Samotne drzewo

Kraj kupiecki położony na wschód od Prastarego Lasu. Graniczy z prowincjami Midori, Sogen i Kaigan. Ryuzaku no Taki jest znane ze swojego bogactwa i szeroko zakreślonych wpływów - związane jest to z dobrym położeniem i łatwym dostępem do morza, czym nie może się pochwalić Shigashi no Kibu. Kraj ten ma bardzo żyzne gleby i przyjazny klimat, co korzystnie wpływa na jego stan. Na terytoriach tej prowincji, wśród nielicznych pagórków, można też znaleźć główną świątynię Wyznawców Jashina.
Mei

Re: Samotne drzewo

Post autor: Mei »

Zmiana formy pisania, związana z charakterem i odzwyczajeniem się od pierwszej formy. Dodatkowo przepraszam, że tak znikam. Wakacje i te sprawy.. //
Wystarczyły pierwsze słowa, by lodowa księżniczka zwyczajnie przewróciła oczami. Mówienie, że taki typ jak ona może kogoś rozgrzać było, przynajmniej w tym jednym przypadku kłamstwem. Jednakże, potraktowanie tego jako żart było chyba najlepszym środkiem łagodzącym po jaki kunoichi mogła sięgnąć. Spojrzała raz jeszcze na shinobiego i zwyczajnie przechyliła główkę.
- Nya? - powiedziała słodkim głosem, po czym, zasłoniła dłonią swoją urocza buźkę. Musiała w jakiś sposób powstrzymać śmiech, który narastał w niej, niczym rosnące drożdże w piekarniku.
- Nie musisz się mną opiekować, zwłaszcza, że nie jestem bezdomnym kotkiem - powiedziała delikatnie, nie chcąc wyjść na nazbyt chamską. Lubiła chłopaka, nawet jeśli nie mięli bliższych relacji. Mogła tkwić w tym miejscu przez dłuższy czas, ale dobrze sobie zdała sprawę, że i na nią kiedyś przyjdzie pora. W końcu jak to mówią czas to pieniądz, bo złote monety nie dadzą cennych minut. Logiczne.
Po zanurzeniu się w zimnej wodzie, została uraczona anielską piosenką, która nawet w wykonaniu męskim była skarbem w tym okrutnym świecie. Zaklaskała parę razy w dłonie, po czym z uznaniem kiwnęła głową.
- Myślę, że Twój głos spokojnie daje radę. Mój by tylko to zepsuł - odpowiedziała skromnie, odwracając wzrok. Niezbyt chciała się chwalić jej własnym śpiewem, którego rzeczywistość jeszcze nigdy nie ujrzała. Zanurkowała i osiadła na dnie. Przez dłuższy czas, czyli w momencie, gdy chłopak się rozbierał, ta zwyczajnie myślała. Patrzyła na wzburzoną taflę wody oraz ryby, które przepływały nad jej głową. Uśmiechnęła się, po czym nogami odbiła się od piaszczystej powierzchni. Chyba przez przypadek nadepnęła na rozgwiazdę, a przynajmniej tak jej się wydawało.
Wynurzyła się z wody, zarzucając włosami do tyłu. Dwukolorowymi oczyma odnalazła Tsukune, który płynął w jej stronę. Pomachała mu ręką, po czym zaczęła odpływać od małej wysepki. Chciała się ścigać? Całkiem możliwe. W końcu, już to kiedyś robiła, tylko z zupełnie innym człowiekiem.
- To co... wyścigi w wodzie? - zaśmiała się radośnie i zanurkowała. Jej celem był lewy bok, a dokładniej brzeg, który postanowiła odwiedzić, po co? Niebawem miało się okazać.
0 x
Awatar użytkownika
Tsukune
Posty: 2725
Rejestracja: 24 maja 2015, o 23:14
Wiek postaci: 30
Krótki wygląd: Czarne lub szarawe włosy, brudnoczerwony kolor oczu. "Szeroki" uśmiech. Wystające dwa kiełki. Na szyi materiałowa opaska z krzyżem i trumną. Zabandażowane lewe przedramię, pod którym znajduje się tatuaż 2 głowego węża
Widoczny ekwipunek: Futerał na plecach, wachlarz w pokrowcu przyczepiony do paska, rękawica łańcuchowa na lewej ręce, dziwna rękawica na prawej ręce, pasek z biczem, laska

Re: Samotne drzewo

Post autor: Tsukune »

-Cóż nawet jak kot nie jest bezdomny każdy lubi się nimi opiekować a przynajmniej dokarmiać powiedziałem pokazując swoje ząbki w wrednym uśmiechu jak to miałem w zwyczaju. Po tym jak zagrałem i zaśpiewałem jedną ze swoich piosenek wysłuchałem wypowiedzi dziewczyny
-Miło to słyszeć ale i tak sądzę że kobiecy głos bardziej by tu pasował niż mój odpowiedziałem przyjmując komplement -Nie sądzę by twój głos to zepsuł ale nie będę naciskał byś zaśpiewała. Może kiedyś sama to zrobisz dodałem z uśmiechem Dziewczyna postanowiła zanurkować pod wodę. Więc spokojni wszedłem rozebrany do jeziorka. Gdy mogłem od razu zanurkowałem aby przyzwyczaić się do wody. Po tej czynności zacząłem płynąć w stronę dziewczyny, która po wypłynięciu z pod wody podpłynęła do mnie
-Czemu nie odpowiedziałem nim Mei zniknęła pod wodą. Zauważyłem w którą stronę płynie więc sam też zanurkowałem i ruszyłem za dziewczyną z wrednym uśmiechem na twarzy. Gdy udało mi się ją dogonić chwyciłem ją lekko za nogę i pociągnąłem do tyłu by ją spowolnić. Oczywiście to tylko zabawa. Gdy ją tak wyminąłem pokazałem jej język, następnie uśmiechnąłem się wrednie i puściłem dziewczynie pod wodą oczko i płynąłem dalej. W końcu czy ktoś powiedział że nie można sobie przeszkadzać lekko przy tym wyścigu? Na tym przecież polega zabawa.
-Po prostu się przyznaj że chcesz sobie ją tak poobmacywać usłyszałem w głowie swoje alter ego. Postanowiłem jednak zignorować tą zaczepkę. To nie czas by gadać sam ze sobą.
0 x
Murai

Re: Samotne drzewo

Post autor: Murai »

Murai po zejściu na ląd miał kilka poważnych opcji do przemyślenia. Jedna z nich wiązała się z opuszczeniem domostwa i podróżach. Ryuzaku było bardzo bezpieczne, a przynajmniej tak się Muraiowi wydawało. Do niedawna nic złego w tej okolicy go nie spotkało, dlatego też uważał swoją egzystencję za bezproblemową. Prawda przypomniała się w najgorszy możliwy sposób. Dlatego też uznał, że nigdzie nie będzie bezpieczny. Dodatkowo Kira ograniczała go w kwestii swobodnego podróżowania, teraz mógł pozwolić sobie na wolność. Tylko czy wolałby to za cenę utraty jego cennej inwestycji? Myśli zaprowadziły go w nieznanym kierunku. Po chwili jednak przypomniał sobie, że miejsce to wyglądało w miarę znajomo. To znaczy nie mógł tego jednoznacznie stwierdzić, do czasu zobaczenia ogromnego drzewa stojącego na środku jeziora. Teraz sobie przypomniał.
Mimo tego że chyba tutaj już był, nie mógł przypomnieć sobie dokładniej co tutaj robił. Na pewno trafił tutaj przypadkowo, ale co poza tym? O tym już nie myślał. Wyspecjalizowany do analizowania mózg Muraia natychmiastowo odrzucał informacje przez niego uznawane za bezwartościowe i bezużyteczne. Skoro tego nie pamiętał to nie mogło się tutaj stać nic interesującego bądź mającego na Muraia jakikolwiek wpływ. Mimo tego sam widok był na tyle nietypowy, że Murai stanął na granicy lasu przez kilka dłuższych sekund. Zauważył znaczące zmącenia wody w pewnych miejscach. Fale wskazywały na to, że ktoś znajduje się w zbiorniku wodnym. Zaczął skrupulatnie przeglądać akwen w poszukiwaniu źródła zakłóceń. Okazała się nim dwójka nieznanych mu ludzi. Którzy najwidoczniej płynęli w jego kierunku. Znaczyć to będzie że albo zauważą go podczas płynięcia, albo już to zrobili. Wyszedł zza linii drzew by mieć lepszy widok. Zmrużył oczy zmniejszając ilość słońca i tym samym poprawiając widoczność. Jedna z osób, dziewczyna, wydawała się Muraiowi znajoma. Czerwone włosy to kolor nie do zapomnienia. Przez chwilę wpadła mu do głowy Reika, kobieta którą miał okazję poznać podczas wojny z klanem Uchiha. Jednak dłuższe badanie jej aparycji na to nie wskazywało. Próbował przypomnieć sobie jeszcze jakieś osoby z błękitnymi włosami. Chyba była taka jedna. W Antai, podczas wydarzeń związanych z zabójstwem członka rodziny rządzącej tamtą prowincją. Chyba była mocno związana z tym białowłosym, który potrafił modyfikować swoje kości. Imienia jednak nie był w stanie zapamiętać. Stał pod drzewem i w dalszym ciągu obserwował zbliżającą się do niego dwójkę pływaków.
0 x
Mei

Re: Samotne drzewo

Post autor: Mei »

Pływanie było miłą odmianą, patrząc na dotychczasowe wydarzenia. Każdy w biegu za przyszłością, deptał w kolejne bagno jakim jest życie. Mei, nie znając wszystkich reali i sama uczestnicząc tylko w ,,katastrofie" małżeństwa z Antai, nie była świadoma wszystkich niebezpieczeństw. Oczywiście na psycholach się znała, w końcu sama z nimi parę lat przetrwała? Jak? To łut szczęścia ją wyzwolił i dziewczyna z notką wybuchową. A może tylko ona? Zapomniała jej imienia, jaka szkoda... ale swój numer jako eksperyment, ciągle pamiętała. Huh.. pewnie gdyby nie notatnik, to by nie poznała swojego imienia i faktu, iż gdzieś na świecie ma brata - Natsume.
Nieco rozkojarzona, spojrzała na Tsukune. Uśmiechała się wesoło, choć nachodzące ją myśli były raczej ponure. Przerażały ją, ale tylko odrobinę.
- Nie jestem typem osoby, co dużo je.. więc mogę nawet głodować, a właściciela, jak zaznaczyłam wcześniej, nie potrzebuję - zakończyła tym ostatecznie temat. Nie chciała więcej rozmawiać o sobie jako kocie, stąd ciągle nie była pewna, czy na pewno będzie nosić wręczony jej podarek. Może czasami albo w szczególnych okazjach, jeszcze zobaczy..
- Z pewnością nie, chyba, że się upiję. Wtedy.. - zaakcentowała ostatnie słowo, jakby urywając myśl. Tak naprawdę, zamierzała ją dokończyć - Istnieje taka możliwość.[/color]
Czasami była zbyt zdystansowana, może trochę upodabniała się do snobki z dobrej rodziny. W rzeczywistości, ciągle poznawała świat, uczyła się nowych rzeczy. A jak wiadomo, nie wszystko wychodzi, tak jakbyśmy wszyscy chcieli..
Walka pod wodą, była czymś innym, odprężającym. Gdy poczuła dotyk na nodze, nie zamurowało ją, parła dalej. Nawet spowolniona, walczyła, aż wynurzyła się na powierzchnię, by zaczerpnąć świeżego powietrza. Gdyby jej bardziej zależało posłużyłaby się technikami swojego klanu, tak to postanowiła odpocząć.
Spojrzała na otaczające ich drzewa i wtedy, zauważyła jego. Chłopak, którego znała, a raczej kojarzyła. Był tutaj. Przeniosła na niego zaciekawiony wzrok i podpłynęła. Gdy znalazła się przy brzegu, niczym syrenka przechyliła głowę, badając swój obiekt zainteresowań. Jak się nazywał? Nękało ją to pytanie przez chwilę, ale nie potrafiła na nie odpowiedzieć. Później? Tragedia. Skąd go zna? Laboratorium? Nie. Rodzina? Tym bardziej nie. Shinsengumi? Raczej nie. Antai? Bingo.
Wtedy przed jej oczami zobaczyła setki małych kuleczek. Osłony z nici, kości i piachu. Później znalazła się pod gruzami, leżąc i tracąc przytomność. Patrzyła na zbliżające się płomienie i wtedy ujrzała nici, które ją uratowały. Powinna wtedy mianować go bohaterem, a mimo to, nieodpowiednio doceniła jego starania. Żyła dzięki niemu, ale poszła z Kaienem. Dlaczego? Nie pamiętała.
- Mój bohater...- wyszeptała - Przepraszam... za wszystko- spojrzała na niego z widocznym uznaniem i żalem, błyskając swoimi dwukolorowymi oczyma.
- Pamiętasz mnie? - zapytała na koniec, czekając na odpowiedź.
0 x
Murai

Re: Samotne drzewo

Post autor: Murai »

Murai miał dużo czasu na przypomnienie sobie wielu szczegółów odnośnie tamtej sytuacji w Anatai. Koneser wina który pokazał mu tajemne przejście do pałacu, które potem znikło. Śmierć władcy i intensywne śledztwo w związku z tym podjęte. Ogromne przyjecie na cześć zamążpójścia... chyba córki władcy prowincji. Setki pocisków spadających na Muraia, który schronił się w zrujnowanym budynku. Kolejne ważne rzeczy wypływały z jego pamięci. Kaien korzystający z kości. Rinsari starająca się zabezpieczyć sufit piaskiem. I Muari, który stworzył istną ścianę z nici, które ostatecznie okazały się za słabe. Była też tam ta błękitnowłosa dziewczyna. Mei! Murai przypomniał sobie jej imię. To ją wyciągnął z ruin budynku, które płonęły żywym ogniem. Wcześniej Kaien uwolnił jego nogi, mimo że Kakuzu sam by się uwolnił. Wszyscy przeżyli z tego co pamiętał, on przypłacił to mocno uszkodzonymi płucami. To musiała być ona, bez cienia wątpliwości. Ścigająca się z nieznanym Muraiowi osobnikiem, a przynajmniej wyglądało to na pościg. Nie przypominał mu nikogo znajomego, nie posiadał o nim żadnej wiedzy. Mógł być potencjalnie niebezpieczny, Murai nie znał jego potencjału bojowego ani jakichkolwiek umiejętności. Z kolei Mei... z tego co pamiętał nie posiadała zbyt wielkiej siły, potencjału bojowego. Nie zrobiła praktycznie nic, a jej techniki ograniczały się do podstawowego Fuutonu.
Przypomnienie sobie wszystkiego zajęło tylko krótką chwilę. Chwilę spędzoną na obserwowaniu pływających przez cały czas. Zbliżali się nieuchronnie. Murai zobaczył jak jej oczy skierowały się ku niemu. Był w centrum jej uwagi. Ciekawiło go czy i ona go pamięta. Na razie nic na to nie wskazywało. Dopłynęła do brzegu, dopiero teraz Murai mógł zobaczyć coś nietypowego w niej. Poza różnokolorowymi oczyma, które były zjawiskiem bardzo różnym od standardów społecznego wyglądu. Mei miałą nałożone kocie uszy na głowę. Interesujący dodatek, Murai nigdy się z takowym nie spotkał. Czy był jakiś inny cel poza walorami estetycznymi? Murai zbliżył się do brzegu i dopiero wtedy zauważył, że dziewczyna była bez ubrań. To oczywiste, nie pływa się w ubraniach. Kakuzu nie był tym ani trochę onieśmielony. Dziewczyna przechyliła głowę i chyba wtedy coś sobie przypominała. Po chwili dziewczyna wyszeptała kilka słów. Murai miał być jej bohaterem. Faktycznie tak można interpretować wzięcie jej spod gruzów i wyniesienie na bezpieczny obszar. Dalsze słowa, pytanie o to czy nitkowiec ją pamiętał.
- Mei, błękitnowłosa dziewczyna przywiązana do Kaiena. Poznana w Antai. Przeżyliśmy nalot białych, wybuchowych pocisków pochodzących z dziwacznego smoka. Uratowałem cię spod gorejących gruzów. Pamiętam doskonale. - odpowiedział, nadal wpatrując się w dziewczynę z tą samą intensywnością, jaką ona wyrażała w stosunku do niego. Nie miał większego powodu. Nie tęsknił za jej obecnością. Praktycznie jej nie znał. Mimo tego ta wydawała się reagować na Muraia, jak gdyby był on dla niej w jakiś sposób ważny.
- Za co przepraszasz? Z tego co pamiętam to niczym nie zawiniłaś. - ciekaw był tej kwestii, bowiem Mei brzmiała jak gdyby poniosła jakąś winę podczas tamtej sytuacji w Antai. A Muari nie posiadał informacji o tym. Co prawda brak widocznej pomocy w sytuacji bycia pod naporem eksplodujących pocisków można uznać za winę, jednak to zależało od punktu widzenia. Muari nie miał o tym zdania, było to zbyt dawno temu i mało znaczące. Wątpił, by pomoc Mei w jakikolwiek sposób mogła pomóc w ich położeniu.
0 x
Awatar użytkownika
Tsukune
Posty: 2725
Rejestracja: 24 maja 2015, o 23:14
Wiek postaci: 30
Krótki wygląd: Czarne lub szarawe włosy, brudnoczerwony kolor oczu. "Szeroki" uśmiech. Wystające dwa kiełki. Na szyi materiałowa opaska z krzyżem i trumną. Zabandażowane lewe przedramię, pod którym znajduje się tatuaż 2 głowego węża
Widoczny ekwipunek: Futerał na plecach, wachlarz w pokrowcu przyczepiony do paska, rękawica łańcuchowa na lewej ręce, dziwna rękawica na prawej ręce, pasek z biczem, laska

Re: Samotne drzewo

Post autor: Tsukune »

Ścigałem się tak z dziewczyną pływając pod wodą. Była to bardzo miła odskocznia od tego co działo się normalnie. Przyjemna niczym nie przerwana niewinna zabawa. Chociaż trochę dziwnie jest używać słowa "niewinna" gdy jest się bez ubrań...ale to już zależy od tego kto jak uważa "niewinność". Cóż nie wyprzedziłem w pływaniu dziewczyny, a może po prostu mi się nie chciało? W końcu po co mam płynąć szybciej skoro z tyłu mam interesujący widok? Poza tym nie chciało mi się za bardzo spieszyć w końcu to tylko i wyłącznie zabawa.
-Nie zamierzam cię upijać ale jak chcesz czasem możemy się czegoś napić powiedziałem spokojnie. Czy to brzmiało dziwnie? Cóż pewnie dla kogoś trzeciego mogło to zabrzmieć dziwnie ale ja jakoś się do tego przyzwyczaiłem. Gdy już dopływałem do brzegu gdzie znajdowała się dziewczyna ledwo usłyszałem słowa Mei. Nie zdziwiłem się gdy usłyszałem odpowiedź jakiegoś tajemniczego osobnika.
-Wybaczcie że się wtrącę ale też kiedyś takiego smoka i inne podobne stworki spotkałem. Upierdliwe to badziewie i dość niebezpieczne stwierdziłem oczywistą rzecz.
-Na samo wspomnienie o tych stworkach boli mnie blizna jaka ich uzytkownik mi załatwił stwierdziłem krzywiąc się lekko, a blizny na policzkach sprawiły że ten grymas stał się dosyć dziwny i nienaturalny dodatkowo uwydatniły się moje ostre kiełki
-Ale na szczęście chyba jest sposób by je załatwić dodałem -Idę po ubrania tobie też przyniosę dodałem wstając na nogi i mówiąc to zdanie do dziewczyny po czym udałem się do miejsca gdzie na początku weszliśmy do wody. Tam szybko się ubrałem, posadziłem sobie mini pandę na głowie, po czym zgarnąłem ubrania Mei i zaniosłem je dziewczynie. Gdy byłem już blisko postawiłem ubrania tak by nie zamokły od wody
-Cóż teraz mogę się przedstawić jestem Tsukune przedstawiłem się dziwnemu chłopakowi o ile jeszcze się tu znajdował a nie poszedł sobie nigdzie
0 x
Mei

Re: Samotne drzewo

Post autor: Mei »

