Polana z jeziorem
- Numa
- Martwa postać
- Posty: 619
- Rejestracja: 3 kwie 2018, o 12:12
- Wiek postaci: 16
- Ranga: Wyrzutek
- Krótki wygląd: Brązowooki chłopak, rasy białej. Posiada ciemnobrązowe włosy.
- Widoczny ekwipunek: -Hełm zakrywający twarz pozostawiający jedynie małą szczelinę na jego oczy.
-Czarny płaszcz z kapturem. - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=79250#p79250
- Multikonta: Ni ma
Re: Polana z jeziorem
Bezdomny widząc że ktoś tam jest w oddali poczuł swoistą ulgę i nawet jeszcze przyśpieszył poruszanie się w jej kierunku. I już dosłownie podchodził kiedy nagle zdał sobie sprawę z tego że właściwie to nie wie co powiedzieć. - Jak zagadać co powiedzieć... Może witaj stęskniłem się... - Nim jednak zdążył do końca to przemyśleć ta go jakoś wyczuła. Sprawiło to że Numa wręcz nie odważył się wtrącić. Przysłuchiwał się aż doszło od pytania czy jest głodny. Numa wówczas odpowiedział coś co było prawie że zaprzeczeniem samej istoty Numy.
— Witaj, martwiłem się. Za chwilkę, dobrze że wszystko z tobą w porządku. Kiedy usłyszałem o Ryuzaku... — Wypowiedział z siebie niepewnie. Tak ogólnie Numa dość szybko zaczął się czuć jak ostatnio. Taki wystraszony i nie pewny czy uciekać. Mimo tego jednak wiedział że ona raczej nie zrobi mu krzywdy. Sprawiło to że z jednej miał ochotę ją uściskać że żyje z drugiej zwyczajnie się nie odważył. Jednak jak to bywało z Numą popatrzył mimo wszystko na kanapki. Na ostatnie pytanie jak sobie radzisz na chwilę zamknął się w sobie. - mam jej opowiedzieć że ledwo uszedłem życiem z Kami na Hikage ? Nie to zły pomysł, tylko podłamywać ją jeszcze bardziej. - Uświadomił sobie dość szybko i powiedział.
— W sumie udało mi się zdobyć na własność kawałek ziemi w cesarstwie. Poza tym to wiele się działo. Nawet cesarza widziałem. — Powiedział tak jakoś kręcąc lekko nie tak jak by kłamał ale jak by coś ukrywał. Ponieważ po części tak właśnie było. Dość szybko jednak jego wzrok powrócił do Shayen i sam Numa zaczął wzrokowo się upewniać że u niej wszystko w porządku.
— Witaj, martwiłem się. Za chwilkę, dobrze że wszystko z tobą w porządku. Kiedy usłyszałem o Ryuzaku... — Wypowiedział z siebie niepewnie. Tak ogólnie Numa dość szybko zaczął się czuć jak ostatnio. Taki wystraszony i nie pewny czy uciekać. Mimo tego jednak wiedział że ona raczej nie zrobi mu krzywdy. Sprawiło to że z jednej miał ochotę ją uściskać że żyje z drugiej zwyczajnie się nie odważył. Jednak jak to bywało z Numą popatrzył mimo wszystko na kanapki. Na ostatnie pytanie jak sobie radzisz na chwilę zamknął się w sobie. - mam jej opowiedzieć że ledwo uszedłem życiem z Kami na Hikage ? Nie to zły pomysł, tylko podłamywać ją jeszcze bardziej. - Uświadomił sobie dość szybko i powiedział.
— W sumie udało mi się zdobyć na własność kawałek ziemi w cesarstwie. Poza tym to wiele się działo. Nawet cesarza widziałem. — Powiedział tak jakoś kręcąc lekko nie tak jak by kłamał ale jak by coś ukrywał. Ponieważ po części tak właśnie było. Dość szybko jednak jego wzrok powrócił do Shayen i sam Numa zaczął wzrokowo się upewniać że u niej wszystko w porządku.
0 x
- Myśli Numy -
- Słowa Numy - [/center]
Nie odpowiadam przed żadną władzą.
Oraz mogę mówić i robić co mi się żywnie podoba.
Bez ponoszenia żadnych konsekwencji !
Nie posiadam siły, wpływów czy pieniędzy.
Mało, nie mam nawet pracy.
Jestem Bezdomnym !
- Słowa Numy - [/center]
Nie odpowiadam przed żadną władzą.
Oraz mogę mówić i robić co mi się żywnie podoba.
Bez ponoszenia żadnych konsekwencji !
Nie posiadam siły, wpływów czy pieniędzy.
Mało, nie mam nawet pracy.
Jestem Bezdomnym !
[youtube]https://www.youtube.com/watch?v=-QdgoBYUHBU[/youtube]
- Hikari
- Martwa postać
- Posty: 2493
- Rejestracja: 24 sie 2015, o 18:56
- Wiek postaci: 26
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Prawe oko mocna zieleń, lewe intensywnej czerwieni. Długie kruczoczarne włosy sięgające do połowy ud. Ogólnie mówiąc dobrze zbudowany mężczyzna mierzący 182cm.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=1307&p=12435
- Numa
- Martwa postać
- Posty: 619
- Rejestracja: 3 kwie 2018, o 12:12
- Wiek postaci: 16
- Ranga: Wyrzutek
- Krótki wygląd: Brązowooki chłopak, rasy białej. Posiada ciemnobrązowe włosy.
- Widoczny ekwipunek: -Hełm zakrywający twarz pozostawiający jedynie małą szczelinę na jego oczy.
-Czarny płaszcz z kapturem. - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?p=79250#p79250
- Multikonta: Ni ma
Re: Polana z jeziorem
Młodzieniec dalej przyglądał się dziewczynie dość niepewnie raz na jakiś czas. Wydawało mu się że wszystko jest w porządku nie widział po niej nic co mogło by wzbudzić jakieś podejrzenia. A przynajmniej na razie. Zachowywała się jak zawsze dość beztrosko. Dlatego Numa wsłuchiwał się w jej słowa, odpowiadając dość szybko.
— Dobrze że cię nie było w Ryuzaku. W cesarstwie też niby nie było wielkich katastrof ale ludziom czasem odbija. — Powiedział w sumie samemu zdając sobie sprawę że też tam nie jest jakoś bezpiecznie skoro jacyś wyznawcy mroku chcieli napaść na Onsen. Ta myśl sprawiła że zamyślał się na chwilę i wtedy został przytulony nie spodziewając się zbytnio takiego obrotu spraw. Nie pamiętał kiedy był ostatnio przytulony. Było to w sumie dziwne odczucie dla kogoś takiego jak Numa. Delikatnie próbował się odchylić przez chwilę jednak odpuścił zdając sobie sprawę że w sumie niewiele może zrobić.
- Objęła mnie, pewnie się stęskniła. W sumie co mi szkodzi. - I Numa sam delikatnie położył dłonie na niej jakby odwzajemniając przytulenie. To jednak dość szybko minęło i odsunęła się od niego mówiąc o tym że nie próżnował i biorąc kanapki.
— Nie czuję się najlepiej w tłoku, ale jakoś umiem wytrzymać. — Wytłumaczył w sumie niepewnie kiedy nagle został złapany za rękę. A razem z tym lekko pociągnięty w kierunku miasta. Dziewczyna zdecydowanie miała już plan gdzie iść na co Numa jak typowy pantoflarz odpowiedział.
— No dobrze. —
I tak Numa podążał razem z nią w kierunku Ryuzaku, co jakiś czas przyglądając się jej.
- W sumie to o co chodzi z tą ręką, nie rozumiem tego czasami mnie łapią za tą rękę, dziwne to. - Pomyślał mimo tego nie wyrywał jej w jakiś przesadny sposób. W sumie to nie pierwszy raz ktoś tak go złapał tylko o co z tym chodzi ?
— Dobrze że cię nie było w Ryuzaku. W cesarstwie też niby nie było wielkich katastrof ale ludziom czasem odbija. — Powiedział w sumie samemu zdając sobie sprawę że też tam nie jest jakoś bezpiecznie skoro jacyś wyznawcy mroku chcieli napaść na Onsen. Ta myśl sprawiła że zamyślał się na chwilę i wtedy został przytulony nie spodziewając się zbytnio takiego obrotu spraw. Nie pamiętał kiedy był ostatnio przytulony. Było to w sumie dziwne odczucie dla kogoś takiego jak Numa. Delikatnie próbował się odchylić przez chwilę jednak odpuścił zdając sobie sprawę że w sumie niewiele może zrobić.
- Objęła mnie, pewnie się stęskniła. W sumie co mi szkodzi. - I Numa sam delikatnie położył dłonie na niej jakby odwzajemniając przytulenie. To jednak dość szybko minęło i odsunęła się od niego mówiąc o tym że nie próżnował i biorąc kanapki.
— Nie czuję się najlepiej w tłoku, ale jakoś umiem wytrzymać. — Wytłumaczył w sumie niepewnie kiedy nagle został złapany za rękę. A razem z tym lekko pociągnięty w kierunku miasta. Dziewczyna zdecydowanie miała już plan gdzie iść na co Numa jak typowy pantoflarz odpowiedział.
— No dobrze. —
I tak Numa podążał razem z nią w kierunku Ryuzaku, co jakiś czas przyglądając się jej.
- W sumie to o co chodzi z tą ręką, nie rozumiem tego czasami mnie łapią za tą rękę, dziwne to. - Pomyślał mimo tego nie wyrywał jej w jakiś przesadny sposób. W sumie to nie pierwszy raz ktoś tak go złapał tylko o co z tym chodzi ?
0 x
- Myśli Numy -
- Słowa Numy - [/center]
Nie odpowiadam przed żadną władzą.
Oraz mogę mówić i robić co mi się żywnie podoba.
Bez ponoszenia żadnych konsekwencji !
Nie posiadam siły, wpływów czy pieniędzy.
Mało, nie mam nawet pracy.
Jestem Bezdomnym !
- Słowa Numy - [/center]
Nie odpowiadam przed żadną władzą.
Oraz mogę mówić i robić co mi się żywnie podoba.
Bez ponoszenia żadnych konsekwencji !
Nie posiadam siły, wpływów czy pieniędzy.
Mało, nie mam nawet pracy.
Jestem Bezdomnym !
[youtube]https://www.youtube.com/watch?v=-QdgoBYUHBU[/youtube]
- Hikari
- Martwa postać
- Posty: 2493
- Rejestracja: 24 sie 2015, o 18:56
- Wiek postaci: 26
- Ranga: Akoraito
- Krótki wygląd: Prawe oko mocna zieleń, lewe intensywnej czerwieni. Długie kruczoczarne włosy sięgające do połowy ud. Ogólnie mówiąc dobrze zbudowany mężczyzna mierzący 182cm.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=1307&p=12435
Re: Polana z jeziorem
Spokój i cisza, czego więcej można chcieć w takim miejscu? Zapach zakwitających na wiosnę kwiatów, niebo odbijające się w tafli nieba, miejsce zdawało się wręcz idealne, by spędzić w nim spokojne popołudnie. Młoda dziewczyna leżała na piasku zastanawiając się co powinna zrobić. Z jednej strony chciała poznać świat, z drugiej ciężko rozstać się z miejscem, które zna się od urodzenia, może powinna z tym jeszcze zaczekać? Chociaż co pomyśleli, by jej przodkowie? Robili to samo, właściwie gdyby nie ta rodzinna tradycja zapewne urodziłaby się na wyspach, a nie w osadzie kupieckiej. Tylko czy wahanie miało jakiekolwiek znaczenie, jeśli decyzja nie należała do niej?
0 x
- Yami
- Posty: 2835
- Rejestracja: 25 paź 2017, o 20:14
- Wiek postaci: 25
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=4268
- Multikonta: Reigen
- Daidoji Akira
- Gracz nieobecny
- Posty: 52
- Rejestracja: 18 mar 2020, o 22:35
- Wiek postaci: 19
- Ranga: Ronin
- Krótki wygląd: Dobrze zbudowany młodzieniec o intensywnie zielonych włosach i równie intensywnie zielonych oczach. Obecnie nosi białe, znoszone spodnie, tej samej barwy buty, czarną bluzę z kapturem i okulary przeciwsłoneczne w trójkątnych oprawkach.
- Widoczny ekwipunek: Katana schowana w saya przy pasie, z lewej strony
Bokken zawieszony na plecach
Torba przypięta do pasa spodni, spoczywająca na prawym biodrze z boku - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=8229
- GG/Discord: Brak
- Multikonta: Brak
- Lokalizacja: Okolice Warszawy
Re: Polana z jeziorem
Pora na odrobinę relaksu
(just for you, Tohaku) Od opuszczenia zaniedbanego ogrodu Nakagome do dotarcia nad upatrzone przez ronina jezioro nie minęło dużo czasu. Raptem dwadzieścia, góra dwadzieścia pięć minut spokojnego spaceru. O tej porze upływ czasu nie miał już zresztą tak wielkiego znaczenia, jak za dnia. Godzina, dwie, trzy, w tą stronę, czy też tamtą – nie robiło to wielkiej różnicy. Tak czy siak, zielonowłosy był już skazany na nieuchronny ochrzan za szlajanie się, który spadnie na niego z gwałtownością tsunami w momencie powrotu do „Ptasiego Gniazda”. W przeciwieństwie jednak do sprzeczki, jaka nastąpiła dzień wcześniej, tym razem mężczyzna był dobrze przygotowany na konfrontację ze starą panią Oshiro. W jego torbie przy każdym kroku wesoło pobrzękiwały świeżo zdobyte monety, gotowe do opłacenia ostatniego czynszu. Mógł mieć szczerą nadzieję, że, gdy tylko część z tych pieniędzy trafi w ręce właścicielki jego lokum, sam ronin zyska sobie spokój na przynajmniej kilka następnych dni.
Gdy dotarł nad samo jezioro, przystanął nad nim na chwilę, celem zastanowienia się, w którą stronę dokładnie skręcić, żeby dotrzeć dokładnie tam, gdzie sobie postanowił. W końcu odbił w prawo, wciąż trzymając się linii brzegu. Świetliki leniwie unosiły się w powietrzu, tworząc tańczące nad wodą, świetliste zgromadzenia. Przez przepełniony mistycyzmem, nocny klimat, przywodziły one na myśl dobroduszne kami albo jakie psotliwe duszki, mogące tak wesprzeć samotnego wędrowca, jak i zwieść go na manowce. Mężczyzna nie sięgał jednak po zakusy tych ulotnych istot, będąc pewien tego, gdzie powinien kierować swe kroki. W końcu tam dotarł. Mała zatoczka, z wygodnym zejściem do wody, odgrodzona od wzroku postronnych przez wysoką trzcinę i liczne chaszcze. Gdzieś w pobliżu wyrastało mocno pochylone drzewo, w ciepłe dni oferujące bezpieczne schronienie przed słońcem. Jeśli ciepło nie było albo po prostu Amaterasu nie wznosiła się już wysoko na niebie, roślina mogła służyć przynajmniej rozwieszeniu ubrań, żeby te nie skończyły brudne, czy też oblezione przez robactwo.
Zielonowłosy położył w końcu na ziemi pożyczone od Nakagome przybory, po czym zdjął z siebie swoją czarną bluzę i przyjrzał się jej uważniej, niż wcześniej. Musiał w tym celu wyjść z cienia rzucanego przez nadbrzeżne drzewo, by ubranie zostało oblane zimnym blaskiem Tsukuyomi. Plamy zaschłej krwi okazały się pokrywać znacznie większą powierzchnię czarnego materiału, niż ronin początkowo przypuszczał. Nie pozostało mu w związku z tym nic innego, jak tylko szybko się tym zająć. Powiesił odzienie na jednej z gałęzi rozłożystego drzewa, po czym zrzucił buty, w które moment później zostały niedbale wciśnięte skarpety. Wkrótce obok obuwia znalazły się też niedbale rzucone spodnie. Swoją torbę i miecz wraz z saya schował w porastającej brzeg trzcinie, chcąc zapewnić im odrobinę większe bezpieczeństwo. Gdy już w końcu skończył, pozostając w samej bieliźnie i koszuli zabrał mydło, tarkę oraz zakrwawioną bluzę, po czym wkroczył z nimi do wody. Była chłodna, podobnie zresztą jak rześkie, nocne powietrze, chociaż to nie przeszkadzało roninowi w żaden sposób. Życie na Yinzin przyzwyczaiło go do niskich temperatur. Niejednokrotnie miewał też wtedy okazje do kąpieli w gorszych warunkach. Krótkich, ale wystarczających, żeby nieco się zahartować.
Zanurzył się gdzieś do kolan, w pełni ufając lepkiemu mułowi, jaki czuł podeszwami swoich stóp. Nie była to jego pierwsza wizyta w tym miejscu, czuł się więc w miarę swobodnie. Widok tego, co zadziało się w następnej kolejności, mógłby naprawdę zdziwić każdego, kto znał blisko Akirę. Mężczyzna schylił się, zmoczył trzymaną w rękach bluzę, po czym, oparłszy tarkę o swoją nogę, zabrał się do prania nieszczęsnego kawałka ubrania. Jego ręce, silne, choć nieprzywykłe do tej prostej, przyziemnej czynności, wykonywały gwałtowne, szarpane ruchy. Odgłosy tarcia lekko wybijały się na tle pozostałych dźwięków, jakie dało się słyszeć pośród dziczy – szumu delikatnego wiatru grającego w trzcinie, cykania świerszczy, od czasu do czasu pohukiwania sowy… po jakimś czasie w końcu jednak ustały. Odrobina chlupotu dała wyraźnie znać, że zielonowłosy wrócił z powrotem na brzeg. Rozwiesił znowu bluzę, tym razem, żeby woda nieco z niej ściekła, po czym usiadł pod drzewem, wzrok swój kierując gdzieś ku środkowej części akwenu. Tam wypatrzył to, czego szukał – odbicie prawie idealnie okrągłej tarczy księżyca.
– Tsukuyomi… znowu mi towarzyszysz w moich nocnych włóczęgach… – odezwał się w końcu cicho, głosem wypełnionym szacunkiem i nawet… odrobiną wdzięczności? Był to wręcz szept, melodyjny, jak ten szum wiatru w trzcinie, znacznie milszy dla ucha, niż krzyki, jakimi noc wcześniej Akira obdarzył slumsy Ryuzaku no Taki. – Naprawdę ci się to jeszcze nie znudziło? Budzisz się prawie codziennie ze snu i śledzisz mnie, niczym nieproszony adorator wyjątkowo ponętną pannę. Tylko jeden dzień w miesiącu sobie odpuszczasz, jakbyś miał coś ważniejszego na głowie… – tutaj urwał na chwilę, popadając w wyraźne zamyślenie. – Jestem naprawdę ciekaw: czy, gdybyś tylko zrezygnował z tego uporczywego milczenia, byłbyś skory powiedzieć, gdzie się wtedy wybierasz? Trudno mi uwierzyć, by taki natręt jak ty miał jakiekolwiek własne sprawy do załatwienia w wolnym czasie. Kogo w takim razie obserwujesz wtedy swoim srebrnym okiem? Podglądasz kobiety w onsenie? Zerkasz znad ramienia jakiegoś artysty na jego wijące się w powijakach dzieło? A może… – kolejna przerwa. Kąciki ust zielonowłosego nieznacznie opadły. Wzrok również powędrował gdzieś w dół. W tej krótkiej chwili to, na co patrzyły jego oczy nie miało jednak większego znaczenia. One widziały krystaliczną taflę wody, zieloną trawę, pomiędzy nimi wąski pas mułu. Umysł ronina zwracał chyba uwagę na coś innego. Coś, co istniało jedynie we wspomnieniach. Akira westchnął i wstał, po czym, kierując się w stronę jeziora, zdjął z siebie resztę ubrań, cicho przy tym intonując: Oby temu,
Który tej nocy przynosi kwiaty,
Świecił księżyc. Zanurzył się cały w wodzie. Zniknął z zasięgu wzroku na minutę, dwie. Przez ten czas już tylko pozostawione na brzegu rzeczy świadczyły o czyjejś obecności w tym miejscu. Gdy głowa zielonowłosego znowu pojawiła się nad powierzchnią, mężczyzna znajdował się znacznie dalej od brzegu, niż wcześniej, choć wciąż od boków towarzyszyła mu sięgająca w głąb jeziora trzcina. Głęboki oddech i ruszył dalej, płynnymi ruchami rąk ułatwiając sobie przebijanie się przez wodną masę. W końcu dopłynął do przebijającej się nieco ponad pół metra nad powierzchnię skały, o którą oparł się rękoma i podbródkiem, tak, żeby móc odpocząć chwilę, znowu delektując się widokiem księżyca, tym razem w pełni wystawiając się na jego blask. – Nad Yinzin też świecisz tak pięknie? Umilasz nocą wytchnienie memu ojcu i oferujesz swoją inspirację Toshi’emu? Mam nadzieję, że mój brat zaczął w końcu w pełni doceniać sztukę. Mężczyzna potrzebuje przecież artystycznej wrażliwości, żeby móc doceniać piękno swojej żony… prawda? Jeśli nie jest w stanie tego dla niej zrobić, to… wiadomo już, jak się to kończy. Chociaż ja nie jestem najlepszą osobą do krytykowania takich niedoskonałości. A… czy równie czujnym spojrzeniem, jak to, które na mnie zawieszasz, obdarzasz też moją Azumi?
„Moja Azumi”? Co to właściwie w tym momencie mogło oznaczać? Gdy do zielonowłosego dotarło już, jaką głupotę wypowiedział na głos, znowu się zawiesił i znowu na jego obliczu zakwitł smutek. Tak samo, jak przy wcześniejszej przerwie w cichym monologu do Tsukuyomi. Czy tamtą Azumi, którą zostawił w prowincji samurajów, wciąż mógł nazywać swoją? Nie po raz pierwszy się nad tym zastanawiał. Nie był w stanie określić, co miało w tej sytuacji większe znaczenie – więzy narzucone przez prawdziwą miłość, czy też te narzucone przez ludzi. – Jakim prawem nazywam kobietę, którą opuściłem, swoją? – zapytał w myślach sam siebie, nie chcąc dać poznać księżycowi, co takiego go strapiło. – A może moja Azumi to od teraz ta, którą poprzysiągłem ochronić przed nędzą i brudem? Bo zasłużyłem jedynie na taką, a nie inną, przynoszącą jedynie nowe zobowiązania? Rozgościłem się w tej osadzie bardziej, niż w rodzinnych stronach, tak więc otrzymuję dokładnie to, na co zasługuję – to były zagwozdki, które gnębiły duszę zielonowłosego już od dawna. Z jednej strony wydawało mu się, że Ryuzaku no Taki to miejsce wprost przeznaczone dla jego osoby. Z drugiej co każdą chwilę odpoczynku, moment refleksji, umysł szybował do miejsc, o których powinien już zapomnieć. I w ten sposób to trwało, zostawiając ronina w wiecznej spirali radości i smutku.
– Marmurowa rzeźba chyba odnajduje się tutaj całkiem nieźle – przed oczami stanął mu obraz granatowowłosej strażniczki, z jej zimnymi, czerwonymi oczami i beznamiętnym wyrazem twarzy. Naprawdę była osobą, która, choć dopiero co poznana, solidnie go zastanowiła… – Czy żeby odnaleźć się w tej osadzie w pełni, trzeba mieć takie nastawienie, jak ona? Może nie do końca w tej jej… beznamiętności, ale absolutnej wierze w słuszność swoich decyzji i postępowania? Dziwny ten świat. Wydawało mi się dotychczas, że Ryuzaku to miejsce dla takich jak ja. Pozbawionych celu, płynących po prostu na fali życia. A może jej po prostu nie da się traktować, jak innych ludzi korzystających z tego, co osada ma do zaoferowania? Może ona jest po prostu niezbędnym przedmiotem o pewnej określonej funkcji – tak, jak mur ma chronić przed niechcianymi gośćmi z zewnątrz, tak chroni to, co wewnątrz. I z tej „przedmiotowości” jest po prostu zadowolona. Coś o tym sądzisz, Tsukuyomi? Ma w sumie całkiem podobne imię do ciebie. Nią też mógłbyś się zainteresować – w końcu skończył swoją jednostronną wypowiedź i odbił się z cichym chlupotem od skały, po czym skierował się z powrotem na brzeg. Nie śpieszyło mu się specjalnie. Wiedział, że pewnie po raz kolejny prędko tutaj nie zawita. Minęła naprawdę długa chwila do momentu, kiedy zniknął gdzieś za wysoką trzciną swojej zatoczki.
0 x
- Tohaku
- Postać porzucona
- Posty: 271
- Rejestracja: 23 lut 2020, o 18:06
- Wiek postaci: 17
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Kędzierzawy młodzieniec o ciemnych włosach z cienką maseczką na twarzy.
- Widoczny ekwipunek: Czarne, skórzane rękawice na dłoniach. Dwie kabury przy prawym udzie, obok siebie. Torba na lewym pośladku.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=8075
- GG/Discord: Pralkarz#9998
Re: Polana z jeziorem
Lanie
D — Daidoji Akira
[1/15]
rechot powietrza
wibrująca niecisza
czy żaby śmierdzą?
Gdyby nie to, że narrator jest zbyt leniwy, by dokładniej przyjrzeć się sytuacji, to pewnie odniósłby się jakoś do czasu, który Akira spędził z granatowowłosą strażniczką. Tak to może tylko powiedzieć, że jej kolor włosów był równie cudaczny co kolor włosów ronina, mimo że ich charaktery tak znacząco się różniły. Nieskazitelny człowiek, istny anioł na tym łez padole kontra surowa, sprawiedliwa aż do bólu strażniczka. Oby tylko ta panna nie namieszała za bardzo naszemu ulubionemu bohaterowi (ach ten narrator, wszyscy są jego ulubionymi bohaterami) w głowie, żeby dalej mógł czynić bezwzględne dobro, tak jak dotychczas. No ale niestety nic więcej nie wymyślę, bo nie wiem do jakiej interakcji doszło między dwojgiem — bądź co bądź — nastolatków. Za to pobawmy się w dalsze burzenie czwartej ściany tudzież lanie wody. No właśnie. Woda. W tej mistycznej sytuacja ma ona znaczenie dwojakie. Fabularne, gdyż to właśnie nad nią udał się Akira, jak i metaforyczne, gdyż to właśnie ją przelewam w swoich słowach, starając się jak najdokładniej nakreślić zaistniałą sytuację. Choć to mało intuicyjne, to na przekór wszystkiemu porównałbym takie zachowanie do farmy. Więcej liter równa się większemu uznaniu i większym zyskom, ale czy na pewno? Ta sprawa wykracza zdecydowanie zbyt daleko od płytkiego stawu, do którego sięgam, zwracając się bezpośrednio do ciebie, drogi czytelniku. Tak jak ja muskam jedynie powierzchnię, tak techniczne zagadnienia znajdują się na samym dnie, przykryte kilkumetrowymi gdzieniegdzie warstwami mułu.
Wróćmy jednak wreszcie do tego ciekawszego tematu. Do sytuacji, która została nakreślona przez działania zielonowłosego bohatera, gdy niespiesznym krokiem przechadzał się wzdłuż jeziora, opatrznie nie dając się skusić powabnym światełkom majaczącym ni to blisko, ni to w oddali. Noc była przyjemnie letnia. To znaczy nie "letnia" w dosłownym tego słowa znaczeniu, wszak była już jesień, "letnia" w odniesieniu do temperatury. Nie było ani za zimno, ani za ciepło, a zazwyczaj lodowata bryza wiejąca znad wody była w tym przypadku zaskakująco przyjemna. W powietrzu unosił się przyjemny (choć nie dla wszystkich) zapach glonów i trzciny zmieszany z bujną roślinnością porastającą okolice basenu. Oprócz lekkiego wietrzyku ciszę czasem przerywał głośny rechot czy też szelest piór jakiegoś zbłąkanego ptaka, lecącego w sobie tylko znanym kierunku. Ach, pogoda i sytuacja, którą trzeba się cieszyć, bo tak miłe chwile najczęściej bywały ulotne i z bezczelnością zawadiaki umykały chłonącym je ludziom w mgnieniu oka. Dobrze, że tym razem się na to nie zapowiadało. Noc była młoda, a niebo bezchmurne, przez co jasne oko starego dobrego druha Akiry mogło go obserwować, gdy sam krytycznie przyglądał się zakrwawionej bluzie.
Bluzie, która okazała się kolejną wskazówką dla narratora, choć możliwości wciąż były nieskończone. Mimo to ciemna, już od jakiegoś czasu zaschnięta posoka jednoznacznie pokazywała, że chwile spędzone z Tsukuyo nie były w pełni pozytywne. Pierwszym strzałem byłaby mała sprzeczka zakończona rozlewem krwi, gdyby nie to, że Akira był zbyt idealnym, zbyt czystym człowiekiem, by użyć przemocy wobec kobiety. No ale co w takim razie mogło się stać? Czyżby perfekcja odnalazła zastosowanie również w egzekwowaniu prawa razem z nieco młodszą towarzyszką? Czy ktoś po raz kolejny próbował okraść ronina i tym razem został potraktowany znacznie brutalniej niż Ichigeru? Może to po prostu niefortunny zbieg okoliczności i plama powstała tak naprawdę dzięki jakiemuś owocowi? Tyle pytań, zero odpowiedzi. To znaczy zero odpowiedzi, dopóki lenistwo pana narratora nie znajdzie gdzieś ujścia i nie zdecyduje się on wreszcie zagłębić w wątek bohatera, któremu miał zamiar utrudniać życie przez jakiś czas. Zaraz, zaraz, czyżbym właśnie zdradził swoje niecne plany? Nieistotne, skupmy się na pozbawionym wodolejstwa (ta, jasne) opisie zaistniałej sytuacji. Nie ma sensu gdybać, jedyne co było stuprocentowo wiadome to to, że ubraniu przydałaby się kąpiel, o czym również wspomniałby wszechwiedzący Tsukuyomi, gdyby tylko umiał mówić.
Normalny, codzienny cywil pewnie wyszedłby z wody jeszcze szybciej niż do niej wszedł, ale na szczęście Akira nie był zwyczajnym cywilem. Życie na Yinzin przyzwyczaiło go do znacznie większych trudów i mniejszych temperatur, toteż chłodnawa woda wydawała się nawet przyjemna. Hartowała i pobudzała organizm do działania, wspomagając krążenie i wprawiając w ten przyjemny stan lekkiego uniesienia, gdy serce bezwiednie przyspieszało swój bieg. Kolejne centymetry ciała ronina przyzwyczajały się do cieczy na tyle, że gdy stanął wreszcie i zajął się "praniem", to wydawała się ona ciepła. Lepki, choć nieco odrażający muł w odpowiedniej pozycji dał mu odpowiednie uczucie równowagi, gdy rozpoczął to, czym pewnie zajmowałaby się Azumi, gdyby nie została przez niego opuszczona. No bo przecież tak światły, nieskazitelny człowiek nie ośmieliłby się wymagać od kobiety niczego więcej ponad to, do czego przyzwyczaiła ją panująca na wyspie kultura, prawda?
