być ostrożnym. Wolała się niemiło nie rozczarować i nie stracić życia czy jakiejkolwiek kończyny, a tym bardziej nie dumy, na obcych dla siebie terenach.
- Ale widzę, że w twoich stronach standardem jest proszenie kobiet o pomoc. Reprezentujesz jakiś niezaradny typ mężczyzny czy to tam, gdzie mieszkasz, normalne? - zapytała, całkowicie poważnie i to nie z jakąś olbrzymią ironią w głosie. Jej głos chociaż miękki, zawierał w sobie jakąś nutkę ostrości i zadziorności, której nie umiała się wyzbyć. Zresztą, przecież jej to pasowało, to był część jej. I nawet te słowa, które ktokolwiek inny mógłby uznać za docinanie bądź dogryzanie, dla niej nie były niczym zwyczajnym. No i nie mogła przecież przewidzieć, jak odbierze jej słowa Kakizashi, bo tak w końcu się przedstawił. Mówi się, że co kraj to obyczaj, ale coś czuła, że obyczajów z jego kraju nie polubi. O ile biedak będzie miał szczęście jeszcze ją spotkać.
Mimo nieco niemiłych słów, które padły z jej strony, było coś, co stawiało taki niewielki plusik nad głową tego chłopaka. Kpienie z jego prośby było jednocześnie jej zadowoleniem z tego, że okazał jakąś słabość. Że z pozoru męski ród, dumy, zaradny i niepowstrzymany, w pewnych sytuacjach nie umie sobie poradzić. Nawet jeśli to jedynie chwilowy wyjątek od reguły i nie zamierzała zapałać do Kakizashiego jakąś ogromną sympatią, bo to jej się przecież nie zdarzało. Polubić mężczyznę? Dobre sobie. Jeszcze się taki nie znalazł, którego w czystym sumieniem mogłaby w pełni zaakceptować. Ale zapewne i on podtrzymywałby jej nastawienie do innych przedstawicieli tej brzydszej płci.
- Hm... niech pomyślę. - dodała po krótkiej chwili, odgarniając mokry kosmyk włosów z policzka i zakładając go za ucho. Do głowy właśnie przyszedł jej plan darmowej rozrywki i może nawet niezłej kolacji. Kąpiel ją troszkę zmęczyła, ale była w stanie się poświęcić, by pomęczyć tego młodzieńca. Opuściła na moment głowę w dół, przejeżdżając palcem po swojej dolnej wardze.
- Tylko najpierw się rozbierz. - dopowiedziała, podnosząc głowę i ponownie wbijając swojego spojrzenie w ciemnowłosego chłopaka. By nie miał wątpliwości, palcem wskazującym przejechała w powietrzu w górę i w dół, jakby obejmując jego całą sylwetkę. Skoro był tak skory do niej zagadać, to zobaczymy, jak będzie się bawił dalej. Szczególnie, że w tym momencie nie wyglądała na taką, co sobie żartuje. W sumie to, co układało się w jej głowie, było też formą manipulacji z jej strony. Coś za coś, nawet jeśli mężczyzna też będzie miał z tego jakieś korzyści. Nie mógł w końcu wiedzieć, że ta urocza niewiasta pozbawiona jest poczucia wstydu. Szczególnie wobec własnego ciała.
0 x
Obrazek
"W życiu licz na najlepsze, ale przygotuj się na najgorsze."
Kakizashi

Re: Kokkyō no taki

Post autor: Kakizashi »

Jak to zwykle bywa, Senju miał problem z rozczytaniem intencji kobiet i nie było inaczej w tym przypadku. Wszystko wskazywało na to, że niechcący strzelił kolejną gafę. Dlaczego kobiety zawsze muszą go tak traktować? Czyżby mu czegoś brakowało? Problem polegał na tym, że naprawdę nie znał terenu. Ale nie zamierzał się poddawać, więc póki jeszcze miał szansę, ratował swoją sytuację. Jednocześnie trochę się zaczerwienił na twarzy. Nie tyle ze wstydu co z lekkiego przytłoczenia sytuacją. To było dla niego nowe doświadczenie.
- Och, więc też nie jesteś stąd. Rozumiem - rzekł lekko zawiedionym tonem. Przez chwilę przeszło mu przez myśl, że to koniec rozmowy. Już zdążył schować broń do kabury, kiedy to białowłosa wypaliła z bardzo... prowokacyjnym pytaniem.
- Na pewno w moich stronach kobiety nie są uznawane za coś gorszego - wypalił trochę bez namysłu - w sensie... potrafią być tak samo silne i inteligentne jak mężczyźni. Nie rezygnuję z możliwej pomocy tylko dla jakiś idiotycznych uprzedzeń z innych prowincji. Chociaż sam nie wiem, czy gdzieś indziej jest inaczej. Nigdy jeszcze nie zaszedłem tak daleko od domu.
W sumie mogła to być racja. Nigdy specjalnie nie zastanawiał się nad tym. Może ta dziewczyna była przyzwyczajona do nierównego traktowania? A może miała jakiś uraz? Cóż, to nie był jego problem, jednak miał nadzieję, że wyraził się dość jasno. Nie widział nic ujmującego w proszeniu o pomoc.
A kłopoty dopiero miały się zacząć.
Szkoda, że Kakizashi nie zdawał sobie sprawy, z kim miał do czynienia. Jej głos był za to dla niego wielką zagadką. Odważny i dość pociągający. Nie miał jeszcze z kimś takim do czynienia co sprawiało, że czuł się jakby mniejszy. Słabszy. Ale to tylko złudzenie. To tylko dziewczyna znad jeziora. Nie musiał się jej obawiać. Przynajmniej widział, że nie była oburzona jego zaczepką. Dlatego też postanowił grać na takich warunkach - dla niego to zawsze jakieś nowe doświadczenie a nuż, okaże się, ze nawiąże z nią ciekawą znajomość.
Niemal oczy mu wylazły na wierzch, kiedy nieznajoma poleciła mu się rozebrać. To było.. dziwne. Odmówić? Zgodzić się? Dlaczego ona sprawiała wrażenie, jakby bardzo tego chciała? To się zbliżało niebezpiecznie do scenariusza, którego dobrze znał ze swoich opowiadań. Właśnie! Opowiadania! Musi robić dokładnie to, co zrobiliby jego bohaterowie. Tak, musiał być odważny i zagrać swoją rolę. O konsekwencje będzie się martwił później. Poczuł zew przygody i postanowił przyjąć wyzwanie.
- No.. zgoda. Ciekawy warunek, nie powiem! - stwierdził z lekką nutką podekscytowania, po czym zeszedł na brzeg i zaczął pozbywać się ekwipunku. W sumie zapowiadało się na to, że będzie mógł się wykąpać do ciężkiej podróży.
- W zasadzie to zastanawiałem się, czy się nie wykąpać ale akurat wtedy zobaczyłem ciebie. No, jakoś tak mniej więcej.
Kilka sekund później miał na sobie tylko bokserki. Tak, teraz było dopiero widać, co jest na rzeczy. Ale w końcu spełniał życzenie kobiety w zamian za pomoc więc musiał się liczyć z 'poświęceniem'.
- Czy tyle wystarczy...? - spytał się, wchodząc do wody po kostki - Nie mówiłaś, jak bardzo mam się rozebrać, więc się wstrzymałem z bokserkami. Twoja prośba jest dość... dziwna. W zasadzie tak samo, jak to, że ubrałaś suche ubranie na mokre ciało. Zaraz będzie ci zimno. Nie będzie ci to przeszkadzać?
Tak, zaproponuj jej coś, gdzie mogłaby wysuszyć swoje ubranie. Wtedy się rozbierze i dopiero będzie ciekawie.
Nie, wtedy to naprawdę mi odbije. Jestem mężczyzną. Umysł ponad materią... umysł ponad materią...
W jego głowie toczyła się zaciekła batalia między godnością a tożsamością początkującego zboczeńca.
Na samą myśl, co się kryje pod tymi ubraniami zagotowało mu się w mózgu. Pierwszy raz się zastanawiał, czy jest w piekle, czy w niebie. Podglądanie dziewczyn to inna sprawa, jest się bezpiecznym obserwatorem w ukryciu, tutaj natomiast cała atrakcja była całe dwa metry od niego. Zdawała sobie sprawę z jego obecności. Kazała mu się rozebrać. I pewnie zdaje sobie sprawę, że ta sytuacja jest dla niego nowa. Ale cokolwiek mogło się wydarzyć, zamierzał zachowywać się godnie. W końcu to kobieta.
Z uwagi na brak pomysłów, postanowił po prostu obdarować nieznajomą czarującym uśmiechem. No, zwykle to działa na rozluźnienie sytuacji. Oby było tak i tym razem.
- Zanim zrobię... zrobimy... albo coś, cokolwiek głupiego, byłoby mi niezmiernie miło, gdybyś zdradziła mi swoje imię. Tak dla równowagi. Ty znasz moje a ja twoje. No i w sumie znasz teraz jeszcze mój nagi tors. Jak na pięć minut to naprawdę sporo.
Faktycznie, w świetle księżyca można było zobaczyć to i owo. Nie był on przesadnie umięśniony. Żadna tam puszka poskręcanych, twardych mięśni. Raczej strzelista, misterna płaskorzeźba. Lekka, świeża, ale wcale nie słaba. Nie musiał się niczego wstydzić. Ona zresztą tez miała niezłą... rzeźbę. Przynajmniej na tyle ile jest w stanie zobaczyć przez lekko przemoczone ubranie.
0 x
Awatar użytkownika
Nikusui
Gracz nieobecny
Posty: 1030
Rejestracja: 17 kwie 2015, o 12:58
Wiek postaci: 29
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białe, długie włosy, część z nich zapleciona w cztery warkocze - https://i.imgur.com/W0LDdj1.jpg; żółto-zielone oczy; jasna cera
Widoczny ekwipunek: Bicz przymocowany przy prawym biodrze; torba nad lewym pośladkiem; kabura na broń na prawym udzie
Multikonta: Sayuri

Re: Kokkyō no taki

Post autor: Nikusui »

Czy ona miała problem z rozpoznawaniem intencji mężczyzn? W pewnym sensie tak. Przede wszystkim jej problemem było to, że stawiała wszystkich na jednej półce, niezależnie od zachowań, jakie prezentowali. Mogli mówić jedno, a myśleli drugie i właśnie tym tokiem rozumowania żyła ta dziewczyna. Stąd też takie, a nie inne podejście z jej strony. Nawet jeśli mężczyzna kłaniałby się jej w pas i obsypywał drogę, którą zamierza kroczyć, płatkami róż. Uniosła jedynie prawą brew wyżej, kiedy Kakizashi zrozumiał, że i ona nie jest tu miejscową. I mimo ciemności, która ich otaczała, odbijający światło słońca księżyc pozwolił jej dostrzec te rumieńce na jego twarzy. Co jak co, ale takich rzeczy to ona jeszcze nie widziała! Owszem, miała styczność z różnymi przedstawicielami gatunku męskiego, ale taki, które się czerwienił? Nie licząc oczywiście nadmiernego wypicia sake, bo to akurat była naturalna reakcja na ten cudowny trunek. Jego kolejne słowa może nie tyle co nieco ją wmurowały, a bardziej zastanawiała się nad sensem przekazu tej wypowiedzi. Chciał ją do czegoś przekonać? Pokazać siebie w innym świetle? Powiedzieć, że świat wcale nie jest taki zły, jak widzą go jej oczy? To miało niewielkie znaczenie, bo teraz jedynie jej uśmiech się poszerzał, a po chwili udało się usłyszeć cichy chichot.
Sama też nie podróżowała nigdzie dalej, poza granice Antai. Nie musiała się jednak tym chwalić. Jej matka za to mogłaby się nazwać podróżniczką. Zaś ona sama czuła, że jeszcze nie jest gotowa na większy świat. Ryuzaku będzie dopiero początek przyszłej zabawy. Bo chociaż swój dom miała daleko, to nie chciała tam powrócić. Jakkolwiek klan i jego lider będą na nią źli. Nie czuła, że tam jest jej miejsce. Te dwa lata tutaj będą jedynie pieczątką.
- Skąd więc jesteś? Zdradź nazwę tego wspaniałego miejsca. - mruknęła, może nieco kpiąco, ale kto by się teraz tym przejmował. Chłopak właśnie zgodził się na jej propozycję i właśnie zdejmował z siebie ciuchy. Cóż, chyba nawet nie spodziewała się, że to tak szybko nastąpi. Nieznajome mu miejsce, nieznajoma mu dziewczyna i on w samych gaciach? Ciekawe. Nie zrobił jednak tego, czego oczekiwała, więc westchnęła ciężko, kiedy zadał pytanie co do swojego rozebrania się.
- A czy mówiłam, że masz zostać w gaciach? - odpowiedziała pytaniem na pytanie, unosząc wyżej swoje brwi i odpinając zwiewną i niezbyt zakrywającą jej ciało sukienkę. Zostawiła ją na ziemi, nie zwracając uwagi na to, że i tak jest mokra, więc pewnie szybko przylepią się do niej drobinki ziemi. To był gest, który mógł zachęcić chłopaka to pozbycia się tego, co mogło mu aktualnie jedynie ciążyć! Oczywiście bez żadnych skojarzeń, toż ona jedynie znowu zamierzała zażyć kąpieli, by kolacja smakowała jeszcze lepiej! Poza tym, Kakizashi upomniał się o jej imię, którego do tego pory jeszcze nie wypowiedziała. Uśmiechnęła się kącikami ust, jeszcze przez dłuższą chwilę trzymając go w niepewności i kolejno zdejmując z siebie części ubrań. A to gorset, to pończochy, aż doszła do ostatniego materiału, który i tak był prześwitujący. I on niezbyt długo nie pobył na jej ciele, nawet jeśli dalej był cały przemoczony. I tak oto, w świetle nocnego księżyca, który odbijał się o taflę wody, stanęła przed nim zupełnie naga, stojąc na jednej nodze, a stopą pocierając delikatnie o wierz drugiej stopy.
- Venus. - powiedziała cicho, wyjątkowo ciepło, może wręcz namiętnie? To było zdecydowanie niespotykane imię, zupełnie obce, inne. Czyż nie brzmiało niezwykle w jej ustach, kiedy stojąc zupełnie naga pozwalała księżycowi oświetlać swoje ciało. Jej bezwstydność, z jednej strony dobra, z drugiej zła, miała swoje powody. Uważała swoje ciało, fizyczność każdego człowieka, za coś zupełnie normalnego, coś, z czym powinno się obcować codziennie. Jednak nastawienie pozostałych do tego tematu nie było już takie kolorowe. Stąd zdawała sobie sprawę, że większość populacji na taki jej widok mogłaby się zawstydzić. Trzeba było więc chodzić ubranym. Też ze względu bezpieczeństwa, jakby nie patrzeć.
Teraz jej nagie, jeszcze nieco wilgotne ciało, było na widoku mężczyzny. Blada cera i jasne kosmyki włosów, które niemal przylepione były do jej ramion, mogły robić wrażenie. Nie była w końcu taka najgorsza. Mogła się pochwalić mocno kobiecymi kształtami tu i ówdzie, zapewne ku uciesze panów. A teraz ku zadowoleniu młodego mężczyzny. Chyba nie spodziewał, że zastanie takie widoki, a jeszcze nawet nie wszedł do miasteczka!
Nie mógł wiedzieć, że to niezwykłe imię, nie jest jej prawdziwym. Już i tak od dawna przedstawiała się jedynie tak, prawdziwe imię zostawiała jedynie dla matki. No i ojca, którego i tak rzadko widywała. Chciała być znana pod takim pseudonimem, więc rozpoczęła jego rozpowszechnianie. A mieszkanie w Ryuzaku no Taki będzie do tego idealną sytuacją.
Zaczęła wchodzić do wody, dość zdecydowanie i z błyskiem w oku. Na jej twarzy widniał uśmiech, widocznie sprawiało jej to radość. Jednak taką czystą, niemal jak u niewinnego dziecka. W końcu czyż nie takie teraz wrażenie sprawiała? Nie licząc oczywiście swojej fizycznej dojrzałości.
- Do wodospadu i z powrotem. Przegrany funduje kolację i sake. Nie daję forów, Kakizashi. - nie kłamała, bo nie nie czekała na niego. Była dobrym pływakiem, uwielbiała wodę, a takie jeziorka odwiedzała często, więc nie dawała zbyt wielkich szans chłopakowi. W sumie nawet liczyła trochę na to, że jak u większości populacji by to się stało, to i chłopaka nieco zamuruje na widok jej całkowitej nagości. Pewności nigdy za wiele. Za to chłopak był wyjątkowo wygadany, więc trzeba było trochę to wyrównać jej działaniami.
0 x
Obrazek
"W życiu licz na najlepsze, ale przygotuj się na najgorsze."
Kakizashi

