Bagnisty teren pośród lasu

Kraj kupiecki położony na wschód od Prastarego Lasu. Graniczy z prowincjami Midori, Sogen i Kaigan. Ryuzaku no Taki jest znane ze swojego bogactwa i szeroko zakreślonych wpływów - związane jest to z dobrym położeniem i łatwym dostępem do morza, czym nie może się pochwalić Shigashi no Kibu. Kraj ten ma bardzo żyzne gleby i przyjazny klimat, co korzystnie wpływa na jego stan. Na terytoriach tej prowincji, wśród nielicznych pagórków, można też znaleźć główną świątynię Wyznawców Jashina.
Kaien

Re: Bagnisty teren pośród lasu

Post autor: Kaien »

Mógl ich nie mieć, co nie znaczy, że nie mógł ich nie chcieć. Tzn. mógł je chcieć, w sensie te relacje. Tzn... No że nie miał za duzo kontaktu z innymi ludzmi, ale to nie zmienia faktu, że miał prawo czasem być tychże spragniony! Jak naprzykład teraz. A czemu chciał z nią desperacko relacji? Bo jest ninja! Ninja z Kekkei Genkai, jak on! A odszczepieńcy jak wiadomo powinni trzymać się razem, w kupie siła i takie sprawy. On ma rzadkie KG, ona ma rzadkie KG.. W sumie w calym swoim zyciu widzial Dotony, yotony, futony, katony... ale żeby ktoś piaskiem operował to ni cholery nie widział.
A ubranie było utwardzone i wzmocnione. Kawałkami skóry wyprawionej. A do tego było obszerniejsze niż on. Więc było odrobine ochronne i dużo bardziej wprowadzające w zmyłe.
Nie spodziewał się takiego obrotu spraw. Ba, nie był na to przygotowany w żadnym stopniu. Kiedy go podcięła, on nie poleciał na tą strone, na którą ona chciała. Bo w życiu wiele spraw nie toczy się tak, jak się planuje.
Odczuł to Kaien, odczuje to Rinsari. Polecial zupełnie w innym kierunku, jej piach tylko go smyrnął kiedy szybko jak ważąca sto kilo kłoda poleciał w dół.
Widziała tylko zdziwione spojrzenie młodego Kaguya i jego zielono złote oczy wpatrujące się w nią kiedy spadał w dół.
On nie miał możliwości złagodzenia upadku jak ona. Drzewo nie bylo wysokie, nie powinien zginą...
*ŁUP*
Z łoskotem uderzył o ziemie, a jego nogi wygięły się nienaturalnie. Jedna w lewo, druga w lewo, a potem bezwładnie w prawo.
Kość przebiła skóre na wysokości łydki. Druga wyszła z kolana, a trzecia z pękniętego barku.
Stracił przytomność.
By nie bylo. 100 odjąć hokkotsu daje 88% chakry, minus Yanagi daje 75%. Użyte Yanagi ale częściowo - Przerwane utrata przytomnośći, koszt chakry pozostaje ten sam
0 x
Rinsari

Re: Bagnisty teren pośród lasu

Post autor: Rinsari »

A co jeśli powiem, ze posiadanie rzadkiego limitu krwi nie sprawia, że automatycznie ktoś staje się interesujący? Tym bardziej nie staje się jej przyjacielem ani towarzyszem. Ona również nie widziała nikogo z kontrolą kości, ale w sumie mało ją to obchodziło. Była za młoda, by nauczyć się obserwowania ludzi żeby potem wykorzystać to do własnych celów. Była w okresie, kiedy nie chciała żadnego kontaktu z ludźmi.
Jeśli spełniał takie funkcje, to odrobina błota mu nie zaszkodzi. Pod warunkiem oczywiście, że nie trafił na bagienko i nie zatonie...
No cóż przypadki się zdarzają. Młoda Sabaku nie przewidziała, że poleci takim dziwnym torem i ominie jej piasek. Nie chciała zrobić mu krzywdy, tylko.. Pomóc. Jest takie bardzo aktualne przysłowie, że dobrymi chęciami piekło jest wybrukowane. Na drugi raz musi o tym pamiętać i nie pomagać.
Po tym jak sprawdziła, że nic się nie dzieje, spojrzała w dół i widząc połamane ciało skrzywiła lekko usta.
- Ups.. - mruknęła sama do siebie, po czym zeszła z drzewa używając jutsu. Obeszła chłopaka dookoła, zastanawiając się, co do diaska ma z nim zrobić. Nie zostawi go przecież tutaj na noc samego, nie jest na tyle bezduszna. Sama też nie nie umie medycznych technik żeby mu pomóc. Z drugiej strony, nie może go transportować w tym stanie.
W końcu postanowiła co zrobić. Najpierw zgarnęła jego płaszcz, układając do obok siebie i uklękła obok niego. Szybkimi ruchami zbadała, gdzie kości są złamane, jednak przyjemnie się zaskoczyła. Mimo tego, że kości wystawały, nie wydawały się złamane, jedynie w nodze były zauważalne uszkodzenie. Postanowiła je opatrzyć.
Niechętnie rozwiązała bandaże przy nogach, po czym ostrożnie owinęła raz wokół uszkodzenia. Zerknęła na chłopaka, po czym mocno zacisnęła bandaż i zaczęła szybko i ścisło go owijać, gotowa w razie rzucania się powstrzymać go własnym ciężarem.
0 x
Kaien

Re: Bagnisty teren pośród lasu

Post autor: Kaien »

Wtedy ci odpowiem, że się grubo mylisz. Posiadanie limitu krwi jest zabawne. Posiadanie rzadkiego limitu krwi jest jeszcze lepsze. I móglby stac sie jej i przyjacielem i towarzyszem. Gdyby chciala oczywiscie. Ale ona robi jakieś problemy, komuś kto jest na ciągłym etapie - Nienawidze ludzi ale czasem są całkiem spoko. I czasem chciałbym z nimi porozmawiać.
Ot takie życie. A plaszcz na szczęście się tylko przybrudził. Dużo gorszy los spotkał jego ciało, gdy przywalił o ziemie. Poczuł się... Zabolało, tzn. bolało nim nie stracił przytomności.
Nie wiedział, co się działo dalej, ale po długiej, długiej chwili w przerażający sposób nagle otworzył oczy i z wystającymi zewsząd koścmi spojrzał na nią.
-Nigdy więcej tak nie rób. Mogłaś mnie do cholery zabić. I to jest forma pomocy? - Patrząc na nią z wyrzutem przelał odpowiednią ilość czakry do kości by ta obumarła. Po kolei oberwał z ciała wszystkie cztery wystające kości. Te z głuchymi stukami upadaly kolejno na ziemie.
Spojrzał na swoją noge.
-Chociaż tyle, dzięki. Mniej boli. - Westchnął, patrząc na nią. Może teraz się odezwie?
0 x
Rinsari

Re: Bagnisty teren pośród lasu

Post autor: Rinsari »

Problem w tym, że nie chce. Nie chce przyjaciół nie chce towarzyszy. Może powtórzyłam to za mało razy - ona chce być sama. Może znaleźć innych ludzi do gadania. W mieście jest teraz mnóstwo shinobi, niektóry mają zdolności pewnie bardziej wyjątkowe od niej. Mógłby ich poszukać..
Nie mógł powiedzieć, że to jej wina. To on poleciał tak dziwacznie, ona miała dobre intencje. No i kto ją wystraszył, że się za nią coś czai dla głupiego wzbudzenia uwagi?
Chłopak wbrew jej oczekiwaniom nie obudził się w trakcie opatrywania go. Szczerze, to nie budził się jeszcze dłuższą chwilę po nim. Już zaczynała planować wyniesienie go z tego lasu i podrzucenie gdzieś pod szpital, kiedy otworzył oczy. Sapnęła oburzona, kiedy powiedział o tym, że mogła go zabić. Oczywiście, że mogła! Ale nie chciała i nie zabiła, więc nie powinien mieć żalu. Ba, pomogła mu, choć został ranny przez własną głupotę. Kto do shinobi wrzeszczy o wrogu za plecami? Zareagować można przecież naprawdę różnie. Nachyliła się odrobinę do niego i spojrzała przenikliwie.
- Jesteś głupcem - stwierdziła stanowczo, po czym wstała i odsunęła się od niego. Podeszła do drzewa i oparła się o nie plecami. Z pewną ciekawością obserwowała, jak obrywa kości od ciała, równocześnie komentując w duchu, że wygląda to raczej ohydnie. Niezwykły i nieco odrażający limit krwi.
- Mhym.. - mruknęła na jego podziękowanie, bawiąc się kulką zawieszoną na łańcuszku. Uniosła nieco brwi do góry, przyjmując nieco pytający wyraz twarzy.
0 x
Kaien

Re: Bagnisty teren pośród lasu

Post autor: Kaien »

Dobra, dobra, point taken. Po co tyle razy powtarzać? Przecież zrozumiał za pierwszym razem, to w czym problem? I mógł znależć innych ludzi... Ale to nudni ludzie. A ona była odludkiem jak on i trafiła do jego specjalnego miejsca, no to daje jej dwa punkty wyżej niż inni w skali ciekawości dla Kaiena. I mógł powiedzieć, mogła go nie podcinać. Zmysł obronny? Po co chciala go bronić przed atakiem? Powinna chyba właśnie za niego skoczyć, a nie jego usuwać z linii zagrożenia.
I owszem, nie budził się, bo był Kaguya. I takie manipulacje przy kościach były mu bliskie to i nie bolały na tyle, by opuszczał objęcia morfeusza na czas opatrywania. A swoją drogą to trochę się poobijał więc jak odpocznie to mu tylko pomoże.
Kiedy ona sapneła z oburzeniem on się tylko uśmiechnął. Słodka była, jak naburmuszony kociak któremu ktoś zabrał miske z mlekiem. Tak się właśnie zachowywała. Pazurki, głośne miauczenie i stroszenie futerka pomieszane z silnym olewactwem typowym dla kotów. Kotsari, Rinkoti. Czy coś.
-Wiem to nie od dziś. - Odpowiedział na jej obelgę, ale potem poczuł dziwną dziurę w głowie, w pamięci. Zaczął się zastanawiać nad czymś.
W międzyczasie (75% - 20 = 55%) wyjął kość z ręki, mozolnie i powoli i znów ją odłamał, potem to samo zrobił drugi raz, a jak miał dwie kości to wsunął je pod bandaż którym owinęła mu noge Rinsari. Ot w ramach usztywnienia. Powoli i ostrożnie wstał, noga byla sztywna ale mógł kuśtykać.
-Twoja twarz brzmi znajomo. Nikt nie chciał cię nigdy zgwałcić po jakiejś imprezie? - Jeśli myśleliście że jej pierwsza wypowiedz zasługuje na nagrode nobla to on teraz chyba kwalifikuje się pod 3, jednego literackiego, jednego za osiagniecia w dziedzinie psychosocjologii i jednego pokojowego
0 x
Rinsari

Re: Bagnisty teren pośród lasu

Post autor: Rinsari »

Po co powtarzać? Bo problem leżał w tym, że zachowywał się jakby tego nie rozumiał. I to, że się tu znalazła nie oznacza że jest bardziej interesująca.. Świadczy jedynie o tym, że nie chce się spotykać z ludźmi. Jeśli to było kryterium, według którego oceniał ludzi, to mogła mu tylko i włącznie współczuć.
Mógł nie mówić, nie podcięłaby go. I usunęła go tylko z drogi, nie potrzeba jej kogoś, komu nie ufa tuż za plecami. Rinsari ma dobrą pamięć. Pamiętała kto jej przyłożył miecz go gardła jeszcze tak niedawno, a przy tym była na tyle ostrożna, że nie pozwoliłaby sobie na walkę obok niego. Zwłaszcza obcemu który który jej groził. Usunęła go z "pola bitwy".. Nawet skuteczniej niż przewidziała.
I żadnych przezwisk z kotami. Rinsari może i miała z nimi kilka cech wspólnych, ale to nie powód by dawać jej głupie przydomki.
Kiwnęła głową na jego potwierdzenie. Dobrze chociaż, że się do tego przyznaje i zdaje z tego sprawę. Jednak zadawanie się z głupcem to nie jest inteligentny pomysł. Nie dość, że może wpakować w tarapaty, to nie można zapominać, że "kto z kim przystaje, takim się staje". Sabaku nie miała ochoty stać się jak on.
Patrzyła z lekkim rozbawieniem jak odrywa kolejne kości, ale nie zamierzała mu mówić, że obok jego nóg miał już odłamane kości. Były nieco bardziej zakrzywione niż te, które wyciągnął, ale również się do tego mogły nadawać. Marnotrawstwo sił.. Na szczęście nie jej, więc się nie odzywała.
Gdy padło jego pytanie, dłoń gładząca zawieszkę zatrzymała się nagle. Przechyliła nieco głowę w bok, wbijając w niego uważny wzrok, upewniając się, czy na pewno go nie zna. Gdyby była bardziej porywcza, pewnie już by wylądował na ziemi oblepiony piachem, ale tak wyglądała na mało poruszoną. Gdyby nie skupione spojrzenie, którym go lustrowała, w którym odbijała się jej złość i uraza..
Piasek zaszumiał cicho i pomknął z całkiem niezłą prędkością.
Dziewczyna nieco skrzywiła usta, po czym uniosła się na swojej broni i zaczęła rozglądać się po okolicznych drzewach.
0 x
Kaien

Re: Bagnisty teren pośród lasu

Post autor: Kaien »

I to jest błędne rozumienie, on rozumiał, co ona czuła, co chciała i jak chciała by było. Ale nie chciał się do tego dostosować. Nie czuł potrzeby po prostu, by grać jak ona by chciała słyszeć by grał. Ta sama zabawa, ale inne zasady, zabawki i sposób rozgrywki. Ot, podobno gdzie jest dwójka ludzi tam są cztery twarze. Czy jakoś tak.
Mógł nie mówić, ale miał plan, który się nie udał. Ciekawe jaka byłaby jej reakcja gdyby plan poskutkował i by ją cmoknął. Wtedy by go chyba zaatakowała. To byłoby całkiem zabawne. Zabawniejsze niż gruchnięcie o ziemie, to na pewno. Bo to akurat zabawne nie było ni cholery.
A przezwisko z kotem byłoby adekwatne. I miłe. Koty są dość fajnymi zwierzętami... To całkiem miłe chyba być porównanym do miłego i fajnego zwierzęcia, nie?
Ale tak, usuniecia z pola bitwy nie można jej odmówić. Wykonane po mistrzowsku prawie. Gdyby nie to prawie to by go pewnie zabiła. Dziesięć na dziesięć w skali skuteczności dla Pani od Sabaku co to bawi się piaskiem w piaskownicy.
Nie miał potrzeby okłamywać ani siebie ani jej. Nie był za mądry. Chodził do szkoły, chodził na nauki i jakoś tym genninem został. Ale nie grzeszył rozbudowanym zmysłem taktycznym, umiejętnością nawiązywania relacji społecznych czy tym podobnych rzeczy.
I dobrze, że mu nie powiedziała, bo by ją wyśmiał. Miał obok odłamane kości, ale te które wyjął był grubsze i proste. Takich potrzebował. Był dużo lepszym wzmocnieniem od tych cienkich i zagiętych. To on tu był Kaguya czy ona? Wiedział co robi, w większości przypadków.
Kiedy powiedział co powiedział, zauważył wyraźną zmiane w jej zachowaniu. Przez chwile się skoncentrował by przypomnieć sobie tą sytuacje, nie była dawno. To znaczy na tyle dawno by zapomnial. Chociaz pamietal i te gorsze sceny ze swojego dziecinstwa.. Do złych rzeczy miał świetna pamięć.
-Boom. Katon wybuchł prosto w nią, podpalając ubranie. RINSARI! Rozległ się krzyk. Dziewczyna padła nieprzytomna, sprawa i co słabsi uciekli od razu. Ci mniej słabsi psychicznie zostali. Zamiast jej pomóc jeden z nich rozpiął spodnie, drugi zaczął podciągać jej ubranie by odsłonić bielizne. Spodnie były na kostkach, u conajmniej kilku z nich, a dłonie tego jednego na jej majtkach. Jeden ruch w dół i będzie gotowa do użycia, nie? Nagle nadbiegają medycy. Odganiają chłopaków, ratują Rinsari od śmierci. Co za chory widok.
Usiadł na ziemi czując ból gdzieś w środku na samo wspomnienie.
-Jednak droga do wioski nie była krótka.Gdyby coś nie przepłoszyło ich pewnie Rinsari zostałaby grupowo zgwałcona. Przebieg był taki, że coś co ich przepłoszyło widziało doskonale sytuacje. Dopiero wtedy do końca spłoszyli ich medycy.
Teraz już całkowicie przypomniał sobie dziewczyne. Obserwował ją kiedy pojawili sie medycy.
-Nie było wtedy szans, by cię zgwałcili, Rinsari. - Spojrzał na nią z lekkim uśmiechem. - Bylem gotów ich pozabijać, medycy uratowali im życie. Nie jestem może najsilniejszy, ale gdybym wbiegł między nich z Yanagi no Mai to by się wykrwawili jak zwierzęta którymi są. Ale nie lubie zabijania. Bardziej się ucieszyłem, że medycy których zaalarmowałem zdążyli... Miło widzieć, że masz się dobrze, mała.
Westchnął ciężko, patrząc na swoje buty. Jakże okrutny jest świat. Po kilku chwilach uniósł wzrok na nią i uśmiechnął się ciepło. Jeśłi da mu powiedzieć do końca, bo on ma zamiar ciągnąć jesli go nie uciszy, to będzie to zabawne. Zabawne, że okaze sie, ze ten idiota jest jej wybawicielem.
W każdej chwili możesz mu przerwać i pewnie to zrobisz. Ale jak cos, to on ciagnie mowe póki może.
0 x
Rinsari

Re: Bagnisty teren pośród lasu

Post autor: Rinsari »

W takim razie to jego problem, bo ona miała swoje reguły i swoje zasady. Nie zamierzała dostosowywać się do jego.
A plany mają to do siebie, że nie zawsze idą po myśli osoby która go wymyśliła. Zaryzykował, ryzyko się nie opłaciło, plan spalił a chłopak poleciał. Z drzewa.
Nie, nie jest fajne. Żadne przezwiska nie są fajne, o ile nie są zatwierdzone przez osobę, którą się przezywa. A Rinsari nie szalała za kotami zbytnio. Ot, są to są, zwierzę jak zwierzę, wszystkie podobnie do siebie. Nie miała okazji by zobaczyć jak różne mogą mieć charaktery.
Zabicie byłoby skutkiem ubocznym. Nie jej wina i pewnie szybko by się z tego otrząsnęła. I nadal nie obwiniała się o to, co stało się z nim teraz i nie przyjmowała do świadomości jego jakichkolwiek pretensji.
I w porównaniu co umieją starsi członkowie szczepu, Rinsari jeszcze bawi się piaskiem. Nie jest u niej jeszcze silną bronią, dopiero się nią stanie.
Nie widział jej reakcji na jej słowa, bo akurat buszowała w gałęziach jednego z drzew, ale mógł powiedzieć do końca co chciał. Rinsari znalazła rzucony przez nią shuriken i wróciła do niego. Usiadła na piaskowej chmurze i spojrzała na niego, jak to miała w zwyczaju, to znaczy spokojnie i poważnie. Następnie zaczęła rozwiązywać wstążki u rąk.
- A więc tam byłeś - stwierdziła, odkładając obok wstęgi. Pod nimi były długie rękawy koszuli.
- Widziałeś co się działo... I nie zareagowałeś. Czekałeś - sięgnęła do guzików koszuli i zręcznie je rozpięła, choć przez chwile mogło mu się wydawać, że dłonie nieco jej drżą.
- O tak, mam się dobrze.. I nawet mnie to czegoś nauczyło. I nie zapomnę o tym. Wiesz czemu? - zaczęła powolutku ściągać rękawiczki. Była wyżej od niego, siedząc nie widział dokładnie po co to robi. Obniżyła się, że siedziała praktycznie na ziemi i ruchem ramion zrzuciła z nich koszulę.
- Takie oparzenia to naprawdę paskudna sprawa. I naprawdę bolesna - powiedziała oglądając brzydkie blizny na rękach. Miała ich więcej, ale tyle chyba wystarczy żeby je pokazać?
- Gdzie byłeś wtedy, wybawco? - pytanie niby ironiczne, a zadane całkowicie poważnie.
0 x
Kaien

Re: Bagnisty teren pośród lasu

Post autor: Kaien »

Oj tam nikt nie każe się jej dostosowywać, może chociaż troche ustąpić i dać mu też jakoś zaznaczyć swoje reguły i swoje zasady, takie malutkie kółeczko chociaż gdzie będzie mógł być sobą i robić swoje. A jakby te kółeczko zazębiało się z jej... Przecież nic strasznego by się nie stało prawda? W sumie tak, plan się udał, usunęla go z drogi potencjalnego ataku. Nie widze innego wytłumaczenia. A przezwisko... No cóż, nie wie co traci. Gdyby dała się nazywać Kotari, Kotsari albo Rinkotka to by mogła go nazywać Kostek, Kościej, Kaien Kościuya czy Szkieletor.
Tyle głupich możliwości, tyle głupich okazji do pociśnięcia po czymś tak błahym jak imie czy ksywka...
Może to i dobrze? Nie powinna w sobie dusić żadnych wyrzutów sumienia, to tylko niepotrzebny balast. Spójrz na Kaiena. On pamięta swoją matke, pamięta Rinsari... Pamięta wszystko i woli nie mieć do czynienia z ludźmi. Bo wie, że kiedyś może mu się coś przekręcić w głowie...
I będzie taki, jak ojciec. Jak wszyscy Kaguya. Zostanie mordercą, idealnym narzędziem, bez emocji, które wykonuje swoje zadanie bez zastanowienia. Dostał cel zneutralizować kobiete, ale najlepiej boleśnie, a jeszcze najlepiej bez zabijania to koścmi przebił jej rece i ją zgwałcił razem z kolegami.
Bał się, że stanie się kimś takim, kto ma w dupie świat, nature, porządek rzeczy i tylko morduje.. że stanie się przestępcą jak cały jego klan. Jeden z bardziej uzdolnionych, a przy okazji najwiekszych sukinsynów.
Przeszedł bliżej konara i oparł się o niego tyłkiem całkiem. Patrzyłna nią.
-Bylem. - Potwierdził bez wyrazu, bez tonacji w swoim głosie, spokojnie i cicho dość.
-To nie do końca tak. - Westchnął ciężko. Bardzo ciężko, z wyraźnym bólem w głosie.
Obserwował co robi, obserwował jej ciało, jej blizny...
Zabawne. Dla niego była piękna.
Spojrzał na swoje ciało, pełne blizn, wypukłych, po nacięciach. Brak palca stopy, jednej dłoni, drugiej dłoni, kawalka ucha, blizna przez oko.. Ona przy nim i tak była piękna.
I w sumie... Pociągała go. Mógłby obserwowac ją dalej, nawet mimo jej blizn które o dziwo w ogóle go nie odpychały.
Słuchał jej słów teraz ze spuszczoną głową.
-Zrobiłem co uważałem za słuszne. - Odpowiedział cichutko, nadal, nie podnosząc głosu. - Obserwowałem chwile waszą impreze, nawet fajna, dopóki nie pojawił się ten cyrk z popisywaniem się. A potem? Nim ktokolwiek zdążył coś zrobić dostałaś techniką. Co miałem wtedy zrobić? Ratować cię? Nie jestem medykiem, nie znam nic co by chociaż leżało obok Iryojutsu. Zrobiłem co umiałem, pobiegłem ile sił w nogach po medyków. Dzięki nim żyjesz...
Dziwne, nie powiedział 'dzięki mnie' tylko 'dzięki nim'.
-Jak wrócilem do powoli się do ciebie dobierano. Zdążyłem wyciągnąć kość z ręki i wystąpić z krzaków. Twoi koledzy mnie usłyszeli. Mogliby mnie zabić z tej odległości gdyby chcieli, bo jestem tylko marnym Kaguya, kimś od pełnego kontaktu. Starałem się wyglądać strasznie z tą ociekającą krwią kością w ręku. Udało się, spłoszylem ich, tak, ze przestali, odsuneli sie, zastanawiali co dalej. Wtedy pojawili się medycy.. - Westchnął i spojrzał na nią.
-Co miałem jeszcze uczynić, Rinsari?
0 x
Rinsari

Re: Bagnisty teren pośród lasu

Post autor: Rinsari »

Na ustępstwa trzeba jakoś zasłużyć. Można naginać własne zasady dla wyjątkowych osób, ale dla obcych? Po co? Żeby w końcu zasady upadły? Bo po co komu zasady, które znosi dla pierwszego lepszego człowieka spotkanego w lesie?
Inna sprawa, że teraz, jak się okazuje, nie jest pierwszym lepszym shinobi.
I nie będzie go nazywać. Bo jak kogoś nazywasz, to się do kogoś przyzwyczajasz. I przyzwyczajasz kogoś do siebie. A cytując Małego Księcia..
Pozostajesz na zawsze odpowiedzialny za to, co oswoiłeś.
Rinsari nie dusi w sobie wyrzutów sumienia, a i tez woli się nie spotykać z ludźmi. Ani z nimi gadać. Mowa jest źródłem nieporozumień. A w takim wypadku lepiej jest milczeć.. Wystarczy zobaczyć na nich. Odezwała się i wyszła na wierzch wielka drama.
I nie wiadomo, kiedy coś się przekręci. Czy już nie jest przekręcone. Czy jeśli Rinsari uważa, a raczej została nauczona tego, że człowieka może zabić, jeśli jest w tym korzyść dla niej.. To czy już się to nie stało?
Zaczęła się ubierać. Pozapinała koszulę, włożyła rękawiczki, słuchając tego, co mówił. Pozwoliła mu wypowiedzieć się do końca i dopiero wtedy spojrzała na niego. Po tym spojrzeniu wróciła do owijania rąk wstążkami.
- Nie zrozumiałeś mnie - powiedziała spokojnie, skupiając się bardziej na ubraniu niż na nim - nie chodzi mi o to, co zrobiłeś wtedy.. Tylko o to, co zrobiłeś później. Co wszyscy zrobili. A wiesz co to było? - zawiązała supeł, pomagając sobie zębami. Mocno ścisnęła rękę, jeszcze bardziej niż wcześniej. Zaczęła owijać drugą.
- Nic. Nic nie zrobiliście. Wszyscy zostawili mnie samą. A samotność w cierpieniu jest gorsza niż śmierć - kolejny supełek i spojrzała na niego.
-Na pustyni jest się samotnym. Równie samotnym jest się wśród ludzi. Ale nigdy nie czułam się tak samotnie jak wtedy. Rozumiesz to?
0 x
Kaien

Re: Bagnisty teren pośród lasu

Post autor: Kaien »

Czy on nie zasluzyl na chociaz drobne ustepstwa? Mozna powiedziec, ze troche tam jej pomogl... Hah, dla wyjatkowych osob. Czy Kaien byl kiedykolwiek dla kogokolwiek wyjatkowy? Raczej nie. Czy kiedykolwiek czul sie wyjatkowy? Takze raczej nie. Taki los, nie mozna nic poradzic najwyrazniej.
Powinna, jakby sie do niego przyzwyczaila moze i by go polubiła. Moze zaproponuje jej by nazwala go szkieletorek czy Kostek no... Ale patrzac na jej wylewne zachowanie to pewnie go zaatakuje albo zwyzywa. Albo oleje, co jest najbardziej prawdopodobne.
-Widocznie, nie zrozumialem. Sprobujesz mi wyjasnic wiec? Będe bardzo wdzięczny. - Odpowiedział z niespotykana u Kaguyów pokorą. Ot taki Kaien, taki Kaguya nie Kaguya. Za to ona stuprocentowa Sabaku jak widać... Ot te sabaki! Suchar.
Patrzyl na jej poczynania. Nie przerywal, byl grzeczny, czekal az sie wypowie.
-Kim byłem by coś zrobić? Jestem śmieciem bez klanu. Mam Kekkei Genkai ale rozwijane na wlasna reke. Nigdy nie spotkalem nikogo z tym KG. Nie wiem jaki naprawde jest moj klan, gdzie sa, jedyne co wiem to legendy o ich morderczosci i krwiozerczosci. Tyle. Moja matka byla bezdomna prostytutka gdy zostala zgwalcona przez najemnego zabójce Kaguya. Ja tez jestem bezdomny. Błąkam się. Wtedy bylem w okolicy to pomogłem jak umiałem. Co potem miałem zrobić? Nie znalem cie, mialas duzo przyjaciol tam, myslalem ze nie bedziesz sama. Myslisz, ze sadzilem, chcialabys takiego odpada jak ja? Pelny ran, blizn, bez palca tu, tam, spojrz na mnie. Głupi, niewykształcony... Nieidealny jak wtedy ty i twoi koledzy, techniki zywiolowe, szlachetne i potezne szczepy i klany... Gdyby nie to, ze moje cialo to moje KG to bym nie umial zupelnie nic. Ale to wlasnie ja mialem wtedy odwage pomoc...
Zasmial sie cicho, wiedzac ze to co powiedzial nie mialo sensu i nie ma sensu mowienie tego, nie przemowi do niej. Zbyt sie zamknela. Uniosl wzrok spowrotem na nia.
-Wiesz co? Piękna jesteś. Mógłbym całować twoje ciało godzinami, twoje blizny także, nie odbierają ci uroku. Blizna to pamiątka i cenna lekcja. Pozwala pamiętac prawde o świecie. Że ludzie... to kurwy. - Pierwsze przekleństwo z ust Kaiena od chyba roku czy dwóch. Czeka na jej reakcje.
0 x
Rinsari

Re: Bagnisty teren pośród lasu

Post autor: Rinsari »

Teraz może tak. Przecież traktuje go trochę inaczej. Mówi, a to już postęp. Ale nadal, bycie wyjątkowym wymaga przebywania dużo z tą osobą. Jak Kaien chce być dla kogoś wyjątkowy skoro nie lubi przebywać z ludźmi?
I powinien się cieszyć, że była jaka była. Inaczej pewnie to się mogło skończyć inaczej. Kiedy był nieprzytomny, mogła mu poderżnąć gardło i zabrać wszystko co miał przy sobie. Albo po prostu zostawić krwawiącego pośrodku bagna. Nie jest aż tak źle.
Słuchała go. W sumie była w tym dobra, wolała słuchać o wiele bardziej niż mówić. Mówienie jest kłopotliwe, natomiast słuchanie wymaga minimum uwagi i dodawania w odpowiednich momentach "aha", "ciekawe" i "co było dalej?". Chociaż tu musiała z siebie wydusić więcej niż minimum.
W pewnej chwili, kiedy wspomniał o "szlachetnych i potężnych szczepach i klanach" parsknęła śmiechem. "Bardzo szlachetne, nie ma co..." skomentowała w myślach.
- W jednym masz racje. Nie mam prawa mieć do ciebie wyrzutów. Przyjmij moje przeprosiny - powiedziała już na głos. Jednak na kolejne słowa fizycznie było widać, jak odrzuca wszystko co było i wraca do zamkniętej postawy. Wyprostowała się, ręce splotła na piersiach, a wzrok nabrał ostrości, a stracił na emocjach. Zniknęły też z jej twarzy i głosu.
- Nie życzę sobie takich komentarzy. Przeszłość to przeszłość. I niech tak zostanie - powiedziała oschle i zeskanowała go wzrokiem. Nagle obok niego wyrosła druga chmura piachu, którą wskazała mu brodą.
- Czas iść. Jeśli chcesz.. - zaoferowała pomoc, ale nie straciła nic z opanowania.
0 x
Kaien

Re: Bagnisty teren pośród lasu

Post autor: Kaien »

Ta, na upartego ta. Ale w końcu jest Sabaką, a wszelkie Sabaki muszą się tak zachowywać. A takie którym nikt nie pomógł, prócz jednej osoby, która potem z nią nie została bo nie miała możłiwości i powodu... No, te Sabaki są zamknięte szczególnie na te osoby. I mogła, w sumie mogła...
Mogła zostawić go rannego, mogła go dobić...
A on mógł przebić jej krtań wtedy na gałęzi. Więc... No cóż, pokrętne losy, pokrętne sytuacje, że się tak wypowiem.
Kiedy skończył mówić, a ona odpowiedziała - zdziwił się. I to poważnie. Nie sądził, że przyzna mu racje.
To nie w jej dumnym stylu Sabaku.
-Przyjmuję. - Powiedział krótko, ale na tym się skończyć nie mogło. - Zrobiłem, co mogłem. Powinnaś być chociaż ciut wdzięczna, zamiast wyładowywać swój chłód na wszystkich wokół. - Mruknął i wyprostował się. Powolnym krokiem zgarnął swój płaszcz i zaczął go otrzepywać z przysychającego błota.
-Nie musisz ich sobie życzyć. Mówie, co myśle, mówie, co czuje. Taki prosty ze mnie człowiek. I nie używaj względem mnie takiej wyższości, jakiej zawsze używają te pseudoszlachetne szczepy i klany. Bo odbiorę ci życie. - Po raz pierwszy wypowiedział zdanie bez emocji, bez uśmiechu, z całkowitym chłodem typowym dla jej wypowiedzi. Wyciągnął kij z ziemi i lekko się nim podpierając zaczął kuśtykać z całkiem niezłym tempem.
Czakra Kekkei Genkai Kaguya dość szybko powinna naprawić kość, jak nie, to po prostu ją wyciągnie i uzupełni nową. Ot, mały peszek.
Kiedy wskazała mu chmure prychnął.
-Mam nogi. Prowadź. - Po tych słowach podąży za nią.
0 x
Rinsari

Re: Bagnisty teren pośród lasu

Post autor: Rinsari »

Wnioskując z ich zachowania.. Oboje nie są takimi bezdusznymi ludźmi na jakich się kreują. Ani Kaien ani Rinsari nie potrafili skrzywdzić osoby, która im poważnie nie zawiniła. To chyba świadczy o jakieś wrażliwości w nich, prawda?
Jest dumna, to prawda. Ale nie uważała siebie za nieomylną, więc potrafiła przeprosić, kiedy uznała to za stosowne. Nie przeprosiła przecież za ubrudzenie jego płaszcza ani za zrzucenie go z drzewa, jedynie za to, co powiedziała. Wyczulona na sprawiedliwość Sabaku zauważyła, że źle go oceniła.
Nie odpowiedziała jednak na jego uwagę. Przynajmniej na pierwszą z nich. Po drugiej coś zamigotało w jej oczach.. Czyżby rozbawienie?
- Rozumiem - ucięła krótko po jego wypowiedzi, mrużąc oczy. Obserwowała go, jak się męczył kuśtykając, nieporuszona. A po tym jak odmówił pomocy brodą wskazała kierunek, stojąc niczym statua na chmurze nieco za nim.
Wędrówka powrotna do miasta trwała dłużej niż dotarcie do polany w lesie. Przynajmniej dla Rinsari, która przez las poruszała się szybciej, bo nie musiała pokonywać przeszkód terenowych. Po wydostaniu się z bagnistej części przestała unosić się na piasku i ruszyła na własnych nogach, bez trudu dotrzymując chłopakowi kroku. Gdyby nie był ranny, zapewne miałaby z tym lekki problem.

zt x2
0 x
Idate

Re: Bagnisty teren pośród lasu

Post autor: Idate »

Nieukontentowany odpowiedział kapłana Idate podążył za nim, kierowany głównie ciekawością, chociaż względy ekonomiczne również miały niemały udział w podjętej przez niego decyzji. Szybszym krokiem dogonił łysego fanatyka, który nic nie tłumacząc niczym koń z klapkami na oczach, zmierzał w nieznanym kierunku. Wkraczając do lasu, uwagę młodego Uchihy zwróciła otaczająca go flora, która robiła spore wrażenie na chłopaku. Jednyną rzeczą, która nienapawała go optymizmem było bagniste podłoże, które dość mocno komplikowało swobodną podróż i wymagało poświęcenia uwagi na to gdzie się stąpa, gdyż w najgorszym przypadku można utknąć i co gorsza zatonąć w odmętach błota i mułu, z którego samodzielne wydostanie się graniczy z cudem. Mimo wszystko, ciekawe widoki i perspektywa ukończenia pierwszej misji jako shinobi była wystarcząjącą motywacją, żeby podążać za kapłanem.
0 x
ODPOWIEDZ

Wróć do „Ryuzaku no Taki”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 1 gość