Miarowy odgłos tarcia na parę chwil dołączył do otaczającej mężczyznę kakofonii, prawie wygłuszając wszelkie pozostałe dźwięki. Samolubne, ale konieczne, o ile nie uśmiechało mu się chodzić w brudnej bluzie. Okazało się, że krew (tudzież karmazynowe nadzienie) była relatywnie świeża, bo zeszła dość szybko, by pozwolić zielonowłosemu na zajęcie się tym, co lubił najbardziej. Zajęcie się gadaniem do siebie pod przykrywką rozmowy z jaśniejącym na nocnym niebie Księżycem. Nie można Akirze odmówić perfekcji, ale jednak było to dość dziwacznym nawykiem. O ile konwersacja z samym sobą wypowiadana normalnym tonem była jeszcze w miarę akceptowalna przez społeczeństwo (podobnie jak choroby, które ją wywoływały), o tyle przepełniony szacunkiem głos sugerował prostą, dobitną diagnozę: idiota. Idiota, który naprawdę myślał, że dogada się z Tsukuyomi. Ten pewnie zwymyślałby go, gdyby rzeczywiście potrafił wydawać z siebie jakieś dźwięki, a może to rzeczywiście robił, gdy przez ten jeden dzień znikał z nieboskłonu. Odwracał się plecami do całego świata i pod nosem odreagowywał ckliwe pierdolenie swojego częstego rozmówcy niezbyt przychylnymi słowami i obelgami. Oczywiście to wszystko byłoby tylko wrednymi spekulacjami pobocznego obserwanta. Narrator nie śmiałby tak znęcać się nad swoim ulubionym bohaterem; wierzył w słuszność jego czynów, bo po prostu nie istniała możliwość, by tak cudowna osoba robiła coś bez powodu.
No chyba że mówimy o nieudanym haiku, wtedy nawet wspomniany wcześniej narrator potrafił się nieco zirytować. Wszystkie źródła, które sprawdził (a dokładnie jedno z jednego) podawały, że klasyczny wiersz w tym stylu powinien mieć pięć sylab w pierwszym i ostatnim wersie, i siedem w środkowym. Słowa zaintonowane przez zielonowłosego nie spełniały tych wymogów i pewnie również za to będzie on zwymyślany wtedy, gdy Księżyc raz jeszcze znajdzie się w swojej nieśmiałej fazie. Przynajmniej teraz Akira zrobił mu nadzieję, że wreszcie będzie mógł udać się na spoczynek, gdy zdecydował się pochwalić swym boskim, proporcjonalnym ciałem. "Popływa sobie i zamknie jadaczkę", tak wybrzmiałyby słowa, gdyby tylko miały usta, z których mogłyby się wydobyć. No ale niestety, ust brak, jedynie czujne oko obserwowało nagiego mężczyznę, gdy zanurzył się w wodzie. Utopił się? Może, wreszcie spo... A nie, jednak nie, przecież to niemożliwe, by bóstwo (no bo kim innym był zielonowłosy dla bezdomnego rodzeństwa?) straciło życie w tak prozaiczny sposób. Nie, nie. Bóstwo po prostu wynurzyło się, podpłynęło do skały i raz jeszcze upiększyło noc swym ckliwym pierdoleniem.
Pierdoleniem na temat, który prędzej czy później musiał zostać poruszony w tej jednostronnej rozmowie, biorąc pod uwagę cały ten mistycyzm i melancholię rysującej się przed nami sytuacji. Azumi. Imię ukochanej i imię dziewczynki, której jakiś czas temu nasz bohater być może uratował życie. Jego ukochana. No właśnie, "jego"? Myśli Akiry zaczęły krążyć wokół tego zagadnienia, lecz swoim skromnym, ale brutalnym zdaniem urwałbym je. Nie była już jego. Nie mogła być jego po tym, jak nagle i pospiesznie opuścił Yinzin. Zielonowłosy bardzo słusznie przerzucił swoje skupienie na inną... osobę, wybrankę? Kto wie, może właśnie ten marmurowy posąg z jakiegoś powodu sprawi, że roni wreszcie porzuci swoją przeszłość i rozpocznie nowe życie, nienękany tak licznymi rozmyślaniami podczas długich, samotnych wieczorów.
Nie wiadomo, ale jedno było pewne. Mamy do czynienia z typem myśliciela, który zamiast czynów zdecydowanie woli analizę. Analizę przeszłości, analizę teraźniejszości i analizę przyszłości. Choć potrafi stanąć na wysokości zadania, to jednak woli pobawić się w filozofa, co dla jednych może się okazać całkiem pozytywną cechą, a dla innych wręcz przeciwnie. Nie mnie to oceniać — z definicji powinienem być obiektywnym (ta, jasne) narratorem, więc tylko czas pokaże, jakich ludzi spotka dziewiętnastolatek na swojej drodze.
Nagle ciszę przerwał szelest, zdecydowanie niepasujący do ogarniającej to miejsce symfonii, gdy Akira znajdował się już tuż przy brzegu. Na tyle blisko, by musieć iść zamiast płynąć. Był to szelest trzciny, ale nie taki spowodowany lekką bryzą. Szelest głośny i nienaturalny, jakby wywołany przez zwierzę lub człowieka. Jeżeli oczy mężczyzny podążyły za kłującym w uszy dźwiękiem, to zobaczą tam mocno bujającą się roślinność. W tym samym miejscu, gdzie golas zostawił wcześniej przedmioty, którym chciał zapewnić większe bezpieczeństwo. Czyżby pośród wszystkich dźwięków wyłapał jeszcze tupot stóp?
0 x
- Daidoji Akira
- Gracz nieobecny
- Posty: 52
- Rejestracja: 18 mar 2020, o 22:35
- Wiek postaci: 19
- Ranga: Ronin
- Krótki wygląd: Dobrze zbudowany młodzieniec o intensywnie zielonych włosach i równie intensywnie zielonych oczach. Obecnie nosi białe, znoszone spodnie, tej samej barwy buty, czarną bluzę z kapturem i okulary przeciwsłoneczne w trójkątnych oprawkach.
- Widoczny ekwipunek: Katana schowana w saya przy pasie, z lewej strony
Bokken zawieszony na plecach
Torba przypięta do pasa spodni, spoczywająca na prawym biodrze z boku - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=8229
- GG/Discord: Brak
- Multikonta: Brak
- Lokalizacja: Okolice Warszawy
Re: Polana z jeziorem
Odpoczynek w świetle Tsukuyomi i kąpiel przyniosły chyba zamierzony efekt. Akira czuł się w końcu odświeżony i wypoczęty, tkwiąc w błogiej nieświadomości opinii, jaką miał na jego temat milczący, nocny obserwator. Oczyścił ze śladów niedawnej walki tak swoje ubranie, ciało, jak i umysł, przy okazji konfrontując się z przemyśleniami na temat przeszłości i tego, co teraz. Przynajmniej na jakiś czas mógł mieć święty spokój. Pozostało mu już tylko wrócić do osady i pójść spać, żeby wydarzenia tej nocy mogły w całości pójść w zapomnienie. Nakagome chyba prosiła go o to, żeby zwrócił pożyczone od niej przybory kąpielowe, ale… powinna zrozumieć, jeśli wrócą do niej później. Każdy człowiek ma jakieś priorytety. Priorytetem ronina był obecnie sen, w drugiej kolejności przyjemności, na które spożyje zdobyte dzisiaj pieniądze, a w trzeciej zajęcie się sprawą dwóch bachorów, którym obiecał pomóc. Granatowowłosa musiała zrozumieć, że świat się wokół niej nie kręci. Zadowolony z tych przemyśleń wracał już na brzeg, gdy nagle do jego uszu dotarł jakiś dziwny odgłos.
– Hę? – zielonowłosy zamarł na chwilę w miejscu, przyglądając się miejscu, z którego nadbiegł niepokojący szelest. – Jakiś zboczeniec mnie podgląda? – to była pierwsza myśl, jaka zaiskrzyła w głowie mężczyzny, gdy dostrzegł poruszenie pośród trzciny. Zaraz jednak w jego mózgu zaskoczyło. To było przecież to miejsce, w którym zostawił swoją katanę i, co ważniejsze, pieniądze na poprawienie komfortu życia jakiejś uprzejmej damy o statusie społecznym niedocenianym przez większość mieszkańców osady. – I oczywiście na Shigeru i Azumi, jak zostanie – zdążył jeszcze skorygować narrację swoich myśli na korzyść własnego wizerunku, nim przyspieszył kroku, na tyle, na ile pozwalała mu woda, w której jeszcze brodził. Gdy tylko był już w stanie, zerwał się do biegu, po drodze schylając się tylko po pozostawiony na brzegu ręcznik. Jeszcze przez chwilę księżyc mógł podziwiać jego księżyc, aż ten zniknął, zakryty różowym kawałkiem materiału, którym zielonowłosy przepasał się, dalej mknąc przed siebie. Miał zamiar najpierw rozchylić trzcinę, celem sprawdzenia, czy jego bezcenne ruchomości wciąż tam pozostały. Jeśli nie, należało czym prędzej ruszyć za odgłosem, jak się mu przynajmniej wydawało, oddalającego się tupotu stóp.
0 x
- Tohaku
- Postać porzucona
- Posty: 271
- Rejestracja: 23 lut 2020, o 18:06
- Wiek postaci: 17
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Kędzierzawy młodzieniec o ciemnych włosach z cienką maseczką na twarzy.
- Widoczny ekwipunek: Czarne, skórzane rękawice na dłoniach. Dwie kabury przy prawym udzie, obok siebie. Torba na lewym pośladku.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=8075
- GG/Discord: Pralkarz#9998
Re: Polana z jeziorem
Lanie
D — Daidoji Akira
[3/15]
Na swoje nieszczęście Księżyc musiał jeszcze poczekać około dwa tygodnie, nim znowu zniknie z nieboskłonu i będzie miał okazję nawrzucać swojemu nieproszonemu rozmówcy. Jednakże pośród tego oczywistego minusu znajdował się również plus. Więcej czasu oznaczało więcej poirytowania w stosunku do zielonowłosego, a wiadomo, że wyrzucenie z siebie większych ilości złości bywało iście oczyszczające. Zresztą, oko było cierpliwe. Mimo wszelkich gromadzących się w nim negatywnych odczuć (czy nie idziemy za daleko z tą personifikacją?) spokojnie czekał na odpowiednią okazję, by z góry do dołu nawrzucać Akirze, oczywiście wtedy, gdy będzie odwrócony do niego plecami. Tchórzostwo? Może, ale raczej mądrość. No bo kto chciałby się wdawać w dyskusję z quasi-filozofem, która prawdopodobnie do niczego by nie doprowadziła? Dokładnie tak — nikt o zdrowych zmysłach, a Tsukuyomi nie cierpiał na żadną chorobę psychiczną.
Mimo to odetchnąłby cicho, gdyby miał usta, gdy poruszenie w trzcinie odwróciło uwagę Akiry od jednostronnych rozmyślań. Oko mogło się wreszcie nieco zdrzemnąć (kto wie czy nie gasło na chwilę, gdy nikt na nie nie patrzył?), gdy dziewiętnastolatek czym prędzej ruszył namierzyć zboczeńca tudzież złodzieja. Fakt, w całej swej nieskazitelności ronin mógł się pochwalić równie boskim ciałem, ale czy na tyle, by zyskać sobie podglądacza? Cóż, można to było sprawdzić tylko jednym sposobem — namacalnie. Opasany różowym ręczniczkiem (i narażony na przeziębienie przez chłodną bryzę muskającą wilgotne ciało) czym prędzej pobiegł za odgłosem, czując męskość obijającą się o miękki materiał. Ciężko stwierdzić czy Tsukuyo byłaby zadowolona z takiego obrotu spraw. No ale jej tam nie było. W zamian były katana, pieniądze i skorygowana narracja. Zresztą, zielonowłosy nawet nie musiał jej korygować. Na pewno jego myśli były na tyle szlachetne, że pomoc rodzeństwu była w domyśle, ponad wszystkimi innymi potrzebami. Wróćmy jednak do tematu. Obawy okazały się uzasadnione, albowiem zarówno miecz, jak i gotówka zniknęły ze swojego schowka, a oczom ronina ukazały się czyjeś plecy, czym prędzej oddalające się w stronę osady.
Ruszywszy w pogoń najwidoczniej dodał rzezimieszkowi sił, bo ten jakby przyspieszył, oglądając się przez ramię. Blady blask, gdy Amaterasu odbijała się od Tsukuyomi, pozwalał stwierdzić, że tym razem Akira nie miał do czynienia z jakimś tam smarkaczem. Mężczyzna (bo taką miał posturę), który uciekał z dobytkiem ronina, był dość wysoki, od stóp do głów odziany w czerń, z twarzą ukrytą czarną bandaną i kapturem (co można było zauważyć, gdy raz po raz obracał się, z przestrachem w oczach dostrzegając zbliżającego się golasa). Mimo to nie minęło kilka chwil, a złodziej już był w zasięgu ręki dziewiętnastolatka.
0 x
- Daidoji Akira
- Gracz nieobecny
- Posty: 52
- Rejestracja: 18 mar 2020, o 22:35
- Wiek postaci: 19
- Ranga: Ronin
- Krótki wygląd: Dobrze zbudowany młodzieniec o intensywnie zielonych włosach i równie intensywnie zielonych oczach. Obecnie nosi białe, znoszone spodnie, tej samej barwy buty, czarną bluzę z kapturem i okulary przeciwsłoneczne w trójkątnych oprawkach.
- Widoczny ekwipunek: Katana schowana w saya przy pasie, z lewej strony
Bokken zawieszony na plecach
Torba przypięta do pasa spodni, spoczywająca na prawym biodrze z boku - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=8229
- GG/Discord: Brak
- Multikonta: Brak
- Lokalizacja: Okolice Warszawy
Re: Polana z jeziorem
Zielonowłosy od momentu swojego zrywu nie myślał już zbyt wiele o swoich działaniach. Jego manewry były intuicyjne, podyktowane instynktem. Nie chodziło jednak o instynkt przetrwania w dziczy, a instynkt nie dania się zrobić w frajera. Umiejętność, jak widać, niezbędna do przeżycia w tej prowincji. Samotna kąpiel w jeziorze była ryzykowna, zdawał sobie z tego sprawę. Dlatego właśnie musiał być przygotowany na wszystko: sumy, węgorze, rekiny, podglądaczki. O podglądaczach nawet nie myślał. O złodziejach tym bardziej. Jego ręce rozsunęły skupisko przybrzeżnych roślin, a oczy od razu zarejestrowały dwie nieścisłości. Jeden, pustka tam, gdzie powinien znajdować się jego dobytek. Co najwyżej uzupełniona o migające w powietrzu kontury brakujących przedmiotów. Dwa, oddalające się plecy naprawdę solidnej kobiety. Wróć. Akira musiał zmrużyć swe szmaragdowe oczy i przez chwilę się skupić. Jakimś cudem wychodziło na to, że spokój jego pobytu nad jeziorem zaburzył mężczyzna, a nie kobieta.
– Ej, zboczeńcu, wracaj tutaj! – wykrzyknął ronin, zanim wystrzelił jak z procy w pogoni za złodziejem. Bieg w samym ręczniku nie należał do najbardziej komfortowych doznań, ale nie była to dla niego pora na przejmowanie się takimi szczegółami. Musiał jedynie skontrolować co jakiś czas, czy różowy kawałek materiału nie zaczyna się niebezpiecznie osuwać. Po swoje ubrania wróci później – one już raczej nie uciekną, w przeciwieństwie do uciekiniera i wykradzionego przez niego, brzękliwego biletu do wszystkich dobrych karczm w osadzie. – I lepszej przyszłości Azumi i… Kogeru, oczywiście – kolejna korekcja myśli nastąpiła w momencie, gdy zielonowłosego od celu dzieliły już centymetry. Nie zamierzał od razu przystępować do ataku. Należało działać szybko, ale z rozwagą – niewłaściwe posunięcie mogło jeszcze spartolić cały pościg.
– Mam cię! – krzyknął z pewną satysfkacją w głosie. Nie był to jednak moment bezpośredniego ataku. Liczył, że nagły krzyk doprowadzi uciekiniera do jeszcze większej paniki i zmusi do obejrzenia się znowu do tyłu. W tym momencie ronin miał zamiar sprzedać mu fangę prosto w nos, korzystając ze swojej siły rozpędu. Jeśli jedyną reakcją byłoby większe przyspieszenie, natomiast, zamiast tego próbowałby po prostu podciąć oponenta, najlepiej wyrywając mu z rąk saya razem ze spoczywającą w środku kataną.
Ukryty tekst
0 x
- Tohaku
- Postać porzucona
- Posty: 271
- Rejestracja: 23 lut 2020, o 18:06
- Wiek postaci: 17
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Kędzierzawy młodzieniec o ciemnych włosach z cienką maseczką na twarzy.
- Widoczny ekwipunek: Czarne, skórzane rękawice na dłoniach. Dwie kabury przy prawym udzie, obok siebie. Torba na lewym pośladku.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=8075
- GG/Discord: Pralkarz#9998
Re: Polana z jeziorem
Lanie
D — Daidoji Akira
[5/15]
Ach, jak diametralnie różniła się kultura życia w Yinzin i w Ryuzaku no Taki. Na wyspie — kultywacja sztuki i piękny tradycjonalizm. W osadzie — no, naprawdę muszę streszczać? Najpierw niedoszła napaść z pobiciem w jakichś slumsach, potem krwawe perypetie z chłodną strażniczką (cokolwiek się wtedy wydarzyło), a teraz to. Jakaś podglądaczka płci męskiej puściło się pędem w stronę osady, schowawszy do kieszeni pieniądze, a w ręce dzierżąc ukrytą w pochwie katanę. Życie zdecydowanie nie było nowelą, nie w tym miejscu. O ile po jednej, może dwóch takich akcjach z rzędu można by to po prostu przypisać nieprzychylności losu, o tyle trzecia pokazywała, że coś tu rzeczywiście nie gra i że trzeba mieć oczy dookoła głowy.
Tak więc Akira ruszył w pościg. Pościg, który trwałby jeszcze krócej, gdyby nie to, że niesforny ręcznik raz po raz próbował się osunąć z bioder młodzieńca i raz jeszcze ukazać światu frywolne shakuhachi. Na szczęście (a raczej nieszczęście — któż by nie chciał oglądać tak boskiego ciała?) złodzieja udało się dogonić bezwypadkowo już po kilku chwilach, głównie ze względu na niebagatelną szybkość zielonowłosego. Kto wie, może wysokiego faceta udałoby się od razu znokautować, gdyby nie to, że nasz idealny bohater postanowił go uprzedzić bojowym okrzykiem. Choć pozornie głupie, to jestem pewien, że nieskazitelność ronina nie pozwoliłaby mu na popełnienie błędu bez żadnego konkretnego powodu. Może po prostu zdawał sobie sprawę z tego, jak bardzo jest ponad wszystkimi innymi ludźmi, dlatego chciał dać nieco forów swojemu śmiertelnemu pobratymcowi? Nie wiem, ale wiem tyle, że dzięki temu starannie wymierzona fanga nie sięgnęła swojego celu.
Jak to się stało? Ano tak, że zaalarmowany bardzo niedalekim głosem Akiry złodziej przykucnął nagle, obracając się na pięcie i czystym fartem unikając nadlatującego ciosu. W normalnych okolicznościach nie miałby szans z prędkością dziewiętnastolatka, ale teraz, korzystając z tego, że jego ciało było mocno pochylone do przodu, a równowaga zachwiana, czym prędzej podciął swoją ofiarę. Ronin runął jak długi, padając plackiem na ziemię obok recydywisty. Dobrze, że ręcznik zdołał nieco zamortyzować upadek, bo... już po chwili przestał okrywać ciało młodzieńca. Z wrednym chichotem rodem z filmów dla dzieci, nieznajomy wrócił do ucieczki, tym razem w jednej ręce trzymając katanę, a w drugiej różową tkaninę. O tyle dobrze, że Akira nie upadł zbyt ciężko, więc jeśli chciał, to mógł się dość szybko pozbierać. Nago, ale cóż: lepiej nago niż w ogóle, nie?
0 x
- Daidoji Akira
- Gracz nieobecny
- Posty: 52
- Rejestracja: 18 mar 2020, o 22:35
- Wiek postaci: 19
- Ranga: Ronin
- Krótki wygląd: Dobrze zbudowany młodzieniec o intensywnie zielonych włosach i równie intensywnie zielonych oczach. Obecnie nosi białe, znoszone spodnie, tej samej barwy buty, czarną bluzę z kapturem i okulary przeciwsłoneczne w trójkątnych oprawkach.
- Widoczny ekwipunek: Katana schowana w saya przy pasie, z lewej strony
Bokken zawieszony na plecach
Torba przypięta do pasa spodni, spoczywająca na prawym biodrze z boku - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=8229
- GG/Discord: Brak
- Multikonta: Brak
- Lokalizacja: Okolice Warszawy
Re: Polana z jeziorem
– Chotto matte! – ronin poczuł, jak traci równowagę, a chwilę potem ujrzał gwałtownie zbliżającą się ziemię. Uśmiech satysfakcji wykwitły na jego twarzy szybko zwiądł, zmieniając się w grymas zaskoczenia, a potem wręcz irytacji. W końcu gruchnął o podłoże nieprzyjemnie. Mógł jedynie cieszyć się z faktu, że miał czym, przynajmniej częściowo, ochronić przed impetem uderzenia swój najcenniejszy skarb przywieziony znad Lazurowego Wybrzeża. „Miał” było widocznie dobrym określeniem. Nim Akira zdążył się otrząsnąć, ręcznik zniknął. Nie zdawał sobie z tego sprawy, dopóki nie podniósł głowy, żeby znów zlokalizować uciekiniera i przy okazji zalać go nową falą wyzwisk. – Ej! Teraz to już przesadziłeś, kono yaro! – widok różowego kawałka materiału napełnił ronina nowymi pokładami złości i energii do dalszego pościgu. Niczym profesjonalny biegacz, przed powrotem do pozycji biegu ugiął nieco kolana i wybił się, chcąc natychmiast odzyskać utracony wcześniej pęd. Ten dziewczęcej barwy ręcznik był świadectwem jego samozwańczego zwycięstwa nad chłodem duszy Nakagome. W zagraconym, nieuporządkowanym umyśle zielonowłosego dary tego pokroju, niezależnie od przyczyn ich otrzymania, stanowiły powód do dumy. Jak trofea myśliwego.
– Jak cię już dorwę, zboczeńcu, to nogi, zakkennayo, z dupy powyrywam, po czym nasram do gardła, rozumiesz?! Jesteś martwy, gnoju, martwy! A oby cię Jigoku pochłonęło, śmieciu przebrzydły, diable atsuiski, przeklętego oni bracie i towarzyszu, samych yokai pasterzu! Jeśli myślałeś, że Kami no Hikage spotkał sromotny koniec, to jeszcze się przekonasz, jak grubo się myliłeś! Nawet, gejszo bez makijażu, nie wiesz, jak nisko może upaść człowiek! Babom w onsenie bieliznę podbieraj, jak normalny zboczeniec, a nie po polnych jeziorach się szlajasz i przyzwoitych ludzi okradasz z ich majątku! Jesteś jak bambus zgruchotany przy podstawie, ale gorszy, bo zamiast grzecznie siedzieć szkodzisz innym, jak soból zdrowo i gęsto lejący po ryżowych polach! – i ta litania trwała tak długo, jak Akirze oddechu starczało, a ścigany wróg nie był jeszcze capnięty, być może nawet dłużej. Imponująca liczba inwektyw wylewała się z ust ronina, gdy ten, wyzwolony od problematycznego ręcznika, mknął za uciekinierem, tym razem nie zamierzając się cackać. Pilnował tylko, żeby nie potknąć się, ani w nic nie wlecieć, co po raz kolejny mogłoby go wystawić na pośmiewisko. Zamierzał po prostu zbliżyć się do złodzieja na wystarczający dystans, a potem ściąć go ślizgiem, tak, żeby ten się wywrócił. Ważne w tym całym manewrze było zadbanie o to, żeby przez przypadek nie ucierpiało to, co wcześniej ronin tak pieczołowicie ukrywał pod ręcznikiem.
0 x
- Tohaku
- Postać porzucona
- Posty: 271
- Rejestracja: 23 lut 2020, o 18:06
- Wiek postaci: 17
- Ranga: Dōkō
- Krótki wygląd: Kędzierzawy młodzieniec o ciemnych włosach z cienką maseczką na twarzy.
- Widoczny ekwipunek: Czarne, skórzane rękawice na dłoniach. Dwie kabury przy prawym udzie, obok siebie. Torba na lewym pośladku.
- Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=8075
- GG/Discord: Pralkarz#9998
Re: Polana z jeziorem
Mildly NSFW, czytacie na własną odpowiedzialność.
Lanie
D — Daidoji Akira
[7/15]
Do trzech razy sztuka, nie? Dwie nieudane próby kradzieży (o drugiej narrator oczywiście nie ma pojęcia, ale do pierwszej sam się przyczynił), więc kolejna musiała się w końcu udać. No i to kradzież pełną gębą! Pieniądze, broń i trofeum w postaci różowego ręczniczka znajdowały się w posiadaniu złodzieja, podczas gdy Akira leżał i rozmyślał nad wszystkimi decyzjami podjętymi w trakcie swojego życia, które doprowadziły do tego momentu. W sumie... Nie wiem czy to robił, po prostu tak zakładam, coby długość opisów się zgadzała, no i jednak ciężko spodziewać się niefilozofowania po takim filozofie. Gdzieś wśród tych niewątpliwie głębokich myśli zamajaczyła jeszcze radość z tego, że miękki materiał zamortyzował upadek, przez co nie ucierpiało to, z czego zielonowłosy planował skorzystać jeszcze nie raz w swoim nowym, hedonistycznym życiu. Wszystko to w przeciągu raptem kilku chwil jakby tchnęło nową energię w dziewiętnastolatka, który poza delikatnym wybrudzeniem swojego boskiego ciała jako tako nie ucierpiał po upadku.
Cisza nocna (do tej pory naruszona tylko przez naturę) została nagle mocno połechtana potężną wiązanką składającą się z najróżniejszych, wymyślnych obelg. Księżyc stwierdził, że jednak nie warto czekać dwa tygodnie i — dopóki jego irytacja była świeża — postanowił po raz pierwszy powiedzieć Akirze wprost, co o nim myślał. Ociekające nienawiścią słowa raz po raz wypływały z jego ust, gdy... Zaraz, zaraz. Jakich ust? Czyżbym tak bardzo się rozmarzył o boskim ciele, że zacząłem przeczyć sam sobie? Chyba tak, bo to przecież nie Tsukuyomi raczył zielonowłosego wyzwiskami, a właśnie zielonowłosy złodzieja, który dosłownie "spierdalał w podskokach" z jego skromnym dobytkiem. Iście komediowa sytuacja, bo każda kolejna obelga jakby dolewała oliwy do ognia strachu, gdy mężczyzna wysilał się z całych sił, byle by tylko uciec przed gniewnym roninem.
Niedoczekanie. Złość chłopaka była niemalże tak intensywna jak powiewanie fallusa na chłodnym wietrze i nogi rzezimieszka zostały podcięte nim był w stanie jakkolwiek się przygotować, dlatego runął jak długi przed siebie, upuszczając trzymane w rękach przedmioty. Głośny jęk bólu poprzedzony głuchym łoskotem cielska uderzającego o ziemię kazał przypuszczać, że złodziejowi stało się to, czego wcześniej obawiał się Akira. Tak jak wtedy ręcznik i podyktowane refleksem ręce zahamowały upadek, tak mężczyzna nie spodziewał się, że zostanie dogoniony tak szybko i upadł praktycznie bez żadnej amortyzacji. Auć. Musiało boleć.
Czy to jednak wystarczyło, by rozwścieczony dziewiętnastolatek okazał litość?
0 x
- Daidoji Akira
- Gracz nieobecny
- Posty: 52
- Rejestracja: 18 mar 2020, o 22:35
- Wiek postaci: 19
- Ranga: Ronin
- Krótki wygląd: Dobrze zbudowany młodzieniec o intensywnie zielonych włosach i równie intensywnie zielonych oczach. Obecnie nosi białe, znoszone spodnie, tej samej barwy buty, czarną bluzę z kapturem i okulary przeciwsłoneczne w trójkątnych oprawkach.
- Widoczny ekwipunek: Katana schowana w saya przy pasie, z lewej strony
Bokken zawieszony na plecach
Torba przypięta do pasa spodni, spoczywająca na prawym biodrze z boku - Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32&t=8229
- GG/Discord: Brak
- Multikonta: Brak
- Lokalizacja: Okolice Warszawy
Re: Polana z jeziorem
Głuchy łoskot upadającego ciała potwierdził, że plan zielonowłosego został zakończony sukcesem. Gdyby Akira nie kipiał cały złością, może nawet by się uśmiechnął, usatysfakcjonowany faktem, że uciekinier podzielił jego los. Nie było tutaj jednak miejsca na żadne uśmiechy. Dla postronnego obserwatora sytuacja mogłaby wydać się wręcz komediowa. Dla jej uczestników – pewnie nie, sądząc po strachu, jakiego wcześniej doświadczał złodziej. Zielonowłosy miał pewien problem z powalonym mężczyzną: nie został jeszcze pochwycony. Należało to jak najszybciej zmienić, korzystając ze swojej chwilowej przewagi. Dlatego właśnie, gdy tylko skradzione przedmioty wyleciały z rąk uciekiniera, Akira rzucił się po swój miecz, celem natychmiastowego wyciągnięcia z saya i zwrócenia w pobliże gardła przeciwnika. Ronin nie zamierzał się w żaden sposób cackać. Z wykrzywionym gniewem obliczem i pełną ekspozycją swego proporcjonalnego ciała przywodził na myśl starożytną rzeźbę, której autor pierwotnie miał zamiar przedstawić wizerunek anioła, jednak dotarłszy do głowy rozmyślił się i zamiast obdarzyć swe dzieło pogodnym uśmiechem, wykuł lice jakiegoś parszywego yokai.
– Nie próbuj jakichś nędznych sztuczek, miernoto. Wkurwiłeś mnie – tym razem nie leciał z jakimś długim monologiem. Postawił sprawę klarownie i jasno, tak, żeby jego oponent zrozumiał, w jakiej się właśnie znalazł sytuacji. Zielonowłosy trzymał go na długości wyciągniętej ręki z mieczem tak, żeby wywierać na nim presję i jednocześnie sobie samemu zapewnić bezpieczeństwo. Teraz, gdy jego ciało pozostawało niechronione, wolał nie podejmować zbędnego ryzyka. – Lepiej, żebyś mnie dokładnie wysłuchał koleś. Zabiłem dzisiaj już dwóch złodziei i nie mam ochoty babrać się w krwi kolejnego. Właśnie skończyłem kąpiel, której celem było oczyszczenie się z brudów tamtej walki, wiesz? Więc teraz po pierwsze: na ciul zalazłeś do mnie w trakcie mojej kąpieli? Po drugie: masz coś na swoje usprawiedliwienie? Bardzo chętnie wysłucham, ale lepiej, żeby twoje odpowiedzi były dobre.
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 9 gości