Czuła się tak, jakby dostała olśnienia. Każdy najmniejszy fragment, dotyczący Antai, stanął przed nią otworem. Przypomniała sobie Rinsari, Kaiena oraz.. Muraia. Spojrzała w niebo, patrząc nie na błękit, a żywe kolory płomieni. Duszący dym, zapychał jej płuca. Dusiła się, choć otaczało ją powietrze. Zeszła pod wodę, by się otrząsnąć, zacząć normalnie funkcjonować. Wynurzyła się, patrząc szeroko otwartymi oczyma. Następnie rozejrzała na boki, by upewnić się, co do terenu. Wszystko wróciło do normy, zero białych kulek, dziwnych smoków, a tym bardziej, zapadającego się budynku.
Zerknęła na jego buzię, by sprawdzić, czy jakoś na nią zareagował. Pragnęła emocji, czegoś, co by pokazywało o jego nastawieniu. Ten, niestety tylko jej się przyglądał. Jego oczy prześwietlały ją na wylot, sprawiając, że przez moment nie mogła złapać tchu. Czemu była jego obiektem? Przecież.. był tu jeszcze Tsukune. Nie interesował go? Próbowała znaleźć wyjaśnienie na własne myśli, ale bez paru pytań, stwierdzenia pewnych rzeczy nie mogło jej się to udać. Spojrzała na siebie. Była naga, ale czy to jest takie ważne? Odwróciła głowę do towarzysza, gdy nagle otrzymała odpowiedź na jej ostatnie pytanie. On też nie miał na sobie ubrań..
Poczuła jak coś w jej środku buzuje. Chwyciła mocniej trawiaste podłoże i z zaciekawieniem przysłuchała się całej wypowiedzi. Żałowała trochę, że kojarzył ją z kościstym. W końcu.. nie utrzymywali kontaktu, a tu ciągle ich pamiętano. Pokręciła głową, jakby chcąc wszystkiemu zaprzeczyć. W rzeczywistości, pragnęła to oficjalnie zmienić.
- Proszę, byś mnie z tym człowiekiem nie kojarzył. Ja i on, to dwa kawałki rozbitego szkła. Nie pasujemy do siebie w żaden sposób - stwierdziła sucho, nawet nie siląc się na poczucie straty. Nie przeżyła tego zbytnio, więc po co miałaby to roztrząsać?
Wtedy odezwał się chłopak o wampirzych kiełkach. Odwróciła się do niego, by wykazać się choć cieniem kultury. Może białe stworki, tak bardzo jej nie nurtowały, ale samo stwierdzenie, że może być na nie sposób, było już interesujące.
- Czym można je zneutralizować albo.. jak się przed nimi bronić? - poruszyła to zagadnienie, chcąc wyciągnąć z niego wnioski na przyszłość. Niezbadane były ścieżki jej losu. Każdy człowiek inny, różny od drugiego. Nie każdy wykaże się pokojowym nastawieniem. Musiała się z tym liczyć..

- Za co? - nieświadomie wyszeptała te dwa słowa, powracając do swojego wcześniejszego rozmówcy. Czym tak naprawdę motywowała swoją wcześniejszą wypowiedź? Wiele myśli gromadziła pod niewielką kopułą. Każda była w pewien sposób sprzeczna, nie łączyła się z innymi. Starannie próbowała wszystko odpowiednio połączyć, ale.. brakowało jej pamięci. Drobiazgi z biegiem lat jej uciekały, a ona nie mogła temu zaradzić. Bezsilność ją pokonała, w dość okrutny sposób.
- Odpowiednio nie uhonorowałam Twojego wyczynu, nie jesteś za to zły? - zapytała, choć wątpiła, by takie coś jeszcze mu mogło doskwierać - Wiesz... ratujesz komuś życie, a ten nawet nie odwdzięczy się Tobie. Smutne, jak nie tragiczne - skwitowała to ponuro, gdy muzyk wyszedł z wody i zaczął się ubierać.
Przyszła pora i na nią. Gdy tylko otrzymała swoje ciuchy, wyszła ze zbiornika i zaczęła się w nie ubierać. Wilgotny strój przywarł do jej młodego ciałka, podkreślając jej kobiece atuty.
- Co mogłabym dla Ciebie zrobić? - powiedziała do Kakuzu, czekając na dalsze wytyczne.
0 x
Murai

Re: Samotne drzewo

Post autor: Murai »

Spotkanie tej dziewczyny było niewielką niespodzianką. Murai nie analizował bezpośrednio możliwości wszelakich. Próba podstawienia każdej napotkanej osoby do każdego miejsca, gdzie mogłaby się pojawić, było zadaniem niemożliwym. Jego umysł nie był aż tak sprawny, a sposób przewidywania opierający się na analizowaniu możliwych scenariuszy był najbardziej skuteczny podczas walk, kiedy mniej więcej znam spektrum możliwości przeciwnika. Przykładowo byłby w stanie opracować strategię na Inoue czy tego samuraia który ledwo przeżył wojnę z Uchihami. Umiejętności Mei również kojarzył, jednak dość szczątkowo. Fuuton na podstawowym poziomie, nic szczególnego. Oprócz tego Kakuzu pamiętał właśnie potencjalne mocne więzi pomiędzy Mei i Kaienem. Musiał przypomnieć sobie tą sytuację dokładnie i ze szczegółami, w szczególności sam koniec, w szpitalu polowym. Kiedy ich uleczono, każdy rozmawiał z każdym. Poza Muraiem, który po prostu w samotności odszedł i powrócił do domu. Czy czuł w związku z tym jakikolwiek smutek? Niespecjalnie, wolał myśleć nad problemem uszkodzonego płuca i tego, jak idiotycznie postąpił próbując ratować... Kyoushi? Chyba tak się nazywał. Przez wizję późniejszych korzyści związanych z uratowaniem jego życia poniósł cięższe obrażenia niż mógłby, po prostu oswabadzając Mei spod gruzu. Otrzymał za to nic, była to więc najgorsza inwestycja. A może po prostu jeszcze się nie spłaciła?
Jednak uratowanie dziewczyny, a na pewno pomoc Kaienowi w jej uratowaniu. nie zostało zapomniane. Ocalenie życia nie było jakąś błahostką, według standardów społecznych była to najwyższa forma pomocy bliźniemu. A co za tym idzie powinna wiązać się z tym odpowiednia forma okazania wdzięczności. Dokładnie obserwował reakcję dziewczyny, która nawet nie wydawała się zawstydzona byciem bez ubrań. Woda zasłaniała jej ciało, ale niezbyt dokładnie, Murai więc nie był ograniczony i mógł podziwiać jej ciało. Co zrobił tylko przelotnie, bardziej skupiając się na rozmowie.
- Wydawało mi się że jesteście ze sobą w dobrych relacjach. Ale jeśli uraziłem, to przepraszam. - Kakuzu przystąpił do swojego planu, mającego na celu rozwiniecie jego umiejętności interpersonalnych. Podczas pobytu z Kirą udało mu się trochę poszerzyć zakres swoich możliwości, przynajmniej jeśli chodzi o długość wypowiedzi. A także uświadomiła mu, jak ważne są emocje w kontaktach z innymi. Jeden uśmiech, nawet nieszczery, wystarczył by dziewczynka z markotnej zmieniła się w radosną. Dlatego powinien próbować wplatać ekspresję do swoich wypowiedzi i zachowań, by osiągać pożądane efekty. A to była doskonała okazja. Jednak uwagę młodzieńca zwróciła druga osoba. Która wtrąciła się w rozmowę deklarując, że kiedyś już spotkał podobne zjawisko. I że jest sposób by je zneutralizować. Tym stwierdzeniem zwrócił na siebie uwagę Muaria, jednak nie podał wyraźnych szczegółów, zamiast tego decydując się pójść po ich ubrania. Tym samym zostawił Mei i jej wybawcę samych. Wtedy padło pytanie, na które trzeba było odpowiedzieć. Murai lekko wzruszył ramionami.
- Po wybuchu wszyscy byli rozproszeni. Kiedy uporałem się z gruzem mnie przygniatającym, zobaczyłem Kaiena próbującego cię uwolnić. Użyłem swoich nici by rozkruszyć gruz na mniejsze kawałki i oplotłem cię szczelnie, byś nie odniosła kolejnych obrażeń. Byłaś blisko, w potrzebie. Nie było powodu, by ci nie pomóc. Chyba że chciałabyś, żebym cię zostawił, ale nie miałaś dużo do powiedzenia. - kwestia zakończona została lekkim uśmiechem skierowanym w stronę błękitnowłosej, który potęgował nieznaczny dowcip ze strony Muraia. Ten miał za zadanie sprawdzenie jej reakcji i lekkie polepszenie atmosfery. Nie byłaby usatysfakcjonowana odpowiedzią "Uratowałem cię ponieważ Kaien pomógł mi. To on cię wyniósł, to on cię uratował". Teraz uważała go za swojego bohatera, co i tak było poprawne. To nici powstrzymały tymczasowo spadające bomby, więc i tak uratował ich wszystkich. Wdzięczność Mei była więc jak najbardziej zrozumiała i poprawna.
- Faktycznie trochę smutne, ale nie jestem zły. Nie jestem osobą, która lubi być wynoszona na piedestały za swoje czyny. Po prostu robię to co uważam za właściwe.

