Kraj kupiecki położony nad morzem, na wschód od Prastarego Lasu. Graniczy z prowincjami Atarashi, Antai, Midori i Kaigan. Ryuzaku no Taki jest znane ze swojego bogactwa i szeroko zakreślonych wpływów - związane jest to z dobrym położeniem i łatwym dostępem do morza, czym nie może się pochwalić Shigashi no Kibu. Kraj ten ma bardzo żyzne gleby i przyjazny klimat, co korzystnie wpływa na dobrobyt jego mieszkańców. Na terytoriach tej prowincji, wśród nielicznych pagórków, można też znaleźć główną świątynię Wyznawców Jashina . Na północy, tuż przy granicy z Atarashi znajduje się z kolei Sarufutsu – miasteczko będące siedzibą szczepu Uchiha i Gazo - oraz Hachimantai - wioska, gdzie znajdują się Wyrzutkowie Cesarscy - Yuki .
Jun'ichi
Martwa postać
Posty: 1906 Rejestracja: 31 maja 2018, o 12:41
Wiek postaci: 21
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Przeciętnego wzrostu i wagi chłopiec, którego pokryte bliznami ciało skryte jest pod prostą, dwukolorową szatą. Twarz jako szczególnie szpetna jest całkowicie zakryta maską.
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32 ... 429#p86350
Multikonta: -
Lokalizacja: Warszawa
Post
autor: Jun'ichi » 20 wrz 2018, o 14:39
Próba wiary
1/30+
Saburō Hokusai - wierny sługa Boga Jashina
Wielu powiada, że czas goi rany jednak prawdą było, że niektóre rany z czasem bolą jeszcze bardziej. Wielu powiada, że słowa potrafią ranić bardziej niż ostrze i w tym było już więcej prawdy. Wszyscy jednak wiedzą lub dowiedzą się w ciągu swojego marnego życia, że największą ranę zadać może tylko niespełniona miłość.
Siedząc pod samotnym drzewem znowu zacząłeś rozmyślać o Sorze, której z całą pewnością nigdy już nie ujrzysz na tym świecie. Ta świadomość zabijała Cię od środka, drążyła umysł niczym kunai który ktoś wbił w Twoje ciało i niespokojnie kręcił nim we wszystkie strony. Było to wyniszczające uczucie, któremu nie byłeś jednak w stanie zaradzić, nie byłeś w stanie zapomnieć chociaż chciałbyś tego z całych sił. Czy nie było dziwne, że wyznawca jedynego słusznego boga Jashina odczuwał coś takiego? Czy to nie zaprzeczało całej wierze, za którą byłeś gotów wyrżnąć w pień cały świat?
Saburō... Saburō... - ledwie słyszalny, trochę niewyraźny głos doszedł Twoich uszu z niewiadomej strony, wyrywając Cię na chwilę z zamyślenia. Byłeś pewien, że w zasięgu wzroku nie widzisz nikogo, kto mógłby wypowiedzieć te słowa.
Saburō, mój wierny sługo... - głos był nieco wyraźniejszy jednak nadal określenie jego źródła pochodzenia było niemożliwe. Zdawał się dochodzić zewsząd lub był wytworem Twojej własnej wyobraźni.
0 x
I do not want the sun to rise if she will not be there
Saburō Hokusai
Postać porzucona
Posty: 292 Rejestracja: 26 gru 2017, o 14:44
Wiek postaci: 18
Ranga: Wędrowiec
Widoczny ekwipunek: Metalowa kosa na plecach
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=4596
Post
autor: Saburō Hokusai » 20 wrz 2018, o 16:17
Czy można było to nazwać miłością? Nie... To nie było to uczucie. Chłopak po prostu był bardzo przywiązany do swojej towarzyszki. Już jednego kompana stracił, było to na wojnie w Kami, przez kunoichi której darowali życie. Teraz stracił jeszcze Sore, drugą towarzyszkę, która została zabita przez strażników. Dlaczego się wtedy nie ruszyli? To było zbyt duża niewiadoma. Było jednak pewne to, że ani swojego kapitana ani Sory już nie zobaczy. Miał dość negatywnych uczuć. Obiecał sobie, że już nigdy nie przywiążę się do żadnej osoby. Był to za duży ból spowodowany stratą bliskiej osoby. Nagle z zamyśleń wyrwał go tajemniczy głos. Nawoływał go, znał jego imię, w dodatku mówił o słudze... czyżby to był Jashin? Bardzo możliwe. Przez chwilę nawet pomyślał, że może to być genjutsu, w końcu już raz jakieś dzieciaki w ten sposób chciały go nabrać, prawda? Jednak w tym przypadku było inaczej. Otóż głos wiedział kim jest chłopak. Po jego ubiorze nie szło wywnioskować, że jest wyznawcą. Kosa na plecach też wcale o tym nie mówiła. Jedynym znakiem był jego tatuaż na plecach i języku oraz amulety, które były schowane pod płaszczem. Zaczął coraz bardziej wierzyć, że to jego Bóg. Tym bardziej, że w pobliżu nikogo nie było. To wszystko zaczynało się robić tajemnicze. Postanowił słuchać dalej co powie tajemniczy głos.
0 x
Jun'ichi
Martwa postać
Posty: 1906 Rejestracja: 31 maja 2018, o 12:41
Wiek postaci: 21
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Przeciętnego wzrostu i wagi chłopiec, którego pokryte bliznami ciało skryte jest pod prostą, dwukolorową szatą. Twarz jako szczególnie szpetna jest całkowicie zakryta maską.
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32 ... 429#p86350
Multikonta: -
Lokalizacja: Warszawa
Post
autor: Jun'ichi » 20 wrz 2018, o 21:45
Próba wiary
3/30+
Saburō Hokusai - wierny sługa Boga Jashina
Wszystko wokół Ciebie było do tej pory całkowicie spokojne. Niewzburzona woda odbijała w sobie prawie idealne odzwierciedlenie otoczenia, typowa dla tego miejsca mgiełka była bardzo delikatna i widać było przez nią brzeg jeziora. Miejsce to nie bez powodu było przez (nielicznych) nazywane Zapomnianym Jeziorem - czy było więc możliwe, by więcej niż jedna osoba dotarła tu w tym samym czasie?
Od ostatniego słowa tajemniczego bytu mijała kolejna, dłużąca się sekunda, a Ty pozostawałeś niewzruszony. Wreszcie zwróciłeś jednak uwagę na otoczenie, które z każdą chwilą przestawało przypominać to spokojne, bezpieczne miejsce które już poznałeś. Woda w jeziorze zaczęła powoli się przemieszczać, poruszać wokół wyspy jakby była ona środkiem jakiegoś wiru. Z czasem widać też było zanikający w oddali ląd, który przesłaniała coraz gęstsza mgła. To nie było jednak nic w porównaniu do tego co poczułeś samym sobą, gdzieś głęboko w środku i na całym ciele jednocześnie.
Kiedy Twoje ciało obszedł mimowolny dreszcz, tuż obok obydwu swoich uszu usłyszałeś przeraźliwy, wręcz demoniczny głos.
Czyżbyś... stracił mowę, Saburō?
Kiedy głos umilkł, wszystko wokół - jezioro, mgła, nawet uczucie w ciele - ustało jak za dotknięciem magicznej różdżki! Totalna cisza i spokój panowały wokół Ciebie, jednak najważniejsze było to, co Ty teraz odczuwałeś.
Teraz kiedy mgła stała się mniej gęsta, zauważyłeś że coś unosiło się na wodzie nieopodal brzegu. Kiedy skupiłeś wzrok, mogłeś z całą pewnością ocenić że było to kilka martwych ryb. Właściwie ich martwe ciała unosiły się wokół całej wysepki na dość sporej odległości.
0 x
I do not want the sun to rise if she will not be there
Saburō Hokusai
Postać porzucona
Posty: 292 Rejestracja: 26 gru 2017, o 14:44
Wiek postaci: 18
Ranga: Wędrowiec
Widoczny ekwipunek: Metalowa kosa na plecach
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=4596
Post
autor: Saburō Hokusai » 21 wrz 2018, o 14:24
Siedząc w spokoju wsłuchiwał się w otoczenie, chcąc sprawdzić co tajemniczy głos mu jeszcze powie. Na początku się nie odzywał po ostatnim słowie, lecz zaczęło dziać się coś... dziwnego. Woda, która do tej pory była spokojna zaczęła poruszać się jakby wokół wysepki. Mgła zaczęła być coraz bardziej gęsta aż do tego stopnia, że nie było widać brzegu lądu z którego przyszedł. Adrenalina zaczęła przyspieszać. Automatycznie rozglądał się za jakimś niebezpieczeństwem, lecz nic nie widział. Zamiast tego do jego uszu dotarł przeraźliwy i demoniczny głos, który powiedział do niego po imieniu. Chłopaka aż ciarki przeszły. Nie trzeba było więcej, aby automatycznie chłopak wstał na nogi. Może to rzeczywiście był Jashin? Mgła trochę zaczęła opadać i woda uspokoiła się. Natomiast zauważył martwe ryby, które jakby wisiały nad wodą. Musiał sprawdzić czy to nie była iluzja. Złożył odpowiednią pieczęć i powiedział.
- Kai
Jeśli nic się nie stało i ryby dalej wisiały tam gdzie wisiały, to automatycznie chłopak odezwał się w myślach.
- To Ty mój Panie?
0 x
Jun'ichi
Martwa postać
Posty: 1906 Rejestracja: 31 maja 2018, o 12:41
Wiek postaci: 21
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Przeciętnego wzrostu i wagi chłopiec, którego pokryte bliznami ciało skryte jest pod prostą, dwukolorową szatą. Twarz jako szczególnie szpetna jest całkowicie zakryta maską.
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32 ... 429#p86350
Multikonta: -
Lokalizacja: Warszawa
Post
autor: Jun'ichi » 22 wrz 2018, o 03:22
Próba wiary
5/30+
Saburō Hokusai - wierny sługa Boga Jashina
Kiedy wypowiedziałeś formułkę uwolnienia od iluzji, zorientowałeś się, że wszystko wokół jest... nadal takie samo. Nic nie uległo zmianie, nawet uczucie dziwnie przyjemne, zaskakująco znajome. Wreszcie zdecydowałeś się odpowiedzieć na tajemniczy, przerażający głos. Przez dłuższą chwilę panowała niemal zupełna cisza, przerywana jedynie delikatnymi szumami liści.
Jesteś... gotowy? - głos ponownie rozbrzmiał w Twojej głowie i próżno było szukać źródła jego pochodzenia. Następnym co usłyszałeś było dziwne wzburzenie wody na wprost Ciebie. Martwe ryby rozstąpiły się, a woda zaczęła lekko wirować w jednym miejscu. Z każdą chwilą wirowała coraz szybciej, aż wreszcie zaczęła wrzeć i momentalnie jak za dotknięciem magicznej różdżki zamienić się w idealnie spokojną taflę - oczywiście woda wokół tego jednego miejsca była lekko wzburzona, jak to na zwykłym jeziorze. Wyglądało to tak, jakby ktoś położył szybę na wodzie, ale Ty dobrze widziałeś jak to się stało i wiedziałeś, że nie było mowy o takiej zagrywce.
Kiedy zerknąłeś do środka, ujrzałeś zupełnie zwykłe, błękitne niebo posiadające jednak zupełnie inną obsadę chmur co mogło wzbudzić pewne obawy. Kiedy podszedłeś nieco bliżej by zobaczyć więcej, spostrzegłeś że po drugiej stronie znajduje się inna osoba, a dokładniej mówiąc chudy mężczyzna w prostej, mdłej szacie. Jego głowa była ogolona, na czole znajdowały się trzy oddalone od siebie równo krzyżyki pomiędzy którymi widniał znak nieskończoności. Tajemniczy mężczyzna siedział na jakimś głazie, jego nogi były skrzyżowane, dłonie złożone niczym do modlitwy, zaś oczy zamknięte. Czyżbyś tylko Ty widział jego? Nagle obraz w lustrze zmienił się bez ostrzeżenia, a Ty widziałeś obrazy na których to nieznajomy, łysy mężczyzna modli się, pomaga zwykłym ludziom, ratuje ich życia. Nie było w tym nic nadzwyczajnego, chociaż Jashinista mógł traktować to jako prowokację. Obraz jednak znowu uległ transformacji i tym razem łysy mnich stał na zgliszczach jakiegoś budynku, zaś pod jego nogami widziałeś ciała odziane w szaty typowe dla wyznawców Jedynego Słusznego Boga Jashina.
Wyplenię kult Jashina w imię Woli Buddy! Zło zostanie zniszczone! - mówiąc to, mnich uniósł w dłoni całą garść amuletów z symbolem Jashina. Po chwili zobaczyłeś, że wszystkie zaczynają się same odkształcać, ściskać wzajemnie i wreszcie scalać jak gdyby były ugniatane z plasteliny. Nie byłeś w stanie wytłumaczyć sobie tego zjawiska, ale nie było na to czasu. Obraz wrócił właśnie do pierwszego - medytującego na kamieniu. Nagle jego oczy otworzyły się i wpatrzone były prosto w Twoje.
Zginiesz jeszcze dzisiaj. - po tych słowach woda zagotowała się ponownie i momentalnie wróciła do swojego naturalnego stanu. Kiedy delikatnie uniosłeś wzrok zdążyłeś jedynie dostrzec ogromną, pokrytą bliznami głowę uzbrojoną w nienaturalnie długie zęby, które wykrzywione w przeraźliwym uśmiechu wypuściły spomiędzy siebie dwa słowa.
ZABIJ HERETYKA!
Zaskoczenie sprawiło, że straciłeś równowagę i zachwiałeś się do tyłu. W ciągu sekundy wylądowałeś na ziemi mimowolnie mrużąc oczy przy zetknięciu z ziemią. Gdy tylko je otworzyłeś nie zauważyłeś ani twarzy, ani lustra na jeziorze, nie słyszałeś też głosu w głowie. Zniknęło również tajemnicze uczucie wewnątrz ciała. Tym co pozostało niezmienne była delikatna mgła otaczająca wysepkę oraz dziesiątki martwych ryb.
Czy to co właśnie się stało było snem? Sztuczką?
Objawieniem?
0 x
I do not want the sun to rise if she will not be there
Saburō Hokusai
Postać porzucona
Posty: 292 Rejestracja: 26 gru 2017, o 14:44
Wiek postaci: 18
Ranga: Wędrowiec
Widoczny ekwipunek: Metalowa kosa na plecach
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=4596
Post
autor: Saburō Hokusai » 23 wrz 2018, o 13:38
Użycie techniki rozproszenia genjutsu nic nie dało, co wskazywało tylko na to, że to dzieje się naprawdę. Chłopak nie mógł w to uwierzyć. Takie rzeczy nie powinny dziać się w prawdziwym świecie, są zbyt fantastyczne, a jednak... Gdy zapytał czy to Jashin zyskał odpowiedź po niedługim czasie. Nie mówiła wprost, że to jego Bóg, ale wcześniejsze słowa wypowiedziane przez tajemniczy głos świadczyły, że to jest on. W pewnym momencie woda wzburzyła się przed nim. Martwe ryby rozstąpiły się i woda zaczęła wirować, aby zaraz zacząć wrzeć i nagle uspokoiła się w tym jednym miejscu. Dookoła poruszała się swoim rytmem, ale ten jeden punkt był jak lustro. To wszystko działo się tak szybko i było takie niewiarygodne, że chłopak jakby zapomniał o bólu jaki go ogarniał. Skupił się na tym co jest teraz, Sora zeszła w niepamięć. Podszedł bliżej i spojrzał w ten punkt. Jego oczom ukazała się jakby druga rzeczywistość, w której jak się przypatrzeć z bliska, dostrzegło by się mężczyznę w szacie z ogoloną głową i dziwnym symbolem na czole. Kim on był? Siedząc na głazie jakby się modlił, lecz do kogo? nagle obraz się zmienił ukazując już zupełnie inną sytuację, lecz też był na niej ten mężczyzna. Modlił się, pomagał innym i ratował ludzkie życia. Co to miało znaczyć? Gdy obraz znów zmienił się, w tym momencie chłopak całkiem nieświadomie otworzył szerzej oczy patrząc na innych wyznawców Jashina, którzy leżeli martwi, a łysy mężczyzna stał na zgliszczach budynku wykrzykując hasła, których chyba nie chciałby usłyszeć. W dłoni trzymał amulety Jashina, a następnie jakby zostały zmienione w coś rodzaju plasteliny. Obraz po raz ostatni się zmienił ukazując pierwszą scenę, lecz tym razem mężczyzna patrzył wprost na wyznawcę, a następnie zagroził mu śmiercią. Po tych słowach woda wróciła do normalnego stanu, a chłopak myśląc, że to minęło uniósł głowę i... chyba pierwszy raz, odkąd został wyznawcą Jashina poczuł strach. Jego oczom ukazała się ogromna głowa, pokryta licznymi bliznami, miała nienaturalnie długie zęby, które przypominały ostrza. Uśmiech był przerażający i z ust wydobyły się dwa słowa, które wystarczyły, aby zrozumieć o co chodzi. Lęk sprawił, że chłopak poleciał do tyłu przewracając się na ziemię i zamykając oczy nieświadomie. Gdy je otworzył było po wszystkim. Nie było głowy, ani nie było lustra. Zniknęło uczucie oraz głos, który mówił do chłopaka. Zostały natomiast martwe ryby oraz delikatna mgła co tylko utwierdzało chłopaka, że to wcale nie był sen. Ciężko było to opisać, nigdy w życiu jeszcze czegoś takiego nie doświadczył, lecz to było wiadome. Jashin objawił mu się pierwszy raz w życiu. To nowe doświadczenie pomimo lęku napawało go optymizmem i lekkim podnieceniem, że to on został wybrany. Cel był jasny, pytaniem było tylko gdzie mógł znaleźć tego człowieka? Wstał z ziemi i otrzepał się, a następnie zaczepił swoją kosę po raz kolejny na plecach. Tego Jashin mu nie powiedział to oznaczało, że musiał go sam znaleźć. Najpierw jednak postanowił jeszcze się upewnić i poszukać w okolicy znaków, które mogłyby mu pomóc w odnalezieniu tego człowieka. Postanowił przejść na drugą stronę i zacząć eksplorację. Jak nic nie znajdzie to będzie się głowił co robić. Na razie miał nadzieję na jakiekolwiek wskazówki.
0 x
Jun'ichi
Martwa postać
Posty: 1906 Rejestracja: 31 maja 2018, o 12:41
Wiek postaci: 21
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Przeciętnego wzrostu i wagi chłopiec, którego pokryte bliznami ciało skryte jest pod prostą, dwukolorową szatą. Twarz jako szczególnie szpetna jest całkowicie zakryta maską.
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32 ... 429#p86350
Multikonta: -
Lokalizacja: Warszawa
Post
autor: Jun'ichi » 25 wrz 2018, o 11:41
Wybacz opóźnienie z odpisem ^^"
Próba wiary
7/30+
Saburō Hokusai - wierny sługa Boga Jashina
Czy aby na pewno pierwszy raz słyszałeś ten głos? Ktoś już kiedyś stwierdził, że "jesteś gotowy", a teraz najwyraźniej przyszła pora by udowodnić to, jak wielka jest Twoja wiara i oddanie. Sługa śmierci przeciwko słudze życia - ta walka mogła zaważyć o losach wielu ludzkich istnień.
Kiedy przeszedłeś na drugą stronę jeziora, z całego lasu zaczęły zlatywać się ptaki, które chwytały w dzioby unoszące się na tafli wody ryby i odlatywały gdzieś w dale tak szybko jak tylko mogły. W ten sposób jezioro powoli wracało do swojego poprzedniego wyglądu, ale to nie miało dla Ciebie żadnego znaczenia. Najważniejsze było teraz odszukanie wroga jednak bez wskazówek było to zadanie niezwykle trudne, a na uboczu szlaku transportowego, gdzieś w środku lasu ciężko było odszukać cokolwiek co mogłoby naprowadzić na konkretną osobę. Wtem jednak Twoich uszu dobiegł odległy lecz bardzo wyraźny odgłos dzwona, w który ktoś uderzył trzy razy. Byłeś niemal pewien, że odgłos pochodzi od strony północnej. Kiedy uniosłeś wzrok ponad linię drzew, zobaczyłeś że nawet chmury uformowały na niebie, daleko na północy dziwny kształt przypominający krzyż. Wyglądało to podejrzanie, jednak kiedy uniosłeś wzrok nieco wyżej, ponad samego siebie, ujrzałeś... ciemną, burzową chmurę z której lada moment mógł spaść deszcz. Czyżby w ten sposób bogowie rozwiązywali konflikty? Wysyłali swoich wiernych wyznawców by sprawdzili czyja wiara jest mocniejsza? Może właśnie o to chodziło w wierze, by sprawdzać siłę wiary ludzi. Ktoś przecież powiedział kiedyś, że nie ma boga bez wyznawców. Najwyraźniej to powiedzenie sami bogowie wzięli sobie do serc. O ile takowe mieli.
0 x
I do not want the sun to rise if she will not be there
Saburō Hokusai
Postać porzucona
Posty: 292 Rejestracja: 26 gru 2017, o 14:44
Wiek postaci: 18
Ranga: Wędrowiec
Widoczny ekwipunek: Metalowa kosa na plecach
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=4596
Post
autor: Saburō Hokusai » 25 wrz 2018, o 14:55
Idąc na drugą stronę jeziora widział jak ptaki zaczęły schodzić z powietrza na ląd, aby tylko złapać martwe ryby. Wszystko powoli wracało do normalnego stanu sprzed przyjścia tutaj. Jednak wciąż zastanawiało go jak miał szukać osoby, którą miał zabić? Wtem do jego uszu dobiegł huk dzwona, który dochodził z północy. Nie było mowy o żadnej pomyłce, uderzyli trzy razy, a dzwon chyba wiadomym było co oznaczał. To właśnie tam znajdował się ten człowiek. Unosząc wzrok ponad drzewa spostrzegł, że w oddali od strony północy chmury na niebie jakby ułożyły się w znak krzyża. Natomiast unosząc wzrok jeszcze bardziej nad siebie zauważył ciemną, burzową chmurę. Wiedział co to oznaczało. To miała być wojna Bogów, a wyznawcy jednego jak i drugiego, mieli udowodnić kto jest silniejszy i stoczyć tę walkę za Bogów. To było trochę chore, ale zawdzięczał Jashinowi wiele. Był jego wyznawcą, to on dał mu tą siłę co ma teraz, on go prowadzi przez życie, on go wyratował z opresji. Czas spłacić swój dług. Poprawił kaptur na głowie, a następnie sięgnął ręką po kose, aby upewnić się, że dalej tam jest. Gdy był pewny wyruszył w kierunku północy nie spiesząc się przy tym. Śmierć szła powoli i dotykała każdą osobę, bez wyjątku. W tym spotkaniu to on ją grał. On był myśliwym. On był agresorem. Nie spieszył się. Ten człowiek nie był w stanie mu już uciec. Jeden z nich zginie, a Jashin ucieszy się ze żniwa. Wierzył w swoją siłę, dlatego był pełen wiary na wygraną.
0 x
Jun'ichi
Martwa postać
Posty: 1906 Rejestracja: 31 maja 2018, o 12:41
Wiek postaci: 21
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Przeciętnego wzrostu i wagi chłopiec, którego pokryte bliznami ciało skryte jest pod prostą, dwukolorową szatą. Twarz jako szczególnie szpetna jest całkowicie zakryta maską.
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32 ... 429#p86350
Multikonta: -
Lokalizacja: Warszawa
Post
autor: Jun'ichi » 26 wrz 2018, o 21:43
Próba wiary
9/30+
Saburō Hokusai - wierny sługa Boga Jashina
Ilość znaków jakie otrzymałeś była wystarczająca, aby upewnić Cię w przekonaniu że oto zostałeś wybrany, by chronić imię swojego boga. Było to ogromne wyróżnienie, bo oto Ty, ledwie jeden z wielu zostałeś zauważony i co najważniejsze obdarzony zaufaniem! Czy istniało w ogóle coś takiego jak zaufanie Jashina? Czy ten siewca śmierci był w stanie obdarzyć kogoś jakimkolwiek pozytywnym uczuciem? Tego z całą pewnością nie można było być pewnym, ale warto było mieć nadzieję bo często to właśnie ona dodawała sił kiedy było ich najbardziej potrzeba.
Minuty leniwie przechodziły w godziny, aż wreszcie słońce zaczęło powoli kryć się za horyzontem. Póki co ledwie go dotknęło, dlatego jego promienie wciąż jeszcze oświetlały wszystko co znajdowało się wokół Ciebie. Kiedy uniosłeś głowę, ujrzałeś jak ciemna, burzowa chmura niemalże złączyła się z trzema, widzianymi wcześniej.
Budda kierował mnie ku tobie, heretyku. Życie kogoś, za kim nikt nie będzie tęsknił, o kim nikt nie będzie myślał jest życiem bezwartościowym. Kiedy życie bezwartościowe krzywdzi te ważne, sługa Buddy musi splamić ręce krwią. Dzisiaj to będzie twoja krew. - głos mnicha dobiegł do Ciebie od frontu i dopiero chwilę później zza dość grubego drzewa wyłonił się Twój cel.
W jego dłoniach ujrzałeś kilka senbonów, które sterczały między palcami. Na plecach dostrzegłeś ostrze Fuma Shurikena zaś przy pasie dwie bądź nawet trzy torby na ekwipunek. Wyznawcy Buddy zapewne myśleli, że zwykłą bronią zdołają pokonać nieśmiertelność wyznawców Jashina - mogło się to wydawać zabawne. Pamiętać jednak należało o obrazie jaki widziałeś w wodnym lustrze.
Wyznawca Buddy ciągle patrząc Ci głęboko w oczy, zaczął unosić dłonie szykując się do ataku. Nie zamierzał marnować czasu i również Ty nie powinieneś tego robić jeśli chcesz pokazać semu bogu ogrom wiary i uwielbienia jakim go darzysz.
Wreszcie senbony z lewej ręki zostały ciśnięte w Twoim kierunku. Wszystkie leciały oddalone od siebie o kilkanaście centymetrów, wycelowane w Twój tors, ręce oraz głowę. Czyżby tym prostym atakiem rywal chciał sprawdzić czy ma do czynienia z nowicjuszem?
_____________________
Ważne!
Nie lubię przedłużać zbędnie misji, dlatego przejdziemy od razu do głównego dania czyli starcia. Pozwoliłem sobie opisać pierwszy atak rywala, mimo że nastąpił od dobrych kilka sekund po tym jak zobaczyłeś go w pełnej okazałości. Oczywiście masz pełne prawo przez tych kilka sekund podjąć jakieś działania, możesz też ich zaniechać aby pokazać swoją wyższość nad rywalem i po prostu się obronić, uniknąć (oczywiście sukces nie jest gwarantowany).
Poniżej zamieszczam mapkę oraz w miarę dokładną legendę. Proszę abyś w swoich postach był dokładny, brał pod uwagę odległości, otoczenie itd. Mam nadzieję, że stoczymy ciekawą, wyrównaną walkę
Mapka:
Złote serce - Wyznawca Buddy
Czerwona błyskawica - Wyznawca Jashina
Brązowe prostokąty - pnie drzew (uogólniam, że każde ma 5m wysokości, po tej wysokości zaczyna się bujna korona pełna zielonych liści. Nie zaznaczałem ich żeby nie robić tam bajzlu za dużego).
Do każdego najbliższego Ci drzewa masz 1,5m (mowa o trzech, które Cię otaczają)
Drzewa bliskie wyznawcy Buddy są na wyciągnięcie jego ręki (2 mu najbliższe)
Odległość między wami = 15 m
0 x
I do not want the sun to rise if she will not be there
Saburō Hokusai
Postać porzucona
Posty: 292 Rejestracja: 26 gru 2017, o 14:44
Wiek postaci: 18
Ranga: Wędrowiec
Widoczny ekwipunek: Metalowa kosa na plecach
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=4596
Post
autor: Saburō Hokusai » 27 wrz 2018, o 12:58
Droga mijała, a on wcale się nie spieszył. Nie wiedział kim jest jego rywal, nie wiedział jak jest silny, ale gdy człowiek doświadcza dużej presji przez większą część czasu to wariuje. O to chodzi wyznawcy. On był uodporniony, uwielbiał walkę jak i smak krwi. Co prawda jego przeciwnik też musiał być silny, skoro tamten Bóg go wybrał, lecz niekoniecznie musiało to oznaczać, że jest silny psychicznie. Właśnie dlatego zmierzał powoli, nie spiesząc się, chciał żeby przeciwnik dostrzegł czym jest lęk. Słońce zetknęło się z horyzontem. Jeszcze było widno, ale to miało za niedługo się zmienić. Spojrzał w górę. Ujrzał nad sobą jeszcze większą chmurę burzową niż poprzednio. Nie mógł uwierzyć, że to akurat jego Jashin wybrał, aby przeszedł tę próbę. To nie była kwestia zaufania... to był sprawdzian siły. Nagle usłyszał głos, który dochodził zza jednego z drzew, a tuż po nim ujrzał postać, którą wcześniej widział w wodzie. Na sam jego widok oczy szerzej otworzyły się, a na twarzy pojawił się uśmiech.
- Robię to dla Ciebie, mój Panie.
Po tych słowach sięgnął ręką po metalową kosę, która była umieszczona na jego plecach i nie czekając na ruch przeciwnika, automatycznie zaczął biec w kierunku pierwszego drzewa, które miał po swojej lewej stronie. Widział, że jego przeciwnik ma broń miotaną, więc musiał osłonić się przed takowym atakiem. Co prawda senbony nie były w stanie zrobić mu żadnej krzywdy, o czym przekonał się w sparingu z Sorą, lecz nie lekceważył przeciwnika. Nie zapomniał o obrazie jaki widział. Jeśli rzeczywiście zabił tylu Jashinistów mężczyzna musiał być silny, więc jego priorytetem będzie unikanie jego ataków. Nie jest przyzwyczajony do takiej metody walki, ale nie ma zbytnio możliwości innej, aby wygrać to starcie. Zresztą to nie broni miotanej najbardziej się obawiał, a żyłek które mogą być do niej przyczepione. Właśnie dlatego gdy był już przy pierwszym drzewie, a mnich wyrzucił w jego stronę senbony, ten zaczął biec po drzewie w górę, aby zaraz znaleźć się na jednej z jego gałęzi. Zaczął skakać z drzewa do drzewa, które było najbliżej jego postaci. Najpierw to, które było przed nim, a następnie to, które było bardziej po lewej stronie. Co zamierzał? Kto wie. Jego myśli były teraz skupione tylko na jednym, żeby wygrać.
Ukryty tekst
0 x
Jun'ichi
Martwa postać
Posty: 1906 Rejestracja: 31 maja 2018, o 12:41
Wiek postaci: 21
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Przeciętnego wzrostu i wagi chłopiec, którego pokryte bliznami ciało skryte jest pod prostą, dwukolorową szatą. Twarz jako szczególnie szpetna jest całkowicie zakryta maską.
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32 ... 429#p86350
Multikonta: -
Lokalizacja: Warszawa
Post
autor: Jun'ichi » 30 wrz 2018, o 23:23
Próba wiary
11/30+
Saburō Hokusai - wierny sługa Boga Jashina
Walka w imię boga była największym zaszczytem dla wiernego wyznawcy. Żaden z was nie mógł pozwolić sobie na porażkę, a każdy chwyt był dozwolony.
Twoje wbiegnięcie po drzewie zgrało się z uderzeniem wszystkich pięciu senbonów w drzewo, które stało za Twoją początkową pozycją. Momentalnie znalazłeś się na pierwszej, dużej gałęzi z której miałeś łatwą pozycję by przeskoczyć na dwa kolejne drzewa. Mnich nie pozostawał jednak bierny; gdy byłeś w trakcie swojego drugiego skoku, zobaczyłeś że również on postanowił zmienić pozycję. Ruszył dokładnie przed siebie, dzięki temu kiedy Ty byłeś w połowie drogi do ostatniego drzewa, on był idealnie na wprost Ciebie. Jego lewa ręka była już gotowa do rzutu, jednak tym razem bronią był kunai, za którym na krótkiej żyłce ciągnęła się niewielka, zapisana notka. Widziałeś dobrze, że mnich nie celował w Twoją aktualną pozycję tylko w miejsce, w które powinieneś wylądować. Od momentu w którym to ujrzałeś do ewentualnego trafienia w cel minie może sekunda z haczykiem, dlatego reakcja z Twojej strony musiała być niemal natychmiastowa.
Powinieneś od razu nadstawić karku! - zakrzyknął mnich w którego głosie dało się wyczuć bezczelną wręcz pewność siebie.
Nad waszymi głowami chmury zaczynały niespokojnie mieszać się w dziwacznym, niespotykanym na co dzień tańcu. Raz wydawać się mogło, że łączą się one w spójną całość, jednak po chwili ciemny obłok ponownie stawia czoła trójce białych "krzyży".
"1" i "2" - oznaczenie pozycji w kolejnych turach. Teraz mamy dwie tury więc 1 i 2, następna mapka dostanie trójkę. O ile będzie kolejna mapka ;>
Złote serce - Wyznawca Buddy
Czerwona błyskawica - Wyznawca Jashina
Brązowe prostokąty - pnie drzew (uogólniam, że każde ma 5m wysokości, po tej wysokości zaczyna się bujna korona pełna zielonych liści. Nie zaznaczałem ich żeby nie robić tam bajzlu za dużego).
Odległość między wami = 15 m
0 x
I do not want the sun to rise if she will not be there
Saburō Hokusai
Postać porzucona
Posty: 292 Rejestracja: 26 gru 2017, o 14:44
Wiek postaci: 18
Ranga: Wędrowiec
Widoczny ekwipunek: Metalowa kosa na plecach
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=4596
Post
autor: Saburō Hokusai » 2 paź 2018, o 18:33
Wyznawca ruszył, nie patrząc na nic. Jego celem było wejście na drzewo i tak też zrobił. Podczas gdy znalazł się za drzewem i zaczął wspinać do góry, mnich wyrzucił w jego kierunku senbony, które wbiły się w drzewo. Jak zamierzał tak zrobił. Skoczył z jednej gałęzi na drugą, a następnie z drugiej chciał na trzecią, lecz podczas lotu gdy był w połowie drogi od drugiej gałęzi zauważył, że mnich nagle zmienił swoją pozycję. Znajdował się na przeciwko Jashinisty i wyrzucił kunai, który miał zaczepioną na żyłce notkę wybuchową. Kunai nie leciał w chłopaka, a w miejsce gdzie miał wylądować. Wiedział jak to się skończy jak nic nie zrobi. Ginąć nie chciał, lecz miał dosłownie sekundę na reakcję. Nie zdążyłby wykonać zamiany z przedmiotem. Zanim by jakiś znalazł i wykonał pięć pieczęci to by znalazł się na gałęzi i jednocześnie w polu rażenia. Nie miał zbyt specjalnie dobrych pomysłów, bo nie posiadał też dużo technik. Pierwsza myśl, sięgnął po kosę, którą miał na plecach i złapał ją obiema rękami. Następnie wyciągnął ręce z kosą przed siebie najdalej jak potrafił i kierował ją w drzewo. Co zamierzał? Nie miał pomysłów, a ten ruch miał po prostu zapewnić mu nie dotarcie do gałęzi drzewa. Całą siłą trzymając kosę miał odbić się od drzewa i nie dosięgnąć gałęzi, lecz spaść na dół. Lepsze to niż dostanie notką wybuchową, a przynajmniej tak mu się wydawało, lecz czy mu się to uda? Zobaczymy.
Ukryty tekst
0 x
Jun'ichi
Martwa postać
Posty: 1906 Rejestracja: 31 maja 2018, o 12:41
Wiek postaci: 21
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Przeciętnego wzrostu i wagi chłopiec, którego pokryte bliznami ciało skryte jest pod prostą, dwukolorową szatą. Twarz jako szczególnie szpetna jest całkowicie zakryta maską.
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32 ... 429#p86350
Multikonta: -
Lokalizacja: Warszawa
Post
autor: Jun'ichi » 4 paź 2018, o 08:08
Błąd z mojej strony - na mapce w poprzednim poście zostawiłem wpis, że odległość między wami to 15 m chociaż wyraźnie się ona zmniejszyła. Jest to ok 5 m.
Próba wiary
13/30+
Saburō Hokusai - wierny sługa Boga Jashina
Walka zaczęła się już na dobre i wiedziałeś, że od teraz wyjść z niej cało może tylko jeden z was. Łysy mnich nie będzie się powstrzymywał, nie po to przybył w to miejsce - widziałeś to w jego spojrzeniu i jego atakach, które z pewnością miały na celu wyrządzenie jak największej szkody. Jedynie odpowiednio szybka reakcja pozwoliła Ci wykonać odpowiedni ruch kosą, który sprawił że faktycznie nie dotarłeś do gałęzi drzewa. Trzon kosy oparł się o pień, a Twoje ciało poczuło nagłe zatrzymanie się niemal w miejscu. Zanim odpowiednie siły zaczęły ściągać Cię do dołu, kunai zdążył dotrzeć do celu swojej podróży jednak zamiast w Ciebie, uderzył o ostrze kosy wydając przy tym charakterystyczny odgłos obijających się metali. W następnej chwili zarówno Ty jak i kunai z notką zaczęliście opadać w stronę ziemi ale... notka nie wybuchała.
To Twój koniec! - warknął wciąż pewny siebie mnich, jednocześnie rzucając w Twoim kierunku drugą serię (5 szt) senbonów, które już wcześniej widziałeś w jego dłoni. Również tym razem czasu na reakcję miałeś niewiele bo dzieląca was odległość to raptem 5 m.
Kiedy igły opuściły już dłoń mężczyzny, zauważyłeś że niemal natychmiast zaczyna on sięgać do jednej ze swoich sakw, skąd wyciąga mały zwój.
Najwyraźniej tak należało walczyć z wyznawcami Jashina - nie dać im szans na złapanie oddechu, zasypywać atakami aż do trafienia!
Kiedy Twoje stopy dotknęły podłoża, senbony były już w połowie drogi do Ciebie, a mnich miał w dłoni zwój, który dopiero zaczyna otwierać. Czas na swoje działania masz od momentu gdy mnich rzuca igły. Trafią one w Ciebie po sekundzie spędzonej na ziemi.
Mapka pozostaje ta co ostatnio.
0 x
I do not want the sun to rise if she will not be there
Saburō Hokusai
Postać porzucona
Posty: 292 Rejestracja: 26 gru 2017, o 14:44
Wiek postaci: 18
Ranga: Wędrowiec
Widoczny ekwipunek: Metalowa kosa na plecach
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=33&t=4596
Post
autor: Saburō Hokusai » 4 paź 2018, o 15:51
Wyciągając ręce jak najbardziej do przodu, w których znajdowała się kosa, udało mu się zatrzymać dosłownie prze gałęzią drzewa. Kunai trafił w ostrze kosy i zaczął spadać wraz z chłopakiem na ziemię. Co najbardziej zwróciło uwagę chłopaka to to, że notka wcale nie wybuchła. Dlaczego? Może tyczyło się to umiejętności, które posiadał mnich. Następnym ruchem mężczyzny było natychmiastowe wystrzelenie w pięciu senbonów w kierunku wyznawcy. Co on chciał tym osiągnąć? Musiało być w tym coś więcej, musiał wiedzieć też, że samymi senbonami nie zdoła zranić chłopaka mimo trafienia. Mimo tego należało ich unikać, ponieważ nie wiadomo było co zrobią. Tak samo zainteresował Jashiniste zwój, który w tym momencie otworzył mnich. On coś kombinował, ale za wiele czasu na reakcję nie miał. Senbony były cienkie, a jego kosa trochę szerokości miała. Wobec tego gdy tylko spadł na ziemię położył się na płasko głową w bok (aby jak najmniej wystawało głowy ponad ziemię) i trzymając kosę do góry nogami ostrzem do ziemi, położył ją nad głową chłopaka, aby senbony w razie czego trafiły w kosę, nie w jego ciało. Następnie od razu zaczął szukać już na przyszłość wzrokiem jakiegoś przedmiotu do podmiany, a gdy senbony przeleciały to schował się za najbliższym drzewem, które znajdowało się po jego prawej stronie, aby móc przygotować jakąś taktykę i trochę odsapnąć.
Ukryty tekst
0 x
Jun'ichi
Martwa postać
Posty: 1906 Rejestracja: 31 maja 2018, o 12:41
Wiek postaci: 21
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: Przeciętnego wzrostu i wagi chłopiec, którego pokryte bliznami ciało skryte jest pod prostą, dwukolorową szatą. Twarz jako szczególnie szpetna jest całkowicie zakryta maską.
Link do KP: http://shinobiwar.pl/viewtopic.php?f=32 ... 429#p86350
Multikonta: -
Lokalizacja: Warszawa
Post
autor: Jun'ichi » 5 paź 2018, o 09:00
Próba wiary
15/30+
Saburō Hokusai - wierny sługa Boga Jashina
Mnich z zaciekawieniem obserwował jak w sprytny sposób zasłaniasz się kosą, wykorzystując niemałe rozmiary jej ostrza. Mimo to nie zaniechał swoich działań i tak oto rozpostarł zwój przed swoją klatką piersiową, jednym, szybkim ruchem. Momentalnie ze zwoju wydobył się kłąb białego dymu, a po chwili zaczęły się z niego dosłownie wysypywać spore ilości metalowych igiełek. Niczym wysypane z wiadra, spadały na ziemię troszkę dziwnie drżąc jakby ktoś potrząsał nimi za pomocą żyłek (których nie widziałeś nawet po dokładnym przyjrzeniu się).
Podczas gdy ostatnie senbony wyleciały ze zwoju, Ty zdążyłeś wypatrzeć w otoczeniu kilka przedmiotów, które może byłyby przydatne do podmiany. Był to głaz leżący przy drzewie na lewo (jedno drzewo dalej na lewo niż to przy którym jesteś. To, które wychodzi z krawędzi mapki), oraz jakiś pień, który leżał dokładnie za Twoim przeciwnikiem, jakieś 5 m za jego plecami, tuż przy innym, stojącym normalnie drzewie.
Twoje uszy odbierały coraz głośniejsze odgłosy odbijających się od siebie igiełek, które zaczynały coraz mocniej drgać na ziemi, podskakiwać i obracać się z niewiadomych przyczyn. Wreszcie jednak mnich stojący ponad nimi, wyciągnął ku Tobie dwie ręce jakby wskazywał przedmiotom cel ataku. Te o dziwo całkowicie posłusznie wystrzeliły samoistnie w Twoją stronę z zaskakującą prędkością. Widziałeś jak cała ta chmura igieł po prostu unosi się niewysoko ponad ziemię i zaczyna mknąć w Twoją stronę. Oczywiście również tym razem czas na reakcję jest bardzo niewielki co zapewne było założeniem mnicha. Walcząc z Jashinistami, musiał opracować pewien schemat działania przeciwko nim. Pytaniem było tylko czy Ty, wybrany przez samego Jashina okażesz się tak przeciętny i słaby jak inni, którzy polegli w walce z tym człowiekiem? Czy Jashin wybrałby Cię, gdyby nie wierzył w zwycięstwo? Czy sama świadomość tej wiary w Twoje możliwości nie powinna Cię natchnąć i pchnąć do zwycięstwa?! Jednego mogłeś być pewien - Jashin uważnie obserwował tą walkę.
"1/2/3/4" - oznaczenia pozycji w kolejnych rundach walki
Złote serce - Wyznawca Buddy
Czerwona błyskawica - Wyznawca Jashina
Brązowe prostokąty - pnie drzew (uogólniam, że każde ma 5m wysokości, po tej wysokości zaczyna się bujna korona pełna zielonych liści. Nie zaznaczałem ich żeby nie robić tam bajzlu za dużego).
Szare kropeczki - senbony wysypane ze zwoju na ziemię
Odległość między wami = 5 m
0 x
I do not want the sun to rise if she will not be there
Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 3 gości