Wioska na granicy Ryuzaku

Kraj kupiecki położony nad morzem, na wschód od Prastarego Lasu. Graniczy z prowincjami Atarashi, Antai, Midori i Kaigan. Ryuzaku no Taki jest znane ze swojego bogactwa i szeroko zakreślonych wpływów - związane jest to z dobrym położeniem i łatwym dostępem do morza, czym nie może się pochwalić Shigashi no Kibu. Kraj ten ma bardzo żyzne gleby i przyjazny klimat, co korzystnie wpływa na dobrobyt jego mieszkańców. Na terytoriach tej prowincji, wśród nielicznych pagórków, można też znaleźć główną świątynię Wyznawców Jashina. Na północy, tuż przy granicy z Atarashi znajduje się z kolei Sarufutsu – miasteczko będące siedzibą szczepu Uchiha i Gazo - oraz Hachimantai - wioska, gdzie znajdują się Wyrzutkowie Cesarscy - Yuki.
Setsu

Re: Wioska na granicy Ryuzaku

Post autor: Setsu »

Misja rangi D dla Nibuiego
Budujemy nowy dom, jeszcze jeden nowy dom~
7/15+


Staruszek uśmiechał się coraz szerzej. Gdy pokazał młodzieńcowi dom, usiadł i westchnął ciężko.
- Wejdź do środka, tam znajdziesz cykliniarza. Zajmuje się ogrzewaniem i wyłożeniem desek w domu, pomożesz mu zrobić podłogę. - powiedział, po czym wskazał na drzwi wejściowe, czy raczej drewniane ościeżnice, bo drzwi nie były jeszcze zamontowane.
Po przekroczeniu progu dało się wyczuć zapach jakiejś mazi, niezbyt przyjemny dla ludzkiego nosa, natomiast bardzo wonny dla wszędobylskich much, których było nad garem co niemiara. W rogu jednego z pokoi mężczyzna moczył kawałki sznura i układał je ciasno pomiędzy balami drewna na ziemi, ustawionymi równolegle od jednej do drugiej ściany.
- Widziałem jak rozmawiasz ze staruszkiem. Mam nadzieję, że go nie obraziłeś, co? Ach, nie martw się, on gniewa się o byle co - powiedział, nie dając kotkowi dojść do słowa - najpierw weź i potnij sznur na takie kawałki... takiej długości, o... potem namocz każdy z kawałków i wciskaj pomiędzy bale drewna... tak jak ja... a potem bierzesz deskę... o... i wbijasz 4 gwoździe na rogach, żeby dać podłogę na uszczelnienie. No dalej, może skończymy przed wieczorem i pomożemy na dachu. - powiedział cykliniarz, nie przedstawiając się i nie tracąc czasu na zbędne dyrdymały. Swoją robotę wykonywał pewnie, co jakiś czas kontrolując Nibuiego, z rzadka dając swoje uwagi dotyczące jego pracy.
0 x
Nibui

Re: Wioska na granicy Ryuzaku

Post autor: Nibui »

  • Cykliniarz, cykliniarz... Prawie jak gliniarz, ale z cykliny! Nie no. Tak całkiem poważnie, to Nibui doskonale wiedział kto to jest, a że ze mną już trochę gorzej, to możemy to pominąć. W każdym razie samurajowi nie trzeba było dwa razy powtarzać gdzie ma się udać, bowiem ruszył tam od razu. Im szybciej zacznie, tym szybciej dostanie jakąś strawę i uspokoi swój rozbestwiony, burczący żołądek, któremu daleko było do gracji przedstawianej przez właściciela. Po prostu chamsko wtryniał się w większość rozmów i głośno dawał znać o tym, że jest głodny. Chamstwo!
    - Obraziłem? Nie, skądże. Był dla mnie naprawdę miły i całkiem przyjemnie mi się z nim rozmawiało. Zazwyczaj jest drażliwszy? - zapytał lekko zdziwiony, bo przecież spędził z nim te kilka minut, a pomimo tego nadal nie usłyszał od niego choćby lekko zabarwionego złością komentarza. Może koci samuraj był wybrańcem?! Może to był znak i właśnie wypełniało się jakieś proroctwo? Albo też zwyczajni był dla niego miły i uzyskał to samo z jego strony. Ostatnia możliwość była najnudniejsza, więc Nibui ją też porzucił, skupiając się przede wszystkim na dwóch pierwszych.
    - Dobra, zrozumiałem. W razie czego będę się pytał. - rzucił jeszcze w stronę cykliniarza i zaczął przygotowywać się do roboty. Przede wszystkim zdjął z siebie górną część ubrania, która teraz zwisała swobodnie przy nogach, a katanę odstawił pod ścianę tak, żeby nie zawadzała, ale żeby przy okazji zawsze miał ją na oku. W końcu jest ona jak jego trzecia ręka... albo czwarta! Później już pozostało tylko wziąć się do pracy zgodnie z tym, co podpowiadał mu majster. Cięcie, maczanie, wciskanie, przybijanie, powtarzanie. Sekwencja dość prosta i szybka, więc tak też została wykonana. Tylko ten zapach mazi z początku strasznie przeszkadzał, ale później nos samuraja się już do niego przyzwyczaił. A to, że maź została to tu, to tam, a czasem dostała się nawet do włosów, to już tylko efekt uboczny. W końcu kto nie pracuje, ten się nie ubrudzi. To całkowicie normalne!
0 x
Setsu

Re: Wioska na granicy Ryuzaku

Post autor: Setsu »

Misja rangi D dla Nibuiego
Budujemy nowy dom, jeszcze jeden nowy dom~
9/15+

Cały ranek i połowa południa przepracowana przy uszczelnianiu i kładzeniu podłóg nie poszła w las: większość podłogi została wyłożona, ale jedna, mniejsza izba nie była wyłożona balami i przygotowana do cyklinowania, więc mężczyzna wstał i przeciągają się ospale - zapewne z powodu bólu pleców - zadecydował o skończeniu pracy. Cykliniarz machnął ręką w taki sposób, który mówił "za mną" i wyszedł na zewnątrz. Poranna mgła już dawno opadła i słońce wyszło zza chmur, ocieplając całą okolicę. Cykliniarz usiał na pieńku, jeden z wielu ustawionych w koło i wyciągnął klejony w trójkąty ryż, rozkładając go pomiędzy Nibuim a sobą.
- Te czerwone są z ziarnami, zielone ostre z wasabi, złote z... nie wiem czym, ale są słodkie. To jest porcja na trzy osoby, ale się napracowaliśmy, więc musimy to zjeść - powiedział, uśmiechając się półgębkiem - Nie, serio, żona mnie zabije jak coś przyniosę z powrotem do domu - powiedział nieco poważniej i zabrał się za pałaszowanie.
Po skończonym posiłku napili się wody i udali na dach. Mężczyzna pokazał uwiązane snopki i kazał je sobie podawać, a on sam rozwiązywał je i układał na dachu, uszczelniając tym samym dach i zapobiegając jego przeciekaniu. Następnie po każdym snopku kazał dać sobie moczony w roztworze z tłuszczem sznur i trzymać dopóty, dopóki on nie zakończy robić serii niesamowitych wygibasów, przy okazji wiążąc sznur w jakiś fikuśny sposób na dachu.
0 x
Nibui

Re: Wioska na granicy Ryuzaku

Post autor: Nibui »

  • Tak, ból pleców z pewnością był uciążliwy, ale na całe szczęście nie powstawał on z powodu przeciążenia, a zwyczajnie niewygodnej pozycji, jaką trzeba było przyjąć przy wykładaniu podłóg. Niestety, ale człowiek nie został stworzony do siedzenia na ziemi i wyglądania jak kołyska, co później odbijało się na jego zdrowiu pulsującym bólem. W każdym razie parę godzin później robota była skończona. Co prawda, tylko w tym pokoju, ale to na razie wystarczyło. chwila oddechu na pewno przydała się zarówno nieznajomemu, jak i Nibuiowi, który korzystając z niej po prostu lekko się porozciągał. Parę kości strzyknęło, a sam samuraj odetchnął z lekką ulgą. Nigdy nie rozumiał ludzi, którym przeszkadzało na przykład strzelanie palcami. Jego to strasznie rozluźniało, a dodatkowo sprawiało, że o wiele łatwiej było nimi poruszać. Zbędne powietrze między chrząstkami znikało, a wszystko chodziło jeszcze lepiej niż przed chwilą. Idealna metoda.
    - Hai, hai. - mruknął pod nosem w odpowiedzi na polecenie pójścia za cykliniarzem i złapał za swoją katanę. W przeciwieństwie do niego Nibui był bowiem całkiem wygadany i od czasu do czasu potrzebował uruchomić swoje struny głosowe. Ten czas właśnie nadszedł i na szczęście robotnik przyszedł mu z pomocą, bowiem sam też się w końcu odezwał. Nibui uśmiechnął się szeroko i otarł delikatnie ślinkę, która wydobywała się na widok przysmaków z ryżu. Co jak co, ale żonę, która robiłaby mu takie posiłki, to mógłby sobie kiedyś sprawić!
    - Nie musisz mi dwa razy powtarzać. Jedzenie nigdy nie może się zmarnować. NIGDY! - stwierdził entuzjastycznie i złapał oczywiście za najostrzejszą wersję jedzenia. Wszystko co paliło w język i sprawiało, że chciało się pić było dla Nibuia ambrozją. Źle doprawione jedzenie nalezało za to ocenić jako piekło, z którym niestety Kaizaki dość często musiał się mierzyć. W każdym razie po przyjemnej przekąsce trzeba było udać się do roboty i to też pospiesznie uczynił. Podawanie uwiązany snopków siana odpowiadało mu już o wiele bardziej, bo wymagało jedynie użycia trochę siły i wrzucania ich na dach. Nic trudnego. Kaizaki był młodym i zdrowym mężczyzną, więc nie obciążało to za bardzo jego ciała. Skoro mowa o jego ciele, to przedłużenie jego ręki (katana) spoczywała przy drzewie, na które mógł mieć oko. Podłoga, dach... Nibui wnioskował, że powoli zbliżał się koniec jego zlecenia.
0 x
Shin

Re: Wioska na granicy Ryuzaku

Post autor: Shin »

Misja rangi D dla Nibuiego
Budujemy nowy dom, jeszcze jeden nowy dom~
11 / 15+

Koci samuraj jadł, aż mu się uszy trzęsły. Nie sposób było przewidzieć, że koci wojownik gustuje w superostrych przyprawach, ale na widok zajadającego się dziwnego przybysza cykliniarz zaśmiał się, podsuwając mu też swój ostry sos i pozwalając, jakby w geście przyjaźni, korzystać ze swojego jedzenia.
Następnym wydarzeniem było wykańczanie dachu, które poszło raz-dwa. Nie ma lepszej zachęty do pracy dla majstra niż pomoc młodego, pełnego werwy wojownika. Niestety, czas szybko leciał, a naprawa dachu nie była robotą którą można było dokończyć w jeden dzień. Brak siły roboczej w wiosce wywołany parciem młodych do miast odcisnął to piętno na małej
gospodarce wiejskiej, że wszystko szło mozolnie i powoli. A może szło tak od zawsze?
Wtem niedaleko dało się usłyszeć charakterystyczny kwik. Kwik narastał, wzbierał na sile a wraz z nim dało się słyszeć gniewnie krzyki "łap go" i "bierz z lewej", albo nieco rzadziej "zagoń do zagrody". W końcu w zasięgu wzroku ukazał się sprawca, czy raczej sprawczyni tego harmidru: jedna ze świń uciekła z chlewa i teraz szarżując próbowała wydostać się z wioski. W tej właśnie chwili kilku wieśniaków z widłami, kijami i pasami próbowała ją pochwycić, ale świnka była sprytniejsza, i biegła co tchu ku obrzeżom wioski, prosto w stronę Nibuiego...
0 x
Nibui

Re: Wioska na granicy Ryuzaku

Post autor: Nibui »

  • Wszystko co darmowe, jest smaczne. No... Może poza paroma wyjątkami, ale to już szczegóły! Prawdą było za to to, że Kaizaki w żaden sposób się nie krepował. Częstował się przysmakami, sosem i wszystkim, co podsunięto mu pod nos. Zwyczajnie białowłosy nie przywykł do tego, żeby odmawiać ludziom, którzy są niezwykle mili i gościnni, a ten nieznajomy na pewno taki był. W końcu podzielił się posiłkiem od jego żony, a to już znaczy wiele! Jeśli weźmie się jeszcze pod uwagę fakt, że samo danie było bardzo smaczne, to trzeba pochwalić go jeszcze bardziej. Takich złotych chłopów nie znajduje się w każdej wiosce. Nibui pewnie powie to starcowi, jak tylko go spotka. A jeśli zaś chodzi o powolne tempo osady, to samurajowi akurat to odpowiadało. Taka powinna być wioska! Spokojna, wyważona, niezbyt ruchliwa, a już na pewno niezbyt głośna.
    A skoro o odgłosach mowa, to coś niepokojącego zaczęło dziać się na ziemi. Nibui spojrzał się tylko w stronę, z której dochodzil cały zgiełk i zmrużył lekko brwi. Z początku nie mógł uwierzyć w to, co widzi, ale już po chwili na jego twarz wkradł się uśmiech. Polowanie! No... Może nie takie prawdziwe, ale na pewno na grubego zwierza! Co prawda początkowo wynajęto go tylko do budowy domu, ale przecież nie powinien odpuszczać takiej okazji do delikatnego sprawdzenia się. Samuraj przeciwko siłom natury, człowiek przeciwko zwierzęciu, Nibui przeciwko Panu Śwince Numer Jeden, którego i tak nie rozpozna kiedy znowu wróci na swoje miejsce. W każdym razie białowłosy mężczyzna zeskoczył na ziemię i przyjął pozycję, którą mógłby poszczycić się najwybitniejszy rugbysta, o ile taki sport by w ogóle powstał. Środek ciężkości rozłożony nisko, nogi szeroko, ręce rozstawione. Teraz tylko czekać na świnkę, która będzie kroczyła jego drogą. Wtedy to samuraj najpierw naprze na nią swoim ciałem i będzie się starał ją jakoś złapać - w pasie, za przednie kończyny, tylne, jakkolwiek. Następnie przyciśnie ją do ziemi swoim ciałem, żeby przestała się wiercić. Taki był przynajmniej plan...
0 x
Setsu

Re: Wioska na granicy Ryuzaku

Post autor: Setsu »

Misja rangi D dla Nibuiego
Budujemy nowy dom, jeszcze jeden nowy dom~
13/15+

Świnka okazała się być przeciwnikiem godnym uwagi samuraja. Nie wiadomo do końca, czy to ślepy instynkt, czy może chęć zrezygnowania z tego samego żarcia podawanego codziennie (bo ile można?!), ale motywacja wieprza była na tyle silna, żeby widząc przeszkodą na swojej drodze nie tylko nie zwolnić, ale i przyspieszyć. Mały wieprzowy taran pędził na kociego samuraja, a spod jej racic wydobywały się kłęby pyłu. Pędzący wieprz w najśmielszych snach nie podejrzewał, że ma do czynienia z samurajem szkolonym do tego, by schwytać i zabić, więc nie mógł nie zdziwić się, gdy został złapany przez Nibuiego.
- Kłiiik? (świń. "jak to?" - przyp. tłum.) - pytała sama siebie świnka, gdy chłopi zaczęli ją krępować i w czwórkę zaczęli nieść ją do chlewu. Jeden z chłopów natomiast został i zaczął dziękować kotowatemu.
- Nosz to nasza świnia-czempionka, same nagrody wygrywa, wyście mi życie uratowali - powiedział, wyściskał i ucałował samuraja, zanim pobiegł do siebie, wracając do swoich codziennych obowiązków.
Cykliniarz zaczął myć gar z mazią, jednocześnie karząc chłopcu posprzątać cały balagan, jaki zrobili przy pracy: słoma walała się wszędzie, a nie można było tego tak zostawić.
0 x
Nibui

Re: Wioska na granicy Ryuzaku

Post autor: Nibui »

  • Świnka zlekceważyła przeciwnika i bardzo dobrze! W końcu nie od dziś wiadomo, że jeśli kogoś się nie doceni, to później można się nieźle zdziwić. I tak właśnie Nibui rzucił się na nią niczym wygłodniały lew na antylopę, a zrobił to na tyle skutecznie, że już po chwili świnka była przygwożdżona do ziemi. Szach mat! Człowiek jeden, natura wielkie, marne zero. Co prawda Kaizakiemu nie podobało się przytulanie do świni, ale takie sytuacje nie były mu obce. Nie, zeby miał ukryty fetysz ze świniami, ale po prostu jego sąsiad również miał farmę i z nudów Nibui od czasu do czasu na niej pomagał.
    To co nastąpiło później było jednak o wiele gorsze. Świnia, jak świnia! To zwierze i swój zapach oraz higienę musi posiadać, ale chłop to zupełnie inna sprawa. Nibui bronił się jak tylko mógł, ale wiedział, że gdyby odepchnął od siebie faceta, to mogłoby to zostać uznane za niegrzeczny gest. Po wszystkim wytarł więc tylko policzki i spojrzał z zażenowanym uśmiechem na tego ekstrawertyka, który posiadał czempionkę.
    - Nie ma za co... Tak sądzę. Tylko nie rób tak więcej. Proszę? - zwrócił się do niego, cały czas będąc skonfundowanym mającą miejsce sytuacją. To nie było nic przyjemnego! Takie okazywanie uczuć w ogóle nie było pożądane, a co dopiero jeśli nadchodziło od obcego człowieka, który na dodatek był jeszcze mężczyzną. Brrr. Na plecach samuraj poczuł aż gęsią skórkę, która bynajmniej nie była wywołana przez falę przyjemności ogarniającą ciało samuraja. Na całe szczęście białowłosy miał jeszcze co robić, więc chwycił za miotłę, grabie lub za własne dłonie i zabrał się do roboty. Sprzątanie zawsze było najgorszą częścią pracy. Tego akurat Kaizaki nie lubił.
0 x
Setsu

Re: Wioska na granicy Ryuzaku

Post autor: Setsu »

Misja rangi D dla Nibuiego
Budujemy nowy dom, jeszcze jeden nowy dom~
15 / 15+

Sprzątanie było jednym z nudniejszym zadań, szczególnie dla młodego samuraja nawykłego raczej do walki z przeciwnikami niż walki z brudem. Ten etap polegał na naprzemiennym zamiataniu, odmiataniu, zmiataniu, przemiataniu i ogólnie na różnego typu miotnięciach prowadzących do oczyszczenia podwórka. Jak się jednak w niedługim czasie okazało nasz samurai dostał jednak tę łatwiejszą i krótszą część roboty, bo cykliniarz raz po raz czyścił z kleistej brei gar, który okazywał się nie był wcale czystszy; co więcej im dłużej był pucowany i przemywany nową porcją wody tym sprawiał wrażenie bardziej czarnego i przydymionego. Mimo wszystko cykliniarz skończył niewiele później po Nibuim i zaprowadził go do największego domu, dając mu łóżku przy ognisku oraz wręczając małą sakiewkę.
- Dobrze się dzisiaj spisałeś, chłopcze - powiedział cykliniarz, uśmiechając się lekko - Jak kiedyś będziesz chciał kończyć wędrować to pamiętaj, że jest wystarczająco miejsca dla każdego, kto ma ręce i chęć i do pracy. Mam nadzieję, że szybko o nas nie zapomnisz - dodał i uśmiechając się wyszedł z domu, a wraz z nim odeszła pewna miła atmosfera, taka, którą widzi się tylko wtedy, gdy jej zabraknie.
Gratuluję! Ukończyłeś misję!
Daj post kończący i z/t, po czym ulokuj zgłoszenie po wynagrodzenie w odpowiednim temacie. Mam nadzieję, że nie było tak źle. Jeśli możesz dodaj ocenę misji w skali od 1 do 10 :)
0 x
Nibui

Re: Wioska na granicy Ryuzaku

Post autor: Nibui »

  • Może już nawet nie chodziło o to, że Nibui przywyknął bardziej do walczenia, niż sprzątania. Kurze ścierać mógł, prać mógł, rozwieszać pranie mógł... Ba! Nawet może gotować! Zamiatanie jednak kojarzyło mu się jedynie z katorgą. Wnoszące się tumany kurzu, jednostajne, monotonne ruchy i ten irytujący dźwięk. Szur, szur, szuruburu i od nowa. Kaizaki naprawdę podziwiał kobiety, które potrafią niekiedy wytrzymać przy tym cały dzień. Czy one po prostu wyłączają myślenie? Czy udają się do krainy błogiej bezmyślności i wgapiają się jedynie w przestrzeń, pozwalając ciału na wykonywanie całej pracy? Tylko jak sprawiają, że ślina sama nie ucieka im z ust? Tyle pytań, a tak mało odpowiedzi. Do tego jeszcze cykliniarz nie potrafił wymyć gara za jednym razem. Coś nie było tutaj w porządku, ale nos detektywa Nibuia aktualnie nie pracował zbyt dobrze, więc samuraj dał sobie z tym wszystkim spokój. Po prostu robił swoje i starał się zająć umysł czymś innym.
    Wreszcie! Wreszcie po mozolnej pracy dotarli do końca i białowłosy mógł odpocząć.
    - Nie ma za co! Lubię pomagać. - odpowiedział z uśmiechem, po czym chwycił sakiewkę. Co było w środku? Samuraj przecież zgodził się wykonać pracę jedynie za jedzenie i spanie, a tu jeszcze jakiś prezent? - Nyan? - mruknął pod nosem, potrząsając przy tym woreczkiem? Pieniądze? Spojrzał zdziwiony na mężczyznę, ale nie powiedział ani słowa. Wiedział dobrze, co wręcza mu do ręki, więc niegrzecznie byłoby mu ten podarek oddawać. Nibui ukłonił się więc delikatnie na znak podzięki i zajął się swoimi sprawami. Mycie, ogarnięcie się i takie tam inne. Później pozostało tylko zdjąć z siebie wszystkie ubrania i położyć się spać z ostrzem u boku. Później położył pod poduszką swoją katanę, żeby była pod ręką (brak pomyłki - ostrze i katana to dwie różne rzeczy). Rano pozostało tylko się ubrać, zebrać swoje rzeczy, pożegnać się jeszcze ze starcem i ruszyć przed siebie, co też Kaizaki uczynił. Trzeba szukać swojego celu gdzie indziej.

    z/t
0 x
Heiji

Re: Wioska na granicy Ryuzaku

Post autor: Heiji »

Dziewczyna zaraz po wyrażeniu zgody oraz zabraniu wszystkich potrzebnych rzeczy ruszyła z mężczyzną w wybranym przez niego kierunku. Po dosyć niedługim odstępie czasowym udało im się dotrzeć na miejsce, a była to niewielka wioska... Tak czy inaczej mniejsza z tym, Heiji interesowała tylko misja i nic więcej. Po kilkunastu sekundach dziewczyna ujrzała budynek do którego zmierzali. Gdy do niego weszli Kunoichi spotkała w nim kolejnego mężczyznę, podchodził wiekowo pod piędziesiątkę. Gdy zamieniła z nim kilka słowa ten ponownie zadał jej pytanie dotyczące misji.
-Gdybym nie chciała wykonywać tego zadania to bym po prostu tutaj nie przychodziła. Prawda?-po tych słowach dziewczyna jedynie czekała na odpowiedź mężczyzny. Tylko jak ona będzie brzmiała? Kto wie...
0 x
Higaki

Re: Wioska na granicy Ryuzaku

Post autor: Higaki »

„Długa droga na górę…”
9/30


Dziewczyna odpowiedziała, że skoro tu przyszła, to weźmie zadanie, mężczyźnie wyglądała na bardzo pewną siebie osóbkę.
- He He, oczywiście, no jasne – powiedział biznesmen wesołym ale lekko drwiącym głosem.
- Dobra, przejdźmy do sedna zadania. Twoim celem będzie chatka ukryta w lesie w górach. Prawdopodobnie nawet jej nie zobaczysz, a dotrzesz tam bo mój shinobi będzie czekał w okolicy. Po co tam idziesz? A no po to, aby doręczyć ten oto zwój. – mówiąc to podał Heiji zwój, który wyciągnął z jakiejś szuflady w stoliku. Na pierwszy rzut oka był to zwyczajny zwój.
- W tym zwoju jest coś niezwykle cennego. Od razu Cię uprzedzę, nie otwieraj zwoju. Jest chroniony specjalną pieczęcią, po otwarciu go zostaniesz zapieczętowana… działa to podobnie do Ura Shishō Fūinjutsu, więc warto uważać. Tylko mój shinobi i ja wiemy, jak dezaktywować naszą technikę, więc próba sprzedaży też Ci się nie opłaci. Co do wynagrodzenia, to tu dostaniesz 150Ryo i na miejscu – drugie 150Ryo. Cała sprawa jest tajna, więc żadnych problemów być nie powinno, jednak miej oczy otwarte. Chyba tyle szczegółów wystarczy Ci do wypełnienia misji, lecz możesz śmiało pytać. Jeśli wszystko jest jasne, możesz zabierać się do drogi. – po tych słowach wręczył kunoichi mapkę, którą wyciągnął z tej samej szufladki co zwój.
0 x
Heiji

Re: Wioska na granicy Ryuzaku

Post autor: Heiji »

Zadaniem Heiji było doręczenie zwoju z punktu "A" do punktu "B" zadanie nie wydawało się być trudne, lecz wszystko to może uledz zmianie jeżeli ktoś stanie na drodze naszej młodej Kunoichi. Tak czy inaczej dziewczyna nie zamierzała się wycofać. Zaraz po tym gdy mężczyzna skończył mówić Heiji opowiedziała.
-Wszystko jest jasne... Więc może pan dać mi pierwszą część i ruszam w drogę.-mówiła poważnym tonem. Po zabraniu zwoju oraz szybkim przejrzeniu mapy dziewczyna czekała ja sto piędziesiąt ryo. Gdy tylko otrzyma pieniądze wyjdzie tak po prostu z budynku i zacznie iść w kierunku wyznaczonym na mapie... Wszystko jak narazić wydawało się być takie proste, tylko co będzie za kilka bądź kilkanaście minut czy też godzin? Kto wie jak potoczą się jej losy...

Z/t?
0 x
Shijima

Re: Wioska na granicy Ryuzaku

Post autor: Shijima »

Jego towarzysz podróży zatrzymał się w niewielkiej wiosce - u rodziny, gdzie czekała na niego żona z obiadem, a na spotkanie wybiegła mu dwójka dzieci - nie mogły mieć więcej jak dwanaście lat. Małe diabły. Sprawiały jednak, że serce podejrzanie łatwo i szybko się roztapiało. Podróż zajęła im chwilę, ale spędzona wspólnie nie była taka zła, chociaż Shijima miał wrażenie, że chciał teraz pozostać w samotności. W Ryuzaku było o wiele cieplej, albo to po prostu on ostygł na tyle, że temperatura taka jak tutaj nie robiła na nim wrażenia. Był przyzwyczajony do mrozów Hyuo, mało było miejsc, gdzie było zimniej niż tam... zimą. W końcu tam śnieg zalegał właściwie zawsze. Mimo chęci samotności zgodził się na gościnę, dał się namówić - i pomógł im przy pracach domowych w zamian za nocleg i talerz ciepłej zupy. Ile już minęło? Tydzień? Może mniej, może więcej, dni przebiegały przez palce i nie ważne, o czym myślał, co robił, czy odcinał się całkowicie i udawał, że wszystko jest w porządku, to potem zawsze przychodziła Noc. Wraz z nią uderzała paranoiczny strach przed tą samotnością. Spoglądał na gwiazdy na niebie i nie miały one swojego blasku. Głęboki granat z dnia na dzień stawał się coraz bardziej szary. Przestały cieszyć widoki, znów wszystko cofało się do swojego pudełka. Może to i lepiej..? Może to właśnie była ta wolność. Na pewno nie. Było mu po prostu źle.
Nie wyspał się. Mimo to kontynuował podjęty trening. Na każdym kroku ścigało go słowa "wystarczająco silny" i "bardzo słaby". I nie wiedział, jaką miarą ludzie mierzyli tą granicę. Czy to, że ktoś był słaby, oznaczało, że nie potrafi o siebie zadbać, a ten silny sprosta wszystkiemu? Nie było istnień idealnych. Wszystkie miały swoje wady i zalety (niestety). Ciężko było mu się skupić na zrobionych notatkach. Umysł coraz mocniej ciągnął go wyrzeczenia się wszystkich granic i skorzystanie ze wszystkiego, co Magen miało do zaoferowania. Chyba nawet mógłby powiedzieć, że polubił tą technikę. Największa przyjemność płynąca z zabawy ludzkim umysłem, co? Nie był jednak aż tak spaczony. Nowa sekwencja pieczęci została zapisana w jego umyśle. Powtórzył ją kilkukrotnie, zaczynając od psa, przechodząc do węża, potem powoli, bez większego pośpiechu, do małpy, aż do tygrysa. Wolna wersja, którą powtórzył niemo pod nosem, poruszając wargami, starając się zmusić swój własny, ciężki chwilowo umysł do współpracy. Już mu się wydawało, że było w porządku, że wszystko grało, ale ta noc przyniosła do niego jego własne demony. Zapukały do drzwi, a przecież mury jego królestwa były tak pokruszone... Shijima odetchnął i opuścił dłonie, siedząc na ławce przed domem. Bez sensu. Nie mógł się skupić... Dzieci to zauważyły. Wyłapały, że coś jest nie tak - śmieszne, bo przecież w ogóle go nie znały. Podbiegły i porwały do zabawy, wypytując, co on też robił. Pokazał im więc po kolei to samo - pieczęci, których nie miały szans prawidłowo wykonać - jasne, fizycznie tak, ale nie mogły wykonać tego jutsu. Obiecał im jednak, że pokarze, o co chodzi. Teraz już nie było wyboru - prędko ułożył pieczęci dłońmi i pozwolił chakrze przepłynąć przez swoje ciało, wystosowując je do dzieci. Nie zamierzał im zrobić krzywdy. Udało się za pierwszym razem - sam nie wiedział jak i czemu. Może to dzięki temu, że widział, jak Senju tworzył swoje drewna na wojnie? Nie teleportował się jednak, to się nie udało. Dziewczynka zapiszczała radośnie, merdając w powietrzu nóżkami - wszystko działo się oczywiście tylko w jej głowie. Powtórzył to samo na drugiej. Jutsu zużywało naprawdę sporo chakry, ale to było jego winą, nie potrafił jeszcze w pełni tej chakry kontrolować. Znów się nie udało, znów nie skupił się odpowiednio. Odetchnął po raz kolejny, złapał głęboki dech w piersi i zamknął na moment oczy. Dziewczynki krzyczały, szczęśliwe, ubawione po pachy. Uwolnił je z iluzji oczywiście od razu za pomocą Kai. Powtórzył sekwencję pieczęci i wyszło. Drzewo unieruchomiło jedną z dziewczynek i on sam zniknął. by wychynąć nad jej głową. Gdyby miał broń mógłby teraz wbić ją w krtań dziecka. Zamiast tego było zwykłe "bu!" i wesoły, radosny pisk dziecka.
trening:
Nazwa
Magen: Jubaku Satsu
Pieczęci
Pies → Wąż → Małpa → Wół → Tygrys
Zasięg
20 metrów
Koszt
E: 36% | D: 28% | C: 20% | B: 16% | A: 12% | S: 8% | S+: 4%
Dodatkowe
Brak dodatkowych wymagań
Opis Technika stosowana do eliminowania pojedynczych celów. Efektem techniki jest iluzja jak to użytkownik po prostu na oczach ofiary rozpływa się w powietrzu, a następnie cel zostaje opleciony przez gałęzie drzewa, które nagle wyrosło tuż za interesującym użytkownika osobnikiem. Podczas, gdy przeciwnik próbuje wydostać się z pętającej go rośliny, z korony (bądź pnia, zależy jak wysoka jest iluzja drzewa) wysuwa się użytkownik, mogąc zadać ostateczne uderzenie.
0 x
Shijima

Re: Wioska na granicy Ryuzaku

Post autor: Shijima »

Dzieci przyniosły trochę ukojenia. Oderwały go od myśli i od zmęczenia, kiedy chakra upłynęła z niego w zaskakującym tempie. Parę technik i już zmęczenie, ale z drugiej strony nic nie udaje się za pierwszym razem, a niebieska siła jednak wycieka, kumulowana w ciele. Pobiegał chwilę z bliźniaczkami i dał im się zaciągnąć na obiad. Po nim poszedł z mężczyznom pomóc mu przywieźć drewno z zapasów spod lasu i udał się po kolacji na dłuższy spacer - nie tak długi, jakby sam sobie tego życzył, ale jak się nie ma co się lubi, to się lubi, co się ma. Był trochę zmęczony po treningu, który pozbawił go chakry. Znów wraz z nocą dopadały go różnego rodzaju myśli, znów uderzała samotność. Nie zamierzał zaglądać na Teiz, powodów było tak wiele... Myślał, że pewnie przesadzał. Że świat był prosty, a oni obaj tylko dramatyzowali. Kei ze swoim "umrzesz", a on ze swoim "nie umrę". Próbował wyliczyć, jak wiele w tym tak naprawdę było jego własnej winy, bo kiedy myślał o tym na trzeźwo to przestawał ją zupełnie widzieć, chociaż może to przez to, że emocje przysłoniły mu klarowną ocenę sytuacji?
Ranek nastał dość prędko. Zaangażował znów dziewczynki do zabawy. Tym razem była ona jednak o wiele bardziej skomplikowana i nie wystarczył jeden dzień na opanowanie go. Wpływanie na umysł innego człowieka - to nie było tak proste. Wszystko ograniczało się do zdolności manipulacji, naturalnie, ale co innego, kiedy ta manipulacja jest słowami, a co innego, kiedy jest jutsu, którym można naprawdę poważnie zaszkodzić. Był ciekaw limitu tego jutsu... i wahał się. Miał naprawdę wielką ochotę te granice sprawdzić. Ułożył dłoń na głowie jednej z dziewczynek i zaczął przesyłać do jej umysłu chakrę. Tak zszedł mu kawałek dnia. Nie było to łatwe, bo musiał w tym celu nakłonić jedną z dziewczynek, żeby z nim zostały chociaż na chwilę, a u dzieci z cierpliwością trudno. W końcu zgodził się pomóc mu właściciel tego dobytku. Próbował od najprostszych rzeczy - podstawą było rozproszenie celu, potem dopiero tworzenie jutsu i zadawanie pytań. Nie sądził, żeby jutsu ograniczało się tylko do tego, ale na razie chyba nie chciał sprawdzać, czy mógłby... nakłonić do samobójstwa. Kai na to działało? Może... Tego też wolał nie sprawdzać, jeśli ma dojść do tragedii. Najgorsze było to, że znów nie znajdował w sobie żadnych emocji dotyczących takiej opcji, jedynie czysto logiczna myśl. Zaczął od pytań, jak na imię mają jego córki, co robił z nimi pięć lat temu - to znaczy najpierw zaczął od mniejszych ilości czasu. Czasem ciężko po sytuacje sprzed pięciu lat sięgnąć trzeźwym umysłem, co dopiero takim pod wpływem jutsu. Już trochę to przećwiczył na dziewczynkach i tutaj zaczęło się coś dziać, pierwsze odpowiedzi, tylko pytanie, na ile były to odpowiedzi jego, a na ile jutsu. Na następny dzień spróbował tego z tutejszą Panią Domu. Ta była przeciwna wszystkim tym sztuczką, nawet za Shijimą nie przepadała - była tym lepszym kozłem ofiarnym. Wykorzystał sytuację, gdy mężczyzna z dziećmi opuścił dom. Odpowiadała mu niemal na wszystko. Trzymał dłoń na jej głowę, przemawiał do niej łagodnym tonem, uśmiechając się w jakże piękny sposób - był jak pod wpływem hipnozy, jej umysł chyba stał przed nim otworem. Rozumiał. Jego własna chakra brała w posiadanie część jej mózgu i sprawiała, że kobieta nie miała żadnego innego wyboru, jak poddać się jego woli. Grzecznie, niczym trusia, jak na spowiedzi peplała wszystko, o czym on tylko chciał usłyszeć. Kiedy skończył kobieta była zupełnie zdekoncentrowana. Tym bardziej, że wyśpiewała mu jawnie, że swojego męża zdradziła i to nie raz. Przynajmniej bliźniaczki były z tego małżeństwa. Jak dla bruneta było to całkiem wygodne. Ona nie powie, że bezczelnie ją użył, a on nie piśnie, że ona go zdradzała. Przynajmniej do czasu.
trening:
Nazwa
Jigyaku no Jutsu
Pieczęci
Brak
Zasięg
Bezpośredni
Koszt
E: 36% | D: 28% | C: 20% | B: 16% | A: 12% | S: 8% | S+: 4% (1/2 na turę)
Dodatkowe
Użytkownik musi trzymać głowę rozproszonego celu
Opis Jutsu używane głównie przez śledczych i szpiegów, aktywowana poprzez dotknięcie głowy. Użytkownik przesyła wtedy prosto do mózgu celu własną chakrę, zaczynając manipulować umysłem oponenta. Jeżeli jest to wykonywane odpowiednio zręcznie i subtelnie, użytkownik jest w stanie zmusić cel techniki do udzielenia mu odpowiedzi na każde pytanie, jakiekolwiek tylko zada manipulujący.
0 x
ODPOWIEDZ

Wróć do „Ryuzaku no Taki”

Użytkownicy przeglądający to forum: Obecnie na forum nie ma żadnego zarejestrowanego użytkownika i 4 gości