Kakuzu zauważył, że nieznany mężczyzna wraca do nich. Nagość mężczyzny była mu obojętna. Czy ta dwójka faktycznie posiada jakieś poczucie wstydu? To pytanie przybysz zadał sobie raz jeszcze, kiedy Mei najzwyczajniej w świecie wyszła z wody i zaczęła się ubierać.
- Murai, miło mi poznać. - jedyny ubrany podał rękę mężczyźnie imieniem Tsukune. Prosty gest, podstawowy wręcz w przypadku kontaktów z innymi. Kłanianie się, co Murai preferował, mogło świadczyć o jego chęci zachowania dystansu i nie spoufalania się z rozmówcą. Przeczytał o tym jakiś czas temu, co wymusiło na nim nieco większą otwartość celem wywarcia lepszego wrażenia. Jednak uwaga mężczyzny nie była skupiona na Tsukune, a Mei. Nigdy wcześniej nie widział kobiecego ciała w pełnej okazałości, a tutaj miał idealną okazję by ten brak wiedzy nadrobić. Dyskretnie zerkał na dziewczynę, kiedy ta się ubierała, odsłaniając swoje mokre ciało. Starał się, by ta nie była świadoma zainteresowania swojego wybawiciela. Dlatego dla niepoznaki zadał pytanie Tsukune.
- Mówiłeś coś o sposobie na załatwienie tej wybuchowej substancji. To znaczy że w jakiś sposób można powstrzymać ją od wybuchu, by była niegroźna? - pytanie zawierało w sobie trochę domysłu, mogło być zupełnie inaczej. Być może chodzi o detonację tego materiału poprzez jakąś technikę? W tym momencie Murai tylko teoretyzował, nie mając żadnych dowodów na potwierdzenie swojej tezy. Obydwoje w końcu się ubrali. Ubrania Mei przylegały do jej ciała, podkreślając budowę jej ciała. Następnie padło pytanie przez Kakuzu oczekiwane, ale na które ten nie miał odpowiedzi. Skąd miał wiedzieć co ma do zaoferowania dziewczyna? Przychodziło mu na myśl mnóstwo rzeczy, ale większość z nich była mało interesująca.
- Nic nie przychodzi mi do głowy. Nie znam cię praktycznie wcale, więc nie jestem świadom twoich możliwości. Zresztą... mogę zażyczyć sobie czego chcę? - na usta młodzieńca ponownie wszedł lekki uśmieszek. Jak gdyby zwiastując coś wyjątkowo figlarnego. Ale czy takie coś nastąpi? Odpowiedź i reakcja Mei będą czynnikiem o tym decydującym.
0 x
Awatar użytkownika
Tsukune
Posty: 2725
Rejestracja: 24 maja 2015, o 23:14
Wiek postaci: 30
Krótki wygląd: Czarne lub szarawe włosy, brudnoczerwony kolor oczu. "Szeroki" uśmiech. Wystające dwa kiełki. Na szyi materiałowa opaska z krzyżem i trumną. Zabandażowane lewe przedramię, pod którym znajduje się tatuaż 2 głowego węża
Widoczny ekwipunek: Futerał na plecach, wachlarz w pokrowcu przyczepiony do paska, rękawica łańcuchowa na lewej ręce, dziwna rękawica na prawej ręce, pasek z biczem, laska

Re: Samotne drzewo

Post autor: Tsukune »

Wysłuchałem wpierw pytania Mei ale nie odpowiedziałem na nie od razu
-W sumie lepiej dowiedzieć się wprost od osoby jak ma na imię niż wiedzieć je jeszcze wcześniej przez turniej w Sabishi powiedziałem gdy Murai mi się przedstawił i gdy uścisnęliśmy sobie dłonie
-Przyznam że twoje walki były nader interesujące. Zwłaszcza pierwsza dodałem po czym i Murai zapytał mnie o sposób zatrzymania tego wybuchowego czegoś.
-Czy ten sposób jest całkowicie skuteczny nie mogę zagwarantować ani ewentualnie na jak długo działa zacząłem
-Pamiętasz że po finale rozpętało się piekło na trybunach i w okolicy prawda? Też byłem na tych trybunach jednak po oszacowaniu swoich sił opuściłem je i pomagałem w okolicy z kilkoma innymi osobami. Jedną z nich była osoba z którą walczyłeś w finale. Nie będę opowiadał całości tylko dotrę do interesującego fragmentu. Gdy walka się rozpoczęła z tym dziwnym osobnikiem który tworzył gliniane stworki ktoś postanowił cisnąć naładowany Raitonem kunay. Niestety stwór ze swoim właścicielem zrobił unik jednak wyładowanie jakie wydobyło się z owej broni dosięgło stwora a napastnik na nim ewidentnie był zdziwiony tym że ktoś się tym żywiołem posługuje. zacząłem opowiadać jakby to było coś normalnego -Nim oponent skonał aktywował wszystkie te białe stworki które stworzyły istny koncert wybuchów sprawiając że zrobiło się widno jak w dzień. Możliwe że nawet słyszałeś te wybuchy i widziałeś z daleka w jednym miejscu ogromne światło ale mogę się mylić. Gdy wszystko ucichło to fragment jaki został trafiony techniką błyskawic nadal leżał i nie wybuchł zakończyłem na tym -Tylko później przy kolejnym oponencie oderwana głowa zaczęła gadać dodałem na głos ale bardziej do siebie jakby w zamyśleniu po czym westchnąłem lekko
-I to tyle. Widocznie Raiton działa na te stworki ale czy na pewno tego nie jestem pewien. Może nie aktywował tego fragmentu gliny by nas zmylić? A może jednak naprawdę Raiton działa? Tego nie jestem pewny na sto procent ale na pewno w jakimś stopniu błyskawica na to działa stwierdziłem. Cóż miałem nadzieję że moi rozmówcy w miarę zrozumieją moją dziwaczną wypowiedź. Chyba nigdy nie nauczę się mówić w prosty sposób bez zmieniania prawie co chwilę myśli przy wypowiedzi. Będę musiał nad tym popracować w swoim czasie.
0 x
Mei

Re: Samotne drzewo

Post autor: Mei »

Wystarczyło jedno spojrzenie kolorowych oczu, by zrozumieć całą sytuację. Patrzyła na Muraia, który przeprosił ją za błędne wnioski, po czym odwróciła głowę w kierunku Tsukune. Jednocześnie ręką pokazała kciuk do góry, co powszechnie przez zwykłe jednostki było uważane za okejke. Dziewczyna w ten sposób, chciała uświadomić towarzysza o wybaczeniu mu, choć ekspresji na jej buzi nie dało się dopatrzyć.
Kolejną dość ważną sprawą były wyjaśnienia, o których nie mogła wiedzieć. Była na wpół przytomna, mgła zachodziła jej w oczy, jedynie czuła, co się działo z jej młodym ciałem. Źle to wspominała. Po wytłumaczeniu całokształtu, ta uśmiechnęła się lekko. Odwróciła spojrzenie w kierunku Kakuzu i skinęła mu głową. Cieszyła się, że tak to wyglądała i choć nie ufna, postanowiła mu uwierzyć. Nie miał powodu, by kłamać, a przynajmniej takowego nie mogła dostrzec. Może była za ślepa.
- To chyba dobrze, nie? - odezwała się w chwili, gdy ten wygłosił krótką mowę, o tym, że nie lubi być wynoszony ponad ludzi. Miała go nie chwalić? Dobra, dało się załatwić. Najwyżej w duchu, tak skrycie, będzie się nim odrobinę zachwycała.
Oczywiście, kiedyś musiał przyjść moment, na który chyba wszyscy czekali. Tsukune, miał zdradzić sposób na śnieżnobiałe kuleczki, których wybuch był czymś okropnym. Swoje gały wbiła w jego postać, patrząc uważnie na poruszające się usta. Słuchała całego wyjaśnienia, choć wstęp wydawał jej się niejasny. Myślała o jaki finał mogło chodzić i przede wszystkim.., co się tam takiego stało. Piekło na trybunach, pomoc potrzebującym ludziom. Rozejrzała się na boki, chcąc to sobie wyobrazić, a gdy jej nie wyszło, wróciła do mówcy. Jak się okazało, zbawieniem miał być Raiton jeden z pięciu elementów natury. Po potraktowaniu błyskawicą dziwnych, glinianych tworów, miały one zostać zdezaktywowane. Przynajmniej, tak sama Mei kminiła. Po dokończeniu ciekawej historii, skinęła delikatnie głową, a następnie przyjaźnie się uśmiechnęła.
Kolejną rzeczą na jaką w sumie sama czekała był mniemany dług wdzięczności. Klanowiczka była gotowa zrobić wiele, by w jakiś sposób wynagrodzić mu poświęcenie jakim wykazał się w Antai. Zadarła wysoko głowę, spoglądając na młodego Kakuzu. Czego będzie od niej oczekiwał, o co poprosi? Czekała na to cierpliwie, aż potok słów zalał jej uszy. Oczy z normalnych, zaczęły się rozszerzać, zaś szczęka opadała w kierunku ziemi.
Czego chcę? Hmmm, statystycznie rzecz biorąc, przy fakcie, że mnie nie zna, złe intencje wywaliło w kosmos. Jednakże te dobre leżały, gdzieś przy samym podłożu. Zamyśliła się przez chwilę, jakby spodziewając się wielkiego zaskoczenia. Jednakże dalsze losy tej akcji, zależały tylko od niej samej. Westchnęła, nieco zrezygnowana, przed swoją przemową.
- Myślę, że możesz, aczkolwiek prosiłabym o życzenie dotyczące czegoś nie ośmieszającego mojej osoby. Nie lubię się poniżać i to bardzo - powiedziała z wyraźnym spokojem, kładąc nacisk na samą prośbę. Czekała tylko na reakcje jegomościa, oby... Tylko nie poniosła za dużych konsekwencji.
0 x
Murai

Re: Samotne drzewo

Post autor: Murai »

Obecna sytuacja była dla Muaria dość ważna, mimo że pozornie prozaiczna. Spotkanie osoby której młodzieniec uratował życie a także jej towarzysza. Był to swoisty test, sprawdzenie jego nikłych umiejętności interpersonalnych. Kiedy pierwszy raz wyszedł na wolność, rozmowa z innymi była praktycznie niemożliwe. Krótkie, zwięzłe komunikaty. Pozbawione uczuć czy zainteresowania wypowiadającego. Byleby szybko przekazać konkretną informację i zakończyć spotkanie. Jednak z czasem, kiedy Murai chłonął nawyki życia w zorganizowanej społeczności opierającej się właśnie na kontaktach z innymi, jego wypowiedzi stawały się znacznie lepszej "jakości". Dostosował się, mógł udawać konkretne archetypy charakterów i wyrażać emocje im odpowiadające. Teraz nie bawił się w odgrywanie kogoś kim nie jest, jedynie wspomagał swoje słowa za pomocą dość ubogich ekspresji twarzy. Jego słowa nie były również aż tak sztywne. Na pewno czas spędzony z Kirą miał na to znaczący wpływ. Może Murai byłby jeszcze lepszy w sztuce krasomówstwa, gdyby jeszcze żyła? Jeszcze większy potencjał zmarnowany. Mei praktycznie natychmiast skomentowała jedną z wypowiedzi Kakuzu, a dokładniej tą dotyczącą skromności i chęci pozostania na poboczu. Natychmiastowo po jej odpowiedzi pozszywany młodzieniec odezwał się i rozwinął nieco temat.
- Najwidoczniej tak. Nawet jeśli jestem w centrum poważnych wydarzeń i biorę w nich udział, udaje mi się nie grać w nich głównej roli. Ale nie zawsze się to sprawdza. Turniej w Sabishi, może o nim słyszałaś? - Murai ciągnął dyskusję, temat zsuwając na turniej w kamiennej arenie. Nie robił tego żeby się pochwalić swoimi wybitnymi osiągnięciami, czyli dotarciem do samego finału. Wygrana nie była w jego zasięgu, złożyło się na to zbyt wiele czynników, głównie jego niedopracowania strategii i nieprzygotowanie na walkę w ekstremalnych warunkach. Tsukune najwidoczniej słyszał o tym, chwaląc walkę Kakuzu. Pierwszą, czyli tą najbardziej widoczną. Mimo niewątpliwego triumfu Murai był niezadowolony z wyniku starcia. Popełnił błąd i otrzymał potężny cios, który prawie przekreślił jego szanse na udział w dalszej części turnieju.

Odezwał się Tsukune. Mężczyzna który teoretycznie znał sposób na skontrowanie białych, wybuchowych tworów. Murai nie znał go wcale, dopiero teraz zetknął się z miłośnikiem nagich kąpieli z przedstawicielkami płci przeciwnej. Potwierdzenie autentyczności jego słów wymagać będzie podjęcia ryzyka, czyli utraty czasu i chakry podczas prawdziwej walki, gdzie każda chwila ma znaczenie i może zadecydować o życiu lub śmierci. Zgodnie z jego słowami, które nieco ciężko było zrozumieć. Zaczął od opowieści o sytuacji na trybunach, której obydwoje byli świadkami. Długie wyjaśnienia i mielenie jęzorem w końcu ukazało puentę - Raiton. Techniki oparte na elektryczności? Sam Tsukune nie był tego pewien, aczkolwiek na ten moment informacja została przez Kakuzu zapamiętana i być może wykorzysta ją podczas swoich dalszych potyczek. Na ten moment brakowało mu jednej rzeczy do sprawdzenia tej teorii, czyli właśnie Raitonu. Ciężko będzie przyswoić sobie techniki tego żywiołu.
- Jeśli twoja opowieść jest całkowicie prawdziwa, to istotnie Raiton może być kontrą na ten eksplodujący materiał. Z pewnością ta wiedza się przyda, dziękuję. A znasz może kogoś z silnym Raitonem, bym mógł lepiej zweryfikować tą informację rozmawiając z nim? - Murai skierował się do Tsukune. Bycie niewdzięcznym może negatywnie się odbić na relacjach między nimi. Jednak czy naprawdę mu na tym zależało? Nie znał ich, ani ich możliwości bojowych. Pamiętał tylko że Mei korzystała z technik Fuuton, co mogłoby okazać się interesujące gdyby tylko były na odpowiednio wysokim poziomie. Jednak z uwagi na brak jakichkolwiek informacji Kakuzu musiał obejść się smakiem, jak to mawiają. Mei odpowiedziała na zadane pytanie. Mógł poprosić o wiele, ale nie o czynności powodujące zawstydzenie. Najwidoczniej ta nie wstydziła się stać przed nim nago, ani się ubierać na jego oczach. Ciekawe do według niej znaczyło zawstydzenie. Bez względu na to ilość możliwych opcji spadła mniej więcej o połowę. Murai znalazł jednak szansę na uzyskanie jakiejś przydatnej wiedzy. Jego zamyślona mina miała świadczyć nad rozmyślaniami odnośnie spełnienia obietnicy.
- W zasadzie to nie potrzebuję od ciebie niczego. Doskonale radzę sobie bez czyiś przysług, w swoich działaniach staram się być samowystarczalny jak tylko się da. No i wykorzystywanie ciebie niezbyt mi się podoba. Ale jeśli mógłbym się ciebie o coś zapytać... Czy znasz może kogoś kto bardzo dobrze włada jakimś żywiołem? Poszukuję godnego przeciwnika, by móc ocenić swoje umiejętności względem kogoś potężnego. chłopak zdawał sobie sprawę, że jego słowa można zinterpretować dość różnie, jednak czy Mei byłaby zawstydzona przez lekkie uchylenie jej informacji? Jeśli ta dziewczynka zna jakiegoś silnego Shinobiego korzystającego z żywiołów, może okazać się furtką na nowe możliwości.
0 x
Awatar użytkownika
Tsukune
Posty: 2725
Rejestracja: 24 maja 2015, o 23:14
Wiek postaci: 30
Krótki wygląd: Czarne lub szarawe włosy, brudnoczerwony kolor oczu. "Szeroki" uśmiech. Wystające dwa kiełki. Na szyi materiałowa opaska z krzyżem i trumną. Zabandażowane lewe przedramię, pod którym znajduje się tatuaż 2 głowego węża
Widoczny ekwipunek: Futerał na plecach, wachlarz w pokrowcu przyczepiony do paska, rękawica łańcuchowa na lewej ręce, dziwna rękawica na prawej ręce, pasek z biczem, laska

Re: Samotne drzewo

Post autor: Tsukune »

Cóż przekazałem swoje informacje ale raczej nie w taki sposób jakby ktoś chciał. Czyli prosto i łopatologicznie. Ja jak zawsze musiałem się rozgadać by opowiedzieć swego rodzaju historię.
-Może nie powinienem się tak rozgadywać pomyślałem
-A niby czemu masz przestać pierdolić? Jak ktoś jest totalnym debilem nic z tego nie zrozumie i o to chodzi. Po co jakiś cymbał ma pamiętać jakąś przydatną informację. Robisz im test na słuchanie ze zrozumieniem usłyszałem w głowie wypowiedź swego alter ego a następnie jego śmiech. Jak on mnie wkurwiał to nawet się nikt nie domyśla.
-Niestety nie znam nikogo z silnie rozwiniętym Raitonem. Możliwe że to był jeden z obrońców jaki nam pomagał. Ale za bardzo nie jestem pewny. Pewnie przez to że przez wybuch poleciałem do tyłu i mocno przywaliłem w głowę dodałem wzruszając ramionami jakbym sam nie wiedział
-Nieźle młody. Po co zdradzać temu przerośniętemu kłębkowi wełny dla kota cenniejsze informacje. Tak trzymać chyba po raz pierwszy usłyszałem jak moje alter ego mnie w czymś chwali. Podrapałem za uchem swoją małą pandę która leżała sobie na mojej głowie po czym poprawiłem futerał na plecach.
-Jak poznam jakąś osobę z silnym Raitonem to zapewne cię o tym poinformuję zapewniłem
0 x
Mei

Re: Samotne drzewo

Post autor: Mei »

Stanie jak słup soli, zawsze o tym marzyła. Patrzyła swoimi oczami raz na jednego, raz na drugiego. Nie wiedząc, co chce powiedzieć. Nie do końca rozumiała, o co chodzi z tym całym turniejem. Można by rzec, że była lekko zacofana z obecnymi wydarzeniami ze świata. Odizolowana, nieco samotna, tułała się po świecie, szukając tak właściwie czego? Miała zajść do brata, ale jej podróż do Ryuzaku nieco się przedłużyła, to przez jakąś przeszkodę, zawalone drzewo, czy chociażby dziecko, które wyszło do niej z jednym pytaniem. Chciała na nie odpowiedzieć, ale poziom zamyślenia był tak wysoki, że postanowiła, iż ucieknie do nowego domu.
Tak z resztą trafiła tutaj, gdzie temat zszedł poza jej obszar wiadomości. Nie była głupia, zwyczajnie nikt nie powiedział jej co się działo, a gazet jeszcze nikt nie wymyślił. Położyła po jednym palcu na policzek i pewnym ruchem, uniosła kąciki ust do góry. Wyglądało to, co najmniej słodko, choć sama bohaterka zrobiła to, zwyczajnie nie wiedząc jak zareagować.
Gdy padło w jej kierunku pytanie, odwróciła delikatnie główkę. Swoje kolorowe oczy utkwiła w ślepiach Muraia, myśląc, jak chce odpowiedzieć. Nie miała po co kłamać, z resztą, chciała się dowiedzieć, co się stało. Kolejne porcje informacji... Tego pragnęła!
- Niestety, nie słyszałam. Co się tam stało i przede wszystkim, kto wygrał? - uśmiechnęła się zachęcająco, tak jakby zwyczajnie ją to zaciekawiło. W duchu, pożądała tych informacji jak piesek dużej porcji mięsa. Napalona na historię, liczyła, że ktoś przybliży jej temat, tym z samym z fragmentów, robiąc rozszerzenie.
Później padło pytanie o silny Raiton. Sama nie znała żadnej osoby, chyba..., że poznała kogoś, ale o tym nie wiedziała. Taka możliwość mogła też paść. Tsukune, Niku, Ryu...? Może oni? Nie wiedziała.
Gdy oni poruszyli sprawę żywiołów, ta zaczęła zastanawiać się nad nimi, nieco szerzej, niż zamierzała. Wiedziała o Natsu, w końcu ten sam klan. Dalej był Yuusuke, który używał Suitonu, a później... chyba już nie znała. No i nie zapominając o niej, również posługiwała się dwoma naturami.
Co było? Ktoś mógłby zapytać, otóż ten moment, gdy konsekwencje mieszają się z podjętymi wyborami. Chciała się do czegoś przydać teraz miała okazję, czy zawali? Jeszcze się okaże. Pytanie było dość proste dla osoby, która miała bardzo dużo znajomości. Otóż, czy znała osobę z silnym żywiołem? O bracie nawet nie zamierzała wspominać, w końcu był dla niej wszystkim, Co do Yuu, to ledwo go znała, ale.. strasznie go lubiła. Pomyślała, że jednak o czymś powie, może nawet nazmyśla?
- Nie wiem, czy Ryuu nie miał jakiś silnych żywiołów. Chyba miał, ale ledwo to pamiętam. Widziałam go parę lat temu tutaj w Ryuzaku, ciekawe gdzie może być teraz.. - zamyśliła się przez chwilę, przypominając sobie chłopaka. Nie znała go za dobrze, ale za to mogła o nim trochę naopowiadać. W końcu, nie zależało jej na nim.
0 x
Murai

Re: Samotne drzewo

Post autor: Murai »

Dziewczyna najwidoczniej nie wiedziała nic odnośnie turnieju w Sabishi. Było to nietypowe, bowiem z tego co zdążył zauważyć to zdecydowana większość zainteresowanych a także Shinobi wiedziała o tym. I o finalistach, którymi był Murai i Yuki Natsume. Tworzący lód szermierz, także korzystający z wodnych technik. Kakuzu praktycznie nie miał szans, pozbawiony najważniejszego zmysłu. Będzie to musiał zdecydowanie nadrobić, by oponenci posiadający możliwości tworzenia zasłon nie byli dla niego wyzwaniem. Z drugiej strony... rzeczy które Murai musiał w sobie ulepszyć było zbyt dużo by teraz po kolei je sobie przypominać. Trzeba było uświadomić dziewczynę o tym, co dokładnie się tam działo. I przy okazji powiedzieć o swojej porażce. Mógłby co prawda skłamać i byłoby to bardzo odpowiednie. Mówiąc o swoim zwycięstwie mógłby polepszyć opinię o nim w jej oczach, co być może miałoby pozytywny wpływ na potencjalne przyszłe relacje. Za dużo niewiadomych. Z drugiej strony kiedy ta dowiedziałaby się prawdy, jego opinia poszybowałaby prosto w dół. Więc pozostała prawda.
- Został zorganizowany turniej dla Shinobi. Byłem jednym z biorących udział. Prawie bezproblemowo doszedłem do finału, gdzie zostałem pokonany przez mężczyznę imieniem Natsume. Zaraz po finale na trybunach rozpętało się piekło. Białe bomby i eksplozje masakrowały każdego. Liderzy klanów i będący na trybunach starali się ratować cywili. Ja natomiast opuściłem Sabishi. Nie miałem żadnego interesu w próbie znalezienia czy ukarania winnych. Panował tam zbyt duży chaos. - powiedział do dziewczyny beznamiętnym tonem. Pominął trochę faktów, których lepiej nie wspominać. Nadal nie wiedział czy może jej ufać, wyjawianie zbyt dużo może być zgubne. Murai doskonale zdawał sobie z tego sprawę, dziewczyna mogła być nawet pochodzić z klanu Terumi. Dlatego też powstrzymał się by powiedzieć o zabójstwie i zabranie serca. Tą ostatnią rzecz wolał nie wyjawiać nikomu bez potrzeby. Stało się to jego największą tajemnicą, której znajomość zwiększała szansę przeciwnika na konfrontację z każdym Kakuzu.

Tsukune niestety nie znał nikogo posiadającego żywioł Raiton. Lekkie rozczarowanie, niezbyt często Murai rozmawiał z innymi Shinobi, miał więc nadzieję na jakiekolwiek informacje. Możliwe też że wiedział, ale nie chciał powiedzieć. Mężczyzna doskonale rozumiał to, w końcu inni mogą kierować się w życiu i swoich czynach podobnymi zasadami, co Murai. Skrytość, przekazywanie tylko tylu informacji, ile było konieczne. Stawianie wiedzy nad korzyściami materialnymi. Tsukune zapewnił, że w razie czego zapewni Muraia o znalezieniu odpowiedniej osoby, aczkolwiek Kakuzu uznał to za zwykłą uprzejmość, bez potwierdzenia w rzeczywistości.
- Raczej nigdzie się nie wybieram. - odpowiedział, co też nie było do końca prawdą. Nie wiedział jeszcze czy zostać czy iść, a jeśli iść to nie miał planu gdzie. Potrzebował jakiegoś czynnika pchającego go do akcji. A raczej takiego, który pobudziłby ciekawość młodzieńca albo też zapewnił odpowiednie korzyści. Mei raczej nie znała nikogo posiadającego żywioły. Niestety. Wyglądała i zachowywała się bardzo specyficznie, ale nie sprawiała wrażenia osoby sprytnej i chytrej. Pozory oczywiście mylą, jednak informacja o jakimś Ryuu nie była użyteczna. Więc wszystko na nic.
- W takim razie co powiesz na spędzeniu ze mną trochę czasu? Aktualnie nie jestem zajęty, a znajomość z tobą może być interesującym doświadczeniem. Oczywiście jeśli nie masz nic przeciwko. - Murai zaproponował coś wyjątkowo ciekawego. Spędzenie czasu który mógłby spędzać na treningach i szlifowaniu swoich zdolności, z małą dziewczynką praktycznie dla młodzieńca obojętną. Zastosował przy tym modulację głosu i mimiki. Jego głos lekko się wahał, a oczami odjechał gdzieś w bok. Zupełnie jakby się wstydził albo obawiał jej reakcji.
0 x
Awatar użytkownika
Tsukune
Posty: 2725
Rejestracja: 24 maja 2015, o 23:14
Wiek postaci: 30
Krótki wygląd: Czarne lub szarawe włosy, brudnoczerwony kolor oczu. "Szeroki" uśmiech. Wystające dwa kiełki. Na szyi materiałowa opaska z krzyżem i trumną. Zabandażowane lewe przedramię, pod którym znajduje się tatuaż 2 głowego węża
Widoczny ekwipunek: Futerał na plecach, wachlarz w pokrowcu przyczepiony do paska, rękawica łańcuchowa na lewej ręce, dziwna rękawica na prawej ręce, pasek z biczem, laska

Re: Samotne drzewo

Post autor: Tsukune »

Cóż powiedziałem to co miałem powiedzieć to co powinienem teraz robić? Sam nie wiedziałem. Po prostu stałem i słuchałem wypowiedzi Mei która zadała pytanie o to co się działo na tamtym turnieju. Cóż Murai odpowiedział jej dosyć w skrócie co się wydarzyło więc nie miałem tu nic do dodania. W końcu po co miałem coś mówić skoro zostało powiedziane to co miało? Może powinienem powiedzieć własną wersję? Tylko po co
-Skoro się nie wybierasz to jak się o kimś dowiem dam znać powiedziałem by następnie pokazać swoje wampirze kiełki w wrednym uśmiechu -Licząc na jakąś ciekawą informację w zamian dodałem patrząc się na zszytego swoimi brudnoczerwonymi ślepiami. Cóż o wymianie informacji mówiłem prawdę czy może żartowałem? Cóż o tym wiedziałem tylko ja i jak zbiorę informacje to ją przekażę a co zrobi wtedy chłopak...cóż przekonamy się jak to się wtedy wydarzy. Na razie nie miałem nic innego do roboty. Może powinienem się gdzieś przejść by pozostawić tą dwójkę samą?
0 x
ODPOWIEDZ

Wróć do „Ryuzaku no Taki”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości