Las Pamięci

Kraj kupiecki położony nad morzem, na wschód od Prastarego Lasu. Graniczy z prowincjami Atarashi, Antai, Midori i Kaigan. Ryuzaku no Taki jest znane ze swojego bogactwa i szeroko zakreślonych wpływów - związane jest to z dobrym położeniem i łatwym dostępem do morza, czym nie może się pochwalić Shigashi no Kibu. Kraj ten ma bardzo żyzne gleby i przyjazny klimat, co korzystnie wpływa na dobrobyt jego mieszkańców. Na terytoriach tej prowincji, wśród nielicznych pagórków, można też znaleźć główną świątynię Wyznawców Jashina. Na północy, tuż przy granicy z Atarashi znajduje się z kolei Sarufutsu – miasteczko będące siedzibą szczepu Uchiha i Gazo - oraz Hachimantai - wioska, gdzie znajdują się Wyrzutkowie Cesarscy - Yuki.
Awatar użytkownika
Hikari
Martwa postać
Posty: 2488
Rejestracja: 24 sie 2015, o 18:56
Wiek postaci: 26
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Prawe oko mocna zieleń, lewe intensywnej czerwieni. Długie kruczoczarne włosy sięgające do połowy ud. Ogólnie mówiąc dobrze zbudowany mężczyzna mierzący 182cm.

Re: Las Pamięci

Post autor: Hikari »

0 x
I'm never on fire
Cause i'm the real fire.
Murai

Re: Las Pamięci

Post autor: Murai »

Plan wybrany przez niego miał szanse na powodzenie mniej więcej identyczne, co reszta. Mógłby spróbować w bardziej skrytobójczej formie, miał jednak nadzieję na infiltrację i wykończenie ich od wewnątrz. O wiele lepiej byłoby dla niego, gdyby nie musiał korzystać z niedawno rozwiniętego rodzaju technik. Nie znał siły tego "opiekuna lasu", jednak wolał uniknąć niepotrzebnego rozlewu krwi. Miał zabić określoną grupę ludzi i tego powinien się trzymać. Jego pomysł dotyczący przybrania postaci jednego ze zbirów był dobry, zabójstwo nie miało żadnych słabszych momentów, było przeprowadzone idealnie. O wszystkim zadecydował przypadek, czynnik którego nie uwzględniał w wymyślonych przez siebie scenariuszach. Nie był w stanie wziąć poprawki na każde możliwe zdarzenie jakie mogło mieć miejsce. Równie dobrze całkowicie przypadkiem ognisko mogłoby spowodować ogromny pożar bądź z głębi lasu wyszedł myśliwy i widząc chaos zaczął strzelać do ludzi. Możliwości były nieograniczone, nawet taka osoba jak Murai nie była w stanie opracować takiej ilości planów i drzew rozwoju wydarzeń, by wziąć pod uwagę każdą ewentualność. W tym wypadku nie przewidział charakteru zabitego i jego opinii wśród towarzyszy. To, że Akio był tchórzliwy i raczej nie należał do osób którym udałoby się kogokolwiek złapać, zniweczyło jego plany na jakąkolwiek podpuchę. Kiedy tylko został zauważony, kunai z notką oślepiającą czekał, gotowy do rzutu. Musiał atakować możliwie jak najszybciej i zabierając dużą ilość przeciwników w dosłownie chwilę. Ale musiał podać hasło. Murai przeanalizował wszystkie znane mu hasła i w celu zdezorientowania oponentów wypowiedział jedno z nich.
- Suma podstawy równa się kwadratowi obu ramion. - Klon Muraia wyskoczył do przodu z dużą prędkością jeszcze kiedy ten mówił. Ogromną prędkością, nie ograniczając się. W tym samym czasie w stronę z nogi Muraia wyszedł kunai z notką oślepiającą, który został wystrzelony przez nicie z dużą siłą. Oryginalny Murai również pobiegł do przodu, patrząc uważnie na przeciwników. Musiał być gotowy do wykonywania wszelkich uników. Kiedy kunai z notką znajdzie się na wystarczającej odległości, by światło mogło oślepić oponentów, Murai aktywuje notkę i samemu wbija wzrok w ziemię, by go nie oślepiło. Jego nici wysuwają się z pleców i w formie swoistej płachty wiszą nad Muraiem w formie tarczy. Co dalej? Klon Muraia, będąc w lepszej pozycji, wystrzeliwuje w stronę oponentów swoje nici, samemu wskakując na ścianę i przystępując do abordażu na ich siedzibę. Cel jest prosty - zaatakować jak największą ilość wrogów i ich wyeliminować. Nici mają różne cele - oplatają i ciągną na ziemię, gdzie z kolei oponent uderza głową w ziemię bądź duszą tym samym sposobem, co Akio.