Re: Kokkyō no taki

Post autor: Kakizashi »

Przygody czas zacząć. Nie dało się ukryć, że zwieńczenie tego dnia było nadwyczaj... gorące. Jednak póki co, zastanawiał się, co też ona sobie może myśleć o nim. Początkowo miał pewne obawy, jednak z upływem czasu, kiedy na jej całkiem zmysłowych ustach pojawił się uśmiech przechodzący w subtelny chichot, zaczynał utwierdzać się w przekonaniu, że wszystko zmierza w dobrą stronę.
Cholera, zaraz wykituję. Ona jest... genialna. Jak z książek! Kocham ten kraj!
Bez wątpienia, takiego powitania w plenerze nie mógł się spodziewać w nawet najbardziej szalonych snach. Zdecydowanie nie. Jednak w tym wypadku nie było mowy o śnie. To wszystko działo się naprawdę. Jednak mało tego - był to dopiero początek, o czym miał się dopiero przekonać.
- Widzę lubisz dużo wiedzieć. Jestem z pogranicza prowincji Shinrin. Jednak bardziej mnie ciekawi, skąd ty jesteś. Będę potem wiedział, skąd pochodzą takie piękności - odpowiedział, śmiejąc się trochę nieśmiało, gdyż nadal sytuacja nieco go przytłaczała, a miało być jeszcze gorzej. Miał nadzieję, że uda mu się odzyskać kontrolę nad sytuacją - w sensie, na ta chwilę wystarczysz mi ty. Dobra, to brzmiało, głupio. Chyba.
Tłumaczył się niczym winny przed sądem. Zdecydowanie odbiegało to od jego standardowej procedury zalecania się do kobiet. Najwyraźniej, ta dziewczyna była z wyższej ligi. Po prostu nie miał jeszcze okazji próbować swoich sił wobec tak gorącego 'towaru'.
- No, nie. W sumie, nie byłem pewien - już miał zacząć rozwiązywać sznurek, kiedy to białowłosa, przed jego oczami zaczęła pozbywać się kolejnych warstw ubrań. To było szaleństwo.
To się nie dzieje. To musi być genjutsu.
Wybacz bracie, ale teraz przed tobą stoi naga laska. Wiesz, co robić.
Właśnie, że nie!

Kolejna batalia w jego głowie toczyła się ze wzmożoną mocą. Potęzna baza teoretyczna, dziesiątki przeczytanych ksiażek nic nie dawały w obliczu tak nagłej, zupełnie niespotykanej sytuacji. Wszystko wymykało się jego kalkulacjom.
Kiedy jej piersi okazały się jego oczom w całym majestacie, poczuł jak nogi zamieniają się w bliżej nieokreśloną, galaretowatą substancję.
#Killing Blow
... a zaraz potem spadła ostatnia cześć odzieży. Zobaczył to, o czym zawsze marzył jako mężczyzna. W sumie jak każdy prawiczek. To była godzina jego triumfu. Niestety, nie wytrzymał ciśnienia, a cała reszta krwi, która nie zdążyła się upchnąć w dolnej partii jego ciała, w brutalnym potoku wyleciała... przez nos.
#Wasted
I tak oto upadł wspaniały człowiek upadł przez istotę zesłaną chyba z samego piekła, zamieszkanego przez największych grzeszników. Wprost do wody. Zimna woda jeziora sprawiła, że odzyskał przytomności umysłu. Okupił to jednak stratą bokserek, co oznacza, ze od tego momentu, był ubrany równie skąpo, jak jego nowa towarzyska. Po chwili wychylił głowę, aby zobaczyć, ją raz jeszcze w całej okazałości. Woda skutecznie pozwalała mu zachować trzeźwość myślenia.
- Venus... bardzo interesujące imię. Nie słyszałem nigdy nic podobnego. W sumie nie spotkałem nikogo podobnego...
Milcz kretynie. Daj se na luz, laska jest gorąca, to twoja życiowa szansa. Możesz wyjść na prostą
Niczym przewodnik i światły guru, wymaiginowany głos bohatera 'Króla czterech haremów' przemówił przez niego i kazał się zamknąć. Czas, na prawdziwą akcję.
Kobieta rzuciła mu wyzwanie. Wyścigi w pływaniu były czymś, co był w stanie wygrać.
- Przyjmuje twoje wyzwanie, ale dorzucam się do puli. Widzę, że lubisz ryzyko, więc... jeśli wygram, to pójdziesz ze mną na randkę. Co ty na to?
Nagle, niczym natchniony, odzyskał swój dawny animusz. Podejrzewał, że startując z pozycji słabszego, a nagle okazując swoje zdecydowanie, będzie mógł wykorzystać ta sytuację na swoją korzyść. Teraz zostaje mu jedynie wygrać wyścig. A ona już, cholera, płynęła!
W sumie takie bufory powinny ją trochę spowalniać.
Tja, a ty uważaj na płycizny, bo dajesz z zarzuconą kotwicą.
Hahah, śmieszne

Kakizashi niczym drapieżna ryba pociągnął za swoją zwierzyną łowną, chcąc ją przegonić. Swoją naturalną szybkość i zwinność chciał wykorzystać aby przynajmniej zrównać się z nią w wyścigu. Jednak miała nad nim przewagę, zaczynając nieco wcześniej. Dlatego użył pewnej sztuczki, aby na jej drodze stworzyć małą przeszkodę - nieduży drewniany, bal, który zmusi ją do zmiany kursy i utraty kilku cennych sekund. Zrobił to przy tym na tyle sprytnie, aby nie zorientowała się w porę, że to jego sprawka.
Cel uświęca środki.
0 x
Awatar użytkownika
Nikusui
Gracz nieobecny
Posty: 1030
Rejestracja: 17 kwie 2015, o 12:58
Wiek postaci: 29
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białe, długie włosy, część z nich zapleciona w cztery warkocze - https://i.imgur.com/W0LDdj1.jpg; żółto-zielone oczy; jasna cera
Widoczny ekwipunek: Bicz przymocowany przy prawym biodrze; torba nad lewym pośladkiem; kabura na broń na prawym udzie
Multikonta: Sayuri

Re: Kokkyō no taki

Post autor: Nikusui »

Rzecz jasna Venus mogła spodziewać się pewnych reakcji po młodym mężczyźnie, no ale nie mogła być ich pewna, co jeszcze bardziej ją bawiło i wprawiało w jakieś większe zafascynowanie tą sytuacją, nawet jeśli miało być ono chwilowe. Zapewne wiedząc o tym, że chłopak nie miał jeszcze żadnych przygód seksualnych, a jest wielkim fanem erotycznych opowieści, jej ubawienie tym wydarzeniem byłoby jeszcze większe. Co prawda ona też nie miała jakiejś częstej styczności z męskim ciałem, do jakiegokolwiek zbliżenia między nią a mężczyzną doszło tylko raz, ale to i tak było podsycone nienawiścią. Nie miała pojęcia czy jeszcze go spotka, nie wiedziała skąd jest, znała tylko jego imię, ale nie myślała o tym. W takim przypadkach wyznawała zasadę, że to los pokieruje ją w stronę pewnych osób. O ile będzie jej to przeznaczone.
- Shinrin, ha? - zapytała bardziej samą siebie, niżeli kierowała to pytanie do chłopaka. Spojrzała na chwilę w ciemne niebo, uśmiechając się pod nosem i przymykając po chwili oczy. Kojarzyła tę prowincje. Co prawda nie należała do Wietrznych Równin, ale była całkiem niedaleko jej miejsca zamieszkania. A ono wcale nie było takie, jak ona.
- Tam skąd pochodzę... tam nie spotkasz kogoś takiego jak ja. Wśród tych wszystkich ludzi, tej mierności i ciemnoty, jestem jedynym światłem. Jednak kojarzę, że Shinrin znajduje się całkiem niedaleko miejsca, w którym do tej pory mieszkałam. Antai, mówi ci to coś? - mruknęła, wgapiając się w mężczyznę. Może kojarzył, może nie. Był mniej więcej w jej wieku, ale nie wiedziała jaki poziom sobą reprezentował, jaką wiedzę i umiejętności miał. Dlatego ciężko jej było z góry założyć, że wie co to za prowincja, i że leży całkiem niedaleko Shinrin. Dalej szczędziła sobie słów, bo jej czyny, jej pozbawienie się ubrań i ukazanie w całkowitej nagości, wywołało dosyć satysfakcjonująca u niego reakcje. Co prawda woda koło niego przybrała nieco na czerwieni, ale to nie przeszkadzało na pewno ani jej, ani jemu. W sumie to Venus jeszcze z taką reakcją się nie spotkała. Tak na dobrą sprawę to jeszcze aż takiej nagości nikomu nie prezentowała, nawet jeśli jakiś większych oporów przed tym nie miała. Oczywiście nie licząc tamtej nocnej przygody. W końcu, tak czy siak, i ona teraz mogła ujrzeć to co Kakizashi skrywał pod bokserkami. I spokojnie mogła stwierdzić, że był to ciekawy interes. A będzie jeszcze ciekawiej, kiedy wygra ten wyścig! Szczególnie, że młodzieniec chciał podwyższyć stawkę i jej przegrana miała się równać z umówieniem z nim. Nie była fanką jakichkolwiek randek, ale postanowiła rozwiązać to inaczej.
- Na randkę, co? Będzie można nazwać tak kolację i buteleczkę sake, za które zapłacisz, gdy przegrasz. - mruknęła prowokacyjnie, zanurzając się już w wodzie, bo w końcu czas rozpocząć wyścig! Co prawda dała sobie już większe szanse na początku, startując jeszcze przed nim, ale nikt nie mówił, że mają grać czysto? Rozgrywki fair są zbyt nudne, za mało adrenaliny, którą uwielbiała czuć.
Chłopak powinien zdawać sobie sprawę, że już płynęła tą trasą, więc jeszcze pamiętała jakie są tereny pod taflą wody. I na pewno nie przypominała sobie o drewnianym balu, który pojawił się na jej drodze. Nie mogła jednak stracić uwagi, więc mimo chwilowego spowolnienia, zamierzała wykorzystać tę przeszkodę na swoją korzyść. Co zamierzała zrobić? Na pierwszy rzut oka nie zrobiła nic, ale to kompletnie nic. Ba, wyglądało na to, że zderzy się z drewnianym balem. A chyba przywalenie w coś takiego nie zadziałałoby na jej korzyść. Jednak to zrobiła, jej głowa trafiła wprost w przeszkodę, ale Kakizashi mógł szybko zauważyć, że nie ponosi z tego tytułu żadnych strat. Jej ciało jakby się rozpłynęło, stając wodą, a kobieca sylwetka zaczęła kształtować się tuż za balem. Dobrze było być użytkowniczką suitonu, kiedy wody miała pod dostatkiem i mogła wykorzystać jej odpowiednią ilość bez żadnych przeszkód. Skoro jednak ona miała przeszkodę, to i chłopakowi nie powinno pójść tak łatwo. Nie chciała mu zrobić krzywdy, ale wizja wygranej była zbyt piękna, żeby z niej rezygnować. Mogła też liczyć na to, że chłopak był zmęczony podróżą, a jej sił witalnych nie brakowało.
Przepłynęła kawałek, zdając sobie sprawę z tego, że chłopak spokojnie ją dogonił, nim zdążyła się podmienić z wodą. Może nawet i był troszkę przed nią, więc zamierzała użyć konkretnych środków do osiągnięcia swojego celu. Skumulowała odpowiednią ilość chakry w jednej dłoni, dosyć słabą i nie robiła tego zbyt długo. Chciała jedynie nieco popieścić kończyny chłopaka, o ile nieco ją wyprzedzał. Bo jak nie, to niestety popieści go całego. Z zadziornym uśmiechem na ustach, wykonała proste wyładowanie, którym charakteryzuje się jej klan. Ciemne, niewielkie pioruny dosyć szybko popędził w stronę chłopaka, a woda tylko ułatwiała jej zadanie. Malutkie mrowienie i chwilowa niemożność poruszania kończynami? Czemu nie! Technika ma niewielkie zasięg pięciu metrów sześciennych, ale zadbała o to, by znaleźć się wyjątkowo blisko niego by jutsu mogło się nim chwilowo zaopiekować, a samej nie narażała siebie oczywiście na porażenie. Nie była na tyle głupia. Dlatego musiała się ulotnić na moment, po prostu wyskakując z wody, ale liczyła na udanie się jej zagrywki, więc niewiele powinna stracić, ponownie wpadając do wody, w bezpieczniejsze już rejony. Trzeba było wygrać i gnać do przodu! Była już w końcu blisko! A lada moment i jej brzuszek zacznie się odzywać, wołając o posiłek. A do tego jeszcze sake, to już w ogóle marzenie. Nie wspominając o fakcie, że dzięki temu całemu zakładowi, może sobie pooglądać męskie ciało. Nie tak idealne i piękne jak kobiety, ale w końcu pociągali ją mężczyźni, więc czemu nie korzystać, póki można? Szczególnie, że tak krwawo Kakizashi zareagował na jej nagość. Musiał być nieprzyzwyczajony do takich rzeczy i chyba nawet ją to zadowalało, że mogła go w jakimś stopniu deprawować.
0 x
Obrazek
"W życiu licz na najlepsze, ale przygotuj się na najgorsze."
Kakizashi

Re: Kokkyō no taki

Post autor: Kakizashi »

Kakizashi, zanurzony po głowę, przekrzywił już schłodzoną od wcześniejszego żaru głowę, i zrobił lekko głupkowatą, zdziwioną minę w stronę kobiety. Tak oczywisty wgląd na jej kobiece atrybuty był nadzwyczaj uciążliwy dla porządku jego umysłu, za to satysfakcja była przeciwnie do niego proporcjonalna - po prostu nie mogło być lepiej.
- Ta, Shinrin - odpowiedział dziarsko, jakby z dumą, którą miał z miejsca, z którego pochodził. To była ziemia, na której zrodziło się wielu mężnych shinobi i walecznych kunoichi. Miejsce, gdzie przelał mnóstwo krwi w swoim jeszcze krótkim, gwałtownym życiu.
Jego oczy lśniły w blasku księżycowej poświaty, która odbijała się od lśniącej skóry dziewczyny. W sumie... mogła mieć rację. Jej wdzięk mógł być unikalny. Zabawne, że chciał go teraz posiąść dla siebie, ale w sumie taka już była rola mężczyzn. A może nie tyle posiąść, co spróbować. Tak, to było zdecydowanie lepsze określenie. Jednak nie miał do czynienia z byle kim. Miała całkiem inny charakter niż większość kunoichi jakie poznał. Ta odmiana była dla niego czymś całkiem intrygującym.
- Jestem skłonny Ci uwierzyć, Venus. Ale widzę masz bardzo wysokie mniemanie o sobie. Ale o tym, czy słusznie, chciałbym się przekonać na własnej skórze. Antai... tak, kojarzę ze słyszenia. Blisko morza.
Ich kraje dzieliły terytoria klanu Uchiha. W zasadzie chodziło o wietrzne równiny. Ciekawe... bardzo ciekawe...
Miał nadzieję, że ten nieduży na szczęście ubytek krwi nie przeszkodzi w realizacji jego planu podboju. A miał cieżki orzech do zgryzienia, jednak najpierw trzeba było załatwić kilka niezbędnych spraw.
Ku jego zdziwieniu, Venus postawiła go w ciekawej sytuacji, gdzie bez względu na wynik miał dostać to, co chce. Czy to efekt jego osobistego uroku? Raczej na pewno nie był to akt łaski. Manipulacja? Może. Kobiety są cholernie przebiegłe i musiał się trzymać na baczności (nie o tej, którą już trzymała pewna cześć jego ciała). Tak czy inaczej, zamierzał zwyciężyć ten wyścig.
Bo to zwycięzca bierze wszystko, heheh.
- Dobra, wchodzę w to. Niech zwycięży lepszy, hahah!
I tak też wyścig się rozpoczął. Kakizashi przyzwyczajony do tego, że kontroluje swoje pole walki, zaczął od rozstawienia pułapki. Przeliczył się jednak, gdyż jak się szybko okazało, dziewczyna nie pierwszy raz tędy pływała i zmiana otoczenia nie umknęła jego uwadze. Jednak nie zrobiła do końca tego, co oczekiwał - jej ciało rozpłynęło się i pojawiło przed kłodą, która spokojnie dryfowała w miejscu. Jednak zanim jej ciało się zmaterializowało, aby wznowić zmagania o pierwsze miejsce w wyścigu, bez większego problemu zdołał zyskać nad nią przewagę. Pozycja lidera miała swoją dobrą stronę, chociaż pozbawiła go ciekawych widoków. Póki co była za nim, jednak jeszcze zanim zdarzył pomyśleć o tym, co się stanie po wyścigu, ciemność nocy rozświetlił błysk.
Teraz nie miał żadnych wątpliwości, że miał do czynienia z innym ninja. Mimowolnie obronił się przed jej atakiem dość prostą metodą. Niewielki korzeń wyrósł z dna zbiornika, chwytając dziewczynę za nogę i wyciągając pod powierzchnię wody. Nie powstrzymało to jednak raitonu, który trafił Kakizashiego... błąd! Była to kłoda drewna - ta sama, którą zastawił wcześniej jako pułapka. Kiedy Venus będzie się szarpać z natrętnym pnączem, które przyssało się do jej nogi równie pożądliwie, jak on sam przyssałby się do innej części ciała(póki co, hipotetycznie). Podpłynął do niej pokazując jej język i machając na pożegnanie. Przy okazji miał znów okazję sobie trochę popatrzeć na jej zgrabne ciało. Odpłynął kilka metrów naprzód i kazał pnączy puścić nogę tak, aby mogła wrócić do wyścigu.
Wkrótce osiągnął wodospad i wykonał nawrót, tym samym krzyżując swój kurs ze zmierzającą w jego stronę kunoichi. Ciekawe, co wykombinuje tym razem. On miał już pewien pomysł, pytanie jednak brzmiało, czyja nieczysta sztuczka okaże się w tym wypadku skuteczniejsza.
0 x
Awatar użytkownika
Nikusui
Gracz nieobecny
Posty: 1030
Rejestracja: 17 kwie 2015, o 12:58
Wiek postaci: 29
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białe, długie włosy, część z nich zapleciona w cztery warkocze - https://i.imgur.com/W0LDdj1.jpg; żółto-zielone oczy; jasna cera
Widoczny ekwipunek: Bicz przymocowany przy prawym biodrze; torba nad lewym pośladkiem; kabura na broń na prawym udzie
Multikonta: Sayuri

Re: Kokkyō no taki

Post autor: Nikusui »

Najwidoczniej oboje kojarzyli, że ich prowincje leżą całkiem niedaleko siebie. Do tej pory nie dane im było się spotkać, ale najwidoczniej los zechciał skrzyżować w końcu ich drogi. Czy to dobrze? Zapewne tak, jeżeli tylko załapie się na darmową kolacje i sake. I wcale nie chodziło o to, że była skąpa, bo nie można byłoby jej przypisać takiej cechy. Jeżeli jednak była taka okazja, to dlaczego by z niej nie skorzystać?
Czy miała wysokie mniemanie o sobie? Możliwe, ale w końcu jak sam Kakizashi wspomniał, wolałby się sam przekonać o jej wyjątkowości. Mógł w końcu przeróżnie zrozumieć te słowa. A wyjątkowo nie było w nich jakiegoś głębszego znaczenia. Miernota, bo w sumie jej klan raczej reprezentowali mężczyźni, a ciemnota... no cóż, dość powierzchowne z jej strony, ale w końcu jej karnacja wiele mówiła na tle innych członków klanu. O tym jednak młodzieniec nie musiał wiedzieć, ale na pewno zrozumiałby jej słowa, gdyby zobaczył ją, czy chociażby jej matkę, wśród niemalże całej osady.
Wróćmy jednak do tego, co aktualnie się działo. Bo się działo! Niewinny wyścig zaczął zmieniać się w pełną pułapek drogę, która jeszcze paręnaście minut temu nie sprawiała Venus takich problemów. Tym razem miała przeciwnika, który wręcz rzucał jej kłody pod nogi. Nawet jeśli momentami mogło to brzmieć dość dosłownie. To sprawiało, że adrenalina w niej rosła, podsycając jej entuzjazm i chęć walki. Pierwszą przeszkodę w jakimś sensie pokonała. Co prawda chłopak wyszedł wtedy na prowadzenie, ale doskonale zdawała sobie z tego sprawę i nie przeszkadzało jej to, bo to ona miała wykonać kolejny ruch. Sytuacja jednak nabrała tempa, bo najwidoczniej Kakizashi nie zamierzał czekać zbyt długo na jej ruch i zanim jej technika do niego dotarła, zdążył się podmienić. I to z kłodą, która wcześniej stała na jej drodze. To dość nietypowe potrafić stworzyć coś takiego. Zwykły zakład, niby zwykła potyczka, a można było się paru ciekawych rzeczy dowiedzieć. I to nie było wszystko, czym chciał ją nowo poznany chłopak zaskoczyć. Nagle coś złapało ją za nogę i gdy zerknęła w dół, zobaczyła jakieś pnącze! Nie zdenerwowała się jednak, chociaż w tym momencie jej szansa na wygraną drastycznie spadała. Nie mogła tego przeciąć, bo nie miała czym, ale gdy tylko chłopak oddalił się o parę metrów, pnącze ją puściło i szybko wróciła do rozgrywki. Musiała jednak dopłynąć do wodospadu, przez co praktycznie minęła się z Kakizashim i dopiero wtedy wróciła na jego tory, wpłynąć już prosto do wyznaczonego wcześniej celu. Miała do niego dobrych parę metrów, ale lata pływania mogły zadziałać mocno na jej korzyść. Nie mogła być jednak zbyt pewna siebie i trzeba było wykorzystać to, co się miało, szczególnie, że była naga. Mimowolnie znowu uśmiechnęła się zadziornie, sama do siebie, bo w końcu chłopak był przed nią i kiedy zbliżyła się już na jakieś trzy metry do niego, coś koło tego, bo w końcu miary w oczach to ona nie miała, postanowiła się ewakuować. Wyskoczyła z wody, szybko kumulując chakrę w stopach i biegnąc jak najszybciej po tafli wody. Musiała działać sprawnie, żeby Kakizashi nie zdążył nic wymyślić, zanim ona nie wykona swojego planu. I nie, absolutnie nie zamierzała w ten sposób dotrzeć na brzeg.
W odpowiednim momencie, kiedy znalazła się mniej więcej na wysokości chłopaka, odbiła się od wody, będąc na nim i chcąc wpaść do jeziorka tuż przed nim. I to nogami w dół. Najzabawniejsze było to, że nie zamierzała go teraz wyprzedzić, a znaleźć się tuż pod nim. Dlatego kiedy jej ciało wpadało do wody, ukierunkowywała się tak, by wylądować pod nim, a żeby przez przypadek nie odpłynąć zbyt daleko, ułożyła dłonie na jego barkach, w ten sposób próbując się zatrzymać, co zapewne powinno jej się udać. Dlatego teraz jej ciało niemal przylegało do jego. Nawet puściła mu oczko! Prowokowała? Pewnie tak, bo oplątując uda wokół jego bioder raczej nie przywiałaby mu na myśl upieczenia ciasteczek. Liczyła na kolejną dezorientacje z jego strony. Że ta nagła bliskość będzie dla niego na tyle paraliżująca, że będzie mogła działać dalej. A o czym myślała? Otóż trzymając dłonie na jego barkach i przez chwilę się do niego lepiąc, następnym ruchem miała odczepić się dolnymi partiami od jego ciała i po prostu chciała się po nim wspiąć! Tak, właśnie to! Najpierw stopami coraz wyżej, aż po samą klatkę piersiową, aż ułożyła dłonie na jego głowie, a stopy na barkach, przez co... chyba miał na widoku nazbyt dużo. Co najlepsze, nawet w tamtym momencie o tym nie pomyślała, bo bardziej skupiała się na początku swojego planu, niżeli końcówce, w której z użyciem swojej jeszcze niedużej, ale jednak siły, zamierzała odepchnąć się od jego barków, jednocześnie jego spowalniając, a samej nabierając szybkości, by jak najszybciej dobić do brzegu. Atrybuty kobiece też trzeba wykorzystać. Czasami, rzecz jasna.
0 x
Obrazek
"W życiu licz na najlepsze, ale przygotuj się na najgorsze."
Kakizashi

Re: Kokkyō no taki

Post autor: Kakizashi »

I znów ktoś uciekł się do nieczystych sztuczek. Kakizashi, pochłonięty duchem rywalizacji płynął przed siebie. Wtedy to Venus użyła chytrej sztuczki - wskoczyła na powierzchnię wody aby po chwili znaleźć się pod jej powierzchnią. Kakizashi stał się jakby wyrzutnią, kiedy to dziewczyna dosłownie się po nim wspinała. Nie stawiał żadnego oporu. W zasadzie, jedynie nacieszył swoje oczy, lekko tracąc dech. Kiedy jednak Venus odpłynęła, było już po wszystkim. Do mety płynął spokojnym tempem, nie podejmując walki.
To było całkiem niezłe doświadczenie - pomyślał, przebierając rękami i prując wodę raz po razie, aż dobił do brzegu.
Venus zapewne będzie zachwycona swoim sukcesem. I miała do tego prawo.
Nie zmieniało to jednak faktu, że nie uznał swojej porażki. I miał na to proste uzasadnienie. I jeszcze bardziej ciekawił go inny fakt - czy odmówi przyznania się do jego racji wbrew oczywistemu.
- No nieźle, szkoda tylko, że pozwoliłem ci wygrać. Równie dobrze pnącze, które cię trzymało za nogę mogło cię potrzymać dłużej - rzekł, śmiejąc się szyderczo.
- Ale byłem ciekawy do czego jesteś zdolna, aby dopiąć swego. Nie brakuje ci kreatywności.
Na jego szczęście, jego przemoczone bokserki znalazły się na brzegu. Cóż, chyba nie będzie sensu ich zakładać w takim stanie. Reszta odzieży się nada. I tak póki co nie miał gdzie mieszkać
- No szkoda, że aby zwyciężyć użyłaś techniki chodzenia po wodzie. Sądziłem, że cała zabawa miała polega na pływaniu. Czuję lekki niedosyt. - skomentował chłopak, próbując założyć na siebie swoje ciuchy, aby jakoś wyglądać. Wszystko będzie musiało iść do wysuszenia, szkoda, że nie bardzo miał gdzie.
Stary... jesteś tego pewien? A co z twoją ambicją? rzekł kuszący głos w jego głowie.
Nie. Jest jeszcze coś innego, o czym zdałem sobie sprawę. Po raz pierwszy.
W zasadzie to mało powiedziane, jednak to uczucie było dla niego zagadką. O co mogło mu chodzić? A to dobre pytanie. Kakizashi uświadomił sobie, że w jednym momencie, z powodu nagość opuścił swoją gardę. Stał się miękki... zbyt miękki. Nie leżało to w jego charakterze. Miało to na niego zgubny wpływ. Dlatego też rzekł do Venus kilka słów.
- Jeśli teraz sypniesz mi haczykiem, że wyścig nie dotyczył pływania, mam dla ciebie niespodziankę. Nie wspominałaś, kiedy mam ci postawić kolację w barze. Ale spokojnie, ja dotrzymuje umów. Postawię ci jak będzie okazja. Teraz jednak chce pobyć trochę w samotności. Zapewne jeszcze się spotkamy. Do zobaczenia.
Zabawne, znalazł swoje zwycięstwo w tej porażce. To była dla niego kolejna lekcja. I podobnie jak bohaterowie z jego książek, nie wykorzystywał danych mu okazji. Taki był już jego los. Taką historię pisał. Venus pewnie poczuje się rozczarowana, ale nigdy nie wiadomo, co siedzi w kobiecej głowie. Chłopak wkrótce zniknął gdzieś w ciemnościach, szukając miejsca dla siebie. Musiał odpocząć po tej przygodzie i zebrać siły. Kiedy wstanie dzień, jego życie wkroczy w zupełnie nowy etap.


z/t
0 x
Awatar użytkownika
Nikusui
Gracz nieobecny
Posty: 1030
Rejestracja: 17 kwie 2015, o 12:58
Wiek postaci: 29
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białe, długie włosy, część z nich zapleciona w cztery warkocze - https://i.imgur.com/W0LDdj1.jpg; żółto-zielone oczy; jasna cera
Widoczny ekwipunek: Bicz przymocowany przy prawym biodrze; torba nad lewym pośladkiem; kabura na broń na prawym udzie
Multikonta: Sayuri

Re: Kokkyō no taki

Post autor: Nikusui »

Dopięła swego. Trochę to zajęło, ale jednak jej się udało. Dopłynęła jako pierwsza, chowając jednak jeszcze ciało w wodzie i tylko oczekując dołączenia Kakizashiego. Wyścig zakończony, więc mogła liczyć na swoją upragnioną kolację. Nawet coś zakręciło się w jej brzuszku, żołądek najwidoczniej dawał znać, że wysiłek fizyczny trochę ją kosztował i czas nadrobić energię. Nawet, jeśli nowo poznany chłopak sugerował, że dał jej fory.
- Następnym razem sprawdzimy się inaczej. Też będę miała dla ciebie niespodziankę. I to całkowicie ubraną, Kakizashi. - mruknęła z zadziornym uśmiechem, nawet nie przejmując się jego insynuacjami. Osiągnęła to, co chciała i mało ważne było, jakimi środkami.
- Nie powiedziałam w końcu, że wyścig będzie całkowicie fair, prawda? - dodała zadowolona, tylko przyglądając się mężczyźnie. Ubierał się, więc spodziewała się, że szykował się do odejścia. Szczególnie, że miał ripostę na jej wytłumaczenie. Co prawda to prawda, nie określiła dokładnej daty tej kolacji. A nie była desperatką, poza tym czuła, że jeszcze go spotka, więc na pewno mu tego nie odpuści. W końcu jak tu odpuścić mężczyźnie? Im nie wolno odpuszczać i trzeba cisnąć do samego końca, absolutnie.
- W to nie wątpię. - skwitowała tylko krótko, odprowadzając go wzrokiem, po czym sama wynurzyła się z wody. Stanęła na piasku, łapiąc swoje włosy i niemalże je wykręcając, by było w nich jak najmniej wody. Następnie zaczęła się ubierać, bo w końcu jej ubrania i tak już były mokre, więc nie robiło jej to żadnej różnicy. Czas wrócić do Ryuzaku, tak spędzić noc i wykonać swój kolejny plan. Miała w głowie projekt czegoś, czym mogłaby się posługiwać, ale będzie musiała rozejrzeć się po mieście. Niewykluczone, że czegoś takiego nie ma i będzie musiała to sobie zamówić. No nic, w końcu nie było to dla niej jakimś większym problemem, o ile nie będzie przekraczało jej budżetu. A on wcale nie był taki wielki. Może pora wybrać się na jakąś misję? Parę ryo się przyda, chociaż nie widziało jej się niańczenie dzieci czy wynoszenie śmieci.
Już całkowicie ubrana, spojrzała jeszcze na starą kapliczkę i poczuła chłodniejszy powiew wiatru. Było naprawdę późno, a jak tak dalej pójdzie, to jeszcze dorobi się jakiejś choroby. Ja na domiar złego natychmiast kichnęła, zaraz przeklinając pod nosem i absolutnie wykluczając jakąkolwiek chorobę. Po prostu jakiś dziad ją na pewno wspomina! Potrząsnęła jeszcze głową i upewniwszy się, że ma na sobie całkowity komplet swojego wdzianka, ruszyła przed siebie, by opuścić ten piękny przybytek. Jednak na pewno jeszcze tu wróci. Oczywiście postara się by była tu sama. Co jak co, ale będąc tu samej dostrzegała więcej uroku w tym miejscu. Kiedy towarzyszył jej ktoś inny poszukiwała wyzwania i nie potrafiła skupić się na otoczeniu.

z/t
0 x
Obrazek
"W życiu licz na najlepsze, ale przygotuj się na najgorsze."
Awatar użytkownika
Nikusui
Gracz nieobecny
Posty: 1030
Rejestracja: 17 kwie 2015, o 12:58
Wiek postaci: 29
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białe, długie włosy, część z nich zapleciona w cztery warkocze - https://i.imgur.com/W0LDdj1.jpg; żółto-zielone oczy; jasna cera
Widoczny ekwipunek: Bicz przymocowany przy prawym biodrze; torba nad lewym pośladkiem; kabura na broń na prawym udzie
Multikonta: Sayuri

Re: Kokkyō no taki

Post autor: Nikusui »

Nawet gdyby teraz lał deszcz, to i tak nie usiedziałaby w mieszkaniu. Jakoś zbytnio rozpierała ją energia, by mogła zagrzać na dłużej swój tyłek w jednym miejscu. Rzecz jasna bezczynnie, bo jakby już coś robiła, to zupełnie inna sprawa. I właśnie tym tropem zamierzała podążyć. By jednak wszystko było efektywne, nie mogła zrobić tego w domu. W samym Ryuzaku też nie widziała do tego odpowiedniego miejsca, dlatego postanowiła opuścić bramy miasteczka kupieckiego, by udać się gdziekolwiek indziej. Nie miała tymczasowo żadnych obowiązków, więc zaopatrzyła się w jakieś małe, słodkie przekąski i wodę do picia. Nie zaplanowała sobie powrotu, równie dobrze mogłoby nawet spędzić tam noc, chociaż jeszcze nie wiedziała, gdzie to będzie.
Pokłady energii, którymi dysponowała, jakże i dobry nastrój, sprawiły, że nie zamierzała tak po prostu kroczyć sobie ścieżką, pogwizdując pod nosem. Skakała z drzewa na drzewo, aż się namyśliła. Wodospad, potrzebowała szumu tej wody, by może nieco się uspokoić i skupić na treningu.
Gdy już w końcu znalazła się w swoim ukochanym miejscu, odetchnęła głęboko i nie chcąc tracić czasu, zaczęła trening. Już co nieco umiała z tej dziedziny, ale chciała w końcu polepszać swoje umiejętności, więc trzeba było zacząć kształcić się dalej. W ramach przypomnienia postanowiła powtórzyć sobie to, co już z podobnego zakresu potrafiła, chociaż ćwiczenie bez żywego przeciwnika... jak tu sprawdzić skuteczność jutsu?! Trzeba było jednak sobie radzić, dlatego zrobiła to, co sobie zaplanowała, po czym postanowiła przejść poziom wyżej. Złapała za swoje dwa kunaie, postanawiając się trochę rozgrzać i powalczyć z wyimaginowanym przeciwnikiem. Tak na dobrą sprawę nie było to dla niej wielkim problemem, ale dopiero po takiej rozgrzewce przeszła do konkretnego działania. Wymagała to od niej skupienia i spokoju, bo próbowała opanować jednak coś trudniejszego, niż znała do tej pory, dlatego skupiła się na tym maksymalnie, jak tylko mogła. Nie zniechęcała ją nastająca noc czy burczący brzuch, na początek musiała opanować to jutsu, a potem czas na odpoczynek. Z każdą chwilą efekty były coraz lepsze, widziała postępy, jej determinacja dawała efekty, chociaż nie takie szybkie, jakie by chciała, ale jednak. W końcu nastał moment, w którym technika osiągnęła swój poziom, więc nieco zmęczona, klapnęła tyłkiem na ziemię, opierając się o skałę i rozkoszując się letnią wodą.
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek
"W życiu licz na najlepsze, ale przygotuj się na najgorsze."
Awatar użytkownika
Nikusui
Gracz nieobecny
Posty: 1030
Rejestracja: 17 kwie 2015, o 12:58
Wiek postaci: 29
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białe, długie włosy, część z nich zapleciona w cztery warkocze - https://i.imgur.com/W0LDdj1.jpg; żółto-zielone oczy; jasna cera
Widoczny ekwipunek: Bicz przymocowany przy prawym biodrze; torba nad lewym pośladkiem; kabura na broń na prawym udzie
Multikonta: Sayuri

Re: Kokkyō no taki

Post autor: Nikusui »

Chwila ciszy i spokoju pozwoliła jej się zrelaksować i nabrać sił. Chciała przeć dalej, więc przez dłuższą chwilę jej wzrok wbity był w zawinięty bicz, który wisiał u jej boku. Może najwyższa pora nieco się z nim pobawić i oswoić. Poznać go i pozwolić, y i on poznał ją, jakkolwiek to brzmi. Mimo wszystko nie traktowała tego tylko jak przedmiot, bo czuła, że może stanowić ważny element jej życia.
- Muchi, ka? - mruknęła pod nosem, jakby pytając go o zdanie, chociaż wcale nie oczekiwała odpowiedzi. Uśmiechnęła się za to pod nosem, czując chłodniejszy powiew wiatru na swoim policzku. Przymknęła jeszcze na moment oczy i upijając kolejny łyk wody, wstała z miejsca, z postanowieniem rozpoczęcia treningu. Spięła chwilowo mięśnie, po czym zabrała się do roboty. Jej działania były z początku bardziej chaotyczne, niesprecyzowane, niedokładne i powolne. Wiedziała jednak, że na wszystko potrzeba czasu, więc musiała każdą z tych kwestii udoskonalić. Zaczęła dobierać bardziej precyzyjnie swoje ruchy, wczuwała się w rolę, co jakiś czas zamykając oczy i wyobrażając sobie jakby tor przeszkód czy ogólnie przeszkody, które musi pokonać. Kiedy już to ogarnęła, zaczęła pracować nad dokładnością, bo bez tego nie było mowy o skupieniu się na szybszym działaniu. Trenowała, aż do momentu, w którym była zadowolona z efektów swojej pracy. I chociaż nie poszło jej jakoś wyjątkowo szybko, nie oszukujmy się, do geniuszów sztuki jutsu to ona nie należała, to jednak poszło jej nieco szybciej niż przy ostatnim treningu.
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek
"W życiu licz na najlepsze, ale przygotuj się na najgorsze."
Awatar użytkownika
Nikusui
Gracz nieobecny
Posty: 1030
Rejestracja: 17 kwie 2015, o 12:58
Wiek postaci: 29
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białe, długie włosy, część z nich zapleciona w cztery warkocze - https://i.imgur.com/W0LDdj1.jpg; żółto-zielone oczy; jasna cera
Widoczny ekwipunek: Bicz przymocowany przy prawym biodrze; torba nad lewym pośladkiem; kabura na broń na prawym udzie
Multikonta: Sayuri

Re: Kokkyō no taki

Post autor: Nikusui »

Musiała w końcu odpocząć i zamknąć oczy. Nawet nie myślała o tym, że zasypia tak naprawdę na dworze, wśród szumu wodospadu. Wieczory były na tyle ciepłe, że nie robiło jej to żadnej różnicy. Nie mogła w końcu przypuszczać, że nie wyjdzie jej to wcale tak na zdrowie, szczególnie po ostatniej nagiej kąpieli w tych wodach. Tymczasowo jednak czuła się na tyle dobrze, że nie przypuszczała ewentualnej choroby. Co to w końcu jakieś przeziębienie, nieprawdaż? Rano jednak nie obudziło ją słońce, a mimowolna chęć kichnięcia, której powstrzymać nie mogła, zwłaszcza, że śpiąc nie była tego tak bardzo świadoma. No ale stało się, przebudzona, zerknęła już na połyskującą w słońcu taflę wody i potrząsnęła głową, chcąc jakby do końca się obudzić. Zanim jednak postanowiła, że rozpocznie trening, trzeba było coś zjeść. Parę dango jeszcze się ostało, ale dziś zdecydowanie trzeba będzie wrócić do domu. O ile można to tak nazwać.
Gdy uznała, że już czas, wstała z miejsca, otrzepała się z ziaren piasku i odetchnęła głęboko świeżym powietrzem. Wypięła niemal dumnie pierś do przody, przeciągając się niczym kotka i mrucząc przy tym z zadowoleniem. Czuła doskonale każdy swój mięsień, więc postanowiła skorzystać z okazji i zrobić sobie poranną rozgrzewkę. Trochę ćwiczeń na rozciągnie, trochę czysto sprawnościowych. Kiedy czuła, że jest już gotowa do dalszych działań, wyciągnęła jeden ze swoich kunai. Ta broń mogła jej się przydać do następnego jutsu, jakie zamierzała opanować. Jak to miała w zwyczaju, z początku zaczęła jakby od powtórzenia, niby dając światu zalążek tego, czego jeszcze może się nauczyć, bo w końcu jeszcze długa droga była przed nią. Tak więc po małym powtórzeniu, zaczęła próby opanowania kolejnej techniki. Z początku bez jakichkolwiek efektów, ale nie było to w jej przypadku czymś nadzwyczaj dziwnym. Wiedziała, że czas i cierpliwość ją wynagrodzą, dlatego w skupieniu trenowała dalej, obserwując czy są chociaż najmniejsze postępy. I tak jak myślała, wszystko przychodziło z czasem. Skupiona w odpowiednich ilościach chakra, dobrze nakierowana i trzymana w ryzach, zaczynała przeobrażać się w to, czego chciała. Mogła być nawet marną podróbką, ale wiedziała, że każda kolejna chwila zbliża ją do dopracowania tego, co chciała osiągnąć. Tak się właśnie działo, nawet jeśli trening był dla niej dość żmudny, chociaż tak po prawdzie nie polegał na wysiłku fizycznym. Coraz lepsze efekty sprawiały, że jakby gnała samą siebie, przez co przez moment zatraciła skupienie, zbyt pewna tego, że się uda. Zdołała jednak nawrócić na dobry tor i opanowała jutsu w takim stopniu, w jakim tego wymagało.
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek
"W życiu licz na najlepsze, ale przygotuj się na najgorsze."
Awatar użytkownika
Nikusui
Gracz nieobecny
Posty: 1030
Rejestracja: 17 kwie 2015, o 12:58
Wiek postaci: 29
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białe, długie włosy, część z nich zapleciona w cztery warkocze - https://i.imgur.com/W0LDdj1.jpg; żółto-zielone oczy; jasna cera
Widoczny ekwipunek: Bicz przymocowany przy prawym biodrze; torba nad lewym pośladkiem; kabura na broń na prawym udzie
Multikonta: Sayuri

Re: Kokkyō no taki

Post autor: Nikusui »

Miała już zakończyć naukę na poprzednim treningu, ale przypomniało jej się o czymś, co w sumie powinno być czymś, co będzie dla niej charakterystyczne. W końcu jutsu klanowe powinno być chlubą dla każdego klanowicza. Dla niej to było jeszcze coś więcej, bo mimo paroletniej niewiary w jej możność opanowania technik rantonu, mimo tego, że już pokazała, iż jednak potrafi i ma do tego predyspozycje, chciała osiągnąć jeszcze więcej. Nawet jeśli udało jej się pokonać przyrodniego brata, to czuła w sobie potrzebę przewyższenia umiejętności swojego ojca.
Klasnęła w dłonie, postanawiając po zakończonym treningu wziąć kąpiel w jeziorku. Teraz jednak skupiła się na tym, co najbardziej chodziło jej po głowie. Już dawno nie bawiła się rantonem, a chciała go jak najlepiej rozwinąć, więc z początku zaczęła tylko kumulować chakrę, w najprostszej postaci, by przypomnieć sobie co nieco. Zresztą wydawało jej się, że będzie to podstawa by udoskonalić to, co już potrafi. Nie była to dla niej prosta droga, bo poziom, który reprezentowała aktualnie już i tak był w miarę wysoki, jak na jej całokształt, jak na to, co mogła teraz osiągnąć. Dlatego początku tego treningu były dla niej ciężkie. Nie widziała nawet najmniejszej poprawy czy zmiany tego, co mogła zrobić. Czuła się tak, jakby osiągnęła limit, którego przekroczyć nie potrafiła. Nieco poddenerwowana klapnęła na ziemię, zaciskając zęby i wzdychając ciężko oraz głośno. Próbowała dojść do tego, co robi nie tak, że nic się nie dzieje. Doskonale zdawała sobie sprawę z tego, że można zrobić to lepiej, a tymczasem ona tego zrobić nie mogła, co była dla niej oczywiście frustrujące. Potrzebowała chwili wyciszenia i opanowania zgubnych emocji, by ponownie przystąpić do treningu. Początkowa frustracja gdzieś zniknęła, w głowie tylko huczało, że przecież da się to zrobić, tylko musi się skupić. Kilka mantr powtórzonych w tej sposób i rzeczywiście, coś zaczęło się dziać. Jej wytwór przede wszystkim zaczął zwiększać swój zasięg, był niemalże dwa razy większy, niż w poprzedniej formie. Mało tego, kolejne godziny trenowania pozwoliły jej na lepszą kontrolę tego, co stworzyła. Mogła decydować o tym, jaką to będzie miało siłę. Nie rezygnowała jednak, bo jak to miała w zwyczaju, chciała osiągnąć jak najwięcej. Niestety, to był aktualnie jej limit, nie tylko jeśli chodzi o umiejętności, ale też zapasy chakry. Nic nie było wieczne i czuła ogarniające ją zmęczenie i chęć odpoczynku. Musiała odpuścić, ale zdecydowanie udało jej się zrobić to, co sobie zaplanowała.
Kolejny odpoczynek był jej potrzebny na pozbieranie sił, chociaż trochę, by wrócić do miasteczka i coś zjeść. Dango już się skończyło, woda też, nie było czego tu już szukać. Trenowania wystarczy na najbliższy czas, teraz trzeba nabyć doświadczenia. Kolejna misja? Cóż, może i tak! Zobaczymy co los przyniesie. A może do jej drzwi zapuka znowu jakiś młodzieniaszek.

z/t po treningu
  Ukryty tekst
0 x
Obrazek
"W życiu licz na najlepsze, ale przygotuj się na najgorsze."
ODPOWIEDZ

Wróć do „Ryuzaku no Taki”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość