Szlak transportowy

Kraj kupiecki położony nad morzem, na wschód od Prastarego Lasu. Graniczy z prowincjami Atarashi, Antai, Midori i Kaigan. Ryuzaku no Taki jest znane ze swojego bogactwa i szeroko zakreślonych wpływów - związane jest to z dobrym położeniem i łatwym dostępem do morza, czym nie może się pochwalić Shigashi no Kibu. Kraj ten ma bardzo żyzne gleby i przyjazny klimat, co korzystnie wpływa na dobrobyt jego mieszkańców. Na terytoriach tej prowincji, wśród nielicznych pagórków, można też znaleźć główną świątynię Wyznawców Jashina. Na północy, tuż przy granicy z Atarashi znajduje się z kolei Sarufutsu – miasteczko będące siedzibą szczepu Uchiha i Gazo - oraz Hachimantai - wioska, gdzie znajdują się Wyrzutkowie Cesarscy - Yuki.
Awatar użytkownika
Asaka
Postać porzucona
Posty: 1496
Rejestracja: 18 maja 2018, o 13:08
Wiek postaci: 27
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białowłosa, złotooka, niewysoka
Widoczny ekwipunek: Kabury na broń na udach; duża torba na pośladkach; bransoletka na prawym nadgarstku; obrączka na palcu; wielki wachlarz na plecach
Aktualna postać: Airan

Re: Szlak transportowy

Post autor: Asaka »

  Ukryty tekst
  Ukryty tekst
0 x
· ·

Obrazek
· · ·
seasons don't fear the reaper
nor do the wind, the sun or the rain
Awatar użytkownika
Ame
Postać porzucona
Posty: 645
Rejestracja: 11 sty 2018, o 21:22
Wiek postaci: 23
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: jak na av
Widoczny ekwipunek: *Zanbato na plecach
*Miecz obosieczny przy pasie
*Torba na zadzie

Re: Szlak transportowy

Post autor: Ame »

Na całe szczęście plany kopytnych przyjaciół nie zostaną pokrzyżowane przez wybuchowe notki. Co jak co, ale przy braku realizacji tychże świat mógłby zmienić się na jeszcze gorsze. Wóz, jeżeli miał jakieś plany, to na nieszczęście niebieskowłosego charakteryzował się bierną postawą, całkowicie podporządkowując się woli koni. Widocznie napastnikom zależało na towarach najbardziej, ewentualnie na tym żeby nie zaprzepaścić ambitnych planów wozu, który w przyszłości zapewne zostanie pierwszym prezydentem na kołach, wyprzedzając tym samym nawet Roosevelta. Ame nie widział jednak w nim takiego potencjału jaki widzieli przeciwnicy, gdyż ten zachowywał się jakby był zrobiony z drewna. W oczach chłopaka miał tylko jedną cechę typową dla liderów - stanowił osłonę dla mniej odpornych od siebie.
Rekin widząc hehe, że woźnicę w tym momencie nie stać na taki luksus, wskoczył na jego miejsce. Oślepiony zareagował tak jak niewidomy koń zapytany "czy weźmie udział w zbliżającym się wyścigu?" - nie widział przeszkód. Przynajmniej nie zwerbalizował tego w wyraźny sposób, co chłopaka cieszyło. Trzy mocne pociągnięcia lejców wystarczyły, aby zatrzymać przestraszone konie.
- Nawet jeszcze się nie zaczęło. - odpowiedział Shinobu, chowając się za wozem. Zarówno kupiec jak i woźnica byli na tyle przytomni na umyśle, żeby zrobić dokładnie to co shinobi. Zaczął obserwować linie drzew, zza której rozpoczął się atak. Zaskoczenie pojawiło się, gdy zmysł wzroku okazał się bezużyteczny, zaś okazje miał wykazać się jego słuch. Zrozumiał, że jest otoczony niczym samotna kasjerka dzień przed niedzielą niehandlową w dużym markecie. Wiedział, że nie jest w stanie samotnie podjąć walki na wielu frontach. Wody jak na złość nigdzie nie było, więc nie da rady po prostu zmieść ich wszystkich jedną techniką. Nie dość, że musiał przynajmniej zmusić napastników do odwrotu, to jeszcze musiał to zrobić w taki sposób żeby kupcowi i woźnicy nic się nie stało.
- Pod wóz! - wydał komendę takim samym głośnym szeptem jak wcześniej handlarz. Ame nie czkając na reakcje wyjął bombkę dymną i rzucił ją na powierzchnie wozu. Miała uniemożliwić przeciwnikom atak z ziemi jak i z powietrza, przechylając bonusy związane z elementem zaskoczenia na swoją stronę. Następnie zamierzał dobyć kunai. Żaden z jego mieczy nie sprawdziłby się idealnie w walce w tych warunkach. Przede wszystkim musi być w stanie walczyć zarówno na dystans jak i w zwarciu, więc tutaj mamy do czynienia z sytuacją, gdy rozmiar to nie wszystko. Nie był w stanie zlokalizować przeciwników, więc ruszył do prawej, tam gdzie wcześniej słyszał niepokojące odgłosy. Jego celem było wbiec na drzewo żeby zyskać jeszcze szersze spojrzenie na pole bitwy. W najgorszym przypadku przeciwnik wbiegnie mu prosto pod nóż. W takim wypadku chłopak postawi na swoje atrybuty fizyczne, licząc że mięśnie nadrobią braki wodowo-technikowo-intelektualne.

  Ukryty tekst
0 x
Przez miesiące, patrzył na pełny lili wodnej staw i stawał się świadom, że nie może być to zwykły rekin morski. Element, który zmienił jego charakter to wlasnie wybor bestii. Kiedy wrócił był nieco inny. Nie posiadał jeszcze paktu, jednak już do czegoś się zobowiązał, reprezentowania cechy tego zwierzęcia swoim nastawieniem. - Hakai o Ame. Obrazek
Awatar użytkownika
Asaka
Postać porzucona
Posty: 1496
Rejestracja: 18 maja 2018, o 13:08
Wiek postaci: 27
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białowłosa, złotooka, niewysoka
Widoczny ekwipunek: Kabury na broń na udach; duża torba na pośladkach; bransoletka na prawym nadgarstku; obrączka na palcu; wielki wachlarz na plecach
Aktualna postać: Airan

Re: Szlak transportowy

Post autor: Asaka »

  Ukryty tekst
0 x
· ·

Obrazek
· · ·
seasons don't fear the reaper
nor do the wind, the sun or the rain
Awatar użytkownika
Ame
Postać porzucona
Posty: 645
Rejestracja: 11 sty 2018, o 21:22
Wiek postaci: 23
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: jak na av
Widoczny ekwipunek: *Zanbato na plecach
*Miecz obosieczny przy pasie
*Torba na zadzie

Re: Szlak transportowy

Post autor: Ame »

Chłopak chciałby móc powiedzieć, że wszystko szło jak po maśle. Niestety było kompletnie na odwrót. To znaczy zależnie od perspektywy, bo z punktu widzenia przeciwników wszystko przebiegło gładko, więc nie ma tak, że komuś tutaj łatwo nie poszło, nie? Na nieszczęście pewnego człowieka, bardziej interesuje go perspektywa niebieskowłosego i dlatego nie może cieszyć się teraz z cudzego sukcesu. Albo może, ale jest wredny.
Grubas, który miał mu zapłacić wbił się pod wóz wbił się pod wóz. Hozuki założył, że zasłona dymna będzie wystarczającą obroną przed uprowadzeniem towaru i zabiciem kupca. Ten w tym czasie leżał tak samo jak wcześniej za wozem, jego perspektywa zapewne zmieniła się w taki sposób, że nie mógł się wyprostować w razie czego, czyli nie bałdzo. Ukrycie się poszło trochę gorzej woźnicy, ale to nie był czas żeby się śmiać i oceniać.
Ame pognał do prawej licząc na szybką konfrontacje z przynajmniej jednym przeciwnikiem żeby uniknąć walki na dwa fronty. I tu właśnie zaczynały się problemy. Okazało się, że źródło dźwięku było fałszywe albo co gorsza był to człowiek, który się wycofał i realna liczba napastników jest jeszcze większa. W każdym razie siedząc na drzewie dostrzegł tylko jak ktoś kradnie wóz przy akompaniamencie w postaci wycia kupca.
- Debil. - rzucił pod nosem krótkie podsumowanie swojego działania. Ktoś odjechał wozem, ale to nie oznaczało końca problemów. Pomiędzy drzewami kluczył jakiś kształt trzymający miecz i na dodatek mu się nie spieszyło. To znaczy, że został dokończyć robotę, pewnie nie chcieli mieć świadków, ani żeby ktoś się przez przypieczek upomniał o skradzione dobra.
- Do mnie! - wykrzyczał komendę do kupca i woźnicy, którzy powinni być w stanie dojść w okolicę drzewa, na którym znajdował się Ame. W tym czasie chłopak wyjmował z torby shurikena, którym zamierzał poczęstować miłośnika wędrówek leśnych z obnażonym mieczem. W razie gdyby tamten niespodziewanie zaatakował tamtych dwóch, Rekin zamierzał zeskoczyć z drzewa i uniemożliwić mu to związując go walką w zwarciu.
  Ukryty tekst
0 x
Przez miesiące, patrzył na pełny lili wodnej staw i stawał się świadom, że nie może być to zwykły rekin morski. Element, który zmienił jego charakter to wlasnie wybor bestii. Kiedy wrócił był nieco inny. Nie posiadał jeszcze paktu, jednak już do czegoś się zobowiązał, reprezentowania cechy tego zwierzęcia swoim nastawieniem. - Hakai o Ame. Obrazek
Awatar użytkownika
Asaka
Postać porzucona
Posty: 1496
Rejestracja: 18 maja 2018, o 13:08
Wiek postaci: 27
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białowłosa, złotooka, niewysoka
Widoczny ekwipunek: Kabury na broń na udach; duża torba na pośladkach; bransoletka na prawym nadgarstku; obrączka na palcu; wielki wachlarz na plecach
Aktualna postać: Airan

Re: Szlak transportowy

Post autor: Asaka »

Atakowane zwierzę bardzo często nim odpowiedziało atakiem broniło się, wycofując się, aż dotykało ściany. Ta ściana była taką granicą, bardzo namacalną, w której następowała zmiana. Następował atak. Shikarui wydawał się być przyparty do muru i zaczynał kąsać, ale twardy, cholernie wytrzymały kryształ pokrywający jestestwo Asaki był na miejscu i choć ta trucizna, jad, gdzieś tam się na nim rozlał - spłynął zaraz, jak woda ze szkła. Shikarui bronił się tak, jakby faktycznie było przed kim, jakby przypadkiem odsłonił swoje czułe punkty, a Asaka niecnie to wykorzystała, wciskając kunai w teraz wolne miejsce. Nie robiła tego. Nie uniosła nawet rąk, by wyciągnąć jakąkolwiek broń. Nie trzeba było. Słowa potrafiły ranić równie skutecznie co najostrzejsza brzytwa. Sanada zdawał sobie z tego sprawę doskonale, był niekwestionowanym mistrzem słowa i gładkich gadek. Tyle, że… Słowa, które wypowiedziała Asaka nie miały być tym ostrzem. Nie miały być bronią. Nie miały atakować tak, by trzeba się było przed nimi bronić. Przed nią bronić. Miały nim potrząsnąć, wylać kubeł zimnej wody na głowę, by w końcu obudził się z tego snu, który sam na siebie roztoczył i tkwił w nim, czepiając się go kurczowo, jakby był największym skarbem. Może był… Ale sen - to tylko i wyłącznie sen. Ułuda. Śnił, choć tak mocno cierpiał na bezsenność. Asaka jeszcze w Sogen zastanawiała się co zrobić, by mu pomóc z tą przypadłością, z ciągłym kręceniem się po posłaniu, bo ten kojący sen nie chciał nadejść. I ona była samolubna? Nie. To po prostu Shikarui śnił na jawie.
Nie poganiała go. Widziała na własne oczy, że jest roztrzęsiony, zresztą powiedziała już chyba wszystko, co powiedziane być powinno. Albo do niego dotrze, albo będą mieli ogromny problem, bo Asaka nie wyobrażała sobie stać z tyłu i na wszystko tylko kiwać główką i godzić się ze wszystkim bez najmniejszego zająknięcia. To nie wchodziło w grę, nawet jeśli była wychowana w tradycjach Karmazynowych Szczytów, gdzie uczono ją od dawna, gdzie jest jej miejsce. Tyle, że okazało się, że nie jest ono w domu przy garach i dzieciach, a na szlaku. Owszem, jak się okazało, u boku męża, ale czy to znaczyło, że musi się zgadzać z każdym słowem, które wypowie? nie było takiej opcji, zbyt ceniła sobie swoją niezależność i to, że może sama o sobie decydować. Shikarui też mógł. Tutaj chodziło przecież tylko i wyłącznie o bycie ze sobą szczerym. Przed sobą jak i przed tą drugą osobą, która nie chce twojej zguby. Przed kim, jak nie przed nią? Bo… jeśli nawet przed nią nie potrafił się otworzyć, to po co to wszystko? Skoro nawet przed nią kalkulował co powiedzieć, a czego nie, żeby coś się nie zepsuło. Skoro nawet przed nią musiał uważnie stawiać kroki, żeby przypadkiem się nie potknąć. Jak na ironię potknięcie nie nastąpiło z powodu ogromnego głazu, którego trudno nie zauważyć; tak i potknięcie nie zostało spowodowane powiedzeniem czegoś, czego się nie powinno. Potknięcie było jednym wielkim milczeniem. Teraz jednak pozwoliła mu tak trwać i milczeć. Pozwoliła mu sycić się swoim zapachem i swoim delikatnym dotykiem - bo gdy chciała, to była całkiem łagodna. Jak baranek. Jej dłonie nie były stworzone tylko do łamania nosów i wybijania zębów - o dziwo. Teraz nie przeszkadzało jej, że milczał. Wyrzucił z siebie to, czego wcale mówić nie chciał i… czy było gorzej? Odepchnęła go? Zostawiła tutaj samego? Nie? Granica przyzwoitości została już nakreślona, wóz albo przewóz, prawda? Pewnie jakiś czas jeszcze wytrzymałaby w tamtym milczeniu, ale któregoś razu na pewno powiedziałaby, że ma dość. I’m done, we are done. Ale nie dziś.
- Jasne. Sama nie mam siły nigdzie dzisiaj wyruszać - odpowiedziała mu, gdy już się od niej odsunął. Jej twarz nie wyrażała złości, nie wyrażała gniewu, może jedynie odrobinę smutku, ale w większości po prostu widać po nie było, że była po prostu zmęczona. Tak podróżą tutaj, jak i kłótnią. Zwłaszcza kłótnią. Przyjęła do wiadomości to co powiedział, nie do końca wiedząc kiedy było to “kiedyś”, bo nie chciał sobie nawet przypominać w którym roku się urodził. Pamiętała to dokładnie, to jak urażona jego podejściem wtedy była - też. Naprawdę, próba dowiedzenia się czasami czegokolwiek od Shikaruia to była wielka przeprawa. Dziewczyna kiwnęła tylko głową, że niby w podziękowaniu, że zauważył, że faktycznie nie zasłużyła na takie traktowanie i… w drodze wyjątku złapała go za rękę by spleść ze swoimi jego palce. Publicznie bardzo rzadko okazywała mu taką czułość, zresztą Shiki wcale się o nią nie dopominał. No a znalezienie ryokanu na resztę dnia i noc nie stanowiło żadnego problemu.
Shikarui mówił długo. Miał przecież do opowiedzenia tak wiele… Z dala od tłumów, w ciszy pokoju karczmy, który wynajęli. Asaka raczej mu nie przerywała, gdy już zaczynał jakiś temat, chyba, że coś było straszliwie niejasne. Była mu cholernie wdzięczna, że jednak nie zepchnął jej do roli przedmiotu. Że jednak pokazał jej to zaufanie, o którym tyle mówił. To nie były łatwe tematy, wiedziała o tym, zresztą słyszała na własne uszy. Jedyne co mogła zrobić, to czasem potrzymać go za rękę, by dodać mu otuchy, albo uśmiechnąć się blado. Bo jakoś… nikomu nie było do śmiechu. Dziwne, nie? Dla niej to też nie były łatwe tematy. Znowu poczuła wściekłość na niesprawiedliwość; nie mogła zrozumieć jak ojciec może tak traktować własne dziecko. Bo odziedziczyło inne zdolności. Traktować go jak… jak przedmiot, jak śmiecia, jak… A Jugo przecież sami mieli wiele za uszami. No po prostu nie mogła tego znieść. A musiała. To i tak należało już przecież do przeszłości. Cała reszta rzeczy… Wtedy, tam, powiedział to tak, jakby mnich zrobił wiele więcej niż w rzeczywistości. Mogła tylko odetchnąć z ulgą, że nie było tak źle, jak na początku myślała, chociaż wcale nie było przecież dobrze. Inoshi, której intencje źle odczytała na weselu - ale to już wiedziała, to wtedy jej przecież wytłumaczył. Aka… Nie przyszło jej w ogóle do głowy, że ich relacja wykraczała poza przyjaźń. Że… Ach, poczuła lekkie ukłucie, znowu zabolało, na drobny moment, bo… niespodziewałasię. Informacja, że twój facet, twój mąż lubi mężczyzn, którzy to nie taka prosta sprawa... Chyba nie powinna się dziwić już niczemu. Czy była zazdrosna? Nie, nie bardzo, oprócz tej jednej drobnej chwilki na początku. To wszystko należało przecież do przeszłości. A ludzie robili w swoim życiu różne rzeczy. Ona też nie była święta nim spotkała Shikiego, a bogowie jej świadkami, teraz nie była święta tym bardziej. Dlatego nie było tutaj miejsca na zwykłą ludzką zazdrość. Ani na złość. Przecież co było a nie jest nie pisze się w rejestr. Zresztą powiedziała mu o tym. Że nie jest zazdrosna i zła. Powiedziała też wiele więcej, te wszystkie komentarze, swoje przemyślenia. Odnośnie wszystkiego. Cały ten syf… Chyba nie tak trudno było spojrzeć w oczy Wilczycy, która po każdej historii dawała coś od siebie. I nie wyglądała na zawiedzioną. Nie wyglądała też na taką, która miała w nocy spakować swoje rzeczy i po cichu wyjść przez okno, by nawet się za siebie nie obejrzeć i zniknąć. Jak sen.
Nie zniknęła. Prawdę mówiąc tym razem siedziała tak długo, aż to Shikiemu udało się zasnąć pierwszemu. Nie chciała go zostawiać z kłębiącymi się pod czaszką myślami samego.
Nazajutrz znalezienie statku, który zabierze ich na wyspy Cesarstwa nie stanowiło problemu. Powietrze między nimi było zdecydowanie czystsze i białowłosa nawet czuła ekscytację z powodu podróży statkiem. Jeszcze nigdy tego nie robiła. Ale… to opowieść na inny czas.

Dokąd: Kantai
Czas podróży: 30 minut
Środek transportu: statek

[z/t] + Shikarui
0 x
· ·

Obrazek
· · ·
seasons don't fear the reaper
nor do the wind, the sun or the rain
Awatar użytkownika
Asaka
Postać porzucona
Posty: 1496
Rejestracja: 18 maja 2018, o 13:08
Wiek postaci: 27
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białowłosa, złotooka, niewysoka
Widoczny ekwipunek: Kabury na broń na udach; duża torba na pośladkach; bransoletka na prawym nadgarstku; obrączka na palcu; wielki wachlarz na plecach
Aktualna postać: Airan

Re: Szlak transportowy

Post autor: Asaka »

Prędzej czy później ptaszek musiał wylecieć z gniazdka. Czy to za sprawą ciekawości, czy matki, która zniecierpliwiona tym, że reszta pisklaków już dawno lata a ten jeden wciąż się boi, wypycha go z ciepłego i bezpiecznego domku. Dzieciak w końcu musi zacząć żyć, inaczej wszystko prześpi i się zmarnuje. A przecież mógł mieć potencjał. Część takich ptaszków pewnie zbyt przerażona spadnie na ziemię i na tym skończy się ta historia. A część rozwinie skrzydła i wzbije się wyżej, w przestworza, ponad chmury. Tym razem to nie matka wypchnęła swoje dziecko z gniazdka a żona. Kochająca żona, która nie mogła znieść tej ciszy, tych niedopowiedzeń, tego bajerowania i ściemniania, które wcale nie było kłamstwami, ale nie było też żadną prawdą. A Shikarui… Mógł tego nie chcieć, ale nie był już małym chłopcem, tylko dorosłym mężczyzną, który w końcu musiał spojrzeć prawdzie w oczy. Sobie w oczy. Pogodzić się z przeszłością, zaakceptować ją i żyć dalej, silniejszy niż wcześniej. Asaka tego mu właśnie życzyła i niczego innego. Nigdy nie chciała dla niego źle. Ale trzeba się było w końcu obudzić, choćby w najbardziej bolesny sposób. Jak inaczej chciał prowadzić tę rodzinę? Jako mąż, w przyszłości być może jako ojciec, skoro wciąż z lękiem myślał o dawnych dziejach, zamykając szufladkę na kłudkę i udając, że nie istnieje. A klucz wcale nie został wyrzucony. Szuflada została otwarta, bałagan, który się tam zrobił zasyfił wszystko wokół… Teraz trzeba było tylko posprzątać, choć bardzo, bardzo mocno się tego nie chciało. Asaka to rozumiała, aż za dobrze, choć ona do takiej szuflady zajrzała już wcześniej. Też wcale tego nie chciała, ale tak trzeba było. Dlatego też dużo łatwiej było jej opowiedzieć mu historię jej życia; wtedy też bała się jego reakcji, tego co powie, gdy dowie się, że Asaka nie jest czystej krwi, a jest zwykłym bękartem. Bała się, ale jednak czuła, że powinien wiedzieć. By nie zrobił czegoś, czego nie chce. By też… cóż, odsiać ziarno od plew. Wtedy wiedziałaby, czy chce z nią być za to jaka jest, czy chce z nią być przez to, co mógłby z tego mieć. Na przykład pieniądze jej rodziny. No ale to nie Asaka była tym najważniejszym dzieckiem w rodzinie, choć pierwszym i ze zdolnościami, które były pożądane. Nie Asaka, a jej siostra, najmłodsze dziecko – bo z prawego łoża i ze zdolnościami rodu. Jej brat, urodzony w środku miał nieco mniej szczęścia… bywało. Ale to i tak Asaka miała najgorzej. Cóż zrobić. Jej rodzina i tak stanęła na wysokości zadania wyprawiając im wesele. Wcale nie musieli. Ale jednak była zaakceptowana w rodzie, w nazwisku i rodzinie. Była im cholernie wdzięczna. I wiedziała też, że warto mu było powiedzieć o tym wszystkim. Przez to mieli też jasność co do tego, co działo się w Okurze i co działo się wtedy w jej głowie. Nie musiała mu nic mówić, bo wszystko wiedział. A to tylko dlatego, że nie bała mu się wyspowiadać ze swoich grzechów.
Długo wpatrywała się w przepiękne kanzashi, które sprezentował jej Shikarui. Nigdy nikt nie wykonał dla niej żadnej biżuterii, dlatego nic nie miała i dlatego żadnej nie nosiła. Wmówiła sobie nawet, że takie rzeczy nie są dla niej, a dla dobrze urodzonych panienek. Jednak oczy jej się zaświeciły, gdy Shiki wręczył jej tę piękną ozdobę. Słowa podziękowania w końcu same się znalazły, wraz z gwałtownym rzuceniem się na jego szyję. A później poprosiła go, by wplótł spinkę w jej włosy. Więcej się z nią nie rozstawała.
Zgoda. Na Morskich Klifach było zdecydowanie za zimno. Chwila ochłody była przyjemna, ale przy dłuższym przebywaniu tutaj zaczynało się to odczuwać. Zwłaszcza, jeśli było się przyzwyczajonym do pogody i klimatu Daishi – w lecie gorąco, w zimie zimno. Tak, by nic nie zdążyło się znudzić. Ach, no i mrowie gorących źródeł. Żyć nie umierać. Góry i jeziora, malownicze tereny. Ale też dzikie. I ludzi było jakby mniej. Czy to ze względu na to, że Daishi było naprawdę sporym terenem, czy przez to, ze było na zadupiu i większość ludzi myślała, ze mieszkają tam takie same dzikusy jak za Murem… Asaka miała to w głębokim poważaniu. Bo jej to jak najbardziej odpowiadało. Podróż powrotna za to nie odpowiadała jej wcale. Ale tym razem zaopatrzyła się w wiadro, by ciągle nie wisieć przez burtę, a chociaż dłużej poleżeć w kajutce statku.
Gdy dobili do Ryuzaku Asaka znowu potrzebowała czasu by dojść do siebie. I szczerze? Miała dość statków na najbliższy rok, albo i dłużej. Może i z Sogen mieli możliwość popłynąć do Daishi i skrócić sobie czas na podróż maksymalnie jak się da, ale Asaka wolała nadrobić drogę i podreptać do domu na nóżkach. Na nich przynajmniej czuła się pewnie – gdy już przestała chorować. Zresztą zamarudzenie w Ryuzaku miało też swoje plusy. Małżeństwo usłyszało pogłoski o tym, że w Midori dzieje się coś dziwacznego. Coś nadnaturalnego. Asaka nie byłaby sobą, gdyby ciekawość nie wzięła górę – no i zawsze mogliby coś przynieść Kazuo-dono. Niedźwiedź, jak nazywała go w myślach dziewczyna, pewnie byłby zadowolony za relację z pierwszej ręki.
A skoro aż tak bardzo im się do domu nie spieszyło…

Dokąd: Midori
Czas podróży: 30 minut
Środek transportu: pieszo

[z/t] + Shikarui
0 x
· ·

Obrazek
· · ·
seasons don't fear the reaper
nor do the wind, the sun or the rain
Awatar użytkownika
Asaka
Postać porzucona
Posty: 1496
Rejestracja: 18 maja 2018, o 13:08
Wiek postaci: 27
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białowłosa, złotooka, niewysoka
Widoczny ekwipunek: Kabury na broń na udach; duża torba na pośladkach; bransoletka na prawym nadgarstku; obrączka na palcu; wielki wachlarz na plecach
Aktualna postać: Airan

Re: Szlak transportowy

Post autor: Asaka »

  Ukryty tekst
0 x
· ·

Obrazek
· · ·
seasons don't fear the reaper
nor do the wind, the sun or the rain
Awatar użytkownika
Ame
Postać porzucona
Posty: 645
Rejestracja: 11 sty 2018, o 21:22
Wiek postaci: 23
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: jak na av
Widoczny ekwipunek: *Zanbato na plecach
*Miecz obosieczny przy pasie
*Torba na zadzie

Re: Szlak transportowy

Post autor: Ame »

Wszyscy chcieli jakoś zarobić, ale problemem było tutaj to, że jak Ame zabrać komuś krowę to dobrze, ale jak ktoś zabrać krowę Ame to źle. Niebieskowłosy uważał, że to on powinien być tym, który ma krowę, niezależnie od tego czy ma ją tylko zatrzymać czy też zdobyć. Niezależnie od tego nawet czym i gdzie jest ta krowa, bo przecież uciekły konie a nie łaciaty burger potencjalny.
Ame ciągle był na drzewie jak przystało na rekina drzewnego. Wysokość jego punktu obserwacyjnego na pewno nie ułatwiała mu odbicia wozu, ale też uświadomiła mu coś jeszcze - wcale nie musiał go odbijać. Zwierzaki same uciekły, bo prawdopodobnie jako jedyne nic na tej sytuacji nie mogły zyskać. W końcu jakim koniom zależy na tym żeby mieć krowę? Przeciwnicy najwidoczniej założyli, że jest tak głupi na jakiego wygląda, ale się pomylili. Hozuki okazał się jeszcze głupszy i dzięki temu zyskał niewielką przewagę. Coś takiego nie mogło podbić mu samooceny nawet o milismażony boczek czy innej jednostki używanej w pewnych zakątkach wszechświata.
Mężczyźni po donośnym okrzyku Ame zdecydowali się na chaotyczną ucieczkę w kierunku lasu. Chłopak wolał mieć ich przy sobie, żeby uniknąć sytuacji, w której jeden z nich stałby się zakładnikiem. Przewrotny los chciał jednak inaczej. Przeciwnik nie zachował się jak gentleman, a może po prostu niebieskowłosy źle wyobraził sobie dystans między wozem, drzewami i napastnikiem lub zlekceważył szybkość przeciwnika. Tak czy siak na razie idzie średnio, ale nie beznadziejnie. Jak już było wspomniane, mężczyzna nie wykazał się dobrymi manierami i nie dał im czasu na zajęcie bezpiecznych pozycji, za co został ukarany za pomocą shurikena, który wbił się w jego lewe ramię. Rekin w ten sposób dał się zlokalizować, ale też skupił agresora na sobie. Kupiec i woźnica pognali w las. Normalnie miałby nadzieje, że chociaż odnajdą wóz i konie, żeby Ame mógł mieć krowę, ale teraz jest już mądrzejszy. Niczym naukowiec NASA - zakładał, że nie są sami. W najgorszym scenariuszu ktoś właśnie zabijał handlarza i zaraz zakradnie się żeby wbić mu coś w plecy, ale póki co miał inne zmartwienia - napastnika składającego pieczęci i wypluwający z siebie suitonową technikę. Wyglądało na to, że Hozuki zaraz będzie w stanie odpowiedzieć na pytanie czy ogień może zabić smoka... czy tam woda rekina i tak dalej.
Tym razem wyciągnął zanbato. Zakładał, że jest na tyle silny, że przebije się przez wodny strumień, a nawet jeżeli nie przynajmniej sprawdzi czy wyżej wymienione zdanie jest prawdziwe czy fałszywe. Zamierzał skoczyć wprost na przeciwnika i za pomocą niepotrzebnie wielkiego miecza przynajmniej pozbawić go inicjatywy a docelowo życia.
  Ukryty tekst
0 x
Przez miesiące, patrzył na pełny lili wodnej staw i stawał się świadom, że nie może być to zwykły rekin morski. Element, który zmienił jego charakter to wlasnie wybor bestii. Kiedy wrócił był nieco inny. Nie posiadał jeszcze paktu, jednak już do czegoś się zobowiązał, reprezentowania cechy tego zwierzęcia swoim nastawieniem. - Hakai o Ame. Obrazek
Awatar użytkownika
Asaka
Postać porzucona
Posty: 1496
Rejestracja: 18 maja 2018, o 13:08
Wiek postaci: 27
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białowłosa, złotooka, niewysoka
Widoczny ekwipunek: Kabury na broń na udach; duża torba na pośladkach; bransoletka na prawym nadgarstku; obrączka na palcu; wielki wachlarz na plecach
Aktualna postać: Airan

Re: Szlak transportowy

Post autor: Asaka »

  Ukryty tekst
0 x
· ·

Obrazek
· · ·
seasons don't fear the reaper
nor do the wind, the sun or the rain
Awatar użytkownika
Ame
Postać porzucona
Posty: 645
Rejestracja: 11 sty 2018, o 21:22
Wiek postaci: 23
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: jak na av
Widoczny ekwipunek: *Zanbato na plecach
*Miecz obosieczny przy pasie
*Torba na zadzie

Re: Szlak transportowy

Post autor: Ame »

Życie nie jest kolorowe jak tęcza, nie jest czarno białe. W takim razie jakie jest? Ame miał nadzieje, że niebieskie jak w tej piosence im blue da bu dee bu dee da. Sam był niebieski i woda była niebieska, więc jeżeli całe życie jest niebieskie to znaczy, że się do niego to życie dostosowuje, więc jest królem życia. To już krok od występu w jakimś reality show o dziwnych ludziach.
Przeciwnik nie zamierzał dać mu forów, ale nie widział, że Ame gra tylko na jednym i więcej mu nie trzeba. Jeżeli wszystkie chwyty były dozwolone, to atakujący zachował się i tak nadzwyczajnie miło - nie zabił kupców, nie próbował chwytać zakładników mimo nieogaru niebieskowłosego. Wygląda na to, że Hozuki dopuścił się tylu głupich zagrań, że ten go kompletnie zlekceważył i uznał, że pozbędzie się go bez problemu. Prawdopodobnie bardzo się cieszył gdy Rekin wpadał wprost w jego technikę. Ciekawe tylko czy cieszył się przez cały czas jaki mu został do uderzenia czy w ostatnich milisekundach (albo milismażonych boczkach) zrozumiał, że coś jest nie tak i być może Rekin najwyżej jest tak głupi na jakiego wygląda a nie bardziej? Chłopak był zbyt skupiony na ciężarze miecza, do którego najwidoczniej jeszcze nie dorastał i nie do końca zaobserwował ostatnie ruchy tamtego. Na szczęście fizyka związana z atakiem z góry była po jego stronie i pozwoliła mu na gruchnięcie mieczem nie tylko w ziemie, ale też prosto w pechowego użytkownika suitonu. W uszach chłopaka zagościła cudowna cisza, która tym razem nie pochodziła z wnętrza głowy tylko z otoczenia. Można było odczuć tę samą pustkę, którą odczuwa się kiedy ktoś z rodziny wyłączy telewizor, gdy ten gra od rana do wieczora. Miał cichą nadzieje, że ten nie okaże się jakimś nieumarłym demonem i nie wstanie zaraz szukać zemsty. Ociekał kropelkami wody, które stanowiły istotę jego ciała. Oparł się na swoim kawałku żelastwa i z dozą zaskoczenia obserwował to co zostało z niedawnego problemu. Odpowiedział sobie na dwa ważne pytania - woda nie jest w stanie go zabić, za to jego miecz tnie głowy na kącki. No nie do końca głowy, bo widział bliznę szpecącą twarz napastnika, chociaż w jego obecnym stanie ta wydawała się wręcz ozdobą na tle reszty. Chyba ją gdzieś już widział, ale trudno.
- Możecie już chyba wyjść. - rzucił do kupca i woźnicy po odczekaniu kilku minut w ciszy.
- Znasz tego człowieka? - zapytał handlarza, gdy ten był dostatecznie blisko żeby ocenić z kim ma do czynienia. W tym czasie Ame zdecydował się na odzyskanie shurikena, którym wcześniej trafił w nieszczęśnika o ile ten jeszcze się do czegoś nadawał.
- Powinniśmy poszukać koni. - oświadczył po czym ruszył w kierunku, w którym zwierzaki uciekły.
  Ukryty tekst
0 x
Przez miesiące, patrzył na pełny lili wodnej staw i stawał się świadom, że nie może być to zwykły rekin morski. Element, który zmienił jego charakter to wlasnie wybor bestii. Kiedy wrócił był nieco inny. Nie posiadał jeszcze paktu, jednak już do czegoś się zobowiązał, reprezentowania cechy tego zwierzęcia swoim nastawieniem. - Hakai o Ame. Obrazek
Awatar użytkownika
Asaka
Postać porzucona
Posty: 1496
Rejestracja: 18 maja 2018, o 13:08
Wiek postaci: 27
Ranga: Sentoki
Krótki wygląd: Białowłosa, złotooka, niewysoka
Widoczny ekwipunek: Kabury na broń na udach; duża torba na pośladkach; bransoletka na prawym nadgarstku; obrączka na palcu; wielki wachlarz na plecach
Aktualna postać: Airan

Re: Szlak transportowy

Post autor: Asaka »

0 x
· ·

Obrazek
· · ·
seasons don't fear the reaper
nor do the wind, the sun or the rain
Awatar użytkownika
Ame
Postać porzucona
Posty: 645
Rejestracja: 11 sty 2018, o 21:22
Wiek postaci: 23
Ranga: Dōkō
Krótki wygląd: jak na av
Widoczny ekwipunek: *Zanbato na plecach
*Miecz obosieczny przy pasie
*Torba na zadzie

Re: Szlak transportowy

Post autor: Ame »

Może faktycznie lepiej będzie zostawić świat takim jakim go zastano, nawet jeżeli Ame obserwuje go przez niebieskie okulary. Kolory za bardzo się nie liczą. Wszyscy i tak widzą je inaczej.
Kilka chwil, w których oczekiwał na atak reszty bandytów minęło. Pozostali albo nigdy nie istnieli albo uciekli w popłochu widząc to co zostało z ich szefa. Stało się co miało się stać, już niczego nie zmienisz. Miecz się oblał czerwienią i tak dalej. Tak czy siak nikt nie rzucił mu rękawicy.
Po chwili z buszu wyłonił się jego pracodawca. Hozuki miał wrażenie, że był bardziej zmordowany walką z naturą niż on po tej konfrontacji. Kupiec był wyraźnie zadowolony z zastanego stanu rzeczy. Nikt więcej nie będzie go gnębił, to zrozumiałe, że się cieszył. Przynajmniej dla Rekina. Nie reagował na słowa handlarza. Dla niego już jakiś czas temu stało się oczywiste, że facet działał sam. Najlepszym dowodem na to było to, że teraz ze sobą rozmawiali.
- To w taki razie była krótka znajomość. - podsumował fakt, że przeciwnikiem był ten, który rano groził im przy stajni. Ame strzepnął krew z miecza za pomocą energicznego ruchu i umocował go ponownie na plecach. Skoro kupiec nie zamierzał się fatygować żeby ukryć ciało, to on nie będzie tym bardziej. W końcu nikt go tu nie znał, a on sam zamierzał wyruszyć w drogę.
Woźnica też się przydał i odzyskał konie. Do końca podróży chłopak się nie odzywał, z grubsza olewając rozmówki tamtych dwóch. W pamięci zostało mu tylko jedno - słomiany kapelusz. Może jemu też by się taki przydał? Ale nie taki zwykły! Musi wymyślić coś kreatywnego i użytecznego. Pewien pomysł pojawił się w jego głowie, ale ten definitywnie trzeba dopracować.
- Jadę do Sogen. - rzucił gdy przyjmował ciężko zarobione pieniądze. Chętnie wróciłby z kupcem, gdyby nie miał wypłaty w rękach. Następnym razem chłopak powinien zażądać wypłaty w jakiś śmieszny sposób. Dasz mi to, co masz, a o czym jeszcze nie wiesz? Brzmi dobrze.
Po dopełnieniu formalności rozstał się z handlarzem i ruszył na wiedżmiński szlak, prosto do Sogen. Bez żadnego konkretnego celu. Tak chce przeznaczenie.

z/t
Dokąd:Sogen
Czas podróży: 30 min. 17:48 - 18:18
Środek transportu: Piechota ta szara piechota
0 x
Przez miesiące, patrzył na pełny lili wodnej staw i stawał się świadom, że nie może być to zwykły rekin morski. Element, który zmienił jego charakter to wlasnie wybor bestii. Kiedy wrócił był nieco inny. Nie posiadał jeszcze paktu, jednak już do czegoś się zobowiązał, reprezentowania cechy tego zwierzęcia swoim nastawieniem. - Hakai o Ame. Obrazek
Awatar użytkownika
Rika Kari Matsubari
Posty: 1090
Rejestracja: 6 mar 2018, o 12:34
Wiek postaci: 19
Ranga: Sentoki

Re: Szlak transportowy

Post autor: Rika Kari Matsubari »

A było tak blisko! Rika uwielbiała koniki i wyczuła okazję na kolejną przejażdżkę. Nawet wymyśliła rozsądne argumentu ku temu, jednak Ichi zarządził, że zrobią inaczej. Ciężko opisać smutek i rozczarowanie, jakie jej towarzyszyły. Ichi musiał żyć z widokiem minki zbitego szczeniaczka przez jakieś dziesięć sekund. Po czym spojrzy wymownie na Ichiego. Przynajmniej próbowałam, okej?
Jej towarzysz zszedł z domku i dał jej chwilę na przygotowanie. Ona właściwie nie potrzebowała za wiele. Poprawiła kwiatuszek we włosach i upewniła się, że wszystko gra. Torebkę założyła nie na ramię, a w poprzek klatki piersiowej, by nie bimbała zanadto. Wciąż miała swobodny dostęp do swojego sprzętu. Była gotowa wyjść Ichiemu naprzeciw.
I tak zaczęła się pogoń za Czarnymi Płaszczami. W drodze nie odzywali się do siebie zbyt wiele. Bo niby co mieli mówić? Każde z nich skupione było na kolejnym kroku, na otoczeniu i kontrolowaniu oddechu. Rika na tym etapie nie była jeszcze zbyt czujna. Zgodnie z jej teorią raczej niemożliwe było, aby zatrzymali się tak wcześnie. Minęło jakieś 30 minut, kiedy przodujący Ichi odwrócił się na chwilę i Matsubari mogła ujrzeć jego oblicze w ruchu. Znowu był TAMTYM Ichim, który należy do mafii i... cóż. Pewnie zdolny jest do wszystkiego. A ona była z nim właśnie w jednej ekipie. Zobaczyła też jakby jakiś błysk, jednak po chwili zastanowienia jej myśli znowu uciekły gdzie indziej. To było za mało czasu, by jakoś bardziej rzuciło jej się w oczy. Może tylko się przewidziała?
Rika ku swojemu zaskoczeniu dawała radę. Trudów pościgu nie odczuwała kondycyjnie. Nie jest już tą wątłą, kruchą dziewczynką, na którą trzeba chuchać i dmuchać. Teraz jest wątłą, kruchą dziewczynką, na którą wciąż powinno się chuchać i dmuchać, ale i bardziej zahartowaną w boju i sprawniejszą. To efekt ostatnich treningów i na myśl o tym wyraźnie się uśmiechnęła. I uśmiech ten mógł bardzo szybko zniknąć z jej twarzy (a w zasadzie tak się właśnie stało) gdyby nie Ichi, który wyrwał ją z letargu ostrzegawczym okrzykiem i sprawnym ruchem wyjętej w mgnieniu oka katany powstrzymał lecące w nich kunai'e. Zatrzymała bieg w mgnieniu oka i mimo woli znów jakby nieznacznie się uśmiechnęła. Ichi właśnie strącił dowody na to, że wszystko idzie po ich myśli.
Szef exprzestępca postanowił rozejrzeć się po okolicy. Akolitka kiwnęła mu głową na zgodę i ruszyła w swoim kierunku. Czas odłożyć na bok świetną zabawę i skupić się na tym, co może ją czekać. Nie spodziewała się żadnych mafiozów. Wciąż uważała, że to za blisko. Poza tym... gdyby rzeczywiście tak miało być, gdyby rzeczywiście tutaj byli, to chyba powinni zaatakować po wystrzeleniu kunaiów. Tylko co odpaliło mechanizm? A może nie było żadnego mechanizmu, może powinna się bać i być czujna jak nigdy dotąd!?
Rozejrzała się na wysokości swojej głowy i nieco wyżej. Potem na drzewa. W krzakach na pierwszy rzut oka nic nie było widać, więc zrobiła kilka niepewnych kroków, szukając na ziemi jakichś żyłek czy innych cudaków. Podeszła aż do końca wydeptanej ścieżki i delikatnie rozchyliła rękami krzewy. Jeśli nie zobaczy nic nadzwyczajnego, mimo to wejdzie nieco głębiej, ostrożnie stawiając kolejne kroki. Lewo-prawo. Lewo-prawo. Następnie odwróci się za siebie, wyglądając gdzieś w oddali sylwetki Ichiego.
0 x
Awatar użytkownika
Meijin
Postać porzucona
Posty: 93
Rejestracja: 14 sie 2019, o 11:59
Wiek postaci: 21
Ranga: Doko
Krótki wygląd: Blady, niebieskie oczy, czarne włosy. Normalna waga i wzrost.
Widoczny ekwipunek: Kabura na broń na prawym udzie. Torba po lewej stronie lędźwi.

Re: Szlak transportowy

Post autor: Meijin »

Misja rangi B
19/x
Legenda:
-Szef exprzestępca
-????
I z tych nieobecnych:
-Strażnik Kizo
-Twój przyszły chłopak: kucharz
  Ukryty tekst
0 x
Awatar użytkownika
Rika Kari Matsubari
Posty: 1090
Rejestracja: 6 mar 2018, o 12:34
Wiek postaci: 19
Ranga: Sentoki

Re: Szlak transportowy

Post autor: Rika Kari Matsubari »

Ichi poszedł w swoją stronę, a ona w swoją. Teoretycznie to ex-mafiozo brał na siebie większe niebezpieczeństwo. To w końcu z jego strony przyleciały kunai'e. Panienka Matsubari nie bardzo wiedziała czego szuka i jak ma tropić. Była w końcu panienką. Na misjach nierzadko wcielała się w czyjąś rolę i czekała, aż ktoś sam się ujawni przeprowadzając atak na nią. Właśnie dotarło do niej, jakie to było wygodne. I to wbrew temu - podkreślmy to raz jeszcze - że Rika jest do przytulania, a nie do bicia. Patrzyła więc początkowo na krzaczki z dystansu, nieco obawiając się niebezpieczeństwa, a nieco dlatego, że najzwyczajniej nie wiedziała jak się do tego zabrać. Jej biała suknia też na pewno nie zaprzyjaźni się z krzaczorami. No ale dobra, wydaje się bezpiecznie...
Weszła więc, ale tam także nie mogła nic znaleźć. Nie wiedziała jak szukać ani czego szukać. Rozglądała się więc zupełnie tak, jakby była na grzybach. Metoda ta przez długi czas nie dawała żądnych rezultatów, w pewnym momencie zauważyła jednak na ziemi tłuściutki odcisk czyjegoś buta. To mogło oznaczać tylko jedno i nawet ona, pomimo świadomości swojego nikłego profesjonalizmu łowcy, była tego niemal pewna.
Ktoś tu był.
Na potwierdzenie nie musiała długo czekać. Ledwie uniosła głowę do góry, a usłyszała głos. Zadziwiająco chłopięcy głos, który "dawał jej szansę" ujścia z życiem, jeśli zostawi teraz Ichiego. Szkarłatny Demon... - powtórzyła w myślach jego pseudonim. Ichi miał zapłacić za swoje grzechy, ale właściwie jakie? Z tego co pamiętała, nie wchodzili w szczegóły jego mafijnej przeszłości. Ona po prostu była i koniec. Potem Ichi wydał swoich ludzi z mafii, odkupując swoje winy na rzecz innej prowincji. Teraz próbował rozpocząć na nowo swoje życie w Ryuzaku. Wierzyła, że mówił prawdę i wierzyła, że ma się to należy. Nie zostawi go, co to, to nie. Ale co ma zatem zrobić? Serce zaczęło jej bić jak szalone, pompując krew i przygotowując ciało do reakcji. Doświadczenie pomagało jej, że głos może być wynikiem zastosowania jutsu. Nie chciała zaatakować i się wygłupić. Zwłaszcza, że nie było wiadomo gdzie są zakładnicy.
-Porwaliście ludzi z osady Ryuzaku no Taki i musicie za to zapłacić. - powiedziała mało przekonującym głosem i... właściwie tyle ją widzieli. Rika mówiąc to odwróciła się tyłem i nie składając żadnej pieczęci, najzwyczajniej znikła. Wyszukała wzrokiem mniej więcej położenia Ichiego i hycnęła unikając przeszkód. Po "wylądowaniu" spróbuje po omacku znaleźć cokolwiek, by utrzymać równowagę i odczekać gorszą chwilę.
-Oni tam są. - powie cicho. Rika nie mogła walczyć z kimś, kogo nie widzi. Nie mogła ryzykować swoich przyjaciół z Restauracji, choć ich życia i tak były już postawione na szali.
  Ukryty tekst
0 x
ODPOWIEDZ

Wróć do „Ryuzaku no Taki”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 2 gości