Nazwa
Jiongu
Pieczęci
Brak
Wytrzymałość
0,3 x wytrzymałość shinobi
Szybkość
0,4 x szybkość shinobi
Zasięg Max.
5 metrów
Koszt
  • Drobne wykorzystanie
    KC E - 5%, KC D - 4%, KC C - 3%, KC B - 2%, KC A - 1% , KC S - niezauważalne koszty, KC S+ - niezauważalne koszty (na turę)
  • Znaczące wykorzystanie
    E: 6% | D: 5% | C: 4% | B: 3% | A: 2% | S: 1% | S+: 1% (na turę) - rośnie wraz z reberu
Dodatkowe
Brak dodatkowych wymagań
Opis Jiongu jest niezwykłą umiejętnością, która zmienia ciało użytkownika w swoistą, szmacianą lalkę. Zdolność, którą uzyskuje się poprzez poddanie swojego ciała eksperymentom, pozwala na dowolne manipulowanie czarnymi nićmi znajdującymi się w naszym organizmie. Wprowadza się je w trakcie eksperymentu i po jego przyjęciu przez organizm następuje jego gwałtowny rozrost w wyniku czego już po niedługim czasie, nici znajdują się w każdym niemalże mięśniu naszego ciała. Ze względu na to, że nasze ciało składa się w głównej mierze jedynie z tych nici, jesteśmy w stanie także wykonywać dość poważne zabiegi na swoim organizmie, a także bez obaw je otwierać, a także zamykać.
POZIOM ORYGINAŁU
Nazwa
Jiongu: Reberu Ei
Przedostatni poziom Jiongu. Wprowadza on szereg różnych zmian. Udoskonala zdolności nici, co jest oczywiste, lecz warto o tym wspomnieć. Idąc dalej, pozostają już tylko dwa narządy wewnętrzne: serce i mózg. Dochodzi również bardzo ważna dla Kakuzu rzecz. Zostaje wprowadzona możliwość aplikacji nowych serc. Aktualnie ich limit to trzy, lecz z czasem da się to zmieniać. Schemat zdobywania serc opisany jest poniżej.
Wytrzymałość
0,9 x wytrzymałość shinobi
Zasięg
25 metrów
Szybkość
0,8 x szybkość shinobi
Koszt Chakry KC E - 25%, KC D - 20%, KC C - 15%, KC B - 10%, KC A - 8%, KC S - 5%, KC S+ - 2% (na turę)
POZIOM KLONA
Nazwa
Jiongu: Reberu Bi
Trzeci z poziomów tego Hijutsu. Następują kolejne modyfikacje ciała. Przede wszystkim, pozostają tylko trzy narządy: serce, mózg i płuca. Dodatkowo wzmacniają się możliwości nici. Są one o wiele dłuższe niż wcześniej, a także można nimi wykonywać lepsze manewry. Daje to pole do popisu wszystkim użytkownikom Jiongu. Warto dodać, że od tego momentu zostają wzmocnione czynności życiowe Kakuzu. Do czego to potrzebne? Dowiemy się tego na następnej randze.
Wytrzymałość
0,7 x wytrzymałość shinobi
Zasięg
20 metrów
Szybkość
0,6 x szybkość shinobi
Koszt Chakry KC E - 15%, KC D - 12%, KC C - 8%, KC B - 5%, KC A - 4%, KC S - 2%, KC S+ - 1% (na turę)
ATRYBUTY PODSTAWOWE:
SIŁA 10 (1 poziom)
WYTRZYMAŁOŚĆ 65 (2 poziom)
SZYBKOŚĆ 115 (125) (4 poziom)
PERCEPCJA 53 (63) (2 poziom)
PSYCHIKA 1 (1 poziom)
KONSEKWENCJA 5 (1 poziom)
KONTROLA CHAKRY C
MAKSYMALNE POKŁADY CHAKRY:200% (100% bazowe + 100% z Katonowego Serca)
MNOŻNIKI: Bonus za styl (+10 do Szybkości i +10 do Percepcji)

PRZEDMIOTY PRZY SOBIE (WIDOCZNE):
- Dwie kabury na broń (lewe i prawe udo)
- 2 tonfy obwinięte bandażami (przy pasie)

PRZEDMIOTY SCHOWANE (NIEWIDOCZNE):
Kabura na broń |Zapełnienie: 12/20 obj.| (prawe udo):
10 shuriken - 8 obj.
1 kunai z notką wybuchową - 2 obj.
Torba |Zapełnienie: 19,5/20 obj.|(lewy bok):
2 kastety z ostrzami - 16 obj.
1 notka oślepiająca - 0,5 obj.
1 bomba dymna - 1 obj.
Ukryte w ciele:
1 kunai z notką oślepiającą (lewa noga)
4 kunai - brzuch
[/akap]
0 x
Awatar użytkownika
Hikari
Martwa postać
Posty: 2488
Rejestracja: 24 sie 2015, o 18:56
Wiek postaci: 26
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Prawe oko mocna zieleń, lewe intensywnej czerwieni. Długie kruczoczarne włosy sięgające do połowy ud. Ogólnie mówiąc dobrze zbudowany mężczyzna mierzący 182cm.

Re: Las Pamięci

Post autor: Hikari »

0 x
I'm never on fire
Cause i'm the real fire.
Murai

Re: Las Pamięci

Post autor: Murai »

Sytuacja nie była łatwa, musiał walczyć w dość nieprzystępnym środowisku i na korzyść przeciwników. Ci doskonale znali teren, dysponowali wątpliwą przewagę terenową, a na pewno liczbową. Głównie przeszkadzał mu mrok, ale zakładał, że takie same problemy mieli przeciwnicy. Dotychczas siedzieli w oświetlonym kompleksie, teraz wyszli niemalże natychmiastowo, ich oczy zwyczajnie nie miały czasu na przywyknięcie go mroku. On mniej więcej znał ich położenie i ilość, a także możliwości ofensywne, które były dość skromne. Murai z pewnością jest dla nich wzywaniem. Szybki, o sporych możliwościach defensywnych i mogący jednocześnie zabijać ich bez zahamowań. Przeciwnik, który ma odpowiedź na każdy atak i każdą zagrywkę - takim właśnie oponentem był Murai dla grupki mężczyzn. Sytuacja prezentowała się dość ciekawie, kiedy tylko pierwszy etap jego planu zakończył się powodzeniem. Powodzenie rozumiał jako zmniejszenie ilości oponentów przed dalszymi fazami za pomocą klona. Klon niestety nie uniknął światła z notki i to pozwoliło jednemu z przeciwników go zaatakować, odcinając tym samym głowę. Sprytne zagranie, nawet na zwykłego klona by podziałało. Ale on nie był standardową kopią, był czymś trochę lepszym. Mimo odciętej głowy klon nadal miał potencjał do mordowania, jednak nie miał już możliwości wybierania celów. Przedtem jednak zdjął kilku przeciwników, ostatecznie przydając się na coś i nie będąc zniszczonym natychmiastowo, nie biorąc nic w zamian. Trzeba było wycisnąć z niego co tylko się da. Klon powinien więc zaatakować swoimi nićmi na ślepo, biorąc pod uwagę obszar gdzie poprzednio widział oponentów. Nici powinny z dużą siły smagać "na ślepo", po czym gdy tylko natrafią na oponenta, oplątać go jak tylko się da. Zabicie jak największej ilości ludzi było teraz priorytetem. Teraz powinien jednak sam zająć się swoim problemem. Notką. Trzeba było odskoczyć jak najdalej od notki i przeznaczając część nici z tarczy jako obronę przed potencjalnymi obrażeniami. Tarczę nadal trzymał w obawie przed pociskami. Nie stał jednak w miejscu, cały czas się poruszał. Przybliżał się do oponentów cały czas, wykonując uniki i odtrącając pojedynczymi mackami bronie z notkami. Jednocześnie Murai wykona kolejną niebezpieczną technikę. Nowa partia nici, bardzo ogromna, uformowała się w parę gigantycznych rąk. Ręce te były znacznie większe od samego Muraia. Następnym krokiem było wystrzelenie tych gigantycznych łap w kierunku oponentów, ich zadaniem, było zajście ich z dwóch stron - jedna ręka z jednej, druga z drugiej. Zgnieść przeciwników, taki był sens istnienia dłoni.
Techniki te same co w poprzednim poście + to:

Nazwa Jutsu: Jiongu Teashi
Dziedzina: Klanowe (Kakuzu)
Ranga Jutsu: C
Zasięg Jutsu: Zasięg nici
Koszt chakry: E: 12% | D: 10% | C: 8% | B: 6% | A: 4% | S: 3% | S+: 2% na turę (za parę)
Opis: Technika pozwalająca na okiełznanie chaotyczności wynikającej z braku konkretnej formy naszych nici. Jutsu polega na wypuszczeniu dużych ilości nitek i uformowaniu ich w dodatkowe kończyny o rozmiarach dowolnych i w dowolnym miejscu. Przykładowo jest możliwość na stworzenie dodatkowej pary rąk na plecach albo pod faktycznymi kończynami, uzyskując dziwny efekt, jednak z ciekawymi właściwościami. Dla walczących w zwarciu jest to bezcenna pomoc, pozwalająca na wyprowadzenie większej ilości ciosów/zablokowanie, bądź też dzierżenie większej ilości broni. Posiadamy nad nimi pełną kontrolę, a nici z nich możemy używać do woli, podobnie jak do technik klanowych. Kończyny nie muszą być koniecznie rozmiarów rzeczywistych i nikt nie broni ukształtować je w ogromne ręce z nici. Podobnie nie muszą być przyczepione do ciała - ważne, by miały z nim połączenie poprzez medium w formie czarnych nici. Kończyny posiadają statystyki wykonującego zgodnie z przelicznikiem obowiązującym na danej randze dziedziny. Siła jednak jest identyczna.
Link do tematu postaci: viewtopic.php?p=1781#p1781
0 x
Awatar użytkownika
Hikari
Martwa postać
Posty: 2488
Rejestracja: 24 sie 2015, o 18:56
Wiek postaci: 26
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Prawe oko mocna zieleń, lewe intensywnej czerwieni. Długie kruczoczarne włosy sięgające do połowy ud. Ogólnie mówiąc dobrze zbudowany mężczyzna mierzący 182cm.

Re: Las Pamięci

Post autor: Hikari »

0 x
I'm never on fire
Cause i'm the real fire.
Murai

Re: Las Pamięci

Post autor: Murai »

Podziałało? Wykorzystanie do maksimum możliwości ofensywnych klona celem zmniejszenia ilości przeciwników powiodło się. W pewnym momencie jednak część nici trafiła do ogniska. Nieprzewidziany zwrot akcji, ale w ostatecznym rozrachunku wyszło mu to tylko na dobre. Bicze odciągnęły uwagę oponentów na tyle, by Murai mógł zrealizować dalszą część swojego planu, znacznie bardziej destrukcyjną od poprzednich ataków. Ogromne łapy były jego kartą atutową łączącą ogromną siłę nici z dużym ich skupieniem, co owocowało jedynie śmiercią i zniszczeniem złapanych. Ognisko było w tym wszystkim kluczowe, kontrolowany ogień pozwalał na spalenie przeciwników. Jego nici zaczęły się palić i o ile te zapalone jego własnym ogniem utrzymywały się bardzo długo, to tutaj niestety tak nie było. Nadal miał nad nićmi kontrolę i już chciał ogień gasić, kiedy zrobił to ktoś inny. Ugasił to wodą. Samuraiopodobny mężczyzna był wściekły i natychmiast przystąpił do oskarżeń i groźnych wywodów. Murai nie szukał kłopotów, miał sytuację pod kontrolą ale mężczyzna źle to zrozumiał.
- Nie miałem takiego zamiaru, wszystko było pod kontrolą. Miałem zamiar wprowadzić nici pod ziemię by ugasić ogień. Nie ja zresztą rozpaliłem to ognisko. - powiedział Murai do opiekuna lasu, który aż kipiał gniewem. Murai był spokojny, bardzo opanowany w obecnej sytuacji. Czekał na reakcję mężczyzny, by potem móc na spokojnie podjąć dalsze działania. Nie chciał mieć wkurzonego wojownika za swoimi plecami, wolał spokojnie to rozegrać. Jeśli mężczyzna się nie uspokoi, to skończy jak reszta bandytów. Dlatego też lepiej dla niego by było cieszyć się, że las jest cały. Kolejnym krokiem Muraia po uspokojeniu się mężczyzny było zniszczenie fortyfikacji. Wykorzystał przy tym swoje nici, by naruszyć strukturę filarów podtrzymujących. Wszystko powinno się posypać jak domek z kart. Murai oczywiście był na stosownej odległości, by nie oberwać jakimiś odłamkami.
- Nic tutaj po mnie. - powiedział do siebie, po czym wrócił do chłopca. A przynajmniej taki miał zamiar. Powinien być gdzieś w miejscu, gdzie kazał mu czekać. I miał nadzieję, że właśnie tam będzie czekał. A jak nie? Prawdopodobnie go zostawi, nie potrzebuje jego amulecików.
0 x
Awatar użytkownika
Hikari
Martwa postać
Posty: 2488
Rejestracja: 24 sie 2015, o 18:56
Wiek postaci: 26
Ranga: Akoraito
Krótki wygląd: Prawe oko mocna zieleń, lewe intensywnej czerwieni. Długie kruczoczarne włosy sięgające do połowy ud. Ogólnie mówiąc dobrze zbudowany mężczyzna mierzący 182cm.

Re: Las Pamięci

Post autor: Hikari »

Misja Zakończona
- 50PH dla Ciebie
- Zakrwawiony wisiorek warty 100 Ryo o ile go zebrałeś
0 x
I'm never on fire
Cause i'm the real fire.
Sarutobi Kazumi

Re: Las Pamięci

Post autor: Sarutobi Kazumi »

Spotkali się przypadkiem na targu, on olbrzym, ona drobna. On był miły, do serca przytulał, ona powoli nagrzewała się z każdym uderzeniem serca. I nikt nie był zazdrosny, bo jak dobrze wiadomo, kalarepy są aseksualne. Co innego marchewki, rude bestie opętane żądzą. Na szczęście dla Kazumi jabłko nie wybrało jeszcze swojej płci, więc porzucony ogryzek nie był martwym ciałem, a zaledwie organicznym śmieciem, który rozłoży się dość szybko. Ewentualnie zje go jakaś koza, krowa czy co tam będzie przechodzić przez bramę Ryuzaku. Dość daleko wypuścili się w poszukiwaniu miejsca z dala od ludzi - Chuichi chyba naprawdę nie lubił, gdy ktoś obcy przeszkadzał mu w jedzeniu. Na szczęście tuż obok miasta rozpościerał się gigantyczny las, ciągnący się aż po horyzont. Przeszło jej przez myśl pytanie, czy drzewa są starsze od aryckapłana. Największe z nich, w głębi kniei pewnie tak. W drodze nie mówili zbyt wiele - po co przekrzywiać tłum, skoro zaraz znajdą się w dość cichym miejscu, ne?
Szarooka ulokowała się wygodnie na gałęzi ze trzy metry nad ziemią. Była na tyle lekka, by drzewo wytrzymało jej ciężar, a ilość rozgałęzień pozwalała prawie się położyć. Trochę żałowała, że wzięła tylko jabłko - głód w końcu da o sobie znać, ale to jeszcze kwestia godzin. Póki co mogła cieszyć się w miarę suchym miejscem, bo wyższe partie gałęzi chroniły przed śniegiem, wiatr nie dokuczał, a grube futro było ciepłe i miękkie. Musiała tylko uważać, by go nie podrzeć - prezent od fanatycznych krawców zasługuje na specjalne traktowanie.
- Co cię sprowadza do Ryuzaku, Chuichi-sama? - zapytała z ciekawości, wodząc wzrokiem po lesie. Może uda się jej wypatrzeć wiewiórkę? Albo inne małe i urocze zwierzątko? Zapuszczenie się w głąb puszczy groziło spotkaniem z niedźwiedziem - choć wszyscy wiedzą, że misie zimą śpią, to samym misiom nikt tego nie powiedział. O wilkach i dużych kotach nie wspominając. Wielkie koty, dobre sobie. Czy gdzieś na świecie mógł żyć większy futrzak niż Nibi? Szkoda tylko, że w razie spotkania z mniejszym krewnym nie stanie po jej stronie. Ba, nawet się nie odezwie, leniwy zwierzak. A może tak jest lepiej? Żadnych głosów w głowie, żadnych nagłych zwrotów akcji. Zwykła rozmowa z dość miłym człowiekiem. Który chyba zaraz zacznie jeść kalarepę i marchew, zostawiając resztki dla saren, łosi i innych takich. O ile w ogóle zostawi cokolwiek. - Smacznego! Jesteś silnym shinobi? - warto wiedzieć, czy grubasek jest już na tym poziomie, że wrogów zjada przed śniadaniem, a nie poci się w walce z doko. Może warto by wziąć się porządnie za swój rozwój, wszak ofiary same się nie złożą, ne? Nie mówiąc już o Akuryo, zemsta na szkielecie musiała poczekać. Może Mistrz zdoła jej pomóc w tej kwestii, o ile tylko zasłuży.
0 x
Chuichi

Re: Las Pamięci

Post autor: Chuichi »

  • Zazdrość? Płeć? Chuichi nigdy się nad tym nie zastanawiał. Traktował każde jedzenie tak samo i jakoś szczególnie się nie rozwodził na jego potrzebami. Koniec końców i tak wylądują w jego brzuchu, to po co ma je jakoś dzielić? Trafiają do tej samej, bezdennej kieszonki we wnętrzu Akimichiego, która trawi je z równym zapałem i oddaniem. Dlatego też dobrze, że te rozważania nie ujrzały światła dziennego. Jeszcze grubasek zmieniłby swój pogląd na świat, zaczął jeść mniej, a następnie zmizerniał, usechł i umarł. Wszystko jest możliwe! Jeśli natomiast chodzi o jedzenie z dala od ludzi, to dla tego shinobiego był to swego rodzaju rytuał. W domu zawsze uczono go, że czas posiłków jest również czasem spokoju i relaksu, a tych nie uświadczy się na głośnym targu pośród wrzasku, harmidru i niezbyt kulturalnych ludzi dookoła. Łono natury było za to zdecydowanie lepsze. O ile nie przyjdzie do niego jakiś zwierzak, który będzie chciał gryza. Wtedy dzień można uznać za nie do końca udany.
    Taka Kazumi to miała jednak wygodę. Mogła sobie spokojnie usiąść na gałęzi bez obawy o to, że zaraz wyrwie drzewo razem z korzeniami, a przy jej ewentualnym upadku w ziemi nie powstanie sporej wielkości krater. Chuichi nosił za to na sobie większe brzemię. Musiał uważać na swój każdy krok, żeby czegoś nie popsuć przy przypadkowym potknięciu. Do tej pory pamięta jak raz w pewnej restauracji zarwał deski w podłodze. Chyba nigdy w życiu nie było mu tak głupio, jak wtedy. Co on może jednak na to począć, skoro jego klan wymaga aż takiej tkanki tłuszczowej? Oczywiście sam też nie ma nic przeciwko objadaniu się, ale zawsze dobrze jest się mieć czym zasłonić. Ot tak, dla odmiany.
    - Hum? Jedzenie i podróż. Szukam kogoś, ale nie mam żadnych poszlak, więc po prostu szwendam się w tę i we wtę. Ostatnio akurat padło na Ryuzaku i oto jestem. - odpowiedział, sadzając swój zadek pod drzewem. Śnieg w ogóle mu nie przeszkadzał, bo skóra na jego plecach była na tyle długa, że sięgała mu za pośladki, więc wilka nie złapie - A Ty podróżujesz sama, panienko? - zapytał raczej z grzeczności, bo podejrzewał, że potrafi sama o siebie zadbać. W tych czasach ludzie, którzy boją się o własne życie w ogóle nie ruszają się z domów. W końcu ostatnimi czasy trochę się działo, a skutki całego zamieszania widać aż do teraz. Z worka Akimichi wyjął sobie trzy marchewki, a prawą ręką sięgnął po swojego kunaia. Powoli zaczął nim zdrapywać delikatną skórkę z warzywka, a gdy już ogołocił wszystkie, to odłożył je na śnieg, zamiast je schrupać. Dlaczego? Bo z worka wyjął kolejne, które traktował tak samo swoim ostrzem i miał tak zamiar robić dopóty nie uzbiera się z tego wszystkiego całkiem pokaźna górka.
    - Silny? Hmm. - zmrużył oczy i zapatrzył się w dal. Jak się mierzy siłę? Jak ją przekazać? - Podniósłbym cztery worki ziemniaków, gdyby te worki były takie duże! - wytłumaczył, rekoma pokazując normalnej wielkości worek. Wydawałoby się, że to nic, ale niech ktoś spróbuje przenieść cztery worki ziemniaków na raz, a dopiero wtedy pogadamy o tym, czy to żaden wyczyn. Chuichi akurat nosił dużo jedzenia i wiedział, że ten rodzaj pożywienia wcale nie jest taki lekki, na jaki by się wydawał.
0 x
Sarutobi Kazumi

Re: Las Pamięci

Post autor: Sarutobi Kazumi »

Oh, więc Chuichi był zwykłym wędrowcem jakich wielu. Zwiedzał kontynent w poszukiwaniu najlepszej kuchni? Albo po prostu taka była jego natura, z miejsca w miejsce, wciąż w kierunku nieznanego. Podróżuje samotnie dlatego, że zjadł ostatniego kompana? Albo w każdym widział potencjalnego złodzieja jego zdrowych i smacznych posiłków... A jednak znosił jakoś towarzystwo Kazumi. Tylko żadnych gwałtownych ruchów ani słów sugerujących, by podzielił się z nią marchewkami. A szkoda, bo w zamian ona mogła podzielić się z nim wiedzą o Jashinie. I nie złożyć go jako ofiary, ale wytłumaczyć, dlaczego ta religia jest jedyną słuszną (i całkiem opłacalną) inwestycją. Chyba jednak odrobinę za wcześnie na taką propozycję... Kazumi uśmiechnęła się do własnych myśli, przez chwilę nie zawracając sobie głowy pytaniem Chuichiego. Um, samotne podróże z jej wyglądem? Setki dzikich barbarzyńców uznałoby ją za świetny cel do porwania i gwałtu. Albo z pominięciem punktu pierwszego, wszak świat wciąż pędzi do przodu. "Nie, wraz ze mną podróżuje gigantyczny kot z dwoma ogonami, tylko tak przypadkiem siedzi wewnątrz mnie, a prastare bóstwo domaga się ofiar z ludzi w zamian dając nieśmiertelność... -uśmiechnęła się szerzej, wyobrażając sobie reakcję Akimichiego na takie wieści. Pozwoliła fantazji tworzyć dalej scenariusz tak chorej rozmowy. - A tak poza tym to moją rodzinę zabito, mnie porwano i wykorzystano, więc tak, podróżuję sama, ale całkiem mi z tym dobrze. Ale i tak byś mi pewnie nie uwierzył, ne? - zakończyła z wesołą miną. Gdyby tylko ją usłyszał miałby niezły skrót opowieści. Gdyby tak rozwinąć tu i ówdzie to może nawet dałoby się z tego wyżyć, choć pełnowartościowe posiłki to by nie były. Ach dziecko... Rozbrzmiało gdzieś nad jej uchem. A może w samej głowie.
Kazumi nadstawiła uszu, licząc, że głos odezwie się ponownie, jednak następne sekundy wypełniało skrobanie warzyw. Jashin miał pewnie wiele ofiar do ocenienia. - Powiedziałam to na głos? Gomene! - nie powinna przecież obnażać się aż tak przed nowo poznanym człowiekiem, zwłaszcza niewierzącym... Przynajmniej nie pisnęła ani słówka o Zakonie, Akuryo i całej reszcie cudów. - Czyli jesteś naprawdę silny! Nie dałabym rady nawet dwóm takim. - powiedziała szybko, chcąc zasłonić poprzednie słowa. Ciekawe, ile worków potrzeba, by dorównać masie grubaska... Dziesięć? Dwadzieścia? Może lepiej nie wiedzieć.
W międzyczasie czarnowłosa postanowiła zająć się sobą. Chuichi miał marchewki, kalarepy i zabawę z przygotowywaniem sobie jedzenia, a Kazumi nie miała nic. Z jabłka pozostało miłe wspomnienie, a proszenie Akimichiego o jedzenie jest nie tyle marnotrawieniem energii, ale wręcz narażaniem się na kłopoty.Dlatego też zamiast tracić czas zajęła się podnoszeniem swoich umiejętności shinobi. W obecnej sytuacji nie mogło być mowy o żadnych sztukach walki w zwarciu - olbrzym jeszcze pomyśli, że próbuję mu zabrać jedzenie. Żywioł wymagał nieco więcej otwartego terenu - śnieg robi za całkiem niezłe zabezpieczenie, ale pełnej pewności przed puszczeniem terenu wokół nie było mowy. Co takiego mogłaby ćwiczyć kunoichi, by jednocześnie móc nadal spoczywać wygodnie na gałęzi? To już zostanie tajemnicą szarookiej. No i Chuichiego, jeśli ten w ogóle zainteresuje się zajęciem dziewczyny, choć pewnie nie zauważy niczego wartego zapytania.
O ile jej katon, a od niedawna też wiara w Jashina, prezentowały pewien - niski ale jednak - poziom, tak kontrolowanie chakry nie wychodziło dziewczynie zupełnie. Kiedy tłumaczył jej to sensei wydawało się całkiem proste, jak zrobienie dobrych klusek. Trzeba pilnować ile daje się mąki, bo dając za mało wyjdzie breja, a za dużo - zbita masa. Kobieta i kuchenne porównania, no a jakże by inaczej, he? Ale wracając do tematu! Trening nie był olbrzymim wyzwaniem - a może Kazumi podeszła do niego nie tak, jak trzeba? Pamiętała o kontrolowanym oddechu, odpowiednim skupieniu na energii płynącej w jej ciele... A potem po prostu uwalniała niewielkie jej ilości z dłoni. Początkowo przypominało to niekontrolowane wybuchy energii, ale z upływem czasu wybuchy były... Jakby ciut bardziej kontrolowane? Oczywiście, daleko temu do choćby "przeciętniaka", jednak od czegoś trzeba zacząć!

KC na D, 3h, 5 linijek
0 x
Chuichi

Re: Las Pamięci

Post autor: Chuichi »

  • Szkoda, ze jedzenie nie jest takie, jak żarty z jego tuszy. Nie. Nie soczyste, pomysłowe, genialne i odkrywcze, a zwyczajnie niekończące się. Przez kilkanaście lat swojego życia Chuichi słyszał ich naprawdę wiele, ale nigdy nie przypuszczał, że tok rozumowania ludzi może być tak podobny. Niezależnie od tego, z jakiej prowincji pochodzili, zawsze czepiali się tych samych cech charakterystycznych. A to jakiś subtelny żarcik o fałdkach, o niezmieszczeniu się w futrynie, o dziesięciu podbródkach, a nawet o turlaniu się w pewne miejsce. Niby wszystko to samo, a jednak Chuichi nie potrafił powstrzymać się przed śmiechem. To była jedna z jego wielu wad - śmiał się prawie z każdego żartu. Nierzadko sprawiało to, że miał potem kaca moralnego, ale z naturą się przecież nie walczy. Tak samo z głodem. Z nim to już akurat nie da się wygrać, więc lepiej nie igrać z marcheweczkami Akimichiego, bo można się jeszcze poparzyć. A skoro mowa o nich, to właśnie się nimi zajadał... Dokładnie już ósmą i końca nie było widać, choć coś mu na moment konsumpcję przerwało. Ten moment kiedy dana osoba przestaje nagle wykonywać daną czynność i patrzy z niedowierzaniem w rozmówcę jeszcze nie nadszedł, ale chrupanie marchewki stawało się wyraźnie wolniejsze, żeby koniec końców ustało. Dopiero po tym oczy Chuichiego otworzyły się szerzej, a buzia, pozbawiona już obecności warzywka, rozchyliła się w niedowierzaniu. Wychodziło na to, że niewinnym, grzecznościowym pytaniem grubasek otworzył przejście do piekła wypełnionego problemami osobistymi Kazumi. I nie, żeby uważał ją za atencjuszkę, ale gdzieś już spotkał się z podobnymi wyznaniami. Nie mógł jednak dociec gdzie i czy to aby na pewno było prawdziwe życie, czy jego sen. Mniejsza o to! Wyznanie służki Jashina trafiło do uszu Akimichiego, więc jakiekolwiek próby zmiany tematu były całkowicie bezskuteczne. Chyba Kazumi nie sądziła, że jej słowa tak szybko opuszczą głowę grubaska? Być może ta akurat nie należała do największych, ale jej wyznanie odbijało się echem w całym jego ciele, a w tym przypadku akurat trochę minie zanim je opuści.
    - Gomen nasai. - powiedział poważnie i ukłonił się nisko. Za co przepraszał? Aaaa, to inna sprawa - Doświadczyłaś tyle złego w swoim życiu, a ja nawet nie postarałem się, żeby Ci je trochę umilić. Masz! Wybierz sobie dowolne warzywko. - spodziewaliście się, że będzie ją przepraszał za to, że jako shinobi nie zdołał jej ochronić? A nic bardziej mylnego. On nie był ani wystarczająco silny, ani nie posiadał odpowiedniej wiedzy, zeby odpowiadać za każdego człowieka na tej planecie. Nie mógł obronić wszystkich i nie chciał też tego robić. Daleko mu było do ideału bohatera, chociaż nie mógł przejść obok nieszczęścia obojętnie. Był po prostu porządnym człowiekiem, który raczej dbał o swój interes i swoje sumienie. Teraz jednak zrobił coś, co wystawiłoby go na piedestał - podniósł worek ze swoim jedzeniem w stronę Kazumi, żeby wybrała sobie marcheweczkę albo kalarepkę. Może i Jashinistkę może zdziwić dość "lekkie" podejście grubaska do tematu, ale nie był on shinobim od wczoraj. Doskonale zdawał sobie sprawę z tego, że na świecie jest wiele niesprawiedliwości i zła. Dziewczyna jednak przeżyła, a to właśnie było najważniejsze. Po co więc rozdrapywać stare rany dopytywaniem się o przeszłość, skoro najwyraźniej ona sama zbytnio się nią chyba nie przejmuje?
    - A widzisz! Wszystko przez to, że tak mało jesz. Chudzinka z Ciebie, tłuszczyku nie masz, to pewnie też Ci zimno. Gdybyś tylko jadła trochę więcej, to i lepiej byś się czuła, wyglądała, a nawet żyła. Cały sekret tkwi w jedzeniu, a ludzie zdają się o tym zapominać. Spójrz na mnie! Jestem duży, gruby i szczęśliwy. Czego chcieć więcej? - zarzucił entuzjastycznie na stwierdzenie Kazumi. Zadziwiające było to, że Chuichi potrafił obrócić każdy temat w stronę jedzenia. Boli Cię brzuch? Głód. Krwawi ręka? Za mało żelaza, czyli za mało jedzenia. Śnieg pada? To pewnie przez to, że za mało na obiad zjadłeś. Wszystko ma swoje wytłumaczenie. WSZYSTKO!
0 x
Sarutobi Kazumi

Re: Las Pamięci

Post autor: Sarutobi Kazumi »

Szarooka musiała przyznać, że towarzystwo Akimichi było całkiem miłą odmianą po tych wszystkich przejściach. Nawet nie próbował rozdrapywać jej historii - czy go nie interesowała, czy nie chciał robić jej przykrości? Oba warianty były dla Kazumi równie dobre, mogli po prostu przejść do innych tematów. Dostała wyrazy współczucia, z chęcią skorzystała z propozycji i wybrała sobie sporą marchewkę. Nieobraną, bo dobrze wiedziała, jak wielkim poświęceniem dla Chuichiego było podzielenie się z nią żywnością. Jego, zakupioną za jego pieniądze. Obrała ją swoim kunaiem, skrob skrob i można chrupać w spokoju. Twarda, smaczna i zdrowa. Jej mama zawsze powtarzała, że marchew pomaga na wzrok, bo w życiu nie widziała ślepego królika. Królik też jej nie widział. - Hi hi. - zaśmiała się cicho do wspomnień. Nieśmieszne żarty, rodzinne anegdotki i śmianie się z jej błędów gdy była dzieckiem. - Arigato, Chuichi-sama. - rzuciła między kolejnymi gryzami. Trzeba podziękować za darmowe jedzenie, inaczej cała ofiara Akimichiego poszłaby na próżno. Koniec znajomości przez marchewkę? To dopiero byłoby niepoważne z perspektywy lat.
Wykład z filozofii, jaką kierował się w życiu chłopak był naprawdę ciekawy. I pouczający. Wysłuchała go z uśmiechem na twarzy, starając się nie śmiać za bardzo. Skoro naprawdę w to wierzył, to dlaczego by nie spróbować zrozumieć? Skoro doszedł dzięki niej do tego miejsca to musiała działać. I po chwili zastanowienia, dostrzegła w tym sens. - Mądre słowa. Skoro masz jedzenie, masz czas i spokój na posiłek. I miejsce by go spożyć. Masz więc szansę na dożycie do kolejnego posiłku. I tak przez całe życie? - nawet osoby skazane na śmierć miały prawo do ostatniego posiłku. Czy tam życzenia. Nie no, życzenie byłoby bez sensu - zaraz znajdzie się jakiś cwaniak, zażyczy wolności i tyle go widzieli. Dlatego też lepszym pomysłem było danie im dobrego posiłku, co by zapomnieli o czekającej śmierci. Nawet wtedy nindo Chuichiego się sprawdza - jest amciu, jest dobrze. Szkoda, że Kazumi nie miała tak łatwego planu na życie - mogłaby teraz wybierać kimono na swój ślub... O ile znalazłby się jakiś kandydat rzecz jasna. Zamiast tego siedziała na skraju lasu z olbrzymem i zajadała marchewkę. Która właśnie się skończyła, poza twardym fragmentem z początkiem naci. - Czyli wcale nie interesuje cię wyścig shinobi by być coraz silniejszym? Nie tak dawno odbyła się bitwa między twoim rodem i sprzymierzonymi Senju a Uchiha. Chyba, że przekręciłam coś z plotek słyszanych w drodze do Ryuzaku. - był przecież shinobim, ne? Musiał stawać się coraz silniejszym, musiał być przydatny. Tak to chyba działało w tych znanych i silnych klanach - choć równie dobrze jej wyobrażenie mogło być całkowicie błędne. Sama prawie całe życie spędziła w wiosce z dala od całego zamieszania - do czasu. Ale nawet tam każdy musiał być przydatny...
0 x
Chuichi

Re: Las Pamięci

Post autor: Chuichi »

  • Sporą marchewkę? SPORĄ?! S-P-O-R-Ą? W środku Chuichiego coś właśnie zaczęło powoli obumierać, wydało z siebie ostatnie jęknięcie, a następnie upadło na ziemię z otwartymi oczyma przepełnionymi strachem oraz żalem. Grubasek współczuł dziewczynie, ale nigdy nie podejrzewał, że wybierze sobie akurat tę marchewkę. Akimichi miał na nią bowiem oko od samego początku i zamierzał skonsumować ją wtedy, gdy w jego brzuchu uzbiera się wystarczająco dużo treści pokarmowej. Ta marcheweczka o imieniu Ayako miała upaść na stos innych marchwi, które były niedbale przeżute. Ona za to miała być kompletnie inna. Dostojna, wybijająca się ponad wszystkie, ugryziona z niezwykłą precyzją. Prawdziwa lilia pośród mleczów. Niestety ta wizja została brutalnie zniszczona przez Kazumi, która najwidoczniej również miała oko do warzyw, skoro właśnie ją wybrała. Cóż... Ayako zostanie więc skazana na wieczną banicję z dala od swojej rodziny, przyjaciół i poddanych w obcej krainie, którą był brzuch kunoichi. Chuichi nie mógł na to nic, a nic poradzić.
    - N-n-nie ma za co, tak. Nie ma za co. - odpowiedział lekko przybity i chwycił za kolejną marchewkę, którą obierał ze smutnym wyrazem twarzy. Ta nie była już tak wspaniała i dostojna jak Ayako, ale nadal zaspokoi głód, więc chyba nie było na co narzekać. Najwidoczniej Kazumi musiała zauważyć jego nagłą zmianę nastroju, bo zaczynała go zajmować rozmową.
    - Tak. Znaczy, chciałbym, żeby tak właśnie było, ale pochodzę z rodu Akimichi. Chcąc czy nie, mam jakieś zobowiązania wobec swoich pobratymców i nie mogę się na nich po prostu wypiąć. Prawie nic nie usprawiedliwia człowieka, który odwrócił się od swoich obowiązków z samolubnych, przejściowych pobudek. - rzucił, tym razem sięgając po kalarepę, która zaraz zaczęła głośno strzelać pomiędzy jego zębami. Miała lekko gorzkawy smak, ale nic nie szkodzi. Taki właśnie uwielbiał najbardziej. Zaraz obok słodkiego, ostrego, słonego i wszystkich innych, które były tylko możliwe do uzyskania. Chrupanie jednak ustało, bo Jashinistka poruszyła temat, który nie był dla Akimicheigo zbyt przyjemny. Wojna, choć jakoś bezpośrednio go nie dotknęła, kojarzyła mu się z matką. Ta z kolei była ostoją dla całego rodzinnego ogniska, więc niemożliwym było przemilczenie tego tematu.
    - To jest to, o czym mówiłem. Gdybym tylko był silniejszy, to zapewne też brałbym w niej udział. Tymczasem wysłano na nią moich rodziców. Ojciec wrócił, a matki nadal szukam. Można więc powiedzieć, że biorę udział w tym całym wyścigu, ale nie w tym samym celu, co większość. - ton jego głosu był zdecydowanie inny, niż przed chwilą. Dało się w nim wyczuć pewną powagę pomieszaną ze zmartwieniem. W końcu minęło już trochę czasu od kiedy wyruszył w podróż, a tymczasem nie znalazł nawet jednej poszlaki, która mogłaby go doprowadzić do miejsca przebywania jego rodzicielki. Ale smutki na bok! Nie można przecież być wielką, grubą kulką dąsającego się tłuszczu. Życie toczy się dalej, a obrany cel kiedyś w końcu się spełni.
    - Ale niedługo ją znajdę! - rzucił entuzjastycznie, aby przekonać o tym nawet samego siebie, a wraz z tym stwierdzeniem w powietrze wyleciał kawałek kalarepy, który następnie przy pomocy grawitacji zaczął opadać w dół, prosto do paszczy Akimichiego. Rzut i lądowanie za dziesięć punktów. Stuprocentowa skuteczność!
0 x
Uno

Re: Las Pamięci

Post autor: Uno »

Przez konary drzew było widać przebijające się promienie słoneczne. Do Okola nie było widać żadnego człowieka, jedynie mieszkańcy tego malowniczego terenu. Uno spokojnie rozglądał się do Okola siebie, poruszając się powoli.
-Nie ma, co. Mam dosyć tej wędrówki.
Mówiąc to chłopak zatrzymał się, i poprawił swoje włosy. Po czym usiadł przy najbliższym drzewie opierając się o jego pień.
-Odpocznę tutaj trochę, a następnie będę musiał znaleźć coś do jedzenia.
Młodzieniec był na tyle wycieńczony podróżą, że praktycznie od razu zasnął nie zastanawiając się, co się stanie, jeżeli w okolicy zjawi się jakiś drapieżnik, lub człowiek.
0 x
Josaiji

Re: Las Pamięci

Post autor: Josaiji »

0 x
ODPOWIEDZ

Wróć do „Ryuzaku no Taki”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości