Wypoczywając na łonie natury, nagle do moich uszu dobił się dźwięk. Nie był to dźwięk ptactwa czy też wiatru. Odgłos wydawał się jakby, ktoś nadepnął na gałąź, a ono pod jego ciężarem złamało się w pół. Wtedy moje zmysły zaczęły pracować ciężej, aby mieć się na baczności. Przecież te tereny są rzadko uczęszczane przez ludzi, było to miejsce, które według mnie służyło do wewnętrznego wyciszenia się. To miejsce miało swój charakter, który na to pozwalał.
Powoli wstawałem, gdy usłyszałem kolejne łamanie gałęzi, tylko, że tym razem było znacznie bliżej, ale nie otaczało mnie dużo drzew, więc szybko mogłem zidentyfikować potencjalną osobę. Na ten moment musiała być lekki kawałek drogi odemnie, samym słuchem nic nie wskóram...
Wstałem otrzepalem ubrania, po igłach z drzew. Prawdopodobnie kiedy biegłem, musiałem otrzeć się o kilka igieł. Wiedziałem, że jeżeli teraz nie zacznę działać i nie będę krok do przodu od mojego potencjalnego przeciwnika, będę miał problem, dlatego wspiąłem się na najbliższe drzewo i z niego patrzyłem w każdą możliwą stronę, ponieważ niosło się echo, więc słuch tutaj mógł tylko zawieść.
Las w Górach
- Ryo
- Posty: 107
- Rejestracja: 3 mar 2023, o 22:35
- Wiek postaci: 24
- Link do KP: viewtopic.php?f=32&t=10986
- GG/Discord: Nvminer#7387
- Fumetsu
- Gracz nieobecny
- Posty: 114
- Rejestracja: 23 wrz 2018, o 18:18
- Ranga: Dōkō
- Link do KP: viewtopic.php?f=33&t=2749&p=35227#p35227
Re: Las w Górach
0 x
- Shin
- Posty: 106
- Rejestracja: 3 kwie 2022, o 00:09
- Ranga: Doko
- Link do KP: viewtopic.php?f=32&p=191665#p191665
Re: Las w Górach
Chłopak znalazł ten teren za miastem nie bez przyczyny. Nie było tu zywego ducha ani żadnych śladów ludzkiej ingerencji, wydeptanych ścieżek czy znaków świadczących o pobycie tu człowieka. Właśnie takiego miejsca potrzebował chłopiec, by wykonać jeden z ważniejszych planów na swojej drodze ninja.
Pan Uzo, który pokazywał i uczył Shina wszystkiego, co wie o ziemi i jej technikach, wyjaśniał mu też coś, co nazywał "planem na przyszłość". Widząc szybko rozwijającego chłopca, wpajał mu wiedzę o technikach poza jego możłiwościami, które będzie mógł opanować po wyjściu z sierocińca.
Technika, której notatki miał opisane na kilku stronach notesu, spisane drobnym druczkiem z autorskimi ilustracjami pana Uzo, miała na celu utworzyć wielkiego węża z ziemi, który z ogromną prędkością będzie atakował swoją ofiarę, by zmieść ją z powierzchni ziemi. Twór miał mieć wielkie rozmiary i monstrualną siłę, więc musiał być naprawdę silną techniką i Shin nie umiał się doczekać, aż będzie mieć ją w swoim arsenale. W końcu jego celem było zostanie najlepszym ninja znającym i wykorzystującym ziemne techniki na świecie!
Pierwszym krokiem, który należało zrobić, było wyrwanie z ziemi i uformowa głowy węża. Jak mawiał jeden mędrzec: łatwiej powiedzieć niż zrobić. Kontrolowanie ziemi o tym rozmiarze wymagało od chłopca wiele wysiłku i koncentracji. Kupy ziemi, gdy rozmiary były wielkości człowieka, jeszcze jakoś udawało się ogarnąć, ale przy powiększanie rozmiaru węża ziemia rozpadała się w drobny mak, pozostawiając utworzoną głowę w kształcie rozgotowanego ziemniaka.
Drugiego dnia poszło już dużo lepiej. Chłopak powoli łapał, w jaki sposób dystrybuować chakrę w tworze i odpowiedzią na to pytanie było inaczej niż myślał chłopak: szybko. Był przekonany. że ma wtłoczyć chakrę do węża, który ma stwardnąć i powstać, a okazało się, że technika wymagała ciągłego wprowadzania chakry do układu stworzonego w wężu, by na bieżąco formować go i tym samym kontrolować jego wzrost. Idąc tą logiką, wydłużanie węża powinno następować tą samą techniką, dzięki czemu podczas ruchu będzie on mógł zakręcać i poruszać się na dłuższe odległości. Pierwsze próby podziałały i chłopak posłał głowę smoka na zadziwiające... dwa metry. Musiało wystarczyć, by zbliżał się zachód słońca i trzeba było wracać do domu.
Trzeci dzień przyniósł istotny przełom. Okazało się, że przy kontrolowaniu długości węża nie było ważne jedynie kontrolowanie ilości chakry, ale również całej głowy. Wąż nie miał wolnej woli i nie dało się go "zaprogramować" na jakieś działania, trzeba była się skupić, by twór robił to, do czego został stworzony: do siania demolki wśród wrogów. Nie było to dla Shina pierwszyzną, bo nauczył się już innych technik wymagających kontroli, ale jeszcze nigdy nie działał na taką skalę, a prawdą było, że smok był zbyt szybki nawet jak dla Shina. Gdy próbował nim poruszyć z pełną prędkością, musiał zasłonić oczy z powodu nagłego podmuchu wiatru, a gdy zrobił to drugi raz, tym razem z odległości kilku metrów, zauważył, że zamiast węża widzi szybką smugę sunącą po ziemi aż do momentu, w którym smok rozpada się, około 50 metrów dalej.
Po treningu chłopak opadł z sił, siedząc pod jednym z liściastych drzew. Trzeci dzień treningu został zaliczony, a chłopak uznał technikę za opanowaną. Co prawda nie mógł jej używać w małych pomieszczeniach i była ona widoczna z daleka, ale przecież była jakąś odpowiedzią na ataki przeciwnika. I to konkretną, chociaż Shin nie potrafił sobie wyobrazić na razie niebezpieczeństwa, podczas którego mógłby jej użyć. Zmęczony, pogrążony w myślach i opatulowany w przyniesiony w plecaku ciężki koc, chłopak zasnął pod drzewami...
Pan Uzo, który pokazywał i uczył Shina wszystkiego, co wie o ziemi i jej technikach, wyjaśniał mu też coś, co nazywał "planem na przyszłość". Widząc szybko rozwijającego chłopca, wpajał mu wiedzę o technikach poza jego możłiwościami, które będzie mógł opanować po wyjściu z sierocińca.
Technika, której notatki miał opisane na kilku stronach notesu, spisane drobnym druczkiem z autorskimi ilustracjami pana Uzo, miała na celu utworzyć wielkiego węża z ziemi, który z ogromną prędkością będzie atakował swoją ofiarę, by zmieść ją z powierzchni ziemi. Twór miał mieć wielkie rozmiary i monstrualną siłę, więc musiał być naprawdę silną techniką i Shin nie umiał się doczekać, aż będzie mieć ją w swoim arsenale. W końcu jego celem było zostanie najlepszym ninja znającym i wykorzystującym ziemne techniki na świecie!
Pierwszym krokiem, który należało zrobić, było wyrwanie z ziemi i uformowa głowy węża. Jak mawiał jeden mędrzec: łatwiej powiedzieć niż zrobić. Kontrolowanie ziemi o tym rozmiarze wymagało od chłopca wiele wysiłku i koncentracji. Kupy ziemi, gdy rozmiary były wielkości człowieka, jeszcze jakoś udawało się ogarnąć, ale przy powiększanie rozmiaru węża ziemia rozpadała się w drobny mak, pozostawiając utworzoną głowę w kształcie rozgotowanego ziemniaka.
Drugiego dnia poszło już dużo lepiej. Chłopak powoli łapał, w jaki sposób dystrybuować chakrę w tworze i odpowiedzią na to pytanie było inaczej niż myślał chłopak: szybko. Był przekonany. że ma wtłoczyć chakrę do węża, który ma stwardnąć i powstać, a okazało się, że technika wymagała ciągłego wprowadzania chakry do układu stworzonego w wężu, by na bieżąco formować go i tym samym kontrolować jego wzrost. Idąc tą logiką, wydłużanie węża powinno następować tą samą techniką, dzięki czemu podczas ruchu będzie on mógł zakręcać i poruszać się na dłuższe odległości. Pierwsze próby podziałały i chłopak posłał głowę smoka na zadziwiające... dwa metry. Musiało wystarczyć, by zbliżał się zachód słońca i trzeba było wracać do domu.
Trzeci dzień przyniósł istotny przełom. Okazało się, że przy kontrolowaniu długości węża nie było ważne jedynie kontrolowanie ilości chakry, ale również całej głowy. Wąż nie miał wolnej woli i nie dało się go "zaprogramować" na jakieś działania, trzeba była się skupić, by twór robił to, do czego został stworzony: do siania demolki wśród wrogów. Nie było to dla Shina pierwszyzną, bo nauczył się już innych technik wymagających kontroli, ale jeszcze nigdy nie działał na taką skalę, a prawdą było, że smok był zbyt szybki nawet jak dla Shina. Gdy próbował nim poruszyć z pełną prędkością, musiał zasłonić oczy z powodu nagłego podmuchu wiatru, a gdy zrobił to drugi raz, tym razem z odległości kilku metrów, zauważył, że zamiast węża widzi szybką smugę sunącą po ziemi aż do momentu, w którym smok rozpada się, około 50 metrów dalej.
Po treningu chłopak opadł z sił, siedząc pod jednym z liściastych drzew. Trzeci dzień treningu został zaliczony, a chłopak uznał technikę za opanowaną. Co prawda nie mógł jej używać w małych pomieszczeniach i była ona widoczna z daleka, ale przecież była jakąś odpowiedzią na ataki przeciwnika. I to konkretną, chociaż Shin nie potrafił sobie wyobrazić na razie niebezpieczeństwa, podczas którego mógłby jej użyć. Zmęczony, pogrążony w myślach i opatulowany w przyniesiony w plecaku ciężki koc, chłopak zasnął pod drzewami...
Ukryty tekst
0 x
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości